• Nie Znaleziono Wyników

Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1983, nr 3 (260).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1983, nr 3 (260)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

I

IP

III || •' • dylematy kadrowe • wydziały i ich problemy • wynalaz-

IJZIS W numerze:

CZOŚĆ PRACOWNICZA W ODWROCIE • NASZ FELIETON • SPORT

tragicznego Wrześnią ghzetr załogi frbrvki snmocHooóiu dostruiczwh

jest dniem rozpoczęcia nowego roku kolejną, 44 rocznicą wybuchu II wojny hitlerowskich Niemiec na Polskę. Po- ubiegłych, 1 września br. pod pomni- gmachu Urzędu Miasta i Gminy) od- Pierwszy września

szkolnego. Jest także światowej i napaści dobnie jak w latach kiem w parku (Obok

była się patriotyczna manifestacja mieszkańców naszego mia­

sta. Odbyła się ona pod hasłem: „Nigdy więcej wojny” i zgro­

madziła licznie zebraną młodzież i społeczeństwo Nysy. Na uroczystość przybyły z pocztami sztandarowymi delegacje z zakładów pracy i instytucji użyteczności publicznej oraz or­

ganizacji społecznych. Przybyli także kombatanci i uczestni­

cy II wojny światowej. Pod płonącym zniczem wartę hono­

rową zaciągnęli żołnierze Ludowego Wojska Polskiego.

Do zebranych okoliczne przemówienie wygłosił przewodni­

czący ZBoWiD Mikołaj Puchiniec. Przypomniał on tamte tra­

giczne chwile bohaterskiej walki żołnierzy i narodu polskie­

go w obronie niepodległości naszego kraju — walki, która zakończyła się zwycięsko na gruzach Berlina.

Mówiąc o obecnej sytuacji międzynarodowej, zwrócił uwa­

gę na zagrożenie świata rosnącym wyścigiem zbrojeń, co łatwo przekształcić się może w katastrofę wojenną. Na za­

kończenie manifestacji pod pomnikiem poległych bojowników delegacje zakładów pracy i młodzież szkolna (także z naszej Szkoły Zawodowej) złożyły wieńce i wiązanki kwiatów. Na zdjęciach przebieg manifestacji i moment składania kwiatów pod pomnikiem przez uczniów przyzakładowej Szkoły Zawo­

dowej. Tekst i zdjęcie: M. Kukuczka

w nvsn

Nr 3 (260) 26 WRZEŚNIA 1983 R. CENA 2 ZŁ

Zwiqzek Zawodowy w działaniu, i

Kiedy na spotkaniu z wi­

cepremierem M. Rakowskim w Gdańsku Lech Wałęsa u- skarżał się, że „Solidarność od samego początku była nie ko­

chanym przez rząd dzieckiem”, ktoś słusznie zauważył, że na całym świecie związki zawo­

dowe są nie łubianym dziec­

kiem. I to zarówno przez pracodawców i przemysłow­

ców, jak również na ogół przez władze państwowe. Tak już w życiu i codziennej prak tyce bywa, że kiedy w na­

szym kraju związki zawodo­

we były nadmiernie kochane przez władzę, to zaczynało się dziać coś niedobrego, bo były krytykowane i nie łubiane

Wówczas także (przy innyph obecnie uwarunkowaniach) wielu ludzi z nieufnością od­

nosiło się do związków zawo­

dowych. Rychło jednak prze­

konali się, że poza związkami nie warto pozostawać. Wó­

wczas związki zawodowe w życiu załóg pracowniczych i w państwie wiele jeszcze zna czyły, bo z dużą konsekwen­

cją broniły interesów pracow­

niczych i w szerokim zakre­

sie podejmowały problemy socjalne i bezpieczeństwa pra cy w zakładach

wych.

Poród nowego naszym zakładzie

w bólach. Gdy w listopadzie

Trudne

*

przemysło- związku w

odbywał się

cowników wstąpiło) 150 wy- ■ wódzi się z Solidarności. Przy wypełnianiu deklaracji do no­

wego związku nie zwraca się uwagi kto z jakiego związku pochodzi. Nie prowadzi się też żadnej statystyki, bo dzia łający członkowie Zarządu nie potrafili powiedzieć ilu wśród związkowców jest członków PZPR i bezpartyjnych, czy też ilu byłych członków So­

lidarności. Po prostu nowemu związkowi to jest niepotrzeb­

ne. Liczy się to, co członek będzie robił w nowym związ­

ku i jaką aktywność będzie wykazywał dla dobra załogi.

skąpeŚrodki

Trudno oczekiwać aby w okresie niespełna siedmiu mie sięcy (w tym miesięcy urlo-

raczkowanie

Szybka iniormacia pomaqa rozsądnej decyzji

przez klasę robotniczą. Bo ta­

ka jest prawidłowość i taka jest rola samorządnych i sa­

modzielnych związków zawo­

dowych (taką rolę związków • zawodowych w ustroju socja­

listycznym dostrzegał W. Le­

nin), że muszą one być za­

równo rozważnym współgospo darzem kraju, jak i faktycz­

nym rzecznikiem i obrońcą interesów- pracowniczych.

Stały rozwój różnego rodza­

ju form informacji jest w obecnej dobie zjawiskiem po­

wszechnym, spotykanym nie­

mal na każdym kroku. Do czerpania danych z różnych środków informacyjnych przy zwyczailiśmy się tak bardzo, że wprost nie wyobrażamy sobie normalnego funkcjono­

wania zarówno w życiu służ­

bowym jak i prywatnym bez określonej porcji informacji.

Najczęściej mamy do czynie­

nia z informacją emitowaną przez tzw. środki masowego przekazu.

To jednak nie wyczerpuje

całego wachlarza możliwości w tym względzie, szczególnie gdy chodzi o informację o charakterze technicznym i ekonomicznym. Tego rodzaju informacja jest niezbędna głównie w działalności zawo­

dowej. Prawda ta w całości odnosi się również do nasze­

go zakładu. Przedsiębiorstwo przemysłowe jest skompliko­

wanym organizmem, w - któ­

rym przeplatają się różne czynniki i zjawiska współgra­

jące jak i sprzeczne. Zrozu­

mienie określonych prawidło-

JAK WYSTARTOWALI?

Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Pracow­

ników Fąbryki Samochodów Dostawczych ma za sobą trud ny start. Po wielkiej fali opty mizmu, a następnie pesymiz­

mu, jakie przetoczyły się przez nasz kraj, wielką naiw­

nością było sądzić, że ludzie od razu masowo garnąć się będą do nowego związku. Ten start był nietypowy, bo nowy związek organizowany był w trochę podobny sposób, w ja­

ki powstawały związki (Dalszy ciąg na str. 4) zawodowe w latach 1945—47.

ubiegłego roku powstała 30 i paruosobowa grupa inicjatyw na, niektórzy byli ekstremiści 'Solidarności twierdzili, że na­

stąpi rychłe poronienie tego przedsięwzięcia. Dziś już wi­

dać, że nic takiego się nie wydarzyło, bo noworodek, li­

czący sobie zaledwie kilka miesięcy rośnie zdrowo i za­

czyna całkiem dobrze raczko­

wać. Co prawda liczebność nowego związku jest jeszcze mała, lecz z każdym miesią­

cem członków przybywa. W połowie września liczba człon ków osiągnęła 325

cych i 80 emerytów stów. Dobrowolność wania do nowego

jest ściśle przestrzegana.

Świadczy o tym fakt, że na­

wet nie wszyscy członkowie PZPR do związku należą.

Przeważająca część związków ców, to członkowie byłej Soli darności. Skoro bowiem do Solidarności nie należało 170 pracowników fabryki, to świadczy, że co najmniej (zwa

żywszy, że owych 170 pra- . pracują- i renci- wstępo- związku

powych) nowy związek mógł dokonać wielkich działań i przedsięwzięć. Zresztą tak się złożyło, że do Zarządu nowe­

go związku wybrano ludzi prawie zupełnie nowych, ma­

ło obeznanych z przepisami i zasadami działania, którzy wiele rzeczy po prostu muszą się nauczyć. Z jednej strony jest to dobrze, bo ludzie ci nie są obciążeni grzechem na­

wyków biurokratycznych i ru tyniarskich, z drugiej jednak strony potrzeba czasu, żeby zdobyli niezbędne doświadcze­

nie. .

Wybrany na zebraniu wy­

borczym na funkcję przewod­

niczącego Mirosław Zabilski zwolnił się z pracy i wyjechał do Warszawy. Funkcję pełnią cego obowiązki przejął nie­

dawno Jan Kotwa. Jak do­

tychczas na swoim koncie związek nie ma wielkich o- siągfiięć’. Do Zarządu Związku jednak z każdym miesiącem przychodzi coraz więcej inte­

resantów. I co ciekawsze (Dokończenie na str. 2)

Czy jest ktoś w stanie powiedzieć ile samochodów ze znakiem naszej firmy jeździ dziś po drogach w kraju i poza granicami Polski?

Foto: Archiwum

(2)

te'nt raczkowanie

(Dokończenie ze ~tr. 1) większość z tych, którzy pro­

szą o pomoc lub interwencję, nie należy do związku. Zda­

rza się, że niektórzy z nich proszą o deklarację i wyraża­

ją chęć wstąpienia do związ­

ku. W takich wypadkach przewodniczący Jan Kotwa mówi tak: nie chcę, żebyście to traktowali w taki sposób

— ja wam załatwię waszą sprawę, a wy w zamian wstąpicie do związku. Po co się ’ spieszyć. Zastanówcie się, namyślcie się i dopiero wtedy przyjdźcie się zapisać. My chce my być rzecznikiem i obroń­

cą wszystkich pracowników, a nie tylko tych, którzy są na liście związku zawodowe­

go. Oczywiście zasiłki statu­

towe wypłacamy tylko człon­

kom związku, bo to są fun­

dusze związkowe pochodzące ze składek członków. Na ra­

zie dysponujemy skromnymi funduszami. Zasiłek statuto­

wy za urodzenie się dziecka wynosi 2 tys. zł., przy zgonie członka związku wypłacamy 3 tys. zł, a członka rodziny 1500 zł. Zależy nam na ilości członków, bo wówczas będzie my mieli więcej środków fi­

nansowych — mówi sekretarz i skarbnik w jednej osobie Róża Gallus. Chodziliśmy o- czywiście po wydziałach, czy­

taliśmy w czasie przerw śnia daniowych statut związku i rozmawialiśmy z pracownika­

mi o wstępowaniu do związ­

ku. To jest chyba normalne ale nikogo nie przymuszamy.

Po dawnych związkach prze jęliśmy zaledwie 200 tys. zł.

Środki te przeznaczone są głównie na zasiłki i zapomo­

gi dla pracowników. Dowia­

duję się, że 280 tys. zł. prze­

kazano do Regionalnej Soli­

darności we Wrocławiu i pie­

niądze te prawdopodobnie przepadły. Pytam więc związ­

kowców czy pracownicy tak łatwo pogodzili się ze stratą tych pieniędzy, które przecież pochodziły ze składek człon­

kowskich. Na ten temat nie chcemy się wypowiadać — sły szę w odpowiedzi. Gdybyśmy je.dnak mieli do dyspozycji te pieniądze, wielu pracownikom można byłoby udzielić więk­

szej pomocy. Chociażby nie­

którym emerytom i rencistom, którzy żyją w bardzo trud­

nych warunkach material­

nych. Staramy się im pomóc przy zaopatrzeniu w niezbęd­

ne produkty i węgiel na zimę, ale zakład dysponuje skrom­

nymi środkami na ten cel.

STRUKTURA ZWIĄZKU I CODZIENNE PROBLEMY

Czy Zarząd ZwĄzku włą­

czył się do organizowania

2. poiycji obserwatora

Jak mieszczuch

widzi współczesną wieś?

Mimo iż trzy czwarte doro­

słego społeczeństwa posiada ro dowód pochodzenia chłopskie­

go, znajomość rzeczywistych realiów i problemów współcze snej wsi wśród tego spoleczeń stwa jest bardzo niska. Ileż to razy w czasie podróży w pociągu nasłuchać się można na temat nadmiernego bogacę nia się chłopów na wsi. Wśród mieszczuchów obiegowym po­

wiedzeniem jest, że „chłop śpi, a w polu rośnie”.

Jest rzeczą zadziwiającą, że tego rodzaju miary pojęć o niemoralnym, szybkim i łat­

wym bogaceniu się społecz­

ność miejska nie odnosi np.

do rzemieślników i prywat­

nych posiadaczy sklepów. Nie uwzględnia się przy tym fak tu, że zarówno rolnik, jak i rzetelny rzemieślnik, chcąc jako tako prosperować i u- trzymać się często w niepew­

nych sytuacjach (np. klęski nieurodzaju), musi najpierw włożyć dużo wysiłku w urzą­

dzenie swojego warsztatu pra cy. Często to urządzanie trwa

klakson 2

wczasów, kolonii i obozów dla młodzieży? — stawiam kolej­

ne pytanie. Pewne sprawy podejmowaliśmy wspólnie z działem socjalnym. Uzgadnia­

liśmy przypadki obniżenia o- plat za wczasy i kolonie pra­

cownikom będącym w najtrud niejszych warunkach życio­

wych.

Można powiedzieć, że zwią­

zek jak dotąd nie ma spekta­

kularnych osiągnięć, którymi mógłby zaimponować załodze fabryki. Chociaż sprawy obro ny pracowniczych interesów bynajmniej nie schodzą z je­

go pola widzenia. Wystąpił np. w sprawie dodatkowego zatrudnienia pracowników w wolne soboty i w godzinach nadliczbowych. Nie chcemy dopuścić do tego, żeby z winy złej organizacji i bałaganu na niektórych wydziałach w nor­

malnych godzinach pracy, lu­

dzie musieli straty produkcyj ne odrabiać w wolne soboty.

Wystąpiliśmy do dyrektora, żeby wydał zarządzenie, że w każdym przypadku organizo­

wania pracy w wolne soboty była zgoda naszego związku.

Dyrektor zgodził się z naszą propozycją i zarządził,’ że na trzy dni przed organizowa­

niem pracy w wolną sobotę, kierownicy muszą nas powia­

domić a tym i uzyskać zgodę naszego związku.

Bardzo leżą nam na sercu

— mówi przewodniczący — sprawy warunków i bezpie­

czeństwa pracy. Na razie nie podejmowaliśmy w tym kie­

runku działań, bo musimy dokonać wyboru społecznych inspektorów pracy. Dokonaliś my dopiero wyboru Oddziało­

wej Rady w jednym pionie.

Kiedy przeprowadzimy wybo­

ry we wszystkich pionach, bę dziemy mieli sprawy organi­

zacyjne za sobą. Wówczas po­

szerzymy naszą działalność, bo zwiększy się skład nasze­

go Zarządu o przewodniczą­

cych rad oddziałowych. Chce­

my to zrobić do końca br., żeby uporządkować strukturę naszego związku. Najpierw musimy przeprowadzić wybo­

ry przewodniczącego. Nasi związkowcy muszą się też wypowiedzieć na temat przy­

stąpienia do federacji. To są dla nas spraWy bardzo waż­

ne, chociaż nie zamierzamy zaniedbywać spraw ludzkich.

Od tego, w jaki sposób rozwią zywać będziemy problemy za łogi i życiowe sprawy pracow ników, zależeć będzie autory­

tet, siła związku i stosunek pracowników do sprawy przy należności do związku.

(ws)

kilka lub kilkanaście lat nie­

zmiernie wytężonej pracy, lat dużych wyrzeczeń, po których dopiero w latach dojrzałych przychodzi (albo nie przycho­

dzi) okres zbierania plonów Przeciętny zjadacz Chleba obserwuje współczesną wieś z okien pędzącego pociągu lub samochodu albo też do­

wiaduje się z nieprawdziwych relacji i opowiadań. Istotnie, z okien pędzącego pociągu można zobaczyć, jak coraz szybciej znikają na wsi (zwła­

szcza w Polsce wschodniej i centralnej) słomiane strzechy,, jak coraz więcej buduje się murowanych domów. Zamoż­

ność wsi ocenia się w sposób pobieżny po ilości anten na dachach dómów i ilości po­

siadanych samochodów osobo­

wych. Tylko mieszkańcy miast nie wiedzą o tym, że chłop na wsi, o ile chce w przy­

szłości uzyskiwać z gospodar­

stwa przyzwoite dochody i zbudować dom mieszkalny, a następnie urządzić go na wzór miejski, to najpierw musi dać ziemi to, co ona potrzebuje, potem kupić maszyny, zbudo­

wać budynki gospodarskie, a dopiero na końcu zabiera się do budowy domu mieszkalne-

(Dokończenie na sir. 3)

Montaż wewnętrznego wyposażenia samochodu przeprowadza­

ny w wydziale PR-5.

Wydziały i ich

P

oczątek procesu produk cyj.nego ma miejsce w wydziale PR-1. Wydział ten — ze względu na swo­

je usytuowanie w schemacie organizacyjnym zakładu — w istotny sposób determinuje cały cykl produkcyjny. Pod­

stawowym zadaniem tego wy działu jest wykonanie nie­

zbędnej ilości wytłoczek do zabezpieczenia całego proce­

su produkcyjnego samocho­

dów. Wykonuje się tam rów nież wytłoczki przeznaczone na kooperację czynną oraz części zamienne. Pisanie o pracy jakiegokolwiek z wy­

działów nie może się obejść bez poruszenia występujących trudności. Trudności i kłopo ty w ostatnim czasie towa­

rzyszą nam wszystkim bez względu na to gdzie pracuje my. Ich szczególne nasilenie spowodowane jest nałożeniem się na siebie wielu negatyw nych skutków. Krótko mó­

wiąc — przeżywamy kryzys i to bardzo ostry. Skutki je­

go odczuwa wydział PR-1 w sposób szczególnie dotkliwy.

Najważniejszym problemem w wydziale jest zatrudnienie, a konkretnie — niedobór pra cewników. W pierwszym pół roczu niedobór ten wynosił

— średnio biorąc — 32 pra cewników, co — w odniesie­

mapgąincsi-ł proponowanej reform 3/

Od dwóch lat prawie wszy­

stkie przedsiębiortwa w kra- juI?«szczególnie o ważnym zna czeniu gospodarczym, boryka­

ją się z brakiem ludzi do pra cy. Kłopoty kjadrowe odczuwa my również w naszym zakła­

dzie. Od szeregu miesięcy ist nieje brak około 200 osób w bezpośredniej produkcji. Mi­

mo wielu naszych starań i sta­

rań pracowników Wydziału Za trudnienia, że z ogółu zgła­

szających się osób do pracy trzy czwarte kierowanych jest

Dylematy

do FSD, trudno uzupełnić wy magane niezbędne potrzeby w produkcji. W bieżącym roku do dnia 6 września zatrudnio­

no 270 osób, lecz zwolniło się 280 pracowników.

Co jest głównym powodem rozwiązywania umów o pracę?

Otóż, duży procent stapowią osoby przechodzące do zakła­

dów prywatnych, następnie do rolnictwa, obejmując własne gospodarstwa lub zatrudnia­

jąc się w rolnictwie uspołecz­

nionym. Wielu zmienia za­

kład z uwagi na możliwość otrzymania szybciej mieszka­

nia w nowym zakładzie. Dal­

szymi powodami są: niskie za robki, uciążliwa praca, urlopy bezpłatne i wreszcie powody niezależne od zakładu jak — renty i emerytury, urlopy wy chowawcze, powołania do od­

bycia służby wojskowej.

Jest jeszcze jeden problem istniejący szczególnie w pew­

nych wydziałach produkcyj­

nych, dotyczący atmosfery w pracy, który przejawia się w wypowiedziach pracowników zwalniających się. Jak wiemy jest to dość ważne zagadnie­

nie z punktu widzenia społecz

niu do pracowników fizycz­

nych — stanowi 25 proc.

Szczególnie dotkliwie niedo- 6ór ten odczuł oddział krajał ni blach. Według informacji uzyskanej od kierownika wy działu p. Mariana Kusego — przyczyną takiego stanu rze­

czy są stosunkowo niskie za rofciki, uciążliwe warunki pra cy, praca monotonna i nie­

ciekawa. Braki w zatrudnie­

niu oraz niska wydajność pra cy są powodem niekiedy po­

ważnych zakłóceń w całym

.1 zamocowywanie zewnętrznych elementów wyposażeniowych.

Foto: M. Kukuczka

nego, mające wpływ na ja­

kość i wydajność pracy. W tym kierunku od szeregu lat prowadzona jest w zakładach pracy różnego rodzaju działał ność, łącznie z przeprowadza­

nymi badaniami o zadowole­

niu pracownika. Konkretnie w naszym zakładzie występuje niezadowolenie na płaszczyź­

nie mistrz — pracownik, kie­

rownik — pracownik.

Od 1981 roku wprowadzono w dziedzinie zatrudnienia w zakładach pracy bardzo istot-

kadrowe

ne zmiany, znoszące limitowa­

nie zatrudnienia, przy czym zakłady zostały uprawnione do ustalania wielkości i struk tury zatrudnienia, dostosowa­

nych do zadań produkcyj­

nych. Trzeba przyznać, że w tym kierunku podjęto również działania w naszym zakładzie, powołano komisję do przepro wadzenia analizy struktury organizacji i struktury zatrud nienia. Trudno jest zmieniać czy dążyć do poprawy struk­

tury zatrudnienia jeżeli struk tura organizacji praktycznie pozostała bez zmian. Dokona­

ne minimalne, właściwie ma­

ło znaczące zmiany organiza­

cyjne nie przyniosły oczeki­

wanych efektów tzn. obniżki etatów umysłowych, w tym kierowniczych, bo przecież o to właśnie chodziło. Takie są cele i zadania reformy gospo­

darczej oraz zaistniałej sytua­

cji w zakładzie. Jest dyspro­

porcja pracowników umysło­

wych i pośrednio produkcyj­

nych w stosunku do bezpo­

średniej produkcji. Rozbudowa na wieloszczeblowość i ilość komórek organizacyjnych nie sprzyja poprawie struktury

procesie produkcji. Jeżeli braki w zatrudnieniu są zja- wiskiem niezależnym od wy działu czyli obiektywnym, to niska wydajność pracy musi niepokoić i skłaniać do odkry wania jej przyczyn. A przy­

czyn jest kilka, które — zda niem kierownictwa wydziału

— njają decydujący wpływ na wydajność. Pracownicy wy działu pracują akordowo, w związku z czym dostarczenie na czas materiałów jest za­

gadnieniem pierwszorzędnej wagi. Ale z tym właśnie jest kłopot. Znana jest ogólnie sprawa transportu wewnętrz nego, który właśnie ma obo wiązek dostarczania na po­

szczególne stanowiska pracy potrzebne materiały. Braki sprzętowe i kadrowe transpor tu wewnętrznego, szczegól­

nie zaś braki w częściach za miennych — w sposób zdecy dowany obniżają jego opera­

tywność. To z kolei powodu je zakłócenia w pracy wy­

działu. Pracownicy, których zarobki zależą od wykonywa nych sztuk, mają prawo się de nerwować czekając na mate­

riał. Potem wykonując pra­

cę w czasie skróconym, obni żają wydajność, a często i jakość wytłoczek. To tylko jedna z ważniejszych przy­

czyn obąiżki wydajności. In nym również bardzo istotnym powodem jest brak kadry o

(Dokończenie na str. 3)

zatrudnienia, gdyż zmianę w tym kierunku można- uzyskać tylko przez likwidację nad­

miernej administracji. Nie na­

leży sądzić, że zmiany te do­

tyczą generalnie całego zakła­

du, jednak w niektórych ko­

mórkach są niezbędne. Cho­

ciaż z drugiej strony należa­

łoby się również zastanowić nad ilością biurokracji i nad­

mierną „papierkowością”. Lik widacja stanowisk lub etatów jeżeli takowe okażą się zbęd­

ne, nie musi polegać na zwoi nieniu pracownika (bo nie jest to przyjemne ani -dla pracow­

nika ani dla zakładu), lecz stopniowym zmniejszaniu w sposób nie powodujący zadraż nień. Jeżeli pracownik na wła­

sną prośbę odchodzi z zakła­

du, nie uzupełniać stanu no­

wym. Ale żeby takie zamie­

rzenia wprowadzić w prakty­

kę, muszą zrozumieć tę ko­

nieczność wszyscy kierownicy komórek organizacyjnych oraz musi być opracowany odpo­

wiedni plan zatrudnienia, do­

stosowany do poziomu produk cji, byw ciągu roku nie wpro wadzać zamętu likwidacją e- tatów.

Kierownicy niejednokrotnie wyolbrzymiają swoje zadania i potrzeby, a zakład nie dys­

ponuje opracowanymi odpo­

wiednimi, przystosowanymi do naszych warunków norma­

tywami zatrudnienia pracow­

ników np. umysłowych w ce­

lu ustalenia faktycznych po­

trzeb i limitu zatrudnienia.

Jak zapobiec fluktuacji pra cowników bezpośrednio pro­

dukcyjnych, bowiem tylko ta­

kie działania pozostały do wprowadzenia w zakładzie.

Nabór z zewnątrz nie daje o- czekiwanych efektów poza za trudnieniem skazanych i wa­

kacyjnego hufca z powodu o- CDokończenie na str. 3)

(3)

Dyiematy

(Dokończenie ze str. 2) gólnokrajowej sytuacji na ryn ku pracy. • Poprawa może na­

stąpić za trzy lata wg prognoz administracji państwowej. Tak więc po takim okresie prze­

stanie być modne aktualne słowo „polityka kadrowa”, bo zgodnie z kwalifikacjami i przygotowaniem zawodowym będzie można odpowiednio zgodnie z potrzebami kiero­

wać ludzi do pracy zaś obec­

nie stosuje się najzwyklejsze

„łatanie dziur”.

Wśród wielu czynników wpływających na stabilizację załogi ważnymi będą:

— prowadzenie odpowied­

niej polityki płacowej, zarów­

no dla robotników, jak i urny słowych np. wprowadzenie a- kordu zbiorowego i opraco­

wanie taryfikatora zakłado­

wego dla pracowników umy­

słowych i fizycznych, zatrud­

nionych w systemie dniówko- wo-premiowym (ostatni — o- becny, mimo że opracowany został 2 lata temu, częściowo nie spełnia określonej roli),

Lwiqzal swoje życie z fabryką

Józef Kozyra należy do co­

raz mniej licznego grona we­

teranów pracy w naszej fa­

bryce. Stan zdrowia zmusił go do wcześniejszego przejścia na emeryturę, lecz nie zmusił go do odejścia i zerwania wię zi z fabryką. Jest bowiem człowiekiem pracowitym, nie wyobrażającym sobie życia bez pracy. Należy więc do tej grupy pracowników bardzo mocno z fabryką związanych, tych, którzy pracować już nie muszą, ale nadal służą swoim wieloletnim doświadczeniem.

Pan Józef, z zawodu stolarz z wydziału PR-5 całe swoje dorosłe życie związał z fabry­

ką. Jako 18-letni chłopak pra cę rozpoczął w ówczesnej Fa­

bryce Mebli Stalowych „Za­

chód” w lipcu 1951 r. Trafił do pracy w stolarni. Tutaj nauczył się zawodu i pozostał mu wierny, aż do dnia dzisiej szego. Praca nie była lekka, bo i mechanizacji nie było żad nej — wyjaśnia p. Józef. Pod stawowe narzędzia to hebel, dłuto, pilnik i piłka do drze­

wa. A jednak odbudowywali fabrykę, a ściślej mówiąc od­

budowywali halę „D” wydzia­

łu PR-5. Później przyszły nad wozia specjalne i wreszcie pierwszy samochód dostawczy o nazwie „Nysa”. Pan Józef dobrze pamięta tamte dni, cza sy gorączkowej i wytężonej pracy, kiedy nie pytano za ile i co z tego będę miał. W tam tych latach zdawali sobie spra wę, że robią coś, z czego po­

tem będą dumni. Ludzie od­

nosili się do siebie życzliwie i udzielali sobie nawzajem po mocy, chociaż praca w tam­

tych latach była cięższa i trudniejsza. Niemal każdą część, każdy detal trzeba by­

ło wykonywać ręcznie. Teraz

kadrowe

— zwiększyć place zasadni­

cze za faktycznie wykonywa­

ną pracę, premię ustalić za dodatkowe wyniki pracy,

— ustalenie płac w stosun­

ku do oceny umiejętności pra cowników, a nie tylko na pod stawie formalnego świadec­

twa,

— zróżnicowanie płacy w zależności od stopnia złożono­

ści i trudności warunków pra cy.— poczynić działania w kie runku poprawy warunków pracy, uciążliwości, szkodliwo ści i pracochłonności,

— zwiększenie zainteresowa nia mistrzów i brygadzistów nowo przyjętymi m.in. zachę­

cić do dokształcania się,

— dokonać przeprowadze­

nia rozmów kierowników wy działów i mistrzów z pracow nikami zwalniającymi się, po­

nieważ pracownik przychodzą cy z podaniem do Służby Pra cowniczej zdecydowany jest na odejście i chce załatwić końcowe formalności.

MWB

praca wygląda inaczej, wię­

cej jest maszyn, urządzeń, ale też praca bardziej jest ner­

wowa.

Złote ręce pana Józefa po­

trafią wykonywać wszystko, co można zrobić z drewna.

Wszystko to sprawia, że ręce pana Józefa, choć już mocno spracowane i pokryte blizna­

mi w dalszym ciągu potrzeb­

ne są w fabryce, potrzebne są wydziałom i współpracowni­

kom. Bo pan Józef nie odmó­

wi żadnej prośbie, chociaż już siły nie te co dawniej i lata swoje robią. Ma za sobą 33 lata nienagannej, ciężkiej pra cy. Może właśnie to twarde życie i nawyk do solidnej pra cy sprawiły, że pan Józef nie rozumie co to znaczy spóźnić się do pracy lub dniówkę zbu melować, jak to często robią młodzi pracownicy. A przecież do pracy cały czas dojeżdża z Wójcie.

Pan Józef dochował się syna i córki. Syn ukończył zasad­

niczą szkołę zawodową przy naszym zakładzie i obecnie pracuje w Polmozbycie przy naszej fabryce.

Kończąc naszą rozmowę, ży czymy panu Józefowi dużo zdrowia i odrobinę satysfak­

cji z wykonywanej pracy. Wy padało by sobie życzyć aby jego wzorem poszło wielu mlo dych pracowników fabryki#

KARO

f (Dokończenie ze str. 2) go i jego urządzenia. Samo­

chody na wsi kupują najczę­

ściej nierolnicy. Gdyby praw­

dą było, że na wsi można szybko i bez większego wysił ku wzbogacić się, owych kan­

dydatów do szybkiego i łat­

wego wzbogacenia się byłoby tysiące. Tymczasem wieś co­

raz bardziej się wyludnia z młodych rolników (dopiero w ' ostatnim roku został zahamo­

wany ten niekorzystny trend).

Ci rolnicy, którzy teraz budu­

ją domy mieszkalne i kupu­

ją samochody osobowe, całe lata pracowali w pocie czoła na inwestowanie w gospodar­

stwo, łożąc każdy zaoszczędzo­

ny grosz w urządzenie i wy­

posażenie swojego warsztatu pracy. Oni nie mieli letnich urlopów wypoczynkowych, wczasów nad Bałtykiem, wol­

nych sobót i niedziel, a ich praca nie zamyka się w gra­

nicach ośmiu godzin.

W naszym, a także w in­

nych zakładach, wiele niepo­

rozumień narosło wokół tzw.

dwuzawodowców, czy jak kto woli — chłoporobotników. Mó wi się często, że ludzie posia­

dający małe gospodarstwa na

Wydziały i ich

(Dokończenie ze str. 2) odpowiednich kwalifikacjach w wydziale krajalni blach. W chwili obecnej — z małymi wyjątkami — zatrudnieni są tam pracownicy z nakazu pracy, przeniesieni na pod­

stawie orzeczeń lekarskich lub karnie z innych wydzia łów. Taki stan niekorzystnie wpływa na wydajność wydzia łu oraz jakość wykonywanych detali. Kierownik PR-1 p. Ma rian Kusy liczy w dalszym ciągu na pomoc Działu Kadr w uzupełnieniu stanu zatrud nienia z uwzględnieniem kwa lifikacji zawodowych pra­

cowników. W celu podniesie­

nia wydajności pracy, kie­

rownictwo wydziału wystąpi ło z wnioskiem o wprowadzę nie dniówki zadaniowej, co upoważniło by do uruchomię nia premii progresywnej. Do chwili obecnej niestety spra­

wa nie została załatwiona.

Oddzielnym problemem mają­

cym również wpływ na wy­

dajność pracy jest problem dostawy blach — w pierwszym półroczu i nadal — bo prawie 70 proc, sprowadzonych blach jest niewymiarowa. Różne jej gabaryty powodują dezorgani zację procesu pracy i wzrost

2 nadzielą na porozumienie

Trudno żyć w kryzysie, od­

czuwamy to na co dzień w wielu sferach życia społecz­

nego. Brakuje nam wielu rze­

czy, codziennych i niezbęd­

nych. Najbardziej jednak od czuwamy brak zrozumienia, zwykłej ludzkiej życzliwości nie mówiąc już o przyjaźni.

Okazuje się, że o naszym sa­

mopoczuciu decydują nie tyl­

ko dobra materialne... Atmos­

fera jaka nas otacza nie jest na pewno moralnie czysta. Zło żyło się na to wiele przyczyn, o których już sporo powie­

dziano i napisano. Warto jed­

nak spojrzeć na ten problem obiektywnie i zastanowić się, czy swoim codziennym postę­

powaniem, często zacietrzewię niem i nietolerancją — nie przyczyniamy się do zatruwa­

nia tej atmosfery. Problem ten w sposób szczególny pod­

kreśliła Rada Krajowa Patrio tycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Przywracanie wartości moralnych w naszym życiu uznała ona za zagadnie­

nie najwyższej wagi w okre­

sie wychodzenia kraju z kry­

zysu. Można by przedstawić szereg cnot niezbędnych do odzyskania normalności w na szym życiu. Nie będziemy te­

go jednak robić, ponieważ jesteśmy całkowicie przeko­

nani, że Czytelnicy wiedzą o co tutaj głównie chodzi.

Przed powołaniem do życia Patriotycznego Ruchu Odro­

dzenia Narodowego działał w naszym zakładzie Obywatel­

ski Komitet Odrodzenia Na­

rodowego. Komitet ten po­

wstał w lipcu 1982 roku a je­

go pierwszym przewodniczą­

Jak mćesKCEsaeh w£dzi współczesną, wćeś?

wsi przychodzą do pracy w fabryce, żeby wypocząć. Na ogół twierdzi się, że ludzie ci są mało wydajni i wątpliwy z nich pożytek. Wysuwa się twierdzenie, że chłoporobotni­

kom na awansie zawodowym i wysokości zarobków nie za­

leży, bo ze swojego gospodar­

stwa uzyskują wyższy dochód niż z pracy w fabryce. Pracu­

ją na opłacenie podatku i cze kają na wcześniejszą emery­

turę. Kadrowi pracownicy ma ją do nich żal i pretensje, że żyje im się znacznie lepiej i łatwiej niż pozostałym pracow nikom mieszkającym w mieś­

cie. Oni’ nie potrzebują trosz czyć się o zaopatrzenie się w produkty żywnościowe i wy­

stawać w kolejkach po każdy drobiazg — mówi się.

Jest zapewnie prawdą, że żyje im się obecnie lepiej (chociaż nie wszystkim), ale przecież na to lepsze życie solidnie zapracowali, pracując w ciągu wielu lat na dwie zmiany — w domu i w fabry­

ce. Wielu z nich nie korzy­

pracochłonności o około 30 proc. Przy opisywanych wy żej niedoborach w zatrudnię niu — skutki spowodoTvane niewymiarowością blach — nie wymagają komentarza.

Można by jeszcze sporo pi­

sać na temSt braku magazy­

nu wytłoczek, niewłaściwej re generacji pojemników i palet, niedoskonałości przyrządów czy wadliwości procesu tech nologicznego. Nie chodzi jed nak o to, czy artykuł ten był swoistym wykazem życzeń i zażaleń usprawiedliwiającym wydział z niewykonania za­

dań. Wydział — pomimo przed stawionych trudności — w pełni zabezpieczył w wytłocz ki pozostałe wydziały podsta­

wowe, w 100 nroc. wykonał kooperację czynną i produk cję części zamiennych. Z po wodu niedoborów w zatrud­

nieniu, wydział nie wykonał w pełni zadań określonych harmonogramem spływu pro duikcji — co spowodowało zmniejszenie zapasów magazy nowych.

W tej skomplikowanej i niewątpliwie trudnej sytuacji występują również i zjawiska świadczące o pozytywnych trendach w pracy wydziału PR-1. Najważniejszym pod

cym mianowano Mikołaja Pu- chińca. Początki były skrom­

ne. Trudno było przekonać w tym czasie wielu zawiedzio­

nych, moralnie poszkodowa­

nych, rozkojarzonych niezwyk łością sytuacji i walki poli­

tycznej — do konieczności zjednoczenia się dla moralne­

go odrodzenia. W tym właśnie czasie OKOŃ liczył zaledwie 35 osób, a było w nim m. in.

10 robotników i 15 młodzie­

żowców. Działalność OKON-u polegała głównie na spotka­

niach z kierownictwem zakła­

du i przedstawiania mu bo­

lączek i niedomagań najbar­

dziej doskwierających naszym pracownikom. Rzecz jasna, że praca ta nie była właściwie doceniana, a ludzi pracują­

cych w OKON-ie traktowano często jako kolaborantów, siu gusów itp. Nie zrażało to jed­

nak działaczy OKON-u, któ­

rzy jak mogli starali się po­

prawić wyżywienie załogi, za­

opatrzenie kiosków, załatwić wiele trudnych ludzkich spraw. Chociaż wydawać by się mogło, że sprawy te po­

winny być załatwiane przez specjalnie do tego celu powo­

łane służby, jednak niemoż­

ność i rozkojarzenie dotarły i tam. Na zebraniach partyj­

nych, bo były to wtedy jedy­

ne zebrania pracowników — działacze OKÓN-u wsłuchiwa 11 się w postulaty robotników, przyjmowali uwagi, populary­

zowali ideę porozumienia na­

rodowego. OKOŃ interesował się również innymi sprawami jak: poprawą dyscypliny pra­

cy, zaopatrzenia produkcji, wydajnością. Po powołaniu

stała nigdy z wczasów-, bo ur­

lopy wykorzystywali zwykle na pracę w polu i w gospo­

darstwie. Gdyby więc wszy­

scy z taką intensywnością i wysiłkiem pracowali, Polska byłaby znacznie bogatsza i żyło by się nam wszystkim lepiej. Chłoporobotnicy być może w zakładzie pracy są mniej wydajni ale nie można powiedzieć że są leniwi. I nie zazdrośćmy wyższego stan­

dardu życia ludziom, którzy ciężko pracują w fabryce i na gospodarstwie ' w domu.

Nim Japończycy stali się bo­

gatym narodem, ciężko praco Wali (w fabryce i na małych poletkach lub ogródkach dział kowych), mądrze gospodarowa li skromnymi zasobami kra­

ju i bardzo oszczędzali. A my

■ zazwyczaj chcemy mniej pra­

cować, więcej zarabiać, -kró­

cej pracować i lepiej żyć. Na wet w raju Bóg kazał Adamo wi ciężko pracować, żeby się zbytnio nie rozleniwił i żeby mu do głowy nie przychodziły

sprośne myśli. (wl)

tym względem zjawiskiem — zdaniem kierownika Kusego

— jest zaangażowanie zało­

gi. Załoga wydziału wyczuwa sytuację i reaguje w sposób, który daje kierownictwu auten tyczną satysfakcję. To jest właśnie najważniejszy argu­

ment pozytywnego trendu. Z dużym zadowoleniem przyję­

ła załoga i kierownictwo wy działu fakt wyodrębnienia miejsca na składowanie po­

psutych palet i pojemników.

To wyeliminuje jeden z pod stawowych kłopotów wydzia łu. Absencja była u nas pra wie zawsze zjawiskiem niepo kojącym nie tylko w wydziale PR-1. I właśnie tutaj wydział zanotował zdecydowaną poprą wę. W pierwszym półroczu u biegłego roku wydział stra­

cił z powodu absencji 3847 roboczodni, natomiast za sześć miesięcy bieżącego roku — tylko 2501 roboczodni. Spa­

dek nieobecności nastąpił głównie dzięki obniżeniu się absencji chorobowej, co uznać należy — zdaniem kierownika wydziału — za duży sukces.

Wierzę, że takich opitymistycz nych akcentów wydział bę­

dzie notował coraz więcej.

R.Z.

do życia Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego zmie niły się warunki działalności dla ludzi dobrej woli. Platfor mę działania wszystkich Po­

laków na rzecz zjednoczenia i odrodzenia określa deklara­

cja ideowa, uchwalona na Kongresie PRON. W chwili obecnej najważniejszym zada­

niem stojącym przed działacza mi PRON-u jest przyciągnię­

cie do ruchu odrodzeniowego jak największej ilości Pola­

ków. Te wszystkie, bardzo często trudne działania mają na celu uświadomienie pracow nikom potrzeby zgodnego, jed nolitego działania, działania, które zadecyduje o naszej bliższej i dalszej przyszłości.

Większość obywateli naszego kraju, a dotyczy to też i załogi FSD, niezależnie od poglądów politycznych, wyznania wiary, ideologii — pragnie żyć w normalnej atmosferze. Dość jest swarów, patrzenia na sie­

bie bokiem, podziałów, egoiz­

mu. Tak po prostu być dalej nie może. Na przeciw tym o- czekiwaniom wychodzi właś­

nie PRON, organizując szero­

ki front ludzi dobrej woli.

Sprawa jakiej służy ten ruch, jest najwyższej rangi państwo wej i narodowej. Nie może być ona obojętna dla żadne­

go Polaka, który pragnie do­

bra swojej Ojczyzny.

R.Z.

klakson 3

(4)

Szybka informacja pomaga rozsądnej decyzji

(Ciąg dalszy ze str. 1)

wości, możliwość zainicjowa­

nia działań zapobiegawczych i korygujących — to zagad­

nienie pierwszorzędnej wagi w zakresie kierowania i za­

rządzania. Każde powzięte działanie jest uzależnione od wielu różnych czynników, o których częściowo wiemy, a częściowo nie. Nawet najzna­

komitszy jasnowidz nie jest w stanie przewidzieć całego łańcucha przyczyn i skutków, spowodowanych powzięciem określonej decyzji. Nie jest tego również w stanie prze­

widzieć genialny kierownik czy dyrektor. Złożoność zagad nienia spowodowała rozwój różnych systemów informa­

tycznych, dostarczających ol­

brzymią ilość niezbędnych da nych w różnych układach, przekrojach i szczegółach.

Trudno sobie wyobrazić pro­

wadzenie racjonalnej działal­

ności technicznej, produkcyj­

nej czy ekonomiczno-handlo­

wej bez niezbędnej porcji in­

formacji.

Taką rolę w naszej fabrycz nej rzeczywistości spełnia in­

formacja sporządzana przez odpowiednie komórki funkcjo nalne. Dane obliczane w tych komórkach służą kierowni­

ctwu przy wyborze najodpo­

wiedniejszego wariantu pod­

czas podejmowania decyzji.

Jest to tradycyjny sposób sporządzania i korzystania z informacji, dość szeroko u nas jeszcze stosowany. Wyra­

żając opinię o tradycyjnym systemie mam na uwadze czynnik czasu. Czynnik ten obecnie odgrywa bardzo istot­

ną rolę. W pościgu za ren­

townością, zyskiem i innymi korzyściami liczy się nie tyl­

ko dokładna i czytelna infor­

macja ale również i szybkość jej sporządzenia. Ten kto po­

siada informację precyzyjną i co jest istotne, szybką — ten jest w korzystniejszej sytuacji i wygrywa. Jest pewny, że prawidłowość ta będzie mia­

ła znakomitą okazję zaowo­

cować w okresie, gdy zaczną w pełni działać zasady refor­

my gospodarczej.

W tym właśnie aspekcie warto i myślę, że należy oce­

nić nasz zakładowy system informatyczny. System ten jest niestety niejednolity, ma­

ło spójny, pozwalający na różne jego, interpretacje. W fabryce stosowane są trzy rodzaje dokumentacji infor­

matycznej tj. dokumentacja wg rachunku kosztów norma­

tywnych, dokumentacja tra­

dycyjna wykonywana na pod­

stawie aktów normatywnych i żądań odpowiednich służb lub osób i najnowsza — in­

formacja sporządzana przez komputer, a dostarczana przez Ośrodek Przetwarzania Informacji. Ta niejednorod­

ność. dokumentacji odbija się w sposób niekorzystny na przepływie informacji, jej spo rządzaniu, przetwarzaniu i wykorzystywaniu do celów analitycznych i decyzyjnych.

Ma się rozumieć, że system ten nie może spełnić warun­

ków jakie oczekuje się od szybkiej i precyzyjnej infor­

macji.

W celu usprawnienia syste­

mu utworzono w naszej fa­

bryce jedenaście lat temu — Ośrodek Przetwarzania Infor­

macji. Ośrodek ten w pełni zaczął się rozwijać od roku 1975 tj. od momentu, gdy Jelczańskie Zakłady Samocho dflwe zakupiły komputer IBM-370. Zakupiliśmy specjał ne urządzenie do przesyłania za pomocą teletransmisji da­

nych do komputera ' w Jel­

czu, co radykalnie usprawniło cały system informatyczny.

Eksploatowane są obecnie uży teczne dla zakładu podsyste­

my informatyczne w zakresie gospodarki materiałowej, pla­

nowania produkcji, kadr.

Ośrodek Przetwarzania Infor­

macji jest w stanie zaprojek­

tować i wdrożyć również i inne podsystemy informa­

tyczne, które mogłyby wzbo­

gacić wiedzę o prpdukcji, pla nowaniu oraz usprawnić sy­

stem sterowania zakładerft.

Szkopuł jednak polega na tym, że zainteresowane służ­

by i komórki funkcjonalnie nie mają przekonania do da­

nych pochodzących z kompu­

tera. Przejawia się to w tym, że nie tylko nie proponują wykonania nowych wydaw­

nictw komputerowych, lecz nie wykorzystują danych już sporządzonych. O skutecznoś­

ci funkcjonowania systemu in formatycznego decyduje współ praca pomiędzy Ośrodkiem Przetwarzania • Informacji z jednej, a poszczególnymi ko­

mórkami funkcjonalnymi z drugiej strony. Cały system informatyczny zasadza się na permanentnym dostarczaniu do komputera danych, z któ­

rych potem w bardzo krótkim czasie można uzyskać poży­

teczne informacje w różnych układach i przekrojach. Pod tym względem współpraca

tylko częściowo jest zadowa­

lająca.

Warto zadać sobie pytanie:

co jest przyczyną niechęci do przedstawionego systemu, informatycznego? Odpowiedź nie może być jednoznaczna, nie może ona dotyczyć wszy­

stkich, którzy mają służbowy związek z systemem informa­

tycznym. Wielu kierowników widzi korzyść we wdrożeniu nowych podsystemów ale jest też część, która do tego za­

gadnienia odnosi się sceptycz­

nie. Wydaje się, że część scep tyków zmieniłoby swój sto­

sunek do sprawy, gdyby w pełni zrozumieliby swój sto­

sunek do sprawy, gdyby w pełni zrozumieli ideę syste­

mu informatycznego oraz ko­

rzyści jakie on przynosi. O stanowisku sceptyków może decydować jeszcze inny czyn­

nik. Wprowadzenie bowiem zintegrowanego czytalnego sy stemu informatycznego zwią­

zane jest z dyscypliną i po­

rządkiem w wypełnianiu do­

kumentów, przestrzeganiu u- stalonych zasad postępowania, dokładnością oznaczania de­

tali, wypełniania dokumentów itd. System taki zmusi do odrzucenia złych nawyków, stereotypów oraz reorientacji w myśleniu i działaniu. Taka jednak gruntowna zmiana mo że być bardzo uciążliwa dla służb i osób, które dobrze się mają w dotychczasowym sy­

stemie. Szybki i precyzyjny system informatyczny posiada ponadto istotny walor, który może poważnie naruszyć spo­

kój i dobre samopoczucie nie których komórek organizacyj­

nych oraz pracowników.

Sprawa nabiera szczególne­

go znaczenia gdy chodzi o dostęp do potrzebnych infor­

macji i ich wiarygodność.

Funkcjonują w naszej fabry­

ce zarówno służby jak i oso­

by, które uważają, że mają

„patent” lub jak kto woli

„monopol” na udzielanie określonych informacji. Ist­

niejąca w fabryce sytuacja stawia ich w bardzo korzyst­

nej pozycji jako pracowników niezbędnych i niezastąpio­

nych. Ten tak troskliwie pie­

lęgnowany mit prysnąłby nie chybnie w momencie uzyska­

nia informacji z komputera.

Tu i ówdzie podważa się ce­

lowość istnienia Ośrodka Przetwarzania Informacji ja­

ko czegoś niepotrzebnego, nie przynoszącego fabryce żad nych korzyści. .Jest to opinia złudna, nie oparta na żadnych rozumnych przesłankach. Każ­

de racjonalne działanie pole­

ga na tym, żeby za ponie­

sione nakłady uzyskać możli­

wie najwyższy efekt. Prawda (Dokończenie na str. 7)

i

Najtrudniejszym problemem mieszkańców naszego miasta jest budowmictwo mieszkaniowe. Były latf, gdy w Nysie budo­

wano dużo mieszkań, nie na tyle jednak, żeby w pełni za­

spokoić potrzeby. W ostatnim czasie nastąpił jednak regres w’budownictwie mieszkaniowym. Powoduje to, że kolejka do własnego „M” staje się coraz dłuższa. Na zdjęciu domy przy

ul, Piastowskiej. Foto: Archiv m

egłos w ftysEt aasgi

Kilka uwag o młodzieży

O młodzieży zatrudnionej w naszej fabryce pisano na łamach „Klaksonu” wiele ra­

zy. Była nawet rubryka „Z życia młodzieży”, w której zamieszczano informacje głów nie o działalności organizacji młodzieżowej. Natomiast bar­

dzo rzadko mówiono o mło­

dych ludziach zatrudnionych w fabryce, którzy przecież mają podobne problemy, jak ludzie zorganizowani.

Ostatnio poza niewielkim gronem pracowników mało kto wie o działalności ZSMP.

A szkoda, bo w jaki sposób młodzi ludzie mają dowie­

dzieć się o tych sprawcach.

Niedawno przeczytałem w prasie centralnej, że organi­

zacje młodzieżowe (jest ich kilka) wychodzą z impasu i ich szeregi aktywizują się.

Być może — problemy mło­

dzieżowe trudno mi dostrzec, bo jestem już w wieku poza organizacyjnym.

Jednak pamiętam, że kie­

dyś były bogate programy działania, dotyczące społecz­

nej adaptacji młodych nowo- przyjmowanych pracowników.

Inna sprawa, że z realizacją tych programów nie zawsze wychodziło.

Zamierzano np. opracować informator dla nowozatrud- nionyćh ale nic z tego nie wyszło. Było jeszcze wiele innych inicjatyw i akcji, cho­

ciażby takich jak: konkurs

„Najlepszy nauczyciel i wychowawca młodzieży”, a także ..Kowalski nie jest

sam”. Problemy, z jak mi spotykają się młodzi są nie tylko istotne dla samej mło­

dzieży, lecz także dla kie­

rownictwa fabryki i całe: za­

łogi. Zdajemy sobie sprawę, że pd tego w jakim stopniu i jak chętnie młodzi pm>. - mować będą pracę w z~k’.a- dzie, szybko się w śród o w - sko pracy i zamieszkania a- daptować, a następnie zdoby­

wać wyższe kwalifikacje, za­

leżeć będą wyniki produkcy - ne zakładu i przvszle pers­

pektywy naszej firmy. Wie­

my np., że nie wszyscy aeso - wenci szkoły zawodowej po­

dejmują pracę w fabryce, a i ci, którzy są zatrudniani c :: - sto po roku odchodzą. E c może nie tak wyobrażali s bie pracę w fabryce, pracę przy produkcji samochodów.

Wydawało im się, że jest to praca ciekawa, a później o- kazuje się, że to praca trę - ka, monotonna, a zarobki nie tak rewelacyjne jak przypu­

szczali. Odchodzą więc mło­

dzi ludzie, niedawno zatrud­

nieni. O przyczynach ich de­

cyzji rozmawia z odchodzący­

mi kierownik Działu Kadr.

Ale czy do przeprowadzeń a rozmów mają dość czasu mi­

strzowie i kierownic' wy­

działów?

Często miody człowiek przy chodząc do fabryki i po raz pierwszy podejmując prace zawodowy czuje się zagubio­

ny w nowym otoczeniu, wśród (Dokończenie na str. 7)

N

a temat racjonalizacji i wynalazczości pracow niczej napisano już bar­

dzo dużo. Od samego zarania ruch wynalazczości pracowni­

czej miał swoich zwolenni­

ków i przeciwników. Zwolen­

nicy (być może z lekką prze­

sadą) twierdzą, że jest to naj­

efektywniejszy sposób uzyski­

wania wyższej zdolności pro­

dukcyjnej i obniżania kosz­

tów wytwarzania w stosun­

ku do ponoszonych nakładów finansowych. Przeciwnicy zaś starają się swoją krytykę uza sadnić ’ argumentami, że w twierd-zeniach zwolenników jest wiele naciąganych obli­

czeń, pozornych efektów wzię tych po prostu... z sufitu.

Prawda jak zwykle leży po­

środku. Nie ulega wątpliwoś­

ci, że bez myśli wynalazczej setek autorów opatentowa­

nych wynalazków i bez udzia łu szerokich rześz racjonali­

zatorów, wywodzących się głównie z robotników, nasza gospodarka narodowa byłaby o wiele uboższa. Nawet w krajach wysoko rozwiniętych gospodarczo, bogate koncerny przemysłowe przywiązują du­

żą wagę do szybkiej i efek­

tywnej realizacji badań na­

ukowych i szybkiego wdraża­

klakson 4

nia postępu technicznego i ekonomicznego. Kto w ostrej konkurencji żałuje pieniędzy na badania i realizację postę­

pu technicznego, ten pozosta- je w tyle i często plajtuje.

W naszym kraju z badania­

mi naukowymi i wynalazczoś cią pracowniczą raz było le­

piej, raz gorzej. W latach pięćdziesiątych ruch ten — podobnie jak współzawodni­

ctwo pracy —- poddany był sformalizowaniu. Z powodu niewystarczającej wymiany informacji, spora liczba pseu­

do racjonalizatorów opraco­

wywała wnioski na podstawie

To się nazywa złapać byka za rogi!

dostępnych im źródeł opiso­

wych dawno wynalezionych i usprawnionych maszyn i urzą dzeń. Później nastąpiły lep­

sze czasy, by znów w latach siedemdziesiątych zaintereso­

wanie krajowymi badaniami i postępem technicznym zwek slować na korzyść zakupu za­

granicznych patentów i licen­

cji. Obecnie temat wynalaz­

czości pracowniczej ponownie powraca na łamy środków masowej informacji.

PRZYCZYNY I SKUTKI Publicyści nie bez racji pod noszą alarm, stwierdzając

pobudzić

Wynalazczość pracownicza

gwałtowny spadek zaintereso­

wania się ludzi i zakładów pracy zgłaszaniem i realiza­

cją projektów wynalazczych i racjonalizatorskich. Jak pi- sze w „Życiu Literackim”

Wacław Opacki w roku 1982 w jednostkach gospodarki uspołecznionej zgłoszonych zostało 119,5 tys. pracowni­

czych projektów wynalaz­

czych (wynalazków, wzorów użytkowych i projektów ra­

cjonalizatorskich). Jest to o 20,5 tys. mniej niż w roku 1981. W produkcji wykorzysta no 82,3 tys. projektów wyna­

lazczych, czyli o 22,5 tys.

mniej niż w roku 1981. Przy­

rost lub spadek wysokości uzyskanych efektów z tytułu wynalazczości trudny jest do określenia ze względu na duże ruchy cen.

Wyraźny spadek zaintereso­

wania wynalazczością pracow niczą daje się już zauważyć od 1980 roku, chociaż i uprzed nio zainteresowanie wynalaz­

czością pracowniczą wyraźnie zmalało.

Autor wspomnianej publika cji to niekorzystne dla gospo­

darki zjawisko tłumaczy na­

stępującymi czynnikami: „Na stąpiły wyraźnie niekorz-fstne zmiany warunków dostęj p do

surowców, środków inwesty­

cyjnych i dewizowych, co ogranicza lub wprost un.e- możliwia wdrażanie wynalaz­

ków. Związki zawodowe (tak­

że organizacje techniczne i samorządy pracownicze) od­

stąpiły lub zaniechały spra­

wowania opieki i udziejania pomocy twórcom i organ za- torom społecznego ruchu ra­

cjonalizatorskiego. Spadła real na wartość wynagrodzeń o- trzymywanych za projekty wynalazcze. Innym szczegó - nie negatywnym czynnikiem było zmniejszenie zapotrzebo­

wania przedsiębiorstw na pra ce naukowo-badawcze, które przecież w ostatecznym efek­

cie kończą się często patenta­

mi”. Dalej autor stwierdza:

„Największy jednak wpływ na utrzymującą się wciąż ten dencję spadkową, ma moim zdaniem, istniejący bałagan w przepisach, które są typowym przykładem legislacyjnego niechlujstwa. Spis obowiązu­

jących aktów prawnych z za­

kresu: wynalazczości, wzorów ozdobniczych, znaków towa­

rowych, rzecznictwa patento­

wego oraz finansowania i wy nagradzania za projekty wy- nalacze — obejmuje (wg sta­

nu na dzień 20 października

(5)

Zimowe zaopatrzenie

Czas szybko mija i ani się oglądniemy gdy nadejdzie o- kres zimowy. Tegoroczny dob ry urodzaj w jarzyny i owo ce pozwala gospodyniom do­

mowym poczynić odpowiednie zapasy na zimę. Wzorem lat ubiegłych, pracownicy służb socjalnych wkrótce też podej mą zaopatrzenie pracowników na zimę. Jak poinformował nas kierownik Działu Socjal­

nego Kazimierz Toszek, na tegoroczne zaopatrzenie zimo we zamówiono 240 ton ziem­

niaków. Z tej liczby około 115 ton przeznaczonych zostanie na bezpośrednie zaopatrzenie pracowników, zaś pozostała ilość na zoapatrzenie placó­

wek socjalnych. Ponieważ z ogólnej ilości zamówionych ziemniaków pozostanie znacz­

na'rezerwa, stąd wszyscy pra cownicy, którzy zechcą nabyć większą ilość niż pierwotnie zamówili będą mogli to bez trudności uczynić. Z informa­

cji prasowych można wniosko wać, że 100 kg ziemnia­

ków kosztować będzie w gra­

nicach 850 zł. Być może cena ulegnie zmianie, lecz tego o- becnie nie da się ustalić. Po­

dobnie jak w roku ubiegłym ziemniaki będą dowożone pra cownikom do domu zakładowy mi środkami transportu. Korni

A nam jest szkoda lata... jak w piosence, chociaż jesienne dni w parku także mają swój urok. Foto: Archiwum sja socjalna, w skład której wchodzić będzie przedstawi­

ciel Związku Zawodowego u- stali komu (ze względu na trudności materialne) będzie trzeba w ramach zapomogi do starczyć bezpłatnie po 100 kg ziemniaków.

Na zaopatrzenie zimowe za­

mówiono też 5 ton cebuli, któ rą dostarczy prywatny planta tor bez żadnego pośrednictwa.

O ile będzie zapotrzebowanie, myśli się także o możliwości zamówienia i rozprowadzenia pewnej ilości kapusty. Nato­

miast zaopatrzenie pracowni­

ków w owoce zamierza się przeprowadzić w ten sposób, że w określonych dniach pod stawi się samochód, którym chętni pracownicy będą mogli wyjechać do sadu któregoś pobliskiego PGR i zakupić do wolną ilość owoców. Po pro­

stu Dział Socjalny ze względu na szczupłą obsadę pracowni ków nie jest w stanie w inny sposób zająć się sprowadza­

niem i rozprowadzaniem wśród załogi owoców. Pozostałych ja rzyn nie zamierza się rozpro­

wadzać, ponieważ w ciągu ca­

łego roku pracownicy mogą się w jarzyny zaopatrzyć w pobliskim kiosku warzywnym obok fabrycznej bramy.

(iz)

L

etni sezon wypoczynko­

wy mamy już za sobą.

Można się już pokusić o wstępne podsumowanie orga nizacji i przebiegu tegorocz­

nego wypoczynku pracowni­

ków i ich rodzin. Za sprawą sił przyrody lub jak kto woli o- patrzności, tegoroczny sezon wypoczynkowy na ogół można uznać za udany. Mimo trwa­

jących trudności zaopatrzeniom wych, z wczasów, kolonii i o- bozów w br. skorzystało wię cej osób niż w roku ubieg­

łym. Nie odstraszają ludzi wyż sze opłaty za pobyt w ośrod­

kach wczasowych i kolonij­

nych. Dowodzi to, jak bardzo pracownicy naszej fabryki pragną choćby na dwa tygod nie wyjechać w góry lub nad morze, chcąc odpocząć po cięż kiej pracy z dala od swoje­

go środowiska w miejscu za mieszkania.

Podobnie jak w latach u- biegłych dużym dylematem by ło sprawiedliwe podzieleni^

skierowań na wczasy i kolo­

nie. W zasadzie większość pra cowników i ich rodzin pragnę ła wyjechać na wczasy do Pu stkowa (dzieci natomiast do Gdyni) i do tego na turnusy w miesiącach lipcu i sierpniu.

Mniej chętnych natomiast by ło do wyjazdu na wczasy w Muszynie. Jak już informowa liśmy, na sześciu 14-stodnio- wych turnusach w Pustkowie wypoczywało 283 osób, zaś na pięciu (szósty został zaplano­

wany na okres zimowy) tur­

nusach w Muszynie przeby­

wało dotychczas 133 wczasowi czów. Letni okres organizo­

wania wczasów, obozów i ko-

| lonii jest dla pracowników i służb socjalnych okresem bar i dzo intensywnej i wytężonej pracy. Mimo wielu trudności z tego zadania wywiązują się dobrze, chociaż z całą pewnoś cią nie zdołali wszystkich za dowolić. Opinie pracowników o wczasach w poszczególnych , ośrodkach były różne. Na ogół chwalono kuchnię i wyżywię nie w ośrodku wczasowym w Muszynie. Na temat wyżywię nia i sposobu organizowania wczasów w Pustkowie spoty­

kaliśmy się z krytycznymi u- wagami. Zapytany o to kie­

rownik Działu Socjalnego Ka­

zimierz Toszek stwierdził, że do jego działu nie wpłynęła żadna skarga lub zażalenie.

Można oczywiście różnie pod chodzić do tego zagadnienia.

Komuś się wydaje, że skoro zapłacił dwa i pół lub trzy tysiące zł za dwa tygodnie po bytu w domu wczasowym od osoby, to powinien mieć wy­

żywienie i obsługę na właści wym poziomie. Rzeczywista ce ' na skierowania na dwa tygod i nie od osoby do ośrodka wy­

Łaprasza/ft^if do

Go dalej z wypoczynkiem pracowników?

poczynkowego w Pustkowie wynosi 7.500 zł. W zależności od wysokości dochodu na członka rodziny ^pracownicy płacą różne stawki nie prze­

kraczające w zasadzie trzech tysięcy zł od osoby. Jest to

•więc prawie jedna trzecia fak tycznego kosztu pobytu na wczasach! Pozostałą część kosz tów pokrywa zakład z fundu­

szu socjalnego. A fundusz ten wynosi 15,5 min zł rocznie. Fun duszu tego musi starczyć na całą gospodarkę socjalną po­

cząwszy od dopłaty za wcza­

sy i kolonie, utrzymanie pla­

cówek socjalnych, finansowa­

nie działalności kulturalnej, sportowo-rekreacyjnej, opłaca nie kosztów wycieczek i wie­

le. innych. Tzw. wkład do kot ła w ośrodku wczasowym na dobę musi mieścić się w gra­

nicach 150 zł. Za tę sumę ina czej można się gospodarzyć w Muszynie, a inaczej w Pustko wie. Oczywiście wiele “zależy od inwencji i sumienności kie rownictwa i personelu ośrod­

ka. Na pracę personelu ośrod ka • w PiTstkowie, kierownik działu socjąlnego nie ma bez pośredniego wpływu, ponie­

waż FSD jest tylko współgos podarzem ośrodka wczasowe­

go. W br. dzięki staraniom obu działów socjalnych udało się załatwić poza przydziałem do stawy mięsa i innych produk­

tów z pobliskiego PGR, co trochę poprawiło sytuację za opatrzeniową ośrodka. Gdyby chcieć zmieścić się tylko w ramach posiadanego przez za kład funduszu socjalnego, to należałoby w br. znacznie o- graniczyć ilość wyjeżdżających na wczasy i kolonie lub znacz nie podnieść wysokość opłat od pracowników. Wczasy i ko łonie zostały więc częściowo dofinansowane z odpisu zysku przedsiębiorstwa, co umożliwi ło wysłanie na wczasy i ko­

lonie prawie wszystkich chęt nych. Rodzi się pytanie co da lej z wczasami?

Ośrodek wczasowy w Pu­

stkowie na okres zimowy zo- staje zamknięty do następne­

go sezonu. Qo prawda pozase zonowe utrzymanie ośrodka nie jest zbyt wielkie ale nie­

mniej jednak kosztuje. W kosz tach tych partycypuje także

nasz zakład. Gdyby udało się

— wzorem innych zakładów

— wydzierżawić budynki w okresie zimowym np. na sa­

natorium, to koszty utrzyma­

nia ośrodka rtiógły by być o wiele mniejsze. Ośrodek wcza sowy w Muszynie (28 miejsc jednorazowego pobytu) czyn­

ny jest cały rok. Muszyna le żąęa w cieniu słynnej Kryni­

cy, nie jest niestety ani w letnim, ani w zimowym sezo­

nie zbyt atrakcyjna. Brak tu bowiem niezbędnych urządzeń do uprawiania sportów zimo­

wych. Żeby zmniejszyć kosz­

ty utrzymania ośrodka, w o- kresie posezonowym wykorzy stuje się ośrodek dla różnych celów (np. jako dom noclego wy ‘dla wycieczek). Mimo te­

go, jesienią i wiosną bywają tygodnie, gdy ośrodek świeci pustkami.

Wbrew przewidywaniom w roku bieżącym dużym wzię­

ciem cieszył się ośrodek cam­

pingowy w Otmuchowie. Właś ciwie oprócz noclegów i wo dy nie ma tam nic atrakcyj­

nego ale okazało się, że sobot nio-niedzielne wyjazdy nad po bliskie jezioro cieszą się dużą popularnością, zwłaszcza mło dych ludzi. Jest to bowiem najtańszy' sposób spędzenia urlopu. Kto wie czy tego ro­

dzaju wypoczynek nie będzie w najbliższej przyszłości domi nującą formą spędzania urlo­

pów. A jeśli tak, to może właś nie należałoby rozważyć moż­

liwość budowy chociażby na początek skromnego zaplecza gospodarczego — bufetu spo­

żywczego lub stołówki, świet licy, natrysków i umywalni.

Wydaje się, że koszty takie­

go przedsięwzięcia nie przekra czałyby możliwości finanso­

wych zakładu. Może na ten temat wypowiedzą się kompe tentni pracownicy zakładu?

Czekamy na listy.

(Z.S.)

w odwrocie

1982 roku) 60 pozycji. W prze p ach tych gubi się nawet Łcd Najwyższy”. W obszer­

nym artykule wspomniany autor pokazuje wiele przy­

kładów sprzeczności lub nie­

jasności w aktach prawnych, a dotyczących wynalazczości, rozstrzygania sporów na tle orzecznictwa i praw ochrony patentowej.

Z WŁASNEGO PODWÓRKA Zobaczmy więc jak na tym tle wygląda sprawa wynalaz­

czości pracowniczej w Fabry­

ce Samochodów Dostawczych w Nysie. Jednak bez przyto­

czenia konkretnych liczb, wszelkie rozważania na ten temat będą mało wiarygodne.

Otóż w ciągu siedmiu miesię­

cy 1982 roku zgłoszono 32 projekty, z czego zastosowano 31 projektów. W analogicz­

nym okresie siedmiu ^miesięcy bieżącego roku zgłoszono 13 projektów z czego zastosowa­

no lub uznano za celowe ich zastosowanie 12 projektów.

Jeżeli ocenić efektywność zgaszonych proiektów, to właściwym miernikiem będzie ilość zaoszczędzonej stali i obniżenie robocizny z tytułu zastosowanych projektów. Obli

cza się, że w roku ubiegłym z tytułu zastosowania projek­

tów zaoszczędzi' się 17,8 ton stali, a w bieżącym roku 15 ton, zaś w robociżnie uzyska się (lub już uzyskano) oszezęd ność 2.520 roboczogodzin, a w roku bieżącym 3.172 roboczo- godziny. Te ostatnie liczby wskazują na właściwy trend racjonalizatorskiego i wyna­

lazczego myślenia autorów zgłoszonych projektów. Przy obecnych trudnościach mate­

riałowych i kadrowych tego rodzaju projekty mają duże znaczenie.

Niepokoić jednak musi tak gwałtowny spadek zgłoszo­

nych i zastosowanych projek­

tów. Spadek zgłoszonych i za stosowanych projektów w ciągu siedmiu miesięcy br. w stosunku do ubiegłego roku (w którym także zaznaczył się spadek) o przeszło 50 proc, jest dużo wyższy niż średnia kuajowa.

RACJONALIZATORZY NIE RODZĄ SIĘ

NA KAMIENIU Podobnie jak w sporcie i we współzawodnictwie pracy, w ruchu wynalazczości pra­

cowniczej dobre osiągnięcia nie przychodzą same. I po­

dobnie jak w sporcie, dla rozwoju i zainteresowania wy nalazczością pracowniczą po­

trzebna jest uporćzywa. praca wszystkich tych, od których te osiągnięcia zależą. Przede wszystkim potrzebna jest do­

bra atmosfera i duże zaanga­

żowanie kadry inżynieryjno- -technicznej.

Wszystko wskazuje na to, że w ostatnich fatach w FSD atmosfera wokół wynalazczoś ci pracowniczej nie była naj­

lepsza. Tu i ówdzie powtarza­

no opinie, że niektórzy racjo­

nalizatorzy na projektach ra­

cjonalizatorskich zarobili gru­

bą forsę, a swoimi oszczędnoś ciowymi projektami doprowa­

dzili do „obskubania” samo­

chodu z różnych detali i akce­

soriów wyposażeniowych, co spowodowało zubożenie goto­

wego wyrobu. Jest w tych twierdzeniach wiele przesady, bo z tytułu zgłaszanych pro­

jektów wynalazczych nikt się jeszcze nie wzbogacił, ponie­

waż przyznawane nagrody są stosunkowo niskie. Nie jest też wyłączną winą racjonali­

zatorów, bo oszczędnościowe projekty, pozbawiające samo­

chody niezbędnych elementów wyposażeniowych zostały za­

akceptowane przez kemisję złożoną przecież ze specjalis­

tów z dziedziny motoryzacji.

Tak czy inaczej wszystkie te zewnętrzne czynniki (prze­

pisy) oraz wewnętrzne uwa­

runkowania . spowodowały gwałtowny spadek zaintereso­

wania pracowników wynalaz­

czością pracowniczą. Po pros­

tu w ostatnich trzech latach zaprzestano różnymi formami zachęcać racjonalizatorów i oddziaływać na ich wyobraź­

nię, a także zaprzestano wer­

bować nowych kandydatów do ruchu wynalazczości pra­

cowniczej. Takimi wypróbo­

wanymi formami oddziaływa­

nia były ongiś konkursy i .tur nieje młodych mistrzów tech­

niki. W niektórych zakładach z dobrym skutkiem młodym pracownikom zaszczepiono bakcyla zainteresowania wy­

nalazczością pracowniczą po­

przez nieustająca' konkurs na miesięczny debiut racjonaliza tora. Zwolenników i przeciw­

ników miały także zakładowe giełdy wynalazcze i organizo­

wane wystawy zrealizowa­

nych, najcenniejszych pomys­

łów. Wszystkie te formy od­

działywania na pracowników należą już do przeszłości. Być może niektóre z nich zdeaktu alzowały się, ale też nie wprowadzono żadnych no­

wych form zachęty. Zawieszę nie w okresie stanu wojenne­

go związków zawodowych, sa­

morządów pracowniczych, KTiR oczywiście nie sprzyjało organizacyjnej i propagator­

skiej dz'ałalności na tym od­

cinku. Wszystko to prawda, ale tamte „dolegliwości” nale­

żą już do przeszłości. Moim zamiarem nie jest obarczanie winą za ten stan kogokol­

wiek, lecz pobudzenie do re­

fleksji i działania działaczy społecznych i pracowników administracji fabrycznej.

Twierdzenie, iż realizacja zgła szanych projektów racjonali­

zatorskich może wpłynąć na obniżenie ■ ceny wyrobu, w czym zakład nie jest zaintere­

sowany, polega po prostu na nieporozumieniu. Wynalaz­

czość pracownicza w FSD — jak to wykazały dane staty­

styczne — przyczynia się głównie do obniżania kosztów wytwarzania, co w ostatecz­

ności powiększa zakładowy zysk. Zakład-chcąc w dalszej perspektywie czasu w dal­

szym ciąSy się rozwijać i uzyskiwać wyższą efektyw­

ność finansową, musi zarów­

no teraz jak i w najbliższych latach konsekwentnie realizo­

wać postęp techniczny. Wia­

domym jest, że na duże in­

westycje nie ma co w najbliż szych latach liczyć. Wspiera­

jąc własnymi środkami finan­

sowymi realizację tzw. małe­

go postępu technicznego, po­

przez myśl techniczną kadry inżynieryjno-technicznej oraz kadry robotniczej i rozwój wynalazczości pracowniczej, wiele można zdz ałać. Choćby

(Dokończenie na str. ó)

klakson 5

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krajalnia traktowana jest też przez nie które służby fabryczne jako azyl dla osób, którym się nie udało, którzy powinni tam właśnie odłjyć proces

łecznej, związkowej inspekcji pracy przeprowadzono wiosen ny przegląd stanowisk pracy i warunków bhp. Co udało się już ze zgłoszonych wówczas wniosków zrealizować i jakie

Od kilku już lat przecież borykamy się z trud nościami w zaspokojeniu pó- trzeb bieżącej produkcji w ma teriały hutnicze a szczególnie blachę, z którą raz jest lepiej

Niezbędne jest jej szerokie wsparcie ze strony samorządu załogi, jako auten tycznego reprezentanta woli pracowników i odpowiedzial­. nego partnera kierownictwa

Czy to si^ udało? — chyba tak ’skoro uzwiązkowienie w ciągu trzech lat wzrosło w fa bryce ponad czterokrotnie. W dalszej części sprawozdania o- ceniono poszczególne dziedziny

zbędnej liczby pracowników — to problem ciągnący się już od wielu lat, dotyczący zresztą nie tylko wydziału montażowe go. W roku ubiegłym

Jakie składniki kosztów — i nie tylko — składają się na cenę?. Dla

Jak jest naprawdę, czym rzeczywiście zajmuje się zakładowe biuro konstruk cyjne, czy kónstruktorów jest za dużo czv za mało..