I
IP
III || •' • dylematy kadrowe • wydziały i ich problemy • wynalaz-
IJZIS W numerze:
CZOŚĆ PRACOWNICZA W ODWROCIE • NASZ FELIETON • SPORTtragicznego Wrześnią ghzetr załogi frbrvki snmocHooóiu dostruiczwh
jest dniem rozpoczęcia nowego roku kolejną, 44 rocznicą wybuchu II wojny hitlerowskich Niemiec na Polskę. Po- ubiegłych, 1 września br. pod pomni- gmachu Urzędu Miasta i Gminy) od- Pierwszy września
szkolnego. Jest także światowej i napaści dobnie jak w latach kiem w parku (Obok
była się patriotyczna manifestacja mieszkańców naszego mia
sta. Odbyła się ona pod hasłem: „Nigdy więcej wojny” i zgro
madziła licznie zebraną młodzież i społeczeństwo Nysy. Na uroczystość przybyły z pocztami sztandarowymi delegacje z zakładów pracy i instytucji użyteczności publicznej oraz or
ganizacji społecznych. Przybyli także kombatanci i uczestni
cy II wojny światowej. Pod płonącym zniczem wartę hono
rową zaciągnęli żołnierze Ludowego Wojska Polskiego.
Do zebranych okoliczne przemówienie wygłosił przewodni
czący ZBoWiD Mikołaj Puchiniec. Przypomniał on tamte tra
giczne chwile bohaterskiej walki żołnierzy i narodu polskie
go w obronie niepodległości naszego kraju — walki, która zakończyła się zwycięsko na gruzach Berlina.
Mówiąc o obecnej sytuacji międzynarodowej, zwrócił uwa
gę na zagrożenie świata rosnącym wyścigiem zbrojeń, co łatwo przekształcić się może w katastrofę wojenną. Na za
kończenie manifestacji pod pomnikiem poległych bojowników delegacje zakładów pracy i młodzież szkolna (także z naszej Szkoły Zawodowej) złożyły wieńce i wiązanki kwiatów. Na zdjęciach przebieg manifestacji i moment składania kwiatów pod pomnikiem przez uczniów przyzakładowej Szkoły Zawo
dowej. Tekst i zdjęcie: M. Kukuczka
w nvsn
Nr 3 (260) 26 WRZEŚNIA 1983 R. CENA 2 ZŁ
Zwiqzek Zawodowy w działaniu, i
Kiedy na spotkaniu z wi
cepremierem M. Rakowskim w Gdańsku Lech Wałęsa u- skarżał się, że „Solidarność od samego początku była nie ko
chanym przez rząd dzieckiem”, ktoś słusznie zauważył, że na całym świecie związki zawo
dowe są nie łubianym dziec
kiem. I to zarówno przez pracodawców i przemysłow
ców, jak również na ogół przez władze państwowe. Tak już w życiu i codziennej prak tyce bywa, że kiedy w na
szym kraju związki zawodo
we były nadmiernie kochane przez władzę, to zaczynało się dziać coś niedobrego, bo były krytykowane i nie łubiane
Wówczas także (przy innyph obecnie uwarunkowaniach) wielu ludzi z nieufnością od
nosiło się do związków zawo
dowych. Rychło jednak prze
konali się, że poza związkami nie warto pozostawać. Wó
wczas związki zawodowe w życiu załóg pracowniczych i w państwie wiele jeszcze zna czyły, bo z dużą konsekwen
cją broniły interesów pracow
niczych i w szerokim zakre
sie podejmowały problemy socjalne i bezpieczeństwa pra cy w zakładach
wych.
Poród nowego naszym zakładzie
w bólach. Gdy w listopadzie
Trudne
*
przemysło- związku w
odbywał się
cowników wstąpiło) 150 wy- ■ wódzi się z Solidarności. Przy wypełnianiu deklaracji do no
wego związku nie zwraca się uwagi kto z jakiego związku pochodzi. Nie prowadzi się też żadnej statystyki, bo dzia łający członkowie Zarządu nie potrafili powiedzieć ilu wśród związkowców jest członków PZPR i bezpartyjnych, czy też ilu byłych członków So
lidarności. Po prostu nowemu związkowi to jest niepotrzeb
ne. Liczy się to, co członek będzie robił w nowym związ
ku i jaką aktywność będzie wykazywał dla dobra załogi.
skąpeŚrodki
Trudno oczekiwać aby w okresie niespełna siedmiu mie sięcy (w tym miesięcy urlo-
raczkowanie
Szybka iniormacia pomaqa rozsądnej decyzji
przez klasę robotniczą. Bo ta
ka jest prawidłowość i taka jest rola samorządnych i sa
modzielnych związków zawo
dowych (taką rolę związków • zawodowych w ustroju socja
listycznym dostrzegał W. Le
nin), że muszą one być za
równo rozważnym współgospo darzem kraju, jak i faktycz
nym rzecznikiem i obrońcą interesów- pracowniczych.
Stały rozwój różnego rodza
ju form informacji jest w obecnej dobie zjawiskiem po
wszechnym, spotykanym nie
mal na każdym kroku. Do czerpania danych z różnych środków informacyjnych przy zwyczailiśmy się tak bardzo, że wprost nie wyobrażamy sobie normalnego funkcjono
wania zarówno w życiu służ
bowym jak i prywatnym bez określonej porcji informacji.
Najczęściej mamy do czynie
nia z informacją emitowaną przez tzw. środki masowego przekazu.
To jednak nie wyczerpuje
całego wachlarza możliwości w tym względzie, szczególnie gdy chodzi o informację o charakterze technicznym i ekonomicznym. Tego rodzaju informacja jest niezbędna głównie w działalności zawo
dowej. Prawda ta w całości odnosi się również do nasze
go zakładu. Przedsiębiorstwo przemysłowe jest skompliko
wanym organizmem, w - któ
rym przeplatają się różne czynniki i zjawiska współgra
jące jak i sprzeczne. Zrozu
mienie określonych prawidło-
JAK WYSTARTOWALI?
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Pracow
ników Fąbryki Samochodów Dostawczych ma za sobą trud ny start. Po wielkiej fali opty mizmu, a następnie pesymiz
mu, jakie przetoczyły się przez nasz kraj, wielką naiw
nością było sądzić, że ludzie od razu masowo garnąć się będą do nowego związku. Ten start był nietypowy, bo nowy związek organizowany był w trochę podobny sposób, w ja
ki powstawały związki (Dalszy ciąg na str. 4) zawodowe w latach 1945—47.
ubiegłego roku powstała 30 i paruosobowa grupa inicjatyw na, niektórzy byli ekstremiści 'Solidarności twierdzili, że na
stąpi rychłe poronienie tego przedsięwzięcia. Dziś już wi
dać, że nic takiego się nie wydarzyło, bo noworodek, li
czący sobie zaledwie kilka miesięcy rośnie zdrowo i za
czyna całkiem dobrze raczko
wać. Co prawda liczebność nowego związku jest jeszcze mała, lecz z każdym miesią
cem członków przybywa. W połowie września liczba człon ków osiągnęła 325
cych i 80 emerytów stów. Dobrowolność wania do nowego
jest ściśle przestrzegana.
Świadczy o tym fakt, że na
wet nie wszyscy członkowie PZPR do związku należą.
Przeważająca część związków ców, to członkowie byłej Soli darności. Skoro bowiem do Solidarności nie należało 170 pracowników fabryki, to świadczy, że co najmniej (zwa
żywszy, że owych 170 pra- . pracują- i renci- wstępo- związku
powych) nowy związek mógł dokonać wielkich działań i przedsięwzięć. Zresztą tak się złożyło, że do Zarządu nowe
go związku wybrano ludzi prawie zupełnie nowych, ma
ło obeznanych z przepisami i zasadami działania, którzy wiele rzeczy po prostu muszą się nauczyć. Z jednej strony jest to dobrze, bo ludzie ci nie są obciążeni grzechem na
wyków biurokratycznych i ru tyniarskich, z drugiej jednak strony potrzeba czasu, żeby zdobyli niezbędne doświadcze
nie. .
Wybrany na zebraniu wy
borczym na funkcję przewod
niczącego Mirosław Zabilski zwolnił się z pracy i wyjechał do Warszawy. Funkcję pełnią cego obowiązki przejął nie
dawno Jan Kotwa. Jak do
tychczas na swoim koncie związek nie ma wielkich o- siągfiięć’. Do Zarządu Związku jednak z każdym miesiącem przychodzi coraz więcej inte
resantów. I co ciekawsze (Dokończenie na str. 2)
Czy jest ktoś w stanie powiedzieć ile samochodów ze znakiem naszej firmy jeździ dziś po drogach w kraju i poza granicami Polski?
Foto: Archiwum
te'nt raczkowanie
(Dokończenie ze ~tr. 1) większość z tych, którzy pro
szą o pomoc lub interwencję, nie należy do związku. Zda
rza się, że niektórzy z nich proszą o deklarację i wyraża
ją chęć wstąpienia do związ
ku. W takich wypadkach przewodniczący Jan Kotwa mówi tak: nie chcę, żebyście to traktowali w taki sposób
— ja wam załatwię waszą sprawę, a wy w zamian wstąpicie do związku. Po co się ’ spieszyć. Zastanówcie się, namyślcie się i dopiero wtedy przyjdźcie się zapisać. My chce my być rzecznikiem i obroń
cą wszystkich pracowników, a nie tylko tych, którzy są na liście związku zawodowe
go. Oczywiście zasiłki statu
towe wypłacamy tylko człon
kom związku, bo to są fun
dusze związkowe pochodzące ze składek członków. Na ra
zie dysponujemy skromnymi funduszami. Zasiłek statuto
wy za urodzenie się dziecka wynosi 2 tys. zł., przy zgonie członka związku wypłacamy 3 tys. zł, a członka rodziny 1500 zł. Zależy nam na ilości członków, bo wówczas będzie my mieli więcej środków fi
nansowych — mówi sekretarz i skarbnik w jednej osobie Róża Gallus. Chodziliśmy o- czywiście po wydziałach, czy
taliśmy w czasie przerw śnia daniowych statut związku i rozmawialiśmy z pracownika
mi o wstępowaniu do związ
ku. To jest chyba normalne ale nikogo nie przymuszamy.
Po dawnych związkach prze jęliśmy zaledwie 200 tys. zł.
Środki te przeznaczone są głównie na zasiłki i zapomo
gi dla pracowników. Dowia
duję się, że 280 tys. zł. prze
kazano do Regionalnej Soli
darności we Wrocławiu i pie
niądze te prawdopodobnie przepadły. Pytam więc związ
kowców czy pracownicy tak łatwo pogodzili się ze stratą tych pieniędzy, które przecież pochodziły ze składek człon
kowskich. Na ten temat nie chcemy się wypowiadać — sły szę w odpowiedzi. Gdybyśmy je.dnak mieli do dyspozycji te pieniądze, wielu pracownikom można byłoby udzielić więk
szej pomocy. Chociażby nie
którym emerytom i rencistom, którzy żyją w bardzo trud
nych warunkach material
nych. Staramy się im pomóc przy zaopatrzeniu w niezbęd
ne produkty i węgiel na zimę, ale zakład dysponuje skrom
nymi środkami na ten cel.
STRUKTURA ZWIĄZKU I CODZIENNE PROBLEMY
Czy Zarząd ZwĄzku włą
czył się do organizowania
2. poiycji obserwatora
Jak mieszczuch
widzi współczesną wieś?
Mimo iż trzy czwarte doro
słego społeczeństwa posiada ro dowód pochodzenia chłopskie
go, znajomość rzeczywistych realiów i problemów współcze snej wsi wśród tego spoleczeń stwa jest bardzo niska. Ileż to razy w czasie podróży w pociągu nasłuchać się można na temat nadmiernego bogacę nia się chłopów na wsi. Wśród mieszczuchów obiegowym po
wiedzeniem jest, że „chłop śpi, a w polu rośnie”.
Jest rzeczą zadziwiającą, że tego rodzaju miary pojęć o niemoralnym, szybkim i łat
wym bogaceniu się społecz
ność miejska nie odnosi np.
do rzemieślników i prywat
nych posiadaczy sklepów. Nie uwzględnia się przy tym fak tu, że zarówno rolnik, jak i rzetelny rzemieślnik, chcąc jako tako prosperować i u- trzymać się często w niepew
nych sytuacjach (np. klęski nieurodzaju), musi najpierw włożyć dużo wysiłku w urzą
dzenie swojego warsztatu pra cy. Często to urządzanie trwa
klakson 2
wczasów, kolonii i obozów dla młodzieży? — stawiam kolej
ne pytanie. Pewne sprawy podejmowaliśmy wspólnie z działem socjalnym. Uzgadnia
liśmy przypadki obniżenia o- plat za wczasy i kolonie pra
cownikom będącym w najtrud niejszych warunkach życio
wych.
Można powiedzieć, że zwią
zek jak dotąd nie ma spekta
kularnych osiągnięć, którymi mógłby zaimponować załodze fabryki. Chociaż sprawy obro ny pracowniczych interesów bynajmniej nie schodzą z je
go pola widzenia. Wystąpił np. w sprawie dodatkowego zatrudnienia pracowników w wolne soboty i w godzinach nadliczbowych. Nie chcemy dopuścić do tego, żeby z winy złej organizacji i bałaganu na niektórych wydziałach w nor
malnych godzinach pracy, lu
dzie musieli straty produkcyj ne odrabiać w wolne soboty.
Wystąpiliśmy do dyrektora, żeby wydał zarządzenie, że w każdym przypadku organizo
wania pracy w wolne soboty była zgoda naszego związku.
Dyrektor zgodził się z naszą propozycją i zarządził,’ że na trzy dni przed organizowa
niem pracy w wolną sobotę, kierownicy muszą nas powia
domić a tym i uzyskać zgodę naszego związku.
Bardzo leżą nam na sercu
— mówi przewodniczący — sprawy warunków i bezpie
czeństwa pracy. Na razie nie podejmowaliśmy w tym kie
runku działań, bo musimy dokonać wyboru społecznych inspektorów pracy. Dokonaliś my dopiero wyboru Oddziało
wej Rady w jednym pionie.
Kiedy przeprowadzimy wybo
ry we wszystkich pionach, bę dziemy mieli sprawy organi
zacyjne za sobą. Wówczas po
szerzymy naszą działalność, bo zwiększy się skład nasze
go Zarządu o przewodniczą
cych rad oddziałowych. Chce
my to zrobić do końca br., żeby uporządkować strukturę naszego związku. Najpierw musimy przeprowadzić wybo
ry przewodniczącego. Nasi związkowcy muszą się też wypowiedzieć na temat przy
stąpienia do federacji. To są dla nas spraWy bardzo waż
ne, chociaż nie zamierzamy zaniedbywać spraw ludzkich.
Od tego, w jaki sposób rozwią zywać będziemy problemy za łogi i życiowe sprawy pracow ników, zależeć będzie autory
tet, siła związku i stosunek pracowników do sprawy przy należności do związku.
(ws)
kilka lub kilkanaście lat nie
zmiernie wytężonej pracy, lat dużych wyrzeczeń, po których dopiero w latach dojrzałych przychodzi (albo nie przycho
dzi) okres zbierania plonów Przeciętny zjadacz Chleba obserwuje współczesną wieś z okien pędzącego pociągu lub samochodu albo też do
wiaduje się z nieprawdziwych relacji i opowiadań. Istotnie, z okien pędzącego pociągu można zobaczyć, jak coraz szybciej znikają na wsi (zwła
szcza w Polsce wschodniej i centralnej) słomiane strzechy,, jak coraz więcej buduje się murowanych domów. Zamoż
ność wsi ocenia się w sposób pobieżny po ilości anten na dachach dómów i ilości po
siadanych samochodów osobo
wych. Tylko mieszkańcy miast nie wiedzą o tym, że chłop na wsi, o ile chce w przy
szłości uzyskiwać z gospodar
stwa przyzwoite dochody i zbudować dom mieszkalny, a następnie urządzić go na wzór miejski, to najpierw musi dać ziemi to, co ona potrzebuje, potem kupić maszyny, zbudo
wać budynki gospodarskie, a dopiero na końcu zabiera się do budowy domu mieszkalne-
(Dokończenie na sir. 3)
Montaż wewnętrznego wyposażenia samochodu przeprowadza
ny w wydziale PR-5.
Wydziały i ich
P
oczątek procesu produk cyj.nego ma miejsce w wydziale PR-1. Wydział ten — ze względu na swoje usytuowanie w schemacie organizacyjnym zakładu — w istotny sposób determinuje cały cykl produkcyjny. Pod
stawowym zadaniem tego wy działu jest wykonanie nie
zbędnej ilości wytłoczek do zabezpieczenia całego proce
su produkcyjnego samocho
dów. Wykonuje się tam rów nież wytłoczki przeznaczone na kooperację czynną oraz części zamienne. Pisanie o pracy jakiegokolwiek z wy
działów nie może się obejść bez poruszenia występujących trudności. Trudności i kłopo ty w ostatnim czasie towa
rzyszą nam wszystkim bez względu na to gdzie pracuje my. Ich szczególne nasilenie spowodowane jest nałożeniem się na siebie wielu negatyw nych skutków. Krótko mó
wiąc — przeżywamy kryzys i to bardzo ostry. Skutki je
go odczuwa wydział PR-1 w sposób szczególnie dotkliwy.
Najważniejszym problemem w wydziale jest zatrudnienie, a konkretnie — niedobór pra cewników. W pierwszym pół roczu niedobór ten wynosił
— średnio biorąc — 32 pra cewników, co — w odniesie
mapgąincsi-ł proponowanej reform 3/
Od dwóch lat prawie wszy
stkie przedsiębiortwa w kra- juI?«szczególnie o ważnym zna czeniu gospodarczym, boryka
ją się z brakiem ludzi do pra cy. Kłopoty kjadrowe odczuwa my również w naszym zakła
dzie. Od szeregu miesięcy ist nieje brak około 200 osób w bezpośredniej produkcji. Mi
mo wielu naszych starań i sta
rań pracowników Wydziału Za trudnienia, że z ogółu zgła
szających się osób do pracy trzy czwarte kierowanych jest
Dylematy
do FSD, trudno uzupełnić wy magane niezbędne potrzeby w produkcji. W bieżącym roku do dnia 6 września zatrudnio
no 270 osób, lecz zwolniło się 280 pracowników.
Co jest głównym powodem rozwiązywania umów o pracę?
Otóż, duży procent stapowią osoby przechodzące do zakła
dów prywatnych, następnie do rolnictwa, obejmując własne gospodarstwa lub zatrudnia
jąc się w rolnictwie uspołecz
nionym. Wielu zmienia za
kład z uwagi na możliwość otrzymania szybciej mieszka
nia w nowym zakładzie. Dal
szymi powodami są: niskie za robki, uciążliwa praca, urlopy bezpłatne i wreszcie powody niezależne od zakładu jak — renty i emerytury, urlopy wy chowawcze, powołania do od
bycia służby wojskowej.
Jest jeszcze jeden problem istniejący szczególnie w pew
nych wydziałach produkcyj
nych, dotyczący atmosfery w pracy, który przejawia się w wypowiedziach pracowników zwalniających się. Jak wiemy jest to dość ważne zagadnie
nie z punktu widzenia społecz
niu do pracowników fizycz
nych — stanowi 25 proc.
Szczególnie dotkliwie niedo- 6ór ten odczuł oddział krajał ni blach. Według informacji uzyskanej od kierownika wy działu p. Mariana Kusego — przyczyną takiego stanu rze
czy są stosunkowo niskie za rofciki, uciążliwe warunki pra cy, praca monotonna i nie
ciekawa. Braki w zatrudnie
niu oraz niska wydajność pra cy są powodem niekiedy po
ważnych zakłóceń w całym
.1 zamocowywanie zewnętrznych elementów wyposażeniowych.
Foto: M. Kukuczka
nego, mające wpływ na ja
kość i wydajność pracy. W tym kierunku od szeregu lat prowadzona jest w zakładach pracy różnego rodzaju działał ność, łącznie z przeprowadza
nymi badaniami o zadowole
niu pracownika. Konkretnie w naszym zakładzie występuje niezadowolenie na płaszczyź
nie mistrz — pracownik, kie
rownik — pracownik.
Od 1981 roku wprowadzono w dziedzinie zatrudnienia w zakładach pracy bardzo istot-
kadrowe
ne zmiany, znoszące limitowa
nie zatrudnienia, przy czym zakłady zostały uprawnione do ustalania wielkości i struk tury zatrudnienia, dostosowa
nych do zadań produkcyj
nych. Trzeba przyznać, że w tym kierunku podjęto również działania w naszym zakładzie, powołano komisję do przepro wadzenia analizy struktury organizacji i struktury zatrud nienia. Trudno jest zmieniać czy dążyć do poprawy struk
tury zatrudnienia jeżeli struk tura organizacji praktycznie pozostała bez zmian. Dokona
ne minimalne, właściwie ma
ło znaczące zmiany organiza
cyjne nie przyniosły oczeki
wanych efektów tzn. obniżki etatów umysłowych, w tym kierowniczych, bo przecież o to właśnie chodziło. Takie są cele i zadania reformy gospo
darczej oraz zaistniałej sytua
cji w zakładzie. Jest dyspro
porcja pracowników umysło
wych i pośrednio produkcyj
nych w stosunku do bezpo
średniej produkcji. Rozbudowa na wieloszczeblowość i ilość komórek organizacyjnych nie sprzyja poprawie struktury
procesie produkcji. Jeżeli braki w zatrudnieniu są zja- wiskiem niezależnym od wy działu czyli obiektywnym, to niska wydajność pracy musi niepokoić i skłaniać do odkry wania jej przyczyn. A przy
czyn jest kilka, które — zda niem kierownictwa wydziału
— njają decydujący wpływ na wydajność. Pracownicy wy działu pracują akordowo, w związku z czym dostarczenie na czas materiałów jest za
gadnieniem pierwszorzędnej wagi. Ale z tym właśnie jest kłopot. Znana jest ogólnie sprawa transportu wewnętrz nego, który właśnie ma obo wiązek dostarczania na po
szczególne stanowiska pracy potrzebne materiały. Braki sprzętowe i kadrowe transpor tu wewnętrznego, szczegól
nie zaś braki w częściach za miennych — w sposób zdecy dowany obniżają jego opera
tywność. To z kolei powodu je zakłócenia w pracy wy
działu. Pracownicy, których zarobki zależą od wykonywa nych sztuk, mają prawo się de nerwować czekając na mate
riał. Potem wykonując pra
cę w czasie skróconym, obni żają wydajność, a często i jakość wytłoczek. To tylko jedna z ważniejszych przy
czyn obąiżki wydajności. In nym również bardzo istotnym powodem jest brak kadry o
(Dokończenie na str. 3)
zatrudnienia, gdyż zmianę w tym kierunku można- uzyskać tylko przez likwidację nad
miernej administracji. Nie na
leży sądzić, że zmiany te do
tyczą generalnie całego zakła
du, jednak w niektórych ko
mórkach są niezbędne. Cho
ciaż z drugiej strony należa
łoby się również zastanowić nad ilością biurokracji i nad
mierną „papierkowością”. Lik widacja stanowisk lub etatów jeżeli takowe okażą się zbęd
ne, nie musi polegać na zwoi nieniu pracownika (bo nie jest to przyjemne ani -dla pracow
nika ani dla zakładu), lecz stopniowym zmniejszaniu w sposób nie powodujący zadraż nień. Jeżeli pracownik na wła
sną prośbę odchodzi z zakła
du, nie uzupełniać stanu no
wym. Ale żeby takie zamie
rzenia wprowadzić w prakty
kę, muszą zrozumieć tę ko
nieczność wszyscy kierownicy komórek organizacyjnych oraz musi być opracowany odpo
wiedni plan zatrudnienia, do
stosowany do poziomu produk cji, byw ciągu roku nie wpro wadzać zamętu likwidacją e- tatów.
Kierownicy niejednokrotnie wyolbrzymiają swoje zadania i potrzeby, a zakład nie dys
ponuje opracowanymi odpo
wiednimi, przystosowanymi do naszych warunków norma
tywami zatrudnienia pracow
ników np. umysłowych w ce
lu ustalenia faktycznych po
trzeb i limitu zatrudnienia.
Jak zapobiec fluktuacji pra cowników bezpośrednio pro
dukcyjnych, bowiem tylko ta
kie działania pozostały do wprowadzenia w zakładzie.
Nabór z zewnątrz nie daje o- czekiwanych efektów poza za trudnieniem skazanych i wa
kacyjnego hufca z powodu o- CDokończenie na str. 3)
Dyiematy
(Dokończenie ze str. 2) gólnokrajowej sytuacji na ryn ku pracy. • Poprawa może na
stąpić za trzy lata wg prognoz administracji państwowej. Tak więc po takim okresie prze
stanie być modne aktualne słowo „polityka kadrowa”, bo zgodnie z kwalifikacjami i przygotowaniem zawodowym będzie można odpowiednio zgodnie z potrzebami kiero
wać ludzi do pracy zaś obec
nie stosuje się najzwyklejsze
„łatanie dziur”.
Wśród wielu czynników wpływających na stabilizację załogi ważnymi będą:
— prowadzenie odpowied
niej polityki płacowej, zarów
no dla robotników, jak i urny słowych np. wprowadzenie a- kordu zbiorowego i opraco
wanie taryfikatora zakłado
wego dla pracowników umy
słowych i fizycznych, zatrud
nionych w systemie dniówko- wo-premiowym (ostatni — o- becny, mimo że opracowany został 2 lata temu, częściowo nie spełnia określonej roli),
Lwiqzal swoje życie z fabryką
Józef Kozyra należy do co
raz mniej licznego grona we
teranów pracy w naszej fa
bryce. Stan zdrowia zmusił go do wcześniejszego przejścia na emeryturę, lecz nie zmusił go do odejścia i zerwania wię zi z fabryką. Jest bowiem człowiekiem pracowitym, nie wyobrażającym sobie życia bez pracy. Należy więc do tej grupy pracowników bardzo mocno z fabryką związanych, tych, którzy pracować już nie muszą, ale nadal służą swoim wieloletnim doświadczeniem.
Pan Józef, z zawodu stolarz z wydziału PR-5 całe swoje dorosłe życie związał z fabry
ką. Jako 18-letni chłopak pra cę rozpoczął w ówczesnej Fa
bryce Mebli Stalowych „Za
chód” w lipcu 1951 r. Trafił do pracy w stolarni. Tutaj nauczył się zawodu i pozostał mu wierny, aż do dnia dzisiej szego. Praca nie była lekka, bo i mechanizacji nie było żad nej — wyjaśnia p. Józef. Pod stawowe narzędzia to hebel, dłuto, pilnik i piłka do drze
wa. A jednak odbudowywali fabrykę, a ściślej mówiąc od
budowywali halę „D” wydzia
łu PR-5. Później przyszły nad wozia specjalne i wreszcie pierwszy samochód dostawczy o nazwie „Nysa”. Pan Józef dobrze pamięta tamte dni, cza sy gorączkowej i wytężonej pracy, kiedy nie pytano za ile i co z tego będę miał. W tam tych latach zdawali sobie spra wę, że robią coś, z czego po
tem będą dumni. Ludzie od
nosili się do siebie życzliwie i udzielali sobie nawzajem po mocy, chociaż praca w tam
tych latach była cięższa i trudniejsza. Niemal każdą część, każdy detal trzeba by
ło wykonywać ręcznie. Teraz
kadrowe
— zwiększyć place zasadni
cze za faktycznie wykonywa
ną pracę, premię ustalić za dodatkowe wyniki pracy,
— ustalenie płac w stosun
ku do oceny umiejętności pra cowników, a nie tylko na pod stawie formalnego świadec
twa,
— zróżnicowanie płacy w zależności od stopnia złożono
ści i trudności warunków pra cy.— poczynić działania w kie runku poprawy warunków pracy, uciążliwości, szkodliwo ści i pracochłonności,
— zwiększenie zainteresowa nia mistrzów i brygadzistów nowo przyjętymi m.in. zachę
cić do dokształcania się,
— dokonać przeprowadze
nia rozmów kierowników wy działów i mistrzów z pracow nikami zwalniającymi się, po
nieważ pracownik przychodzą cy z podaniem do Służby Pra cowniczej zdecydowany jest na odejście i chce załatwić końcowe formalności.
MWB
praca wygląda inaczej, wię
cej jest maszyn, urządzeń, ale też praca bardziej jest ner
wowa.
Złote ręce pana Józefa po
trafią wykonywać wszystko, co można zrobić z drewna.
Wszystko to sprawia, że ręce pana Józefa, choć już mocno spracowane i pokryte blizna
mi w dalszym ciągu potrzeb
ne są w fabryce, potrzebne są wydziałom i współpracowni
kom. Bo pan Józef nie odmó
wi żadnej prośbie, chociaż już siły nie te co dawniej i lata swoje robią. Ma za sobą 33 lata nienagannej, ciężkiej pra cy. Może właśnie to twarde życie i nawyk do solidnej pra cy sprawiły, że pan Józef nie rozumie co to znaczy spóźnić się do pracy lub dniówkę zbu melować, jak to często robią młodzi pracownicy. A przecież do pracy cały czas dojeżdża z Wójcie.
Pan Józef dochował się syna i córki. Syn ukończył zasad
niczą szkołę zawodową przy naszym zakładzie i obecnie pracuje w Polmozbycie przy naszej fabryce.
Kończąc naszą rozmowę, ży czymy panu Józefowi dużo zdrowia i odrobinę satysfak
cji z wykonywanej pracy. Wy padało by sobie życzyć aby jego wzorem poszło wielu mlo dych pracowników fabryki#
KARO
f (Dokończenie ze str. 2) go i jego urządzenia. Samo
chody na wsi kupują najczę
ściej nierolnicy. Gdyby praw
dą było, że na wsi można szybko i bez większego wysił ku wzbogacić się, owych kan
dydatów do szybkiego i łat
wego wzbogacenia się byłoby tysiące. Tymczasem wieś co
raz bardziej się wyludnia z młodych rolników (dopiero w ' ostatnim roku został zahamo
wany ten niekorzystny trend).
Ci rolnicy, którzy teraz budu
ją domy mieszkalne i kupu
ją samochody osobowe, całe lata pracowali w pocie czoła na inwestowanie w gospodar
stwo, łożąc każdy zaoszczędzo
ny grosz w urządzenie i wy
posażenie swojego warsztatu pracy. Oni nie mieli letnich urlopów wypoczynkowych, wczasów nad Bałtykiem, wol
nych sobót i niedziel, a ich praca nie zamyka się w gra
nicach ośmiu godzin.
W naszym, a także w in
nych zakładach, wiele niepo
rozumień narosło wokół tzw.
dwuzawodowców, czy jak kto woli — chłoporobotników. Mó wi się często, że ludzie posia
dający małe gospodarstwa na
Wydziały i ich
(Dokończenie ze str. 2) odpowiednich kwalifikacjach w wydziale krajalni blach. W chwili obecnej — z małymi wyjątkami — zatrudnieni są tam pracownicy z nakazu pracy, przeniesieni na pod
stawie orzeczeń lekarskich lub karnie z innych wydzia łów. Taki stan niekorzystnie wpływa na wydajność wydzia łu oraz jakość wykonywanych detali. Kierownik PR-1 p. Ma rian Kusy liczy w dalszym ciągu na pomoc Działu Kadr w uzupełnieniu stanu zatrud nienia z uwzględnieniem kwa lifikacji zawodowych pra
cowników. W celu podniesie
nia wydajności pracy, kie
rownictwo wydziału wystąpi ło z wnioskiem o wprowadzę nie dniówki zadaniowej, co upoważniło by do uruchomię nia premii progresywnej. Do chwili obecnej niestety spra
wa nie została załatwiona.
Oddzielnym problemem mają
cym również wpływ na wy
dajność pracy jest problem dostawy blach — w pierwszym półroczu i nadal — bo prawie 70 proc, sprowadzonych blach jest niewymiarowa. Różne jej gabaryty powodują dezorgani zację procesu pracy i wzrost
2 nadzielą na porozumienie
Trudno żyć w kryzysie, od
czuwamy to na co dzień w wielu sferach życia społecz
nego. Brakuje nam wielu rze
czy, codziennych i niezbęd
nych. Najbardziej jednak od czuwamy brak zrozumienia, zwykłej ludzkiej życzliwości nie mówiąc już o przyjaźni.
Okazuje się, że o naszym sa
mopoczuciu decydują nie tyl
ko dobra materialne... Atmos
fera jaka nas otacza nie jest na pewno moralnie czysta. Zło żyło się na to wiele przyczyn, o których już sporo powie
dziano i napisano. Warto jed
nak spojrzeć na ten problem obiektywnie i zastanowić się, czy swoim codziennym postę
powaniem, często zacietrzewię niem i nietolerancją — nie przyczyniamy się do zatruwa
nia tej atmosfery. Problem ten w sposób szczególny pod
kreśliła Rada Krajowa Patrio tycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Przywracanie wartości moralnych w naszym życiu uznała ona za zagadnie
nie najwyższej wagi w okre
sie wychodzenia kraju z kry
zysu. Można by przedstawić szereg cnot niezbędnych do odzyskania normalności w na szym życiu. Nie będziemy te
go jednak robić, ponieważ jesteśmy całkowicie przeko
nani, że Czytelnicy wiedzą o co tutaj głównie chodzi.
Przed powołaniem do życia Patriotycznego Ruchu Odro
dzenia Narodowego działał w naszym zakładzie Obywatel
ski Komitet Odrodzenia Na
rodowego. Komitet ten po
wstał w lipcu 1982 roku a je
go pierwszym przewodniczą
Jak mćesKCEsaeh w£dzi współczesną, wćeś?
wsi przychodzą do pracy w fabryce, żeby wypocząć. Na ogół twierdzi się, że ludzie ci są mało wydajni i wątpliwy z nich pożytek. Wysuwa się twierdzenie, że chłoporobotni
kom na awansie zawodowym i wysokości zarobków nie za
leży, bo ze swojego gospodar
stwa uzyskują wyższy dochód niż z pracy w fabryce. Pracu
ją na opłacenie podatku i cze kają na wcześniejszą emery
turę. Kadrowi pracownicy ma ją do nich żal i pretensje, że żyje im się znacznie lepiej i łatwiej niż pozostałym pracow nikom mieszkającym w mieś
cie. Oni’ nie potrzebują trosz czyć się o zaopatrzenie się w produkty żywnościowe i wy
stawać w kolejkach po każdy drobiazg — mówi się.
Jest zapewnie prawdą, że żyje im się obecnie lepiej (chociaż nie wszystkim), ale przecież na to lepsze życie solidnie zapracowali, pracując w ciągu wielu lat na dwie zmiany — w domu i w fabry
ce. Wielu z nich nie korzy
pracochłonności o około 30 proc. Przy opisywanych wy żej niedoborach w zatrudnię niu — skutki spowodoTvane niewymiarowością blach — nie wymagają komentarza.
Można by jeszcze sporo pi
sać na temSt braku magazy
nu wytłoczek, niewłaściwej re generacji pojemników i palet, niedoskonałości przyrządów czy wadliwości procesu tech nologicznego. Nie chodzi jed nak o to, czy artykuł ten był swoistym wykazem życzeń i zażaleń usprawiedliwiającym wydział z niewykonania za
dań. Wydział — pomimo przed stawionych trudności — w pełni zabezpieczył w wytłocz ki pozostałe wydziały podsta
wowe, w 100 nroc. wykonał kooperację czynną i produk cję części zamiennych. Z po wodu niedoborów w zatrud
nieniu, wydział nie wykonał w pełni zadań określonych harmonogramem spływu pro duikcji — co spowodowało zmniejszenie zapasów magazy nowych.
W tej skomplikowanej i niewątpliwie trudnej sytuacji występują również i zjawiska świadczące o pozytywnych trendach w pracy wydziału PR-1. Najważniejszym pod
cym mianowano Mikołaja Pu- chińca. Początki były skrom
ne. Trudno było przekonać w tym czasie wielu zawiedzio
nych, moralnie poszkodowa
nych, rozkojarzonych niezwyk łością sytuacji i walki poli
tycznej — do konieczności zjednoczenia się dla moralne
go odrodzenia. W tym właśnie czasie OKOŃ liczył zaledwie 35 osób, a było w nim m. in.
10 robotników i 15 młodzie
żowców. Działalność OKON-u polegała głównie na spotka
niach z kierownictwem zakła
du i przedstawiania mu bo
lączek i niedomagań najbar
dziej doskwierających naszym pracownikom. Rzecz jasna, że praca ta nie była właściwie doceniana, a ludzi pracują
cych w OKON-ie traktowano często jako kolaborantów, siu gusów itp. Nie zrażało to jed
nak działaczy OKON-u, któ
rzy jak mogli starali się po
prawić wyżywienie załogi, za
opatrzenie kiosków, załatwić wiele trudnych ludzkich spraw. Chociaż wydawać by się mogło, że sprawy te po
winny być załatwiane przez specjalnie do tego celu powo
łane służby, jednak niemoż
ność i rozkojarzenie dotarły i tam. Na zebraniach partyj
nych, bo były to wtedy jedy
ne zebrania pracowników — działacze OKÓN-u wsłuchiwa 11 się w postulaty robotników, przyjmowali uwagi, populary
zowali ideę porozumienia na
rodowego. OKOŃ interesował się również innymi sprawami jak: poprawą dyscypliny pra
cy, zaopatrzenia produkcji, wydajnością. Po powołaniu
stała nigdy z wczasów-, bo ur
lopy wykorzystywali zwykle na pracę w polu i w gospo
darstwie. Gdyby więc wszy
scy z taką intensywnością i wysiłkiem pracowali, Polska byłaby znacznie bogatsza i żyło by się nam wszystkim lepiej. Chłoporobotnicy być może w zakładzie pracy są mniej wydajni ale nie można powiedzieć że są leniwi. I nie zazdrośćmy wyższego stan
dardu życia ludziom, którzy ciężko pracują w fabryce i na gospodarstwie ' w domu.
Nim Japończycy stali się bo
gatym narodem, ciężko praco Wali (w fabryce i na małych poletkach lub ogródkach dział kowych), mądrze gospodarowa li skromnymi zasobami kra
ju i bardzo oszczędzali. A my
■ zazwyczaj chcemy mniej pra
cować, więcej zarabiać, -kró
cej pracować i lepiej żyć. Na wet w raju Bóg kazał Adamo wi ciężko pracować, żeby się zbytnio nie rozleniwił i żeby mu do głowy nie przychodziły
sprośne myśli. (wl)
tym względem zjawiskiem — zdaniem kierownika Kusego
— jest zaangażowanie zało
gi. Załoga wydziału wyczuwa sytuację i reaguje w sposób, który daje kierownictwu auten tyczną satysfakcję. To jest właśnie najważniejszy argu
ment pozytywnego trendu. Z dużym zadowoleniem przyję
ła załoga i kierownictwo wy działu fakt wyodrębnienia miejsca na składowanie po
psutych palet i pojemników.
To wyeliminuje jeden z pod stawowych kłopotów wydzia łu. Absencja była u nas pra wie zawsze zjawiskiem niepo kojącym nie tylko w wydziale PR-1. I właśnie tutaj wydział zanotował zdecydowaną poprą wę. W pierwszym półroczu u biegłego roku wydział stra
cił z powodu absencji 3847 roboczodni, natomiast za sześć miesięcy bieżącego roku — tylko 2501 roboczodni. Spa
dek nieobecności nastąpił głównie dzięki obniżeniu się absencji chorobowej, co uznać należy — zdaniem kierownika wydziału — za duży sukces.
Wierzę, że takich opitymistycz nych akcentów wydział bę
dzie notował coraz więcej.
R.Z.
do życia Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego zmie niły się warunki działalności dla ludzi dobrej woli. Platfor mę działania wszystkich Po
laków na rzecz zjednoczenia i odrodzenia określa deklara
cja ideowa, uchwalona na Kongresie PRON. W chwili obecnej najważniejszym zada
niem stojącym przed działacza mi PRON-u jest przyciągnię
cie do ruchu odrodzeniowego jak największej ilości Pola
ków. Te wszystkie, bardzo często trudne działania mają na celu uświadomienie pracow nikom potrzeby zgodnego, jed nolitego działania, działania, które zadecyduje o naszej bliższej i dalszej przyszłości.
Większość obywateli naszego kraju, a dotyczy to też i załogi FSD, niezależnie od poglądów politycznych, wyznania wiary, ideologii — pragnie żyć w normalnej atmosferze. Dość jest swarów, patrzenia na sie
bie bokiem, podziałów, egoiz
mu. Tak po prostu być dalej nie może. Na przeciw tym o- czekiwaniom wychodzi właś
nie PRON, organizując szero
ki front ludzi dobrej woli.
Sprawa jakiej służy ten ruch, jest najwyższej rangi państwo wej i narodowej. Nie może być ona obojętna dla żadne
go Polaka, który pragnie do
bra swojej Ojczyzny.
R.Z.
klakson 3
Szybka informacja pomaga rozsądnej decyzji
(Ciąg dalszy ze str. 1)
wości, możliwość zainicjowa
nia działań zapobiegawczych i korygujących — to zagad
nienie pierwszorzędnej wagi w zakresie kierowania i za
rządzania. Każde powzięte działanie jest uzależnione od wielu różnych czynników, o których częściowo wiemy, a częściowo nie. Nawet najzna
komitszy jasnowidz nie jest w stanie przewidzieć całego łańcucha przyczyn i skutków, spowodowanych powzięciem określonej decyzji. Nie jest tego również w stanie prze
widzieć genialny kierownik czy dyrektor. Złożoność zagad nienia spowodowała rozwój różnych systemów informa
tycznych, dostarczających ol
brzymią ilość niezbędnych da nych w różnych układach, przekrojach i szczegółach.
Trudno sobie wyobrazić pro
wadzenie racjonalnej działal
ności technicznej, produkcyj
nej czy ekonomiczno-handlo
wej bez niezbędnej porcji in
formacji.
Taką rolę w naszej fabrycz nej rzeczywistości spełnia in
formacja sporządzana przez odpowiednie komórki funkcjo nalne. Dane obliczane w tych komórkach służą kierowni
ctwu przy wyborze najodpo
wiedniejszego wariantu pod
czas podejmowania decyzji.
Jest to tradycyjny sposób sporządzania i korzystania z informacji, dość szeroko u nas jeszcze stosowany. Wyra
żając opinię o tradycyjnym systemie mam na uwadze czynnik czasu. Czynnik ten obecnie odgrywa bardzo istot
ną rolę. W pościgu za ren
townością, zyskiem i innymi korzyściami liczy się nie tyl
ko dokładna i czytelna infor
macja ale również i szybkość jej sporządzenia. Ten kto po
siada informację precyzyjną i co jest istotne, szybką — ten jest w korzystniejszej sytuacji i wygrywa. Jest pewny, że prawidłowość ta będzie mia
ła znakomitą okazję zaowo
cować w okresie, gdy zaczną w pełni działać zasady refor
my gospodarczej.
W tym właśnie aspekcie warto i myślę, że należy oce
nić nasz zakładowy system informatyczny. System ten jest niestety niejednolity, ma
ło spójny, pozwalający na różne jego, interpretacje. W fabryce stosowane są trzy rodzaje dokumentacji infor
matycznej tj. dokumentacja wg rachunku kosztów norma
tywnych, dokumentacja tra
dycyjna wykonywana na pod
stawie aktów normatywnych i żądań odpowiednich służb lub osób i najnowsza — in
formacja sporządzana przez komputer, a dostarczana przez Ośrodek Przetwarzania Informacji. Ta niejednorod
ność. dokumentacji odbija się w sposób niekorzystny na przepływie informacji, jej spo rządzaniu, przetwarzaniu i wykorzystywaniu do celów analitycznych i decyzyjnych.
Ma się rozumieć, że system ten nie może spełnić warun
ków jakie oczekuje się od szybkiej i precyzyjnej infor
macji.
W celu usprawnienia syste
mu utworzono w naszej fa
bryce jedenaście lat temu — Ośrodek Przetwarzania Infor
macji. Ośrodek ten w pełni zaczął się rozwijać od roku 1975 tj. od momentu, gdy Jelczańskie Zakłady Samocho dflwe zakupiły komputer IBM-370. Zakupiliśmy specjał ne urządzenie do przesyłania za pomocą teletransmisji da
nych do komputera ' w Jel
czu, co radykalnie usprawniło cały system informatyczny.
Eksploatowane są obecnie uży teczne dla zakładu podsyste
my informatyczne w zakresie gospodarki materiałowej, pla
nowania produkcji, kadr.
Ośrodek Przetwarzania Infor
macji jest w stanie zaprojek
tować i wdrożyć również i inne podsystemy informa
tyczne, które mogłyby wzbo
gacić wiedzę o prpdukcji, pla nowaniu oraz usprawnić sy
stem sterowania zakładerft.
Szkopuł jednak polega na tym, że zainteresowane służ
by i komórki funkcjonalnie nie mają przekonania do da
nych pochodzących z kompu
tera. Przejawia się to w tym, że nie tylko nie proponują wykonania nowych wydaw
nictw komputerowych, lecz nie wykorzystują danych już sporządzonych. O skutecznoś
ci funkcjonowania systemu in formatycznego decyduje współ praca pomiędzy Ośrodkiem Przetwarzania • Informacji z jednej, a poszczególnymi ko
mórkami funkcjonalnymi z drugiej strony. Cały system informatyczny zasadza się na permanentnym dostarczaniu do komputera danych, z któ
rych potem w bardzo krótkim czasie można uzyskać poży
teczne informacje w różnych układach i przekrojach. Pod tym względem współpraca
tylko częściowo jest zadowa
lająca.
Warto zadać sobie pytanie:
co jest przyczyną niechęci do przedstawionego systemu, informatycznego? Odpowiedź nie może być jednoznaczna, nie może ona dotyczyć wszy
stkich, którzy mają służbowy związek z systemem informa
tycznym. Wielu kierowników widzi korzyść we wdrożeniu nowych podsystemów ale jest też część, która do tego za
gadnienia odnosi się sceptycz
nie. Wydaje się, że część scep tyków zmieniłoby swój sto
sunek do sprawy, gdyby w pełni zrozumieliby swój sto
sunek do sprawy, gdyby w pełni zrozumieli ideę syste
mu informatycznego oraz ko
rzyści jakie on przynosi. O stanowisku sceptyków może decydować jeszcze inny czyn
nik. Wprowadzenie bowiem zintegrowanego czytalnego sy stemu informatycznego zwią
zane jest z dyscypliną i po
rządkiem w wypełnianiu do
kumentów, przestrzeganiu u- stalonych zasad postępowania, dokładnością oznaczania de
tali, wypełniania dokumentów itd. System taki zmusi do odrzucenia złych nawyków, stereotypów oraz reorientacji w myśleniu i działaniu. Taka jednak gruntowna zmiana mo że być bardzo uciążliwa dla służb i osób, które dobrze się mają w dotychczasowym sy
stemie. Szybki i precyzyjny system informatyczny posiada ponadto istotny walor, który może poważnie naruszyć spo
kój i dobre samopoczucie nie których komórek organizacyj
nych oraz pracowników.
Sprawa nabiera szczególne
go znaczenia gdy chodzi o dostęp do potrzebnych infor
macji i ich wiarygodność.
Funkcjonują w naszej fabry
ce zarówno służby jak i oso
by, które uważają, że mają
„patent” lub jak kto woli
„monopol” na udzielanie określonych informacji. Ist
niejąca w fabryce sytuacja stawia ich w bardzo korzyst
nej pozycji jako pracowników niezbędnych i niezastąpio
nych. Ten tak troskliwie pie
lęgnowany mit prysnąłby nie chybnie w momencie uzyska
nia informacji z komputera.
Tu i ówdzie podważa się ce
lowość istnienia Ośrodka Przetwarzania Informacji ja
ko czegoś niepotrzebnego, nie przynoszącego fabryce żad nych korzyści. .Jest to opinia złudna, nie oparta na żadnych rozumnych przesłankach. Każ
de racjonalne działanie pole
ga na tym, żeby za ponie
sione nakłady uzyskać możli
wie najwyższy efekt. Prawda (Dokończenie na str. 7)
i
Najtrudniejszym problemem mieszkańców naszego miasta jest budowmictwo mieszkaniowe. Były latf, gdy w Nysie budo
wano dużo mieszkań, nie na tyle jednak, żeby w pełni za
spokoić potrzeby. W ostatnim czasie nastąpił jednak regres w’budownictwie mieszkaniowym. Powoduje to, że kolejka do własnego „M” staje się coraz dłuższa. Na zdjęciu domy przy
ul, Piastowskiej. Foto: Archiv m
egłos w ftysEt aasgi
Kilka uwag o młodzieży
O młodzieży zatrudnionej w naszej fabryce pisano na łamach „Klaksonu” wiele ra
zy. Była nawet rubryka „Z życia młodzieży”, w której zamieszczano informacje głów nie o działalności organizacji młodzieżowej. Natomiast bar
dzo rzadko mówiono o mło
dych ludziach zatrudnionych w fabryce, którzy przecież mają podobne problemy, jak ludzie zorganizowani.
Ostatnio poza niewielkim gronem pracowników mało kto wie o działalności ZSMP.
A szkoda, bo w jaki sposób młodzi ludzie mają dowie
dzieć się o tych sprawcach.
Niedawno przeczytałem w prasie centralnej, że organi
zacje młodzieżowe (jest ich kilka) wychodzą z impasu i ich szeregi aktywizują się.
Być może — problemy mło
dzieżowe trudno mi dostrzec, bo jestem już w wieku poza organizacyjnym.
Jednak pamiętam, że kie
dyś były bogate programy działania, dotyczące społecz
nej adaptacji młodych nowo- przyjmowanych pracowników.
Inna sprawa, że z realizacją tych programów nie zawsze wychodziło.
Zamierzano np. opracować informator dla nowozatrud- nionyćh ale nic z tego nie wyszło. Było jeszcze wiele innych inicjatyw i akcji, cho
ciażby takich jak: konkurs
„Najlepszy nauczyciel i wychowawca młodzieży”, a także ..Kowalski nie jest
sam”. Problemy, z jak mi spotykają się młodzi są nie tylko istotne dla samej mło
dzieży, lecz także dla kie
rownictwa fabryki i całe: za
łogi. Zdajemy sobie sprawę, że pd tego w jakim stopniu i jak chętnie młodzi pm>. - mować będą pracę w z~k’.a- dzie, szybko się w śród o w - sko pracy i zamieszkania a- daptować, a następnie zdoby
wać wyższe kwalifikacje, za
leżeć będą wyniki produkcy - ne zakładu i przvszle pers
pektywy naszej firmy. Wie
my np., że nie wszyscy aeso - wenci szkoły zawodowej po
dejmują pracę w fabryce, a i ci, którzy są zatrudniani c :: - sto po roku odchodzą. E c może nie tak wyobrażali s bie pracę w fabryce, pracę przy produkcji samochodów.
Wydawało im się, że jest to praca ciekawa, a później o- kazuje się, że to praca trę - ka, monotonna, a zarobki nie tak rewelacyjne jak przypu
szczali. Odchodzą więc mło
dzi ludzie, niedawno zatrud
nieni. O przyczynach ich de
cyzji rozmawia z odchodzący
mi kierownik Działu Kadr.
Ale czy do przeprowadzeń a rozmów mają dość czasu mi
strzowie i kierownic' wy
działów?
Często miody człowiek przy chodząc do fabryki i po raz pierwszy podejmując prace zawodowy czuje się zagubio
ny w nowym otoczeniu, wśród (Dokończenie na str. 7)
N
a temat racjonalizacji i wynalazczości pracow niczej napisano już bardzo dużo. Od samego zarania ruch wynalazczości pracowni
czej miał swoich zwolenni
ków i przeciwników. Zwolen
nicy (być może z lekką prze
sadą) twierdzą, że jest to naj
efektywniejszy sposób uzyski
wania wyższej zdolności pro
dukcyjnej i obniżania kosz
tów wytwarzania w stosun
ku do ponoszonych nakładów finansowych. Przeciwnicy zaś starają się swoją krytykę uza sadnić ’ argumentami, że w twierd-zeniach zwolenników jest wiele naciąganych obli
czeń, pozornych efektów wzię tych po prostu... z sufitu.
Prawda jak zwykle leży po
środku. Nie ulega wątpliwoś
ci, że bez myśli wynalazczej setek autorów opatentowa
nych wynalazków i bez udzia łu szerokich rześz racjonali
zatorów, wywodzących się głównie z robotników, nasza gospodarka narodowa byłaby o wiele uboższa. Nawet w krajach wysoko rozwiniętych gospodarczo, bogate koncerny przemysłowe przywiązują du
żą wagę do szybkiej i efek
tywnej realizacji badań na
ukowych i szybkiego wdraża
klakson 4
nia postępu technicznego i ekonomicznego. Kto w ostrej konkurencji żałuje pieniędzy na badania i realizację postę
pu technicznego, ten pozosta- je w tyle i często plajtuje.
W naszym kraju z badania
mi naukowymi i wynalazczoś cią pracowniczą raz było le
piej, raz gorzej. W latach pięćdziesiątych ruch ten — podobnie jak współzawodni
ctwo pracy —- poddany był sformalizowaniu. Z powodu niewystarczającej wymiany informacji, spora liczba pseu
do racjonalizatorów opraco
wywała wnioski na podstawie
To się nazywa złapać byka za rogi!
dostępnych im źródeł opiso
wych dawno wynalezionych i usprawnionych maszyn i urzą dzeń. Później nastąpiły lep
sze czasy, by znów w latach siedemdziesiątych zaintereso
wanie krajowymi badaniami i postępem technicznym zwek slować na korzyść zakupu za
granicznych patentów i licen
cji. Obecnie temat wynalaz
czości pracowniczej ponownie powraca na łamy środków masowej informacji.
PRZYCZYNY I SKUTKI Publicyści nie bez racji pod noszą alarm, stwierdzając
pobudzić
Wynalazczość pracownicza
gwałtowny spadek zaintereso
wania się ludzi i zakładów pracy zgłaszaniem i realiza
cją projektów wynalazczych i racjonalizatorskich. Jak pi- sze w „Życiu Literackim”
Wacław Opacki w roku 1982 w jednostkach gospodarki uspołecznionej zgłoszonych zostało 119,5 tys. pracowni
czych projektów wynalaz
czych (wynalazków, wzorów użytkowych i projektów ra
cjonalizatorskich). Jest to o 20,5 tys. mniej niż w roku 1981. W produkcji wykorzysta no 82,3 tys. projektów wyna
lazczych, czyli o 22,5 tys.
mniej niż w roku 1981. Przy
rost lub spadek wysokości uzyskanych efektów z tytułu wynalazczości trudny jest do określenia ze względu na duże ruchy cen.
Wyraźny spadek zaintereso
wania wynalazczością pracow niczą daje się już zauważyć od 1980 roku, chociaż i uprzed nio zainteresowanie wynalaz
czością pracowniczą wyraźnie zmalało.
Autor wspomnianej publika cji to niekorzystne dla gospo
darki zjawisko tłumaczy na
stępującymi czynnikami: „Na stąpiły wyraźnie niekorz-fstne zmiany warunków dostęj p do
surowców, środków inwesty
cyjnych i dewizowych, co ogranicza lub wprost un.e- możliwia wdrażanie wynalaz
ków. Związki zawodowe (tak
że organizacje techniczne i samorządy pracownicze) od
stąpiły lub zaniechały spra
wowania opieki i udziejania pomocy twórcom i organ za- torom społecznego ruchu ra
cjonalizatorskiego. Spadła real na wartość wynagrodzeń o- trzymywanych za projekty wynalazcze. Innym szczegó - nie negatywnym czynnikiem było zmniejszenie zapotrzebo
wania przedsiębiorstw na pra ce naukowo-badawcze, które przecież w ostatecznym efek
cie kończą się często patenta
mi”. Dalej autor stwierdza:
„Największy jednak wpływ na utrzymującą się wciąż ten dencję spadkową, ma moim zdaniem, istniejący bałagan w przepisach, które są typowym przykładem legislacyjnego niechlujstwa. Spis obowiązu
jących aktów prawnych z za
kresu: wynalazczości, wzorów ozdobniczych, znaków towa
rowych, rzecznictwa patento
wego oraz finansowania i wy nagradzania za projekty wy- nalacze — obejmuje (wg sta
nu na dzień 20 października
Zimowe zaopatrzenie
Czas szybko mija i ani się oglądniemy gdy nadejdzie o- kres zimowy. Tegoroczny dob ry urodzaj w jarzyny i owo ce pozwala gospodyniom do
mowym poczynić odpowiednie zapasy na zimę. Wzorem lat ubiegłych, pracownicy służb socjalnych wkrótce też podej mą zaopatrzenie pracowników na zimę. Jak poinformował nas kierownik Działu Socjal
nego Kazimierz Toszek, na tegoroczne zaopatrzenie zimo we zamówiono 240 ton ziem
niaków. Z tej liczby około 115 ton przeznaczonych zostanie na bezpośrednie zaopatrzenie pracowników, zaś pozostała ilość na zoapatrzenie placó
wek socjalnych. Ponieważ z ogólnej ilości zamówionych ziemniaków pozostanie znacz
na'rezerwa, stąd wszyscy pra cownicy, którzy zechcą nabyć większą ilość niż pierwotnie zamówili będą mogli to bez trudności uczynić. Z informa
cji prasowych można wniosko wać, że 100 kg ziemnia
ków kosztować będzie w gra
nicach 850 zł. Być może cena ulegnie zmianie, lecz tego o- becnie nie da się ustalić. Po
dobnie jak w roku ubiegłym ziemniaki będą dowożone pra cownikom do domu zakładowy mi środkami transportu. Korni
A nam jest szkoda lata... jak w piosence, chociaż jesienne dni w parku także mają swój urok. Foto: Archiwum sja socjalna, w skład której wchodzić będzie przedstawi
ciel Związku Zawodowego u- stali komu (ze względu na trudności materialne) będzie trzeba w ramach zapomogi do starczyć bezpłatnie po 100 kg ziemniaków.
Na zaopatrzenie zimowe za
mówiono też 5 ton cebuli, któ rą dostarczy prywatny planta tor bez żadnego pośrednictwa.
O ile będzie zapotrzebowanie, myśli się także o możliwości zamówienia i rozprowadzenia pewnej ilości kapusty. Nato
miast zaopatrzenie pracowni
ków w owoce zamierza się przeprowadzić w ten sposób, że w określonych dniach pod stawi się samochód, którym chętni pracownicy będą mogli wyjechać do sadu któregoś pobliskiego PGR i zakupić do wolną ilość owoców. Po pro
stu Dział Socjalny ze względu na szczupłą obsadę pracowni ków nie jest w stanie w inny sposób zająć się sprowadza
niem i rozprowadzaniem wśród załogi owoców. Pozostałych ja rzyn nie zamierza się rozpro
wadzać, ponieważ w ciągu ca
łego roku pracownicy mogą się w jarzyny zaopatrzyć w pobliskim kiosku warzywnym obok fabrycznej bramy.
(iz)
L
etni sezon wypoczynkowy mamy już za sobą.
Można się już pokusić o wstępne podsumowanie orga nizacji i przebiegu tegorocz
nego wypoczynku pracowni
ków i ich rodzin. Za sprawą sił przyrody lub jak kto woli o- patrzności, tegoroczny sezon wypoczynkowy na ogół można uznać za udany. Mimo trwa
jących trudności zaopatrzeniom wych, z wczasów, kolonii i o- bozów w br. skorzystało wię cej osób niż w roku ubieg
łym. Nie odstraszają ludzi wyż sze opłaty za pobyt w ośrod
kach wczasowych i kolonij
nych. Dowodzi to, jak bardzo pracownicy naszej fabryki pragną choćby na dwa tygod nie wyjechać w góry lub nad morze, chcąc odpocząć po cięż kiej pracy z dala od swoje
go środowiska w miejscu za mieszkania.
Podobnie jak w latach u- biegłych dużym dylematem by ło sprawiedliwe podzieleni^
skierowań na wczasy i kolo
nie. W zasadzie większość pra cowników i ich rodzin pragnę ła wyjechać na wczasy do Pu stkowa (dzieci natomiast do Gdyni) i do tego na turnusy w miesiącach lipcu i sierpniu.
Mniej chętnych natomiast by ło do wyjazdu na wczasy w Muszynie. Jak już informowa liśmy, na sześciu 14-stodnio- wych turnusach w Pustkowie wypoczywało 283 osób, zaś na pięciu (szósty został zaplano
wany na okres zimowy) tur
nusach w Muszynie przeby
wało dotychczas 133 wczasowi czów. Letni okres organizo
wania wczasów, obozów i ko-
| lonii jest dla pracowników i służb socjalnych okresem bar i dzo intensywnej i wytężonej pracy. Mimo wielu trudności z tego zadania wywiązują się dobrze, chociaż z całą pewnoś cią nie zdołali wszystkich za dowolić. Opinie pracowników o wczasach w poszczególnych , ośrodkach były różne. Na ogół chwalono kuchnię i wyżywię nie w ośrodku wczasowym w Muszynie. Na temat wyżywię nia i sposobu organizowania wczasów w Pustkowie spoty
kaliśmy się z krytycznymi u- wagami. Zapytany o to kie
rownik Działu Socjalnego Ka
zimierz Toszek stwierdził, że do jego działu nie wpłynęła żadna skarga lub zażalenie.
Można oczywiście różnie pod chodzić do tego zagadnienia.
Komuś się wydaje, że skoro zapłacił dwa i pół lub trzy tysiące zł za dwa tygodnie po bytu w domu wczasowym od osoby, to powinien mieć wy
żywienie i obsługę na właści wym poziomie. Rzeczywista ce ' na skierowania na dwa tygod i nie od osoby do ośrodka wy
Łaprasza/ft^if do
Go dalej z wypoczynkiem pracowników?
poczynkowego w Pustkowie wynosi 7.500 zł. W zależności od wysokości dochodu na członka rodziny ^pracownicy płacą różne stawki nie prze
kraczające w zasadzie trzech tysięcy zł od osoby. Jest to
•więc prawie jedna trzecia fak tycznego kosztu pobytu na wczasach! Pozostałą część kosz tów pokrywa zakład z fundu
szu socjalnego. A fundusz ten wynosi 15,5 min zł rocznie. Fun duszu tego musi starczyć na całą gospodarkę socjalną po
cząwszy od dopłaty za wcza
sy i kolonie, utrzymanie pla
cówek socjalnych, finansowa
nie działalności kulturalnej, sportowo-rekreacyjnej, opłaca nie kosztów wycieczek i wie
le. innych. Tzw. wkład do kot ła w ośrodku wczasowym na dobę musi mieścić się w gra
nicach 150 zł. Za tę sumę ina czej można się gospodarzyć w Muszynie, a inaczej w Pustko wie. Oczywiście wiele “zależy od inwencji i sumienności kie rownictwa i personelu ośrod
ka. Na pracę personelu ośrod ka • w PiTstkowie, kierownik działu socjąlnego nie ma bez pośredniego wpływu, ponie
waż FSD jest tylko współgos podarzem ośrodka wczasowe
go. W br. dzięki staraniom obu działów socjalnych udało się załatwić poza przydziałem do stawy mięsa i innych produk
tów z pobliskiego PGR, co trochę poprawiło sytuację za opatrzeniową ośrodka. Gdyby chcieć zmieścić się tylko w ramach posiadanego przez za kład funduszu socjalnego, to należałoby w br. znacznie o- graniczyć ilość wyjeżdżających na wczasy i kolonie lub znacz nie podnieść wysokość opłat od pracowników. Wczasy i ko łonie zostały więc częściowo dofinansowane z odpisu zysku przedsiębiorstwa, co umożliwi ło wysłanie na wczasy i ko
lonie prawie wszystkich chęt nych. Rodzi się pytanie co da lej z wczasami?
Ośrodek wczasowy w Pu
stkowie na okres zimowy zo- staje zamknięty do następne
go sezonu. Qo prawda pozase zonowe utrzymanie ośrodka nie jest zbyt wielkie ale nie
mniej jednak kosztuje. W kosz tach tych partycypuje także
nasz zakład. Gdyby udało się
— wzorem innych zakładów
— wydzierżawić budynki w okresie zimowym np. na sa
natorium, to koszty utrzyma
nia ośrodka rtiógły by być o wiele mniejsze. Ośrodek wcza sowy w Muszynie (28 miejsc jednorazowego pobytu) czyn
ny jest cały rok. Muszyna le żąęa w cieniu słynnej Kryni
cy, nie jest niestety ani w letnim, ani w zimowym sezo
nie zbyt atrakcyjna. Brak tu bowiem niezbędnych urządzeń do uprawiania sportów zimo
wych. Żeby zmniejszyć kosz
ty utrzymania ośrodka, w o- kresie posezonowym wykorzy stuje się ośrodek dla różnych celów (np. jako dom noclego wy ‘dla wycieczek). Mimo te
go, jesienią i wiosną bywają tygodnie, gdy ośrodek świeci pustkami.
Wbrew przewidywaniom w roku bieżącym dużym wzię
ciem cieszył się ośrodek cam
pingowy w Otmuchowie. Właś ciwie oprócz noclegów i wo dy nie ma tam nic atrakcyj
nego ale okazało się, że sobot nio-niedzielne wyjazdy nad po bliskie jezioro cieszą się dużą popularnością, zwłaszcza mło dych ludzi. Jest to bowiem najtańszy' sposób spędzenia urlopu. Kto wie czy tego ro
dzaju wypoczynek nie będzie w najbliższej przyszłości domi nującą formą spędzania urlo
pów. A jeśli tak, to może właś nie należałoby rozważyć moż
liwość budowy chociażby na początek skromnego zaplecza gospodarczego — bufetu spo
żywczego lub stołówki, świet licy, natrysków i umywalni.
Wydaje się, że koszty takie
go przedsięwzięcia nie przekra czałyby możliwości finanso
wych zakładu. Może na ten temat wypowiedzą się kompe tentni pracownicy zakładu?
Czekamy na listy.
(Z.S.)
w odwrocie
1982 roku) 60 pozycji. W prze p ach tych gubi się nawet Łcd Najwyższy”. W obszer
nym artykule wspomniany autor pokazuje wiele przy
kładów sprzeczności lub nie
jasności w aktach prawnych, a dotyczących wynalazczości, rozstrzygania sporów na tle orzecznictwa i praw ochrony patentowej.
Z WŁASNEGO PODWÓRKA Zobaczmy więc jak na tym tle wygląda sprawa wynalaz
czości pracowniczej w Fabry
ce Samochodów Dostawczych w Nysie. Jednak bez przyto
czenia konkretnych liczb, wszelkie rozważania na ten temat będą mało wiarygodne.
Otóż w ciągu siedmiu miesię
cy 1982 roku zgłoszono 32 projekty, z czego zastosowano 31 projektów. W analogicz
nym okresie siedmiu ^miesięcy bieżącego roku zgłoszono 13 projektów z czego zastosowa
no lub uznano za celowe ich zastosowanie 12 projektów.
Jeżeli ocenić efektywność zgaszonych proiektów, to właściwym miernikiem będzie ilość zaoszczędzonej stali i obniżenie robocizny z tytułu zastosowanych projektów. Obli
cza się, że w roku ubiegłym z tytułu zastosowania projek
tów zaoszczędzi' się 17,8 ton stali, a w bieżącym roku 15 ton, zaś w robociżnie uzyska się (lub już uzyskano) oszezęd ność 2.520 roboczogodzin, a w roku bieżącym 3.172 roboczo- godziny. Te ostatnie liczby wskazują na właściwy trend racjonalizatorskiego i wyna
lazczego myślenia autorów zgłoszonych projektów. Przy obecnych trudnościach mate
riałowych i kadrowych tego rodzaju projekty mają duże znaczenie.
Niepokoić jednak musi tak gwałtowny spadek zgłoszo
nych i zastosowanych projek
tów. Spadek zgłoszonych i za stosowanych projektów w ciągu siedmiu miesięcy br. w stosunku do ubiegłego roku (w którym także zaznaczył się spadek) o przeszło 50 proc, jest dużo wyższy niż średnia kuajowa.
RACJONALIZATORZY NIE RODZĄ SIĘ
NA KAMIENIU Podobnie jak w sporcie i we współzawodnictwie pracy, w ruchu wynalazczości pra
cowniczej dobre osiągnięcia nie przychodzą same. I po
dobnie jak w sporcie, dla rozwoju i zainteresowania wy nalazczością pracowniczą po
trzebna jest uporćzywa. praca wszystkich tych, od których te osiągnięcia zależą. Przede wszystkim potrzebna jest do
bra atmosfera i duże zaanga
żowanie kadry inżynieryjno- -technicznej.
Wszystko wskazuje na to, że w ostatnich fatach w FSD atmosfera wokół wynalazczoś ci pracowniczej nie była naj
lepsza. Tu i ówdzie powtarza
no opinie, że niektórzy racjo
nalizatorzy na projektach ra
cjonalizatorskich zarobili gru
bą forsę, a swoimi oszczędnoś ciowymi projektami doprowa
dzili do „obskubania” samo
chodu z różnych detali i akce
soriów wyposażeniowych, co spowodowało zubożenie goto
wego wyrobu. Jest w tych twierdzeniach wiele przesady, bo z tytułu zgłaszanych pro
jektów wynalazczych nikt się jeszcze nie wzbogacił, ponie
waż przyznawane nagrody są stosunkowo niskie. Nie jest też wyłączną winą racjonali
zatorów, bo oszczędnościowe projekty, pozbawiające samo
chody niezbędnych elementów wyposażeniowych zostały za
akceptowane przez kemisję złożoną przecież ze specjalis
tów z dziedziny motoryzacji.
Tak czy inaczej wszystkie te zewnętrzne czynniki (prze
pisy) oraz wewnętrzne uwa
runkowania . spowodowały gwałtowny spadek zaintereso
wania pracowników wynalaz
czością pracowniczą. Po pros
tu w ostatnich trzech latach zaprzestano różnymi formami zachęcać racjonalizatorów i oddziaływać na ich wyobraź
nię, a także zaprzestano wer
bować nowych kandydatów do ruchu wynalazczości pra
cowniczej. Takimi wypróbo
wanymi formami oddziaływa
nia były ongiś konkursy i .tur nieje młodych mistrzów tech
niki. W niektórych zakładach z dobrym skutkiem młodym pracownikom zaszczepiono bakcyla zainteresowania wy
nalazczością pracowniczą po
przez nieustająca' konkurs na miesięczny debiut racjonaliza tora. Zwolenników i przeciw
ników miały także zakładowe giełdy wynalazcze i organizo
wane wystawy zrealizowa
nych, najcenniejszych pomys
łów. Wszystkie te formy od
działywania na pracowników należą już do przeszłości. Być może niektóre z nich zdeaktu alzowały się, ale też nie wprowadzono żadnych no
wych form zachęty. Zawieszę nie w okresie stanu wojenne
go związków zawodowych, sa
morządów pracowniczych, KTiR oczywiście nie sprzyjało organizacyjnej i propagator
skiej dz'ałalności na tym od
cinku. Wszystko to prawda, ale tamte „dolegliwości” nale
żą już do przeszłości. Moim zamiarem nie jest obarczanie winą za ten stan kogokol
wiek, lecz pobudzenie do re
fleksji i działania działaczy społecznych i pracowników administracji fabrycznej.
Twierdzenie, iż realizacja zgła szanych projektów racjonali
zatorskich może wpłynąć na obniżenie ■ ceny wyrobu, w czym zakład nie jest zaintere
sowany, polega po prostu na nieporozumieniu. Wynalaz
czość pracownicza w FSD — jak to wykazały dane staty
styczne — przyczynia się głównie do obniżania kosztów wytwarzania, co w ostatecz
ności powiększa zakładowy zysk. Zakład-chcąc w dalszej perspektywie czasu w dal
szym ciąSy się rozwijać i uzyskiwać wyższą efektyw
ność finansową, musi zarów
no teraz jak i w najbliższych latach konsekwentnie realizo
wać postęp techniczny. Wia
domym jest, że na duże in
westycje nie ma co w najbliż szych latach liczyć. Wspiera
jąc własnymi środkami finan
sowymi realizację tzw. małe
go postępu technicznego, po
przez myśl techniczną kadry inżynieryjno-technicznej oraz kadry robotniczej i rozwój wynalazczości pracowniczej, wiele można zdz ałać. Choćby
(Dokończenie na str. ó)