• Nie Znaleziono Wyników

Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1987, nr 23 (349).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1987, nr 23 (349)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

^NUMERZE

energia, dotacje

I

!

• LUDZIE NASZEJ FABRYKI • HISTORIA ZAKŁADU £ PROBLEMY WYDZIAŁÓW © TECHNIKA NA ŚWIECIE @ POD PARAGRAFEM @ FELIETON @ KRZYŻÓWKA

Nr 23 (349) 1—15 GRUDNIA 1987 r.

Kilka tygodni temu odbyło się w ZSD spotkanie aktywu kierowniczego zakładu z lek­

torem. KC PZPR, byłym v-ce ministrem Ministerstwa Gos­

podarki Materiałowej Jerzym Podgórskim. Nie była to pj£rw sza wizyta J. Podgórskiego w naszym zakładzie W poprzed­

nich latach byt on opiekunem’

fabryki z ramienia rządu. Te­

matem ostatniego spotkania był II etap reformy, a kon­

kretnie zamierzenia rządu i władz politycznych w urze­

czywistnieniu programu zwią zanegó z wprowadzeniem no­

wych zasad gospodarowania.

Kilkadziesiąt pytań- z sali wyraźnie świadczy o skali zainteresowania przyszłym kształtem reformy. Ale sam fakt, że reforma jest potrzeb­

na a jej założenia są słuszne

— nie wystarcza. Nie wystar­

czą też tylko chęci i' prze­

konanie. że musi się ona udać.

Jak stwierdził jeden z dysku­

tantów’. dziwnym się wydaje, iż nagle, po wielu latach za­

stoju -znaleziony został zloty środek w postaci Ii etapu re­

formy. który za dwa — trzy lata doprowadzi do tego, że w.-.’vstkim będzie lepiej a kraj wróci w miejsce potęg. Nie.

•wszystkie też zamierzenia bu­

dzą entuzjazm i bezkrytyczne przyjęcie. Jednymi z nich są sprrwy monopolu, dotacji i kosztów energii, pytań zwią­

zanych z tymi tematami padlo bowiem najwięcej.

Najpierw o dotacjach. Co to są dotacje? Najogólniej mó wiąc są to dopłaty z budże­

tu państwa do cen wyrobów i usług sprzedawanych poni­

żej kosztów ich wytwarzania.

Z budżetu państwa — czyli . ze środków odprowadzanych tam w postaci podatków od

przedsiębiorstw takich m.in.

jak ZSD. Na całym świecie stosuje się od dawna tą for­

mę dofinansowania dóbr naj­

bardziej potrzebnych ze spo­

łecznego punktu widzenia.

Rzecz jednak w tym, że u nas datowanie przyjęło niekiedy obraz karykaturalny. I nie chodzi już tylko o wielkość kwot przeznaczanych na ten cel. choć jest to olbrzymie obciążenie państwowej kasy.

Dotacje pochłaniają ok. 30 procent globalnych wydatków budżetowych. Dla porównania:

na Węgrzech o połowę mniej.

Najgorsze jest to, że nadmier­

nie rozbudowany system do­

tacji nie sprzyja gospodarnoś­

ci, nie zachęca db oszczędza­

nia surowców i materiałów, podnoszenia wydajności.

Głównym źródłem dotacji jest podatek obrotowy. Stano­

wi on swego rodzaju dodatek do cen artykułów, które w założeniu nie odgrywają pod­

stawowej roli w domowych budżetach. Jest to jednak za­

łożenie co najmniej dyskusyj­

ne — bo czy np. rajstopy damskie, skarpety frotte, buty, meble można uznać za wyroby niepodstawowe? Tymczasem w ich cenie właśnie jest aż 60 proc. podatku obrotowego.

Albo czy pralka automatycz­

na. kolorowy telewizor, sprzęt radiowy hi-fi to rzeczywiście luksus w obecnym świeeie?

A w wyrobach tych podatęk obrotowy dochodzi do 150 proc. A zatem podatek jest jakby odwrotnością dotacji.

Płacą go wszyscy, którzy ku­

pują w sklepach wyroby ob­

ciążone tym podatkiem, ci co zarabiają dużo i ci co ledwie wiążą koniec z końcem. Po­

dobnie zresztą wszyscy korzy- (DoKończenie na str. 2)

Wydawane staraniem Nys­

kiego Towarzystwa’ Społeczno- -Kulturailnego „Szkice Nys­

kie” stanowią interesujący zbiór wiadomości o naszym mieście i regionie prezentując dawniejsze i współczesne jego drogi, postacie wybitnych dzia łączy. Do tej pory ukazało się trzy tomy „Szkiców”, z których ostatni można jeszcze nabyć w Archiwum Państwowym w Nysie przy ul. Wałowej. Szcze golnie polecamy jego lekturę pracownikom naszego zakładu gdyż wśród wielu ciekawych pozycji zawiera pracę Józefa Kapery pt. Fabryka Samocho­

dów Dostawczych „Nysa” w Nysie w latach 1948—1970.

ZSD mimo, że jest znaczą­

cym zakładem regionu jak do tej pory nie doczekał się żad­

nej „zewnętrznej” monografii.

W ramach samej fabryki o- pracowana była i następnie

Na ręce Dyrektora naszego zakładu nadeszło pismo z Przed siębiorstwa Gospodarki Komu halnej i Mieszkaniowej w Cza­

plinku następującej treści:

W dobie codziennych utys­

kiwań, narzekań i skarg na producentów, na jakość wyro­

bów, ich trwałość, z dużym zadowoleniem i satysfakcją chcę poinformować Obywatela Dyrektora i załogę fabryki, że te negatywne zjawiska nie po­

winny być przypisywane Wa­

szym Zakładam.

Wyrażam również przekona nie, że fakty podane poniżej nie są odosobnione i jednost­

kowe.

Otóż w miesiącu czerwcu 1982 roku staliśmy się posia­

daczami samochodu ..NYSA”

AfJ 21 Nr podwozia 270257,

W referendum 29 listopada wzięło udział ponad 17 min Polaków. Na zdjęciu: glos**

wanie w lokalu mieszczącyra się w Domu Metalowca ZSD. Foto: Z KwiecieA

„Szkice

o naszym

popularyzowana poprzez

„Klakson” historia FSD, o czym, jak wynika z rozmów, pamięta już niewielu pracow­

ników. Tym bardziej więc od­

syłamy Czytelników do „Szki ców Nyskich”. Chociaż zawar ty w nich opis dziejów nasze­

go zakładu jest bardzo lapi­

darny, niemniej zawiera wszystkie najważniejsze wy­

darzenia z historii fabryki i — w czym upatruję jego dużą wartość — stanowi pierwsze tego typu opracowanie jakie ukazało się w pozazakłado- wych środkach maso wego prze kazu. Praca zilustrowana jest

List z Czaplinka

Nr silnika 728457. Samochód był i jest używany w róż­

nych warunkach eksploatacyj­

nych.

Do dnia dzisiejszego samo­

chód przejechał 190 tys. km, bez żadnych poważniejszych napraw i awarii. W samocho­

dzie znajdują się oryginalne plomby fabryczne na liczniku kilometrów i skrzyni biegów.

Oryginalny i fabryczny jest wał pędny, tylny most, przed nie zawieszenie, gaźnik. Po 100 tys. km dokonano jedynie wymiany końcówek drążków kierowniczych i regulacji za­

worów. Na pierwszych opo­

nach samochód przejechał 108

CENA 2 ZŁ

Nyskie,,

zakładzie

tabelami zawierającymi dane dot. produkcji samochodów u- systematyzowane w latach 1956—60, 1961—65 oraz 1966—

70. Autor korzystał przy opracowaniu publikacji m.in.

ze zbiorów Archiwum Pań­

stwowego w Nysie, mate­

riałów udostępnionych przez Dział Planowania ZSD jak też informacji zamieszczanych w

„Klaksonie” i ..Trybunie Opól sklej”.

Powracając do „Szkiców Nyskich” (t. 3) oprócz wspom nianej wyżej historii naszego zakładu szczególnie polecam fDokończenie na str 2)

•»

tys. km. Do dnia dzisiejszego samochód jest eksploatowany bez żadnych kłopotów. Nie­

wątpliwy wkład w istniejący stan rzeczy miało dwóch kie­

rowców eksploatujących wspomniany samochód:

1. Sujecki Marian — który przejechał pierwsze 150 tys.

km;

2. Gizulewski Zbigniew — eksploatujący pojazd’ od paź­

dziernika 1986 r.

Wyrażam przekonanie, że podobne przykłady winny być propagowane i popularyzowa­

ne i stanowić jednocześnie sa tysfakcję dla załogi fabryki.

Życzymy Wam więcej ta­

kich przykładów i dalszych sukcesów.

DYREKTOR Andrzej Kownacki

PodŁiękouanie

Do naszego zakładu nadeszło pismo następującej treści:

Społeczny Komitet Budowy Pomnika Bohaterów Powstania Warszawskiego — 1944 'z wdzięcznością przyjmuje dar, któ­

ry przyczyni się do spełnienia wieloletnich pragnień Polaków,"

godnego upamiętnienia zrywu powstańczego Armii Krajowej, innycli organizacji podziemnych i bohaterskiego Ludu Stolicy.

Przewodniczący Komitetu Jan Mazurkiewicz „Radosław”

gen. bryg, w st. spocz.

(2)

n

a

NASZEJ g

is LI FABRYKI 1

Stanisław Wydra - Pracownia Konstrukcyjna

Przymierzając się do opra­

cowania monografii naszego zakładu zastanawialiśmy się w redakcji, czy pracują jeszcze ludzie, którzy pamiętają pierwsze lata fabryki. 40 lat, to spory szmat czasu i wy­

dawało się mało prawóopodob nym znaleźć człowieka, który nieprzerwanie poświęcił kil­

kadziesiąt lat pracy zakłado­

wi. W dotarciu do takiej wiaś nie osoby pomógł przypadek.

Załatwiając jakąś drobną spra wę w pracowni konstrukcyj­

nej usłyszałam: „piszeóe o różnych pracownikach, czasem

Węgiel, energia, dotacje

(Dokończenie ze str. 1) stamy z dotacji. Wszyscy wszak kupujemy mleko, chleb, czy korzystamy z prądu i ga­

zu. Z tego punktu widzenia urealnienie cen wydaje się więc koniecznością.,

Do jednych z najbardziej dotowanych dóbr należą: wę­

giel i energia elektryczna.

Celem reformy jest ograniczę nie nadmiernego, często mar­

notrawnego zużycia tych su­

rowców, a cel zaś uzyska się wtedy, gdy nie tylko opłacać się będzie oszczędzanie węgla i energii, lecz także finanso­

wo dolegliwe stanie się sza­

stanie nimi.

Koszty wydobycia 1 tony węgla są różne. Są kopalnie w których pozyskanie 1 tony tego surowca kosztuje ok.

3.300 zł ale są i takie w któ­

rych koszt ten wynosi ponad 22.000 zł. Jest faktem, że kosz ty te będą rosły — uzyskuje­

my go wszak z coraz głęb­

szych pokładów coraz droższy mi środkami. I jak stwierdził J. Podgórski niezależnie od

Komunikat Bitłl oteki Tec ni;znej

Biblioteka Techniczna ZSO prosi swoich czytelników o

2 klakson

zaledwie z kilkuletnim stażem, a my mamy w pracowni oso­

bę, którą warto by było przed stawić w „Klaksonie”. Pracu­

je prawie od początku powsta­

nia fabryki. Jest wprawdzie niezwykle skromny, ale spró­

bujemy namówić Go na roz­

mowę”.

W taki właśnie sposób po­

znałam p. Stanisława Wydrę

— obeanie konstruktora spe­

cjalistę ed oprzyrządowania.

Z zakładem związał się w 1949 r.. ą więc w czasach, kiedy nikomu nie śniło się, że w Nysie będzie się produko­

kosztów węgiel musi być wy­

dobywany.

Ale to jest tylko jedna stro na medalu. Oszczędności w gospodarce węglem w zakła­

dach i gospodarstwach domo­

wych powinny iść bowiem w parze z ograniczeniem kosz­

tów wydobycia. Znane są prze cięż przypadki gdy w kopal­

niach zamula się chodniki wraz z kompletnymi urządze­

niami wydobywczymi. W koń cu czy rzeczywiście zakłady prowadzą tylko marnotrawną gospodarkę opałem. Przecież są ustalone normy zużycia, które m.in. wyznaczają sto­

sowane urządzenia (kotły, pie ce itp.), którym daleko do no­

woczesności a tym samym oszczędności.

Niepokój budzi zwłaszcza fakt powołania konsorcjum węgla i drugiego energetyki.

Są to de facto monopolę, a te jak wiadomo lubią dykto­

wać i warunki i ceny nie bardzo przy tym oglądając się na oszczędności we włas­

nym pbdwórku.

Zbysław Wróbel

zwrot wypożyczonych książek, dla których okres wypożyczę nia upłynął, bądź o jego prze dłużenie. Przypominamy, że zgodnie z regulaminem książ -ki wypożyczamy na okres 6 miesięcy, natomiast czasopis­

ma na 2 tygodnie.

wać samochody. Mając 19 lat podjął swą pierwszą pracę w ówczesnej Fabryce Mebli Sta­

lowych w charakterze ślusa­

rza przy kasach pancernych.

Kierownikiem był p. Pasoń, a mistrzem Paweł Wistel. W niedługi czas później przeszedł do tzw. zamkowni, gdzie wy­

konywane były zaimki do kas i drzwi skarbowych. Z chwi­

lą rozpoczęcia przez zakład produkcji wojskowej, p. Wy­

dra wykonywał pracę narzę­

dziowca.

Mój Rozmówca najmilej wspomina okres rozruchu pierwszych „nysek”. Zatrud­

niony był wówczas w Proto- typowni w charakterze ślusa­

rza. Krok po kroku śledził, jak powstaje nowy samochód.

Przywitano go z entuzjazmem, była wspaniała atmosfera pra cy, każdy przychodził oglądać dzieło konstruktorów. Po pra wie 10-letnim stażu w Proto- typowni p. Wydra przeniósł się do samego „serca” zakła­

du, czyli na produkcję. Tam, z hali „B” najpierw nieśmia­

ło, potem z coraz większym rozmachem zaczęły wyjeżdżać

„nyski”. Bardzo dobrze pannę ta ten okres swego życia — był młody, silny, praca — na­

wet ciężka — dawała saty­

sfakcję. W 1962 r. podjął de­

cyzję rozpoczęcia nauki w Technikum Mechanicznym przy ul. Orkana. Pięć lat minę ło szybko, a w zakładzie po­

myślano wcześniej o obsadzę niu Go na stanowisku odpo­

wiadającym nabytym upraw­

nieniom. I tak trafił do Pra­

cowni Konstrukcyjnej gdzie pracuje nieprzerwanie od 18 lat.

S. Wydra twierdzi, że w ca­

łym zakładzie nie ma drugie­

go działu o tak koleżeńskiej atmosferze. Wszyscy się zga­

dzają, doskonale ze sobą współpracują. Kieruje całą pracownią mgr inż. Piotr Sto janowski. Mój Rozmówca spot kał się tu z kolegą jeszcze z czasów pracy na produkcji — mgr - inż. Leonem Bagińskim.

Większość zespołu stanowią długoletni pracownicy zakła­

du.

Pan Wydra należy do SIMP i związków zawodowych. Daw niej prowadził ożywioną dzia łalność racjanalitzałorską.

— „Teraz nie mam sił, je­

stem za stary. Ale jak będzie wchodzić nowy wóz, to coś

(Dokończenie na sir. 7)

naszych

Niedawno w rubryce „Spa­

cerkiem po mieście” zamieści­

liśmy krytyczną wzmiankę do­

tyczącą jakości strucli turec­

kiej, które to pieczywo dostać można w nyskich piekarniach.

W odpowiedzi wieceprezes ds. produkcji PSS „Społem”

inż. Lesław Swierćzek infor­

muje:

W numerze 20 „Klaksonu”

z dnia 16—31.10.87 r. krytycz­

nie oceniono jakość produ­

kowanej „strucli tureckiej”

twierdząc, iż brak w niej zu­

pełnie rodzynek.

Stwierdzenie powyższe (na­

szym zdaniem) jest mocno krzywdzące, ponieważ nasze kontrole oraz wypowiedzi pra­

cowników ciastkarni nr 2 (producent strucli) wykazały, iż wszystkie rodzynki przewi­

dziane recepturą zużywane są do produkcji przedmiotowej strucli. Do wyprodukowania 140 szt. strucli zużywamy zgod nie z recepturą 1,0 kg rodzy­

nek. Jak wykazały próbno- -kontrolne produkcje ilość po­

wyższa gwarantuje, iż w każ­

dej strucli będą (kilka) ro­

dzynki.

W związku z krytyczną oce­

ną ww. wyrobu zostanie zwiększony nadzór nad pro­

dukcją wyrobów oraz przepro­

wadzimy ponownie próbno- -kontrolne produkcje w celu ewentualnej weryfikacji re­

ceptury.

Uwaga, fotograf!

Dawno już nosiłam się z za­

miarem napisania paru słów na temat ciężkiego życia na­

szych fotoreporterów. Bo i trud no o dobry aparat,'a Jak już jest, to nie można dostać ma­

teriałów fotograficznych, jeśli z kolei te się zdobędzie, to redakcyjna ciemnia woła o przysłowiową pomstę do nie­

ba. Na końcu okazuje się, że w pocie czoła zrobione zdję­

cie wyszło rzeczywiście do­

brze, ale w gazecie — o zgro zo — wygląda jak przysłowio wy bohomaz. Cały trud więc poszedł na marne.

Wszystko to dałoby się jesz cze jakoś przeboleć, gdyby nie inna sprawa — paniczny strach przed obiektywem więk szóści pracowników naszego zakładu. Na pytanie: „czy można zrobić zdjęcie” całe bractwo pierzcha na prawo i lewo, mało nóg nie łamiąc.

Wyjaśnienie tego stanu: „bo klisza pęknie” mało kogo prze konuje. Pracownicy wydziału elektrycznego np. niedawno w pośpiechu opuszczali swe sta­

nowiska pracy, bojąc się by

Trzy pytania do •

inż. Wincentego Żylińskiego

KIEROWNIKA DZIAŁU GOSPODARKI NARZĘDZIOWEJ

— Niedługo powitamy no­

wy rok. Ale póki co proszę o kury się nie niosą, w sku-

„narzędziowców” w ostatnich tygodniach bieżącego roku.

Wprawdzie rola, jaką speł­

niamy w zakładzie jest ty­

powo usługowa, trudno więc narzekać na klientów, nie­

mniej zdajemy sobie sprawę, że nie zadowalamy ich w wy starczającym stopniu. Zwłasz­

cza końcówka roku niosąca nasilenie prac nad „trakiem”

nie pozwoliła należycie skon­

centrować się na produkcji narzędzi. Przewidywania były bardziej optymistyczne. Za­

kładano, że bieżąca produk­

cja wymagać będzie niewiel­

kiego wsadu sił i środków.

Zycie wykazało, że jest ina­

czej. Wynika to z wielu przy czyn — coraz bardziej wyek­

sploatowanego oprzyrządowa­

nia, pośpiechu na produkcji, stosowania materiałów zastęp czych, jak też (co przyzriaję obiektywnie) wykonawstwa samych narzędzi.

— W jaki sposób Narzędziu wnia partycypuje w produk­

cji nowego samochodu?

Wytwarzamy wiele części niezbędnych do montażu „tra ka”, co wynika z samego pro eesu technologicznego. Służba Technologiczna przewidziała wykonanie przez gospodarkę narzędziową ponad 60 de­

tali dla potrzeb serii infor­

macyjnej. Na dzień dzisiejszy tj. 30.XI około 50% przekaza­

nych zostało wraz z oprzy­

rządowaniem na produkcję.

Pozostałe pozycje jak np. po krycie progów czy podłużnice wymagają bardzo pracochłon nego oprzyrządowania i nie zdążyliśmy się z nim uporać.

Na niektóre operacje wyko­

naliśmy własnymi siłami pro wizoryczne oprzyrządowanie, aby usprawnić pracę.

W związku z nasileniem po trzeb wydziału TW, nadal w przyszłym roku będzie na nas ciążyć wykonawstwo spo

„Szkice Nyskie” o naszym zakładzie

(Dokończenie ze str. 1) lekturze bardzo ciekawe opra­

cowania biograficzne wybit­

nych nysan — pierwszego prezydenta miasta — Jana Koja (autorstwa Kazimierza Zalewskiego), pierwszego w Nysie sekretarza Komitetu Po wiatowego PPR — Antoniego Korcza (pióra Jakuba Mierz­

na^z fotograf nie zrobił im zdjęcia przy pracy. To samo dotyczyło pań w biurach, czy zatrudnionych w Dziale Kon­

strukcyjnym.

Dziwne, że chętnie pozuje­

my do zdjęć podczas różnych uroczystości, zabaw, a wsty­

dzimy się, że ktoś zarejestru­

je nas przy pracy. Dziwne tym bardziej, jeśli dotyczy o- soby, która związana jest z zakładem od kilkunastu lud nawet kilkudziesięciu lat spę dziła więc tu znaczną cjęść swego życia. Nie potrafię zna leźć logicznego wyjaśnienia takiego postępowania. Wsty­

dzi się kolegów, kierownika, pracy w ZSD?

Jak do tej pory przekonało mnie wyjaśnienie tylko jedne­

go z pracowników, który od­

mówił udzielenia wywiadu:

„mnie nie takie redaktory i nie takiej gazety prosili o wy­

wiad”. Może chodzi o to sa­

mo?

Jak tak, to przepraszam.

(dk)

rej ilości detali. Jestem tym mocno zaniepokojony, gdyż przeszkodzi to w należytym skoncentrowaniu się na pro­

dukcji. Nie dano nam od­

dechu na techniczne przygo­

towanie się, jedna seria go­

niła drugą i trzeba było do­

słownie przechodzić z samo­

chodu na samochód. Trudno nam wytrzymać takie tempo, tym bardziej, że nasze zaple cze techniczne nie jest do te­

go przygotowane. Przyczyny są różne — płacowe, miesz­

kaniowe. W listopadzie mi­

nęło 30 lat mojej pracy w zakładzie i z perspektywy cza su tak właśnie ten problem oceniam. Nałożone zadania przerastają własne siły i moż liwości.

— I ostatnie już pytanie.

Czy załoga Narzędziowni sta nęła na wysokości zadania, by podołać tak szerokiemu zakresowi prac?

W kierowanym przeze mnie dziale, jak w każdym innym pracują różni wiekiem, sta­

żem i zapatrywaniami ludzie.

Trudno więc generalizować.

Jest grupa pracowników od­

danych zakładowi, którzy chętnie zostają po godzinach, żyją pracą, Tozumieją potrze­

by fabryki i na tych zawsze mogę liczyć. Często jednrk odnoszę wrażenie, że niektó­

rym nie zależy na zarobku, a tym samym na pracy. Ma­

ją chyba uboczne, bardziej intrantne źródła dochodu.

Przychodzą odpracować osiem godzin i żeby nie wiadomo jaka była potrzeba nie zo­

staną ami chwili dłużej. Przy kro to stwierdzić, ale taka jest prawda.

— Dziękuję za rozmowę.

Notowała Dorota Kłancwska

wy) czy też Wandy Pawlik — pisarki i działaczki społecznej (autorstwa Ryszarda Wicz-Po- kuszy ńskiego).

To tylko kilka z wielu in­

teresujących pozycji, do lek­

tury których zachęcam wszyst kich Czytelników.

(dk)

(3)

Z pobytu naszych młodzieżowców z wizytą w Ludwigsfelde. Zwiedzanie Sanssouci.

Foto: Z. Woźniak Spośród wielu inicjatyw po

dojmowanych przez ZZ ZSMP dużą popularnością cieszą siię prace wykonywane w ramach

Funduszu Akcji Socjalnej Młodzieży. Wszystkie sześć u- mów o zawarciu których in­

formowaliśmy Czytelników na

łamach „Klaksonu’’ zostało już zrealizowanych i młodzieżow­

cy noszą się z zamiarem za­

warcia kolejnej, którą zdąży­

liby sfinalizować jeszcze w bieżącym roku. Szczegółowe in formacje na ten temat poda­

ne zostaną po konkretnym ustaleniu szczegółów sprawy.

Jak do tej pory realizacja sześciu w. umów* przyniosła kwotę rzędu 2,5 min złotych.

Pieniądze te wypracowane zo stały przez ok. 35 osób —

„członków ZSMP. Prace w większości miały charakter ro bot remontowo-budowlanych i wykonane zostały na rzecz zakładu.

Już teraz czynione są przy gotowania do zawarcia kolej­

nych umów w ramach FASM celem zabezpieczenia fron­

tu prac na rok przyszły.

* # &

Tradycyjnie już, jesienią, odbyło się kolejne szkolenie aktywu ZSMP. Przebiegało w

dniach 12—-15 listopada, a goś cinnych pomieszczeń udzielił młodzieżowcom zakładowy o- środek wypoczynkowy w Mu­

szynie. Organizatorem spotka­

nia był Zarząd Zakładowy ZSMP. Szkoleniem objętvch zostało 27 osób — przewodni­

czących kół oraz aktywnych dz’alaczy organizacji młodzie­

żowej. W charakterze prele­

gentów wystąpili kol., kol.

Mieczysław Kalinowski i Zbigniew Woźniak.

Główne tematy szkolenia do tyczyły II etapu reformy go­

spodarczej i ogólnonarodowe­

go referendum. Dyskutowano nad decyzjami Biura Politycz­

nego KC PZPR w sprawie oszczędności w gospodarce na rodowej i aparacie władzy.

Dużo uwagi poświęcono także obowiązującej od niedawna

„Ustawie o młodzieży”. Prze­

wodniczących kół szczegółowo poinstruowano w kwestii pro­

wadzenia dokumentacji koła ZSMP.

Czas wolny od zajęć wypeł­

nił atrakcyjny program roz­

rywkowy. (dk)

W latach 1957—1958 Zakład przechodzi ponownie gruntów ną metamorfozę w zakresie asortymentu i profilu produk­

cji Znajduje się w tym okre­

sie w sytuacji szczególnie wy­

jątkowej, kiedy dwoistość pro dukcji wymaga wytwarzania równolegle z jednej strony no wego modelu samochodu „Ny­

sa” i pochodnych, z drugiej zaś utrzymania na określonym poziomie budowy nadwozi sa­

mochodowych w dodatku dal­

szych odmiennych typów, jak np. nadwozi specjalnych na podwoziach ZIS-150.

Powiedzenie, że „historia lu bi się powtarzać” znalazło po­

twierdzenie w chwili obecnej, kiedy to równolegle z „Nyska mi” produkowany będzie sa­

mochód dostawczy nowej ge­

neracji „Polonez — Truck”.

Wróćmy jednak o trzydzie­

ści lat wcześniej. W roku 1958 trwają intensywne prace kon strukcyjne i technologiczne.

Równocześnie rozmowy na

„wysokich szczeblach” otwie­

rają przed zakładem nowe, bardziej realne i konkretne perspektywy rozwojowe. W e- fekcie tych czynników w ro­

ku 1959 ukazują się na rynku dalsze odmiany samochodów

„Nysa”: furgony, mikrobusy i sanitarki, które szybko zdoby­

wają sobie uznanie odbiorców nie tylko krajowych, ale i za­

granicznych. Część z nich tra­

fia bowiem na rynki innych krajów europejskich, afrykań­

skich i azjatyckich.

"5 października 1959 r. zo- staie oddana do użytku hala

„W”, co pozwala na dokona­

nie niezbędnych przemieszczeń technologicznych, uruchomie­

nie linii montażu furgonów, mikrobusów i sanitarek, właś ciwe wyposażenie stanowisk roboczych i ustalenie właści­

wego cyklu technologicznego.

Podobne zmiany procesów pro dukcyjnych i technologicz­

nych odbywają się na wydzia łach: nadwoziowym i mecha- niczno-ślusarskim. Obejmują one taśmowy spływ szkiele­

tów i nadwozi, ich oblaćhowa nie, gniazdowy system monta­

żu podzespołów i elementów szkieletu, części tłocznych itp.

Wprowadzono do użytku wie­

le elementów małej mechani­

zacji oraz prasy o dużym na­

cisku, aparaturę diagnostycz­

ną.

Podstawowy model „Nyski”

wytwarzany w tym okresie

miał oznaczenie N-59. Jego konstrukcja, we wszystkich produkowanych odmianach by ła stale modernizowana głów­

nie na bazie uzyskiwanych do 'świadczeń eksploatacyjnych w różnych warunkach tereno­

wych i klimatycznych. Między innymi wykonana Została se­

ria 11 mikrobusów dla prze­

prowadzenia prób terenowych w Gwinei, sprzedanych potem na miejscu. Uzyskano tą dro­

gą cenny materiał zachowania się samochodów „Nysa” w wa runkach tropikalnych.

Do szczególnych osiągnięć tego okresu zaliczyć także trzeba pozytywne rozwiązanie przez konstruktorów huty szkła w Ząbkowicach Sl. tech­

nologii gięcia szyb. Rezultatem tej współpracy było 30 kpi.

szyb wykorzystanych’do wypo sażenia kilkunastu modeli wy­

stawowych na Międzynarodo­

wych Targach Poznańskich i Targach zagranicznych.

Dla wprowadzenia w czyn , ambitnych zamierzeń organi­

zacyjno-technicznych i techno­

logicznych przewidziano dal­

szą rozbudowę zakładu oraz modernizację już ekspłoatowa nych urządzeń techniczno-pro­

dukcyjnych. Kolejnymi przed­

sięwzięciami była więc budo­

wa i uruchomienie kabin su- szarniczych, półkabin lakierni czych. zorganizowanie stanowi ska do badań szczelności nad­

wozia, reorganizacje stanowisk oblachowania, spawania itd.

Przedsięwzięcia jakie nakreś lila sobie załoga zakładów by­

ły w ówczesnym stanie możli­

wości technicznych bardzo śmiałe i trudne w realizacji.

Ale były zarazem czymś no­

wym i przez to pociągającym.

Toteż załoga nie szczędziła wy siłków, aby nakreślone cele zostały osiągnięte, a podjęte ry zyko techniczne sprowadzone do rzeczywistości. I tak się sta ło...

Kolejne prototypy nowych modeli powstają na przełomie lat 1963—1964 w związku z czym w Iipcu 1964 r. rusza se ryjna produkcja samochodów

„Nysa” typu 501 wszystkich wersji. Równocześnie nie usta ją wysiłki w ulepszaniu od­

mian i konstrukcji nowych ty pów. Z roku na rok rośnie liczba produkowanych przez zakłady samochodów. Zwięk­

sza się także ilość nowych mo dęli. Np. w roku 1967 zakład podejmuje wytwarzanie samo­

chodu wypadowego, a w rok później samochodu operacyjne go. Jest to możliwe dzięki te­

mu, że po roku 1963 zakłady nadal się rozbudowują. Przy­

znane środki inwestycyjne — jakkolwiek niezbyt imponują­

ce — pozwalają jednak na zwiększenie powierzchni pro­

dukcyjnej. Oddaje się w tym czasie halę 36 z lakiernią pie­

cową, centralną ciepłownię, hangary, oddz. podwozi i diag nostyczny, zakupuje sporo ma szyn i urządzeń technicznych.

W sposób wyraźny poprawia­

ją się warunki pracy większo ści załogi. Uruchomienie lakier nii piecowej i wprowadzenie

honderyzacji nadwozi, niewąt­

pliwie wpłynęło na poprawę jakości powłok lakierniczych, a tym samym walorów este­

tycznych samochodu.

Rok 1968 zasługuje na uwa­

gę jeszcze z innych względów.

Zakłady obchodzą jubileusz 2fO-Iecia swego istnienia oraz 16 rocznicę produkcji samocho dów „Nysa”. Jubileusz tym bardziej godny podkreślenia, ponieważ uświetniono go wy­

produkowaniem 50-tysięcznego samochodu dostawczego. Jak na dziesięć lat produkcji jest to zaiste dorobek imponujący.

Stało się to możliwe przede wszystkim dzięki inicjatywie i ofiarności załogi. W uznaniu jej osiągnięć władze nadrzęd­

ne podejmują decyzję o zmia nie nazwy zakładów na bar­

dziej odpowiadającą rzeczywi stości. Od tej chwili zakłady nazywają sie FABRYKĄ SA­

MOCHODÓW DOSTAW­

CZYCH w Nysie.

W ten sposób został spełnio­

ny od dawna oczekiwany po­

stulat pracowników zakładu o zmianie niefortunnej nazwy.

Rok 1969 zamyka kolejny e- tap rozbudowy fabryki, który został zrealizowany w całości kosztem około 100 min złotych.

Dalsze korzystne dla rozwi­

jającej się fabryki rezultaty uzyskano w roku 1970 przez

• zrealizowanie następujących zamierzeń:

— oddanie do użytku linii potokowej montażu ostateczne go samochodu „chłodnia”.

— uzyskanie oprzyrządowa­

nia do nowego modelu samo­

chodu „Nysa 521”,

— skrócenie cyklu suszenia nadwozi w kabinach suszarni-

~czych,

— wprowadzenie do produk cji segmentowych podłóg samo chodowych.

Dzięki wytężonej pracy całej załogi następowała, mimo pew nych braków, wyraźna popra­

wa wyników ekonomicznych przedsiębiorstwa. Na uwagę za sługuje najwyższy w Zjedno­

czeniu Przemysłu Motoryzacyj nego wskaźnik produktywno­

ści majątku trwałego, który wzrósł ze 122,2 min zł w roku 1966 do 2912 min zł w roku 1970. W dwa lata później licz ba wyprodukowanych samocho dów przekroczy 100 tysięcy.

Jubileuszowym stutysięcznym pojazdem jest „chłodnia” prze znaczona na rynek krajowy dla WSS „Społem” w Warsza­

wie. „Nysa” z wygrawerowa­

ną pamiątkową tabliczką w ka binie kierowcy pojechała do stolicy wraz z partią 8 innych

^.chłodnj” przeznaczonych dla tej Spółdzielni.

Perspektywy na rozbudowę fabryki są realne, dlatego w latach 1971—1973 aktywność przedsiębiorstwa skierowana jest głównie na zintensyfiko­

wanie robót inwestycyjnych, budowę i zagospodarowanie podstawowych obiektów:

— hali 36a z przeznacze­

niem na tłocznie, s.

hali 105 dla potrzeb Głównego Mechanika.

— wiat magazynowych i produkcji pomocniczej.

— oczyszczalni ścieków,

— stacji trafo.

— budowa: stacji sprężarek, magazynu farb i lakierów, in­

stalacji alarmowej ppo-z.

W celu uniezależnienia się od wykonawców przy realiza­

cji mniejszych zadań inwesty­

cyjnych i przemieszczeń tech­

nologicznych, powołuje się w roku 1973 samodzielny oddział wykonawstwa inwestycyjnego (SOWI), którego zdolpość prze robowa ma ^wynieść 7 min zł rocznie, przy zatrudnieniu 40 osób. Poważne kwoty zostają wydatkowane na dalsze polep­

szenie warunków pracy załogi, działalność socjalno-bytową,, poprawę bezpieczeństwa i hi­

gieny pracy. Prowadzi się pra ce związane z modernizacją lakierni, z procesu technologicz nego eliminuje się środki tok­

syczne, ulepsza się wentylację na stanowiskach spawalni­

czych i w lakierni oraz mecha nizuje transport.

cdn.

klakson 3

(4)

WYDZIAŁY otoeaea I ICH PROBLEMY

O PRACY WYDZIAŁÓW PRODUKCYJNYCH W MINIO­

NYCH TYGODNIACH MÓWIĄ:

MARIAN KUSY — kierownik Tłoczni.

t)yscyplinę na wydziale, wy korzystanie czasu pracy oce­

niam generalnie jako „przy­

zwoite”. Zdarzają się wpraw dzie pojedyncze wybryki, ale automatycznie rozliczane. Od paru już lat budzi niepokój brak obsady na stanowiskach krajaczy i tloczarzy. Zarówno polecenie dyrektora zakładu jak i ustalenia wielu narad zobowiązały Służbę Pracowni czą do uzapełnienia stanu za trudnienia i tym samym re­

zygnację z zawierania umów z pracownikami oddelegowa­

nymi. Problem ten nadal jest otwarty i brak nadziei na szybkie rozwiązanie. Jest to niepokojące tym bardziej, że Wchodzi do produkcji nowy tnodel samochodu.

Nadal utrzymuje się dość dobre zabezpieczenie mate­

j Wydział PR-1. (Tłocznia). Foto: Z. Walewski riałowe wydziału. Ta pozy­

tywna ocena nie dotyczy jed nak jakości otrzymywanych blach. W kilku ich asortymen tach występują znaczne od­

chylenia ponadnormatywne co do grubości i gabarytów zewnętrznych. Ciągłe kłopo­

ty są np. z blachami 0,8x1000 x2000, wszystkie gatunki I B, II T, II B, oraz 1x1000x2000.

Powoduje to zakłócenia w to ku produkcji, konieczność do datkowej pracy.

Mamy także problemy z czaszami dachów. Ostatnio wykonaną serią 700 sztuk, nie stety nie można się pochwa­

lić — około 90% wytłoczek miało zaniżoną jakość. Na pewno spowoduje to dezorga­

nizację w dalszym etapie pro dukcji szczególnie na wydzia le PR-3.

Na problem ten składa się:

— zła jakość blachy

— wadliwość oprzyrządo­

wania (6 operacji na ciężkich przyrządach)

— niesprawność prasy 800- -tonowej

— nieumiejętność ustawia­

nia przyrządów na poszczegól­

nych pasach przez ustawiaczy maszyn.

Gdy choćby jeden z w/w czyn ników jest niewłaściwy, na­

tychmiast występuje obniże­

nie jakości wyrobu.

Powracając do złej jakości blachy — jej przyczyną jest głównie niewłaściwe składo­

wanie w samym zakładzie, w magazynie hutniczym. Przy opadach atmosferycznych do arkuszy przedostaje się wo­

da, co powoduje korozję. Po otrzymaniu takich skorodo­

wanych blach jesteśmy zmu­

szeni je czyścić, co jest kil­

kadziesiąt razy bardziej pra­

cochłonne. niż wykonanie na nich wszystkich sżeściu ope­

racji. W sprawie tej wielo­

krotnie monitowaliśmy, ale i magazyny mają swoje pro­

blemy.

Z uwagi na niedostateczną jakość i konstrukcję oprzy­

rządowania mamy kłopoty przy produkcji wytłoczek do Poloneza. Dzisiaj np. (26.XI).

kontroler odmówił nam ich odbioru, mimo-, że wcześniej technolog dopuścił wady wy nikające z oprzyrządowania.

Stanęliśmy przed dylematem:

produkować dalej z uwagi na posiadane techniczne zezwo­

lenie czy też zaprzestać pro­

dukcji w oparciu o stwier­

dzoną przez kontrolera nie­

zgodność z dokumentacją. Za nim się wszyscy dogadają maszyny stoją. Dochodzi więc do przestoju niezależnego od wydziału.

Inny problem, który chciał bym poruszyć, to zabezpieczę nie warunków pracy na pa- czkarce. Stanowisko to ciągle jest na dłuższą metę nieob- sadzone, głównie z powodu ciężkich wafunków pracy zi mą. Temat istnieje od lat.

Dawno już występowaliśmy o wygospodarowanie pomiesz­

czenia gospodarczego dla ob­

sługi paczkarki. Technolog przysłał potwierdzenie wy­

stąpienia o barakowóz. Zima tuż — tuż a sprawa nadal jest w powijakach. Nie wiem co odpowiedzieć ludziom, kie dy realny jest termin otrzy-

Układanie pomalowanych detali na lakierni wydziału I*R-2.

Foto: Z. Walewski mania barakowozu. Wielo­

krotnie mieliśmy polecenia, by działać bez koresponden­

cji wewnętrznej, bez zbęd­

nych „papierków” ale jakoś to nie wychodzi. Jak nie Pi­

sze czarno na białym, to kaź dy się wykręca.

Podobnie „stoi” sprawa przemieszczenia magazynu o- przyrządowania z PR-1. Ko­

nieczność ta wynika z plano­

wanych prac inwestycyjnych (budowa kanału pod prasę).

Wystąpiłem do odpowiedzial­

nych służb o niezwłoczne po­

czynienie działań zabezpiecza jących odpowiednią powierz­

chnię składowania materia­

łów wychodzących z PR-1.

Problem ten do chwili obec­

nej nie jest rozwiązany.

. ZBIGNIEW KUNDEL — St.

mistrz wydziału Półfabryka­

tów.

Praca na PR-2 idzie opor­

nie głównie z uwagi na okres chorobowy i wykorzystywa­

nie urlopów przez pracowni­

ków, którzy do tej pory nie mogli z nich skorzystać. Po­

woduje to konieczność wielo krotnego przesuwania ludzi na inne stanowiska pracy, by zabezpieczyć front robót dla wydziałów kooperujących —

Blachowni, Podwozi i Mon­

tażu.

Ostatnio nie mieliśmy więk szych kłopotów, zaopatrzenio­

wych za wyjątkiem nieryt- micznej dostawy detali ko­

operacyjnych, a szczególnie wałków pośrednich. Trzeba było je uzupełniać na „koń­

cówce”. Samochód był więc gotowy, a bez wałka nie moż na było przeprowadzić prób drogowych

Występowały pewne trud­

ności w dostawie materiałów z PR-1 — często w ostatniej chwili — co powodowało zo­

stawanie pracowników po go dsinach. Było to koniecznoś­

cią z uwagi na zabezpieczenie planu dziennego i frontu ro­

bót dla II zmiany. Pracowa­

liśmy także w wolne soboty, gdyż nie było dostatecznej ilości materiałów, by zabez­

pieczyć prace w dniach po­

przedzających.

Dzięki zrozumieniu załogi udało nam się sprawnie wyjść z wszelkich tych kłopotów, a tym samym zabezpieczyć nie­

zbędne do wykonania zadań materiały. Najważniejszym jest dla nas obecnie wyko­

nanie planu rocznego, o co stara się zarówno załoga jak i dozór techniczny, wydziału.

52 Międzynarodowa Wysta­

wa Samochodowa odbyła się w dn. 11—20 września we Frankfurcie nad Menem. O- gromna przestrzeń wystawy była w stanie pomieścić stu­

tysięczny tłum. Ekspozycja ta Udowodniła, że dziś nie wystar czy wyprodukować samochód zgodnie z najnowszymi mo­

żliwościami techniki i wzor­

nictwa przemysłowego, lecz trzeba go jeszcze „efektownie zaprezentować, wylansować i sprzedać w setkach tysięcy sztuk w wielu krajach.

Przyszłych nabywców trze­

ba zaatakować globalnie. Fir­

ma Dunlop (opony) ustawiła na stoisku fortepian, przy któ rym muzyk country grał kilka godzin dziennie. Aby popra­

wić wyniki sprzedaży Volks- wagena akrobaci skakali cier­

pliwie na batucie, widoczni z dalekich zakamarków hali.

Fiat rozpisał swój reklamowy śpiew na dwadzieścia kilka ekranów wizyjnych. W podob­

ny sposób Mazda udowadnia­

ła, że samochód z kierowany­

mi wszystkimi kołami znacz­

nie lepiej spisuje się na za­

krętach. Pomocne okazały się tworzywa sztuczne, z których wiele firm wykonało np. ma­

ski.. Wiele pojazdów przekro­

jono wzdłuż i w poprzek.

Opel umieścił Omegę na o- brotowej kołysce, aby udo­

wodnić, że „samochód 87” ma również interesujące podbrzu­

sze-. W modelu Senator każdy mógł się przekonać na symu­

4 klakson

latorach Schencka, że pojazd niesie miękko na najgorszych bezdrożach

Na stoisku Daimlera — Benza co kilk? minut rozle­

gał się wybuch: dwa maneki­

ny umieszczone w kabinie Mercedesa demonstrowały dzia łanie powietrznych poduszek chroniących kierowcę i pasa­

żerów podczas zderzenia.

Był więc salon frankfurcki wielką salą wykładową współ czesnej techniki motoryzacyj­

nej, róilo się od makiet, mo­

deli, wymyślnych tablic po­

glądowych itp.

Kiedy w 1965 r. kanclerz Erhard otwierał 42 wystawę Japończycy po raz pierwszy prezentowali swoje pojazdy osobowe. Od tego czasu wy­

sunęli się w ich produkcji na pierwsze miejsce w świecie (ok. 8,3 min w 1986 r.) W RFN opanowali już 15 proc, rynku i ciągle są w natarciu. W br.

oddano im^ we Frankfurcie oddzielną nalę, podczas gdy wszyscy europejscy producen­

ci musieli się zadowolić rów­

noważna powierzchnią wysta­

wową. /Fen fakt odzwierciedla istniejące proporcje.

Kąt, 16 V, TRD, Turbo, ABS, EDC, MSR, Quattro, Syncro, WD — współczes­

ny żargon motoryzacyjnego świata, aż po High Tech — samochody najwyższych klas nasycone współczesną elektro­

niką, chemią i inżynierią ma­

teriałową. Pojazdy oszczędne, bezpieczne, wygodne i skom­

puteryzowane, gotowe sprostać ekologicznemu wyzwaniu.

Zamiast omawiania tzw. no­

wości należałoby rozszyfrować owe hieroglify, ponieważ dziś,

bardziej interesujące są Rze­

czy, których nie widać i któ­

re są sygnalizowane tylko zwięzłym szyfrem. Najlepszy dowód, że podczas salonu by­

ło stu producentów gotowych samochodów osobowych, nato­

miast wystawców — kooperan tów — dziesięć razy więcej.

Praktycznie to oni właśnie grają pierwsze skrzypce w rozwoju techniki motoryzacyj­

nej.Interesującą nowością była Mazda 626 w zmienionym wy daniu nadwoziowym, z liczny

Frankfurt '87

mi wariantami. Silniki od 66 KW do 110 KW, przy czym w programie Diesel o pojem­

ności 2 dm3 doładowywany sprężarką. Wersja coupe wy­

posażona jest seryjnie w 4 kierowane koła.

Toyota lansowała już szóstą generację modelu Corolla: 5 wersji nadwoziowych i 4 sil­

nikowe. Nadwozie jest bar­

dziej zaokrąglone, niższe, szer­

sze i dłuższe. Wśród silników wersje z zaworami na każdy cylinder: 1,3-litręwa jednostka może współpracować ze skrzy nią automatyczną.

Peugeot uzupełnił swój pro­

gram produkcyjny o model 405. Klasyczne nadwozie o dł.

4,4 m, napęd na przednie ko­

ła, komfortowe zawieszenie, obszerny bagażnik. Silniki 1,6 i 1,9 dm3 z katalizatorem.

Odmłodzona została rodzina Renault 5. Oprócz korekt syl­

wetki pojawiła się nowa -wer­

sja silnikowa 1,8 dm3 gaźni- kowa i z wtryskiem,

Opel pokazał nowego Sena­

tora, którego seryjne^ wyposa­

żenie stanowi 3-litrówy, 6-cy lindrowy silnik z katalizato­

rem, prżeciwblokujący system hamulcowy ABS automatycz­

nie zmieniane wspomaganie układu kierowniczego, elektro nicznie regulowana charakte­

rystyka zawieszenia. Program Opla zamyka Corsa — obec­

nie również z małym Dieslem (1,5 dm3, 37 KW) opracowa­

nym wspólnie z ISUZU.

Fiat nie wystawił jeszcze modelu 126 bis, nie było tak­

że we Frankfurcie nowej Skody.

Gospodarze mogli pochwa­

lić się trzema markami: Audi 90 Quattro, rodziną BMW (750, M3 i M5, Z-l). Mercedesem (Coupe, 190 D 2,5 TURBO).

Zwłaszcza prestiżowe zachod- nioniemieckie „okręty flago­

we” nasycone są najnowszą techniką. Z uwagi na eksport do USA muszą one spełniać surowe normy czystości spa­

Jednym z eksponitów frankfurckiej wystawy był Opel

Corsa. . Foio: Z. Walewski

lin, hałaśliwości, bezpieczeń­

stwa i komfortu jazdy.

BMW konsekwentnie rozwi­

ja swój program nie zwraca­

jąc uwagi na ekonomiczne i energetyczne bolączki współ­

czesnego świata. Nowa rodzi­

na 750 napędzana jest 12-cy- lindrowym silnikiem widla- stym. Jednostka V12 z kata­

lizatorem uzyskuje z poj.

5 dm3 moc 220 KW. Współ­

pracuje z 4-biegową przekład­

nią automatyczną. Elektronicz ny system kontroli zawiesze­

nia pozwala kierowcy na wy­

branie komfortowego lub spor towego, twardszego zawiesze­

nia. Dodatkowo układ hydro­

pneumatyczny umożliwia zmia nę wysokości zawieszenia.

Elektronika czuwa poiTadto nad statecznością kierunkową pojazdu: na koła napędowe dawkowa'ny jest taki moment obrotowy, który bez pośliz­

gów może być przeniesiony z opony na jezdnię.

, Na podst. PT 46/87 opracował W.O.

(5)

i \

Od dawna docierały do mnie sygnały o koszmar­

nych warunkach w jakich pra cuje nyska Filmoteka Rejono wa przy ul. Baligrodzkiej.

Postanowiłem więc naocz­

nie się o tym przekonać, tym bardziej, że sam byłem kie­

dyś klientem tej placówki;

gdy mieściła się ona w swej.

starej siedzibie przy ul. Wy­

spiańskiego

Samo odnalezienie wejścia do Filmoteki nastręcza wiele trudności. Pomocą jest tu in­

formacja, że mieści się ona w budynku po świętej parnię ci restauracji o nazwie „Ka­

rolinka”. Odnajduję wreszcie podwórko — okna bez szyb, gołe cegły z poodpadanym tyn kiem, bardzo brudno

To dopiero otoczenie, przez zmurszałe drzwi wchodzę na klatkę schodową. Trzeszczące schody, farba odpadająca pła tami od ścian, brak poręczy, gołe rury wystające z murów, drzwi z wyrąbaną dziurą — wyglądającą na wynik pracy drwala.

Pukam, wchodzę — wita mnie kierownik placówki Zbigniew Tula. — Jego biuro

BsasasEMBaBaanaanaanBaBaBn

— chociaż nazwa ta wcale tu nie pasuje — jest w po- dobnynm stanie jak reszta bu­

dynku. Zimno, ciemno, farba płatami złuszczająca się ze ścian i sufitu. Stare, znisz­

czone meble, piecyk — „koza”

na węgiel, podłoga ze zmur­

szałych desek.

Jak można pracować w ta­

kich warunkach — pytam — przecież te pomieszczenia nie nadają się nawet na skład węgla, a co dopiero na Fil­

motekę.

To prawda — odpowiada kierownik — stan budynku nie odpowiada żadnym prze­

pisom, a jednak musimy tu pracować Od paru lat zapo­

wiadany jest remont, lecz na zapowiedziach się kończy. Zaj­

mujemy pomieszczenia po by-

■ łym zapleczu „Karolinki” już od pięciu lat. Mimo tych wa runków jesteśmy jedyną pla­

cówką tego rodzaju w regio­

nie wykonującą w pełni plan zadań.

Gospodarzem budynku jest ZGM Nysa, który przejął go po WSS „Społem”. Nad rami mieszkają rodziny cygańskie,

które są bardzo uciążliwymi lokatorami. Kilkakrotnie wy­

łamywali drzwi do moich po­

mieszczeń gospodarczych, po­

rąbali na opał poręcz oraz drewnianą osłonę rur grzew­

czych, na naszych klientów leją się z góry pomyje, sypią się śmieci. Jestem w tych sprawach bezsilny, • Zimą tego roku moje pomieszczenie biu­

rowe zostało zalane. Cały sprzęt i wyposażenie pływało w wodzie, zaczęły odpadać od- sufitu tynk i farba ZGM wielokrotnie zobowiązywał się do rempntu szczególnie po tym zalaniu nas przez loka­

torów z góry. Nic jednak do­

tąd nie zrobiono poza odc.ię-' ciem pieca c o. z powodu prze ciekania rur Nowego zresztą, nie wstawiono W pomiesz­

czeniach magazynowych tem­

peratura zimą jest ujemna co ma fatalny wpływ na prze­

chowywane filmy. Nawet dzi­

siaj mimo temperatury na dworze +14 st. C w magazy­

nach mam 0 st. C.

Od pewnego czasu mami się nas obietnicami nowego lokalu i na to konto nie prze prowadza się drobnych cho­

ciażby remontów.

. Gdy nas eksmitowano z po­

przedniego lokalu przy ul Wyspiańskiego, zapewniono, że nowe pomieszczenia będą miały charakter tymczasowy.

Jednak od pięciu lat pracuje­

my tutaj i nie ma widoków na polepszenie się sytuacji.

Poza stanem ścian i p^miesz czeń istotnym problemem jest brak wody w zimie, pękanie

na; do końca 1986 roku obie- rur. brak WC. Warunki u nas

panujące nie gwarantują do­

brej jakości filmów, które prze chowujemy. nie da się utrzy­

mać odpowiedniej temperatu­

ry i wilgotności powietrza, co jest niesłychanie istotne, nie

mówiąc już o gryzoniach po­

wodujących duże' szkody.

Inną ważną kwestią jest u- sytuowanie naszej placówki.

.Mieści się ona w niedogod­

nym punkcie,’ właściwie na peryferiach miasta, kontakt z nami jest poważnie utńrdmo- ,ny.

Co do nowej siedziby, to za zapewnienie jej odpowie­

dzialny jest Urząd Miasta i Gminy. Wydział Kultury w porozumieniu z dyrekcją OPRF w Opolu Władzom sy­

tuacja nasza jest dobrze ma­

cano nam remont generalny lub przeniesienie na nowe miejsce, ale jak dotąd nie robi się w tej sprawie nicze­

go. Tej zimy przyjdzie mi chyba zamknąć Filmotekę, bo przecież w "tych warunkach praca jest niemożliwa.

Dziękując za rozmowę- kie­

rownikowi Zbigniewowi Buli, życzę jednocześnie uwieńcze­

nia sukcesem starań o godne miejsce pracy dla ważnej przecież w upowszechnianiu kultury i oświaty placówki, jaką jest Filmoteka Rejono­

wa. Wojciech Orzechowski Fot . Dariusz Jamrozowicz Od redakcji

Czekamy na zmianę opisa­

nego stanu rzeczy, a w pierw­

szym rzędzie na wyjaśnienia odpowiednich władz.

Jedna pani drugiej pani

Po dłuższej rozmowie pro­

wadzonej szeptem w ciemnym kącie budynku dyrekcyjnego, jedna pani powiada do dru­

giej:

— Tylko bardzo cię proszę, niech to zostanie w naszym zakładzie.

# # *

Jest w Dziale Gospodarczym komórka, która nazywa się Kancelarią Ogólną. Większość zatrudnionych tam pań pełni funkcje roznosicieli poczty — dawniej zwanych gońcami.

Praca to niewdzięczna, mało płatna, bez służbowego splen- aoru, wymagająca zdrowych nóg i znajomości zakładu. Set­

ki przychodzących pism, ga­

zet, czasopism trzeba posegre gować i dostarczyć do poszczę gólnych komórek, zaewidencjo­

nować przychodzącą i wycho­

dzącą pocztę, zarządzenia we­

wnętrzne itd. Już choćby z tej racji pracownice Kancela­

rii wiedzą doskonale, co się w zakładzie dzieje, a bardziej bystre nawet to co dziać się dopiero będzie.

Oczywiście jak każda, ma ta praca i swe dobre strony.

Po pierwsze czas pracy jest tam trudny do znormowania, co oznacza, że wędrując z pocztą można zrobić zakupy, załatwić to i owo w urzędzie czy po prostu pogadać z daw­

no nie widzianą przyjaciółką.

Po drugie codzienny kontakt z osobami pracującymi na róż

nych stanowiskach pozwala poznać bliżej ich samych, ich poglądy, zapatrywania, kłopo­

ty, radości.

Nie byłoby w tym nic zdroż nego gdyby nabyte tą drogą wiadomości panie roznosiciel- ki zechciały zachować dla sie­

bie. Tak niestety, nie było.

Oto jedna z pań, do której zadań należało m. in. odno­

szenie korespondencji na pocz tę (Główną), szczegółowo i z detalami informowała urzęd­

niczki tej szacownej instytucji nie tylko o tym co się w za­

kładzie dzieje, ale także o pry watnych sprawach naszych pracowników przy czym pre­

ferencje mieli członkowie dy­

rekcji i kadry kierowniczej.

„Nadając” owe wiadomości pa­

ni ta bynajmniej głosu nie o- szczędzała z czego najbardziej rade były osoby stojącfe w kolejkach do pocztowych okie

nek. >

Tym sposobem „w miasto”

szły wieści o zamierzeniach produkcyjnych, o płacach, o zmianach stanowisk i w koń­

cu o zupełnie prywatnych spra wach naszych pracowników.

Oczywiście w większości były to wieifci ^przesadzone, oparte o domysły lub fałszywą in­

terpretację — po prostu plot­

ki-

Wreszcie miarka się prze­

brała. Zeźlone urzędniczki pocz ty zmuszone do wysłuchiwania opinii, które w sumie -niewiele je przecież obchodziły a za to

skutecznie odrywały od pracy, postanowiły napisać list do zakładu opisując praktyki o- wej pani. List taki dotarł na ręce kierownika Działu Go­

spodarczego. Szczegółowo opi­

sano w nim plotkarską dzia­

łalność naszej pani goniec, jej zachowanie podczas wykony­

wania jak by nie było czyn­

ności służbowych, słownictwo jakim operowała — słowem czarno na białym potwierdzo­

ne zostały wcześniejsze przy­

puszczenia, że niektóre z pań tej komórki lubią mówić dużo i nie zawsze mądrze.

Finał sprawy na razie jest taki, że pani plotkara oddana została do dyspozycji Działu Kadr skąd prawdopodobnie trafiła do któregoś z magazy­

nów. Pozostałe pracownice Kancelarii Ogólnej ostrzeżono co do obowiązku przestrzega­

nia tajemnicy służbowej i wy korzystywania stanowisk do celów prywatnych. Być może, któraś ze zniesławionych osób zechce dochodzić zadośćuczy­

nienia na drodze sądowej, wte dy epilog będzie jeszcze bar­

dziej żałosny.

Mamy nadzieję, że sprawa ta będzie ostrzeżeniem dla tych, którzy lubując się w plotkach spędzają część życia przy dziurce od klucza.

(zw)

Jarmark Piastowski

W dniach 24—28 listopada odbywał się Jarmark Piastow­

ski na nyskim Rynku. Jak­

kolwiek pomysł bardzo chwa­

lebny, gorzej z jego urzeczy­

wistnieniem. Nie wiem jakie były w założeniach cele tego przedsięwzięcia, ale skończy­

ło się na nabijaniu klientów w butelkę. Czegóż tam nie by­

ło? Przede wszystkim szmaty, tak szmaty, bo trudno to na­

zwać odzieżą. Owszem faso­

ny i wzory modne, ale fatalna jakość tkanin i wykonania.

Dalej „kolekcjonerzy” sta­

roci, a raczej handlarze, żeby nie powiedzieć złodzieje. Pro­

cedura jest prosta. Wystarczy wyłożyć kartki z napisami:

Kupuję stare monety, stare zegarki itp Nie trzeba długo czekać. Zlatuje się gromada dzieci z kieszeniami wypcha­

nymi rodzinnymi pamiątkami, powyciąganymi z domowych szuflad naturalnie bez wiedzy i zgody rodziców. Handlarze skupują to po cenie kilkakrot­

nie niższej od rzeczywistej wartości. To jednak nie wszy stko. Byłem świadkiem sceny jak kilkuletni chłopiec nie zgadzał się na cenę podaną przez handlarza, ale nie mógł’

już swych przedmiotów odzy­

skać bo naiwnie uwierzył w uczćiwość . starszych.

Tak więc dzieci, mając już parę złotych pędzą do licznie stojących autobusów zamienio­

nych na „salony gier”, gdzie zgrywają się szybciutko do czysta. Wracają następnie do domów w poszukiwaniu no­

wych przedmiotów zbytu, a handlarze zacierają ręce.

Podwoje swe otworzyli tak­

że spekulanci książkowi. Każ­

dy pracujący obywatel Nysy mógł nabyć encyklopedię czterotomową za 54 tys. zł, czy książkę kucharską za 12 tys.

Kolejek o dziwo nie było.

Stoisko z taśmami — oczy­

wiście pirackie kopie płyt za­

granicznych. C. C. Catch, San­

dra, Modern Talking — naj­

gorsza muzyczna chała. U ma­

łolatów jednak pełne powo­

dzenie — portfele kanciarzy coraz grubsze

Jeszcze stoiska z zabawka­

mi, obrażającymi poczucie e- stetyki, jeszcze wyleniałe lisy i swetry góralskie — wełna z watą, pół na pół.

Jest także muzyka, a jakże

— przeboje z wesel, które od­

były się trzydzieści lat temu- i ten głos, pełen euforii głos spikera wykrzykującego entu­

zjastyczne pochwały dla orga­

nizatorów, którzy tyle wysił­

ku i nikomu niepotrzebnej pta cy włożyli w organizację tak udanego święta pieniądza.

Pragnę zaznaczyć, że powyż­

sze uwagi dotyczące kolek­

cjonerów staroci nie -odnoszą się do wszystkich, a tylko do tej części z nich, która nie przestrzega zasad uczciwej gry.

Wojciech Orzechowski

klakson 5

V

(6)

,L

Spacerkiem po mieście

W nocy z 23 na 24 listo­

pada spalił się budynek „Baru Turystycznego'’ przy ul. Ujej­

skiego. Mimo akcji straży po żarnej pozostał po nim tylko dacii i zaplecze. Jak wiadomo, było to jedno z miejsc w Nysie, których należało uni­

Resztki Baru Turystycznego kać ze względu na sprzedaż piwa i specyficzną ' klientelę licznie się tam zbierającą. Mo że remont-odbudowa będą pretekstem do zmiany profilu placówki? Opatrzność?

Pod <Q paragrafem q

Wielokrotnie na łamach tej rubryki zamieszczane były in­

formacje o najsmutniejszej i najbardziej chyba niebezpiecz­

nej fali przestępczości — czy­

nach popełnionych przez nie­

letnich. Zjawisko to tym bar­

dziej zatrważające, że mimo szeroko zakrojonej akcji pre­

wencyjnej powraca ciągle ni-* czym bumerang, a odpowie­

dzialni za wychowanie i opie­

kę nad dziećmi i młodzieżą często są bezradni.

Niedawno obszernie rozpisy­

wałam się na temat drobnych kradzieży i włamań do piw­

nic, altanek itp. dokonywanych przez nieletnich częstokroć podczas wagarów bądź w wol­

nym czasie, którego nie potra­

fili pożytecznie spędzić. Środ­

ki masowego przekazu piętno­

wały działalność salonów gier, w których małolaty często- -gęsto traciły pieniądze skra­

dzione rodzicom lub osobom obcym. W efekcie tego doszło nawet do zlikwidowania jed­

nej z takich placówek na te­

renie Ny.sy.

Niedawno jednak będąc w

■Rejonowym Urzędzie Spraw Wewnętrznych znów zasypana zostałam informacjami o „wy­

czynach” młodszej generacji.

Tym razem nie chodziło już o drobne wybryki, lecz czyny zabronione, niosące znaczny stopień społecznego niebezpie­

czeństwa.

Najbardziej bulwersującą o- kazała się informacja o zda-

6 klakson

■ ł.

’f V

W poprzednim numerze

„Klaksonu” zamieściliśmy no­

tatkę dotyczącą cofnięcia ze­

zwolenia na działalność salonu gier przy ulicy Lompy. Do dnia 12 listopada salon miał

po pożrrze.

zostać zlikwidowany. Tymcza sem, gdy piszę te słowa (30.

XI) placówka owa działa na­

dal i ma się dobrze, sądząc po ilości klientów. Co na to odpowiednie władze?

Znów o nieletnich i młodocianych

rżeniu, jakie miało miejsce w Nysie 19 października.

Trzech junaków z Ochotni­

czego Hufca Pracy, około północy doszło do wniosku, że przydałoby się zadbać o swój wygląd zewnętrzny a konkret­

nie — lepiej ubrać. W tym celu dokonali napadu na dwóch mężczyzn (w rejonie dworca PKP i na ulicy Świer­

czewskiego). Na wszelki wy­

padek wybrali swe ofiary wśród osób starszych bądź o skromniejszej posturze. Nie tylko zabrali przechodniom wierzchnią odzież, ale w spo­

sób brutalny ich pobili, pas­

twiąc się nad swymi ofiarami do tego stopnia, że jeden z napastników kopiąc ofiarę złamał sobie nogę. Gdyby nie lekkie obuwie typu adidas prawdopodobnie dojść by mo­

gło do śmierci przechodnia.

Na szczęście patrolujący u- lice miasta radiowóz nie do­

puścił do dokonania trzeciego zamierzonego napadu rabun­

kowego, jako że i najmłodsze­

mu z napastników także nie podobała się własna odzież. O- becnie mają czas na przemyś­

lenie swego postępowania w areszcie tymczasowym. Nasu­

wa się jednak pytanie: gdzie tkwi błąd? Skąd u kilkunasto­

letnich zaledwie chłopców tyle okrRcieństwa i niepohamowa­

nej agresji?

Kolejny incydent, do które­

go doszło w naszym mieście.

4 listopada był udziałem jesz­

cze młodszych sprawców, gdyż uczniów szkoły podstawowej.

Ponieważ zabrakło im pienię­

dzy podczas gry w salonie gier, bez chwili wahania wła­

mali się do kiosku gastrono­

micznego w Nysie przy ul.

Lompy. Crując się zawiedze­

ni brakiem gotówki zrekom­

pensowali to sobie zabierając ciastka i maszynę do hot-do- gów.

Od pewnego czasu duża część Wiejskiego Domu Towa­

rowego jest wyłączona z użyt ku. Powód? „Modernizacja stoiska” — tak wynika z wy­

wieszki. Klienci przychodzą, zaglądają — może będą jakieś meble, może sprzęt gospodar­

stwa domowego? Nic z tych rzeczy — jak stały — tak sto ją wózki dziecięce i pojemni­

ki na odkurzacze. Może to już III etap reformy?

# # #

Otwarta została nowa pla­

cówka „Polmozbytu” przy ul.

Piastowskiej. Sklep specjali­

zuje się w częściach do Pol­

skiego Fiata 126. Na brak chętnych na pewno nie będzie

Foto: D. Jamrozowicz on narzekać, sądząc po trudnoś ciach ze zdobyciem akcesoriów i części samochodowych. Ży­

czymy dużych obrotów a so­

bie zadowolenia z zakupów.

(WO)

Inny znów nieletni dał się poznać jako specjalista od kra dzieży samochodów. „Wpadł”

podczas włamania do kuchni Państwowego Ośrodka Wycho­

wawczego.

Takich smutnych przykła­

dów można by podać wiele.

Włamania do piwnic, altanek, a nawet mieszkań bardzo czę­

sto są udziałem nieletnich i młodocianych.

Co robić, by przeciwdziałać tej rosnącej pladze przestęp­

czości? Debatują nad rozwią­

zaniem problemu rodzice, o- piekunowie, nauczyciele, oso­

by zawodowo do tego zobligo­

wane. Sprawa jest wielkiej wagi, gdyż ..czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starosć cuchnie”.

N* Wydziale Nowych Uruchomień. Feto: Z. Walc

Powrót do natur czyli używajmy zi

— Wszystkie łąki i pa­

stwiska, wszystkie lasy i góry — są aptekami —

(Paracelsus) Wiek, w którym żyjemy, to nie tylko czas wielkich od­

kryć i rozwoju wielu dyscyplin naukowych pomagających czło wiekowi. Szaleńczy rozwój przemysłu i postęp techniczny systematycznie niszczą natu­

ralne środowisko i żywą przy­

rodę. Potencjał medyczny dziel nie stawia czoła coraz to no­

wym chorobom, ale okazuje się, że organizmy ludzkie u- odparniają się na działanie na wet bardzo silnych antybioty­

ków. Sytuacja taka sprawia, że wielu lekarzy zaczyna opo­

wiadać się za reaktywowaniem tradycyjnej metody leczenia - ziołolecznictwa. Oczywiście me należy przesądzać o jego sku­

teczności. Jest grupa chorób np. zakaźne, ostre stany zapal ne organizmu, zawały se»ca, gdzie konieczne jest* zastoso­

wanie środków farmakologicz nych z antybiotykami włącz­

nie. Natomiast właściwie za­

stosowana terapia ziołowa w chorobach przewlekłych może dać rewelacyjne efekty. Fito- terapia, czyli stosowanie leków roślinnych ma dodatkowo tę zaletę, iż działają one bez- wstrząsowo, regcneratywnie i bez żadnych objawów ubocz­

nych. Oczywiście nie oi to, że każdy może baw w lekarza. Każda ziolovi rapia powinna być skon wana z fachowcem.

O popularności ziołolei twa w ostatnich latach ś’

czy chociażby duży ruc sklepach „Herbapolu”, kładem nyska placówka typu, w której po każdo wym przyjęciu towaru wiają się długie kolejki, ła, to nie tylko lekarstw aromatyczne przyprawy chennę, zdrowe środki k tyczne i pielęgnacyjne, ich pomocy można także <s i usuwać plamy. Niektór:

żywają ich nawet do na, pomieszczeniom miłego chu. Oto przepis na taką sturę: mieszamy ze sobą że płatki róży z kwiatam:

minu, białej lilii, gożdz rozedy, lawendy, liści s;

mięty, rozmarynu, tymi;

cząbru i macierzanki. Ws ko to układamy w porce wym naczyniu przesypują cząwszy od dna, warst suchej soli. Pojemnik n szczelnie przykryć i co czas nim potrząsać. Nac otwieramy chcąc naaror zować powietrze.

Pozostaje więc cierp czekać na lato, by wyp wać tę pachnącą mieszań

(

Kolegium ukaraft

Zdzisława Danielskiego zam.

Kędzierzyn-Koźle, ul. Bema 22, byłego pracownika ZSD- Nysa (oddelegowanego), który 3 sierpnia br.- skradł dwa fil­

try olejowe — koszt 1090 zł

— działając tym na szkodę ZSD-Nysa. Zatrzymany przez straż przemysłową, przyznał się do winy wyjaśniając, iż skradł filtry w celu dalszej ich odsprzedaży.

Kolegium Rejonowe ds. Wy kroczeń przy Naczelniku Mia­

sta i Gminy w Nysie ukarało Zdzisława Danielskiego grzyw­

ną w wysokości 22.000 zł z zamianą w razie nieściągal­

ności w terminie na 44 dni aresztu, przyjmując równoważ nik po 500 zł za jeden dzień aresztu, kosztami postępowa­

nia w wysokości 1.000 zi oraz publikacją prawomocnego o- rzeczenia w KLAKSONIE na koszt obwinionego w wyso­

kości 3.000 zł.

$ $ *

Przypadków ;ak opisany po wyżej zdarza się w naszym zakładzie na szczęście niezbyt dużo. Nie wszystkie też znaj­

dują swój finał w Kolegium lub Sądzie. Większość z nich załatwiana jest na drodze we wnętrznego postępowania dy­

scyplinarnego. Jednak w naj­

bliższym czasie proporcje te

będą odwrócone. Bowier coraz większą skalę rozp- na się montaż „Polone:

do których części zap znęcą „amatorów” fabry go mienia. Sądzimy, iż p sze orzeczenie ostudzi te zapały.

Jak twierdzi komendar kładowej Straży Przetn wej Wacław Chudziński leje liczba kradzieży doi wanych po pracy. Chód o odkręcanie części ze z towanych już pojazdów, pokojąco wzrasta natoi ilość kradzieży już w tr produkcji. Oto np. 19 lis da br. przy rozpoczynano cy na I zmianie Straż Pr słowa nie odebrała z wy łów żadnych sygnałów o ku części. Ale już o 10.00 mistrz hali „D” z brak gaźnika i serwa h:

cowego. Jeśli założyć, że materiałowy odbywa się s nie i zgodnie z wydanyir strukcjami, to jedynym i wającym się wnioskiem ten,

już kie bał, cza

ganizacji produkcji jest luka, którą złodziej skw wie wykorzystał.

że kradzież odbył;

w czasie pracy. Jeśl rzeczy się zdarzają ■ to, że ktoś czegoś za nie dopilnował lub i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krajalnia traktowana jest też przez nie które służby fabryczne jako azyl dla osób, którym się nie udało, którzy powinni tam właśnie odłjyć proces

łecznej, związkowej inspekcji pracy przeprowadzono wiosen ny przegląd stanowisk pracy i warunków bhp. Co udało się już ze zgłoszonych wówczas wniosków zrealizować i jakie

Od kilku już lat przecież borykamy się z trud nościami w zaspokojeniu pó- trzeb bieżącej produkcji w ma teriały hutnicze a szczególnie blachę, z którą raz jest lepiej

Niezbędne jest jej szerokie wsparcie ze strony samorządu załogi, jako auten tycznego reprezentanta woli pracowników i odpowiedzial­. nego partnera kierownictwa

Czy to si^ udało? — chyba tak ’skoro uzwiązkowienie w ciągu trzech lat wzrosło w fa bryce ponad czterokrotnie. W dalszej części sprawozdania o- ceniono poszczególne dziedziny

zbędnej liczby pracowników — to problem ciągnący się już od wielu lat, dotyczący zresztą nie tylko wydziału montażowe go. W roku ubiegłym

Jakie składniki kosztów — i nie tylko — składają się na cenę?. Dla

Jak jest naprawdę, czym rzeczywiście zajmuje się zakładowe biuro konstruk cyjne, czy kónstruktorów jest za dużo czv za mało..