• Nie Znaleziono Wyników

ZOSTAĆ RODZICEM MIMO WSZYSTKO: UWARUNKOWANIA DZIAŁAŃ PROKREACYJNYCH MAŁŻONKÓW NIEPŁODNYCH

W dokumencie Między nakazem* wyborem (Stron 121-137)

Rodzina jest g rupą społeczną op artą na czynnikach biologicznych i n atu ral­

nych, co pow oduje, że rodzicielstw o jest bardzo w ażnym elem entem oczekiw ań społecznych kierow anych w obec m ałżonków. W literaturze p rzed m io tu określa się te w ym ogi m ianem „nakazu m acierzyństw a” (Budrow ska 2000). R odzina jest uw arunkow ana biologicznie, gdyż u podstaw życia zbiorowego leżą procesy ew o­

lucyjne przebiegające w edług określonych, tych sam ych co w świecie naczelnych, reguł. Fakt, że ciąża w ystępuje tylko u jednej płci nie jest przecież w ytw orem k u l­

tury. N atom iast do naturalnej istoty rodziny należy w ym iar religijny (Pastw a 2007:

349). R odzina, w świetle nauki Kościoła katolickiego, jest rzeczywistością, ku k tó ­ rej skłania natura, jest jed n ak d o p ełn io n a przez w olną wolę kobiety i mężczyzny.

M ałżeństw o jest rzeczyw istością naturalną, autorytatyw nie potw ierdzoną i w ynie­

sioną do godności sakram entu, lepiej zrozum iałą, zdaniem nauki Kościoła, gdy nie oddziela się jej o d rodziny, czyli ojcostw a i m acierzyństw a.

W św iadom ości wielu ludzi rodzinę n o rm aln ą i kom pletną stanow ią m ałżo n ­ kowie z dziećm i, stąd zdecydow ana większość kobiet już n a długo przed ślubem planuje m acierzyństw o. Posiadanie potom stw a m ożna uznać za podstaw ow ą w ar­

tość m oralną usankcjonow aną naturalnym praw em m ałżonków do prokreacji.

Nie wszyscy m ałżonkow ie m ają m ożliw ość realizacji tej w artości. W edług staty­

styk światowych, problem n iepłodności dotyczy 8-18% par, stąd Światowa O rg a­

nizacja Z drow ia uznała n iepłodność za chorobę społeczną. Leczenie n iep ło d n o ­ ści m oże z p u n k tu w idzenia nauczania Kościoła katolickiego przyjm ow ać różne form y: etycznie godziwe (np. naprotechnologia) i „niegodziw e” (np. zapłodnie­

nie pozaustrojow e) (G lom bik 2009). W tytule arty k u łu celowo użyłam określenia

„działania prokreacyjne”, ro zum iane tu jako zaprzeczenie prokreacji naturalnej, by podkreślić, że w opracow aniu uwaga zostanie skupiona n a d eterm in an tach prze­

Iwona Przybyf

prow adzania własnej woli prokreacyjnej przez m ałżonków , wiążącego się z p o ­ ważnym i wątpliw ościam i n atu ry m oralnej. Tezą m ojego arty k u łu będzie tw ier­

dzenie, że w ykorzystyw anie przez m ałżonków tech n ik w spom aganego rozrodu m .in. zapłodnienia in vitro, jest konsekw encją głęboko zinternalizow anego spo­

łecznego nakazu rodzicielstw a, przeradzającego się naw et w obsesję bycia matką, zm ian w w idzeniu dziecka jako w artości, w końcu postaw środow iska lekarskiego ze specjalistycznych klinik leczenia niepłodności. Celem opracow ania jest nie tyle w yczerpująca analiza d e term in an t korzystania z tech n ik w spom aganego rozrodu, gdyż skupiam się tylko na kilku z nich, ile wskazanie paradoksu, czy dylematu, w jaki uw ikłani są m ałżonkowie. Paradoks ów polega n a tym , że osoby głęboko identyfikujące się z głównym celem małżeństwa, jakim jest rodzicielstwo, a korzysta­

jące z technik w spom aganego rozrodu, dośw iadczają konfliktu sum ienia, co skut­

kuje naw et ich odejściem o d praktyk religijnych i zm ianą przekonań religijnych.

U w arunkow ania postaw prokreacyjnych m ają w ielopłaszczyznow y charakter.

D eterm in an ty decyzji prokreacyjnych i czynniki kształtujące p ło d n o ść w w aru n ­ kach rozrodczości kontrolowanej sprowadza się do trzech podstawowych: socjo-kul- turowych, m aterialno-ekonom icznych i dem ograficznych. O kreślone zachowania i decyzje o posiadaniu dzieci są w yrazem szerszego układu m akrostrukturalnego, czyli czynników społecznych, ekonom icznych, dem ograficznych i nie rodzą się ni­

gdy w tzw. próżni społecznej. C zynniki te tw orzą zespół w arunków sprzyjających, bądź przeciwnie - niesprzyjających posiadaniu potom stw a oraz nadaw ania m u zna­

czenia w rodzinie. Z drugiej strony ta sfera życia rodzinnego pozostaje p o d silnym w pływ em czynników o charakterze indyw idualnym , psychologicznym .

W śró d badaczy tej problem atyki istnieje zgodne przekonanie, że głów ną przy­

czynę spadku poziom u płodności stanow iły istotne, zachodzące w masowej skali, zm iany w system ie aksjologiczno-norm atyw nym , szczególnie w odniesieniu do kwestii rodzenia i posiadania potom stw a. M ałodzietność w spółczesnej rodziny jest skutkiem zawiłych procesów historyczno-obyczajow o-cyw ilizacyjnych, do których m ożna zaliczyć m iędzy innym i: zm ieniający się dynam icznie status ko- biety-żony, zwłaszcza w sferze ekonom icznej; podśw iadom e w yłam yw anie się z tradycyjnych układów zależności kobiet; kryzys m ałżeńskości i opóźnianie za­

w ierania m ałżeństw ; rozwój i upow szechnienie się coraz to skuteczniejszych śro d ­ ków antykoncepcyjnych; zakres dokonyw anych aborcji; przechodzenie od rygo­

rystycznie i pow innościow o pojm ow anej prokreacji do relatyw izm u; zm niejszanie roli stru k tu r rodzinnych; pojaw ienie się w artości konkurencyjnych w św iadom ości m ałżonków - konsum pcji, rekreacji, czasu wolnego - co skutkuje traktow aniem rodzicielstw a w kategoriach św iadom ie skalkulow anych kosztów. Przyjm uje się, że coraz powszechniejsze w systemie ideologii rodzinnej staje się racjonalne podejście do prokreacji, które wyraża się m .in. planow aniem rodziny (m .in. Siany 1986,2002;

Rostowski 1993a, 1993b; Tyszka 2001b; D uch-Krzystoszek 1998; Kwak 1994,2005c).

Jednakże, co należy w tym m iejscu szczególnie podkreślić, pow szechnie przy ­ znaw ane praw o do planow ania liczby dzieci nie im plikuje praw a do decyzji, czy w ogóle je posiadać. Św iadom a bezdzietność m ałżeńska nie znajdyw ała i nie znaj­

duje w społeczeństw ie polskim zrozum ienia. Brak dziecka w m ałżeństw ie nigdy nie był społecznie pow szechnie aprobowany, bez w zględu n a przyczynę. W prze­

s z ło ś c i staw anie się rodzicem nie było spraw ą w yboru (Kwak 2008: 35). Przejawem dyskrym inacji zam ężnych kobiet bezdzietnych były na przykład takie przysłowia, jak: „Dobrej kobiecie dziecko, ja k koniow i owies”, „Ż ona bez dzieci, jak bez ryby sieci”, „R odzina bez dzieci, to ja k las bez ptaków ”, „U kogo dzieci, tam szczęś­

cie świeci” (Kocik 2006: 244). Brak dzieci w m ałżeństw ie traktow ano na rów ni z klątwą, przekleństw em , czasem niepłodność utożsam iano z karą za cudzołóstw o.

Przyczyn bezdzietności doszukiw ano się naw et w czarach rzuconych z zem sty czy niechęci (Żołądź-Strzelczyk 2002: 35). Pom im o gw ałtow nych zm ian zachodzą­

cych w św iadom ości społecznej, z socjologicznego p u n k tu w idzenia, zarów no bezdzietność z konieczności, a tym bardziej bezdzietność z w yboru jest traktow a­

na w społeczeństw ie jako dewiacja, odchylenie o d norm y, stygm at. Kobietę, która realizuje się zaw odow o zam iast opiekować się dom em i rod zin ą opinia publiczna lekceważy jako „starą pannę”, egoistkę, osobę wygodną.

Pom im o że przybyw a osób, które św iadom ie odkładają w czasie poczęcie dziecka, a naw et decydują się n a bezdzietny styl życia, nie znaczy to, że dziecko przestało być w artością życia rodzinnego. Status kobiety, a zwłaszcza jej stopień dojrzałości społecznej, jest nadal określany przede w szystkim w term in ach o d n o ­ szących się do życia rodzinnego. M acierzyństw o uw ażane jest za głów ną cechę ko ­ biety, co oznacza, że kobiety pragnące uchodzić za n o rm aln e podlegają obow iąz­

kowi bycia m atką, czyli „nakazow i m acierzyństw a” (Budrow ska 2000: 14). Silne akcentow anie konieczności realizacji przez kobietę „pow ołania” m acierzyńskiego nie jest, zdaniem Bogusławy Budrowskiej, zjawiskiem specyficznym dla Polski, choć niew ątpliw ie takim specyficznym czynnikiem jest szczególny w pływ Koś­

cioła katolickiego na definiow anie kobiecości (tam że: 175). Najwyższym ideałem kobiecości jest postać M aryi M atki Boga - jeśli kobieta chciałaby realizować jakiś inny ideał, wówczas zniekształca swoje człowieczeństwo. A n n a Sobolewska (1994:

44) zaznacza, że kobiecość ujaw nia się w łaśnie poprzez m acierzyństw o, istnienie kobiety nigdy nie jest uspraw iedliw ione, jeśli ta nie rodzi i nie służy. W ielu socjo­

logów podkreśla, że m acierzyństw o jest ważnym elem entem postrzegania siebie przez kobietę zam ężną, jest jednym z elem entów składających się na jej rolę kobie­

cą (Miall 1989) oraz identyfikację z w łasną płcią (C olpin, M u n ter i V andem eule- broecke 1998). W naszej kulturze m acierzyństw o kojarzone jest z m ałżeństw em i rodziną. Stereotyp trzech M: m iłość, m ałżeństw o, m acierzyństw o d obrze oddają słowa W andyPółtaw skiej: „Prawdziwa, dojrzała m iłość chce być p ło d n a i dąży do założenia rodziny. M iłość, k tóra wyklucza dziecko, nie jest jeszcze m iłością d o j­

rzałą” (G aw lina 2003:147). Każde społeczeństw o poszukuje środków i sposobów, dzięki którym zostaje zachow any odgórnie porządek. Porządek, czy inaczej m ó ­ wiąc ład społeczny, w ynika nie tylko z internalizacji n o rm przez członków społe­

czeństw a, ale rów nież z faktu instytucjonalizacji w artości i n o rm - podstaw ow ego m echanizm u kontroli społecznej. M acierzyństw o jest „nakazem ” za spraw ą wielu instytucji społecznych (np. szkoły), praw a i religii. Należy zatrzym ać się n ad tą

T3D Iwona P rzybył

ostatnią. To, co dziś rozum iem y p o d pojęciem m ałżeństw a, zostało w swej n o r­

m atyw nej treści w dużej m ierze ukształtow ane p o d w pływ em chrześcijaństwa.

W spółczesny ideał m ałżeństw a - w olnego osobow ego w yboru, m iłosnej więzi m ałżeńskiej oraz w spólnej odpow iedzialności za dorastające dzieci, znajduje swe historyczne korzenie w Ewangelii i w nauce Kościoła rzym skokatolickiego na te­

m at sak ram en tu m ałżeństw a (Pastw a 2007: 33). A ndrzej Pastwa, autor m o n o g ra­

fii pośw ięconej praw u m ałżeńskiem u w d o k try n ie K ościoła katolickiego (2007) podkreśla, że ulegało o n o na p rzestrzeni w ieków zm ianom i reinterpretacjom . Z m ianie podlegało praw ne ujm ow anie m ałżeństw a (od instytucji kontraktow o- -prokreacyjnej po „głęboką w spólnotę życia i m iłości”), jednakże intym ne zjedno­

czenie seksualne m ałżonków oraz posiadanie dzieci wciąż stanow ią niezm ienne, kluczowe elem enty doktryny. Przedsoborow a katolicka teologia postrzegała m ał­

żeństw o praw ie w yłącznie w tych aspektach, które b ezpośrednio służyły realizacji jego publiczno-społecznej funkcji. Św. A ugustyn, k tó ry w yw arł ogrom ny wpływ na katolicką naukę o m ałżeństw ie, w yróżniał w m ałżeństw ie trzy dobra: bonum prolis, bonum fid e i i bonum sacramenti, czyli potom stw o, w ierność i nierozerw al­

ność (F landrin 1998: 210). Statut synodalny z 1423 roku stw ierdzał, że posiadanie potom stw a jest celem i obow iązkiem m ałżonków . Prokreacja na skutek dom inacji interesów społeczno-w spólnotow ych, odgryw ała rolę pierw szoplanow ą. Dziecko stanow iło n atu raln e przedłużenie rodu, a pozycja kobiety w rodzinie zależna była o d posiadania potom stw a. „W zasadzie katolicy widzieli tylko dw a stany, w któ­

rych m ężczyzna m oże na tym świecie osiągnąć zbawienie: stan m ałżeński i stan duchowny. [...] Z adaniem pierw szego jest przedłużanie gatunku, biologiczne ro z­

m nażanie, drugiego zaś - rozm nażanie chrześcijan przez nauczanie, kształcenie religijne” (tam że). Poniew aż nie znano szczegółów ani narządów w procesie p rze­

kazyw ania życia i poniew aż stw ierdzano, że stosunki płciow e nie zawsze są p ło d ­ ne, w ierzono, że poczęcie zależy o d woli Boga.

Rodzice jednocząc się dawali materię przyszłemu dziecku, ale to sam Bóg decydo­

wał, czy z materii nasienia uczynić dziecko, czy nie, a w każdym razie to Bóg tchnął duszę w określonym mom encie ciąży. Zresztą małżonkowie, którzy latami darem ­ nie oczekiwali poczęcia, nie mogli w to wątpić [...]. Bóg zsyłał dzieci komu chciał, w takiej liczbie jak chciał, a małżonkowie na ogół nie wyobrażali sobie, że od nich samych mogłoby zależeć zwiększenie lub zmniejszenie płodności (tamże: 216).

Idea m ałżeństw a św. A ugustyna była o p arta n a zakorzenionej historycznie teolo­

gicznej konstrukcji „uspraw iedliw iających d ó b r”, budującej etos m ałżeński. K on­

cepcja „uspraw iedliw iających d ó b r” kw estionow ała współżycie płciowe m ałżo n ­ ków jako w artość sam ą w sobie. Seksualność i prokreacja nosiły w yraźne piętno pesym istycznie rozum ianej cielesności m ałżonków , gdyż w ujęciu św. A ugustyna jakakolw iek ludzka aktyw ność seksualna była czymś złym (Pastwa 2007). Augu- styńska koncepcja m ałżeństw a z czasem uległa znacznym ew olucyjnym p rzeo b ra­

żeniom . D ecydującą norm aty w n ą osią stała się „natura”. Porządek m oralny i praw ­ ny był w yznaczany a priori przez czystą biologiczną naturę. W arto nadm ienić, że

n aturalistyczno-prokreatyw na wizja m ałżeństw a w Codex Iuris Canonici Piusa X i Benedykta XV z 1917 roku przyjm ow ała, że związek m ałżeński jest prostą fu n k ­ cją gatunku, podkreślano, że m ałżeństw o utrzym uje swój istotny sens w łaśnie w u trzym aniu gatunku. Jedynym k ryterium m oralnym aktyw ności seksualnej stał się w ym óg, by realizow ała się zgodnie z naturą. Akt płciow y pow inien sam w sobie być zdatny do poczęcia potom stw a. Praw o m ałżeńskie w kodeksie z roku 1917 zdecydow anie przekreślało historyczność i otw artość kulturow ą osób zaw ierają­

cych związek m ałżeński. N ie zw racano uwagi na w alor osobow ych relacji m iędzy obojgiem p artn eró w m ałżeńskich. O sobow o-ludzka realizacja m ałżeństw a jako w spólnoty pozostaw ała bez znaczenia, m im o iż oprócz celu pierw szorzędnego, jakim było zrodzenie i w ychow anie potom stw a, k o n trak t m iał służyć wzajemnej pom ocy m ałżonków i uśm ierzeniu nieuporządkow anej seksualnej pożądliw ości (Pastwa 2007: 29). Kodeksowe praw o m ałżeńskie z 1917 roku

[...] przedstawiało koncepcję małżeństwa z takim ujęciem jedności, wierności i nierozerwalności, zgodnie z którym bynajmniej nie stawiano na pierwszym miejscu duchowo-osobowego dobra czy korzyści nupturientów. Nierozerwalność była rozum iana nie jako m oralne zobowiązanie do wierności partnerow i na całe życie, lecz explicite jako cecha instytucji [...]. Nie sposób zaprzeczyć, że ostatecznie przesądzono o skrajnie instytucjonalnej, materialistycznej i prokreatywnej wizji związku małżeńskiego (tamże: 31).

„D obro potom stw a” jako odpow iednik pierw szorzędnego celu m ałżeństw a p rze­

jawiało m o cn o przeakcentow aną funkcję społeczną instytucji m ałżeństw a, ro zu ­ m ianego jako praw nie zabezpieczona w spólnota funkcji seksualno-rozrodczych.

Ujęcie zw iązku m ałżeńskiego w kodeksie z 1917 roku było z d eterm in o w an e przez o b raz ro d zin y z okresu p rzed in d u strialn eg o , w której p o d m io to w e praw a m ałżonków - n a korzyść interesów ro d zin n y ch - zepchnięte były na m argines (Pastw a 2007: 32). O d n o w a d o k try n y m iała m iejsce n a Soborze W atykańskim II (pierw szy etap prac n a d reform ą praw a m ałżeńskiego obejm ow ał lata 1966-1973), k tó ry w obliczu głębokich p rze m ian społecznych i kulturow ych zachodzących we w spółczesnym świecie, p o d jął dzieło o d n o w y i reintegracji nauki o m ałżeństw ie. Św iadom ość niew ystarczalności ujęć zw iązanych z daw ną form ułą m ałżeństw a jako instytucji k o n trak to w o -p ro k reacy jn ej zaow ocow ała soborow ą ko n sty tu cją G audium et spes określającą m ałżeństw o jak o „głęboką w spólnotę życia i m iło ści” (tam że: 45). K ażde praw dziw e m ałżeństw o, ju ż od początku, jest już ro dziną. A utor m onografii p odkreśla, że „praw nie relew antna

‘m ałżeńskość’ k o n k retn e g o m ężczyzny (m ęża) i k o n k retn ej kobiety (żony) jest

‘pierw szą relacją ro d z in n ą ’ i jako tak a pozostaje w stru k tu raln ej relacji do o so ­ by trzeciej (dziecka)” (tam że: 290-292). N astąpiła praw dziw ie personalistycz- na rein terp retacja, w której celow ość bonum coniugum (d o b ro m ałżeństw a) jest p o strze g an a w perspektyw ie bonum fa m ilia e (d o b ro w spólne rodziny) i bonum prolis (d o b ro p otom stw a), a celow ość bonum prolis - w perspektyw ie bonum fa m ilia e i bonum coniugum (tam że).

132 Iwona Przybył

W zajemne oddanie/przyjęcie nupturientów w wymiarze ich własnej męsko­

ści i kobiecości implikuje wprost dobro potomstwa, a mianowicie otwartość prokreacyjną[podkr. - A. Pastwa] - przyjęcie potencjalnego ojcostwa i macie­

rzyństwa [...] jeśli bonum coniugum czerpie swe ostateczne uzasadnienie ze „skie­

rowania do rodziny”, to żadną m iarą nie jest to uwarunkowane przyszłym, faktycz­

nym posiadaniem potomstwa [...] małżeństwo osób, które nie mogą mieć dzieci - z powodu niem ożności fizycznej lub moralnej - ma sens w sobie samym. Wtedy bowiem małżonkowie zabiegają o wspólne dobro w konkretnych okolicznościach osobowych, w jakich się znajdują, a ich miłość - jako że jest jednocześnie oblu­

bieńcza i rodzinna - na różne sposoby pozostaje otwarta i płodna w odniesieniu do innych osób (podkr. - A. P.) (adopcja, troszczenie się o dzieci innych, pomoc innym m ałżonkom -rodzicom , wolontariat) (tamże).

W d o k try n ie rodzinnej K ościoła rzym skokatolickiego akcent w yraźnie został postaw iony na fu n d am en taln y w ym iar m ałżeństw a - otw arcie n a rodzicielstwo.

Istotnym i praw am i i obow iązkam i m ałżonków są m iędzy innym i: praw o-obow ią- zek aktów m ałżeńskich, czyli intym nego zjednoczenia seksualnego małżonków, realizow anego na sposób ludzki i n atu raln ie otw artego n a poczęcie dzieci oraz praw o-obow iązek niestawiania przeszkód w zrodzeniu potomstwa. D rugie prawo- -obow iązek identyfikuje w ym óg nieprzeszkadzania prokreacji (tamże: 305-306).

M ałżeństw o nie daje m ałżonkom praw a do posiadania dziecka, lecz tylko prawo do podejm ow ania aktów naturalnych. Z atem rodzicielstw o jest m isją dla m ałżon­

ków, ale jednocześnie, o czym wielu m ałżonków zdaje się nie wiedzieć, jest darem , k tó ry albo się otrzym uje, albo nie. Z godnie z nauką Kościoła posiadanie dziecka nie jest upraw nieniem m ałżonków , lecz ich przyw ilejem , k tó ry nie zawsze może być ich udziałem .

Jaki jest obraz rodzicielstw a w św iadom ości Polaków? Czy m acierzyństw o jest traktow ane jako praw o do dziecka, obow iązek, jakiego należy z całą konsekw encją od m ałżonków wym agać, czy raczej jako dar? Ram y opracow ania nie pozwalają n a skupianie się n a procesach socjalizacji i instytucjonalizacji n o rm społecznych, w tym odnoszących się do płciow ości i pow ołania m ałżonków , niem niej z całą m ocą m ożna stw ierdzić, że każde m łode m ałżeństw o funkcjonuje w atm osferze społecznej presji reprodukcyjnej. O fakcie, że owa presja jest wyw ierana, że n a ­ kaz reprodukcji jest obecny w św iadom ości dorosłych Polaków, świadczą m iędzy innym i wyniki bad ań D anuty D uch-K rzystoszek (1998: 156), w których pogląd, że rodzenie dzieci jest obow iązkiem kobiety, podzielał praw ie co drugi resp o n ­ d e n t (46,3%). Badania em piryczne prow adzone przez socjologów pozwalają na konstatację, że rodzina była i jest najbardziej pożądaną w artością, głów nym celem życiowym Polaków. Posiadanie dzieci, które jest związane ze sferą egzystencjalną tru d n o p oddaje się społecznej refleksji - istnieje niew ątpliw a społeczna zgoda na to, że „m ałżeństw o to dziecko” (Titkow 2007:200). Pom im o zm ian, jakie zachodzą w postrzeganiu społecznego m iejsca kobiet (badania na reprezentatyw nych p ró ­ bach dorosłej ludności Polski w 1979, 1989 i 1998 roku), na pierw szym m iejscu w śród preferow anych przez Polaków m odeli m łodego m ałżeństw a niezm iennie

utrzym uje się m odel racjonalny, a na d ru g im m iejscu m odel tradycyjny, w którym m ałżonkow ie uważają posiadanie dzieci za je d n ą z najw ażniejszych spraw w życiu (tamże).

N ajnow sze doniesienia badaw cze pokazują, że poglądy m łodych Polaków na m ałżeństw o i rodzinę, a zwłaszcza preferow ane przez ludzi m łodych form y życia rodzinnego, m otyw y decydow ania się na dzieci oraz postaw y m łodzieży wobec alternatyw nych form życia m ałżeńsko-rodzinnego są przejaw em głębokiej in te r­

nalizacji n o rm pronatalistycznych. B adania przeprow adzone przez zespoły b a­

dawcze Tom asza B iernata i Pawła Sobierajskiego (2007) w śród 2243 osób w wieku 18-24 lat, Leona Dyczewskiego (2009) w śród 1335 osób w tym sam ym wieku oraz Józefa Baniaka (2010) w śród 955 gim nazjalistów w w ieku 14-17 lat potw ierdzają, że w św iadom ości w spółczesnej m łodzieży ostatecznym celem m ałżeństw a jest rodzicielstwo, p o n ad to pragnienie p osiadania dziecka w śród m łodych Polaków jest pow szechne. Potw ierdzeniem silnych postaw prokreacyjnych m łodzieży są dane dotyczące znaczenia dzieci w planach n a przyszłość. Z decydow ana w ięk­

szość gim nazjalistów (Baniak 2010: 208) oraz osób w w ieku 18-24 lat badanych przez Dyczewskiego (2009: 127) oraz B iernata (B iernat i Sobierajski 2007: 97) d e­

klaruje chęć posiadania dziecka (kolejno 86,9%, 88,8%, 85,6%). W arto poświęcić w tym m iejscu nieco uw agi analizie m otyw ów decydow ania się n a dziecko, gdyż ma to znaczenie przy św iadom ym podejm ow aniu decyzji prokreacyjnych. Z d a­

niem badanych m łodych Polaków dzieci dają poczucie sensu życia, czynią rodzinę prawdziwą, kontakt z dziećm i wzbogaca m ałżonków , dzieci dają im poczucie, że jest się potrzebnym , w zm acniają więzi m iędzy m ałżonkam i (tam że). W efekcie takich postaw blisko połow a respondentów Dyczewskiego (48,3%) oraz B ierna­

ta i Sobierajskiego (49,1%) zgadza się z tw ierdzeniem , że posiadanie dziecka jest źródłem szczęścia kobiety. Tylko co setny (!) badany uznał, że kobieta bez dziecka jest szczęśliwsza niż m atka (Dyczewski 2009:128; B iernat i Sobierajski 2007:102).

R oczniki statystyczne publikow ane przez GUS wskazują, że Polacy coraz ch ęt­

niej zawierają m ałżeństw a i rzadziej się rozw odzą. W roku 2000 na 1000 m iesz­

kańców zaw arto w Polsce 5,5 ślubów, w 2006 - 5,9, w roku 2007 - 6,5, a w 2008 roku - 6,8 ślubów. Pozostaw iam y daleko w tyle W ęgrów (4,1), W łochów (4,2), czy Belgów (4,3). W skaźnik rozw odów w Polsce do roku 2005 system atycznie w zra­

stał, by w ro k u 2006 osiągnąć 1,9 i w kolejnym , 2007, spaść do 1,7 (www.stat.gov.

pl/PU B L _rs_rocznik_dem ograficzny_2009.pdf [dostęp 15.10.2011]). C o praw da, w roku 2009 na 1000 zaw artych m ałżeństw rozpadło się o 6,6 tysięcy m ałżeństw więcej niż rok w cześniejTm ernm ej m ożna stw ierdzić, że T iezw źględu na roczne w ahania, instytucja m ałżeństw a jest dla Polaków atrakcyjna. Czego oczekują od m ałżeństw a zwłaszcza nupturienci? Przede w szystkim m iłości i przyw iązania oraz bezpieczeństw a ekonom icznego, a także, co zostało wcześniej szczegółowo zaprezentow ane, posiadania dzieci. Niestety, nie każde m ałżeństw o m oże cieszyć się u pragnionym potom stw em . Szacuje się, że około 10% m ałżeństw w Polsce dośw iadcza niepow odzeń w poczęciu dziecka. N iepłodność będąca kom pleksem kryzysów życiowych (ze względów biologicznych, psychologicznych, społecz­

134 Iwona Przybyi

nych) została uzn an a za chorobę społeczną. W sytuacji, gdy zrodzenie dziecka nie jest możliwe, życie m ałżeńskie dla części p artn eró w traci sens. Pierw szą reakcją na

nych) została uzn an a za chorobę społeczną. W sytuacji, gdy zrodzenie dziecka nie jest możliwe, życie m ałżeńskie dla części p artn eró w traci sens. Pierw szą reakcją na

W dokumencie Między nakazem* wyborem (Stron 121-137)