i i
i Dziś w numerze:
• SYLWETKI PRACOWNIKÓW • DZIAŁALNOŚĆ ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH • PLENUM KZ PZPR • REPORTERSKI ZWIAD PO WYDZIAŁACH • LUDZIE Z MARGI
NESU SPOŁECZNEGO • FELIETON • SPORT • KRZYŻÓWKA •
Również z takiej perspektywy można patrzeć na nasze miasto.
Bądźmy współgospodarzami fabryki
«u rwsii
Nr 2 (265) 17 LUTY 1984 R. . CENA 2 ZŁ
{Kobiety wcąż
Ktoś żauWazył,' że kobiety na wsi pracują właściwie na okrągło 365 dni w roku, bez urlopu wypoczynkowego, wol
nej soboty i niedzieli. Latem zaś praca w gospodarstwie trwa od świtu do nocy. Gdy
by wszyscy ludzie w Polsce tak intensywnie pracowali, to nasz poziom materialny był
by bliższy poziomowi krajów wysokorozwiniętych gospodar
czo.
i Mimo, iż kobiety mieszkają
ce w mieście mają teraz tro
chę więcej wolnego czasu w soboty i niedziele, to jednak większość matek i żon nie zo
stała uwolniona od zajmowa
nia się obowiązkami domowy
mi — robienia zakupów, sprzą tania, prania, gotowania, a : nierzadko szycia i cerowania.
! Nie bez kozery mówi się więc,
że większość kobiet prowadzą cych dtjjn pracuje na dwie zmiany Kryzys i wynikające z niego trudności rynkowe i zaopatrzeniowe spadają po
dwójnym ciężarem na kobiety.
W trosce o rodzinę i dom one najczęściej godzinami wysta- ją w kolejkach, kłopoczą się co ugotować na obiad i bie
gają od sklepu do sklepu w ciągłym poszukiwaniu . deficy
towych towarów.
Można właściwie wysunąć twierdzenie że te czynniki, a więc nadmiar zawodowych i domowych obowiązków są głównymi przyczynami mniej
szej aktywności zawodowej i społecznej kobiet, a także niż
szy ich procent zajmujących kierownicze stanowiska w sto sunku do męśezyzn. Badania i obserwacje wykazują, że zdecy
eiaisch
dówana większość mężczyzn, zajmujących kierownicze stano wiska, może sobie pozwolić na dłuższe pozostawanie po pra
cy, a po przyjściu z pracy do domu, na odpoczynek, prze
czytanie gazety, oglądnięcie programu telewizyjnego względnie na lepsze koncep
cyjne przygotowanie się do pracy w dniu następnym. Na
tomiast większość kobiet na podobnych kierowniczych sta- tywiskach po wyjściu z pracy robi zakupy, zajmuje się sprzą taniem, gotowaniem i dopilno waniem dzieci przy odrabia
niu lekcji. Kobiety zajmują
ce kierownicze stanowiska ma ją mniej czasu i posiadają mniejsze możliwości uczest
niczenia w zebraniach, nara- (Ciąg dalszy na sir. 3)
fiyimicznośc jest potrzeenaj
nie tylko w tańcu Sylwetki zasłużonych
i wyróżniających się pracowników
Plan, to w najszerszym te
go słowa znaczeniu czynnik, wokół którego „kręci” się większość zagadnień w fabry ce. Co zrobić, jak zrobić aby go wykonać i jak się uda to przekroczyć. Od lat spór na ten temat był następujący:
jedni uważali, że od początku miesiąca czy kwartału należy startować na najwyższych obrotach, a ewentualnie po
tem, jak się okaże, że wszy
stko dobrze idzie — zwolnić tempo. Drudzy są wręcz od
wrotnego zdania. Twierdzą, że początek można „odpuścić” bo decyduje dobra końcówka.
Właśnie wówczas potrzebne jest przyspieszenie produkcji.
Rzeczywistość bywała jeszcze inna. Niekaz najlepszy nawet gierwszy miesiąc czy kwartał nie zdołały stworzyć odpowied nich przesłanek dla owocne
go zakończenia, a bywało, że słaby wstęp nadrabiał z na
wiązką trzeci czy czwarty kwartał. Ratowano plan pro- oukcji i honor firmy.
Wydaje się, że w miarę wdrażania reformy gospodar
czej te czasowe czynniki i mierniki przestaną być fety
szem. Najwyższy czas zrozu
mieć, że bez względu na mie
siąc, tak jak bez względu na pogodę, czy inne elementy
„nie z tego świata” zawsze opłaca się dobrze pracować.
Dobrze, znaczy w tym przy
padku harmonijnie, Spokojnie, regularnie. Szybko,: ale nie na „hura”
W świecie kapitalistycznym prawda ta znana jest już od lat. Jeden z pionierów taśmo
wej produkcji sajnochodów Henry Ford I miał powiedzon ko. że „rytm jest potrzebny nie tylko w tańcu i muzyce”.
Stawiał rytmiczność pracy ja
ko jeden z kanonów jej efek
tywności. Historia potwierdza
ła, że dobrze na tym wy
szedł. W naszej rzeczywistoś
ci, gdzie występuje brak wie
lu składników a zmorą pro
dukcji stała się kooperacja, fabryka nie ma łatwego życia.
W tej sytuacji zwyciężają tyl
ko ci, którzy nie szukają usprawiedliwienia w słowach
„nie dali”, „nie dowieźli”, lecz usiłują zdobywać po
trzebne materiały. W firmach, które działają wg, tych zasad widać bardzo małą różnicę w planowanych wynikach pierw szego i ostatniego miesiąca.
Uważamy, że załoga będąca j współgospodarzem fabryki po winna być systematycznie in
formowana o wynikach pro
dukcyjnych poszczególnych, miesięcy. Z tego też względu wprowadzamy w naszej gaze
cie specjalną rubrykę, w której informować" będziemy . 0swykonaniu najważniejszych wskaźników planu produk
cji .
Poniżej podajemy wykona
nie planu za miesiąc styczeń 1984 roku. Na planowane wy
konanie 1000 szt. śamochodów wykonano 994 w tym 536 na i kraj (planowane 431) oraz 458 , na eksport (planowane 569).
Wykonano 203 nadwozia (na planowane 130). Jak widać tempo pracy nie jest nadzwy
czajne, kilka samochodów, Iftó^ zabrakło do wykonania i tak zaniżonego w tym mie
siącu planu trzeba będzie wy
konać dodatkowo w następ
nych miesiącach. Wskaźnik absencji chorobowej wynosił, w miesiącu styczniu 8,5 i był’
mniejszy niż w analogicznyrrj okresie ubiegłego roku.
(zw)
Niewielu jest dziś młodych ludzi, którzy przywiązują się do raz obranego zawodu i go
towi są wytrwać przez wiele lat na tym samym stanowisku pracy. Do takich pracowników w naszej fabryce, która pół
wieku przepracowała przy biurku w tym samym miejscu pracy należy Genowefa Koro
na z działu socjalnego. Swo
ją pracę w dziale socjalnym podjęła przed 25 laty po tra
gicznej śmierci męża. Mąż pa ni Genowefy był jednym z pierwszych pracowników na
szej fabryki. Na stanowisku głównego konstruktora praco wał od 1950 roku. Siedem lat później uległ tragicznemu wy
padkowi w pracy. Po śmierci Genowefa Korona
męża p. Genowefa zmuszona była podjąć pracę zarobkową, żeby utrzymać i wychować dwoje dzieci. Nie przyszło jej to łatwo, jeżeli się zważy, że jej zarobki były skromne. A jednak córka i syn szczęśli
wie pozdawali matury, a na
stępnie ukończyli wyższe stu
dia. Pani Genowefa wraz ze swymi dziećmi jest z tego dum na i uważa to za. duży życio
wy sukces. Teraz dzieci są już dorosłe, na swoim i mieszka
ją oddzielnie.
Pani Genowefa w roku u- * biegłym osiągnęła wiek eme
rytalny. Postanowiła jednak przedłużyć okres pracy. „Sama
(Ciąg dalszy nax str. 3)
Nie wszyscy użytkownicy dróg przyswoili sobie nowe zasady Kodeksu. Piszemy o tym na stronie 7.
Zwiqzki Zawodowe
Spotkanie z emerytowanymi pracownikami fabryki uświetniły występy m.in. zespołu mu
zycznego FA-SA-DO.
O działalności nowego Związku Zawodowego w na
szej fabryce mówiono do
tychczas różnie. Tu i ówdzie twierdzono, że partyjny i czer wony, chociaż w rzeczywistoś ci w zdecydowanej większości składa się z pracowników bez partyjnych i robotników Nie dawano mu również wielkiej szansy przetrwania i pozyska
nia zaufania załogi twierdząc, że będą do niego zapisywać się urzędnicy, pracow^cy emerytowani i ci, którzy ^li
czą na wsparcie finansowe i na zasiłki związkowe. I pod tym względem rachuby tych, którzy nowemu Związkowi Zawodowemu życzyli jak naj
gorzej okazały się płonne.
Związek Zawodowy, który wy startował w niezwykle trud
nych warunkach, bez jakiego
kolwiek wsparcia finansowe
go, z miesiąca <na miesiąc, po
woli ale systematycznie roś- nie liczbowo i umacnia swo- ją pozycję. Nieprawdą jest, że do związku należą urzęd
nicy i emerytowani pracowni
cy. bo na ogólną liczbę blisko 500 członków emerytowa
nych pracowników jest tylko 84. Xoraz częściej przychodzą też do Związku nie tylko ci pracownicy, którzy liczą na pomoc materialną lub ci, któ
rym Związek pomaga, ale zgłaszają swoją przynależność ludjie, którzy uważają, że powinni należeć do swojej robotniczej organizacji tawo- dowej.
W ciągu ostatnich dni ubiegłego roku i w styczniu br. Związek Zaw dowy powo- t łał do życia swoje*-podstawo
we struktury, czyli grupy związkowe i organizacje wy
działowe. Dokonano także wy boru społecznych inspektorów pracy. Funkcje te powierzono w kilku pizypadkach ludziom, którzy w latach minionych pełnili już te funkcje i w tej działalności mają duże do
świadczenie związkowe. Kie
rownictwo Związku bardzo li czy na ich pomoc i zaangażo
wanie społeczne, które mogą mieć duże znaczenie w syste
matycznym polepszaniu bez
piecznych i zdrowotnych wa
runków pracy. Zrealizowano także jeden z postulatów nie
których emerytowanych pra
cowników, którzy domagali się przeprowadzenia wyborów
W nowych wojewódzkich władzach partyjnych
Na zakończonej 23 stycznia br. wojewódzkiej konferencji sprawozdawczo-wyborczej w
2 klakson
zarządu dawnej sekcji emery
tów i rencistów.
Zgodnie z treicią nowego statutu, Związek powołał do życia koło emerytowanych pracowników oraz pracowni
ków będących na rencie in
walidzkiej- Koło liczy 84 człon ków, będących członkami no
wego Związku Zawodowego.', Zęby zostać członkiem tego koła, trzeba wypełnić deklara
cję i wstąpić do nowego Związku Zawodowego. Do ko
ła mogą więc wpisywać się wszyscy członkowie byłych związków zawodowych (Bran żowych i „Solidarności”). Na zebraniu odbytym 9 stycznia br. ustępujący zarząd sekcji, któremu przewodniczyła Mi
chalina Swięuik, złożył spra
wozdanie chociaż formalnie nie był do tego zobowiązany, bo wraz z rozwiązaniem by
łych związków zawodowych, rozwiązaniu uległy także sek
cje emerytów i rencistów. Ze
branie miało charakter rze
czowej i konstruktywnej 'dys
kusji nad sprawami ludzi dru giego wieku. Mówiono więc o potrzebie udzielania emeryto
wanym pracownikom i ren
cistom większej pomocy ma
terialnej, zwłaszcza tym. któ
rzy znajdują się v. trudnych warunkach życiowych i zdro
wotnych. Postulowane, aby za kład zwiększył środki na świadczenia socjalne i uwzględ nił w nich grupę emerytowa
nych pracowników i ren
cistów. Chodzi więc o to, że
by emerytowani pracownicy w szerszym zakresie mogli ko rzystać z ulg i/zniżek, mogli korzystać z wczasów, obiadów w zakładowej stołówce, z wyjazdów na wycieczki oraz innych świadczeń socjalnych.
Wielu emerytowanym pracow nikom i rencistom żyje się ciężko. Po wprowadzeniu podwyżki na podstawowe pro dukty, warunki życia jeszcze bardziej się pogorszą. Więk
szość emerytowanych pracow ników i rencistów, ze wzglę
du na stan zdrowia, nie ma możliwości podjęcia dodatko
wej pracy zarobkowej i mu
si utrzymać się ze skromnej renty. Zwracano więc uwagę, że dla tej grupy pracowników ważną rzeczą i dużą pomocą jest posiadanie ogródka dział
kowego. Podejmując działa
Opolu wśród nowo wybra
nych władz znaleźli się rów
nież przedstawiciele naszej fabryki. Ireneusz Czuluk wy
brany został członkiem Komi
tetu Wojewódzkiego PZPR, a Kazimierz Dunat wszedł do składu Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej. Ponadto I sekretarz KMiG w Nysie Janusz Michalczyk wybrany został członkiem egzekutywy KW PZPR w Opolu.
(zw)
nie zmierzające do pozyska
nia nowych terenów pod ogTÓdki działkowe, należałoby udzielać większej 'pomocy tak że emerytowanym pracowni- Kom i rencistom przy zagos
podarowaniu nowych działek Zgłoszono wniosek, aby eme
rytowanym pracownikom o najniższych dochodach udzie
lać ulg i zniżek, jeśli chodzi o opłaty z tytułu posiadania ogródka działkowęgo. W cza
sie wspomnianego zebrania dokonano wyboru Zarządu Koła emerytowanych pracow
ników i będących na rencie.
Przewodniczącym Zarządu Ko ła został Leonard Dubiel, wi
ceprzewodniczącym Aleksan
dra Bartusik, sekretarzem Czesław Panek oraz członka
mi Paweł Wistel i Tadeusz Fryc,
Także w styczniu br. z okazji Dnia Seniora odbyło się w Domu Metalowca spotkanie dyrektora zakładu mgr inż.
Kazimierza Dunata oraz przed stawicieli organizacji połitycz no-społecznych z dużą grupą weteranów pracy. Dyrektor fabryki poinformował zebra
nych o pracy załogi i wyni
kach produkcyjno-ekonomicz- nych przedsiębiorstwa. Nato
miast przewodniczący Związ
ku Zawodowego Jan Kotwa poinformował uczestników ze
brania o działalności związku oraz przebiegu zebrania człon ków koła emerytowanych pra cowników i rencistów. Rów
nież podczas tego spotkania mówiono o problemach życio
wych tej grupy ludzi i ko
nieczności przyjścia im z po
mocą. Zarówno dyrektor fa
bryki jak i przewodniczący Związku Zawodowego złożyli weteranom pracy noworoczne życzenia — zdrowia i długich lat życia. Spotkanie połączo
ne było z występami artystycz nymi młodzieży. I na koniec jedna uwaga — dlaczego do tej pory w pismach urzędo
wych i wystąpieniach przed
stawicieli władz wciąż używa się zwrotu: emeryci i renciś
ci? Przecież już 50 lat temu za czasów Polski kapitalistycz nej używano zwrotu emery
towany urzędnik, oficer, ad
wokat, lekarz. Czy emeryto
wani robotnicy na takie okreś lenie nie zasługują? Przecież to tak niewiele kosztuje.
(ws)
Obiady Komitetu MG w Kys.e
Aktualne problemy i zada
nia w pracy partyjnej w no wej kadencji były tematem ple narnego posiedzenia Komitetu Miejsko-Gminnego w Nysie, które odbyło się 4 lutego br.
w siedzibie Komitetu.
Fakty mów^
MIESZKANIOWY IMPAS W 1982 r. mieliśmy w Pol
sce ok. 10 milionów mieszkań.
Na każde 100 mieszkań przy
padało 115 gospodarstw «tomo wych. Nowych mieszkań odda n0 w ub. roku około 180 tysię cy, gdy tymczasem zawarto o- koło 300 tys. nowych mał
żeństw. Jak szacują specjaliści, w końcu 1982 roku niedobór mieszkań wzrósł do około 1 miliona 600 tysięcy.
Ocenia się, że obecnie pil
nie potrzebuje mieszkań oko
ło 2,7 min osób. Wśród nich 119 tys. zamieszkuje w loka
lach nadmiernie zagęszczonych
— poniżej 5 m kw. na osobę
— a ponadto 91 tys. osób miesz ka w domach przeznaczonych do rozbiórki. W roku bieżą
cym zbudujemy w Polsce Ok.
170 tys. mieszkań, a w roku przyszłym przewiduje się wy
budowanie 190—200 tys. miesz kań
WYŃALAZKI, PROJEKTY, PATENTY...
Z przeprowadzonej przez U- rząd Patentowy PRL w I pół roczu br. kontroli stanu i roz woiu wynalazczości wynika, że tylko w 30 proc, zakładów za hamowano spadek aktywnoś
ci twórczej załóg.
W 1979 roku Polska pod względem liczby wynalazków krajowych znajdowała się na 8 miejscu w świecie, obecnie spadła na miejsce 11, przy czym w przeliczeniu na 10 tys.
zatrudnionych znajduje się aż na 15 miejscu. Pod tym wzglę dem spośród europejskich kra jów socjalistycznych wyprzedza
my tylko Rumunię.
Charakterystyczna jest licz
ba zgłoszeń wynalazków kra
jowych do Ochrony za grani
cą. W ubiegłym roku było ich 43, a w I półroczu tego roku
— 23. Wskaźnik ten jest ok.
trzykrotnie niższy w porów
naniu z Bułgarią i Czechoslo wacją i czterokrotnie niższy
■ w porównaniu z Węgrami.
BUDUJEMY CORAZ DŁUŻEJ
W przeciągu trzech kwar
tałów br. przekazano do użyt ku tylko ok. 60 proc, obiek
OBRADY PLENUM KZ PZPR
Potrzeba bardziej zdecydowanego óziafersaa
W dniu 6 lutego br. odbyło się pierwsze po konferencji sprawozdawczo-wyborczej Ple num Komitetu Zakładowego PZPR. W obradach, którym przewodniczył I sekretarz KZ PZPR Ireneusz Czuluk uczest
niczyła przedstawicielka wy
działu ekonomicznego KW PZPR w Opolu Jagoda Ol
czak.
Obrady Plenum można by podzieljć na dwie części. Pierw szą, sprawozdawczo-programo- wą a drugą dyskusyjno-wnios- kową.
W części sprawozdawczej ja ko pierwszy głos zabrał Anto ni Sikorski, który omówił wy niki uzyskane z realizacji pro gramu oszczędnościowego za ro.k 83 oraz przedstawił nowy program na lata 84—85. Osz
czędności w kosztach wytwa
rzania, które wyniosły za rok 83 nieco ‘ ponad 500 tys. zł trudno uznać za imponujące.
Różne były tego przyczyny, w każdym bądź razie nie wszy
stkie zakładane wcześniej pla ny dało się zrealizować. Pla
nowane efekty oszczędnościo
we na rok bieżący i 85 są już ambitniejsze i zakładają uzy skanie w roku 1984 okbło 7,9 min zł, a w 1985 około 17 min zł oszczędności. Nowy pro
gram oszczędnościowy zawie
ra 21 tematów z możliwością ich uzupełnienia lub rozsze
rzenia. Czas zweryfikuje te zamierzenia i trafność podję
tych decyzji, gdyż już w trak cie późniejszej dyskusji ode
zwały się głosy krytyczne na niektóre propozycje np. w te
macie tłoczenia drzwi kabiny Następnie dyrektor fabryki mgr inż. Kazimierz Cunat przedstawi! członkom plenum wyniki osiągnięte w 83 roku.
Jak wiemy plan ilościowy nia
tów spośród tych, na których prace miały być zakończone do października. Jak wynika z ze branych ostatnio danych sy
tuacja nie polepszyła się, a wręcz na niektórych odcinkach
— pogorszyła.
Budujemy — niestety — co raz dłużej. O ile w 1975 r.
średni cykl realizacji inwesty cji wynosił 30,3 miesiąca, to w ubiegłym roku już 48 mie sięcy. W 1975 r. miało „poś
lizgi” 37 proc, realizowanych zadań inwestycyjnych, w u- biegłym roku — ponad 70 proc. W ten sposób narasta
skala zaległości.
SWOISTA LICYTACJA Z komunikatu Ministerstwa Pracy, Płac i Spraw Socjal
nych, informującym o wol
nych miejscach pracy z za
kwaterowaniem — dowiedzieć się było można, że w pażdzier niku ubiegłego roku 307 za-kia dów z 32 województw ofero
wało 18 tys. miejsc w 29S za wodach. Pracowników z wyż
szym lub wymiennie średnim wykształceniem poszukiwano zaledwie kilkunastu, ze śred
nim 163. Pozostałe oferty by ły propozycjami dla ludzi ze świadectwem zasadniczej szko ły zawodowej lub najczęściej dla ludzi bez żadnych kwali
fikacji
Rozpiętość oferowanych płac jest duża. Wahają się one bo
wiem od 3.600 do 32.000 zł.
Płacę od 20 tys. do 22 ys.
oferuje się. murarzom, tynka
rzom, hutnikom, pracownikom odlewni, monterom, a glazur
nikom nawet 25 tys. zarobku na miesiąc.
Zakłady pracy licytują się więc, kusząc robotników nie
wykwalifikowanych wysokimi zarobkami. Np. cementownia
„Groszowice” oferuje robotnic kom 18 tys zarobku na mie
siąc We wspomnianym wyżej komunikacie Zakłady Celulo
zowo-Papiernicze w Kwidzy- niu poszukują elektroników z wyższym wykształceniem za...
5.500—8 000 zł miesięcznie. Po wiedzieć by można, że wszyst ko jest w porządku. Zakłady są samorządne, samofinansują ce się, skoro mają zapotrzebo wanie na pracowników i fun
dusze — płacą. Płacą tym, których potrzebują.
został wykonany, do jego wy konania zabrakło kilkadzie
siąt samochodów Przekroczo no za to pla n w ilo ści wy pro dukowanych nadwozi a poza planem sprzedano 756 szt. go towych podwozi. W sumie w cenach realizacji ogólny plan sprzedaży został wykonany w 100.9 proc, w tym 98,9 proc, (kraj) i 104,7 proc, (eksport).
Pozwoliło to na wypracowa
nie 248 min zł zysku. Średnia płaca za ubiegły rok wynosi
ła w fabryce 10.965 zł Czy to dużo, czy mało. Mało je
śli się zważy, że w kraju dla przemysłu maszynowego wy
nosi ona ponad 15 tyś. zł. Du żo jeśli pamiętamy, że trzy lata temu średnia płaca w -fa bryce oscylowała w grani
cach 6 tys. zł.
Służby ekonomiczne zakła
du w zasadzie zakończyły prace związane z bilansem.
Nie wszystko jest w nim ja-
<sr>e. Pewne wnioski można jednak już wyciągnąć. Np mi mo znacznego spadku zapa
sów materiałowych ich war
tość aktualnie (110 min zł) jest jeszcze zbyt wysoka. Rów nież dużo do życzenia pozo
stawia rytmika sprzedaży. Aż 87.1 proc, w ogólnych kosz
tach wytwarzania stanowią koszty materiałowe. W tym 80.2 proc, to koszty zużycia materiałów. Wniosek stąd pły nie prosty, że głównie na tym polu winniśmy szukać oszczęd ności i rezerw. Jednak naj
ważniejszym czynnikiem pozo stają płace. Musimy wypraco wać taki system motywacyj
ny aby dobra praca znalazła odzwierciedlenie w dobrej pła
cyPlan na rok bieżący /.akia da wyprodukowanie 13 tys.
samochodów i 2000 szt. nad- (Ciąg dalszy na str. 3)
i
Plenum KZ FZ
(Dokończenie ze str. 1) dach i dyskusjach na intere
sujące je tematy zawodowe i społeczne, a także na kontak
ty towarzyskie, co utrudnia im awans zawodowy i spo
łeczny. Z ogromnej rzeszy ko
biet tylko nieliczne potrafią w taki sposób ułożyć sobie życie, aby praca zawodowa i działalność społeczna nie ko
lidowały z obowiązkami do
mowymi i rodzinnymi. Szu
kając potwierdzenia tego stwierdzenia, sięgnęliśmy do przykładów z naszej fabryki, co najlepiej obrazują przyto
czone liczby.
Otóż w naszym zakładzie zatrudnionych jest 488 kobiet z' tego na stanowiskach ro
botniczych 316 kobiet, a na umysłowych 172 kobie
ty. Najbardziej zfeminizowa- nym wydziałem produkcyj
nym jest tłocznia. Jest nato
Sylwetki zasłużonych
i wyróżniających się pracowników
(Dokończenie ze str, 1)
w mieszkaniu cauła bym się samotnie, więc postanowiłam popracować jeszcze trochę” — powiedziała nam w rozmowie.
Kierownictwo zakładu chętnie wyraziło zgodę, bo tak skru
pulatnego pracownika na jej miejsce niełatwo będzie zna
leźć.
Warto dodać, że pani Geno
wefa od kilku lat zajmuje-się gospodarką i rozliczaniem o- czieży roboczej i ochronnej.
Czasami zdarzały się sytuacje, że niektórzy pracownicy mieli do niej pretensje, bo zbyt ry
gorystycznie i zdecydowanie żądała od nich rozliczenia się z pobranej odzieży. Pani Ge
nowefa swoje obowiązki trak
towała bardzo sumiennie i te go żądała od innych. Za swo
ją-nienaganną i sumienną pra ce została wyróżniona odznaką
„Zasłużonego Opolszczyżnie”, a także z okazji 35-lecia zakła du. przyznano jej tytuł „Zasłu żonego pracownika FSD”. Pani Genowefie życzymy dużo zdro wia.
(wl)
Bożena Wojtowicz
Kierownik wydziału powie
dział: jak przyszła do pracy 9 lat temu, jeszcze jako mło
da, niedoświadczona osoba miałem pewność, że będzie dobrą pracownicą. To prze
świadczenie kierownika nigdy nie zostało podważone. Boże
na jest pracownikiem, na któ
rym wszyscy mogą polegać, nie tylko kierownik. 9 lat te
mu — po ukończeniu Liceum Ekonomicznego zatrudniona została w administracji wy
działu tłoczni. Jest obecnie starszym referentem ds. admi-
•nistracyjno-socjalnyeh. Jesl to taka funkcja, pod którą moż
na podciągnąć praktycznie
■każdą pracę. I tak jest w rze
czywistości. Bożena* jest pra
cownikiem uniwersalnym, nie popełnia błędów, potrafi sobie pracę świetnie zorganizować, nie potrzeba ją „prowadzić za rękę”, umie właściwie zin
terpretować nawet lakoniczną wypowiedź przełożonego. Po
chwały te nie wymyślił re
daktor, są one wypowiedziane przez aktyw kierowniczy wy
miast rzeczą znamienną, że zarówno w tym wydziale, jak również w całej fabryce nie ma ani jednej kobiety mistrza.
A prawdopodobnie ani jedna kobieta nie pracuje na stano
wisku brygadzistki. Jeżeli się _pomyli!em, chętnie taką dziel-
~ną kobietę na łamach gazety zaprezentujemy. Natomiast kierowniczych stanowisk zaj
mowanych przez kobiety (od kierownika sekcji wzwyż) na
liczyliśmy zaledwie 14 z te
go: w pionie dyrektora na
czelnego 6 stanowisk, w pio
nie handlowym 2 stanowiska, w pionie technicznym 1 sta
nowisko oraz w pionie głów
nego księgowego 5 stanowisk.
W pionie produkcyjnym i e- konomicznym, mimo iż w tym ostatnim stanowisko z-cy dy
rektora ds. ekonomicznych piastuje kobieta, nie doliczyli
śmy się ani jednego stanowi
działu. Bożena jest młodą oso
bą, żoną i matką dziecka, za
chowującą zawsze równowagę i pogodę ducha. Jest osobą aktywną społecznie, człon
kiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Związku Socjalistycznej Młodzieży Pol skiej. Kiedyś była członkiem Zarządu Zakładowego i Wy
działowego ZSMP. Równowa
ga wewnętrzna oraz rzetelne traktowanie obowiązków po
zwala Bożenie na harmonijne toczenie spraw zawodowych i osobistych., Życzymy Bożenie, żeby prezentowane dotychczas cnoty towarzyszyły jej w dal
szym życiu, zarówno zawodo
wym jak i osobistym.
(R.Z.)
- Janina Kelta
Pani Janina Korta należy do starszej generacji pracowników wydziału tłoczni: Minęło już 20 lat od momentu podjęcia przez nią pracy w naszym za kładzie. Zanim znalazła się w fabryce odbj^a kilkuletni staż w charakterze etatowego pra
cownika aparatu partyjnego.
Udziałem p. Janiny były również blaski i cienie czte
roletniego pobytu w organiza
cji „Służba Polsce”. Podjęła więc pracę w naszym zakła
dzie mając solidne przygotowa nie życiowe jak i ideologicz
ne. Od samego początku p. Ja nina pracuje w charakterze tloczarza w wydziale PR-1.
Jęst pracownicą zdyscyplino
waną, pracowitą, odpowiedział ną za to co robi, i jak postę
puje. Posiada doskonalą opi
nię u kierownictwa wydziału.
Pracuje na „niebezpiecznych”
maszynach tj. krawędziarkach, które wymagają koncentracji uwagi i refleksu. Zdaniem kie rownictwa wydziału p. Jani
na posiada właśnie pod tym względem bardzo dobre pre
dyspozycje, pomimo, że jest już babcią dwojga wnucząt.
3h swoją pracę zawodowa i społeczną wyróżniona została odznaką , Zasłużony dla FSD”
i „Zasłużony Metalowiec”. Jest członkiem Polskiej Zjednoczo nej Partii Robotniczej, pełnr funkcję członka egzekutywy wydziałowej. Po pracy namięt nością p. Janiny są wnuczęta, które bardzo kocha.
ska- kierowniczego zajmowane go przez kobietę.
Bardzo mały jest także u- dział kobiet we władzach or
ganizacji polityczno-społecz
nych i w organach samorzą
dowych. W zakładowej orga
nizacji partyjnej, liczącej ak
tualnie 294 członków, kobiet jest 52. Natomiast we wła
dzach partyjnych, czyli Ple
num KZ PZPR nie ma ani .jednej przedstawicielki kobiet.
Do związku zawodowego na
leżą 93 kobiety ale w jego władzach są zaledwie trzy przedstawicielki. Na 25 człon ków Rady . Pracowniczej, ko
biety reprezentowane są przez 3 osoby. W organizacji mło
dzieżowej ZSMP,. liczącej 149 członków naliczyć można 36 kobiet. Liczby pozostawiamy bez komentarza.
(wn)
Bardzo ciepło wspomina swo je dzieci, bardzo kochane i bardzo dla niej dobre. To do daje p. Janinie sił do pracy i aktywnego życia.
(R.Z.)
Elżbieta Kazimierczak
Jest młod^ dziewczyną o jas nym, rezolutnym spojrzeniu.
Jej staż pracy trudno nazwać imponującym, biorąc pod u-, wagę fakt, że pierwszą pra
cę — i to w naszej fabryce
— podjęła w marcu 1983 roku.
Gdy redaktor odwiedził Elę na jej stanowisku pracy i ujaw
nił cel tych odwiedzin — dziew czyna wykazała autentyczne zażenowanie. To zażenowanie nie było jednakże okazjonalną dziewczęcą kokieterią. Ela jest zbyt konkretną dziewczyną i jej zdziwienie tym, że właśnie ona ma być pokazana w ga
zecie wynikło z powodu prze
konania, iż pracuje za krótko, że są inne pracownice bar
dziej do tego predysponowane.
Pracę w fabryce podjęła po u- kończeniu Technikum Ogrod
niczego. Dlaczego nie pracuje w swoim wyuczonym zawo
dzie? Spowodowały to trudne warunki związane m.in. z do jazdem do pracy. Ojciec Eli, który jest pracownikiem fabry ki namówił córkę do podjęcia pracy w FSD. W ten sposób Ela stała się pracownicą fa
bryki, a konkretnie — tłocza- rzem w wydziale PR-1. Kie
rownik wydziału ma o swojej podopiecznej bardzo dobre wy obrażenie. Uważa on, że Ela zasługuje na takie wyróżnie
nie pomimo stosunkowo krót
kiego stażu pracy. Jest pracow nicą zdyscyplinowaną, sumien
ną, pracującą wydajnie i jed
nocześnie jakościowo dobrze.
Może być przykładem dla in
nych młodych zatrudnionych w fabryce. Tloczarz — Elżbie
ta Kazimierczak — członek Związku Socjalistycznej Mło
dzieży Polskiej wyraziła włas
ny pogląd na pracę w fabry
ce. Uważa ona, że do pracy przychodzi się po to, by dob
rze zarobić, ale w sposób ucz
ciwy i rzetelny. Tę dewizę war
to polecić nie tylk0 młodym pracownikom.
(R.Z.)
(Dokończenie ze str, 2)
wozi, z których sprzedaży uzy skamy 7434 min zł. Koszty własne muszą ulec obnjżeniu o około 50 min zł a koszty przerobu zwiększyć się do 1 mid zł. Wykonanie tych za mierzeń nie będzie na pewno łatwe. i w głównej mierze za leżeć .będzie od prawidłowego zabezpieczenia zakładu w ma.
teriały hutnicze. Na razie za
potrzebowanie łoczne fabryki w wysokości 6700 ton mate
riałów hutniczych zostało "po
twierdzone tylko w niecałych 60 proc. (4000 ton). Sprawą otwartą pozostaje przy tym ich jakość (głównie blachy).
Dalszą częścią obrad ple
num była dyskusja, w której głos zabierali prawie wszyscy uczestnicy obrad. Płace, orga
nizacja i dyscyplina pracy, go spodarność, zaopatrzenie ma
teriałowe, zatrudnienie to te
maty dominujące w dyskusji.
Każdy z nich niesi» w sobie jakiś-problem, każdy jest waż ny a w powiązaniu tworzą istotny węzeł, dó którego roz wiązania musimy przyłożyć się wszyscy, czy to za biur
kiem, czy przy spawarce.
Jak na razie niektóre zarzą
dzenia i to odgórne bardziej przyczyniają się do * zaciska
nia tego węzła niż jego luzo- wania. W myśl nowego zarzą
dzenia wychodzi np. na to, że lepiej opłaca się chorować niż pracować. Siedem min zł po
brało w roku ubiegłym z ty
tułu „chorobowego” około 650 osób a więc jedna trzecia za logi. Wskaźnik absencji cho
robowej ustawia załogę fabry ki na jednym z najgorszych miejsc wśród- wszystkich za
kładów Opolszczyzny.
"Inną, ale jakże ważną spra wą jest fluktuacja. Nie ma chyba w kraju drugiego takie go zakładu, w którym co ro
Hala „W” wydziału PR-5 jest miejscem końcowego mon tażu samochodów. Tutaj właś nie jak nigdzie indziej kumu
lują się „efekty” pracy pozo
stałych wydziałów podstawo
wych, tutaj też można ocenić solidarność i rzetelność na
szych kooperantów spoza za- k kładu. W hali „W” dokonuje się montażu samochodów specjalnych. Pod tym tajem- - niczym słowem kryją się jed
nostki produkcyjne „trudne”
pod względem montażu, egzem plarze na specjalne zamówie
nie, pracochłonne; niepowta
rzalne. Prąca w hali „W” nie należy do łatwych, tutaj pra
cują najlepsi monterzy Od czasu do czasu gdy hala wy
robi się z produkcją specjalną otrzymuje na osłodę montaż seryjny, ale zdarza się to ra
czej rzadko.
Z pracownikami tego od
cinka produkcji rozmawialiś
my na dzień przed zakoń
czeniem 1983 roku. Nie było naszym zamiarem dokonywać bilansu ubiegłego roku z uwzględnieniem pozytywów i negatywów, była to rozmowa z kadrowymi pracownikami hali „W” przeprowadzona na gorąco, bez jakichkolwiek wcześniejszych przygotowań.
. W rozmowie brali udział: Jan Łopański — monter, Antoni Ścieżka — ślusarz usterkarz, Roman Srogoń — monter, Sta nisław Łękawski — monter, Stanisław Ostrowski — mon
ter, Władysław Nowak — monter pełniący również obo
wiązki I-go sekretarza OOP, Emil Sobkowicz — monter, i Franciszek Kusz — mistrz.
Mistrz Franciszek Kusz stwierdził, że biorący w roz'- mowie udział pracownicy — to podstawowa kadra tego odcinka produkcji, „trzyma
jąca” wydział, nadająca tem
po pracy hali „W”. Jak już stwierdzono na wstępie w wy
dziale montażowym ogniskują się wszelkie wcześniej popeł
nione fuszerki. Aby zapobiec dostarczaniu do montażu de
tali, części i różnych półfa
brykatów złych jakościowo —■
należy zaostrzyć kontrole ja
kości zarówno materiałów po
ku wymieniłaby się jedna trzecia załogi. Zagadnienie to wiąże się w sposób bgzpośred ni z płacami, których poziom nie stanowi żadnej konkuren
cji na rynku pracy. Płace z kolei wiążą się z dyscypliną i wydajnością pracy. Niestety, w zbyt wielu jeszcze umy
słach tkwi zakorzeniona ha
sło „czy się stoi czy się leży...”
a wielu innych traktuje za
kład pracy jako miejsce, spę
dzenia 8 godzin. Nie przesz kadza im to oczywiście żądać co roku podwyżek, domagać się mieszkania czy korzystać z in nych dobrodziejstw socjaL Aych jakie daje im „praca”
w fabryce. W tym kontekście jeden z dyskutantów zasuge
rował, że najwyższy czas prze
stać bawić się w dobrego wuj ka. Zakład daje mieszkanie, umożliwia podniesienie kwali fikacji np. na kursach spa
walniczych, a pracownik po uzyskaniu tego najspokojniej W świecie mówi adieu.
Po zakończeniu dyskusji pod jęto uchwały: zobowiązujące wszystkich członków PZPR do większego zaangażowania się w realizację zadań pla
nowych, kierownictwo fabryki do przedstawienia egzekuty
wie KZ w okresie do 3 mie
sięcy informacji z realizacji wniosków opracowanych przez zespól ds. produkcji przy KZ.
Ponadto zobowiązano Egzeku
tywę KZ do prowadzenia kon troli realizacji zakładowego programu antyinflacyjnego i oszczędnościowego fabryki.
Służby techniczne fabryki -po
winny dokonać ponownego przeglądu stanowisk produk"
cyjnych na hali 36 B.
Realizacja tych uchwał po winna być celem i obowiąz
kiem każdego członka partii.
(zw) A
chodzących z kooperacji ze
wnętrznej jak i wewnętrznej.
W magazynach branżowych, z których dostarcza się do wydziału części i detale pocho dzące z kooperacji zewnętrz
nej, powinno się zatrudniać kontrolerów doświadczonych, posiadających odpowiedni staż pracy w wydziale montażo
wym. Zbyt często zatrudnia się tam kontrolerów mało do świadczonych, którzy — po
mimo najszczerszych chęci — nie mogą sprostać zadaniu.
Problem odbioru jakościowe
go występuje nie tylko w od
niesieniu do materiałów i częś ci pochodzących z zewnątrz, odnosi się on również do ko
operacji międzywydziałowej.
Za często trafiają na montaż półfabrykaty niedopracowane, źle pomalowane, niewymierne ltp. W niektórych przypad
kach taka właśnie jakość n:e jest wynikiem złej pracy kon
trolerów, lecz braku norma
tywu zapasów części i detali W produkcji w ogóle. Gdyby np. wydział PR-2 posiadał na stanie niezbędne zapasy pół
fabrykatów dla wydziału PR-5, to kontroler jakości miałby czas na rzetelne spraw dzenre wykonanych części i dokonanie ewentualnych zwro tów. W sytuacji jednak gdy każdy niemal detal wyrywa
ny jest z PR-2 przez pracow
ników montażp w celu wy
konania planu i uzyskania go dziwego zarobku — trudno jest kontrolerowi jakości speł niać właściwie swoje obowiąz ki. Występują w takich sy
tuacjach znane na Ogół na
ciski nieformalne, układy ko
leżeńskie itp. Kontroler : o pjącownik zakładu, czvj'cy rzeczywistość fabryczną. • o- zostający w określonych i '-la
dach koleżeńskich i skibo
wych. Zdaniem obecnych w roku 1982 pracowało się ’ cz nie lżej niż w roku 1983. Wy
nikło to głównie z powodu niespotykanej fluktuacji zało- (Ciąg dalszy na str. 4)
klakson 3
Na razie bez optymizmu
(Dokończenie ze str. 3)
gi. W' roku 1983 około 50 proc, pracowników zostało wy mienionych. Najbardziej brzemienne w skutkach jest to, ze odeszli pracownicy sta
rzy, doświadczeni, szanujący pracę, przestrzegający dyscy
plinę. Na ich miejsce przy
szli pracownicy bez przygoto
wania, szukający często okaz
ji do łAtwego zarobku. Zda
niem pracownika kontroli ja
kości, niektórzy z tych no
wych niczego się nie nauczy
li, więcej popsuli materiałów niż wykonali dobrej roboty.
Ta opinia nie dotyczy — zda
niem mistrza Kusza — wszy
stkich młodych i nowo przy
jętych, wśród których są rów nież i dobrzy x pracownicy.
Władysław Nowak zwrócił uwagę na złą informację po
między wydziałami. Informa
cja ta nie spełnia swego za
dania, ponieważ niektórzy wykorzystują ją do dezinfor
mowania. Dotyczy to szcze
gólnie spraw związanych z kooperacją międzywydziało
wą, której charakter przecież decyduje o całym przebiegu procesu produkcji. Jeden z pracowników zwrócił uwagę na brak właściwych gwintów nic tj. podstawowych narzę
dzi pracy stosowanych przy montażu samochodów. Są one niesprawne, ciężkie ' i powo
dują to, że niektórzy pracow
nicy nie są w stanie wyko
nać swojej normy. Dobra
Reporterski ziAfiad po wydziałach
Pomieszczenia socjalne pod lupą
Zalana wodą umywalnia wydziału PR-5.
Z inicjatywy Komisji ds.
Pracowniczych przy Radzie Pracowniczej Fabryki Samo
chodów Dostawczych w Ny
sie w dniu 25.01.84 r. dokona
no przeglądu pomieszczeń soc
jalnych w poszczególnych wy
działach produkcyjnych i po
mocniczych fabryki. Komisja w pełnym składzie na czele ze swym przewodniczącyłn Ireneuszem Czulukiem i z u- działem z-cy dyrektora ds.
produkcji inż. Józefem Skrzy
neckim w czasie kilkugodzin
nego obchodu miała możliwość zapoznania, się ze stanem po
mieszczeń socjalnych w pra
wie wszystkich wydziałach fabryki. Niestety, niektóre po mieszczenia z racji swego wy glądu i stanu trudno było o- kreślić do czego mają właści
wie służyć. O ile nie można mieć w zasadzie większych zastrzeżeń co do szatni i to generalnie, o tyle stan sani
tariatów i umywalni wołał przeważnie o pomstę do nie
ba.
Obchód rozpoczęto od wy
działu PR-4, Zarówno do szat ni jak i umywalni członkowie komisji nie mieli zastrzeżeń, może dlatego, że akurat w tym czasie były myte. Zano
towano tylko brak 9 żarówek na ogólną liczbę 14 w pomiesz
czeniu umywalni. W następ
nym wydziale PR-5 już znacz
gwintownica jest w cenie, od- ch<>dzący pracownik może ją sprzedać na pniu i uzyskać za nią wcale niezłą cenę. Sporo uwag mieli pracownicy od
nośnie spraw socjalno-byto
wych. Od wielu już lat w wydziale PR-5 o rodź. 14-tej brak jest ciepłej wody. Jest w dostatecznej ilości — ale zimna. Praca na montażu nie należy do czystych, a wręcz odwrotnie, pracownicy wycho dzą z pracy niedomyci. Nie mniej uwag zgłoszono odnoś
nie odzieży ochronnej. Pracę przy montażu wykonuje się często na klęcząco, co powo
duje bardzo szybkie zużycie spodni i obuwia. Buty otrzy
muje się raz na pół roku a dwa ubrania na 18 miesięcy.
Zdaniem pracowników te normy trzeba zmienić. Można by np. przydzielać ubranie z dodatkową parą spodni, któ
re niszczą się szybciej od blu
zek. Dlaczego nie ma nako- lanników dla pracowników wykonujących prace na klę
cząco? Do niektórych prac (klęczących) trzeba sprowa
dzać obuwie ze stalowymi noskami, ponieważ inne obu
wie nie wytrzymuje-nawet po łowę czasowej normy. Zgod
nie z opinią wszystkich ze
branych w wydziale zachodzi potrzeba poprawy warunków pracy. Przy montażu samo
chodów pracuje się ciężko, dobrze by było gdyby odpo
wiedzialni ludzie, a także służ by fabryczne o tym pomyśla
nie gorzej. W ubikacjach brud, w umywalniach pozatykane ścieki, połamane i poodkręca
ne kurki w kranach, okna mię
dzy szatniami z powybijany
mi szybami, posadzki zaśmie
cone, ’ brak oddzielnego po
mieszczenia na spożycie po
siłków. Podobna sytuacja w transporcie wewnętrznym.
W zespole magazynów jesz cze gorzej, szatnia wspólna.
dla kobiet i mężczyzn może dlatego, ze w jednym z po
mieszczeń przeznaczonych na szatnię urządzono magazyn nagrzewnic. Umywalnie zam
knięte i zupełnie słusznie, gdyż po otwarciu okazało się, że trzeba by mieć dużo od
wagi i samozaparcia próbując się tam umyć. O ubikacjach lepiej nie wspominać. Następ
ny wydział — lakiernia. W ubikacjach zarówno damskich jak i męskich brud niesamo
wity, a zapach przyprawia o zawrót głowy. W natryskach brak sitek, podesty połama
ne. Szyby bruane, niektóre wy bite.
I kolejne wydziały PR-2, Tłocznia, TN, PR-3 wszędzie podobnie
Zbliżamy się do nowej hali 36B Liczymy, że może tam wreszcie zastaniemy porządek, x wszak to obiekt niedawno od dany do użytku. Tymczasem, już na samym początku opa
dają ręce. Ubikacje na dole zniszczone jak po przejściu huraganu, nawet drzwi powy
rywane z zawiasów. Umywal
nie bez kurków, nieszczelne, drzwi bez zamków. Na górze
ły. Za często przychodzą do wydziału różni ważni kierów nicy i szefowie po to, żeby pouczać, strofować, udzielać mądrych rad. Nie mogą oni albo też nie chcą pomóc w wielu bardzo prostych spra
wach nurtujących załogę.
Jest w hali „W” zdemonto
wana taśma, która w produk cji specjalnej nie ma zastoso
wania. O jej ostateczne zli
kwidowanie tj. "usunięcie wysta jących szczątków grożących wypadkiem, a nawet kalect
wem — postulowano dziesiąt
ki, a nawet setki razy. Ci ważni szefowie strofujący i pouczający jakoś nie mogą tego zauważyć. Mistrz w wy
dziale montażowym — zda
niem samych pracowników — nie jest mistrzem w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie ma czasu organizować pracy, po
nieważ musi pełnić obowiąz
ki zaopatrzeniowca, gońca i łatać wszelkie inne dziury. Za to tzw. ochrzanów zbiera pod dostatkiem. Łatwo zauważyć, że pracownicy hali „W” sku
pili swoją uwagę głównie na krytyce zjawisk negatywnych.
Brak jest w ich wypowie
dziach akcentów optymistycz
nych. Rozmówcy orzekli, że na razie nie ma się czym pod
niecać. Na chwalenie zawsze czas się znajdzie, a na razie trzeba wyeliminować to wszy stko co jest złe i przeszka
dza. Kiedyś chwaliliśmy się z byle jakiej okazji i jak to się skończyło — dobrze wie
my. Zaprezentowana konkluz
ja — zdaniem piszącego te słowa — jest właśnie akcen
tem optymistycznym.
R.Z.
jest lepiej, a w damskiej umy walni zupełnie przyzwoicie — czysto, prysznice z zasłonka
mi, tylko jedna rura odpły
wowa pod umywalką złama
na. Kończymy obchód, jeszcze dział Gł. mechanika, końców
ka, wiaty i czas na podsumo
wanie. '
, Ogólne przeświadczenie — nie jest dobrze jest wręcz źle. Potwierdza się opinia, że nie należymy do nacji rozmi
łowanych w czystości i porząd ku. Stan pomieszczeń tego ty pu wyznacza kultura osobista człowieka. Niektórzy lubią zapach po marańczy inni... Na pewno większa część osób ko rzystająca z tych pomieszczeń to ludzie kulturalni, dla któ
rych czystość nie. jest poję
ciem abstrakcyjnym. Ale jak w każdej większej zorganizo
wanej społeczności, tak i tu znajdzie się zawsze kilka „par szywych owiec”, które wręcz źle się czują nie wrzuciwszy niedopałka do umywalni ' czy też nie odłamując sitka prysz nica. Nie jestem pewien czy pomogą tu środki nakazów administracyjnych czy nawet finansowych, chociaż gdy nie ma innego wyjścia, może za ich pomocą nauczymy niektó
rych osobników właściwego korzystania z pomieszczeń socjalnych zakładu.
Fu szczegółowym podsumo
waniu wyników kontroli 'korni sja na naradzie w dniu 30.01.
84 r. opracowała zestaw wniosków, które poprzez pre
zydium Rady Pracowniczej
Prawie dobrze — gdyby tylko rura była cala.
Wszyscy wiemy jak znaczną rolę w zakładzie pracy odgry
wają warunki bezpieczeństwa i higieny pracy. W każdym ro ku odnotowujemy mniejszą lub większą ilość wypadków, k^ó rych następstwa są czasami tragiczne. W przeważającej części spowodowane one są nieprzestrzeganiem podstawo
wych przepisów bhp, brakiem wyobraźni lub wręcz bezmyśl nośeią. Ale są również miej
sca pracy,'stanowiska, w któ
rych stopień zagrożenia ludz
kiego zdrowia i życia jest cią gle jeszcze zbyt znaczny. Do wyeliminowania tych zagro
żeń przyczynić się powinni wszyscy pracownicy fabryki.
Dlatego też zachęcamy do wzięcia udziału w konkursie z dziedziny poprawy warun
ków bezpieczeństwa i higieny pracy rozpisanego z inicjatywy działu BHP i Postępu Tech
nicznego. Poniżej podajemy re gulamin konkursu.
REGULAMIN I. Cel i tematyka konkursu.
Celem konkursu jest:
— osiągnięcie trwałej i kom pleksowej poprawy warunków pracy przy wprowadzeniu no
wych konstrukcji, doskonale
niu i usprawnianiu dotychcza sowych technologii w określo
nych procesach produkcyj
nych.
— uzyskanie w fabryce od-
I
czuwalnej poprawy w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.
skierowane zostały do dyrek
tora fabryki. Oto ich treść:
— Zobowiązać wszystkich kierowników działów i wydzia łów posiadających urządzenia socjalne do sporządzenia do
kładnej inwentaryzacji stanu tych urządzeń. —
— Na podstawie sporządzo
nej inwentaryzacji opracować kompleksowy- plan poprawy aktualnych warunków.
— Sporządzić wykazy nie
zbędnych materiałów i sprzę
tu.— Ozdobić wnętrza szatni, pokoi śniadaniowych itp.
'— Ustalić listy osób odpo
wiedzialnych imiennie za po
szczególne obiekty.
— Przenieść magazyn TM znajdujący się w budynku TN do pomieszczeń gdzie znajdu- się się teraz szatnia, a opusz
czone pomieszczenie adapto
wać na szatnię.
— Bezwzględnie w jak naj
krótszym terminie . zakończyć prace przy urządzeniu szatni i umywalni w magazynach hali targowej.
— W związku z przeniesie
niem wydziału PR- ■ do hali 36B należy niezwłocznie za
bezpieczyć dla pracowników tego wydziału pomieszczenia socjalne
Jak widać lista wniosków jest spora. Zrealizowanie ich na pewno będzie wymagało i czasu i pieniędzy, a zarówno jednego jak i drugiego zakład nie ma w nadmiarze. Przy tym nie ma żadnej pewności czy wyremontowane obiekty wytrzymają chociaż.rok. Pew
ność tą będziemy mieć tylko wtedy gdy każdy zrozumie wreszcie tę prawdę, że zakła
dowe to nie czyjeś a nasze własne, na razie brudne pod
wórko.
(zw)
Opracowania koriKursuvve po winny uwzglęuniać między m nymi następujące tematy.
1. Ograniczenie lub likwida cja wszelkich zagrożeń uraza
mi, upądkami, oparzeniami itd.
2. Ograniczenie lub likwida cja hałasu i wibracji.
3. Ograniczenie lub likwida cja zanieczyszczeń powietrza szkodliwych dla zdrowia i in nych.
4. Ograniczenie lub likwida
cja zagrożeń pożarami lub wy buchami.
5. Ograniczenie lub likwida
cja zagrożeń prądem elektrycz nym i .elektrycznością statycz ną.
6. Poprawa warunków pracy związanych z oświetleniem i mikroklimatem.
7. Ograniczenie obciążenia fizycznego lub / psychicznego.
8. Ograniczenie lub likwida cja innych zagrożeń najczęś
ciej powodujących wypadki przy pracy i zapadaniu na cho roby zawodowe.
9. Udoskonalenie istnieją
cych lub opracowanie nowych ochron osobistych o wysokich walorach ochronnych i użytko wych.
Szczególnie pozytywnie będą oceniane aozwiązama wynika
jące ze społecznych przeglą
dów warunków pracy i zakła
■dowych programów poprawy warunków pracy, które mogą być stosowane w wielu zakla dach pracy i wobec wielu pra cowników.
II. Warunki konkursu.
— udział w konkursie może brać każdy pracownik bez wzglę
du na zajmowane stanowisko i rodzaj wykonywanej pracy w zakładzie.
— Pracę konkursowe mogą być zgłaszane przez osoby in
dywidualne lub zespoły osób.
III. Zgłaszanie rozwiązań kon kursowych. 1. Prace konkurso we powinny być zgłaszane w formie zgłoszeń projektów wy nalazczych.
2. Projekty wynalazcze w ra mach mniejszego konkursu na leży opracować na obowiązują cych wzorach i zgłaszać je bezposreanio do Działu Posię pu w terminie od 1.02.84 — 30.11.84 r.
3. Zgłoszenia projektów ni
niejszego konkursu powinny byC zaopatrzone w napis — konkurs z dziedziny BHP.
IV. Ocena prac konkurso
wych. 1. Zgłaszane prace kon kursowe będą sukcesywnie o- ceniane przez Zakładową Ko
misję Wynalazczości pod wzglę dem formalno-prawnym, oraz pod kątem przydatności zasto sowania w zakładzie.
2. Wszystkie prace konkur
sowe zakwalifikowane przez ŻKW jak0 projekty wynalaz
cze lub pomysły zostaną przed stawione do oceny komisji konkursowej.
3. Ocena prac przez komisję konkursowy dokonana ^-zosta
nie w terminie do 31.12.84 r.
4. Oceny prac konkursowych będzie dokonywała komisja w składzie: Przewodniczący — Kierownik Działu BHP, Z ca przewodniczącego — Główny Technolog, Członkowie: Prze
wodniczący SIMP. Przewodni czący KTiR, Przewodniczący NŚZZ. Główmy Dyspozytor, Główny Konstruktor.
V. Nagrody. Za najlepsze prace konkursowe zostaną przyznane nagrody w wyso
kości .
1 miejsce — 5 tys zł., II miejsce -r- 3 tys. zł., III miejsce — 2 tys. zł.
Nagrody przyznane w kon
kursie nie pozbawiają autorów nagrodzonych opracowań, u- prawnień wynikających z pra wa wynalazczego.
VI. Postanowienia Ogólne.
Komisja oceny konkursu zastrzega sobie prawo nie przyznawania nagród w przy
padku niskiego poziomu zgła
szanych rozwńązań
2 Wyniki konkursu będą po dans do ogólnej wiadomości za
'■>. Bliższych informacji na te mat konkursu udzielają; Dział BHP tel. wew. 147 i Dział Postępu tel. wew.'478.
Z
yją wśród nas. Czasem mieszkają w tym samym domu, na fej sa
mej klatce schodowej. Nie
kiedy spotykamy ich na uli
cy. w barze lub na dworcu kolejowym. Ocierają się o nas w tłumie, niby podobni do nas a jednak... Są gorzej ubra ni, czasem brudni i zaniedba
ni. 1 bardzo rzadko trzeźwi.
Są wyizolowani z nurtu nor
malnego życia, obdarci z ludz kich marzeń, dążeń i prag
nień, straszliwie samotni, tą człowieczą beznadziejną sa
motnością, która każę czło
wiekowi żyć z godziny na godzinę, z dnia na dzień i rzadko kiedy w okresie trzeź
wości, daje poczucie ludzkiej egzystencji, bycia człowiekiem.
Kiedy spotykamy ich na uli
cy. przystanku autobusowym lub w parku odwracamy się lub odchodzimy, żeby nie na
razić się na ich brutalne za
czepki. Czasami uśmiecnamy się z pobłażaniem lub kiwa
my głową z politowaniem. O- m najlepiej czują się wśród podobnych wykolejeńców. Gdy są w „nagłej potrzebie” gorącz kowo poszukują „jeleni”, a później poszukują komuanów, z którymi dzielą „pieskie” ży
cie. Ich mieszkania podobne są do nor, a miejscem ich spoczynku bywają ławki par
kowe. skwerki i klatki scho
dowe
Słyszy się twierdzenie, że marginesu społecznego nie można zlikwidować, uo jest to zjawisko obiektywnie spo
łeczne. Ludzie marginesu spo
łecznego (złodziejstwo, prosty tucja, pijaństwo) byli w każ
dej epoce i w każdym ustro
ju: w okresie niewolnictwa, panowania feudalizmu i w la
tach rozwiniętego kapitalizmu.
Wielcy moraliści i utopiści sądzili, że wystarczy usunąć materialne' przyczyny powsta wania marginesu społecznego, a samo zło i korzenie tego koszmaru znikną. Tak jednak nie jest, bo na drogę życia marginesu społecznego wcho
dzą ludzie żyjący w dostatku, w krajach bogatych i zasob
nych U źródeł tego zjawiska tkwią zarówno materialne jak i społeczne, a także psycho
logiczne przyczyny. Narkoma
nia, alkoholizm, prostytucja i przestępczość są groźnymi zja wiskami j chorobami społecz nymi, które trudno leczyć.
Łatwiej im w porę zapobie
gać i w odpowiednim czasie ograniczać. Sceptycy twierdzą, że z tymi zjawiskami od kil
ku wieków walczą wszystkie religie świata i z nimi się nie uporały. Optymiści wssazują, że religie muzułmańskie po
trafiły skutecznie wyelimino
wać alkoholizm. W określo
nych warunkach można sku
tecznie pewne zjawiska ogra
niczać i eliminować (np.
żebractwo, które jest zjawi
skiem w krajach ubogich).
Żaden kraj, żadne oaństwo, żadna partia i religia nie re
zygnują z walki z tymi groź
nym] zjawiskami. Mimo róż
nych sporów, idei, poglądów w tej walce jednoczą się, chociaż stosują odmienne me
tody walki i społeczn -go od
działywania na ludzi Różne sa bowiem drogi sprowadza
jące ludzi na margines życia s 'ołecznego Istnieją niekiedy obiektywne okoliczności, które czynią z ludzi rozbitków ży
ciowych. Najczęściej 'ednak ludzie marginesu społecznego.
Ludzie marginesu społecznego
ludzie starsi, a czasem rodzi
ce swoim postępowaniem i za
chowaniem popychają także młodych na tę drogę wiodącą do nikąd. Innym razem czy
nią to określone grupy i- śro dowiska, kt&re wciągają mło
dych, niedoświadczonych lu
dzi na drogę przestępstwa i deprawacji. Czasami zaczyna się to bardzo niewinnie: wy starczy raz i drugi zażyć nar kotyk, codziennie rano wy
chylić kieliszek wódki, sięg
nąć po cudzą lub społeczną własność. Potem wszystko to, co zakazane i .prowadzi po równi pochyłej na dno ludz
kiego upadku, staje się już normalne. Jakże łatwo prze
kroczyć niewidzialną granicę stania się notorycznym narko manem, alkoholikiem i noto
rycznym przestępcą. Tę gra
nicę przekraczają najczęściej ludzie słabi, załamani niepo
wodzeniem, względnie ł udzie znajdujący się w chwilowej depresji psychicznej. Jeżeli nikt im we właściwej chwili nie chce lub nie może podać pomocnej dłoni, skazani są na drogę, która prowadzi pro
sto do ruiny życiowej.
#
Do niedawna jeszcze Karol M. mieszkał w Nysie. Okreś
lenie mieszkał, nie )est cał
kowicie ścisłe, bowiem więk szość czasu spędzał w gospo
dzie, niekiedy w areszcie, al
bo wysypiał się gdzie popad-"
ło. Przed ośmiu laty w są
siednim miasteczku należał do elity. Posiadał własny dom na przedmieściu, pięknie u- trzymany ogród warzywny wraz ze szklarniami i deganc ki samochód, będący przed
miotem zazdrości kolegów i znajomych. Całego tego do
bra dorobił się p. Karol cięż ką pracą, w ciągu Kilkudzie
sięciu lat. Właśnie od najmłod szych lat chciał zostać ogrod nikiem. Powiadał, że ma du
szę poety i bardzo lubi kwia ty. Nie miał żadnego wykształ cenią, lecz posiadał duży spryt życiowy i wrodzoną za
radność. Przed wojną marzył o szkole ogrodniczej Na krót
ko przed wojną, na niewiel
kim kawałku gruntu ojcowe
go gospodarstwa założył po
letko doświadczalne, na któ
rym posadził pomidory. Był pionierem uprawy pomidorów w tej okolicy, bo dotychczas nie znano uprawy tej rośliny.
Częstował chłopców pomido
rami, którzy krzywili się ha ich widok. On był pierwszym na wsi, który polubił pomido
ry. Pył z tego bardzo dum
ny. W parę miesięcy po za
kończeniu wojny wybrał się do swojego przyjaciela na ziemiach zachodnich. Przyja
ciel, piastujący poważne sta
nowisko, znając jego 'ainte- resowania, poradził mu, żeby osiedlił się na stałe w miasteczku. Obiecał mu że postara się o przydział tlom- ku z ogrodem na przedmie
ściu. Karol z ochotą przystał na tę propozycję i wkrótce wszedł w posiadanie domku i ogrodu, który niedługo za
czął znosić złote jaja. Nie
bawem też ożenił się z naj
ładniejszą — jak mówiono — dziewczyną w miasteczku. Po kilku latach pracy i starań, miał już znaczne oszczędno
ści i prawo własności ogrodu i domku. W kilka lat póź
niej zmarli starzy rodzice, pozostawiając mu w spadku gospodarstwo i stary młyn, które wkrótce zamienił na go tówkę. Kupił modne meble i elegancki samochód. Mając dobre dochody z ogridu, w którym zatrudniał sezonowo kilku pracowników, zaliczał się do małomiasteczkowej śmietanki. Zaczął z żoną by
wać w najlepszym towarzy
stwie, na różnych przyjęciach i towarzyskich libacjach. Je
go pożycie małżeńskie zaczę
ło się komplikować. Pragnął mieć dzieci, a tego mu los po skąpił. Pewnego dnia stwier dził, że żona ma kochanka.
Zaczął więc śledzić żonę i u- rządzać domowe awantury.
Skończyło się na tym, że żo
na wyjechała z kochankiem, lekarzem stomatologiem, na drugi koniec Polski. Był to dla niego okropny cios. Wszy stko się w nim załamało. Po prostu życie dla niego stra
ciło sens i znaczenie. Zaczął pić i w alkoholu szukać po
cieszenia. Po dwóch matach stracił wszystko. Gdy posia
dał jeszcze pieniądze, miał wielu kolegów i przyjaciół.
Potem pozostał sam, bez ś,cd ków do życia. Parokrotnie był zatrzymany przez milicję.
Pracował dorywczo u wła
ściciela, który od niego nabył dom i ogród. Właściciel za
trudniał go z litości, bo wiel kiego pożytku z niego nie miał. Mieszkańcy miasteczka często byli świadkami, jak p.
Karol całował konie, którymi okoliczni rolnicy przywozili płody rolne na targ. Potem p.
Karol przeniósł się do pew
nej kobiety do Nysy, aż w końcu przepadł bez śladu. Je dni powiadali, że wyjechał, inni, że zmarł na ławce w parku.
* # • *
Marek był jedynakiem.- Ro dzice mieli ambicje żeby Ma-’
rek został lekarzem. Chło- -piec nie posiadał większych zdolności, więc uczył się pil nie, ale wyniki osiągał prze
ciętne. Matka ubierała Ma- reczka zawsze modnie, ojciec zaś przynosił do domu drogie zabawki. Gdy Mareczek za
czął uczęszczać do szkoły, ni
gdy nie odmawiał mu kie
szonkowego. Oboje rodzice rzadko bywali w domu, bo mieli mnóstwo znajomych i intelektualne zainteresowania.
Mareczek godzinami siedział przed telewizorem, lątem zaś chodził z kolegami na boisko lub do kina. Gdy Marek o- siągnął chłopięcy wiek, zaczę li się wokół niego skupiać koledzy, którzy nie mieli nigdy grosza ale mieli zwa
riowane pomysły, które zaj
mowały coraz więksrą uwagę Mareczka. Sygnały o zanied
baniu nauki i złym zachowa niu syna w szkole, rodzice nawzajem ukrywali przed so
bą. Marek z trudem i dzięki znajomościom ojca skończył szkolę podstawową i dostał się do liceum. Miał dopiero sze
snaście lat, a wszystkiego już pokosztował po trochę. Kar
ty, wódka, papierosy me by
ły mu obce i nie stanowiły . już żadnej atrakcji. Mimo iż repetował drugą klasę, nauka szła mu coraz gorzej. Karami i pieniężnymi nagrodami oj
ciec usiłował nakłonić syna do nauki. Marek osiągnął du że mistrzostwo w symulowa- waniu choroby i pozorowaniu nauki. Chorobę symulował przed matką, co wprawiało ją w rozpacz i panikę, a po
zorowanie nauki miał dla oj ca,' co wywoływało taki sku tek, że otrzymywał więcej kieszonkowego. Od oewnego czasu Marek zmienił się nie do poznania. Po lekcjach przy chodził do domu, pośpiesznie zjadał obiad i zamykał się w swoim pokoju. Nastawiał adapter, brał książkę fla tap
czan i całymi godzinami wpa trywał się w sufit. Stał się małomówny, szorstki i dziw
nie apatytzny. Początkowo ro dzice różnie to sobie tłuma ęzyli. Matka apatyczność sy
na przypisywała chorobie, oj
ciec przemęczeniu nauką. Pod koniec roku okazało się, że Marek ma pięć dwójek i nie ma mowy, żeby przeszedł do następnej klasy. Pewnego dnia, od koleżanki Marka, matka dowiedziała się o
„ćpaniu” „kompotu” przez niektórych chłopców w szko
le. Nie zrozumiała co te sło wa znaczą, dopiero jedna pa ni wyjaśniła jej, że to ozna cza narkotyzowanie się. Ro
dzice najpierw wpadli w roz pacz, a później zaczęli się nawzajem oskarżać o zanied bywanie w wychowaniu sy
na. Ojciec usiłował różnymi sposobami wyleczyć syna z tego nałogu. Skończyło się na tym, że Marek dla zdobycia pieniędzy na „kompot” okradł sklep i trafił do więzienia.
Teraz ojciec i matka chłop- ,ca są po rozwodzie, a Marek znajduje się w specjalnym ośrodku dla narkomanów.
# -»
Matka Krystyny mieszka w starej, czynszowej kamienicy.
Od czasu, gdy wśród zemiesz kałych tu ludzi wykryto szaj kę złodziejską, dom cieszy się zlą sławą. Ojciec Krystyny przed kilku laty pracował w naszej fabryce. Potem zmie
nił miejsce pracy. Był desko nałym fachowcem i cieszył się dobrą opinią. Matka nigdy nie pracowała. Sąsiadki twier dzą, że jest leniwą i złą ko
bietą. Ojciec bardzo kochał małą Krystynę i cierpliwie żnoteił złe nastroje żony. Przy chodząc z pracy przynosił ma lej zabawki i opowiadał jej
bajki. '
Krystyna miała 12 lat, gdy stało się to nieszczęście. Ko ledzy Romka twierdzą, ze to nie był taki zwykły przypa
dek. Romek zwierzał się kię
dyś przyjacielowi, że ma już wszystkiego dość i musi skoń czyć z sobą. Był przekonany, że żona go zdradza z sąsia
dem. Dziecko bardzo bole
śnie odczuło stratę ojca.
Po stracie ojca, dla Krys
tyny nastały ciężkie czasy. W parę miesięcy po śmierci oj
ca, do mieszkania wprowadził się obcy mężczyzna. Matka kazała nazywać go tatusiem, a gdy nie chciala taz mówić, biła ją. Przez kilka dni trwa ła idylla. Matka - z kochan
kiem, pochłonięci sobą, zapim nieli o dziecku. Szybko wy
czerpały się pieniądze otrzy manę po wypadku męża. Zgo da kochanków nie trwała dłu go. Coraz częściej zdarzały się awantury a nawet bójki.
Krystyna w tym czasie ucie
kała do sąsiadów lub spała na schodach. Coraz bardziej zaniedbywała naukę, stała się milcząca i zamknięta w so
bie. Upłynęły dwa lata. Któ
regoś dnia w mieszkaniu zja wili się funkcjonariusze MO.
Zabrano matkę z jej Kochan
kiem. Tego samego dnia mat ka wróciła do domu, wyła
dowując całą złość na córce.
Upłynęło kilka miesięcy. Ko
chanek matki otrzymał wy
rok, 3 lata więzienia. Teraz matka najczęściej przebywała poza domem. Krystyna coraz częściej przymierała głodem, bo matka nie pozostawiała nic do jedzenia. Te wypady matki kończyły się zwykle pi jaństwem i sprowadzaniem obcych mężczyzn do mieszka nia. Matka wypędzała córkę na noc do sąsiadów. Czasami . Krystyna w ogóle aa kilka dni nie wracała do domu.
Kiedy miała 16 lat otrzy
mała ' świadectwo ’ukończe
nia szkoły podstawowej. Mia
ła zamiar podjąć pracę. Nim to nastąpiło, zdarzyło się coś co zmieniło jej dotychczaso
wy tryb życia. U matkj za
czął bywać mężczyzna, który był dla niej dobry i bardzo troskliwy. Stawał w jej o- bronie ilekroć matka chciala ją karać. Pewnego dnia za
proponował jej, żeby przenio sła się do jego mieszkania.
— Będę traktować cię jak własną córkę. Nie będziesz musiała pracować, będę ci ku pował wszystko, na co bę
dziesz miała ochotę. Zgodziła się i po kilku miesiącach by ła kochanką Wacława, który był od niej o 25 lat starszy.
Po roku stwierdziła, że Wa
cław jej nie odpowiada i prze niosła się do mieszkania Zyg
munta-, który był taksówka
rzem. Teraz Krystyna ma już 23 lata i coraz częściej zmie nia mężczyzn. Kupiła własno ściowe mieszkanie i zarabia we własnym mieszkaniu. Po
wodzi jej się bardzo dobrze, jako że bywalców u niej bywa wielu. Jest ładną, przy stojną dziewczyną, ubiera się modnie i nic sobie nie robi z tego, co na jej temat są- siedzi plotkują.
Przytoczyłem tu orzyitłady typowe, które sprowadzają lu dzi na drogę marginesu spo
łecznego. Każdy z czytelników może takich przykładów przy toczyć co najmniej kilka. Naj istotniejsze jest to, że często na tę drogę popychają dzieci rodzice i dorośli, którzy tak wiele potrafią prawić o mo
ralności, obowiązku i ludz
kiej godności.
WŁADYSŁAW LULEK
Pouczająca wystawa
W pewnym zakładzie praco wnik chcąc przywłaszczyć so
bie Łncuch owinął się nim dookoła tułowia i w taki spo sób usiłował wy nieść go z za
kładu A ponieważ zbyt moc
no skrępował się łańcuchem, w chwili przekraczania bramy fabrycznej, osuną! się z om
dlenia’ na ziemię. Strażnicy spiesząc mti z pomocą odkry
li przyczynę zasłabnięcia nie
fortunnego kleptomana, a ra
czej amatora cudzej własno
ści. Jak się okazuje, pod tym względem ludzka pomysło
wość nie zna granic. Mogli się o tym przekonać pracowni cy naszej fabryki, oglądając zaprezentowane przez pracow
ników Zakładowej Straży Prze myślowej przedmioty (widocz ne nd zamieszczonym zdjęciu), które złodzieje zakładowego mienia usiłowali wynieść zna szej fabryki w ciągu jednego dnia. Na tej pouczającej mini wystawie można było zaha
czyć dwie wiertarki, elektrody, lakiery i różnego rodzaju na
krętki.
Wielce pomysłowymi okaza
li się dwaj pracownicy Za
kładów Budownictwa Kolejo
wego w Radomiu, zatrudnie
ni czasowo w naszej fabryce, którzy w środku wydrążonego bochenka Chleba usiłowali wy nieść kilkaset nakrętek mo
siężnych. Natomiast złodzbeja-
mi dwóch wiertarek okazali się pracownicy naszej fabryki, którzy przywłaszczone wier
tarki próbowali przerzucić po za obręb terenu ’ fabrycznego.
Dzięki czujności strażnika, ten zamiar został udaremniony.
Przyłapani na gorącym uczyń ku pracownicy zostali dyscy
plinarnie zwolnieni. Jeżeli po liczą sobie straty, jakie z te
go tytułu poniosą (utrata do
rocznej nagrody z osiągnięte
go zysku oraz innych- świad
czeń z powodu .zmiany miej
sca pracy), to mogą sobie po
wiedzieć, że nie opłaciła się skórka za wyprawę.