K ą '
^ M K
«*, J P A f f i U ^ ^ S r a i S I P ® I D I B ( D2 ir<»
«d„l ] ^ c r 2 6 .
erwit -7x-s ’
n d e n .j
Coli* Z D R U G IE J P O Ł O W I S T Y C Z N IA 1829 R O K U .
ieht
cUi! i y
nń, WIADOMOŚĆ O CYRENAICE I O MIEŚCIE CYRENE, zebrana z opisów podróży: K a p ita n a tó?1, B e e c h e y , P. D e l l a C e l l a i P. T. R. P a c h o
E f iii
’■ v osobno w różnych czasach odbytych.
Lubo jeograficzne wiadomości nasze obszer
niejsze są bez wątpienia i dokładniejsze aniżeli jakiegokolwiek bać z ludó-w starożytności, postrze
gamy wszelako, iż wiele krain, które im były naj
lepiej znane, są prawie zupełnie obcemi dla nas.
Od niedawnego to dopiero ez&su olbrzymie szcząt
ki Persepolis, Palmiry i T ćb ó w , przywrócone zostały podziwieniu 'św iata. M ało jeszcze b ar
dzo wiemy o krajach , które zostawały pod w ła dzą Kartagińczyków. Ale nic ina okolicy świa-
8
ta, coby tak zupełnemu uległa żapoinnieniu, jak ta co zajmuje wybrzeże między Trypolis i Egip- tem. Inne krainy wyzywały niejako usiłowania przedsiebierczyeh ,wędrowników; owa zaś nigdy ich nie powołała. Obojętność ta tern trudniej- sza jest do pojęcia , iż starożytna tej cząstki zie- mi sława powinnaby b y ła obudzić ciekawość któ
rego z Europejczyków. Ona to użyczyła poetom dawnym tych pięlinych obrazów i zajmujących powieści. Wielka Syrta, przestrach żeglarzy, ru.
chome piaski,co pod nogami wędrowników gore
ją, źródło Apolla, wzgórki Wdziękiń i Hespery- dów ogrody, winny istnienie swoje znajomości tych krajów jaką starożytni mieli. Ale najwię
cej zajmującym przedmiotem w tych okolicach są szczątki wspaniałe jednćj z najsławniejszych osad greckich. Cyrene jest miasta tego nazwi
sko. Otoczona naturalnemi szańcami, nie obu
dziła ona chciwości żadnego z obcych nieprzy
j a c ió ł, a wewnętrznemi wstrząsana rozruchami, nie starała się zachodzić w stosunki z narodami Cudzozieinskiemi. Chwała jej nie jest przez to mniej w ielką: Cyrene odznaczyła siezarówno w dziejach sztuk, umiejętności i przemysłu. Gre
cy i Rzymianie zwiedzali często te krainy dla nabywania rozlicznych wiadomości i kosztowa
nia przyjemności życia.
%Przed niedawnym dopiero czasem kraj ten zwrócił nakoniec uwagę kilku podróżnych. Pier
wszy z Europejczyków co nain o nim podał nic-
— 59 —
jakie w yobrażenie, b y ł P. Della C e lla , lekarz w ło sk i, który tow arzyszył Dejowi Trypolitań- skiem u^w wyprawie podłuż brzegów Śródziem
nego morza przedsięwziętej. Podróż t a , która m ia ła na celu zwiedzenie tej krainy, tak pod względem starożytności, jak i obecnego sta n u , uskuteczniona została w.latacl) 1821 -1822, i sta
ł a się źródłem bardzo zajmujących wiadomości o Cyrenaiće. W r. 1824, P. Pacho zwiedził też same k ra je , i zgłosił się o nagrodę przyrzeczoną przez T ow arzystw o, jeograficzne paryzkie, a k tó
ra przyznaną mu została przez komissję złożoną z P P . Maltę - Brun, Ja u b e rt i Barbier de Bocage.
Ważnym jest bardzo rapport tej koinissji, równic jak trzy pierwsze poszyły podróży P. Pacho, któ
re już wyszły z druku. Będziemy się starali przedstaw ić /tu czytelnikom niektóre wiadom o
ści o Cyrcnaice, korzystając z kilku d aieł o tym'
kraju napisanych. ,
Niepodobna mieć wyobrażenia o położeniu je n ograiicznćm Cyrenaiki, nie będąc poprzednio o- swojonym z położeniem Afryki w ogólności. W y
staw m y sobie płaszczyznę ruchom ych piasków, rozciągającą się we wszystkich kierunkach na inil tysiąc , i nie przedstawiającą innej rozm aito
ści nad Nil i Atlas, z których pierwszy skrapia- jąc część w schodnią , tworzy mieszkalne okolice Egiptu i Nubji, drugi zaś przecinając kraj w ró żnych kierunkach, zyzną Barbarję od reszty A- fryki oddziela. Na zachód Egiptu, gałęzie Atla
4v
su stają się coJpz płasciejszeini i nareszcie Zu;
pełnie nikną. Piasek zdaje się, odzyskiwać pa
nowanie swoje} ale wśród tej pustyni, znajduje się kraj obfity w źródła, które uzyzniają doliny i wzmagają nieustannie siłę najpiękniejszego rośli- nienia. Taką jest Cyrenaika.
Ponieważ kap. Beeehey z większym porząd
kiem i kolejnie odbywał podróże sw o je, będzie nam przeto służył za przewodnika w poznaniu, tej części Afryki. Inni podróżni będą nain tyle razy pomocni, ile kroć ważność mięjsca jakiego
■wymagać będzie bardziej szczegółowego opisu.
Przebywszy T a g u ira , niedaleko T ry p o li, po
dróżny zagłębia się w pustynię, która się prawie na c ałą rozciąga Afrykę. Pierwszych dni, kiedyje- szcze nie czuje się ani niedostatku wody, ani g ło d u , podróż ta jest nader przyjemna i ma w sobie cóś romansowego. Przestwór niczem nie
ograniczony, głębokie milczenie i zupełna samo
tność zachwycają podróżnego. Doznaje on uczuć niepodobnych do opisania, i równię żywych jak nowych zupełnie. Oko podróżnych wynagrodzo
ne bywa’za pierwsze w rażenia widokiem położe
nia doliny Łcbcda , która jest może najpiękniej
szą w' świdcic. Pyszne drzewa oliwne i piękne palm y zacieniają wioski porozrzucane w doli
nie, która najbogatszą i najświetniejszą okryta jest zielonością. Ale ziemia T rypolitańska przecho
dzi jeszcze pod wielu wzgjędami dolinę Lebcdy.
Starożytni chwalili bardzo tę cześć Afryki, ró-
^ wnio jak miasto Ł e p ti M a g n a , osadęfenicyjskn, której świetność zachowywała się ar do ostatiirch czasów państwa Rzymskiego. Szcr.ątki j e j , opi
sane przez Della C ełla, przedstawiają jedynie stosy gruzów niekształtnych, na p ó ł strawionych gorącym pustyni piaskiem. Dają się' tam postrze- . gać fundam enta gmachów w spaniałych, zwało-
^ n y c l i wieź, połam anych kolum n, i innyęh nic- 1 inniej ciekawych starożytności. Kapitan Smith,
‘ 11111 który te okolice w r. 1S17 przebiegał, i otrzy-
^ ^ jn a ł od Beja pozwolenie zabrania z sobą nicktó-
»••(* vych ułomków z ruin, bardzo został zdziwiony*
IP*i|| kiedy ich wcale nie znalazł przybywszy po nie.
Pr,,ł: Jako miłośnik starożytności zaczął śledzić coby
‘Wij/ się stało z najznakoinitszemi sztukam i, i dowie*
dział się nakoniec, że mieszkańcy posłyszawszy i « o zam iarach jego, pospieszyli się, i przed jego em nie przybyciem zabrali wszelkie ułam ki m arm urów, u sam których na kamienie do m łynów olejowych uży-
# « w ali.
M inąwszy M essoacata, postać k raju zupełnie ujroi się zm ienia: zamiast widoków zachw ycających, połń ukazuje się przestrzeń niezm ierna ziemi pozba- pietiH wionej wody i tego wszystkiego co może oży- ipięli w iać krajowid. Step ten okryty jest piaskiem
niezm iernie drobnym i lekkim, który z tej przy- rv(jje czyny łatw o się porusza i obsuwa. Arabowie nK\f znają niebezpieczeństwa, na jakie naraża się ten ehcj, co się w głąb kraju posuwa; ale podróżni an-
■ gielscy uważając za bajki to wszystko co im po-
— 62 —
wiadano, śmiało naprzód postępowali. Postrze
gli wkrótce że ich nie oszukiwali przewodnicy:
widzieli jak koń ugrąznąwszy W piasku, zniknął, i ledwie jezdziec potrafił się ocalić.
Kapitan Bechey, zmierzając następnie ku ino- -r rzu, oglądał zatokę W ielkiej - Syrty, przestrach starożytnych żeglarzy. Znalazł on ją zupełnić zgodną z opisami Strabona i innych jeografów.
Tam , stepy i morze łączą się z sobą nieznacznie, i kiedy podróżny mniema źc już daleko jest od lą d u , wpada nagle na ław ice piasku. Niebez
pieczeństwo żeglugi na tych wodach pomnażają jeszcze, gwałtowne w iatry północne, które panu
jąc ciągle prawie wpędzają okręty na miałczyste brzegu
Przebiegając okolice otaczające W ielką - Syr- tę, podróżny upatruje miejsc sław nych w staro
żytności. Chciałby między innem i poznać miej- ścę, w którym s ta ł ołtarz poświęcony braciom Philaini, młodym Kartagińczykom, którzy się po
świecili na spalenie żywcem, dla okazania słu
szności praw swojćj ojczyzny do ziemi w sporze będącej.
Po odbyciu przeszło dwudziestu mil drogi po- dłuż tych pustych brzegów, przybywa się na Pcntapole, dolinę skropioną przez 360 strumieni, i niegdyś kwitnącemi okrytą m iastami. Z tycfi jednem z najznakomitszych było miasto Berenicc, znane również, pod imieniem Hesperydy. Zwa
liska tylko ukazują się tam dzisiaj, jako jedyne
— 63 —
*' szczątki ludnego m ia sta , a nędzna wioska Ben- gazi zajmuje jego miejsce. Niedaleko ztam tąd, m iały istnieć niegdyś Hespćrydów ogrody. PP.
Beechey i Paclio nie zgadzają się względem .miej- sca ich posady. Nie przywodząc tutaj dowodów
* jakiemi obydwa zdania swoje uspraw iedliw iają,
^ udamy sie w dalszą ku Cyrenie podróż.
Nim gię do nićj przybędzie, droga prowadzi IM® na zwaliska T enchiry i Ptolemaidy. W idzieć tain is inoźna pomniki znakomite starożytności i bardzo
pięknie zachowane m arm ury.
W idok Cyrene wynagradza podróżnem u wszel- ftp kie trudy jakich w ciągu podróży doznał. Po- atof sada miasta tego jest równie osobliwsza jak w spa
n iała. W zniosłość na których leży, pochyla się
|-S; zwolna i schodzi do m orza, tworząc stopnie, stui z których każdy przedstawia drogę ponaznacza- ime ną jeszcze kołam i starożytnych wozów Cyreny, titii Około 800 stóp niżćj rozpościera się równina jiit| przyjem nie drzewam i zarośnięta, brzegiem ltfor- lin skim zakończona, która nader m iły przedstawia
r ipi krajowid. W idok ze szczytu pagórka Cyreny, o- bejm ując skały, równinę i o cean , jest ta k i, iż [roji . kapitan Beechej nie ośmiela się nawet go opisywać, sil Miejsce to jak wszystkie inne nie posiada w cale gmi stałych m ieszkań, ale iliajdują się tatn otwory 2(i w skałach w y k u te, które są dla koczowniczych
,0 Arabów wygodnćin i przyjemnein schronieniem.
1t W mieście i w okolicach jego dają się widzie,ć do- fi brze zachowane posągi, szczątki ozdób pałaco-
— 64 —
wych oraz ruiny rozległych domów. Najznako- uiitszem jednakże miejscem w Cyrenie jest Ne- cropolis albo miasto zm arłych.
Wszystkie ludy starożytności nie szczędziły bo
gactw swych i talentów na ozdabianie grobów ojców swoich; ale żaden może nie był w tym względzie tyle hojnym co Cyrenejczykowie. J e śli pałace i mieszkańcy z bogactwami i ze sztu
kami swemi zniknęli z powierzchni Cyreny/ Ne- cropolis, mówi P. Pacho, dostateczne i szczytne daje wyobraźcni-e o jej dawnym b la sk u , jćj nie
zm iernej ludności i stopniu cywilizacji. Ośm
•lub dziewięć rzędów grobowych jaskiń otacza gó
rę , na szczycie której leży stolica afrykańskiej Grecji. Jaskinie te zawierają groby i sarkofagi, rów nie znakomite pięknością i bogactwem swtsyeh ozdób, jak znaczną liczbą napisów* Fasady ich są bardzo piękne, i oznaczają wzrost lub upadek sztuk nadobnych w Cyrenie. Rzędy te grobów roz
ciągają się na przestrzeni jednomilowej prawie, i tworzą pewny rodzaj m iasta, równie ciekawego jak nadzwyczajnego, (f
P. Pacho przywiózł z śbbą wiele tamtejszych napisów, które przcdstąw ił Towarzystwu jeogra- ficzneinu w Paryżu. Towarzystwo z a ś, po głę- bekiein ich rozważeniu, znalazło że są małozna- cząccmi. Jeden z nich tylko, zasięga epoki nie podległości Syreny; wszelkie inne pochodzą z cza
sów nierównie późniejszych.
— «5 —
K apitan Beećhey nie ciągnął podróży swojej za
■ D e rn e , gdzie znalazł ruiny podobne do tych ja
kie w idział w krajach przez siebie zwiedzonych.
Od tego to punktu poczyna się dawna Marmary*
k a , gdzie P . Pacho będzie jedynym przewodni- kietn naszym. Okolica ta niższą jest od ( yre- 9 naiki, równie pod względem klimatu jak natury ziemi. Pomniki n aw et M armaryki nie przedsta- 549 'wiają już tego nadobnego piętna klassyczności, jakie jest Cyrenie właściwe; są one w ogólności
! mnićj zgrabne i zbliżają się więcej do stylu egip- W skiego.
Na zachód od Derny, na rozległej d o lin ie , ltM! znajdują się zwaliska K ubbehu, czyli dawnych ła źn i, do koła źródła wzniesionych, oraz szcząt-*
r^v Łi św iątyni, którą P. Pacho uważa za świątynię ,'f!' znaną pod imieniem W cnery, jeśli daę można V* w iarę niepewnym dosyć wiadomościom, jakich o ip tym pomniku dawne starczą podania.- Ruiny tćj mi świątyni leżą naprzeciwko przylądku T u r b a , bez n*it w ątpienia dawnego Z ep h yriu m , który dosyć nie- ta# wyraźnie Strabon i Pomponjusz "mieszczą pom ię
dzy Chcrsonezem cyrenaickiin i odnogą Nau- sthm us, ale którego położenie stanowczo później 0 150 stadjów od Zarynu ( D a rn is) bezimienny I Stadjazm oznacza. Odległość ta zgadza się do-
k ład n ie z pięcioma lieUes, które liczyli PP. Sm ith 1 Pacho pomiędzy Dcrną i T urbą. Podług tegoż
^ Stadjazma, stacja jedna zwana Aphrodisias znaj
dow ała się o 60 stadjów na zachód od Zcpliy-
rium , a imie to, przydaje on, winna była światy- ni W enery. P. Pacho korzysta z tego stanowcze
go objaśnienia , stwierdzonego nadto przez Scy- laxa. Przyjmując jego sposób widzenia, trzeba by jeszcze w yrzec, czyli świątynia ta Wenery wzniesioną była na brzegu z którego zniknęła, lub na szczycie góry, gdzie jej posady dotąd znaj.
dowaćby się powinny. Oto są okoliczności na których się opiera P. Pacho: »Lubo zwaliska te,
»mówi on, znajdują się na szczycie gór, nie zas
»na brzegu bezpośrednio przy stacji Aphrodisias,
»nie mogę wszelako wątpić iżby to być nie miały wruiny świątyni W enery. Położenie to budowli
»należącej do pierwszych Pentapoli (*) wieków,
»odpowiada nadto przyjętemu W ówczas przez
»Cyrenajczyków system atow i, oraz zgadza się z
»bndową świątyni wzniesionej na cześć bogini
»piękności. Mianożby świątynię W dziekiń sta-
»wiać w okolicy jałow ej, lub na wyspie skałami
»najeżonej, kiedy pobliskie wzgórza zielone swe
»murawy, uśm iechające się gaje i czyste przed- ostaw iały zdroje? Jakżeby myśl ta przeciwną
»była gustowi przyzwoitości miejscowych, do tak Dwysokicgo stopnia u Greków posunionelńu!
»Jakże przeciwnie mój pom ysł korzystnym jest
»dla niego! Z pagórka T a in m e ru , widzieć się
( * ) T a k z w a li G r e c y o k s l i e g , g(3 2ie w p o b lis k o sc i 5.
miast sij znajdowało.
— 67 —
ndają u stóp jego cieniste g aje, a wzrok sięga Wlt « daleko na rozległą morza płaszczyznę. Tak więCj nświątynia W enery w tajnikach gajów użyczać
• »m osła schronienia miłostkom młodych kochan-
\Y '
,ł »ków, a nieograniczony horyzontu widok, przed- )) sta w i a ł im obraz trw ałości ich uczuć. W ma- tyfis » łej odległości ku wschodowi, znajdują się jeszcze jidotąd w przyjemnem położeniu wysokie m irty,
»których pnie siłą czasu powydrąźane, jeszcze sic i* »zieIonem wieńczą liściem. Piękne te drzewa zw idziały zapewne wicie upły nionych wieków;
nieii »byt ich może równoczesnym jesl z ową^świą- bodt »tynią, lecz fteż sic ich przeznaczenia i ichsym -
wieli »bola z m ien iły ! świątynia runęła ręką zniszcze-
11 j« »nia potrącona; kiedy tym czasem zgrzybiałe pnie lai. »myrtów ozdabiają jeszcze wdzięki i m łodość:
»jest to zawsze drzewo piękności; przez samo na- iiń s\ »wet starzenie się staje się ono pięknićjszem.it skałi Sław ne porty Apisu i Paraetoniuin są dziś nę- (W(i dzriemi tylko wioskami, których przystanie pia- , pn szczyste zaspy w połow ie zawalają. Wszędzie reetł dają się postrzegać ślady rów'nie lięzńćj jak uo-
! j, byezajonej ludności. W idać w wielu miejscach joM jakie czyniono usiłow ania dla zaradzenia niedo-
statkowi wody. Liczne kanały kraj ten w"e wszyst-
|jjjj kich kierunkach przerzynają, i otaczają naw et pagórki; wszędzie napotykać można starożytne
— cytcrny i studnie.
Ludność kraju któryśmy przebiegli składa się wyłącznic z Arabów. Mowa-ich, obyczaje i zwy-.
— 68 —
ćaaje nie zakrywają bynajmniej ich pochodzenia.
Prowadzą oni życie koczownicze; trzody stano
wią ich jedyne bogactwo, a gościnnosc ich pier- wsza cnotę. Ludność Cyrenaiki dochodzie nis do 40,000 mieszkańców, M armaryki 35,000, Wici- Łiej-Syrty zaś do 25,000. Jeśli wiadomości przęz podróżnych naszych ogłoszone są dokładne, cał
kowita ludność tych niezm iernych wybrzeżównie przenosi 100,000 ludzi.
(E d in b . R ev.)
V .
W YPIS z DZIENNIKA PODRÓŻY ODBYTEJ w ROKU 182S, w celu zw iedzenia celniejszych w E uropie zakładów dobroczynnych i więzień, p r z e z E u s t a c h e g o M a r y l s k i e g o M ag.
Uniw. fV arszaw skiego.
(D a lszy ciąg.)
P o d r ó ż p r z e z c z ę ś ć F la n d r /i d o G a n d a w y .—* Wię->
z ie n ie w te in in ie s c ie — B r u x « lla — W a t e r lo o — W ię z ie n ie w W o r t e l b lis k o B r u x e l li— O g ó la e uwagi o w ię z ie
n ia c h h o le n d e r s k ic h .
D n ia 2 4 L ip c a .
Jeśli przyjem nie jest zwiedzającemu obcąkra- je napotykać okazałe widoki natury, zajmujące położenia, które bawią oko, i nieraz myśl i ser
69 —
ce człowieka do wyższych podnoszą uczuć, n ict równie więcej zajm uje widok czynnego życia mieszkańców, oraz znamion zamożności i wyższej
cywilizacji. . \
Udcrzającćin jest to wszystko za wstąpieniem na ziemię Flandrji. Uprawa gruntów w tym kraju, możnaby powiedzieć iż doszła aż do zbytku.
G runta te dzielą się na m ałe pola, które są utrzy
mywane z taką starannością, jak najpiękniejsze ogrody. Ziemia tam zupełnie różna od tej jaka się w H o la n d ji znajduje, poświęcona jest upra
wie zboża. Dobra jćj* upraw a tak ją czyni zy- z n ą , że wszędzie wielkie wydaje plony. 'Gło
wnem zatrudnieniem mieszkańców jest rolnictwo, jak tamtych prowincji handel; i z tej to przyczy
ny praw a do jednych prowincji zastosować się dające, drugim stają się uciążliwemi.
W przcjczdzie przez Flandrję uderza naprzód podróżnego bardzo znaczna między jej mieszkań- ccmi a Holendram i różnica. Inni są tu ludzie!
więcej uprzejmi-i w eseli, przyjemniejszych oby
czajów i więcej życia okazujący, mieszkańcy F lan drji mają pierwszeństwo przed tamtymi. W dnie uroczyste z lubością oddają się muzyce; a ztąd przebiegając wsie widzieć je można przybiera
ją c e postać bardzo wesołą; zewsząd daje się sły- szćć brzmienie rozmaitych instrum entów, i ze
wsząd radość, swoboda i zamożność rozweselają oko patrzącego. Flandrja jest już krajem wzgó- rzystym. Miasto Saint-N icolas odległe o cztery
mile' od Antwerpji, ma wiele fabryk płótna.—
Szczególniej znane jest z handlu zboza, do cze
go znajduje sin przcznacżony bardzo obszerny rynek; ten jednak w dniach targowych, dla zna
cznego napływ u krajowców i cudzoziemców, by.
w a niekiedy za 'szczupły.
Najznakomitsze miasto w F la n d r ji jest Gan
dawa (G and). Ma wiele gmachów okazałych;
najpiękniejszym zaś między niemi, a nawet takim którem u równie piękny rzadko w Europie zna- leśćby można, ^est ginach Uniwersytetu. — Bu
downiczy jego w yczerpał wszystkie oz'doby rzym
skiej architektury.
Znajduje się tu sław ne więzienie od którego nie znamy lepszego na stałym lądzie. Założone 1773 r. mieści w sobie około 1300 osadzonych za karę.
Gmach cały zabudowauy jest w ośmiokąty. K a
żdy z tych ośmiakątów przedzielony jest znowu lnurcin w ysokim , i stanowi oddzielny zupełnie budynek do którego osobna prowadzi bram a. .
W nitn osadzenijwieźnie nie wychodzą już dalej.
Tutaj umieszczone są liczne dla nich przeznaczone warsztaty; najwięcej zaś zajmują ich robieniem płótna. W każdej izbic sypialnej znajduje się dwóch więźniów, co znacznie dozór ułatw ia.
W zorowe to urządzenie w ew nętrzne daje in
stytutowi tem u pierwszeństwo, prze3* wszystkie- mi dotąd widzianemi więzieniami.
Z apłatę za roboty ukończone pobierają tygo
dniowo: połow a jej obracana na k ap ita ł, odda-
— 70 —
■ wana bywa do kassy oszczędności. Dobrze spra-
’ 1 wujący się więźnie umieszczeni są na liście, i przedstaw iani bywają królowi, który im czas kary
* aż do lat dwóch zm niejsza.— Podobnie jak męz- i czyzni, są tu utrzymywane i kobiety. Przymu-
rowano również do tego wielkiego gmachu areszt 1 ^ przeznaczony dla wojskowych, za mniejsze ich
przew inienia.
ttłtU
iropiti D n i a 2 6 L ip c * ,
ilu., Z Gandawy udaliśmy s’ę drogą do Bruocelli:
loku wszędzie w idać ńajurodzajnićjsze pola obsiane, zbożem , wszędzie kwitnący : stan rolnictw a za- tirtj,! dziwią patrzącego. Miasto A ssch e stanowi gra-,
nicę B rabancji od Flandrji.
Kiedy się do Bruxelli zbliżamy, rozmaitość gór [„ j. dosyć malownicze przedstaw ia widoki. Ileż znaj-
„w duje przyjemności w tem mieście cudzoziemiec przybywający z H olandji, z tych m iast bez ży
cia ! B rusella jest małym Paryżem . Czas moje
go tam pobytu był w chwilach gdzie miasto przy
b rało najprzyjemniejszą postać, z powodu napły
wu ze wszystkich stron mieszkańców. Była to uroczystość nazwana kermestie, podobna do na
szych kiermaszy albo jarm arków po m iasteczkach.
Przez dwa dni trw ały gonitwy na koniach : pier
wszego dnia ścigano się na krajowych, drugiego zaś na koniach angielskich.— O trzy mile od Bru- x.elli leży W a łe rlo o , pamiętne na zawsze bitwą,, w której, tyle wojsk różnych narodów, z taką za-
— 71 —
ciętością walczyło; zwycięzcy drogo, bo wielkim krw i przelewem , opłacili tryumfy swoje.
Od tćj epoki cudzoziemcy, a mianowicie An- glicy, których rodaków tak wiele tain poległo, zw iedzają ciekawie pola W a terlo o .
Ściany małego kościołka ozdobione są marinu- ram i, na których wyryte są nazwiska jenerałów i innych offićcrów, którzy znalczli zgon na polu bitwy. Prusacy wznieśli tu na pam iątkę odnie
sionego zwycięztwa piękny pomnik z żelaza.
D n i a 2 7 L ip c a .
Puściliśmy się wódą do W ilw o rd , dla zwiedze
nia znajdującego się tam więzienia kryminalnego.
Miasto dawniej warowne, miało zamek gdzie wię*
źniowie stanu byli osadzani. W sław iła go wię
cej pobytem swoim Znana w świecie uczonym z m iłych poezji Pani D eshoulieres, aniżeli jego dawni posiadacze__ W trąciły ją tu intrygi dwo
ru; a w muraćh zamku tego napisała ona wiersz pod tytułem : L es m outons.
Na dawnych szczątkach zamku M arja-Teresa kazała wystawić w r. 1776 obszerny Dorn popra
wy. Mniej je st dobrym rozkład jego budowli, ale czystość największa , powietrze dobre w iz
bach, gdzie warsztaty są umieszczone, daje pier
wszeństwo temu instytutowi nad więzieniem W Gandawie.— Więźniowie zaopatrują wojsko wró- zne wyroby rąk swoich. Obok tego wiele jest war
sztatów zatrudnionymi wyrabianiem płótna. I tu>.
liii m w t- •
taj m a miejsce zwyczaj przedstaw iania do uła«
itiii skawicnia monarchy, tych co się dobrem odzna- (4; czają postępowaniem. Chwalebne to urządzenie, które ma służyć za pobudkę do dobrego ich spra-
|im wowania się, zdaje się chybiać celu sw ego, ja k
jen® słusznie uw ażał D yrektor więzienia: 4gdy bowiem
im, liczba mogących być ułaskaw ionym i jest ozna>>
IUh czona i pięciu tylko na stu doznaje tej ła sk i, o- tlau kbliezność ta przeto daje powód do słusznych na
rzekań tym co równie dobrze jak tamci sięsp ra- t 1 w ują.— Nadto, w wyborze przedstaw ianych bar-, liii dzo w ielka zachodzi trudność. Ograniczenie tako-
liu li: we wypadałoby jak się zdaje uchylić; a potrzebę tę
'diiti wskazuje naw et ogólne dostrzeżenie wszystkich rai przełożonych w ięzień, łż najgorsi zb rodniarze, Wij bywają częstokroć w więzieniach najlepszymi di je; ludźmi.
mii Liczba ogólna ukaranych wynosiła za naszej t»i' b ytności: mezczyzn 1615, kobiet zaś tylko 200.
Zasady adm inistracji więzienia są tu też same co i w Gandawie. Żywność dla więźniów do-
||Bp stawia przedsiębierca, ale każdy wie jak ą jej i- y, lość ma dostać.
u , Jeśli zwrócimy uwagę na więzienia tutejsze, z pociechą wyznać musimy, iż uczucia ludzkości tK(J przyjęte tam śą za zsaad ę w obchodzeniu się z wy- j(f! stępnymi. Nie używają wcale kajdan; więźniowie
w obrębie murów, zajęci są ciągłą pracą, do ktd- H rej znajdują zachętę, gdy z zarobionej za p ra c ę -
kwoty, odbierają połowę do zużycia W więzie- 10
wirt; druga połowa jest dla nich oddawana do kassy oszczędności, -aby po wyjściu z domu po
prawy sposób utrzym ania się micc mogli. Do tego nawet doszły moralne zasady, w tym insły.
tucie, iż praca nie jest hańbą dla więźnia, prze*
wystawianie go na T oboty p u b liczn e, ale raczej
•hagrodą za dobre sprawowanie się jego. Od
osobnienie go zaś od d ru g ich , wzbronienie pra«
cy, jest środkiem ukarania złych postępków. Nic znają ta bynajmniej bicia, a utrzym a nic więźniów tak pod względem żywności , jak odzieży i po- mieszkania, nietylko jest przyzwoite, ale niekie
dy nawet aż do zbytku dochodzi.
Uwagom tym towarzyszyć może i to ważne po»
strzeżenie, iż rząd mógłby więcej dawać bacze
n ia nappopfawę moralną więźnipw, a środki do tego prowadzące znaleścby można najłatw iej i najkorzystniej w naukach religijnych. Ileżby po
żytecznym było zaprowadzenie instytutu, w któ- rymby kształcono ku ternu celow i duchownych.
W. więzieniach to szczególniej, gdzie znajdujesif nagromadzenie tylu ludzi', tak różnego wychowa
n ia i różnego usposobienia m oralnęgo, potrzeba bardzo ukształconych kapłanów .
Nic przestanie to być nigdy jednym z najwa
żniejszych zarzulów przeciwko zakładow i temu, iż więcej zdają się zajmować osłodzeniem losu tych nieszczęśliwych i jak najlepszćin ich utrzyma
niem , aniżeli uępos-obi-enlein ich inoralnćin, iżby po wyjściu z więzienia użytecznymi stać się mogli
dla towarzystwa, eo w łaśnie jest jednym zn ajg łó -
* JtH wniejszych eelów podobnych instytutów. £tąd li- czne uczą przykłady, i i w ielu często powraca 1 'jai| nazad do domów poprawy. — Dają i io® wpraw- 9»iu dzie poznać zbawienne skutki pracy, Lecz nią
i ale:; m ając sposobności znalezienia jej, stają się przez ijtji,' to samo na nowo występnymi.
t y m Wy ej^ g U z jioclrói w P , M a i r y l s k i e g o k o ń u z y
»pW, sie p r z e je id z k a jego w H ol<*:n 0 )i; o p isy in n y ć h kr;i;uw p o d flicitji. ty m ż e w z g lę d e m z w ie d z a n y c h pó i.n ićj ę z jU -ln ik o n i u d z ie -
dłitij lQnu b5d?-
a le i . - - - - -
— 75 * •—
WIADOMOŚCI O P E R S JI.
(Dokończenie
M n ie m a n ie P e r s ó w o p o d r ó ż n y c h i s t a r o iy t n ik a c h ’—>
D z ik ie o s ł y — U k ł a d a n i e ’ s o k o ł ó w — R u in y M a d e r - e - S u l im a n — A k - lih d — Z w ie r c ia d ła — M e d ih -k a n — Ile-, j a t o w i e — ls p a h a n - 1— M ie s z c z a n ie i. c h ło p i w P i r s j k
Skłonność [Europejczyków do podróży i db zwiedzania zabytków dawnej wielkości i chw ały narodów, jąst niepojętą dla Azjanów. Persowie dziwili sie niezm iernie niektórym panoin angiel
skim, którzy dla tego tylko towarzyszyli a m k s - sadorowi, aby zwiedzić szczątki Persepolis i inr nc starożytności pomniki; nie mogło im się w g ło .
/
w ic p o m ieścić ja k m ogli d o b ro w o ln ie p u s z cz a ć się w podróż, często z p rz y k ro ś c ia m i p o łą cz o n ą , m ogąc sobie spo k o jn ie w dom u sp o cz y w a ć.
W d alszej po d ró ży p o strz e g ł a u to r d z ik ie g o o- s ł a , którego k ilk a m il ścigano. P o w ra c a ją c je d n akże natrafio n o w ie le in n e j ż w ie rzy n y , z któ - r ć j psy p ię c iu , a s o k o ły sz e ściu za ję cy s c h w y t a ły . '
Ambassador w czasie bytności swej w Szyraz, otrzym ał b y ł w podarunku tak zwanego królew
skiego sokoła ( Szah B az). Autor postrzegł, iż pierwszy sokolnik Nulih-Beg opatrzył go w skó
rzane pęto, i przekonał się w krotce o potrze
bie tćj ostrożności. Zajace tamtejsze są bardzo silne; kiedy więc sokół zapuści w grzbiet ucie
kającego jedną szponę, drugą posuwa po ziem i, dopóki nie uchwyci się za kępę trawy, a w ten- czas wyrywający się zając mógłby go łatw o ro- zcdrzćć, gdyby nie to pęto na udach. «Za dru- giem wypuszczeniem sokołów, mówi autor, mie- lióiny dowód nadzwyczajnego inęztwa jednego z tych ptaków, które w całej postaci jego, a szcze
gólnie w oczach się objawia. Przytrzym ał oh za pierwszem uderzeniem zająca, i wywrócił go, gdy w tein dwa charty, które się zę smyczy wyr
wały, nadbiegły dla schwytania zwierzyny. Ale sokół uderzył na nic śm iało , zasłonił zdobycz swoją i z wielkićm podziwienicin naszćm znie
w olił psów do ucieczki. Nawet z m ałym i soko-
— 76 —
-!'ami odbywaliśmy wyborne polowanie na kuro^
patWy.
Z Persppolis odbyli podróżni trzy pochody za
nim znowu natrafili na miejsce uwagi godne;
tem zaś by ty i?uiny, które tam M a d er-e-S u litn a n albo ruinam i matki Salomona nazywają. Zabyt
ki te starożytności niemniej jak Persepolis zaj
m ow ały rozmaitych podróżnych, a domysły o ich początku niemniej są rozm aite. Mniemają niektórzy, że to ma być grób Batseby, żonyUrja- s z a , która przez Dawida porw ana była matką Salomona. M niemanie to tylko ma naprzeciw sobie , iź równie Salomon ja k m atka jego o ty
siąc mil (ang.) praw ie od tego miejsca byli od
daleń;, i niepodobną jest aby je za grób dla nich obrać iniano. P odług zdania innych ma to być grobowiec S u lim an a, dziesiątego kalify z rodu Alego; sprzecznym atoli z tem zdaniem jest bar*
dzo starożytny styl architektury i n ap is, który inną wskazuje epokę. — Inni badacze staroży
tności uważają ruiny te za T a sa rg a d a e, czyli miejsce spoczynku Cyrusa. Autor kilka godzili tylko w tem miejscu zabaw ił.
Najbliższe miejsce po tem zasługujące na wzmiankę jest wieś A k l i k d , gdzie ostatnia am- bassada kilka dni przepędziła. Leży ona pośród dziwnie pięknej (doliny, otoczonej górami i licz- nCmi skropionej strumykami. Ogród i gaiki w sa
rn,eui miejscu i do koła niego, są nader pow a
bne dla podróżujących w P e rsji, k tóra, oprócz
— 78 —
M azanderu (dawnej Hirkanji) i niektórych innych prow incjiaad morzem Iiaspijskiem, jest w ogólno- ści krajem jałowym, suchym i żadnej znaczniej
szej rzeki, prócz niewielu strum ieni nie posiada
jącym.
Jeśli można ,dać wiarę tem u co mówili podróż
nym mieszkańcy Aklihdu, żadnej tam prawię nie znają choroby. Ośmdziesięcio-letiy starzec mówił do autora: nRzadko tu umieramy inaczej jak w b ar
dzo podeszłym-wieku; widzicie więc jak ieto czaro
dziejskie jest ustronie. Słyszałem , mówił tenże jak Mullah jeden zapew niał, iż nasze miasto Aklilid al
bo Kalihd (klucz), nazwane jest tak dlaswojej pię
kności i zdrowego powietrza, to jest niejako klu
czem do ra ju .« — »Ale doznajecie tu równie jak i'in n i ucisku i niewoli, mój przyjaciela?« — E j, mamy także swoje przykrości, które nam niekie
dy się wydarzają, ale się za to cieszymy się poby
tem w tem miejscu- roskoszy pełnem .n Opowia
d a ł dalćj, jak się mocno strwożyli, kiedy się do
wiedzieli, że tamtędy przeprow adzane być- mają zw ierciadła nadzwyczajnej wielkości przez ain- bassadora dla Szacha wiezione! słyszeli bowiem że ich użyć miano do przeprow adzania, ! że już wielu innyeh okolic mieszkańców odebrało karę za Uszkodzenie mimowolne tych zw ierciadeł.
Radość ich była trudna do opisania, kiedy ode
brali wiadomość, że zw ierciadła na m ułach bę
dą więzione bez użycia ich pomocy.
» W cią g u po d ró ży z P e rs e p o lis do Is p a h a n u ,
mówi autor, uapotkaliśm y kilka w ielkich kgczo- wisk Ilcyatów: w idziałem ja juz dawniej wielu z tego rodu lu d z i, i przekonałem się, że naw et najnędzniejsi pomiędzy nim i, nietylko przeby
wają w obozie, gdzie są od niedostatku zasło - nieni, ale w gminach albo raczej rodz.inach, do których należą, doznają poszanowania, które ich musi szczęśliwymi czynić. Tćj klassie ludu per
skiego zapew nia bezpieczeństwo i-swobodę jego śmiałość i jedność niezachwiana; chociaż w poko
leniu z przyczyn politycznych jakie nieporozumie
nie nastąpi, co często się w ydarza, wszelako u- inysły pojedynczych członków nie ulegają zmia
nie; a naw et lubo pochodzą z rodu męztwem i wiernością znakomitego, nieraz przecież w służ
bie zwycięzców widzieć ich m ożna; ale na ów- czas nie ukryw ają wcale nieprzyjaznych uczuć sw.oich, tak iż zwycięzcy muszą się zwykle ł a godnymi okazywać względem takich otwartości dowodów.« Jeden z tych lleyatów mówił w u - właczający sposób o Szachu perskim , w obecno
ści kilkudziesięciu osób, a mianowicie z powodu nieprzyjaznej domowi' panującem u rod*iny Zen- dów, której b y ł niegdyś stronnikiem . Autór mó
wiąc z nim nazajutrz sam na sa m , w ynurzył obawę swoją, aby mu wczorajsze mowy nie za
szkodziły. »Nie lękajcie s ię , odpowiedział mu, w całej Persji nie ma już ani jednego xiążęcia z rodu Zendów, któryby o tron tnógł się z Sza
chem współubiegać. Kadszyrowie (rodzina pa
— 80 —
nująca) i ich stronnicy nie dbają wicie o wyra
zy, które im bynajmniej szkodliwymi być nić mogą. A nadto, król jest, jak tosam iście uważali, łaskaw y pan, i dosyć ma rozsądku, aby się prze
konać że serc naszego pokolenia zmienić nie po
trafi. W ie on rów nież, iż lubo wiele mówimy, jesteśmy wszelako w ierni tym którym służymy, byle z nami postępowano z szacunkiem i ufno
ścią.
W wiosce Taaghun niedaleko od Ispahanu za
trzymawszy się ostatnia ambassada zastała tam ma
gnata perskiego M irzę-M ed ih - kana , który pod Lordem Clyve w Bengalu służył. Mówił on z uniesieniem o tym wielkim człowieku, równie jak o jenerale Carnac i w ielu innych Anglikach. Z majątkiem jaki w Indjach zgrom adził, oddalił się do ińićjsca urodzenia sw ego, i uży\Vał tam przyjemności spokojnego życia. Tym razem nie zastali już podróżni tego Anglików przyjaciela:
u m a rł on przed dwoma laty, a syn jego wraz z majątkiem i przychylność ojca do tego narodu o-
dziedzicźył. ■
Okolica Ispahpnu przechodzi wszystko piękno
ścią położenia swego i zyznością ziemi, 'a widok m iasta z daleka zaraz je st okazały. Pośtrzcdz tu można wszystko co się szlachetnem nazwać inoże: gaje, aleje i mnóstwo wydatnej piękności ogrodów, otacza ruiny tej nieg d yś znakom itej kró
lów stolicy. Za zbliżeniem się do niej, znika część pewna złudzenia, ale pozostają piętna za-
lńoźności a naw et okazałości, i inożnaby, ja k mówi autor, napisać xięgę ca łą o w s^aniałćm po*
łożeniu oko/ie, o pałacach, które n a w e t w upad
ku swoim są w spaniałe, o publicznych budo
wlach z ogromnemi drzwiami z czy stego srebra, pysznych m ostach, ła ź n ia c h , sklepionych s k ła d ach k upieckich, zdrojach, o szcr.oko słynącej rzece Z indih-ruhd i nad nią lezących ogrodach, dzikicmi drzewami figowemi zacipnionych, kwia
tam i i owocami strefy um iarkow anej ozdobnych;
a po w yczerpaniu cierpliw ości czytelnika przez opisywanie tylu szczegółowych piękności i b ło go sław ieństw , jakiem i natura i sztuka Ispahan u d a ro w ały , pozostałoby jeszcze do opisania 200,000 mieszkańców tego miasta, których w ięk
sza połowa wyszła w najpiękniejszych ubiorach sw oich, dla przyjęcia godnie przybyw ającego am bassadora.— »W kilka dni po przyjczdzie na
szym, mówi autor, gubernator d a ł dla am bassado
ra ucztę, która jak zwykle od konfektów i owoców się z a c z ęła ; lu lk i, kaw a, skoki n a-lin ach , szer
m ierze i sztuczne ognie, oraz kosztowna wiecze
rza zakończyły biesiadę. Innego znowu dnia zaproszeni byliśmy na śniadanie do starego przy
jaciela mego Hadszi Ib rah im a K alcd u n ih , k tó ry nas częstow ał mlekiem na 72 sposobów przyporządzonem . Liczba ta odpowiada ilości sekt religji mahom etańskiej. Czyli jednak owa okoliczność b y ła istotnie alluzją do mnóstwa od
m iennych m niem ań m uzułm ańskich, nic mógłbym U
— SI —
— 82 —
powiedzieć « pewności;}, ale potrawy były b a r
dzo kosztowne, i cieszyłem się mocno, źem przy
jaciela mego, litóry razem był wielkiip gospoda
rzem rolnym i Ketkodahem albo Urzędnikiem naczelnym oTiręgu Kaleduńskiego w ls p a lia n ie , zn alazł ró y n ie skrom nie przybranego, równie prostego i otwartego w rozm ow ie, i równie we
sołego, jakem go przed dzlesięcią laty zostawił.
Z aprow adził on gości do m iejsca cudownego w pom ieszkaniu swojem, tó je s t do upadających mi
naretów . Jeśli kto na który z nich w stąpi, i poruszać się będzie, wieża trząść się zaczyna, i poruszenie to udziela się innym m inaretom , cho
ciaż te o 40 stóp , to jest o całą szerokość me.
czctu do litórego n ależą, są od siebie odległe.
Kiedy towarzysze moi doświadczenie to pow ta
rzali , i nad przyczyną dziwu tego łam ali .sobie głowy, rozm awiałem z Hadszi Ibrahim em na ta rasie. Postrzegłem ztam tąd m ałą wioseczkę w
odległości m ili, zupełnie opuszczoną. »Jest że to skutkiem uciemiężenia ?« zapytałem go. —
»N Ie«— odpow iedział: je st w tem coś gorszego jeśzcze«— »Jak to, wszak Turkom anie nie po
suwają przecież aż pod miasto i ieprzyjacielskich napadów swoich ? « — »Toby przecież nie przy
prow adziło wsi do takiego sta n u ;« (rzek ł z u- śmiechem Ibrahim ) jest to dziełem pewnego le
karza, i człowieka wcale do rzeczy, który b y łb a r- dzo sławnym, i zasługiw ał na tę sławę zwłaszcza u sukccssorów swoich paćjentów ; wieś, ta w pa
_ 83 —
d ła w jego ręce w literalnem znaczeniu od pię
ciu lat praw ie. Dziś oddalił on się, nie wiein jednakże d o tą d ; bodaiby mu się dobrze tain wio
d ło , i bodajby nigdy więcej do nas nie. po- w raeał.« j
» Z w iedziłem , mdwi autor, w towarzystwie czę
ści osób do ambassady należących, rozu/aito H e - n u n a m y albo łaźłiie Ispahańskin. Ł aźnia Ku- sru Agi zdaw ała iirfsię być ze wszystkich najlepsza Kiedy pierwsze poselstwo, przybyło do P e rsji powątpiewano jeszcze czyli; do tego rodzaju zbyt
ku przypuszczeni będziemy. Szczęściem dla nas,, uw ażano ła źn ie owe nietylko pod w.zględem>.
■wygody, ale naw et jakp ornakę uszanowania; a ten-, sposób widzenia rzeczy' ainbassador um iał jesz cze p rz e z stosownie użytą hojnoś.ć w, tak dobrem po
staw ić’ św ietle, iż nieczyści i.niew ierni chrześcja- nie zam ienili się od razu w pożądanych gości, których obecnością pragiupno w każdem mieście uczcić łaźn ie publiczne. — Mieszkańcy Ispaha- nu uw ażani są za żywych i pojętnych. Tak jak w wielU w iększych m iastach p e rsk ich , różnią się oni rów nie zewnętrzną postacią jak i ch arakte
rem o d 'lu d u wiejskiego. T en ostatni, lubo nie mogę powiedzieć abym między nim m iał widzieć żebraka, nie opływ ają przecież nawet w najpierw- sze życia potrzeby. Nie można było wieśnia
ków, ani ze względu pomieszkania, ani ze wzglę
du ubioru, porównywać z m ieszczanam i, a na
w et zdaw ali się nie znać tak dobrego pożywię-
n ia , co zapewne ciężkiemu uciem iężeniu przypi
sać należało. Mimo tego, postrzegłem , iż kon- tenei są ze. swego obecnego po ło żen ia, chociaż często uskarżają się głośno i w p rzjk ry sposób na zwierzchność swoją. W ogólności są to lu
dzie łagodnego charakteru i silnej budowy cia
ł a . Ileyatow ie żyją z trzód sw oich; z serem i zwarzonćm mlekiem swojem jedzą oni tw ardy i czarny chleb 2 jęczmienia i ryżu. Mieszkańcy wsi pośród upraw nych równin przebyw ający, jer.
dzą m ało potraw mięsnych, a w ię ce j za to pszen
nego chleba, drobiu, jaj, legumin i owoców. O- bie klassy mieszkańców są zarówno ciemne; kq-r czujący nie chcą się uczyć, a zam ieszk alrw ina*.
łych i wielkich wsiach , nie mają do tego spo
sobności.— Inaczej rzecz ma się w w ielkich mia
s ta c h , a mianowicie w miejscaeh rękodzielni
czych^ lain pospolicie mieszkańcy są dobrze u - brani, a cała zew nętrzna postać okazuje że żyją, wygodnie. W e wszystkich takich m iastach znaj-, duje się mnóstwo szkół, a w m iastąch stołecznych prowincji na wet kolegja. W Ispahanie, oprócz naj
niższej klassy ludu, wszyscy praw ie um ieją czytać, a rzemieślnicy i kram arze niem niej są obeznani z pianam i najlepszych poetów , jak klassy" w yższe.
Upodobanie w tej części nauk między młodzieżą miejską zdaje się w chorobę zamieniać., Ci bo
wiem T alib-uhl Umowie, albo szperacze um ieję
tn o ści, jak tu studentów n azy w ają, zbierają się kupami na dziedzińcach kollegjów swoich, lub
— 85 —
przed bram am i, i powtarzają poezje, albo dyspu- tują o ciemnych dogmatach i naukach filozofi
cznych lub religijnych dzieł swoich; a nieraz by
wają niezdatni do żadnego innego pow ołania.«
iiPomimo takich wyjątków od ogólnego praw i
dła, nie można odmówić czynności i przem ysłu mieszkańcom Ispahanu. 'Uchodzą oni za najlep
szych fabrykantów', ale razem za najgorszych żoł
nierzy w całej Persji. Jakiekolw iek z resztą jest ich zachow anie się na polu bitwy: jednak śmia
łością w m ow ie, w rozwiązywaniu rzeczy zawi
łych wydatnie się odznaczają; spuszczają się oni na swoją niezachw ianą przytomność u m y słu , i na swój talent w odpow iadaniu.« .
»Przed kilkunasty laty, b ra t sławnego m inistra Hadszi Ib ra h im a , którego rodzina spraw ow ała naówczas pierw sze w k raju urzędy, b y ł rządcą Ispahanu; słyszałem jak m inister ten następują
cą anegdotę opow iadał am bassadorow i: »K ra- m arz pewien przyszedł do b rata mego, przedsta
wiając że nie jest w stanie zapłacić żądanego po
datku. Rządca odpowiedział mu na t o ,'ż e albo musi zapłacić równie jak inni, albo z m iasta u - stąpić.ii— I gdzież się in am u d ać?« zapytał kra
m arz. — »Do Szyraz albo liaszanu. « — »W asz synowiec jest rządcą pierwszego miasta, a b rat wasz srozkazuje w drugiein.a — »Idź więc do króla i skarż s ię , jeśli chcesz.«— u A lei b ra t wasz H ąd- szi jest pierwszym m inistrem .« — »N o, to idź do cz a rta ,« zaw ołał rozgniewany rządca.— »Had-
szi Merhuin Wńsz ojciec, ten pobożny pielgrzym już nie zyje,« odpowiedział nieulękniony Ispa- hańczyk. »Mój przyjacielu« rzecze rządca, gło
śno się rozśmiawszy, »ja sam podatek twój za- płaee, kiedy powiadasz ze moja rodaina, równie na tym jak na tamtym św iecie, nie dozwoli ci szukać pom ocy.«
R O Z M A I T O Ś C I .
Tiajańgówie, A lrah ań scfi— W G ru d n iu 1827 r.
jed en z kommissar/.y angielskich w Arakanie, odbył prze.jazdzkę na jarm ark w T alakn i do źródła rzeki Talak, w czasie któ rej zebrał w ie le ciekaw ych wia
dom ości o charakterze i obyczajach mieszkańców tej części p ro w in cji. P o dróżny ten potrzebował cztery dni aby się dostać ło d zią z A kyab do T a la k , i w i
d ział z przyjem nością, że w iele drobnych, wiosek w zniosło się po obu brzegach, rzeki; w ieś Talak na
w et znacznie sfę wzmogła w ludno ść i zamożność, i prow adziła znączny handel z mieszkańcami krajów za górami' Youm adong le z ą c y c h ś p r o w a d z ą ją zLam- tąd: jedwabie birm ańskiej terra japon ica czy li pewną, gummę drzewną, bawełnę , la k i kruszce w sztabachj przedm ioty te zamieniają na tow ary angielskie, orze
chy betel', i t. p. B lisko 15o w o łó w obładowanych*
towaram i temi przypędzono z nadbrzeźów Iran ad - dy, na k ilk a dni przed przybyciem kom m issarza, a
— 87 —
k u p cy sprzedaw szy w szystko, gotowali się ju z do
■j po w rotu. Ale rząd birm ański przed sięw ziął ś ro d k i, które cios w ielk i zadadzą hand low i; ustanowiona jest z drugiej strony gór k o m o ra , która pobiera i o od 1 sta w naturze od w szelkich to w a ró w , tak w p ro w a
dzanych ja k w yprow adzanych.
M ieszkań cy T a la k u m niem ali iz rzeka ich nie jest spław n ą za góram i Phungadong , lub za pierw szem
„ pasmem Yumadong; ale kom m issarz postanow ił od
dać się zbadaniu tego mniemania; uw ażając to wsze->
lako za czynność ub o czn ą, po niew aż głów nym ce- lem jego było starać się o zaw arcie p rzyjaznych sto
l i sun ków z pokoleniam i górali. T o w a rz y sz y ł m u T o n - grabo, jeden z ic h naczelników , oraz dwudziestu lu li d zi z orszaku tegoż. W y ru sz y li 4 grudnia, a5p r z y - ik b y li do cmentarza K aja n g ó w , leżącego na brzegach ultj m a łżj rzeczki, która wpada do T alaku . Tongrabo za- jtij w iad o m ił podróżnych, iż p o p io ły w szystkich K a ja n - i ś e^ w jego kasty składane Są w tźm m iejscu , a oglą
dy dając groby, znaleziono w nich naczynia gliniane, za- jjj,,' w ierające ko ści i p o p io ły . O dw adzieścia m il (ang.)
daló;, podróżni zatrzym ani zostali czas niejaki p rze z pręd w odny, gdzie zarzucono kotw icę. D . 7 ' u d a li się w dalszą drogę, i zostali znow u p rzez takiż p rę d zatrzym ani ; ale ludzie p o w yskak iw ali z ło d z i i po długiem u siło w an iu przepchnęli ją po s k a ła c h ; tym sposobem naw et ciągnęli ją w w ie lu in n y ch m iej
scach; ale w k o ń c u , n ie m ożna ju ż było w cale tak m ozolnie postępować. U p ły n io n o razem oko ło m il 3o pod w odę rz e k i, dalej przeto ja k ktokolw iek
— 8S —
z Europejczyków dotąd się posunął. Okolica ta .jest niezmiernie dzika i malownicza; liczne tam znajdują się słonie, i nadzwyczajnie są wielkie. Spostrzeżo
no icli sześciu w łożysku jednego strumienia; ale je
den z nich, który* stał na czatach, dał znak trwogi, i wszystkie w jednej chwili zniknęły w gęstych za
roślach bambusu okrywającego grzbiety gór i ich spadki aż do brzegów rzeki. Wymierzono ślad sto.
py jednego z słoni, miał 011 22 cale w poprzek, a a3 w podłuź; ponieważ wyciśnięty był na tw ar
dym piasku, uważać można wymiar ten za dosyć dokładny.
Kommissarz wysłał był Tongraba do ziomkó w je
go między górami, zapraszając ich aby przybyli z nim się zobaczyć; aW odmówili tego z obawy obrażenia tym sposobem fynga Mussugri któremu haracz opła
cali. Wszelako umówiono się o przyjacielskie sto
sunki, które bez wątpienia zapewnią posłuszeństwo i współdziałanie górali tego kraju na przypadek po- trzeby. • Tongrab był jednym z serdarów Kayang- beninga, i'p ó śmierci tego przedsiębierczego naczel
nika schronił s j;ę do Ramu, gdzie, pozostał aź do chwili najścia Arakanu; w tenczas towarzyszył woj
skom angielskim; a po zagarnięciu kraju osiadł w miejscach do których uczęszczali przodkowie jegft na brzegach Talaku; tam iyje bardzo szacowany od swego pokolenia i tych co go otaczają.
Naczelnik ten udzielił wiele ciekawych szczegó
łów o Kajangach.