• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina Chrześciańska, 1902, R. 1, nr 24

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina Chrześciańska, 1902, R. 1, nr 24"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

R o k I .

Katowice, Niedziela, 9-go Listopada 1902 r. Nr. 24.

Rodzina ehrześciaóska

Pisemko poświęcone sprawom religijnym, nauce i zabawie.

Wychodzi raz ner tydzień w jYiedzielę.

R odzina chrześciańska® k o sztu je razem z »G óm oślązakiem « kw artaln ie 1 m a r k ę 6 0 f e n . K to ch ce sam ą sR od zinę chrześciańską«

abon ow ać, m oże ją sob ie za p isa ć za 50 f. na p o czcie , u pp. agen tó w i w prost w A dm inistr. »G órnoślązaka« w K a to w ic a c h , ul. M łyńska 12.

Na Niedzielę 25 po Świątkach

Ewangelia u Mateusza świętego

w Rozdziale X III.

W on czas mówił Jezus Uczniom swoim tę powieść: Podobne jest Królestwo niebie­

skie człowiekowi siejącemu dobre nasienie na roli swej. A gd y ludzie spali, przyszedł nie­

przyjaciel jego, i nasiał kąkolu między psze­

nicą, i odszedł. A gd y urosła trawa i owoc uczyniła, tedy się pokazał i kąkol. A przy­

stąpiwszy słudzy gospodarscy, rzekli mu: P a­

nie, iżaliś nie posiał dobrego nasienia na roli twojej, zkąd tedy kąkol ma? I rzekł im: nie­

przyjazny człowiek to uczynił. A słudzy mu rzekli: chceszże, iż pójdziemy i zbierzemy go?

A On rzekł: nie, byśCie znać zbierając kąkol, nie wykorzenili wraz z nimi i pszenicy. D o­

puście obojgu wespół rość aż do żniwa;

a czasu żniwa rzekę żeńcom: zbierzcie pier­

wej kąkol, a zwiążcie go w snopki ku spale­

niu; a pszenicę zgromadźcie do gumna mojego.

Nauka z tej Ewangelii.

Dzisiejszą przypowieść ewangieliczną powie­

dział Pan Jezus do ludu nad brzegami morza gali­

lejskiego w drugim roku opowiadania .swojej nauki.

C oby znaczyło to podobieństwo, sam Zbawiciel wy­

łożył. Mówi bowiem święty Mateusz dalej, że roz­

puściwszy rzesze, przyszedł do domu. I przystąpili Uczniowie Jego mówiąc: wyłóż nam podobieństwo kąkolu roli. Który odpowiadając, rzekł im: »Ten, który sieje dobre nasienie, jest Syn człowieczy.

A rola jest świat. A dobre nasienie, ci są synowie Królestwa. A kąkol, są synowie złego. A nieprzy­

jaciel, który go nasiał, jest djabeł. A żniwo jest do­

konanie świata. A żeśmy są Aniołowie. Jako tedy

kąkol zbierają i palą ogniem, tak będzie w dokona­

niu świata. Pośle Syn człow ieczy A n ioły swoje, a zbiorą z Królestwa Jego wszystkie pogorszenia i te, którzy czynią nieprawość; i wrzucą je w piec ognisty. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

T edy sprawiedliwi Święci będą jako słońce w K ró­

lestwie O jca ich. Kto ma uszy ku słuchaniu, nie­

chaj słu ch a !«

Nauka o grzechach cudzych.

»Jako pomiędzy pszenicą znajduje się kąkol, tak pomiędzy sprawiedliwymi ludźmi znajdują się występni, którzy nietylko sami grzeszą, ale innych do grzechu rozmaitemi sposobami wciągają, podsie- wają złe myśli nieczystości, podrzucają jad pychy, zazdrości, nieposłuszeństwa, radą, namową, pobłaża­

niem, pochlebstwem obietnicami, rozkazem.

A byśm y się chytrości złych ludzi ustrzegli, a za ich poduszczeniem w grzechy nie popadli, ani sami drugich do grzechów nie namawiali, zastanówmy się nad temi sposobami, przez które stajemy się win­

nymi cudzych grzechów w aoczach B oga tak, jak gdybyśm y je osobiście popełnili.

Cudzych grzechów liczym y dziewięć: i. Do grzechu radzić. 2. Innym grzeszyć kazać. 3. Na cudze grzechy zezwalać. 4. Innych do grzechu po­

budzać. 5. Innych grzechy chwalić. 6. Na grze­

chy cudze milczeć. 7. Grzechów nie karać. 8. Tychże uczestnikami być. 9. One bronić.

1. R adzić komuś grzeszyć nic innego nie jest, ja k tylko dawać drugim radę do czynu występ­

nego. T ego grzechu stają się winnymi, którzy naprzykład w chorobach ludzi lub zwierząt radzą użyć środków zabobonnych, albo którzy drugim po­

wiadają, ja k się mają zem ścić na swym nieprzy­

jacielu, albo nareszcie, którzy młodych ludzi z dja- belskiej złości uczą grzeszyć, wskazując im czas i miejsce do tego. Radził Arcykapłan Kajfasz ży­

dom, by zamordowali Jezusa. Tak uczynił Deme- tryusz śrebrnik w Efezie, który z innymi śrebrni- kami podburzył mieszkańców ow ego miasta przeciw św. Pawłowi. Bezbożna Herodyada, gorszące pro­

wadząca życie z królem Herodem, dała córce sw o­

(2)

i86 jej radę, ażeby prosiła o głowę św. Jana Chrzciciela.

W reszcie przeklętym doradzcą był Acliitopel, dwo­

rzanin króla Dawida, co syna je g o Absalona przy­

wiódł do nieczystości i niesprawiedliwości.

2. Innym grzeszyć kazać. T ego grzechu do­

puszczają się ci, którzy nakazują drugim robić coś złego. Kiedy rodzice swym dzieciom, panowie swym sługom, zwierzchnicy swym poddanym nakazują coś takiego, co jest przeciw przykazaniu B oga lub K o ­ ścioła. Grzeszą wtedy, nietylko dzieci, słudzy lub poddani słuchając w rzeczach zakazanych, ale także rodzice, panowie i zwierzchnicy, którzy wydają roz­

kazy przeciwne prawu B oga i Jego Kościoła, bo B o gu i Kościołowi bardziej trzeba być posłusznym, ja k ludziom. Dawid nie zabił sam Uryasza, ale ka­

za ł swemu dowódzcy Joabowi postawić go na przo- dzie w czasie bitwy, gdzieby najpewniej mógł zginąć.

D aw id zatem w oczach B oga był je g o zabójcą, ró­

wnież ja k Herod był mordercą niemowląt w Betleem, bo je kazał pozabijać.

3. Na cudze grzechy zezwalać. To czynią ci, co > gdy drudzy grzeszą, dają sami na to przyzw o­

lenie. Kto sam nie kradnie, ale drzwi otwiera, albo stoi na straży, aby drudzy bezpieczniej kraść mogli.

Kto sam nieczystości nie popełnia, ale drugim do niej toruje drogę. Kto sam nie obmawia i nie do­

puszcza się niesprawiedliwości, ale nic nie mówi, gd y drudzy w obec niego bliźnich czernią, lub na majątku krzywdzą. Kto tym sposobem przyzwala na grzechy drugich ludzi, staje się winnym wszystkich grzechów, przez nich popełnionych. Piłat umył na­

wet ręce i powiedział: niewinny jestem krwi Jezusa, lecz ponieważ z bojaźni cesarza na okrutne żydów żądanie w końcu przyzwolił, przetoż ukrzyżowanie Chrystusa Pana było jego sprawą, następnie jeg o grzechem .

4. Innych do grzechu pobudzać. Z n aczy to tyle, co dawać diugim zgorszenie; bo zgorszenie jest to pobudzanie do grzechu, które się dziać może słowy lub uczynkami. I tak w młodzieży można obudzać nieczyste myśli i żądze przez nieczyste mowy i piosnki, przez rozwiozłe spojrzenia i postawy, przez sromotne książki i obrazy, przez nieprzyzwoite ubiory i stroje. Nie jeden w grze i napoju nie j

przebrałby miary, gdyby go nie pobudzał je g o to­

warzysz. Ileż to gniewu i sporów ustałoby, gdyby jeden drugiego nie podburzał. Trzeba i to pamiętać, że pobudzać kogoś do grzechu zawsze jest grze­

chem, chociażby się pobudzany i nie dał skłonić.

Cierpliwy Job zawsze był cierpliwy. Żona jednak jego, co go swą mową do niecierpliwości wiodła, grzeszyła.

5. Chwalić cudze grzechy. B oga chwalić trzeba i tych ludzi, którzy czynią to, co B ó g przy­

kazuje, lecz grzechy chwalić i tym słuszność przy­

znawać, co obrażają Boga, jest to prawdziwa bez­

bożność. Jednakowo dzieje się to dosyć często, niestety! Śmieją się nieraz z tego, gdy drudzy plu­

gastwa powiadają, lub obrzydliwe żarty prowadzą;

okazują zupełne zadowolenie z tego, że drudzy mówią potwarze przeciw duchownej, lub świeckiej zwierzchności. G dy jeden drugiemu wydrze sławę, majątek lub życie, znajdzie się taki, co p o w ie: do­

brze mu zrobił. Szatan ma także swoich adwokatów i nie masz zbrodni, któraby nie znalazła między nie­

godziwymi swego obrońcy lub chwaliciela. Lecz dla tego, że drudzy złe dobrem mianują, nigdy złego czynić nie trzeba. »Ludu mój«, wołał Izajasz Prorok do Żydów, >ci co tobie błogosławią, oszukują cię i przewracają drogę twego życia«. Chociażby to uczeni ludzie byli, chociażby to byli i duchowni, jeśli wam coś odmiennego mówią od tego, co stoi w Ewangelii i w waszym katechizmie, nie słuchajcie ich: bo tacy ludzie służą nie Chrystusowi, lecz swemu brzuchowi, i przez słodkie mowy i przyjemne słowa uwodzą serca prostych. »Biada wam«, są słowa Izaiasza, * biada wam, którzy nazywacie złe dobrem, a dobre złem, co to światłość za ciemnicę, a ciemnicę za światłość m acie«.

6. Na grzechy cudze milczeć. Obowiązkiem jest każdego błądzącego brata przestrzedz, napomnieć i od złego odprowadzić, albowiem do tego nas mi­

łość chrześciańska obowięzuje; ściślejszym zaś staje się obowiązek ten dla tych, których B ó g do naucza­

nia drugich powołał, jako t o : duchowieństwo, każdą zwierzchność, rodziców, panów, gospodarzy, nau­

czycieli, opiekunów, majstrów, słowem wszystkich, którzy mają jakow ą władzę nad innymi. W szyscy ci grzeszą ciężko, jeżeli na wykraczanie swoich pod- ległych milczą. Do takich mówi B ó g przez E ze­

chiela Proroka: »Jeżeli mówić nie będziesz, aby się bezbożny ze swej drogi zwrócił i ży ł; wtedy on w swej złości umrze, ja zaś krwi je g o dom agać się będę z twej ręki*. Pan Jezus wszystkim ludziom dał następujące przykazanie: Jeśli twój brat przeciw tobie zgrzeszy, idź i upomnij go między tobą a nim samym; jeżeli cię usłucha, pozyskałeś brata swego.

Jeśli cię zaś nie usłucha' weź jeszcze jedn ego i dru­

giego z sobą, aby mowa w ustach dwu lub trzech świadków była. Jeśli zaś i tych nie usłucha, po­

wiedz Kościołowi, (to jest: zwierzchności kościelnej);

a jeśliby także Kościoła nie słuchał, uważaj go za Poganina i Publikana®.

7. Grzechów nie karać. U żyw ać wszelkich środków do poprawy błądzących, jest obowiązkiem tych wszystkich, którym B ó g dał władzę i zwierzch­

nictwo; używać oni mają najpierwej sposobów ła­

godnych, a od tych postępować do kar surowych.

G dy zaś te^o nie czynią, stają się przyczyną coraz w iększego zepsucia, a nakoniec zguby podległych swoich.

Heli był w starym zakonie kapłanem, sędzią i ojcem; miał on dwóch występnych synów i tym zanadto pobłażał. B ó g ju ż w tym życiu je g o i sy­

nów ukarał. Synowie bowiem je g o na wojnie po- ginęli, sam zaś Heli spadł z krzesła i złam ał kark, a je g o rodzina poszła w pogardę i popadła w ubó­

stwo i nędzę.

I

(3)

187 8. Być uczestnikiem cudzych grzechów. T ych grzechów stają się winnymi osobliwie ci, którzy ko­

rzyści ciągnią z cudzych grzechów. Ludźmi tako­

wymi są: szynkarze, co dla doczesnego zysku trzy­

mają u siebie ludzi nawet w zakazanym czasie, pod­

czas nabożeństwa, i ułatwiają im sposobność pijań­

stwa, nieczystości i wszystkich występków. Dalej ci ludzie, co domy swoje zamieniają w szulernie, w domy nierządu, obżarstwa i t. d. Nareszcie wszyscy ci, co złodziejów u siebie przechowują, albo rzeczy kradzione od nich kupują, lub do zbycia do­

pomagają. G dyby nie było przechowańców, nie by- łoby złodziei. Na podobnych ludzi użala się B ó g przez usta Psalmisty: »gdy widziałeś złodzieja, bie­

gałeś z nim i z cudzołożnikami udział miałeś*.

9. Bronić cudzych grzechów. Bronim cudzych grzechów, gdy się ujmujemy za złemi ludźmi, ich Przeciw słuszności i sprawiedliwości bronim, niewin­

ność

i prawdę pognębiamy, złości zaś i kłamstwa dajemy pomoc. »Kto usprawiedliwia niezbożnego 1 kto potępia sprawiedliwego, obydwa są obrzydliwi F*anu«, mówi Salomon w przypowieściach swoich.

Oto, kochani Bracia! krótka nauka o grzechach cudzych; strzeżcie się ich pilnie i nigdy nie m ów cie:

ze Paweł grzeszy, cóż mnie do tego. Miłość B oga 1 bliźniego nie masz was obchodzić? Jesteście obo­

wiązani miłować Boga, a zatem nie powinniście być obojętnymi na to, że B ó g jest obrażany. Jesteście obowiązani miłować bliźniego ja k siebie samych, a więc nie godzi się wam być obojętnymi, gdy wasz bliźni staje się nieszczęśliwym. Dla bliźniego zaś, Podobnie jak i dla was samych, nie ma większego nieszczęścia nad grzech. D osyć będzie dla was od­

powiedzialności za swe własne grzechy, pocóż wam brać na swoje sumienie jeszcze cudze występki? Módl­

cie się raczej z D aw idem : P a n ie ! oczyść mnie od moich tajemnych grzechów i przebacz mi cudze grzechy.

C z y ś c ie c .

Rodzaj ludzki, odkupiony krwią Baranka, uko­

ronowany miłosierdziem, ja k mówi Psalmista, będzie kiedyś w światłości chwały wiekuistej wyśpiewywał cudowne a wielkie zwycięztwo łaski. Śpiew ogromny Jak głos wielu wód będzie głosił zdziwionym nieba mieszkańcom, że grzech zwyciężony przez miłość.

Podczas, gdy mała liczba tych, którzy bez skruchy Utnarli, pójdzie na męki wieczne, to dusz zbawio­

nych,

stojących przed tronem, rzesza tak wielka, że

lch

nikt przeliczyć nie może.

A le nastręcza się pytanie: Skoro B ó g taki su­

rowy i sprawiedliwy Sędzia, w jakiż tedy sposób miłosierdzie weźmie niejako górę? I kiedy liczba

głupich, ja k mówi Pismo św., nieskończona, to jakże może być tyle Św iętych? Jakże to może się stać, że bramy wieczności otworzą się dla tego plemienia Adam owego, które popsowało drogi swoje, i jakże przed oblicznością T ego, który na nic zm azanego p a ­ trzeć nie może, stanie cały zastęp grzeszników, co z potoku życia nieprawość pili ja k wodę?

B ó g u wrót raju osadził ogień, dziwny tajem­

niczy ogień: cierpienie, mękę jakąś niepojętą, o któ­

rej nic nam nie może dać wyobrażenia, chyba te dwa wielkie źródła, z których p och od zi: sprawiedli­

w ość i dobroć. — W ięc czyściec to coś straszliwego, ale oraz i pocieszającego, bo kara i łaska, bo mu­

szą tam być spłacone długi z całą surowością, ale się przecie spłacają i mażą. Sprawiedliwość Boska żąda co swego, lecz równocześnie gotuje miejsce dla miłosierdzia. Tam sprawiedliwość i miłość dają so­

bie niejako pocałunek. W ognistym piecu cierpienia dusze oczyszczają się, by się stały chwały wiekuistej godnemi.

C zyściec to miejsce mąk niepojętych.

Augustyn święty powiada, że ogień czyścow y przechodzi wszystko, cokolwiek tutaj może człowiek wycierpieć. Ten ogień jest osobnem dziełem Bo- żem, więc żadna myśl człow iecza ni,e może sobie wystawić, jaka jeg o siła i dzielność. A postoł Paweł święty wyświeca nam, w jakiej mierze ten ogień chwyta dusze, które mu sprawiedliwość Boska prze­

kazuje na pastwę. Oto co mówi: »Na fundamencie, którym jest Jezus Chrystus, każdy buduje: gmach swoich uczynków, a te uczynki to albo złoto, albo srebro, albo drogie kamienie, albo też drwa, albo siano, albo słoma. Dzień Pański pokaże, jaka ro­

bota każdego, bo tej roboty spróbuje ogień. Jeśli którego robota zgorze, szkodę odniesie, lecz sam zbawion będzie, wszakże tak, jako przez ogień «.

O gień sądu, który idzie przed obliczem W ie ­ kuistego, nie zaszkodzi nic tym, którzy na funda­

mencie Chrystusa, to jest na wierze Chrystusowej złoto, srebro i drogie kamienie budują, doskonałą miłość, wiarę i cnotę. A le u tych, gdzie pycha ducha i ułomności ciała nagromadzą drew, siana, słomy plew, będzie miał ogień co zachw ycić i bę­

dzie palił.

C o znaczą drwa? Znaczą dobra doczesne.

Siano, pożywienie bydlęcia, znaczy ciało, uciechy cielesne, zmysłowe. Plewa, która im bardziej sucha i wiotka, tem prędzej unosi się w górę, oznacza pychę. A więc nieporządna miłość tego świata, zmysłowość, pycha, czyli: pożądliwość oczu, pożą­

dliwość ciała i pycha żywota, to drwa, to siano, to plewa, które ogień zachwyci i będzie pożerał, a im ten materyał ognia głębiej istotę naszę przeniknie, tem palenie ognia będzie dotkliwsze, tem ból nie­

znośniejszy.

Uważcie, że te trzy pożądliwości nie jednakow o wnikają do duszy. Dobra tego świata są czemś ze- wnętrznem. Zm ysłow ość ta tkwi w ciele, ale duszy nie tyka. Z a to pycha, ta w samej niejako rdzeń

(4)

siedzi duszy naszej, jest czemś subtelnem, ducho- wnem. O gień czyścow y będzie chwytał złe aż do samego jądra.

Używanie dóbr tego świata odrywa nas od Boga, odciąga od tego, do czego nas wola Boża powołuje.

A le dopóki człowiek ma wiarę, dopóki zupełny a zu­

pełny nie nastąpi z Bogiem rozbrat, serce tego czło­

wieka pozostaje zdrowe, złe nie wnika aż do samego wnętrza, jest poniekąd czemś tylko zwierzchownem.

T a pożądliwość oczu, chociaż taka łakoma na dobra doczesne, jednak nie je, nie pożywa owocu tego drzewa, więc zmaza, plama są z wierzchu, rdza złego nie wżarła się aż • do samych wnętrzności. Z tem wszystkiem ta szata zwierzchnia to jednak szata prze- klęctwa, szata zbrukana, więc musi być spaloną.

I będzie ją palił on ogień nie długo zapewne, bo te drwa łatwo i prędko pożre. Jednak co to za m ęka!

Zm ysłowość, rozkosz głębiej wpija się w duszę.

T o choroba, która serce wprawia w gorączkę, psuje je, nawet już sam mózg nadwyręża. Zm ysłowość tyranizuje człowieka; co jeno przekracza granice uprawnione, jest nieczystością, jest zwierzęcością.

Człowiek opanowany zmysłowością, nie może wniść do Królestwa niebieskiego, więc ogień musi wy­

palić te żużle, tę rdzę. Co to musi być za boleść, kiedy ten ogień nie będzie z wierzchu tylko przy­

palał, lecz wniknie aż do głębi, aż do kości, aż do samego centrum serca, i będzie palił grzeszne nerki, kiedy całego człowieka ogarną płomienie ja k wody to p ielca!

Pycha jeszcze więcej niż rozkosznictwo zmy­

słowe przejmuje człowieka, bo ja k lubieżność jest pychą ciała, tak pycha jest lubieżnością duszy.

Pycha psuje człowieka w je g o najszlachetniejszej części, bo w samej duszy. Pyszny, próżny, to słoma, to plewa. Kto powie, jak on ogień palić będzie tę plewę, tę pychę? K ościół św. podaje nam niejakie wyobrażenie o męce dusz. Jak gdyby posłyszał echa bolesnych lamentów dusz czyścowych, zebrał je ra­

zem i daje je nam słyszeć w nabożeństwie żałobnem, w tak zwanych wigiliach. Słyszym y tam słowa o bo­

leściach śmierci, o mękach wygnania, opuszczenia, zapomnienia, o łzach, słyszym y wołanie o miłosier­

dzie, o gorzkościach, o pragnieniu, o smutku, to znowu głosy nadziei zbawienia, a to wszystko dziwnie zmieszane, poplątane, gwałtowne, zlane w jeden akord boleści strasznych, nieznanych, nie­

pojętych. A jednak to wszystko nie wyraża całej prawdy, bo oko nie widziało, ucho nie słyszało i w serce człowiecze nie wstąpiło, co za męki B óg zgotow ał onym duszom w czyścu.

Mimo to wszystko czyściec jest ogniem pro­

bierczym miłości. T e dusze — błogosławione. Już się one pozbyły wszystkiego, co ziemskie, co nie­

pokoi, co psuje. Już nic nie łudzi ich serca, nie mami ich wzroku, one widzą samo tylko niebo, błogosławieni ubodzy, albowiem ich je st Królestwo niebieskie.

Błogosławieni cisi! One takie ciche, te dusze, zrezygnowane, błogosławią tę rękę, która je chłoszcze, uniża, by podnieść do chwały. Izraelici szemrali na puszczy, dom agając się coprędzej ziemi mlekiem i miodem płynącej, i dla tego nie weszli do tej ziemi: dusze w czyścu nie szemrzą, one takie ciche i pokornego serca, więc one odziedziczą ziemię ży­

jących.

Błogosławieni, którzy płaczą! Jest płacz i płacz!

W piekle jest płacz, ale ze zgrzytaniem zębów ; jest żal, ale z robakiem w sercu, który nie umiera.

W czyścu jest płakanie, ale bez goryczy: jest żal, ale bez rozpaczy. Ł z y jako drogie perełki padają na szalę sprawiedliwości Bożej, te łzy są jako krople rosy, w których się ju ż odbijają złote promienie błogosławionej wieczności. One płaczą i tęsknią, ale jako oblubienica pozbawiona obecności oblubieńca;

zarazem i drżą od radości na myśl, że się przecie obaczą i połączą na wieki.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawie­

dliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Nic straszniejszego nad głód, nad pragnienie.

Płaczem y nad tymi, którzy łakną i pragną. A czego to onym duszom potrzeba? Trochę; chleba, trochę wody. Kto wypowie męki tego głodu i ogniową gorączkę tego pragnienia, którego przedmiotem spra­

wiedliwość, świętość, niepojęta piękność Pana B oga?

Błogosławieni, którzy mają ten głód i to pragnienie i mogą mówić: Satiabor, będę nasycon! B łogosła­

wione dusze w czyścu, bo żaden jeleń spragniony nie wzdycha tyle za źródłem wody, co te dusze za oną żywą wodą, którą prędzej czy później ugaszą swoje pragnienie.

Błogosławieni czystego serca... itd.

G dyby ich serce było czyste zupełnie, nie by­

łyby się dostały na to miejsce płomieni, A le że nie były dosyć czyste, przychodzi ogień i wypali w szy­

stek brud, że będą czyściuteńkie, a im więcej pali, tem będą czystsze, a im czystsze, tem bliższe oglą­

dania Boga. Im boleśniejsza męka, im głębiej ogień wnika we wnętrzności, tem większa nadzieja oglą­

dania Boga, tem większa pociecha. T e dusze po­

wtarzają ze św. Teresą: Cierpieć a nie umierać.

Błogosławieni pokój czyniący... itd.

W czyścu panuje pokój jako ożyw czy chłód rosy porannej; dusze tam zupełnie spokojne w swem cierpieniu. W piekle jest wrzask, jest bluźnienie, jest w ycie; czyściec to pokój, bo dusze wysławiają tam Księcia pokoju.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich je s t Królestwo nie­

bieskie.

Dusze w czyścu widzą jasno, czego żąda spra­

wiedliwość Boska. One kochają tę sprawiedliwość, gotowe za nią umrzeć, wszystko poświęcić, więc opłakują swe błędy i wołają: Powstań, Panie, pomścij się za nasze nieprawości! Powstań, o bo­

leści, przychodźcie płomienie, dajcie zadosyćuczynie-

(5)

nie za to, żeśmy na ziemi nie dosyć cierpieli prze­

śladowania dla sprawiedliwości.

Błogosławieni miłosierni... itd.

Prawda: dusze w czyścu nie mogą nic dla sie­

bie samych uczynić, jednak choć związane, w piec ognisty rzucone, mogą czynić miłosierdzie dla ży­

jących na ziemi; więc błogosławieni miłosierni.

Jak między Niebem a ziemią, tak między czyścem a ziemią jest tajemnicza drabina wzajemno­

ści. Po tej drabinie my wchodzimy z zasiłkami dla nich dobrych uczynków, a one odpłacają się nam w naszych potrzebach modlitwą. Z patryarchą Ja- kóbem możemy mówić: Pan jest na tem miejscu utrapienia, jest z swą niepojętą dobrocią. C zyściec miejsce straszne, ale też prawdziwie brama niebieska.

Jednakże my jeszcze więcej, niż on patryarcha Możemy uczynić. Na onem miejscu, gdzie widział drabinę, zbudował ołtarz i namaścił go oliwą. My

^am y ołtarz najświętszej Ofiary i na tem miejscu możemy dla wybawienia dusz czyścowych rozlewać Krew Jezusa Chrystusa.

Pom nijcie na umarłe!

jllfoJlitwa IJraci polaków.

Boże litości, Boże wiecznej chwały, B oże narodów i w szego stw orzenia!

Do Ciebie, zawsze dzieci T w e wołały, Przed tron Twój niosąc swoje użalenia.

Dopuść i dzisiaj ludowi Polskiemu

Upaść przed Tobą w szczerej serca skrusze, 1 ku obliczu Twem u ojcowskiemu

Z ufnością mocną wznieść strapione dusze.

Cierpienia nasze i krew z ran tysiąca Z płaczem składamy u stóp tronu Tw ego;

' Krzywda o pomstę Twoją wołająca,

Jeszcze lud trzyma w więzach jarzm a złego.

W szakżeśm y Panie cierpliwie znosili Kłamstwa, obelgi, srogie urąganie;

W szak łupem, chłostą, więzieniem dręczyli

Z a sprawiedliwość — T yś nam świadkiem Panie.

Myśmy urazy zapomniawszy stare, Przybylcom bratnią rękę podawali;

Oni — haniebnie łudząc prostą wiarę, Szczerość narodu naszego zdradzali.

Boże! T y Sędzio krwi i ludzkiej winy, Rozsądzisz sprawą po sprawiedliwości;

Daj, by nieszczęsne Polskich ojców syny Godnymi odtąd stali się wolności.

Daj, b y się wszystkie wierne Tw e narody Braterskiem sercem odtąd m iłowały;

Daj Boże pokój, świętą miłość zgody,

Przez śmierć Chrystusa, króla wiecznej chwały.

Z a k o n y .

(C ią g dalszy).

Jezuici.

i i i.

Ks. Piotr Skarga, Polak, Jezuita, był uczony, pobożny i gorliwy o dobro doczesne i wieczne swych ziomków. Dlatego też ostre pociski rzucał prze­

ciwko wszystkiemu złemu, które się wkradało z obcych krajów na naszą ziemię; grom ił ostremi wyrazami odszczepieństwo od wiary i obyczajów przodków, zachęcał do zgody, jedności i miłości chrześciańsKiej;

przepowiadał gniew Pański i przyszłe okropne kary Boskie, jeżeli się nie upamiętają, nie porzucą swych zdrożności i błędów, i nie powrócą do Kościoła Bożego. — Swoją wymową, uczonnością, nieskazi­

telnością obyczajów i gorliwością o całość wiary i moralność narodu, zasłynął w całej Polsce. Król sam często słuchał je g o kazań z wzruszeniem, i nie jeden przejrzał i powrócił na łono Kościoła, w yrze­

kając się wszystkich błędów, w których dotąd zostawał.

Sławne jest jego kazanie pod tytułem*:

Wzywanie do pokuty Obywateli Korony Polskiej.

Z niegb to przytoczę wam niektóre wyjątki, abyście i wy z niego odnieśli korzyści. S łu c h a jc ie ! Tak zaraz zaczyna:

»Chociem nie Izaiasz, ani cień jego, jednak z nim wołam: s ł u c h a j c i e n i e b a , i b i e r z w u s z y z i e m i o , c o P a n m ó w i : » W y c h o w a ł e m s y n y i w y n i o s ł e m , a o n i m n ą p o g a r d z i l i « . I grozi zaraz Prorok ludowi żydowskiemu: » B i a d a n a r o ­ d o w i g r z e s z n e m u , l u d z i o m z ł o ś c i ą o b c i ą ż o ­ ny m, n a s i e n i u z ł e m u , s y n o m z ł o ś l i w y m . Z i e m i a w a s z a p u s t a , m i a s t o w a s z e o g n i e m s p a l o n e , k r a j w a s z o b ć y w o c z a c h w a s z y c h p o ż e r a j ą , i s p u s t o s z e j ą * .

Na te słowa, o Polska Korono, i Obywatele jej wszyscy, uszy otwórzmy. Bośm y jak o oni żydzi, poznawszy Pana B oga naszego, i pobrawszy ojcow ­ skie dobrodziejstwa Jego, odstąpiliśmy od niego, i jawnemi grzechami Jego gniewamy, i długo cier­

pliwością Jego pogardzamy, i na pewną i nieodmienną sprawiedliwość Jego nie pomnimy i tak zguby czekać musim; jeżeli się nie odmienim, a pokutą się prawą nie wykupim. W o ł a j , przytacza Izaiasz prorok swe poselstwo od Boga, a n i e p r z e s t a j ; j a k o t r ą b a p o d n o ś g ł o s s w ó j , u k a z u j l u d o w i m em u g r z e ­ c h y i c h, mówi Pan Bóg. I miłość czci Bożej to wy­

(6)

Igo ciąga, i żałość dusz ludzkich i ojczyzny utrata nas ściska i syn przerywa, abyśmy nie milczeli, a Pana B oga słuchali rozkazującego*. W o ł a j ! A c ó ż w o ł a ć ? L u d t r a w a a c h w a ł a j e g o k w i a t ; p o ­ k o s z o n o t r a w ę , u s c h ł a : a k w i a t j e j u p a d ł . T a kosa idzie na cię Polsko; strzeż się; zakwitnę- łaś w szczęście, ale i w grzechy: oto kosa: znaj się być trawą, nie kamieniem; poięże trawa, a kwiat chwały twojej świeckiej uschnie.

Najpierwsze są grzechy i najszkodliwsze prze­

ciw Panu B ogu i czci Majestatu Jego. Zelżony i zbluźniony, jest w tem królestwie Pan B óg nasz w T rójcy jedyny. Z Ojców starych Chrześcian wyszli synowie niewierności, którzy się B oga chrze- ściańskiego zaprzeli. Sami jawnie Pana B oga blu- źnią, gdy katolicką Jego prawdę ganią, gdy na K ościół potwarze kładą, gd y rozterkami i niezgodami dom B oży gubią; gdy kapłany wyrzucają i straszliwą utratę na dusze ludzkie przywodzą. Jakoż pomsty Bożej ujdą?

A z katolikami, między którymi takie boskie krzywdy i zelżywości i bluźnienie Majestatu i prawdy Jego i bezpieczne dusz morderstwa pozostały: co też będzie? S p l o t ł a s i ę p s z e n i c a z k ą k o l e m, żniwa ostatniego nie zawsze czeka Pan B óg, a przed sądnem dniem gubi królestwa i przenosi z narodu do narodu, i grzechy karze, jak o na oko widzim.

O jako nieznośny przed Panem Bogiem grzech jest, gdy kto m ogąc braci i poddanych swoich od

zguby dusznej bronić, i wilki od owiec słabych od­

ganiać, a tego nie czyni, i owszem wilkom wrota do owiec otwiera; czyż ich przeto sam nie zabija?

A najszkodliwsi są katolicy bojaźliwi i małego serca, którzy się gniewem sprawiedliwym i świętym ku obronie czci B oga nie zapalają.

A K ościół święty katolicki jako jest w tem kró­

lestwie uciśniony w odebraniu kościołów, klasztorów, długoby o tem mówić.

Po wszystkich głow ach, jako mówi Prorok Jeremiasz, jeździ łakom stwo; źle nabywać, wydzierać, krzywdzić, zdradzać, to pospolita. A lichwę brać, jako się nie wstydzą? Uciekła przyjaźń i prawda jedn ego ku drugiemu. A zbytki jakoż się rozsze­

rzyły, w szatach, jedwabiach, w potrawach, napoju!

Obejrzawszy grzechy nasze tak wielkie, a widząc, iż na nie sprawiedliwość ludzka powinna już ustąpić, czegóż czekać, jedno sprawiedliwości Bożej, aby na nie nastąpiła? Do pokuty was, cni bracia, synowie koronni i W . Ks. Litewskiego, z płaczem wzywamy i przekładając grzechy w asze, pomstę Bożą .wam z gorzkością serca naszego opowiadamy.

Bym był I z a i a s z e m , chodziłbym boso i na poły nagi, wołając na was rozkoszniki i rozkosznice, przestępniki i przestępnice zakonu B ożego: T a k w a s z ł u p i ą , g d y n i e p r z y j a c i e l e n a g ł o w y w a s z e p r z y w i e d z i e P a n B ó g , i w t a k ą w a s s r o m o t ę p o d a . I j a k o g a r n c a r s k a f l a s z a m o c n o o ś c i a n ę u d e r z o n a , z k t ó r e j s i ę n a j ­ d z i e s k o r u p a n a n o s z e n i e o g n i a . — Usta­

wicznie się mury naszej Rzeczypospolitej rysują a wy mówicie: nic, nic. L ecz g d y się nie spodziejecie, upadnie, i was wszystkich potłucze.

Bym był J e r e m i a s z e m , wziąłbym pęta na nogi i okowy i łańcuch na szyję, i wołałbym na was grzeszne, jako on w ołał: T a k s p ę t a j ą p a n y i p o ­ p ę d z ą j a k o b a r a n y w c u d z e s t r o n y . I uka­

załbym zbutwiałą suknię, którą trząsnąwszy, gdyby się w perzyny rozleciała, mówiłbym do w a s: T a k s i ę p o p s u j e i w n i w e c z o b r ó c i i w d y m, a w p e r z y n ę p ó j d z i e c h w a ł a w a s z a i w s z y s t k i e d o s t a t k i i m a j ę t n o ś c i w a s z e . I wziąłbym gar­

niec gliniany, a zwoławszy was wszystkich, uderzył­

bym go mocno o ścianę w oczach waszych, mówiąc:

T a k w a s p o g r u c h o c ę , m ó w i P a n , j a k o t e n g a r n i e c . — Przyszła śmierć przez okna nasze — werwała się w domy nasze, pobiła przed sienią dzieci i młodzieńce po ulicach.

Bym był E z e c h i e l e m , ogoliw szy brodę i głowę, w łosy bym na trzy części rozdzielił, i spa­

liłbym jednę część, a drugą bym posiekał, a-trzecią bym na wiatr puścił, i wołałbym na w a s : J e d n i z w a s p o g i n i e c i e g ł o d e m , a d r u d z y m i e ­ c z e m , a t r z e c i s i ę p o ś w i e c i e r o z p r o s z y c i e .

By m był J o n a s z e m , chodząc po ulicach w ołał­

bym na was: C z t e r d z i e ś c i d n i n i e w y n i j d ą , a N i n i w e , a l b o t o k r ó l e s t w o w a s z e , u p a ­ d n i e !

Przestraszmy się czem grozi Pan. Dziś głos Jego niech przerazi serca nasze. Opuszczajm y złości, nagradzajm y krzywdy. »I mnieź się nie przelęknie­

cie?* mówi Pan, >mogę ogień na was siarczysty jako na Sodomę spuścić; mogę kazać ziemi, aby was pożarła, mogę was kamiennym deszczem pobić;

mogę was w pogańską niewolę podać, i ziemię wa­

szą spustoszyć*.

Nie masz innej zasłony od gniewu Bożego, jedno pokuta serdeczna, która złość wymiata, a owoce pokutne, dobrych uczynków rodzi. Do tego po­

trzeba nam pom ocy i łaski Bożej. Nawróć nas Panie, a my się nawrócim. T yś Chryste Jezu macica winna, a my latorośle. Bez ciebie nic nie możem, a z Tobą wszystko przemożem i nasze swawolności i grzechy podepcem.

Umie Pan B ó g odmienić wyroki swoje, jeżeli my złe życie nasze odmienim. I dla tego nie- skwapliwy jest na zgubę naszą i wyroki swoje, na któreśmy zasłużyli odmienia.

W ołajm y z Prorokiem: T y z n o s i s z n i e p r a ­ w o ś c i n a s z e , i m i j a s z g r z e c h T y c h o s t a t ­ k ó w l u d u t w e g o (chrześciańskiego katolickiego na północy) i d z i e d z i c t w a T w e g o . N i e r o z p u ­ ś c i s z j u ż d a l e j g n i e w u T w e g o , b o s i ę T y w m i ł o s i e r d z i u k o c h a s z . O b r ó c i s z s i ę d o n a s i z m i ł u j e s z s i ę n a d n a m i , (i do powstania z grzechów podźwignie nas ręka Twoja, i łaska z Nieba Najm ilszego Syna Tw ojego), i z ł o ż y s z z n a s z ł o ś c i n a s z e , i w r z u c i s z w g ł ę b o k o ś ć m o r s k ą g r z e c h y n a s z e . Boś obiecał Jezu, Zba­

(7)

I9i wicielu nasz, pokutujących przyjmować, i na ramio­

nach ich Swoje kładziesz, aby siły na powstanie z grzechów brali. Uiść nam te obietnice swoje, a pomóż do prawdziwej skruchy, i prędkiej a dzielnej pokuty, w której C ię przepraszamy, a Krew i Ciało Twoje O jcu Niebieskiemu za nas ofiarujemy, z dłu­

gów się tak ciężkich śmiercią i męką Tw oją w ypła­

cając, i łaski Tw ojej nabywając. Tobie z Ojcem i z Duchem świętym chwała na wieki. Amen.

(C ią g d a lsz y nastąpi).

'W

0 najdrobniejszych żyjątkach w świecie,

mianowicie o tych, które są przyczyną wielu chorób, i o kilku środkach, jakie doświadczenie podaje ku

£

zapobieganiu tymże, przez Dr. Chłapowskiego.

(P o d łu g w yk ład u p o w ie d zia n e g o w K ó łku T o w a rzy sk iem w K ró lew sk iej H u cie, ro k u 1873).

(D okończenie.)

W iem y, że nic bardziej nie sprzyja rozszerzaniu się wielu zaraźliwych chorób, ja k niechlujność, jak nieczystość pokarmu i nieświeże powietrze. — Z a ­ daniem zaś naszem: temu wszystkiemu się sprze­

ciwiać, co sprzyja zarazom. j

A więc pielęgnować czystość ciała, odzieży, mieszkania itd.; pielęgnować ją w zdrowiu, pielęgno­

wać w chorobie, pielęgnować ją zw łaszcza w wy­

chowaniu dzieci, którym zaniedbanie jej najokropniej szkodzi. Zaniedbanie tego niejednokrotnie ściągnęło fatalne następstwa. — T ak zwanej policyi zdrowia jest zadaniem pilnować, by w miejscach ludnie za­

mieszkałych, zw łaszcza zaś w miastach, mieszkania odpowiadały przepisom ; by na ulicach i podwórzach był porządek. — Przepisy te nieraz są bardzo ciężkie; ale wypełniać je się należy, choćby były z ofiarą połączone, z ochotą, bo mają dobro ogólne na celu.

Nauka, która się zajmuje takiemi środkami za- radczemi, i w ogóle uczy co trzeba robić dla utrzy­

mania zdrowia, zowie się hygieną. O niej wypadnie mi W am nieraz mówić. — Dziś przed zakończeniem chciałbym jeszcze raz waszę uwagę zwrócić na ważność czystości, jako środka zaradczego.

W innym wykładzie mówiąc o tem, że nie ma żadnego pewnego aptecznego lekarstwa zaradczego na wszystkie choroby, i że wszelkie od wieków ku znalezieniu takiego powszechnego środka zmierza­

jące usiłowania okazały się dotąd płonnemi, zakoń­

czyłem, mówiąc, że chyba cnotliwe życie jest takim wszechlekiem, i pokazując, od ilu to chorób siebie i potomstwo swoje ustrzedz można przez umiarko­

wanie, wstrzemięźliwość, pogodę umysłu itd., jednem słowem cnotę.

Otóż chciałbym, byście z dzisiejszej mej prze­

mowy to wrażenie wynieśli, że drugiem lekarstwem ogólnem zaradczem a bezpiecznem przeciw niektó­

rym chorobom, a zwłaszcza zaraźliwym, je st czystość, chędogość, że więcej ona ustrzedz może ludzi i oko­

lice całe od zarazy, niż wszelkie środki apteczne od śmierci w razie, gdy ta choroba ju ż istnieje; — że trzeba ją cenić i rozwijać w sobie, w dzieciach swoich. Lecz powie mi kto: »czystość, chędogość, wszak to także jprzecież nic innego, tylko cn o ta !«

Z god a! Uważajm y ją za cnotę i pielęgnujmy ją jako taką! Jest to cnota, która zyskuje nam i bliźnim największe szczęście doczesne, z d r o w i e !

Zdania moralne.

Chciwość i miłosierdzie.

Nic brzydszego nad chciwość, która jest sprę­

żyną wszystkiego złego.

Św. Paw eł powiada: W szystko poczytam za szkodę dla w ysokiego poznania Jezusa Chrystusa, Pana m eg o : dla któregom wszystko postradał, i mam sobie za błoto, abym Chrystusa zyskał.

W ielki jest zysk pobożność z przestawaniem na swem.

A którzy chcą być bogatymi, wpadają w po­

kusy i sidła djabelskie.

Św. Tobiasz: Jako będziesz mógł, tak bądź miłosierny. Będziesz li miał wiele, hojnie d aw aj;

jeśli mało będziesz miał, i mało z ochotą udzielaj.

T ak bowiem skarbisz sobie zapłatę dobrą na dzień potrzeby. Bo jałmużna od wszelkiego grzechu i od śmierci wybawia, i nie dopuści iść duszy do ciemno­

ści, i nie odwróci się od ciebie oblicze Pańskie, jakoś nie odwrócił oblicza od ubogiego.

Św. Grzegorz: W szystkie grzechy starzeją się razem z człowiekiem, tylko chciwość się nie starzeje.

Chciw ość to Judasza oślepiła, i w rozpacz i o śmierć go przyprawiła. Chciwość zabiła A n a­

niasza i Safirę, co przed św. Piotrem Duchowi św.

skłamali, ujmując pieniędzy wziętych.

Albowiem korzeniem wszelkiego złego jest chciwość, której niektórzy pragnąc pobłądzili od wiary, i uwikłali się w wielu boleści. A ty, o czło­

wiecze B o ży! chroń się tego, a naśladuj sprawiedli­

wość, pobożność, wiarę, miłość, cierpliwość, ci­

chość.

Bojuj dobry bój wiary, dostępuj żywota w iecz­

nego, do którego jesteś wezwany. T ak naucza Paweł św., a my się strzeżmy chciwości, aby nas nie zgubiła.

(8)

192

W e^ oij kącik,

W szkole.

W pewnej przepełnionej szkole musieli malcy niektórzy siedzieć na ziemi. N auczyciel wyjaśniał raz początek katechizmu o celu człowieka na ziemi, i przy końcu lekcyi chcąc to pytaniem powtórzyć, zapytuje jednego z tychże:

»Na co jesteś na ziemi?*

>Bo w ławkach nie ma miejsca*, odpowiedział malec.

N a u c z y c i e l : »Janku, pamiętasz jeszcze, ile zębów ma wasz dorosły pies?«

J a n e k : ^Pamiętam, pełny pysk, panie nau­

czycielu*.

N a u c z y c i e l : »Powiedz mi Maciosiu, co po­

trzebniejsze, słońce, czy księżyc?*

M a c i o ś : »Księżyc, bo w dzień świecić nie po­

trzeba, gdyż je st jasno«.

U dłużnika.

W i e r z y c i e l : »Więc ja się dzisiaj pana po raz ostatni zapytuję: »Chcesz mi pan dług wrócić lub nie ?«

D ł u ż n i k : »No, B ogu dzięki, przecież są wi­

doki, że te ciągłe pytania raz się skończą«.

W sądzie.

S ę d z i a : »W śledztwie co innego zeznałeś, a teraz znowu co innego mówisz*.

Z b r o d n i a r z : *Ja nigdy jednego dwa razy nie powtarzam, bo toby było za nudne*.

* *

* W wiezieniu.

Pewien pan zw iedzając więzienie, zapytał je ­ dnego więźnia, jak on się tam dostał?

»To nic trudnego«, odpowiedział, »tu i ślepy trafi, bo każdego dwaj prowadzą«.

* ’ *

*

O f i c e r do żołnierza: >Cóż żołnierz winien jest swemu przełożonemu?*

»Zwykle nic*, odpowiada żołnierz, »bo od prze­

łożonego trudno co pożyczyć«.

-Sfe

T

SZARADY.

I.

Pierwsze wprost, wspak drugie, każde w alfabecie, Trzecie koniecznie w muzyce znajdziecie;

Jeśli się powiedzie cały, W yd a dochód nie mały.

II.

Czwarte, drugie i piąte z porcelany, z gliny, I zajmują kucharzy, mężatki, dziewczyny.

Pierwsza, druga wspak, obie w alfabecie,

Trzecia nie u nas płynie — wszystkie zna i dziecię.

III.

Pierw sze zwierz, drugie zwierz, Razem zbierz

Będzie ptak...

W szak tak?...

Z a dobre rozwiązanie wyznaczona nagroda.

R ozw iązanie szarad z nr. 23-go:

I. K a -r a -w a -n a ; II. P ie rś-cie ń ; III. K ość-i-u szk o.

Rozwiązania nadesłali: pp. Jadwiga Badura i Elżbieta Jurek z Roździenia, Jadwiga Fuchs z Huty Wilhelminy, Gertruda Zmuda z Katowickiej hołdy, pp. Franciszek W idera i Jan K ocuba z Józefowca, Jan Kamiński, Stefan Rybarek, Józef Grzegorzyca i A ugustyn Skaba z Świętochłowic, Karol Markowiak i W incenty Kurasiak z Niem. Przysieki, Jan Sojka z Zawodzia, O. M. z Siemianowic, Jan Stych z S zo­

pienic, Leopold Zarzecki z Biertułtowy, Józef Knopp z Zabrza, Piotr Kawka z Huty W ilhelminy, Józef Galbas, z Miasteczka, Andrzej W ojciechow ski z Fry- denshuty, Teofil Kowol z Chropaczowa, Jan W iklacz z Katowickiej hołdy, Franciszek Strzoda z Byko- winy, Emanuel Labisch z Zaborza, Leon Piecha z Zaborza, W iktor Gałąska z Gliwic, Jan Szulc z Poznania, Edward Twardenga z Chebzia, J. Zgry- zek z Nowejwsi, Piotr Cielęga z W ojtowejwsi, Albin Żurek z Józefowca, Szczepan Kawoń z Michałkowie, Henryk Kiera z Sadzawek, Stanisław Polok z Sie­

mianowic, Augustyn Rajman z Michałkowie, Jan Szula z Przegendze, Franciszek Rzym ełka z Józe­

fowca, A leksy Kalinowski z Małej Dąbrówki, Teodor Szeja z Chropaczowa, Filip Pypeć z Rudy, Ezechiel Krzemyk z Bottropu, Teofil Goraus z Lyonu i pani Joanna Lesz z Rudzkiej Kuźni.

Nagroda przypadła pani Gertrudzie Ztriuda, pp. Karolowi Markowiakowi i Leopoldowi Z arzec­

kiemu.

N akład em i czcio n k am i * G órn o ślązaka*, spółki w y d a w n ic z e j z o gran iczon ą o d p o w ied zia ln o ścią w K a to w ica ch . R ed ak tor o d p o w ied z aln y: A d o lf L ig o ń w K a to w ica ch .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyjęcie Sakramentu małżeństwa nazywa się ślubem dla tego, że najgłówniejszym obrzędem tej świętej czynności jest wykonanie ślubu czyli przy­. sięgi

Miasto Naim leżało w dolnej Galilei, między Górami Tabor i Hermon, w pięknej bardzo okolicy. Szedł właśnie do niego z Kafernaum Zbawiciel, gdzie był uzdrowił

I na onego ślepo narodzonego ślepotę, i na Łazarza śmierć był przepuścił, nie dla żadnego grzechu jego, ani rodziców jego, ale jako sam powiedział dla

Faryzeuszowie cieszyli się, że Sadduceuszowie zawstydzeni odeszli; ale tego nie mogli znieść na sobie, że Pan Jezus ich zawstydził; zeszli się tedy pospołu i

Więc rozległy się straszne okrzyki tego ludu, domagającego się, aby chrześcian rzucano w cyrkach, w czasie publicznych igrzysk, lwom na pożarcie!. Tak się też

bierz sukienkę białą, w której nieskalanej masz się stawić przed sąd Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyś otrzymał życie wieczne. Bracia, przypatrzmy się

ścioła; goreje przy nich światło, i Kler zebrany od- prawuje tam jutrznią ku czci Świętych, których są te relikwije. Dyakon zaś w kościele będący, pyta

klął ziemię, żeby ju ż skarbów swoich nie wydawała więcej, że ju ż wyschły wszystkie zarobku źródła, że drogich kruszców żyły zamieniły się w popiół,