• Nie Znaleziono Wyników

Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Miesięcznik Społeczno- Kulturalny, 2002, nr 9/10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Miesięcznik Społeczno- Kulturalny, 2002, nr 9/10"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

KRAKÓW 9 ' 1 0/2002

UKAZUJE SIĘ OD 1 9 8 9 ROKU C E N A

4,00

M YŚ L

N

r

? 8 ' 7 9

ISSN 0 8 6 0 8 4 8 2

PRZEGLĄD EWANGELICKI

MIE SI ĘCZNI K S P O Ł E C Z N O ' KULTURALNY

W n u m e rz e m.in.: Polonia ewangelicka i łużyckie problemy

ponadto Kobieta i rodzina w protestantyzmie i Żydzi

a także Unia Europejska, Praga i chrzest

i to co zwykle

(2)

Natan Tennenbaum*

M od litw a o w s c h o d z ie sło ń c a

Każdy Twój w yrok przyjm ę twardy, przed m o c ą Twoją się ukorzę,

ale strzeż m n ie od pogardy,

przed n ie n a w iśc ią ch r o ń m n ie Boże.

W s z a k Tyś jest n i e z m ie r z o n e Dobro, którego nie w y r a ż ą słowa,

w i ę c m nie przed n ie n a w iś c ią o broń i od p o gardy m n ie z a c h o w a j .

Co postanow isz, niech się ziści, niechaj się w o la Twoja stanie, ale z b a w m n ie od nienawiści, ocal m n ie od pogardy, Panie.

*Polski Żyd, który przeżył piekło Holocaustu, pogromy i w ygnanie w 1968 r.

Do słów tego wiersza Piotr Gintrowski napisał muzykę i znajduje się on w zbiorze „Mury w M uzeum Raju" - w ydaw ca Pomoton 1991

(3)

stowo

W numerze:

Jesteśm y

Ile razy? 1

Towarzystwo Badań Reformacji

P rogram konferencji 2 Ks. A lfred Bieta

Polonia ew angelicka 3 Z asady socjalne 4 Krzysztof R. M azurski U nia Europejska zagraża w ierze? 5 W ładysław Pytlik N aro d zin y z w o d y i

D ucha 6

Henryk Orzyszek Z jazdy chórów

ewangelickich - kronika 8 Marcin Wirth

Łużycki su p erin ten d en t czy pełnom ocnik? 10 B ogusław Tpndera Jest takie miejsce ... 11 Tomasz M azurek

A ngel H eart 12

Grażyna Kubica

N asi Ż ydzi 14

Zamiast katechizm u C zy m ożna być nie w ierzącym

chrześcijaninem ? 18 Listy, opinie, polemiki 19

Informacje 20

N asza okładka:

M arcin L u th er i Filip M elanchton

C ranach starszy

6 0 0 8 0 { feste,

Ile razy?

P

rzyznam , że nie spo­

dziew ałem się tego telefonu. W szak m i­

nęło już kilka m iesięcy od czasu, g d y u k az ał się p o ­ p r z e d n i n u m e r „S łow a i M yśli". W yglądało na to, że dzieje tego ew angelickiego pism a ostatecznie dobiegły k o ń ca... C h o ciaż i w c z e ­ śniej n astępow ały przerw y w je g o w y d a w a n iu i p o p rz e rw ie ... za czy n a liśm y o d now a. Nic nie w sk azy ­ w ało n a to, że tym razem b ę d z ie p o d o b n ie . Raczej sp odziew ałem się, że „Sło­

w o i M yśl" i m oja w sp ó ł­

praca z tym pism em są ko­

lejnym zakończonym roz­

d z ia łe m w m o im ż y c iu . N agle telefon i słow a P ana R edaktora: P roszę napisać felieton, bo n a Święto Re­

fo rm a c ji w y d a je m y , p o p r z e r w ie , n o w y n u m e r

„ S ło w a i M y ś li" . N ie c h ksiądz z n o w u napisze: Je­

steśmy!

Z g o d ziłem się n aty ch ­ m iast. Tylko, że z a ra z w y ­ je ż d ż a łe m z a g ra n ic ę na d w u ty g o d n i o w y k u r s i trzeba było rozw iązać p ro ­ blem p rz esłan ia tek stu fe­

lie to n u d o R edakcji. Sam b y łem zd z iw io n y szybko­

ścią podjęcia p rz eze m nie decyzji. P rzecież należało się za sta n o w ić n a d z a a n ­ g aż o w an iem się w coś, co nie daje pełnej g w arancji pow odzenia. M oże należa­

ło odczekać aż pism o za­

cznie u k az y w ać się re g u ­ larnie, g d y zabezpieczone zo stan ą p o trz e b n e środki finansow e, g d y n a p isanie do „Słowa i M yśli" zg o d zą się in n i autorzy, g d y p e w ­ n y b ę d z ie o d p o w ie d n io d u ż y k r ą g o d b io r c ó w i czytelników ...

W iem , że o to w sz y st­

ko b a rd z o tru d n o . Ba, w o b ecn y ch cz asac h je st to w łaśc iw ie n iem o żliw e, no m o że p o w ie d z m y p ra w ie n i e m o ż l i w e . J e d n a k ucz estn iczy łem ju ż w tak w ie lu p rz ed sięw z ię ciach , k tó re teo re ty czn ie sk a z a ­ ne b y ły z g ó ry n a n ie p o ­ w o d z e n ie , a je d n a k sk o ń ­ czyły się sukcesem , że d o spraw , n a k tó ry c h p o w o ­ d z e n iu m i za le ży i k tóre w m o im p rz e k o n a n iu są p o ­ trz e b n e K ościołow i, p o d ­ ch o d z ę z d u ż ą d o zą o p ty ­ m iz m u i n ad ziei. To m oże, to m u si się udać! A w ięc z n o w u jesteśm y ze sw oim p ism em , a jestem p rz e k o ­ nany, że to „jesteśm y" nie s k o ń c z y się n a je d n y m , czy n a k ilk u n u m era ch .

W id a ć t a k i j e s t lo s ew an g elik ó w i ich inicja­

ty w w n a s z y m k r a ju . M am y za sobą w sp a n ia łe okresy ro z w o ju i ro z k w i­

tu , jak w w ie k u XVI czy XIX. M a m y t e ż je d n a k okresy, w których o g łasza­

no koniec ew an g elicy zm u n a ziem iach polsk ich , jak w w ie k u XVIII czy p o II w o jn ie ś w ia to w e j..A m y je ste śm y i z n a d z ie ją n a lep sze czasy, n au czen i d o ­ św iadczeniem historii, p a ­ trz y m y w przy szło ść.

Z a p y ta je d n a k ktoś: Ile ra z y m o ż n a zaczynać? Ile ra z y m o ż n a n a d a ć d alszy ciąg tem u , co ju ż się sk o ń ­ c z y ło ? R a z , d w a , t r z y razy? To ju ż p e w n ie było.

A w ięc czw arty, a m o że i p ią ty i k olejny raz? Tak i to do sk u tk u . K iedy cho­

d zi o d o b rą i słu sz n ą s p ra ­ w ę, o to, co p o w in n iśm y z ro b ić , n ie n a le ż y trac ić cz asu n a liczenie n ie u d a ­

n y ch p ró b , okresów p rz e ­ rw y i k o lejn y ch n o w y c h początków . M am y działać ta k jakby n ie b y ło n ie p o ­ w o d z e ń i p rz erw , z p rz e ­ k o n a n ie m , że te n n o w y p o c z ą te k b ę d z ie z a p o w ie ­ dzią su k cesu i w ielu kolej­

n y c h n u m erów .

K ie d y z a s ta n a w ia łe m się n a d ty m ile ra z y m o ż ­ n a p o d e jm o w a ć k o le jn e p ró b y w słusznej sp raw ie p rz y p o m n ia ło m i się p y ­ ta n ie a p o s to ła S z y m o n a P i o t r a s k ie r o w a n e d o C h ry s tu s a P an a: „P an ie, ile r a z y m a m o d p u ś c ić b r a tu m e m u , jeżeli p rz e ­ c iw k o m n ie z g r z e s z y ? C zy aż d o sie d m iu ra zy ?"

N a to p y ta n ie Jezus o d p o ­ w ied ział: „N ie p o w ia d a m ci: D o sie d m iu razy, lecz d o s i e d e m d z i e s ię c i u razy." (M at. 18,21-22)

K olejnych p ró b zro b ie­

n ia tego, co d o b re nie n a ­ leży liczyć. Tylko trz e b a je p o w ta r z a ć a ż d o u p r a ­ g n ionego, b ło g o sła w io n e ­ go sk u tk u . Tak jest z k a ż ­ d y m c z y n ie n i e m te g o , czego P a n od n as o c z ek u ­ je, a w ięc jestem p rz e k o ­ nany, że ta k p o w in n o być i z ty m k o lejn y m ro z p o ­ częciem o d n o w a w y d a ­ w a n ia „S łow a i M yśli". A w ięc nie liczm y, k tó ry to k o le jn y n o w y p o c z ą te k , ale cieszm y się z tego n o ­ w e g o p o c z ą tk u m ając n a ­ d zieję , że ro z p o c z n ie on cykl w y d a w a n ia „Słow a i M yśli" p rz e z w iele, w iele lat,

A p ó k i c o . D r o d z y C z y te ln ic y , p r z y p o m i ­ n a m i cieszę się, b o „jeste­

śm y!"

ks. Henryk Czembor

(4)

Program konferencji pt.:

Kobieta i rodzina w protestantyzmie

25 p aź d ziern ik a 2002 roku

Konferencja została zap lan o w an a jako kontynuacja corocznych sp o tk ań członków Polskiego T ow arzystw a B adań Reformacji w Polsce. Tegoroczny tem at w ydaje się nie mniej szeroki niż p o przednie. W szak p roblem obecności i pozycji kobiet w Kościele, społeczeństw ie i rodzinie to n a d e r aktu aln e zagadnienie, które nie d o końca p o w in n o być k o jarzo n e ze s tu d ia m i z z a k re su w spółczesn ej teo lo g ii fem inistycznej. A m o d e l rodzin y , a n a liz y h isto ry c z n e p rotestanckich ideałów i w zorców , które regulow ały stosunki m ięd zy kobietą a m ężczyzną, czy szerzej, stosunki rodzinne, to niem niej szerokie problem y badaw cze. W yobrażenia m iłości rodzicielskiej czy m ałżeńskiej, idea Kościoła dom ow ego w p isan a w p ro testan ty z m i p o d n o szo n a p rzez reform atorów , rola jaką p rz y w iązy w an o d o w ychow ania dzieci i ideały, które tem u w ychow aniu przyświecały, to tylko dow olnie w ybrane zagadnienia tej szerokiej problem atyki.

W ierzym y, że te m a t te n za in te resu je nie ty lk o historyków , czy teologów , ale k ieru jem y sw oje za p ro sz e n ie d o literaturoznaw ców , etyków, psychologów , ekum enistów , czy praw ników , m ogących ze swej p ersp ek ty w y om ów ić jakiś w ycinek zaproponow anej p rz e z nas w tym ro k u problem atyki.

10.00-13.00

Marcin W isłocki, „O to ja i dzieci, które dał m i P an " - afirm acja cnót ro dzin ny ch w ew angelickiej sztuce sepulkralnej

Dagmara W ójcik, O braz n iew iasty cnotliwej - analiza XVI i XVII-wiecznych epitafiów królew ieckich Piotr Staw iński, K obieta w p u ry tan izm ie am erykańskim

Grażyna Kubica-Heller, Tożsamość ew angelickiej kobiety. Koncepcja b a d a ń

Maja Golec, W izerunek kobiety i ro d zin y w śró d w y znaw ców Kościoła ew angelicko-augsburskiego. R aport z b a d a ń

14.30-17.00

E ugeniusz Sakow icz, R odzina w n au czan iu społecznym k atolicyzm u i p ro testan ty zm u

M ałgorzata Bilska, Pojęcie kobiecości w katolicyzm ie i pro testan ty zm ie - analiza po ró w n aw cza Robert Wucke, Wizja kobiety w Kościele ew angelicko - m eto dy styczny m

Jacek Proszyk i Grzegorz Boś, R odzina - m odele - realizacja w życiu cod zien ny m ru c h u zielonośw iątkow ego Jan Kurko, O rdynacja kobiet w kościołach luterańskich

A gnieszka G odfrejów, K obiety w do ku m en tach Światowej Federacji Luterańskiej

W ieczorem zap raszam y na w ernisaż w y staw y Grażyny K ubicy-Heller

C złowiek. Antropologia i fotografia

który odbędzie się w M u zeu m E tnograficznym p rz y p lacu W olnica 1 n a K azim ierzu

Organizatorzy: Krakowski Oddział Polskiego Towarzystwa Badań Reformacji, Parafia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Krakowie i Instytut Religioznawstwa UJ

Obrady toczyć się będą w salach krakowskiej parafii Kościoła ewangelicko-augsburskiego przy ul. Grodzkiej 60

Słowo i Myśl n r 58/59

(5)

POLONIA EWANGELICKA

S

prawę polsko - ewange­

licką w Kraju i na tu­

łaczce w czasie ostat­

niej wojny światowej prześla­

dował tragiczny splot okolicz­

ności. Tam (w Kraju) i tu (na obczyźnie) przechodziliśmy próbę wytrzymałości i wielka szkoda, że po wrześniu 1939 r. żaden z naszych księży-pa- storów nie znalazł się poza granicami, zatem rolę przy­

wódców musieli wziąć na sie­

bie laicy... (J. Cienciala „N a 5-lecie ZEP", 1948). O d lata 1940 m yślano o tym w Lon­

dynie. S praw ę ruszono d o ­ piero p o d w p ły w e m m e­

m oriałów Komitetu Ewan­

g e lik ó w w P alesty n ie do R ządu RP i R ady N a ro d o ­ wej w L ondynie w latach 1941 i 1942, proszących o objęcie opieką d u szp a ste r­

sk ą ew a n g e lik ó w w P o l­

s k ic h S iła c h Z b ro jn y c h (PSZ) oraz o pow ołanie do życia organizacji ew angeli­

ków - P olaków za granicą.

P ow ołany p rzez m ini­

stra informacji R ządu RP w Londynie w styczniu 1943 r. Polish Publication Com­

m ittee o g ło sił rejestrację ew an g elik ó w w PSZ. Ko­

m itet ten spow odow ał m ia­

n o w a n ie k a p e la n a c z ło n ­ k ó w w y z n a ń p ro te s ta n c ­ kich, k tó ry m został pocho­

dzący z Polski ks. Walner oraz u rz ą d z e n ie , w k a te ­ drze św. P aw ła w L ondy­

nie, protestanckiego n abo­

żeństw a. O kazją były ob­

chody św ięta Konstytucji 3- go M aja. W u ro c z y s ty m n a b o ż e ń s tw ie w z ię li udział: członkow ie R ządu RP, delegacja P olskich Sił Zbrojnych, p rem ier rz ą d u b r y ty js k ie g o W in s to n C h u rc h ill, re p re z e n ta n c i rz ąd ó w alianckich. Kościo­

łów protestanckich, a tak­

że w ielu w ybitnych dzia­

łaczy p o lity c zn y ch i s p o ­ łecznych.

EWANGELICY ORGANIZUJĄ SIĘ

12 lipca 1943 r. założo­

n e z o s ta ło Z r z e s z e n ie E w angelików Polaków w W ielk iej B rytanii, k tó re zaczęło działać w ram ach, utw o rzo n eg o 20 p aź d zier­

nika 1943 r., A nglo - Polish Christian Circle. N a I Zjaź­

dzie o d b y w a ją cy m się w dniach 30 - 31 p aź d ziern i­

ka tegoż ro k u w Londynie, W alne Z e b ra n ie z a tw ie r­

d z iło s ta tu t o p ra c o w a n y p r z e z T y m c z a s o w y Z a ­ rz ą d , d o k o n a ło w y b o r u w ła d z i w y ty c z y ło p r o ­ gram działania. ZEP w y d a­

w ało b ro sz u ry inform acyj­

ne o p o ło żen iu Kościoła w Polsce, w ysyłało m em oria­

ły d o K o ś c io łó w p r o t e ­ stan ck ich n a Z ac h o d zie i organizow ało odczyty. P o­

w o ła n o d o ż y c ia P o lish Evangelical R elief Found, w spółpracujący z C zerw o­

n y m K rzyżem i H elp War­

saw C om m itee, otaczający opieką m oralną i religijną w sp ółw yznaw ców w obo­

zach jenieckich, organizują­

cy p o m o c le k a r s k ą o ra z żyw nościow ą dla jeńców i uchodźców . Prezes ZEP p.

K ożu szn ik b y ł członkiem R ady N arodow ej RP.

D ziałalność Z rzeszenia została p o szerzo n a w roku 1944 p o p rz e d o s ta n iu się do aliantów ew angelickich d u szp a ste rzy z Kraju, któ­

rz y objęli opieką religijną w spółw yznaw ców w alczą­

cych w PSZ. Z inicjatyw y Z arząd u ZEP od W ielkano­

cy 1945 r. zaczął w ychodzić w e W łoszech, p rz y w sp ó ł­

udziale alianckich kapela­

nów protestanckich, organ

d u szpasterstw a ew angelic­

k ieg o II K o rp u s u „P oseł Ew angelicki". ZEP w ydało tak że „Ś piew nik i m o d li­

tew nik dla Ew angelików "

i ogłosiło apel o składanie darów na k u p n o i u rz ąd ze­

nie „D om u E w angelika - Polaka" w Londynie.

L a ta 1945 - 1953 to o k res d em o b iliz acji PSZ, p o w ro tó w d o Kraju, osie­

dlania się w Wielkiej Bry­

tanii, łączenia ro d z in lub dalszej em igraq'i i ró w n o ­ cześnie to kres szczytowej działalności charytatyw nej p ro w a d z o n e j p rz e z ZEP.

Przedstaw iciele Zrzeszenia zaproszeni byli do w sp ó ł­

organ izo w an ia m anifesta­

cji i obchodów „M ilenium P o lsk i C h rze ścijań sk iej", b r a li u d z i a ł w p r a c a c h R ad y N arodow ej, S karbu N arodow ego i Zjednocze­

nia Polskiego oraz uczest­

niczyli w działalności sto­

w arzyszeń kom batanckich, ośw iato w y c h i re g io n a l­

nych.

POLSKI KOŚCIÓŁ EWANGELICKO -

AUGSBURSKI N A OBCZYŹNIE

15 g ru d n ia 1952 r. ,po licznych konsultacjach i n a­

radach, p re zy d en t RP w y ­ d a ł d e k r e t „O s to s u n k u P aństw a Polskiego do Pol­

skiego Kościoła Ewangelic­

ko - A ugsburskiego n a ob­

c z y ź n ie " , k tó r y u z n a je

„Polski Kościół Ewangelicko A u g sb u rski na O bczyźnie utworzony przez Polaków te­

goż wyznania, przebywają­

cych poza granicam i RP".

D okum ent stw ierdza ró w ­ nież, że „PKEANO zrzesza parafie tworzone poza grani­

cami Rzeczypospolitej przez Polaków tego wyznania i sta­

nowi samodzielną organizację kościelną na czas trwania w y­

jątkowych okoliczności wywo­

łanych wojną". N a tej p ra w ­ nej p o d sta w ie , ó w czesny senior d u sz p a ste rstw a na o b c z y ź n ie ks. W . F ierla, zw ołał Synod, który 1 listo­

p a d a 1953 r. obradow ał w L o n d y n ie. S yn o d w y b ra ł w ład z e K ościoła z ks. W.

Fierlą, jako jego zw ierzch­

nikiem z ty tu łem biskupa.

M iesięcznik „Poseł E w an­

gelicki" zo stał oficjalnym organem Polskiego Kościo­

ła Ew angelicko - A ugsbur­

skiego na Obczyźnie. Kolej­

ne Synody obradow ały w la ta c h : 1956, 1959, 1966, 1971,1976 1988.

A r ty k u ł 10. D e k r e tu Prezydenta Rzeczypospoli­

tej P o lsk ie j z ro k u 1952 brzm i: „Po powrocie Władz Konstytucyjnych do wyzwo­

lonej Polski, D uchow y Zw ierzchnik Polskiego Ko­

ścioła Ewangelicko - A u g s­

burskiego na Obczyźnie, jak również wszyscy członkozuie konsystorza złożą swe funkcje na pierwszym Synodzie Ko­

ścioła Ewangelicko - A ugs­

burskiego w Polsce". N ieste­

ty tak się nie stało. M im o chęci n aw ią z a n ia d ialogu w tej s p r a w ie z a ró w n o p rz e z b p . N arzy ń sk ieg o i później p rzez bp. Szarka ze strony w ład z PKEANO nie b y ło p o z y ty w n e g o o d z e ­ w u . Bp F ierla d o śm ierci (1995) n ie z ło ż y ł sw eg o u rz ęd u . To w szystko ujem ­ nie w płynęło na rzeczyw i­

stość polonii ewangelickiej.

P K E A N O p rz e s ta ł p r a k ­ tycznie istnieć. Polskie p a­

ra fie n a te re n ie W ielkiej Brytanii podzieliły się. P a­

rafie północne: B radford - L eeds, M a n c h e ste r p rz e ­ szły p o d jurysdykcję An- dokończenie na str. 16

(6)

ZASADY SOCJALNE

cz. V

Chociaż wierność Bogu jest dla Kościoła ważniejsza niż wierność państw u, to jednak uznajem y użyteczność rządu za zasadniczy środek utrzym ania ład u społecznego. U w a­

żam y siebie za odpow iedzialnych p rzed Bogiem za życie społeczne i polityczne; następujące przeto kwestie uznaje­

m y za żyw otne dla spraw ow ania władzy:

A. Podstawowe wolności

Uznajemy, że w ładze odpow iedzialne są za ochronę praw człowieka do w olnych i uczciwych wyborów, do w ol­

ności słowa, w yznania i zgrom adzeń, do uczciwości w środ­

kach m asow ego przekazu, do żądania zadośćuczynienia za krzyw dy bez strachu p rzed odw etem , do pryw atności, a także do zagw arantow ania odpow iedniego w yżyw ienia, ubioru, schronienia, wykształcenia i opieki zdrowotnej.

Przedstawiciele w ładzy oraz sposób jej spraw ow ania pow inny być określane w głosow aniu dostępnym w szyst­

kim dorosłym obywatelom.

Z całą stanowczością odrzucam y inwigilację oraz zastra­

szanie oponentów politycznych przez sprawujących w ła­

dzę; odrzucam y również nadużycia urzędów pochodzących tak z w yboru jak i nominacji. Uciekanie się do internow ania oraz więzienia w celu nękania i elim inow ania opozycji poli­

tycznej oraz dysydentów jest pogwałceniem podstaw ow ych praw człowieka. Ponadto, brutalne traktow anie czy tortu­

row anie zatrzym anych p rzez spraw ujących w ładzę, bez w zględu na przyświecające tem u cele, uznajem y za n aru ­ szenie chrześcijańskiego nauczania i jako takie m usi zostać napiętnowane i odrzucone, niezależnie od tego, kiedy i gdzie m a ono miejsce. Kościół uw aża instytuqę niewolnictwa za bezw zględne zło. Wszelkie form y zniewolenia są całkowi­

cie niedopuszczalne i w żaden sposób nie będą przez Ko­

ściół tolerowane.

B. Odpowiedzialność polityczna

Siła system u politycznego zależy od pełnego i dobro­

wolnego w nim udziału obywateli. Uważamy, że Państw o nie pow inno zmierzać do kontroli w stosunku do Kościoła, podobnie jak Kościół nie pow inien dążyć do dom inaq’i n ad Państw em . "Rozdział Kościoła od P aństw a" nie oznacza organicznej jedności, ale pozw ala na współdziałanie. Kościół nieustannie pow inien w yw ierać m ocny w pływ etyczny na Państw o, wspom agając jego politykę i program y służące sprawiedliw ości a przeciwstawiając się polityce i p ro g ra­

m om , które są niesprawiedliwe.

C. Wolność informacji

Obywatele wszystkich krajów pow inni mieć dostęp do wszystkich w ażnych informacji dotyczących ich rządów i polityki. Nielegalna i niezgodna z sum ieniem działalność

skierow ana przez w łasny rząd przeciw ko obyw atelom lub ich grupom nie znajduje żadnego uspraw iedliw ienia ani nie pow inna być utrzym yw ana w tajemnicy p o d pozorem bez­

pieczeństw a narodowego.

D. Wykształcenie

Wierzymy, że odpow iedzialność za wykształcenie m ło­

dzieży spoczyw a n a rodzinie. Kościele i rządzie. W n a­

szym społeczeństw ie zad an ie to m oże być najlepiej speł­

n ione p rz ez p olitykę społeczną, k tó ra za p ew n i dostęp w szy stk im lud zio m d o bezpłatnej n au k i w zakresie szko­

ły p odstaw ow ej, zaw odow ej i średniej. N ik t ze w z g lę d u n a tru d n o ści finansow e nie p o w in ien być ograniczany w dostępie d o kościelnych i niezależnych instytucji szkol­

nictw a. U znajem y p ra w o w yższych szkół publicznych i n iepublicznych d o w yko n y w an ia sw ych funkcji n aucza­

jących, oraz p o p iera m y politykę społeczną, k tóra za p ew ­ n ia sw o b o d n y d ostęp i w ybór, a k tóra nie p o w o d u je nie­

zg odnych z K onstytucją kom plikacji w stosunkach p o ­ m ięd zy K ościołem a P aństw em . P ań stw o nie p o w in n o w ykorzystyw ać swej pozyq'i w ład z y do preferencyjnego trak to w an ia jakichś określonych p rz ek o n ań religijnych (nie w yłączając ateizm u), ani nie p o w in n o w ym agać m o­

d litw czy n ab o żeń stw w szkołach publicznych, ale co do p rak ty k o w an ia p rz ek o n ań religijnych p o w in n o po zo sta­

w ić uczniom w olną decyzję.

E. Obywatelskie posłuszeństw o i nieposłuszeństw o

W ładza i praw o w inny pełnić służebną rolę wobec Boga i człowieka. Obywatele mają obowiązek przestrzegać praw legalnie ustanow ionych i spraw iedliw ie w ykonyw anych przez właściwe organa. W ładza, jak i każdy człowiek p o d ­ lega osądow i Bożemu. Dlatego, w przyp ad k u zaistnienia okoliczności niezgodnych z ich sum ieniem , uznajem y p ra ­ w o lu d z i d o o d m ien n eg o p o g lą d u , a p o w y c zerp a n iu wszystkich m ożliwości praw nych, do sprzeciw u lub niepo­

słuszeństw a wobec praw, które uw ażają za niespraw iedli­

w e lub, które zostały im narzucone w sposób dyskrym inu­

jący. Jednak naw et w tedy pow inien być okazyw any przez nich respekt wobec praw a poprzez unikanie przem ocy oraz gotowość wzięcia n a siebie kosztów nieposłuszeństw a w o­

bec praw a.

W żadnym w ypadku nie zachęcamy ani z góry nie uspra­

w iedliw iam y jakiejkolwiek form y protestu czy innych dzia­

łań pociągających za sobą użycie przem ocy przeciw ko ko­

m ukolw iek zaangażow anem u w spór n a tem at aborcji.

M odlim y się za w ładzę, która służy życiu publicznem u oraz w spieram y jej wysiłki n a rzecz zapew nienia w szyst­

kim ludziom równości szans i sprawiedliwości.

P o tw ie rd z a m y o b o w iąz ek K ościoła d o w sp ie ra n ia wszystkich, którzy cierpią z p o w o d u sw ych poglądów czy

(7)

działań, gdyż odwołują się one do kryterium sum ienia nie pociągając za sobą użycia przemocy.

W zyw am y rządy do zapew nienia przestrzegania praw obywatelskich, tak jak zostały one określone w M iędzyna­

rodowej Konwencji. P raw Cywilnych i Politycznych, w sto­

sunku do osób pozostających w stanie zagrożenia środkam i procesow ym i ze w zględu na ich działania nie uciekające się jednak do użycia przemocy.

F. Kamy wymiar sprawiedliwości

A by uchronić w szystkich obywateli przed tymi, którzy bezpraw nie naruszają dobra osobiste i praw o własności, jest obowiązkiem w ładzy ustanow ić siły policyjne, sądy oraz system penitencjarny mający n a celu zapewnienie odosob­

nienia, karanie i resocjalizację przestępców. Popieram y p o ­ dejm ow ane przez rządy celem ograniczenia i wyelim ino­

w ania przestępczości środki, które opierają się na poszano­

w aniu podstaw ow ych wolności człowieka.

O drzucam y wszelkie nadużycia niezbędnych m echani­

zm ów ochrony społeczeństwa przed przestępczością, w tym ich użycie w celach represyjnych czy dla zastraszania ludzi innej rasy, w yglądu, stylu życia, poziom u dochodów oraz przekonań niż spraw ujący w danej chwili w ładzę. O drzu­

camy rów nież wszelki beztroski, nieczuły n a krzyw dę ludz­

ką czy dyskrym inujący system w ym iaru sprawiedliwości.

Ponadto opow iadam y się za środkam i zaradczym i, któ­

re usuw ają społeczne korzenie przestępczości. Dlatego za­

chęcamy do nieustannego konstruktyw nego w spółdziała­

nia przedstawicieli w ym iaru sprawiedliw ości i członków społeczeństwa. W duchu miłości Chrystusa, który przyszedł na świat, aby zbawić zagubionych i bezbronnych, dążym y do stworzenia praw dziw ie now ych system ów na rzecz opie­

ki i pom ocy ofiarom przestępstw, oraz na rzecz resocjaliza­

cji, która przywróci, zachow a i ugruntuje człowieczeństwo więźniów. Z tych sam ych pow odów sprzeciw iam y się ka­

rze śm ierci oraz o p o w iad am y się za jej zniesieniem w e wszystkich kodeksach p raw a karnego.

Służba wojskowa

O drzucam y politykę wym uszania służby wojskowej jako niezgodną z Ewangelią. Przyznajemy, że przym us służby wojskowej narzucanej przez rządy wywołuje w m łodych ludziach pełne udręki napięcie. W zyw am y w szystkich m ło­

dych ludzi stojących w obliczu przym usu służby wojsko­

wej do szukania p o rady w Kościele dla podjęcia zgodnej z sum ieniem decyzji dotyczącej istoty ich odpowiedzialności jako obywateli. W zyw am y duchow nych do tego, aby oka­

zali gotowość niesienia p o rady duszpasterskiej w szystkim m łodym ludziom , którzy stają do poboru, nie wyłączając tych, co w zgodzie ze sw oim sum ieniem odm awiają w spół­

pracy z system em poborowym .

Jako Kościół w spieram y i roztaczam y opiekę n ad tymi, którzy odwołując się do sw ego sum ienia z zasady przeciw ­ stawiają się wszelkiej wojnie czy też konkretnej wojnie, i dla­

tego odm aw iają służby w siłach zbrojnych i w spółpracy z system em poboru wojskowego. W spieram y też i roztacza­

m y opiekę duszpasterską n ad tymi, którzy w zgodzie ze sw ym sum ieniem w ybrali służbę w siłach zbrojnych lub zdecydow ali się n a służbę zastępczą.

UNIA EUROPEJSKA ZAORAM WIERZE?!

W

ro sn ący m gro­

n ie p rz e c iw n i­

ków przystąpie­

nia Polski d o U nii Europej­

skiej, co jest bez w ątpienia w y n ik iem n o n szalan ck ie­

go traktow ania społeczeń­

stw a p rz ez p o p rz e d n i rząd (obecny spraw uje się jakby c iu t lepiej) z n a czn ą część s ta n o w ią o b a w ia ją c y się ograniczenia sw oich m o ż­

liwości spraw ow ania kultu religijnego. Dzieje się to nie b e z w p ły w u n ie k tó ry c h kręgów hierarchii i organi­

zacji Kościoła katolickiego w Polsce. Z intensyfikow a­

ne kontakty E piskopatu te­

goż Kościoła z instytucjam i b ru k se lsk im i w o statn ich m iesiącach w yraźnie zm ie­

n iły jego n a sta w ie n ie do p ro b lem u - acz nie do koń­

ca. N ie ulega w ątpliw ości, że o ddziałały tu p o zy ty w ­ ne słow a p ap ieża, jed n ak polscy hierarchow ie nie do końca są przekonani. Takie przynajm niej w nioski m oż­

na w y sn u ć z ogłoszonego 21. m arca br. d o k u m e n tu

„Biskupi polscy w obec in­

tegracji europejskiej". Z a­

w iera o n w iele z d a ń n ie ­ w ątpliw ie św iadczących o p o zy ty w n e j ew olucji ofi­

cja ln e g o s ta n o w is k a , co p o w in n o skłonić k ato lic­

k ic h e u r o s c e p ty k ó w d o przynajm niej za sta n o w ie­

nia się n ad sw oim oporem w obec U nii. Jed n a k sfo r­

m u ło w a n o ta k ż e z d a n ia , w p r a w d z ie b a r d z o p o ­ wściągliwe, nie mniej suge­

rujące d u żą w strzem ięźli­

w o ść. Z w ró ć m y i n a nie uw agę.

Zupełnie bezdyskusyjne jest stw ierdzenie o europej:

skiej wspólnocie opartej „na trwałych wartościach ducho­

wych judeo-chrześcijańskiej, na praiuie rzymskim i filozofii

greckiej". K ażdy z nas pow i­

nien to pam iętać. Lecz co w istocie te przesłanki znaczą?

P ierw sza - o d n o si się do religii i Kościołów chrześci­

ja ń sk ic h , ale i w y z n a n ia mojżeszowego. Bo przecież o p ie ra się ono n a w a rto ­ ściach ju d aizm u . D ru g a - całkowicie ateistyczna, pre­

cyzyjna i aideologiczna, a w ię c p o z b a w io n a p i e r ­ w iastka religijnego. Trzecia - w ręcz pogańska, w rozu­

m ieniu chrześcijaństwa. Bo­

gactw o tej filozofii było tak wielkie, że każdy znajdzie odpow iadający m u nurt: te- istyczny, ateistyczny... Jeśli tak, to m usim y się zgodzić, że w europejskiej w spólno­

cie m u si być m iejsce d la w sz y stk ic h ty c h p o sta w , więcej - że żadna nie m oże jej zdom inow ać. P rzypusz­

czam, że biskupom nie o to chodziło, ale taka jest w y ­ m o w a ow ego ak a p itu . W jego kontekście jest nielo­

g iczn e u b o le w a n ie , iż w Karcie E uropy nie m a bez­

pośrednich odw ołań d o re­

ligii, „a zatem i do chrześcijań­

stwa". Po pierw sze w ynika z przytoczonych w d o k u ­ m encie trw ałych w artości, po drugie - nasz kontynent zam ieszkują nie tylko g ru ­ py, ale całe narody niechrze-

• ścijańskie (choćby Bośniacy, francuscy A rabow ie), b a r­

d z o d u ż o jest n ie w ie rz ą ­ cych. A dem okracja m usi u w z g lę d n ia ć in te r e s y w s z y s tk ic h , ch o ć rz ą d z i w iększość. O ty m zw ykle nie pam iętam y: demokracja poleg a n a u w z g lę d n ia n iu p r z e z w ię k s z o ś ć p r a w mniejszości! I choć pow oła­

niem Kościołów jest szerze­

nie w iary, to służyć tem u mają inne instrum enty, nie p rzy m u s, narzu can ie pra-

(8)

w a, brak tolerancji. Sięganie do nich przyniosło chrześci­

jań stw u w iele tragicznych w ydarzeń. Nie m ożna więc dom agać się, by w szyscy - naw et w jego obrębie, u zna­

w ali „prawo małżeństwa jako trwałego związku mężczyzny i kobiety", o co postuluje d o ­ k um ent w dalszym miejscu.

K onkretnie chodzi tu b o ­ w iem o praw o d o rozw odu.

Stanow isko Kościoła kato­

lickiego nie jest w tym za­

kresie jedynym dla całego chrześcijaństw a (nie tylko zresztą w owej kwestii).

Skąd więc bierze się za­

strzeżenie, iż nie m ożna re­

zygnow ać m.in. z tożsam o­

ści religijnej. Pow yższy w y ­ w ó d n a to n ie w sk az u je.

R ów nież praktyka takiego z a g ro że n ia nie w skazuje.

Ż aden naród, który znalazł się w granicach Unii Euro­

pejskiej, ani nie w yrzeka się w skutek takiego kroku swej w iary (religijnej), ani nie jest do tego zm uszany. N ie w ia­

dom o skąd biorą się obawy, ujęte jako postulat zagw a­

rantow ania „statusu prawne­

go Kościoła i wolności religij­

nej nie tylko sumienia poszcze­

gólnych obywateli, ale także Kościoła katolickiego jako in­

stytucji, innych Kościołów i związków w yznaniow ych".

W łaśnie z zasady głębokiej demokracji sytuaqa taka ist­

nieje w całej Unii, a w nie­

k tó ry c h k ra ja c h , n p . w Niemczech, państw o naw et w yręcza Kościoły ściągając n a ich rzecz podatki. Może tu chodzi o fakt, że general­

nie pań stw a członkow skie nie pozaw ierały konkorda­

tó w z W aty k an em i p a ń ­ stw o nie św iadczy tyle na rzecz Kościoła katolickiego, k tó ry o d g ry w a ta k p r z e ­ m o żn ą rolę w życiu p o li­

tycznym i społecznym Pol­

ski? N ikt w U nü nie zam ie­

rza spychać jakiegokolwiek w y z n a n ia i K o śc io ła do p o d ziem ia i n a m argines.

To, jaką rolę odgryw ają p o ­ szczególne Kościoły w ży­

ciu p o szczególnych n a ro ­ dowy zależy tylko od nich sam ych, o d instytucji k o ­ ścielnych i sam ych duchow ­ n y c h . Ic h p o s ta w a m a św iadczyć i przek o n y w ać do głoszonej idei i Słowa, a nie m oc praw a. W zjedno­

c zen iu łatw iej działać, co w id ać choćby n a p rz y k ła­

dzie spoistości organizacyj­

nej K ościoła katolickiego.

Szansę w U nii dostrzegły i w ykorzystały inne Kościo­

ły, które skupiły się Komisji Kościelnej p rz y w ład zach b rukselskich. C iekaw e, iż m im o głoszonej gotowości do ekum enii brakuje w niej przedstawicieli Kościoła ka­

tolickiego. I Komisja ta nie zajmuje się „obroną" p rzed U nią, ale w ykorzystuje jej możliwości do efektywniej­

szego działania p rz y dostę­

pie także do środków finan­

sowych.

Z apew ne w stąpienie do U n ii E u ro p e js k ie j m o ż e p rz y n ie ść p e w n e osłabie­

nie, m oże raczej zm odyfi­

k o w a n ie pozycji Kościoła katolickiego. Jednakże nie jest on jed y n y w Polsce i co p o n iek tó rzy katoliccy d ys­

k u ta n c i n ie m o g ą w y p o ­ w iad ać się w im ieniu całe­

go n aro d u . E pokę „jedyne­

go w łaściw ego m yślenia"

chyba m am y ju ż za sobą, jeśli się nie m ylę. S kupm y się n a tym , jak w ykorzystać naszą szansę dziejow ą, jak najlepiej p o p ro w a d zić n e­

gocjacje i jak zreform ow ać n a s z e s p o łe c z e ń s tw o - u zd ro w ić w ieś i rolnictw o, zlik w id o w ać b a n d y ty z m , korupcję, złodziejstw o, co­

d zien n e ch am stw o i cw a­

niactw o. C zy to m a stan o ­ w ić o naszej odrębności w E u ro p ie ? C z y to m a m y w nieść d o U nii jako swój w k ła d ? N ie w y s u w a jm y w ięc b e z z a s a d n y c h s tr a ­ chów, lecz w e źm y się do pozytyw istycznej roboty...

Medice, cura te ipsum!

K rzy szto f R. M azurski

N

a oczach ludów dokonał się nie­

omal cud, kosz­

m arny cud. Ze szczelnie zamkniętej butelki w ydo­

stał się n a zew nątrz dia­

beł. Energia zam knięta w m aterii została uw olnio­

na. Einsteinow skie rów ­ n a n ie z o sta ło p o tw ie r­

dzone bom bam i zrzuco­

n ym i n a japońskie m ia­

sta. W u łam k u sekundy zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. Byli tacy, p o któ­

rych istnieniu nie po zo­

stał ślad - p o p ro stu w y ­ parowali.. Ludzkość zna­

lazła się w p o s ia d a n iu p o tę g i z d o ln ej w o k a ­ m g n ie n iu z n is z c z y ć świat. Taki złow rogi w y ­ d ź w ię k m a lu d z k i g e ­ niusz. Tym razem p osłu ­ żył się on m artw ą m ate­

rią. Chcąc nie chcąc m u ­ sieliśmy uw ierzyć w ge­

niusz ro zum u i w drze­

m iące w m aterii siły.

Znacznie gorzej było z w iarą w to, co stało się d w a tysiące lat tem u. A dokonał się cud bez p o ­ r ó w n a n ia w ię k s z y - w ię k s z y i w a ż n ie jsz y , choć nie dający się w y ra­

zić w m egatonach. O ile ten d w u dziestow ieczny m o że w m g n ie n iu oka doprow adzić do zagłady ś w ia ta , o ty le te n p o ­ p r z e d n i m o ż e w y k r e ­ ow ać człow ieka zbliżo­

n e g o d o n a s z y c h w y ­ obrażeń o Bogu. Ewolu- c jo n ista p o w ie d z ia łb y z a p e w n e , że c h o d z i o sk o k g a tu n k o tw ó rc z y . Kto b y nie chciał w ziąć u d ziału w takim proce­

sie? A trakcyjne jest n a ­ w e t p o p ra w ie n ie w iz e ­ r u n k u w ła s n e g o w oczach rów ieśników lub innych osób, na których n am zależy. Jeszcze lepiej

byłoby popraw ić w łasną oso bo w o ść, choćby k u w łasnem u zadow oleniu (zakładając, że w iem y co to jest osobowość i rozu­

m ie m y c e lo w o ść jej kształtow ania).

E g z y ste n c ja liśc i s ą ­ dzą, że w szystko co czło­

w iek podejm uje jest w y­

nikiem w olnego w yboru, a to czym się staje, zale­

ży całkowicie od niego.

Los człow ieka w ięc nie jest z góry zd eterm in o ­ wany, lecz zależy od nie­

go samego, od jego w y­

boru. W zw iązku z tym pojawiają się pytania, czy m o ż e m y p rz e k ra c z a ć g ra n ic e , czy m o ż e m y przew yższać naszą n atu ­ rę, czy m ożem y p o p ra­

wiać naszą fizjologię? N a p y ta n ie F austa: „Kimże właściwie jestem?" Mefi- stofeles udzielił n astęp u­

jącej od po w iedzi: „Cóż, ostatecznie - jesteś tylko sobą/ Nałóż perukę o milio­

nach loków/ I wdrap się choćby na najwyższy cokół/

A mimo to ciągle będziesz tylko sobą" (tłum . J. Bu­

ras).

Znaki, które Pan Jezus czynił sprawiły, że N iko­

d e m d o sz e d ł d o w n io ­ sku, że M istrz z Galilei p o ch o d zi od Boga. N ie m ożna N ikodem a posą­

dzać o to, że udając się na spotkanie z Panem Jezu­

sem zainteresow any był w y łą c z n ie s p r a w ą c u ­ dów , że sąd ził, iż b y ły one kw estią opanow ania pew nej techniki lub in ­ struktażu. Ale jego trzeź­

w y f a ry z e js k i u m y s ł w zbraniał się p rzed przy- jęciem d o w ia d o m o śc i odpow iedzi Pana Jezusa:

„Zaprawdę, zaprawdę po­

wiadam ci, jeżeli ktoś się nie narodzi powtórnie, nie może

Słowo i Myśl n r 58/59

(9)

Narodziny z wody i Ducha

ujrzeć Królestwa Bożego".

Z kontynuacji tej rozm o­

w y w ynika, że pow tórne narodziny są narodzina­

m i z w o d y i z D ucha, a z a te m z d w u s k ła d o ­ wych, nie z jednej!

Z całokształtu naucza­

nia Pana Jezusa w ynika, że odróżniał O n n arodzi­

ny z niew iasty jako naro­

d z in y p ie r w o tn e , o d ew entu aln ych n aro d zin z w ody i z Ducha jako n a ­ ro d zin w tó rny ch, p rz y ­ w iązując w ag ę je d y n ie do tych drugich. U zasad­

nione jest w ięc pytanie, czy P an Jezus osobiście absolw ow ał w tó rn e n a ­ rodziny. Twierdząca od­

p o w ie d ź n a ta k p o s ta ­ w ione pytanie nie m oże p rz y n ie ść żadn ej ujm y św ięto ści P a n a Jezusa.

P rz e c iw n ie , w y ja ś n ia nam , jak n ależy tłu m a ­ czyć fakt, że sp ędzając o k re s m ło d z ie ń c z y w o k o lic a c h K a fa rn a u m , p r z e d ro z p o c z ę c ie m działalności publicznej, nie zw racał n a siebie ni­

czyjej uw agi.

W rozm ow ie z N iko­

dem em p o raz pierw szy pad a ze strony P ana Je­

zusa zastrzeżenie d o ty ­ czące m ożliw ości pełne­

go zrozum ienia Jego n a ­ uczania. O znacza to, ni mniej ni więcej, że p rzy ­ jęcie Jego n au k w ym aga duchow ego przygotow a­

nia. Po raz d rug i tego ro­

d zaju u w a g ę u słyszeli u c z n io w ie w c z a sie m ow y pożegnalnej (J 16, 12). Poruszanie się p o te­

ren ie n ie ro z p o z n a w a l­

ny m w ym aga rozw agi, a naw et ostrożności, co nie jest rów noznaczne z za­

kazem w stępu.

W tó rn e n a r o d z in y były dla N ikodem a cał­

kow itym novum . W To­

rze nie sp o tk ał nic p o ­ d o b n e g o . T ru d n o m u było n ad ąż y ć za m yślą Nauczyciela, a nau ka do­

tycząca „ sp ra w n ie b ie­

skich" nie m ogła być ła­

twa. N ie stała się ona ła­

tw iejszą dla nas. S tąpa­

m y ostrożnie, jak na polu m inow ym .

N arodzeni z w ody i z D u cha stan o w ią g ru p ę hierarchiczną w śród n a ­ ro d z o n y c h z n ie w ia st.

N ow onarodzenie nie d o ­ k o n u je się w sy stem ie pojęć filozoficznych ani interpretacji teorio - p o ­ z n a w c z y c h . D z iw n ie j­

szym m oże się w ydaw ać to, że n ie m a o n o nic

w spólnego z metafizyką, choć określenie „spraw y niebieskie" m ogłoby tak sugerować. M yślenie he­

brajskie było zaw sze m y­

ś le n ie m k o n k re tn y m , diam etralnie różnym od myślenia greckiego, chęt­

nie uciekającego w abs­

tra k c ję i u o g ó ln ie n ia . M ożna ostrożnie dodać, że nauczanie P ana Jezu­

sa jest jednakow o odległe od renesansu, jak od śre­

dniowiecza. Jest ono spo­

sobem n a życie, sp o so ­ bem n a życie doczesne i s p o s o b e m n a ży cie w ieczne. R ów nocześnie je s t k o n fro n ta c ją racji śm iertelnego ciała (carpe diem) z nieskazitelnym i elem entam i du szy lud z­

kiej.

Osoba now onarodzo­

na z w o dy i z D ucha nie m o g łab y p o zo stać n ie ­ zauw ażona. Światłą nie

zapala się, by stanęło pod łóżkiem (Mk 4,21). Czło­

w iek nie po to rodzi się pow tó rn ie, by pozostać w cien iu lu b w jakim ś w spaniałym odosobnie­

n iu . M ojżesz p o czter­

dziestu latach pobytu na pustyn i w raca do swego lud u, aby go w yp row a­

d z ić z n ie w o li. E liasz w raca z pustyni, aby n a­

maścić Elizeusza. C hry­

stus po czterdziestodnio­

w ym pobycie na pustyni wraca z odludzia i rozpo­

czy n a d z ia ła ln o ś ć p u ­ b liczn ą. Ż a d n a s a m o t­

ność, żadna sam ow ystar­

czalność ani sam ouw iel­

bienie nie jest celem p o ­ now nych narodzin. M oż­

na sądzić, że now onaro­

dzen ie jest fenom enem niezwykle rzadko w ystę­

pującym . W cale nie jest p e w n e , czy m o ż n a je p rz y p is a ć p o s z c z e g ó l­

nym uczniom Pana Jezu­

sa (Mt 18, 3). Form alna przynależność do g rupy 0 niczym nie przesądza.

A postoł mówi: „Ani ob­

rzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, lecz wiara, która jest czynna w miłości"

(Ga 5,6). Ścieżka prow a­

dząca w górę jest w ąska 1 stroma, a w dodatku ob­

w arow ana predestynacją i p re d y sp o z y c ja m i (Łk 10,21 i M t 11,25). C o m a n a m y ś li p r o ro k , g d y m ów i: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie". Czy p o ­ karm duchowy, czy w ia­

ra m oże zastąpić zap o ­ trzebow anie organizm u na kalorie, czy m oże za-

— - »

C hrzest ad w e n ty stó w w M arnie J-L.C harm et

(10)

stąpić chleb, jak to miało miejsce w w y p ad k u n a­

karm ienia tysięcy lu dzi kilkoma chlebami. W nie­

których sytuacjach P an Jezus ujawniał odrębno­

ści fizjologiczne. G dy w c z a sie r o z m o w y p r z y studni uczniowie zwróci­

li się do N iego: „Rabbi jedz" odrzekł im: „Ja mam do jedzenia pokarm, o któ­

rym wy nie wiecie. Moim pokarmem jest wypełniać wolę Tego, który mnie po­

słał, i wykonać Jego dzieło"

0 4 ,3 ).

Zanim fizyka ujaw ni­

ła nadzw yczajne p o k ła­

d y e n erg e ty czn e d r z e ­ miące w m aterii, biologia znacznie wcześniej poka­

zała nam cudow ne rezer­

w y tk w ią c e w o rg a n i­

z m a c h ż y w y c h . C zy m o ż n a o ty m z a p o ­ mnieć?

M ieszane uczucia b u ­ dzi w ypow iedź Pana Je­

zusa o Janie Chrzcicielu.

Zw ażyw szy, że ten w y ­ soko cenio ny jak o n aj­

w iększy spośród zrodzo­

nych z n iew iast Prorok n ie je s t u c z e s tn ik ie m Królestw a (Łk 7, 28 i M t 11, 11). W y d ź w ię k tej w ypow iedzi jest d ep ry ­ m ujący. Ś w iad czy o n a jednak o randze narodzo­

nych z w o d y i z D ucha uczestników Królestwa, a jednocześnie b u d zi re­

spekt. Czy dla nas, zw y­

k ły c h ś m ie r te ln ik ó w próg na wejściu do Kró­

lestw a nie jest ustaw iony za w y so k o ; czy je st to jeszcze próg, czy już b a­

riera . A p o sto ł tę sam ą w ątpliw ość w yraża sło­

wami: „jeżeli sprawiedliwy z trudem dojdzie do zbawie­

nia, to bezbożny i grzesznik gdzież się znajdą?" (1 P. 4,

18)

N ikt nam niczego nie m o że z a g w a ra n to w a ć , bo gw arancje i w iara w y­

kluczają się naw zajem . I nie trzeba zmyślnych sce­

nariu szy film ow ych ani sensacyjnych pow ieści, aby n astraszy ć zobojęt- niałego czytelnika. N aj­

w iększy d ram at rozgry­

w a się w św iadom ości, g d z ie ś w ia d o m e życie zderza się z nieuśw iado­

m io n ą k o n ie c z n o ś c ią , która p rzy p raw ia egzy- stencjalistów o tęgi ból głowy. Ale m am y w za­

n ad rzu odtrutkę. Jest nią n a sz ch ry sto c e n try z m . G dybyśm y go nie głosili, to d o n aszy ch p rz e w i­

n ie ń d o s z ło b y je szc ze jedno, bodajże najw ięk­

sze. Oto sedno m ądrości, bo „Fan w swoim wielkim miłosierdziu przez powsta­

nie z m artw ych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei" (1 P.

1, 3). W brew obaw om o rozłam czy podziały trze­

ba głosić ludziom , że nie m a z b a w ie n ia p o z a C h ry stu sem , że n ie m a z b a w ie n ia n ig d z ie in ­ dziej. Chyba, że jest ono kom uś niepotrzebne, że ktoś godzi się n a to, by

„być podobnym bydlętom, które giną" (Ps 49,13).

Człowiek um iera tyle razy, ile razy uczestniczy w ś m ie rc i b lisk ie j m u osoby, a naw et tyle razy, ile zdarzy m u się czytać rozw ieszone klepsydry.

N ie m oże jednak, nie p o ­ w inien próbow ać osw o­

ić się ze śmiercią. Pomyśl­

m y ty lk o b e z z b ę d n e j przesady, co w art byłby te n ś w ia t b e z J e z u s a C h r y s tu s a , b e z Jego zm artw ychw stania.

W ła d y s ła w P y tlik

J

uż od po n ad pół w ie­

ku, co roku w diece­

zjach Kościoła Ew an­

gelicko - A ugsburskiego w Polsce organizow ane są zjazdy chórów, najczę­

ściej połączone z uroczy­

s ty m n a b o ż e ń s tw e m . N ie k tó re z e sp o ły m ają s tu le tn ią ju ż tra d y c ję , m iędzy innym i chorzow ­ ski i katowicki, które od kilku lat należą do Pol­

skiego Z w iązku Chórów i Orkiestr.

N a Śląsku, zjazd chó­

rów diecezji katowickiej odbył się 21 kw ietnia. W Introicie przypadającym na tę niedzielę, zw aną Ju­

bilat ae, czytam y m iędzy innym i: „Śpiewajcie M u wspaniałą pieśń pochwalną.

Alleluja!" W pięknie o d ­ restaurow anym kościele Z m artw ychw stania Pań­

skiego w Katowicach za­

prezentow ało się d w ana­

ście z e sp o łó w p rz y b y ­ łych z: Krakowa - dyr.

M aria D ro z d , O p ola - dyr. Ig o r G riszczen k o , Golasowic - dyr. A lbert D ziadek, Orzesza - dyr.

E dyta M rozik, Zabrza - dyr. D aw id Ślusarczyk, Żor - dyr. Piotr Gaś, Cho­

rzow a - dy r. A d e la jd a Rom ańska, Św iętochło­

wic - dyr. Z u zan n a Ku- bies, Jastrzębia - Zdroju - dyr. A leksandra M arek,

Pszczyny - dyr. A leksan­

d ra N iem iec, Tychów - dyr. Jarosław W olanin i Katowic - dyr. M irosław B liw e rt. W y k o n a n o w spólną pieśń Zachowaj nas przy słowie swym ze słow am i M. Lutra i m u ­ zyką J. S. Bacha, a połą­

czonym i chóram i d y ry ­ gow ał M irosław Bliwert.

K ażdy zesp ó ł w y k o n ał p o d w ie k o m p o z y c je , w śró d nich Uczyń mnie Panie pieśnią swą K. Hła- w iczki, M oja piosnka J.

Św idra i Niebiosa głoszą L.

v an Beethovena. O gółem w y s tą p iło p ra w ie 400 ś p ie w a k ó w , z k tó ry c h każdy otrzym ał dyplom uczestnictw a w zjeździe.

Uroczystość tę prow adzi­

ła Ewa Bocek - O rzyszek.

Rów nież 21 kw ietnia odbył się w D rogom yślu zjazd chórów diecezji cie­

szyńskiej. Połączone ze­

społy, p o d k ie ru n k ie m A le k s a n d ry B o b rzy k - Maciej czyk, zaprezento­

w ały u tw ó r J. G aw lasa Chrystus nadzieją świata.

W ystąpiły chóry: z p ara­

fii Skoczów - mieszany, żeński i m ęski ,z G ole­

szow a - m ieszany i Sola Fide, z C ieszyna - m ie­

szany i m łodzieżow y, z Zam arski - m ęsk i. P o ­ n ad to : ch ó ry m ieszan e przybyły z: Kozakowic,

C hór z Jastrzębia Z droju Foto A utor

(11)

Zjazdy chórów ewangelickich - kronika

U stro n ia , B a ża n o w ic, W isły - Centrum, W isły - Głębce, W isły - Czarne, Jawornika, Bielska, Ja- worza, Cisownicy, Stare­

go Bielska, Starego Biel­

ska - Jaworza, Brennej, P u ń cow a, M ię d z y r z e ­ cza, W ieszczęta -Kowa­

la, Białej, Bladnie i Dro­

gomyśla. K ażdy zespół w y k o n a ł je d e n u tw ó r, w śró d nich: Psalm rado­

sny T. S zeligow skiego , Agnus Dei G. Bizeta oraz W tym świętym miejscu J.

M aklakiewicza. Podczas tego święta pieśni w ystą­

p iło około 800 śp ie w a ­ ków. Uroczystość po p ro ­ w ad ził przew odniczący D ie c e z ja ln e j K o m isji C hórów ks. radca Janusz Sikora.

W sobotę, 11 maja, do Sopotu zjechały w szyst­

kie zespoły, mające wziąć u d z ia ł w n ie d z ie ln y m zjeździe chórów diecezji p o m o rsk o - w ielk o p o l­

skiej. Czas poprzedzają­

cy tę uroczystość śpiew a­

cy spędzili n a zw iedza­

niu Trójmiasta, wspólnej rybnej kolacji i radosnym ś p ie w ie p o ś ró d o d g ło ­ sów morskich fal. W dniu zjazd u , p o u ro czy sty m nabożeństw ie zaprezen­

tow ały się chóry. Zespół z Bydgoszczy, który p ro ­ w adzi Karol M arcinkow ­ ski, w ykonał m. in. pieśń pasyjną K. Hławiczki Sta­

ry, szorstki krzyż i R. Pap- perta Dzwony. Chór z Ka­

lisza, p o d dyrekcją Rena­

ty C eroń zaśpiew ał m. in.

Jezu, tyś jest światłością du­

szy mojej oraz Na kolanach

będziemy łamać chleb - oby­

dw ie ze śpiew em solo­

w ym . Chórzyści z Ko­

s z a lin a p r o w a d z e n i przez M arię D ąbrow ską zaprezentowali m. in. Pa­

nie, Ty wiesz, że kocham Cię i Magnificat. Śpiewacy z Torunia w ykonali m. in.

Kyrie eleison, k tó ry m to u tw o r e m d y r y g o w a ła

A lek san d ra M olin oraz Błogo mi z moim Panem, z p a rtią solow ą, p o d d y ­ rekcją D agm ary Berndt - Jankowskiej. C hór z So­

p o tu z a ś p ie w a ł m . in.

utw ory: Głos duszy i O jakże piękny ranek - oba z partią solową. N a zakoń­

czenie uro czystości z e ­ sp o ły w y stą p iły razem m . in. śp iew ając: Jezus moją radością i Alleluja, chwalmy Pana. P ołączo­

n y m i ch ó ram i d y ry g o ­ w ał Tadeusz Abt. Po kon­

cercie ch ó ry o trzy m ały pam iątkow e dyplomy.

Zjazd chórów diecezji m azurskiej odbył się 30 maja, w zabytkow ym ko­

ściele w M rągow ie. Wy­

s tę p y ś p ie w a k ó w p o ­ p r z e d z ił s p e k ta k l p t.:

„Maski". Jest to pantom i­

m a o p o w iad ająca o lo­

sach chłopca, który p rze­

byw ał w śró d m łodzieży uzależnionej, by wreszcie p o w ierzy ć sw oje życie Bogu. Jako pierw sze w y ­ stąpiły chóry z: Olsztyna, Rynu, Giżycka, Sorkwit i Mrągowa. D ługo okla­

skiw any był ewangelicko

- katolicki chór z N id zi­

cy, który bardzo sw obod­

nie i naturalnie w ykonał dw ie m urzyńskie pieśni w sty lu G ospel. W sp a­

n ia le w y p a d ł ró w n ie ż z e s p ó ł n a jm ło d s z y c h śp iew ak ó w - „O w iecz­

ki". Połączone chóry za­

p re z e n to w a ły u tw o ry : Wielka jest dobroć Panie Twa, Laudate oraz Pan jest mocą swojego ludu. Po w y­

stępach rozdano p am iąt­

kow e dyplom y. To spo­

tkanie nie m iało charak­

te ru n ab o że ń stw a , je d ­ nakże połączono je z roz­

m yślaniam i, co zebrani przyjęli z aprobatą. N a zjeździe obecni byli tak­

że goście z Niemiec. Po święcie pieśni, organiza­

to rz y zap ro sili w sz y st­

kich na nieform alne spo­

tkanie, n a pięknym tere­

nie p rzed kościołem, p o ­ łączone m. in. z degusta­

cją g ro c h ó w k i, k tó rą przygotow ali żołnierze z miejscowej jednostki..

Rów nież 30 m aja od ­ był się zjazd chórów die­

cezji w arszaw skiej. Ze­

s p o ły s p o tk a ły się w Ew angelickim O środku D iakonii Parafii św. Trój­

cy w W a rs z a w ie , w d o m u „Tabita" w K on­

stancinie - Jeziornej. Pre­

zentację rozpoczęły p o ­ łączone chóry z Łodzi i Z gierza p o d d y rekcją A d a m a Ś w id e rsk ie g o . N astępn ie śpiew ały ze­

społy z: Łodzi - dyr. A.

Ś w iderski, Tom aszowa M a zo w ie c k ie g o - dyr.

Ewa K ononienko - P aw ­ las, Warszawy z parafii W niebow stąpienia P ań­

skiego - dyr. K atarzyna Folgart, Zgierza - dyr. Ja­

nin a U n das, Pabianic - dyr. M agdalena H udzie- czek - Cieślar, Zduńskiej Woli - dyr. A nna K rzysz­

tofiak i d ru g i chór z War­

szaw y , z parafii św. Trój­

cy - dyr. W anda Janow ­ ska. K ażdy chór w y k o ­ n a ł p o d w ie p ie ś n i - w ś r ó d n ic h u tw o r y : S c h u e tz a , B acha, H ła ­ w iczki, Sikory i Podoli.

W sp ó ln ie o d śp ie w a n o kan o n M ódlmy się, by po­

śród ludzi miłość i pokój żyły. Święto to zakończo­

n o w ręczen iem d y p lo ­ m ó w i z w ie d z a n ie m

„Tabity".

H en ryk O rzy sze k

C hór m ło d zieżo w y „H o san n a" z C ieszyna Foto A u to r

(12)

ŁUŻYCKI SUPERINTENDEHT CZY PEŁNOMOCNIK?

P

ierw szego kw ietnia (2002 r. - tłum.)p rz e ­ szed ł n a em ery tu rę su p erin ten d en t łużycki Al­

bert. Co zatem dalej z d zia­

łalnością n a niw ie łu ż y c ­ k iej? p r o b le m te n b y ł p rzed m io tem spotkań Łu­

życkiego S to w arz y szen ia P arafialnego w B udziszy- nie.

N a zebranie pierw sze, które odbyło się 26. stycz­

n ia (w sobotę) w M nisiej Baszcie, przyjechał z D re­

zna w yższy radca Ew ange- lic k o -L u te ra ń s k ie g o K o­

ścioła K rajow ego Saksonii H a ra ld B retschneider. W obecności ok. 35 zebranych zaprezentow ał on stanow i­

sko Saksońskiego Kościoła Krajowego.

Stanow isko superinten- d e n ta łu ży ck ieg o (w w y ­ m iarze pół etatu) chw ilow o nie zostanie obsadzone, p o ­ n ie w a ż z a d a n ie m te g o u rz ę d u jest z w ie rz c h n ic ­ tw o n a d p ra c ą lic z n y c h proboszczów . Tymczasem , łużycki du ch o w n y jest tyl­

ko je d e n . Z a d a n ia , k tó re d o tą d w y p e łn iał su p e rin ­ tendent łużycki, m a przejąć proboszcz n azw any „Beau­

ftragter d er Sorben bei d er Landeskirche",- co oznacza Pełnomocnika Łużyczan przy Kościele Krajowym (rów nież w w ym iarze pó ł etatu). Ta­

kie ro z w ią z a n ie - w g H.

B retschneidera - m a liczne zalety. Po pierw sze, nad al jako obowiązujące pozosta­

nie p ra w o kościelne z 1949 r. w odniesieniu do Ł uży­

cz an , w e d le k tó re g o jest z a p e w n io n e s ta n o w is k o superintendenta. U trzym a­

n a zostanie zatem m ożność p o n o w n e g o o b s a d z e n ia stanow iska superintenden­

ta łużyckiego w razie, g d y ­ b y w p rzyszłości n astąp ił w z r o s t lic z b y łu ż y c k ic h p ro b o sz czó w . Po d ru g ie .

ochrania ono w y n ag ro d ze­

n ie p rz e w id z ia n e d la s u ­ p erintendenta p rz ed zarzą­

d z e n ia m i o szc zęd n o śc io ­ w y m i podejm ow anym i w ram ach reform y struktural­

nej Saksońskiego Kościoła Krajowego. Po trzecie, n a ­ d a l u trz y m a się zw ią z e k m ięd zy Ł użyczanam i w y ­ z n a n ia e w an g elick ieg o z u rz ęd em Saksońskiego Ko­

ścioła K rajow ego, p o n ie ­ w aż „B eauftragter d er Sor­

b en bei d er Landeskirche"

po d leg a bezpośred n io a d ­ m in istra c ji S ak so ń sk ieg o K ościoła K rajow ego. Jego stanow isko m a status u rz ę­

d u proboszcza Saksońskie­

go K o ś c io ła K ra jo w e g o (L a n d e sk irc h lic h e P fa r r­

stelle). P odsum ow ując, H.

B retschneider prosił o zro ­ zum ienie jego intencji, aby Ł użyczanie nie m ieli w ra ­ że n ia , iż K ościół m ó g łb y

„zdem ontow ać" to, co łu ­ ży c k ie , i że ro z w a ż a się s p r a w ie d l iw e r o z s tr z y ­ gnięcie odpow iadające za­

rów no potrzebom rozwojo­

w y m Kościoła Krajowego, jak i d zisie jsz y m p o trz e ­ b o m Łużyczan.

W iększość obecnych nie zg o d z iła się z p o g lą d a m i H. B retschneidera. W toku d y s k u s ji o k a z a ło się, że p rz ed staw io n e propozycje z o s ta ły ju ż u p rz e d n io w k ie r o w n ic tw ie K o śc io ła K rajow ego i u zgo d n io n e, i p o stan o w io n e. W yw ołało to d alszą dyskusję. Z g o d ­ nie z praw em , p rz e d obsa­

dzeniem stanow iska łużyc­

kiego su p erin ten d e n ta p o ­ w in n o w y p o w ie d z ie ć się Stow arzyszenie Parafialne.

Do tego jednak nie doszło, pon iew aż tylko w m ałym k rę g u w ied z ia n o d o tą d o planach Kościoła K rajow e­

go. S tow arzyszenie P a ra ­ fia ln e d o w ie d z ia ło się o w szystkim dopiero na ze­

b r a n iu (26. s ty c z n ia - tłu m .) , z w y w o d ó w H . B retschneidera. Po praw ie trzygodzinnej dyskusji ze­

b ra n i uzgodnili, że n astęp ­ n e zeb ran ie S to w arzy sze­

nia odbędzie się bez p rz e d ­ staw iciela Kościoła Krajo­

w ego [...].

Z re d a g o w a n o lis t, w którym zgrom adzenie żąda ponow nego obsadzenia sta­

n o w isk a su p e rin te n d e n ta łużyckiego i w y ra ża swój sp rz e c iw w o b ec sp o so b u postępow ania zwierzchnic­

tw a kościelnego. Jednocze­

śnie w yrażono nadzieję na k o n s tr u k ty w n y d ia lo g z przedstaw icielam i Kościoła Krajowego. List przesłano b is k u p o w i S ak so ń sk ieg o Kościoła Krajowego ks. Yol- k ero w i K ressow i o raz do za rzą d u Kościoła Krajowe­

go w Dreźnie.

U rząd superin ten d en ta łużyckiego jest dla nas. Łu­

życzan, niezm iernie ważny.

Po pierwszej wojnie św iato­

wej Łużyczanie w yw alczy­

li sobie stanow isko w yższe­

go proboszcza łużyckiego, a po drugiej - u rz ą d superin- te n d e n ta łuży ck ieg o . N ie b y ło ła tw o Ł u ż y c z a n o m p rz ez o siem dziesiąt lat w Kościele K rajow ym . O no- w oobsadzeniu stanow iska superintendenta łużyckiego d y s k u to w a n o ju ż p r z e d d w u d ziestu laty. W tedy to fakt p rzyznania Siegfriedo- w i A lbertow i tej godności rozstrzygnął kw estię na do­

bro Łużyczan.

Dzisiaj z n o w u jesteśm y z m u s z e n i d o b ija ć się o u z n a n ie . S u p e rin te n d e n t łużycki m usi się troszczyć o w szystkie dzied zin y ży ­ cia religijnego jednego n a­

rodu, m ianow icie łużyckie­

go, i to bez pom ocy w sp ó ł­

pracow ników , inaczej niż je d e n „ B ea u ftrag te r" K o­

ścioła Krajowego p rz y Sak­

sońskim L andtagu albo je­

d en rzecznik radiow y. Ten sz e ro k i z a k re s d z ia ła n ia w y m ag a p ełnom ocnictw a ad m in istra c y jn e g o . Jakże często su p e rin te n d e n t A l­

bert składał ra p o rty o tym , że w niejednej parafii p o ­ m oc u zyskał raczej o d Łu­

ży c zan n ie zw ią z a n y c h z Kościołem niż od m em iec- kiego proboszcza. C zy b y ­ ło b y to m o ż liw e , g d y b y p rz ed staw iał się jako „Be­

auftragter"?

Polem działania su p er­

intendenta łużyckiego obję­

te są wszystkie parafie d w u ­ języczn y ch Łużyc. Jest to u rz ę d o w o re g io n a ln y o b ­ w ó d jego opieki i odpow ie­

dzialności. (Zgodnie z um o­

w ą m ię d z y G örlitz i D re­

znem , do obow iązków su­

p e rin te n d e n ta łużyckiego należy rów nież spraw ow a­

n ie o p iek i n a d p a ra fia m i K ościoła E w a n g elick ieg o Prow incji Śląskiej - części G órnych Łużyc). S uperin­

tendent łużycki jest tym d u ­ chow nym spośród probosz­

czów teg o re g io n u , k tó ry zajmuje się w szystkinu p ro ­ blem am i łużyckim i. M usi o n m ieć p ra w o głoszen ia kazania w tych parafiach, s p r a w o w a n ia p a m ią tk i W ieczerzy Pańskiej, udzie­

lania chrztów i ślubów, od ­ praw iania pogrzebów oraz d o z o ru n a d łużyckim ży ­ ciem parafialnym i udziela­

nia pom ocy parafiom . Do niego to należy obow iązek niesienia pom ocy d u sz p a ­ sterskiej proboszczom i in­

n y m w sp ó łp ra c o w n ik o m kościelnym, nad zó r n ad ich u rz ę d e m oraz piecza n a d ich sz k o le n ie m . M u si on m ieć p ra w o w izy to w a n ia parafii dwujęzycznych, w y ­ św ię c a n ia i m ia n o w a n ia p ro b o s z c z ó w łu ż y c k ic h , rozpatryw ania skarg, utrzy-

do kończenie na str. 15

Słowo i Myśl n r 58/59

(13)

JEST TAKIE MIEJSCE ...

J

eszcze z a p ew n e w sp o m in a m y n asze w akacyjne w yjazdy.

Jeszcze tu ż p rz e d zaśnięciem , k iedy pow iek i ciążą n a m a sen nie n ad sze d ł, w id z im y b a rw n e ob razy letnich w sp o ­ m nień. A m oże tęsknim y do innych czasów, do innych miejsc, które w naszych m yślach zaw sze b ę d ą piękne, b arw n e, pełne ciepła i życzliw ości.

I w m o im sercu jest i p o zo stan ie tak i obraz.

O d w ied z iłe m tego ro k u P ra g ę - stolicę R epubliki C zesk iej.

P ojechałem ta m n a za p ro szen ie n aszy c h w sp ó łw y z n a w c ó w z C zesk o b ratersk ieg o K ościoła E w angelickiego. U ro k ó w n a sz e ­ go p o łu d n io w e g o są sia d a nie trz e b a ch y b a szczeg ó ln ie z a ­ chw alać, ale p ozw ólcie że p o d zielę się kilkom a w sp o m n ie n ia ­ m i. Po p ie rw sz e za ra z p o p rzy je ź d z ie o trzy m ałe m k o m p le t inform acji n t. czeskiego ew a n g elicy z m u - jego h isto rii i d n ia dzisiejszeg o . M a teria ły te b ę d ą p o z a w z b o g a c a n ie m w s p o ­ m n ie ń nieo cen io n y m ź ró d łe m inform acji. O trzy m a łem - m ap ę

Kościół św. M arcina Foto CCE

P ra g i z zazn a cz en ie m w szy stk ich w aż n y c h d la tu ry sty miejsc, in fro m ato r „C zeska R eform acja", in fo rm ato r A k ad em ii E w an ­ gelickiej, in fo rm ato r D iakonii, in fo rm ato r ew angelickiego fa­

k u lte tu teologicznego U n iw e rsy te tu K arola, k o m p le t zdjęć i inform acji „P raska R eform acja", in fo rm ato r p ara fii e w a n g e­

lickiej św. Jakuba i w iele in n y c h drobiazgów . Jestem p o d w ra ­ że n ie m - w szy stk ie K ościoły ew angelickie ra z e m w Polsce n ie m o g ą p o ch w alić się ta k ą ilością m a teria łó w inform acyjnych.

C zyli m o ż n a ...

Byłem m ile w id z ia n y w b iu rz e rad c y G erh ard a Frey-Re- in in g h a u sa . C iepło p rzyjęło m n ie p a ra fia ln e koło p a ń n a czele z p. M a rtą P eszkovą. O d w ied z iłe m prof. P aw ią Filipi - d zie­

k an a w y d z ia łu teologii ew angelickiej i ks. Storka - p ro b o sz ­ cza p ara fii św. Jakuba. M iałem okazję u czestniczyć w sp o tk a ­ n ia ch w A k a d e m ii E w angelickiej i D iakonii. Z w ie d z a łe m z p rz e w o d n ik ie m m ia sto z jego p ro testan c k im i za b y tk a m i - w ty m kościół św. M arcina g d zie Jan H u s u d ziela ł p o raz p ie rw ­ szy k o m u n ii p o d d w o m a postaciam i. Jestem znów n a p ra w d ę p o d w rażen iem .

S pytacie d laczego o ty m piszę? Z d w ó ch pow o d ó w : -zach ęcam W as d o o d w ied z en ia Pragi; to w szy stk o o czym p isz ę m oże stać się także W aszym u d ziałe m - w rócicie d o kraju

D om im . Jana H u sa Foto CCE

p e łn i o p ty m izm u , że p o m im o tru d n o śc i n a p ra w d ę m ożna, że trzeb a ...

-chcę p rz e d sta w ić W am m oich g o sp o d a rz y i o p ie k u n ó w w spom nieć o m iejscu i ludziach, bez których to w szystko nie byłoby m ożliw e - „H usuv dum" oraz Jirina i M iloslav Storek.

Jest takie m iejsce w P ra d ze - H u so w y D om - p en sjo n at w c e n tru m P ragi, k tó ry p ro w a d z ą Jirina i M iłosław Storek. M iła spokojna atm osfera, św ie tn a kuchnia, d o b re m iejsce w y p a d o ­ w e d o z w ie d za n ia m ia sta oraz co n ajw ażniejsze p ełn a życzli­

w ość i po m o c w e w szy stk ich sp raw ac h . B ogaty p ro g ra m m o ­ jego p o b y tu z o rg a n izo w ali g o sp o d a rz e. S pokojny o d p o c z y ­ n ek p o m ęczących d n ia ch oraz w ieczo rn e ro zry w k i (koncerty w za b y tk o w y ch w n ętrz ach , teatr) w szy stk o to d o szło d o sk u t­

k u d zięk i Jirinie i M iloslavow i. C hciałbym im p o d zięk o w ać a Was zachęcić - odw iedzajcie H u so w y Dom .

C H U R C H PEN SIO N PR A H A , C zech R epublik, CZ 1100 P ra h a 1, Ju n g m a n n o v a 9 /2 2 , Jirina Storkova, M iloslav Storek, teł. + 420 (0) 602 -3 6 7 998, fax + 420 (0) 602 - 295 - 109, e-m ail church@email.-cz

D ro d z y Czytelnicy! Jeśli n a Waszej d ro d z e spotkaliście p o ­ d o b n e m iejsca i lu d z i - n apiszcie do n a s i p rze d staw c ie ich - zap reze n tu je m y W asze inform acje n a n aszy c h łam ach. M am n ad zieję że ty m sp so b em u ru c h a m ia m y b a n k m iejsc e w a n g e­

lickiego p o d ró żn ik a .

B ogu sław Tondera

Z bór ew angelicki św. Jakuba Foto CCE

Cytaty

Powiązane dokumenty

cych w ykonań, przybliżyła to co dzieje się na świecie i pokazała nowych twórców.. Do zobaczenia w przyszłym

tają się: „Jeśli jesteś Boże, to kim jesteś?" To nie jest takie łatwe, tego trzeba się nauczyć. A potrzeba wiele cierpliwości, aby nauczyć się rozmowy z Bogiem. I

łobną po śmierci ojca - „Nie zawsze wiem y dlaczego coś się dzieje, czasami jest to po prostu wola boska i należy ją przyjąć" - ripostuje

Do takiej perspektywy możemy dążyć, ale też nigdy nie uda nam się sprowadzić wszystkich przejawów religii i religijności do jednego wspólnego mianownika.. Obiektywizm wyraża

n ia. To jest realne niebezpieczeństwo i dlatego ta rocznica m oże okazać się kłopotliwa.. Kościół na swych drogach musi, niejednokrotnie, przeciwstawiać się tem u

no w pomnik Gizewiusza. przekształciła się w świecką księgę. Również na dzisiejszym pomniku zabrakło - rzecz godna ubolewania - symbolu chrześcijańskiego. Były to

kiedy czujesz się opuszczony przez Boga i świat, życzę Ci dzwonka przy bramie..

Wielość ról społecznych, w jakich m ożna spotkać wielu pastorów, jawi się bardziej jako przeszkoda niż pomoc dla współczesnego badacza.. Wiejski pleban m a tu