• Nie Znaleziono Wyników

Prywatność (?) w sieci

Powyższe zagadnienia nabierają jeszcze większej intensywności, gdy odniesiemy je do Internetu. Problem prywatności w sieci jest ostatnio stale obecny w dyskursie publicznym, co jest spowodo-wane kilkoma czynnikami. Po pierwsze, rośnie świadomość użyt-kowników sieci wobec zarówno możliwości, jakie Internet daje, jak i zagrożeń, które powoduje. Świadomość ta nie pozostaje bez związku z doniesieniami o inwigilacji ze strony służb specjalnych

„Internet? Zapomnij o prywatności”… | 63

wielkich mocarstw (np. wspomniane doniesienia Edwarda Snow-dena o programie PRISM). Po drugie, wzrost możliwości szpiego-wania użytkowników sieci i zagrożenia dla demokracji. Po trzecie, obecnie najbardziej aktywne w sieci jest pokolenie urodzone w la-tach 90., dla którego Internet jest światem jak najbardziej realnym i które wzrosło w rzeczywistości kultury promocji i narcyzmu, a jego doświadczenie życiowe – a raczej jego brak – nie strzeże ich przed wystawianiem swego życia na pokaz, co prowadzi często do dramatycznych skutków. Kolejnym powodem jest postępująca cyfryzacja naszego życia – nasilenie korzystania z zaawansowa-nych technologii cyfrowych, które z jednej strony ułatwiają życie, natomiast z drugiej wymagają od nas podania licznych danych, których zabezpieczenie nie jest pełne. W tym aspekcie szczególnie ważne wydają się media społecznościowe, które stanowią nowy sposób komunikacji interpersonalnej, górujący nad innymi for-mami komunikowania sieciowego, i niestety są zagrożeniem dla prywatności. Rozważania na ten temat chcemy oprzeć na kilku zamieszczonych poniżej studiach przypadków.

Pierwszy przypadek to dobrowolna zgoda na utratę prywatno-ści spowodowana chęcią zaistnienia, narcyzmem czy względami merkantylnymi. Drugi przypadek to rezygnacja z prywatności w szczytnym celu – walki o życie czy zdrowie z pomocą internautów.

Trzecie studium odnosi się do Facebooka. Wprawdzie poprzednie przykłady również łączą się z tym medium, tu analizowany będzie inny jego aspekt – fakt, że możliwości analityczne i identyfikacyjne, jakie daje współczesna technologia cyfrowa, stanowią zagrożenie dla prywatności jego użytkowników, często nieświadomych tego stanu rzeczy.

Streaming po polsku

Przykładem pierwszej sytuacji może być głośna sprawa rodziny Dzikowskich z Poznania, która postanowiła podążyć śladami licz-nych celebrytów i zrealizowała projekt internetowy „Pierwszy pry-watny streaming w Polsce na żywo”, polegający na umieszczeniu

64 | Łucja Kapralska, Agata Maksymowicz

w sieci nagrań z życia rodzinnego, podglądanego przez kamery 24 godziny na dobę w całym mieszkaniu z wyłączeniem łazienki.

Małżonkowie wraz z czwórką dzieci w wieku od 2 do 13 lat przez kolejne dni pokazywali online swoją codzienność. Planowali roz-szerzyć swój pomysł o umieszczenie kamery w samochodzie oraz noszenie okularów z kamerką. W sieci można było obserwować posiłki rodziny, ich kłótnie, przebieranie się dzieci i tym podobne sytuacje. Na stronie internetowej zamieścili swoje dane osobowe, maile, adres zamieszkania oraz numery telefonów, w pełni rezy-gnując z prywatności. Internauci skwapliwie to wykorzystali i roz-poczęli nękanie rodziny w postaci częstych telefonów, zamawiania na ich adres posiłków, a nawet prostytutki. Wysyłali też wiadomo-ści z kont ze słowem „pedofil” w nazwie. Rodzina poinformowała o tym policję. W zaistniałą sytuację wkroczyli Rzecznik Praw Dziecka oraz sąd opiekuńczy, którzy ostrzegali o możliwości utra-ty przez nich praw rodzicielskich i nakazali wyłączenie kamer w pokojach dzieci. Strona nadal istnieje, jednak nie ma na niej obecnie transmisji. Był to projekt czysto komercyjny. Dzikow-scy liczyli na możliwe zyski z reklam umieszczanych na stronie, otwarcie zapraszając wszystkich chętnych do współpracy. Drugim powodem mógł być rozgłos – pani domu już wcześniej zakosz-towała medialnej sławy, uczestnicząc w programie telewizyjnym o wychowywaniu dzieci. Sami małżonkowie na stronie piszą, że chcą w ten sposób zebrać fundusze na zorganizowanie biegu na milion osób (Kosiński 2015; Nowakowska 2015), co wydaje się jednak mało prawdopodobne.

Internauci, na aprobatę których czekali Dzikowscy, bardzo ostro krytykowali ich zachowanie, zwłaszcza narażanie wizerunku dzieci. Także dziennikarze wyrażali negatywne opinie o pomyśle Dzikowskich, określając je mianem „monetyzacji podglądactwa”

(Majewska 2015), co oznacza rezygnację z prywatności dla celów komercyjnych. Wydaje się, że powodem tego nastawionego na po-kaz działania – oprócz chęci zysku – jest także potrzeba zaistnienia w mediach i zdobycia popularności. Jest to również wyraźne naśla-downictwo celebryckich wzorów opisanych we wstępie niniejszej

„Internet? Zapomnij o prywatności”… | 65

pracy, co pokazuje siłę mediów w kształtowaniu standardów za-chowań. Kultura obnażania znajduje zastosowanie do tej sytuacji.

Ekshibicjonizm pro bono – obnażanie w szczytnym celu

Inaczej wygląda to w przypadku rodziców ciężko chorych dzie-ci, których leczenie wymaga ogromnych nakładów finansowych.

Chcąc je zdobyć, tworzą blogi, strony internetowe, profile na Face-booku, filmiki na YouTubie, gdzie opisują choroby swoich dzieci, dołączając do swojej narracji liczne zdjęcia swoich pociech. Publi-kowanie fotografii, imion i nazwisk, miejsca zamieszkania dzieci z całą pewnością naraża je na utratę prywatności. Jednak gdyby rodzice nie podjęli takiej decyzji, nie udałoby im się zebrać fundu-szy na operacje i leczenie. Utrata prywatności rodziny jest ceną za możliwość zdobycia pieniędzy niezbędnych do ratowania dziecka.

Krajowe Forum na Rzecz Terapii Chorób Rzadkich Orphan (www.rzadkiechoroby.pl) skupia kilkadziesiąt stowarzyszeń i fun-dacji zajmujących się konkretnymi schorzeniami. Na ich stronach, oprócz informacji o celach i podejmowanych działaniach, znajdują się linki do prywatnych stron rodziców chorych dzieci. To właśnie z nich można tak wiele dowiedzieć się o konkretnej osobie.

Jako przykład może posłużyć przypadek Zuzi chorej na pę-cherzowe oddzielanie się naskórka. Siedmioletnia dziewczynka posiada od dwóch lat swój profil na Facebooku (posiadający ponad 29 tysięcy polubień) oraz własną stronę internetową (www.face-book.com/zuzia.macheta.eb). Po wpisaniu jej imienia i nazwiska do wyszukiwarki Google uzyskujemy ponad 27 tysięcy wyników, wśród których znaczącą część stanowią artykuły prasowe na jej temat oraz duża liczba zdjęć dziewczynki, na których bardzo wy-raźnie widać jej schorzenie. W tym przypadku, oprócz Internetu, ważną rolę w nagłośnieniu jej sytuacji odegrały media tradycyjne, a konkretnie gazety i telewizja, które wielokrotnie pokazywały re-portaże w programach informacyjnych o dziewczynce, jej chorobie i nadziei na leczenie w Stanach Zjednoczonych. Ogromny koszt operacji, wynoszący ok. 6 mln zł, sprawił, że rodzice szukali każdej

66 | Łucja Kapralska, Agata Maksymowicz

możliwości, aby uzbierać potrzebną kwotę. Starania te powiodły się, zabieg został przeprowadzony jesienią 2015 r. Obecnie dziewczynka przechodzi rehabilitację, której przebieg jej mama dokładnie opisu-je na Facebooku. Podobną sumę na operację w Stanach Zopisu-jednoczo- Zjednoczo-nych muszą uzbierać rodzice pięcioletniego Emila, cierpiącego na bardzo poważną wrodzoną wadę serca. Dziecko również posiada swój profil na Facebooku, stronę oraz bloga, na których rodzice przybliżają jego chorobę, publikują zdjęcia i proszą o wsparcie za pośrednictwem Fundacji SIEPOMAGA5.

Takie akcje są w Internecie częstym zachowaniem instrumental-nym. Rezygnacja z prywatności i prezentacja choroby nie są celem samym w sobie, służą bowiem zbieraniu funduszy w dramatycznej sytuacji zdrowotnej, wymagającej nakładów finansowych przekra-czających możliwości jednostki. Zdjęcia chorych dzieci nie mają epatować chorobą, lecz zachęcić do crowdsoursingu (finansowania społecznościowego), dającego nadzieję osobom dotkniętym trud-nymi przypadłościami zdrowottrud-nymi, z którymi nie radzi sobie służba zdrowia. Ekshibicjonizm w tym przypadku nie jest celem samym w sobie, lecz służy wywołaniu postaw prospołecznych. Do-datkowo takie blogi, strony internetowe, filmy i fora są miejscem, gdzie można przekazać wsparcie psychologiczne ludziom dotknię-tym ciężką chorobą dziecka, czy też nawiązać kontakt z osobami o zbliżonych problemach.

Podobne cele zawiera również przesłanie Ciery Svaringen, cho-rej na olbrzymie wrodzone znamię melanocytowe (plamy i blizny na ciele, duże ryzyko zachorowania na raka), która umieszcza swoje zdjęcia w Internecie, by w ten sposób walczyć z uprzedzeniami i odrzuceniem osób naznaczonych schorzeniami skórnymi6.

O  innej osobie  – modelce cierpiącej na chorobę Leśniowskiego- Crohna – można przeczytać w jednym z portali, który zamieścił jej zdjęcie na plaży w bikini wraz z workiem do

5 http://emilkoryczan.pl/pl/informacje/ (dostęp: 2.02.2016).

6 https://www.instagram.com/c.swaringen/ (dostęp: 28.01.2016).

„Internet? Zapomnij o prywatności”… | 67

kolostomii. Modelka swoje zdjęcia umieściła na portalu fundacji zajmującej się osobami z tą chorobą (Sfora 2014).

Również takie zachowania nie mają autotelicznego charak-teru – obie wspomniane osoby prezentują swój wygląd w celach informowania, walki z uprzedzeniami, wyjścia z cienia wstydu.

Osoby te mogą pomóc nie tylko sobie, ale stanowią też drogowskaz dla innych skrywających swoje cierpienia, można rzec, że jest to prywatna kampania społeczna. Obecność w sieci ze względu na szerokie audytorium powoduje duży oddźwięk i być może zwiększa pozytywne reakcje.

Facebook – ekshibicjonizm społecznościowy

Szczególny wydaje się przypadek Facebooka. Liczba jego użyt-kowników w 2016 r. wynosiła 1,71 mld, czyli połowę użytkow-ników Internetu na świecie (Zephoria 2016). To, co wie o nas Facebook, budzi zdumienie swoim ogromem, charakterem in-formacji – danych surowych i przetworzonych. Pierwszy typ to te, które użytkownicy tego serwisu wprowadzają sami. Na jednej ze stron poświęconych temu zagadnieniu znaleźć można zesta-wienie 68 cech, danych będących w posiadaniu tego serwisu. Są to informacje podstawowe, dotyczące personaliów ukończonych szkół, poglądów, kontaktów mailowych, z których korzystamy, pracodawców, dat ślubu czy zaręczyn, charakteru związku emo-cjonalnego, w którym pozostajemy, zainteresowań, ale także liczby zrobionych przez nas kroków, geolokalizacji naszej i na-szych znajomych itp. (Filing 2014). Są to surowe dane, na których umieszczenie w większości sami się godzimy, nie zastanawiając się, czy konieczne jest tak szczegółowe kreślenie własnego wize-runku, tj. sieciowego profilu. Przerażająca szczerość i transparent-ność w obnażaniu własnej osobowości komentowana jest często przez badaczy zajmujących się fenomenem społecznościowego ekshibicjonizmu (por. Surma 2009). Jednak na podstawie różnych, skoordynowanych z Facebookiem narzędzi można dowiedzieć się o nas wielu innych, pochodnych informacji.

68 | Łucja Kapralska, Agata Maksymowicz

Wyszukiwarka Graph Search. umożliwia wydobycie informacji – zdjęć, polubień czy statusów – o których sami wolelibyśmy zapo-mnieć. Na przykład można stworzyć listę „znajomych znajomych, którzy są samotni i mieszkają w San Francisco”. To wynik kliknięć

„lubię to” w facebookowe strony. Często użytkownicy robią to pod wpływem impulsu. Zresztą zawartość takich stron wcale nie musi odpowiadać ich tytułowi, są tworzone dla dowcipu. Składają się jednak na profil użytkownika, który teraz będzie drobiazgowo analizował Graph Search. A z tego narzędzia może skorzystać na przykład przyszły pracodawca. Na podstawie innych narzędzi mo-żemy dowiedzieć się, jaki jest Twój poziom zadowolenia z życia.

Czym się interesujesz? Jesteś impulsywny czy zorganizowany? Jak wysoki jest Twój iloraz inteligencji? (Pisarski 2015).

Jeszcze dalej idzie raport przygotowany przez naukowców ze Stanford i Cambridge, którzy korzystając z aplikacji myPersonality, przebadali […] ponad 86 tys. użytkowników Facebooka. Warun-kiem wzięcia udziału w badaniu było udostępnienie programowi swoich lajków w sieci społecznościowej. Mając do dyspozycji jedy-nie wiedzę o „polubieniach”, program określał poglądy polityczne, stan zdrowia, podatność na używki, orientację i preferencje seksu-alne, etc. Następnie naukowcy zadali takie same pytania osobom blisko związanym z badanymi. Okazało się, że komputer „poznał”

te osoby o wiele lepiej niż ludzie z ich otoczenia (Jadczak 2015).

Facebook jest przykładem szczególnym, łączy bowiem dwa typy zjawisk – dobrowolne obnażanie swojej prywatności i sprzężoną z nim technologię, która pozwala dokonywać operacji na beztrosko powierzonych serwisowi danych. Jan van Dijk w pracy Społeczne aspekty nowych mediów pisze o trzech typach prywatności i o tym, jak nowe media je naruszają. Pierwszy z nich to prywatność fizycz-na, a przykładami jej naruszania są śledzenie, podglądanie za po-mocą np. kamer cyfrowych. Drugi rodzaj to prywatność relacyjna, którą naruszają śledzenie i monitoring naszych kontaktów z innymi ludźmi. Trzeci rodzaj to prywatność informacyjna, dotycząca prawa do ochrony informacji o jednostce i jej danych. Zagrożenie tych wolności van Dijk dostrzega w takich zjawiskach jak: całkowita

„Internet? Zapomnij o prywatności”… | 69

identyfikowalność naszych działań w sieci dzięki rejestrowaniu numerów IP komputerów przez technologie identyfikujące czy pliki cookie. Takim samym zagrożeniem jest możliwość monitorowania naszych relacji – rozmów, które prowadzimy, adresów mailowych, na które piszemy, podobnie konieczność ciągłego bycia w kontakcie.

Największym zagrożeniem według van Dijka jest możliwość łącze-nia danych i ich analizowałącze-nia, tworzełącze-nia profili użytkownika, do którego te dane należą, bez jego wiedzy i zgody (Dijk 2010: 165–167).

Wszystkie te zagrożenia są obecne w serwisach społecznościowych, stąd właśnie te cyfrowe światy, zamieszkane głównie przez ludzi młodych, budzą duży niepokój badaczy społecznych.