• Nie Znaleziono Wyników

Monolog fotograficzny

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2006 (Stron 106-109)

XI Przegląd Fotografii „Złota Muszla” w Ko-szalinie to impreza, która trwale wpisała się w kalendarz kulturalny naszego miasta, ma zna-czenie w wymiarze nie tylko ogólnopolskim ale także międzynarodowym. W Polsce konkurs ten jest już jednym z najdłużej istniejacych na ma-pie tego typu przedsięwzięć.

Dobrze pamiętam jego narodziny i jego ewo-lucję, która przypadła przecież na czas znaczą-cych przemian technologicznych w fotografii na całym świecie. Miałem okazję obserwować te przemiany w pracach fotograficznych nad-syłanych w ciągu minionych lat. Najpierw jako kilkakrotny uczestnik, laureat potem jako czło-nek i przewodniczący jury. Moja własna, blisko dwudziestopięcioletnia przygoda z fotogra-fią, także przypadła na ten przełomowy okres.

W pewnym jego momencie trochę żal było opuścić ciemnię fotograficzną, w której godzi-nami przeżywało się każdy negatyw i wywo-ływaną odbitkę na papierze. Lecz wszystko na tym świecie idzie do przodu i trzeba nam do-trzymać kroku.

Nadejście tzw. „ery cyfrowej” ma dla fotogra-fii znaczenie wręcz rewolucyjne. Po pierwsze, dotyczy to kwesti zapisu obrazu fotograficz-nego. Przejście z konwencjonalnego filmu ne-gatywowego na kartę pamięci z możliwością jej wielokrotnego używania pozwala obecnie

na natychmiastowe przeglądanie wykonanych zdjęć. Jest to podstawowa przewaga nad dłuż-szym procesem związanym z naświetleniem filmu, jego wywołaniem i wykonaniem odbi-tek. Z drugiej jednak strony, szczególnie przy dużych powiększeniach, porównując negatyw z zapisem cyfrowym obserwujemy diametral-nie inną strukturę obrazu. Podobdiametral-nie jest w kwe-stii rozpiętości tonalnej czy detali w ciemnych i jasnych partiach zdjęcia. Dla wielu zawodow-ców z branży przemawia to często jeszcze na korzysć filmu, choć nie zawsze.

Niewątpliwie długo można by wyliczać różne

„za” i „przeciw” związane z techniczą stroną te-matu, ale nie zapominajmy o tym, że technika jest tylko jednym z elementow dobrej fotografii.

Galopujace zmiany, ciągle ulepszane mode-le aparatów, drukarek czy programów kompu-terowych, nie mają jednak wpływu na jedną podstawową sprawę. Jest to mianowicie umie-jętność fotograficznego przekazywania tre-ści. Wprawnego oka, refleksu, sztuki kompono-wania kadru nie zastąpi żadna z wyżej wymie-nionych nowinek technicznych. Trzeba się te-go uczyć przez wnikliwą obserwację, zdobywa-jąc doświadczenie w ciągu lat praktyki. Szcze-gólnie fotografia prezentowana na różnego ro-dzaju konkursach zdaje się tę regułę potwier-dzać. Dla mnie, jako przewodniczącego ju-ry konkursu „Złota Muszla” 2006, miało to zna-czecie pierwszorzędne. Dlaczego niektóre zdję-cia przemawiają do nas z wiekszą emocjonalną głębią, inne zaś, mimo poprawności technicz-nej, pozostawiają widza obojętnym? Właśnie ze względu na treści w nich zawarte oraz oddanie w temacie tego, co najistotniejsze.

Opowiedzenie o czymś obrazem foto-graficznym wymaga często wielu przemy-śleń, wyczucia sytuacji, miejsca i czasu, któ-re mogą - choć nie muszą - doprowadzić nas do sukcesu. Moim zdaniem żadne poważ-ne artystyczpoważ-ne wyzwanie nie może być łem przypadku. Dotyczy to wszystkich dzie-dzin sztuki, także sztuki fotografowania i dobrze mieć tego świadomość.

dy nie przypuszczałem, że fotografowanie sta-nie się moją profesją. A jednak choć wiele zdjęć wykonuję z pobudek ekonomicznych, to foto-grafia wciąż pozostaje moją pasją. Odnajduję w niej pewną ciągłość, swego rodzaju mate-rializację emocji na przestrzeni mijającego czasu. Jest sposobem na życie. Rozwija cieka-wość świata, który wciąż mnie zadziwia swo-im bogactwem i różnorodnością. Bezsprzeczną prawdą jest także to, że przez fotografię można niezwykle zbliżyć się do ludzi. Spotykać ich na swojej drodze w przeróżnych miejscach i sytu-acjach, wysłuchać czasem historii, o których się filozofom nie śniło. Oczywistym tematem, któ-ry się tu nasuwa, jest portret. Ekspresja twarzy człowieka to nieskończona opowieść o wszyst-kich emocjach, które towarzyszą nam w życiu.

Pochodzenie słowa fotografia nasuwa nam skojarzenie czegoś, co może być bliskie twór-czej wypowiedzi. Photo z języka greckiego to światło, czasownik graphos znaczy rysować lub pisać. Podobnie jak rysownik lub pisarz, któ-ry rejestruje lub kreuje rzeczywistość, fotograf ma także przed sobą podobne zadania. Doty-czą one nie tylko uchwycenia migawką tego, co jest tematem samym w sobie. Wrażenia es-tetyczne, które doznają nasze oczy, są przede wszystkim odbierane dzieki nieprawdopodob-nej magii światła, stanowiącego najistotniej-szy i niezastąpiony element w fotografii. W od-miennym świetle wszystko nabiera innego cha-rakteru, wymiaru i ekspresji. Wyrabianie w so-bie wrażliwości na jego niuanse, wyczuwanie szerokiej skali emocji i klimatów związanych z oświetleniem fotografowanej sceny, to pod-stawa udanej sesji zdjęciowej, tak w plenerze jak i w studio.

Prowadząc fotograficzne seminaria i warsz-taty zwracam uwagę, aby ich uczestnicy starali się przekazywać coś więcej niż tylko ładny, ko-lorowy obrazek. Na pewno wiele zależy od na-szej osobistej wrażliwości na otaczający świat, widzenia tego, co inni mijają obojętnie. Należy mieć świadomość, że nie ma w fotografii złych tematów, jest tylko kwestia, w jaki sposób na dany temat patrzymy. Często właśnie zmien-na pora dnia, perspektywa, kierunek widze-nie obiektywu, potrafi odkryć emocje i wyraz w banalnym z pozoru obiekcie. Należy z od-wagą podchodzić do różnych eksperymentów z aparatem fotograficznym, bo otwiera to na-prawdę szerokie możliwości.

Bez wątpienia przeróżne pasje i zaintereso-wania nadają życiu głębszy sens. Dodają nam pewnej siły, pogody ducha, kolorując momen-ty jakże często szarej i nieznośnej codzien-ności. Wszyscy, którzy od wielu lat fotografu-ją, prawdopodobnie często zadają sobie pyta-nie, czym tak naprawdę jest dla nich fotografia.

To jest chyba coś, co nas po prostu napędza. Ja sam wziąłem do ręki aparat fotograficzny mając 16 lat i do dziś nie mogę się z nim rozstać.

Wte-Grand Prix - Złotą Muszlę i Nagrodę Prezydenta Miasta Koszalina otrzymał Marcin Giba-Radlin - za cykl „Pod powiekami”.

Radość, smutek, zamyślenie, euforia czy tra-gizm zamknietę być mogą w sugestywnym ka-drze i przemawiają językiem uniwersalnym.

Prawdziwe okno na świat otwierają nam na pewno podróże. Każda z nich wyzwala w nas stany ducha, które w zwykłej codzienno-ści są jakby uśpione. Nagle zmienia się otocze-nie, ludzie, krajobrazy i doświadczamy zdarzeń, w których na nowo odkrywamy siebie.

W przeciwieństwie do podroży samolotem, pociągiem czy samochodem, kiedy przemiesz-czanie odbywa się raczej szybko, podróż stat-kiem sprawia, że mamy wrażenie większej ła-skawości czasu. Horyzont przed nami jest jak nieosiągalny cel. Współczesne pasażerskie li-niowce, na których od kilku lat pracuję, są po-tężne, majestatyczne i piękne w swej nowocze-snej formie. Gdy stoi się na dziobie ma się wra-żenie, że potęga oceanu nas hipnotyzuje. Zawi-jając do różnych portów świata za każdym ra-zem czeka nas coś ciekawego, a widok lądu od strony oceanu na Puerto Rico, wyspy Bahama czy Rio de Janeiro zostaje w nas naprawdę na długo.

Podczas podróży tematy jakby same nacho-dzą przed obiektyw. Chcemy zatrzymać różne

momenty, emocje, widoki zapierające dech, bo wiemy, że nieprędko w te miejsca powróci-my. To jest rola popularnej, dokumentacyjnej fotografii, którą uprawiają miliony turystów na całym świecie. Wszyscy jesteśmy przecież co pewien czas turystami, czy to wyruszając na wycieczkę kilka kilometrów od domu, czy też planując przejechanie siedmiu kontynentów.

W obu przypadkach zabierając ze sobą aparat mamy szanse na niepowtarzalne ujęcie, na fo-tografię o uniwersalnym przekazie, dużym ła-dunku emocjonalnym.

W pracach nadsyłanych na koszaliński prze-gląd odnaleźć można szeroki wachlarz tematów i ciekawych interpretacji. Mimo, że wielu auto-rów nie jest związanych z fotografią zawodowo, wykazują oni wizualną dojrzałość i prezentują niewątpliwie wysoki poziom umiejętności.

Na koniec mojego fotograficznego mono-logu wypada życzyć wszystkim amatorom fo-tografii owocnych poszukiwań twórczych oraz sukcesów w realizacji fotograficznych pro-jektów. Mając na myśli amatorów chodzi mi o czyste zamiłowanie do tego, co się robi z po-trzeby serca i ducha. Włoskie słowo amo znaczy:

„kocham”, a my przecież kochamy fotografię.

Walentyna Orłowska

W stulecie

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2006 (Stron 106-109)