• Nie Znaleziono Wyników

Współpraca kreatorów oferty, środowiska naukowego i samorządów w tworzeniu

W dokumencie turystyki kulturowej w Polsce (Stron 81-86)

produktów turystyki kulturowej

Turystyka stała się w ostatnich latach obszarem dużego zainteresowania, o czym świadczą liczne odniesienia w strategiach rozwoju samorządów terytorialnych; wiele z nich uchwaliło własne strategie rozwoju turystyki.

Organizacje pozarządowe podejmują projekty kreujące nowe produkty turystyczne, w tym o charakterze turystyczno-kulturowym. Te ostatnie działania nie zawsze są przedmiotem większego zainteresowania środowisk instytucjonalnie zajmujących się ruchem turystycznym w Polsce, jak PTTK, POT czy środowisk akademickich.

Czy ten stan rzeczy jest przejawem braku form komunikacji pomiędzy wskazanymi partnerami? A może ta praktyka świadczy o braku zaufania osób i instytucji podejmujących nowe wyzwania na rzecz rozwoju turystyki do tych instytucji? Czy istnieje potrzeba szerszej debaty z osobami i instytucjami kreującymi nowe produkty turystyki kulturowej?

W przedstawionej kwestii rzeczywistość nie wydaje się ani tak ponura, jak mogłoby to wynikać z treści pytania ani tak optymistyczna, jak to widać od strony tzw. globalnej perspektywy, zwłaszcza zaś jak ja rysują coraz lepiej wypadające analizy statystyczne, tezy rozmaitych strategii czy innych dokumentów, a także zestawienia wydawanych środków.

W wielu przypadkach lokalne grupy działania z jednej strony albo aktywni urzędnicy z drugiej potrafią nie tylko zaprojektować produkt turystyczny - ciekawy i oparty na istniejących walorach miejsca czy regionu – a potem go zrealizować i utrzymywać w funkcjonowaniu. Przykłady z Wielkopolski to dobrze funkcjonujący Szlak Kościołów Drewnianych Wokół Puszczy Zielonka:

zainicjowany przez międzygminny związek celowy, animowany przez pasjonatów, wspierany przez działanie własnej Rady Naukowej i Urząd Marszałkowski [Puszcza Zielonka, www 2012] czy podtrzymywanie i finansowanie działania „OT Szlak Piastowski”, organizującego turystykę na tym znanym szlaku przez Starostwo Powiatowe w Gnieźnie, z jednoczesnym wciąganiem do współpracy środowiska naukowego i akademickiego

i inicjatywami na rzecz modyfikacji struktury i funkcjonowania tego szlaku – właśnie ze strony Starostwa [Mikos v. Rohrscheidt 2012b, s. 47-50]. Pasji i uporowi kilku urzędników Urzędu Marszałkowskiego Wielkopolska zawdzięcza także renesans swoich – aktualnie chyba najnowocześniej w Polsce zorganizowanych i najlepiej promowanych – szlaków rowerowych, w tym tematycznych, w wielkiej części także kulturowych [Rowerowa Wlkp., www. 2012]. Z inicjatywy tych samych ludzi opracowano także pionierski w skali kraju, darmowy system nawigacji satelitarnej po tych szlakach, dostępny dla każdego turysty posiadającego telefon komórkowy [System Wlkp., www 2012].

Jednak z drugiej strony są także dziesiątki niewykorzystywanych szans, wynikających z lekceważenia potencjału tkwiącego czy to w aktywności ludzi, czy to w wiedzy i doświadczeniu akademików przez instytucje i organizacje, mające za swe statutowe zadanie tworzenie i koordynowanie działalności konkretnych produktów turystycznych lub organizowanie turystyki na swoim terenie. Jest już wiele dowodów na to, że samo wpisywanie różnych projektów do strategii lokalnych czy projektów regionalnych nie przekłada się na konkretne działania. Często jest ono zresztą elementem swoistej asekuracji odpowiedzialnych za segment turystyki w samorządach, stosowanej dla zaspokajania społecznych grup nacisku, lokalnych mediów czy aktywniejszych radnych. Obecne w dokumentach odnośne akapity zaczynające się sformułowaniami takimi jak

„planuje się”, „zostanie zlecone wykonanie” „opracowano wniosek”

„przewiduje się przeznaczenie” można liczyć w setkach. Jednak jedyną korzyścią z nich jest możliwość zacytowania w odpowiedzi na zarzuty o niewykorzystanym potencjale lub zlekceważonych inicjatywach, czasem można je wykorzystać do „wyszarpnięcia” jednorazowych środków z projektów unijnych. Te są potem wydawane bez dalszego monitoringu skutków i efektów na cele służące turystyce lub niekoniecznie jej bezpośrednio, a czasem niestety wręcz marnowane, przykładów tego każdy zajmujących się turystyką zna naprawdę wiele. Jeden z nich to lokalne wdrożenia programu „Turystyka Wspólna Sprawa”. W wielu miejscach wytworzył on nową atmosferę wokół konkretnych inicjatyw, jednak w wielu innych – w tym w Wielkopolsce – nie przyniósł rezultatów. Około dziesięciu podmiotów komercyjnych zaangażowało się w projekt mający w ramach TWS wspomagać stworzenie i promocję nowego produktu turystycznego w oparciu

o Parowozownię w Wolsztynie. Już po trzech miesiącach i tyluż spotkaniach zainteresowanych w istocie pozostało w nim jedno poznańskie biuro podroży i gminne centrum informacji w Wolsztynie. Projekt jednak powstał, dobrze prezentował się na papierze, więc - wygrywając w Wielkopolsce - został wyróżniony w ogólnopolskim konkursie i znalazł się wśród 16 najlepszych w kraju. W rzeczywistości jednak nic nie zrealizowano. Żaden nowy produkt turystyczny nie powstał, ponieważ pozostali partnerzy stracili zainteresowanie po wyczerpaniu środków. Przewidywany wzrost ruchu turystycznego nie nastąpił. W szczególności dotyczy to samej Parowozowni – jak była, tak pozostaje ona niesamodzielnym elementem spółki PKP Cargo – w rezultacie nie jest zdolna podejmować konkretnych decyzji, nie posiada żadnej elastyczności koniecznej przy uczestnictwie m.in. w pakietach turystycznych (np. w zakresie ceny za usługi), co w praktyce uniemożliwia jej (centralnemu podmiotowi projektu) budowanie produktów turystycznych. To tylko jeden z licznych przykładów projektowej „wydmuszki”, czyli chwilowego, a nawet tylko rzekomego zainteresowania rozwijaniem turystyki ze strony instytucji, urzędów czy ad hoc zakładanych gremiów, ukierunkowanego na konsumpcję środków unijnych czy innych, ewentualnie na pozorowane działania, które dobrze wyglądają w dorocznych raportach.

Środki były, rozeszły się, lecz nie wykorzystano ich właściwie, nie powstała bowiem konkretna nowa oferta.

Tymczasem liczne lokalne grupy działania albo projekty pojedynczych oferentów, dobrze przemyślane i świetnie przygotowane i przez to zasługujące na wsparcie, bo mogące natychmiast przełożyć się na wzrost skali ruchu turystycznego otrzymują kolejne obietnice. Władze zaś i powołane do tego organizacje lub instytucje (jak lokalne organizacje turystyczne) obawiają się włączyć w legalne i podobno zalecane Partnerstwo Publiczno-Prywatne, ponieważ od czasów niesławnych rządów w naszym kraju specjalistów od zwalczania korupcji lepiej nie robić nic wspólnie z „prywaciarzami”, by nie narazić się na serię spotkań z prokuraturą. Albo w wyniku niejasnych procesów decyzyjnych topią środki finansowe w absurdalnych z punktu widzenia miejscowej oferty przedsięwzięciach.

Oto dwa wielkopolskie przykłady.

Przykład pierwszy. Biuro podróży kulturowych KulTour.pl od 2008 zabiega w Poznaniu o realizację opracowanego w najdrobniejszych szczegółach

„Paszportu Poznaniaka”, opierającego się na sprawdzonej formule

„Paszportu Wielkopolanina”, który od roku 2006 przyczynia się do dynamizacji kulturowej turystyki regionalnej i posiada pozytywne referencje ze strony wpisanych na jego listę obiektów [Paszport Wlkp., www 2012].

Peregrynacja po wszystkich miejscowych decydentach nie przyniosła żadnych rezultatów. Nikt nie zaangażował się jako partner, nikt nie podjął decyzji o dofinansowaniu projektu. W rezultacie w niemal 600-tysięcznej metropolii, w której miejskich instytucjach i wydzielonych z nich agendach na rzecz turystyki w pracuje na etatach w sumie ponad 20 osób, gdzie na promocję za pomocą coraz bardziej wymyślnych i coraz słabiej kojarzonych przez odbiorców sloganów wydaje się miliony, gdzie ostatnio powstała strategia rozwoju turystyki na 20 następnych lat (m. in. kulturowej, ale - bez choćby konsultacji ze specjalistami, zajmującymi się tym właśnie segmentem turystyki), konkretny projekt na rzecz turystyki miejskiej – w założeniu mało dochodowy bezpośrednio, ale bardzo nośny promocyjnie - opracowuje i finansuje na własny koszt jedno prywatne biuro podróży, w którym pracują pasjonaci.

Przykład drugi. W Poznaniu liczna grupa studentów Wydziału Historii UAM ze specjalności „turystyka historyczna i animacja historii” wraz z wykładowcami zaangażowała się w opracowanie, przygotowywanie i realizację eventu kulturowego, podejmującego jako wiodący wątek historyczny fakt spalenia pierwszej polskiej „czarownicy” na Chwaliszewie w roku 1511. Miał on w założeniu wpisać się w serię już organizowanych [CTK Trakt, www 2012]

regularnych imprez o charakterze turystyczno-kulturowym, organizowanych w ramach serii „Weekend z historią”, być może także zapoczątkować aktywność tematyczną, ciekawą z punktu widzenia ruchu feministycznego i mogącą stanowić pierwszy świadomie zorganizowany lokalny magnes dla tego rodzaju turystyki w naszym kraju. Mógł to być dowód na skuteczność współpracy na linii środowisko akademickie – instytucje organizacji turystyki na rzecz wykreowania produktu turystycznego w konkretnej przestrzeni i jednocześnie przykład dla wielu innych tego rodzaju działań: dobrze przemyślanych dzięki udziałowi (czy nawet inicjatywie) pierwszego z tych partnerów i dobrze zorganizowanych a także utrzymywanych w funkcjonowaniu – dzięki temu drugiemu. Jednak i ta ostatnia impreza, opracowana ze szczegółami i zaprezentowana w postaci kilku alternatywnych projektów z kosztorysami nie została doprowadzona do realizacji z braku wsparcia finansowego. Za to w podobnym do przewidzianego dla niej

terminie odbyła się w pobliżu katedry poznańskiej historyczna rekonstrukcja bitwy pod … Bobrujskiem z okresu wojny polsko bolszewickiej, oczywiście dofinansowana przez miasto. Wydaje się, że jakikolwiek komentarz jest zbędny.

Przysłowiowym światełkiem w tunelu są z jednej strony inicjatywy światłych i oświeconych urzędników (jak te opisane powyżej), a z drugiej – w odniesieniu do współpracy środowiska akademickiego - pojawiające się ostatnio inicjatywy uczelni, na których prowadzone są studia turystyki kulturowej, i to zarówno te wychodzące od wykładowców, jak i od samych studentów. W Gnieźnie od roku 2009 Wydział Nauk o Kulturze i Turystyce GWSHM Milenium organizuje fabularyzowane zwiedzanie miasta [Gniezno zwiedzanie, www 2012] Projekt dofinansowuje Starostwo Powiatowe, a w pierwszej edycji niektórzy jego pracownicy odegrali nawet (anonimowo, społecznie i bez profitów politycznych) drugoplanowe role, jako m.in.

wojowie z drużyny książęcej.

Nie jest zatem aż tak źle, żeby załamywać ręce, nie jest jednak tak dobrze, żeby nie mogło, a nawet nie powinno być znacznie lepiej. Może dopiero ludzie, których dziś kształcimy, na przykładzie własnych inicjatyw i ich losów nauczą się „współpracy-dla-sukcesu”. Pod warunkiem, że już teraz, na etapie kształcenia, wymagać się od nich będzie, a nawet wręcz wymuszać kreatywność w postaci formułowania i opracowywania konkretnych projektów, a nie tylko zaliczania określonego quantum wiedzy, nauczy ich tworzyć i zażąda od nich praktycznych zaliczeń w postaci przygotowania i przeprowadzenia czegokolwiek na rzecz konkretnej turystyki: projektu trasy, szlaku, fabularyzowanego zwiedzania, eventu lub mikroeventu, tematycznej wycieczki. Już za kilka lat jedni z dzisiejszych studentów będą urzędnikami, inni organizatorami turystyki, jeszcze inni znajda pracę w obsłudze, a wszyscy w jakiejś części mogą pozostać pasjonatami turystyki kulturowej. Wówczas powinni wykorzystać dzisiejsze doświadczenia, które stają się ich udziałem w trakcie studiów (jeżeli się faktycznie stają), w tym także doświadczenia przełamywania inercji, przekonywania, pozyskiwania środków i sponsorów, wreszcie po prostu współpracy.

Zagadnienie 17

W dokumencie turystyki kulturowej w Polsce (Stron 81-86)

Outline

Powiązane dokumenty