ESOBRESSńS
# Rozmowa z mż. Mieczysławem Warzochq 0 Jubileusz bez satysfakcji £ Z pogranicza Ł'; ĆT3 "7’ ' konfliktów społecznych 0 Robotniczej konsul facje • Nowości motoryzacyjne H Felieton
# Wspomnienia z wakacji # Koszówka £
W rocznicę Września
Pierwszego września w 45 rocznicę hitlerowskiej napaści na Polskę, pod pomnikiem Bojowników o Wolność i De
mokrację odbyła się uroczystość upamiętniająca wydarze
nia tamtych wrześniowych dni. W szpalerze przed pom
nikiem ustawiły się poczty sztandarowe organizacji spo- łecz.nych, politycznych i kombatanckich. Okolicznościowe przemówienie wygłosił przewodniczący oddziału ZBoWiD w Nysie Mikołaj Puchiniec. Następnie przy dźwiękach werbli złożono pod pomnikiem wiązanki kwiatów. Jako pierwsza do konała tego delegacja weteranów walk pamiętnego Wrześ
nia i późniejszych kampanii. Dalej wiązanki kwiatów skła- d y delegacje organizacji społeczno-politycznych, admini
stracyjnych, zakładów pracy w tym również FSD, młodzież szkolna a także mieszkańcy miasta.
N odrabianie zaległości <u HVSII
Produkcja
Sierpień był kolejnym mie siącem. w którym udało się nadrobić zaległości w produk cji gotowych pojazdów. Pomi mo urlopów sporej części pra cow ników pozostała część za logi udowodniła, że można produkować nie tylko zgod
nie z planem ale i ponad plan.
Plan miesiąca sierpnia zakła dał wyprodukowanie 1050 szt.
gotowych pojazdów. Wykona no zaś 1128 szt. co stanowi 107,4% planu miesięcznego.
Jeśli w każdym z następnych miesięcy uda się podobne prze
Tak wyglądał Dom Starej Wagi na starych rycinach i zdję
ciach fotograficznych, zanim uległ wojennym zniszczeniom.
Można by rzec, że fronton Domu Starej Wagi był małą galerią obrazów.
w sierpniu
kroczenie to wierzymy, że za ległości z pierwszych kwarta
łów będą nadrobione.
W dalszym ciągli jednak spa da produkcja nadwozi. Na pla nowane. wykonanie 195 szt.
wykonano tylko 77. Narasta
jąco zaawansowanie w pro
dukcji tego asortymentu wy nosi i tak 106,5%. Ale jeśli tempo spadku będzie tak du że to szybko możemy znaleźć się pod planem, a na wymia nę nadwozia czeka się jednak kilka lat.
Nr 9 (272)
' REmKCJA^CMMT
fry- ««
zochaBędziemy robić wszystko aby plan był wykonany
Jak wszystkim wiadomo, w naszym zakładzie nastąpiło w ostatnim okresie kilka zmian kadrowych. Jedną z nich by
ła zmiana na stanowisku z-cy dyrektora ds. produkcji. Z dniem 1 sierpnia br. stano
wisko to objął mgr inż. Mie czysław Warzecha. Nowego dy
rektora nie trzeba przedsta
wiać. Czytelnikom szczególnie z wydziałów produkcyjnych jest doskonale znany. Po u- kończeniu studiów jako’ staży sta pracował na wydziale PR-4, następnie na stanowis
ku mistrza PR-5, później a- wansowal na stanowisko kie równika tego wydziału. W su
Dyskusja nad założeniami CPU na rok 1985 __
W oczekiwaniu na
Skończyły się już konsulta cje nad planem spoleczno-gos podarczym na rok przyszły.
Założenia tego planu wraz z podjętymi w lipcu przez Ra
dę Ministrów decyzjami o' za mówieniach rządowych i pro gramach operacyjnych stano
wią bazę do tworzenia pla
nów przedsiębiorstw.
Przypomnijmy po co były te konsultacje? Komisja Pla nowania chciała poddać spo
łecznej weryfikacji swoije pro pozycje, przedyskutować real
*
Skończyły sie wakacje i roz począł się nowy rok nauki szkolnej. Chłopcy i dziewczę
ta podejmując swoje uczniów skie obowiązki zapewne po
wracają myślami do wakacyj nych zabaw i przygód. To nic, za niespełna dziesięć miesię
cy, znów będą wakacje szkol
ne.
$
13 września 1984 r.
mie pracuje w fabryce 4 i pół roku, wyłączając okres od bywania ćwiczeń wojskowych.
W dotychczasowej pracy dał się poznać jako energiczny, konkretny, posiadający dużo zapału w swych działaniach
— ma to duże znaczenie za
równo dla zakładu jak i dla podległych mu pracowników.
Na jak długo starczy tej ener gii, czy plan produkcji bieżą cego roku będzie wykonany — z takim; i innymi pytaniami zwróciłam się do dyrektora W a r^. ochy. Panie dyrektorze, ną ćhwilę chciałabym wrócić jeszcze do przeszłości. Przez 10 miesięcy był Pan głównym
ność proponowanych zamie
rzeń, po to, by w 1985 roku uzyskać dalszy postęp w gos
podarowaniu mierzony wzro
stem dochodu narodowego, u- macniać procesy stabilizacyj ne w gospodarce. Przede wszy stkim jednak po to, bv przed siębiorstwą, od których to za leży mogły ze znacznym wy
przedzeniem i bez zaskccze- ,nia „wpasować się” ze swy
mi przedsięwzięciami w plan centralny, zapewnić jego reali zację. Plan central,.v daje bo
CENA 2 ZŁ
technologiem. Już wówczas chcialam Pana zapytać kiedy jako szef służby technologi.z nej zadziała Pan w kierunku zmniejszeni.i uciążliwości pra cy na niektórych stanowis
kach? A nie brak w fabryce stanowisk na których ludzie pracują leżąc na betonie, kię cząc np. przy klejeniu podłóg lub też w innej niewygodnej dla ciała pozycji. Powszechnie wiadomo, że warunki pracy w fabryce nie są najlepsze. Po proszę o kilka zdań ’na ten te mat.
(Ciąg dalszy na str. 3)
decyzję
wiem wyraz ogólnospołecznym celom i potrzebom, która mu si dostrzegać j respektować każde przedsiębiorstwo.
Już dziś wiadomo, że gospi darować w roku przyszłym nie będzie łatwo. Dwie barie ry szczególnie stoją naszej gos podarce na przeszkodzie. Po pierwsze — nie można spodzie whć się istotnego przyrostu zatrudnienia. Szczególnie prze mysi nie może liczyć na ża—
(Ciąg dalszy na str. 2
(Dokończenie ze str. 1)
den przyrost, a wprost orze- ciwme, w niektórych jego ga łęziach nastąpi spaueK za- truomenia. laa ma być zresz tą przez co najmniej 10 lat.
Wzrost wydajności pracy j aoskorjalenia jej organizacji jest jeonym sposobem pokona nia tej bariery jeśli me chce my stagnacji produkcji. Drugą stanowi zaopatrzenie w mate nały i surowce M .dwie trie cie przyrostu dochodu naro
dowego do podziału w przysz łym roku i , eb3 osiągnąć osz czedzając materiały surowce i energie Na znaczny moort zaopatrzen’cw.v liczyć nie m(>
żerny
W Nysie jak juz podawalis my w pop. zednim numerze ga zety dwa przedsiębiorstwa ob
jęto konsultacjami. Jednym z nich była nasza fabryka. W sierpniu odbyły się zebrania konsultacyjne które miały dać odpowiedź jak załoga i aktyw FSD widzi swoja pozy cję w przyszłorocznym cen
tralnym planie gospodarczym.
W zebraniach tych, którym przewodniczył sekretarz ekono miczny KZ PZPR uczestniczył
Amnestia
Z okazji 40-lecia PRL Nie
zależny Samorządny Związek Zawodowy pracowników FSD oraz PRON działający przj fa bryce wystąpiły, do dyrektora naczelnego z wnioskiem o da
rowanie kar regulaminowych nałożonych na pracowników za popełnione do dnia 21.07.1984 r.
wykroczenia określone w Regu laminie Pracy oraz w innych wewnętrznych aktach norma
tywnych. Ustosunkowując się pozytywnie do powyższych wniosków, dyrektor działając w porozumieniu z Radą Pra cowniczą wydał Decyzję nr 5/NO/84 z dnia 28.08.84 r. w sprawie anulowania kar regu laminowych. Zgodnie z treś cią § 1 Decyzji daruje się ka ry regulaminowe udzielone pracownikom fabryki za wy
kroczenia popełnione przez nich w okresie od 1.01. do 21.
Brygada fukich uiele
JUBILEUSZ bez satysfakcji
W poprzednim numerze na
szej gazety zamieściliśmy zdję cie wraz z notatką informują
cą o wykonaniu 300.000 ram podwozia na wydziale PR-2.
Przedstawiliśmy wówczas na tym zdjęciu niektórych z twórców tego jubileuszu. Dziś powracamy do tego zdarzenia ponownie, chcąc ukazać wa
runki jego powstania. Dotar
łem w tym celu do pracow
ników przedstawionych na zdjęciu. Stanowią oni część 17-osobowej brygady Józefa Wasyle wieża, która pracuje przy produkcji ram. Miałem okazję poznać jeszcze kilku innych pracowników wchodzą cych w skład tej brygady, co uznałem za okoliczność sprzy
jającą, ponieważ cała brygada przyczyniła się do tegoż ju
bileuszu.
Jeszcze na początku mojej wizyty, zanim rozpoczęliśmy rozmowę miałem możność po
obserwować pracę ludzi przy
2 klakson
przedstawiciel KW PZPR w Opolu, który na bieżąco noto wal uwagi i zastrzeżenia ja
kie paoaiy z sali w trakcie dyskusji. Trzeba p-rzy tym jas no powiedzieć, ze dyskusja nie była am gorąca am ourz liwa, a i dyskutantów oyło niewielu. Przyczyn tego moż na szukać przede- wszystkim w przedstawionych założe
niach CPR na rok 1985, a ra
czej braku konkretnych zało żeń — dotyczących przemysłu motoryzacyjnego. Aby dysku towac trzeba wiedzieć co dru ga strona m3 do zaofiarowa
nia, czym się będzie dyspono
wać, w jakich ilościach i Kie
dy. Bez tej wiedzy dyskusja na temat planu jest bezprzed miotowa i porównać ją można do strzelania do tarczy z opas ką na oczach. Jak wiem, żao ne konkretne ustalenia doty czące przyszłości przemysłu motoryzacyjnego nie zostały jeszcze podjęte, w szczegolnoś ci chodzi o podjęcie w kraju produkcji silników wysoko
prężnych do samochodów do stawczych i na tej bazie u- ruchomienia produkcji no
wych typów samochodów.
Trudno też mówić o przyszłoś
w fabryce
07.1984 r. za wyjątkiem kar otrzymanych z tytułu kradz>je ży mienia zakładowego, naru szaniu przepisów o wychowa niu w trzeźwości i przeciw działaniu alkoholizmowi oraz kar otrzymanych za nieobec
ności nieusprawiedliwione w pracy lub samowolne opusz
czenie stanowiska pracy.
Przyjęcie takiego rozwiąza
nia podyktowane zostało tym, że wymienione wykroczenia traktowane są jako najcięż
sze z punktu widzenia ich szkodliwości społecznej, stano
wiące jednocześnie najliczniej szą grupę spośród wszystkich popełnionych w fabryce wy
kroczeń. Objęcie ich amnestią w takim wypadku oznaczało
by zaprzeczenie dotychczaso
wych działań podejmowanych w kierunku podnoszenia dys cypliny i poszanowania mie
ramach. Przygotowując sobie w myśli pytania, które powi
nienem im zadać, zacząłem zastanawiać się nad tym jed
nym zasadniczym dla mnie pytaniem. Mianowicie co właściwie oznacza dla nich ta okrągła liczba zrobionych ram? Tym właśnie pytaniem zamierzałem sprowokować moich rozmówców do reflek
sji nad swoją pracą. Czy istot nie bowiem 300 tys. ram to’
jest w ich odczuciu dużo, czy mało, a jeżeli by uznać to za sukces, to jakie ma on dla nich znaczenie? Pytania te były w zasadzie ostatnimi, jakie do nich skierowałem.
To bowiem, co ułyszałem prze szło moje oczekiwania i nie musiałem pytać już o nic więcej. Ludzie, którzy tam pracują mają tyle do powie
dzenia, że mnie pozostało je
dynie słuchać i notować ich wypowiedzi. A było ich wiele, wciąż bowiem podchodził któ
ryś z pracowników oderwaw
szy się na chwilę od pracy i dorzucał od siebie kilka uwag. Dlatego też trudno by
ło by mi nawet trzymać się ściśle tego, kto i co Dowie
ej gdy teraźniejszość nie szczę dzi nam powtarzających się kłopotow. Od kilku już lat przecież borykamy się z trud nościami w zaspokojeniu pó- trzeb bieżącej produkcji w ma teriały hutnicze a szczególnie blachę, z którą raz jest lepiej raz gorzej ale nigdy dobrze.
Jak wynika z niektórych głosow w dyskusji, zachodzi również obawa, że założona w CPR podwyżka cen w 1985 ro ku jest za wysoka w stosun ku do poziomu płac w pi'zea- siębiorstwach rrzemysłu mo
toryzacyjnego Plan produkcji FSD na rok przyszły został opracowany już wcześniej i zakłada wyprodukowanie 13500 szt. gotowych pojazdów oraz 2000 szt. nadwozi. Plan ten jest w zasadzie zgodny z za
łożeniami CPR. a został opra
cowany na podstawie rozdziel nika Komisi, Planowania nrzy Radzie Ministrów. Czas poka- że czv jest to plan realny, a zależeć będzie zarówno od za opatrzenia materiałowego, jak i wydajnej pracy nas wszy
stkich.
(zw)
nia społecznego. Tym samym dobrodziejstwo amnestii pozba wionę zostało by aspektu wy chowawczego w rozumieniu potrzeb i interesów całei za logi fabryki. Wobec powyższe go zgodnie z Decyzją dyrekto
ra fabryki anulowane zostają wszystkie te kary, które nie wchodzą w skład wymienio
nych rodzajów wykroczeń.
Służba Pracownicza zobowią zana została do usunięcia z akt personalnych pracowni
ków kar, które objęte zostały amnestią i powiadomienia o tym zainteresowanych pracow ników drogą odpowiednich pism. Należy tu wszakże nad mienić, że darowanie nałożo
nej kary nie powoduje zwro
tu dokonanych już potrąceń z wynagrodzeń za pracę pracow nikom. którzy kary takie otrzy mali, lecz spowoduje to jedy
nie usunięcie ich z akt perso nalnych.
Rzecznik Prasowy Fabryki Stanisław Stanulewicz
dział, toteż poprzestaję tu na opisie stanu rzeczy, który przedstawili mi moi rozmów
cy.Ogólny klimat naszej roz
mowy nie był niestety w na
stroju „jubileuszowym”, cze
go przyznając szczerze nie spodziewałem się. Liczyłem przede wszystkim na to, że te 300 tys. zrobionych ram będzie raczej okazją do roz
ważań nad tym, jakimi dro
gami zmierzano do tego osiąg nięcia. Tymczasem dla pra
cowników z brygady Wasyle- wicza tylko przyszłość ma praktycznie znaczenie. Wciąż szukają oni odpowiedzi na to, nawet w czasie naszej dyskusji — jak długo będą jeszcze w takich warunkach i z takim samozaparciem pro dukować kolejne tysiące ram.
Dla nich ilość zrobionych do
tąd ram jest tylko ■ namacal
nym dowodem ciężkiej pracy
— za ciężkiej jak na to osiąg nięcie. Dla każdego spawacza 11 ram na dniówkę jest co
dziennym wyczynem, bo mógł by robić ich 8. Tylko kto na
(Ciąg dalszy na str. 4)
Historia, nauczycielka życia
Kazuego roKu, »v rocznicę tragicznego Września powra
camy uo tamtycn wydarzeń i narodowych uoświadczen, po wieieKroc rozpatrując i ana
lizując przyczyny tamtej wrześniowej KięsKi i później
szej zbiorowej tragedii utra
ty niepodległości, która na lata całe legła ciężkim brzemieniem na materialnym i ducnowym oycie naroau polsKiego. <Jd tamtego tra
gicznego Września upłynęło juz 4o lat. folaKom. Którzy Wien czas przyszli na świat, dziś juz siwizna pruszy czo
ła. Z każdym rokiem jest juz coraz mniej tych, Którzy oso
biście przeżyli drugą wojnę światową i hitlerowsKą oku
pację. Już obecnie większość społeczeństwa wojnę i hitle
rowską okupację zna z fil
mu, opowieści literackich i relacji rodziców, Krewnych i znajomych. A nie jest to prze ciez to samo, co osobiste do
świadczenie i przeżycia, bo człowiek nawet w najdosko
nalszym przekazie ustnym czy pisemnym, nie jest w sta
nie przekazać tego wszystkie
go co przeżył i doświad
czył.
W roku Diezącym minęła 70 rocznica tragicznych wyda
rzeń w Sarajewie, Które sta
ły się preteKStem do wywo
łania pierwszej wojny świa
towej, która kosztowała ludzKOŚć 10 milionów ist
nień ludzkich, nie licząc milionów ludzi trwale oka
leczonych, wielkich strat ma
terialnych i ogromu ludz
kich cierpień. Co współczes
ne pokolenie — nie tylko Po
laków, lecz także Europejczy ków — wie o rzeczywistych przyczynach i skutkach pierw szej wojny światowej? Ilu młodych Polaków rozumie dziś tragedię rozdartego na trzy zabory narodu polskie
go, który pozbawiony nie
podległości musiał uczestni
czyć wbrew swojej woli i własnych interesów w tej masakrze narodów, walcząc często między sobą, w obcych, nienawidzonych mundurach?
Historia magistra vitace est (historia jest nauczycielką ży cia) — brzmi łacińska senten cja. I dodajmy — historia jest nauczycielką życia żarów no dla ludzi, jak i całych narodów. Znać historię swo
jego narodu i ją dobrze ro
zumieć, to jest wielka rzecz, stanowi bowiem podstawę patriotyzmu obywatela każde go kraju. Młodsze pokolenie Polaków, stojąc wobec aktual nych problemów i niosących światu zagrożeń, nie zadaje
Leonard Dubiel
nie źyje
W wieku 58 lat zmarł nagle długoletni pracownik FSD Leonard Dubiel. Nieubłagany los wyrwał z naszych szeregów popularnego i łubianego przez wszystkich „Lo- nia”.
Pracę w naszej fabryce podjął już w 1946 roku i z krótką przerwą pracował w niej do czasu przejścia na emeryturę w 1983 roku. Początkowo jako ślusarz, później brygadzista a następnie mistrz dał się poznać jako du
żej klasy fachowiec i doskonały organizator pracy. Od początku też zaangażowany był w pracach społecznych i związkowych. W latach 60 i 70-tych pełnił między in
nymi funkcję sekretarza Rady Zakładowej oraz spo
łecznego inspektora pracy. Aktywnie działał również w organizacji partyjnej. Był sekretarzem Oddziałowej Or
ganizacji Partyjnej, członkiem plenum KZ PZPR. W ostatnim okresie był przewodniczącym koła rencistów i emerytów NSZZ przy FSD — Nysa. Wiele czasu po
święcał również krzewieniu kultury fizycznej i sportu w fabryce i mieście.
Za śwoją działalność był wielokrotnie odznaczany.
Już w 1955 roku otrzymał odznakę Przodownika Pracy.
Wśród dziesiątków późniejszych odznaczeń wyróżnia się Brązowy Krzyż Zasługi oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
W zmarłym tracimy wypróbowanego towarzysza i nieodżałowanego kolegę.
Cześć jego pamięci sunie pytań dlaczego BuiSKa
we wrześniu 1939 roku prze
grała wojnę z hitlerowskimi N.emcami, a naród Po.ski
skazany został na lata Cier
pień i Okupacyjnej uuręKi.
Wśród starszego pokolenia po zostają jednak w pamięci ży
we wspomnienia tragedii na
rodowej po przegranej wa.ce z przeważającą potęgą wrogu, bezsilność i rozpacz ogarnia
jącą społeczeństwo w pierw
szych dniach hitlerowskiej okupacji, z których jednak na rodził się duch oporu i prag
nienie walki z okupantem i przemocą.
Tamtą wrześniową wojnę musieiismy przegrać, bo taki był układ sił politycznych i wojskowych. Byliśmy słabi gospodarczo, militarnie i po
litycznie, byliśmy osamotme- m i straszliwie oszukani przez rzekomych przyjaciół i niepewnych sojuszników. Nad Tamizą i Sekwaną latem 1939 roku mówiono, ze za poi ski Gdansk nie warto umie
rać. Tym, którzy głosili wów
czas takie hasła we Francji i Wielkiej Brytanii, historia wymierzyła gorzką lekcję lo
giki. Później, broniąc własnej skóry i własnej niepodległoś
ci, musieli umierać w afry
kańskich piaskach pustyni, a polscy żołnierze umierali na francuskiej i angielskiej zie
mi, broniąc niepodległości tych narodów i nie pytając o cenę przelanej krwi.
Jako naród stanęliśmy do tej nierównej walki, owego tragicznego Września, chociaż do takiej walki nie byliśmy przygotowani i byliśmy z go- rv na straconych pozycjacn.
Naród polski mimo nacisków kapitulanckich zachodnich so juszników. pierwszy stawił zbrojny opór hitlerowskim podbojom w Europie. Pola
cy, mimo poniesionej klęski wrześniowej, nigdy nie złoży
li całkowicie broni i dalej walczyli na wszystkich fron
tach drugiej wojny świato
wej. Niemcom hitlerowskim nigdy nie udało się terrorem złamać ducha oporu narodu polskiego, ani też nie udało się nakłonić wojskowych i cywilnych polityków do stwo rżenia kolaboranckiego, oku
pacyjnego rządu na wzór in
nych okupowanych krajów.
Za swój patriotyzm i wolę oporu zapłaciliśmy wysoką cenę, najwyższą w liczbacn bezwzględnych w stosunku do liczby mieszkańców na
szego kraju w porównaniu do innych krajów.
(Ciąg dalszy na str. 3)
Będziemy robić wszystko
aoy plan był wykonany
(Dokończenie ze str. 1)
— iecłinicznie jest to moźli we. Trzeba byłoby przenośnik poaniesć wyżej i wówczas wy konanie pracy odbywałoby się w pozycji prawie stojącej, co na pewno zmniejszyłoby u- ciążliwość wykonywania nie
których czynności. Jest to ope racja niestety wymagająca znacznych nakładów finanso
wych, których na razie brak.
Jeżeli chodzi o montaż podłóg na wydziale PR-5, to w przysz łości sprawa okuć j podłóg zo sianie generalnie rozwiązana.
Przewiduję, że w najbliższym czasie podłogi będą montową ne już na blachowni, a na montażu zostanie do wykona nia jedynie niewielka ilość prac w warunkach szczegól
ni * uciążliwych.
'Teraz osobiste pytanie. Na którym stanowisku czuje się Pan lepiej, a raczej pewniej, na stanowisku poprzednim czy. jako z-ca dyrektora ds.
produkcji?
— Ną to pytanie nie chciał bym odpowiadać, pracować trzeba wszędzie, czas da od
powiedź.
Ta jednak dopowiem tutaj, gdyż Pan dyrektor jest zbyt skromny, że wiele ludzi w fa bryce łącznie ze mną twier
dzi, że jednak Pana miejsce jest na obecnym stanowisku
— bezpośrednio związanym z produkcją. Przemawiają za tym zarówno cechy charakte ru iak i fakt, że od początku pracy w fabryce był Pan związany z produkcją. Ale wracając do pytań. Czv prze
Historia, nauczycielka życia
(Dokończenie ze str. 2) Polska straciła 6.028 tys. o- bywateli, z czego zaledwie 10 proc, obejmują straty wojska i ludności cywilnej wynikłe z działań wojennych. Oblicza się, że w latach 1939—1945 na gruźlicę, głównie wskutek niedożywienia, zachorowało 1.140 tys. osób więcej, w po
równaniu z przedwojenną przeciętną zachorowań. Zmia
nie uległa również liczba u- rodzeń, bo o 1.215 tys. dzie
ci mniej. Do prac niewolni
czych w Niemczech wywiezio no około 2.400 tys. osób. Stra
ty materialne (zniszczone i zrabowane mienie, wynosiły 38 proc, wartości przedwojen
--- Pytania nie pozroslały bez odpowiedzi---
Szczera konsultacja
Konsultacje władz ze spo
łeczeństwem mają zarówno entuzjastycznych) zwolenni
ków, jak i zdecydowanych przeciwników. Zwolennicy twierdzą, że konsultowanie sie ze społeczeństwem jest wyrazem realizacji w prak
tyce demokracji i udziału społeczeństwa we współrzą
dzeniu krajem. Bez zasięga
nia opinii i przeprowadzania konsultacji — twierdzą oni — nie można podejmować roz
sądnych decyzji, zgodnych lub chociażby zbieżnych ze spo
łecznymi odczuciami.
Przeciwnicy konsultacji na
tomiast argumentują, że wszelkiego rodzaju konsulta
cje i sondaże opinii społecz
nej są odbiciem grupowych i partykularnych interesów i trudno opierać politykę pań
stwa na społecznych i prze
widuje Pan jakieś zmiany or ganizacyjno-kadrowe?
— Jako takich ruchów kad rowych nie przewiduję, stano wiska mistrzów są obsadzone, chyba żeby ktoś sam chciał odejść. Jeżeli będziemy zmie niać organizację produkcji to głównie w zakresie stworze
nia kompleksu montażowego tzn. halę podwozi należałoby przenieść na PR-2, halę 107 (końcówka) oraz Polcargo (ha la 104) na halę podwozi. Jest to jednak duże przedsięwzię
cie organizacyjno-techniczne.
Przymierzałem się do tego ja go główny technolog i myślę, że z-ca dyrektora ds. technicz nych będzie realizował ten te
mat. Dodam, że w przypadku realizacji obiektu 200, przed
sięwzięcie to będzie koniecz
nością.
Ponieważ miesięcznie poda- ję do Urzędu Miejskiego i Wydziału Zatrudnienia pew
ne dane między innymi mie
sięczne wykonanie planu pro dukcji, interesuje mnie rów
nież ten temat. Ostatnie dwa miesiące przyniosły wyraźne zwiększenie produkcji szcze
gólnie w gotowych pojazdach.
Czy ta pozytywna tendencją się utrzyma?
— Mamy w fabryce ambit
ną i zaangażowaną załogę. Bę dziemy robić wszystko aby plan roczny we wszystkich wskaźnikach produkcyjnych był wykonany. Doskonale zda jemy sobie sprawę jak wiele od tego zależy.
Zgodzi się Pan ze mną, że efekty pracy na stanowisku z-cy dyrektora ds. produkcji
nego majątku narodowego, szacowanego ostrożnie na 17 mid. ówczesnych dolarów.
Spośród zrabowanego przez hitlerowców mienia polskiego, udało się po wojnie odzyskać zaledwie maleńką cząstkę, czyli około 10 tys. wagonów kolejowych (urządzeń fabrycz nych, materiałów, surowców, itp.) oraz kilkadziesiąt stat
ków i barek pływających.
Tak więc o ileż bardziej by
liśmy po wojnie wyniszczeni i ubożsi, niż inne kraje euro
pejskie uczestniczące w woj
nie lub będące pod hitlerow
ską okupacją. I o ile więcej musieliśmy włożyć wysiłku, żeby odrobić te dotkliwe stra
ciwstawnych sobie opiniach i zdaniach. Jeżeli spotka się trzech Polaków — mamy ma
ły parlament, bo każdy z nich ma odmienne zdanie na ten sam temat — mówią opo nenci konsultacji.
Odbyte w czerwcu br. w Łodzi XVI Plenum KC PZPR wywołało wśród członków partii, zwłaszcza w środowis
kach robotniczych różnorodne opinie i reakcje. Nie brak by
ło również głosów sceptycz
nych wyrażających zdanie, że obrady XVI Plenum niczego nie> zmienią i zakończą się zwykłą gadaniną. Po kilku miesiącach od tamtego wy
darzenia można już powie
dzieć, że obrady XVI Plenum nie były tylko czczą gadaniną, lecz zapoczątkowaniem nowe
go stylu i metod działania partii, która głównie ma na
są widoczne natychmiast, cze go nie da się powiedzieć o in nych dyrektorskich stanowis
kach.
— Tak, tego nie da się u- kryć. Tutaj efekty pracy wy liczą się z dnia na dzień.
Czy często bywa Pan na wy działach produkcyjnych?
— Bardzo często, nie wy
obrażam sobie jak mogło by być inaczej. Dużo rozmawiam z ludźmi i jeszcze raz stwier
dzam, ż mamy dobrą i oddaną załogę.
Proszę powiedzieć czytelni
kom jakie funkcje społeczne pełni Pan poza pracą zawado wą?
— Od kilku miesięcy jestem radnym Rady Narodowej. Pel nię w niej funkcję przewodni czącego komisji ds. handlu i usług: Uważam, że na tym od cinku jest bardzo dużo do zro bicnia. Jest wiele spraw, któ re należy ulepszyć, zmienić, zorganizować lepiej itp. W ko misji, której przewodzę jest również inny pracownik na
szej fabryki, Pan Urzędowski.
Muszę przyznać, że rozmo
wą z Panem nastraja optymi stycznie. Zapewne jest to przy wilej młodości. Nie popełnię chyba nietaktu jeśli zdradzę, że dyrektor Warzocha nie u- kończył jeszcze 30 lat. A mło dość ma to do siebie, że oprócz zapału i energii na świat patrzy się z optymiz
mem. Dziękuję za rozmowę i życzę Panu dużo wytrwałoś ci i siły gdyż wiele jest do zrobienia.
Rozmawiała:
Maria Warmuzek-Bialikiewicz
ty i odbudować zrujnowaną gospodarkę narodową. Jeżeli dziś ktoś usiłuje porównywać nasz rozwój gospodarczy i poziom życia z innymi naro
dami, to musi także uwzględ-_
nić nasze zniszczenia w‘t dwóch straszliwych wojnach światowych, które na prze
strzeni niespełna pół wieku przewaliły się przez Polskę.
T pod tym względem historia była dobrą nauczycielką dla naszego narodu. Z tego do
świadczenia wynieśliśmy na
ukę, żeby bardziej liczyć na własne siły i dobierać new- niejszych sprzymierzeńców i sojuszników.
Obserwator
celu podniesienie i umocnie
nie przodującej i kierowni
czej roli klasy robotniczej oraz rozszerzenie jej udziału we współzarządzaniu pań
stwem. Temu celowi służy także zwiększony udział ro
botników w radach narodo
wych i w składach ich ko
misji.
Przeprowadzone w naszej fabryce konsultacje miały cha rakter żywej i ciekawej dys
kusji oraz wymiany poglą
dów, a uczestniczący w tych konsultacjach robotnicy, człon kowie partii i bezpartyjni,, pewne zagadnienia przedsta
wione pod ocenę i konsulta
cję widzą ostrzej, żądając przy tym bardziej zdecydo
wanych działań administracyj nych władz, np. w stosunku
(Ciąg dalszy na str. 5)
l pogranicza konfliktów społecznych —
Kierować jetaiota czy zespołowo?
Wiele wątpliwości i dysku
sji wywołuje zwykle, zasada jednoosobowego podejmowa
nia więżących decyzji przez mistrza, kierownika lub dy
rektora oraz dzielenia się po
siadaną „władzą” z kolekty
wem lub zespołem. Zazwy
czaj w praktyce bywa tak, że decyzje przynoszące przełożo- r:mu dodatkowego splendoru popularności w oczach pod
władnych, podejmowane są samodzielnie i jednoosobowo, bez udziału społecznego ko
lektywu, natomiast do podej
mowania decyzji niepopular
nych (udzielania kary, podzia łu nagrody, przyznania od
znaczenia itp.) zaprasza się przedstawicieli organizacji społecznych, żeby móc powie
dzieć, że jest to decyzja ko
lektywu.
Umiejętność łączenia zasa
dy jednoosobowego Kierowni
ctwa i jednoosobowej odpo
wiedzialności z zasauą kolek
tywnego współdziałania i współdecydowania nie jest rzeczą “prostą ani łatwą. By
wają różni przełożeni, jak różne są charaktery ludzkie.
Spotyka się ludzi na kierow
niczych stanowiskach, którzy nie bojąc się ryzyka i oso
bistej odpowiedzialności sa
mi, bez zaciągania rady i opinii, podejmują najbardziej ważkie decyzje. Jeżeli to są kompetentne decyzje, dobrze wyważone i przemyślane, by
wają przez podwładnych ak
ceptowane i nie wzbudzają większych kontrowersji. By
wają także przełożeni, którzy najdrobniejszą sprawę wolą uzgodnić z kolektywem, żeby mieć argument wsparcia swo
jej decyzji „czynnikiem spo
łecznym”. Byłoby chyba błę
dem twierdzić, że w każdym wypadku większość ma ra
cję, a więc decyzja podjęta zespołowo jest dostateczną gwa rancją słuszności postępowa
nia, działania lub powziętej decyzji. Mylne decyzje może podjąć kierownik jednoosobo
wo jak również kolektyw spo łeczny. Niekiedy kierownik w słusznym interesie musi się przeciwstawić błędnej decy
zji kolektywu społecznego. Nie rzadko mają miejsce sytuacje, gdy przełożeni nie potrafią w sposób zgodny i umiejętny współdziałać z kolektywem.
Czasami przerost osobistych ambicji prowadzi do lekcewa
żenia kolektywu, w innym wypadku dominujący wpływ kolektywu (kierującego się grupowym, partykularnym interesem) wiedzie do ubez
własnowolnienia kierowniczej roli przełożonego i całkowi
tego podporządkowania jego decyzji woli zespołu.
Niekiedy po jednej stronie, staje dyrektor, kierownik lub mistrz, a po drugiej stronie załoga zakładu, wydziału, względnie grupa pracownicza.
Nie akceptowany przełożony napotyka zwykle na trudnoś
ci w sprawowaniu kierowni
czej funkcji. W najlepszym razie jego inicjatywa spotyka się z brakiem zrozumienia podwładnych, częściej z bier
nością podległego mu zespołu, czekaniu na jego decyzje w najdrobniejszych sprawach, a nierzadko z oporem, jawną lub skrytą opozycją. W ta
kich sytuacjach nie ma mo
wy o zgodnym, wspólnym działaniu.
Czasami £dy dyrektor, kie
rownik lub mistrz narazi się zgranemu i zwartemu zespo
łowi ludzi, gdy swoją oso
bowością lub określonymi decyzjami usiłuje zburzyć za
stałe układy, przyzwyczajenia i nawyki, rodzą się konflikty i nieporozumienia, polegające zazwyczaj na zamazywaniu rzeczywistości, na „wypuszcza niu w maliny nowego szefa”, a nie jeden raz, na podważa
niu jego autorytetu i wyka
zaniu jego nieKompeieacji.
Antagonistyczny zespół ludzi czeka na błędne i niekompe- tentne decyzje przełożonego, żeby móc stwierdzić, że ten człowiek nie nadaje się na zajmowane stanowisko. In
nym rodzajem antagonistycz- nego działania jest przerzu
canie indywidualnej i zespo
łowej odpowiedzialności na osobę przełożonego. Mówi się
"wtedy, że jest źle bo’ tak rzą
dzi dyrektor, zdarzyło się to lub tamto, bo tak kazał mistrz lub kierownik, względ nie na taką łub inną sprawę nie zwrócił uwagi. A ponie
waż każdy popełnia większe lub mniejsze błędy lub posia
da wady charakteru, więc czatowanie na błędy przeło
żonego, przynosi wreszcie re
zultaty. Jeżeli pozbycie się go jest jeszcze trudne, to sku
teczne mogą okazać się ano
nimy i plotki. Przy czym cierpliwość bywa nagradzana.
Triumfują wówczas ci, któ
rym zmiana przełożonego nie odpowiadała lub w czymkol
wiek zagrażała, a którzy po cichu zjednoczyli wysiłki, by ochronić swój stan posiada
nia, przywileje, swoją niefor
malną pozycję w kolektywie, żeby zrealizować popularne powiedzenie: „dłużej klaszto- ra niż przeora”. Motywy ta
kiego postępowania, jawnego lub skrytego działania bywa
ją różne: urażona ambicja li
derów grupy nieformalnej, zburzenie dawnych dobrych układów, dających osobiste profity i przywileje, względ
nie dążenie do przywrócenia ładu, porządku i dyscypliny, narzucenia zespołowi przez nowego szefa nie akceptowa
nej organizacji pracy i reguł postępowania, czy sposobu od noszenia się do podwładnych.
Nasze osobiste (w znacze
niu negatywnym) ambicje by wają niekiedy przyczyną róż
nych wyobrażeń, nieporozu
mień i konfliktów. Nie są nam przecież obce a nasilają
ce się zjawiska prywaty, obłudy, sobkostwa, lokajstwa i wazeliniarstwa, dwulicowoś
ci, a nawet zwykłego cham
stwa i podłości. Znane są wy
siłki osób dążących za wszel
ką cenę do wybicia się kosz
tem innych, zdobycia pozycji w środowisku kosztem pogrą
żenia innych konkurentów, nawet swoich znajomych i przyjaciół, rozpieranie się łok ciami, żeby szvbciej i sku
teczniej dopchać się do wy
tkniętego celu.
Świadczy to o tym, że wie
le naszych odczuć i ocen oraz sposobów postępowania kłóci się z naszymi słowami i gło
szonymi zasadami moralnymi.
Niekiedy uważając się za po
krzywdzonych przez ludzi i los, usiłujemy brać rewanż na innych za swoje niepowo
dzenia. Nierzadko czujemy się powołani do rozstrzygania rzeczy wielkich naszego pań
stwa, narodu, społeczeństwa, a nie potrafimy zrozumieć problemów i spraw nam naj
bliższych, naszych współtowa
rzyszy pracy, swoich przeło
żonych, członków rodziny, na
szych bliskich, znajomych i sąsiadów, którzy oczekują od nas trochę więcej zrozumie
nia, życzliwości, czasem pomo
cy czy rady. Chciało by się powiedzieć: bądźcie na co dzień ludźmi i postępujcie po ludzku, a być może inni od
płacą wam tym samym.
MIKOŁAJ PUCHINIEC
klakson 3
JUBILEUSZ bez satysfakcji
(Dokończenie ze str. 2)
to pozwoli? To, że jest to wyczyn niech świadczy fakt, że wszystkie detale trzeba przynieść samemu. Ramę tak że trzebi przenosić, obracać na szablonie. Jedna rama waży ponad 100 kg i trzeba do niej dwóch ludzi. Po ta
kich „przerzutach" spawacz musi mieć pewną rękę do
Zanim przystąpi się do prac spawalniczych, trzeba uprzed
nio przygotować wszystkie elementy spawane w szablonie.
spawania, linijki przecież nie przyłoży. Ręce mają jeszcze pewne, ale nogi całe już w żylakach. W sile-wieku męż
czyźni z żylakami na nogach to już nie są żarty. Ale ra
my robić trzeba, żąda się na
wet więcej niż te 11 dzien
nie, bo takie wymogi stawia plan i produkcja. Z tej też przyczyny rzadko kto pozwa
la sobie na dłuższy urlop. Po prostu nie może, bo swoją pracą obciąża kolegów. Jak
by i tego było mało, z po
wodu braku ludzi często są przerzucani na lakiernię de
tali, na adaptację — tam, gdzie najczęściej nie ma peł
nej obsady kadrowej. Ich sa
mych na ramach także jest za mało i będzie jeszcze mniej, bo trzech z nich jest już na wypowiedzeniu, a no
wi nie przyjdą szybko. Przy takich warunkach pracy i osiąganych tam zarobkach skusić kogoś będzie trudno.
Spawacze wolą inne stano
wiska pracy, choćby na wy
dziale PR-3, gdzie praca jest zdecydowanie lżejsza i lepiej zorganizowana. Co do tęga sam wątpliwości nie mam znając warunki pracy na PR-3 w porównaniu do ich pracy na ramach.
Większość moich rozmów
ców nie przerywa pracy, to
Pospawane ramy trzeba jeszcze przy pomocy fizycznego wysiłku przenieść na wózek, który dostarczy je do następ
nej fazy produkcji.
4 klakson
mieć załatwione jak należy.
Nie ukrywają bowiem tego, że chcą zarobić tyle na ile pracują według zasady dobra płaca za dobrą pracę. Uważa
ją, że za swą naprawdę cięż
ką pracę powinni być lepiej wynagradzani niż te 18 tys.
miesięcznie. Nie żądają wygó
rowanych pieniędzy. Na te 17—18 tys. 6—7 tys. stanowi plącę za akord. Reszta to pre mia i gdyby nie ona, pewnie zarabialiby znacznie mniej.
Zresztą 18 tys. zł. miesięcz
nie zarabiają najlepsi w bry
gadzie. Pozostali mają już mniej, choć są niewiele gorsi od swych liderów. Motywacja płacowa praktycznie nie ist
nieje, bo za wykonanie więk
szej ilości ram różnice w pa
robkach są ktikusetzlotowe.
Nie tutaj więc należy doszu
kiwać się ich chęci do wzmaga
nia wysiłku. To niespełnione nadzieje są tym bodźcem. Tyl ko na ile one mogą wystar
czyć? Może zdąży załatwić to nowy system motywacyjny, nad którym pracuje się obec
nie w fabryce — zanim nie stracą cierpliwości i nadziei i nie porozchodzą się do lżej
szej i lepiej płatnej roboty.
Oni nie chcą się stawiać, straszyć, żądać rzeczy niemoż liwych. Walczą o swoje pra
wa. Czy wykorzystali już wszystkie możliwości? Od ro
ku ubiegają się o spotkanie z Dyrekcją, o ich sytuacji wiedzą wszyscy począwszy od szej nawet przerwy na papie- ' mistrza i kierownika. Obecny rosa. Wszystko po to, aby
wykorzystać do maksimum czas względnego chłodu i czystości powietrza. Teraz w lęcie ten czas skrócił się znacznie, gorąco robi się znacznie szybciej niż w in
nych porach roku, a upały są już dla nich najbardziej męczące. Nie próbuję ich na
wet przekonywać, że „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”, bo każdy mógłby stwierdzić,
za za po też dyskutujemy sobie w rze
czywistych jej warunkach — w snopach iskier, w gorącym i niesłychanie zapylonym po
wietrzu. Nikt jakoś nie wziął się jak dotąd za wentylację i jej brak bardzo im doku
cza. Jak można przecież wy
konywać tak napięte zadania w takiej ciasnocie i ducho
cie. Zwykle do południa go
nią ile sił nie robiąc najkrót-
przy naszej rozmowie jeden z mistrzów swoją wypowie
dzią potwierdza to, że wiedzą wszyscy a nikt nic zrobić nie może. Kierownik wydziału także potwierdza ten pogląd, bo nie wszystko zależy od niego i winnych należy szu* kać w Inwestycjach, Służbie Gospodarki Narzędziowej i Głównego Technologa. Wszy
scy niby wiedzą co mają ro
bić, ale roboty tej nie widać.
Z tego wszystkiego powstają tylko niesnaski między nimi a kierownictwem wydziału, w Przez to, że walczą o swoje takim upale. Niestety sprawa
wentylacji wciąż pozostaje niezałatwiona, pomimo sta
rań kierownictwa wydziału.
Specjalistycznych badań le
karskich nie przechodzą. O sanatoriach też nie mówiono im nigdy, a nie tylko o ży
laki tu łatwo, o pylicę rów
nież. O innych chorobach i dolegliwościach zawodowych lepiej nie wspominać, bo to już sprawa nadająca się na osobny artykuł. Wszystko można bałoby znieść gdyby w końcu zajął się ktoś spra
wami warunków pracy w zakresie ich właściwej orga
nizacji i ich polepszenia.
I tak nie byłoby to jednak wszystko, co chcieliby oni że tych „wiórów” leci tu dużo. Człowiek schowany maską spawalniczą jest kilku minutach mokry
nie są tą brygadą, którą się wyróżnia. Pomimo, że więk
szość członków brygady ma ponad dziesięcioletni staż nie nagannej pracy, żaden jak dotąd nie otrzymał, wyróżnie
nia. Z okazji tych 300 tys.
ram też pewnie nie dostaną, choć jubileusz ten prżyszedłby później, gdyby nie ich zaan
gażowanie i solidna praca.
Oficjalnie wyrażane uznanie sprowadza się praktycznie do poklepywania po ramionach i powtarzania „no idź, zrób...’’.
Uznania także im brakuje, bo nie dość — jak twierdzą, że pracują w trudnych warun
kach, to jeszcze male zarobki i żadnego uznania, żadnej sa
tysfakcji. Formułują tu w związku z tym wniosek, że nie traktują oni tego jubileu
szu jako osiągnięcia na mia
rę sukcesu. Ostatecznie jed
nak dla nas jest to sukces, poprawia mnie brygadzista Józef Wasylewicz, sukces dlatego, że jeszcze wytrzymu
jemy, że przyszedł on szyb
ciej niż planowano. Nie liczą się cyfry, bo te są zawsze do osiągnięcia, ważne jest jakim kosztem i wysiłkiem do tego pochodzimy. Byłby to na pew no pełny sukces, gdyby tak jubileusz był dla fabryki a satysfakcja z niego dla nas.
Nie mamy tej satysfakcji i nie wiemy czy ten jubileusz zmieni coś w naszej pracy.
Te znamienne słowa wybra
ne przeze mnie świadomie ze wszystkich wypowiedzi człon ków brygady stanowią motto i jednocześnie podsumowanie naszej rozmowy. Dlaczego jednak wobec tak dużej licz
by uwag i pretensji niektó
rzy z nich — ci co uwidocz- nieni zostali na zdjęciu mie
li miny raczej zadowolone i wyglądali na ' usatysfakcjono
wanych? Chyba stać nas jesz cze na odrobinę radości z naszej pracy — stwierdza
<
spawacz Edward Ostrowski
— my wiele rozumiemy, że sytuacja w fabryce jest trud- .na. Dlatego też czy ja, choć mnie nieraz złość bierze, al
bo taki Władek Mołocznik, który ma już żylaki potrafi
my jeszcze wierzyć w sukce
sy. Do zdjęcia trzeba z się uśmiechać — dorzuca inn$
wesoło i to stwierdzenie do- daje trochę optymizmu do naszej rozmowy. Z tym opty
mizmem rozstajemy się i bry
gada wraca do swojej pra
cy.Z wypowiedzi tych można jednak wysunąć wnioski da
Czynność spawania ram odbywa się w zadymionej i dusz
nej atmosferze powietrza, co nie wpływa dobrze na zdro
wie i wydajność pracy.
lekie od optymistycznych. Ich ilość jest również niepokoją
ca. W naszej fabryce stoimy przed wieloma problemami.
Większość z nich wykracza da lęka poza kłopoty jednej bry
gady. Dlatego też więc ich sprawy nie powinny stanowić tła dla problemów nurtują
cych całą załogę. Mimo to rzutują one na wiele dotąd nie załatwionych spraw, któ
re w granicach możliwości powinny być dawno załat
wione. Dziwić się wszakże można, że według ich wypo
wiedzi dziennikarze z „Klak
sonu” są pierwszymi, którzy dotknęli problemu „na żywo”, że pozwolili im wyrzucić z siebie wszystko co ich trapi.
I dziwi mnie to, że jest to z okazji jubileuszu. Jesteśmy przecież niemal na co dzień świadkami różnych sukcesów, z ktorvch na pewno więk
W/DZJŚZ !.. O&EĆAEEM 2OME, ŻE JUŻ MtyM LvrjM POMtt
ALIZVHO/ A//P RPDZJP A/A S7VZE . .A i
szość rodzi się w bólach. Ta
ka jest geneza sukcesu, jed
nak sukcesy zwykle opisuje się inaczej. Zwykle szybko też ojcowie sukcesu zapomi
nają o kłopotach, przy któ
rych udziale go tworzyli. Spo dziewamy się kolejnego jubi
leuszu, który na pewno głoś
niej będzje świętowany. Jego zapowiedzią był jubileusz wy
produkowania trzystutysięcz- nej ramy. Teraz więc czeka
my na trzystutysięczny sa
mochód i jest to niewątpliwie sukces całej załogi naszej fa
bryki, którego w żaden spo
sób nie może zdyskredyto
wać żadna trudność w jego osiągnięciu. Czy jednak usu
nie wątpliwości jego twórców fakt, w jaki sposób osiąga się granice możliwości?
Jest jeszcze wiele do zro
bienia w kierunku złagodze
nia bądź eliminacji podstawo
wych problemów występują
cych w działalności fabryki.
Odpowiedzialność i wzajemne zrozumienie wśród członków załogi musi w takim wypad
ku zmierzać do likwidacji barier i konfliktów. Przed nami jest jeszcze ten i na
stępne jubileusze. Jest jeszcze na tyle czasu, żeby można -było doprowadzić, aby suk
ces fabryki traktowany był jako sukces jej załogi, a sa
tysfakcja z jego osiągnięcia dana była jego bezpośrednim twórcom.
W.K.
Szczera
>
(Dokończenie ze str. 3) ao nierobów, brakorobów i spekulantów.
.\a kolejne zebranie kon
sultacyjne w naszej fabryce, które odbyło się 17 sierpnia w świetlicy wydziału PR-4 przybyli członkowie partii trzech OOP, z wydziałów Pl>-2, PR-4 i PR-5. W zebra
niu uczestniczyli także przed
stawiciele KW, KMiG óraz Kz PZPR. Na wspomnianym zeoraniu był również obecny Władysław Nowak, który w czerwcu br. uczestniczył w ooradach XVI Plenum KC PZPR w Łodzi. Na wstępie uczestniczący w zebraniu se
kretarz KZ PZPR Mieczysław Kalinowski przedstawił cel zeorania partyjnego i przepro wadzanych konsultacji, które zgodnie z rezolucją i uchwałą XVI Plenum KC PZPR, po
służą do opracowania planu działania partii na najbliższe miesiące i lata. Główne tezy ao tego planu, to siedem kie
runków działania, a więc:
umocnienia robotniczego cha
rakteru partii, udziału robot
ników w plenarnych obradach KC, przeprowadzenia zebrań OOP i POP z udziałem ro
botników bezpartyjnych, zwiększenie wpływu klasy robo. iiczej na działalność rad narodowych, właściwego kształtowania świadomości kia sy robotniczej, szersze uczest
nictwo robotnjków w oświa
cie i kulturze, głównie po
przez udział w ruchu amator
skim, umożliwienie młodzieży robotniczej . i chłopskiej w równym starcie zdobywania wykształcenia, a także stwa
rzanie w zakładach pracy właściwej atmosfery, sprzyja
jącej dobrej pracy i kształ
towania się socjalistycznych stosunków międzyludzkich.
I chociaż w gablotach wy
działowych rozmieszczono u- przednio informacje o dacie
Kolorowe jarmarki pozostały tylko w słowach popularnej piosenki i we wspomnieniach star
szych ludzi. Teraz odbywają się zwyczajne targi (dni dyszlowe), a handluje się czym się tylko da.
Z cz.a:a»rtości organów samorządu zaTogi
Powołanie dnradcy i rzecznika
W związku z obserwowaną przez nas prawie powszechną praktyką powoływania dorad ców i pełnomocników przez organy samorządu pracowni
czego załóg przedsiębiorstw Prezydium Rady Pracowni
czej rozważało również od pewnego czasu sprawę powo
łania doradców i konsultan
tów samorządu. Potrzeba ta
ka wynika z faktu, że upraw nienia, jakie według ustawy o samorządzie załogi przed
siębiorstwa państwowego rea lizować mają samorządy za
łóg wymagają biegłości w wielu różnych sprawach. Sa
me indywidualne kwalifikacje
wspomnianego zebrania kon
sultacyjnego i umieszczono treść 28 pytań skierowanych do konsultantów, to jednak na zebraniu przystąpiono do odczytania kolejnego pytania, po czym następowała dysku
sja nad konkretnym zagad
nieniem.
Pierwsze pytanie dotyczyło zwiększenia wpływu klasy ro botniczej na działalność rad narodowych i form kontak
tów radnych z załogami za
kładów pracy. Chodzi o for
my tych kontaktów (dyżury, spotkania) oraz ich częstotli
wość, a także powoływania lub dokooptywania robotni
ków do komisji działających w radach narodowych. Uczest nicy zebrania wypowiedzieli się za egzekwowaniem obo
wiązku kontaktowania się rad nych z wyborcami i odbywa
nia raz w miesiącu dyżurów w zakładach pracy. Przeciwni natomiast byli powoływaniu dodatkowych komisji i rozsze rżenia ich o udział robotni
ków.
Jedno z kolejnych pytań do tyczyło krytyki sektora pry
watnego, podjętego na XVI Plenum. Czy należy poddać robotniczej kontroli wydawa
nie koncesji (udział robotni
ków w komisjach przydziela
jących takie koncesje) na działalność produkcyjną i usługową oraz handlową? — brzmialo pytanie. Tego rodza
ju zamysły i koncepcje nię znalazły uznania zebranych.
Od tego są władze (izby i urzędy skarbowe), żeby nale
życie kontrolowały sektor pry watny — brzmiała konkluzja zebranych. Żywą dyskusję wywołało pytanie, dotyczące rozwiązania problemu miesz
kaniowego. Mówiono więc o jawności rozdziału mieszkań, o udzielaniu większej pomocy dla pracowników podejmują
cych budowę domków rodzin nych (jeżeli chodzi o mate
członków rajdy pracowniczej często nie wystarczają do właściwego naświetlenia da
nej sprawy i zajęcia odpo
wiedniego (jednoznacznego) stanowiska przez organy sa
morządu. Stąd też niejedno
krotnie zachodzi konieczność zasięgania opinii u specjali
stów jawodowo zajmujących się poszotególnymi dziedzina
mi wiedzy i działalności spo
łeczno-gospodarczej, ekono
micznej, prawnej i innych.
Również działające przy ra
dzie pracowniczej komisje pro blemowe napotykają w, swej pracy na sprawy, których do
piero ewentualne wyjaśnienie
riały) oraz urządzanie tere
nów pod budowę, opowiedzia
no się za utrzymaniem pre
ferencji przydziału mieszkań dla ludzi znajdujących się w trudnych warunkach mate
rialnych i mieszkaniowych.
Postulowano rozszerzenie bu
dowy bloków mieszkalnych w stanie surowym przez Spółdzielnię Mieszkaniową i przeprowadzanie prac wykoń
czeniowych przez przyszłych lokatorów. Należy konsek
wentnie egzekwować obowią
zek zwracania mieszkań przez te osoby, które otrzymały mieszkania zakładowe, a ode
szły z fabryki do innej pra
cy. Koncepcja powołania in
spekcji robotniczo-chłopskiej także wywołała żywą dysku
sję. Dużo sceptycyzmu i wąt
pliwości wywołało wyposaże
nie zespołów inspekcyjnych w odpowiednie kompetencje i uprawnienia egzekucyjne.
Jeżeli mają powstać takie zespoły inspekcyjne, to powin ny być wyposażone w odpo
wiednie uprawnienia i powin ny działać pod kierownictwem partii. W odpowiedzi na ' py
tanie czy należy poddać no
welizacji ustawę o związkach zawodowych, ustawę o przed
siębiorstwach i o samorządzie pracowniczym wyrażono opi
nię, że zbyt mała - jest znajo
mość ze strony uczestników tych trzech ustaw, aby na ich temat szczegółowo dyskuto
wać i zgłaszać propozycje.
Uczestnicy zebrania opowie dzieli się za utrzymaniem pre ferencji dla synów i córek podejmujących starania o przyjęcie na wyższe studia, jak również przeprowadzenia zmian w ustawie o szkolni
ctwie wyższym. Na pytanie, co zrobić dla poprawy warun ków socjalnych załóg pracow niczych, uczestnicy zebrania zgłosili kilka propozycji. A więc poprawić sytuację miesz kaniową młodych rodzin, za
prasowego RP
przez fachowca z określonej dziedziny pozwala pokonać trudności w przygotowaniu materiału, który stanowi pod
stawę do rzetelnego rozwią
zania zagadnienia. Istotne zna czepie ma również fakt, że samorząd pracowniczy powo
łany drogą wspomnianej usta wy nie wypracuje od razu stylu i form działania w taki sposób, aby mógł on realizo
wać w pełni swoje uprawnie
nia. Wciąż bowiem nieraz drobne sprawy wymagają żmjudnego dochodzenia i ana
lizy. A przecież większość (Ciąg dalszy na str. 6)
pewnić warunki dokształcania się i zdobywania wyższych kwalifikacji oraz zwiększyć odpis funduszu na cele soc
jalne. Podjęto także próbę odpowiedzi na temat wzmoc
nienia dyscypliny pracy i ewentualnej nowelizacji (za
ostrzenia w tym względzie) przepisów kodeksu pracy.
Większość dyskutantów była zdania, że nie zachodzi po
trzeba nowelizacji kodeksu pracy. Po prostu zawarte w nim prawa i obowiązki trze
ba konsekwentnie , egzekwo
wać i przestrzegać.
Na pytanie, co utrudnia roz wój wynalazczości pracowni
czej i racjonalizacji — odpo
wiedzi były lakoniczne i pros te — nadmierna biurokracja, małe zainteresowanie kadry technicznej i niskie nagrody za zgłaszane i wdrażane po
mysły. Podobne odpowiedzi padały na pytania dotyczące roli mistrza. Mistrz powinien być kierownikiem produkcji, a nie osobą do załatwiania wszystkiego: zaopatrzeniow
cem, urzędnikiem czy kierow
cą wózka akumulatorowego.
Co tu mówić o właściwej po
zycji i roli mistrza, skoro je
go podwładny robotnik zara
bia dużo więcej od niego.
Ciekawe wypowiedzi padały na temat reaktywowania współzawodnictwa pracy. Jest to rzecz zbyt poważna, żfe- by pówracać do dawnych fik cji, czyli współzawodnictwa tylko na papierze. Jeżeli ma się rozwijać • współzawodni
ctwo pracy, to musi ono być oparte na zdrowych podsta
wach i autentyzmie. Organi
zatorem jego powinna być dyrekcja. Powinno się stflso- wać zachęty w postaci na
gród i zachęty moralne (umieszczanie zdjęć w gablo
tach).
Kontrowersje i krytyczne wypowiedzi padały także w odpowiedzi na pytanie o moż liwości podjęcia pracy w wolne soboty • w tych zakła
dach, które mają dostatecz
ną ilość surowca. Mówiono
Komu lepiej - komu gorzej
' Nię bez racji znawcy przed mion.) stwierdzają, że jednym z minusów wprowadzonej re
formy gospodarczej jest brak motywacyjnego systemu płac.
W dotychczasowej praktyce wdrażania reformy, po prostu brak jest spójnego mechaniz
mu powiązania jakości pracy, z wysokością otrzymywanej płacy. Nie ma więc czynnika, który w indywidualny i do
statecznie zróżnicowany spo
sób, wystarczająco mocno od
działywał by na jakość pracy zatrudnionych w zakładach pracy ludzi i stymulował wzrost produkcji. Co prawda wprowadzenie nowych zasad gospodarowania, połączonych ż możliwością wypracowania i podzielenia wśród załogi zakładu pracy osiągniętego zysku, stanowi pewnego ro
dzaju czynnik motywacyjny do wyższej wydajności pracy i polepszenia gospodarowania.
Jest on jednak za słaby, aby mógł w dostatecznym stop
niu stymulować wzrost wy
dajności. pracy i wyższą efek tywność gospodarowania. Na ogół robotnika interesuje ja
ką zapłatę otrzyma w danym miesiącu za swoją pracę, zaś mało który z nich na co dzień zastanawia się jaki zysk o- siągnie fabryka i ile z tego zysku raz do roku przypad- nie w udziale pracownikom.
Tę lukę stara się uzupełnić ustawa sejmowa „o zasadach tworzenia zakładowych sy-»
stemów wynagradzania”. Jed
nakże wprowadzenie jej w życie z wielu względów na
potyka na liczne przeszkody.
Jedną z tych przeszkód jest brak pozytywnych doświad
czeń systemowego rozwiązy
wania problemów płacowych i racjonalnego gospodarowa
nia funduszem płac, bowiem
więc o konkretnych przykła
dach przymusowego postoju i pracy w godzinach nadliczbo
wych. Jeżeli poprawi się. or
ganizacja pracy i wzmocni dyscyplinę, to nie trzeba bę
dzie pracować w wolne so
boty — argumentowano. Oży
wioną dyskusję wywołały także sprawy związane z u- dzielaniem matkom urlopów wychowawczych i przechodze
nia na wcześniejszą emerytu
rę, jak również rozszerzeniem lub likwidacją niektórych przywilejów socjalnych w po
szczególnych branżach. Należy zaostrzyć warunki przyznawa nia
* rent i emerytur, żeby je otrzymywali ludzie chorzy, a nie obiboki. Należy też brać pod uwagę co kosztuje dro
żej — budowa żłobków i przedszkoli czy płacenie za
siłków wychowawczych mat
kom. Wiele krytycznych gło
sów padło również na temat wdrażanej reformy gojpodar;
czej, stosowanej polityki ceń i płac, struktury stanu zatrud nienia (przytoczono przykła
dy z naszej fabryki), jakości produkowanych wyrobów itp.
itp.Dyskusję uczestników ze
brania cechowała otwartość wypowiedzi, duża rozwaga i znajomość omawianych za
gadnień, zarówno tych z wlas nego podwórka, jak również spraw ogólniejszych, dotyczą
cych naszego państwa i gos
podarki narodowej. Była to pierwsza od wielu lat szczera i otwarta dyskusja, dotycząca tak ważkich problemów bytu społeczeństwa i roli klasy ro
botniczej, będącej przewodnią klasą w naszym kraju. Kilka alternatywnych pytań, zostało rozstrzygniętych w drodze jawnego głosowania. Całość materiałów z przebiegu tego zebrania została przekazana do KW, a stąd do KC PZPR.
Będzie to więc swoisty ple
biscyt na węzłowe tematy i problemy klasy robotniczej, dotyczące jej współczesnego życia w niełatwych przecież kryzysowych warunkach.
(wl)
sprawy te były rozstrzygane i załatwiane na szczeblu cen
tralnym i branżowym. Stąd mnogość branżowych syste
mów płacowych i różnorod
ność podpisywanych umów zbiorowych. Nie wypracowa
no także systemu negocjacji i podpisywania umów zbioro
wych na szczeblu samodziel
nego i samorządnego przed-, siębiorstwa. Nie należy rów
nież pomijać faktu, że za
równo reforma gospodarcza i ustawa sejmowa o zasadach tworzerfia zakładowych sy
stemów wynagradzania reali
zowane są w warunkach bra ku równowagi rynkowej i występującej inflacji. Stąd konieczność ostrożnego pod
chodzenia do tych spraw, sto sowania pewnych ograniczeń o charakterze administracyj
nym oraz stosowania okreś
lonych wymogów, stawiają
cych duże bariery, jeśli cho
dzi o szybki przyrost płac, bez wyraźnego wzrostu pro
dukcji. Jednym słowem — żeby, jasno postawić sprawę
— na efektywne podwyżki plac w naszym zakładowym systemie wynagradzania, trze ba po prostu zarobić wyższą produkcją lub też obniżeniem stanu zatrudnienia. Nie we wszystkich przedsiębiorstwach w krótkim odstępie czasu jest to możliwe (z różnych zresz
tą przyczyn), więc i wprowa
dzenie ustawy sejmowej w życie oraz opracowanie no
wych Systemów wynagradza- (Ciąg dalszy na str. 6)