• Nie Znaleziono Wyników

Rola instytucji oświatowych w kreowaniu potrzeby odkrywania świata

W dokumencie turystyki kulturowej w Polsce (Stron 189-193)

Jaka powinna być rola i działania instytucji edukacyjnych i oświatowych (szkół, organizacji młodzieżowych i pozarządowych oraz instytucji wspierających inkluzję społeczną wśród dzieci i młodzieży) w zakresie kreowania kompetencji podróżniczych, potrzeby „odkrywania kraju i świata”? Czy w tym zakresie powinno być aktywne państwo? Czy i jak powinny być wspierane programy turystyki kwalifikowanej / kulturowej?

Kluczowy, zagadnieniem w kontekście zakreślonym przez tak sformułowane pytanie jest kapitał kulturowy, rozumiany bardzo szeroko, zgodnie z pierwotnym ujęciem autora tego pojęcia [Bordieu 1983] w więc nie tylko jako wyniesiona z domu i środowiska lub pozyskana w ramach solidnej edukacji wiedza, ale także jako wytworzona przy tej okazji otwartość na świat, zainteresowanie tym, co poza własnym podwórkiem, pozbycie się blokad naturalnych (jak brak choćby elementarnej znajomości języków) i nie uwikłanie się w możliwe „antyturystyczne” blokady nabyte (jak ksenofobia, szowinizm, rasizm i inne). To posiadany „początkowy” kapitał kulturowy jest pożywką dla turystyki kulturowej. Z drugiej strony jej uprawianie znakomicie go powiększa i tym samym przyczynia się do upowszechniania w społeczeństwie takich wartości jak umiejętność doceniania i kopiowania cudzych, sprawdzonych rozwiązań, tolerancja, rozumienie własnego dziedzictwa i gotowość do dbania o nie, znajomość języków i kodów kulturowych – i całego szeregu innych. Na tym stwierdzeniu powinna się opierać ocena znaczenia rozwijania turystyki kulturowej jako formy aktywnego uczestnictwa w kulturze. W takim kontekście nie ma nic ważniejszego, niż tworzenie warunków, w których młodzi ludzie będą stykali się z pozytywnym wzorcem takiego właśnie podróżowania. W ten sposób nauczą się, że wyjazd, zwłaszcza indywidualny, jest formą przygody, fascynującego spotkania z ludźmi, miejscami i historiami (jeśli realizowanego z otwartymi oczami, to na pewno ciekawszego niż komputerowa

„strzelanka”), i jest inwestycją w siebie samego. Powinni dowiadywać się, ile komu przyniosły podróże, co zmieniły w jego spojrzeniu na świat, czego nauczyły, jak dzięki nim można inaczej rozumieć także własny kraj, naród,

historię, żywą kulturę, własną tożsamość etniczną czy religijną. Jeśli ludzie dorastający do samodzielnego życia i zaczynający zarabiać swoje pierwsze pieniądze będą taką świadomość posiadali, z pewnością wielu z nich jakąś część swojego wolnego czasu i swoich środków spożytkuje na choćby krótki, regularny wyjazd w kraju czy za granicę i będą go realizowali z otwartymi oczami. Jak do tego doprowadzić? Z pewnością jednym z istotnych działań jest unowocześnienie programów szkolnych, w tym kontynuacja przebudowy spetryfikowanej listy tzw. „kanonu” lektur szkolnych (z wciąż widoczną przewagą dzieł z XIX i pierwszej połowy XX wieku) w szkołach podstawowych, gimnazjach i ponadgimnazjalnych. Potrzebne jest wprowadzanie elementów geografii turystycznej do programu tego przedmiotu na przykład w gimnazjach (co przy okazji, jeśli realizowane z użyciem nowoczesnych metod i narządzi, uczyni ten przedmiot atrakcyjniejszym). W niniejszym opracowaniu wspomniano już o możliwościach wykorzystywania bezpłatnych godzin nauczycielskich dla poznawania „małej ojczyzny”: jeśli nie powiela ono lekcyjnych schematów, może stać się jednym z najskuteczniejszych sposobów nie tylko wprowadzania w regionalną tożsamość, ale także na

„otwieranie oczu” na zasoby i walory kultury i tym samym uwrażliwiania na te aspekty świata poznawanego w podróży. W miarę posiadanych środków należałoby także powrócić do ministerialnych programów częściowej refundacji kilkudniowych wyjazdów szkolnych [KOW 2007, www 2012]9. Takie dofinansowywane wycieczki można by realizować przynajmniej jeden raz na każdym etapie kształcenia dla każdego oddziału (klasy szkolnej), na przykład według schematu: w starszych klasach (IV-VI) szkoły podstawowej we własnym regionie, z wykorzystaniem trasy i oferty konkretnego szlaku kulturowego, w gimnazjum – do historycznego miasta/obszaru w kraju poza regionem (np. Kraków, Warszawa, Gdańsk, Szlak Piastowski), a w każdej szkole ponadgimnazjalnej – na obszarze europejskiej zagranicy. Jeżeli ma to być właściwe miejsce i narzędzie wyrównywania szans, dopłaty nie muszą być równe: podstawowym ich celem powinno być, by na wycieczkę faktycznie mogli pojechać wszyscy uczniowie. Takie dofinansowanie wielodniowych wypraw, w tym zagranicznych, jest powszechną praktyką m.in. w Niemczech

9 Program „Podróże historyczno – kulturowe w czasie i przestrzeni”, realizowany przez kuratoria w roku 2007 w drodze konkursów ofert przewidywał dofinansowanie na poziomie od 30 do nawet 70% kosztów wycieczek szkolnych pod warunkiem, że ich uczestnicy zwiedzali obiekty z listy zaakceptowanej przez MEN, obejmującej w większości Pomniki Historii.

i Izraelu i zajmują się nią tam powołane do tego instytucje dostarczające często także gotowy programów wyjazdów i nierzadko wspomagające w ich organizacji. W pierwszym z wymienionych krajów dofinansowanie udziału uczniów z uboższych rodzin wycieczkach klasowych organizowanych na mocy statutu szkoły) jest ich uprawnieniem zapisanym expressis verbis w kodeksie praw socjalnych [Sozialgesetzbuch BRD, B.12, $ 34]. Prócz tego szkoły i organizacje proedukacyjne mogą organizować spotkania z ludźmi, którzy podróżowali – niekoniecznie z tzw. turystycznymi „celebrytami”, z których spory odsetek, sądząc po ich publikowanych relacjach lub treściach propagowanych w programach telewizyjnych kreując powierzchowne mody albo zgoła tylko własne osoby, pozostają takimi samymi „wydmuszkami”, jak główne postacie współczesnego showbiznesu. Pożądane byłyby raczej spotkania z ludźmi, którzy spory fragment swojego życia spędzili w innym kraju, jeszcze lepiej, jeśli zdziałali tam coś niewątpliwie pożytecznego.

Znaczenie takich spotkań dobrze opisuje klasyczna maksyma „Verba docent – exempla trahunt”. Że zapalać i pociągać potrafią raczej przykłady, niż słowa wiedział już Seneka, a z życiowego doświadczenia wie zapewne każdy, kto trochę lat przeżył i w cokolwiek się angażował. Naoczne przykłady akcji, w których masowo uczestniczą młodzi ludzie (Jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy) przekonują, że żywy i autentyczny świadek każdej sprawy zawsze łatwiej znajdzie drogę do swoich słuchaczy i łatwiej ich przekona, niż teoretyczny wywód, najlepsza książka i film, a także, że formuła takich przedsięwzięć nie wyczerpuje się szybko. A sprawa, o której mowa, z pewnością jest tego warta, w przeciwieństwie do szeregu innych, głoszonych i „sprzedawanych” przez swoich płomiennych proroków i masowo

„kupowanych” przez ich słuchaczy. O jej wartości stanowi fakt, że przemyślana podróż ukierunkowana na osobiste spotkanie z „innym”

naprawdę rozwija i samego podróżującego, i społeczeństwo, do którego on powraca. Być może już czas, by – obok opracowywania konkretnych programów10 stworzyć także międzyprzedmiotową „ścieżkę” edukacyjną na rzecz świadomego i mądrego podróżowania w czasie wolnym, od małej ojczyzny po resztę świata, i zaproponować jej realizację szkołom oraz

10 Przykładem jednego z takich kompleksowych programów edukacyjnych opracowanych dla jednego miejsca we współpracy badaczy, organizatorów turystyki i środowiska edukacyjnego jest ten poświęcony poznańskiemu Ostrowowi Tumskiemu , por. [Konieczka-Śliwińska 2012].

poszczególnym zespołom nauczycieli. W jej ramach byłoby miejsce zarówno na dobrą, współczesną lekturę, na trzymający w napięciu film i dyskusję o nim, na spotkanie lub spotkania z ludźmi, spacer historyczny, wizytę w muzeum, a także na dłuższą wycieczkę lub kilka wycieczek. Stworzenie takiego programu mieści się zarówno w kompetencjach, jak i w zakresie obowiązków niektórych z akademickich ekspertów turystyki, przynajmniej przy odpowiedniej interpretacji zakresu ich zadań. Państwo zaś, nie ograniczając się do roli donatora wycieczek (oczywiście w zależności od ich programu), mogłoby we współpracy Ministerstw Sportu i Turystyki oraz Edukacji Narodowej rozpisać konkurs na przygotowanie takiego ramowego programu albo zlecić wykonanie tego kuratoriom, dzięki czemu mogłyby powstać programy lepiej przystające do regionalnego dziedzictwa i regionalnych potrzeb. Nie wolno przy tym oczekiwać, że znowu ktoś będzie pracował za darmo: jak wiadomo, jeśli ktoś jest gotów za wykonaną pracę zapłacić, łatwiej będzie znaleźć tych, którzy ją solidnie wykonają.

Zagadnienie 37

Problem finansowania złożonych produktów

W dokumencie turystyki kulturowej w Polsce (Stron 189-193)

Outline

Powiązane dokumenty