■ «—~r« 1 = I I ł =y= I === I == I ===== I ==: I ===== I ===== I ==F= I =
e , • SPOTKANIE KOMBATANTÓW • Z POZYCJI OBSERWATORA • ROZLICZENIE Z
IJZIS XV II 11 ItlFFZC *
REALIZACJI WNIOSKÓW • SAMOTNOŚĆ • PROBLEMY WYDZIAŁÓW • FELIETON* • KADRA POLSKI W NYSIE
• ■■■■ •"" _ ■ '• •" • ■ =— i 1 ===== i
i==i = 1^=1 «=SI==I=^I==I
Dzień Ludowego Wojska Polskiego
Przed 40 laty
-fi 9} października br. mija 40 rocznica bitwy pod Lenino, ł W ciągu dwóch dni pod tą niewielką miejscowością na ziemi smoleńskiej toczyli bój żołnierze I Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, zaczynając swój chlubny szlak bo
jowy, zakończony udziałem w walkach o Berlin.
U samej bitwie pod Lenino napisano i powiedziano już
•wiele. Nie ma chyba Polaka, który by o niej nie słyszał i nie wiedział np. o generale Berlingu, który dowodził dywizją, o bohaterstwie żołnierzy, o ciężkich stratach, jakie dywizja poniosła w tej pierwszej swojej walce. Nie wszyscy natomiast
— zwłaszcza wśród młodszego pokolenia — zdają sobie w peł
ni sprawę, czym była i jakie znaczenie ma dla Polaków i Pol
ski ta bitwa. Dlaczego stała się ona symbolem i obchodzonym uroczyście co roku Dniem Wojska Polskiego.
• listorycy nie mają wątpliwości, że ze strategicznego punktu
•widzenia bitwa, nawet najbardziej bohaterska, jednej .kilku
nastotysięcznej dywizji nie może mieć decydującego znacze
nia dla losów wojny światowej. To zadanie całych armii i frontów. Bitwa pod Lenino miała jednak dla nas — i nie tylko dla nas — głęboką wymowę i olbrzymie znaczenie mo
ralne.
Żołnierz polski nigdy nie złożył broni i przez cały czas uczestniczył w walce przeciw faszyzmowi. Walczył dzielnie na polach Francji, w obronie Anglii, w Norwegii, w Afryce, na morzu, lądzie i w powietrzu.
Ale właśnie gdy na froncie wschodnim rozstrzygał się de
cydujący los wojny i naszego kraju, nie było tam polskiej farmacji wojskowej. Wtedy, w 1943 r. wydawało się, że wyjście armji gen. Andersa ze Związku Radzieckiego zdecydowanie przekreśliło możliwość udziału żołnierzy polskich w wyzwole
niu kraju u boku Armii Radzieckiej. *
• tworzenie I Dywizji im. T. Kościuszki, a następnie jej ud ał w bitwie pod Lenino, nie tylko zapewniło nam możli
wość walki z wrogiem na najważniejszym kierunku wojny.
Zwiększyło nasz udział w koalicji antyfaszystowskiej, ale i za
początkowało nowy, doniosły etap w tej walce i w stosun
kach polsko-radzieckich.
Wkład żołnierza polskiego w zwycięstwo nad faszyzmem i droga przebyta od Lenino do Berlina miała olbrzymie zna
czenie dla uwzględnienia żywotnych interesów narodu pol
skiego w rozstrzygnięciach, jakie dokonały się po zakończe
niu wojny.
Taka jest wymowa faktów, które na trwałe zapisały się w naszej historii i tradycji. Jest to tradycja bohaterstwa żołnie
rza, poświęcenia dla kraju, ścisłego związku wojska z naro
dem. Tej tradycji po dziś dzień strzeże i wierne jest jej ludo
we Wojsko Polskie. Kazimierz Królikowski
Z plenarnych obrad KZ PZPR
Rzetelnie rozliczyć sio z realizacji wniosków
unznn zntoci fqbrvhi snmocHOOotu dostqujczvqh
«u nvsn
Nr 4 (261) 27 PAŹDZIERNIKA 1983 ,R. CENA 2 ZŁ
Wiernie służą Ojczyźnie
Spotkanie kombatantów
Za kilka tygodni we wszy
stkich ogniwach partii roz- pocznie się kampania sprawo
zdawczo-wyborcza. Zanim to nastąpi, zakładowe i terenowe instancje partyjne zobowiąza
ne zostały do rzetelnego roz
liczenia się z realizacji pod
jętych uchwał i zgłoszonych wniosków podczas poprzed
niej kampanii sprawozdaw
czo-wyborczej. Głównie temu tematowi poświęcone zostało plenarne posiedzenie Komite
tu Zakładowego PZPR, które odbyło się 23 września br. w naszej fabryce. Obok człon
ków KZ i sekretarzy OOP, w obradach udział wzięli: sekre
tarz KM:G PZPR w Nysie Kazimierz Wagner i dyrektor zak’adu Kazimierz Dunat.
’formację do pierwszego punktu obrad przedstawił członek Komisji Uchwał i Wniosków Edward Pilarski.
Stwierdził on, że komisja w składzie: Marian Kusy — przewodniczący oraz Marian Zabilski i Edward Pilarski — członkowie, odbyła siedmio
krotnie posiedzenia, dokonu
jąc oceny realizacji uchwał i wniosków przyjętych na ze
braniu sprawozdawczo-wybor
czym oraz podczas zebrań członków OOP jesienią ubieg
łego roku. Wszystkie zgłoszo
ne wnioski skierowane zostały do dyrekcji lub przekazane Komitetowi Zakładowemu PZPR do wykonania. Zarzą
dzeniem dyrektora fabryki wnioski zostały przekazane kompetentnym komórkom orga nizacyjnym. Ustalono terminy realizacji i odpowiedzialnych za wykonanie kierowników.
Komisja stwierdziła, że spo
śród wniosków skierowanych
do dyrektora, dziewięć zosta
ło zrealizowanych, trzy znaj- , dują się w trakcie realizacji, i zaś realizację ośmiu wnios- I ków komisja uznała za nie- zadawalającą, a uzyskane z wydziału organizacyjnego od
powiedzi — za dwuznaczne i niejasne.
Z ogólnej liczby 21 wnios
ków i uchwał przyjętych i zgłoszonych na zebraniu spra
wozdawczo-wyborczym 9 listo pada 1982 roku, dziewięć zos
tało zrealizowanych, dziesięć znajduje się w trakcie reali
zacji, a dwa nie zostały zrea
lizowane, gdyż komisja rfie otrzymała na ten temat infor
macji. Nawiązując do infor
macji komisji dotyczącej rea
lizacji owych dwóch wnios
ków, sekretarz KZ PZPR Mieczysław Kalinowski stwier dził, że dotyczyły one zinten
syfikowania informacji o dzia łalniści partyjnej (w tym tak
że v pracy KZ PZPR) oraz podjęcia działań zmierzają
cych do zorganizowania zebra nia ogólnego emerytów i ren
cistów. Pierwszy z nich moż
na uważać za wykonany (in
formacja o realizacji tych wniosków przekazana została komisji po napisaniu sprawo
zdania). Dwa razy w miesią
cu odbywają się zebrania se
kretarzy OÓP, podczas których są oni informowani o podej
mowanych działaniach. Do dyspozycji sekretarzy i człon
ków partii są czasopisma par tyjne, informacje telexowe, gablotki, a ostatnio wznowio
no wydawanie „Klaksonu”. W sprawie realizacji drugiego wniosku, zgłoszonego na ze-
(Dokończenie na sir. 3)
Z
myślą o zachowaniu pamięci o tych, którzy poświęcili życie i przele wali krew w walce o wolną 1 sprawiedliwą Polskę w rokuubiegłym w naszym mieście ', li uczestnicy tamtych wzniesiono POMNIK. Odsło
nięcie tego pomnika — jak wiadomo — nastąpiło 8 ma
ja br. Kombatańci nie tylko pomnikami utrwalają pamięć o tych, którzy nie doczekali wyzwolenia naszego kraju z
Włodzimierz Sokorski.
Fragment spotkania zbowidowców pod pomnikiem w Nysie.
Przemawia prezes ZBoWiD-u, hitlerowskiej niewoli. Ci co przeżyli , i zwyciężyli, jak tyl
ko mogą służą Ojczyźnie i narodowi._
Kombatanci z naszego mia
sta Nysy zawsze byli tam, gdzie rozstrzygały się losy narodu i jego państwa. Podob
nie i dziś, w miarę swoich sił i możliwości są czynnymi dzia
łaczami i organizatorami poro
zumienia w ramach Patriotycz nego Ruchu Odrodzenia Naro
dowego.
Każda rocznica skłania do refleksji, do zadumy. Nasze żołnierskie i zbowidowskie święto — czterdziesta roczni
ca powstania Ludowego Woj ska Polskiego także budzi wspomnienia. Z tej właśnie okazji 5 października br. pod pomnikiem w Nysie odbył się zlot byłych żołnierzy I Dy
wizji Piechoty im. Tadeusza
Zmiany kadrowe
W ostatnim czasie w naszej fabryce do
konano kilku zmian na kierowniczych stano
wiskach. A więc mgr inż. Kazimierza Ku
biaka ze stanowiska kierownika działu go
spodarki narzędziowej przeniesiono na- sta
nowisko specjalisty w dziale głównego tech
nologa, inż. Wincentego Żylińskiego ze sta
nowiska zastępcy głównego technologa na stanowisko kierownika działu gospodarki na rzędziowej, mgr. inż. Piotra Stojanowskiego ze stanowiska głównego technologa na sta
nowisko kierownika pracowni konstrukcji narzędzi, mgr. inż. Mieczysława Warzochę
ze stanowiska kierownika wydziału monta
żowego PR-5 na stanowisko głównego tech
nologa,, inż. Adama Pazdraka ze stanowiska kierownika pracowni konstrukcji narzędzi na stanowisko kierownika wydziału monta
żowego PR-5, mgr. Józefa Gazdę ze stano
wiska kierownika działu organizacji zarzą
dzania na stanowisko głównego specjalisty do spraw pracowniczych oraz odwołano mgr. Jerzego Zawadzkiego ze stanowiska głównego specjalisty do spraw pracowni
czych. . (iż)
Kościuszki oraz uczestników pamiętnej bitwy pod Lenino, która zapoczątkowała bohater ski szlak bojowy do Berlina.
Na spotkanie do Nysy przyby walk i kombatanci niemal z całego , województwa o- polskiego. Na spotkanie przy
był także prezes Zarządu Głów nego Związku Bojowników o Wolność i Demokrację Wło dzimierz Sokorski. Zabierając
Mikołaj Puchinico głos prezes Włodzimierz So
korski przekazał bardzo ser
deczne pozdrowienia wszyst-
Włodzimierz Sokorski i Kazimierz Siedlecki dokonują deko, racji zalużonych zbowidowców.
kim kombatantom z Nysy i wvrazil uznanie za inicjatywę wzniesienia pomnika Bojow
ników o Wolność i Demokra
cję.
Po tym krótkim wystąpie
niu odbyła się uroczysta de
koracja odznaczeniami pań
stwowymi i kombatanckimi.
Dekoracji dokonał Włodzimierz Sokorski i wicewojewoda o- polski Kazimierz Siedlecki.
Krzyżami Oficerskimi odzha- czonych zostało 7 zasłużonych kombatantów, zaś 25 komba
tantów otrzymało medale „Za udział w wojnie obronnej 1939 roku”. 12 osobom prezes ZBoWiD wręczył odznakę „Za zasługi dla ZBoWiD”. Wyróż nienie to otrzymał m.in. dyrek tor zakładu mgr inż. Kazimierz Dunat i Aleksander Pulkow- ski. Natomiast za inicjatywę i znaczny wkład pracy przy wznoszeniu pomnika nasza fabryka,.- została uhonorowa
na dyplbmem uznania.
Z tej okazji odznaczonym i wyróżnionym pragnę złożyć serdeczne gratulacje i najlep sze życzenia. Pragnę także ser decznie podziękować wszyst
kim, którzy przyczynili się do wzniesienia tego pomnika.
Kiedy reforma zejdzie na niższe piętra zarządzania
Od blisko trzech lat nie uczestniczyłem w naradach, jakie odbywają się mniej lub bardziej regularnie w zakła
dach pracy na różnych szcze
blach zarządzania. Różnie się one nazywają, lecz cechą pra wie wszystkich jest to, że by wają długawe i nudne. Inte
resowało mnie szczególnie py tanie, w jakim stopniu refor
ma gospodarcza, a konkretnie usamodzielnienie się przedsię biorstw wpływa na zmianę mentalności kadry kierowni
czej. zwłaszcza ze średniego sz'-zebla zarządzania.
Narada, która odbyła się 21 września br. w FSD z udzia łem kierowników podstawo
wych jednostek organizacyj
nych fabryki nie odbiegała zbytnio swoim poziomem od innych podobnych narad. Nara da miesięczna odbywała się pod przewodnictwem dyrekto ra naczelnego mgr inż. Ka
zimierza Dunata. W naradzie brał udział także sekretarz KZ PZPR Mieczysław Kali
nę wski.
Problemów do omówienia na naradzie było kilka, więc żeby nie przedłużać zbytnio narady, pewne zagadnienia trzeba było potraktować skró towo. Na początek poszła więc sprawa przebiegu inwestycji, ue szczególnym uwzględnieniem przekazania do użytku hali 38 — „b”. Wokół tej inwe
stycji narosło już wiele legend i dyskusji. Właściwie hala mia ła być przekazana do eksploa tacji jeszcze w roku J978, lecz jak do tej pory — mimo u- pływu pięciu lat — nie jest w dalszym ciągu zagospoda
rowana.
Przebieg realizacji zadań in westycyjnych z uwzględnie
niem stanu przygotowań hali 36 — „b” do eksploatacji o- mówił przedstawiciel działu inwestycji inż. Jerzy Studenc ki. Z jego relacji wynika, że główny wykonawca tego za
dania inwestycyjnego, OPBP nr 1 w Opolu przystąpił do prac związanych z usuwaniem usterek ujętych w protokołach odbioru obiektu. Wykonano już roboty związane z elewa cją i pracami malarskimi.
Również przystąpiono do na
prawy cieknącego dachu i zrywania części drewnianej po dłogi, którą zastąpi się beto
nową posadzką. Trwają także prace przy przebudowie insta lacji wentylacyjnych i wodno- ściekowej. Podjęto działania nad przekonstruowaniem zgrzewarek w taki sposób, że by uczynić je sprawniejszymi w obsłudze. Do prac nad prze
budową węzła cieplnego przy stąpił „Instal”. Referujący te sprawy inż. Jerzy Studencki stwierdził, że prace przebie- ' gają zgodnie z harmonogra
mem i do końca bieżącego roku będą zakończone.
Mniej optymistycznie brzmią ło wystąpienie przyszłego głównego użytkownika hali 36
— „b”, kierownika wydziału PR-3 Edwarda Szewczyka.
Stwierdził on mianowicie, że nie dostrzega wyraźnego po
stępu robót przy usuwaniu u sterek. Wskazał na brak po
stępu robót przy rekonstruk
cji zgrzewarek i instalacji wen tylacji wyciągowej. Trudno sobie wyobrazić manewrowa
nie paletami i obsługę urzą
dzeń na tak małej przestrze
ni zorganizowanych stanowisk pracy i przy tak słabym o-
Narada
świetleniu. Pod względem funk cjonalności nowych stanowisk pracy oraz sposobu obsługi zgrzewarek, rozwiązania przed stawiają się gorzej, niż w sta rej hali produkcyjnej. Nie może sobie wyobrazić, żeby no we zgrzewarki mógł obsłu
giwać jeden człowiek. Ponad to nie jest rozwiązany pro
blem regulacji wódy na zgrze warkach. Istnieje ponadto za mało miejsca na półfabryka
ty, nie mówiąc już o organi
zowaniu sprawnego transpor
tu pomiędzy stanowiskami pra cy. Brak jest także pomiesz
czeń socjalnych — szatni, u- mywalni i ubikacji. Po prze
prowadzce do nowej hali’<pra cownicy będą zmuszeni ko
rzystać z szatni odległej o 200 metrów od miejsca pracy.
Nie wierzy, żeby wszystkie te braki zostały usunięte do koń ca bieżącego roku. Dokąd po mieszczenia hali i jej wypo
sażenie pod względem tech
nologicznym nie będzie należy cie przygotowane, nie należy hali 36 — „b” przekazywać do użytku — stwierdził kie
rownik wydziału PR-3. Odpo wiadając na wyrażone przez kierownika PR-3 wątpliwości i krytyczne uwagi, inż. Jerzy Studencki stwierdził, że być może prace nad usuwaniem usterek nie rzucają się w o- czy ale roboty są wykonywa
ne zgodnie z harmonogramem i jest nadzieja, że wymienio
ne przez niego zadania będą w terminie wykonane. Trwają . także prace nad rekonstruk
cją zgrzewarek. Wykonawcy
zamierzają je w taki sposób przekonstruować, żeby przy
stosować je do lżejszej obsłu gi. Być może nie będą to u- rządzenia o europejskim stan dardzie, lecz robi się to co jest możliwe.
Ustosunkowując się do tych wypowiedzi, dyrektor zakładu stwierdził, że należy zrobić"
wszystko, aby nową halę od
dań do użytku w jalrnajkrót szym terminie. Do zamrożo
nych i niewykorzystanych o- biektów i urządzeń trzeba na liczać amortyzację i ponosić koszty ich utrzymania. Nie możemy pozwolić sobie na nie wykorzystanie nowej inwesty cji i majątku zakładowego.
Sprawa realizacji tej inwesty cji i usunięcia usterek to
czy się przed Komisją Arbi
trażową i nie wszystko wy
czy nasiadówka
gląda w taki sposób jak to niektórzy sobie wyobrażają.
Odbiór techniczny hali był dokonany. Nie wszystkie bra ki i usterki zostały w doku
mentach odnotowane. Inne wynikają z błędnego zapro
jektowania. Stwierdzone uchy bienia dotyczące bezpieczeń
stwa i warunków pracy, któ
re muszą być wykonane wsku tek nakazu technicznego in
spektora pracy, są już czwar
ty rok prolongowane. Cierpli wość insocktora może się skoń czyć.
W tok„ dalszej narady inż.
Jerzy Studencki poinformo
wał zebranych w jakim zakre sie przebiega realizacja pozo
stałych przedsięwzięć inwesty cyjnych: montażu pras i budo wy fundamentów pod frezar ko-kopiarki, przygotowania do utwardzenia placu składowis ka węgla, budowy wiaty i ma ga'zynu tłoczków. Także i wo kół tych spraw rozwinęła się krótka dyskusja obrazująca trudności z wykonaniem tych przedsięwzięć inwestycyjnych.
W kolejnym punkcie nara
dy kierownik działu księgo
wości kosztów Wojciech Ka
wecki poinformował zebra
nych w jakim stopniu zaawan sowane są prace zmierzające do przeprowadzenia inwenta
ryzacji oraz dokonania rozli
czeń produkcji, materiałów i robót w toku. Omawiając to zagadnienie stwierdził, że w tokii dokonanych już spisów występują różnice stanu ma
teriałowego. Zwrócił przy tym uwagę na brak jednolitego sys
temu rozliczeń gospodarki ma teriałowej, co wypacza i de
formuje obraz rachunku kosz tów. Brak jednolitego syste
mu rozliczania zużycia materia łów i robót w toku ^powodu- je, że do jednego worka* wkła damy różne składniki kosz
tów nie mając jasnego obra ze kosztu jednostkowego na poszczególne wyroby. Zgłosił w związku z* tym propozy
cję, żeby powołać zespół do uporządkowania i ujednolice
nia systemu obiegu dokumen tacji i prowadzenia rachun
ku kosztów.
Z żywą repliką wobec wy
powiedzi kierownika wydzia
łu księgowości kosztów wystą pi! kierownik działu ekono
micznego mgr Marian Dyl stwierdzając, że nie można twierdzić iż w naszej fabryce
nie funkcjonuje żaden system obiegu dokumentacji i nie pro wadzi się normatywnego ra
chunku kosztów. Opracowanie systemu rozliczania kosztów kosztowało fabrykę dużo pie
niędzy, a mimo tego nie ko
rzystamy z wyników tych o- pracowań.
Wokół tej sprawy wywiąza
ła się ostra polemika, która została przerwana przez dy
rektora stwierdzeniem, że wo bec faktu niemożliwości poro
zumienia się dwóch kierowni
ków i braku współpracy po
między nimi, być może zaj
dzie potrzeba połączenia tych działów. Jest faktem, że spra wa prawidłowego rozliczania kosztów została w latach u- bieglych trochę zaniedbana.
Na podstawie dotychczasowego systemu obiegu dokumentów materiałowych i sposobu roz
liczania produkcji nie mamy jasnego obrazu rachunku kosz tów i precyzyjnego obrazu wyniku finansowego przedsię biorstwa, na co wskazują przeprowadzone kontrole przez Izbę Skarbową i Narodowy Bank Polski. Sprawy te trze
ba więc konsekwentnie dopro wadzić do końca i ustalić jednolity, najbardziej spraw
ny system rozliczeń ra
chunku kosztów.
Ostatnie dwa tematy — przygotowanie fabryki na o- kres zimowy 1 informację o aktualnym stanie zawierania kontraktów na przyszły rok na produkcję eksportową po
traktowano skrótowo, co nie oznacza, że mniej ważnie. Dy
rektor zakładu stwierdził, że przygotowanie fabryki do zi
my trzeba potraktować kom
pleksowo i z całą powagą.
Za duży sukces należy uznać znalezienie firmy, która bę
dzie wykonywać naprawy da chów. Wszystkie potrzeby zwią zane z przygotowaniem zakła du do zimy (w rozsądnych gra nicaćh) należy zgłaszać do wydziału organizacyjnego Na , leży pamiętać o ogrzewaniu pomieszczeń (przy oszczędnej gospodarce energią elektrycz
ną i cieplną), przygotowaniu sprzętu do odśnieżania, zabez pieczeniu transportu, ciepłej odzieży dla pracowników za
trudnionych na otwartej prze strzeni itp.
Na zakończenie narady kie równik sekcji eksportu i obslu gi rynków zagranicznych inż.
Bogusław Kurzawa pomlor- mował o przebiegu sprzedaży produkcji we wrześniu br. i o zawarciu kontraktu ekspor
towego na 1800 szt. samocho x dów do Węgier. Rozmowy na temat możliwości zr.warcia kon traktów eksportowych z in
nymi krajami trwają, lecz o ostatecznych wynikach tych rozmów i wielkości eksportu w przyszłym roku, za wcześ
nie jeszcze mówić
Jakie wrażenia może wy
snuć z tej narady postronny obserwator? Z całą pewnoś
cią coś się w tych naradach zmienia, bo nie są one już takie nudne, polegające wy
łącznie na strzelaniu do jed
nej bramki, czyli biadoleniu, zgłaszaniu wniosków i postu latów oraz wielu pobożnych życzeń pod adresem dyrekto
ra zakładu, zjednoczenia i mi nisterstwa. Mimo tych pozytyw nych tendencji, odnosi się wra żenie, że reforma gospodar
cza, a więc samodzielność za rządzania i samofinansowania przedsiębiorstw nie zeszły jesz cze na niższe piętra zarządza nia i kierowania fabryką Ze zrozumiałych względów trud
no jest przełamać w tak krót kim czasie dawne nawyki i przyzwyczajenia oglądania się na górę i czekanie na odgór
ne polecenie. Zęby przełamać te stare nawyki, potrzeba cza su i olcreślonego działania, zmierzającego przede wszyst
kim do wyzwalania u ludzi nawyku do inicjatywy i sa
modzielności, poczucia się w całej pełni gospodarzem swo
jego odcinka pracy. A więc takiego współdziałania wszyst kich kierowników jednostek organizacyjnych, które wszyst kie razem i każde z osobna zmierzałyby do osiągania jak najlepszych wyników ekono
micznych przedsiębiorstw?
łwl)
L
udzie w różny sposób patrzą na naszą polską rzeczywistość. W różny też sposób dokonują porównań poziomu życia w naszym kraju i u naszych najbliż
szych i dalszych sąsiadów. Za zwyczaj dokonują tych porów nań na podstawie wysokości otrzymywanych zarobków, wy sc kości cen towarów i ’usług oraz obfitości towarów i dóbr materialnych znajdujących się w sprzedaży na rynku. Nasz poziom gospodarczy i poziom życia obywateli zwykle porów nuje się do poziomu gospo
darczego i poziomu życia miesz kańców RFN,- Francji, Wiel
kiej Brytanii, Szwecji czy Szwajcarii, rzadziej Austrii, Włoch czy np. Turcji lub Grecji. Przy czym należałoby s:ę z góry zastrzec, że nie bę cziemy dokonywać owych po równań wyłącznie do wyjąt
kowej, .kryzysowej sytuacji w n: szym kraju,’ jaką mamy w c>su ostatnich trzech lat.
jazie, którzy w sposób bez krytyczny dokonują takich po równywań (czyniła to skwap liwie nasza prasa w latach sie demdziesiątych w ramach pro pagandy sukcesu) nie uwzględ niają wielu uwarunkowań spe cyficznie polskich i krajów wysoko rozwiniętych gospodar czo. No bo jakże porówny
wać się nam z poziomem ży
klakson 2
cia obywateli ^Szwecji czy Szwajcarii, a więc krajów, które od wieku będąc neutral ne, nigdy nie zaznały znisz
czeń wojennych. Przeciwnie, na cTwóch wojnach światowych zarobiły krocie. Były bowiem dostawcami surowców i dóbr materialnych do krajów u- czestniczących w walkach zbrojnych, a także będąc ban kiem dla kapitałów ulokowa
nych przez wielu przemysłów ców i finansistów świata za
angażowanego w konflikt zbrój ny. Czy może być obiektywne porównywanie poziomu gospo darki polskiej np. do poziomu
gospodarki RFN? Przecież w okresie międzywojennym po
ziom rozwoju gospodarczego, a zwłaszcza budowy całej go spodarczej infrastruktury, czy li budowy dróg, poziomu prze mysłu, rozwoju transportu, po ziomu oświaty itp. Polski w stosunku do Niemiec przed
stawiał się jak jeden do dwóch. Co prawda gospodar
ka RFN uległa podczas II wojny światowej pewnemu zniszczeniu, ale mimo wszyst
ko ocalała cała owa infrastruk tura, ba została jeszcze rozbu dowana poprzez niewolniczą pracę kilku milionów robot
ników z podbitych krajów nie mai całej Europy. Rękami o- wych niewolników zbudowano wspaniałe autostrady, drogi,
Z. gMHLijcji obseruatora
lotniska, a także setki fabryk, które ocalały. Nikt też nie potrafi ocenić ile pozostało w Niemczech złota zrabowanego przez hitlerowców, chociażby Żydom. Nie dziwmy się więc, że RFN przy pomocy amery
kańskiej. tak szybko stanęła na nogach i zaczęła kwitnąć gospodarczo. Nie możemy tak że porównywać się z Fran
cją, Wielką Brytanią, Holan
dią, Belgią, Hiszpanią i Por
tugalię — państwami, które
bogaciły się na posiadaniu ko - Do najbiedniejszych (w- sen lonii. Wspomniane kraje w
obu wojnach światowych uleg ły stosunkowo małemu znisz
czeniu i nigdy nie były tyle łat co Polska w niewoli. Nie możemy się równać także z Danią i Austrią, bo kraje te już przed II wojną światową miały dobrze rozwinięte rol
nictwo i przemysł.
Żaden kraj europejski w przeciągu dwustu lat nie miał takich niekorzystnych warun
ków rozwoju jak Polska. Naj pierw gnębiła nas anarchia szlachecka i wojny na wscho dzie, potem była rabunkowa gospodarka i polityka zabor
ców, dalej ogromne zniszcze
nia I wojny światowej, powo jenna galopująca inflacja i
wielki kryzys gospodarczy w latach 1929—32 i wreszcie straszliwie niszczycielska II wojna światowa i hitlerowska o kupacja, które w sumie zabra ły nam ponad 6 min obywate li, i przyniosły stratę 38 proc, jakże wówczas jeszcze skrom nego majątku narodowego. Tak już w świecie i w gospodar
ce bywa, że łatwiej się boga temu jeszcze bardziej boga
cić, niż biednemu wydostawać się z biedy i zacofania.
sie" rozwoju i
zwłaszcza rozwoju przemysłu i infrastruktury) zaliczano w okresie międzywojenym kra
je znajdujące się na Półwys
pie Bałkańskim, czyli: Bułga rię, Jugosławię, Rumunię, Wę gry (za wyjątkiem Czechosło wacjiju a także Grecję, Tur
cję, Albanię oraz kraje Nad
bałtyckie — Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię. Do tej grupy państw zaliczano także Polskę. Jeżeli więc mamy się w sposób obiektywny porów
nywać. to raczej rzeczą właś ciwą będzie porównywanie się do poziomu gospodarczego i poziomu życia obywateli wy żej wymienionych państw.
Przy czym należy także u-
względnić inne uwarunkowa
nia, takie jak: zniszczenia wo jenne, położenie geograficzne, zasoby surowcowe, uwarunko wania kulturowe itp. Przy
znać trzeba, że przy wszyst
kich tych uwarunkowanych poziom rozwoju i wielkość do chodu narodowego przypada
jącego na jednego obywatela, jest w tych krajach różny, ale . dysproporcja iest sto-
surAow'i mała
Przy dokonywaniu wszelkich porównywań nie uwzględnia
my także istotnego czynni
ka, jakim jest stabilizacja ży cia przeciętnie zarabiającego człowieka. Żyje nam się za
pewnie trochę gorzei niż obywatelom . w innych bogatszych krajach. Nie za- gośpodarczego, graża nam jednak widmo bez
robocia. strach przed okre
sem choroby i kosztownym le czeniem, a także nagłą utra
tą dorobku życia wskutek kry
zysu i bezrobocia. Nie uwzsled niamy w tych porównaniach także bezpłatnego nauczan'a, bezpłatnego (prawie) leczenia i wielu przywilejów i ulg soc jalnych. Jeżeli to wszystko zestawimy razem i dokonam'' obiektywnego porównania, ‘o jego wyniki przedstawiać się będą zupełnie inaczej, niż usi łują nam to wmawiać kryty
cy ustroju socjalistycznego. No bo jeśli w ciągu 38 lat wydo
(Dokończenie na sir 7)
(Dokończenie ze str. 1) braniu członków OOP emery
tów i rencistów, Egzekutywa KZ PZPR zwróciła się do sze
fa służby pracowniczej o zwo łanie ogólnego zebrania eme
rytów i rencistów oraz doko
nania wyboru nowego ich za
rządu. Komisja Wnioskowa w swoim sprawozdaniu zwróciła uwagę na brak informacji z realizacji wniosków zgłoszo
nych na zebraniach OOP w PR-2, PR-3, PR-4 oraz dzia
łów — PD, DH, TM, NJ. Na
tomiast z otrzymanych infor
macji — stwierdza komisja — wynika, że mimo upływu ter
no nu, niektóre wnioski nie zostały zrealizowane (np. w OOP — PR-1 wniosek w spra wie spotkania Egzekutywy z Zarządem ZSMP). Przewodni
czący plenarnemu posiedzeniu I sekretarz KZ PZPR, Ireneusz Czuluk stwierdził, że sprawa dotycząca braku informacji o realizacji wniosków w OOP była omawiana na posiedze
niu Egzekutywy KZ PZPR. W tej sprawie przeprowadzono również rozmowy z sekreta
rzami OOP
W kolejnym pumccie obrad I seKretarz KZ Ireneusz Czu- luk zapoznał zebranych z in
formacją z realizacji wnios
ków ujętych w protokóle po
kontrolnym, sporządzonym przez Wojewódzką Komisję Rewizyjną, a dotyczących bie zącej działalności KZ PZPR oraz działalności OOP. Wszy
stkie ujęte w tym dokumen
cie wnioski i zalecenia zosta
ły zrealizowane lub znajdują się w trakcie realizacji.
Wokół tych spraw wywią- zaia się ożywiona dyskusja.
Stwierdzono, że niektóre wnioski zostały tak ogólniko
wo sformułowane, iż trudno określić stopień ich realiza
cji. Dotyczy to np. wzmoże
nia dyscypliny pracy czy też ograniczenia absencji. Więk
szość wniosków — stwierdził Ireneusz Czuluk — dotyczy konkretnych i istotnych spraw oraz problemów załogi i fa
bryki. Wydane zostały polece
nia dyrektora, ustalone ter
miny wykonania i odpowie
dzialni kierownicy za re- lizaeję. Nie można godzić się z faktem, że niektóre istotne wnioski nie są realizowane.
Przypomniano więc o jakie
gmiszsŁi 1933 r.
Koncentracja sił i środków
Pamiętamy dobrze, jak w ostatnich latach wszystkie wskaźniki ekonomiczne lecia ły w dół. Były to zjawiska wielce niepokojące nie tylko specjalistów, potrafiących czy tać takie wskaźniki, ale rów nież przeciętnych zjadaczy chleba. Prawdą ta potem zna lazła swoje odzwierciedlenie w różnych dziedzinach nasze go życia. Na półkach sklepo
wych najwidoczniej. Spra
wa ta dotyczy w całej swej złożoności również naszego za kładu. Fabryka nasza została powołana do realieowania o- kreślonych celów produkcyj
nych na rzecz gospodarki na rodowej. Zadania te były w ostatnich latach systematycz
nie obniżane i... niewykony- wane. Nie jest to na pewno pocieszająca prawda. Uważa
my, że należy zdać sobie spra wę z tego, w jakiej sytuacji pod tym względem znajduje
my się dzisiaj. Łatwo jest pi sać o sukcesach gdy koniunk tura ciągnie w górę, trudniej gdy jest odwrotnie. Podstawą oceny naszej pracy jest wy
konanie zadań wyrażających się w dostawach samochodów i części dla kontrahentów kra jowych i zagranicznych. Wa
runkiem wykonania zobowią
zań wobec odbiorców jest zrea lizowanie ilościowego planu produkcji.
Tegoroczny plan produkcji jest o 4 proc, wyższy od wy
konania ubiegłorocznego. Rea lizowanie zadania produkcji samochodów jest trudne, po
nieważ nosi ono na sobie pięt no regresu gospodarczego z roku ubiegłego. Dało się to szczególnie niekorzystnie od
czuć w pierwszym półroczu tego roku. Zadanie za ten właśnie okres wykonaliśmy
głównie wnioski chodzi, któ
rych dotychczasowa realizacja budzi zastrzeżenia i wątpli
wości. Są to wnioski dotyczą
ce: analizy systemu płac, po
prawy dyscypliny pracy, ogra niczenia nieuzasadnionej ab
sencji chorobowej, podjęcia działań zmierzających do roz
poczęcia budowy mieszkań rotacyjnych, budownictwa pa
tronackiego i budowy dom- ków jednorodzinnych, poczy
nienie starań w celu uzyska
nia, działek rekreacyjnych oraz wniosku w sprawie bu
dowy radiowęzła Zakładowe
go.
Rzetelnie rozliczyć się z realizacji wniosków
Do niektórych problemów zawartych we wnioskach usto sunkował się dyrektor zakła
du Kazimierz Dunat stwier
dzając, że istotnie niektóre wnioski miały charakter ogól
ny i mało precyzyjny. Mimo szczerych chęci nie wszystkie wnioski będzie można zreali
zować. Co się tyczy zmiany systemu płac, to pierwsze zmiany zostały przeprowadzo
ne. Na podstawie uchwały Nr. 135 przeprowadzone zos
tały zmiany w systemie pre
miowania. Zmieniony został regulamin premiowania, wpro wadzono dodatek za jakość.
Generalne rozwiązanie przy
niesie zapewne dyskutowana obecnie propozycja reformy systemu płac. Trzeba ludziom wyjaśniać, że generalnie nie będzie zmiany norm, ponie
waż wokół tej sprawy toczą się dyskusje. Jeżeli natomiast chodzi o wzmocnienie dyscy
pliny pracy, to zależy ona nie tylko od decyzji dyrek
tora. Za przestrzeganie dys
cypliny pracy nie mogą być odpowiedzialni tylko pracow
nicy Straży Przemysłowej na bramie, lecz muszą się czuć przede wszystkim mistrzowie kierownicy wydziałów.
Zresztą nie chodzi tylko o formalną dyscyplinę, lecz lep
sze, racjonalne wykorzystanie czasu pracy. Wpływ na ogra
niczenie nieuzasadnionej ab-
tylko w 43 procentach. Już o niebo lepiej było w III kwar tale i gdyby taki właśnie trend towarzyszył nam do końca roku — to na pewno wyszlibyśmy na swoje. Zre
alizowanie jednak tych trud
nych zadań do końca roku wy magać będzie dyscypliny, sa
mozaparcia i wiary w nasze słuszne działania. Uważamy, że dla wykonania zadań na
leży poświęcić wszystkie mo żliwe rezerwy i środki. Nie
zbędna też będzie koncentra
cja uwagi na najbardziej chi
merycznych ogniwach zakła
dowej działalności.
Na eksport przeznaczaliśmy zawsze część naszej produk
cji i tak jest również obecnie.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę zadanie całego bieżącego ro
ku — to eksport w I-szym pół roczu wykonany został w 55 procentach. Jest więc nieźle, oby tak dobrze szło nam' da
lej. Pocieszającym jest fakt wykonania zadań eksporto
wych za III kwartał — w 100 procentach. Posiadamy więc w dalszym ciągu wyprzedze
nie, które pozwoli nam reali zować zadanie eksportowe w IV kwartale w atmosferze względnie spokojnej.
Na zapas jednak nie mamy się co cieszyć, ponieważ po
został do wykonania „trudny”
asortyment produkcji — głów nie sanitarek i samochodów dla f Egiptu. Pamiętać trzeba równie* o nadwoziach ekspor towych, których mamy jeszcze dość sporo do wykonania.
Osobowy fundusz plac za 9 miesięcy bieżącego roku zo stał wykorzystany z nadwyż
ką 12-procentową. Jest to zja wisko niestety niekorzystne tym bardziej, że nie towarzy
sencji chorobowej mamy nie
wielki. Możemy prosić leka
rzy, żeby ograniczyli wydawa nie zwolnień w przypadkach wątpliwych. Przeprowadzane kontrole nadużywających zwolnień lekarskich do pracy w gospodarstwach dają nikle wyniki.
Budownictwo mieszkaniowe jest dla naszej fabryki, a tak
że dla całego miasta, sprawą niezwykle ważną, ale pew
nych spraw i tak nie prze
skoczymy. Rozumiemy nie
cierpliwość ludzi, bo przecież 28 mieszkań, jakie oddaje się obecnie pod zamieszkanie w
Nysie w ciągu roku jest krop lą w morzu potrzeb. Problem nie leży w braku środków na budownictwo mieszkaniowe.
Brak jest terenów uzbrojonych ale ftajwiększą przeszkodą w rozwoju budownictwa miesz
kaniowego wszystkich typów, jest brak wody. Gdyby nawet zbudować nowe mieszkania w Nysie, to i tak nie. można by było przekazać ich do użytku, bo mieszkania nie mogą być podłączane do sieci wodocią
gowej ze względu na ograni
czone ciśnienie wody. ' Jeżeli natomiast chodzi o budowni
ctwo indywidualne, to mamy zapewniony teren. Uzyskaliś
my teren, który został podzie
lony na 70 działek. Miały to być działki 6-cio arowe, lecz ze względu na ograniczoną ilość wolnych terenów zosta
ły zmniejszone do 4 arów.
Dotychczas chęć podjęcia bu
dowy domków jednorodzin
nych wyraziło 14 osób. Czyni się starania o uzbrojenie te
renu. Na temat budowy ra
diowęzła można powiedzieć, że brak jest wystarczających środków. Trudno będzie ten zamiar zrealizować. Do tej ostatniej sprawy nawiązał I sekretarz KZ informując, że zlecono już wstępne wykona
nie dokumentacji, na podsta
wie której będzie można określić koszty takiego przed
sięwzięcia.
szy jemu odpowiedni wzrost wydajności pracy.
Średnia płaca również wzro sła o 12 proc. Plan zatrudnię nia wykonany został w 100 procentach. W dalszym ciągu jednak notujemy niedobór wśród pracowników bezpośred nio produkcyjnych. To właś
nie powoduje, że wykonywa nie zadań odbywa się' w go
dzinach nadliczbowych i tym samym przekraczany jest oso bowy fundusz płac. O efektyw ności działania decyduje m.
in. relacja pomiędzy dynami ką ’funduszu płac z jednej, a dynamiką wydajności pracy z drugiej strony. Relacj^ ta niestety jest niekorzystna.
Przy wzroście funduszu płac o 12 procent wzrost wydajnoś ci wyniósł tylko 2 procent.
Sytuacja taka właśnie jest podstawą zjawisk inflacyj
nych, z czego należy sobie w pełni zdawać sprawę. Biorąc jednak pod uwagę tę naszą średnią płacę, która wzrosła aż o 12 procent — jest ona pomimo tego znacznie niższa od średniej krajowej, wyłą
czając pracę w górnictwie.
Wykonanie naszych zadań pro dukcyjnych jest w tym roku absolutnie konieczne. Plan pro dukcji, który przez kilka lat był korygowany w dół — musi być tym razem wykona ny. Kierownictwo i załoga po winny sobie z tego w pełni zdawać sprawę. Bank jako instytucja finansująca naszą działalność musi mieć-podsta- wę do dalszego udzielania nam kredytów. Przepisy regu
lujące te sprawy są bardzo rygorystyczne i Bank nieza
leżnie od stosunku do fabry
ki — musi je respektować.
Byśmy mogli również w roku następnym korzystać z kredy tów bankowych, niezbędna jest poprawa naszej działal
ności nie tylko w zakresie produkcji. O tym nie można
zapomnieć! R. 7
Po wypowiedzi dyrektora, przystąpiono do omawiania problemów związanych z po
prawą warunków pracy i bez
pieczeństwa pracy. Obszerną informację na ten temat przedstawił kierownik Działu BHP Jerzy Grudzień. Prze
prowadzona kontrola warun
ków pracy w naszej fabryce przez Państwową Inspekcję Pracy — stwierdził kierownik Działu BHP — a oparta na la boratoryjnych wynikach pomia rów spowodowała zaliczenie naszego zakładu do grupy za
kładów o szczególnym zagro
żeniu chorobami zawodowymi,
mającymi swoje źródło w nad miernym natężeniu hałasu, zapyleniu, zatruwaniu dyma
mi spawalniczymi, tlenkami azotu i innymi szkodliwymi substancjami. Takim bezpo
średnim szkodliwym oddziały
waniem na zdrowie objętych jest 355 osób. Pociągnęło to za sobą częstsze przeprowa
dzanie kontroli stanowisk pra cy (zagrożonych) przez aPań- stwową Inspekcję Pracy i wy danie nakazów usunięcia ra
żących zaniedbań i zagrożeń.
W celu usunięcia tych za
grożeń i poprawy warunków pracy, w styczniu br. został opracowany i przyjęty do rea lizacji plan przedsięwzięć tech niczno-organizacyjnych na rok 1983, obejmujący łącznie 31 tematów. W planie tym ujęto również wykonanie na
kazów Państwowei Inspekcji Pracy oraz nakazów woje
wódzkiego inspektora sanitar
nego, dotyczących likwidacji nadmiernych przekroczeń norm nasilenia hałasu.
Otóż w okresie 8 miesięcy br. do zrealizowania przewi
dzianych było 16 przedsię
wzięć. Z tej liczby wykona
nych zostało 9 tematów, . na
tomiast 7 tematów nie zosta
ło wykonanych. Wśród przed
sięwzięć nie zrealizowanych, znajduje się między innymi mechanizacja rozlewania oraz transportu cieczy ‘żrących w
0 najlepsze miejsce PROH w sookczeństwie •
»W dniu 22 września 1983 ro ku w sali Urzędu Miasta i Gminy Nysa odbył się Zjazd delegatów i sygnatariuszy Pa triotycznego Ruchu Odrodze
nia Narodowego. Witając ze
branych delegatów i gości za
proszonych dotychczasowy przewodniczący PRON miasta Nysy Stanislaw Michalski pod kreślił znaczenie Patriotyczne go Ruchu Odrodzenia Narodo wego dla stabilizacji naszego kraju i wspólnej pracy na rzecz spokoju społecznego.
W dyskusji delegaci porusza li bardzo istotne problemy dla mieszkańców Nysy, a między innymi: sprawę budownictwa mieszkaniowego we wszy
stkich jego odmianach, a tak że infrastruktury, to jest za
plecza socjalnego i kulturalne go na kompleksach osiedlo
wych Nysa-Podzamcze i Nysa -Południe, którego brak od
czuwa poważnie nasza mło
dzież i całe społeczeństwo tych osiedli.
Wnioskowano także o dal
szą rozbudowę szpitala, w któ rym mimo prowadzonej mo
dernizacji nie przybywa łó
żek szpitalnych. W dyskusji mówiono również o koniecznoś ci sprawniejszego zabezpieczę nia i zaopatrywania naszych półek sklepowych, a przede wszystkim usprawnienia dowo zu artykułów mięsnych i po
prawę . pracy handlu, co poz
woli na wyeliminowanie istnie jących jeszcze kolejek pod sklepami masarskimi. Wystę
pujące jeszcze dość często ta kie lub inne niepiawidłowoś ci wynikające bądź z przyczyn obiektywnych lub braku od-
cynkowni i akv.mulatorowni.
Przedsięwzięcia tego nie wy
konano ponoć dlatego, że by
ły trudności z zakupem ma
teriałów kwasoódpornych. Wy konanie niektórych przedsię
wzięć (np wyeliminowanie ręcznego wyklepywania) zwią zane jest z przekazaniem do eksploatacji hali 36 — „b”.
Tym uwarunkowaniem nie można jednak tłumaczyć nie
wykonanie tak dużej liczby planowanych przedsięwzięć oraz nakazów inspektora pra cy — stwierdził Ireneusz Czu
luk. Wokół tej sprawy wy
wiązała się krótka dyskusja, w której między innymi za
brał głos dyrektor zakładu Kazimierz Dunat. Stwierdził on, że prolongata terminów niewykonania nakazów wyni
ka często nie ze złej woli i zaniedbań kierowników wy
działów, lecz z niedostatecz
nej mocy wykonawczej służb mechanicznych i zbyt pochop
nego przyjmowania na raz du żej ilości pracochłonnych za
mierzeń do realizacji. Już dziś musimy sobie powiedzieć, że niektóre zamierzenia nie będą w terminie zrealizowa
ne, bo przekazanie hali 36 —
„b” odwleka się w czasie. Wy łanidją się bowiem coraz no
we problemy i trudności (np.
problem oświetlenia hali), któ rych przezwyciężenie wyma
ga czasu i środków, a szcze
gólnie wykonawców. Własny
mi szczupłymi siłami wszy
stkiego nie zrobimy, a pozy
skanie innego wykonawcy jest niezwykle trudne. Wia
domo jaki jest stan technicz
ny niektórych budynków. Pod jęcie naprawy dachów jest jednym z pilnych przedsię
wzięć, które udało nam się załatwić.
W wyniku przeprowadzonej dyskusji postanowiono przy
jąć projekt uchwały, zapropo
nowanej przez komisję wnios kową. W uchwale zobowiąza
no między innymi dyrektora do przeanalizowania stanu rea lizacji planu poprawy warun
ków i bezpieczeństwa pracy oraz celowości i koniecznoś
ci prolongowania terminów wykonania nakazów Państwo
wej Inspekcji Pracy.
(w!) PS. Przytoczone wypowie
dzi uczestników obrad nie by
ły autoryzowane.
powi^zialności powodują nie potrzebną nerwowość i skłócę nie społeczeństwa, co zdaniem członków PRON nie sprzyja budowie wspólnego zaufania.
Zjazd PRON miasta Nysy za twierdził i przyjął program działania i zobowiązał nowe władze PRON-u do jego sy
stematycznej realizacji. Wybra no nowe władze PRON-u mia sta Nysy w ilości 30 osób. Man dat do p dnienia funkcji w PRON-ie otrzymali: Win
centy Żyliński i Mikołaj Pu- chiniec, pracownicy FSD Ny
sa. Na przewodniczącego PRON-u miasta Nysy desyg
nowano w głosowaniu tajnym Jerzego Junga, cenionego i oddanego sprawie pojedna
nia narodowego działacza spo łecznego.
Dziękując za zaufanie Jerzy Jung zaapelował o współ ną pracę w PRON-ie dla bu
dowania właściwej platformy p> czumienia nai "’dowego. Nie będziemy zapominać — mówił Jerzy Jung — o spra
wach obywateli i wszystkich ludziach pracy, bo to przecież Onj tworzyli nasze dobro ńaro dowe. Będziemy występować do władz miasta w sprawach które są trudne, a które wy
magają naprawy. Będziemy konsekwentnie realizować nasz przyjęty program działania.
klakson 3
Zmiany w Kodeksie Drogowym
Już tylko trzy miesiące dzieli nas od wejścia w ży
cie nowej ustawy — prawa o ruchu drogowym, znanej powszechnie pod nazwą „Ko
deksu Drogowego”. Potrzebę wprowadzenia zmian jak zwy kle w takich przypadkach po
dyktowało samo życie. Zwięk
szająca się co roku ilość po
jazdów, coraz bardziej dyna
miczny ruch na drogach i niestety wzrastająca również ilość kolizji i wypadków zmu
siła do opracowania przepi
sów zapewniających bezpie
czeństwo i sprawność ruchu w obecnym oraz przewidywa
nym w najbliższych latach e- ' tąpie rozwoju motoryzacji i transportu drogowego. Zno
welizowane przepisy ruchu drogowego opublikowane zo
stały w dwóch aktach praw
nych, Dz. U. Nr 6/83 (część o- gólna) oraz Dz. U. Nr 50/83 (znaki i sygnały).
Zdając sobie sprawę, że pu
blikacje te nie są dostępne dla szerszego ogółu użytkow
ników pojazdów, a nowe wy- danie „Kodekąu, .jRrógowegp”
zapewne nie prędko się uka- że, chćieljbyśńajr w .kUktr ko-, lejnych wydaniach ńasźej ga
zety zapoznać Czytelników z istotą przynajmniej podstawo
wych zmian przepisów wcho
dzących w życie z nowym ro
kiem.
I tak zasadniczo ulegnie zmianie definicja i pojęcie obszaru zabudowanego. Do
tychczasowa definicja mówią
ca o przynajmniej trzech bu
dynkach o zabudowie ciągłej lub skupionej znajdujących się w odległości nie większej niż 15 metrów od krawędzi jezdni była delikatnie mówiąc mało precyzyjna. No bo co to znaczy zabudowa skupiona, al
bo czy szopę stanowiącą po
mieszczenie inwentarzowe zali czarny w skład owych trzech budynków, kto potrafi okreś
lić, szczególnie jadąc nocą czy odległość od mijanych zabu
dowań wynosi akurat 15 me
trów. Nowa definicja jedno
znacznie rozstrzyga powyższe wątpliwości mówiąc, że obsza
rem zabudowanym będzie ob
DOM STAREJ WAGI — NYSA.
szar oznaczony specjalnymi tablicami miejscowości. Wjazd do obszaru zabudowanego bę
dzie oznakowany białą tabli
cą z czarnym napisem okre
ślającym nazwę miejscowości a koniec obszaru zabudowa
nego, taką samą tablicą prze
kreśloną ukośnie czerwoną kreską.
Podwyższona została górna granica dopuszczalnej szybko
ści pojazdów w obszarze za
budowanym z 50 km/h do 60 km/h. Pamiętać jednak mu- simy, że nie uległo zmianie pojęcie szybkości bezpiecz
nej, to jest takiej, aby kieru
jący mógł w każdej dającej się przewidzieć sytuacji jaka może się wydarzyć w czasie jazdy, zatrzymać pojazd, je
żeli zachodzi tego konieczność.
Zmianie ulegną definicje o- kreślające zatrzymanie i po
stój pojazdu. Dotychczas za zatrzymanie uważa się chwi
lowe unieruchomienie pojazdu (ną czas nie dłuższy niż 5 min.) bez opuszczania go przez kierowcę, przy , czym nie u- waża się ' za zatrzymanie cjiwlpwe^o unieruchomienia pojazdu wynikającego z wa
runków ruchu niezależnych od kierującego np. zatrzymanie się pod czerwonym sygnałem świetlnym. Natomiast nowa definicja określa jako zatrzy
manie pojazdu jego unieru
chomienie nie wynikające z warunków lub przepisów ru
chu drogowego,"trwające nie dłużej niż minutę oraz każde’
unieruchomienie wynikające z tych warunków lub przepi
sów. Określenie postój ozna
czało będzie unieruchomienie pojazdu nie wynikające z wa
runków lub przepisów ruchu drogowego, trwające dłużej niż minutę.
Pozornie treść nowych de
finicji wydaje się dość skom
plikowana ale w powiązaniu z odpowiadającymi im znaka
mi drogowymi wyklucza ty
pową odpowiedź kierującego, stojącego za znakiem postoju,
„panie władzo ja tylko na chwileczkę”. c.d.n.
Zb. Wróbel
Katarzyna S. ma już siód
my krzyżyk. Mieszka teraz w domu czynszowym przy wąs
kiej, cichej uliczce w Nysie.
Dom, w którym mieszka, bu
dowany w latach dużego boomu budowlanego w Nysie (gdy budowano także bardzo oszczędnie) pozbawiony jest wszelkich wygód: gazu, cen
tralnego ogrzewania, łazienki i ciepłej wody. Pani Katarzy
na przed kilku laty wprowa
dziła się do tego mieszkania.
Dawniej, kiedy mieszkała z dorastającą trójką dzieci, również posiadała podobne mieszkanie, tyle tylko, że by
ło one*większe, trzypokojowe i na trzecim piętrze. Za na
mową syna dawne trzypoko
jowe mieszkanie zamieniła na mały pokój z kuchnią na pierwszym piętrze. — Mamo
— powiedział do niej syn — przecież mama nie będzie sa
ma targać węgla na trzecie piętro i opalać trzech pokoi i kuchni. Na opał mamie nie starczy tej emerytury...
To było wówczas, gdy za
łożył rodzinę i otrzymał no
we mieszkanie w Kędzierzy
nie. Przyznała mu rację, cho
ciaż myślała, że weźmie ko
goś za sublokatora, żeby nie czuć się tak samotnie. Wtedy była jeszcze w pełni sił i mogła wnosić kubeł pełen wę gla na trzecie piętro. Nigdy jeszcze wówczas nie myślała, że u schyłku życia pozostanie sama, na łasce obcych łudri.
Właściwie po raz pierwszy ogarnął ją' paniczny lęk,' gdy przed 25 laty odprowadziła męża na miejsce wiecznego spoczynku. Przyszła do puste
go i zimnego mieszkania i po czuła się okropnie samotnie.
I wówczas po raz pierwszy poznała gorzki smak samotnoś ci i dostrzegła wokół siebie okropną pustkę. Nie trwało to długo, bo przecież była matką trojga nieletnich dzieci. Zmar łego i starszego od siebie o dziesięć lat męża nie darzy
ła wielką miłością ale też nie było w jej dotychczasowym współżyciu małżeńskim wiel
kich wstrząsów. Mąż był spo
kojnym, małomównym człowie kiem. Wszystko co zarabiał przynosił do domu. Czasami były między nimi drobne sprzeczki, jak to bywa zwyk
le w małżeństwach. Zycie ich nie pieściło. Utrzymanie troj
ga dzieci ze skromnej pensji ojca, a później z jej zarob
ków, nie było łatwe. Kiedy mąt zmarł nagle na atak serca, najstarsza córka miała szesnaście lat i uczęszczała do ogólniaka Młodsza miała dwa naście, a syn dziewięć lat. W pierwszej chwili przerażała ją myśl w jaki sposób pora
dzi sobie sama z trójką dzie
ci. Na długie załamywanie rąk nie było czasu. Zycie ma swoje nieubłagane prawa, a dzieci musiały otrzymywać choćby skromne utrzymanie.
Zwróciła się wówczas do związków zawodowych o po
moc. Dostała skromną zapo
mogę ale ważniejszą dla' niej rzeczą było załatwienie dla niej lepiej płatnej pracy w Fabryce Samochodów Dostaw czych. Pracowała ha akord przy wytłaczaniu drobnych elementów. Z konieczności w pogoni za każdym groszem wykorzystywała w pracy każ
dą minutę. Więc i wykonanie normy miała bardzo wysokie.
Została nawet przodownicą pracy. Żyło jej się bardzo ciężko. Miała swoje 45 lat i mogła ponownie wyjść za mąż. Był taki wdowiec, przy
jaciel męża jeszcze z daw
nych lat pobytu na Syberii, który proponował jej małżeń
stwo,
— Co też pan mówi — od
powiedziała mu z niedowie
rzaniem — chciałby pan brać kobietę z trójką dorastają
cych dzieci? Co by na to są- siedzi i znajomi pana powie
dzieli?
— Nie dbam o to co powie
dzą sąsiedzi — upierał się pan Józef. Zawsze z moją zmar
łą żoną chcieliśmy mieć po
tomstwo. Biedaczka nfe do
czekała się własnego dziecka, chociaż bardzo tego pragnęła.
Gotów jestem adoptować dzie ci i uznać je za swoje. Dzieci potrzebują męskiej opieki. Zo baczy pani, dzieci dorosną, pójdą własną drogą, a pani pozostanie samotną. Skąd mo
gła wiedzieć, że po latach tak
Pogmatujane losu ludzkie
Samotność
się właśnie stanie, i że pozo
stanie sama jak ten kołek w płocie. Jakże teraz bafdz^ ża
łowała tego, że nie posłucha
ła pana Józefa. No cóż, sko
rzystała na tym inna kobie
ta, którą dobrodusznego czło
wieka owinęła sobie wokół palca.
Wkrótce po tym, starsza cór ka poznała marynarza i wy
jechała z nim do Gdańska. A tymczasem lata mijały na ciągłym zabieganiu o grosz.
Młodsza córka chciała się modnie 'ubierać, a syna trze
ba było zaopatrzyć do szkoły i internatu. Potem prawie równocześnie młodsza córka i syn założyli własne rodzi
ny. Córka z mężem wyjecha
ła do Warszawy, a syn prze
niósł się do Kędzierzyna. Czu
ła się jeszcze na tyle młodą, że nie myślała o starości. Cie
szyła się wnukami i każdy grosz oddawała dzieciom, któ
re ciągle miały potrzeby fi
nansowe. Tę pomoc matki przyjmowały, jako coś zupeł
nie naturalnego, niemalże na
leżnego im,' chociaż wszyscy wiedzieli, że się matce nie przelewa., Kiedy , przeszła na
; emeryturę,’owe matczyne za»
siłki skurczyły się nieomal do
’ tera.. Wymagania. miała skrom ne ale też emeryturę otrzy
mała stosunkowo małą. Szcze gólńie w ostatnich latach led
wie tego starczyło na opłace- ' nie opału, . ezynszu mieszka
niowego, elektryczności i na produkty żywnościowe. Od te
go czasu stosunki jej z dzieć
mi prawie całkowicie się po
zrywały. Czasami jeszcze od
wiedzała córkę w Warszawie i syna w Kędzierzynie, ale by ły to .odwiedziny zupełnie in
ne niż dawniej. Wnuki, a zwłaszcza synowa, nie witali już babci z taką wylewną ser decznością, jak wówczas, gdy przywoziła prezenty. Gdy za
trzymywała się u nich na dwa lub trzy dni, czuła że staje się ciężarem i niezbyt miłym gościem.
Aż przyszło to najgorsze, czego najmniej się spodzie
wała — przewlekła choroba częściowego poraliżu nóg. Ni
by czuła się zdrowa, a jednak skazana została na łaskę i pomoc zupełnie obcych ludzi.
O własnych siłach nie mogła już zejść po schodach i zro
bić zakupów. Co najwyżej zdołała 'przez chwilę utrzy
mać się na nogach, żeby pod
palić pod kuchnią i zgotować sobie jaki taki posiłek. Gdy zapadła na tę dziwną choro
bę i przebywała dłuższy czas w szpitalu, odwiedzili ją wszyscy. Lekarze nie rokowa
li żadnej nadziei na wyzdro
wienie. Syn odwiózł matkę ze szpitala do domu i załatwił pielęgniarkę, która trzy razy • w tygodniu robi jej zaku
py i przynosi węgiel z piw- . nicy.
Teraz pani Katarzyną cały- ,mi dniami leży na swojej poś cieli i rozpamiętywuje swoje życie. Czasami modli się usil
ne do Boga, żeby rychło za
brał ją do siebie. Snią jej się jeszcze czasem po nocach kwieciste równiny pod Tarno
polem i tamte dziecięce lata spędzone na wsi. W domu ro
dzinnym co prawda nie prze
lewało się, ale też nie było wielkiej biedy. Pamięta, że kiedy wybuchła wojna w ro
ku 1939, miała wówczas 19 lat.' Obserwowała tłumy ludzi ciągnących nocą i dniem w kierunku rumuńskiej granicy aż do chwili, gdy kolumny .czołgów radzieckich przewalić ły się. z łoskotem w odwrot
nym kierunku niż zdążali . uciekinierzy. Potem była Sybe ria, praca w kołchozie i cał
kiem niespodziewane małżeń
stwo z Wiktorem, którego po
znała na wiejskiej zabawie.
Pracował z grupą innych Po
laków przy wyrębie lasu. Po
dobał jej się,' chociaż był od h.ej o dziesięć lat starszy.
G ly urodziła im się córeczka, postanowili jej dać imię zmar łej babci, pochowanej w da
lekiej Syberii. Ojciec pani Katarzyny także już nie żył, gdyż zginął tragicznie od bom by podczas ewakuacji. Może
właśnie to, że pozostała sa
ma na świecie w obcym, da
lekim kraju, skłoniło ją do szybkiego wyjścia za Wikto
ra.
W jej pamięć bardzo moc
no wryły się warunki, w ja- k.ch podróżowali w roku 19 z dalekiej Syberii do kriju. Córeczka Walentynka mi: ła wówczas trzy latka, a oni jechali do kraju całymi tygodniami. Całe szczęście, że podróż odbywała się latem.
Tak pragnęła, żeby chociaż raz rzucić wzrokiem na wieś rodzinną pod Tarnopolem, ale okazało się to niemożliwe. Po ciąg wiozący repatriantów wlókł się powoli przez bez
kresne pola i lasy Związku Radzieckiego, zatrzymując się na wiele godzin wśród bez
ludnych pól lub na ruchli
wych szlakach komunikacyj
nych. Córeczkę poratowało mleko otrzymywane prosto od krowy, którą w wagonie. wioz ła na Zachód pewna rępa- triancka rodzina z okolic Brześcia. Po wielu tygodniach spędzonych w wagonie prze
jechali wreszcie rzekę B i znaleźli śię na polskiej z e- mi. Gorąco namawiała m .a, żeby wysiedli na której- 'sta
cji i osiedlili się w okol: „ch Przemyśla lub Rzeszowa. W tor pochodził z tych okolic.
— I co tam będziemy ro
bić? — zadawał jej mąż py
tanie. Gdzie zamieszkamy?
Moja wieś rodzinna zo /.da spalona przez ukraińskie bun
dy UPA, to i pewno no. ej chałupy nie oszczędzono. Tam na Ziemiach Zachodnich cze
kają na nas puste domy. I o pracę bardzo łatwo. A pań
stwo, takim jak my, pomaga.
Nie, pojedziemy na Ziemie Za chodnie i koniec. I przyjecha
li. Prosto do Nysy, która stra szyła wtedy rumowiskami gru zów. Czasem pani Katarzyna gniewała się na Wiktora, ze nie osiedlili się na wsi, gdzie byłoby im zapewne lżej z trójką dzieci. — Jaki tam ze mnie rolnik — odpowiadał Wiktor. Ze wsi wywędrowa- łem gdy miałem szc nafcie lat. Zresztą mnie życic na wsi nie odpowiada Mf.m swój zawód, dobrą pracę w fabryce, więc czego mi szukać jeszcze. Wiktor był powoli ni i spokojnym człowiekiem, ale potrafił postawić na swoim.
No i doczekał się swojej eme rytury...
„Nie, nie skarżę się na swo je dzieci, choć mnie czarem serce boli. Przecież sta . m śię ich wychować na dobrych ludzi. Wszystkie swoje < ły. ca łe swoje życie im tylko . - święciłam . Z. myślą o ■’
ciach wyrzekłam się r.- et ponownego wyjścia za -m • za pana Józefa. Jakże b -o przydałaby się,teraz jego moc i opieka. Spełniła < co do joty jego okrutna
powiednia — „dzieci <■ > ip .-swoją drogą i pani pozo:- inie .samotna’’.# I poszły, p .wiając chorą i bezradna i
kę na łasce, obcych k: ■ Te- raż kiedy raz na kilka ■ ;ę _cy odwiedza ją syn w : m .mieszkaniu, patrzy na >.>
z ukrywanym bólem i z .. .- dem powstrzymuje c. :. -ce się do oczu łzy. Wie bo m dobrze, że te rzadkie od ■ e- dziny są tylko po to .-,iy uspokoić swoje synowskie • mienie. Syn może by ... - brał do siebie do Kę'’.
na ale synowa nie p.
Ma przecież własny, ł.- . -y dom na przedmieściu i r< wo
dzi mu się całkiem d/ :ze.
Obie córki także mają dobre warunki materialne
— Jak to się mogło stać — pani Katarzyna ciągle zadaje to pytanie — że oni o mme zapomnieli. Kiedy przed kil
ku tygodniami odwiedziłem panią Katarzynę, nie skarży
ła się na swój los, tylko ciąg
le zadawała to pytanie. „Ży
czę im wszystkiego dobrego, bo to przecież moje dzieci rodzo
ne. Da Bóg, źe wkrótce za- bierze mnie do siebie. A sy
nowej nie życzę bynajmniej tego, żeby na starość pozosta
ła taka samotna i bezradna jak ja.” WŁ. LULEK