• Nie Znaleziono Wyników

Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1984, nr 2 (265).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1984, nr 2 (265)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

i i

i Dziś w numerze:

• SYLWETKI PRACOWNIKÓW • DZIAŁALNOŚĆ ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH • PLENUM KZ PZPR • REPORTERSKI ZWIAD PO WYDZIAŁACH • LUDZIE Z MARGI­

NESU SPOŁECZNEGO • FELIETON • SPORT • KRZYŻÓWKA •

Również z takiej perspektywy można patrzeć na nasze miasto.

Bądźmy współgospodarzami fabryki

«u rwsii

Nr 2 (265) 17 LUTY 1984 R. . CENA 2 ZŁ

{Kobiety wcąż

Ktoś żauWazył,' że kobiety na wsi pracują właściwie na okrągło 365 dni w roku, bez urlopu wypoczynkowego, wol­

nej soboty i niedzieli. Latem zaś praca w gospodarstwie trwa od świtu do nocy. Gdy­

by wszyscy ludzie w Polsce tak intensywnie pracowali, to nasz poziom materialny był­

by bliższy poziomowi krajów wysokorozwiniętych gospodar­

czo.

i Mimo, iż kobiety mieszkają­

ce w mieście mają teraz tro­

chę więcej wolnego czasu w soboty i niedziele, to jednak większość matek i żon nie zo­

stała uwolniona od zajmowa­

nia się obowiązkami domowy­

mi — robienia zakupów, sprzą tania, prania, gotowania, a : nierzadko szycia i cerowania.

! Nie bez kozery mówi się więc,

że większość kobiet prowadzą cych dtjjn pracuje na dwie zmiany Kryzys i wynikające z niego trudności rynkowe i zaopatrzeniowe spadają po­

dwójnym ciężarem na kobiety.

W trosce o rodzinę i dom one najczęściej godzinami wysta- ją w kolejkach, kłopoczą się co ugotować na obiad i bie­

gają od sklepu do sklepu w ciągłym poszukiwaniu . deficy­

towych towarów.

Można właściwie wysunąć twierdzenie że te czynniki, a więc nadmiar zawodowych i domowych obowiązków są głównymi przyczynami mniej­

szej aktywności zawodowej i społecznej kobiet, a także niż­

szy ich procent zajmujących kierownicze stanowiska w sto sunku do męśezyzn. Badania i obserwacje wykazują, że zdecy

eiaisch

dówana większość mężczyzn, zajmujących kierownicze stano wiska, może sobie pozwolić na dłuższe pozostawanie po pra­

cy, a po przyjściu z pracy do domu, na odpoczynek, prze­

czytanie gazety, oglądnięcie programu telewizyjnego względnie na lepsze koncep­

cyjne przygotowanie się do pracy w dniu następnym. Na­

tomiast większość kobiet na podobnych kierowniczych sta- tywiskach po wyjściu z pracy robi zakupy, zajmuje się sprzą taniem, gotowaniem i dopilno waniem dzieci przy odrabia­

niu lekcji. Kobiety zajmują­

ce kierownicze stanowiska ma ją mniej czasu i posiadają mniejsze możliwości uczest­

niczenia w zebraniach, nara- (Ciąg dalszy na sir. 3)

fiyimicznośc jest potrzeenaj

nie tylko w tańcu Sylwetki zasłużonych

i wyróżniających się pracowników

Plan, to w najszerszym te­

go słowa znaczeniu czynnik, wokół którego „kręci” się większość zagadnień w fabry ce. Co zrobić, jak zrobić aby go wykonać i jak się uda to przekroczyć. Od lat spór na ten temat był następujący:

jedni uważali, że od początku miesiąca czy kwartału należy startować na najwyższych obrotach, a ewentualnie po­

tem, jak się okaże, że wszy­

stko dobrze idzie — zwolnić tempo. Drudzy są wręcz od­

wrotnego zdania. Twierdzą, że początek można „odpuścić” bo decyduje dobra końcówka.

Właśnie wówczas potrzebne jest przyspieszenie produkcji.

Rzeczywistość bywała jeszcze inna. Niekaz najlepszy nawet gierwszy miesiąc czy kwartał nie zdołały stworzyć odpowied nich przesłanek dla owocne­

go zakończenia, a bywało, że słaby wstęp nadrabiał z na­

wiązką trzeci czy czwarty kwartał. Ratowano plan pro- oukcji i honor firmy.

Wydaje się, że w miarę wdrażania reformy gospodar­

czej te czasowe czynniki i mierniki przestaną być fety­

szem. Najwyższy czas zrozu­

mieć, że bez względu na mie­

siąc, tak jak bez względu na pogodę, czy inne elementy

„nie z tego świata” zawsze opłaca się dobrze pracować.

Dobrze, znaczy w tym przy­

padku harmonijnie, Spokojnie, regularnie. Szybko,: ale nie na „hura”

W świecie kapitalistycznym prawda ta znana jest już od lat. Jeden z pionierów taśmo­

wej produkcji sajnochodów Henry Ford I miał powiedzon ko. że „rytm jest potrzebny nie tylko w tańcu i muzyce”.

Stawiał rytmiczność pracy ja­

ko jeden z kanonów jej efek­

tywności. Historia potwierdza­

ła, że dobrze na tym wy­

szedł. W naszej rzeczywistoś­

ci, gdzie występuje brak wie­

lu składników a zmorą pro­

dukcji stała się kooperacja, fabryka nie ma łatwego życia.

W tej sytuacji zwyciężają tyl­

ko ci, którzy nie szukają usprawiedliwienia w słowach

„nie dali”, „nie dowieźli”, lecz usiłują zdobywać po­

trzebne materiały. W firmach, które działają wg, tych zasad widać bardzo małą różnicę w planowanych wynikach pierw szego i ostatniego miesiąca.

Uważamy, że załoga będąca j współgospodarzem fabryki po winna być systematycznie in­

formowana o wynikach pro­

dukcyjnych poszczególnych, miesięcy. Z tego też względu wprowadzamy w naszej gaze­

cie specjalną rubrykę, w której informować" będziemy . 0swykonaniu najważniejszych wskaźników planu produk­

cji .

Poniżej podajemy wykona­

nie planu za miesiąc styczeń 1984 roku. Na planowane wy­

konanie 1000 szt. śamochodów wykonano 994 w tym 536 na i kraj (planowane 431) oraz 458 , na eksport (planowane 569).

Wykonano 203 nadwozia (na planowane 130). Jak widać tempo pracy nie jest nadzwy­

czajne, kilka samochodów, Iftó^ zabrakło do wykonania i tak zaniżonego w tym mie­

siącu planu trzeba będzie wy­

konać dodatkowo w następ­

nych miesiącach. Wskaźnik absencji chorobowej wynosił, w miesiącu styczniu 8,5 i był’

mniejszy niż w analogicznyrrj okresie ubiegłego roku.

(zw)

Niewielu jest dziś młodych ludzi, którzy przywiązują się do raz obranego zawodu i go­

towi są wytrwać przez wiele lat na tym samym stanowisku pracy. Do takich pracowników w naszej fabryce, która pół

wieku przepracowała przy biurku w tym samym miejscu pracy należy Genowefa Koro­

na z działu socjalnego. Swo­

ją pracę w dziale socjalnym podjęła przed 25 laty po tra­

gicznej śmierci męża. Mąż pa ni Genowefy był jednym z pierwszych pracowników na­

szej fabryki. Na stanowisku głównego konstruktora praco wał od 1950 roku. Siedem lat później uległ tragicznemu wy­

padkowi w pracy. Po śmierci Genowefa Korona

męża p. Genowefa zmuszona była podjąć pracę zarobkową, żeby utrzymać i wychować dwoje dzieci. Nie przyszło jej to łatwo, jeżeli się zważy, że jej zarobki były skromne. A jednak córka i syn szczęśli­

wie pozdawali matury, a na­

stępnie ukończyli wyższe stu­

dia. Pani Genowefa wraz ze swymi dziećmi jest z tego dum na i uważa to za. duży życio­

wy sukces. Teraz dzieci są już dorosłe, na swoim i mieszka­

ją oddzielnie.

Pani Genowefa w roku u- * biegłym osiągnęła wiek eme­

rytalny. Postanowiła jednak przedłużyć okres pracy. „Sama

(Ciąg dalszy nax str. 3)

Nie wszyscy użytkownicy dróg przyswoili sobie nowe zasady Kodeksu. Piszemy o tym na stronie 7.

(2)

Zwiqzki Zawodowe

Spotkanie z emerytowanymi pracownikami fabryki uświetniły występy m.in. zespołu mu­

zycznego FA-SA-DO.

O działalności nowego Związku Zawodowego w na­

szej fabryce mówiono do­

tychczas różnie. Tu i ówdzie twierdzono, że partyjny i czer wony, chociaż w rzeczywistoś ci w zdecydowanej większości składa się z pracowników bez partyjnych i robotników Nie dawano mu również wielkiej szansy przetrwania i pozyska­

nia zaufania załogi twierdząc, że będą do niego zapisywać się urzędnicy, pracow^cy emerytowani i ci, którzy ^li­

czą na wsparcie finansowe i na zasiłki związkowe. I pod tym względem rachuby tych, którzy nowemu Związkowi Zawodowemu życzyli jak naj­

gorzej okazały się płonne.

Związek Zawodowy, który wy startował w niezwykle trud­

nych warunkach, bez jakiego­

kolwiek wsparcia finansowe­

go, z miesiąca <na miesiąc, po­

woli ale systematycznie roś- nie liczbowo i umacnia swo- ją pozycję. Nieprawdą jest, że do związku należą urzęd­

nicy i emerytowani pracowni­

cy. bo na ogólną liczbę blisko 500 członków emerytowa­

nych pracowników jest tylko 84. Xoraz częściej przychodzą też do Związku nie tylko ci pracownicy, którzy liczą na pomoc materialną lub ci, któ­

rym Związek pomaga, ale zgłaszają swoją przynależność ludjie, którzy uważają, że powinni należeć do swojej robotniczej organizacji tawo- dowej.

W ciągu ostatnich dni ubiegłego roku i w styczniu br. Związek Zaw dowy powo- t łał do życia swoje*-podstawo­

we struktury, czyli grupy związkowe i organizacje wy­

działowe. Dokonano także wy boru społecznych inspektorów pracy. Funkcje te powierzono w kilku pizypadkach ludziom, którzy w latach minionych pełnili już te funkcje i w tej działalności mają duże do­

świadczenie związkowe. Kie­

rownictwo Związku bardzo li czy na ich pomoc i zaangażo­

wanie społeczne, które mogą mieć duże znaczenie w syste­

matycznym polepszaniu bez­

piecznych i zdrowotnych wa­

runków pracy. Zrealizowano także jeden z postulatów nie­

których emerytowanych pra­

cowników, którzy domagali się przeprowadzenia wyborów

W nowych wojewódzkich władzach partyjnych

Na zakończonej 23 stycznia br. wojewódzkiej konferencji sprawozdawczo-wyborczej w

2 klakson

zarządu dawnej sekcji emery­

tów i rencistów.

Zgodnie z treicią nowego statutu, Związek powołał do życia koło emerytowanych pracowników oraz pracowni­

ków będących na rencie in­

walidzkiej- Koło liczy 84 człon ków, będących członkami no­

wego Związku Zawodowego.', Zęby zostać członkiem tego koła, trzeba wypełnić deklara­

cję i wstąpić do nowego Związku Zawodowego. Do ko­

ła mogą więc wpisywać się wszyscy członkowie byłych związków zawodowych (Bran żowych i „Solidarności”). Na zebraniu odbytym 9 stycznia br. ustępujący zarząd sekcji, któremu przewodniczyła Mi­

chalina Swięuik, złożył spra­

wozdanie chociaż formalnie nie był do tego zobowiązany, bo wraz z rozwiązaniem by­

łych związków zawodowych, rozwiązaniu uległy także sek­

cje emerytów i rencistów. Ze­

branie miało charakter rze­

czowej i konstruktywnej 'dys­

kusji nad sprawami ludzi dru giego wieku. Mówiono więc o potrzebie udzielania emeryto­

wanym pracownikom i ren­

cistom większej pomocy ma­

terialnej, zwłaszcza tym. któ­

rzy znajdują się v. trudnych warunkach życiowych i zdro­

wotnych. Postulowane, aby za kład zwiększył środki na świadczenia socjalne i uwzględ nił w nich grupę emerytowa­

nych pracowników i ren­

cistów. Chodzi więc o to, że­

by emerytowani pracownicy w szerszym zakresie mogli ko rzystać z ulg i/zniżek, mogli korzystać z wczasów, obiadów w zakładowej stołówce, z wyjazdów na wycieczki oraz innych świadczeń socjalnych.

Wielu emerytowanym pracow nikom i rencistom żyje się ciężko. Po wprowadzeniu podwyżki na podstawowe pro dukty, warunki życia jeszcze bardziej się pogorszą. Więk­

szość emerytowanych pracow ników i rencistów, ze wzglę­

du na stan zdrowia, nie ma możliwości podjęcia dodatko­

wej pracy zarobkowej i mu­

si utrzymać się ze skromnej renty. Zwracano więc uwagę, że dla tej grupy pracowników ważną rzeczą i dużą pomocą jest posiadanie ogródka dział­

kowego. Podejmując działa­

Opolu wśród nowo wybra­

nych władz znaleźli się rów­

nież przedstawiciele naszej fabryki. Ireneusz Czuluk wy­

brany został członkiem Komi­

tetu Wojewódzkiego PZPR, a Kazimierz Dunat wszedł do składu Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej. Ponadto I sekretarz KMiG w Nysie Janusz Michalczyk wybrany został członkiem egzekutywy KW PZPR w Opolu.

(zw)

nie zmierzające do pozyska­

nia nowych terenów pod ogTÓdki działkowe, należałoby udzielać większej 'pomocy tak że emerytowanym pracowni- Kom i rencistom przy zagos­

podarowaniu nowych działek Zgłoszono wniosek, aby eme­

rytowanym pracownikom o najniższych dochodach udzie­

lać ulg i zniżek, jeśli chodzi o opłaty z tytułu posiadania ogródka działkowęgo. W cza­

sie wspomnianego zebrania dokonano wyboru Zarządu Koła emerytowanych pracow­

ników i będących na rencie.

Przewodniczącym Zarządu Ko ła został Leonard Dubiel, wi­

ceprzewodniczącym Aleksan­

dra Bartusik, sekretarzem Czesław Panek oraz członka­

mi Paweł Wistel i Tadeusz Fryc,

Także w styczniu br. z okazji Dnia Seniora odbyło się w Domu Metalowca spotkanie dyrektora zakładu mgr inż.

Kazimierza Dunata oraz przed stawicieli organizacji połitycz no-społecznych z dużą grupą weteranów pracy. Dyrektor fabryki poinformował zebra­

nych o pracy załogi i wyni­

kach produkcyjno-ekonomicz- nych przedsiębiorstwa. Nato­

miast przewodniczący Związ­

ku Zawodowego Jan Kotwa poinformował uczestników ze­

brania o działalności związku oraz przebiegu zebrania człon ków koła emerytowanych pra cowników i rencistów. Rów­

nież podczas tego spotkania mówiono o problemach życio­

wych tej grupy ludzi i ko­

nieczności przyjścia im z po­

mocą. Zarówno dyrektor fa­

bryki jak i przewodniczący Związku Zawodowego złożyli weteranom pracy noworoczne życzenia — zdrowia i długich lat życia. Spotkanie połączo­

ne było z występami artystycz nymi młodzieży. I na koniec jedna uwaga — dlaczego do tej pory w pismach urzędo­

wych i wystąpieniach przed­

stawicieli władz wciąż używa się zwrotu: emeryci i renciś­

ci? Przecież już 50 lat temu za czasów Polski kapitalistycz nej używano zwrotu emery­

towany urzędnik, oficer, ad­

wokat, lekarz. Czy emeryto­

wani robotnicy na takie okreś lenie nie zasługują? Przecież to tak niewiele kosztuje.

(ws)

Obiady Komitetu MG w Kys.e

Aktualne problemy i zada­

nia w pracy partyjnej w no wej kadencji były tematem ple narnego posiedzenia Komitetu Miejsko-Gminnego w Nysie, które odbyło się 4 lutego br.

w siedzibie Komitetu.

Fakty mów^

MIESZKANIOWY IMPAS W 1982 r. mieliśmy w Pol­

sce ok. 10 milionów mieszkań.

Na każde 100 mieszkań przy­

padało 115 gospodarstw «tomo wych. Nowych mieszkań odda n0 w ub. roku około 180 tysię cy, gdy tymczasem zawarto o- koło 300 tys. nowych mał­

żeństw. Jak szacują specjaliści, w końcu 1982 roku niedobór mieszkań wzrósł do około 1 miliona 600 tysięcy.

Ocenia się, że obecnie pil­

nie potrzebuje mieszkań oko­

ło 2,7 min osób. Wśród nich 119 tys. zamieszkuje w loka­

lach nadmiernie zagęszczonych

— poniżej 5 m kw. na osobę

— a ponadto 91 tys. osób miesz ka w domach przeznaczonych do rozbiórki. W roku bieżą­

cym zbudujemy w Polsce Ok.

170 tys. mieszkań, a w roku przyszłym przewiduje się wy­

budowanie 190—200 tys. miesz kań

WYŃALAZKI, PROJEKTY, PATENTY...

Z przeprowadzonej przez U- rząd Patentowy PRL w I pół roczu br. kontroli stanu i roz woiu wynalazczości wynika, że tylko w 30 proc, zakładów za hamowano spadek aktywnoś­

ci twórczej załóg.

W 1979 roku Polska pod względem liczby wynalazków krajowych znajdowała się na 8 miejscu w świecie, obecnie spadła na miejsce 11, przy czym w przeliczeniu na 10 tys.

zatrudnionych znajduje się aż na 15 miejscu. Pod tym wzglę dem spośród europejskich kra jów socjalistycznych wyprzedza

my tylko Rumunię.

Charakterystyczna jest licz­

ba zgłoszeń wynalazków kra­

jowych do Ochrony za grani­

cą. W ubiegłym roku było ich 43, a w I półroczu tego roku

— 23. Wskaźnik ten jest ok.

trzykrotnie niższy w porów­

naniu z Bułgarią i Czechoslo wacją i czterokrotnie niższy

■ w porównaniu z Węgrami.

BUDUJEMY CORAZ DŁUŻEJ

W przeciągu trzech kwar­

tałów br. przekazano do użyt ku tylko ok. 60 proc, obiek­

OBRADY PLENUM KZ PZPR

Potrzeba bardziej zdecydowanego óziafersaa

W dniu 6 lutego br. odbyło się pierwsze po konferencji sprawozdawczo-wyborczej Ple num Komitetu Zakładowego PZPR. W obradach, którym przewodniczył I sekretarz KZ PZPR Ireneusz Czuluk uczest­

niczyła przedstawicielka wy­

działu ekonomicznego KW PZPR w Opolu Jagoda Ol­

czak.

Obrady Plenum można by podzieljć na dwie części. Pierw szą, sprawozdawczo-programo- wą a drugą dyskusyjno-wnios- kową.

W części sprawozdawczej ja ko pierwszy głos zabrał Anto ni Sikorski, który omówił wy niki uzyskane z realizacji pro gramu oszczędnościowego za ro.k 83 oraz przedstawił nowy program na lata 84—85. Osz­

czędności w kosztach wytwa­

rzania, które wyniosły za rok 83 nieco ‘ ponad 500 tys. zł trudno uznać za imponujące.

Różne były tego przyczyny, w każdym bądź razie nie wszy­

stkie zakładane wcześniej pla ny dało się zrealizować. Pla­

nowane efekty oszczędnościo­

we na rok bieżący i 85 są już ambitniejsze i zakładają uzy skanie w roku 1984 okbło 7,9 min zł, a w 1985 około 17 min zł oszczędności. Nowy pro­

gram oszczędnościowy zawie­

ra 21 tematów z możliwością ich uzupełnienia lub rozsze­

rzenia. Czas zweryfikuje te zamierzenia i trafność podję­

tych decyzji, gdyż już w trak cie późniejszej dyskusji ode­

zwały się głosy krytyczne na niektóre propozycje np. w te­

macie tłoczenia drzwi kabiny Następnie dyrektor fabryki mgr inż. Kazimierz Cunat przedstawi! członkom plenum wyniki osiągnięte w 83 roku.

Jak wiemy plan ilościowy nia

tów spośród tych, na których prace miały być zakończone do października. Jak wynika z ze branych ostatnio danych sy­

tuacja nie polepszyła się, a wręcz na niektórych odcinkach

— pogorszyła.

Budujemy — niestety — co raz dłużej. O ile w 1975 r.

średni cykl realizacji inwesty cji wynosił 30,3 miesiąca, to w ubiegłym roku już 48 mie sięcy. W 1975 r. miało „poś­

lizgi” 37 proc, realizowanych zadań inwestycyjnych, w u- biegłym roku — ponad 70 proc. W ten sposób narasta

skala zaległości.

SWOISTA LICYTACJA Z komunikatu Ministerstwa Pracy, Płac i Spraw Socjal­

nych, informującym o wol­

nych miejscach pracy z za­

kwaterowaniem — dowiedzieć się było można, że w pażdzier niku ubiegłego roku 307 za-kia dów z 32 województw ofero­

wało 18 tys. miejsc w 29S za wodach. Pracowników z wyż­

szym lub wymiennie średnim wykształceniem poszukiwano zaledwie kilkunastu, ze śred­

nim 163. Pozostałe oferty by ły propozycjami dla ludzi ze świadectwem zasadniczej szko ły zawodowej lub najczęściej dla ludzi bez żadnych kwali­

fikacji

Rozpiętość oferowanych płac jest duża. Wahają się one bo­

wiem od 3.600 do 32.000 zł.

Płacę od 20 tys. do 22 ys.

oferuje się. murarzom, tynka­

rzom, hutnikom, pracownikom odlewni, monterom, a glazur­

nikom nawet 25 tys. zarobku na miesiąc.

Zakłady pracy licytują się więc, kusząc robotników nie­

wykwalifikowanych wysokimi zarobkami. Np. cementownia

„Groszowice” oferuje robotnic kom 18 tys zarobku na mie­

siąc We wspomnianym wyżej komunikacie Zakłady Celulo­

zowo-Papiernicze w Kwidzy- niu poszukują elektroników z wyższym wykształceniem za...

5.500—8 000 zł miesięcznie. Po wiedzieć by można, że wszyst ko jest w porządku. Zakłady są samorządne, samofinansują ce się, skoro mają zapotrzebo wanie na pracowników i fun­

dusze — płacą. Płacą tym, których potrzebują.

został wykonany, do jego wy konania zabrakło kilkadzie­

siąt samochodów Przekroczo no za to pla n w ilo ści wy pro dukowanych nadwozi a poza planem sprzedano 756 szt. go towych podwozi. W sumie w cenach realizacji ogólny plan sprzedaży został wykonany w 100.9 proc, w tym 98,9 proc, (kraj) i 104,7 proc, (eksport).

Pozwoliło to na wypracowa­

nie 248 min zł zysku. Średnia płaca za ubiegły rok wynosi­

ła w fabryce 10.965 zł Czy to dużo, czy mało. Mało je­

śli się zważy, że w kraju dla przemysłu maszynowego wy­

nosi ona ponad 15 tyś. zł. Du żo jeśli pamiętamy, że trzy lata temu średnia płaca w -fa bryce oscylowała w grani­

cach 6 tys. zł.

Służby ekonomiczne zakła­

du w zasadzie zakończyły prace związane z bilansem.

Nie wszystko jest w nim ja-

<sr>e. Pewne wnioski można jednak już wyciągnąć. Np mi mo znacznego spadku zapa­

sów materiałowych ich war­

tość aktualnie (110 min zł) jest jeszcze zbyt wysoka. Rów nież dużo do życzenia pozo­

stawia rytmika sprzedaży. Aż 87.1 proc, w ogólnych kosz­

tach wytwarzania stanowią koszty materiałowe. W tym 80.2 proc, to koszty zużycia materiałów. Wniosek stąd pły nie prosty, że głównie na tym polu winniśmy szukać oszczęd ności i rezerw. Jednak naj­

ważniejszym czynnikiem pozo stają płace. Musimy wypraco wać taki system motywacyj­

ny aby dobra praca znalazła odzwierciedlenie w dobrej pła­

cyPlan na rok bieżący /.akia da wyprodukowanie 13 tys.

samochodów i 2000 szt. nad- (Ciąg dalszy na str. 3)

(3)

i

Plenum KZ FZ

(Dokończenie ze str. 1) dach i dyskusjach na intere­

sujące je tematy zawodowe i społeczne, a także na kontak­

ty towarzyskie, co utrudnia im awans zawodowy i spo­

łeczny. Z ogromnej rzeszy ko­

biet tylko nieliczne potrafią w taki sposób ułożyć sobie życie, aby praca zawodowa i działalność społeczna nie ko­

lidowały z obowiązkami do­

mowymi i rodzinnymi. Szu­

kając potwierdzenia tego stwierdzenia, sięgnęliśmy do przykładów z naszej fabryki, co najlepiej obrazują przyto­

czone liczby.

Otóż w naszym zakładzie zatrudnionych jest 488 kobiet z' tego na stanowiskach ro­

botniczych 316 kobiet, a na umysłowych 172 kobie­

ty. Najbardziej zfeminizowa- nym wydziałem produkcyj­

nym jest tłocznia. Jest nato­

Sylwetki zasłużonych

i wyróżniających się pracowników

(Dokończenie ze str, 1)

w mieszkaniu cauła bym się samotnie, więc postanowiłam popracować jeszcze trochę” — powiedziała nam w rozmowie.

Kierownictwo zakładu chętnie wyraziło zgodę, bo tak skru­

pulatnego pracownika na jej miejsce niełatwo będzie zna­

leźć.

Warto dodać, że pani Geno­

wefa od kilku lat zajmuje-się gospodarką i rozliczaniem o- czieży roboczej i ochronnej.

Czasami zdarzały się sytuacje, że niektórzy pracownicy mieli do niej pretensje, bo zbyt ry­

gorystycznie i zdecydowanie żądała od nich rozliczenia się z pobranej odzieży. Pani Ge­

nowefa swoje obowiązki trak­

towała bardzo sumiennie i te go żądała od innych. Za swo­

ją-nienaganną i sumienną pra ce została wyróżniona odznaką

„Zasłużonego Opolszczyżnie”, a także z okazji 35-lecia zakła du. przyznano jej tytuł „Zasłu żonego pracownika FSD”. Pani Genowefie życzymy dużo zdro wia.

(wl)

Bożena Wojtowicz

Kierownik wydziału powie­

dział: jak przyszła do pracy 9 lat temu, jeszcze jako mło­

da, niedoświadczona osoba miałem pewność, że będzie dobrą pracownicą. To prze­

świadczenie kierownika nigdy nie zostało podważone. Boże­

na jest pracownikiem, na któ­

rym wszyscy mogą polegać, nie tylko kierownik. 9 lat te­

mu — po ukończeniu Liceum Ekonomicznego zatrudniona została w administracji wy­

działu tłoczni. Jest obecnie starszym referentem ds. admi-

•nistracyjno-socjalnyeh. Jesl to taka funkcja, pod którą moż­

na podciągnąć praktycznie

■każdą pracę. I tak jest w rze­

czywistości. Bożena* jest pra­

cownikiem uniwersalnym, nie popełnia błędów, potrafi sobie pracę świetnie zorganizować, nie potrzeba ją „prowadzić za rękę”, umie właściwie zin­

terpretować nawet lakoniczną wypowiedź przełożonego. Po­

chwały te nie wymyślił re­

daktor, są one wypowiedziane przez aktyw kierowniczy wy­

miast rzeczą znamienną, że zarówno w tym wydziale, jak również w całej fabryce nie ma ani jednej kobiety mistrza.

A prawdopodobnie ani jedna kobieta nie pracuje na stano­

wisku brygadzistki. Jeżeli się _pomyli!em, chętnie taką dziel-

~ną kobietę na łamach gazety zaprezentujemy. Natomiast kierowniczych stanowisk zaj­

mowanych przez kobiety (od kierownika sekcji wzwyż) na­

liczyliśmy zaledwie 14 z te­

go: w pionie dyrektora na­

czelnego 6 stanowisk, w pio­

nie handlowym 2 stanowiska, w pionie technicznym 1 sta­

nowisko oraz w pionie głów­

nego księgowego 5 stanowisk.

W pionie produkcyjnym i e- konomicznym, mimo iż w tym ostatnim stanowisko z-cy dy­

rektora ds. ekonomicznych piastuje kobieta, nie doliczyli­

śmy się ani jednego stanowi­

działu. Bożena jest młodą oso­

bą, żoną i matką dziecka, za­

chowującą zawsze równowagę i pogodę ducha. Jest osobą aktywną społecznie, człon­

kiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Związku Socjalistycznej Młodzieży Pol skiej. Kiedyś była członkiem Zarządu Zakładowego i Wy­

działowego ZSMP. Równowa­

ga wewnętrzna oraz rzetelne traktowanie obowiązków po­

zwala Bożenie na harmonijne toczenie spraw zawodowych i osobistych., Życzymy Bożenie, żeby prezentowane dotychczas cnoty towarzyszyły jej w dal­

szym życiu, zarówno zawodo­

wym jak i osobistym.

(R.Z.)

- Janina Kelta

Pani Janina Korta należy do starszej generacji pracowników wydziału tłoczni: Minęło już 20 lat od momentu podjęcia przez nią pracy w naszym za kładzie. Zanim znalazła się w fabryce odbj^a kilkuletni staż w charakterze etatowego pra­

cownika aparatu partyjnego.

Udziałem p. Janiny były również blaski i cienie czte­

roletniego pobytu w organiza­

cji „Służba Polsce”. Podjęła więc pracę w naszym zakła­

dzie mając solidne przygotowa nie życiowe jak i ideologicz­

ne. Od samego początku p. Ja nina pracuje w charakterze tloczarza w wydziale PR-1.

Jęst pracownicą zdyscyplino­

waną, pracowitą, odpowiedział ną za to co robi, i jak postę­

puje. Posiada doskonalą opi­

nię u kierownictwa wydziału.

Pracuje na „niebezpiecznych”

maszynach tj. krawędziarkach, które wymagają koncentracji uwagi i refleksu. Zdaniem kie rownictwa wydziału p. Jani­

na posiada właśnie pod tym względem bardzo dobre pre­

dyspozycje, pomimo, że jest już babcią dwojga wnucząt.

3h swoją pracę zawodowa i społeczną wyróżniona została odznaką , Zasłużony dla FSD”

i „Zasłużony Metalowiec”. Jest członkiem Polskiej Zjednoczo nej Partii Robotniczej, pełnr funkcję członka egzekutywy wydziałowej. Po pracy namięt nością p. Janiny są wnuczęta, które bardzo kocha.

ska- kierowniczego zajmowane go przez kobietę.

Bardzo mały jest także u- dział kobiet we władzach or­

ganizacji polityczno-społecz­

nych i w organach samorzą­

dowych. W zakładowej orga­

nizacji partyjnej, liczącej ak­

tualnie 294 członków, kobiet jest 52. Natomiast we wła­

dzach partyjnych, czyli Ple­

num KZ PZPR nie ma ani .jednej przedstawicielki kobiet.

Do związku zawodowego na­

leżą 93 kobiety ale w jego władzach są zaledwie trzy przedstawicielki. Na 25 człon ków Rady . Pracowniczej, ko­

biety reprezentowane są przez 3 osoby. W organizacji mło­

dzieżowej ZSMP,. liczącej 149 członków naliczyć można 36 kobiet. Liczby pozostawiamy bez komentarza.

(wn)

Bardzo ciepło wspomina swo je dzieci, bardzo kochane i bardzo dla niej dobre. To do daje p. Janinie sił do pracy i aktywnego życia.

(R.Z.)

Elżbieta Kazimierczak

Jest młod^ dziewczyną o jas nym, rezolutnym spojrzeniu.

Jej staż pracy trudno nazwać imponującym, biorąc pod u-, wagę fakt, że pierwszą pra­

cę — i to w naszej fabryce

— podjęła w marcu 1983 roku.

Gdy redaktor odwiedził Elę na jej stanowisku pracy i ujaw­

nił cel tych odwiedzin — dziew czyna wykazała autentyczne zażenowanie. To zażenowanie nie było jednakże okazjonalną dziewczęcą kokieterią. Ela jest zbyt konkretną dziewczyną i jej zdziwienie tym, że właśnie ona ma być pokazana w ga­

zecie wynikło z powodu prze­

konania, iż pracuje za krótko, że są inne pracownice bar­

dziej do tego predysponowane.

Pracę w fabryce podjęła po u- kończeniu Technikum Ogrod­

niczego. Dlaczego nie pracuje w swoim wyuczonym zawo­

dzie? Spowodowały to trudne warunki związane m.in. z do jazdem do pracy. Ojciec Eli, który jest pracownikiem fabry ki namówił córkę do podjęcia pracy w FSD. W ten sposób Ela stała się pracownicą fa­

bryki, a konkretnie — tłocza- rzem w wydziale PR-1. Kie­

rownik wydziału ma o swojej podopiecznej bardzo dobre wy obrażenie. Uważa on, że Ela zasługuje na takie wyróżnie­

nie pomimo stosunkowo krót­

kiego stażu pracy. Jest pracow nicą zdyscyplinowaną, sumien­

ną, pracującą wydajnie i jed­

nocześnie jakościowo dobrze.

Może być przykładem dla in­

nych młodych zatrudnionych w fabryce. Tloczarz — Elżbie­

ta Kazimierczak — członek Związku Socjalistycznej Mło­

dzieży Polskiej wyraziła włas­

ny pogląd na pracę w fabry­

ce. Uważa ona, że do pracy przychodzi się po to, by dob­

rze zarobić, ale w sposób ucz­

ciwy i rzetelny. Tę dewizę war­

to polecić nie tylk0 młodym pracownikom.

(R.Z.)

(Dokończenie ze str, 2)

wozi, z których sprzedaży uzy skamy 7434 min zł. Koszty własne muszą ulec obnjżeniu o około 50 min zł a koszty przerobu zwiększyć się do 1 mid zł. Wykonanie tych za mierzeń nie będzie na pewno łatwe. i w głównej mierze za leżeć .będzie od prawidłowego zabezpieczenia zakładu w ma.

teriały hutnicze. Na razie za­

potrzebowanie łoczne fabryki w wysokości 6700 ton mate­

riałów hutniczych zostało "po­

twierdzone tylko w niecałych 60 proc. (4000 ton). Sprawą otwartą pozostaje przy tym ich jakość (głównie blachy).

Dalszą częścią obrad ple­

num była dyskusja, w której głos zabierali prawie wszyscy uczestnicy obrad. Płace, orga­

nizacja i dyscyplina pracy, go spodarność, zaopatrzenie ma­

teriałowe, zatrudnienie to te­

maty dominujące w dyskusji.

Każdy z nich niesi» w sobie jakiś-problem, każdy jest waż ny a w powiązaniu tworzą istotny węzeł, dó którego roz wiązania musimy przyłożyć się wszyscy, czy to za biur­

kiem, czy przy spawarce.

Jak na razie niektóre zarzą­

dzenia i to odgórne bardziej przyczyniają się do * zaciska­

nia tego węzła niż jego luzo- wania. W myśl nowego zarzą­

dzenia wychodzi np. na to, że lepiej opłaca się chorować niż pracować. Siedem min zł po­

brało w roku ubiegłym z ty­

tułu „chorobowego” około 650 osób a więc jedna trzecia za logi. Wskaźnik absencji cho­

robowej ustawia załogę fabry ki na jednym z najgorszych miejsc wśród- wszystkich za­

kładów Opolszczyzny.

"Inną, ale jakże ważną spra wą jest fluktuacja. Nie ma chyba w kraju drugiego takie go zakładu, w którym co ro­

Hala „W” wydziału PR-5 jest miejscem końcowego mon tażu samochodów. Tutaj właś nie jak nigdzie indziej kumu­

lują się „efekty” pracy pozo­

stałych wydziałów podstawo­

wych, tutaj też można ocenić solidarność i rzetelność na­

szych kooperantów spoza za- k kładu. W hali „W” dokonuje się montażu samochodów specjalnych. Pod tym tajem- - niczym słowem kryją się jed­

nostki produkcyjne „trudne”

pod względem montażu, egzem plarze na specjalne zamówie­

nie, pracochłonne; niepowta­

rzalne. Prąca w hali „W” nie należy do łatwych, tutaj pra­

cują najlepsi monterzy Od czasu do czasu gdy hala wy­

robi się z produkcją specjalną otrzymuje na osłodę montaż seryjny, ale zdarza się to ra­

czej rzadko.

Z pracownikami tego od­

cinka produkcji rozmawialiś­

my na dzień przed zakoń­

czeniem 1983 roku. Nie było naszym zamiarem dokonywać bilansu ubiegłego roku z uwzględnieniem pozytywów i negatywów, była to rozmowa z kadrowymi pracownikami hali „W” przeprowadzona na gorąco, bez jakichkolwiek wcześniejszych przygotowań.

. W rozmowie brali udział: Jan Łopański — monter, Antoni Ścieżka — ślusarz usterkarz, Roman Srogoń — monter, Sta nisław Łękawski — monter, Stanisław Ostrowski — mon­

ter, Władysław Nowak — monter pełniący również obo­

wiązki I-go sekretarza OOP, Emil Sobkowicz — monter, i Franciszek Kusz — mistrz.

Mistrz Franciszek Kusz stwierdził, że biorący w roz'- mowie udział pracownicy — to podstawowa kadra tego odcinka produkcji, „trzyma­

jąca” wydział, nadająca tem­

po pracy hali „W”. Jak już stwierdzono na wstępie w wy­

dziale montażowym ogniskują się wszelkie wcześniej popeł­

nione fuszerki. Aby zapobiec dostarczaniu do montażu de­

tali, części i różnych półfa­

brykatów złych jakościowo —■

należy zaostrzyć kontrole ja­

kości zarówno materiałów po­

ku wymieniłaby się jedna trzecia załogi. Zagadnienie to wiąże się w sposób bgzpośred ni z płacami, których poziom nie stanowi żadnej konkuren­

cji na rynku pracy. Płace z kolei wiążą się z dyscypliną i wydajnością pracy. Niestety, w zbyt wielu jeszcze umy­

słach tkwi zakorzeniona ha­

sło „czy się stoi czy się leży...”

a wielu innych traktuje za­

kład pracy jako miejsce, spę­

dzenia 8 godzin. Nie przesz kadza im to oczywiście żądać co roku podwyżek, domagać się mieszkania czy korzystać z in nych dobrodziejstw socjaL Aych jakie daje im „praca”

w fabryce. W tym kontekście jeden z dyskutantów zasuge­

rował, że najwyższy czas prze­

stać bawić się w dobrego wuj ka. Zakład daje mieszkanie, umożliwia podniesienie kwali fikacji np. na kursach spa­

walniczych, a pracownik po uzyskaniu tego najspokojniej W świecie mówi adieu.

Po zakończeniu dyskusji pod jęto uchwały: zobowiązujące wszystkich członków PZPR do większego zaangażowania się w realizację zadań pla­

nowych, kierownictwo fabryki do przedstawienia egzekuty­

wie KZ w okresie do 3 mie­

sięcy informacji z realizacji wniosków opracowanych przez zespól ds. produkcji przy KZ.

Ponadto zobowiązano Egzeku­

tywę KZ do prowadzenia kon troli realizacji zakładowego programu antyinflacyjnego i oszczędnościowego fabryki.

Służby techniczne fabryki -po­

winny dokonać ponownego przeglądu stanowisk produk"

cyjnych na hali 36 B.

Realizacja tych uchwał po winna być celem i obowiąz­

kiem każdego członka partii.

(zw) A

chodzących z kooperacji ze­

wnętrznej jak i wewnętrznej.

W magazynach branżowych, z których dostarcza się do wydziału części i detale pocho dzące z kooperacji zewnętrz­

nej, powinno się zatrudniać kontrolerów doświadczonych, posiadających odpowiedni staż pracy w wydziale montażo­

wym. Zbyt często zatrudnia się tam kontrolerów mało do świadczonych, którzy — po­

mimo najszczerszych chęci — nie mogą sprostać zadaniu.

Problem odbioru jakościowe­

go występuje nie tylko w od­

niesieniu do materiałów i częś ci pochodzących z zewnątrz, odnosi się on również do ko­

operacji międzywydziałowej.

Za często trafiają na montaż półfabrykaty niedopracowane, źle pomalowane, niewymierne ltp. W niektórych przypad­

kach taka właśnie jakość n:e jest wynikiem złej pracy kon­

trolerów, lecz braku norma­

tywu zapasów części i detali W produkcji w ogóle. Gdyby np. wydział PR-2 posiadał na stanie niezbędne zapasy pół­

fabrykatów dla wydziału PR-5, to kontroler jakości miałby czas na rzetelne spraw dzenre wykonanych części i dokonanie ewentualnych zwro tów. W sytuacji jednak gdy każdy niemal detal wyrywa­

ny jest z PR-2 przez pracow­

ników montażp w celu wy­

konania planu i uzyskania go dziwego zarobku — trudno jest kontrolerowi jakości speł niać właściwie swoje obowiąz ki. Występują w takich sy­

tuacjach znane na Ogół na­

ciski nieformalne, układy ko­

leżeńskie itp. Kontroler : o pjącownik zakładu, czvj'cy rzeczywistość fabryczną. • o- zostający w określonych i '-la­

dach koleżeńskich i skibo­

wych. Zdaniem obecnych w roku 1982 pracowało się ’ cz nie lżej niż w roku 1983. Wy­

nikło to głównie z powodu niespotykanej fluktuacji zało- (Ciąg dalszy na str. 4)

klakson 3

(4)

Na razie bez optymizmu

(Dokończenie ze str. 3)

gi. W' roku 1983 około 50 proc, pracowników zostało wy mienionych. Najbardziej brzemienne w skutkach jest to, ze odeszli pracownicy sta­

rzy, doświadczeni, szanujący pracę, przestrzegający dyscy­

plinę. Na ich miejsce przy­

szli pracownicy bez przygoto­

wania, szukający często okaz­

ji do łAtwego zarobku. Zda­

niem pracownika kontroli ja­

kości, niektórzy z tych no­

wych niczego się nie nauczy­

li, więcej popsuli materiałów niż wykonali dobrej roboty.

Ta opinia nie dotyczy — zda­

niem mistrza Kusza — wszy­

stkich młodych i nowo przy­

jętych, wśród których są rów nież i dobrzy x pracownicy.

Władysław Nowak zwrócił uwagę na złą informację po­

między wydziałami. Informa­

cja ta nie spełnia swego za­

dania, ponieważ niektórzy wykorzystują ją do dezinfor­

mowania. Dotyczy to szcze­

gólnie spraw związanych z kooperacją międzywydziało­

wą, której charakter przecież decyduje o całym przebiegu procesu produkcji. Jeden z pracowników zwrócił uwagę na brak właściwych gwintów nic tj. podstawowych narzę­

dzi pracy stosowanych przy montażu samochodów. Są one niesprawne, ciężkie ' i powo­

dują to, że niektórzy pracow­

nicy nie są w stanie wyko­

nać swojej normy. Dobra

Reporterski ziAfiad po wydziałach

Pomieszczenia socjalne pod lupą

Zalana wodą umywalnia wydziału PR-5.

Z inicjatywy Komisji ds.

Pracowniczych przy Radzie Pracowniczej Fabryki Samo­

chodów Dostawczych w Ny­

sie w dniu 25.01.84 r. dokona­

no przeglądu pomieszczeń soc­

jalnych w poszczególnych wy­

działach produkcyjnych i po­

mocniczych fabryki. Komisja w pełnym składzie na czele ze swym przewodniczącyłn Ireneuszem Czulukiem i z u- działem z-cy dyrektora ds.

produkcji inż. Józefem Skrzy­

neckim w czasie kilkugodzin­

nego obchodu miała możliwość zapoznania, się ze stanem po­

mieszczeń socjalnych w pra­

wie wszystkich wydziałach fabryki. Niestety, niektóre po mieszczenia z racji swego wy glądu i stanu trudno było o- kreślić do czego mają właści­

wie służyć. O ile nie można mieć w zasadzie większych zastrzeżeń co do szatni i to generalnie, o tyle stan sani­

tariatów i umywalni wołał przeważnie o pomstę do nie­

ba.

Obchód rozpoczęto od wy­

działu PR-4, Zarówno do szat ni jak i umywalni członkowie komisji nie mieli zastrzeżeń, może dlatego, że akurat w tym czasie były myte. Zano­

towano tylko brak 9 żarówek na ogólną liczbę 14 w pomiesz­

czeniu umywalni. W następ­

nym wydziale PR-5 już znacz­

gwintownica jest w cenie, od- ch<>dzący pracownik może ją sprzedać na pniu i uzyskać za nią wcale niezłą cenę. Sporo uwag mieli pracownicy od­

nośnie spraw socjalno-byto­

wych. Od wielu już lat w wydziale PR-5 o rodź. 14-tej brak jest ciepłej wody. Jest w dostatecznej ilości — ale zimna. Praca na montażu nie należy do czystych, a wręcz odwrotnie, pracownicy wycho dzą z pracy niedomyci. Nie mniej uwag zgłoszono odnoś­

nie odzieży ochronnej. Pracę przy montażu wykonuje się często na klęcząco, co powo­

duje bardzo szybkie zużycie spodni i obuwia. Buty otrzy­

muje się raz na pół roku a dwa ubrania na 18 miesięcy.

Zdaniem pracowników te normy trzeba zmienić. Można by np. przydzielać ubranie z dodatkową parą spodni, któ­

re niszczą się szybciej od blu­

zek. Dlaczego nie ma nako- lanników dla pracowników wykonujących prace na klę­

cząco? Do niektórych prac (klęczących) trzeba sprowa­

dzać obuwie ze stalowymi noskami, ponieważ inne obu­

wie nie wytrzymuje-nawet po łowę czasowej normy. Zgod­

nie z opinią wszystkich ze­

branych w wydziale zachodzi potrzeba poprawy warunków pracy. Przy montażu samo­

chodów pracuje się ciężko, dobrze by było gdyby odpo­

wiedzialni ludzie, a także służ by fabryczne o tym pomyśla­

nie gorzej. W ubikacjach brud, w umywalniach pozatykane ścieki, połamane i poodkręca­

ne kurki w kranach, okna mię­

dzy szatniami z powybijany­

mi szybami, posadzki zaśmie­

cone, ’ brak oddzielnego po­

mieszczenia na spożycie po­

siłków. Podobna sytuacja w transporcie wewnętrznym.

W zespole magazynów jesz cze gorzej, szatnia wspólna.

dla kobiet i mężczyzn może dlatego, ze w jednym z po­

mieszczeń przeznaczonych na szatnię urządzono magazyn nagrzewnic. Umywalnie zam­

knięte i zupełnie słusznie, gdyż po otwarciu okazało się, że trzeba by mieć dużo od­

wagi i samozaparcia próbując się tam umyć. O ubikacjach lepiej nie wspominać. Następ­

ny wydział — lakiernia. W ubikacjach zarówno damskich jak i męskich brud niesamo­

wity, a zapach przyprawia o zawrót głowy. W natryskach brak sitek, podesty połama­

ne. Szyby bruane, niektóre wy bite.

I kolejne wydziały PR-2, Tłocznia, TN, PR-3 wszędzie podobnie

Zbliżamy się do nowej hali 36B Liczymy, że może tam wreszcie zastaniemy porządek, x wszak to obiekt niedawno od dany do użytku. Tymczasem, już na samym początku opa­

dają ręce. Ubikacje na dole zniszczone jak po przejściu huraganu, nawet drzwi powy­

rywane z zawiasów. Umywal­

nie bez kurków, nieszczelne, drzwi bez zamków. Na górze

ły. Za często przychodzą do wydziału różni ważni kierów nicy i szefowie po to, żeby pouczać, strofować, udzielać mądrych rad. Nie mogą oni albo też nie chcą pomóc w wielu bardzo prostych spra­

wach nurtujących załogę.

Jest w hali „W” zdemonto­

wana taśma, która w produk cji specjalnej nie ma zastoso­

wania. O jej ostateczne zli­

kwidowanie tj. "usunięcie wysta jących szczątków grożących wypadkiem, a nawet kalect­

wem — postulowano dziesiąt­

ki, a nawet setki razy. Ci ważni szefowie strofujący i pouczający jakoś nie mogą tego zauważyć. Mistrz w wy­

dziale montażowym — zda­

niem samych pracowników — nie jest mistrzem w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie ma czasu organizować pracy, po­

nieważ musi pełnić obowiąz­

ki zaopatrzeniowca, gońca i łatać wszelkie inne dziury. Za to tzw. ochrzanów zbiera pod dostatkiem. Łatwo zauważyć, że pracownicy hali „W” sku­

pili swoją uwagę głównie na krytyce zjawisk negatywnych.

Brak jest w ich wypowie­

dziach akcentów optymistycz­

nych. Rozmówcy orzekli, że na razie nie ma się czym pod­

niecać. Na chwalenie zawsze czas się znajdzie, a na razie trzeba wyeliminować to wszy stko co jest złe i przeszka­

dza. Kiedyś chwaliliśmy się z byle jakiej okazji i jak to się skończyło — dobrze wie­

my. Zaprezentowana konkluz­

ja — zdaniem piszącego te słowa — jest właśnie akcen­

tem optymistycznym.

R.Z.

jest lepiej, a w damskiej umy walni zupełnie przyzwoicie — czysto, prysznice z zasłonka­

mi, tylko jedna rura odpły­

wowa pod umywalką złama­

na. Kończymy obchód, jeszcze dział Gł. mechanika, końców­

ka, wiaty i czas na podsumo­

wanie. '

, Ogólne przeświadczenie — nie jest dobrze jest wręcz źle. Potwierdza się opinia, że nie należymy do nacji rozmi­

łowanych w czystości i porząd ku. Stan pomieszczeń tego ty pu wyznacza kultura osobista człowieka. Niektórzy lubią zapach po marańczy inni... Na pewno większa część osób ko rzystająca z tych pomieszczeń to ludzie kulturalni, dla któ­

rych czystość nie. jest poję­

ciem abstrakcyjnym. Ale jak w każdej większej zorganizo­

wanej społeczności, tak i tu znajdzie się zawsze kilka „par szywych owiec”, które wręcz źle się czują nie wrzuciwszy niedopałka do umywalni ' czy też nie odłamując sitka prysz nica. Nie jestem pewien czy pomogą tu środki nakazów administracyjnych czy nawet finansowych, chociaż gdy nie ma innego wyjścia, może za ich pomocą nauczymy niektó­

rych osobników właściwego korzystania z pomieszczeń socjalnych zakładu.

Fu szczegółowym podsumo­

waniu wyników kontroli 'korni sja na naradzie w dniu 30.01.

84 r. opracowała zestaw wniosków, które poprzez pre­

zydium Rady Pracowniczej

Prawie dobrze — gdyby tylko rura była cala.

Wszyscy wiemy jak znaczną rolę w zakładzie pracy odgry­

wają warunki bezpieczeństwa i higieny pracy. W każdym ro ku odnotowujemy mniejszą lub większą ilość wypadków, k^ó rych następstwa są czasami tragiczne. W przeważającej części spowodowane one są nieprzestrzeganiem podstawo­

wych przepisów bhp, brakiem wyobraźni lub wręcz bezmyśl nośeią. Ale są również miej­

sca pracy,'stanowiska, w któ­

rych stopień zagrożenia ludz­

kiego zdrowia i życia jest cią gle jeszcze zbyt znaczny. Do wyeliminowania tych zagro­

żeń przyczynić się powinni wszyscy pracownicy fabryki.

Dlatego też zachęcamy do wzięcia udziału w konkursie z dziedziny poprawy warun­

ków bezpieczeństwa i higieny pracy rozpisanego z inicjatywy działu BHP i Postępu Tech­

nicznego. Poniżej podajemy re gulamin konkursu.

REGULAMIN I. Cel i tematyka konkursu.

Celem konkursu jest:

— osiągnięcie trwałej i kom pleksowej poprawy warunków pracy przy wprowadzeniu no­

wych konstrukcji, doskonale­

niu i usprawnianiu dotychcza sowych technologii w określo­

nych procesach produkcyj­

nych.

— uzyskanie w fabryce od-

I

czuwalnej poprawy w zakre­

sie bezpieczeństwa i higieny pracy.

skierowane zostały do dyrek­

tora fabryki. Oto ich treść:

— Zobowiązać wszystkich kierowników działów i wydzia łów posiadających urządzenia socjalne do sporządzenia do­

kładnej inwentaryzacji stanu tych urządzeń. —

— Na podstawie sporządzo­

nej inwentaryzacji opracować kompleksowy- plan poprawy aktualnych warunków.

— Sporządzić wykazy nie­

zbędnych materiałów i sprzę­

tu.— Ozdobić wnętrza szatni, pokoi śniadaniowych itp.

'— Ustalić listy osób odpo­

wiedzialnych imiennie za po­

szczególne obiekty.

— Przenieść magazyn TM znajdujący się w budynku TN do pomieszczeń gdzie znajdu- się się teraz szatnia, a opusz­

czone pomieszczenie adapto­

wać na szatnię.

— Bezwzględnie w jak naj­

krótszym terminie . zakończyć prace przy urządzeniu szatni i umywalni w magazynach hali targowej.

— W związku z przeniesie­

niem wydziału PR- ■ do hali 36B należy niezwłocznie za­

bezpieczyć dla pracowników tego wydziału pomieszczenia socjalne

Jak widać lista wniosków jest spora. Zrealizowanie ich na pewno będzie wymagało i czasu i pieniędzy, a zarówno jednego jak i drugiego zakład nie ma w nadmiarze. Przy tym nie ma żadnej pewności czy wyremontowane obiekty wytrzymają chociaż.rok. Pew­

ność tą będziemy mieć tylko wtedy gdy każdy zrozumie wreszcie tę prawdę, że zakła­

dowe to nie czyjeś a nasze własne, na razie brudne pod­

wórko.

(zw)

Opracowania koriKursuvve po winny uwzglęuniać między m nymi następujące tematy.

1. Ograniczenie lub likwida cja wszelkich zagrożeń uraza­

mi, upądkami, oparzeniami itd.

2. Ograniczenie lub likwida cja hałasu i wibracji.

3. Ograniczenie lub likwida cja zanieczyszczeń powietrza szkodliwych dla zdrowia i in nych.

4. Ograniczenie lub likwida­

cja zagrożeń pożarami lub wy buchami.

5. Ograniczenie lub likwida­

cja zagrożeń prądem elektrycz nym i .elektrycznością statycz ną.

6. Poprawa warunków pracy związanych z oświetleniem i mikroklimatem.

7. Ograniczenie obciążenia fizycznego lub / psychicznego.

8. Ograniczenie lub likwida cja innych zagrożeń najczęś­

ciej powodujących wypadki przy pracy i zapadaniu na cho roby zawodowe.

9. Udoskonalenie istnieją­

cych lub opracowanie nowych ochron osobistych o wysokich walorach ochronnych i użytko wych.

Szczególnie pozytywnie będą oceniane aozwiązama wynika­

jące ze społecznych przeglą­

dów warunków pracy i zakła

■dowych programów poprawy warunków pracy, które mogą być stosowane w wielu zakla dach pracy i wobec wielu pra cowników.

II. Warunki konkursu.

— udział w konkursie może brać każdy pracownik bez wzglę­

du na zajmowane stanowisko i rodzaj wykonywanej pracy w zakładzie.

— Pracę konkursowe mogą być zgłaszane przez osoby in­

dywidualne lub zespoły osób.

III. Zgłaszanie rozwiązań kon kursowych. 1. Prace konkurso we powinny być zgłaszane w formie zgłoszeń projektów wy nalazczych.

2. Projekty wynalazcze w ra mach mniejszego konkursu na leży opracować na obowiązują cych wzorach i zgłaszać je bezposreanio do Działu Posię pu w terminie od 1.02.84 — 30.11.84 r.

3. Zgłoszenia projektów ni­

niejszego konkursu powinny byC zaopatrzone w napis — konkurs z dziedziny BHP.

IV. Ocena prac konkurso­

wych. 1. Zgłaszane prace kon kursowe będą sukcesywnie o- ceniane przez Zakładową Ko­

misję Wynalazczości pod wzglę dem formalno-prawnym, oraz pod kątem przydatności zasto sowania w zakładzie.

2. Wszystkie prace konkur­

sowe zakwalifikowane przez ŻKW jak0 projekty wynalaz­

cze lub pomysły zostaną przed stawione do oceny komisji konkursowej.

3. Ocena prac przez komisję konkursowy dokonana ^-zosta­

nie w terminie do 31.12.84 r.

4. Oceny prac konkursowych będzie dokonywała komisja w składzie: Przewodniczący — Kierownik Działu BHP, Z ca przewodniczącego — Główny Technolog, Członkowie: Prze­

wodniczący SIMP. Przewodni czący KTiR, Przewodniczący NŚZZ. Główmy Dyspozytor, Główny Konstruktor.

V. Nagrody. Za najlepsze prace konkursowe zostaną przyznane nagrody w wyso­

kości .

1 miejsce — 5 tys zł., II miejsce -r- 3 tys. zł., III miejsce — 2 tys. zł.

Nagrody przyznane w kon­

kursie nie pozbawiają autorów nagrodzonych opracowań, u- prawnień wynikających z pra wa wynalazczego.

VI. Postanowienia Ogólne.

Komisja oceny konkursu zastrzega sobie prawo nie przyznawania nagród w przy­

padku niskiego poziomu zgła­

szanych rozwńązań

2 Wyniki konkursu będą po dans do ogólnej wiadomości za

'■>. Bliższych informacji na te mat konkursu udzielają; Dział BHP tel. wew. 147 i Dział Postępu tel. wew.'478.

(5)

Z

yją wśród nas. Czasem mieszkają w tym sa­

mym domu, na fej sa­

mej klatce schodowej. Nie­

kiedy spotykamy ich na uli­

cy. w barze lub na dworcu kolejowym. Ocierają się o nas w tłumie, niby podobni do nas a jednak... Są gorzej ubra ni, czasem brudni i zaniedba­

ni. 1 bardzo rzadko trzeźwi.

Są wyizolowani z nurtu nor­

malnego życia, obdarci z ludz kich marzeń, dążeń i prag­

nień, straszliwie samotni, tą człowieczą beznadziejną sa­

motnością, która każę czło­

wiekowi żyć z godziny na godzinę, z dnia na dzień i rzadko kiedy w okresie trzeź­

wości, daje poczucie ludzkiej egzystencji, bycia człowiekiem.

Kiedy spotykamy ich na uli­

cy. przystanku autobusowym lub w parku odwracamy się lub odchodzimy, żeby nie na­

razić się na ich brutalne za­

czepki. Czasami uśmiecnamy się z pobłażaniem lub kiwa­

my głową z politowaniem. O- m najlepiej czują się wśród podobnych wykolejeńców. Gdy są w „nagłej potrzebie” gorącz kowo poszukują „jeleni”, a później poszukują komuanów, z którymi dzielą „pieskie” ży­

cie. Ich mieszkania podobne są do nor, a miejscem ich spoczynku bywają ławki par­

kowe. skwerki i klatki scho­

dowe

Słyszy się twierdzenie, że marginesu społecznego nie można zlikwidować, uo jest to zjawisko obiektywnie spo­

łeczne. Ludzie marginesu spo­

łecznego (złodziejstwo, prosty tucja, pijaństwo) byli w każ­

dej epoce i w każdym ustro­

ju: w okresie niewolnictwa, panowania feudalizmu i w la­

tach rozwiniętego kapitalizmu.

Wielcy moraliści i utopiści sądzili, że wystarczy usunąć materialne' przyczyny powsta wania marginesu społecznego, a samo zło i korzenie tego koszmaru znikną. Tak jednak nie jest, bo na drogę życia marginesu społecznego wcho­

dzą ludzie żyjący w dostatku, w krajach bogatych i zasob­

nych U źródeł tego zjawiska tkwią zarówno materialne jak i społeczne, a także psycho­

logiczne przyczyny. Narkoma­

nia, alkoholizm, prostytucja i przestępczość są groźnymi zja wiskami j chorobami społecz nymi, które trudno leczyć.

Łatwiej im w porę zapobie­

gać i w odpowiednim czasie ograniczać. Sceptycy twierdzą, że z tymi zjawiskami od kil­

ku wieków walczą wszystkie religie świata i z nimi się nie uporały. Optymiści wssazują, że religie muzułmańskie po­

trafiły skutecznie wyelimino­

wać alkoholizm. W określo­

nych warunkach można sku­

tecznie pewne zjawiska ogra­

niczać i eliminować (np.

żebractwo, które jest zjawi­

skiem w krajach ubogich).

Żaden kraj, żadne oaństwo, żadna partia i religia nie re­

zygnują z walki z tymi groź­

nym] zjawiskami. Mimo róż­

nych sporów, idei, poglądów w tej walce jednoczą się, chociaż stosują odmienne me­

tody walki i społeczn -go od­

działywania na ludzi Różne sa bowiem drogi sprowadza­

jące ludzi na margines życia s 'ołecznego Istnieją niekiedy obiektywne okoliczności, które czynią z ludzi rozbitków ży­

ciowych. Najczęściej 'ednak ludzie marginesu społecznego.

Ludzie marginesu społecznego

ludzie starsi, a czasem rodzi­

ce swoim postępowaniem i za­

chowaniem popychają także młodych na tę drogę wiodącą do nikąd. Innym razem czy­

nią to określone grupy i- śro dowiska, kt&re wciągają mło­

dych, niedoświadczonych lu­

dzi na drogę przestępstwa i deprawacji. Czasami zaczyna się to bardzo niewinnie: wy starczy raz i drugi zażyć nar kotyk, codziennie rano wy­

chylić kieliszek wódki, sięg­

nąć po cudzą lub społeczną własność. Potem wszystko to, co zakazane i .prowadzi po równi pochyłej na dno ludz­

kiego upadku, staje się już normalne. Jakże łatwo prze­

kroczyć niewidzialną granicę stania się notorycznym narko manem, alkoholikiem i noto­

rycznym przestępcą. Tę gra­

nicę przekraczają najczęściej ludzie słabi, załamani niepo­

wodzeniem, względnie ł udzie znajdujący się w chwilowej depresji psychicznej. Jeżeli nikt im we właściwej chwili nie chce lub nie może podać pomocnej dłoni, skazani są na drogę, która prowadzi pro­

sto do ruiny życiowej.

#

Do niedawna jeszcze Karol M. mieszkał w Nysie. Okreś­

lenie mieszkał, nie )est cał­

kowicie ścisłe, bowiem więk szość czasu spędzał w gospo­

dzie, niekiedy w areszcie, al­

bo wysypiał się gdzie popad-"

ło. Przed ośmiu laty w są­

siednim miasteczku należał do elity. Posiadał własny dom na przedmieściu, pięknie u- trzymany ogród warzywny wraz ze szklarniami i deganc ki samochód, będący przed­

miotem zazdrości kolegów i znajomych. Całego tego do­

bra dorobił się p. Karol cięż ką pracą, w ciągu Kilkudzie­

sięciu lat. Właśnie od najmłod szych lat chciał zostać ogrod nikiem. Powiadał, że ma du­

szę poety i bardzo lubi kwia ty. Nie miał żadnego wykształ cenią, lecz posiadał duży spryt życiowy i wrodzoną za­

radność. Przed wojną marzył o szkole ogrodniczej Na krót­

ko przed wojną, na niewiel­

kim kawałku gruntu ojcowe­

go gospodarstwa założył po­

letko doświadczalne, na któ­

rym posadził pomidory. Był pionierem uprawy pomidorów w tej okolicy, bo dotychczas nie znano uprawy tej rośliny.

Częstował chłopców pomido­

rami, którzy krzywili się ha ich widok. On był pierwszym na wsi, który polubił pomido­

ry. Pył z tego bardzo dum­

ny. W parę miesięcy po za­

kończeniu wojny wybrał się do swojego przyjaciela na ziemiach zachodnich. Przyja­

ciel, piastujący poważne sta­

nowisko, znając jego 'ainte- resowania, poradził mu, żeby osiedlił się na stałe w miasteczku. Obiecał mu że postara się o przydział tlom- ku z ogrodem na przedmie­

ściu. Karol z ochotą przystał na tę propozycję i wkrótce wszedł w posiadanie domku i ogrodu, który niedługo za

czął znosić złote jaja. Nie­

bawem też ożenił się z naj­

ładniejszą — jak mówiono — dziewczyną w miasteczku. Po kilku latach pracy i starań, miał już znaczne oszczędno­

ści i prawo własności ogrodu i domku. W kilka lat póź­

niej zmarli starzy rodzice, pozostawiając mu w spadku gospodarstwo i stary młyn, które wkrótce zamienił na go tówkę. Kupił modne meble i elegancki samochód. Mając dobre dochody z ogridu, w którym zatrudniał sezonowo kilku pracowników, zaliczał się do małomiasteczkowej śmietanki. Zaczął z żoną by­

wać w najlepszym towarzy­

stwie, na różnych przyjęciach i towarzyskich libacjach. Je­

go pożycie małżeńskie zaczę­

ło się komplikować. Pragnął mieć dzieci, a tego mu los po skąpił. Pewnego dnia stwier dził, że żona ma kochanka.

Zaczął więc śledzić żonę i u- rządzać domowe awantury.

Skończyło się na tym, że żo­

na wyjechała z kochankiem, lekarzem stomatologiem, na drugi koniec Polski. Był to dla niego okropny cios. Wszy stko się w nim załamało. Po prostu życie dla niego stra­

ciło sens i znaczenie. Zaczął pić i w alkoholu szukać po­

cieszenia. Po dwóch matach stracił wszystko. Gdy posia­

dał jeszcze pieniądze, miał wielu kolegów i przyjaciół.

Potem pozostał sam, bez ś,cd ków do życia. Parokrotnie był zatrzymany przez milicję.

Pracował dorywczo u wła­

ściciela, który od niego nabył dom i ogród. Właściciel za­

trudniał go z litości, bo wiel kiego pożytku z niego nie miał. Mieszkańcy miasteczka często byli świadkami, jak p.

Karol całował konie, którymi okoliczni rolnicy przywozili płody rolne na targ. Potem p.

Karol przeniósł się do pew­

nej kobiety do Nysy, aż w końcu przepadł bez śladu. Je dni powiadali, że wyjechał, inni, że zmarł na ławce w parku.

* # • *

Marek był jedynakiem.- Ro dzice mieli ambicje żeby Ma-’

rek został lekarzem. Chło- -piec nie posiadał większych zdolności, więc uczył się pil nie, ale wyniki osiągał prze­

ciętne. Matka ubierała Ma- reczka zawsze modnie, ojciec zaś przynosił do domu drogie zabawki. Gdy Mareczek za­

czął uczęszczać do szkoły, ni­

gdy nie odmawiał mu kie­

szonkowego. Oboje rodzice rzadko bywali w domu, bo mieli mnóstwo znajomych i intelektualne zainteresowania.

Mareczek godzinami siedział przed telewizorem, lątem zaś chodził z kolegami na boisko lub do kina. Gdy Marek o- siągnął chłopięcy wiek, zaczę li się wokół niego skupiać koledzy, którzy nie mieli nigdy grosza ale mieli zwa­

riowane pomysły, które zaj­

mowały coraz więksrą uwagę Mareczka. Sygnały o zanied

baniu nauki i złym zachowa niu syna w szkole, rodzice nawzajem ukrywali przed so­

bą. Marek z trudem i dzięki znajomościom ojca skończył szkolę podstawową i dostał się do liceum. Miał dopiero sze­

snaście lat, a wszystkiego już pokosztował po trochę. Kar­

ty, wódka, papierosy me by­

ły mu obce i nie stanowiły . już żadnej atrakcji. Mimo iż repetował drugą klasę, nauka szła mu coraz gorzej. Karami i pieniężnymi nagrodami oj­

ciec usiłował nakłonić syna do nauki. Marek osiągnął du że mistrzostwo w symulowa- waniu choroby i pozorowaniu nauki. Chorobę symulował przed matką, co wprawiało ją w rozpacz i panikę, a po­

zorowanie nauki miał dla oj ca,' co wywoływało taki sku tek, że otrzymywał więcej kieszonkowego. Od oewnego czasu Marek zmienił się nie do poznania. Po lekcjach przy chodził do domu, pośpiesznie zjadał obiad i zamykał się w swoim pokoju. Nastawiał adapter, brał książkę fla tap­

czan i całymi godzinami wpa trywał się w sufit. Stał się małomówny, szorstki i dziw­

nie apatytzny. Początkowo ro dzice różnie to sobie tłuma ęzyli. Matka apatyczność sy­

na przypisywała chorobie, oj­

ciec przemęczeniu nauką. Pod koniec roku okazało się, że Marek ma pięć dwójek i nie ma mowy, żeby przeszedł do następnej klasy. Pewnego dnia, od koleżanki Marka, matka dowiedziała się o

„ćpaniu” „kompotu” przez niektórych chłopców w szko­

le. Nie zrozumiała co te sło wa znaczą, dopiero jedna pa ni wyjaśniła jej, że to ozna cza narkotyzowanie się. Ro­

dzice najpierw wpadli w roz pacz, a później zaczęli się nawzajem oskarżać o zanied bywanie w wychowaniu sy­

na. Ojciec usiłował różnymi sposobami wyleczyć syna z tego nałogu. Skończyło się na tym, że Marek dla zdobycia pieniędzy na „kompot” okradł sklep i trafił do więzienia.

Teraz ojciec i matka chłop- ,ca są po rozwodzie, a Marek znajduje się w specjalnym ośrodku dla narkomanów.

# -»

Matka Krystyny mieszka w starej, czynszowej kamienicy.

Od czasu, gdy wśród zemiesz kałych tu ludzi wykryto szaj kę złodziejską, dom cieszy się zlą sławą. Ojciec Krystyny przed kilku laty pracował w naszej fabryce. Potem zmie­

nił miejsce pracy. Był desko nałym fachowcem i cieszył się dobrą opinią. Matka nigdy nie pracowała. Sąsiadki twier dzą, że jest leniwą i złą ko­

bietą. Ojciec bardzo kochał małą Krystynę i cierpliwie żnoteił złe nastroje żony. Przy chodząc z pracy przynosił ma lej zabawki i opowiadał jej

bajki. '

Krystyna miała 12 lat, gdy stało się to nieszczęście. Ko ledzy Romka twierdzą, ze to nie był taki zwykły przypa­

dek. Romek zwierzał się kię

dyś przyjacielowi, że ma już wszystkiego dość i musi skoń czyć z sobą. Był przekonany, że żona go zdradza z sąsia­

dem. Dziecko bardzo bole­

śnie odczuło stratę ojca.

Po stracie ojca, dla Krys­

tyny nastały ciężkie czasy. W parę miesięcy po śmierci oj­

ca, do mieszkania wprowadził się obcy mężczyzna. Matka kazała nazywać go tatusiem, a gdy nie chciala taz mówić, biła ją. Przez kilka dni trwa ła idylla. Matka - z kochan­

kiem, pochłonięci sobą, zapim nieli o dziecku. Szybko wy­

czerpały się pieniądze otrzy manę po wypadku męża. Zgo da kochanków nie trwała dłu go. Coraz częściej zdarzały się awantury a nawet bójki.

Krystyna w tym czasie ucie­

kała do sąsiadów lub spała na schodach. Coraz bardziej zaniedbywała naukę, stała się milcząca i zamknięta w so­

bie. Upłynęły dwa lata. Któ­

regoś dnia w mieszkaniu zja wili się funkcjonariusze MO.

Zabrano matkę z jej Kochan­

kiem. Tego samego dnia mat ka wróciła do domu, wyła­

dowując całą złość na córce.

Upłynęło kilka miesięcy. Ko­

chanek matki otrzymał wy­

rok, 3 lata więzienia. Teraz matka najczęściej przebywała poza domem. Krystyna coraz częściej przymierała głodem, bo matka nie pozostawiała nic do jedzenia. Te wypady matki kończyły się zwykle pi jaństwem i sprowadzaniem obcych mężczyzn do mieszka nia. Matka wypędzała córkę na noc do sąsiadów. Czasami . Krystyna w ogóle aa kilka dni nie wracała do domu.

Kiedy miała 16 lat otrzy­

mała ' świadectwo ’ukończe­

nia szkoły podstawowej. Mia­

ła zamiar podjąć pracę. Nim to nastąpiło, zdarzyło się coś co zmieniło jej dotychczaso­

wy tryb życia. U matkj za­

czął bywać mężczyzna, który był dla niej dobry i bardzo troskliwy. Stawał w jej o- bronie ilekroć matka chciala ją karać. Pewnego dnia za­

proponował jej, żeby przenio sła się do jego mieszkania.

— Będę traktować cię jak własną córkę. Nie będziesz musiała pracować, będę ci ku pował wszystko, na co bę­

dziesz miała ochotę. Zgodziła się i po kilku miesiącach by ła kochanką Wacława, który był od niej o 25 lat starszy.

Po roku stwierdziła, że Wa­

cław jej nie odpowiada i prze niosła się do mieszkania Zyg­

munta-, który był taksówka­

rzem. Teraz Krystyna ma już 23 lata i coraz częściej zmie nia mężczyzn. Kupiła własno ściowe mieszkanie i zarabia we własnym mieszkaniu. Po­

wodzi jej się bardzo dobrze, jako że bywalców u niej bywa wielu. Jest ładną, przy stojną dziewczyną, ubiera się modnie i nic sobie nie robi z tego, co na jej temat są- siedzi plotkują.

Przytoczyłem tu orzyitłady typowe, które sprowadzają lu dzi na drogę marginesu spo­

łecznego. Każdy z czytelników może takich przykładów przy toczyć co najmniej kilka. Naj istotniejsze jest to, że często na tę drogę popychają dzieci rodzice i dorośli, którzy tak wiele potrafią prawić o mo­

ralności, obowiązku i ludz­

kiej godności.

WŁADYSŁAW LULEK

Pouczająca wystawa

W pewnym zakładzie praco wnik chcąc przywłaszczyć so­

bie Łncuch owinął się nim dookoła tułowia i w taki spo sób usiłował wy nieść go z za­

kładu A ponieważ zbyt moc­

no skrępował się łańcuchem, w chwili przekraczania bramy fabrycznej, osuną! się z om­

dlenia’ na ziemię. Strażnicy spiesząc mti z pomocą odkry­

li przyczynę zasłabnięcia nie­

fortunnego kleptomana, a ra­

czej amatora cudzej własno­

ści. Jak się okazuje, pod tym względem ludzka pomysło­

wość nie zna granic. Mogli się o tym przekonać pracowni cy naszej fabryki, oglądając zaprezentowane przez pracow

ników Zakładowej Straży Prze myślowej przedmioty (widocz ne nd zamieszczonym zdjęciu), które złodzieje zakładowego mienia usiłowali wynieść zna szej fabryki w ciągu jednego dnia. Na tej pouczającej mini wystawie można było zaha­

czyć dwie wiertarki, elektrody, lakiery i różnego rodzaju na­

krętki.

Wielce pomysłowymi okaza­

li się dwaj pracownicy Za­

kładów Budownictwa Kolejo­

wego w Radomiu, zatrudnie­

ni czasowo w naszej fabryce, którzy w środku wydrążonego bochenka Chleba usiłowali wy nieść kilkaset nakrętek mo­

siężnych. Natomiast złodzbeja-

mi dwóch wiertarek okazali się pracownicy naszej fabryki, którzy przywłaszczone wier­

tarki próbowali przerzucić po za obręb terenu ’ fabrycznego.

Dzięki czujności strażnika, ten zamiar został udaremniony.

Przyłapani na gorącym uczyń ku pracownicy zostali dyscy­

plinarnie zwolnieni. Jeżeli po liczą sobie straty, jakie z te­

go tytułu poniosą (utrata do­

rocznej nagrody z osiągnięte­

go zysku oraz innych- świad­

czeń z powodu .zmiany miej­

sca pracy), to mogą sobie po­

wiedzieć, że nie opłaciła się skórka za wyprawę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krajalnia traktowana jest też przez nie które służby fabryczne jako azyl dla osób, którym się nie udało, którzy powinni tam właśnie odłjyć proces

łecznej, związkowej inspekcji pracy przeprowadzono wiosen ny przegląd stanowisk pracy i warunków bhp. Co udało się już ze zgłoszonych wówczas wniosków zrealizować i jakie

Od kilku już lat przecież borykamy się z trud nościami w zaspokojeniu pó- trzeb bieżącej produkcji w ma teriały hutnicze a szczególnie blachę, z którą raz jest lepiej

Niezbędne jest jej szerokie wsparcie ze strony samorządu załogi, jako auten tycznego reprezentanta woli pracowników i odpowiedzial­. nego partnera kierownictwa

Czy to si^ udało? — chyba tak ’skoro uzwiązkowienie w ciągu trzech lat wzrosło w fa bryce ponad czterokrotnie. W dalszej części sprawozdania o- ceniono poszczególne dziedziny

zbędnej liczby pracowników — to problem ciągnący się już od wielu lat, dotyczący zresztą nie tylko wydziału montażowe go. W roku ubiegłym

Jakie składniki kosztów — i nie tylko — składają się na cenę?. Dla

Jak jest naprawdę, czym rzeczywiście zajmuje się zakładowe biuro konstruk cyjne, czy kónstruktorów jest za dużo czv za mało..