• C K Ń NA© GKSRORTEM • Z WIZYTĄ W FIRMIE MERCEDESA • ZAPRO&ZENKj yy.Z E U M # SPORT W KRAJU I ZAGRANłCĄ # KRZYZOWłCA
Program poprawy
Z dniem 1 m arca br. wszedł do realizacji „P rogram zadań i przedsięw zięć w ZSD N ysa n a 199CI rok zm ierzających do ititen syfikacji produkcji, obniżki m a- teriolo i energochłonności, poprą Wy jakości p ro d u k c ji’’.
P rogram jest bardzo obszerny, zaw iera bow iem 115 tem atów zgrupow anych w dziesięciu roz
działach. Zgodnie z zasadą, że pa p ie r jest cierpliw y, zapisano w pro g ram ie mnóstwo zam ierzeń i działań, których w prow adzenie pozwoli na bjtiiej nie o k rę c o n ą obniżkę kosztów. Duża ozę^ć pro ponowanycft tem atów nie w ie
dzieć dlaczego znalazła się w „pro g ram ie”, gdyż m oim zdaniem po
w inna być w prow adzona i stoso
w ana już dawno i n a bieżąco.
N iektóre zaś tem aty są in fan ty l
nie śmieszne jak np. — „zam yka nie drzw i i b ram wjazdow ych przed u tra tą ciepła”. Ogólnie jed n a k pojawiło się sporo nowych zagadnień, których sk ru p u latn e przestrzeganie może rzeczywiście popraw ić kondycję finansow ą, techniczną i organizacyjną zakła du.
P rogram m a moc Polecenia Służbowego N r 10(NC))90 ale je go skuteczność będzie zależała przede w szystkim od podejścia zainteresow anych do poszczegól
nych zagadnień. S ytuacja zakła
du jest bo wiem bardzo złożon i a obniżka icossttw stanow ić' m o
że o dalszym być albo nie być-
zakładu. <ZW>
Podatek od nowoczesności
W rep o rtażu z fab ry k i M erce
desa m ogą C zytelnicy przeczytać, iż firm a ta (chodzi jedynie o za
k ład w , S tu ttg a rc ie p rodukujący sam ochody osobowe) codziennie przeznacza na inw estycje 3 m ilio
ny m arek. Po co aż tyle? Ano po to aby produkow ać tan iej, lepiej, now ocześniej niż kon k u ren cja. Po to aby m ercedes sta ł się synoni
m em niezawodności, elegancji i bezpieczeństw a.
W gospodarce typow o ry n k o w ej, ja k w łaśnie w RFN, ju ż daw no zrozum iano, że bez inw es
tycji, zak u p u now ych m aszyn,
w prow adzania now ych technik nie może być postępu w żadnej dziedzinie. Nasi ekonom iści ciągle nie mogą tego zrozum ieć, m im o że ochoczo p rzy m ierza ją się do w olnego ry n k u . Obecny system podatkow y w Polsce je st nie ty l
ko zaprzeczeniem p ra w ekonom i
cznych ale także zdrow ego roz
sądku. A przecież w ystarczy je d no pociągnięcie polskiego praw a, a m ianow icie w yłączenie inw e
stycji przed sięb io rstw a z pod at
ku dochodowego. Inaczej mówiąc (Ciąg dalszy na str. 2)
Gtizzm Z A Ł o o j z a k ł a d u s a m o c n o D D u > d o s t a u i c z v c h
w DV51E
Nr 6 (434) 15— 30 MARCA 1990 R. CENA 100 ZŁ
Co słychać w Kasie?
S ygnalizow aliśm y ju ż n a ła m ach „K laksonu” o uruchom ieniu w zakładzie now ej kasy usy tu o w an e j przy D ziale Sprzedaży na ul. S łow iańskiej. J e j zadaniem je s t p rzyjm ow anie w szelkich w p ła t m.in. z ty tu łu sprzedaży części i sam ochodów.
K asjera p. S tan isław a W ąsow i
cza zastać w niej można codzien
nie w godzinach od 8M do 13°*.
P racow ał ta k że w czasie przerw y p rodukcyjnej zakładu, ja k a m iała m iejsce n a przełom ie lutego i m ar ca. N a pytanie o wielkości w pły
w ów w tym czasie odpow iedział:
„W okresie 2 tygodni p rze rw y p ro d u k c y jn e j panował w kasie m n iejszy ruch niż zazwyczaj. Nie brakowało klien tó w kupujących samochody, natomiast przycho
dziło m n iej ludzi z produkcji, któ- rźfr za zw ycza j n a byw ają drobne części samochodowe. Sądząc po w p ły w a c h kasow ych sprzedaż przebiegała bardzo nieregularnie, były dni kied y obracałem se tkam i milionów, ale b y ły i takie, gdy nie było z c z y m iść do b a n k u . Średnią dzienną sprzedaż w ty m okresie szacuję na ok. 100 m in złotych.
Praca kasjera zawsze była od
powiedzialna, ale w dzisiejszych czasach wym aga szczególnej sta
ranności i cierpliwości. Przy m i lionowych obrotach łatwo o po
m yłk ę , zwłaszcza kie d y klient wptaca np. 20 milio nów po 5 tys.
złotych. Nie wystarcza wówczas pół godziny na przeliczenie pie
niędzy.
Powracając do p rze rw y produk cyjnej, ogólnie pracowało się spo
kojnie. Wśród klien tó w prze w a
żały osoby pryw atne, coraz m niej in stytucji zaopatruje się u nas w samochody".
<dk>
Cień nad eksportem
N iem al od pierw szej chw ili p ro dukcji w FSD sam ochodów do
stawczych, część w yrobów opusz czających bram y fab ry k i sprzeda w ana była na eksport. Były lata, gdy na zagraniczne ry n k i kiero
w ano niem al 80 proc. produkcji a k rąg odbiorców obejm ow ał kil kanaście państw obu obszarów płatniczych na w szystkich niem al kontynentach.
Czasy się jednak zmieniły.
P rzestarzała technicznie „nyska”
znajdow ała coraz m niej nabyw ców. W ostatnich latach już je
dynie Węgrzy i ZSRR kupow ali samochody z naszym znakiem fa brycanym . Załam anie przyszło w tym roku ł dotknęło nie tylko nas, ale większość krajow ych eks
p orterów na k ierunki rozliczane ru blam i transferow ym i.
Kuca bowiem tego ru b la jest wysoce niekorzystny dla Polski, chociaż go trochę ostatnio poprą wiono. Jeden dolar to już nie 67 kopiejek, ale i 1,45 rubla. Mimo tego sam ochody sprzedaw ane za ru b le w y k asu ją tzw. ujem ną re n towność. Podniesienie cen mogło by spowodować, że i ci odbiorcy odw rócą się od nas. Jedynym wyjściem byłoby ułożenie handlu w ram ach RW PG n a innych, b ar dziej sensow nych zasadach.
J a k n a razie jedynie Węgrzy w yrazili chęć nabycia 800 nysek.
500 szt. w II k w arta le br. i 300 sat. w III kw. br. Chodzi głów nie o furgony, towosy i m ik ro
busy. Z san itarek zrezygnowali, k u p u ją je w tej chwili w Ja p o nii. Ozy ostatecanie k<wifcrak>t bę
dzie podpisany tru d n o powiedzieć, jako że trw a ją negocjacje ceno
we.
Do grona kontrahentów wrócił po lataoh egzotyczny W ietnam, k tó ry kupił 50 m ikrobusów (są już wysłane) a do końca br. być m oże kupi dalsze 50 sat. W ty<m p rzypadku w ynegocjonowane oeny są opłacalne dla zakładu.
D t ^ i cisz«» Dotychczasowy n aj większy odbiorca czyli ZSRR na razie milczy. Czyżby po 23 latach (pierwsze „nyski” pojechały do ZSRR w 1967 roku) nadszedł kres eksportu do tego k ra ju ? W obec
nej sytuacji byłoby to dla zakła du wysoce niekorzystne zjawisfoo.
i postaw iłoby ZSD w bardzo tru d nej sytuacji ekonom icznej.
(zw>
Zysk podzielono
Zasadniczym pu n k tem W alne
go Z ebrania Delegatów Rady Pracow niczej, k tóre odbyło się 9 m arca br. był podział zysku za rok 1989. Propozycję w tym względzie złożył Gł. Księgowy ZSD, M arian Pacia, a p rzed sta
w iała się ona następująco:
Po w eryfikacji i zatw ierdzeniu bilansu, zysk pozostający do dys pozycji zakładu (zysk do podzia łu) zam knął się kw otą 18.333.863.867 zł, k tó rą podzie
lono na:
— fundusz nagród i prem ii — 2.553.987.000 zł
— zakładow y fundusz socjalny
— 206.043.000 zl
— zakładow y fundusz m ieszka
niow y — ' 127.075.000 zł
— fundusz przedsiębiorstw a — 14.606.790.867 zł
— zysk nie podzielony —
839.968.000 zł
Po kró tk iej dyskusji W alne Z ebranie D elegatów podjęło u - chw ałę apro b u jącą zapropono
w any podział zysku.
W następnych pu n k tach obrad
d y rek to r naczelny zakładu K.
D unat omówił w arunki działa
nia zakładu i jego w yniki p ro - dukcyjno-ekonom iczne w 1989 r., a w iceprzew odniczący R P ZSD, J. B urraiński przedstaw ił działał ność rad y pracow niczej za okres od początku bieżącej kadencji.
P odjęto uchw ałę o pow ołaniu ko m isji, k tó ra dokona oceny pracy d y rek to ra i rad y pracowniczej za rok 1989 j 5 miesięcy br. ,
<*w)
Wydział m ontażow y (P8-5), Jeszcze k ilk a operacji i kolejny tru ck z jodzie z taśm y.
Foto: Z. Kwiecień
Recesja
Podobno naczelnym zadaniem rządu je st przekazanie polskiego przem ysłu w ręce pryw atne, gdzie będzie zarządzany w sposób w y
dajny. Na pierw szy ogień p ó jd ą przedsiębiorstw a najlepsze, chodzi bowiem o to, że ew en tu aln e b an k ru ctw a świeżo spryw atyzow a
nych zakładów m ogłyby skom pro m itować ideę. W tych najlepszych ryzyko jest znacznie m niejsze, a w razie w padki jakoś się wygrze bie. Je st to m oim zdaniem błąd, gdyż żadna to sztuka p ryw atyzo
wać zakład, który i ta k stoi do
brze. Je śli wiedzie m u się w w a ru n k ac h skrzyw ionej ekonom ii, to tym bardziej będzie m u szło w ręk a ch zdolnego m enadżera. Ale niech ta m — „pożywiom — uw i- dim ”, ja k m ów ią w cen trali RWPG.
G orszą nato m iast sp raw ą jest recesja w gospodarce. Jeśli do p o - . zytyw ów rządowego program u na leży zaliczyć znaczne ograniczenie inflacji, w prow adzenie w ew nętrz
nej w ym ienialności złotego, a tym sam ym skończenie ze zm orą w sa
du dewizowego oraz zwiększenie dyscypliny pracy, to rów nie w y
raźne są negatyw y program u. Pro d u k cja spadła i n ad al spada w sposób bardzo już niebezpieczny.
O graniczenia placow e działają sil nie antyprodukcyjnie, a m ożliwoś
ci płacenia lepiej za lepszą p racę
są znikome. Bezrobocie Zaczyna się liczyć już w setkach tysięcy osób. Z atory finansow e będące skutkjiem zacofania całej sfery bankowości, pow odują, że nie tyl
ko nie można niczego kupić, ale nie m a też kom u sprzedać. K asa jest p u sta a m agazyny pełne. P rzy obecnie obow iązujących k u rsac h ru b la i dolara, w p orów naniu z cenam i krajow ym i, eksport do I obszaru przestał być opłacalny.
P łace realn e spadły o ponad 40 proc. co w większości k rajó w skończyłoby się nie tyle w ybu
chem strajków , co rew olucją. W Polsce społeczeństw o płacze i ufa jakkolw iek w idać już objaw y znie cierpliw ienia. W yw indow ane do niebotycznych rozm iarów ceny to w arów , usług, m ieszkań, energii pow odują, że złotówkę dzielić trz e ba na czworo, aby starczyło na jedzenie, odzież i inne niezbędne arty k u ły . Jak o klientom stw orzo
no nam w ięc jedynie możliwość oglądania tow arów w sklepach, bo kupić nie m a za co. R edukcje w zakładach pracy spow odow ały z kolei, że oprócz bezpieczeństw a ekonom icznego utraciliśm y też po
czucie bezpieczeństw a socjalnego.
Szarzy ludzie, którzy p atrz ą na otaczającą rzeczyw istość przez pryzm at w łasnego podw órka jesz
cze u fają. Jednakże coraz częściej słychać głosy: co mi po dem okra
cji jeśli w brzuchu burczy. In n i zaś z rozrzew nieniem w spom inają czasy G ierka. A to ju ż pow inno dać do m yślenia, tym bardziej, że zbliżają się w ybory do lokalnych sam orządów . J a zaś sądzę, że po
cierpieć jeszcze trochę m usim y —- co ńajm niej do końca br., bo
w iem 40 lat ekonom icznego gang'- ste rstw a nie n ap ra w i się za jedeji k w arta ł.
W poprzednim num erze „K lak
sonu" przedstaw iłem C zytelni
kom ogólne dane o M ercędesie, początkach rozw oju firm y i obec
nym profilu produkbji. Dzisiaj chcę podzielić się w rażeniam i w ynikłym i z bezpośredniej obser
w acji procesu produkcyjnego, któ re wyniosłem podczas zw iedzania, w raz z grupą naszych specjalis
tów, zakładów m ercedesa w S tu tt garcie.
- Zwiedzanie rozpoczynam y od nowoczesnego K undencenter. Je st to budynek będący połączeniem salonu sprzedaży, p u n k tu in fo r
m acyjnego i banku. Mimo, że m ercedesa można kupić w wielu punktach sprzedaży rozsianych po całym k raju , w ielu przyszłych posiadaczy tych sam ochodów przy jeżdżą w łaśnie tu ta j aby ode
brać kluczyki od wozu sw ych m a rzeń. Dziennie w ydaje się tu oko ło 600 samochodów, a około 10 proc. odbierających to cudzoziem cy. W holu w ita nas p rzedstaw i
ciel firm y, który od tej pory bę
dzie naszym przew odnikiem po zakładzie. Przechodzim y do sali, w której na dużej planszy przed stawiony jest plastycznie W erk Sindelfingen czyli zakład, którego część w łaśnie m am y zwiedzić. W obecnym m iejscu zlokalizow any został w 1919 ro k u i początkowo w ytw arzano tu jedynie karoserie.
2 czasem rozrastał się i ciągle
»nowocześniał. Dzisiaj jego po
w ierzchnia całkow ita je st ogrom na, zajm uje bowiem ponad 2000 hektarów , z czego 770 ha to te-
Mercedes, wrażenia z fabryki C2)
M ercedes kiedyś <1894 r.)...
ten zabudowany. W ew nętrzna sieć dróg wynosi 170 km. W fabryce zatrudnionych jest 44000 osób, któ re do pracy przyjeżdżają z 700 gm in rozrzuconych w prom ieniu 100 km. W szkole zakładow ej kształci się. ponad 2000 uczniów, 8300 pracow ników to cudzoziem
cy, i wśród nich Polacy, Czesi, Rum uni. Rosjanie.
Codziennie z różnym i m a te ria łam i przyjeżdża do zakładu 4?>0 ciężarówek i 50 wagonów kole
jowych. Dziennie zużywa się 1400 to n blach i 40 ton lakierów , wszy stko po to, aby z taśm y pro d u k cyjnej mogło zjechać każdego dnia ok. 1700 sam ochodów w 30 m odelach i ponad 60 odm ianach, j a k więc w idać przy dw uzm ia- nowej pracy co ok. 30 sekund zjeżdża z taśm y gotowy samochód i to najw yższej jakości. 52 proc.
produkcji jest eksportow ane z cze go 12 proc. do USA. F abryka ma w łasną sieć elektryczną z zasi
laniem o mocy w ystarczającej na ośw ietlenie 600 tys. m iasta. W raz z przew odnikiem przechodzim y do sali kinow ej gdzie oglądam y film reklam ow y pokazujący co-
dzienną p rodukcję oraz sam ocho
dy m ercedes w p lenerach róż
nych zakątków św iata.
O bdarow ani p rospektam i w y
chodzim y z K u ndencenter aby au to k arem pojechać już bezpo
średnio n a te re n zakładu, pod halę produkcyjną. W m iędzy
czasie każdy z nas otrzym uje ochronne oku lary oraz specjalny aparacik do uszu um ożliw iający słuchanie przew odnika zn a jd u ją cego się naw et w odległości k il
k u n astu m etrów . F otografow anie w nętrz je st zabronione. Z ża
lem więc chow am a p a ra t i k a
m erę video.
Wchodzimy do hali — jej ogrom przytłacza, nie w idać d ru giego końca. Tu i ówdzie stoją row ery do w ew nętrznej kom u
nikacji. P ierw sze co rzuca się w oczy to podłoga. Je st w ykonana ze stalow ych k w adratów przecię
tych row kam i, pow ierzchnia rów n iu tk a i błyszcząca. Przew odnik w yjaśnia, że je st to podłoga sa- mooczyszczająca — kurz osiada w row kach skąd usuw any jest m echanicznie. Przed nam i sterty blach w rolach sprow adzane z niem ieckich h u t ale także z F ra n cji i Wioch. B lacha grubości 0,88 mm, głębokotłoczona o ide
alnej powierzchni, bez n ajm n ie j
szych śladów korozji, jest n a j-
pie rw prostow ana potem cięta na arkusze. W dwóch rów nych Rzę
dach stoją p rasy — jest ich dzie
siątki, w szystkie p ro dukcji RFN z firm y S chuler i W eingarten. W całym zakładzie jest ich ponad 240 o nacisku od 200 do 2000 ton.
W ytłacza się na nich ok. 6400 de
tali, przy jednym ustaw ieniu p rzyrządu ok. 10 tysięcy. Zm iana oprzyrządow ania nie stanow i żad nego problem u — w ykonuje się ją w 15—30 m inut.
Gotowe w ytłoczki wózkami tra n sp o rtu w ew nętrznego rozw o
żone są do stanow isk m ontażo
wych. Nasze zainteresow anie w zbudzają wózki ł paletam i w y
pełnionym i w ytłoczkam i porusza
jące s!ę bez udziału człowieka.
Przew odnik w yjaśnia, że ten typ tra n sp o rtu w ew nętrznego został w prow adzony tu ta j niedaw no.
Wózki p o ruszają się po określo
nych liniach sterow anych kom pu
terowo. same załadow ują palety, wrażą je i odwożą na stanow iska m ontażowe.
P ra sy stukają, robotnicy bez pośpiechu ale precyzyjnie pod k ła
d ają pod m atry ce kolejne a rk u
sze. Za chw ilę przerw a, jed n a z pięciu na każdej zm ianie. Ta trw a 10 m inut, je st to tzw. p rz e r
w a odprężająca. M ożna w tym czasie zapalić papierosa, napić się kaw y, pepsi czy piwa, w ydaw a
n ych ze stojących pod ścianam i autom atów . Dzienny czas czystej pracy wynosi 6,9 godz. Ogólny czas pracy 40 godzin tygodniowo.
P ytam y o zarobki. Wynoszą one na tym w ydziale od 19 do 23 m a rek za godzinę a specjaliści mogą osiągnąć do 26 m arek godzinę. Od pow iednio więcej m ają m istrzo
wie, kierow nicy, szefowie itd.
P ra ca jak już podaw ałem jest dw uzm ianow a. Z tego względu (a także w w yniku przeliczenia .godzin) każdy pracow nik otrzy
m uje oprócz u rlopu zasadniczego dodatkow o 18 dni w olnych p ła t
nych w roku. .
Z linii p ras przechodzim y na m ontaż nadwozi. Ju ż z daleka wi dzimy, że tu większość p racy w y
kon u ją roboty przem ysłow a. W fabryce są ich setki i głównie one oraz pow szechna kom puteryzacja stanow ią o nowoczesności pro dukcji. Nadwozie składa się prze ciętnie z ok. 500 części, w szystkie muszą być ze sobą w odpow ied
ni sposób złączone. Dlatego też większość z 5 tysięcy punktów zgrzewczych w nadw oziu w yko
n u ją roboty, są dokładne i nieza
wodne. Jed y n ie niew ielkie fra g m enty spaw ów ciągłych w ykonują ludzie. W ogóle człowiek na tym odcinku pro d u k cji je st w zasa
dzie tylko nadzorcą m aszyny, któ r a spełnia tu także n aw e t rolę kontrolera. Na poszczególne sta now iska kolejne elem enty k aro serii dostarczane są i z dołu — podziem nym i tunelam i pod pod
łogą hali, ja k i z góry — siecią tra n sp o rtu napow ietrznego, któ
re j łączna długość wynosi 180 km. Gdzieś po drodze m usi być obróbka chem iczna, widzim y bo
wiem , że elem enty blach n a jb a r
dziej narażone na korozję są dw u stro n n ie ocynkowane.
Do pierw szej wytłoczki, stano
w iącej elem ent przodu nadw ozia trw a le m ocuje się blaszkę, któ ra je st niejako przew odnikiem całe
go samochodu. W ytłoczone na niej p u n k ty i k reski są kodem mó
w iącym zm yślnym autom atom wszystko o pojeżdzie. Zapisano ta m typ nadw ozia, jego kolor, ro dzaj silnika, tylnego mostu, skrzy ni biegów (autom atic lub m echa
niczna), kolor i rodzaj tapicerki, dodatkowego w yposażenia itd. Na poszczególnych stanow iskach kod jest przez kom putery rozszyfro
w yw any a autom aty w ykonują tylko te czynności i p odają tylko te elem enty, które są do danego typu sam ochodu przeznaczone.
Nie ma tu biegania z hali do hali po części, detale i śrubki, cały proces je st skom puteryzow any.
P ra ca ludzi ogranicza się do m o
cow ania poszczególnych elem en
tów i kontroli każdej operacji.
K ontrola jest bowiem w szech
w ładna. Jedne roboty kontro lu ją co zrobiły drugie. Część pracow ników m a u p raw nienia sam o-
k o n tro ln e a w ogóle 10 proc. sta nu załogi to pracow nicy kon
troli.
Przechodzim y na wydział m on
tażowy. Po drodze w inna być la kiernia, przew odnik w yjaśnia jed Xiak, że tego w ydziału zwiedzać nie można. D ow iadujem y się ty l
ko, że każde nadw ozie je st dwa razy grun to w an e a następnie la kierow ane dw om a w arstw am i la kieru plus jeszcze w arstw a ochron
na. Ponad 60 proc. sam ochodów lakierow anych je st lakieram i m e
talicznym i.
W zakładzie je st pięć linii m on
tażow ych. W hali, k tó rą zw iedza
my są dwie, każda po 2,5 km d łu gości. Tu z kolei podłoga w ykona
na je st z g^umobetonu — połyskli
w a ale nie śliska. N iektóre jej odcinki są bardzo jasne. Chodzi o to,, aby św iatło odbijało się od podłogi a m ontow ane części były lepiej widoczne dla m ontażystów i kontrolerów . W niektórych fa-C zach m ontażu karoseria obracana je st przez roboty na różne stro ny tak, aby robotnik m iał m onto
w aną część przed sobą a nie np.
nad głową. Cel tego je st oczywi
sty — ułatw ić i oczywiście przy
spieszyć p rac ę n a taśm ie. N arzę
dzia w większości sterow ane pneum atycznie choć nie b rak ta k że zw ykłych kluczy i śru b o k rę
tów. N iespraw ność jakiegokolw iek narzędzia m usi być natychm iast zgłoszona nadzorowi.
Zaglądam y do wydziałowego k a n to rk a m istrzów. Pod ścianam i szafy m etalow e, na środku kilka stołów na któ ry ch stoją cztery kom putery. Z g alery jk i biegnącej nad stanow iskam i oglądam y m on
taż foteli. Przew odnik w yjaśnia, że siedzeń przednich jest około 2200 typów a tylnych 1500 w oś
m iu kolorach. Na kolejnym sta now isku robot przem ysłow y m on
tu je do nadw ozia zbiornik "$ali- w’a. Na końcówce ry tm taśm y je st ju ż w yraźnie przyspieszony, tu też w idzim y najw ięcej praco w n i
ków. Z w racam y uwagę, że ani na poprzednim wydziale, and n a tym nie w idać pracujących kobiet.
I znowu w yjaśnienie: ich zdaniem praca na tych w ydziałach jest uw ażana jako zbyt ciężka. K obie
ty, a w łaściw ie m łode dziewczy
ny, w idzim y dopiero ja k z p is
kiem »pon odprow adzają zjeżdża
jące z taśm y gotowe samochody.
P ytam y o organizacje zw iązko
wa. Tak, są dw ie organizacje do których należy około 95 p ro « ro botników . Pracow nicy um ysłowi m a ją swój w łasny związek. Na stojących w jednym z punktów hali stołach zauw ażam kolorowe czasopisma. P ytam o gazetę za
kładową. A jakże, jest. tyle że w ydaw ana w łaśnie przez organi
zacje związkowe. Dw utygodnik, piękny papier, 24 strony, koloro
we zdjęcia. T em atyka p racow ni
cza i związkowa, kom entarze po
lityczne, sport, rozryw ka.
O glądam y kolejne p u n k ty m on
tażu — wszędzie czyściutko, p r a ca bez pośpiechu ale precyzyj
na. Na taśm ach sam ochody, a niem al każdy w innym kolorze i
innego m odelu. P raw ie w szystkie nioiiiow ane części i a e ta le m a ją plakieciki z kodem kreskowy m.
A utom aty czu w ają aby dany m o
del sam ochodu dostał tylko len elem ent, k tó ry je st jem u przyzna czony. P ełn a nowoczesność. Nic dziwnego skoro każdego dnia f ir ma przeznacza n a inw estycje 3 m iliony DM. Tym sposobem co 10 łat p ow staje niejako nowy za
kład. Inw estycje to konieczność
— to ulgi w p odatkach, to w y
korzystanie najnow szej m yśli tech nicznej. W b iurze k o n stru k c y j
nym firm y p ra c u je 2000 osób.
Każda zm iana doskonaląca w yrób lub proces p ro d u k cy jn y w p ro w a
dzana je st niem al naty ch m iast.
Zakład ma w łasny to r jazdy o róż nych naw ierzchniach, ham ow nie, a także tunel aerodynam iczny do określania w spółczynnika oporu pow ietrza. W la b o ra to riac h b a
daw czych przeprow adza się p ró by na bezpieczeństw o czynne i bierne pojazdu oraz w ytrzv m a- ścjowe. Styliści p ra c u ją nad co
raz doskonalszym kształtem n a d wozia.
P ro d u k c ja je st w ysoko skon
centrow ana. Oprócz hal typow o m ontażow ych fab ry k a posiada ta k że w łasną potężną narzędziow nię, odlew nię, tapicernię, w ydział tw orzyw sztucznych i wiele in nych, co ogranicza liczbę koope
rantów . Koszt pro d u k cji je st ta jem nicą firm y. P rzew odnik nie ryzykuje podania jakichkolw iek cyfr. Mówi tylko, że każdy p r a cow nik m ercedesa, k u p u ją cy w y
ró b swej firm y m a praw o do 21,5 proc. rabatu.
Kończymy zw iedzanie. A u to k ar odwozi nas z pow rotem pod K un dencenter gdzie żegnam y się z prze wodnkiem . O djeżdżam y do ho te
lu. W au to k arze cisza, tym razem nie słychać gw aru rozmów. Każ dy p rze tra w ia w m yślach to co zobaczył, za sta n aw ia jąc się ró w nocześnie ile też lat m inie n m podobna tech n ik a tra fi do nas.
Je śli w ogóle tra fi?
^va koniec kilka słów o o rg a
nizatorze w yjazdu — firm ie D uo- -T o u rist z Opola. W śród zale *vu różnorodnych b iu r turystycznych, k tóre nam nożyły się w ostatn im czasie w dużej ilości, ta zdecydo
w anie wryróżnia się profesjonaliz
m em św iadczonych usług i dosko
n ałą organizacją. W odróżnieniu od konk u ren tó w D uo-T ourist d y sponuje w łasnym i środkam i tra n s p o rtu — a u to k aram i Jelcz i M er
cedes, którym - w łaśnie jechaliśm y do S tu ttg a rtu , a także m ik ro b u sem Ford do obsługi w k ra ju nie w ielkich gru p tu ry stó w lu b bus- sifiesmenów. J e s t to je d y n a w k ra ju firm a tu ry sty czn a d z ia ła ją ca na zasadzie spółki z udziałem k ap itału zagranicznego. W łaścicie
lam i są bow iem p. E lżbieta G ołą
bek z Opola, oraz p. G u n ter G rim m — obyw atel RFN. T en fak t spraw ia, że firm a jest w sta nie zorganizow ać oprócz w y jaz
dów typow o tu rystycznych ta k że w yjazdy specjalistyczne ja k to m iało m iejsce w naszym przy p ad ku, a w czym bije na głowę po
zostałych konkurentów . W sum ie jest to firm a, z k tó rej usług w a rt»
korzystać.
Zbysław W róbel
P o d a te k od n o w o c ze s n o ś c i
(Dokończenie ze str. 1)
sum a, za któ rą przedsiębiorca k u pi maszyny, urządzenia, budynki służące p ro dukcji w inna być n a tychm iast odliczona od jego do- ęhodu, a nie rozłożona na w ielo- ietnie częściowe zw olnienia po
datkow e, zw iązane z am o rty za
cją m aszyn i obiektów. J a k do
tychczas w Polsce producent n a j
pierw płaci podatek, a z re s z ty jeśli coś jeszcze zostało, in w estu
je. Taki system faw oryzuje zadłu
żenia bankowe, których procenty są odliczane od dochodu, a ka-
2 klakson
rze oszczędnych, sam ow ystarczal
nych. Dobrze by też było aby j a kiś procent w artości now ych m a
szyn i budynków był odliczany od podatku co skłoniłoby fab ry k i do inw estycji a nie konsum pcji.
Na przykładzie ZSD n ajlepiej w idać ja k n a dłuższą m etę w y
gląda niedoinw estow anie. Rozsy
pujący się p a rk m aszynowy, b u dynki pam iętające przedw ojenne czasy, p rzestarzała technologia itd.
Nie jest tó oczywiście w ina za
kładu, no p rzynajm niej n ie w ca
łości. W inna jest k u n k ta to rsk a polityka kolejnych rządowych ekonom istów , którzy nie mogą zrozum ieć (co przyjęto ju ż n a ca
łym świecie), że lepszy jest m ały zysk przy dużym obrocie niż od
w rotnie.
Z*. Wróbel „.i dziś (1987 r.k Fot»: Z. W róbel
nasz
felieton
Realny socjalizm dogorywa wszędzie, bez względu na to, czy był reform owany czy nie. Do u)ła- dzy doszli ludzie, określani jesz
cze nie tak dawno m ia nem w ich rzycieli, burżujów, sługusów im perializmu itp. Część byłej ekipy
ostatnich czystek na górze, w i ę k szość tej kadry zniknęła. Gorzej jest na niższych szczeblach. Z l e k tury prasy wynika, ze w wielu rejonach kraju ludność jest roz
goryczona rządami terenowych ka cyków , nagromadziło się ta m bo
w iem morze k r z y w d i bezprawia.
Podobnie jest w wielu przedsię
biorstwach, gdzie co i rusz słychać o konkursach na nowych d y r e k torów.
Miotłą, która ma wymieść wszy stko co skażone, ko m u n iz m e m ma- być w ybory samorządowe. Wła dza sądzi, że w ten sposób prze
łamie się opór terenowej no m en klatu ry, spraw y potoczą się gład-
P rzyzakładow ą Szkolę Zaw odow ą opuści w lyra roku 43 absolw entów . Foto: Z. Kwiecień
Jest już komplet uczniów
W yjątkow o w tym roku, już początkiem m arca skom pletow a
no skład klas pierw szych przy
zakładow ej szkoły zaw odowej.
Z ainteresow anie n ią było ta k duże, że z przysłow iow ym k w it
kiem odesłano ponad 100 osób.
P ierw o tn ie zakład chciał urucho mić jed n ą klasę pierw szą, skoń
czyło się jed n ak na dwóch li
czących łącznie 60 uczniów.
Chłopcy szkolić się będą w spe
cjalności m echaników pojazdów samochodowych.
Wobec natło k u chętnych ko
m isja zm uszona była szukać do
datkow ych k ry terió w przyjęć i po raz pierw szy w h istorii szko
ły zw racano uw agę n a fak t za
tru d n ie n ia rodziców w’ ZSD.
Tak więc nabór do klas pierw szych został ju ż zam knięty. W czerw cu zakończy sw ą edukację 43 uczniów szkoły przyzakłado
wej, obecnie uczęszczających je
szcze dla klasy trzeciej. Zapew ne, ja k co roku, część z nich zdaw ać będzie egzam iny do tech nikum . inni zechcą od razu zna
leźć pracę w zakładzie. (dk)
Techniczne nowinki
T aaka kopula! W Johannesshor, na południow ych przedm ieściach Sztokholm u, w ybudow ano n a j
w iększą ku listą budow lę św iata
— am fitea tr na 16 tysięcy m iejsc siedzących. P okryw ająca go ko
puła m a 85 m wysokości i 110 m średnicy. Je j gładka pow ierzchnia
■zostanie w ykorzystana jako ek ra n do w yśw ietlania slajdów i fil
mów, jako tło różnych efektów świetlnych. O dbyw ają się tam n ajrozm aitsze przedstaw ienia od cyrkowego w idow iska i koncer
tów, po mecze tenisow e i hokej na lodkie. Obliczono, że trzeba będzie rocznie organizow ać ok.
100 imprez, by zwrócić koszty u- . trzym ania obiektu. P ierw szą im
prezą były hokejow e m istrzostw a św iata w ubiegłym roku.
Ja k w ystraszyć zające? Zme
chanizowany zbiór traw y i zbóż niesie za sobą ogrom ne zagroże
nie dla zw ierząt i owadów. Od- strajaacze elektrom agnetyczne, płachty w ychw ytujące drobne o- w ady, a tym b ardziej zawodne w dni słoneczne — św ietlne sygna ły, nie są najlepszym rozw iąza
niem. W ymyślono więc o d stra- szacz, który w ysyła sygnały u l
tradźw iękow e, w yłapyw ane przez czujne uszy polrfej zwierzyny. Ca łość, czyli źródło dźw ięku o wy sokiej częstotliwości, przeryw acz i głośniki — w aży zaledwie 200 g. U rządzenie m ontuje się z przo du kom bajnów , kosiarek i tra k to r ó w .' Z asilane jest z ak u m u la tora pojazdu. P ierw sza seria o- strzegaczy przetestow ana w wue- lodobowyeh próbach n a polach i łąkach spraw dziła się znakom i
cie. Nie skrzyw dzono an i jedne-
go zwierzaka. Urządzenie to skon struow ane w G ottw aldow ie (CSRS), można .również zastoso
wać w transporcie leśnym.
S najper w magazynie. P raw ie nie znane ,w Polsce kody kresko we upowszechniły się w uprzem y słowionych k ra ja c h Zachodu. Do tychczas były elem entem ułatw ia jącym w p u nktach sprzedaży de talicznej szybkie i bezbłędne i- dentyfikow anie tow aru, jego cech i ceny. Belgijska firm a Symbol Technologies opracow ała czytnik kodów kreskow ych — dalekosięż ny, um ożliw iający odczytanie kre sek z odległości 1,5 m. U rządze
nie ta k ie może z powodzeniem obsługiwać np. kierow ca widłowe go wózka podnośnikowego bez konieczności wychodzenia z po
jazdu. Czytnik może współpraco wać z kom puterem m agazynu czy firm y lub z przenośną pam ięcią.
(sax)
O procy W ydziołu Półfobrykatów mówi st. mistrz PR-2 ZBiG- NIEW KUNDEL
W okresie dw utygodniow ej przerw y produ k cy jn ej w ydział p raw ie nie pracował. Praw ie, gdyż w pierw szym tygodniu pra cowały 4 osoby na obróbce w ió
row ej i 8 na obróbce ręcznej. Wy konyw ano prace, m ające na ce
lu wyprzedzenie produkcji deta- ffi, których przew ażnie b ra k u je z pow odu kłopotów m ateriałow ych i w ym agających dużej pracochłon tłości. N adrabiano braki n ro d u k - cyjne i zaległości w częściach za
m iennych. W drugim, tygodniu przerw y wszyscy bez w yjątk u przebyw aliśm y na urlopach. Więk szość załogi k orzystała z urlopów taryfow ych zaległych i bieżących, zdarzały się też urlopy bezpłat
ne.
Od poniedziałku (5.03) pracuje my już w pełnym składzie. Cała załoga staw iła się do pracy, nie było naw et zwolnień lekarskich.' Ja k do te j pory m am y pełne za
bezpieczenie m ateriałow e, produk
cja idzie system atycznie, planowo.
P rzerw a ta dała nam bowiem tro chę zapasów w zasobach m a te
riałow ych — to chyba jej jedyny plus. Ogólnie bowiem załoga by
ła z niej niezadowolona, co jest zrozumiałe. Życie jest bowiem ciężkie, każdy chce pracować i dobrze zarabiać. Pracow nikom sakoda było w ykorzystyw ać w lu tym urlop, zwłaszcza tym , którzy m a ją m ałe dzieci, gdyż na w aka cjach nieczynne są żłobki i przed szkolą.
P ow racając do obecnej pracy, nie m a żadnych kłopotów z dy
scypliną. W szystkie w yjścia, zwoi nienia są sygnalizowane wcześ
niej dozorowi a spóźnień ani nie
obecności nieuspraw iedliw ionych nie zanotowaliśm y. K ilka osób zo stało przedstaw ionych do w eryfi kacji i ew entualnych przesunięć, O ile nadal będziem y mieć zabez pieczone m ateriały, produkcja po w inna iść rytm icznie. (dk)
A biednych przybywa
Bezrobocie dotarło do Polski.
Skoro w stydzą się go k ra je w y
soko rozw inięte, i nie mogą się z nim uporać, to strach pomyśleć co będzie u nas. W różnych k ra
¡ja*h k sz tałtu je się ono różnie. W i zależności od polityki gospodar- fcczej danego k ra ju procent ludzi
■pozbawionych pracy zwiększa się łub zm niejsza. Czasem u trzy m u je się latam i na tym sam ym po
«om ie. W niem alże każdej kam - fc a n :: w yborczej k an d y d a t na b u r m istrza, m era, kanclerza czy pre ijiie n ta przyrzeka swoim poten
cjalnym wyborcom, że zajm ie się , ton-inibociem znacznie skuteczniej j)iż ego poprzednik, że ograniczy jc do m inim um . Nie jest to jed-
ȣ& ta k ie proste i po czasie oka
żuje się, że bezrobocie to nada!
w ielki problem .
W naszym k ra ju niepokój b u dzi fak t w ygłaszania niektórych opinii n a tem at' bezrobocia w ‘,vie lu publicznych dyskusjach. Wie
lu poważnych,* w ykształconych ludzi w yraża sw oją aprobatę czy w ręcz zadowolenie z faktu, iż fjż m am y w Polsce bezrobocie, a nie długo będzie ono jeszcze w /jk -
"5ze. Koronnym argum entem jest tw ierdzenie, że pracy w Polsce się nie' szanuje, ponieważ o pra cę zawsze było u nas łatwo. Wy d aje się jednak, że strasząc w y
rzuceniem na b ru k w cale nie sdo w oduje się tym w zrostu szacun
k u do pracy. W iadomo przecież, że ludzie rzeczywiście szanujją
sw oją pracę tylko w tedy, kiedy widzą jej sens, są zadoWoleni z jej efektów, kiedy się ich za pra cę ceni i uczciwie, zgodnie z kwa lifikacjam i w ynagradza. W prze
ciwnym w ypadku praca jest przy m usem , udręką, wykonuje- się ją niechętnie, byle jak, niew ydajT nie, bez szacunku.
Nie jest więc bezrobocie żad
nym lekarstw em na uzdrow ienie gospodarki. W jego w ypadku obszar nędzy w naszym k ra ju znacznie się poszerzy, zatem spo
łeczeństwo powinno się przed nim bronić na w szelkie możliwe spo
soby. Nie trzeba dodawać, że biedne społeczeństwo, to społe
czeństwo Zdemoralizowane, prze
stępcze, patologiczne i zrezygno
wane. A z takim ludzkim kap i
tałem , żadne reform y nie m ają seans powodzenia. (w t|
Różne w ersje pluralizmu
tk w i z uporem w starych poglą
dach i czyha na potknięcie obec
nej władzy. Inna część byłych pro m inentów na gwałt dorabia sobie przeszłość, zapewniając wokoło, że zawsze byli przeciw, ty lko ich nie słuchano. Ci, którzy fa ktycznie b y li przeciw a mieli to nieszczęście, że znaleźli się na ja k im k o lw ie k szczeblu w ładzy siedzą dzisiaj ci
cho i dalej starają się robić swoje, zgodnie z posiadaną wiedzą i kw a lifikacjami. I prawdopodobnie ta właśnie grupa ludzi padnie ofiarą nowej wersji pluralizmu.
Przez ostatnie bowiem dziesię
ciolecia kluczem do stanowisk i kariery było hasło „mierny, bier n y ale w ie r n y ”. W dow olnym przekładzie oznaczało to. że sta now iska od dyrekto ra po m in i
stra. mógł objąć każdy, kto odzna czał się odpowiednim i k w a lifik a cjami ideologicznymi najlepiej po partym i studiami w ZSRR. W ie
dza zawodowa i postaw a m oralna były już m n iej ważne jako, że i tak d y r e k t y w y płynęły z góry i po łinii. Jest prawdą, że w w y n ik u
ko i bez zgrzytów a noico spra
wiedliwość sprawi, że w s z y s t k im będzie jednakowo. Daj Boże by tak było, jakkolw iek nie znam ta kiego systemu. Zawsze jednym jest lepiej a drugim gorzej.
Wracam jednak do pluralizmu.
W jego starej w ersji stanowisko mógł objąć każdy, byle był party j n y lub co n a jm n iej uzyskał „bło
gosławieństwo" instancji. W no
w e j zaś odwrotnie. Dobry jest każdy kto nie był cz erw o n ym i kogo popiera „S”. I znow u nie są ważne kw alifikacje, dośw iadcze
nie, chęć zrobienia czegoś sensów nego dla tego kraju i społeczeń- stwa. A przecież było i jest sporo ludzi, k t ó r y m do kierowania in n y m i wysta rczy wiedza i zdrowy roz sądek bez politycznej otoczki. Po latach rządzenia przy pomocy ideologii m a m y to, co mamy. Nie popadajm y więc z jednej skraj
ności w drugą. Młoda dem okra
cja ma bowiem to do siebie, że im jej więcej ty m w iększy chaos i brak poczucia rzeczywistości.
m oskit
W ładysław Jarocki
w nyskim muzeum
Na praw dziw ą ucztę artystycz ną zaprasza m iłośników m a la r
stw a nyskie M uzeum. 7 m arca na stąpiło bowiem uroczyste o tw ar cie w ystaw y p ra c W ładysław a J a rockiego, a rty sty M łodej Polski, którego obrazy spotkać można w w ielu m uzeach św iata. W ystaw a nosi ty tu ł „Moje drogi m a la r
skie” i je st p ie w s z ą , pow ojenną ekspozycją tw órczości W. Ja ro c kiego. Pom ysł jej zorganizow a
nia zrodził się z in sp iracji żony a rty sty A nny z K asprow iczów J a rockiej, w nuczki przyjaciela a rty sty — Zofii W eiss-A lbrzykow skiej oraz pracow nika Muzeum w San dom ierzu — U rszuli K ochanow skiej. O brazy zaprezentow ane na w ystaw ie sprow adzone zostały niem alże ze w szystkich muzeów polskich ja k też wypożyczone z kolekcji prywratnych.
W jak i sposób w ystaw a tra fiła do Nysy? Dzięki staraniom wie lu osób a przede w szystkim n a szej m a lark i Jo la n ty Tacakiewicz, spokrew nionej z W. Jaro ck im — w nuczki jego siostry. Od niej też zw iedzający w ystaw ę mogli do
w iedzieć się w ielu ciekąw ych szczegółów z życia artysty.
Jego ojciec był ziem ianinem z Podola, zesłanym po pow staniu 1863 r. na 20 la t k atorgi na Sybir.
W krótce dołącza do niego żona w raz z dw ójką dzieci. Rodzina osiadła w A m eryce czyni sta ra n ia o wydobycie Jaro ck ich z Syberii, jednakże po 7 la tac h w raca sam W łodzim ierz Jarocki, żona i dzie ci już nie żyją. Osiedla się w Ga licji i żeni pow tórnie. Z tego w ła śnie związku przychodzi na św iat m alarz — W ładysław . Ojciec nie w yraża zgody na studia m a lar skie syna, uw ażając że nie zapew ni to przyszłości m łodem u człowie kowi. Ja ro c k i kończy więc A rchi te k tu rę na P olitechnice Lw ow skiej i niezwłocznie zapisuje się do A kadem ii K rakow skiej na k urs Leona W yczółkowskiego i Józefa M ehoffera. Po ukończeniu ASP jedzie jeszcze na rok do Pa ryża, by dalej liczyć się m a la r
stw a. (po raz pierw szy udał się tam row erem w 1900 r. na o tw ar cie w ystaw y paryskiej). P otem pow rót do k ra ju i sam odzielna praca.- Do w ojny w iele podróżu je po świecie. Jeszcze w gim na
zjum zaprzyjaźnia się z F ry d e ry kiem P autschem i K azim ierzem Sichulskim . R azem tw orzą grupę tzw. m alarzy huculskich zafascy now anych folklorem góralskim . W czasie I w ojny św iatow ej J a rocki zostaje korespondentem wo jennym , potem wyznaczony jest
do koordynacji prac nad odbudo wą polskich m iast.
Żoną a fty sty je st córka poety
— Ja n a K asprow icza — A nna.
Do II w ojny św iatow ej W. Ja ro c ki prow adzi pracow nię m alarstw a pejzażowego A kadem ii K rakow skiej. O trzym uje nom inację na profesora nadzw yczajnego, zosta
je dziekanem i kolejno prorekto rem A kadem ii. Dużo czasu po
święca pracy społecznej. Przez 10 la t pełni fu nkcję prezesa T ow a
rzystw a Sztuk P ięknych, jest członkiem Stow arzyszenia A rty stów „S ztuka’’. O rganizuje wszy
stkie najw ażniejsze w ystaw y m a
la rstw a polskiego, w świecie. Je st też dosfconałymf poliglotą, zna biegle osiem języków.
W czasie II w ojny św iatow ej, kiedy do obozu w Oświęcim iu tra fia K saw ery D unikow ski, Ja ro ccy zabezpieczają cały jego doro bek twórczy, ślą też paczki, k tó re ra tu ją m u życie. P otem przez długi czas goszczą D unikowskiego w swym dom u.,P o 1945 r. W lady sław Ja ro c k i nie podpisuje dekla racji lojalności wobec kom unisty cznych władz. Z dnia na dzień zo staje usunięty z A kadem ii, zm u
szony do opuszczenia pracow ni pom atejkow skiej, w któ rej prze
pracow ał ponad 20 lat. W chwili rozgoryczenia i zw ątpienia nisz^
czy dziesiątki sw ych płócien i szkiców. D opełnieniem jego sytu acji by! m om ent, kiedy sprow a dzi! na H arendę d rew niany za
bytkow y kościółek z Zakrzow a w momencie, gdy wt P oroninie po
w sta je pom nik Lenina.
W okresie pow ojennym nie za przestaje pracy tw órczej, sta ra się dostosować do now ych p rą dów’ w m alarstw ie. Jego drobne w ystaw y p rzem ijają jed n ak bez echa, nie mówi się o nim, ani nie pisze na szerszą skalę. Przpz cały czas m ieszka w K rakow ie.
Z n ajd u je się w ciężkiej sytuacji m aterialnej, ponieważ przez w iele lat pozbawiony jest em ery tu ry , a dotychczasowa praca społeczna n:e służyła dorobieniu się. Um ie ra w 1965 roku.
Tych, oraz w iele innych szcze
gółów z życia a rty sty przybliżyła podczas uroczystości otw arcia w y staw y k rew n a W. Jarockiego •—
Jo la n ta Tacakiew icz. P ozw alają one lepiej poznać twórczość tego znakom itego m alarza, k tó ry nieste
%• nie doczekał pierw szcjj w mia rę pełnej pow ojennej prezen tacji sw ych dziel.
W ystaw ę tę nap raw d ę w arto o bejrzeć, a czasu jest wiele, bo
wiem w nyskim M uzeum gościć ona będzie do czerw ca b*.
Wydawca. F ab ry k a Sam ochodów Osobowych — Z akład Samochodów Dostawczych w Nysie.
Redagują: ' Zbysław W róbel — red a k to r naczelny. D orota K lonow ska — sek retarz redakcji. Wojciech O rzechow ski — re d a k to r przy w spółudziale Kolegium.
R edakcja techniczna — T eresa Prosól, k o rek ta — F ra n ciszka Raczyńska.
A dres redakcji: Nysa, ul. Ogrodowa 2, te li 30-81. Re
d ak c ja zastrzega sobie praw o dokonyw ania skreśleń i sk ró tów w m ateriałach nadsyłanych do publikacji. M ateriałów nic zam aw ianych red a k cja nie zw raca.
Druk: O polskie Z akłady G raficzn e im. Ja n a Łangow skie-
go w Opolu. Zam. 365/90 1700 2
Czarne dni sportu
Kłopoty -produkcyjne, koniecz
ność oszczędzania, obniżka ko
sztów — to czynniki, k tó re powo dują, iż dotychczasow i potentaci zaczynają n a gw ałt odchodzić od w spierania finansow ego ja k iejk o l w iek działalności sportow ej. I ta k np. Z U P-N ysa m a zam iar zlikw i dow ać niem al w szystkie sekcje sportow e. P rzy życiu m a być je dynie zachow ana prow adząca w tabeli II ligi dru ży n a siatków ki, któ rej zresztą dalszy los i ta k jest niezbyt pew ny, jako że do pełni szczęścia b ra k u je jej jeszcze oko ło 200 v m in złotyeh dotacji. Je j roczne utrzy m an ie kosztuje bo
w iem ok. 0,5 m iliard a zł, zaś dzia łalność gospodarcza, k tó rą k lu b KS S tal zm uszony był podjąć, pd zwoli na w ygospodarow anie ty l ko ok. 30 m in. Reszta zależy od sponsora, głównie ZUP N ysa, chy ba, że znajdzie się jeszcze ktoś chętny do oglądania siatków ki w przyszłym sezonie.
Oszczędnościowe względy spo
w odow ały także, że k lu b zam ie
rza zrezygnow ać ze swego obiek tu jak im je st stadion przy ul. S.
M oniuszki, k tó ry ponoć znajdzie się w e w ładaniu m iasta. Podobno
to samo czeka stadion K. S. Polo nia.
J a k w idać, sport w socjalistycz nym w yd an iu załam uje się całko wicie. Z am knięcie ja k np. w Ny
sie lodow iska, basenu, boisk', zao w ocuje w przyszłości pokoleniem .^
kalekiej młodzieży. Młodzieży, któf ra nie p o trafi pływ ać, biegać,!
grać w piłkę, tym bardziej, że wr w ielu szkołach lekcje tzw. w f p o i zo staw iają w iele do życzenia.
( Z W >
Oby w ięcej takich przykładów . N iestety, w niektórych szkołach lekcje k u ltu ry fizycznej pozostaw iają wiele do życzenia.
Foto: Z. Kwiecień
Podczas Halowych M istrzostw Europy w Glasgow polski lekko
atleta A rtu r P arty k a zdobył zło
ty m edal w skoku wawyż. Oto co powiedział po powrocie do k ra ju: „W Glasgow było tru d n ie j niż dwa la ta tem u w S udbury. Tam m niejsza była konkurencja, niż
szy poziom, ta m 2.28 mi w y sta r
czyło. Tu trzeba było zaliczyć co najm niej 2,30, żeby powalczyć o jakiś m edal, tu się odbyw ał praw dziwy, „dorosły” , konkurs, w któ rym bardzo chciałem pokazać, że jestem coś w art".
# * #
Pozostało niecałe 100 dni. W piątek 8 czerwca o godzinie 18 n a stadionie Meazza w M ediola
nie rozpoczną się XIV P iłkarskie M istrzostw a Św iata. Będzie to najdłuższy M undial w historii.
Zwycięzców poznam y dopiero 8 lipca, po finałow ym mecz-u na
Ubożeje o ferta tury sty czn a n a szego regionu. Oto ja k się dow ia dujem y, w tym roku nie będzie czynne kąpielisko m iejskie przy ul. U jejskiego. W ybudow any przed sześćdziesięciu laty o- b iekt nie spełnia ju ż podstaw o
w ych w arunków bezpieczeństw a i higieny. Na dobrą spraw ę przez w szystkie te la ta nigdy nie był on poddany gruntow nem u rem on tow i (zawsze brakow ało środków) a dzisiaj jego sta n zagraża życiu i zdrow iu kąpiących.
O suw ające się płyty, b ra k u - rządzeń do u zd a tn ia n ia i w ycią gu wody, w yeksploatow any paw i lon, m ocno zanieczyszczona niec-
Stadionie O lim pijskim w Rzy
mie. Obecnie jednak trw a we Włoszech praw dziw y wyścig z czasem.
* # #
W ieloletni prezes klubu piłkar skiego Ju v e n tu s T u ry n — G ian-
SPORT
W ŚWIECIE
piero B oniperti został szefem w łoskiej rep rezentacji na tego
roczne m istrzostw a św iata.
* . * #
A lpejski P u c h a r Ś w iata - w k ra cza w końcow ą fazę. Obecnie
„cyrk” przenosi się do S kandy
naw ii, gdzie odbędzie się o sta t
nia seria zawodów „K ryształow ej K uli”. W śród mężczyzn zdecydo
w anym faw orytem do awyoię-
Kąpiel tylko
ka to dzisiejszy obraz kąpieliska,' k tó re przez dziesięciolecia,służy
ło m ieszkańcom m iasta i licznym rzeszom turystów . Bez k ap italn e go rem o n tu niecki i budow y no
wego zaplecza socjalnego nic się nie da zrobić. Doraźne rem onty nie załatw ią tu niczego, ty m b a r
dziej, że i ta k nie m a na nie środ ków. Ale skoro ta k , to tym b ar dziej w ątpliw e, aby w dzisiej
szych czasach w ygospodarować fundusz na pow ażny rem o n t od-
stw a w k lasyfikacji generalnej jest Pirm in Zurbriggeu. S ły n n y ' S zw ajcar zgrom adził dotychczas;
przeszło 300 pkt., podczas gdy je l go najgroźniejszy ryw al — Ń or-J węg C h ristian Ole FursetU o i 00 pkt. m niej. Poniew aż w progra-.
mie są jeszcze dwa biegi zjazdo
we, w których Norweg nie s ta r-, tuje, Z urbriggen już może odtae - rać gratulacje.
♦ * #
Spełniło się m arzenie najlepsze I go szachisty E uropy Zachodniej, arcym istrza Ja n a T im m im . T en 38-letni H olender rozpoczął 7 m arca w K uala L u m p u r grę w finale 14 tu rn ie ju pretendentów !
•do m istrzostw św iata z zaw odni-i kiem radzieckim A nałolijem K ac powein. Jeśli w ygra ten ostatni, to jesienią dojdzie do 5 p o je d y n -!
ku z G. K asparow em o ty tu ł m l i strza św iata.
(w)
w jeziorze
tw orzeniow y. Zanosi się więc, że jw u palne dni do ochłody m usi m ieszkańcom m ia sta w ystarczyć w łasna w an n a lu b z ro k u n a ro k coraz bardziej zanieczyszczone i coraz m niej bezpieczne jezioro.
T ym sposobem, po aw a rii sko rodowa nych r u r lodow iska, kolej ny obiekt zniknie na la ta z tury«
styczno-sportow ej oferty m iasta.
<ZW>
JA N KASPROW ICZ
Co to się dzieje! Co to się dz.eje!
Co to się dzieje! Co to się dzieje!!
Aż lękam się wyznać to kom u:
Wiecie, że słońce dziś rano Z ajrzało do mego domu.
Aż lękam się w yznać to komu...
T rza mieć odw agę — do skutku!
Złociste, wiecie, n a stu rc je v Z akw itły w m oim ogródku.
T rza mieć odw agę — do skutku, W ięc pow iem w am jeszcze coś w ięcej:
Śród kw iatów śmiech, wiecie, rozbłysnął Szczery, radosny, dziewczęcy.
O, pow iem w am jeszcze więcej, Tylko nie śm iejcie się ze m nie:
Ja , wiecie, czekałem n a nią I nie czekałem darem nie.
Tylko n ie śm iejcie się ze mnie, R zekła mi, wiecie: ja k ślicznie D usza m a całkiem pijana!
Gdy słońce w dom zajrzy z rana!
AGNIESZKA
R ysow ałem jej imię na piasku. Trw ało chwilę, a le chwilę Wos
ku. Jan Sztaudynger
N agrodę za rozw iązanie k rzy żów ki z n r 4 „K laksonu” otrzy
m uje F. R aczyńska.
POZIOM O: popularnych papierosów , 9)
„trzy m a” sta te k w jednym m iej-
1) stary, wysłużony żołnierz, 4) scu, 10) zbiór m ap geograficz- ty tu ł opery Bizeta lub nazw a nych, 11) rzeka w H iszpanii
(wspak), 12) szukasz go w a u to busie, 14) p ow staje w skutek pęk nięcia i przesunięcia w arstw skalnych, 15) kom pres, 20) ina
czej k ił pszczeli, 22) drzew o ko
jarzące się z K anadą, 24) inaczej ekler, 25) wyższy duchow ny k a
tolicki, członek kapituły, 26) o- chota do jedzenia (wspak), 27) ciężar, obciążenie.
PIONOW O:
1) zagłębienie w ziemi w raz z korzeniam i w yw róconego drzewa, 2) czerwony, m knie po ulicach, 3) uchylenie się przed ciosem, 5) kobieta-w ojow niczka, lu b rze
ka, 6) kulisty owoc obszarów tropikalnych, 7) A nastazja dla bliskich, 8) ro g ate zwierzę, 13) przepow iednia astrologiczna, 16) stolica sta n u Georgia, 17) zespół u rządzeń służących czemuś, 18) długi, cienki kijek, 19) ktoś w y
jątkow y, niespotykany, 21) fa b ry k a butów z K rapkow ic, 23) dziew czynka z Zielonego Wzgó
rza.
R ozw iązania prosim y nadsyłać w ciągu 10 dni od ukazan ia się gazety. W śród praw idłow ych od
pow iedzi rozlosujem y nagrodę w w ysokości 2000 zł.
G ustaw Herłing-GruiJziń-iki —
„IN N ¥ ŚW IAT”.
B ertnand Russell — w ybitny m yśliciel fran cu sk i ta k oto pisał na te m at książki G rudzińskiego:
„Spośród w ielu książek, jakie czytałem na tem at przeżyć ofiar w ięzień i obozów sowieckich
„Inny Ś w iat” zrobił na m nie naj w iększe w rażenie i jest najlepiej napisany. Posiada on spotykaną w bardzo rzadkim stopniu siłę prostego i żywego opisu i jest rzeczą zupełnie niem ożliw ą za
kw estionow ać w jakim kolw iek m iejscu jego praw dom ów ność”.
F ragm ent opow iadania je d n e
go z więźniów: — „Nie ta k ła
tw o utrzym ałem się n a ,sta n o w is k u dziesiętnika “w brygadzie b u dow lanej. W Rosji, ja k wiesz, trzeb a za w szystko płacić. (...) Był to okres, kiedy R osjanie b rali na N iem cach odw et za klęs k i na froncie naw et w obozach.
W m ojej brygadzie pracowało czterech Niemców — dwóch zru
syfikow anych Niemców nadw oł- żańskich i dw óch kom unistów niem ieckich, którzy uciekli do R osji w 1935 r. P racow ali dosko nale, nie m iałem im nic do za
rzucenia (...) Zażądano ode mnie, abym złożył zeznanie, że słyszą łem ich rozm aw iających po nie
m iecku o bliskim nadejściu Hi
tlera. Mój Boże, jednym z n a j
w iększych koszm arów system u sowieckiego je st m ania legalne
go likw idow ania ofiar... Nie wy starczy strzelić kom uś w łeb, trzeba jeszcze, żeby o to n a pro
cesie pięknie poprosił (...) Oficer NKWD nie u kryw ał przede mną, że jeśli odmówię, w rócę na ogól ne roboty, do lasu... M iałem więc do w yboru w łasną śm ierć lub śm ierć tych czterech (...) I w y
brałem . M iałem dość lasu i te go przeraźliw ego, codziennego w yw ijania się od śm ierci — chciałem żyć. Złożyłem zeznanie.
R ozstrzelano ich w dw a dni po
tem ”.
„C zytelnik”. W arszaw a 1989, s.
328, cena zł 7000. (wo)