• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ III. DZIEDZICZENIE NIERÓWNOŚCI SPOŁECZNYCH W REFLEKSJI

5.3 Słabość trzeciego sektora

Polskie organizacje pozarządowe często pojawiały się w krytycznych wypowiedziach respondentów, pomimo że wszyscy oni uznawali NGOsy za istotnych aktorów w implementacji polityki społecznej. Po pierwsze, uznawano, że poziom ich rozwoju i profesjonalizacji jest wciąż niedostateczny by włączać je w wykonywanie zadań przypisanych formalnie do instytucji publicznych. Po drugie, istnieje bardzo silna konkurencja między organizacjami. Jak twierdzili niektórzy respondenci, wiele organizacji prezentuje tu postawę roszczeniową wobec instytucji państwowych polegając w swej działalności wyłącznie na ich zasobach finansowych. Zamiast pozyskiwania środków z sektora prywatnego oraz starań o zarabianie własnym sumptem, polskie organizacje pozarządowe konkurują ze sobą o dotacje ze środków publicznych, zarówno z budżetu centralnego, jak i ze środków wojewódzkich, powiatowych lub gminnych.

Kilku respondentów zaprezentowało opinie na temat intensywnej walki ideologicznej między organizacjami pozarządowymi. Przedstawiciele partii prawicowych twierdzili, że niektóre organizacje starają się wyolbrzymiać problemy dotyczące spraw, które leżą w spektrum ich zainteresowania. Reprezentant LPR dał przykład niezwykle, jego zdaniem, częstej obecności w mediach członków organizacji pozarządowych zajmujących się kwestiami wykorzystywania seksualnego dzieci, przemocy w rodzinie, czy walki o prawa mniejszości seksualnych: Wskazałbym taką rzecz, niewątpliwie problem przemocy w rodzinie

jest, czy molestowania seksualnego jest, ale mam wrażenie, że czasami działacze niektórych organizacji jakby, może nie celowo, może to nie wynika jako z jakiegoś planowego działania, ale trochę wyolbrzymiają pewne problemy po to, żeby korzystać z pomocy państwowej, nie?

Zgodnie z tym punktem widzenia, organizacje mniej głośne medialnie, zajmujące się „normalnymi” i bardziej pożytecznymi sprawami mają mniejsze szanse na pozyskanie środków.

Z drugiej strony polityk SLD zwrócił uwagę, że organizacją niepubliczną najmocniej wspieraną przez państwo, niezależnie od politycznej orientacji rządu, jest Caritas. Jak

podkreślił, również lewicowe partie będące przy władzy obawiają się podejmowania decyzji, które mogłyby negatywnie wpłynąć na stan finansów jakiejkolwiek instytucji afiliowanej przy kościele katolickim, dając jednocześnie przykład:

Caritas Polska, jest dofinansowywany ze środków publicznych, nie będę mówiła kwoty rzeczywiste, tylko dla określenia sytuacji w kwotach np. rzędu 100, a Towarzystwo Przyjaciół Dzieci to jest 0,2… to mam prawo się wściec? Mam prawo się wściec. Bo TPD ja skontroluję, a Caritas Polska nie. Bo wchodzą tu inne zależności, włącznie z konkordatem. (…) Bo jak mamy czarny zarząd, to Caritas Polska ma 100. Jak mamy czerwony zarząd to Caritas Polska ma 40, a TPD nie 0,2 ale 0,4. Władze lokalne powinny współpracować z trzecim sektorem na podstawie „Ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie” przyjętej w 2003 roku. Prawo to ustanowiło Radę Pożytku Publicznego. Jeden z polityków wiązał duże nadzieje z powołaniem tego ciała, które miało odegrać kluczową rolę w koordynacji działań organizacji pozarządowych. Niestety, instytucja ta, jego zdaniem, reprodukuje wszystkie negatywne cechy instytucji tego typu funkcjonujących na niższym szczeblu administracji i w

końcu jest tylko jeszcze jedna organizacja od gadania z rządem. Inny parlamentarzysta

stwierdził, że brakuje publikacji, które popularyzują „dobre praktyki” i skuteczne metody działania.

6 Czynniki wpływające na proces polityczny

Najbardziej zasadnicze opinie polskich polityków związane były z konfliktami pomiędzy rozmaitymi grupami interesu. Związane jest to, ich zdaniem, z ograniczonymi środkami budżetowymi, jakie pozostają w dyspozycji rządu. W trakcie procesu selekcji poszczególnych grup docelowych, jak i podczas debat budżetowych, ustalania priorytetów rządu, politycy podlegają presji ze strony mających sprzeczne interesy grup. W wypowiedziach respondentów pojawiły się 4 główne typy konfliktu społecznego, które wpływają na proces kreowania polityki, również w zakresie polityki społecznej.

Konflikty ideologiczne dotyczące wyboru grup, które powinny zostać objęte wsparciem

poprzez politykę rodzinną, politykę społeczną, np. czy priorytetowo wspierać rodziny wielodzietne lub samotnych rodziców. Najczęściej wymieniany przez wielu respondentów przykład to sprawa funduszu alimentacyjnego, zlikwidowanego decyzjami rządu wspieranego przez partie lewicowe i neoliberalną PO. Rozwiązanie wprowadzone zamiast, tj. zasiłki dla samotnych rodziców przyczyniły się, zdaniem większości respondentów, do wzrostu liczby rozwodów. Dla posłów partii prawicowych był to przykład ideologicznej walki z instytucją tradycyjnej rodziny;

Konflikty klasowe, tj. permanentny konflikt pomiędzy organizacjami pracodawców i związkami zawodowymi: wszystkie branże przemysłowe, w których funkcjonują silne

związki zawodowe są w stanie uzyskać wsparcie od państwa w postaci subsydiów, korzystnych rozwiązań legislacyjnych, z drugiej strony istnieje silna presja na ustawodawców ze strony lobby pracodawców;

Konflikty branżowe pomiędzy organizacjami zawodowymi: silne lobby lub korporacje reprezentujące poszczególne profesje (np. lekarzy lub prawników) są w stanie uzyskać przywileje, obronić istniejące lub wygrać w konflikcie z reprezentantami mniej wpływowych branż;

Konflikty regionalne: silne regionalne lobby wspierane przez wpływowych polityków z

danego terenu, często współpracujących niezależnie od politycznych afiliacji. Dzięki temu mogą „wywalczyć” środki na wsparcie ich województwa lub regionu ze środków, publicznych, którego pozbawione zostaną inne, reprezentowane przez mniej skutecznych lub wpływowych polityków.

Większość respondentów twierdziła, że z jednej strony istotny wpływ na decyzje polityczne ma silne lobby przedsiębiorców, które przeważnie zwycięża w starciu ze związkami zawodowymi. Te ostatnie w niewielkim stopniu lobbują za zmianami w prawie na korzyść pracowników. W większym stopniu skupiają się na wąsko rozumianych interesach branżowych, dotyczących konkretnego sektora gospodarki, np. uprawnień emerytalnych, sposobu dokonywania restrukturyzacji, wysokości odpraw dla osób w nim pracujących. Przykładem wpływu lobby branżowego, w tym przypadku korporacji zawodowych, przytaczanym przez uczestników badania jest kwestia wprowadzanie kas fiskalnych, rozliczających podatek VAT. Obowiązek ich instalowania wprowadzono w całym sektorze usług za wyjątkiem usług medycznych i prawniczych, pod wpływem presji ze strony samorządów i izb lekarskich oraz korporacji adwokackiej i radcowskiej. Uprzywilejowana pozycja tych branż była tu wyraźnie widoczna.

Parlamentarzysta PiS, który prezentował znaczący poziom refleksji dotyczącej nierówności społecznych i konsekwencji ich międzygeneracyjnego dziedziczenia, wskazywał że ta kwestia jest całkowicie nieobecna nie tylko w politycznej debacie, ale również w świadomości polityków. Jego zdaniem także partie deklaratywnie lewicowe, powiązane ze związkami zawodowymi, wspierają niekiedy wulgarne i nieludzkie rozwiązania oparte na skrajnie neoliberalnej wizji gospodarki. Mówiąc o konflikcie pracodawcy-związkowcy stwierdził, że:

(…) niestety pozycja związków zawodowych jest bardzo słaba w Polsce, nie są silnym partnerem w tej trójce. Przedsiębiorcy się znakomicie zorganizowali, maja konfederacje, maja pieniądze, maja opinie, mają co pokazywać, maja zaplecze logistyczne, związki gasną, są słabe co jest pewnym dramatem. Jest państwo, silne,

jak by nie patrzeć, nawet takie państwo, są związki, są pracodawcy, natomiast trzeci element, ten społeczny jest słaby i to piętnaście lat w rocznicę, 25 lato po solidarności. I takie są realia. W Polsce jest zagubienie bardzo mocne ideologiczne i partyjne, całkowite pomieszanie, gdzie jest lewicowość, gdzie jest prawicowość. W Polsce wyznacznikiem tradycyjnych podziałów politycznych jest sfer nadbudowy, a więc stosunek do kościoła, do aborcji, do historii, do komunizmu. Natomiast polityka społeczna tutaj prawdziwe wygibasy się czyni, i jest oto tak, że dzisiaj, kiedy są lewicowe rządy, polityka jest ultra, czy zdecydowanie liberalna, antyspołeczna, antyludzka, no wręcz to jest kabaretowo.

Przekonanie tego parlamentarzysty o aksjologicznym chaosie w odniesieniu do kwestii pracowniczej, redefiniującym tradycyjne podziały lewicowo-prawicowe wydaje się potwierdzać wypowiedź polityka SLD, którego zdaniem: Związek powinien się zająć sprawami związkowymi i poza zakładem pracy. Won. Won z zakładów pracy. Jakikolwiek by to nie był związek. Włącznie z ZNP. Won z zakładów pracy. Tam ci nie wolno działać. Tam ci nie wolno funkcjonować i won z publicznych pieniędzy. I prywatnych również. Nie ma, że jak się ma funkcję związkową, to pracodawca za to płaci.

Z kolej poseł PO prezentował wizję spójną z zasadniczym ideowym przekazem tego ugrupowania:

Ograniczenia budżetowe są obiektywne, zawsze są. A poza tym jest wielki partykularyzm na każdym poziomie i w parlamencie szczególnie dobrze widoczny. „Silne grupy, liczne grupy zawodowe. To jest główny, podstawowy partykularyzm. Wbrew pozorom wcale nie przedsiębiorcy... Policjanci, nauczyciele, górnicy, hutnicy, kolejarze, itd. Silne, zwarte grupy zawodowe zawsze wygrywają kosztem innych. Można ten partykularyzm przenieść na lokalne. Nie wiem, ilu jest posłów śląskich? Od groma. I są takie sytuacje, kiedy oni się nie zastanawiają, czy ktoś jest z LPRu, ktoś z Samoobrony, ktoś tam z SdPl.

Również przedstawiciel PO skrytykował taką postawę samorządowców: Zapisane jest w

Konstytucji, że poseł jest reprezentantem narodu. Tu nikt nie chce tego przyjąć do wiadomości, tu każdy uważa, że ja też powinnam pazurami drzeć ziemię i coś załatwiać dla (nazwa miasta X). Ja nie od tego jestem. Dla miasta X mają załatwiać samorządowcy. Oni mają być tak wybrani, żeby potrafili jakąś wizję stworzyć.

W rezultacie państwo kupuje ważne grupy wyborców poprzez redystrybucję państwowych środków wspierając najgłośniejsze i najbardziej wpływowe grupy interesu.

Powyższe cytaty wskazują, że opinie polityków na temat przyczyn problemów społecznych różnią się od siebie niezwykle istotnie. Szczególnie ważne jest to, że zasadnicze różnice pojawiały się pomiędzy politykami ugrupowań, które zgodnie z przewidywaniami miały zawrzeć koalicję wyborczą w kolejnej kadencji sejmu.

Senator Bloku Senat 2001 z kolei stwierdził:

I są potem inne interesy grupowe, są inne grupy społeczne. Grupy chociażby osób, które są zatrudnione w wielkich firmach, państwowych jeszcze na dodatek, które są niewydolne. Do których budżet państwa dopłaca i do tego dopłaca grube pieniądze. I okazuje się, że ten problem po części ginie w tych innych interesach, które również w państwie i społeczeństwie jako całym występują, że znacznie łatwiej rządowi, a potem okazuje się koalicji rządzącej podjąć decyzję o przeznaczeniu kolejnych miliardów złotych na dopłaty do górnictwa, do hutnictwa do stoczni, które sobie nie radzą niż np. przeznaczyć te pieniądze na aktywny rozwój społeczeństwa.

(…) Emeryci też są uprzywilejowani, a politycy ich tak traktują bo ci głosują. Nie ma solidarności społecznej. Grupy z dobrą pozycją finansową nie czują się odpowiedzialne za wspieranie młodego pokolenia, ani grup upośledzonych. A edukacja, badania naukowe i służba zdrowia powinny być priorytetami poza walką polityczną. Ja tutaj mam na myśli i oświatę też. Jak się porówna ile procent PKB przeznacza się na edukację i jeżeli to się porówna jeszcze z tymi co jest w innych krajach. Czy na obszar szkolnictwa wyższego, czy na badania i naukę… no to czasami wydaje się zupełnie nieracjonalne decyzje, że jeżeli byśmy przeznaczyli… bo to jest tak, że górnictwo czasami pochłania rocznie tyle ile się w ogóle przeznacza na badania naukowe w Polsce.

Ta wypowiedź dobrze koresponduje z konstatacją zaprezentowaną przez członka LPR: Jest

tak, pracujemy wspólnie niewątpliwie, pewne sprawy są jasne dla wszystkich, ale jak przychodzi do głosowań, to dyscyplina powoduje, że posłowie lewicy muszą realizować program rządu czy politykę rządu.

Ten sam respondent zauważył również generalną zależność: początek kadencji przeważnie wiąże się, niezależnie od opcji politycznej, z działaniami ograniczającymi wydatki publiczne, nakłady na wsparcie socjalne; zaś gdy zbliżają się kolejne wybory, rządy są zazwyczaj coraz hojniejsze, co szczególnie widać we wspieraniu tych segmentów społecznych, które stanowią potencjalny elektorat rządzących ugrupowań.

Na podstawie opinii parlamentarzystów można sformułować następujące konkluzje:

- Mnogość konfliktów uniemożliwia wprowadzanie koherentnych, efektywnych i długoterminowych rozwiązań.

- Nawet powszechnie akceptowane rozwiązania w priorytetowych kwestiach (w sferze edukacji, wsparcia dla przedsiębiorczości, badań i rozwoju technologii) stają się przedmiotem politycznej, partyjnej gry i przegrywają często z doraźnymi sprawami mogącymi dać krótkoterminową korzyść partiom politycznym.

- Sprawy rodziny oraz polityki dotyczącej dzieci są przedmiotem permanentnego konfliktu ideologicznego.

Dziewięcioro z dziesięciorga respondentów uznało, że sprawy polityki społecznej znajdują się na samym dole hierarchii tematów podejmowanych przez parlament.

Jedynie poseł SLD sformułował diametralnie odmienną opinię: Wysoko. Wysoko. Jeśli chodzi

o parlament, to naprawdę wysoko, bo w Parlamencie są uważane 3 komisje za najważniejsze. No teraz jest jeszcze czwarta. Ale bardzo wysoko, bo 3 zawsze najważniejsze komisje to były komisje: komisja finansów publicznych, komisja ustawodawcza, komisja polityki społecznej. Obecnie doszła komisja europejska.

Polityka społeczna prowadzona przez rząd lewicowy była krytykowana przez wszystkich respondentów, choć negatywne opinie były oparte na przeciwstawnych przesłankach. Członkowie klubu PO uznawali, że jest ona niedostatecznie liberalna i polega na

rozdawnictwie pieniędzy. Z kolei przedstawiciel PiS zwracał uwagę, że realizowana przez SLD polityka społeczna jest skrajnie liberalna i antyspołeczna, szczególnie jeśli bierze się pod uwagę tradycyjnie kojarzone z lewicą wartości oraz społeczne cele i sposoby ich osiągania.

7 Postrzeganie wpływu poszczególnych elementów polityki społecznej na

zjawisko transmisji nierówności społecznych