• Nie Znaleziono Wyników

Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1984, nr 3 (266).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1984, nr 3 (266)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

• ROZMOWA Z PRZEWODNICZĄCYM RADY PRACOWNICZEJ • GALWANIZERZY

• OBYWATELSKA POWINNOŚĆ • REFORMA GOSPODARCZA • ZMOTORYZOWANI A PZU • FELIETON • DOROBEK DZIAŁKOWCÓW • HUMOR • KRZYŻÓWKA •

.1 ©NUMERZE^

■*— _ _ ~ _ —_ _ —_ —

Na zdjęciach część członków brygady: Władysław Michal­

ski — brygadzista, Zenon Bonowicz, Jan Knapik, Mieczysław Zając. Kazimierz Krajczy i Zbigniew Wróblewski.

cnznn załogi fgbrvki swmocHOOoiu oostquic / vch u* (1VSII

Nr 3 (266) 17 MARZEC 1984 R. CENA 2 ZŁ

P zaByadowąg Konferencji Parjtyjneą

Program nie pozostanie na papierze

Galwanizerzy

Ten odcinek produkcyjny wydziału PR-2 pracownicy na zywają zazwyczaj Cynkownią chociaż fachowo — jak po- w.edział główny dyspozytor — powinien nazywać się galwa nizernią. Galwanizernia na pierwszy rzut oka robi wra­

żenie samodzielnego oddziału produkcji, ponieważ znajduje się w oddzielnym budynku nie przylegającym do żadne­

go innego wydziału podstawo wego czy pomocniczego. Takie usytuowanie galwanizerni jest jednak ze wszech miar uza­

sadnione ze względu na emi­

sję szkodliwych dla zdrowia suostancji chemicznych. Zało gę tego Odcinka produkcji sta nowi 10 pracowników — gal wanizerów: Władysław Michał ski, pełniący obowiązki bry­

gadzisty, Zenon Bonowicz, Jan Knapik, Mieczysław Piekarz, Mieczysław Zając, Kazimierz Krajczy, Rudolf Topojnicki, Czeslaw Maczka. Józef Hanus i Zbigniew Wróblewski.

Najstarszym pracownikiem galwanizerni jest p. Zenon Bonowicz. Na tym trudnym odcinku pracuje już 13 lat.

Kiedyś — wspomina p. Bano

wicz — pracowałem w wy­

dziale PR-2 ha spawaniu^ i lekarz kazał mi wybrać lżej szą pracę. Kierownicy moi po wiedzieli, że mogę sobie wy­

brać stanowisko i tam zosta nę zatrudniony. Miałem je dnak opory, ponieważ nie mo głem kogoś np. kolegę czy zna jomego pozbawić dobrej, lek­

kiej pracy i skazywać go na gorszą. Rozterka, jaką wów­

czas przeżywałem spowodowała, że znalazłem się w... galwani żerni, którą sobie sam wybra łem. Pozostali galwanizerzy to również długoletni pracowni­

cy zakładu, chociaż tylko część czasu trwania pracy do tyczy galwanizerni.

Przedmiotem galwanizowa­

nia są różne części i detale, które potem idą do produk­

cji lub na części zamienne.

Sporo ^galwanizuje się śrubo nitu sprowadzanego przez od­

dział zaopatrzenia. Przedmio­

tem galwanizowania są rów­

nież detale wyrabiane w fa­

bryce jak np. nogi do stran- ponten. Nogi te są często por dzewiałe a nawet zdarzają się z wżerkami co poważnie u- (Ciąg dalszy na sir. 4}

W swoim czasie informując Czytelników o przebiegu Za­

kładowej Konferencji Spra­

wozdawczo-Wyborczej PZPR przytaczaliśmy liczne głosy delegatów w dyskusji, postu­

lujących. uporządkowanie nie­

których dziedzin działalności gospodarczej w zakładzie.

Między innymi zwrócono u- wagę na konieczność uspraw­

nienia systemu planowania i rozliczania produkcji, wyeli­

minowania i ograniczenia pra cochłonności pracy biurowej, usprawnienia obiegu doku­

mentacji, zwiększenia spraw­

REDAKCJA

rozmawia <z ...

PRZEWODNICZĄCYM RADY PRACOWNICZEJ PRZED­

SIĘBIORSTWA, INŻ. JANEM NOWOSIELSKIM

PRIORYTETY

Od wyborów organów Sa­

morządu Pracowniczego w naszej fabryce upłynęło kilka miesięcy. Jest to jeszcze sto­

sunkowo krótki okres, aby kusić się na szerszą ocenę działalności tych organów i ich dotychczasowego dorobku.

Produkcja w lutym

Na planowane wykonanie 1100 szt. samochodów wyko­

nano 1081.

W grupie nadwozi na pla­

nowane wykonanie 114 nad­

wozi kompletnych oraz 35 la kierowanych wykonano 185 nadwozi kpi. i 28 lakierowa­

nych.

Jak widać w dwóch gru­

pach plan nie został wykona ny. Myślimy iż w marcu, bra kujące pozycje zostaną nadro bione, co pozwoli na zrealizo wanie planu pierwszego kwar talu co najmniej w 100 proc.

ności i efektywności rozlicza­

nia kosztów, usprawnienie zaopatrzenia w materiały i narzędzia oraz kooperacji, ogra niczenia zapasów materiało­

wych, polepszenia jakości pro dukcji samochodów i części zamiennych, zmodyfikowanie systemów płacowych. Delega­

ci zebrani na Konferencję zo­

bowiązali KZ PZPR do opra­

cowania konkretnego progra­

mu na lata 1984—85 i jego realizacji. Program taki (jego założenia zostały zresztą przy jęte przez Konferencję) został uzupełniony i zatwierdzony

I RAOZIEIE

Zgodnie jednak z obowiąz­

kiem informowahia załogi o bieżącej działalności Rady Pracowniczej, postanowiliśmy przekazać czytelnikom gasść informacji w tej sprawie.

Uczyni to przewodniczący Ra dy Pracowniczej inż. Jan No­

Stare zamczyska są dziś ozdobą polskiego krajobrazu.

na plenarnym posiedzeniu KZ PZPR. • Nadając cechy realności temu programowi, głównie w zakresie spraw gos podarczych i ekonomicznych, dyrektor zakładu zarządze­

niem nr 4 z br. zobowiązał kierowników określonych działów i komórek funkcjonał nych do podjęcia działań ma­

jących na celu uporządkowa­

nie tych dziedzin i pełne zre­

alizowanie wspomnianego pro gramu. Do .spraw realizacji tego programu powracać bę­

dziemy na łamach gazety.

(wl)

wosielski, którego poprosiliś­

my o wypowiedź na łamach gazety.

Red. — Używając termi­

nów sportowych, można po­

wiedzieć, że Rada Pracowni­

cza oraz Ogólne Zebranie De­

legatów Załogi będące orga­

nami Samorządu Pracowni­

czego wystartowały do swo­

jej działalności w trudnych warunkach. Znając liczne ze­

wnętrzne i wewnętrzne uwa­

runkowania nie był to łatwy początek do podjęcia efektyw nej . działalności.

Jan Nowosielski — Z całą pewnością, jednakże trzeba stwierdzić, że start — używa­

jąc tego terminu — każdego organu przedstawicielskiego (Ciąg dalszy na str. 3)

(2)

Polityka społecsnn w zakładzie

Kogo wspierać finansowo

Banalna to prawda, że łat­

wiej dzielić dobra, których jest nadmiar, niż dobra, któ­

rych dla wszystkich nie star­

cza. W przedsiębiorstwach bra kuje środków na działalność socjalną i dlatego ich podział jest trudną sztuką. Wpraw­

dzie globalna wysokość fun­

duszy zakładowych — socjal­

nego i mieszkaniowego — szybko rośnie, jednak kosizty usług i ceny dóbr socjalnych Tosną także, co powoduje, że realna wartość złotówek nie zwiększa się dostatecznie szyb ko i na miarę potrzeb załóg pracowniczych.

Dlatego konieczne jest pro­

wadzenie w przedsiębior­

stwach właściwej polityki spo łecznej. Po to. by fundusze by ły wykorzystywane możliwie racjonalnie i żeby trafiały do właściwego adresata. Chodzi zatem — po pierwsze — o prawidłowo sformułowany pro gram działalności socjalnej i

— po drugie — o obowiązek przestrzegania autentycznych priorytetów społecznych.

Zawodowe

Funkcja inspektora trafiła w poświadczone ręce

Blisko dwa lata przerwy w działalności Społecznej In- spekcji'Pracy w naszej fabry ce dało ^niewątpliwie o sobie znać. Szczupła kadra pracow­

ników działu BHP oraz rzad­

kie wizyty inspektorów Pań­

stwowej Inspekcji Pracy na stanowiskach pracy nie mogły wypełnić tej luki, jaka po­

wstała na polu działalności związkowej w tym zakresie w latach 1982—1983. •

Dobrze się więc stało, że nowy Związek Zawodowy, na wiązując do wieloletnich do­

świadczeń poprzednich Związ ki w Zawodowych, reaktywo­

wał działalność Społecznej In spekcji Pracy w naszym za­

kładzie, Związkowcy dokonali wyboru 23 grupowych, 12 od­

działowych i jednego Zakłado wego Inspektora Pracy. Tyl­

ko w niektórych przypadkach funkcję grupowego i oddzia­

łowego inspektora powierzo­

no doświadczonym działaczom związkowym, którzy pełnili j już dawniej, w-poprzedmm Związku Zawodowym. W więk szóści są to ludzie nowi, mało doświadczeni, którzy wiele r;eczy muszą się jeszcze nau­

czyć.

W przeciwieństwie do gru­

powych i oddziałowych, funk cja Zakładowego Społecznego Inspektora Pracy trafiła w do świadczone ręce. Otóż na ze­

braniu nowowybranych spo­

łecznych inspektorów 2 lute­

go br. funkcję tę powierzono doświadczonemu działaczowi związkowemu Ryszardowi ’ti­

rańskiemu.'

Właściwie pana Orońskiego i nie trzeba pracownikom przed t Stawiać, bo znają go niemal

W zamęcie ostatnich kilku lat zarzucono niemal zupełnie praktykowane przez lata — z g.rszym czy lepszym skut­

kiem — programowanie dzia­

łalności socjalnej. Skoncentro wano uwagę na wczasach dla pracowników i ich rodzin oraz wypoczynku wakacyj­

nym dzieci. Znacznie mniej uwagi skoncentrowano na tak ważnych dla załóg sprawach, jak stołówki, bufety, wypoczy nek sobotnio-niedziblny, re­

kreacja, nie mówiąc już o kul turze, którą niemal wypędzow, no z fabrycznych hal. Zniknę ły z wielu fabryk , przedsię­

biorstw, nie tylko zakładowe domy kultury, ale co gorsza, zakładowe biblioteki. W tej ostatniej dziedzinie, pojawia się szansa reaktywowania dzia łalności kulturalnej, którą stworzy dyskutowana obecnie w Sejmie ustawa o upow­

szechnieniu kultury.

wszyscy w fabryce, także bar dzo dobrze Czytelnicy „Klak­

sonu”. Jego cięte rysunki sa­

tyryczne podpisywane pseudo nimem „Kleszcz” ukazujące się na łamach naszej gazety (a także od czasu do czasu w •„Szpflkach”) spotkały się z uznaniem Czytelników. Ry­

szard Orański w nasżej fabry ce pracuje od 1959 r. Wiele lat przepracował w pionie głównego mechanika, jako elektromechanik. W roku 1981 wskutek choroby serca zmuszony został do przejścia na wcześniejszą emeryturę, jednak skoro tylko lepiej pp- czuł się na zdrowiu, podjął znów. pracę na półetacie w charakterze dekoratora w Do mu Metalowca. W dawnych Związkach Zawodowych przez jedną kadencję (1968—1971) pełnił funkcję sekretarza Ra­

dy Zakładowej, a później od 1981 roku do końca istnienia Związków Zawodowych Bran­

żowych funkcję Zakładowego Społecznego Tfcspektora.

Nie będzie więc Panu trud no odnowić Uwięzi i odbudo­

wać zaufanie pracowników w poszczególnych wydziałach

— stawiam pytanie.

Pan Orański uśmiecha się i stwierdza, że właśnie tej więzi i kontaktów tak napraw dę nie zrywał i wielokrotnie spotykał się z objawami sym­

patii i zaufania ze strony zna­

jomych sobie ludzi. Działa­

liśmy i nadal będziemy dzia­

łać dla dobra pracowników, szukając dróg polepszenia wa runków pracy załogi. Oczywi ście zmieniły się trochę prze­

pisy i warunki działania—bo weszła w życie reforma gos-

z PQZYC3I OBSERWATORA

Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich latach następuje dalsza polaryzacja poglądów i ludzkich postaw do tak pod stawowego dla każdego czło­

wieka problemu, jakim nie­

wątpliwie jest wojna i pokój.

Wokół tych spraw toczą się debaty i spory nie tylko między politykami na róż­

nych szczeblach i w różnych płaszczyznach. Do tych ży­

wotnych problemów coraz częściej nawiązują prości lu­

dzie, zatroskani o swoją i swoich najbliższych przysz­

łość. Oczywiście tu i ówdzie usiłuje się lekceważyć i mi­

nimalizować owe niemal po­

wszechne zatroskanie o spra­

wy bezpieczeństwa i zachowa­

nia pokoju.

Można postawić pytanie skąd się wzięło nasilenie tych obaw i dyskusji. Stało się tak chyba z dwóch po­

wodów. Po pierwsze — wsku­

tek zaostrzenia się sytuacji międzynarodowej i wzrostu na y ięcia, spowodowanego głów­

nie rozpoczęciem instalowa­

nia dużej liczby amerykań­

skich rakiet w krajach Euro­

py Zachodniej. A więc zagro­

żenie wojną nuklearną stało się bardziej groźne i realne.

Po drugie — na ową groźbę i kpnieczność zapobieżenia ka tastrofie nuk''arnej wskazują dziś bardziej zdecydowanie nie tylko politycy i środki masowego przekazu w kra­

jach socjalistycznych, lecz także w krajach kapitalistycz nych, nie wyłączając krajów trzeciego świata. Upraszcjtając nieco zagadnienie można by powiedzieć, że współczesny świat stąje się coraz bardziej podzielony na zwolenników wyścigu zbrojeń i przeciwni­

ków wojny. Mówienie o woj nie, a tym samym o planowa­

niu użycia broni nuklearnej, jest tak jednoznacznie nie­

popularne i powszechnie po­

tępiane, że zwolennicy wyści­

gu zbrojeń muszą swoje pla­

ny i zamarzenia skrzętnie skrywać za parawanem słów o dążeniu do ^pokoju, utrzy­

podarcza i zakład uzyskał sa­

modzielność. sądzę jednak, żę nasza działalność spotka się z poparciem większości za łogi i ze zrozumieniem kie­

rownictwa fabryki, a więc ludzi, którzy przecież wywo­

dzą się z naszego pracownicze go środowiska.

W najbliższym czasie, bo w połowie marca br. będę mógł zapoznać się z aktualnymi kierunkami zadań Społecznej Inspekcji Pracy na kursie w Opolu, organizowanym przez Państwową Inspekcję Pracy.

Sądzę, że w najbliższym cza­

sie trzeba będzie grupowych

„i oddziałowych inspektorów pracy zapoznać z przepisami i nowymi zadaniami. Chyba głównym naszym kierunkiem działania będzie przeprowadzę nie przeglądów stanowisk pra cy, opracowywanie i przeka­

zywanie do realizacji wnios­

ków oraz załatwienie tych najpilniejszych spraw, które zmierzają do usuwania zagro- . żeń i poprawy higieny pracy w poszczególnych wydziałach.

Bardzo liczę na pomoc, ra­

dę i wsparcie w działaniu ze strony aktywu w grupach związkowych i Oddziałowych Rad Związkowych. Moją pra­

cę chciałbym opierać głównie na inicjatywie i zaangażowa­

niu gronowych i oddziałowych społecznych inspektorów pracy.

(wl) *

mania równowagi sił i stra­

chu. Dla przeciwników wyści­

gu zbrojeń rzeczą oczywistą jest fakt, że ten, kto nie za­

mierza planować agresji, ani też nie chce przemawiać z pozycji siły, nie ma powodu do narzucania drugiej stronie nowej, kosztownej spirali zbrojeń. A taką wymowę fak tów mają ostatnie decyzje USA. Jeśli byli członkowie administracji amerykańskiej oraz kandydaci na prezyden­

ta z ramienia partii demo­

kratycznej (np. były minister obrony i minister spraw za­

granicznych) autorytatywnie stwierdzają, że Związek Ra­

dziecki nie posiada przewagi militarnej i do takiej prze­

wagi nie dąży, to nic nie uzasadnia faktu iż USA prze­

znaczają na zbrojenie ponad 200 'mid dolarów rocznie.

Obecnie wokół R. Reagana i administracji waszyngtoń­

skiej skupiły się najbardziej wsteczne i agresywne siły na świecie. Dla tych ultraprawi- cowych sił każda decyzja Rea gana jest dobra i usprawied­

liwiona. Siły te w R. Reaga­

nie dostrzegły ostoję, ducho­

wego i ideowego przywódcę, który podjął krucjatę prze­

ciwko światowemu komuniz­

mowi. Zdaniem tych sił po­

trzebne było zainstalowanie amerykańskich rakiet atomo­

wych w krajach Europy Za­

chodniej i zerwanie rokowań rozbrojeniowych w Genewie i Wiedniu. „Uzasadniona” była agresywna wojna w Korei, Wietnamie i udzielanie pomo­

cy najbardziej reakcyjnym i zbrodniczym reżimom wojsko­

wym w Salwadorze, Korei Południowej i innych krajach.

Wobec braku widocznych suk cesów USA w walce z siłami narodowo-wyzwoleńczymi, ul- trasom bardzo potrzebne by­

ło jakieś choćby małe zwy­

cięstwo, w rodzaju najazdu amerykańskiej potęgi na ma­

leńką Grenadę, żeby udowod­

nić, że jednak ultrasi zwy-

• ciężają.

S naprawdę rat© w? ===

inżynierowie

Zewsząd słyszy się, że w przemyśle ustal.ła się taka oto proporcja płac — wykwali fikowany robotnik zarabia 2—2,5 razy więcej od wykwa­

lifikowanego inżyniera. Skąd się to wzięło? Ano stąd, że klient dzisiaj kupi wszystko, a ,więc w produkcji liczy si£

tylko ilość, gdyż można ją wprost przeliczyć na pienią­

dze. Dlatego najbardziej po­

trzebni są ludzie zatrudnie­

ni bezpośrednio przy obsłu­

dze maszyny, a że i oni chcą uciekać z zakładu — trzeba ich „kupić”. Inżynier, jako predysponowany do wprowa­

dzania postępu technicznego, modernizowania produkcji — tylko w tym układzie zawa­

dza.

I mimo, że wykwalifikowa­

ny tokarz zarabia nieźle roz­

gląda się np. za pracą w ma­

gazynie handlowym jako kie­

rowca wózka, bo tam nie dość, że dostanie tyle samo, albo więcej, jeszcze może cza­

sem nabyć deficytowe artyku

■. ły. Jako roznosiciel mleka ma co prawda ciut mniej, ale za to nieciężką pracę 2—3 godzi­

ny dziennie, z zastrzeżeniem w umowie, że jeżeli winda nie chodzi (a zdarza się to

Sprostowanie

Wbrew opiniom niektórych pracowników, że nasza gazeta nie jest czytana, przeczy te­

mu liczba telefonów, jakie odzywają się na biurku redak cyjnym po ukazaniu się ko­

lejnych numerów. Po tych roz mowach nie oczekujemy po­

chwał, chociaż i takie się zdarzają. Wolimy rzeczowe i krytyczne uwagi, byle nie-by­

ły to złośliwe i niczym nie­

Jest też wielce znamienne, że tego rodzaju agresywna i reakcyjna polityka obecnej administracji USA znajduje również uznanie i zwolenni­

ków w naszym kraju, zwłasz­

cza u tych najbardziej zaślepio nych rodzimych ultrasów, któ rzy solidaryzują się z każ­

dym posunięciem R. Reagana, także jego restrykcjami wo­

bec Polski. Obecnie R. Rea­

gan stał się dla nich sztan­

darową postacią walki z Ko­

munizmem, ostoją i nadzieją, jedynym gcdnym uznania człowiekiem i politykiem.

Wszyscy inni w taki czy in­

ny sposób ulegają komumsŁ tycznej propagandzie lub zdrowemu rozsądkowi, a je­

dynie Prezydent USA zdecy­

dowanie przeciwstawia się .'O munistom. Za złe mają więc Papieżowi, że tak często mó­

wi o pokoju, apeluje do roz­

sądku ‘i wzywa do rozbroje­

nia. Nie znalazła w ich oczach uznania wizyta Jana Pawła II w Polsce w roku ubiegłym i jego spotkanie z gen. Woj­

ciechem Jaruzelskim. Czego innego oczekiwali od Papie­

ża i Prymasa Polski — me rozmów i spotkań, lecz zde­

cydowanej negatywnej posta­

wy, konfliktu i potępienia.

Nie znalazła w oczach na­

szych rodzimych ultrasów u- znania depesza kondolencyjna

>Jana Pawła II po śmierci Jurija Andropowa, a także tak liczny udział w pogrzebie radzieckiego przywódcy poli­

tyków i mężów stanu Krajów kapitalistycznych, w tym wi­

ceprezydenta USA Georgea Buscha, premiera Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, premiera RFN Helmuta Kon­

ia, prezydenta Włoch Sandro Pertiniego, a także wielu, wie lu innych. Bo oni z każdej sytuacji, nawet śmierci czło­

wieka i ludzkiego współczu­

cia wyciągają polityczne wnioski. Modlą się więc ul­

trasi o zdrowie R. Reagana życząc mu wiele lat zdrowia i dokończenia dzieła dozbro­

jenia Stanów Zjednoczonych w następnej kadencji po po­

nownym jego wyborze na pre zydpnta USA. Czy dobry Bóg wysłucha modłów ultrasów

— to już inna sprawa.

OBSERWATOR

sddioćkg?

dość często) — to on mleka me przynosi. To jest życ.e:

Inżynierowie, którzy pozo- stają w przemyśle, najczęściej robią to po prostu... z przy­

zwyczajenia. Albo mają na­

dzieję, że poprawi się len sy­

tuacja. Wielu z najbardziej prężnych, praktyków, inżynie rów z produkcji — odeszło już „na swoje”: do rzemiosła, usług, drobnej wytwórczości lub do prac prostszych, na sta nowiska niższe .w hierarchii służbowej, ale la to „lepiej płatne.

Inżynierowie odchodzą, bo są niepotrzebni. Nikt ńa ogół nie.wymaga od nich wymyśla nia czegoś nowego. A jeżeli są w zakładzie nieprzydatni, to słusznie — zgodnie z refor mą — nie należy im płacić tyle, ile ludziom zatrudnionym bezpośrednio w produkcji. Ca ły u Kład zdąża niby do rów n o w a g i, ale niezadowoleni są wszyscy.

Czy przypadkiem dla przy­

szłości pojedynczych zakła­

dów i całego naszego przemy­

słu nie okaże się to wkrótce równowagą na poziomie nonsensu?

Maciej Rawski uzasadnione opinie. Musimy też przyznać się do drobnycn potknięć i omyłek. Takim błę dem, za który przepraszamy Czytelników i zainteresowaną, było stwierdzenie, że Genowe fa Korona pracuje w naszej fabryce pół wieku, gdy tym­

czasem przepracowała 25 łat.

Również w artykule, „Po­

mieszczenia socjalne pod lu­

pą” bałagan w pomieszcze­

niach socjalnych lakierni do­

tyczył lakierni detali a nie lakierni nadwozi.

(3)

PRIORYTETY

(Dokończenie ze st 1)

lub też organizacji społecznej nie mających większych do­

świadczeń, jest zawsze trud­

ny. Pokonując różne trudnoś­

ci, trzeba niejako w marszu zdobywać, doświadczenia i korygować ewentualne potk­

nięcia i błędy. Działamy w innych warunkach niż Rada Robotnicza czy dawny KSR sprzed kilkunastu laty.

Na razie nie możemy się pochwalić spektakularnymi osiągnięciami. Początek jed­

nak został zrobiony. Między innymi opracowaliśmy pro­

gram działania, który jest wynikiem składanych wnios­

ków i propozycji przez po­

szczególne okręgi wyborcze, delegatów załogi i członków Rady Pracowniczej. Program ten traktujemy jako doku­

ment otwarty, który może być stale uzupełniany i ak­

tualizowany.

Niektórzy pracownicy wy­

rażają pewnego rodzaju znie­

cierpliwienie, że Rada Pra­

cownicza wykazuje małe zde-, cydowanie w swojej działal­

ności i w egzekwowaniu swo­

ich statutowych uprawnień.

Moim zdaniem nie należy do tych spraw podchodzić zbyt pochopnie i nerwowo. Logicz­

nie rozumując nie wszystkie problemy i trudności zakła­

du można z dnia na dzień za­

łatwić i rozwiązać. Wiele czasu zajęły nam sprawy pro ceduralne, z zarejestrowaniem Statutu Samorządu Załogi.

Należy spodziewać się, że sprawy te wkrótce zóstaną

zakończone.

Pierwszoplanowym zada­

niem dla naszego przedsię­

biorstwa jest opracowanie no wego systemu wynagradzania.

Inaczej mówiąc nowego mo­

delu systemu płacowego.

Red. — Niektórzy pracow­

nicy właśnie w tym upatrują mało aktywną działalność Ra dy Pracowniczej Przedsiębior­

stwa. Wskazują, że inne przedsiębiorstwa w praktyce zastosowały już nowe systemy płacowe.

J.N. — Stosując metodę przepychanki, mógłbym po, wiedzieć, że to nie Rada Pra­

cownicza opracowuje i wpro­

wadza w życie tego rodzaju przedsięwzięcia. Mądre chiń­

skie przysłowie powiada, że należy się spieszyć powoli.

Płace są tak ważną rzeczą, że należy do tych spraw pod- cnędzić bardzo rozsądnie i roz ważnie. Nowy system płac mu si być dobrze przemyślany i bardzo starannie przygotowa­

ny, bo będzie oą w zasadzie służył przez wiele lat. Musi przede wszystkim zawierać zasady motywacyjne, to zna­

czy, że za lepszą, wydajniej­

szą pracę, zapewniając więk­

szą i lepszą produkcję, bę­

dzie stosować Się wyższe pła­

ce. A tego nie da się przy­

gotować na przysłowiowym kolanie. Nowe systemy płaco­

we nie są przysyłane z góry, lecz opracowywane na dole, w ramach własnych możliwoś ci finansowych, które trzeba wypracować. Wiem, że w tym zakresie pewne działania zos­

tały już zapoczątkowane. I to jest jeden z problemów, którymi w najbliższym czasie kierownictwo fabryki musi się zająć. Oczekują też inne pilne problemy, chociażby ta­

kie jak: uporządkowanie o- biegu dokumentacji, uspraw­

nienie sposobu analizy kosz­

tów i rachunku ekonomiczne go, rozwiązanie problemu za­

trudnienia'itp. Nie będę tych spraw wymieniał, bo więk­

szość pracowników wie o co chodzi. Rada Pracownicza Przedsiębiorstwa nie chce wy ręczać i drobiazgowo ingero­

wać w sposób kierowania fa­

bryką przez Dyrektora, cho­

ciaż jesteśmy przekonani, że bez uporządkowania tych pro blemów nie będziemy mogli powiedzieć, że pracujemy do­

brze i gospodarujemy oszczęd nie.

Pewne działania Rady Pra­

cowniczej zapoczątkowaliśmy w ramach powołanych zespo­

łów problemowych, czego efektem było np. przeprowa­

dzenie kontroli stanu urzą­

dzeń socjalnych w pcszczcgól-

I NADZIElE

nych wydziałach. Myślę, że te go rodzaju działania Rady Pracowniczej, mające na celu podniesienie dyscypliny i zwiększenia efektywności gos podarowania, przynosić będą dobre rezultaty. Oczywiście nie wszyscy członkowie Ra­

dy Pracowniczej w jednako­

wym stopniu angażują się w działalność samorządową, zwłaszcza gdy chodzi o po­

dejmowanie konkretnych uchwał za pomocą głosowa­

nia. Pewne sprawy i zagad­

nienia Rada Pracownicza mu­

si rozstrzygać poprzez tajne głosowanie, z którego człon­

kowie często rezygnują na rzecz jawnego glosowania.

Istnieje także sporo niezro­

zumienia samych zasad dzia­

łania Rady Pracowniczej, któ rej ramy kompetencji zostały ściśle określone ustawami o przedsiębiorstwie i samorzą­

dzie pracowniczym oraz statu tami na tych dokumentach opar tych, głównie zaś Statut o Sa­

morządzie Załogi Przedsię­

biorstwa. I tylko w tych ra­

mach i na tych zasadach kształtować się muszą stosun ki i kompetencje na linii Ra­

da Pracownicza — Dyrektor.

Należy jeszcze raz podkreślić, że Rada Pracownicza posiada statutowe kompetencje — stano wiące (ściśle określone w których sprawach), inspirują ce, kontrolujące i opiniujące, lecz nie posiada wykonaw­

czych, które statutowo przy­

należą dyrektorowi przedsię­

biorstwa. Inną cechą działal­

ności Rady Pracowniczej jest to, że Prezydium Rady Pra­

cowniczej nie posiada żadnych kompetencji do podejmowania uchwały lub samodzielnego postanowienia. Prezydium mo że tylko pod względem tech­

nicznym i merytorycznym przygotować pewne materia­

ły, propozycje i wnioski oraz podjąć decyzję o zwoływaniu posiedzenia Rady Pracowni­

czej, ale nic poza tym. Działał ność Rady Pracowniczej o- parta jest więc* na kolegial­

ności i aktywnym zaangażo­

waniu wszystkich członków Rady Pracowniczej.

Red. — Czy wobec tego nie dochodzi do spięć i kompe­

tencyjnych sporów na linii Rada Pracownicza — Dyrek­

tor — Związek Zawodowy.

J.N. — Jak dotychczas uda­

ło się uniknąć tego rodzaju kompetencyjnych sporów i zadrażnień, co nie wyklucza dyskusji, polemiki czy krytycz nych uwag. Wspomniane wy­

żej zasądy wyznaczają pe­

wien tok postępowania, które mogą ułatwić wspólne działa­

nie i uniknąć kompetencyj­

nych sporów. Chodzi głównie o to, aby materiały i różne propozycje przesyłane przez Dyrektora Radzie Pracowni­

czej w celu zaopiniowania łub podjęcia postanowienia były dostarczane w określonyrrf (statutowo) terminie, a także aby były uprzednio uzgodnio­

ne ze Związkiem Zawodowym w zakresie jego kompetencji (np. Kodeksu Pracy) oraz co bardzo istotne, były przeana­

lizowane i opatrzone konkępt nymi wnioskami i propozycja­

mi. Pozwoli to uniknąć zbęd­

nych polemik, sporów na po­

siedzeniach Rady Pracowni­

czej, a co najważniejsze po­

zwoli na szybkie rozstrzyg­

nięcie rozpatrywanego zagad­

nienia.

Red. — Ogólne Zebranie Delegatów Załogi i Rada Pra­

cownicza Przedsiębiorstwa sta ją obecnie przed trudnym za­

daniem, jakim będzie bilan­

sowa ocena ubiegłorocznej działalności przedsiębiorstwa i dokonania podziału wypra­

cowanego zysku.

J.N. — Tak, to będzie waż­

ne wydarzenie w życiu na­

szej załogi, która jeszcze raz zweryfikuje dotychczasowe po jęcie i wyobrażenie o funkcjo now^nlu w praktyce samo­

dzielności i samorządności przedsiębiorstwa. Oczywiście wiele zależeć będzie od nale­

żytego przygotowania mate­

riałów, czyli rocznego bilan­

su i sprawozdania o działal­

ności przedsiębiorstwa, a przede wszystkim od wcześ­

niejszego ■ zapoznania z nim (Ciąg dalszy na str. 5)

Obywatelska powinność

Przeprowadzenie wyborów do jakiegokolwiek organu przedstawicielskiego w na­

szym społeczeństwie zawsze wywołuje wiele kontrowersji i emocji. Innym razem zaś u niektórych wzruszenie ra­

mion i obojętny stosunek, chociaż jest to obywatelski o- bowiązek. W toku dyskusji i przy tego rodzaju rozważa­

niach większą uwagę zwraca się na merytoryczną stronę zagadnienia dotyczącą samego aktu wyborczego.

Podobnie rzecz się miała z dyskusją nad projektem no­

wej ordynacji wyborczej, a także w obecnej fazie przy­

gotowań do czerwcowych wy­

borów rad narodowych. Po­

mijając głosy tych, którzy od dawna programowo bojkotują lub świadomie działają des­

trukcyjnie, to wielu uczestni­

ków rozmów i dyskusji głów­

ną uwagę skupiło na tych fragmentach ordynacji wybor­

czej, które określają warunki samego aktu głosowania. Tym­

czasem z wieloletniego do­

świadczenia w naszym kraju, jak też z praktyki wyborczej w wielu innych krajach wy­

nika, że najważniejszą fazą wyborów lokalnych i parla­

mentarnych jest kampania przedwyborcza, czyli zgłasza­

nie i kompletowanie list wy­

borczych, dobieranie i popu­

laryzowanie kandydatów wśród wyborców. Doświadcze­

nie uczy, że dobrze przepro­

wadzona kampania przedwy­

borcza przesądza często o wy­

nikach wyborów i sprawowa­

niu władzy przez wybranych reprezentantów.

W wielu krajach ordynacja wyborcza jest tak skonstruo­

wana, że siłom społecznym będącym przy władzy poli­

tycznej, ekonomicznej czy ad­

ministracyjnej stwarza uprzy­

wilejowane warunki uzyski­

wanie większęj liczby man­

datów przy jednakowym sto­

sunku głosów (Francja, Wiel­

ka Brytania). A najczęściej bywa tak, że wybrani więk­

szością głosów przedstawicie­

le reprezentują mniej niż jed­

ną trzecią wyborców.

Jeżeli akt wyborczy, czyli samo głosowanie ma być rze­

czywiście działaniem świado­

mego wyboru do organu przed stawicielskiego, to wyborcy powinni głosować na ludzi dobrze sobie znanych i spraw­

Wśród znacznej części tele­

widzów duże zainteresowanie wywołała audycja nadana w I programie TV 23 lutego br.

pt. „Komu, ile, za co”, którą prowadził red. Zmuda. Ten i ów z tego programu łatwo mógł wyciągnąć wnioski, że istnieje bardzo prosta recep­

ta na zapełnienie półek skle­

powych towarami i szybkie przezwyciężenie gnęUiącego .nas kryzysu. Wystarczy tylko w zakładach pracy w całym kraju wprowadzić nowe bar­

dziej motywacyjne systemy płacowe, a kłopot będziemy mieli z głowy. Po wprowadze­

niu takiego systemu szybko rosnąc będzie wydajność, cu­

downie powiększać się będzie produkcja, a ludzie zarabia­

jąc krocie, uśmiechać się bę­

dą z zadowolenia. Żyć nie umi.erać.

Występujący w tym progra­

mie dyrektor Zakładu Baweł­

nianego im. Obrońców Poko­

ju w Łodzi Józef Grzegorczyk z niezwykłą nonszalancją dla faktów poinformował telewi­

dzów, że w wyniku wprowa­

dzenia (tytułem eksperymsn- tu)) nowego zakładowego sy­

stemu płac, załoga tego wiel­

kiego zakładu tylko z tego tytułu zwiększyła wydajność pracy i wielkość produkcji o 30 proc., czyli prawie o jed­

ną trzecią. Z tego wystąpie­

nia wynika, że „budowniczych drugiej Polski” i zwolenni­

ków „propagandy sukcesu”

nadal posiadamy na odpowie- dzialnych stanowiskach. Tego rodzaju gołosłowne stwierdzę-

dzonych, a nie na nazwiska umieszczone na liście wybor­

czej. Przy wyborze do gmin­

nych rad narodowych takie głosowanie na przedstawicieli wsi wywodzących się z wła­

snego i znanego środowiska jest możliwe. W dużych mia­

stach i ośrodkach przemysło­

wych, osobista znajomość kan dydatów raczej nie jest dla wszystkich wyborców możli­

wa. Bywają także ordynacje wyborcze, które skłaniają wy­

borców do głosowania na par­

tie i stronnictwa polityczne lub programy wyborcze. Naj­

bardziej krytykowana, ze względu na niedemokratycz­

ny charakter, była ordynacja wyborcza do sejmu w okresie międzywojennym, która zobo­

wiązywała wyborców do glo­

sowania na listy oznaczone numerem (tzw. osławione trójki).

Z niezbyt przecież odległej przeszłości, z własnego do­

świadczenia dobrze wiemy w jaki sposób odbywały się wy­

bory do władz związkowych przy obowiązywaniu bezpo­

średniej czy — jak mówiono wówczas — szalejącej demo­

kracji. Przy tego rodzajif wy­

borach wybierano często lu­

dzi zupełnie przypadkowo, nie sprawdzonych i zazwyczaj tych, którzf umieli się popi­

sać elokwencją, błysnąć dow­

cipem, najczęściej zwykłą de­

magogią. Nierzadko też za plecami- wyborców i poszcze­

gólnych kandydatów kryli się właściwi inicjatorzy i określo­

ne, nieformalne grupy osób, które sterowały skutecznie doborem kandydatów prowa­

dząc dla siebie korzystną kampanię, oczerniając i ni­

szcząc tych, których z okre­

ślonych powodów, nierzadko osobistych, nie chciano dopu­

ścić do sprawowania manda­

tu wyborców.

Właśnie nowa ordynacja wyborcza kładzie duży nacisk na przygotowanie i przepro­

wadzenie kampanii przedwy­

borczej, inaczej mówiąc, na sposób zgłaszania i dobiera­

nia kandydatów, którzy zo­

staną umieszczeni na kart­

kach wyborczych. Niezwykle istotnym elementem owego doboru jest przeprowadzenie środowiskowych spotkań i konsultacji zgłoszonych osób na kandydatów. Żafina osoba nie zaakceptowana przez kon­

nie, nie poparte żadnym do­

wodem rpogio tylko przekonać ludzi, którzy nigdy na oczy nie widzieli zakładu produk­

cyjnego. Owe stwierdzenie musiało wywołać dużą weso­

łość u szerokiej rzeszy włók­

niarzy (do których piszący te słowa także się zalicza), po­

nieważ dobrze wiedzą, że w praktyce takie cuda raczej się nie zdarzają. Osiągnięcie ta­

kiego wzrostu wydajności pracy i produkcji tylko w wyniku zachęty płac jest po prostu niemożliwe. Maszyny włókiennicze mają ustalone parametry szybkości obrotów i nie można ich dowolnie zmieniać, chyba, że np. na krośnie zamiast tkaniny poś­

cielowej podejmuje się pro­

dukcję... gazy o dużej rzad­

kości splotu tkaniny. O pro­

dukcji w przemyśle włókien­

niczym decydują nie tylko lu­

dzie, lecz także nowoczesne, wydajne maszyny. Można się tylko domyślać, że w owym zakładzie 30 procentowy wzrost produkcji w ciągu ro­

ku osiągnięto w stosunku do niższej o owe 30 procent pro­

dukcji uzyskiwanej w latach 1931—1982. Widocznie w tam­

tych latach wskutek braku surowca część załógi sprząta­

ła hale i konserwowała ma­

szyny, a po otrzymaniu su­

rowca, ludzie zaczęli normal­

nie pracować.

We wspomnianym progra­

mie nic nie powiedziano o tak podstawowej sprawie, jak bar’era wzrostu wydajności pracy i zwiększenia produk-

sultujących ją przedstawicie­

li społeczeństwa i wyborców nie może być umieszczona na liście wyborczej. Takie grun­

towne przekonsultowanie kan­

dydatów daje lepsze gwaran­

cje, że wybrani przedstawicie­

le z należytą odpowiedzialno­

ścią sprawować będą powie­

rzony im mandat wyborców.

Mniej wydaje się istotnym czy zostaną umieszczeni na liście alfabetycznie i czy wy­

borcy nie biorący udziału w konsultacjach, a więc nie znający osobiście kandyda­

tów, będą mogli swobodnie skreślać nazwiska poszczegól­

nych osób.

Drugą istotną — może na­

wet ważniejszą sprawą od sa­

mego aktu wyborczego — jest zawarty w ordynacji wybor­

czej warunek, tryb i zasada odwoływania przez wyborców swoich przedstawicieli. Ma to szczególne znaczenie przy sprawowaniu mandatu przed­

stawicielskiego organu niż­

szego szczebla. Z doświadcze­

nia wiemy, że najrzetelniej przeprowadzone konsultacje i dobór kandydatów oraz demo­

kratycznie przeprowadzone wybory nie dają jeszcze peł­

nej gwarancji, że wszyscy wy brani mandatariusze przez ca­

ły okres kadencji sprawować będą mandat w sposób nale­

żyty i aktywnie działać będą w organach przedstawiciel­

skich. W dotychczasowej prak tyce rzadko odwoływano wy­

branych przedstawicieli, chy­

ba tylko za wykroczenia prze­

ciwko prawu i do tego więk­

szego kalibru. Jeszcze rza­

dziej zdarzały się przypadki odwoływania swoich mandata- riuszy przez samych wybor­

ców np. w stosunku do rad­

nego terenowego organu przedstawicielskiego. Powszech nie znany jest dowcip o po- śle, który w ciągu całej ka­

dencji raz tylko zabrał głos, zgłaszając wniosek, żeby otwo rzyć okna. Dowcip ów odnosi się do kadencji naszego Sej­

mu sprzed trzech lat, bo­

wiem w ostatnią^ latach Sejm nie próżnuje. Ciągła świado­

mość przedstawicieli, zwła­

szcza niższego szczebla, że mo­

gą być przez wyborców od­

wołani, może mieć duże spo­

łeczne i psychologiczne zna­

czenie. Są to bardzo istotne elementy warunkujące efek­

tywność działania organów przedstawicielskich w prakty­

ce, od których przecież w du­

żym stopniu zależy rozstrzy­

ganie wielu problemów, któ- (Ciąg dalszy na str. 7) cji, wynikająca z limitowa­

nia i reglamentowania przez władze centralne pewnych su rowców i materiałów (np.

dla naszej fabryki blach). No bo jeżeli fabryka otrzyma na zaplanowaną ilość produkcji samochodów np. 95 proc, iloś ci potrzebnej blachy i do tego otrzyma większą jej część w II połowie roku i bę­

dzie ona złej jakości, to czy załoga będzie mogła zwięk­

szyć wydajność i wielkość produkcji o 30 procent?

Z całości programu niektó­

rzy mniej zorientowani w me­

chanizmach ekonomicznych i obowiązującej reformie mogli wyciągnąć mylny wniosek, że administracja zakładów celo­

wo hamuje opracowywanie i zastosowanie zakładowych sy­

stemów płac, bo nie chce że­

by robotnicy więcej zarabia­

li. A wcale tak nie jest, bo żeby opracować i wprowa­

dzić w życie nowy motywa­

cyjny system płac, trzeba u- przednio wypracować środki finansowe na wyższe zarobki, które będą pracownicy otrzy­

mywać od zaraz, zaś większą produkcję sprzedaną, za któ­

rą uzyska się środki, można osiągnąć dopiero po kilku miesiącach, po wprowadzeniu nowego systemu płac. No a jeśli wskutek braku surow­

ców i materiałów, wzrostu produkcji się nie osiągnie, to co wtsdy począć, skąd wziąć pieniądze na wyołatę? I to jest podstawowy dylemat, któ rego nie można nie brać pod

uwagę. (wl)

klakson 3

(4)

(Dokończenie ze str. I)

trudnią pracę galwanizerni.

Pracownicy tego odcinka za­

trudnieni są na dniówkę, pra cują jednak jak w akordzie, ponieważ wymuszone to jest przez obowiązujący u nas pro ces produkcyjny. Nie ma mo­

żliwości planowania pracy przynajmniej z jednódniowym wyprzedzeniem, co poważnie komplikuje wykonywanie nie których czynności, wprowadza nerwowość, niepewność. Gal­

wanizernia jednak wykonuje swoje zadania należycie, co jest zasługą całej załogi, jej doświadczenia i zaangażowa­

nia.

Pisząc o tym odcinku pro­

dukcji trudno nie poruszyć sprawy warunków pracy. Wy nika to nie tylko z istoty sa mego procesu produkcji odby wającego się w obecności śród ków chemicznych jak: soda żrąca, siarczan cynku, bezwod nik kwasu chromowego z do­

datkiem kwasu siarkowego i azotowego, lecz również z po wodu niewłaściwych pomiesz czeń, urządzeń, wentylacji i systemu odpływowego. Pra­

ca w galwanizerni nie należy do łatwych ale za to niebez­

piecznych dla zdrowia. Ła­

two się o tym można prze­

konać odwiedzając ten o- biekt. Pomieszczenie jest bar dzo niskie i przez to bardzo nasycone substancjami emi­

towanymi przez' chemiczne

roztwory znajdujące się w specjalnych wannach. Praca w galwanizerni z istoty rze­

czy musi się odbywać w o- becności substancji chemicz­

nych i nic na to się nie po radzi. Piszący te słowa nie miał zamiaru podważać tej oczywistej prawdy, jedynie chciał przypomnieć o potrze­

bie respektowania przez służ by zakładowe obowiązujących zasad bezpieczeństwa i hi­

gieny w galwanizerni.

Galwanizernia jest miej­

scem pracy specjalnym, nie"

mającym odpowiednika w ca łym procesie produkcji fabry ki. Dla tego miejsca pracy pó winny być opracowane spe­

cjalne normy i współczynniki uwzględniające te właśnie szczególne, niepowtarzalne wa runki. Nie jest to zrobione, ponieważ — wedle oświad­

czenia kompetentnych osób — nie opłaca się takie warunki opracowywać specjalnie dla grupy 10 osób. Wobec tego warunki pracy galwanizerni traktowane są podobnie jak inne miejsca pracy niebez­

pieczne dla zdrowia w fabry ce. Ale nie -tylko ten fakt jest tutaj istotny. O pracy i jej u ciążliwości w galwanizerni de cyduje sprawność narzędzi, u- rządzeń, instalacji wyciągo­

wych, przewodów odprowadza jących ścieki, Sprawność ta pozostawia niestety sporo do życzenia, co jest podstawą do utyskiwań galwanizerów.

W tak niskim pomieszęze- niu jak galwanizernia niezbęd na jest wysoka sprawność u- rządzeń wentylacyjnych. Urzą dzenia te są mało sprawne, pozatykane przez osady gro­

madzące się na krawędzi wa­

nien oraz przez zniszczone koł

nierze wentylatorów wyciągo­

wych. Usuwanie osadów i ńa prawa kołnierzy musi być do konywana szybko bez niepo­

trzebnej zwłoki. Zgodnie z przepisami bhp posadzka po­

winna być polewana wodą co kilkanaście minut w celu zmywania osadu powodujące­

go emisję szkodliwych substan cji chemicznych. Warunku te go nie sposób zachować, po­

nieważ przepustowość (droż­

ność) przewodów odprowadza­

jących ścieki jest za mała, co powoduje wybijanie ścieków i zalewanie posadzki. Zda­

niem galwanizerów przydało­

by się gruntowne oczyszczenie przewodów, ściekowych a nie każdorazowe z wątpliwym skutkiem przepychanie tych przewodów.

Pracownicy galwanizerni przpominają się też technolo gom w przedmiocie wanien, które powinny posiadać odpo wiednią ochronę przed działa niem krasu i sody. Wanny nie zabezpieczone w ten spo­

sób ulegają szybkiemu zuży­

ciu i powodują wzrost kosz­

tów produkcji. Postulat o po dobnym charakterze mają gal wanizerzy do głównego ener- gomechanika w sprawie za­

montowania grzałki do dru giej wanny.

Sporo uwag mieli galwani zerzy odnośnie jakości odzieży ochronnej. Rękawice gumowe nadają się bardziej do obiera nia ziemniaków lub zmywania naczyń niż do pracy w gal­

wanizerni. Ubrania ochronne są z reguły nie dopasowane.

Brygadzista, pan Michalski po ruszył sprawę zaopatrzenia w onuce, które ulegają szybkie mu niszczeniu, a fabryka nie chce w nie zaopatrywać pra­

cowników galwanizerni. In­

nym problemem jest brak od powiednich urządzeń mierni- czo-dozujących, niezbędnych przy sporządzaniu roztworów.

Do tej pory odbywa się to

„na nos”, co jest szkodliwe dla zdrowia i źle wpływa na sam proces galwanizowania.

W planie inwestycyjnym fa bryki na pierwszym miejscu jest budowa nowej galwani­

zerni. Znaczy to, że kierow­

nictwo rozumie potrzebę zmo dernizowania tego odcinka produkcji. Plan budowy gal­

wanizerni był już w 1981 ro­

ku i nic z tego. Mapiy obec nie rok 1984 i jesteśnfli na etapie realizowania dokumen tacji technicznej. W najlep­

szym wypadku nowa galwa­

nizernia może być oddana do

Czy to samotne drzewo z chwilą nadejścia prawdziwej wiosny okryje się zielenią? Jakże mało troszczymy się o

miejski drzewostan.

eksploatacji w końcu 1985 lub w 1986 roku. Do tego czasu jednak należy galwanizerom stworzyć najlepsze warunki pracy takie na jakie nas tech nicznie stać.

Uważamy, że sprawą gal­

wanizerów powinien zająć się Związek Zawodowy i Samo­

rząd,, ponieważ zachodzi po­

trzeba poruszenia pewnych struktur, z którymi sami gal wanizerzy nie mogą sobie po

radzić. R. Z.

Minęły już ponad dwa la­

ta od wprowadzenia reformy gospodarczej nazywanej wiel­

ką. Nigdy bowiem w przesz­

łości nie podejmowano w Polsce Ludowej przedsięwzię­

cia o tak doniosłych skut­

kach ekonomicznych i spo­

łecznych. Wszelkie dotychcza sowę próby mające na celu usprawnienie gospodarki na­

rodowej miały charakter do­

raźnych rozwiązań, nie ujmo­

wały problemu w sposób kompleksowy. Obecnie wiel­

ka reforma ma za zadanie dokonać zmian systemowych we wszystkich sferach gospo­

darki, począwszy od zarządza­

jącego centrum i skończywszy na konsumentach — wy­

twórcach dóbr materialnych.

Wydawać by się mogło, że przeszło dwuletni okres obo­

wiązywania reformy jest wy­

starczająco długi dla rzetel­

nego poznania jej zasad. Tak jednak nie jest i prawda ta dotyczy nie tylko szerego­

wych pracowników gospodar­

ki czy administracji państwo­

wej, ale również wielotysięcz­

nej rzeszy osób zajmujących kierownicze stanowiska w gospodarce, administracji pań stwowejxoraz terenowej, in­

stytucjach i urzędach central nych. W chwili obecnej bar­

dzo ważną sprawą jest upow­

szechnienie podstawowych za­

sad reformy gospodarczej wśród setek tysięcy działaczy politycznych, samorządowych i związkowych. I tutaj właś­

nie — naszym zdaniem — tkwi klucz do szerokiego upowszechnienia reformy gos podarczej.

i Konieczne jest doprowadze­

nie do szerokiej świadomości społecznej. zasad reformy a konkretnie sensu zasadniczych zmian jakie zaczęły się już dokonywać w naszej gospo­

darce. Staje się to koniecz­

ne dlatego, że w stosunku do Idei reformy jest sporo nie­

konsekwencji jak też wiele

4 klakson

elementarnych nieporozumień.

Te legendy, mity a często też świadome deformacje stano­

wią psychologiczną barierę wdrażania reformy. Sporo jest błędnych interpretacji reguł funkcjonowania reformy, któ­

re utożsamia się np. tylko z podwyżkami cen i łatwymi zyskami przedsiębiorstw. Tak­

że niektórzy przedstawiciele, nawet wysokiego szczebla ad­

ministracji upatrują istotę reformy gospodarczej jedynie w zmianie systemu podatko­

wego.

W społeczeństwie naszym na karb reformy kładzie się wiele różnych dojegliwości i schorzeń, które są rezultatem kryzysu gospodarczego nie zaś samej reformy. Do scho­

rzeń tych zaliczyć można np.:

Reforma gospodarcza

spekulację, czarny rynek, ab­

sencję chorobową, „rozbój”

cenowy, szybkie bogacenie się niektórych jednostek, nieudol­

ną działalność pewnych przed siębiorstw czy instytucji. To właśnie reforma gospodarcza dobrze wdrożona i potem sto­

sowana wyeliminuje wspom­

niane wyżej dolegliwości. Tak należy rozumieć sens praktyC4 nej reformy.

Dlaczego jednak w społe­

czeństwie naszym są opinie tak niekorzystnie odnoszące się do refórmy gospodarczej?

Wydaje się, że mają one swo je źródła w uwarunkowaniach jakie istniały w czasie wdra­

żania reformy. Reformę — jak pamiętamy — wdrażać zaczęto w okresie wyjątko­

wo skomplikowanej sytuacji wewnętrznej kraju tj. w okre sie obowiązywania stanu wo­

jennego. Był wtedy kryzys nie tylko gospodarczy, ale również moralno-polityczny.

Skomplikowała się w tym czasie również sytuacja mię­

dzynarodowa, która odbiła się niekorzystnie na sytuacji gos

podarczej i politycznej kraju.

Zjawiska te bardzo poważnie obniżyły stopę życiową społe­

czeństwa. Pisząc o uwarunko­

waniach wdrożenia reformy nie można zapomnieć o kon­

serwatywnych postawach pew nych grup i sił społecznych, które funkcjonowały przez wiele lat w zbiurokratyzowa­

nych strukturach władzy. Re­

forma gospodarcza obiektywi­

zując naszą rzeczywistość mu­

si w sposób naturalny naru­

szać a nawet burzyć owe struktury napotykając na opór osób lub grup społecz­

nych nie chcących utracić uprzywilejowane dotychczas pozycje. Te postawy zacho­

wawcze wiążą się często nie­

stety z niezrozumieniem re­

formy gospodarczej i jej me­

chanizmów. Zrozumienie to może być podstawą do przy­

jęcia zasad reformy i odrzu­

cenia przesłanek irracjonalnej natury.

Prawda ta dotyczy również naszej fabryki w której refor ma gospodarcza musi poko­

nywać nieraz wręcz „ciernio­

wą” drogę. Najwyższy czas, żeby prawda o nieuchronności reformy gospodarczej dotarła do wszystkich pracowników fabryki. I niech ta nieuchron ność nie będzie traktowana jako jeszcze jeden dopust Boży, lecz jako znakomita okazja wyprowadzenia z kry­

zysu całej naszej gospodarki.

Kryzys ekonomiczny ma bo­

wiem determinujący wpływ na pozostałe sfery naszego życia tj. politycznego, społecz nego, moralnego. Gdy prawdę tę przyjmiemy w sposób właś ciwy, to lepiej zrozumiemy istotę reformy i konieczność jej wprowadzenia.

Reforma gospodarcza nie jest celem samym w sobie, lecz powinna służyć urzeczy­

wistnianiu różnorodnych ce­

lów, które można by podzielić na społeczne i ekonomiczne.

Cel społeczny — to realne uspołecznienie pracy i włas­

ności środków produkcji. Pro ces ten urzeczywistniony zos­

tanie poprzez uspołecznienie planowania, kierowania i za­

rządzania gospódarką narodo­

wą oraz zakładami pracy, poprzez włączenie do przed­

sięwzięć decyzyjnych czynni­

ka społecznego, organów przedstawicielskich, organów samorządów pracowniczych, związków zawodowych, śro­

dowisk twórczych itp. Istot-' nym momentem w tym zakre sie jest uspołecznienie infor­

macji społeczno-politycznej i ekonomicznej przez udostęp­

nienie społeczeństwu danych dotyczących gospodarki i ży­

cia społecznego kraju. Urze­

czywistnianiu celów społecz­

nych reformy służyć powin­

no rozwijanie społecznej kon Łroli procesów produkcji, wy­

miany towarów i podziału wytworzonych dóbr, dostoso­

wanie skali i struktury pro­

dukcji do potrzeb społecz­

nych, konsekwentne realizo­

wanie socjalistycznej zasady równych szans oraz optymal­

ne urzeczywistnianie, podzia­

łu według ilości i jakości pra­

cy. Celem społecznej kontroli powinno być przezwyciężanie sprzeczności między interesa­

mi aparatu zarządzającego środkami produkcji a intere­

sami społecznymi oraz prze­

zwyciężanie partykularnych postaw różnych grup i jed­

nostek. Ten właśnie akcent społeczny reformy powinien być jak najbardziej upow­

szechniony wśród naszej zało­

gi, ponieważ uzmysławia on rolę i znaczenie udziału każ­

dego pracownika w przepro­

wadzanej reformie.

Cele ekonomiczne reformy

—•w myśl Uchwały IX Nad­

zwyczajnego Zjazdu PZPR — polegają na ukształtowaniu takiego organizmu funkcjono­

wania gospodarki, który po­

zwoli uzyskać wysoką efek­

tywność gospodarczą w sa­

mych przedsiębiorstwacłi jak i w całej gospodarce narodo­

wej. Niezwykle ważnym ce­

lem w tym względzie jest ukształtowanie wśród obywa­

teli kraju i pracowników za­

kładów pracy możliwie peł­

nej świadomości praw i obo­

wiązków, świadomości, która pozwoli kojarzyć interes jed­

nostkowy czy grupowy z in­

teresem społecznym. Tak ukształtowany organizm gos­

podarczy powinien zapewnić zgodność struktury produkcji ze strukturą potrzeb społecz­

nych oraz zainteresować pod­

mioty gospodarcze zas«„ą ra­

cjonalnego działania.

Reforma gospodarcza reali­

zuje ponadto cele bieżące.

Cele te związane są z obec­

nym kryzysem głębokiego niedostatku dóbr material­

nych i polegają na możliwie maksymalnym zaspokojeniu bieżących potrzeb społecz­

nych. Rozwiązania reformy w tym względzie biorą pod uwagę dostosowanie struktu­

ry produkcji do najbardziej zagrożonych potrzeb społecz­

nych. Realizując cele społecz­

ne reforma gospodarcza opie­

ra się na pewnych społecznie uzasadnionych regułach: rów­

nych szans dla całej ludności w dostępie do podstawowych dóbr, demokratyzacji kon­

sumpcji, realizacji postula­

tu tzw. minimum socjalnego.

R.Z.

Od Redakcji:

V7 stępem powyższym rozpo­

częliśmy cykl kilku publikacji na temat reformy gospodar-, czej, ponieważ wiedza o za­

sadach j istocie reformy jest jeszcze niestety niedostatecz­

na. W następnych odcinkach zajmiemy się już bardziej, szczegółowymi rozwiązaniami dotyczącymi bezpośrednio przedsiębiorstw produkcyj­

nych.

(5)

Grosz do grosza a będzie większy zysk

Oszczędzajmy

energię elektryczną

W lutym br. do wszystkich jednostek organizacyjnych za kładu skierowane została pis mo okólne, przypominające kierownikom i użytkownikom o obowiązku prowadzenia ra­

cjonalnej gospodarki energe­

tycznej i konieczności ogra­

niczenia zużycia energii elek­

trycznej. W piśmie tym zobo­

wiązuje się kierowników do ograniczenia do minimum oświetlenia wszystkich po­

mieszczeń (W granicach po­

dyktowanych względami o- chrony i bezpieczeństwa pra­

cy), a także do przestrzega­

nia obowiązku gaszenia zbęd­

nego oświetlenia, zwłaszcza w szatniach, umywalniach, korytarzach oraz oświetlenia budynków i dróg przejazdo­

Nie tylko dla zaspokojenia ciekawości

Jaka jest opinia pracowni­

ków o zagadnieniach ekono­

micznych i społecznych? Ze sporadycznych i pojedyń- czych wypowiedzi ludzi mo­

żemy. się raczej domyślać co sądzą pracownicy np. o swo­

ich przełożonych. Ale jak o- ceniają możliwości awansu zawodowego? Czy ich przy­

wiązanie do zakładu jest na tyle mocne i trwałe, że nie myślą o zmianie zawodu i miejsca pracy? Co myśli więk szość pracowników o polityce placowej,, motywacjach do lepszej pracy, o warunkach socjalnych, stosunkach mię­

dzyludzkich, współudziale w zarządzaniu fabryką?

Może ktoś postawić zasad­

nicze pytanie — po co kierów nictwu fabryki potrzebne są tego rodzaju wiadomości i o- pinie? Bez nich także może dyrektor kierować fabryką. Z góry założyć można, że odpo wiedzi na tak postawione py­

tania będą bardzo różne. A ponadto, nie ma przecież ta- k.ej możliwości, aby o wyra­

żenie swojej opinii zapytać wszystkich, czyli blisko 2 tys.

.aktualnie zatrudnionych pra­

cowników fabryki.

A .jednak badania socjolo­

giczne i znajomość opinii za­

łogi są potrzebne. Oczywiście nie dla zaspokojenia prostej ciekawości, lecz dla właści­

wego kierowania fabryką, w tym również racjonalnego i przemyślanego działania orga new samorządu pracownicze­

go, partii i organizacji poli­

tyczno-społecznych a przede wszystkim w celu podejmo­

wania rozsądnych i zgodnych z odczuciami większości za­

łogi mądrych decyzji.

Taki też zasadniczy cel przyświecał dyrekcji naszego zakładu przy zawieraniu urno

■ wy z Zakładem Badań Spo­

łecznych Instytutu Organ.ża- ci Przemyślu Maszynowego

„ORGMASZ” w przeprowadzenie niku ub’eglego roku socjologicznych w naszej bryce.

KOGO I O CO PYTANO?

w Warszawie na w pażdzier- badań fa-

Badania zostały przeprowa­

dzone wśród pracowników pro aukcyjnych i pomocniczych o-

•raz pracowników administra cyjnych. Badaniem objętych zostało 210 pracowników, czy Ii ponad 10 proc, załogi. Jest to wystarczająca ilość dla re­

prezentatywności cpintj zało­

gi. Warto przy tym dodać, że b’.d.’.nir. zostały przeprowedzo ne metodą audytoryjrtą, tznM

wych. Zabrania się też bez zezwolenia Straży Pożarnej i Szefa Służby Energetycznej używania wszelkiego rodzaju grzałek i grzejników elektrycz nych służących do przyrzą­

dzania posiłków i dodatkowe­

go ogrzewania pomieszczeń.

Kierownicy wydziałów dukcyjnych zobowiązani tali do dopilnowania, bezwzględnie wyłączano szyny i urządzenia w czasie przerw śniadaniowych i mię­

dzy zmianami, zaś Szefa Służ by Narzędziowej do zapew­

nienia właściwego wykorzy­

stania pojemności wsadowej pieców hartowniczych, jak również dopilnowania włącza­

nia pieców hartowniczych i pro- zos- aby ma-

/

Opracowana przez Za- Badań Społecznych ankieta zawierała 49 oraz tzw. metryczki o- że w jednej sali zbierano pra cowników w celu udzielania odpowiedzi na pytania ankie towe.

kład IOPM pytań

kreślające płeć, wiek, stano­

wisko, wykształcenie i staż pracownika udzielającego od­

powiedzi. Dodać jeszcze war­

to, że badania były anonimo­

we, czyli że ankiety zawiera­

jące wypowiedzi responden­

tów nie były podpisywane i- mieniem i nazwiskiem. Taki sposób przeprowadzania ba­

dań pozwala na pewną dozę szczerości uzyskanych wypo­

wiedzi i otwartości formuło­

wania opinii pracowników.

Spośród 202 osób, które wy pełniły rubrykę pleć — 76,2 proc, stanowili mężczyźni, a 23,8 proc, kobiety. Najliczniej szy udział respondentów sta­

nowili pracownicy w prze­

dziale wieku 31—40 lat (34,3 proc.) dalej pracownicy ?1—30 lat (31,4 proc.) oraz pracow­

nicy 41—50 lat (16,7 proc.). W grupie bada'nych bylę 161 ro botników (80,5 proc.), 19 pra cowników inżynieryjno-tech­

nicznych (9,5 proc.), 3 pra­

cowników pionu ekonomicz­

nego (1,5 proc.), 6 pracowni­

ków administracyjnych (3 proc.) oraz 11 innych (5,5 proc.).

Według zajmowanego stano wiska szeregowi pracownicy stanowili 185 osób (92,5 proc.), natomiast pracownicy zajmu­

jący kierownicze stanowiska stanowili 15 osób (7,5 proc.).

Wykształceniem podstawowym leg.tymuje się 35 osób (17,3 proc, respondentów), zawodo­

wym 111 osób (55 proc.), śred nim ogólnym i ekonomicznym 52 osoby (25,7 proc.), średnim technicznym 4 osoby (2 proc.).

Ponad połowa respondentów posiada dłuższy staż pracy (od 9 do 20 lat), w tym 65,6 proc, udzielających odpowiedzi pra cuje dłużej niż 10 lat w na­

szej fabryce.

Ankieta — jak już wspom niałem — zawierała 49 pytań.

Dotyczyły one szerokiej ga­

my zagadnień, a więc oceny warunków pracy, dobrej orga nizacji produkcji, zarobków, społecznych warunków pracy, dokonywania oceny pracowni kcw, perspektywy uzupełnia­

nia wykształcenia i awansu, możliwości uzyskania mieszka n!a. zaspokojenia potrzeb so­

cjalnych, kulturalnych, stosun ' ku przełożonych do podwład­

nych itd. Oczywiście w na­

szych publikacjach nie bę-

wyłączania w godzinach poza­

szczytowych, rannych i wie­

czornych.

Ze względu na wyższą ce­

nę, opłaty za zużytą energię elektryczną stanowią teraz znaczną pozycję w kosztach produkcyjnych. Pozornie jed­

na świecąca się żarówka zu­

żywa niewiele energii ale je­

żeli świeci się niepotrzebnie przez cały dzień, to w sumie w skali zakładu i całego ro­

ku stanowi znaczną sumę pieniędzy. A tego rodzaju mar notrawstwo energii powiększa koszty i pomniejsza zyski przedsiębiorstwa, a w kon­

sekwencji pomniejsza szansę na wyższe zarobki pracowni­

ków. Oszczędzajmy więc e- nergię elektryczną w fabryce tak, jak oszczędzamy ją w domu i własnym gospodar­

stwie domowym.

(wl)

dziemy w stanie przytoczyć odpowiedzi respondentów na wszystkie 49 pytań ale w kil ku publikacjach chcemy przy toczyć opinię tej części zało­

gi na większość postawi nych zagadnień. Umożliwi to pozo­

stałym pracownikom, którzy nie brali udziału w badaniu socjologicznym na dokonanie konfrontacji i porównań wia snych odczuć z opinią ankie towanych pracowników.

SKALA OBIEKTYWIZMU I SUBIEKTYWNYCH

OPINII

Bardzo często w rozmo­

wach z przyjaciółmi lub zna jomymi nie ujawniamy na­

szych rzeczywistych poglą­

dów, zamiarów i opinii. Ina­

czej mówiąc, nie mówimy te­

go co myślimy. Nasze wypo- ’ wiedzi zawierają spo­

rą dozę subiektywnych od­

czuć, ponieważ naszą wypo­

wiedzią chcemy na naszych rozmówcach wywrzeć korzy­

stniejsze wrażenie. W zależ­

ności od prawdomówności i szczerości, nasze wypowiedzi i opinie zawierają półprawdy.

Podobnie rzecz ma się w ba­

daniach socjologicznych. Na wyniki tych badań pod wzglę dem stopnia Krytycyzmu wy­

rażanych opinii, trzeba pa­

trzeć jak na wyrażanie opi­

nii podczas zebrań, dyskusji i innych rozmów. A więc nie jako absolutnie obiektywną prawdę i rzeczywistość ale jako wyrażoną opinię określa nej grupy (bardziej lub mniej reprezentatywnej) ludzi, za­

wierającą sporą dawkę su­

biektywnych odczuć, poglą­

dów i osądów. Nie pomniej­

sza to rzecz jasna wartości samych badań socjologicz­

nych, które stanowią cenne źródło poznawcze opinii róż­

nych grup społecznych. Sięg­

nijmy zatem do wyników ba­

dań i odpowiedzi ankietowa­

nych na poszczególne pyta­

nia.

Pierwsze pytanie postawio­

ne w ankiecie respondentom dotyczyło oceny fizycznych warunków pracy w przedsię­

biorstwie. W tym pytaniu za­

wartych zostało 13 punktów stanowiących podstawę oceny, ńa którą składały się takie uwarunkowania jak: jakość oświetlenia, temperatura po­

mieszczenia, przęstronność po­

mieszczeń, zabezpieczenie przed hałasom i zapyleniem, stan urządzeń sanitarnych, o-

Skąd ja wezmę ludzi?

Przez całe niemal 40-lecie istnienia socjalistycznej Pol­

ski praca czekała na pracow ników, a nie odwrotnie. Kraj się rozwijał wszechstronnie.

W każdej więc dziedzinie bra kowało stale zarówno specja listów, jak i tak zwanej nie­

wykwalifikowanej siły robo­

czej. Im więcej młodzieży i dorosłych uczyło się, im wyż szy był poziom oświaty, tym szybciej rosły w fcrzedsiębior stwach trudności ze zdoby­

ciem ludzi do przysłowiowej łopaty, tym niechętniej podej

•mowano się zajęć prostych, ale ciężkich. Natomiast coraz więcej było amatorów zasia­

dania za biurkiem.

Dziś, mimo kryzysu, rów­

nież brakuje pracowników.

Jednakże ekonomiści twierdzą, że jest to niedobór pozorny.

Wynika głównie ze złej orga nizacji i strat czasu pracy, z nieprawidłowej struktury za trudnienia: w jednej dziedzi­

nie jest ludzi za dużo, w in­

nych — za mało. W rezulta­

cie wydajność na jednego za trudnionego i to niemal przy wszystkich rodzajach zajęć —

gólna czystość, wyposażenie w przyrządy i narzędzia, zao­

patrzenie w materiały i su­

rówce, stan techniczny ma­

szyn i urządzeń, funkcjonowa nie transportu wewnątrzza­

kładowego, warunki bhp, zao patrzenie w odzież ochronną i środki czystości, ocena po­

ziomu mechanizacji prac cięż kich i szkodliwych.

Spośród owych 13 czynni­

ków składających się na fi­

zyczne warunki pracy, uczest nicy ankiety najbardziej kry tycznie ocenili nasilenie ha­

łasu i rozmiary zapylenia na stanowiskach pracy. 65,9 proc, ankietowanych pracow­

ników uznało je za złe i bar­

dzo złe. Niskie oceny uzyska ły czynniki określające po­

ziom mechanizacji prac eięż kich i szkodliwych. Krytycz­

nie oceniono również stan u- rządzeń sanitarnych i tempe­

raturę pomieszczeń. Natomiast stosunkowo najmniej krytycz nych ocen zgłoszono pod wzglą dem sprawności i rozmiesz­

czenia oświetlenia, warunków bhp i wielkości pomieszczeń.

Spośród badanych respon­

dentów jedna piąta pracow­

ników stwierdza, że jest za­

dowolona ze swojej pracy, na­

tomiast 27 proc, stwierdziła, że jest niezadowolona lub zdecydowanie niezadowolona z pracy w naszej fabryce. Aż 77,2 proc, badanych negatyw nie oceniło pomoc zakładu u- dzielaną pracownikom przy uzyskiwaniu mieszkania. Oczy wiście tego rodzaju krytycz­

ną ocenę trzeba widzieć przez pryzmat uwarunkowań ogól­

nej sytuacji mieszkaniowej ale fakt pozostaje faktem.

Przedmiotem krytycznej oce­

ny większości ankietowanych spotkały się takie dziedziny jak: organizacja imprez i za­

bezpieczenia kulturalnego spę dzania czasu w wolne sobo­

ty, a także zaopatrzenia bu/

fetu i .stołówki w artykuły pierwszej potrzeby oraz sto­

sowany system normowania pracy. Najwyżej natamiast o- ceniono rozdział miejsc na ko­

lonie i zimowiska dla dzieci oraz możliwość uzyskania wczasów pracowniczych. W na stępnym odcinku zajmiemy się opiniami pracowników do­

tyczącymi ocen warunków sto smalców międzyludzkich, oce­

ny wykonywanej pracy, per­

spektyw i oczekiwań od za­

kładu a takż** odpowiedzial­

ności pracowników i przelożo nych za wyniki pracy.

C.dn.

(wi)

należy u nas do najsłabszych w Europie, a 42-godzinny ty dzień pracy jest tylko formal nym zapisem w ustawie. Sta tystyka mówi nam, że wyno si on zaledwie 35,5 godziny.

W tej sytuacji skracanie czasu pracy jest u nas nie­

możliwe. Uporać się musimy ze zjawiskiem „bezrobocia” u krytego, „bezrobocia” opłaco­

nego etatem.

Robotników najbardziej iry tuje „sztuczny tłok” w komór kach administracyjnych, nie­

których biurach i urzędach.

Tam najwięcej „pustych go­

dzin”. Robotnik, wychodząc z fabryki, musi odbić kartę.

Urzędniczka mówi: Szefie, ja na chwilę wyskoczę. Szef się zgadza, bo może „pani Zo­

sia” upoluje na nreście. rów nież coś dla niego?

Oblicza się, że czas pracy w administracji przemysłowej wykorzystywany jest faktycz nie, celowo i z sensem — za ledwie w 40, a niekiedy „aż”

w 60 procentach. Jednakże — wbrew prostemu rachunkowi

— “personel administracyjny jest z reguły zatrudniany na pełnych etatach. Jest go dużo. Część maszyn produk­

cyjnych stoi natomiast nie wykorzystana, ale za to biu­

rek wciąż brakuje...

Dlaczego nie zatrudnia się w administracji, lub przy in­

nych pracach pomocniczych, ludzi na kilka godzin dzien­

nie, tygodniowo czy miesięcz­

nie, jak to się dzieje w in­

nych krajach? Dlaczego nie u powszechnia się podobnych obyczajów w handlu, na pocz cie, wszędzie tam, gdzie bra kuje rąk do pracy tylko w pewnych określonych godzi­

nach i sytuacjach? Musimy wreszcie przełamać konserwa tyzm w tej dziedzinie i do­

stosowywać formy i charak­

ter zatrudnienia do rzeczywis tych potrzeb. Są tzw. młodzi emeryci, są matki małych dzieci, studenci i inne osoby, które nie mogą lub nie chcą podjąć się wielogodzinnej, sta lej pracy. Natomiast doryw­

czo, żeby dorobić do słabych niekiedy świadczeń,

popracują. Wskazuje przykład dobrże prosperują­

cych spółdzielni studenckich.

Warto więc pomyśleć, jak zdobyć pracowników. Zwła­

szcza, że roczniki „młodego wyżu” maleją, dopływ siły ro boczej coraz słabszy. A z na­

rzekania „skąd my weźmiemy ludzi?” — nic nie wyniknie.

IRENA SCHOLL chętnie

na to

PRIORYIEIYI NADZIEJE

(Dokończenie ze str. 3)

uczestników obrad Ogólnego Zebrania Delegatów Załogi.

Chodzi głównie o należyte przygotowanie propozycji i wniosków co do podziału zys­

ku na nagrody dla pracowni­

ków i podziału tych środków na potrzeby załogi i przed­

siębiorstwa. Muszą one być w sposób jasny i zrozumiały uzasadnione, co do celowości przeznaczenia tych środków na określone potrzeby. Waż­

ną przy tym rzeczą jest, aby przy tego rodzaju podsumowa niu członkowie organów Sa­

morządu Pracowniczego umie­

li po gospodarsku spojrzeć na sprawy efektywnego i racjo­

nalnego gospodarowania nie tylko z perspektywy dnia wczorajszego, czyli oceniane­

go roku ubiegłego, lecz także każdego miesiąca, kwartału i roku bieżącego, bowiem po­

zytywne wyniki bilansowe przedsiębiorstwa nie rodzą się na biurku głównego księgo­

wego, lecz przede wszystkim tworzone są codzienną pracą na każdym stanowisku pracy, w halach produkcyjnych. I tym akcentem chcialbym za­

kończyć swoją' wypowiedź.

Dziękuję za rozmowę.

W. LULEK

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krajalnia traktowana jest też przez nie które służby fabryczne jako azyl dla osób, którym się nie udało, którzy powinni tam właśnie odłjyć proces

łecznej, związkowej inspekcji pracy przeprowadzono wiosen ny przegląd stanowisk pracy i warunków bhp. Co udało się już ze zgłoszonych wówczas wniosków zrealizować i jakie

Od kilku już lat przecież borykamy się z trud nościami w zaspokojeniu pó- trzeb bieżącej produkcji w ma teriały hutnicze a szczególnie blachę, z którą raz jest lepiej

Niezbędne jest jej szerokie wsparcie ze strony samorządu załogi, jako auten tycznego reprezentanta woli pracowników i odpowiedzial­. nego partnera kierownictwa

Czy to si^ udało? — chyba tak ’skoro uzwiązkowienie w ciągu trzech lat wzrosło w fa bryce ponad czterokrotnie. W dalszej części sprawozdania o- ceniono poszczególne dziedziny

zbędnej liczby pracowników — to problem ciągnący się już od wielu lat, dotyczący zresztą nie tylko wydziału montażowe go. W roku ubiegłym

Jakie składniki kosztów — i nie tylko — składają się na cenę?. Dla

Jak jest naprawdę, czym rzeczywiście zajmuje się zakładowe biuro konstruk cyjne, czy kónstruktorów jest za dużo czv za mało..