• Nie Znaleziono Wyników

Socjologiczne analizy nierówności – podejście strukturalne

ROZDZIAŁ I. NIERÓWNOŚCI SPOŁECZNE I ICH REPRODUKCJA W IDEOLOGIACH

3.1 Socjologiczne analizy nierówności – podejście strukturalne

Kwestia społecznego zróżnicowania między różnymi segmentami ludzkich zbiorowości, należy do fundamentalnych, klasycznych tematów w naukach społecznych. Analiza dynamiki tych zróżnicowań oraz ideologicznych mechanizmów legitymizowania społecznych nierówności to jedno z podstawowych i tradycyjnych zadań socjologii. XX wiek przyniósł wiele nowych pomysłów teoretycznych, jak i rozwój coraz bardziej wyrafinowanych metod i technik gromadzenia i przetwarzania danych. Dotyczy to zarówno statycznej perspektywy empirycznej: opisu wielowymiarowych różnic między jednostkami i segmentami społeczeństwa, jak i w podejścia dynamicznego analizującego mechanizmy generowania nierówności społecznych. Dzięki rozwojowi narzędzi analitycznych, czy możliwościom komputerowego przetwarzania gigantycznych ilości danych, dzisiaj możliwe jest prowadzenie badań obejmujących wielkie zbiorowości społeczne, które obrazują złożoność przedmiotu badań, możliwe są też ujęcia komparatystyczne oraz szczegółowe opisy dynamiki różnicowania się wszelkiego typu grup społecznych. Rozwojowi badań empirycznych zazwyczaj towarzyszy pojawienie się nowych propozycji teoretycznych. W tym przypadku jest podobnie, chociaż wiele głosów krytycznych wskazuje, że w przypadku socjologii XXI wieku przewagę nad refleksją teoretyczną o charakterze uniwersalnym zyskują wąskie i specjalistyczne ujęcia empiryczne.

Nie ma w niniejszej pracy miejsca na szczegółowy przegląd socjologicznych teorii dotyczących społecznych nierówności i zróżnicowania. Tego typu podsumowań dokonywano już bowiem wielokrotnie (patrz np. Szacki 2007, Gardawski i inni 2007, Morawski 2001, Domański 2007, Wesołowski 1966, Kerbo 2009, Wright 1985).

Najbardziej wpływowe i pionierskie prace, oddziałujące po dziś dzień na naukowców pod każdą szerokością geograficzną, wiązać można z nazwiskami Karola Marksa i Maksa Webera, obu uznawanych za ojców współczesnej refleksji socjologicznej. Wspominając najistotniejsze tradycje socjologicznych studiów nad społecznymi nierównościami nie sposób nie wyjść od konceptu klasy społecznej. Analizując historyczne przemiany sposobu podejścia do tej problematyki można zegzemplifikować proces postępującej specjalizacji w zakresie socjologicznych badań oraz coraz bardziej redukcjonistyczne podejście do kwestii nierówności. Od czasu Marksa i Webera wiadomo było, że klasa społeczna jest pojęciem wielowymiarowym. Wprawdzie według pierwszego z nich stosunek do środków produkcji

był głównym kryterium dystynkcji, jednak implikacje tego dychotomicznego podziału miały charakter wielopłaszczyznowy. Weber, włączając do rozważań o klasowej strukturze społeczeństwa analizy prestiżu i partyjności dalej uszczegóławiał problematykę socjologicznego opisu stratyfikacji. Wielowymiarowe podejście do analiz struktury klasowej było kontynuowane przez socjologów niezależnie od tego, czy definiowali się oni jako kontynuatorzy nurtu Marksowskiego oraz Weberowskiego. Być może najbardziej znaczącą i wpływową aplikację terminu klasa społeczna zaproponował w połowie XX wieku William Lloyd Warner w swoich przełomowych badaniach klasowej struktury amerykańskich miast. Jego badanie to przykład najbardziej wszechstronnego studium, łączącego tak różne metodologie i inspiracje teoretyczne, że trudno je bez wątpliwości osadzić w jednej socjologicznej tradycji, co prowadzi zresztą do częstego lokowania Warnerowskiego podejścia w nurcie etnograficznym, czy antropologicznym. System statusów, który stanowił podstawę stratyfikacji, autor rekonstruował na podstawie wielorakich kryteriów. W teoretycznym wymiarze Warner czerpał ze wszelkich dostępnych tradycji opisu struktury społecznej: Marksa, Webera, Pitirima Sorokina. Z kolei podejście definiowane często jako neoweberowskie, kojarzone jest z dobrze rozpoznanym w refleksji socjologicznej skrótem EGP. Pochodzący od nazwisk trójki uczonych (Roberta Eriksona, Johna Goldthorpe‟a i Lucille Portocarero) akronim symbolizuje najpopularniejszy chyba we współczesnej socjologii schemat badania struktury społecznej, w którym pozycja społeczna definiowana jest zasadniczo poprzez przynależność zawodową i typ stosunku pracy jednostki.

Niektórzy krytycy zwracają uwagę, że jest to ograniczenie weberowskiego sposobu myślenia o klasach społecznych. Koncentracja na kryterium prestiżu budowanym w oparciu o hierarchie zawodów (ewentualnie poziom wykształcenia) niewiele ma wspólnego z szerokim i wielowymiarowym ujęciem struktury społecznej proponowanym przez Webera. Również, jak pisze Harry van den Berg, analizowanie ekonomicznego znaczenia klasy wyłącznie poprzez miarę dochodu, jest nieuprawnionym redukcjonizmem. Autor ten cytuje słowa Parkina (1972: 31), dla którego takie podejście jest „prawie antytezą definicji Webera, dużo szerszej i bardziej użytecznej”. Ten sposób aplikacji idei idzie raczej w stronę metodologicznego wyrafinowania współczesnych instrumentów statystycznej analizy danych, które służy jego zwolennikom za uzasadnienie takich aplikacji, szczególnie w perspektywie komparatystycznej, wraz z argumentem o wiarygodności zasobów danych dotyczącym akurat tych wymiarów sytuacji jednostek. Cytowany holenderski naukowiec jest krytyczny do tego typu podejścia, zwraca uwagę, że rygorystyczny, metodologiczny indywidualizm i puryzm powodują często przyjęcie redukcjonistycznej perspektywy w badaniu nierówności. Brak

podejścia holistycznego i koncentrację na badaniu wyimków społecznej rzeczywistości, bez aspirowania do tworzenia narracji o charakterze bardziej ogólnym, van den Berg podsumowuje brutalnym stwierdzeniem, że dzisiejsze próby konceptualizacji społecznego zróżnicowania poprzez różnice między jednostkami (definiowane w łatwo mierzalnych wymiarach prestiżu, dochodów, czy poziomu wykształcenia) współbrzmią dobrze ze słynną frazą Margaret Thatcher o tym, że „nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo”, które byłoby czymś więcej niż tylko zwykłym konglomeratem jednostek i ich deskryptywnych, ilościowych charakterystyk. Autor tej krytyki podnosi również kwestie uproszczonego rozumienia przyczynowości obserwowanych zjawisk, abstrahującego często od rozmaitych kontekstów, w których zachodzą odkrywane zależności. Te kwestie bywają często zbywane standardowymi, asekuracyjnymi zastrzeżeniami o braku uniwersalnego charakteru wniosków lub ograniczonej możliwości ich ekstrapolowania.

Redukcjonizm dotyczy też ram teoretycznych stosowanych do opisu wyników badań. Popularność teorii Pierre‟a Bourdieu nie oznacza, że jest ona traktowana całościowo, przeciwnie, empirycy w swoich przyczynkarskich pracach wybierają pojedyncze elementy jego koncepcji, najczęściej kapitał społeczny, i aplikują je w badaniach dotyczących wąskich fragmentów rzeczywistości społecznej (organizacji pracy, kręgów przyjacielskich). W innych fragmentach prac pojawiają się za to odniesienia do kompletnie odmiennych teorii, a ów, chętnie aplikowany, teoretyczny eklektyzm służy wygodzie badacza, ignorując jednak często założenia i cele oryginalnych twórców. Pewnym wyjaśnieniem tych procesów może być wspomniany już, następujący równolegle do postępującej specjalizacji, proces doskonalenia coraz bardziej wyrafinowanych metodologicznych technik i narzędzi, wymagających coraz większych i jednocześnie coraz węższych kompetencji. Fakt, że coraz bardziej zaawansowane matematyczne modelowanie stosowane jest do opisu międzygeneracyjnych przepływów, czy w porównawczych badaniach reprodukcji statusu społecznego utrudnia merytoryczną wypowiedź, krytykę, a nawet korzystanie z wyników badań naukowcom o orientacji jakościowej. Z kolei przyzwyczajeni do ilościowych pomiarów, kwantyfikowalnych danych i ściśle definiowalnych wskaźników badacze niechętnie będą swe zainteresowania kierowali ku zjawiskom amorficznym, trudno-mierzalnym, a niekiedy nawet trudno definiowalnym, jak np. rozmaite aspekty kultury lub z niej wypływające dyskursywne praktyki społeczne. Brak możliwości wyliczenia statystycznego prawdopodobieństwa lub matematycznie dowiedzionej

kauzalności stawia te zjawiska poza polem ich refleksji, a niekiedy poza obrębem dyskursu,

któremu przysługuje miano naukowego7

.

Nieco inny kierunek krytyki, prowadzący jednak do dość podobnych konkluzji przyjmuje Harriet Bradley, pisząc o dzisiejszej sytuacji socjologicznych badań nad nierównościami. Stwierdza ona (2000: 476) wprost, że nierówności, których źródłem jest pozycja klasowa lub szerzej-kapitalizm jako taki, są coraz rzadziej przedmiotem refleksji socjologicznej. Ich kosztem w mainstreamie nauk społecznych coraz mocniejszą pozycję zajmują kwestie zróżnicowania społecznego związanego z płcią, etnicznością, orientacją seksualną i innymi czynnikami kulturowymi. Tym zmianom zainteresowań badawczych towarzyszy proces zmian w zakresie politycznej artykulacji nierówności, polityka klas i nierówności zmienia się w politykę tożsamości i różnicy, a postulat redystrybucji (środków materialnych) zostaje zastąpiony postulatem uznania (recognition) w sferze publicznej i umożliwienia kulturowej ekspresji grup wykluczonych lub marginalizowanych na tej płaszczyźnie. Szczególną rolę odgrywa tu krytyka feministyczna, formułowana np. przez Nancy Fraser (2000), która wskazuje na napięcie między tymi dwoma wymiarami. Żądania sprawiedliwości kulturowej i uznania są oparte na pielęgnowaniu różnic i gwarantowaniu partykularystycznych interesów, podczas gdy postulaty ekonomiczne oparte są na czysto ekonomicznym wymiarze klasowym, zakładającym niwelowanie różnic w imię praw uniwersalistycznych. Rywalizacja między tymi dwoma nurtami prowadziła niekiedy do licytacji o ważność poszczególnych aspektów - socjologowie i socjolożki zajmujący się problematyką gender stwierdzali np., że z jednej strony patriarchalna dominacja mężczyzn nad kobietami datuje się na okres wcześniejszy niż kapitalistyczna opresja klasowa, a z drugiej przetrwała w postkapitalistycznych społeczeństwach typu sowieckiego. Z tego punktu widzenia nierówności związane z płcią, ale także rasą i przynależnością etniczną nie powinny być redukowane do stosunków klasowych, zasługują na priorytet i osobne studia oraz opracowania teoretyczne (Bradley 2000: 477-478).

Dalszy etap rozwoju tego typu refleksji stanowiło wewnętrzne różnicowanie się i uszczegóławianie poszczególnych nurtów – społeczną krytykę feministyczną łączono z kwestiami etnicznymi, rasowymi lub religijnymi, na przykład z opresją kobiet w niektórych systemach religijnych. Bradley zwraca uwagę na postępujący proces fragmentaryzacji społeczeństwa skutkujący nową i wielowymiarową dynamiką różnicowania się sytuacji

7 Podejmowane w postmodernistycznej filozofii próby aplikacji narzędzi z repertuaru nauk ścisłych do filozoficznego opisu świata na pewno nie zostały ostatecznie skompromitowane słynną prowokacją Alana Sokala. Jednak m.in. dzięki niej, dzisiaj poprawność wnioskowania i prawomocność twierdzeń w rozmaitych aplikacjach „miękkich”, ilościowych metod badania rzeczywistości wymaga jeszcze więcej staranności i autorefleksji badacza. Co jest szczególnie ważne w sytuacji, gdy właśnie stosujący takie instrumentarium metodologiczne badacze są często najkrytyczniejszymi analitykami społecznych zjawisk i procesów, patrz np. Sokal, Brickmont 2004, Tuchańska 2006.

jednostek, idącego często w poprzek dotychczasowej stratyfikacji. Skutkiem jest powstanie „złamanych” (fractured) tożsamości jednostek we współczesnych społeczeństwach, mających rozmaite wymiary związane z aspektami wcześniej rzadko – lub w sposób wyizolowany - branymi pod uwagę podczas rozważań nad strukturą społeczną. Złożone tożsamości (multiple

identities) prowadzą do złożonego pozycjonowania (multiple positioning) jednostek na

przecięciu takich wymiarów jak: klasa społeczna, płeć, pochodzenie etniczne, wiek, wyznanie, region, orientacja seksualna i inne. Stąd nową lub raczej coraz popularniejszą perspektywą, zastępującą holistyczne spojrzenie na społeczeństwo i obecne w nim nierówności jest podejście koncentrujące się na badaniu konkretnego aspektu życia społecznego, którego nierówność dotyczy np. kwestii zdrowia, szkolnictwa, czasu wolnego (Bradley 2000: 480)8.

Równolegle empirycystyczne aplikacje nauk społecznych wprowadziły sceptycyzm co do możliwości stworzenia wielkich teorii socjologicznych, które miałyby atut uniwersalności. Można się zastanawiać, na ile ten epistemologiczny pesymizm był refleksem szerszej debaty w nauce i humanistyce kryzysu, lub wręcz końca, jakichkolwiek wielkich narracji i neopozytywistycznego paradygmatu. Jego założenie, że rzeczywistość jest „opisywalna” w sposób holistyczny i uniwersalny zostało w drugiej połowie XX wieku zakwestionowane, czego skutki można obserwować również w myśli socjologicznej i debatach dotyczących kryzysu nauk społecznych.