• Nie Znaleziono Wyników

Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1984, nr 9 (272).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1984, nr 9 (272)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

ESOBRESSńS

# Rozmowa z mż. Mieczysławem Warzochq 0 Jubileusz bez satysfakcji £ Z pogranicza Ł'; ĆT3 "7’ ' konfliktów społecznych 0 Robotniczej konsul facje • Nowości motoryzacyjne H Felieton

# Wspomnienia z wakacji # Koszówka £

W rocznicę Września

Pierwszego września w 45 rocznicę hitlerowskiej napaści na Polskę, pod pomnikiem Bojowników o Wolność i De­

mokrację odbyła się uroczystość upamiętniająca wydarze­

nia tamtych wrześniowych dni. W szpalerze przed pom­

nikiem ustawiły się poczty sztandarowe organizacji spo- łecz.nych, politycznych i kombatanckich. Okolicznościowe przemówienie wygłosił przewodniczący oddziału ZBoWiD w Nysie Mikołaj Puchiniec. Następnie przy dźwiękach werbli złożono pod pomnikiem wiązanki kwiatów. Jako pierwsza do konała tego delegacja weteranów walk pamiętnego Wrześ­

nia i późniejszych kampanii. Dalej wiązanki kwiatów skła- d y delegacje organizacji społeczno-politycznych, admini­

stracyjnych, zakładów pracy w tym również FSD, młodzież szkolna a także mieszkańcy miasta.

N odrabianie zaległości <u HVSII

Produkcja

Sierpień był kolejnym mie siącem. w którym udało się nadrobić zaległości w produk cji gotowych pojazdów. Pomi mo urlopów sporej części pra cow ników pozostała część za logi udowodniła, że można produkować nie tylko zgod­

nie z planem ale i ponad plan.

Plan miesiąca sierpnia zakła dał wyprodukowanie 1050 szt.

gotowych pojazdów. Wykona no zaś 1128 szt. co stanowi 107,4% planu miesięcznego.

Jeśli w każdym z następnych miesięcy uda się podobne prze

Tak wyglądał Dom Starej Wagi na starych rycinach i zdję­

ciach fotograficznych, zanim uległ wojennym zniszczeniom.

Można by rzec, że fronton Domu Starej Wagi był małą galerią obrazów.

w sierpniu

kroczenie to wierzymy, że za ległości z pierwszych kwarta­

łów będą nadrobione.

W dalszym ciągli jednak spa da produkcja nadwozi. Na pla nowane. wykonanie 195 szt.

wykonano tylko 77. Narasta­

jąco zaawansowanie w pro­

dukcji tego asortymentu wy nosi i tak 106,5%. Ale jeśli tempo spadku będzie tak du że to szybko możemy znaleźć się pod planem, a na wymia nę nadwozia czeka się jednak kilka lat.

Nr 9 (272)

' REmKCJA^CMMT

fry- ««

zocha

Będziemy robić wszystko aby plan był wykonany

Jak wszystkim wiadomo, w naszym zakładzie nastąpiło w ostatnim okresie kilka zmian kadrowych. Jedną z nich by­

ła zmiana na stanowisku z-cy dyrektora ds. produkcji. Z dniem 1 sierpnia br. stano­

wisko to objął mgr inż. Mie czysław Warzecha. Nowego dy­

rektora nie trzeba przedsta­

wiać. Czytelnikom szczególnie z wydziałów produkcyjnych jest doskonale znany. Po u- kończeniu studiów jako’ staży sta pracował na wydziale PR-4, następnie na stanowis­

ku mistrza PR-5, później a- wansowal na stanowisko kie równika tego wydziału. W su

Dyskusja nad założeniami CPU na rok 1985 __

W oczekiwaniu na

Skończyły się już konsulta cje nad planem spoleczno-gos podarczym na rok przyszły.

Założenia tego planu wraz z podjętymi w lipcu przez Ra­

dę Ministrów decyzjami o' za mówieniach rządowych i pro gramach operacyjnych stano­

wią bazę do tworzenia pla­

nów przedsiębiorstw.

Przypomnijmy po co były te konsultacje? Komisja Pla nowania chciała poddać spo­

łecznej weryfikacji swoije pro pozycje, przedyskutować real

*

Skończyły sie wakacje i roz począł się nowy rok nauki szkolnej. Chłopcy i dziewczę­

ta podejmując swoje uczniów skie obowiązki zapewne po­

wracają myślami do wakacyj nych zabaw i przygód. To nic, za niespełna dziesięć miesię­

cy, znów będą wakacje szkol­

ne.

$

13 września 1984 r.

mie pracuje w fabryce 4 i pół roku, wyłączając okres od bywania ćwiczeń wojskowych.

W dotychczasowej pracy dał się poznać jako energiczny, konkretny, posiadający dużo zapału w swych działaniach

— ma to duże znaczenie za­

równo dla zakładu jak i dla podległych mu pracowników.

Na jak długo starczy tej ener gii, czy plan produkcji bieżą cego roku będzie wykonany — z takim; i innymi pytaniami zwróciłam się do dyrektora W a r^. ochy. Panie dyrektorze, ną ćhwilę chciałabym wrócić jeszcze do przeszłości. Przez 10 miesięcy był Pan głównym

ność proponowanych zamie­

rzeń, po to, by w 1985 roku uzyskać dalszy postęp w gos­

podarowaniu mierzony wzro­

stem dochodu narodowego, u- macniać procesy stabilizacyj ne w gospodarce. Przede wszy stkim jednak po to, bv przed siębiorstwą, od których to za leży mogły ze znacznym wy­

przedzeniem i bez zaskccze- ,nia „wpasować się” ze swy­

mi przedsięwzięciami w plan centralny, zapewnić jego reali zację. Plan central,.v daje bo

CENA 2 ZŁ

technologiem. Już wówczas chcialam Pana zapytać kiedy jako szef służby technologi.z nej zadziała Pan w kierunku zmniejszeni.i uciążliwości pra cy na niektórych stanowis­

kach? A nie brak w fabryce stanowisk na których ludzie pracują leżąc na betonie, kię cząc np. przy klejeniu podłóg lub też w innej niewygodnej dla ciała pozycji. Powszechnie wiadomo, że warunki pracy w fabryce nie są najlepsze. Po proszę o kilka zdań ’na ten te mat.

(Ciąg dalszy na str. 3)

decyzję

wiem wyraz ogólnospołecznym celom i potrzebom, która mu si dostrzegać j respektować każde przedsiębiorstwo.

Już dziś wiadomo, że gospi darować w roku przyszłym nie będzie łatwo. Dwie barie ry szczególnie stoją naszej gos podarce na przeszkodzie. Po pierwsze — nie można spodzie whć się istotnego przyrostu zatrudnienia. Szczególnie prze mysi nie może liczyć na ża—

(Ciąg dalszy na str. 2

(2)

(Dokończenie ze str. 1)

den przyrost, a wprost orze- ciwme, w niektórych jego ga łęziach nastąpi spaueK za- truomenia. laa ma być zresz tą przez co najmniej 10 lat.

Wzrost wydajności pracy j aoskorjalenia jej organizacji jest jeonym sposobem pokona nia tej bariery jeśli me chce my stagnacji produkcji. Drugą stanowi zaopatrzenie w mate nały i surowce M .dwie trie cie przyrostu dochodu naro­

dowego do podziału w przysz łym roku i , eb3 osiągnąć osz czedzając materiały surowce i energie Na znaczny moort zaopatrzen’cw.v liczyć nie m(>

żerny

W Nysie jak juz podawalis my w pop. zednim numerze ga zety dwa przedsiębiorstwa ob­

jęto konsultacjami. Jednym z nich była nasza fabryka. W sierpniu odbyły się zebrania konsultacyjne które miały dać odpowiedź jak załoga i aktyw FSD widzi swoja pozy cję w przyszłorocznym cen­

tralnym planie gospodarczym.

W zebraniach tych, którym przewodniczył sekretarz ekono miczny KZ PZPR uczestniczył

Amnestia

Z okazji 40-lecia PRL Nie­

zależny Samorządny Związek Zawodowy pracowników FSD oraz PRON działający przj fa bryce wystąpiły, do dyrektora naczelnego z wnioskiem o da­

rowanie kar regulaminowych nałożonych na pracowników za popełnione do dnia 21.07.1984 r.

wykroczenia określone w Regu laminie Pracy oraz w innych wewnętrznych aktach norma­

tywnych. Ustosunkowując się pozytywnie do powyższych wniosków, dyrektor działając w porozumieniu z Radą Pra cowniczą wydał Decyzję nr 5/NO/84 z dnia 28.08.84 r. w sprawie anulowania kar regu laminowych. Zgodnie z treś cią § 1 Decyzji daruje się ka ry regulaminowe udzielone pracownikom fabryki za wy­

kroczenia popełnione przez nich w okresie od 1.01. do 21.

Brygada fukich uiele

JUBILEUSZ bez satysfakcji

W poprzednim numerze na­

szej gazety zamieściliśmy zdję cie wraz z notatką informują­

cą o wykonaniu 300.000 ram podwozia na wydziale PR-2.

Przedstawiliśmy wówczas na tym zdjęciu niektórych z twórców tego jubileuszu. Dziś powracamy do tego zdarzenia ponownie, chcąc ukazać wa­

runki jego powstania. Dotar­

łem w tym celu do pracow­

ników przedstawionych na zdjęciu. Stanowią oni część 17-osobowej brygady Józefa Wasyle wieża, która pracuje przy produkcji ram. Miałem okazję poznać jeszcze kilku innych pracowników wchodzą cych w skład tej brygady, co uznałem za okoliczność sprzy­

jającą, ponieważ cała brygada przyczyniła się do tegoż ju­

bileuszu.

Jeszcze na początku mojej wizyty, zanim rozpoczęliśmy rozmowę miałem możność po­

obserwować pracę ludzi przy

2 klakson

przedstawiciel KW PZPR w Opolu, który na bieżąco noto wal uwagi i zastrzeżenia ja­

kie paoaiy z sali w trakcie dyskusji. Trzeba p-rzy tym jas no powiedzieć, ze dyskusja nie była am gorąca am ourz liwa, a i dyskutantów oyło niewielu. Przyczyn tego moż na szukać przede- wszystkim w przedstawionych założe­

niach CPR na rok 1985, a ra­

czej braku konkretnych zało żeń — dotyczących przemysłu motoryzacyjnego. Aby dysku towac trzeba wiedzieć co dru ga strona m3 do zaofiarowa­

nia, czym się będzie dyspono­

wać, w jakich ilościach i Kie­

dy. Bez tej wiedzy dyskusja na temat planu jest bezprzed miotowa i porównać ją można do strzelania do tarczy z opas ką na oczach. Jak wiem, żao ne konkretne ustalenia doty czące przyszłości przemysłu motoryzacyjnego nie zostały jeszcze podjęte, w szczegolnoś ci chodzi o podjęcie w kraju produkcji silników wysoko­

prężnych do samochodów do stawczych i na tej bazie u- ruchomienia produkcji no­

wych typów samochodów.

Trudno też mówić o przyszłoś

w fabryce

07.1984 r. za wyjątkiem kar otrzymanych z tytułu kradz>je ży mienia zakładowego, naru szaniu przepisów o wychowa niu w trzeźwości i przeciw działaniu alkoholizmowi oraz kar otrzymanych za nieobec­

ności nieusprawiedliwione w pracy lub samowolne opusz­

czenie stanowiska pracy.

Przyjęcie takiego rozwiąza­

nia podyktowane zostało tym, że wymienione wykroczenia traktowane są jako najcięż­

sze z punktu widzenia ich szkodliwości społecznej, stano­

wiące jednocześnie najliczniej szą grupę spośród wszystkich popełnionych w fabryce wy­

kroczeń. Objęcie ich amnestią w takim wypadku oznaczało­

by zaprzeczenie dotychczaso­

wych działań podejmowanych w kierunku podnoszenia dys cypliny i poszanowania mie­

ramach. Przygotowując sobie w myśli pytania, które powi­

nienem im zadać, zacząłem zastanawiać się nad tym jed­

nym zasadniczym dla mnie pytaniem. Mianowicie co właściwie oznacza dla nich ta okrągła liczba zrobionych ram? Tym właśnie pytaniem zamierzałem sprowokować moich rozmówców do reflek­

sji nad swoją pracą. Czy istot nie bowiem 300 tys. ram to’

jest w ich odczuciu dużo, czy mało, a jeżeli by uznać to za sukces, to jakie ma on dla nich znaczenie? Pytania te były w zasadzie ostatnimi, jakie do nich skierowałem.

To bowiem, co ułyszałem prze szło moje oczekiwania i nie musiałem pytać już o nic więcej. Ludzie, którzy tam pracują mają tyle do powie­

dzenia, że mnie pozostało je­

dynie słuchać i notować ich wypowiedzi. A było ich wiele, wciąż bowiem podchodził któ­

ryś z pracowników oderwaw­

szy się na chwilę od pracy i dorzucał od siebie kilka uwag. Dlatego też trudno by­

ło by mi nawet trzymać się ściśle tego, kto i co Dowie­

ej gdy teraźniejszość nie szczę dzi nam powtarzających się kłopotow. Od kilku już lat przecież borykamy się z trud nościami w zaspokojeniu pó- trzeb bieżącej produkcji w ma teriały hutnicze a szczególnie blachę, z którą raz jest lepiej raz gorzej ale nigdy dobrze.

Jak wynika z niektórych głosow w dyskusji, zachodzi również obawa, że założona w CPR podwyżka cen w 1985 ro ku jest za wysoka w stosun ku do poziomu płac w pi'zea- siębiorstwach rrzemysłu mo­

toryzacyjnego Plan produkcji FSD na rok przyszły został opracowany już wcześniej i zakłada wyprodukowanie 13500 szt. gotowych pojazdów oraz 2000 szt. nadwozi. Plan ten jest w zasadzie zgodny z za­

łożeniami CPR. a został opra­

cowany na podstawie rozdziel nika Komisi, Planowania nrzy Radzie Ministrów. Czas poka- że czv jest to plan realny, a zależeć będzie zarówno od za opatrzenia materiałowego, jak i wydajnej pracy nas wszy­

stkich.

(zw)

nia społecznego. Tym samym dobrodziejstwo amnestii pozba wionę zostało by aspektu wy chowawczego w rozumieniu potrzeb i interesów całei za logi fabryki. Wobec powyższe go zgodnie z Decyzją dyrekto­

ra fabryki anulowane zostają wszystkie te kary, które nie wchodzą w skład wymienio­

nych rodzajów wykroczeń.

Służba Pracownicza zobowią zana została do usunięcia z akt personalnych pracowni­

ków kar, które objęte zostały amnestią i powiadomienia o tym zainteresowanych pracow ników drogą odpowiednich pism. Należy tu wszakże nad mienić, że darowanie nałożo­

nej kary nie powoduje zwro­

tu dokonanych już potrąceń z wynagrodzeń za pracę pracow nikom. którzy kary takie otrzy mali, lecz spowoduje to jedy­

nie usunięcie ich z akt perso nalnych.

Rzecznik Prasowy Fabryki Stanisław Stanulewicz

dział, toteż poprzestaję tu na opisie stanu rzeczy, który przedstawili mi moi rozmów­

cy.Ogólny klimat naszej roz­

mowy nie był niestety w na­

stroju „jubileuszowym”, cze­

go przyznając szczerze nie spodziewałem się. Liczyłem przede wszystkim na to, że te 300 tys. zrobionych ram będzie raczej okazją do roz­

ważań nad tym, jakimi dro­

gami zmierzano do tego osiąg nięcia. Tymczasem dla pra­

cowników z brygady Wasyle- wicza tylko przyszłość ma praktycznie znaczenie. Wciąż szukają oni odpowiedzi na to, nawet w czasie naszej dyskusji — jak długo będą jeszcze w takich warunkach i z takim samozaparciem pro dukować kolejne tysiące ram.

Dla nich ilość zrobionych do­

tąd ram jest tylko ■ namacal­

nym dowodem ciężkiej pracy

— za ciężkiej jak na to osiąg nięcie. Dla każdego spawacza 11 ram na dniówkę jest co­

dziennym wyczynem, bo mógł by robić ich 8. Tylko kto na

(Ciąg dalszy na str. 4)

Historia, nauczycielka życia

Kazuego roKu, »v rocznicę tragicznego Września powra­

camy uo tamtycn wydarzeń i narodowych uoświadczen, po wieieKroc rozpatrując i ana­

lizując przyczyny tamtej wrześniowej KięsKi i później­

szej zbiorowej tragedii utra­

ty niepodległości, która na lata całe legła ciężkim brzemieniem na materialnym i ducnowym oycie naroau polsKiego. <Jd tamtego tra­

gicznego Września upłynęło juz 4o lat. folaKom. Którzy Wien czas przyszli na świat, dziś juz siwizna pruszy czo­

ła. Z każdym rokiem jest juz coraz mniej tych, Którzy oso­

biście przeżyli drugą wojnę światową i hitlerowsKą oku­

pację. Już obecnie większość społeczeństwa wojnę i hitle­

rowską okupację zna z fil­

mu, opowieści literackich i relacji rodziców, Krewnych i znajomych. A nie jest to prze ciez to samo, co osobiste do­

świadczenie i przeżycia, bo człowiek nawet w najdosko­

nalszym przekazie ustnym czy pisemnym, nie jest w sta­

nie przekazać tego wszystkie­

go co przeżył i doświad­

czył.

W roku Diezącym minęła 70 rocznica tragicznych wyda­

rzeń w Sarajewie, Które sta­

ły się preteKStem do wywo­

łania pierwszej wojny świa­

towej, która kosztowała ludzKOŚć 10 milionów ist­

nień ludzkich, nie licząc milionów ludzi trwale oka­

leczonych, wielkich strat ma­

terialnych i ogromu ludz­

kich cierpień. Co współczes­

ne pokolenie — nie tylko Po­

laków, lecz także Europejczy ków — wie o rzeczywistych przyczynach i skutkach pierw szej wojny światowej? Ilu młodych Polaków rozumie dziś tragedię rozdartego na trzy zabory narodu polskie­

go, który pozbawiony nie­

podległości musiał uczestni­

czyć wbrew swojej woli i własnych interesów w tej masakrze narodów, walcząc często między sobą, w obcych, nienawidzonych mundurach?

Historia magistra vitace est (historia jest nauczycielką ży cia) — brzmi łacińska senten cja. I dodajmy — historia jest nauczycielką życia żarów no dla ludzi, jak i całych narodów. Znać historię swo­

jego narodu i ją dobrze ro­

zumieć, to jest wielka rzecz, stanowi bowiem podstawę patriotyzmu obywatela każde go kraju. Młodsze pokolenie Polaków, stojąc wobec aktual nych problemów i niosących światu zagrożeń, nie zadaje

Leonard Dubiel

nie źyje

W wieku 58 lat zmarł nagle długoletni pracownik FSD Leonard Dubiel. Nieubłagany los wyrwał z naszych szeregów popularnego i łubianego przez wszystkich „Lo- nia”.

Pracę w naszej fabryce podjął już w 1946 roku i z krótką przerwą pracował w niej do czasu przejścia na emeryturę w 1983 roku. Początkowo jako ślusarz, później brygadzista a następnie mistrz dał się poznać jako du­

żej klasy fachowiec i doskonały organizator pracy. Od początku też zaangażowany był w pracach społecznych i związkowych. W latach 60 i 70-tych pełnił między in­

nymi funkcję sekretarza Rady Zakładowej oraz spo­

łecznego inspektora pracy. Aktywnie działał również w organizacji partyjnej. Był sekretarzem Oddziałowej Or­

ganizacji Partyjnej, członkiem plenum KZ PZPR. W ostatnim okresie był przewodniczącym koła rencistów i emerytów NSZZ przy FSD — Nysa. Wiele czasu po­

święcał również krzewieniu kultury fizycznej i sportu w fabryce i mieście.

Za śwoją działalność był wielokrotnie odznaczany.

Już w 1955 roku otrzymał odznakę Przodownika Pracy.

Wśród dziesiątków późniejszych odznaczeń wyróżnia się Brązowy Krzyż Zasługi oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

W zmarłym tracimy wypróbowanego towarzysza i nieodżałowanego kolegę.

Cześć jego pamięci sunie pytań dlaczego BuiSKa

we wrześniu 1939 roku prze­

grała wojnę z hitlerowskimi N.emcami, a naród Po.ski

skazany został na lata Cier­

pień i Okupacyjnej uuręKi.

Wśród starszego pokolenia po zostają jednak w pamięci ży­

we wspomnienia tragedii na­

rodowej po przegranej wa.ce z przeważającą potęgą wrogu, bezsilność i rozpacz ogarnia­

jącą społeczeństwo w pierw­

szych dniach hitlerowskiej okupacji, z których jednak na rodził się duch oporu i prag­

nienie walki z okupantem i przemocą.

Tamtą wrześniową wojnę musieiismy przegrać, bo taki był układ sił politycznych i wojskowych. Byliśmy słabi gospodarczo, militarnie i po­

litycznie, byliśmy osamotme- m i straszliwie oszukani przez rzekomych przyjaciół i niepewnych sojuszników. Nad Tamizą i Sekwaną latem 1939 roku mówiono, ze za poi ski Gdansk nie warto umie­

rać. Tym, którzy głosili wów­

czas takie hasła we Francji i Wielkiej Brytanii, historia wymierzyła gorzką lekcję lo­

giki. Później, broniąc własnej skóry i własnej niepodległoś­

ci, musieli umierać w afry­

kańskich piaskach pustyni, a polscy żołnierze umierali na francuskiej i angielskiej zie­

mi, broniąc niepodległości tych narodów i nie pytając o cenę przelanej krwi.

Jako naród stanęliśmy do tej nierównej walki, owego tragicznego Września, chociaż do takiej walki nie byliśmy przygotowani i byliśmy z go- rv na straconych pozycjacn.

Naród polski mimo nacisków kapitulanckich zachodnich so juszników. pierwszy stawił zbrojny opór hitlerowskim podbojom w Europie. Pola­

cy, mimo poniesionej klęski wrześniowej, nigdy nie złoży­

li całkowicie broni i dalej walczyli na wszystkich fron­

tach drugiej wojny świato­

wej. Niemcom hitlerowskim nigdy nie udało się terrorem złamać ducha oporu narodu polskiego, ani też nie udało się nakłonić wojskowych i cywilnych polityków do stwo rżenia kolaboranckiego, oku­

pacyjnego rządu na wzór in­

nych okupowanych krajów.

Za swój patriotyzm i wolę oporu zapłaciliśmy wysoką cenę, najwyższą w liczbacn bezwzględnych w stosunku do liczby mieszkańców na­

szego kraju w porównaniu do innych krajów.

(Ciąg dalszy na str. 3)

(3)

Będziemy robić wszystko

aoy plan był wykonany

(Dokończenie ze str. 1)

— iecłinicznie jest to moźli we. Trzeba byłoby przenośnik poaniesć wyżej i wówczas wy konanie pracy odbywałoby się w pozycji prawie stojącej, co na pewno zmniejszyłoby u- ciążliwość wykonywania nie­

których czynności. Jest to ope racja niestety wymagająca znacznych nakładów finanso­

wych, których na razie brak.

Jeżeli chodzi o montaż podłóg na wydziale PR-5, to w przysz łości sprawa okuć j podłóg zo sianie generalnie rozwiązana.

Przewiduję, że w najbliższym czasie podłogi będą montową ne już na blachowni, a na montażu zostanie do wykona nia jedynie niewielka ilość prac w warunkach szczegól­

ni * uciążliwych.

'Teraz osobiste pytanie. Na którym stanowisku czuje się Pan lepiej, a raczej pewniej, na stanowisku poprzednim czy. jako z-ca dyrektora ds.

produkcji?

— Ną to pytanie nie chciał bym odpowiadać, pracować trzeba wszędzie, czas da od­

powiedź.

Ta jednak dopowiem tutaj, gdyż Pan dyrektor jest zbyt skromny, że wiele ludzi w fa bryce łącznie ze mną twier­

dzi, że jednak Pana miejsce jest na obecnym stanowisku

— bezpośrednio związanym z produkcją. Przemawiają za tym zarówno cechy charakte ru iak i fakt, że od początku pracy w fabryce był Pan związany z produkcją. Ale wracając do pytań. Czv prze

Historia, nauczycielka życia

(Dokończenie ze str. 2) Polska straciła 6.028 tys. o- bywateli, z czego zaledwie 10 proc, obejmują straty wojska i ludności cywilnej wynikłe z działań wojennych. Oblicza się, że w latach 1939—1945 na gruźlicę, głównie wskutek niedożywienia, zachorowało 1.140 tys. osób więcej, w po­

równaniu z przedwojenną przeciętną zachorowań. Zmia­

nie uległa również liczba u- rodzeń, bo o 1.215 tys. dzie­

ci mniej. Do prac niewolni­

czych w Niemczech wywiezio no około 2.400 tys. osób. Stra­

ty materialne (zniszczone i zrabowane mienie, wynosiły 38 proc, wartości przedwojen

--- Pytania nie pozroslały bez odpowiedzi---

Szczera konsultacja

Konsultacje władz ze spo­

łeczeństwem mają zarówno entuzjastycznych) zwolenni­

ków, jak i zdecydowanych przeciwników. Zwolennicy twierdzą, że konsultowanie sie ze społeczeństwem jest wyrazem realizacji w prak­

tyce demokracji i udziału społeczeństwa we współrzą­

dzeniu krajem. Bez zasięga­

nia opinii i przeprowadzania konsultacji — twierdzą oni — nie można podejmować roz­

sądnych decyzji, zgodnych lub chociażby zbieżnych ze spo­

łecznymi odczuciami.

Przeciwnicy konsultacji na­

tomiast argumentują, że wszelkiego rodzaju konsulta­

cje i sondaże opinii społecz­

nej są odbiciem grupowych i partykularnych interesów i trudno opierać politykę pań­

stwa na społecznych i prze­

widuje Pan jakieś zmiany or ganizacyjno-kadrowe?

— Jako takich ruchów kad rowych nie przewiduję, stano wiska mistrzów są obsadzone, chyba żeby ktoś sam chciał odejść. Jeżeli będziemy zmie niać organizację produkcji to głównie w zakresie stworze­

nia kompleksu montażowego tzn. halę podwozi należałoby przenieść na PR-2, halę 107 (końcówka) oraz Polcargo (ha la 104) na halę podwozi. Jest to jednak duże przedsięwzię­

cie organizacyjno-techniczne.

Przymierzałem się do tego ja go główny technolog i myślę, że z-ca dyrektora ds. technicz nych będzie realizował ten te­

mat. Dodam, że w przypadku realizacji obiektu 200, przed­

sięwzięcie to będzie koniecz­

nością.

Ponieważ miesięcznie poda- ję do Urzędu Miejskiego i Wydziału Zatrudnienia pew­

ne dane między innymi mie­

sięczne wykonanie planu pro dukcji, interesuje mnie rów­

nież ten temat. Ostatnie dwa miesiące przyniosły wyraźne zwiększenie produkcji szcze­

gólnie w gotowych pojazdach.

Czy ta pozytywna tendencją się utrzyma?

— Mamy w fabryce ambit­

ną i zaangażowaną załogę. Bę dziemy robić wszystko aby plan roczny we wszystkich wskaźnikach produkcyjnych był wykonany. Doskonale zda jemy sobie sprawę jak wiele od tego zależy.

Zgodzi się Pan ze mną, że efekty pracy na stanowisku z-cy dyrektora ds. produkcji

nego majątku narodowego, szacowanego ostrożnie na 17 mid. ówczesnych dolarów.

Spośród zrabowanego przez hitlerowców mienia polskiego, udało się po wojnie odzyskać zaledwie maleńką cząstkę, czyli około 10 tys. wagonów kolejowych (urządzeń fabrycz nych, materiałów, surowców, itp.) oraz kilkadziesiąt stat­

ków i barek pływających.

Tak więc o ileż bardziej by­

liśmy po wojnie wyniszczeni i ubożsi, niż inne kraje euro­

pejskie uczestniczące w woj­

nie lub będące pod hitlerow­

ską okupacją. I o ile więcej musieliśmy włożyć wysiłku, żeby odrobić te dotkliwe stra

ciwstawnych sobie opiniach i zdaniach. Jeżeli spotka się trzech Polaków — mamy ma­

ły parlament, bo każdy z nich ma odmienne zdanie na ten sam temat — mówią opo nenci konsultacji.

Odbyte w czerwcu br. w Łodzi XVI Plenum KC PZPR wywołało wśród członków partii, zwłaszcza w środowis­

kach robotniczych różnorodne opinie i reakcje. Nie brak by­

ło również głosów sceptycz­

nych wyrażających zdanie, że obrady XVI Plenum niczego nie> zmienią i zakończą się zwykłą gadaniną. Po kilku miesiącach od tamtego wy­

darzenia można już powie­

dzieć, że obrady XVI Plenum nie były tylko czczą gadaniną, lecz zapoczątkowaniem nowe­

go stylu i metod działania partii, która głównie ma na

są widoczne natychmiast, cze go nie da się powiedzieć o in nych dyrektorskich stanowis­

kach.

— Tak, tego nie da się u- kryć. Tutaj efekty pracy wy liczą się z dnia na dzień.

Czy często bywa Pan na wy działach produkcyjnych?

— Bardzo często, nie wy­

obrażam sobie jak mogło by być inaczej. Dużo rozmawiam z ludźmi i jeszcze raz stwier­

dzam, ż mamy dobrą i oddaną załogę.

Proszę powiedzieć czytelni­

kom jakie funkcje społeczne pełni Pan poza pracą zawado wą?

— Od kilku miesięcy jestem radnym Rady Narodowej. Pel nię w niej funkcję przewodni czącego komisji ds. handlu i usług: Uważam, że na tym od cinku jest bardzo dużo do zro bicnia. Jest wiele spraw, któ re należy ulepszyć, zmienić, zorganizować lepiej itp. W ko misji, której przewodzę jest również inny pracownik na­

szej fabryki, Pan Urzędowski.

Muszę przyznać, że rozmo­

wą z Panem nastraja optymi stycznie. Zapewne jest to przy wilej młodości. Nie popełnię chyba nietaktu jeśli zdradzę, że dyrektor Warzocha nie u- kończył jeszcze 30 lat. A mło dość ma to do siebie, że oprócz zapału i energii na świat patrzy się z optymiz­

mem. Dziękuję za rozmowę i życzę Panu dużo wytrwałoś ci i siły gdyż wiele jest do zrobienia.

Rozmawiała:

Maria Warmuzek-Bialikiewicz

ty i odbudować zrujnowaną gospodarkę narodową. Jeżeli dziś ktoś usiłuje porównywać nasz rozwój gospodarczy i poziom życia z innymi naro­

dami, to musi także uwzględ-_

nić nasze zniszczenia w‘t dwóch straszliwych wojnach światowych, które na prze­

strzeni niespełna pół wieku przewaliły się przez Polskę.

T pod tym względem historia była dobrą nauczycielką dla naszego narodu. Z tego do­

świadczenia wynieśliśmy na­

ukę, żeby bardziej liczyć na własne siły i dobierać new- niejszych sprzymierzeńców i sojuszników.

Obserwator

celu podniesienie i umocnie­

nie przodującej i kierowni­

czej roli klasy robotniczej oraz rozszerzenie jej udziału we współzarządzaniu pań­

stwem. Temu celowi służy także zwiększony udział ro­

botników w radach narodo­

wych i w składach ich ko­

misji.

Przeprowadzone w naszej fabryce konsultacje miały cha rakter żywej i ciekawej dys­

kusji oraz wymiany poglą­

dów, a uczestniczący w tych konsultacjach robotnicy, człon kowie partii i bezpartyjni,, pewne zagadnienia przedsta­

wione pod ocenę i konsulta­

cję widzą ostrzej, żądając przy tym bardziej zdecydo­

wanych działań administracyj nych władz, np. w stosunku

(Ciąg dalszy na str. 5)

l pogranicza konfliktów społecznych —

Kierować jetaiota czy zespołowo?

Wiele wątpliwości i dysku­

sji wywołuje zwykle, zasada jednoosobowego podejmowa­

nia więżących decyzji przez mistrza, kierownika lub dy­

rektora oraz dzielenia się po­

siadaną „władzą” z kolekty­

wem lub zespołem. Zazwy­

czaj w praktyce bywa tak, że decyzje przynoszące przełożo- r:mu dodatkowego splendoru popularności w oczach pod­

władnych, podejmowane są samodzielnie i jednoosobowo, bez udziału społecznego ko­

lektywu, natomiast do podej­

mowania decyzji niepopular­

nych (udzielania kary, podzia łu nagrody, przyznania od­

znaczenia itp.) zaprasza się przedstawicieli organizacji społecznych, żeby móc powie­

dzieć, że jest to decyzja ko­

lektywu.

Umiejętność łączenia zasa­

dy jednoosobowego Kierowni­

ctwa i jednoosobowej odpo­

wiedzialności z zasauą kolek­

tywnego współdziałania i współdecydowania nie jest rzeczą “prostą ani łatwą. By­

wają różni przełożeni, jak różne są charaktery ludzkie.

Spotyka się ludzi na kierow­

niczych stanowiskach, którzy nie bojąc się ryzyka i oso­

bistej odpowiedzialności sa­

mi, bez zaciągania rady i opinii, podejmują najbardziej ważkie decyzje. Jeżeli to są kompetentne decyzje, dobrze wyważone i przemyślane, by­

wają przez podwładnych ak­

ceptowane i nie wzbudzają większych kontrowersji. By­

wają także przełożeni, którzy najdrobniejszą sprawę wolą uzgodnić z kolektywem, żeby mieć argument wsparcia swo­

jej decyzji „czynnikiem spo­

łecznym”. Byłoby chyba błę­

dem twierdzić, że w każdym wypadku większość ma ra­

cję, a więc decyzja podjęta zespołowo jest dostateczną gwa rancją słuszności postępowa­

nia, działania lub powziętej decyzji. Mylne decyzje może podjąć kierownik jednoosobo­

wo jak również kolektyw spo łeczny. Niekiedy kierownik w słusznym interesie musi się przeciwstawić błędnej decy­

zji kolektywu społecznego. Nie rzadko mają miejsce sytuacje, gdy przełożeni nie potrafią w sposób zgodny i umiejętny współdziałać z kolektywem.

Czasami przerost osobistych ambicji prowadzi do lekcewa­

żenia kolektywu, w innym wypadku dominujący wpływ kolektywu (kierującego się grupowym, partykularnym interesem) wiedzie do ubez­

własnowolnienia kierowniczej roli przełożonego i całkowi­

tego podporządkowania jego decyzji woli zespołu.

Niekiedy po jednej stronie, staje dyrektor, kierownik lub mistrz, a po drugiej stronie załoga zakładu, wydziału, względnie grupa pracownicza.

Nie akceptowany przełożony napotyka zwykle na trudnoś­

ci w sprawowaniu kierowni­

czej funkcji. W najlepszym razie jego inicjatywa spotyka się z brakiem zrozumienia podwładnych, częściej z bier­

nością podległego mu zespołu, czekaniu na jego decyzje w najdrobniejszych sprawach, a nierzadko z oporem, jawną lub skrytą opozycją. W ta­

kich sytuacjach nie ma mo­

wy o zgodnym, wspólnym działaniu.

Czasami £dy dyrektor, kie­

rownik lub mistrz narazi się zgranemu i zwartemu zespo­

łowi ludzi, gdy swoją oso­

bowością lub określonymi decyzjami usiłuje zburzyć za­

stałe układy, przyzwyczajenia i nawyki, rodzą się konflikty i nieporozumienia, polegające zazwyczaj na zamazywaniu rzeczywistości, na „wypuszcza niu w maliny nowego szefa”, a nie jeden raz, na podważa­

niu jego autorytetu i wyka­

zaniu jego nieKompeieacji.

Antagonistyczny zespół ludzi czeka na błędne i niekompe- tentne decyzje przełożonego, żeby móc stwierdzić, że ten człowiek nie nadaje się na zajmowane stanowisko. In­

nym rodzajem antagonistycz- nego działania jest przerzu­

canie indywidualnej i zespo­

łowej odpowiedzialności na osobę przełożonego. Mówi się

"wtedy, że jest źle bo’ tak rzą­

dzi dyrektor, zdarzyło się to lub tamto, bo tak kazał mistrz lub kierownik, względ nie na taką łub inną sprawę nie zwrócił uwagi. A ponie­

waż każdy popełnia większe lub mniejsze błędy lub posia­

da wady charakteru, więc czatowanie na błędy przeło­

żonego, przynosi wreszcie re­

zultaty. Jeżeli pozbycie się go jest jeszcze trudne, to sku­

teczne mogą okazać się ano­

nimy i plotki. Przy czym cierpliwość bywa nagradzana.

Triumfują wówczas ci, któ­

rym zmiana przełożonego nie odpowiadała lub w czymkol­

wiek zagrażała, a którzy po cichu zjednoczyli wysiłki, by ochronić swój stan posiada­

nia, przywileje, swoją niefor­

malną pozycję w kolektywie, żeby zrealizować popularne powiedzenie: „dłużej klaszto- ra niż przeora”. Motywy ta­

kiego postępowania, jawnego lub skrytego działania bywa­

ją różne: urażona ambicja li­

derów grupy nieformalnej, zburzenie dawnych dobrych układów, dających osobiste profity i przywileje, względ­

nie dążenie do przywrócenia ładu, porządku i dyscypliny, narzucenia zespołowi przez nowego szefa nie akceptowa­

nej organizacji pracy i reguł postępowania, czy sposobu od noszenia się do podwładnych.

Nasze osobiste (w znacze­

niu negatywnym) ambicje by wają niekiedy przyczyną róż­

nych wyobrażeń, nieporozu­

mień i konfliktów. Nie są nam przecież obce a nasilają­

ce się zjawiska prywaty, obłudy, sobkostwa, lokajstwa i wazeliniarstwa, dwulicowoś­

ci, a nawet zwykłego cham­

stwa i podłości. Znane są wy­

siłki osób dążących za wszel­

ką cenę do wybicia się kosz­

tem innych, zdobycia pozycji w środowisku kosztem pogrą­

żenia innych konkurentów, nawet swoich znajomych i przyjaciół, rozpieranie się łok ciami, żeby szvbciej i sku­

teczniej dopchać się do wy­

tkniętego celu.

Świadczy to o tym, że wie­

le naszych odczuć i ocen oraz sposobów postępowania kłóci się z naszymi słowami i gło­

szonymi zasadami moralnymi.

Niekiedy uważając się za po­

krzywdzonych przez ludzi i los, usiłujemy brać rewanż na innych za swoje niepowo­

dzenia. Nierzadko czujemy się powołani do rozstrzygania rzeczy wielkich naszego pań­

stwa, narodu, społeczeństwa, a nie potrafimy zrozumieć problemów i spraw nam naj­

bliższych, naszych współtowa­

rzyszy pracy, swoich przeło­

żonych, członków rodziny, na­

szych bliskich, znajomych i sąsiadów, którzy oczekują od nas trochę więcej zrozumie­

nia, życzliwości, czasem pomo­

cy czy rady. Chciało by się powiedzieć: bądźcie na co dzień ludźmi i postępujcie po ludzku, a być może inni od­

płacą wam tym samym.

MIKOŁAJ PUCHINIEC

klakson 3

(4)

JUBILEUSZ bez satysfakcji

(Dokończenie ze str. 2)

to pozwoli? To, że jest to wyczyn niech świadczy fakt, że wszystkie detale trzeba przynieść samemu. Ramę tak że trzebi przenosić, obracać na szablonie. Jedna rama waży ponad 100 kg i trzeba do niej dwóch ludzi. Po ta­

kich „przerzutach" spawacz musi mieć pewną rękę do

Zanim przystąpi się do prac spawalniczych, trzeba uprzed­

nio przygotować wszystkie elementy spawane w szablonie.

spawania, linijki przecież nie przyłoży. Ręce mają jeszcze pewne, ale nogi całe już w żylakach. W sile-wieku męż­

czyźni z żylakami na nogach to już nie są żarty. Ale ra­

my robić trzeba, żąda się na­

wet więcej niż te 11 dzien­

nie, bo takie wymogi stawia plan i produkcja. Z tej też przyczyny rzadko kto pozwa­

la sobie na dłuższy urlop. Po prostu nie może, bo swoją pracą obciąża kolegów. Jak­

by i tego było mało, z po­

wodu braku ludzi często są przerzucani na lakiernię de­

tali, na adaptację — tam, gdzie najczęściej nie ma peł­

nej obsady kadrowej. Ich sa­

mych na ramach także jest za mało i będzie jeszcze mniej, bo trzech z nich jest już na wypowiedzeniu, a no­

wi nie przyjdą szybko. Przy takich warunkach pracy i osiąganych tam zarobkach skusić kogoś będzie trudno.

Spawacze wolą inne stano­

wiska pracy, choćby na wy­

dziale PR-3, gdzie praca jest zdecydowanie lżejsza i lepiej zorganizowana. Co do tęga sam wątpliwości nie mam znając warunki pracy na PR-3 w porównaniu do ich pracy na ramach.

Większość moich rozmów­

ców nie przerywa pracy, to­

Pospawane ramy trzeba jeszcze przy pomocy fizycznego wysiłku przenieść na wózek, który dostarczy je do następ­

nej fazy produkcji.

4 klakson

mieć załatwione jak należy.

Nie ukrywają bowiem tego, że chcą zarobić tyle na ile pracują według zasady dobra płaca za dobrą pracę. Uważa­

ją, że za swą naprawdę cięż­

ką pracę powinni być lepiej wynagradzani niż te 18 tys.

miesięcznie. Nie żądają wygó­

rowanych pieniędzy. Na te 17—18 tys. 6—7 tys. stanowi plącę za akord. Reszta to pre mia i gdyby nie ona, pewnie zarabialiby znacznie mniej.

Zresztą 18 tys. zł. miesięcz­

nie zarabiają najlepsi w bry­

gadzie. Pozostali mają już mniej, choć są niewiele gorsi od swych liderów. Motywacja płacowa praktycznie nie ist­

nieje, bo za wykonanie więk­

szej ilości ram różnice w pa­

robkach są ktikusetzlotowe.

Nie tutaj więc należy doszu­

kiwać się ich chęci do wzmaga­

nia wysiłku. To niespełnione nadzieje są tym bodźcem. Tyl ko na ile one mogą wystar­

czyć? Może zdąży załatwić to nowy system motywacyjny, nad którym pracuje się obec­

nie w fabryce — zanim nie stracą cierpliwości i nadziei i nie porozchodzą się do lżej­

szej i lepiej płatnej roboty.

Oni nie chcą się stawiać, straszyć, żądać rzeczy niemoż liwych. Walczą o swoje pra­

wa. Czy wykorzystali już wszystkie możliwości? Od ro­

ku ubiegają się o spotkanie z Dyrekcją, o ich sytuacji wiedzą wszyscy począwszy od szej nawet przerwy na papie- ' mistrza i kierownika. Obecny rosa. Wszystko po to, aby

wykorzystać do maksimum czas względnego chłodu i czystości powietrza. Teraz w lęcie ten czas skrócił się znacznie, gorąco robi się znacznie szybciej niż w in­

nych porach roku, a upały są już dla nich najbardziej męczące. Nie próbuję ich na­

wet przekonywać, że „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”, bo każdy mógłby stwierdzić,

za za po też dyskutujemy sobie w rze­

czywistych jej warunkach — w snopach iskier, w gorącym i niesłychanie zapylonym po­

wietrzu. Nikt jakoś nie wziął się jak dotąd za wentylację i jej brak bardzo im doku­

cza. Jak można przecież wy­

konywać tak napięte zadania w takiej ciasnocie i ducho­

cie. Zwykle do południa go­

nią ile sił nie robiąc najkrót-

przy naszej rozmowie jeden z mistrzów swoją wypowie­

dzią potwierdza to, że wiedzą wszyscy a nikt nic zrobić nie może. Kierownik wydziału także potwierdza ten pogląd, bo nie wszystko zależy od niego i winnych należy szu* kać w Inwestycjach, Służbie Gospodarki Narzędziowej i Głównego Technologa. Wszy­

scy niby wiedzą co mają ro­

bić, ale roboty tej nie widać.

Z tego wszystkiego powstają tylko niesnaski między nimi a kierownictwem wydziału, w Przez to, że walczą o swoje takim upale. Niestety sprawa

wentylacji wciąż pozostaje niezałatwiona, pomimo sta­

rań kierownictwa wydziału.

Specjalistycznych badań le­

karskich nie przechodzą. O sanatoriach też nie mówiono im nigdy, a nie tylko o ży­

laki tu łatwo, o pylicę rów­

nież. O innych chorobach i dolegliwościach zawodowych lepiej nie wspominać, bo to już sprawa nadająca się na osobny artykuł. Wszystko można bałoby znieść gdyby w końcu zajął się ktoś spra­

wami warunków pracy w zakresie ich właściwej orga­

nizacji i ich polepszenia.

I tak nie byłoby to jednak wszystko, co chcieliby oni że tych „wiórów” leci tu dużo. Człowiek schowany maską spawalniczą jest kilku minutach mokry

nie są tą brygadą, którą się wyróżnia. Pomimo, że więk­

szość członków brygady ma ponad dziesięcioletni staż nie nagannej pracy, żaden jak dotąd nie otrzymał, wyróżnie­

nia. Z okazji tych 300 tys.

ram też pewnie nie dostaną, choć jubileusz ten prżyszedłby później, gdyby nie ich zaan­

gażowanie i solidna praca.

Oficjalnie wyrażane uznanie sprowadza się praktycznie do poklepywania po ramionach i powtarzania „no idź, zrób...’’.

Uznania także im brakuje, bo nie dość — jak twierdzą, że pracują w trudnych warun­

kach, to jeszcze male zarobki i żadnego uznania, żadnej sa­

tysfakcji. Formułują tu w związku z tym wniosek, że nie traktują oni tego jubileu­

szu jako osiągnięcia na mia­

rę sukcesu. Ostatecznie jed­

nak dla nas jest to sukces, poprawia mnie brygadzista Józef Wasylewicz, sukces dlatego, że jeszcze wytrzymu­

jemy, że przyszedł on szyb­

ciej niż planowano. Nie liczą się cyfry, bo te są zawsze do osiągnięcia, ważne jest jakim kosztem i wysiłkiem do tego pochodzimy. Byłby to na pew no pełny sukces, gdyby tak jubileusz był dla fabryki a satysfakcja z niego dla nas.

Nie mamy tej satysfakcji i nie wiemy czy ten jubileusz zmieni coś w naszej pracy.

Te znamienne słowa wybra­

ne przeze mnie świadomie ze wszystkich wypowiedzi człon ków brygady stanowią motto i jednocześnie podsumowanie naszej rozmowy. Dlaczego jednak wobec tak dużej licz­

by uwag i pretensji niektó­

rzy z nich — ci co uwidocz- nieni zostali na zdjęciu mie­

li miny raczej zadowolone i wyglądali na ' usatysfakcjono­

wanych? Chyba stać nas jesz cze na odrobinę radości z naszej pracy — stwierdza

<

spawacz Edward Ostrowski

— my wiele rozumiemy, że sytuacja w fabryce jest trud- .na. Dlatego też czy ja, choć mnie nieraz złość bierze, al­

bo taki Władek Mołocznik, który ma już żylaki potrafi­

my jeszcze wierzyć w sukce­

sy. Do zdjęcia trzeba z się uśmiechać — dorzuca inn$

wesoło i to stwierdzenie do- daje trochę optymizmu do naszej rozmowy. Z tym opty­

mizmem rozstajemy się i bry­

gada wraca do swojej pra­

cy.Z wypowiedzi tych można jednak wysunąć wnioski da­

Czynność spawania ram odbywa się w zadymionej i dusz­

nej atmosferze powietrza, co nie wpływa dobrze na zdro­

wie i wydajność pracy.

lekie od optymistycznych. Ich ilość jest również niepokoją­

ca. W naszej fabryce stoimy przed wieloma problemami.

Większość z nich wykracza da lęka poza kłopoty jednej bry­

gady. Dlatego też więc ich sprawy nie powinny stanowić tła dla problemów nurtują­

cych całą załogę. Mimo to rzutują one na wiele dotąd nie załatwionych spraw, któ­

re w granicach możliwości powinny być dawno załat­

wione. Dziwić się wszakże można, że według ich wypo­

wiedzi dziennikarze z „Klak­

sonu” są pierwszymi, którzy dotknęli problemu „na żywo”, że pozwolili im wyrzucić z siebie wszystko co ich trapi.

I dziwi mnie to, że jest to z okazji jubileuszu. Jesteśmy przecież niemal na co dzień świadkami różnych sukcesów, z ktorvch na pewno więk­

W/DZJŚZ !.. O&EĆAEEM 2OME, ŻE JUŻ MtyM LvrjM POMtt

ALIZVHO/ A//P RPDZJP A/A S7VZE . .A i

szość rodzi się w bólach. Ta­

ka jest geneza sukcesu, jed­

nak sukcesy zwykle opisuje się inaczej. Zwykle szybko też ojcowie sukcesu zapomi­

nają o kłopotach, przy któ­

rych udziale go tworzyli. Spo dziewamy się kolejnego jubi­

leuszu, który na pewno głoś­

niej będzje świętowany. Jego zapowiedzią był jubileusz wy­

produkowania trzystutysięcz- nej ramy. Teraz więc czeka­

my na trzystutysięczny sa­

mochód i jest to niewątpliwie sukces całej załogi naszej fa­

bryki, którego w żaden spo­

sób nie może zdyskredyto­

wać żadna trudność w jego osiągnięciu. Czy jednak usu­

nie wątpliwości jego twórców fakt, w jaki sposób osiąga się granice możliwości?

Jest jeszcze wiele do zro­

bienia w kierunku złagodze­

nia bądź eliminacji podstawo­

wych problemów występują­

cych w działalności fabryki.

Odpowiedzialność i wzajemne zrozumienie wśród członków załogi musi w takim wypad­

ku zmierzać do likwidacji barier i konfliktów. Przed nami jest jeszcze ten i na­

stępne jubileusze. Jest jeszcze na tyle czasu, żeby można -było doprowadzić, aby suk­

ces fabryki traktowany był jako sukces jej załogi, a sa­

tysfakcja z jego osiągnięcia dana była jego bezpośrednim twórcom.

W.K.

(5)

Szczera

>

(Dokończenie ze str. 3) ao nierobów, brakorobów i spekulantów.

.\a kolejne zebranie kon­

sultacyjne w naszej fabryce, które odbyło się 17 sierpnia w świetlicy wydziału PR-4 przybyli członkowie partii trzech OOP, z wydziałów Pl>-2, PR-4 i PR-5. W zebra­

niu uczestniczyli także przed­

stawiciele KW, KMiG óraz Kz PZPR. Na wspomnianym zeoraniu był również obecny Władysław Nowak, który w czerwcu br. uczestniczył w ooradach XVI Plenum KC PZPR w Łodzi. Na wstępie uczestniczący w zebraniu se­

kretarz KZ PZPR Mieczysław Kalinowski przedstawił cel zeorania partyjnego i przepro wadzanych konsultacji, które zgodnie z rezolucją i uchwałą XVI Plenum KC PZPR, po­

służą do opracowania planu działania partii na najbliższe miesiące i lata. Główne tezy ao tego planu, to siedem kie­

runków działania, a więc:

umocnienia robotniczego cha­

rakteru partii, udziału robot­

ników w plenarnych obradach KC, przeprowadzenia zebrań OOP i POP z udziałem ro­

botników bezpartyjnych, zwiększenie wpływu klasy robo. iiczej na działalność rad narodowych, właściwego kształtowania świadomości kia sy robotniczej, szersze uczest­

nictwo robotnjków w oświa­

cie i kulturze, głównie po­

przez udział w ruchu amator­

skim, umożliwienie młodzieży robotniczej . i chłopskiej w równym starcie zdobywania wykształcenia, a także stwa­

rzanie w zakładach pracy właściwej atmosfery, sprzyja­

jącej dobrej pracy i kształ­

towania się socjalistycznych stosunków międzyludzkich.

I chociaż w gablotach wy­

działowych rozmieszczono u- przednio informacje o dacie

Kolorowe jarmarki pozostały tylko w słowach popularnej piosenki i we wspomnieniach star­

szych ludzi. Teraz odbywają się zwyczajne targi (dni dyszlowe), a handluje się czym się tylko da.

Z cz.a:a»rtości organów samorządu zaTogi

Powołanie dnradcy i rzecznika

W związku z obserwowaną przez nas prawie powszechną praktyką powoływania dorad ców i pełnomocników przez organy samorządu pracowni­

czego załóg przedsiębiorstw Prezydium Rady Pracowni­

czej rozważało również od pewnego czasu sprawę powo­

łania doradców i konsultan­

tów samorządu. Potrzeba ta­

ka wynika z faktu, że upraw nienia, jakie według ustawy o samorządzie załogi przed­

siębiorstwa państwowego rea lizować mają samorządy za­

łóg wymagają biegłości w wielu różnych sprawach. Sa­

me indywidualne kwalifikacje

wspomnianego zebrania kon­

sultacyjnego i umieszczono treść 28 pytań skierowanych do konsultantów, to jednak na zebraniu przystąpiono do odczytania kolejnego pytania, po czym następowała dysku­

sja nad konkretnym zagad­

nieniem.

Pierwsze pytanie dotyczyło zwiększenia wpływu klasy ro botniczej na działalność rad narodowych i form kontak­

tów radnych z załogami za­

kładów pracy. Chodzi o for­

my tych kontaktów (dyżury, spotkania) oraz ich częstotli­

wość, a także powoływania lub dokooptywania robotni­

ków do komisji działających w radach narodowych. Uczest nicy zebrania wypowiedzieli się za egzekwowaniem obo­

wiązku kontaktowania się rad nych z wyborcami i odbywa­

nia raz w miesiącu dyżurów w zakładach pracy. Przeciwni natomiast byli powoływaniu dodatkowych komisji i rozsze rżenia ich o udział robotni­

ków.

Jedno z kolejnych pytań do tyczyło krytyki sektora pry­

watnego, podjętego na XVI Plenum. Czy należy poddać robotniczej kontroli wydawa­

nie koncesji (udział robotni­

ków w komisjach przydziela­

jących takie koncesje) na działalność produkcyjną i usługową oraz handlową? — brzmialo pytanie. Tego rodza­

ju zamysły i koncepcje nię znalazły uznania zebranych.

Od tego są władze (izby i urzędy skarbowe), żeby nale­

życie kontrolowały sektor pry watny — brzmiała konkluzja zebranych. Żywą dyskusję wywołało pytanie, dotyczące rozwiązania problemu miesz­

kaniowego. Mówiono więc o jawności rozdziału mieszkań, o udzielaniu większej pomocy dla pracowników podejmują­

cych budowę domków rodzin nych (jeżeli chodzi o mate­

członków rajdy pracowniczej często nie wystarczają do właściwego naświetlenia da­

nej sprawy i zajęcia odpo­

wiedniego (jednoznacznego) stanowiska przez organy sa­

morządu. Stąd też niejedno­

krotnie zachodzi konieczność zasięgania opinii u specjali­

stów jawodowo zajmujących się poszotególnymi dziedzina­

mi wiedzy i działalności spo­

łeczno-gospodarczej, ekono­

micznej, prawnej i innych.

Również działające przy ra­

dzie pracowniczej komisje pro blemowe napotykają w, swej pracy na sprawy, których do­

piero ewentualne wyjaśnienie

riały) oraz urządzanie tere­

nów pod budowę, opowiedzia­

no się za utrzymaniem pre­

ferencji przydziału mieszkań dla ludzi znajdujących się w trudnych warunkach mate­

rialnych i mieszkaniowych.

Postulowano rozszerzenie bu­

dowy bloków mieszkalnych w stanie surowym przez Spółdzielnię Mieszkaniową i przeprowadzanie prac wykoń­

czeniowych przez przyszłych lokatorów. Należy konsek­

wentnie egzekwować obowią­

zek zwracania mieszkań przez te osoby, które otrzymały mieszkania zakładowe, a ode­

szły z fabryki do innej pra­

cy. Koncepcja powołania in­

spekcji robotniczo-chłopskiej także wywołała żywą dysku­

sję. Dużo sceptycyzmu i wąt­

pliwości wywołało wyposaże­

nie zespołów inspekcyjnych w odpowiednie kompetencje i uprawnienia egzekucyjne.

Jeżeli mają powstać takie zespoły inspekcyjne, to powin ny być wyposażone w odpo­

wiednie uprawnienia i powin ny działać pod kierownictwem partii. W odpowiedzi na ' py­

tanie czy należy poddać no­

welizacji ustawę o związkach zawodowych, ustawę o przed­

siębiorstwach i o samorządzie pracowniczym wyrażono opi­

nię, że zbyt mała - jest znajo­

mość ze strony uczestników tych trzech ustaw, aby na ich temat szczegółowo dyskuto­

wać i zgłaszać propozycje.

Uczestnicy zebrania opowie dzieli się za utrzymaniem pre ferencji dla synów i córek podejmujących starania o przyjęcie na wyższe studia, jak również przeprowadzenia zmian w ustawie o szkolni­

ctwie wyższym. Na pytanie, co zrobić dla poprawy warun ków socjalnych załóg pracow niczych, uczestnicy zebrania zgłosili kilka propozycji. A więc poprawić sytuację miesz kaniową młodych rodzin, za­

prasowego RP

przez fachowca z określonej dziedziny pozwala pokonać trudności w przygotowaniu materiału, który stanowi pod­

stawę do rzetelnego rozwią­

zania zagadnienia. Istotne zna czepie ma również fakt, że samorząd pracowniczy powo­

łany drogą wspomnianej usta wy nie wypracuje od razu stylu i form działania w taki sposób, aby mógł on realizo­

wać w pełni swoje uprawnie­

nia. Wciąż bowiem nieraz drobne sprawy wymagają żmjudnego dochodzenia i ana­

lizy. A przecież większość (Ciąg dalszy na str. 6)

pewnić warunki dokształcania się i zdobywania wyższych kwalifikacji oraz zwiększyć odpis funduszu na cele soc­

jalne. Podjęto także próbę odpowiedzi na temat wzmoc­

nienia dyscypliny pracy i ewentualnej nowelizacji (za­

ostrzenia w tym względzie) przepisów kodeksu pracy.

Większość dyskutantów była zdania, że nie zachodzi po­

trzeba nowelizacji kodeksu pracy. Po prostu zawarte w nim prawa i obowiązki trze­

ba konsekwentnie , egzekwo­

wać i przestrzegać.

Na pytanie, co utrudnia roz wój wynalazczości pracowni­

czej i racjonalizacji — odpo­

wiedzi były lakoniczne i pros te — nadmierna biurokracja, małe zainteresowanie kadry technicznej i niskie nagrody za zgłaszane i wdrażane po­

mysły. Podobne odpowiedzi padały na pytania dotyczące roli mistrza. Mistrz powinien być kierownikiem produkcji, a nie osobą do załatwiania wszystkiego: zaopatrzeniow­

cem, urzędnikiem czy kierow­

cą wózka akumulatorowego.

Co tu mówić o właściwej po­

zycji i roli mistrza, skoro je­

go podwładny robotnik zara­

bia dużo więcej od niego.

Ciekawe wypowiedzi padały na temat reaktywowania współzawodnictwa pracy. Jest to rzecz zbyt poważna, żfe- by pówracać do dawnych fik cji, czyli współzawodnictwa tylko na papierze. Jeżeli ma się rozwijać • współzawodni­

ctwo pracy, to musi ono być oparte na zdrowych podsta­

wach i autentyzmie. Organi­

zatorem jego powinna być dyrekcja. Powinno się stflso- wać zachęty w postaci na­

gród i zachęty moralne (umieszczanie zdjęć w gablo­

tach).

Kontrowersje i krytyczne wypowiedzi padały także w odpowiedzi na pytanie o moż liwości podjęcia pracy w wolne soboty • w tych zakła­

dach, które mają dostatecz­

ną ilość surowca. Mówiono

Komu lepiej - komu gorzej

' Nię bez racji znawcy przed mion.) stwierdzają, że jednym z minusów wprowadzonej re­

formy gospodarczej jest brak motywacyjnego systemu płac.

W dotychczasowej praktyce wdrażania reformy, po prostu brak jest spójnego mechaniz­

mu powiązania jakości pracy, z wysokością otrzymywanej płacy. Nie ma więc czynnika, który w indywidualny i do­

statecznie zróżnicowany spo­

sób, wystarczająco mocno od­

działywał by na jakość pracy zatrudnionych w zakładach pracy ludzi i stymulował wzrost produkcji. Co prawda wprowadzenie nowych zasad gospodarowania, połączonych ż możliwością wypracowania i podzielenia wśród załogi zakładu pracy osiągniętego zysku, stanowi pewnego ro­

dzaju czynnik motywacyjny do wyższej wydajności pracy i polepszenia gospodarowania.

Jest on jednak za słaby, aby mógł w dostatecznym stop­

niu stymulować wzrost wy­

dajności. pracy i wyższą efek tywność gospodarowania. Na ogół robotnika interesuje ja­

ką zapłatę otrzyma w danym miesiącu za swoją pracę, zaś mało który z nich na co dzień zastanawia się jaki zysk o- siągnie fabryka i ile z tego zysku raz do roku przypad- nie w udziale pracownikom.

Tę lukę stara się uzupełnić ustawa sejmowa „o zasadach tworzenia zakładowych sy-»

stemów wynagradzania”. Jed­

nakże wprowadzenie jej w życie z wielu względów na­

potyka na liczne przeszkody.

Jedną z tych przeszkód jest brak pozytywnych doświad­

czeń systemowego rozwiązy­

wania problemów płacowych i racjonalnego gospodarowa­

nia funduszem płac, bowiem

więc o konkretnych przykła­

dach przymusowego postoju i pracy w godzinach nadliczbo­

wych. Jeżeli poprawi się. or­

ganizacja pracy i wzmocni dyscyplinę, to nie trzeba bę­

dzie pracować w wolne so­

boty — argumentowano. Oży­

wioną dyskusję wywołały także sprawy związane z u- dzielaniem matkom urlopów wychowawczych i przechodze­

nia na wcześniejszą emerytu­

rę, jak również rozszerzeniem lub likwidacją niektórych przywilejów socjalnych w po­

szczególnych branżach. Należy zaostrzyć warunki przyznawa nia

* rent i emerytur, żeby je otrzymywali ludzie chorzy, a nie obiboki. Należy też brać pod uwagę co kosztuje dro­

żej — budowa żłobków i przedszkoli czy płacenie za­

siłków wychowawczych mat­

kom. Wiele krytycznych gło­

sów padło również na temat wdrażanej reformy gojpodar;

czej, stosowanej polityki ceń i płac, struktury stanu zatrud nienia (przytoczono przykła­

dy z naszej fabryki), jakości produkowanych wyrobów itp.

itp.Dyskusję uczestników ze­

brania cechowała otwartość wypowiedzi, duża rozwaga i znajomość omawianych za­

gadnień, zarówno tych z wlas nego podwórka, jak również spraw ogólniejszych, dotyczą­

cych naszego państwa i gos­

podarki narodowej. Była to pierwsza od wielu lat szczera i otwarta dyskusja, dotycząca tak ważkich problemów bytu społeczeństwa i roli klasy ro­

botniczej, będącej przewodnią klasą w naszym kraju. Kilka alternatywnych pytań, zostało rozstrzygniętych w drodze jawnego głosowania. Całość materiałów z przebiegu tego zebrania została przekazana do KW, a stąd do KC PZPR.

Będzie to więc swoisty ple­

biscyt na węzłowe tematy i problemy klasy robotniczej, dotyczące jej współczesnego życia w niełatwych przecież kryzysowych warunkach.

(wl)

sprawy te były rozstrzygane i załatwiane na szczeblu cen­

tralnym i branżowym. Stąd mnogość branżowych syste­

mów płacowych i różnorod­

ność podpisywanych umów zbiorowych. Nie wypracowa­

no także systemu negocjacji i podpisywania umów zbioro­

wych na szczeblu samodziel­

nego i samorządnego przed-, siębiorstwa. Nie należy rów­

nież pomijać faktu, że za­

równo reforma gospodarcza i ustawa sejmowa o zasadach tworzerfia zakładowych sy­

stemów wynagradzania reali­

zowane są w warunkach bra ku równowagi rynkowej i występującej inflacji. Stąd konieczność ostrożnego pod­

chodzenia do tych spraw, sto sowania pewnych ograniczeń o charakterze administracyj­

nym oraz stosowania okreś­

lonych wymogów, stawiają­

cych duże bariery, jeśli cho­

dzi o szybki przyrost płac, bez wyraźnego wzrostu pro­

dukcji. Jednym słowem — żeby, jasno postawić sprawę

— na efektywne podwyżki plac w naszym zakładowym systemie wynagradzania, trze ba po prostu zarobić wyższą produkcją lub też obniżeniem stanu zatrudnienia. Nie we wszystkich przedsiębiorstwach w krótkim odstępie czasu jest to możliwe (z różnych zresz­

tą przyczyn), więc i wprowa­

dzenie ustawy sejmowej w życie oraz opracowanie no­

wych Systemów wynagradza- (Ciąg dalszy na str. 6)

klakson 5

Cytaty

Powiązane dokumenty

To jest dużo, szczególnie gdy się weźmie pod uwagę fakt, że odchodzą z pracy głównie pracownicy bezpośrednio produkcyjni. Kie rownictwo wydziału ma w zanadrzu

Krajalnia traktowana jest też przez nie które służby fabryczne jako azyl dla osób, którym się nie udało, którzy powinni tam właśnie odłjyć proces

łecznej, związkowej inspekcji pracy przeprowadzono wiosen ny przegląd stanowisk pracy i warunków bhp. Co udało się już ze zgłoszonych wówczas wniosków zrealizować i jakie

Niezbędne jest jej szerokie wsparcie ze strony samorządu załogi, jako auten tycznego reprezentanta woli pracowników i odpowiedzial­. nego partnera kierownictwa

Czy to si^ udało? — chyba tak ’skoro uzwiązkowienie w ciągu trzech lat wzrosło w fa bryce ponad czterokrotnie. W dalszej części sprawozdania o- ceniono poszczególne dziedziny

zbędnej liczby pracowników — to problem ciągnący się już od wielu lat, dotyczący zresztą nie tylko wydziału montażowe go. W roku ubiegłym

Jakie składniki kosztów — i nie tylko — składają się na cenę?. Dla

Jak jest naprawdę, czym rzeczywiście zajmuje się zakładowe biuro konstruk cyjne, czy kónstruktorów jest za dużo czv za mało..