• Nie Znaleziono Wyników

dzie. Świadczyo tym choćbyzestawienie obrotówhandlowych z poszczególnymi państwamiafrykańskimi. W odniesieniu do takich państw, jakAngola, Sudan, Nige­

ria,Kongo czyGwineaRównikowa, widać wyraźnie, iż schemat wymianyhandlo­ wejrysuje się bardzo podobnie. Chinynotują wkażdym ztych przypadków bardzo wysoki deficyt z uwagi nato, iż głównymi towarami eksportowymi tych krajów pozostają zasoby naturalne.

Tabela 31. Najwięksi partnerzy handlowi Chin w Afryce (w mld USD) - 2009

Państwo Import

z Chin

Eksport

do Chin Łącznie

Angola 2,38 14,68 17,06

RPA 7,37 8,71 16,08

Sudan L71 4,68 6,39

Nigeria 5,47 0,90 6,37

Egipt 5,11 0,74 5,85

Libia 2,00 3,18 5,18

Algieria 4,18 0,95 5,13

Maroko 2,13 0,37 2,50

Kongo 0,37 1,73 2,10

Benin 1,95 0,10 2,05

Liberia 1,88 0,00 1,88

Ghana 1,53 0,08 1,61

Źródło: opracowanie własne na podstawie China Statistical Yearbook - 2010, National Bureau of Sta­

tistics of China, China Statistic Press, Beijing 2011.

Nowa forma kolonializmu?

Zachowanie Chin w Afryce często postrzeganejest przez czołowych zachodnich polityków oraztamtejsze media przez pryzmat „współczesnego neokolonializmu”.

Wskazuje się przy tej okazji na wyraźne ukierunkowanie zainteresowań Chin na branżę energetyczną. Głośnym echem odbiła się zwłaszcza wypowiedź amerykań­

skiej sekretarz stanu Hillary Clinton dla telewizji w Lusace w Zambii w czerwcu 2011 roku, kiedy zapytana orosnący wpływ Chin nakontynencieafrykańskim od­ parła, iż Afrykanie powinni uważać na „przyjaciół”,którzy współpracują tylko zeli­ tami. „Nie chcemy widzieć nowego kolonializmu w Afryce” -mówiławtedy92.

92 A. Quinn, M. Heinrich, Clinton Warns Against ‘New Colonialism in Africa, Reuters, 11 VI2011.

Pekinnatychmiastzareagował,czego efektem było ukazanie się wielu artykułów nałamach chińskiej prasy, w ostrych słowach krytykujących takiesugestie. Warty­ kule redakcyjnym dziennika „Global Times” pojawiło się stwierdzenie, że Stany Zjednoczone, deklarując sympatię dla Afrykanów, zapomniały, iżsame wcześniej

wzniecaływojnypomiędzy krajami afrykańskimi, czerpiącduże korzyści ze sprze­ daży broni i eksploatując ropęoraz innesurowce naturalnezkontynentu.Autor pod­

kreślał, że Chiny przyczyniły się do poprawy stanu tamtejszych gospodarek oraz standardu życia. Jednocześniezaznaczył, iżpodczas gdyClinton przeprowadza wy­ kłady dla Afrykanów natemat demokracji, Chiny posiadają przekonanie, że mogą oni sami zarządzaćwłasną przyszłością bezudziału obcych mocarstw.Tym samym chińscy przedsiębiorcy będą kontynuować działalność w Afryce na zasadach wza­

jemnego szacunku”.

W „China Daily” ekspert w zakresie studiów afrykańskich Li Liang pisał o nie­ uzasadnionej krytyce Clinton,wsłowniku której normymiędzynarodowe niesą ni­

czym innym jak zachodnimi standardami.Do pomocy Zachodu kwalifikująsię w tej sytuacji tylkote kraje afrykańskie, które spełniająokreślone wymagania, przyjmując założenia dotyczące zasad „demokracji” czy „dobrych rządów”. W rzeczywistości pod pozorem pomocy humanitarnej dochodzi do ingerencji w wewnętrzne sprawy państw afrykańskich. Zachód, zamiast nieść pomoc w ich rozwoju gospodarczym, przyczynił się jedynie do pogłębienia ich zadłużenia. W przeciwieństwie do tego, Chiny budują relacje z Afryką na wzajemnym szacunku, równości i wzajemnych korzyściach.To jest powód, dla którego pomoc chińska jest tak mile widziana i dla którego w ludach Afryki wzrosła niechęć wobec tak zwanych „międzynarodowych standardów”. Prawdą jest także to, że kraje afrykańskie były kolonizowane przez mocarstwa zachodnie i boją się powrotu „dyplomacji zachodnich kanonierek”.

Przykładem może być bombardowanie przez NATO suwerennego państwa, jakim jest Libia. W tej sytuacji zachodnie mocarstwa próbują bezskutecznie pozbyć się

wizerunku kolonizatorów, maskując swoje prawdziwe intencje słodką mową {sweet talk). Pekin opracował własną ścieżkę rozwoju i dyplomacji, któranie ma na celu uzależnienia lub wywierania nacisku na inne państwa. Inna sprawa, że niektóre zkrajówafrykańskich zaczęły czerpać z doświadczeń chińskich, ale to nie jest to samo, co podążanie za modelem chińskim. Społeczność międzynarodowa może mieć pewność, że Chiny nie poszukują jednolitego modelu współpracy z państwa­

mi afrykańskimi*94.

” US Ill-Placed to Pecture Africa on Colonialism, „Global Times”, 13 VI 2011.

M Li Liang, US Playing a Different Game in Africa, „China Daily”, 18 VI 2011.

Na łamach tego samego dziennika profesorhistorii i nauk politycznych w War­ ren Wilson College,NC, Han Dongping podkreślił, że w ciągu ostatnich kilku lat zachodnie media postrzegały działania Chin w Afryce poprzez pryzmat dawnego zachodniego kolonializmu i neokolonializmu. Różnica polega jednak na tym, że Chiny nie traktują Afrykańczyków jako obywatelidrugiej kategorii, jak również nie doprowadziły do spadku populacji w Afryce, jak tomiało miejsce w dawnych cza­ sach kolonialnych. Chiny powinny stosować się do swojej dyplomatycznej zasady nieingerencji wwewnętrzne sprawyinnych narodów.Państwa afrykańskiebędąsię mogły w końcu dowiedzieć, kto jest ich przyjacielem. Han podkreślił, że nie są­

dzi, by rządy i społeczność państw afrykańskich oczekiwałyod Hillary Clinton, lub

Nowa forma kolonializmu? 115

kogoś innego, rady, jak powinni sami działać na ich własnej ziemi. Oni bowiem wiedzą, co jest dla nich najlepsze i kim są ich prawdziwi przyjaciele95.

,s Han Dongping, China is Doing a Good Job in Africa, „China Daily”, 17 VI 2011.

96 Zhong Sheng, China-Africa Relations: Far Cry from Western Colonialism, „People’s Daily”, 7 IX 2011.

Zhong Sheng pisał we wrześniu2011 roku w„People’s Daily”, że krajezachod­ nie postrzegają Afrykę poprzez pryzmat własnej strefy wpływów, stąduprzedzenia wobec zaangażowania Chin wtym obszarze i posługiwanie się podwójnymi stan­

dardami.Krytyka Chinodbywa się międzyinnymiw kontekścieingerowania w we­

wnętrzne sprawy krajów afrykańskich. Jak zaznaczył jednak Zhong, Pekin nigdy nie starałsię narzucać własnej ideologii innymi, odgrywając ważną rolę w zakresie łagodzenia konfliktów w tej części świata. Tocharakterystyczne wprzeciwieństwie do krajów zachodnich, które starają się eksportować własne ideologie i wartości do krajów afrykańskich,co można uznać za formę ideologicznej hegemonii. Chiny były gorącym zwolennikiem aspiracji afrykańskich narodów w walce o niepodle­

głość iwyzwolenie spodjarzma państw kolonialnych. Wciągu długiej historii ko­

lonialnej Zachód ograniczyłsię jedynie dobudowy pojedynczychdróg w regionach przybrzeżnych Afryki i obszarach górniczych, w celu transportu zasobów natural­ nych poza ten kontynent. W przeciwieństwie do tego, Chiny wybudowały ponad 2 tys. km linii kolejowych i ponad 3 tys. km dróg szybkiego ruchuw Afryce. Po­ nadto zaangażowały się w realizację kilkuset projektówinfrastrukturalnych, zczego połowato projekty zmierzające do poprawy egzystencji ludzi, takie jak szkoły czy szpitale. Zdaniem Zhonga Zachód, w obawie o utratę pozycji i interesów, zaczął więc samowolnie zniekształcać fakty itworzyć problemy96.

Tydzień wcześniejna łamach tego samego dziennika Zhong Sheng odwołał się do wydarzeń wojennych na gruncie libijskim, pisząc, że Zachód w dalszym ciągu zamierza aktywnie uczestniczyć w wyznaczaniukierunków rozwojuw Afryce Pół­ nocnej i zachodniej części Azji. Kluczowym elementem pozostają w tym miejscu interesyekonomiczne, oczym świadczy fakt, iż wiele zachodnich koncernów naf­

towych jeszcze w trakciezmagań wojennych podjęło walkę oropę w Libii. Zachód rozprzestrzenia własne idee polityczne, starając się uzyskać bezpośredni wpływ na mającą miejsce przebudowę systemowąkrajów tego regionu. Zhong podkreślił, że zmiany w świecie arabskim są w dużej mierze następstwem inercji trwającej przez długi czas dominacji Zachodu w kontekście kreowania globalnego porządku po­

litycznego i gospodarczego. Negatywnej ocenie poddał również zabiegi Zachodu zmierzające do eksportu określonych idei. Historia pokazuje bowiem, że systemy polityczne są ściśle związane z głęboko zakorzenionymi wdanym środowisku tra­

dycjami kulturowymi danego narodu. Każdy typ kultury podlega modyfikacjom w wyniku postępującej globalizacji ekonomicznej. Jednakże ewolucja kulturowa nie może równać się odrzuceniu własnej kultury i ślepemunaśladownictwu innych.

Zhong wskazywał, że kraje Afryki Północnej i ZachodniejAzji znalazły się w kry­ tycznym momencie swojej historii, niemniej ważne dla nich pozostaje, by swoje

systemy polityczne projektowały, uwzględniając rodzime warunki, dokładając wszelkich starań w celu osiągnięcia pojednania narodowego i przejścia od stanu niepokoju do fazy rozwoju. Brak uwzględnienia tego elementu może prowadzić do długotrwałego zaburzenia stabilności, z jakim mamy do czynienia w Afganistanie czy Iraku97.

97 Idem, Libya Needs Development Path Suited to Its Specific Conditions, „Peoples Daily", 30 VIII 2011.

” Zhang Hongwei, China Not Neocolonialist, „China Daily”, 16 XI 2010.

” Li Xiguang, China Can Help Africa Escape Colonial Legacy, „Global Times”, 16 XI 2010.

100 Fang Lexian, No Political Preconditions for Africa, „China Daily”, 4 VII 2011.

Chiny już wcześniej odpierały zarzuty, jakoby ich zaangażowanie w Afryce miało charakter neokolonialny. Jesienią 2010 roku Zhang Hongwei wskazywał na łamach „China Daily” na odmienne traktowanie spraw kontynentu afrykańskiego przez Chiny w stosunku do byłych zachodnich mocarstw kolonialnych. W ciągu dziesięcioleci obustronne relacje były budowane na zasadach równości,obopólnych korzyści i wzajemności. Cowięcej, Chiny nigdy niezawłaszczyły sobie nawet cala afrykańskiej ziemi, jak również nigdy nie zdobywały siłą nawet niewielkiej ilości tamtejszychzasobów. Określanie polityki chińskiej w Afryce mianem neokolonia-iizmu wpisywało się, jego zdaniem,wtreść pojęcia mówiącego o„chińskim zagro­

żeniu”98.W podobnym tonie swojeargumenty wyrażałw tym samymczasie Li Xi- guang, pisząc w „Global Times” o szansie, jaką stwarzają Chiny, by Afryka mogła zerwać zdziedzictwem kolonialnym99.

W lipcu 2011 rokuw„ChinaDaily” profesor Fang Lexianze School ofInterna­ tional Relations na Uniwersytecie wRenmin (Renmin University) pisał, że chińskie zaangażowanie wkrajach afrykańskichopartejest na zasadach wzajemnych korzy­

ści, równości oraz poszanowaniasuwerenności i integralności terytorialnej. W jego opinii Stany Zjednoczone oraz niektóre kraje europejskie poszukują negatywnych czynników w chińskiej polityce wobec Afryki na przestrzeniostatnich lat.Niespra­ wiedliwy jest osąd, jakoby Pekin był zainteresowany jedynie zasobami naturalny­ mi, prowadząc działania w stylu kolonialnym. Podobnedoświadczenia historyczne Chin i Afryki sprawiają, że sprzeciwiają się wspólnie wszelkim obcym interwen­ cjom w wewnętrzne sprawy innychkrajów.Chiny nie mająhistorii kolonialnej, za­ tem nie będą dążyć do kolonizacji żadnego kraju wprzyszłości100.

HeWenping na łamach „People’s Daily” podkreślał, że wAfrycekraje zachod­

nie skupiają się na programach „software” {softwareprograms), odnoszących siędo rozwoju zdolności, podczasgdy Chiny za priorytetuznają inwestycje w programy

„hardware” {hardware programs), takie jak budowa dróg i mostów oraz innej in­

frastrukturyprzynoszącej bezpośrednie korzyści lokalnym społecznościom. Chiny udzieliły pomocyAfryce w budowie ponad 2 tys. km linii kolejowych, 3 tys. km dróg, ponad 1 tys. szkół i sześćdziesięciu szpitali,jak również umorzyły ponad

Nowa forma kolonializmu? 117

20 mid RMB długu. Chinyinwestowały takżewbudowę elektrowni wodnych oraz rozwój siecikolejowych101.

101 He Wenping, Chinas 'Hardware' Assistance to Africa Makes Sense, „People’s Daily”, 30 VIII 2011.

102 Szerzej zob.: D. Brautigam, The Dragons Gift: the Real Story of China in Africa, Oxford University Press, New York 2009.

I(13 China is Building Churches for Christians. In Africa, 24 IX 2011, AsiaNews.it, http://

www.asianews.it/news-en/China-is-building-churches-for-Christians.-In-Africa-22727.html (13 IV 2012).

Na wyjątkowy charakter polityki zagranicznej Pekinu wobec Afryki zwracała uwagę również Deborah Brautigam. Wswojej książce TheDragon's Gift: theReal Storyof China inAfrica podkreślała znaczeniedługoterminowych działań Chińczy­

ków w Afryce. Jej zdaniem Stany Zjednoczone mogą się uczyć na bazie tej strate­

gii. Podobny jak Chińczycy schemat działaniaAmerykanie stosują jużzresztąprzy okazji wykorzystywania ropy wAngoli,zwiększając wielkość kredytów rolniczych.

Chińskie zainteresowania, w przeciwieństwiedozachodnich krajów, nie koncentru­

ją się wyłączniena wybranych dziedzinach, lecz odnoszą się do niemal każdej prze­

strzeni. Ich zaangażowanie w Afryce nie powinno być postrzegane poprzez pryzmat neokolonializmu, zważywszy, że celem nadrzędnym dla chińskich firm jestprzede wszystkimposzukiwanienowych możliwości biznesowych. Kraje afrykańskie czer­ pią z chińskich doświadczeń, co nie oznacza jednak, że wszystkie rozwiązania są akceptowane i przyjmowanebez zastrzeżeń. Dostrzegane są bowiem również inne modele. Afryka staje się areną rywalizacjiróżnych krajów, zatem istniejemożliwość uczenia sięna bazie wieluwzorców102.

O tym, iż rachunek ekonomiczny bierzegórę, może przekonywać zaangażowa­

nie sięChin w budowę kościołów i obiektów sakralnychdla różnych wyznań chrze­

ścijańskichw Afryce. Tociekawe zjawisko, zważywszy na ograniczenia w zakresie wolności religijnej w samych Chinach. Firmy budowlane z Państwa Środka, dzię­ ki niskim cenom oferowanych usług, z łatwościąwchodzą na grunt, na którym do tej pory dominowali Brytyjczycy, Francuzi i Amerykanie. Dodatkowym ich atutem pozostają bliskie więzi z lokalnymi grupami wyznaniowymi. WKenii chińska fir­ ma Zhongxing Construction buduje domy dla pracowników archidiecezji Nairobi, a także kościół dla grupy zielonoświątkowców. Inna spółka, Fubeco Ltd. (China Funshin), buduje z kolei Kościół Matki Bożej Różańcowej w Kiambu w pobliżu Nairobi. Ta sama firma zbudowałajuż Luther Plaza, w siedzibie Kościoła Ewange­ licko-Augsburskiego w Kenii. Zdaniem anglikańskiego biskupaz Ugandy Stanleya Ntagali, Chiny jakoświatowa potęga gospodarcza pragną kontrolować także ten ob­

szarinwestycyjnyna kontynencie afrykańskim. Ich wpływy zaznaczają sięrównież na lokalnych rynkach wydawniczych, co przejawia się już teraz opublikowaniem kilkunastu milionów egzemplarzy Pisma Świętego. Dla przykładuAmity Printing Company podwoił liczbę Biblii drukowanych w 2007 roku z 6do 12 min egzempla­

rzy. Przewagą Chińczyków jest to, żeoferują najniższą cenęnarynku, dzięki czemu z łatwością wypierają konkurencję103.

Angola

Wśród największych światowych dostawców ropy do Chin sytuuje się Angola, która rywalizuje na tym polu o palmę pierwszeństwa zArabią Saudyjską. Angola jestrównież jednym z najważniejszych partnerówgospodarczych Pekinuw Afryce.

W 2008 roku wartość wzajemnych obrotów handlowych pomiędzyChinami aAn­ goląosiągnęła rekordowy pułap 25,3 mid USD104. Chiny mocno zaznaczyły swoją obecność w Angoli jużu progu nowego milenium, przeznaczając znaczące kwoty na projekty infrastrukturalne, telekomunikacyjne i rolnicze, realizowane w ramach rządowegoprogramu odbudowy. W 2002 roku China Construction Bank(Chiński Bank Odbudowy) oraz Eximbank wsparły finansowo rozwój tamtejszej infrastruk­

tury. Program objął odbudowę linii kolejowej do Luandy, rekonstrukcję i rozwój sieci elektrycznych w Luandzie iLubango, Namibe, Tombowie,a także rozwój sieci telekomunikacyjnej. Niedługo potem, 21 marca 2004 roku, rządw Pekinie udzielił Angoli preferencyjnego kredytuwwysokości 2 mid USD na realizację publicznych projektów inwestycyjnych105.Kredyt ten zgodnie z umową miał być spłacanydosta­ wamiropynaftowej. W 2007 roku Eximbank udzielił kolejnej pożyczki wwysoko­ ści 2 mid USD. Podobniejak pierwsza, ta również zostałaprzeznaczona na projekty związane z energetyką, systemem wodnym, zdrowiem, edukacją, rybołówstwem i komunikacją. Obok tego, dwalata wcześniej kolejna pożyczkawpłynęła odChina International Fund Ltd. Suma 2,9 mid USD, będąca w dyspozycji Państwowego Biura ds. Odbudowy(Gabinete de Reconstruęao Nacional - GRN), została przezna­ czona na odbudowę kolei,budowę autostrad iportów lotniczych106.

104 Angola Becomes Chinas Largest African Trade Partner, „People’s Daily”, 20 I 2009.

105 I. Campos, A. Vines, Angola and China. A Pragmatic Partnership, Working Paper Presented at a CSIS Conferences „Prospects for Improving U.S.-China-Africa Cooperation”, 5 XII 2007, Chatham House, London, Center for Strategic & International Studies, III 2008, s. 6.

106 S. Hanson, Angolas Political and Economic Development, 21 VII 2008, Council on Foreign Relations.

107 Sinopec Deepens Oil interests in Angola, „China Daily”, 13 VI 2006.

Na rynku angolskimaktywniedziałają chińskie koncerny naftowe. Uwagę zwra­

ca Sinopec, który wespół z państwowym koncernem naftowym Angoli (Sonangol) utworzył konsorcjum pod nazwą Sonangol Sinopec International (SSI). Chińska firma posiada 75% udziałów w tym przedsięwzięciu, a Sonangol pozostałe 25%.

W połowie 2006 roku Sinopec nabył udziały w trzech angolskich blokach nafto­ wych, których rezerwy szacowanona3,2 mld baryłek ropy. Chiński koncern wraz z angolskim partnerem naftowym, z którym tworzy spółkę joint venture, przejął od­

powiednio 27,5,40 i 20%udziałów w blokach wydobywczych 17, 18 i 15,ulokowa­

nych w pasieprzybrzeżnym Angoli107.

Wartowspomniećo jeszcze jednympomyśle, aczkolwiek niedoszłym do skutku, z2006 roku. Sonangol Sinopec International (SSI) podjął wówczasdecyzję o finan­ sowaniu budowy nowej rafinerii w Lobitowprowincji Bangueala, o możliwościach przetwórczych 240 tys. baryłek dziennie. Koszt projektu - określanego mianem