Rok II. Katowice, Niedziela, 12-go Kwietnia 1903 r. Nr. 15.
Rodzina chrześciańska
%Pisemko poświęcone sprawom religijnym, nauce i zabawie.
W i/chodzi raz na tydzień w Jfiedzielę.
‘ R odzina chrześciańska« kosztuje razem z ^Górnoślązakiem* kwartalnie 1 m a r k ę 6 0 fe n . Kto chce samą sRodzinę clirześciańską«
abono\vać, m o że ją sobie zapisać za 50 I. na poczcie, u pp. agentów i wprost w Administr. » Górnoślązaka;; w Katowicach, ul. Młyńska 12.
Na W ielkan oc.
L ek cya
i. Kor. V, 7 — 9.
B ra cia ! W yczyścieź stary kwas, abyście byli nowym zaczynieniem, jako przaśni jesteście, albo
wiem Pascha nasza ofiarowany jest Chrystus. A tak byw ajm y nie w starym kwasie, ani w kwasie złości 1 Przewrotności, ale w przaśnikach szczerości prawdy.
Ewangelia u Marka świętego
w Rozdziale X V I .
W on czas: Marya Magdalena i Marya Jakó- b°Wa i Salome nakupiły wonnych olejków, aby przy
szedłszy namazały Jezusa. A bardzo rano pierwszego c*I11a z Szabatów, przyszły do grobu, gdy już weszło słońce. I mówiły między sobą: K to nam odwali kamień ode drzwi grobowych? A spojrzawszy oba- czyły odwalony kam ień; albowiem był bardzo wielki.
A wszedłszy w grób, ujrzały młodzieńca siedzącego P° prawej stronie, ubranego w szatę białą; i zdu
miały się. Który im rzekł: Nie lękajcie się; Jezusa szukacie Nazareńskiego, ukrzyżowanego; wstał, nie masz go tu; oto miejsce gdzie go położono. A idźcie, Powiedzcie Uczniom Jego i Piotrowi: iż was uprze
dza do Galilei. Tam G o oglądacie, jako wam po
siedział.
N auka z tej E w an gelii.
Złożenie Ciała Jezusowego w grobie powtarza Sl§ po dziś dzień i powtarzać się będzie aż do skoń- Czenia wieków sposobem duchowym. K iedy w K o m unii przyjmujemy Ciało Jezusowe, kładziemy Je mejako w grobie serca naszego. Grób Chrystusa Pana był nowy, to jest żadne inne ciało ludzkie tam nie spoczywało. Grób serca naszego powinien być takóż nowym, można powiedzieć dziewiczym, takim Jakiem było łono przeczystej Dziewicy, wolnym od W szelkich złych uczuć, wolnym od grzechu. A gdyby tam mieszkał grzech, pokutą musi być ze serca wy
rugowany, aby ono było czyste i odnowione na
godne przyjęcie Ciała Jezusowego w Komunii świętej.
Grób Chrystusa Pana był w skale wykuty.
Grób serca naszego trzeba wykować w skale nie
wzruszonej wierności i stałości ku Bogu, to jest: ta stałość miłowania Chrystusa Pana powinna być nie
wzruszoną jak skała, ażebyśmy mogli wyrzec ze św. Paw łem : »Któż tedy nas odłączy od miłości Chry
stusowej? utrapienie, czyli ucisk, czyli głód, czyli na
gość, czyli niebezpieczeńtwo, czyli prześladowanie?...
Albowiem pewien jestem, że ani śmierć, ani żywot, ani Aniołowie, ani księstwa... ani żadne insze stwo
rzenie nie będzie nas m ogło odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie Panu naszym.
Grób Chrystusa Pana był przywalony wielkim kamieniem. Grób serca* naszego potrzeba także przywalić jakby kamieniem mężnych a skutecznych postanowień. I ten ciężar woli naszej przytrzyma Chrystusa w grobie duszy naszej — inaczej uchodzi Chrystus z serca naszego i pozostaje tam próżnia, którą albo zajmie świat ze swemi zgubnemi ponęty, albo też grzech śmiertelny czyli szatan. Natura h o r r e t v a c u u m — serce nie może stać długo próżne. Jeżeli w niem nie mieszka Chrystus, to zaj
mie tam je g o m iejsce: świat, grzech, szatan.
Grób Chrystusa Pana otoczony był strażą.
Grób serca naszego trzeba takóż otoczyć strażą świę
tych myśli, miłości, pokory i dobrych uczynków.
A jako Chrystus Pan chwalebnie z grobu powstał, tak i my w Nim i przez Niego zmartwychwstaniemy ku żywotowi. Otóż widzimy, że Boski żywot Chry
stusa Pana powtarza się w nas mistycznie we wszystkich szczegółach.
Lecz grób Chrystusa Pana i chwalebne Jego zmartwychwstanie inne jeszcze nastręcza myśli.
Dziwna rzecz, źe nawrócona grzesznica Marya Ma
gdalena przed wszystkiemi tak wielkiego dostąpiła szczęścia, źe zmartwychwstały Chrystus najpierw jej się ukazał. Zastanowiwszy się atoli głębiej nad tem zdarzeniem, widzimy w M agdalenie, nawróconej grzesznicy, przedstawicielkę rodu ludzkiego. Dobry pasterz troszczy się tylko o zgubione owieczki;
przyszedł, aby odszukał to, co zginęło w Izraelu.
Na G olgocie przyjął Chrystus grzechy ludzkie na siebie, w grobie jakby je pochował, w zm artwych
wstaniu starł do reszty jadowite żądło śmierci i do
konał odkupienia. T ę radość z odszukanych i od
kupionych owieczek objawia najprzód tym, dla któ
rych Jego śmierć nie była daremną; objawia tym, którzy pokutą z Nim razem cierpieli, z Nim dla grzechu umarli, żalem serdecznym i poprawą życia grzechy swe jakby w grobie pogrzebali, i z grzechu, co jest obrazem śmierci, nawróciwszy się powstali, to je st: zmartwychwstali ku żywotowi wiecznemu.
C zyż Marya Magdalena nie była taką? Nic dziwnego zatem, że Zm artwychwstały ukazał się najprzód zmartwychwstałej.
D laczegóż nie ukazał się Chrystus Pan najpier- wej Matce swej Maryi, którą miłował miłością Boską?
B o Marya niepokalanie poczęta i łaski pełna, nie potrzebowała odkupienia. Dla niej Chrystus nie cierpiał, nie umarł, nie był w grób złożony i nie zmartwychwstał. Odkupienie dokonało się dla na
rodu ludzkiego, grzesznego.
Tryum fujący Zbawiciel trzyma w lewicy cho
rągiew, prawicę zaś wyciągnął do błogosławieństwa, T ak i my czynić mamy. Sztandar Krzyża świętego wznośmy wysoko i w Imię Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartw}rchwstałego walczmy przeciwko niedowiar
stwu, względom ludzkim, przeciwko truciźnie fałszy
wej oświaty, która dając rzekomo naukę, w yiyw a nam Boga.
Otwarcie wyznawajmy W iarę przed wszystkimi wrogami religii, chociażby się pienili ze złości, a nie lękajm y się pocisków ich szyderstwa. Doczekam y się wtedy sami tej pociechy, iż na własne oczy pa
trzeć będziemy, jak światło fałszywej nauki blednąć będzie i jak dzieła ciemności upadną i runą, jak owi strażnicy nad grobem Chrystusowym.
Na wzór zaś B oskiego Mistrza, w yciągającego prawą rękę du błogosławieństwa, niechaj każdy z nas ręką, to jest czynem sprowadza błogosławieństwo Boże. Błogosławionem niech będzie życie i działa
nie twoje dla K ościoła i społeczeństwa dla współ
braci twoich. Błogosławieństwo B oże od ciebie za leży, mniejsza o to, czy stoisz przy warsztacie, czy chodzisz za pługiem, czy pracujesz myślą; czyń tylko wszystko, jak każe Duch Boży, a całość sama się złoży. Staraj się być wszędzie i na wszystke strony, pożytecznym, a na błogosławieństwie zbyw ać ci nie będzie.
D ałby to Chrystus zmartwychwstały, któremu niebo i ziemia dziś »Alleluja« wyśpiewuje, aby każdy powstawszy z grobu grzechu, do niego ju ż nigdy nie wracał, lecz aby istotnie tryumfując nad grzechem i piekłem, zw yciężając znakiem krzyża wszystkie prze
ciwności, krzyżowi wierny, pracował dla Chrystusa bez wytchnienia. Całe życie będzie wtedy jednym weso
łym śpiewem: »A lle lu ja * — Chwalcie Pana U A tak Chrześcianin każdy spełni najpiękniej zadanie swoje na ziemi.
Alleluja!
W chwale męczeństwa, po dniach pogromu, Co łzy z pod świętych wydarły powiek, Mocą najwyższej W oli ogromu
Zm artwychpowstaje B ó g — ^Człowiek.
A na uczczenie B ożego Syna, Co rozdarł mroku zasłony, Cała się;fziemi mai dziedzina.
Przywdziewa strój swój zielony.
O, zmartwychwstańcie, drzewa i kwiaty, Zmartwychwstań, cała przyrodo,
Śląc w niebo szepty i aromaty, Darząc owocem, jagodą.
Niech plon stokrotny wydadzą niwy, By głodnych zbrakło na świecie, B y każdy, każdy był tu szczęśliwy, Starzec, niewiasta i dziecię.
Niechaj w poświcie jasnych promieni, Duch ludzki w wyżynach buja,
Niech siew Chrystusa bujnie się pleni, Hym świata brzmi: »Alleluja!«
Chrystusjzm artw ych wstał Z łona zniszczenia;
O swobodzenia Radość wam dał!
Faust. Chór aniołów.
Syonie świętoszku, rozpustnico±Grecyo i cię"
m tęico Rzymie: g d zie wy? D ar moście p le' mit; ludzkie zatrzymać, darmo przepsirf’
darmo zabić chcieli, nie zg in ęło! Syn csł°' u ieczy skonał, zmartwychwstał Syn Boty' Odtąd lud, co się stał narodem, nie muter#
na ziem i! Odtąd żaden człowiek, co sW stał duchem, nie umrze w g ro b ie!
Krasiński. Niedokończ. poemat.
W ielkanoc jest najważniejszą i największą ze wszystkich uroczystości chrześciańskich, bo Zmar
twychwstanie Chrystusowe — to ostateczny i naj
silniejszy, rozstrzygający dowód Bóstwa C h r y s t u s a
Pana. A Bóstwo Syna człow ieczego — to podstawa wszystkich naszych świętych dogmatów, całej n a s z e j
W iary. Chociaż zmartwychwstanie Pańskie, jako tryumf nad śmiercią, jest koroną działalności Chry- stusowęj, to z drugiej strony swą siłą dowodowi działa ono wstecz, przenika swym doniosłem z n a
czeniem całą przeszłość Boga-człowieka i p o d k ł a d a
S1(? pod nią niepożytą, nienaruszalną podwaliną.
^ tem znaczeniu mówi św. Paweł: »A jeśli Chry
stus nie powstał (z martwych) próżne tedy jest prze
powiadanie nasze, próżna jest i W iara wasza. (I. Kor.
XV, 14). j(jee Chrystusowe, choć przenajświętszą Krwią Bożą podlane, nie wzeszłyby, gdyby nie Zmartwychwstanie. „Św iadczy o tem przygnębienie samych Uczniów Boskiego Mistrza, po Jego śmierci haniebnej, których dopiero Zmartwychwstanie orzeź
wiło i podniosło 113 duchu.
W szczególności Zaś, Zm artwych
wstanie Chrystu
sowe jest rękoj- i naszego’kie-
zmartwych
wstania, co też Wyznajemy je d e nastym artykułem Składu A postol
skiego, a czego właśnie św. Paweł dowodzi Korynt- Czykom, posły
szawszy, iż nie
k t ó r z y z n i c h o
tein wątpią: »Lecz Jeśli zm artwych
wstania niemasz, a*U Chrystus nie Powstał z mar
n y c h * . Jakoby rzekł Apostoł na- y°dów, iż skoro
•*est bezwzględnie Pewną rzeczą zWycięstwo C hry
stusowe nad P e r c ią , to ró- Wnież jest pewne 1 Zlnartwychwsta- n'e nasze. Bo ży-
° t Pana naszego
•|ezUsa Chrystusa, Jest w pewien spo
sób proroctwem
ziejów rodzaju ludzkiego. — Prawdziwym też do
c e n t e m ludzkim Zmartwychwstania Pańskiego jest f achowanie si§ farj»zeuszów wobec tego faktu. W y jednali oni sobie u Piłata, aby postawił straż u grobu Więtego — »aby snadź nie przyszli Uczniowie Chry- stUsa i ukradli G o i powiedzieli ludowi: powstał 2 Martwych* (Mat. XXVII, 64).
A niedość im było straży, bo w dodatku
‘ obwarowali grób, zapieczętowawszy kamień. G dy f a^ cała ta przezorność na nic się nie zdała, gdy żołdacy »oznajmili przedniejszym kapłanom Wszystko co się stało«, wtedy kapłani »naradziwszy
się, wiele pieniędzy dali żołnierzom, mówiąc: powia
dajcie iż Uczniowie Jego w nocy przyszli i ukradli Go, gdyśm y spali*. (Mat. XXVIII, 12, 13). Oto kla
syczny dowód, ja k przewrotność, nie postrzegając się, wszelką logikę wywraca i sama się zdradza.
W ola też na to nikczemne, równie jak bez- rozumne podejście św. Augustyn: Jakto! śpiących na świadków wzywacie? Zaiste, wyście sami w śle
pocie swej i przewrotności posnęli snem śmierci du
chownej. — Fi
gurą własnomo- cnego przejścia
Chrystusa ze śmierci do życia
jest starotesta- mentowa Pascha,
czyli przejście*) Anioła Pańskie
g o , zabijającego wszystko pierwo
rodne — tak z po
śród ludzi ja k i zwierząt dom o
wych — wśród Egipcyan, ocala
jącego zaś Izrae
litów dzięki krwi baranka, którą ciż Izraelici podwoje swych domostw snopkiem hyzopu pokropili. Bara
nek ten zn >wu był figurą Baranka
B ożego, który- zgładził i zmył Krwią swoją grze
chy rodu ludzkie
go, a przeto go od śmierci wie
cznej ocalił. Stąd też pochodzi ów symboliczny bara
nek wielkanocny, baranek z chorą
giewką, a więc try
um fujący: zabity, a mimo to żywy. — Piześliczną jest uroczystość re
zurekcyjna, która to wszystko przypom ina: zarówno
*) K sięga W yjścia (żydów z Egiptu) r. XII, w. II. Po hebrajsku P ejs a h - przejście, co grecy i łacinnicy w ym a
wiają Pascha (po grecku w łaściw ie: l i i p e r b a s i a , a po łacinie: t r a n s i t u s ) , skąd uform owało się francuskie P a - q u e s. B yła to dziesiąta i ostatnia plaga egipska, która osta
tecznie skłoniła Faraona do uwolnienia Izraelitów. C ały ten w ypadek dokonał się o północy, a że dla Izraela ludu był on wielkim, stąd i ta noc bjrła wielką. Figuryczność w ięc je g o odnośnie do naszej W ielkanocy je st uderzająca, tembar- dziej gd y zw ażym y jeszcze, iż M ojżesz przykazał Izraelitom o pieczonym baranku bez zm azy: sani połam iecie jego kości*
--- iió w kościele, jak i w domu prywatnym. Rezurekcya ma wiele podobieństwa z Pasterką. Tam narodziny Boże, tu odrodzenie. Tam głównym tonem »Gloria«, tu »Aileluja«. Tam radość i nadzieja, tu radość i tryumf. Również i w staropolskich zwyczajach ro
dzinnych: gdy w uroczystość wigilijną dzielą się wszyscy opłatkiem, jako symbolem Dobrej Nowiny, to w uroczystość wielkanocną dzielimy się symbo- licznem jajkiem , wyobrażającem grób święty, powta
rzając wesołe Alleluja tj. »chwalcie Pana*. Bo pra
wdziwie »wesoły nam dziś dzień nastał*, dzień naj
weselszy dla serca szczerze chrześciańskiego.
A lle lu ja ! przecudny to hejnał wielkanocny.
Chwalcie Zm artwychwstałego Pana, bo to Jego i wasz tryumf zarazem:... Alleluja — to wyraz he
brajski, i był też własnością żydów, a wyrażał całe ich życie religijne. Lecz odkąd żydzi wydali bogo- bójczy okrzyk: Ukrzyżuj G o : — odtąd Alleluja przeszło na własność duchową Chrześcian i wyraz życia Kościoła, którego zadaniem przeprowadzić Chrystusowe ludy, przez uświęcenie ich życia, do wiekuistego allelujowania, do chwalenia Pana nad pany — na wieki!
Przedziwnie się też zbiega zgodnym akordem zmartwychwstanie Pańskie ze zmartwychwstaniem przyrody. Budząca się do nowego życia natura sym
bolizuje Zmartwychwstanie Chrystusowe, a zarazem, podobnie jak i to ostatnie, jest dowodem onej przy
szłej wielkiej wiosny rodzaju ludzkiego, kiedy po
siane w mogiłach ciała ludzkie, połączone znowu ze swemi duszami, wzejdą i rozkwitną ubłogosławione.
Dowodu tego używali ju ż O jcow ie Kościoła, użył go ju ż i św. Paweł (I. Kor. XV, 42— 44). Żeby jednak zmartwychwstać ciałem ubłogosławionem , trzeba za życia rozwiośnić ducha przez łaskę Bożą, ku czemu jest właśnie okazyą uroczystość wielkanocna. W tej
myśli pisze Syrokomla:
Zimna pierś ziemi ociepla się zwolna,
W re życie w trawkach i w korzonkach zbóż;
A czyliż dusza człowiecza niezdolna, Raz wyziębiona, ocieplić się już?
Niechaj się głowa na światło odsłania, Niech nowych myśli wysnowywa nić,
Niech serce nasze od dnia Zmartwychwstania Nowego życia pocznie takty bió.
Ks. Charszewski.
Zmartwychwstały!
Spokojność senna i milczenie W srebrnej melodyi księżycowej, Na nieskończone szły przestrzenie Ciche po wzgórzach snując cienie I zatapiając się w parowy.
(Exod XII, 46), a tak samo Chrystusowi Panu, w brew zw y czajow i nie złamano goleni na krzyżu, ja k to uczyniono dwom łotrom.
W ysoko kędyś po gór zboczy K siężyc złociste słał mgławice, Płynąc w otęczy chmur przezroczej, I po odległych mórz roztoczy W iódł tęskne lśniące swe źrenice.
Świat w nocnem chylił się omdleniu W zadumy sennej głuche tonie, I tylko kwiaty w zwiewnem tchnieniu, Błyszczącym w nieba zamyśleniu Dalekim gwiazdom słały wonie.
I była cisza i pustkowie
Dokoła grobu w ścianie skalnej Posnęli twardym snem stróżowie, W ziąw szy swe tarcze za wezgłowie, A grot dzirytów srebrniał stalny.
W tem wieko z głazu wstecz odpadło, I na księżyca światło białe,'
Z twarzą śmiertelnie wyszedł zbladłą Chrystus, owity w prześcieradło, I o grobową wsparł się skałę.
A tam, daleko, na wzniesieniu, Ramiona krzyżów trzech widniały, W mglistym, błękitnem oświetleniu.
Spojrzał — i w głuchym zamyśleniu Stał cichy, nieruchomy, biały.
I, jakby odchodziły owe
Moce, co Go zbudziły w grobie, Pochylał zwolna na pierś głowę, I siadł na wieko grobowcowe, Czoło swe chroniąc w dłonie obie.
Na je g o barki i na włosy Padała jasność złotą smugą, I kilka kropel świetlnej rosy Rzuciły nań naskalne wrzosy...
Siedział i patrzał w pustkę długo.
Na ciemnem niebie gw iazdy bladły, A skraj się wschodu ju ż zabiela, On jeszcze siedział, w sen zapadły — I na zroszoną ziemię padły
Dwie gorzkie łzy Odkupiciela.
K azim ierz Tetmajer.
A lle lu ja !
Jak kiedy po długiej zimie zawita wiosenka i nowe życie w całej odezwie się przyrodzie i nowa radość wstępuje do serca, tak po długiej owej zimie, w której świat jęczał pod brzemieniem grzechu pier
worodnego, w której ciemnota panowała i złość,
a wszędzie z upragnieniem wyczekiwano lepszej doli i końca, tej walki i niespokojności, przełamał Zbawiciel okowy śmierci, powstał z tryumfem z grobu 1 powitanie dał światu: »Pokój wam!« I poszło za Zbawicielem tysiące wiernych, poszedł niemal świat Catyi a każdy, który na tę drogę wszedł, doznał tego błogiego spokoju, jak i Bóg zwiastował, skosztował na ziemi słodyczy tej miłości, jaka stanowi szczęście niebieskie. Ale niestety! zobojętniały z czasem serca dla Boga — ludzie, podobni do owych żydów na puszczy, którzy nie m ając dosyć wytrwałości i cier
pliwości, ulali sobie cielca złotego, zaczęli tracić
^ ia rę, a z nią i miłość, a ponieważ potrzeba miło
ści zbyt stała się nieodzowną, więc gadają o niej Wlele, a im więcej o niej gadają, tem więcej ją
*racą, bo prawdziwa miłość tylko na gruncie W iary
!Stnieć może, bo prawdziwa róża miłości tylko z ran Chrystusowych wykwitła.
I dziś, wśród nędzy i ucisku w opuszczeniu 1 strapieniu, jedno W am »Rodzina« zasyła życzenie, nam wszystkim zabrzmiało ja k najrychlej wesołe
‘ Alleluja* zmartwychwstania — a zmartwychwstania 2 zaślepienia i grzechu, w którem wielu z nas po
grążonych, wtenczas i do nas wyrzecze Zbawiciel
°Wo błogosławieństwo: »Pokój wam!« wtenczas zmartwychwstaniemy z nędzy i niedoli, a sztandary nasze: K rzyż i Niebieska nasza Królowa, poprowa
dzą nas do ojczyzny ziemskiej i niebieskiej.
i
Syn Boży.
Śmieli się mędrce i miotali piaskiem,
Kiedy On Chrystus, z Boskim w oku blaskiem, Szedł do nędzarza w opuszczone progi,
^ kazał zw alczać mu przedśmiertne trwogi, ju d z ą c w nim ducha, lecząc siłę ciała, bezwstydna, podła Judea się śmiała!
^miała się tłuszcza, kiedy na upadłą, Z nędzy rozpusty swej jaw nej wybladłą, Lecz^żalu pełną Magdalenę oczy
Zwrócił i dotknął je j złotych warkoczy, Mówiąc: »Żyj d u sz ą '— nie jadem rozpaczy, A Bóg, ci'W ie lk i twe"winy przebaczy!
śmieli się, kiedy przyszedł setnik blady rzekł: »0 Chryste! błagam Ciebie rady etki służalców trzymam pod batogiem, p*e przed Tobą staję,' Nowym Bogiem,
błagam, wydrzyj^śm iercijm ego syna, którego dzisiaj wybiła godzina U I byli niemi, widząc jak“ się korzy Możny i mówi: »patrzcie, to Syn Boży,
sercem swojem, swojemi słowami,
W ładać jest mocen nad ziemi ludami, Oddam Mu skarby, niech biednych obdziela, Bo w Nim poznałem ziemi Zbaw iciela !....<
Śmiała się podła Judea szalona,
W iodąc Go tłumnie na G olgoty szczyty, I, kiedy zwiesił oplwane ramiona
I głow ę w cierniach, na krzyżu przybity, A serce Jego krwawiło się bólem,
K rzyczała: »I T y, T y chcesz nam być królem?!*
Zadrżała ziemia i morze zadrżało, A słowo Boże już ciałem się stało, I w blasku jasnym proroków pochodni Idą ubodzy pośród synów zbrodni, L ecz silni duchem, który się nie trwoży, I głoszą prawdę: »Ten ci jest Syn Boży!*
W....A.
W ielka Sobota.
Pracą dopełnienia obrzędu wielkosobotniego, dziś ju ż więcej może narodowego, gdyż z narodów do K ościoła katolickiego należących Polakom tylko, a może i Czechom właściwego, nie mniej przecież i na wskroś religijny charakter m ającego, jest znany obrzęd obchodzenia księdza po domach polskich i poświęcenia tamże pokarmów i napojów, do uży
wania w Święta W ielkanocne przeznaczonych i przy
sposobionych, a które dlatego, źe do poświęcenia wystawione i nie pierwej, aż dopiero po ich poświę
ceniu spożywane bywają, Święconem lub Święconką krótko się nazywają.
W skład tych potraw i pokarmów obok różnego rodzaju mięsiwa, placków, jaj i t. p. wchodzi przede
wszystkiem baranek, zwykle z masła wyrobiony, ze zatkniętą na nim, lub obok niego chorągiewką czer
wonego koloru i ten też najpierw bywa poświęcany.
Baranek ten, symbol cichości i niewinności, wyo
braża Chrystusa, niewinnie za nas na mękę i śmierć skazanego; chorągiewka zaś czerwona, to znak tryumfu i zwycięstwa, jakie był odniósł ów Baranek B oży przez zmartwychwstanie swoje.
Trudno dziś stanowczo powiedzieć, co było po
wodem i co dało początek do wprowadzenia u nas tego tak nam drogiego obrzędu.
Istnieje wprawdzie podobno i w W łoszech zwyczaj, że ksiądz we W ielką Sobotę obchodzi domy swych parafian, wszelako jest to raczej rodzaj Kolędy, jaka u nas tuż po Nowym Roku odbywać się zwykła, gdyż tam kapłan nie pokarmy i napoje, tylko domy wiernych poświęca, na co i w rytuałach w Polsce używanych odpowiednia znajduje się bene- dykcya.
118 Tymczasem istnieje podobno do dziś także i u Ormian zwyczaj poświęcenia we W ielką Sobotę prawdziwego, naturalnie że zabitego wprzód i upie
czonego baranka; a ja k się ze starodawnych ksiąg liturgicznych rzymskich okazuje, to nawet i w R zy
mie jeszcze w XII-tym wieku istniał zwyczaj po
święcenia i pożywania we W ielkanoc baranka i to w kościele po Mszy św., przez samego Papieża po
święconego, a Agnus paschalis, tj. W ielkanocnym barankiem zwanego. Pożyw ał go zaś O jców św. po ukończenia nabożeństwa w towarzystwie dwunastu osób z grona kardynałów i innych dygnitarzy ko
ścielnych, przyczem wkładając w usta jednemu z współbiesiadników kawałek ow ego baranka, prze
mawiał do niego słowy podobnemi do tych, które był w yrzekł Pan Jezus do Judasza podczas owej pamiętnej Ostatniej W ieczerzy, którą tuż przed poj
maniem swojem' jad ł był z uczniami swymi, gdyż mawiał do niego te słow a: »Co masz [czynić, czyń prędzej, a jako tamten wziął na potępienie, tak ty bierz na grzechów odpuszczenie*. Resztę niezje- dzonego baranka rozdzielano następnie po kawałku pomiędzy inne osoby.
Obrzęd ten przez sam egoż O jca św. zachowany naśladowali także i wierni po domach swoich.
W starożytnej Galii, a teraźniejszej Francyi, podobno to samo się działo. U Arm eńczyków zaś czyli Ormian, był nawet podówczas zwyczaj, źe w sa
mym kościele w szyscy społem, t. j. i biskup i ka
płani i lud wierny, baranka W ielkanocnego wprzód poświęconego pożywali.
Zdaje się, [że pierwszymi, którzy ten zwyczaj, a raczej obrządek religijny byli wprowadzili, a przy
najmniej wprowadzenie takowego w yw ołali, byli Chrześcianie z żydostwa na W iarę chrześciańską na
wróceni, którzy ja k wszystkie wogóle narody do dawnych przedchrześciańskich obrzędów swych reli
gijnych przywykli i szczerze do nich przywiązani, do obchodzenia chrześciańskićh Świąt W ielkanocnych bez pożywania baranka wielkanocnego, jak im to Stary Zakon był przepisywał, długo zapewne przy
zw yczaić nie mogli, lub też nie ch cie li; co uwzględ
niając K ościół św., by jednych od m ożliwego od
stępstwa powstrzymać, drugich zaś chrześciaństwu tem snadniej pozyskać, nie tyle o to się starał, by koniecznie od razu dawne zw yczaje i obrzędy po
rzucili, ile raczej o to, by im cechę ja k najbardziej chrześciańską nadać.
G dy z upływem czasu pamięć dawnych obrzę
dów żydowskich coraz bardziej w chrześciaństwie się zacierała, ustał też niebawem w całym Kościele ła
cińskim zwyczaj poświęcania i pożywania baranka w ielkanocnego; utrzymał się natomiast, ja k się zdaje aż dotąd na W schodzie, jako w starodawnej żydów siedzibie, skąd wraz z przyjęciem W iary św. chrze- ściańskiej przejęli go i Słowianie obrządku wscho
dniego, od których i przez których także i do Polski on przeszedł, gdzie choć z czasem odmienną nieco
od pierwotnej przybrał formę, drogim przecież sercu każdego Polaka, nie tylko religijnym, ale także i na
rodowym stał się obrządkiem.
O pożywieniu,
przez Dr. C hłapow skiego.
(Podług w ykładu pow iedzianego w Kółku Towarzyskiem w Królewskiej Hucie, roku 1873).
ź • (C iąg dalszy).
II.
Z tego co wam dotąd powiedziałem, możecie sami osądzić, jak ważnem jest dla utrzymania zdro
wia publicznego, mianowicie w miastach wielkich dbanie o dobrą zdrową wodę do picia. — W iedzieli 0 tym starożytni żałożyciele Babilonu, Rzymu, Kon
stantynopola, i dotąd jeszcze wspaniałe' rzymskie bu
dowy wodociągów, po części jeszcze [utrzymanych 1 używanych, budzą podziwienia narodów i uczo
nych. — Niestety! jakże mało, pomimo tego, z tych starych jak świat prawd u nas prosty lud korzystać może! jakże mało wie o nich nawet!
W oda może działać szkodliwie także ]i przez to, źe zawiera w sobie domieszki rozmaitych kru
szców. W oda np. deszczowa spływająca po da
chach ołowianych lub 'w naczyniach z ołowiu lub miedzi przechowana może szkodzić.
W okolicy Bytomia z” dwóch głównie przyczyn trudno o zdrową, dobrą wodę: z powodu kopalni i z powodu fabryk. Kopalnie np. węgla, 'rozciąga
jące się szeroko pod ziemią, ściągają w siebie wilgoć gruntowną; osuszają ziemię, ja k to mogą potwierdzić ci, co pamiętają jeszcze piękne stawy pod B yto
miem, dziś ju ż nie istniejące. W wielu więc miej
scach w braku dobrej wody na wierzchu, używa się wody wypumpowanej ze spodu kopalni czyli ze sztolni przez osobne machiny parowe. W oda jednak taka nie jest ani czystą, ani smaczną, ani zdrową.
Sm akuje smółką, a przytem jest nieco ^kwaśną od wytwarzających się w kopalniach tych gazów i kwa
sów siarkowych*).
W oda z kopalni gałmanowych szkodliwą znowu bywa głównie z tego powodu, że zwykle zawiera tro
chę ołowiu, którefgo to kruszcu ruda, tak zwany błyszcz zwykle się w Bytomskim powiecie wspólnie z gałmanem znajduje.
Ponieważ zaś woda z kopalni tych i innych na wierzch wypum pow ana, następnie kanałkami do rzek spływa, nie dziw więc, że w okolicach fa-
*) Kopalnie węgla w ilgotne w styczności z powietrzem zapalają się, a przyczyną tego wewnętrznego palenia się są siarczyki i żelaza w w ęglow ych warstwach się znajdujące;
skutkiem te g o ‘palenia w ytw arzają się wspomniane g a zy i kw asy psujące wodę.
fabrycznych nawet i rzeczna woda (przynajmniej ma
łych rzek) nie bywa zdrową. Tym mniej więc zdrową być może woda ze stawów i sadzawek w po
bliżu dymiących się ustawicznie kuźni, koksowni 1 wielkich kominów, którą zanieczyszcza opadający ciągle dym ów dławiący i brudna kurzawa, która w dnie suche w okolicach hutniczych wszystkie drogi, domy, drzewa i pola jakby kirem pokrywa, a którą slada mocniejszy wiatr do najbliższej wody zmiata.
A b y zapobiedz i temu, aby robotnikom w oko- licach^hutniczych istotnie zdrowej dostarczyć wody, nie pozostaje nic jak sprowadzić ją z daleka wodo- Cl3gami, Póki zaś odnośne władze tego nie w yko
nają, nie pozostanie mieszkańcom, jeżeli nie mają przypadkiem czystego źródła w pobliżu, jak używać miefscowej wody z ostrożnością i ku temu ją prze- gotowywać, a przynajmniej filtrować. Zapytacie możo co to jest filter? — Filtran albo sączkiem na
zywamy przyrząd z słuczonego i świeżo przeżarzo- nego węgla, czasami i z piasku, służący do przece
dzania, do przesączania wody mniej czystej. W wę- giel wsiąkają wszelkie gazy przykrą woń wydające.
Filter przepuszczający wodę nie przepuszcza lednak zawieszonych w niej cząstek, mianowicie 0rganicznych t. j. owych żyjątek o których mówiłem*);
ale na wodę kwaśną, słoną i zawierającą wspomniane detaliczne sole nie pomoże filter Aviele.
Cóż ma więc robić mieszkaniec takich okolic fabrycznych, gdzie o wodę dobrą, smaczną, zdrową tak trudno? Najlepiej będzie, żeby się dowiadywał, gdzie w okolicy woda jest zdrową, i choćby to z trudnościami połączone było, z dobrej tylko czer
pał studni. Obowiązkiem zaś policyi zdrowia jest Czuwać nad publicznem zdrowiem, a więc wszystkie takie studnie z a n ik a ć , których woda szkodliwą lub niebezpieczną dla zdrowia się okazała. — Trzeba Więc także w tej mierze policyi przychodzić w pomoc a nie utiudniać jej tej pracy, boć przecież o własne dobro idzie.
W okolicach przemysłowych Górnego Śląsku W dni gorące nie mając świeżej dobrej wody lud Wiele wypija tak zwanej selterskiej wody, jest to fabrykat apteczny z wody destylowanej z dodatkiem soli kuchennej i sody, mocno musujący; — jeżeli dobrze zrobiony świeży i chłodny, jest to napój Przyjemny, ale wypada drogo i dla tego go zdrowym Polecać nie myślę tem bardziej, że bardzo często Po budkach za^zapłatę dobrą można dostać wyrób
ardzo lichy.
Po miastach w dni gorąc sprzedawają zmarzłą Wodę z sokiem owocowym lub śmietanką tak zwane ,°dy, przysmak to chłodzący i przyjemny; ale drogi 1 który tylko z ostrożności i w małej ilości należy Przyjmować.
*) Dlatego właśnie należy się często filter oczyszczać, sam się łatw o zabrudza, a w tedy na nic się nie przyda.
Niezliczone są te rodzaje napojów i napitków składających się przeważnie z wody za dodatkiem rozmaitych soków lub innych słodkich, kwaskowych, kleistych, tłustych, białkowatych, aromatycznych czyli woniejących i korzennych, wreszcie fermentowanych czyli wyskokowych (alkoholicznych) materyi i cieczy i nie myślę ich tutaj w całości wyliczać. Niektóre z nich w naturze już zmięszane w przyjemnej formie się znachodzą jak, mleko i soki owocowe; inne mniej więcej sztucznego wymagają przygotowania.
Letnia woda sama jest nam wstrętną. Przy
jemną się staje za dodaniem wspomnianych ingre- dyencya w kształcie zup itd. — O kawie, herbacie i czokoladzie których użytek, ojcom naszym nieznany coraz bardziej i w najniższych klasach się rozprze
strzenia, mówiłem już w przeszłym wykładzie. — W domowej apteczce Każda kobieta prawie ma rozmaite suszone ziółka woniejące jako to: rumia
nek, lipowe kwiatki, melinę miętę itd. które, napa
rzone ukropem, i pite najczęściej gorąco, działają podniecająco, a czasami uśmierzają bóle brzucha itp,
Z pomiędzy napojów tych wszystkich po w o
dzie najważniejsze i najpowszechniej używane są tak zwane fermentowane, do których zaliczamy wino, dalej tak zwane owocowe wino albo cydr, jak jab łe
cznik, gruszecznik, wiśniak itd., hydromel albo miód stary, wreszcie gorzałka albo wódka, arak i rozmaite wyrabiane z nich likiery,
W ino wyrabia się z moszczu czyli soku wino
gron dojrzałych, którego cukier podczas fermentacyi zamienia się na|w yskok (alkohol), przyczem tworzy się kwas węglowy nadający winu smak szczypiący.
Skutkiem tej przemiany wino traci na słodyczy pierwotnej, ale staje się tęgiem, nabiera smaku i woni spyrytusu. — Przez zawarty w nim spirytus wino z początku w małej użyte ilości, pobudza, podnieca, orzeźwia; za to w większej ilości odurza i upaja; przez zawarte w nim kwasy roślinne wino działa na trawienie, czasami rozwalnia, czasami zaś zatwardza, podług gatunku, jakości i wieku. I tak wino kwaśne i młode łatwo psuje żołądek; mocne zaś stare wino odurza przędzej i je g o użycie nie
ostrożne sprowadza skutki, o których przy wódce mówić będę.
Jako regułę można postawić, że nawet pospo
lite wino zawsze jest zdrowszem od mięszanin sztu
cznych, choćby na pozór najlepszych, od których wam się strzedz zalecam, choć z drugiej strony wiem, że się wam ustrzedz bardzo trudno od tego, bo taniość towaru i zręczna namowa spekulującego kupca niejednego skuszą.
(Ciąg dalszy nastąpi).
19 ---
-- — 120
Puka niemiec do bramy nieba, św. Piotr p y ta :
»Kto tam?«
»Ich!« mówi niemiec.
Św. Piotr myślał, że mówi: »mnich!« więc go wpuszcza i tak się wkradł niemiec do nieba.
Ksiądz naucza o siódmem przykazaniu Boskiem.
»Czyś np. ukradł co?« pyta chłopca.
»Tak, sztukę płótna.«
»A to grubo«, mówi ksiądz.
»Tak, grube, to mnie też ojciec wybił, żem cieńszego nie wziął«.
* *
*
»Wiesz co nowego Janie, w naszej wsi nie chce ksiądz swojego kościelnego pochować«.
»A to dla c z e g o ?«
»No... bo jeszcze nie umarł.
S Z A R A D A . Siedm liter, a dwie zgłoski Nazwę mą całą stanowią, Odgadniesz pewnie bez troski;
Chociaż nie wiesz ja k się zowią. — Bo pierwsze cztery litery
D ają'n azw ę takiej rzeczy, Ż e każdy, kto tylko szczery — Pewnie temu nie zaprzeczy, Ż e dręczy w śnie i na jaw ie;
Jak grzech ciężki niepokoi,
Iż człek wtenczas nie wie prawie — C zy na swoich nogach stoi. — Gdy z prawej przeczytasz strony Znów cztery litery moje — Dom będzie błogosławiony;
G dyż B ó g wstąpił w progi twoje.
Zaś gdy pierwszą z tych odrzucisz Będzie nowej rzeczy miano;
Na ryby myśl swoją zwrócisz — Bo im bez liczby ich dano. — Całość moja względna b y w a : Prosta, kręta, albo krzywa, A choćby sięgała słońca — Doliczysz się jednak końca.
ę .
Rozwiązanie szarady z nr, 14-go:
Pierwsze, słyszałem w kościele, W yraz p ro to mówię śmiele.
Drugie z trzecim każdy znaje, K u ra smaczne jajka daje.
Zaś czwarte służy do jazdy, T o jest tor i zna go każdy.
Człow iek moralnie upadnie, G dy zabija albo kradnie.
Albo coś złego nabroi, Niechaj się całość boi, Prokurator nie żartuje I do kozy go wpakuje.
Kasper Bógdoł z S'zarłeja- Pierwsze pro — z łacińskiej mowy,
Zaś drugie i trzecie
T o k u r a — ptak domowy!
Czwarte tor — drogą także zwany, Całość ma tytuł mąż sprawiedliwości, Prokurator znany.
Augustyn Papierniok z Janowa- Pierwsze jest łacińskie słowo,
T ak często w piśmie używane pro.
Drugie z trzecim ku ra stwarza, Która gospodyni dochodu przysparza.
Czwarte wreszcie znaczy tor, A całość prokurator,
Przed którym stawają nietylko zbrodniarze, Lecz bardzo często i nasi dziennikarze, Których nie dla popełnienia coś ze złości, Obdarza często odebraniem wolności.
Paweł Flak z Zawodzia■
Dobrze od gad li: p. Berta Badura z Rożdzie- nia, W iktorya Broda z Małej Dąbrówki, Zuzanna Stanisław z Głogówka, Jadwiga Fuchs z Huty W il
helminy, pp. Józef Szkuta z Lysek, Marcin Sikora z Poremby, Edward i A d o lf Skabowie z Świętochło
wic, Aug. Giemsa ' z . Frydenshuty, Stefan Grzenia z Swiecia nad Wisłą, Franciszek Jonas z Starego Chechła, Jan Szulc z Poznania, W iktor Olszówka z Małej Dąbrówki, Paweł Paprotny z Gliwic, Alojzy Olszówka z Mokrego, Paweł Mroczek z Laurahuty, W incenty Kołar z Biertułtowy, Józef Gardyś z Ro' ździenia, Karol Cichoń, J. Stolarski, T. Maj, Ig. Raki Jan Dymok, B. Stanek, J. Palek, J. Rak, Jakób Bar*
giek z Łagiewnik, W ojciech Twardowski i Leon Nowacki z Katowic, Paweł Szymura z Równiai W iktor Podleśny z Gotartowic, Józef Grzegorzyca z Świętochłowic, Leopold Zarzecki z Biertułtowy>
Franciszek Rzymełka z Józefowca, W incenty Latka z Rydułtowy, Jan Jurek z Buchaca, Jan Kniszka z W ielkich Gorzyc, Ignacy Chłapek z Uchylska i pani Teresa Polok z Siemianowic.
Nagroda przypadła p. Leonowi Nowackiemu.
FaMadem i czcionkami .Górnoślązaka*, spółki wydawniczej z ograniczoną odpowiedzialnością w Katowicach.
Redaktor odpowiedzialny: Adolf Ligoń w Katowicach.