• Nie Znaleziono Wyników

Jak daleko można się posunąć w odrębnej analizie form turystyki kulturowej?

W dokumencie turystyki kulturowej w Polsce (Stron 91-96)

Analizując zespół zjawisk, składających się na turystykę kulturową i tworząc zręby jej teorii, jak daleko można się posuwać w wyszczególnianiu poszczególnych form tej turystyki? Czy definiować i tworzyć duże obszary badawcze, rozważane następnie jako jej formy - ze wspólnym zapleczem metodologicznym właściwym dla danej formy, stosowanym we wszystkich podformach, czy raczej rozdrabniać i wyszczególniać kolejne, coraz nowsze formy turystyki kulturowej? Przykładowo: czy turystyka festiwalowa faktycznie jest typem turystyki kulturowej, czy może tylko podtypem turystyki eventowej?

Odpowiedzi w tej kwestii wypadnie poszukać pośrodku. Z jednej strony określanie jakiejś formy wyjazdów jako turystyki festiwalowej, podczas gdy mieści się ona w ramach turystyki „eventowej” - może dziwić i budzić opór.

Niekoniecznie także powinno się wyróżniać np. „turystykę esperancką”

w ramach szerszej grupy wyjazdów - turystyki językowej. Nie ma konieczności ich wyodrębniania tak długo, jak długo nie da się wskazać istotnych cech dystynktywnych i potwierdzić rzeczywistej podaży oraz stałego – choćby niewielkiego popytu, o czym poniżej. Takie określenie może mieć natomiast sens jako tytuł artykułu, opartego na konkretnych, choćby wycinkowych badaniach, jak miało to miejsce [Wyszowska 2010]. W takim wypadku tytuł opracowania ukazuje po prostu jego zasadniczą treść, co jest przecież jego zadaniem. We wprowadzeniu do tekstu wystarczy te kwestie uporządkować, zaliczając prezentowaną materię do formy wyższej: turystyki językowej jako gatunku kulturowej czy wypraw festiwalowych jako konkretnego wyrazu turystyki eventowej, mieszczącej się z kolei w turystyce kulturowej. Podobnie funkcjonuje to od dawna w katalogach ofertowych touroperatorów, którzy w ten sposób opisują i klasyfikują turystykę przez siebie organizowaną. Jeśli uznają to za przydatne, mogą nazwać konkretną wyprawę podróżą esperancką albo festiwalową. W ten sposób ofertę łatwiej znajdą zainteresowani konkretnie właśnie fascynującą ich ideą i językiem esperanto lub chcący jeździć na festiwale ulubionej przez nich, jednej z elitarnych form muzyki czy na wystawę rzadkiej formy sztuki, gdy będą

szukali ofert w portalach lub katalogach. Niemniej sami touroperatorzy, i to we własnym interesie, najprawdopodobniej włączą takie oferty na swoim portalu czy w katalogu zarówno do wypraw eventowych („na imprezy”) czy odpowiednio do wyjazdów językowych, hobbystycznych, kreatywnych, studyjnych i tak dalej.

Drugiej strony, zaliczanie wszystkiego, co jakkolwiek kojarzy się z kulturą, po prostu do najszerzej rozumianej turystyki kulturowej. jakkolwiek może być kuszące (z racji tworzenia holistycznego, a więc jakby bardziej stabilnego obrazu), to jednak byłoby mało przydatne. Dochodzi bowiem wtedy do sytuacji, gdy do jednego worka wkłada się na przykład: wielodniowy wyjazd w celu uczestnictwa w festiwalu operowym albo teatralnym, jednodniową (jednonocną) podróż do innego miasta na noc muzealną, trzytygodniową podróż studyjną po jakimś kraju, ale także wyjazd grupy zapalonych filatelistów na targi znaczków, szkolną wyprawę po Szlaku Piastowskim czy wyjazd fanów starych lokomotyw albo samochodów na warsztaty plus przejażdżkę, nie uwzględniając ani różnicy programu, ani przeważającego rodzaju aktywności, ani klasycznej grupy celów takiej wyprawy, ani typowego kręgu odbiorców danego typu oferty.

Jak słusznie zwraca uwagę A. Kowalczyk [2011, s. 43], duża część wyjazdów turystycznych jest podejmowana w rezultacie współwystępowania u tej samej osoby różnych motywacji i często niełatwo jest wskazać jakąś wiodącą myśl, a tym samym trudno „nałożyć na nie” jakąś konkretną formę. Takie wycieczki tworzą klasę wypraw ogólno-kulturowych, do których może należeć nawet dość znaczna część wszystkich aktywności w ramach turystyki kulturowej. Jednak prowadzona od kilku lat regularnie obserwacja rynku ofert (targi, katalogi, pakiety lokalne) obserwacja z roku na rok dokładniej sprecyzowanych zapytań indywidualnych turystów i organizatorów wycieczek prowadzą autora do wniosku, że „przymiotnikowa” turystyka kulturowa (tematyczna, studyjna, eventowa, miejska itd.) już dziś dotyczy dużej grupy kulturowych turystów. Trudno określić ich dokładny odsetek w całości (jako że jak dotąd takich badań nie przeprowadzono), wygląda jednak, że w najbliższym czasie ta grupa będzie rosła - wolniej lub szybciej. Nowi turyści coraz lepiej wiedzą, czego chcą i coraz dokładniej szukają takiej formy rozrywki czy konfrontacji z „obcym i nowym” w czasie wolnym, która usatysfakcjonuje ich w najwyższym stopniu i usprawiedliwi wydatek pieniężny na nią poniesiony. Właśnie dlatego, że turystyka kulturowa jest

rzeczywistością niezwykle dynamiczną, w jej analizach i opisach należy z jednej strony pozostać przy zasadniczej jedności klasyfikacji turystyki kulturowej jako takiej i jej stabilnych głównych form, drugiej jednak również badać i analizować oferty i konsumentów wyspecjalizowanych form podroży kulturowo-turystycznych. Tylko w tym trybie badający będzie w stanie opisywać rzeczywistość adekwatnie i w sposób możliwy do wykorzystania przez autorów lokalnych koncepcji produktów i touroperatorów.

Zatem wydzielanie przynajmniej głównych form turystyki kulturowej ma sens zarówno od strony podaży, jak i od strony popytu. W skład za tym ich zauważanie i badanie jest celowe także jako jedno z zadań nauki, zajmującej się turystyką. Jednak kryterium takiego podziału (i w konsekwencji kolejnych pod-podziałów) nie może być osobiste zainteresowanie badacza czy zgoła pasja pojedynczego organizatora. Warunki opisu i klasyfikacji jakiejś formy z naukowego punktu widzenia (a więc podstawy do owego dzielenia form i wydzielania podform) powinny zostać konkretnie opisane i uzasadnione, a z czasem najlepiej szeroko uznane i akceptowane. Takim kryterium wyodrębnienia może być na przykład wyraźna różnica, stwierdzona na podstawie badań w zakresie popytu, na przykład regularnie ujawnianego przez badania określonego typu zainteresowań turystów i konkretnych dokonywanych przez nich wyborów. Drugim może być różnica stwierdzana w ramach podaży, stwierdzana np. na drodze analizy ofert na targach turystycznych i w katalogach na portalach oferentów (na przykład oferty konkretnych typów produktów, w tym podróży, eventów skierowanych do turystów, turystycznych pakietów lokalnych - posiadających podobną do siebie, a istotnie różniącą się strukturę programu w stosunku do wszystkich pozostałych). Trzecim kryterium mogłoby być także stwierdzenie na podstawie badań istnienia grupy konsumentów danego rodzaju ofert, wyraźniej różniącej się szeregiem istotnych cech socjologicznych.

Na takiej podstawie łatwo byłoby określić, jakie formy turystyki kulturowej są popularne i czy ich programy (struktury produktów) z jednej strony, a ich konsumenci (profil osobowy, typy wyborów i zachowań) z drugiej wykazują jakieś cechy, które umożliwiają ich przyporządkowanie do danej formy, oraz czy istnieją powody, by w jej ramach łączyć jakieś podformy, wyróżniające się faktycznie znaczącymi cechami. Taka cecha dystynktywna – jeśli na jej podstawie miałaby już być wyróżniana konkretna podforma turystyki kulturowej – także powinna mieć empirycznie stwierdzony, faktyczny

i znaczący wpływ na strukturę produktów oferowanych dla takich podróży, albo winna odzwierciedlać tak samo empirycznie potwierdzone istotne różnice w gronie odbiorców (inna grupa ludzi, zdecydowanie dłuższe wyprawy, diametralnie inne potrzeby/oczekiwania). Tak zaproponowano to w przypadku turystyki militarnej4, choć zgodnie z poglądem „integralnym”, reprezentowanym m.in. przez A. Kowalczyka [2011, s. 43], można by ją zaliczyć po prostu do turystyki tematycznej. W przytoczonym przypadku wiele jednak wskazuje na zasadnicze różnice nie tylko w odniesieniu do typu celów wyjazdów (bo w ramach samej turystyki tematycznej cele znacznie się różnią), ale także w socjologicznym składzie głównej grupy, zainteresowanej turystyką militarną, w najczęstszych typach wybieranych produktów, wreszcie w typach aktywności turystycznej. Z drugiej strony narybku są obecne nie tylko specjalne oferty, ale także szereg wyspecjalizowanych organizatorów takich podróży [Mikos v. Rohrscheidt 2011d, s. 45]. Takie podziały dokonane na podstawie podaży (propozycje wyjazdów, eventy, tematyczne szlaki, trasy i inne produkty) warto następnie potwierdzić na drodze badań ankietowych uczestników. Uzyskano by wówczas pełny obraz danej „formy” turystyki kulturowej, umożliwiający szczegółowe analizy, z drugiej strony uprawniający do dalej idących wniosków. Można by na przykład na podstawie takich badań ustalić profil turysty np. festiwalowego lub esperanckiego, jeżeli taki rzeczywiście istnieje. Mając w ręku wyniki badań, jeśli usprawiedliwiałyby one takie działanie, można zdecydować się na ewentualne wydzielenie np. turystyki festiwalowej z ram eventowej jako przynajmniej innego podtypu – ponieważ miałoby ono wówczas i podstawy, i sens. To z kolei mogłoby mieć swoje praktyczne zastosowanie: dzięki wnioskom z badań szereg oferentów produktów złożonych (jak grupowe wycieczki albo pakiety dla tej grupy turystów) i pojedynczych usług (np. konkretne kierowane do nich oferty na miejscu) miałby możliwość stworzyć produkty dokładnie odpowiadające profilowi i oczekiwaniom swoich docelowych klientów. Absolwenci studiów turystycznych, a przede wszystkim zapoznający się z literaturą naukową ludzie z branży mogliby dzięki temu sporo zarobić np. w Białymstoku (kolebce języka esperanto) czy w Przemyślu, Toruniu albo Poznaniu (koncentrujących walory turystyki militarnej).

4 Szerszy opis profilu uczestników militarnej turystyki kulturowej został przedstawiony przez autora w ramach poświęconej jej monografii, por. [Mikos v. Rohrscheidt 2011d, s.22-27].

Jak wynika z powyższego, znaczna praca czeka środowisko badaczy turystyki kulturowej. Polegałaby ona najpierw na sformułowaniu i przedyskutowaniu, a potem na realizacji kilku poważnych i zakrojonych na szerszą skalę projektów badawczych, zmierzających do ustalenia, kim są i czego oczekują turyści kulturowi w naszym kraju i przyjeżdżający do Polski. Należy także ustalić, jak wygląda i na bieżąco ustalać, w jakim kierunku zmienia się całość oferty turystyczno-kulturowej, w jakiej skali wykorzystywane są poszczególne rodzaje produktów. Posiadając taką wiedzę łatwiej będzie dzielić i klasyfikować, a także odrzucić podziały niepotrzebne, zbyt daleko idące lub sztuczne, bo nie oparte na uzasadnionych przesłankach. Jeśli takie badania według wspólnie ustalonych kryteriów, treści, standardów i zasad realizacji podjąłby zespół ludzi z przynajmniej kilku polskich ośrodków naukowych i dydaktycznych, włączając w nie studiujących - miałyby one naprawdę przełomowe znaczenie dla refleksji nad turystyką kulturową.

Przeprowadzenie w Polsce kompleksowych badań podaży i szeroko zakrojonych badań popytu jest oczywiście potrzebne nie tylko dla jasności stosowanych podziałów. Ponieważ jego rezultaty - jak to wyżej pokazano - mogą być bardzo korzystne dla branży organizatorów turystyki kulturowej, jest ono być może najważniejszym zadaniem dla środowiska naukowego.

Natomiast w aktualnej sytuacji, w braku wyników takich badań, klasyfikacje form turystyki kulturowej powinny być jak najlepiej uzasadniane.

Przynajmniej w takiej formie jak – na podstawie istniejących możliwości – przeprowadzono to kilka lat temu w monografii poświęconej turystyce kulturowej [Mikos v. Rohrscheidt 2008a]: od strony podażowej, za pomocą ilustrowania podziału konkretnymi ofertami jako studiami przypadków.

Zagadnienie 19

Turystyka kreatywna czy kreatywne elementy

W dokumencie turystyki kulturowej w Polsce (Stron 91-96)

Outline

Powiązane dokumenty