C e n a I młoty
GAZETA LUBELSKI Niezależny Organ Demokratyczny
Rok I Środa, 30 sierpnia 1944 r. Nr 24
_____ — — — — ^ _—_____ . ___ _
Wojska radzieckie zajęły Konstance Masza mobilizacja
D ek retem Polskiego K om itetu W yz
w olenia N arodow ego z dnia 15 bm . po
w ołano do w ojska cztery roczniki (1924 - 1921), zaś dziesięć roczników (1920-1911) zaw ezw ano do rejstra c ji. Ce
lem stw orzenia k a d r odrodzonej A rm ji Polskiej zm obilizowano oficerów zaw o
dow ych do la t 60, oficerów rezerw y, podoficerów zaw odow ych, lekarzy itd.
do la t 50, zaś podoficerów w stanie spo
czynku, szoferów itp. do la t 40.
J a k i cel przyśw iecał ogłoszeniu częś
ciowej m obilizacji i re je stra c ji ludności do służby w ojskow ej. W yraźnie o tem mówi dekret, że „znaczna część ziem i polskiej k rw aw i jeszcze w jarzm ie nie
m ieckiego okupanta. A by dobić zniena
widzonego w roga, zwiększyć udział n a rodu polskiego w zw ycięstw ie nad h itle ryzm em , wzm óc siłę zb rojną odradzają
cej się Rzeczypospolitej Polskiej, za
pew nić w yzw olonej Ojczyźnie dostojną pozycję i znaczenie w śród narodów św iata.
N ie w szystkie te re n y naszego k ra ju zostały w yzw olone spod okupacji n ie
m ieckiej. Dziś htilery zm poświęcił w szy
stko na jed n ą k a rtę , by za w szelką cenę u trzy m ać Wisłę, k tó ra jest przedpolem B erlina.
I-sza A rm ja Polska, w sp ierana fo r
m acjam i sojuszniczej A rm ji Czerw onej, to jeszcze nie w szystko. Do w alki z oku
pantem pow inni stanąć w szyscy jak je den mąż bez w zględu na poglądy, jakie m ogą ich dzielić.
W yzw olenie w szystkich ziem polskich spod okupacji hitlerow skiej, to jeszcze nie w szystko, „ zw ierza trzeb a dobić w jego legow isku, w B erlinie11. Pow inniś
m y to uczynić i zrobim y wespół ,z za
przyjaźnionym i „w ielkim i dem okracja
m i". A rm ja polska, stanow iąca jednoli
tą b ry łę ze stali, p o p arta jed n ą w olą za
plecza frontow ego, w gniecie w ziem ię prusackiego gada.
I w ted y w łaśnie uzbrojeni w potężną praw icę ja k ą będzie W ojsko Polskie i z n iezbrukanym ugodą sztan
darem biało - czerw onym pójdziem y n a K onferencję Pokojow ą, k tó ra zade
cyduje o życiu narodów n a długie lata.
D latego dziś, rozum iejąc dobrze po
w agę chw ili, nie pow inniśm y ani na chw ilę zapom nieć o znaczeniu dziejo
w ym obecnej m obilizacji. Ani jednego P olaka nie pow inno zabraknąć w szere
gach żołnierskich, jeżeli podlega re k ru tacji. Ani jed en Polak nie pow inien uchylić się od reje strac ji, jeżeli polska ustaw a go do tego zobowiązuje. Osobi
ste uprzedzenia czy n aw y k i nie pow in
n y mieć żadnego w pływ u na w ypełnie
nie obow iązku w zględem Ojczyzny. A r
m ja Polska je st arm ią całego narodu, a nie arm ią p a rtii, czy g ru p y społecznej.
Żołnierz polski przysięga, że będzie bro nił Rzeczpospolitej Polskiej.
P rzed św iatem pracow niczym leży dziś ogrom ne stw orzenie drugiego fro n tu , fro n tu gospodarczego. Ma on także dziś przez sw oje organizacje zawodowe pomóc w ładzom w ojskow ym w p rzep ro w adzeniu m obilizacji. P rzez K om itety Fabryczne na te re n ie w arsztatów pracy, przez K om itety Folw arczne — w e dwo
rach, w b iu rach — przez organizacje za
w odow e np. w y jaśn iając cele i zadania dzisiejszej rek ru tac ji.
Słowem do spraw m obilizacji należy podejść z p u n k tu w idzenia dem okratycz
nego. Dlaczego? D latego, że jest to nasza mobilizacja. M obilizacja całego narodu, k tó ry chce w yzw olić się i żyć szczęśliwie, otoczony szacunkiem n a ro dów całego św iata.
Z bigniew Ś liw iń ski
W dniu 29. V III n a południow y w schód od m iasta W ałga w ojska ra
dzieckie zajęły ponad 60 miejscowości, w śród nich: Pokany, Saim ani, Stati.
Na północny wschód od P rag i w oj
ska radzieckie odparły pom yślnie a ta ki piechoty i czołgów nieprzyjaciela
ipopraw iły sw oje pozycje.
W R um unji na północny w schód od m iasta B ukareszt w ojska sowieckie, rozw ijając pom yślnie atak, zaw ładnę
ły w iększym węzłem kolejow ym i szo
sow ym — m iastem Buzau, a także w w alkach zajęły ponad 160 innych m iej
scowości, m. in.: Popesti, M atesti, N i- kolesti, Rom ani, R ajan, W erde, G om a- seu i stacje kolejow e S erat, R ajan, A ni- czu, S tupina, Noboko.
W ojska Iii-g o F ro n tu U kraińskiego w rezu ltacie silnego uderzenia oddziałów
LONDYN, 29. VIII. (Reuter). — Silne p atrole 3-ciej A rm ji gen. P a tto n a osiąg
nęły w czoraj C h a te au -T h ierry nad M ar
ną, 50 m il na północny w schód od P a ry ża. Inne siły przekroczyły rzekę pod M eaux, 35 m il na zachód, a jeszcze d al
sze kolum ny rozprzestrzeniają się m ię
dzy Troyes nad Sekw aną i południow e - mi brzegam i' M arny. Dziś rano na od
cinku Sekw any i M arny o długości 150- ciu mil, m iędzy R ouen i C hateaux T h ie rry zn a jd u ją się zm asow ane 4 a r m ie sprzym ierzonych: pierw sza k a n a dyjska, druga b ry ty jsk a oraz pierw sza i trzecia am erykańskie. Na zachód od P ary ża sprzym ierzeni są w posiadaniu 4-ch przyczółków m ostow ych na Sek
w anie. W ojska b ry ty jsk ie przekroczyły wczoraj Sekw anę pod S ain t P ie rre de V auvray na w schód od Louviers i posu
nęły się naprzód o 5 mil. Przyczółek pod V ernon rozszerzono do szerokości 5-ciu mil i głębokości 3-ch mil.
FR A N C JA , 29. V III. (Reuter). G łów n a k w a te ra gen. Eisenhow era podaje, że A m erykanie zdobyli Soissons i Fism es w w ielkiem uderzeniu ku północy i wschodowi od Paryża.
D yw izje Sprzym ierzonych, któ re u - tw orzyły przyczółki m ostow e za S ek
w aną pod M antes — G assicourt i V er- non, połączyły się. tw orząc jed n ą w iel
k ą bazę na w schód od rzeki. Siły posu-
ONDYN, 30. 8. (BBC). — Urzędowe doniesienia m ówią, że w e F ra n c ji wzięto ponad 300.000 jeńców . P onadto duża
czołgów i piechoty, i przy w spółdziała
niu floty czarnom orskiej zdobyły w iel
kie miasto i port czarnomorski Kon
stancę.
Na innyc^i odcinkach fro n tu bez isto t
nych zm ian. »
---O---
MOSKWA, 29. V III. (Reuter). — A r
m ja Czerwona, posuw ająca się błyska
w icznie w k ieru n k u T ransylw anji, zaję
ła punkt, leżący po drugiej stronie g ra nicy w ęgierskiej, ustanow ionej a rb itra żem w iedeńskim — i posuw a się obec
nie na Braszoy. Strzelcy górscy gen. M a
linowskiego, którzy osiągnęli grzbiet Alp T ransylw ańskich na tym odcinku, koło m iasta pogranicznego B retou, scho
dzą obecnie wdół szeroką doliną górską szosy, prow adzącej prosto do tego m ia
sta.
w ające się z tej bazy osiągnęły już p ra wie drogę P a ry ż — Rouen.
W w orku Sens, n a południow y w schód od Paryża, w ojska sprzym ierzo
nych zn ajd u ją się obecnie na południe od Fordt de B retonne.
Po zaciętych w alkach zajęto lotnisko Le Bourget.
FRA N CJA , 30. 8. (Reuter). — Główna kw a te ra gen. E isenhoyera podaje, że A m erykanie zdobyli Soissonex i Fism es w wielkim u derzeniu ku północy, i wschodowi od P aryża.
D yw izje sprzym ierzonych, k tó re utw o
rzyły przyczółki m ostow e za Sekw aną pod M antes— G assicourt i V ernon połą
czyły się, tw orząc jed n ą w ielką bazę na wschód od rzeki. Siły posuw ające się z tej bazy osiągnęły już praw ie drogę P a ryż Rouen.
W w o rku Sens, na południow y w schód od P aryża, w ojska sprzym ierzonych zn ajd u ją się obecnie na południe od F o re t de B retonne.
Po zaciętych w alk ach zajęto lotnisko le Bourget.
LONDYN (R euter), 30. V III — Spe
cjaln y korespondent R eu tera na froncie arm ii am erykańskiej w e F ran cji, John W ilhelm , podaje, że p a tro le a m e ry k ań skie z n a jd u ją się w sąsiedztw ie Rheihs.
ilość Niemców poddała się francuskiej Arm ii W ew nętrznej.
W b itw ie o R um unię stracili N iem cy jakoby 2 i dyw izje.
Akcje włoskich partyzantów
WŁOCHY, 30. 8. (Reuter). — Z w ło
skiego narodow ego k om itetu oporu do
nosi się, że p arty zan ci włoscy „G ueril- las“ prow adzą bardzo in ten sy w n ą akcje przeciw niem ieckim konw ojom i g a rn i
zonem blisko V eghera na południow y w schód od T u ry n u . Rozbili oni niem iec
ki batalion, raniąc i zabijając przy tym 200 Niemców. B rygady partyzantów w alczyły w Belluno na północ od W e
necji i zm usiły Niemców do cofnięcia się po dłuższych w alkach. Niem cy s tra cili przy ty m 500 żołnierzy. Rozstrzelili oni w U-dine 75-ciu zakładników .
Niemcy
c h c ą o p u śc ić G re cję
BERNO (Associated Press), 29. V lll
— „G azette de L ausanse“ podaje w ia
domość z Chiasso, że siły niem ieckie w G recji szykują się do opuszczenia tego k raju . W iadomość ta podaje, że jednost
ki arm ii niem ieckiej zb ierają się razem i przegrupow ują do próby w yw alczenia sobie drogi przez Jugosław ię do Nie
miec.
W alki w P lo e sti
LONDYN (Reuter), 29. V III. — Nie
m iecka agencja inform acyjna podała dziś w ieczór, że w P loesti toczą się w al
ki m iędzy w ojskam i niem ieckim i a r u m uńskim i.
V—2
LONDYN, 30. 8. (Reuter). — Londyn podaje bardzo w ażną wiadomość, doty
czącą tajem niczej rak iety , k tó rą Niemcy nazyw ają V-2.
K orespondent „D aily M ail“ pisze, że wiadom ość tę o trzym ał rząd angielski od w ładz sowieckich. K orespondent po
daje, że inform acja ta um ożliw iłaby b ry ty jsk im fachow com zdefiniow anie tej broni i przygotow anie środków do w al
k i z nią, w w ypadku gdyby b yła użyta.
R akiety te były doskonalone i próbo
w ane na terenach polskich, któ re zosta
ły przez w ojska sowieckie zajęte. Na rozkaz S talin a eksperci naty ch m iast za
brali się do pracy, aby w yjaśnić ta je m nicę tej broni, po czym w yniki te zostały niezw łocznie w ysłane do Londynu.
T w ierdzą oni, że rak ie ty te nie są groź
niejsze niż latające bom by.
Czyżby Jak w ro k u 1918...
ZURICH, 29.V III. (Reuter). — Niepo
tw ierdzone, ale uporczyw ie pow tarza
jące się pogłoski m ówią, że w śród m a
ry n arz y niem ieckich w B rem en w ybuchł
bunt. ,
N aloty n a Niem cy
LONDYN, 29. VIII. (Reuter). — Os
tatn ie j nocy sam oloty „M oskito“ zaata
kow ały Essen. Bom bowce ty p u „Lancas
te r zatopiły niew ykończony francuski o k ręt liniow y „C lem eceau“ w porcie B restu, gdyż, ja k stw ierdza kom unikat M inisterstw a L otnictw a, N iem cy mogli w każdej chw ili zatopić te n sta te k u w ejścia do portu. Pod w ieczór dnia w czorajszego H alifax ’y i L an caster’y zaatakow ały kilka baz bom b latających w północnej F rancji.
LONDYN (Reuter), 30. V III — Znacz
n e siły bombowców RA F zaatakow ały ostatniej nocy Niemcy. G łów nym i cela
m i nalotów b y ły Szczecin i Królewiec.
D uża liczba m oskitów zaatakow ała B er
lin i H am burg.
Z m ian a r z ą d u n a W ęg rzech
LONDYN, 30. V III — Radio Londyn podaje, że rząd w ęgierski S to ja y ‘a po
d ał się do dym isji. A dm irał H o rth y po
w ołał na stanow isko p rem iera - w ojsko
wego. M inistrem sp ra w zagranicznych, je s t rów nież w ojskow y. Nic nie w ska
zuje n a to, b y W ęgrzy dążyli do zaprze
stan ia w ojny, wzgl. kapitulacji.
Walki nad M arną
Hull o zawieszeniu broni z Rumunia
W ASZYNGTON, 29. VIII. (Reuter). — S e k reta rz stan u Cordell H ull oświadczył na konferencji prasow ej w poniedziałek, że S tan y Zjednoczone będą reprezento- w ane zarów no dyplom atycznie ja k i w ojskow o p rzv podpisyw aniu zaw ie
szenia broni z R u m u n ją w M oskwie. Ro
sja—dodał pierw sza podjęła inicjatyw ę w tej spraw ie, ale D ep artam en t S tan u był przez cały czas inform ow any o różnych krokach, k tó re doprow adziły do obec
nego p o ło żenia..H ull spodziewa się, że
I w krótce będzie (w posiadaniu szczegó
łów zaw ieszenia broni.
Walki w Ju g o sław ii
LONDYN, 30. 8. (Reuter). R adio No
w ej Jugosław ii nadało w czoraj w ieczór k o m unikat G łównej K w a te ry m arsz. Ti- to, k tó ry podaje, że w C zarnogórzu je d nostki T ita zdobyły w swej 14-tej ofen
syw ie m iasto K olasin, i że siły n iep rzy jacielskie cofają się ku północy. W S e r
bii trw a ją operacje ofensyw ne. Na linii kolejow ej Nisz — Stalac zniszczono p o ciąg o 50-ciu w agonach. Na linii B el
grad— Zagrzeb w yw ołano w ykolejenie się pociągu. W Słow encji jednostki a r
mii T ita toczą zacięte w alki z silnym i k o n centracjam i nieprzyjaciela. W nad^
m orskiej części Jugosław ii jednostki ju gosłow iańskie po odparciu długiej n ie m ieckiej ofensyw y, zdobyły Cepovan, Liva i L a rn a i k o n ty n u u ją atak i na n ie
m ieckie linie kom unikacyjne.
S tr a ty Niemców
2 G A Z E T A L U B E L S K A
Opiekujmy się rannym żołnierzem
szpitalu —• niechaj otoczony zostanie opieką najserdeczniejszą.
Każdy ranny żołnierz sowiecki m usi w cierpieniu sw ym znaleźć u nas d ru hów najbliższych, w dzięcznych m u za to, że niesie n am w yzw olenie.
'TO
• Otoczm y ran n y c h naszych najszczer
szą, przy jazn ą atm osferą pomocy, d aj
m y im w szystko, n a co nas stać. N ieśm y im pomoc m ate ria ln ą i rozryw kę k u ltu
ralną. S pracow aną dłonią ścierajm y pot z ich uznojonego cierpieniem czoła. Z a
stęp u jm y im m atki, ojców i rodzeństw o, im k tó rz y być m oże u tra c ili sw e rodziny z r ą k niem ieckich siepaczy. W zm acniaj
m y i krzep m y w ęzy p rzy jaźn i m iędzy ludnością cy w iln ą i żołnierzem naszym .
Tego żąda od nas obow iązek obyw a
telski. Do tego w zyw a każdego z nas go
rąc e serce Polaka.
Z. K.
polskim te a trz e
dla sztuki, pełni są zapału do pracy i starają się zadowolić publiczność swymi występami.
Publiczność garnie się do teatru.
Szeroki zakres pracy ma teatr na przyszłość.
Praca organizacyjna jest w toku. Projektuje się urządzanie koncertów i rewji specjalnie dla żołnierzy, dla szpitali, organizuje się w yjazdy na peryferie,
Kulisy powstania w Warszawie
We w czorajszym numerze „Rzeczpospolitej'*
zamieszczono obszerne sprawozdanie z konfe
rencji prasowej korespondentów prasy zagra
nicznej u ob. Ren. Roli-Żym ierskiego.
Przedrukowujem y najbardziej interesujący fragment — mianowicie inform acje, jakich udzielili prasie ob. pułk. Tarnaw a i pułk. R a wicz — b. komendant i b. szef sztabu K orpu
su Bezpieczeństwa — odnośnie okoliczności wybuchu powstania w W arszawie:
P. Parker z „Times'": Domyślam się, że puł
kownik Tarnaw a i pułkownik Rawicz byli członkami Armji Krajowej. C zy słusznie?"
Płk. Tarnaw a: „T a k jest. Jestem głównym komendantem wojsk Korpusu Bezpieczeństwa w całym kraju oraz komendantem 5 organiza- cyj wojskowych".
Koresp. Parker: „O d kiedy p. pułkownik jest w Armii K rajow ej?"
Pik. Tarnaw a: „O d 7 października 1939 r.“
Jeden z korespondentów: „C z y pan puł
kownik wie coś o rozkazie do wybuchu pow
stania i czy był to ogólny rozkaz z Londynu, czy też rozkaz wyznaczający ściśle dzień po
wstania?"
Płk. Tarnaw a: „N ie wiem, ale 25 lipca otrzymałem rozkaz ostrego pogotowia w mo
ich oddziałach".
jeden z korespondentów: „Panie generale, a czy Londyn wyraźnie powiedział, że tego, a tego dnia ma wybuchnąć powstanie?"
Gen. Żym ierski: „Według wiadomości, któ- .re my posiadamy pewnem jest, że rozkaz dany był z Londynu, a jeśli nie było go bezpośred
nio, to rozkaz o powstaniu wydany przez gen.
Bora i przez delegata rządu z Londynu z rzą
dem. londyńskim był uzgodniony".
Jeden z korespondentów: „C z y w rękach powstańców było dość sił, aby opanować sy
tuację w mieście?"
Płk. Tarnaw a: „N ie. Można było ją opano
wać tylko przy pomocy Armji Czerwonej".
Jeden z korespondentów: „C z y pułkownik Tarnaw a opuścił Warszawę dlatego, że nie zgadzał się z planami powstania?"
Pik. Tarnaw a: „T a k ".
Jeden z korespondentów: „C z y jeszcze wie
lu oficerów tak samo myślało?"
Płk. Tarnaw a: „ J a reprezentuję korpus i . 500 oficerów w kraju. Mieliśmy odprawę na ten temat i wszyscy oceniliśmy, że nawet roz
bita armia niemiecka ma dość $iły, aby zgnieść powstanie. 29 lipca o godz. 7-ej rano w yszli
śmy z W arszawy, aby zgłosić się do gen. Roli- Żymierskiego o ułatwienie rozmowy z premje- rem M ikołajczykiem, który w tym czasie był w Moskwie".
Jeden z korespondentów: „W jakim celu,"
Płk. Tarnaw a: „A b y poinformować premje- ra M ikołajczyka, że powstanie jest nie możliwe
Jeden z korespondentów: „C z y pan puł- i prosić, aby nie dopuścił do niego",
kownik widział się z premjercm M ikołajczy
kiem?"
Płk. Tarnaw a: „N ie, ponieważ w ciągu dwóch tygodni po wyjściu z W arszawy nie udało nam się przejść linii frontu. Dodaję, że b yła uchwała Korpusu Bezpieczeństwa i wszy
stkich podległych mu organizacyj, ażeby w ra
zie niemożności porozumienia się z premierem Mikołajczykiem, wszyscy zgłosili się do dys-i pozycji gen. Roli-Żymierskiego".
Jeden z korespondentów: „C o, waszem zda
niem, było przyczyną powstania?"
Pik. Tarnaw a: „Rozeszła się pogłoska, że należy wzmocnić stanowisko premiera Miko
łajczyka w czasie jego rozmów w Moskwie".
DOZORCZYNIE
Ludność L ublina od pierw szej chw ili w yzw olenia m ia sta niezw ykle serdecz
nie ustosunkow ała się do żołnierzy, k tó rzy k re w sw ą i życie od d ają w w alce z przek lęty m hitlerow skim najeźdźcą, w w alce o wolność i dem okrację.
Ludzie p ra c y fizycznej i ludzie pracy um ysłow ej daw ali w zruszające dowo
d y tego, że w żołnierzu, ciągnącym od (Wschodu, w idzą swego oswobodziciela i
w ita ją go ja k b rata.
Ten stosunek praw dziw ie bratersk iej jedności tych, co cierpieli przez la t czte
ry katusze hitlerow skiej niew oli, z ty mi, 00 z orężem w rę k u tę niew olę d ru z gocą, u ja w n ia się zwłaszcza w stosunku do rannego żołnierza.
N ieom al codziennie n a łam ach gazet naszych d ru k o w an e są podziękow ania, za d a ry ofiarow ane poszczególnym szpi
talom przez obyw ateli L ublina i oko
licznych wsi. D ają znaczne d a tk i ludzie zamożni, zb ierają drobne składki robot
nicy i rzem ieślnicy. G ospodynie ofiaro
w u ją naczynia kuchenne i sprzęty. K to mo ogródek, niesie ran n y m w arzyw a i owoce.
A kcja ta, obejm ująca setk i ludzi, nosi dotychczas c h a ra k te r żywiołow y. N ale
żałoby ją uporządkow ać, u ją ć organiza
cyjnie. Uczynić to łatw o, zwłaszcza o ile z pom ocą przyjdzie kom isja opieki nad rapnym i, w yłoniona przez R adę Zw iązków Zawodow ych.
Każda fabryka lub instytucja może i powinna objąć oprekę r.-d określonym szpitalem. Przedstaw iciele d anej fa b ry k i luib in sty tu c ji pow inni porozum ieć się w tej spraw ie z kierow nictw em szpitala, a n astępnie przystąpić do pracy. Na czym polegać ona będzie?
W szyscy pracow nicy danej fabryki, czy in sty tu c ji m ogą w n iej b rać udział, bo pracy znajdzie się co niem iara. W go
dzinach w olnych od zajęć p rz y w arszta
cie lub biurze, każdy spieszyć może z po
m ocą rannym .
K to m a . ran n em u przeczytać gazetę lub pod jego d y ktandem napisać list do rodziny? Oczywiście, opiekun lub opie
kunka z fab ry k i czy insty tu cji. Kto p rzy niesie ran n em u książkę z biblioteki, kto postaw i n a stoliku w iązankę kwiecia polnego? Znow u opiekun lub opiekun
ka. K to pom oże zaw odow ym pielęgniar
kom u trzy m ać czystość na sali szpi
taln ej lub zorganizow ać pomoc przy p ra n iu bielizny? I tym razem opiekun lub opiekunka.
T roska o życie duchow e rannego żoł
nierza, o jego sam opoczucie m oralne i o jego stan m ate ria ln y spada n a opie
kunów . Otoczony opieką społeczności, prędzej pow róci on do zdrow ia, prędzej
Były jeszcze trz y inne. Trzy, które usiłow ały dowieść, że n iem ka może być też człowiekiem . „M utti“ , E le rt i czes
ka niem ka, k tó rej nazw isko gdzieś się zasiało w pamięci.
Nie raz jeden siedziały za k a rę w bunkrze dla SS ,,za ludzkie obchodze
nie się z więźniarkami** i za dokarm ia
nie ich resztkam i swoich posiłków.
A reszta? N ajprostsze dziew ki, dziew
ki w każdym celu. C zychające na no
w e tran sp o rty , na now ą okazję do ob
rabow ania nieszczęsnych, n a now e „fil- cowanie** jak się to na M ajdanku nazy
wało.
Ach była jeszcze „przyjaciółka** sa
mego pana T hum ana, zastępcy kom en
danta obozu. B yła „Brygida**. U cieleś
niony szatdn. S adystka z przyrośniętym do ręki pejczem.
Biła stale. Bila bez chw ili przerw y, nie patrząc za co, kogo i jak. Biła chore leżące w szpitalu i personel szpitalny, biła aż ręk a jej om dlała, nie p atrząc .czy zw ijająca się pod razam i ofiara jeszcze dyszy. Często n aw et biła i mężczyzn.
Nie przeszkadzało jej to, że była już ładne kilka m iesięcy w ciąży.
zapełni szeregi tych, co w alczą o w yz
wolenie.
Im w ięcej dobrej woli, im więcej ini
c ja ty w y w ykaże opiekun, ty m pięk n iej
szym i cieszyć się będzie rezu ltatam i.
Obok opiekunów z fa b ry k i in sty tu cji bardzo w iele dokonać m oże m łodzież szkolna. D eklam acja, śpiew chóralny, tań ce zbiorowe, p rzedstaw ienia am ato r
skie, ożyw iające m roczny los rannego, k tó ry nieraz m iesiącam i leży u n ierucho
m iony na łóżku szpitalnym — oto w dzięczne pole działania otw ierające się przed dziećm i i m łodzieżą. Zbliża się no
w y ro k szkolny. N arów ni z fab ry k am i i in sty tu cja m i do apelu stanąć w inny .szkoły, o bejm ując pod sw ą opiekę p o szczególne szpitale.
R oboty je s t huk!
Każdy ranny żołnierz polski czuć m u si, że znalazł się n a ziem i ojczystej.
P rzelew ał za nią k rew , a te ra z — w
O
Podczas inwazji niemieckiej teatr polski nie istniał. Teatr, ten najwyższy wyraz kul
tury i sztuki, ośrodek wykształecenia ducho
wego i rozrywek, musiał zaprzestać swojej działalności. Zespół teatralny znalazł się poza granicami teatru, pracując indywidualnie, przeważnie w kawiarniach, cukierniach i t. p.
w charakterze kelnerów i kelnerek, chcąc w najprymitywniejszy sposób zapewnić sobie egzystencję.
Jednakże aktorzy nie zapominali, kim są i wszelkimi siłami starali się powtrzymać w spo
łeczeństwie ducha kultury
i
piękna. W kaw iarniach urządzali koncerty i rewie, chcąc dać słuchaczom to upragnienione polskie słowo i sztuką aktorską zasiewać ziarenka nadziei i wiary w sercach polskich.
I dzisiaj, kiedy po latach okropnych rządów hitlerowskich, po nadaremnych próbach znisz
czenia ducha w społeczeństwie, kiedy najeź
dźcy zostali na zawsze rozbici, praca teatru nabiera szybko odpowiednich sobie form i dźwiga się wzwyż, aby stanąć na wysokości zadania.
Całkiem zrozumiale, że na początkach swej pracy zespół teatralny Lublina spotyka się z wieloma trudnościami. Biblioteka teatralną jest zniszczona, a gmach teatru wskutek ost^nich działań wojennych został silnie uszkodzony.
Pozatem brak sił fachowych, brak kostiumów i dekoracji. Wszystko to wymaga wiele w y
siłku ze strony nie tylko aktorów, lecz i spo
łeczeństwa.
Resort Kultury i Sztuki P K W N z p. kier.
Rzymowskim na czele i szefem W ydziału T e
atralnego p. Wołowskim otoczyli teatr swą opieką, okazali zainteresowanie pracą aktor
ską i potrzebami teatru, obiecując wszechstron
ną pomoc.
Jeśli chodzi o sam zespół teatralny, to moż
na śmiało rzec,' że aktorzy oddają się całkowi
cie celom teatru, poświęcając swoje zdolności
N iesław ny był jej koniec. Nie pomógł i T h u m an — kochanek! — W sadzono ją do w ięzienia za rabow anie w ięźniarek, za okradanie paczek żyw nościow ych, co czyniła z cyniczną otw artością na oczach w szystkich.
Pocichu jed n ak mówiono iż pow odem tego uw ięzienia b yła w łaśnie owa ciąża.
P odejrzew ano, iż spraw cą jej m iał być jakiś Żyd. Nie gardziła bow iem n i
kim owa „nadrasowa** opraw czyni.
PIERWSZE „BICIE URZĘDOWE**
Do system u k ar doraźnie stosow a
nych, doraźnie w ym ierzanych — do których oprócz pejczy liczono jeszcze w ieszanie na belkach s u fitu za zw ią
zane ręce — wreszcie doliczono publicz
n ą chłostę.
Chodził sobie po „kobiecym polu1* p e
wien SS-m an, którego zresztą oficjalna fu n k cja polegała na kierow aniu robo
tam i ogrodniczym i. Chodził i... zapisy
w ał. O t tam któ raś przysiadła so^ie na ziemi. Ta niedość spiesznie pow itała
„ubermenscha**. Inna gdzieś, w ydało m u się że — skandal — papierosa p ali
ła. Chodził i zapisyw ał num ery.
OGŁOSZENIE .
Zawiadamia się, że z dniem 7 sierpnia b. r.
został uruchomiony urząd pocztowo - telegr.
Chełm Lub., a także należące do Obwodu Chełmskiego agencje p. tel.: Rejowiec Lub. 1 i 2 (st. kol.), Pawłów k. Lubi., Siedliszcze n/Wieprzem, Cyców , Wojsławice, Leśniowice, Ruda B., Dorohusk, Świerże, Staw, Wierzbica, Sawin, Kamień, Żmudź i Kanie. W urzędzie poczt. Chełm Lub. uruchomiono działy pocz
towe nadawczo - oddawcze, oraz centralę te
lefoniczną. Połączenia telefoniczne narazie u- skutecznia się w ruchu miejscowym..
W jednostkach poczt.-tel. w obwodzie chełmskim uruchomiono narazie służbę w dzia
łach pocztowych nadawczo - oddawczych.
Prowadzone są roboty przy remoncie linii telefonicznych w powiecie i ' w najbliższych dniach zostanie uruchomione połączenie te
lefoniczne pomiędzy kilku jednostkami poczt.- tel.
Uprasza się obywateli miasta Chełma i po
wiatu chełmskiego, ażeby sprzęt pocztowy, a mianowice: kasetki żelazne, wagi, odważniki, klucze do kas i drzwi i inne sprzęty i meble urzędowe, pozostawione przez Niemców, a‘
należące do urzędu lub jednostek p. t. zgła
szać, lub zwracać bezpośrednio jednostkom p. - 1.
O bw odow y urząd pocz. - tel.
Chełm Lub. 1
/•OLE S-te
P i n M o kobiet na Majdanku
3) A kiedy skończył się dnia tego apel i gw izdek dał znak na rozejście się — przybiegł zziajany i oświadczył, że m a z n iek tó ry m i do „pogadania**.
W yjął notes, w yczytał n u m ery, kazał w ystąpić. P rzed cały tłum zastygły w strachu, kazano przynieść krzesełko.
— Położyć się! Przegiąć się!...
I zaśw istał pejcz. Piętnaście, dw a
dzieścia razów. — Zależnie od przew i
nienia, od hum oru... A stojące obok
„aufseherki** dow cipnie przygadyw ały bitym . Nie w szystkie się jed n a k n a tym ograniczały. G dy w ykonaw cy om dlała ręka, pośpieszała m u z pom ocą „B ri- gida“ .
W pierw szej p a rtii b itych były chore, b yła jed n a kobieta, k tó ra nie dawno przeszła w w ięzieniu operację. P rośby nie pom ogły. Gdy jedna z kobiet chcia
ła wziąć jej k a rę na siebie odpowiedział:
— J a k tak koniecznie chcesz, to mogę ci te dw adzieścia pięć przyłożyć, ale tam ta dostanie sw oje także!**
I od tego dnia na apelach w ieczornych codzień zjaw iało się krzesełko, codzień św istał pejcz, codzień jęczały ćwiczone, a tysiące i setki innych zaciskały zęby w zgrozie i bezsilnej wściekłości. I bito za w szystko. — Za koc w łożony pod u - bran ie dla ciepła, za pończochy w ciąg
nięte na nogi. Niedość było posiekania Szesnaście ich było. W szystkie z SS.
Na czele „Oberauifseherin** dalej „Ra- portfuhrerin**, po ty m „Blockfuhrerin**
i t . d .
Pierw sza „oberka** była to zupełnie przystojna, niska kobieta. M iała oczy duże, pięknie opraw ne. A w oczach tych nienaw iść do całego św iata. Za jednym chyba w y jątk iem : przedstaw icieli płci brzydszej** „H erren v o lk u “ . D la tych, gdy się tylko zjaw iali w prom ieniu spoj
rzeń spojrzenia te były aż nadto pro
m ienne. 1
U rzędow a dw a m iesiące. Je j „kaden
cja* zaznaczyła się z prow adzeniem u rzę
dow ej k a ry chłosty za przew inienia po
rządkow e. Oczywiście tego zw yczajnego fbicia, na każdym k roku i za każdy dro
biazg, sm agania nieodstępnym i pejcza
mi, było zawsze poddostatkiem . Ale to było tak ie „nieurzędowe**, „porządkowe**
bicie.
„Oberka** zw ała się „N ene“ od co pięć słów pow tarzanego słowa „N e“ .
D ruga w hierarchii .„Raportfiihrerin**
F a h n e n stil—popu larn ie „Słoneczko**.—
Bo ja k na w schód słońca z utęsknieniem czekano na jej zjaw ienie się, na p rzy ję cie ra p o rtu i koniec apelow ej m ęki — sadystką specjalną nie była. Biła ot tak okolicznościowo i naw et m ożna b y ło ujarzm ieć ją spojrzeniem .
i
G A Z E T A L U B E L S K A
Drogami wojny
L ublin zostaje za nam i. „Dodge“
m knie po szosie w arszaw skiej w kie
ru n k u n a G arw olin. Ciągle m ijam y przede w szystkim sam ochody ciężaro
we. Na L u b lin idą puste, zaś k u W iśle ładow ane po brzegi ciężkim i skrzynia
mi. To dla frontu. W innych autach żoł
nierze: czerw onoarm iści i nasi, polscy, w rogatyw kach. Przew ażnie z pieśnią na ustach. M ijane dziew częta od czasu do czasu przystaną, posyłając żołnierzom uśm iech; albo gest- p rzyjazny ręką. Cho
ciaż w idzą ich w ty ch okolicach już nie pierw szy raz, jed n a k ciągle nie m ogą się pow strzym ać od w yrażenia swoich uczuć.
W zdłuż szosy pokracznie pow yginana, spazm atycznie pokręcona leży technika
„niezw yciężonych w ojsk niem ieckich“ : sam ochody karoserie, ciągniki, kuchnie, w yw rócone, zw alone z drogi czołgi, roz
b ite działa. Cała kolekcja tego już n ie
użytecznego sprzętu, nieużytecznego i niegroźnego.
Po obu stronach, aż po horyzont, łany zbóż. W śród zbóż k rz ą ta ją się gospodar
n i ludzie. W ojna opróżniła tegoroczne żniw a w ty ch m iejscach, ale opóźniając, jednocześnie p rzydała im co innego: r a dość spow odu odzyskanej’ wolności. L u dzie p ra c u ją dla siebie, — „kontyngen
tów " już nie będzie w ym uszał okupant.
M ijanym w siom i m iasteczkom b ra k u je często izb, domów, budynków — czer
n ieją k ikutam i kom inów.
Jesteśm y z i K urow em . P rzed R ykam i przejeżdżam y przez nieuszkodzony w tym m iejscu tor linii kolejow ej D ęblin—
Łuków .
Nie dojeżdżając do G arw olina, m usi
m y pożegnać się z szosą, skręcić n a Ł a
skarzew . .
Laski sosnowe grzęzną w głębokim piasku. M nóstwo poplątanych, now ych dróg, pow stałych dla zaspokojenia po
trz e b ru ch u w ojennego.
H uczą ciężko m otory m aszyn, poko- nyw ujących wszechobecne rozsypiska , piasków .
Im bliżej W isły, tym gorętszy ruch.
Coraz rzadziej spotyka się ludność cy
w ilną, coraz w ięcej n ato m iast w ojska.
Zapyleni — podążają żołnierze ku rzeoe. W arkot m otorów teraz sta je się czemś nieprzerw anym . To przecież te re n y praw ie p rzy frontow e z w łaściw ą im ruchliw ością: sprężystą, zorganizo
w aną, porządkow aną potrzebom i w ym o
gom frontu.
N areszcie w yjeżdżam y z sosnowych lasów. Szeroka, o tw a rta przestrzeń. Od
dech w ilgotny stalow ych, m ętnych, da
leko rozlanych wód. To Wisła...
D udnią pracow icie — ty m razem spo
kojnie i m iarow o — m aszyny na zm on
tow anym n aprędce z belek sosnowych, prow izorycznym , niskim m oście/
Ł atw o powiedzieć: prow izoryczny, niski most. Ale nie tak daw no nie było tu m ostu wcale. Ten m ost budow ano pod w ściekłym charhotem bom b i k u l w y słanych z niem ieckich „M esserschm id- tó w “ ... Ludzie krw aw ili, padali w fale w iślane. To, co jńż zdołano zrobić —
;bomby burzyły, w bryzgach wody pod
b ijały wgórę. W y nurzają się w łaśnie tu i tam szkielety zaczątku ty ch mostów, k tó ry m — m im o boh atersk ich w ysiłków saperów — nie dane było zaistnieć.
Ł atw iej chyba będzie kiedyś wznow ić żelbetonow e przęsła m ostów niźli zbu
dować te drew niane, k tó ry m to w a rz y szyły całe epopeje pośw ięcenia, odwagi i w ytrzym ałości, epopeja w alk i o każdy m e tr nieustąpliw ie przez rzekę p rzerzu conej budowy.
P rz ep ra w y rzeczne bow iem — to zaw sze oddzielne, szczególną napęczniałe treścią rozdziały w alk z n ieprzyjacie
lem.
Za W isłą — ziem ia w ojenna. Nie m il
knie kanonada a rty lery jsk a . Szczególnie na intensyw ności p rzy b iera z rana. D ud
ni ziem ia, w koncert huczący, oddzielny-
M IE JS K A R A D A N A R O D O W A w Lub
linie, ogłasza konkurs na stanowisko Kierow nika Głównej Księgowości Miejskiej Zarządu Miejskiego w Lublinie.
Wymagane kwalifikacje: wyższe studia han
dlowe (W yższa Szkoła Handlowa), kilkulet
nia praktyka samorządowa lub spółdzielcza.
Wynagrodzenie według V grupy uposaże
nia pracowników miejskich.
Podania wraz z życiorysem i odpisem dy
plomu składać do Zarządu Miejskiego w Lub
linie ul. K rak. Przedm. 78 pokój 41 w termi
nie do dnia 30 września 1944.
Przewodniczący Tymczasowego Prezydium Miejskiej Rady N arodow ej w Lublinie
T. Kadura
mi akordam i w ry w a się gęsty groźny stukot sowieckich „katiusz"...
Dalszej drodze odtąd tow arzyszy już ta bliskość fro n tu , grzm ot dział, w a r
kot silników sam olotow ych.
Oto m alutkie m iasteczko M agnuszew.
Nasi czołgiści n a zy w ają je „m artw ym m iasteczkiem ". Istotnie, m ieszkańców praw ie nie ujrzeć.
Jedzie się przez m iasteczko, przez piachy, a dokoła jeno spalone domy.
Dom y zniszczone zupełnie, dom y bez ścian.
Robim y duże koło, by znow u znaleźć się nad Wisłą. Na jej lew ym brzegu, w innym jed n a k m iejscu.
Nie tak dawno na ty ch m niejw ięcej terenach, m iędzy ósm ym a siedem na
stym sierpnia, b ra ła udział w bojach, w spierając piechotę sowieoką, polska brygada pancerna im. B ohaterów W es
te rp la tte pod dow ództw em gen. M ie- rzycana.
Z nojne dni i noce przeżyli nasi czoł
giści, n ajp ierw na przepraw ie przez W is
łę, po tym zaś na różnych odcinkach akcji przy w ykonyw aniu zadań bojo
wych, jeszcze • raz cem entując k rw ią przyjaźń polsko-radziecką, jeszcze jeden wnosząc w kład w w alkę o wolność.
Czołgiści b ry g ad y zyskali sobie uzna
nie dowódców i żołnierzy A rm ji Czer
w onej, uznanie i wdzięczność Polaków . Czołgiści zapisali się trw a le w pam ięci niem ieckich dyw izji,' trzy m ający ch się w prost zębam i za każdy cal naszej ziemi.
Czołgiści, konty n u ato rzy szczytnych tra d y c ji w rześniow ych bohaterów W e
sterp latte, icłi m ściciele — w ciągu k il
ku dni zniszczyli '26 czołgów niem iec
kich, — różnych „T ygrysów " i „ P a n te r" — zniszczyli 14 dział sam ochodo
w ych „F erd y n an d ", 19 dział różnego k a
lib ru i.w jele innego uzbrojenia i sprzętu.
Z abito 1850 żołnierzy i oficerów nie
m ieckich.
W śród zdobyczy — m. in. dw a n ie
m ieckie sztan d ary pułkow e, uzbrojenie i sprzęt bojowy.
. i ' Fr, Nowak.'
Janko m uzykant w czo raj a d ziś
Któż nie p am ięta w rzuszającej no
w elki Sienkiew icza o „ Ja n k u M uzykan
cie"? C hłopczyna w iejski, w ybitnie uzdolniony m uzyk, w ygryw a na fu jarze m elodie, k tó re niesie m u poszum lasu, kw itnąca w słońcu łąka, w iaterek, po
ruszających listew iem i szuw aram i. M a
rzy on o tym , by móc przepełniające jego duszę dźw ięki oddać w całej jego
nóg na m iejscu, aż pękały . owe. nie
szczęsne pończochy. W ieczorem znowu:
— Połóż się!... Przegnij się!...
K ary spadały in d y w idualnie i zbio
rowo. Za przew inienie jednej z „kolon- n y “ roboczej, ćwiczono całą grupę.
K iedyś kilka z pośród 300 G reczynek z głodu u k radło kilka głów ek k ap u sty i na wozie, którym wyw ożono nieczys
tości przeszmugloW ało ją na „pole".
Zbito je w szystkie — praw ie w szystkie przepiękne helleńskie dziew częta o czar
nych w łosach i dużych palących oczach, zbito bez m iłosierdzia — choć były na M ajdanku przecie „w celach leczni
czych" przesłane z Oświęcima.
„ŁACINA OBOZOWA"
W stosunku do w szystkich więźniów i w ięźniarek obow iązyw ała niem ieckich zbirów, tak zw ana w obozie „łacina obozowa" — specjalny słow nik w y m y słów i obelg nie nadających się .całko
w icie do pow tórzenia. Od słów ka
„scheis", m ającego zakorzenione praw o obyw atelstw * w języ k u w szystkich fu n kcjonariuszy okupacji, do n a jo rd y n a r
niejszych w ym ysłów z przedm ieść por
tow ych m iast.
N ajłagodniejszym „słów kiem " stoso
w anym w zględem kobiet, było określe
nie „M istbiennen", określające w n o r
m alnym stanie rzeczy g a tu n e k owadów, żerujących n a gnoju. C iekaw em było określenie „G am m ę!". — W gw arze
N iem ców m iędzy sobą oznaczało jak ąś dokonaną przez nich „m achlojkę". A le w krótce „verg am elt“ oznaczało w y k re ślone ze św iata za pośrednictw em k re m atorium osoby.
PRACA
B ezpośrednio po apelu, t. zw. liczeb
nym , następow ał „apel p racy". P rz y dzielone do pew nych g ru p roboczych kobiety w ystępow ały z szeregu i u sta w iały się piątkam i koło bram y. To zor
ganizow anie kolum ny roboczej do w y m arszu mogło trw ać około 15 m inut.
N ajm niejsze spóźnienie pow odow ało w y znaczenie k a r dla t. zw. „K apo" (Kon- zen tratio n lag er - Polizei — policja po
rządkow a obozu, złożona z w ięźniarek, k tó ry m pow ierzano fu n k cje kierow nic
tw a g ru p roboczych, oraz pew ne fu n k cje porządkow ej
P rzy bram ie oczekiw ała już S S -m an - ka „R ap o rtfiihrerin, k tó ra przeliczała grupy, w ychodzące poza obręb pola. I tu ta j obejm ow ała dozór nad g ru p ą je d na z dozorczyń Niemek. — K obiety p ra cow ały na ogrodach M ajdanka, w o ra n żeriach, w t. zw. „G u t Felimie" — fol
w ark u należącym do Obozu oraz w d ru gim folw arku zw. „L agergut". P raco w ały rów nież na tzw. Bauhofie — placu budow lanym , p rzy noszeniu desek.
Rów nież roboty niw elacyjny !i plano
w anie ulicy oibok pola 5 było dokonane rękam i kobiet.
(dalszy ciąg nastąpi)
pełni — w ygryw ając je na skrzypcach.
Ale skrzypce są w łasnością dw oru i J a nek tylko błagalnie p a trz y na nie z od
dali. Gdy zaś w reszcie on, chłopskie dziecko, ośmiela się ich dotknąć — po
sądzają go o to, że chciał je ukraść.
Dw ór w ym ierza Jan k o w i doraźną karę, z której już się n ie dźwignie. Kona, podczas gdy dziedziczka z dziedzicem w y b ierają się w podróż za granicę, gdzie jedynie, ich zdaniem , istn ie ją p raw dzi
w e talenty.
Iluż takich „Jan k ó w M uzykantów "
m arnow ało się poprzednim i laty w P ol
sce! Nie ginęli oni dosłownie, jak to sym bolicznie p rze d staw ił Sienkiew icz, pod ciosami rózeg, ale sz]i na zatracenie z b ra k u oświaty, z b rak u w arunków rozw oju sw ych zdolności.
Monopol obszarników na ziemię był jednocześnie ich monopolem na kulturę.
Tylko ten, kto posiadał m ajątek, m iał dostęp do w ykształcenia i wiedzy.
Dziecko chłopskie, choćby n a jb a r
dziej zdolne, nieom al pozbawione było możliwości zdobycia oświaty. Szkół b y ło m ało i chodzić ęio nich trzeba było da
leko. A jakże tu było chodzić do nich, gdy nieraz w izbie chłopskiej na gro m adkę dzieci była zaledw ie jed n a para butów i je d n a -ła ta n a katanka?
Jak że było uczyć się, gdy nie starcza
ło grosza na podręczniki i zeszyty? Od m aleńkości szło dziecko chłopskie do pasionki, do pielenia. D robna dziew czy- n ina upadała pod ciężarem piastow ane
go dziecka, chłopiec najm ow ał się do bogatego gospodarza i h argw ał od św i
tu do nocy. Gdzież tu był czas i w arunki na naukę?
Stosunki ekonom iczne spraw iały, że dziecko chłopskie z najw yższym w ysił
kiem darło się przez szkołę pow szech
ną. Do rzadkich w y ją tk ó w należał syn chłopski, którem u udaw ało się p r z e - '
\
Lucjan Szenwald
Warszawa
D ym gruzów łącząc z dym am y chm ur, W strząsana eksplozjam i piekła,
Z losem toczy n eró w n y spór, O szukana, burzliw a, piękna.
O gniem przeciw pancernych serc S z tu r m u je do betonow ych sklepień.
Osaczony, w alczy na śm ierć A n ielski p u łk na szańcach piekieł.
I chociaż krw aw ą w iślaną m głą Osłaniając zam iar niepraw y, Z łodziejska upierścieniona dłoń Złośliw ie pom ieszała spraw y, Chociaż z dalekom orskich zie m F a łszyw y sygnał w alkę podniósł N ie o życie i nie o dzień,
Lecz o harap, d y b y i pow róz — W arszawa zna potęgę swą,
W arszaw a z czołgów k o p u ły strąca, I tych , co z przyczółka k u n iej się rwą, Ona błogosławi płonąca.
I w w ęzeł gniew u ściągnąw szy brwi, P rzeklina salw zło w ieszczym g rzm otem Łotrów , co w stru m ień n a jczy stsze j krw i Spychają łódź, ładowaną złotem ,
Sierpień, 1944. „ * ■<*•*#'■ J
. ''T („ Z w yc iężym y " )