• Nie Znaleziono Wyników

Socjologia jakościowa - krytyczna refleksja o biedzie i nierównościach jako tematach

ROZDZIAŁ I. NIERÓWNOŚCI SPOŁECZNE I ICH REPRODUKCJA W IDEOLOGIACH

3.3 Socjologia jakościowa - krytyczna refleksja o biedzie i nierównościach jako tematach

Dzięki Bernsteinowi, de Saussire‟owi, Sapirowi, Wharfowi, Chomsky‟emu, Bourdieu i innym socjologom i lingwistom, dowodzenie, że język nie jest wyłącznie narzędziem komunikacji międzyludzkiej, ale ma też doniosły wkład w konstruowanie rzeczywistości społecznej, jest czynnością redundantną i mało odkrywczą. Z kolei dzięki dynamicznie i wszechstronnie rozwijającym się we współczesnej socjologii nurtom jakościowym: analizy konwersacyjnej i krytycznej analizy dyskursu, stworzone zostały odpowiednie narzędzia i metodologiczne instrumentarium pozwalające rozmaite aspekty owego semantycznego konstruowania rzeczywistości badać. W przypadku niektórych tematów-jednym z nich jest bez wątpienia problematyka ubóstwa i nierówności społecznych-badaczowi i analitykowi społecznemu szczególnie trudno pozostać bezstronnym obserwatorem. Stosunek do kwestii ubóstwa i nierówności społecznych należy do zestawu podstawowych ideowych definicji.

W niniejszym fragmencie poruszone zostaną pewne wątki rozważań na temat sposobu opisu nierówności społecznych i ubóstwa, a w szczególności opisu ludzi znajdujących się w dolnym segmencie struktury społecznej. Kwestia ubogich i ich miejsca w przestrzeni społecznej stanowi przedmiot refleksji od wielu lat, a jej efektem jest opis przemian społecznej percepcji fenomenu biedy w różnych okresach historycznych (patrz np. Geremek 1997, van Oorschot 2007, Lister 2004, Gans 1995).

Sposób mówienia o ubogich jest istotny dla konstytutowania ich roli w społeczeństwie, a w aspekcie praktycznym-decyduje o tym, czy zasługują na społeczny szacunek, empatię i wsparcie. W XX i XXI wieku zaproponowane przez społecznych analityków i badaczy schematy pojęciowe mają często kluczowe znaczenie dla sposobu konceptualizowania pewnych zjawisk społecznych w przestrzeni publicznej. Konstrukty wytworzone przez ekspertów, a w jeszcze w większym stopniu ich stabloidyzowane,

przefiltrowane przez medialne sita wersje, odzwierciedlają dominujący w danym momencie w elitach intelektualnych nurt myślenia o społecznej rzeczywistości, jednocześnie wpływając w znaczącym stopniu na społeczne kształtowanie obrazu określonych zjawisk, w tym przypadku ubóstwa i społecznych nierówności. W tym miejscu chciałbym wskazać kilka empirycznie dostrzeżonych konsekwencji, jakie dla publicznego, ale również potocznego języka i dyskursu, miała dominacja prorynkowej, liberalnej lub neoliberalnej wizji rzeczywistości, definiującej w okresie ostatnich dwóch dekad ramy dyskursu legitymizowanego w mediach i debacie akademickiej. Zwracam również uwagę na fakt, iż ów sposób mówienia jest odbiciem frazeologii, która w języku nauk społecznych pojawiła się głównie dzięki anglosaskim gremiom akademickim wspierającym neokonserwatywne gospodarcze i społeczne przemiany ostatnich dekad10.

Przez setki lat epistemologia zdominowana była przez pierwiastki religijne, ogląd świata i sposób myślenia o nim determinowany był przez święte teksty różnych religii. I tak np. Bronisław Geremek (1997) wskazuje za dwunastowiecznymi teologami dwa typy ubogich – pauperes cum Petro i pauperes cum Lazaro, które można wyróżnić w społecznych realiach średniowiecznej Europy11

. Ubodzy z Piotrem – z wyboru, w chęci dobrowolnego naśladowania św. Piotra i apostołów, ergo Jezusa, zasługiwali na społeczny szacunek i szczególne wsparcie oraz atencję. Jednak również ubodzy z Łazarzem, ubodzy z przyczyn, dziś byśmy powiedzieli-strukturalnych, zasługiwali na wsparcie jako Boże Dzieci, których położenie w ogólnym porządku rzeczy nie było definiowane w kategoriach „winy”, którzy w dodatku pełnili istotną funkcjonalnie rolę odbiorców jałmużny, dzięki której bogatsi mogli spełniać zalecenia religijne, by w konsekwencji doświadczać dobrodziejstw bycia dobrymi chrześcijanami. Korzystny obraz ludzi biednych zmieniał się wraz z upływem czasu, szczególnie pod wpływem zdobywających od szesnastego wieku rząd dusz idei protestanckich, z ich nową etyką pracy i wszelkimi jej pochodnymi, dobrze rozpoznanymi dzięki Weberowi i jego następcom. Wraz z rozwojem kapitalizmu, lenistwo i niemoralność stawały się najczęstszymi epitetami wobec ludzi ubogich, jedynym wytłumaczeniem ubóstwa zasługującym na wsparcie, było kalectwo, choć spowodowany nim brak przydatności i samowystarczalności nie zasługiwał na więcej niż minimalną pomoc „na przeżycie” (van Oorschot, 2007). Merytokratyczna wizja człowieczeństwa i rzeczywistości, w ramach której „zasługi” (niezależnie czy byłyby nimi pracowitość i gospodarcza zaradność, czy przywilej

10

W tym fragmencie świadomie pomijam wpływ akademickich środowisk ekonomicznych, które w najbardziej istotnym stopniu przyczyniły się do spopularyzowania i politycznego wykorzystania, niekiedy legitymizowanych najważniejszymi naukowymi wyróżnieniami, teorii stanowiących podstawę debaty o gospodarce w kapitalistycznym świecie ostatnich dekad.

„dobrego urodzenia”) definiowały ludzką wartość, święciła szczególne triumfy w świecie anglosaskim wraz z rozwijającym się i zdobywającym kolejne przyczółki kapitalizmem, chociaż należy pamiętać, że mroczny opis lumpenproletariatu, z innych pozycji ideowych, zawdzięczamy akurat najsłynniejszym krytykom społecznych skutków kapitalizmu.

W świecie kapitalistycznym ubóstwo stanowiło punkt odniesienia dla najbardziej zapewne symbolicznej, bo tworzącej się w nowych warunkach i na „nieznanej ziemi” mitologii „self-made mana”, etosu narodowego dostępnego dla każdego amerykańskiego snu. W post-oświeceniowym zsekularyzowanym świecie, gdy poszukiwano innych niż boskie wskazówek, które mogłyby organizować nasze myślenie o świecie, w którym religijne uzasadnienia traciły swą prawomocność, kluczową pozycję zajęła nauka i dyskurs wspierany jej autorytetem. Technokratyczny zwrot doprowadził do sytuacji, w której często sądy wynikające z przesłanek o charakterze czysto moralnym lub światopoglądowym powinny mieć uzasadnienie merytoryczne legitymizowane naukowym statusem wspierających je kręgów. Stąd w dwudziestowiecznej publicznej debacie dotyczącej mechanizmów powstawania ubóstwa nie korzystamy już ze wskazówek świętych pism, lecz z tych, które są legitymizowane naukowym statusem głoszących je osób. Przy politycznym, a niekiedy po prostu organizacyjnym wsparciu, pewne tezy – niekonieczne dominujące w dyskursie naukowym – zyskują większy odzew w opinii publicznej, inne są marginalizowane pozostając li tylko głosami w toczącej się dyskusji za murami akademickiej wieży z kości słoniowej.

W budowaniu konkretnej wizji społeczeństwa z klarownym przekazem dotyczącym znaczenia poszczególnych pozycji społecznych, przypisywanych im wartości oraz społecznego znaczenia, zasłużyli się także reprezentanci rozmaitych nurtów socjologicznej refleksji nad społeczeństwem. Jednym z przykładów może być tu opublikowany w 1945 roku w American Sociological Review artykuł Davisa i Moore‟a o funkcjonalnej teorii stratyfikacji, którego doniosłość w różnych ideologicznych odniesieniach przekroczyła ramy akademickiej nauki. Przytoczyć tu warto opinię George‟a Homansa, wedle którego ten nurt refleksji socjologicznej miał znaczenie ściśle polityczne, był „refutacją Marksa w imię udowodnienia, że proletariat nie ma prawa domagać się ani własnych pieniędzy, ani własnego życia” (Romero, Margolis 2005: 1).

Tezy o funkcjonalnie niezbędnym i de facto korzystnym dla społeczeństwa istnieniu nierówności społecznych oraz znaczącej warstwy ludzi ubogich jako najskuteczniejszych

motywatorów ludzkiej aktywności, trafiły na podatny grunt12, nie pozostały jednak bez krytycznego odzewu, przede wszystkim ze strony jakościowo zorientowanych socjologów. Skutki podobnych działań oraz jawne i ukryte strategie politycznych decydentów i świadomych bądź bezmyślnych realizatorów ich koncepcji naświetlali choćby Michael B. Katz (1995) oraz Herbert J. Gans (1989), których publikacje nie bez powodu noszą militarne, zgodne z tradycją anglosaską, wiele mówiące tytuły: „Wojna z ubogimi: podklasa i polityka przeciwdziałania ubóstwu” oraz „Biedni niegodni wsparcia: od wojny z ubóstwem do wojny z opiekuńczością”.

W tytule publikacji Gansa pojawia się kolejny termin, który miał istotne znaczenie dla

kształtowania wizerunku ubogich w kręgach elit, w mediach, a następnie w społeczeństwie13

. Zaistnienie terminu underclass w refleksji socjologicznej wydawało się mieć znaczenie wyłącznie deskryptywne, uzupełniające rozważania nad strukturą społeczną i uwarstwieniem. W eseju o znaczącym tytule „Zawrotna kariera podklasy” z 1998 roku, jak i w swych kolejnych publikacjach, Zygmunt Bauman zwracał uwagę na ukryte znaczenia i semantyczne strategie wykorzystania owego terminu w dyskursie o ubogich i ich społecznym znaczeniu, pisząc:

Termin "podklasa" należy do wizji społeczeństwa, które nie obejmuje wszystkich ludzi, jacy zgłaszają pretensję do jego członkostwa, wizji takiej całości, która jest mniejsza od sumy jej części składowych. "Podklasa" przywodzi na myśl obraz kategorii, jaka nie mieści się w żadnej z klas składających się na całość społeczną - kategorii umieszczonej nie tyle u spodu, co poza zasięgiem społecznej hierarchii; kategorii ludzi pozbawionych roli do odegrania, ludzi, którzy nie mają niczego użytecznego do zaoferowania społeczeństwu i po których społeczeństwo wkładu się nie spodziewa; a więc kategorii, która nie może rościć sobie praw z tytułu pożytków, jakie na bieżąco ogółowi przynosi, a i też nie ma dostępu do dróg, jakie mogłyby ją na powrót na łono społeczeństwa sprowadzić; a gdyby dostęp miała, i tak by owymi drogami nie podążyła ze względu na "ułomności behawioralne" - dotkliwe wady charakteru, czyniące ją niezdolną do uczestniczenia w normalnym życiu społecznym.

Tak jak w przypadku kultury ubóstwa, tak w przypadku podklasy, przynależność do niej jest kwestią wyboru: umyślnego i czynnego, lub pośredniego, przez zaniechanie; jest on

wyborem nawet wtedy, gdy człowiek znalazł się w podklasie dlatego, że zaniedbał starań o wydostanie się z nędzy (których w założeniu powinien, a w domyśle mógł, się podjąć)14

.

12 Również powstałe w zupełnie innym paradygmacie badań empirycznych antropologiczne studia nad kulturą ubóstwa Oscara Lewisa zostały w publicznej debacie wykorzystane dla promowania wizji świata, w której transmisja ubóstwa oraz związanego z nim stylu życia i wiązanego z nim systemu wartości jest dobrowolnym wyborem ludzi nim dotkniętych.

13Antonowicz i Karwacki w ciekawej i wszechstronnej analizie pojęcia podklasy i jego socjologicznych aplikacji w polskich warunkach stosunkowo niewiele miejsca poświęcili politycznemu i ideologicznemu wykorzystaniu tego terminu (2003).

14

Bauman (1998) zwraca też uwagę, jak daleko od pierwotnego, proroczego, znaczenia terminu odeszło jego dyskursywne, ideologiczne lub też potoczne znaczenie: „W opinii Myrdala, wyłonienie się "podklasy" ludzi na stałe bezrobotnych nie wynika z osłabienia mocy

motywacyjnej etyki pracy, lecz stąd, że zabraknie warunków społecznych niezbędnych dla życia w zgodzie z jej zasadami. Przyszła "podklasa" składać się będzie, jak Myrdal ostrzegał, z ofiar społecznej banicji (exclusion). To nie członkowie "podklasy" zignorują wezwania

Zarówno Bauman, jak i Gans, zwracają uwagę na niezwykłą rolę mediów w upowszechnianiu nowego sposobu definiowania problematyki społecznej i naznaczania odpowiednio semantycznie spreparowanym stygmatem osób na najniższych szczeblach społecznej hierarchii jako ludzi krnąbrnych, wyobcowanych, wrogich i groźnych dla zdrowej większości. Obaj autorzy podkreślają szczególne znaczenie czołówkowego artykułu tygodnika TIME z 29 sierpnia 1979 roku, który położył niezwykłe „zasługi” dla wykreowania społecznego wizerunku najniższego segmentu struktury społecznej. Na obszernej liście grup doń przynależących znaleźli się żebracy i kryminaliści, wagarująca młodzież i sutenerzy, narkomani i niezamężne samotne matki. Tak elastyczny termin stał się znakomitym politycznym i ideologicznym narzędziem do sterowania strachem i gniewem mas społecznych, dla których podklasa zaczęła się jawić jako amorficzny, lecz w swych praktycznych manifestacjach, do których można było zaliczyć wszelkie niemiłe większości przejawy defektów życia społecznego, zagrażający porządkowi i bezpieczeństwu, urealniony twór. Ruth Lister komentując brytyjską debatę dotyczącą podklasy, a raczej sposób wykorzystania tej kategorii w dyskursie politycznym, cytuje jej zdaniem charakterystyczny fragment wypowiedzi Bruce‟a Andersona, prawicowego publicysty pisma The Independent:

Prawie całą biedę we współczesnej Wielkiej Brytanii można znaleźć pośród członków zdemoralizowanej i naprawdę niebezpiecznie oddzielonej podklasy. Tym ludziom nie brakuje jednak środków do życia, im brakuje jedynie stabilności (…) Przede wszystkim zaś w domach podklasy brakuje ojców (Lister 2007: 136).

Bauman zwraca z kolei uwagę na prace licznych akademików, których analizy dały asumpt do wycofania się państwa ze swych zobowiązań na rzecz wspomagania osób ubogich, na zerwanie z „mitem” odpowiedzialności państwa za obywateli. Nacisk na indywidualną odpowiedzialność za swój los, a w szczególności za porażkę; podkreślanie patologicznego charakteru ubóstwa, wynikającego z próżniactwa będącego skutkiem nazbyt hojnej pomocy socjalnej miały szczególne znaczenie podczas pierwszych lat działania reaganomiki, dając podstawę do budowy społecznego konsensusu wokół jej zasad i wartości. Przyjęcie takiej optyki ułatwiło odejście od rozważań na temat godności, czy zasługiwania na wsparcie (deservingness) ludzi ubogich. Przy założeniu skrajnej indywidualizacji odpowiedzialności za los jednostki, przestały istnieć przesłanki (poza niezawinioną niepełnosprawnością), które usprawiedliwiałyby ekonomiczną bezproduktywność. Tego typu ideologia skutecznie pacyfikowała potencjalny społeczny opór wobec nowych zasad, niewielu chciało znaleźć się

i nakazy społeczeństwa; to społeczeństwo się od nich odwróci, w myśl logiki gospodarczej, na jaką ludzie wydaleni z jego szeregów nie będą mieli żadnego wpływu‖.

w gronie ludzi „zbędnych”. Poza gigantyczną nierównowagą w relacjach pracodawca-pracobiorca tłumaczy to zapewne również bierność dzisiejszych working poor, zbliżających się stylem życia i koniecznością korzystania ze wsparcia socjalnego do dawnych

charakterystyk zawodowo nieaktywnych członków podklasy15

.

Potępienie systemu opieki społecznej, który utrwala biedę i wpędza w uzależnienie od pomocy, należy do podstawowego repertuaru argumentów neoliberałów. Jak deklarują, wmówienie społeczeństwom, że ponoszą odpowiedzialność za los jednostek było strategią lewicowych etatystów, dążących do wzmocnienia roli państwa, przekonujących, że ubóstwo to powszechna krzywda wyrządzona ofiarom przez ogół społeczeństwa, a nie naturalna kara

za chciwość, szaleństwo czy faktycznie czyny sprzeczne z prawem jak w duchu Hayeka pisał o

tym już w latach trzydziestych jeden z inspiratorów neoliberalnej retoryki Albert Jay Nock (2005: 19). W podobnych wypowiedziach pojawiają się frazy o negatywnych konsekwencjach nadmiernych wydatków na cele społeczne dla ważniejszych działów gospodarki: programy finansowane przez państwo opiekuńcze zredukowały naszą zdolność do

finansowania obrony (Friedmann 1997: 137). Sposób na poprawę losu ludzi ubogich leży

wyłącznie w ich rękach i zależy od ich starań, muszę po prostu pracować ciężej niż członkowie klas znajdujących się nad nimi. Aby odnieść sukces, ubogi najbardziej potrzebuje

ostrogi swojej nędzy pisze Gilder (2001: 199). Indywidualistyczne podejście do wyjaśniania

zjawiska ubóstwa można egzemplifikować cytatem z jednego z badaczy:

W społeczeństwie merytokratycznym po reformie [pomocy społecznej], rozróżnienie pomiędzy kompetentnymi a niekompetentnymi stało się podstawą stratyfikacji i przyćmiło dawne podziały klasowe. […] Bogatymi nazywamy tych, którzy mają właściwe i odpowiedzialne obyczaje, a biednymi tych, którzy ich nie mają. Żadna strukturalna reforma społeczna nie zmieni tego rozróżnienia. Polityka dnia dzisiejszego traktuje osobowość jako miernik jakości człowieka, nie zaś przynależność klasową czy dochody. Wielka przepaść, która dzieli nasze społeczeństwo nie biegnie pomiędzy bogatymi i mniej zamożnymi, lecz między odpowiedzialnymi za własny los a tymi, którzy nie mogą udźwignąć tej odpowiedzialności (Mead 1996:241, za: Wacquant 2009).

Lawrence Mead twierdzi, że poważnym problemem programów wsparcia społecznego dla ubogich była ich nadmierna permisywność, brak dostatecznej kontroli na życiem i zachowaniami odbiorców pomocy:

15

Francuska tradycja socjologiczna także wniosła istotny wkład do języka debaty o problemach społecznych, w której to ekskluzja i inkluzja społeczna stanowią główną oś terminologiczną. Kwestie te, nie należące do nurtu niniejszego wywodu, omówione są w: Lepianka (2008). Cytowany przez autorkę Alain Touraine twierdzi: „nie liczy się już bowiem to, czy się jest <na górze> czy <na dole>, ale raczej to, czy się jest <w>, czy <poza>” (za Lepianka 2008: 8). Założeniem jest tu nie tylko zmiana frazeologii mówienia o problemach społecznych i „problematycznych” obywatelach, postuluje się zmianę myślenia i postrzegania społeczeństwa i jego zobowiązań wobec jednostki. W wielu przypadkach zmiana semantyki nie wiąże się jednak ze zmianą sposobu myślenia, a nowe terminy są „oswajane” i włączane w tradycyjnie liberalny styl myślenia o społecznych zobowiązaniach państwa i indywidualnej odpowiedzialności za swój dobrobyt. Pisze o tym między innymi Angelique Bletsas (2007) przeprowadzając analizę rządowych dokumentów dotyczących australijskich strategii projektowania polityki społecznej. Patrz także: Ryszard Szarfenberg (2008).

Polityka społeczna stopniowo porzucała cel, jakim była reforma społeczeństwa, aby skupić się na nadzorowaniu życia biednych. Przyczyną tego jest bez wątpienia wzrost nurtów konserwatywnych, jednak przyczyną głębszą jest to, że strukturalne wyjaśnienia ubóstwa są niewiarygodne. Jeśli bieda wynika przede wszystkim z postępowania biednych, a nie z barier społecznych, to zmienić trzeba to postępowanie, a nie społeczeństwo (Mead 1996: 215-216,

za: Wacquant 2009).

Zgodnie z powyższą logiką, państwo nie powinno biednych wspierać, lecz ich raczej pilnować, nadzorować i karać, za „nieprawidłowe” postępowanie i styl życia. Podobne poglądy były promowane w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a zyskują swoją popularność również w innych krajach, dzięki działalności neokonserwatywnych think-tanków, takich jak amerykańskie Heritage Foundation, CATO Institute, Manhattan Institute, RAND Corporation oraz brytyjskie Adam Smith Institute, czy Institute of Economi Affairs. Piszą o tym szczegółowo Wacquant (2009), Wheen (2006) i Frank (2008). Przykładem może tu być choćby kariera Charlesa Murraya, który na zlecenie Manhattan Institute napisał książkę „Bez korzeni: Amerykańska polityka społeczna 1950-1980” (2001), a następnie wziął udział w gigantycznej kampanii promocyjnej organizowanej przez wspomnianą fundację. Kolejne, para-rasistowskie prace Murraya udowadniające deterministyczny związek między wrodzonym brakami inteligencji czarnoskórych Amerykanów, a ich sytuacją społeczną, zostały skompromitowane w debacie naukowej, co nie przeszkadza mediom w traktowaniu tego autora jako autorytetu od problematyki polityki społecznej i ubóstwa (Wacquant 2009: 22-24).

Wnikliwy opis strategicznego modus operandi tych organizacji w odniesieniu do kwestii postępującej karceryzacji ubóstwa, skutkującego coraz większym odsetkiem osób ubogich trafiających do, coraz częściej prywatnych, więzień przytacza Wacquant (2009). Działalność ta odbywa się właśnie w imię racjonalnej polityki „zera tolerancji” oraz ochrony prawowiernych obywateli przed nieuchronnie popadającymi w patologię i łamanie prawa sąsiadami z najniższych segmentów społecznych. Polityka ta nosi wszelkie cechy „wojny z biednymi”, by ponownie użyć tytułu dzieła Gansa. Sposób myślenia o tej kwestii rekapituluje Luttwak:

Można uważać, że wystarczy nie mieć pieniędzy, aby być biednym. Jednak zgodnie z powszechną w Stanach Zjednoczonych opinią, jest jeden wyjątek: klasę niższą, a zwłaszcza jej dzieci, wpędza w biedę nie brak pieniędzy, lecz splot patologii – nieobecność ojców, obojętność lub beztroska matek, szerzenie się narkomanii i niemoralna gotowość do czynów nielegalnych – to wszystko razem pociąga za sobą chroniczne bezrobocie, a zatem i biedę. Innymi słowy, brak pieniędzy nie jest przyczyną, lecz skutkiem tego, co składa się na sposób życia typowy dla klasy niższej (Luttwak 2000: 117).

Autor ten w latach dziewięćdziesiątych zwracał uwagę na coraz większą liczbę prawnych i społecznych zakazów w „ojczyźnie ludzi wolnych”, podkreślając, że demokracja amerykańska staje się coraz mniej liberalna, a prawo coraz bardziej punitywne w reakcji na brak bezpieczeństwa ekonomicznego. Podobny proces miał miejsce w Wielkiej Brytanii pod rządami Torysów w latach 80, gdy liberalizacji gospodarki towarzyszył zwrot w stronę wartości rodzinnych (Luttwak 88-96). Warto zwrócić uwagę, że konstatacje Luttwaka powstały na bazie jego obserwacji jeszcze sprzed ataków terrorystycznych na World Trade Center we wrześniu 2001 roku, po których jeszcze wzrósł poziom akceptacji społecznej dla coraz ściślejszych mechanizmów kontroli i penalizacji wielu zachowań.

Ponad dziesięć lat temu Luttwak przewidywał również kryzys związany z budowaną od kilku dekad konsumpcjonistyczną ideologią nieopanowanego kupowania rozmaitych dóbr na kredyt. Zwracał uwagę, że brak oszczędności i coraz znaczniejsze zadłużanie się, zarówno na poziomie gospodarstw domowych, jak i państwa (zwiększanie długu zagranicznego) musi mieć w przyszłości negatywne skutki. Już pod koniec ubiegłego stulecia długów wobec banków nie miał wyłącznie odsetek społeczeństwa z najniższego kwintyla dochodów, którym po prostu legalnie nikt nie pożyczał. Drugi od dołu kwintyl korzystał z kredytów sub-prime, wyższe segmenty- z innych możliwości kredytowych. Znaczna część środków z tych kredytów przeznaczana jest na konsumpcję luksusową lub związaną z aspirowaniem do stylu życia wyższych klas (Luttwak: 242-243). Luttwak zwraca też uwagę na wspominany już fakt, że promowane w amerykańskiej polityce i debacie publicznej wartości, opartych o tradycyjną moralność, zwracających się przeciw swobodzie obyczajowej, permisywizmowi etycznemu,