C e « i o I M ł o ś y
GAZETA LUBELSKA
Rok I
Niezależny Organ Dem okratyczny
Piątek, 8 września 1944 r. Nr 33
Akcie w reionie Łomży
W dniu 7. IX. w ojska radzieckie na południow y zachód od Łom ży zajęły k il
ka miejscowości, m. in. Tarnow o, Roz- w ory, Z ytuły, Oldaki, W ojciechowice.
W R um unji posuw ając się naprzód zajęto kilka miejscowości.
W dniu 6. IX. wzięto do niew oli po
nad 3.000 oficerów i żołnierzy niem iec
kich oraz 3 generałów : ^en. B urghorda, gen. Schw arza i gen. von Denietza.
Na pozostałych odcinkach frontu działania w yw iadow cze i w alki o znacze
niu lokalnem . W ciągu dnia 6. IX. znisz
czono lub uszkodzono 30 czołgów, og
niem a rty le rji przeciw lotniczej i w w al
kach pow ietrznych strącono 17 sam olo
tów nieprzyjacielskich.
Ofensywa w Ju g o sław ji
KAIR, 7. IX. (Reuter). — Dziś w nocy w ojska m arszałka Tito połączyły się ze zm otoryzow aną strażą przednią w ojsk sowieckich. '
LONDYN, 7. IX. (Reuter). — S pecjal
n y korespondent R eu tera donosi, że dziś rozpoczęła się kom binow ana ofensyw a w Jugosław ji. W atak u bierze udział 5 korpusów ofensyw nych i N arodow a A rm ja m arszała Tito.
Komunikat kwatery Śródziemnomorskiej
LONDYN, 7. IX. (Reuter). Z Głów
nej K w atery Śródziem nom orskiej Sprzym ierzonych donoszą: M yśliwce angielskiego lotnictw a m orskiego n a po
łudniow ym w ybrzeżu F rancji, udzielają dużej pom ocy na praw ej flance arm ii.
Niemieckie oddziały w ojskow e i gniaz
da b a te ry jn e pom iędzy C ape M artin i Monaco, były silnie ostrzeliw ane. O- czyszczanie portów M arsylii, T ulonu i innych m niejszych przystani, trw a.
F ró n t włoski. Dw a b ry ty jsk ie krążow niki bom bardow ały okolicę R im ini. W y
niki były dobre. Nad A driatykiem trw a ją ciężkie w alki. O ddziały hinduskie 8-ej Arm ii, zajęły w ieś la V erna pom iędzy A rno i Tybrem , w k tó rej nieprzyjaciel m iał doskonały p u n k t obserw acyjny.
Na północ od F lorencji, arm ia dalej po
suw ała się naprzód w pagórkow atym te renie. Na odcinku 5-ej A rm ii, p atro le am erykańskie w eszły do m iasta P ra to i poczyniły dalsze postępy w teren ach pagórkow atych na północ od drogi P rato-L ucca.
F ro n t francuski. W ojska siódm ej a r
m ii w nieu stan n y m pościgu za n ieprzy
jacielem załęły szereg m iast. W ojska francuskie 'po zajęciu Chaloms nad Sa- oną osiągnęły G ivry i posunęły się n a p rzód na zachodnim brzegu Saony n ie n a potykając na w iększy opór. D alej na wschód w ojska am erykańskie zajęły Po- ligny, Arbois, i in n e m iejscowości w dolinie Saony.
K om unikat lotniczy. Ciężkie bom bow ce operow ały w czoraj na B ałkanach. W Jugosław ii atakow ały skoncentrow ane oddziały zm otoryzow ane n a sta c ji Les- kovac, N ovisad i m ost na .rzece Sava b li
sko B elgradu. In n e form acje lotnicze atakow ały obiekty kolejow e i m osty w
rejonie O radea w zachodniej R um unii oraz obiekty kolejow e blisko N uiregu- haza w północno-w schodniej Rum unii.
P onad szerokim teren em leżącym m ię
dzy doliną rzeki Po a linią fro n tu ope
row ały szturm ow ce i bombowce, ostrzę- liw ując m osty, drogi koleji żelaznej i tra n sp o rty kolejow e. Inne operacje lo t
nicze były niem ożliw e spowodu złej po
gody. O statniej nocy średnie i ciężkie bom bowce atakow ały obiekty kolejow e w Bolonii. Trzy sam oloty nieprzyjaciel
skie zostały zniszczone.
C z y n ie z a p ó ź n o ?
LONDYN, 7. IX. (Reuter) — Radio]
bułgarskie podało: Nie m a już więcej w ojsk niem ieckich w B ułgarii. Te, które były, zostały rozbrojone i internow ane.
6 s a m o c h o d ó w i I w y s e p k a LONÓYN, 7. IX. (Reuter) — Donoszą z Z urychu, że L aval i jego św ita w 6-ciu sam ochodach p rzy b y li na m a lu tk ą w y sepkę R ainau n a niem ieckim w ybrzeżu1 jeziora Constance.
Z a w s p ó łd z ia ła n ie z N ie m c a m i
LONDYN, 7. IX. (Reuter) — W P a ry żu aresztow ano 6.000 osób za w spółdzia
łanie z Niemcami. Radio podało również, że znana francuska gw iazda film ow a — G aby M ordlay — m a być powieszona.
Z ostał rów nież aresztow any w czoraj M ax Bonnafous, członek rządu Vichy.
w rezydencji G aby M orlay.
T u r c y in te r n o w a li g a r n iz o n P y th io n
NEW YORK. 7. IX. (Associated Press)
— Donoszą z Istanbułu, że niem iecki garnizon greckiego m iasta P y th io n znaj-J dującego się w zakątkach m iędzy T ur c ją i B ułgarją, poddał się w ojskom t u reckim po przekroczeniu granicy i zo
stał internow any. Oddział liczył 68-miu oficerów i 300 żołnierzy. '
We Francji i Belgii
tr w a nadal ofen syw a sojuszników
P o s ie d z e n ie
K r a jo w e j R a d y N a ro d o w e j 9 w rześnia 1944 r. o godz. 15-ej w sali konferencyjnej W ojew ódzkiej Rady N a
rodowej, ulica Spokojna 4 odbędzie się posiedzenie Ki-ajow ej Rady ^Narodowej z następującym porządkiem dziennym : 1) Przem ów ienie program ow e przew od
niczącego Polskiego K om itetu W yz
w olenia Narodowego.
2) Z m iana s ta tu tu K rajow ej R ady N a
rodowej.
3) P rzyjęcie now ych członków i ślubo
wanie.
4) Z atw ierdzenie dekretów Polskiego K om itetu W yzw olenia Narodowego.
5) R atyfikacja um ów m iędzynarodo
wych.
6) U staw a o kom petencji P rzew odni
czącego K rajow ej Rady N arodowej.
Obecność w szystkich członków K ra jow ej Rady N arodow ej jest obow iązko
wa.
LONDYN, 7. IX. (Reuter) — K om uni
k a t z fro n tu belgijskiego. Zm otoryzow a
ne straże przednie oddziałów k a n a d y j
skich, k tó re zatrzym ały się ostatnio w Oassel, dążą obecnie w k ieru n k u pół
nocno-w schodnim przez Ypres. N a w y brzeżu jed e n oddział w ojsk .sprzymie
rzonych doszedł do granic G raveline.
Został zabezpieczony silny przyczó
łek m ostow y nad rzeką Lys w S a in t O- m er. P rzednie straże I-ej A rm ii A m e
rykańskiej są w Jodoigne n a dradze L ouvain — N am ur. J e s t to p u n k t od
legły 28 m il od C harleroi. D alej na po
łu d n ie n iek tó re oddziały po przekrocze
n iu Mozy, z n a jd u ją się w sąsiedztw ie T hilay nad rzeką Semoy, 9 m il n a pół- nocno-w schód od C harleville.
N ajbardziej w y sunięte oddziały do
szły do m iasta Yoncą, 10 m il n a połud
nic - wschód od Sedanu. O ddziały Sprzy m ierzonych d o tarły do N ancy,
LONDYN, 7. IX. (Reuter). — Głów
nodow odzący generał Eisenhow er poda
je: z a ję te zastało G ent. C ourtai zosta
ło oczyszczone od nieprzyjaciela. Siły sprzym ierzone zajęły A rm entiers i te ren na zachód od Lille do M erville. N a
sze oddziały pancerne przed arły się na w schód od S aint O m er i d o tarły do re jonu Cassel. Nasze Wojska są na k ra ń cach Boulogne, a oddziały czołowe o- toczyły Calais. W rejonie A ntw erpii i B rukseli oddziały nasze posuw ają się naprzód. N a południu oddziały nasze po przekroczeniu Mozy idą w k ieru n k u po
łudniow o - w schodnim od Givet. Odzia
ły zn ajdujące się w lesie w górach A r- dennach są w tej chw ili n a wschód od Auchamips. Pochód w ojsk n a w schód i północno - w schód od V erdun trw a.
LONDYN, 7. IX. (Reuter). — Z p ierw szej arm ii k anadyjskiej donoszą: P rz e d nie stra ż e k an ad y jsk ie są 7 m ił n a za
chód od D unkierki.
O ddziały kanadyjskie przeszły ubieg- głej nocy z Cassel do Ypres, oczyszcza
jąc z Niemców to słynne z czasów w iel
kiej w o jn y m iasto. P rzekraczając g ran i
cę belgijską, n a p o ty k ały one na słaby
opór. Oddziały zm otoryzow ane arm ii kanadyjskiej, operujące n a południo zachód od St. Om er, przeszły obecnie’
kanał N euffosse i Recce. W ojska prze
dzierają się na w schód p rzy pom ocy zm otoryzow anych czołówek, k tó re oczy
szczają drogę.
LONDYN, 8. 9. (Reuter). — F ront francuski. G w ałtow ny a ta k arm ii an gielskiej i am erykańskiej w stro n ę g ra nicy niem ieckiej obecnie zm ienił się w powolny, lecz n ieu sta ją c y pochód.
W zdłuż granicy niem ieckiej, w zrósł opór nieprzyjaciela. Młodzi , esesowcy, fanatyczni hitlerow cy, broniąc granic Rzeszy, są gotow i d o sam obójstw a. P o m iędzy jeńcam i z 12-tej arm ii niem iec
kiej, jest bardzo .mało esesm anów. Mo
żliwe jednak, że zajęli oni pozycję' na tyłach.
W okolicach N ancy i M etz doszło do potyczek z nieprzyjacielem . O ddziały gen. P a tto n a są blisko w ażnego ośrodka kom unikacyjnego N ancy. A m erykanie, zbudow ali przyczółki m ostow e na Moze- li, aby przygotow ać się do najbliższej fazy w ojny. D oprow adzono duże tr a n sporty n afty , am unicji i innych środków pomocniczych.
P rzednie oddziały a m ery k ań sk ie do
szły d o Youncą, dw ie m ile na w schód od Mozy i 10 m il n a południe od S eda
nu. Inne straże przednie są w Thily, 14 m il n a północno-zachód od Sedanu, n a północnym "brzegu rzeki Sem oy, do
pływ u Mozy.
LONDYN, 8. IX. (Reuter). — Oddzia
ły czołowe d o tarły w czw artek do lasów argońskich. W ielu Niemców oddało się sam ych do niew oli.
LONDYN, 8. 9. (Reuter). — Donoszą z Głównej K w atery A rm ii gen. P atto n a, ryzow ane przeszły Mozelę. Po u p rzed nim odepchnięciu go na drugi brzeg rzeki, gen. P a tto n lumocnił p rz y czółek m ostow y i przeprow adził oddziały zm otoryzow ane Idziś popołudniu. Była to już d ru g a p rzepraw a przez M ozelę w ciągu 24-ch godzin. Piechota mszcząc
l o n s a r - t f a t t n ^ j r i c
Dzień wielkiej radości
D ień ogłoszenia d ek re tu o reform ie
\rolnej pozostanie dniem przeło m o w ym historii postępu spraw iedliw ości spo
łecznej w ' Polsce. Treść d e k re tu jest nana, pow tarzać je j nie będziem y. Pod
kreślić trzeba jedno: że w okresie, w któ-
\rym przem ia n y po lityczn e następują z każdą godziną, w okresie flu k tu a c ji po
m ię d zy ty m , co było w czoraj, a ty m , co będzie jutro, w okresie trw ania gigantycznego w y s iłk u całe
go narodu w walce o w olność — N ow a Polska uw aża napraw ienie starej k r z y w d y społecznej za n a j
w ażniejsze sw oje zadanie. Zarów no te k st d e k re tu ja k i terfnin, w ja k im m ają być w yko n a n e zaw arte w n im postano
w ienia, — nie dopuszczają ża d n ych w ą t
pliw ości co do energii, z jaką będzie realizow ane przeprow adzenie refo rm y rolnej.
Dla msi polskiej dzień w czorajszy b ył dniem w ie lk iej radości. B y ł on też dniem radości dla całego d e m o k ra tyc z
nie m yślącego społeczeństw a, którego srm ien ie od lat było obarczone św iado
mością w ie lk ie j k r zy w d y socjalnej, dziejącej się najliczniejszem u stanow i narodu. R ządy sanacyjne uchw alały re
fo rm ę rolną p rzez dwadzieścia lat. Pole
ski K o r,lity W y rtm le n ia Narodowego uch w alił reform ę' w p ią ty m tygodniu istnienia i zostanie ona przeproioadzona na ziem iach w yzico lo n ych w przeciągu czterech m iesięcy.
A opozycja? C zy żb y nagle zn ikła z pow ierzchni? Nie. Są tacy, k tó rzy na
\wieść, o w ie lk im dziele społecznej spra
w iedliw ości zżym a ją się w ziości bez
silnej. Lecz ci są daleko. A ż w L o n d y nie.
Krytyczna sytuacja w Japonii
LONDYN, 7. IX. (BBC). — W środę przem aw iał p re m je r japoński Koiusho.
A taki na Ja p o n ję w z rastają codziennie i n aw et zachodzi niebezpieczeństw o lą dow ania nieprzyjaciela. Koiusho pow ie
dział, że sytuacja jest poważna.
M inister m ary n ark i, adm irał Yonai, podał, że za w yjątkiem lokalnych sukce
sów w ciągu pierw szych sześciu m iesię
cy w ojny, sytuacja jest niekorzystna i należy s^ę spodziewać dalszych ataków .
Z m ia n a r z ą d u w P o r tu g a lii
LONDYN, 7. 9. (Reuter). — Z Lizbony donoszą, że we w to rek w nocy d o k tó r S alazar zorganizow ał praw ie zupełnie now y skład m inistrów . Je d y n y m pozo
stały m jest doktór Hosta L um brales, k tó ry za trzy m a ł stanow isko m in istra fi
nansów.
Pod w zględem politycznym w now ym gabinecie niem a żadnych u d erzających zmian. i ______________ _
poległych kolegów, zdobyła ponow nie p u n k t oparcia, w niecałą godzinę ta n k i zaatakow ały Mozelę i w kilka m in u t później b y ły już n a d ru g im brzegu.
LONDYN, 8. IX. (Reuter) — R adio brukselskie podało w czw artek w nocy, że oddziały sojusznicze osiągnęły k anał A lberta, 30 m il na północno-w schód od Louvain. J e s t to okilca H asselt, z któ
rej arm ie sojusznicze m ają ty lk o 30 m il do granicy niem ieckiej i niecałe 70 m il do Kolonii. Dziś w nocy niem iecka A jen
cja In fo rm acy jn a ipodała, że oddziały sprzym ierzone z n a jd u ją się w Dies, kil
ka m il dalej na zachód.
P ierw sza arm ia am erykańska w Belgii zn ajd u je się 16 m il na północno-w schód od N am ur ,<i przebyła połowę drogi do Liege.
G A Z E T n L U B E L S K A
R e f o r m a r o l n a
Klucz do odnowy społeczno-gospodarczej kraju
W zagadnieniach zw iązanych z dzia
łem odbudow y Rzeczypospolitej, refo r
m a rolna z a jm u je stanow isko kluczo-1 we.
S p raw a refo rm y w iąże się nieodpar
cie z beznadziejnym stanem naszego rolnictw a, zaostrzającym się w m iarę n a ra sta n ia now ych pokoleń. S ta n te n w sto p n iu rozstrzygającym decydow ał o s tru k tu rz e społeczno-gospodarczej k ra ju w okresie przedw rześniow ym . T ym sa
m ym w znacznej m ierze w pływ ał na ogólny c h a ra k te r życia narodow ego i pozycję polityczną Polski n a teren ie m iędzynarodow ym .
Dziś, refo rm a ro ln a sta je się w ażnym i docenianym elem entem odnow y życia społeczno - gospodarczego i jednocześ
nie pierw szym krokiem n a drodze p rze zw yciężenia ślam azarnego tę tn a p rze
m ysłu polskiego.
W w yw odach przeprow adzonych na podstaw ie danych statystycznych, roz
w ażym y w jak im stosunku reform a rolna ogniskuje w sobie now y ład społeczno - gospodarczy a co za tym idzie w jak im stopniu otw iera m ożliw o
ści w ydostania się z głębokiego „niżu cyw ilizacyjnego", w k tó ry m pogrążeni jesteśm y od daw na.
21 m ilj. ludzi tj. 61% ogółu ludności Polski wiązało swój b y t z rolnictw em na 37.900 m ilj. ha ziem i użytkow ej.
Z czego 56,2% ziem i tj. 21,3 m ilj. ha należało do ludności w iejskiej, a 43,8%
tj. 16,6 m ilj. ha stanow iło obszarnicze m ajątki.
3.200 m ilj. rodzin chłopskich tj. 21 m ilj. ludzi gospodarow ało na tej sam ej niem a] pow. ziemi, co 19 tysięcy rodzin obszarniczo-m agnackich. f > •
Zam ieszczona tab elk a podaje w ielkość i ilość gospodarstw oraz odpow iednią liczbę ludności gospodarczej.
W bilansie gospodarstw chłopskich sy tu acja w yglądała następująco:
W ielkość gosp. Liczba gosp. Ludność w ha w tys. gosp. w milj.
do 2 ha i.r o o 7,200
i— j i.o oo 6 ,io o
5— 20 i.o oo 6 ,io o
20— io o io o o ,6 io
W klasie gospodarstw obszarniczych sta n był następujący:
W ielkość gosp. Liczba gosp. Ludność w ha w tys. gosp. w milj.
io o — iooo 14.647
1000— 3000 4,000 0 ,1 10
p ow yżej 3000 °>353
Przeciętnie na głow ę ludności w iej
skiej przypada 1 ha, na każdego człon
ka rodziny obszarniczej 145 ha!
„Wolna Polska"
w Urugwaju
Polpress (Mo»tevideo) „Wolna Polska", organ Polaków, zamieszkałych w Urugwaju ogłosił arty
kuł wstępny pod nagłówkiem „Stworzenie Komite
tu „Polonia Librę", w którym wzywa wszystkich Polaków do zjednoczenia się dla sprostania zada
niu pomocy siłom wyzwoleńczym w Polsce. Autor wylicza następnie zwycięstwa Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, miażdżących opór hitlerow
ców na drodze" do wyzwolenia Polski.
A rtykuł kończy się następującymi słowami:
„Obywatele! historyczne bieżące wypadki d yk
tują nam nowe ważne zadania. Cala emigracja polska bez wyjątku musi skupić się wokół Krajo
wej Rady Narodowej jako rzeczywistej reprezen
tacji interesów ludu wokół .Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, jako jedynej polskiej władzy prawnej w naszej Ojczyźnie, wokół wal
czących polskich oddziałów,, skupić się wokół Ko
mitetu polskiego „Wolna Polska‘V aby pomóc czynnie krajowi naszemu. Jesteśmy obowiązani po
macać wszechstronnie siłom walczącym narodu polskiego, zrzucającym jarzmo niemieckie.
Główne zadanie polega na tym, aby jeszcze wię
cej pracować, pomagać ze wszechmiar poto, aby choć częściowo zmniejszyć cierpienia naszych bra
ci w Polsce. Niech każdy Polak pomaga według możności.
Wypełniając ten obowiązek patriotyczny poka
żemy naszemu narodowi, naszym siłom zbrojnym, naszej pokkiej władzy, że doceniamy ich samo
zaparcie i wysiłki w bitwie o wolność i niepod
ległość Polski. Dzięki naszej solidarności i współ
działaniu z Krajową Radą Narodową i Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego pomożemy zwycięstwu definitywnemu i restytucji naszej Oj
czyzny".
O dpow iednio dochód rolniczy i dochód społeczny d la k lasy gospodarstw w ie j
skich w Polsce p rzedstaw iał się n a stę pująco:
(Dochód rolniczy = sum ie dochodów z pracy rodziny i kapitału) (Dochód społeczny = sum ie dochodu rolniczego + dochód osób trzecich, jak
p aństw o sam orząd, najem nicy)
Pow . gosp. K o sz ty D ochód z ha w zł w ha produkcji rolniczy społeczny
2— 3 3 2 1 17 0 207
3 — 5 274 16 2 201
j — 10 200 . 13 2 17 0
10 — 15 17 3 100 14 1
1 5 — 30 145 64 1 1 0 /
30— 50 134 36 84
M ożem y łatw o obliczyć, że roczny do
chód rodziny chłopskiej gospodarującej n a 2 h ek taro w y m gospodarstw ie k a rło w atym w ynosił 340 zł. Ponieważ prze
ciętnie rodzina chłopska składała się z 6— 7 osób przeto dzienny dochód każde
go członka rodziny wynosił 15 gr! Ro
dzina taka wydając ną utrzymanie w ię
cej niż 1 zł dziennie żyła ponad stan, oznaczało to ruinę dla gospodarstwa i przysłowiową ostatnią krowę, czy pie
rzynę zabraną na podatki przez sekwe- stratocra.
Czy m ożna się dziwić, że chłop polski
dzielił zapałkę n a czworo, a gotując k arto fle n a w odzie solonej bydlęcą solą nigdy tej w ody d la oszczędności nie w y lew ał.
34% ludności w iejskiej żyła na gos
p odarstw ach k a rło w aty ch t. zn., że 7,2 m ilj. ludzi w Polsce żyło przed wojną na poziomie parjasów w koloniach afry
kańskich.
Porów naw szy b u d żety rodzin żyjących n a gospod. karłów , d m ałorolnych o trz y m am y odpow iednie w artości odżywcze przypadające na jednostkę konsum pcyj
ną:
G ru pa Cieplna wartość
społeczna o d żyw cza w kal.
rodzinny gosp. kari. 2 209
m ałorolni 2 701
norm y w ojskow e 3 463
norm y szkolne 4 264
Oznacza to, że 7,2 milj. ludności Pol
ski system atycznie niedojadała podczas gdy 19 tys. rodzin uprzywilejowanych dzierżyło w sw ym ręku 43,8% ziemi uprawnej.
Stopień spraw ności gospodarki rolnej w Polsce określim y przez porów nanie dochodów społecznych z h a uzyskiw a
n ych n a te re n ie n iektórych k ra jó w E u ropy. P odane są w artości d la średnich gospodarstw w 1932— 1934 r.
Polsko - Sow iecka Komisja dla badania zbrodni niemieckich
B adania zbrodni, popełnionych na M ajdanku w ykazały konieczność dal
szych prac Kom isji Polsko - Sow ieckiej, k tó rab y nadal zbierała w szystkie dowo
dy zbrodni, popełnionych przez N iem ców na M ajdanku, w w ięzieniach i obo
zach koncentracyjnych.
N astępnym etapem prac K om isji Pol- sko-Sow ieckiei będz;e odw iedzenie i zbadanie D ęblina, T reblinki, Sobibo-
Młodzieży Pozaszkolna i Dorośli
Młodzi chłopi, robotnicy i pracownicy umysJ
łowi! »
Młodzież szkolna zasiadła znowu na ławie wy- tęskmonej polskiej szkoły, aby już jawnie zdo
bywać upragnioną i umiłowaną wiedzę. Wielu spośród młodzieży podejmie ciężki obowiązek, ale zarazem chlubny trud walki o całość i niepodleg
łość ziem polskich, o uwolnienie naszej Ojczyzny z jarzma krwawej niewoli niemieckiego okupanta.
Są jednakże między Wami, — Kochana Młodzieży, i tacy, którzy pozostaną przy swym warsztacie pracy, by w ten sposób służyć 'krajowi i społe
czeństwu. Będą między Wami i tacy, którzy mimo najszczerszych intencji i woli ‘kształcenia swego umysłu i ducha nie mogą wrócić na niwę szkolna ze względu na wiek, pracę zawodową i inn* trud
ności różnorodonej natury.
Prawo do nauki i wiedzy posiada jednak każdy człowiek, każdy wolny obywatel, zwłaszcza nie
podległej i demokratycznej Polski. Każdy ma moż
ność kształcenia się. Każdy musi mieć możnóść korzystania z dóbr kultury narodowej i ogólno
ludzkiej, ze zdobyczy wiedzy teoretycznej i prak
tycznej nie tylko jako odbiorca, ale również jako współtwórca.
Młodzieży pracująca w warsztacie, na roli i w biurre
Przez pięć lat okupant niemiecki ścigał wszyst
kie przejawy twego wolnego ducha, gnębił każdą wzniosłą myśl, niszczył naturalną potrzebę łącze
nia się w gromadę, więził i mordował za nauczanie i uczenie się tego co polskie.
Dziś ten koszmarny sen minął.
Dziś możemy korzystać ze skarbca kultury i wiedzy.
Musimy wytężyć wsizystkie siły, by usunąć za
niedbania z okresu wojny, by dorobek kultury po»koleń upowszechnić i wzbogacić naszym wysił
kiem.
Młodzieży pracująca i dorośli!
Stawajcie wszyscy do pracy nad podniesieniem oświaty i kultury szerokich warstw ludności na
szego narodu. Organizujcie się w kola i oddziały swoich organizacyj kulturalno - oświatowych, w których kształcić będziecie swój światopogląd, swój umysł i charakter.
Powołujcie dn życia placówki oświatowe.
Niech województwo nasze pokryje sieć kursów dokształcających, szkół powszechnych i gimnazjów dla dorosłych, sieć uniwersytetów powszechnych i niedzielnych. Niech w każdej gromad-zie pow-
ra, Poniatow ej (powiat. Puław y) i innych miejscowości, gdzie Niemcy dokonali m asowych mordów.
K om isja zw raca się do w szystkich, którzy byli w ięźniam i na M ajdanku, w obozach koncentracyjnych i więzieniach, albo też posiadają dowody rzeczowe (fotografje), aby zgłaszali się i składali je dla prac Kom isji.
stanie świetlica, która skupi Was do pracy w y
chowawczej i dla milej kulturalnej rozrywki. Niech znowu rozkołysze się pieśń polska, a siła jej niech budzi energię i zapał do nowych wysiłków. Niech ożyją deski teatrów ludowych, a widowiska i in
scenizacje niech dadzą Wam przeżycia krzepiące Waszą wolę i charakter.
Gromadźcie łisiląźki, twórzcie biblioteki, pobu
dzajcie samorząd do odbudowy i tworzenia biblio
tek publicznych. A książka — przyjaciel stanie się znowu przewodnikiem w pracy zespołów sa
mokształceniowych.
W każdej gromadzie musi powstać dom ludowy, ognisko życia- kulturalnego wsi.. — Wznieście go własnymi siłami, tradycyjnym gromadzkim wysił
kiem.
Gotujcie się do internatowych uniwersytetów ludowych., które powstaną w Waszych powiatach.
Niech w każdej fabryce, w każdym związku zawodowym, w każdej organizacji i w każdej wsi powstają kuźnie wiedzy i ogniska kultury.
Oświata jest skarbem narodu!
Oświata jest twoim orężem w walce, robotniku f chłopie!
Oświata podnosi i wzbogaca życie kufturalrte i gospodarcze, wyzwala nowe siły twórcze!
Pracownicy kulturalno - oświatowi! ^ Obywatele, którzy mimo prześladowań okupan
ta nie przerwaliście ukochanej przez Was pracy wychowawczej!
I wy, którzy nic mieliści warsztatu wyłado
wania swej energii w akcji kulturalno-oświatowej wśród szerokich rzesz!
W y wszyscy członkowie różnych zawodów, którym upowszechnione kultury leży na sercu — stańcie dzisiaj obok tych, którzy w szkole pod
jęli już swą pracę i dopomóżcie dorosłym i mło
dzieży pozaszkolnej zrealizować jej'szczytne pla
ny. Pomóżcie organizacjom kulturalno-oświato
wym, zgłaszając swój udział w pracach. Dawaj
cie inicjatywę, organizujcie i prowadźcie placówr ki oświaty dorosłych, zgłaszajcie je do Inspekto
ratów Szkolnych w swoich powiatach, skąd otrzy
macie fachowe instrukcje i pomoc.
Stańmy wszyscy do pracy kulturalno-oświato
wej dla dobra dorosłych i młodzieży pracującej miast i wsi, dla dobra tworzącej się, niepodległej, demokratycznej Rzeczypospolitej Polskiej.
K u ra to r O k rę g u S z k o ln e g o Fr. K r z e m ie ń — O ja k
K o szty produkcji Dochód społ.
w zł w zł
D ania 540 345
H olan d ia 861 467
N iem cy 705 457
S zw ajcaria 1 679 1 0 10
C zechosłow acja — 533
Polska 184 14 7
Sprawność gospodarki rolnej w Pol
sce była jak widzimy od 2,5 — 7,0 ra
zy mniejsza niż w innych państwach Europy.
D ane sta ty sty c z n e dowodzą o niesły
chanym w p ro st zacofaniu naszego rol
nictw a. J a k m ożna sądzić z danych od
nośnie kosztów p rodukcji dzieje się to na skutek stosow ania nazb y t p ry m ity w nych środków produkcji.
W iększość gospodarstw rolnych trw a jeszcze przy system ie trójpolów ki, a n a wożenie sztuczne należy do rzadkości.
Jasnem jest, że ledw o w eg etu jący na swoim gospodarstw ie k arło w aty m ro l
nik polski n ie je s t w sta n ie dotrzym ać k roku rozw ijającem u się rolnictw u E u ropy zachodniej.
P rz y ro st n a tu ra ln y Polski b y ł drugi co do wielkości po Z.S.R.R. Co roku lu d ność k ra ju pow iększała się o now ych 300.000.
Czynnik demograficzny będący w yra
zem prężności narodowej dla życia go
spodarczego Polski oznaczał się wprost katastrofę. Przeludnienie w si oceniano przed wojną na 8— 10 mlij. — w ołania
„wieś nie m a p ra c y “ , „wieś g łoduje“ po
zostaw ały bez echa w przedw rześniow ej
„Polsce M ocarstw ow ej". A przem ysł nie- tylko nie stw arzał now ych zapotrzebo
w ań robotniczych, ale w ręcz zm niejszał stan zatrudnienia.
Lata 1929 30 32 34 36 37 Stan zatrudn.
w % 100 96 78 77 83 91
Poprzez przeludnienie wsi i zm niej
szającą się zdolność .nabyw czą szerokich m as chłopskich, zagadnienie reform y ro l
nej wiąże się z rozw ojem przem ysłu.
Doświadczenia drugiej w ojny św iato
w ej w stopniu dostatecznym w ykazały bezsiłę „polskiej bazy p ro d u k cy jn e j“ de
cydującej o potencjonale m ilitarnym . P o stu lu je to konieczność rozbudowa
nia przemysłu do stanu przodujących państw Europy.
O m ożliw ościach rozw ojow ych prze
m ysłu decyduje w pierw szym rzędzie zdolność nabyw cza szerokich mas. Ja k ąż chłonność m ógł p rzedstaw iać w ew nę
trz n y ry n e k jeżeli 7,3 mili. ludności w e
getow ało n a poziomie niew olniczym a 6,1 m ilj. ledw o wiązało koniec z koń
cem. , Przyczem ta zdolność nabyw cza s ta le zm niejszała się n a sk u tek w ro stu cen detalicznych na w ytw ory p rzem y
słowe. Oto dane: C eny detaliczne dla w ytw orów przem ysłu w yrażone w kg żyta
Pług 1 szt.
19 14 28 3° 32 35 36
134 IOO '220 19 1 264 270 Superfosfat
100 kg 57 21 68 43 73 81
Kam asze
1 para 78 99 220 15 0 1 8 4 ' 205 Garnek em
10 szt. 6 1 5i 1 18 I 2 7 16 7 18 2
C ukier 10 kg 46 36 83 72 95 92
Sól 10 kg 6 8 17 16 27 29
W ęgiel 100 kg 23 15 40 35 43 43
Z w yw odów naszych łatw o będziem y mogli w yciągnąć n a stęp u jące wnioski:
1) Dotychczasowa struktura naczego rolnictwa skazuje na niewolniczą w ege
tację 7,3 mil. ludzi, tj. 1/3 ludności Pol
ski.
2) Niska stopa życiowa szerokich mas ludności wiejskiej 13,4 milj. rozstrzyga
jąca o zdalności nabywczej rynku, za
myka w szelkie w y lo ty rozwojowe dla przemysłu Polski.
3) W efekcie końcow ym stw arza to znane już nam zjaw isko upokarzającego niżu cyw ilizacyjnego w stosunku do re szty k rajó w Europy.
4) Reforma rolna jest ogniskową sku
piającą w sobie możliwości skutecznego rozwikłania trudnoci społeczno - gospo
darczych kraju.
M. C.
G A Z E T A L U B E L S K A
Ranni żołnierze polscy— to goście Lublina
niczego u n a s b rako w ać im nie powinno
P ierw szy w ojskow y szpital ew akua
c y jn y m ieszczący się w „B obolanum "
był początkow o organizow any pod tym k ątem w idzenia, że jeg o utrzy m an ie bę
dzie spoczyw ało, w ręk a c h społeczeń
stw a. Jed n ak że k u law a organizacja sp o -' łeczeństw a zaw iodła na całej lin ii po
k ład a n e /n a d z ieje . Po bardzo k ró ciu t
kim okresie złudzeń w ładze w ojskow e w zięły troskę o szpital na siebie. Nie wiadom o z czyjej w in y i przez czyją n ie
udolność społeczeństw o m iejscow e nie zdało egzam inu, a szpital przeszedł pod opiekę wojskow ego d e p a rtam e n tu zdro
wia.
Szpital zaczął d z ia ła ć 27 sierpnia.
P lanow ana ilość 500 łóżek jest p raw ie
■całkowicie zapełniona. P ersonel le k a r
ski, pielęgniarski i sa n ita rn y składa się przew ażnie z sił m iejscow ych zw erbo
w anych do szpitala drogą zaciągu o- chotniczego. J e st 14 lekarzy stałych i 7 zaangażow anych czasowo. N ależy pod
kreślić c h a rak tery sty czn y m om ent, że zgłosiło się niew iele p ięlęg n iarek zaw o
d o w y ch . Szpital m usiał sprow adzić zn aczną część pielęgniarek aż z Tasz- kentu, gdzie była pielęgniarska sizkoła
•wojskowa A rm ii Polskiej. Pow ażną część vacatów zajęły panienki dobrej w o li m ające w w ielu w ypadkach jedynie krótkie, m ożna pow iedzieć: am atorskie przeszkolenie. Nie wiadomo, co o tym m yśleć. Czy bić braw o rozum iejącym sw ój obowiązek dbyw atelski dziew czyn
kom, czy z obrzydzeniem m achnąć rę k ą na te „bohaterskie" Polki, któ re czekają, aż je d e k re t w ładz państw o
w y c h pow oła do służby?
S przęt i p rzybory lekarskie, którem i szpital w obecnej chw ili dysponuje, po
chodzą w znacznej m ierze z ofiar m iej
scow ych szpitali cyw ilnych i m iejsco
w ych lekarzy. W iele urządzeń, ja k in sta la cja św iatła, rep e ra cja kanalizacji, jiiek tó re roboty stolarskie, szpital p rze
p ro w a d z a w łasnym kosztem pokryw a
jąc w ydatki sum am i z funduszów b u dżetow ych.
S zpital gęsto odw iedzają cy w iln e ' o- soby p ry w atn e, szczególnie lu b lin ian - k i, które z całą serdecznością przynoszą .rannym paczki z papierosam i, w ik tu a
łam i i sm akołykam i. Poniew aż p rzy bez
p o śre d n im rozdzielaniu ty ch prezen tó w zdarzyło się często tak, że n iektó
re sale były bardziej uprzyw ilejow ane zw łaszcza np. s a le ' p a rte ro w e i położo
n e na niższych piętrach), ja k rów nież ze w zględu na to, że niektórzy żołnie
rze m ają przepisaną specjalną dietę, ko
m enda szpitala pow ołuję kom isję spo
łeczną do przyjm ow ania i rozdziału prezentów . K om isja ta będzie się skła-
Ceny restauracyjne
Jak dowiadujemy się przy Związku Kupców w Lublinie powstała sekcja restauratorów i cu
kierników, która postawiła sobie za zadanie unor
mowanie w tym zawodzie cen na podstawie. roz
sądnej kalkulacji i wprowadzenia w restauracjach ta’k zwanych „urzędowych obiadów" tanich.
W sekcji’ tej zorganizowało się narazie 20 więk
szych zakładów. Celem jednak unormowania nie
zdrowych stosunków w dziale cen we wszystkich restauracjach i cukierniach, jest rzeczą konieczną, ażeby Władze Gospodarcze udzielały zezwoleń na otwarcie restauracji pod warunkiem przyjęcia obo
wiązku dostosowania się do nornj cennikowych sekcji i przygotowywania obiadów urzędowych tanich, treściwych i smacznych, wydawanych w godzinach od u do if!-ej. N a razie cena takiego obiadu została ustalona prze? Sekcję na zł. 30. W miarę jednak ujmowania przez Władze Gospodar
cze kontyngentów i unormowania cen w kierun
ku wydatnej ich obniżki oraz w miarę dostęp
nych przydziałów sekcja pragnie obniżyć cenę obiadu urzędowego i to znacznie. Intencją Wydzia
łu Zaopatrywania Zarządu Miejskiego jest ustale
nie ceny obiadu urzędowego na poziomie dostoso
wanym do przeciętnych zarobków pracowników.
Sekcja pracuje w porozumieniu i pod kontrolą Wydziału Zaopatrywania, który przejął na siebie ingerencję w sprawach harmonizowania życia go
spodarczego w Lublinife, kontrolę kalkulacji ku
pieckiej i przemysłowej oraz uzgadnianie i kontro
lę cen. Nie czekając więc nakazów, wszyscy res
tauratorzy, jadłodajnie i cukiernie winni zgłosić się do Sekcji, celem podjęcia pozytywnej pracy nie tylko dla dobra własnych kieszeni, ale i dla
•tłobra społecznego.
dać z 3 pań z „Dom u Ż ołnierza" i spo
śród ran n y c h żołnierzy. W te n sposób zapew nia się zorganizow any udział lu dzi dobrej w oli w opiece nad ran n y m i żołnierzam i A rm ii Polskiej.
Ż ołnierz polski w alczy o W arszaw ę, o w olną i w ielką Polskę, w alczy o nie
zależność i honor N arodu. W w alce tej nie pozostaje on odosobniony na p oste
ru n k u obow iązku żołnierskiego i oby
w atelskiego entuzjazm u. G dy n ajszla
chetniejszy k w ia t naszej m łodzieży skła
da n a o łtarzu O jczyzny najw iększą o- fiarę, na jak ą człow iek zdobyć się mo
że — ofiarę życia i krw i, — ci, k tó rzy ńa m ocy spełnianych obowiązków o by
w atelskich nie m ogą przyodziać za
szczytnej 'barw y m u n d u ru i z k a ra b i
nem w dłoni mścić się na w rogu za je go nikczem ność i zbrodnie, i w ykazać się przed zaszeregow anym i w Polskiej A rm ii rodakam i b raterstw em broni, chcą okazać b rate rstw o serc. D ają sw ym , uczuciom w yraz w rozm aity dostępny sposób.
Może n ik t h ard ziej nie jest sp rag niony uśm iechu życzliwości, objaw ów przyw iązania, ja k ranni.
Żeby pow szechnym im pulsom s e r
decznych uczuć d la w ojska naszego, a w zruszającym odruchom sym patii dla rań n y ch ,w szczególności, nadać bieg zorganizow anej akcji, zespół red a k c y j
n y i ad m in istracy jn y „G azety L ubel
skiej “ d ek laru je na u trz y m a n ie szp ita
la w ojskow ego w „B obolanum " 1000 zł.
m iesięcznie, w zyw ając do podobnej de
k lara cji personel w ydaw nictw a , .Rze
czypospolitej “ i tyg o d n ik a literackiego
„O drodzenie",
Jednocześnie w zyw am • w szystkie zrzeszenia, insty tu cje, zakłady, przedsię
biorstw a 1 osoby p ry w atn e.
W płaty gotów kow e m ożna n ad sy łać do ad m inistracji „G azety L ubel
skiej" lub do K om endy szpitala. P re zenty w naturze, ja k bielizna, a rty k u ły spożywcze, kosm etyczne i t.d. od
syłać bezpośrednio do szpitala.
L ublin nie może zawieść, ra n n i żoł
nierze w m urach naszego m iasta są n a szymi gośćmi, gośćmi najbliższym i —- bo za wolność naszą płacą ceną swej krw i.
Nic im b rak n ąć nie może w stolicy ziemi tak bogatej.
K o n fe r e n c ja P P S
W niedzielę i w poniedziałek 10 i 11 w rześnia 1944 r. odbędzie się w L ubli
nie konferencja Polskiej P a r tji Socja-.
listycznej, na k tó rą przybędą delegaci z w yzw olonych terenów Polski. K on
ferencja rozpocznie się w niedzielę 10 w rześnią rb. o godz. 9-ej rano w „Do
m u Ż ołnierza", z n astępującym porząd
kiem dziennym :
1. Zagajenie, 2. R eferat o sy tu a c ji po
litycznej, 3. R eferat gospodarczy, 4. R e
ferat p. t.: „P P S w w alce o niepodleg
łość", 5. R eferat organizacyjny, 6. W y
bór w ładz p a rty jn y ch , 7. U chw alenie re zolucji.
W szy stk ie , kom itety P P S w inny na
desłać zgłoszenia na konferencję pod adresem : L ublin, lokal O. li. R. P. P. S.(
ul. B ychaw ska 24.
PODZIĘKOWANIE
PP. WertyńskHej Reginie, Grabowiec*
kiej Zofii, Ciołkowcj Józefie, Kołodziej
skiej H elenie i Marciniak Zofii serdecz
ne „Bóg zapłać" od wdzięcznych strzel
ców Szpitala Bobolanum — oddział I.
A co na to Stowarzyszenie Kupców Polskich
Przeżyw am y obecnie ciężkie chwile.
W róg nasz jeszcze dotychczas nie został u su n ięty z granic Rzeczypospolitej. W ar
szaw a mocnó krw aw i pod p rzy tłaczają
cą przew agą okupanta. Pod butem P r u saka jęczy Pom orze i W ielkopolska, Śląsk i M ałopolska. M ieszczanin K ra kow a i tkacz Lodzi, kaszub z G dym i góral z K rólew skiej H u ty w alczą w ta j
nych organizacjach o w yzw olenie za
chodnich ziem polskich. Potęga nie
m iecka pow ażnie została nadw yrężona, ale jeszcze nie ekruszona. Żeby w ygrać obecną w ojnę, w roga trzeb a dobić w jego legowisku t. zn. w B erlinie i tam podyktow ać w a ru n k i pokoju. W prze
ciw nym razie m ożem y spodziewać się nowej w ojny za 10 lub 20 lat. v
Społeczeństw o polskie dobrze rozu
m ie te rzeczy. Ju ż nieraz dało tem u w y
raz. N ietylko w tedy, gdy chodziło o zre
konstruow anie życia gospodarczego na
F etiieton r o c z n ic o w y
... ... ... -—... .. -
P a n t o fle , b iu r k o ittB.
A k u ra t 5 lat tem u. 7 w rześnia 1939 r.
Na terenie kaw iarni pod filaram i w L u blinie. A tm osfera napięta i nerw ow a.
P rzy M olikach dziw na publiczność. N ie
ogolone tw arze i niew yspane oczy.
W zrok n iesp o k o jn y. Z akurzone odzie
nie. To literatura, isztuka, dzien n ika r
stw o W arszaw y. E w akuow ani ze sto
licy, p rzyw ie zien i ,do L u b lin a p y ta ją jed en drugiego co będzie dalej, czy zo
staną i tu ta j, czy udadzą się w fdalszą drogę do Lw ow a, dokąd ja k m ów ią ma się udać rząd. Naraz ujrzeli dygnitarza państw ow ego, otaczają go i zadają m u p ytania, na które ten nie jest w stanie odpoiuiedzieć. Z b y t szyb k o toczą się w yp a d ki, z b y t piorunujące są w iado
mości z frontu. T aki m ocarz sanacyjny, k tó ry jeszcze w czoraj siedział w sw y m w y k w in tn y m gabinecie i zdawało się, że żadna siła nie jest go w stanie ruszyć, naraz został oderw any od biurka, stał się słabą zbłąkaną owcą, m iotający się bezsilnie w e w szy stk ie strony. Zdaje m u się, że to koniec świata, że to zie
m ia się wali. On pan i władca przestał być czym ś, stał się sza rym człow iekiem lu d zk ie j grom ady, zd ezo rjen to w a n y, i sterroryzow any lo sk u tek n ieustannych nalotów.
N ie, to dopraw dy niesłychane! W szy st
ko rozum iał: nieszczęśliw y obrót w o jn y , rap to w n y odw rót arm ii, n a w et bom by lecące z sam olotów , ale to że b y on...
nie to m u się w głow ie nie mieści.
K roczy p rzez K rakow skie, ponure m y śli tłoczą m u mózg. S y tu a cja je st do
p ra w d y fatalna i beznadziejna.
M achinalnie kieru je kro ki do restau
racji. W y sz u k u je ;ustronny stolik, do
kąd nie dochodzi zgiełk Ulicznego koło
w rotu. Z w y k ły m p ańskim gestem p r z y w o łu je kelnera, zam aw ia to n em ja k im ongi ro zkazyw ał w w arsza w skiej „Eu
ropie" czy „Bristolu", (w su w a sobie sm aczny obiadek z p rzysta w ką i dese
rem , płaci i w ych o d zi na ulicę w zu p eł
nie in n y m nastroju.
W ojna nie będzie przecież trw ała d łu go. M usi się szyb ko skończyć. N ow ocze
sna broń, sam oloty nadaje jej tępo ja kiego daw ne w ojny, nie znały. N a jw y że j sześć tygodni, a m oże dwa m iesią
ce, ale nie w ięcej, a później p o w rót do słodkiej W arszaw y, do apar- ta m eciku w ysłanego perskim i kobierca
m i, do w ygodnego łóżeczka z puchow ą kołderką. Z a nim się doń położy w eźm ie gorącą kąpiel w b ielu tk iej łazience a n a z a ju trz rano zasiądzie za biurkiem , za tym sa m y m biurkiem , które zostaw ił te raz osierocone, bez którego nie rozum ie życia. Zasiądzie p rzy n im ja k zw y k le i ja k co dzień p rzez szereg lat i rozpo
czną się znów jego dobroczynne rządy, pełne pańskich gestów i suroiuości w o
bec ;natrętnych interesantów .
I znów życie potoczy się ja k ongi, bło
go, rozkosznie, bez ch m u r ja k jazda w y tw o rn y m „Cadillaciem“. R ozparty w li
m u zy n ie jbędzie !ćm ił w onne cygara i i puszczał k łę b y d y m u sym bolicznie gw iżdżąc na świat.
Tak sobie rozm yślał óio pan, krocząc po lu b elskim b ru ku w dzień 7 w rześnia
1939 roku.
1 nie on jeden, ale wielu, bardzo w ielu jem u podobnych w yobrażoło sobie taki sam p o w ró t do W arszaw y po w ojnie.
Zajadą sam ochodem , czy też taksów ką przed ten sam dom , }ctóry ta k nagle zm u szen i b yli opuścić. Znajdą w szy stk o na ty m sa m y m m iejscu: m ię k kie ranne pantofle p rzy łóżku, papierosy w srebr
n y m p u d e łk u na .stoliku li papier hi
gieniczny w toalecie. Pod o p ieku ń czy
m i sk rzyd ła m i n ieśm ierteln ej sanacji będą nadal piastować intratne posady i robić doskonałe interesy.
T ak m yśleli...
A le koło historii nie stoi w m iejscu, lecz toczy się i nigdy n ie obraca się w stecz.
W dniu 7 w rześnia 1944 roku św iat w ygląda inaczej. N ie m a w idoku, aby ów sanacyjny d yg n ita rz znalazł sw e pantofle p rzy łó żku i swe biurko w urzę
dow ym gabinecie.
P rzyszły inne czasy, p rzyszli inni lu
dzie. Inni i napew no lepsi. J. U.
now ych podstaw ach, ale także w w y p ad ku czynnego poparcia w ładz w ojskow ych w przeprow adzeniu częściowej m obili
zacji. Delegaci zw iązków zaw odowych, kom itetów fab ry czn y ch lub folw arcz
nych czynnie poparli zam ierzenia w oj
ska przez kontrolę poborow ą w zakła
dach pracy i folw arkach, żeby wszyscy obow iązani znaleźli się w szeregach od
rodzonego W ojska Polskiego.
Ś w iat pracy w Polsce jeszcze dalej poszedł w swojej m iłości O jczyzny. O- becnie czynem odpow iedział n a apel Polskiego Czerwonego K rzyża i Kom i
te tu Pom ocy w alczącej W arszawie. P ra cujący dobrze rozum ieją, że zaplecze fro n tu jest rów nie w ażne ja k i pierw sza linia. Może to nie jest bój krw aw y, ja k w pierw szej linii, ale w ym aga rów nież w ielkiego tru d u , zaparcia się siebie i ofiarności.
A pele powyższych zrzeszeń społecz
nych n ie pozostały bez echa. P racow ni
cy lubelscy, zorganizow ani w zw iązkach zaw odow ych p ierw si stanęli na zew. Ro
zum ieją oni, że trzeba opiekow ać się r a n ny m żołnierzem , ja k rów nież przyjść z pom ocą ludności naszej bohaterskiej sto
licy.
G arbarze lubelscy jedynie na w alnym zgijomadzeniu pracow ników g a rb a rń ze
b rali m iędzy sobą zł. 4.520 na pomoc w alczącej W arszaw ie. Rów nież n a w al
n ym zebraniu członków Z w iązku Za
wodowego Pracow ników Spółdzielczych R. P . przeprow adzono na sali doraźną zbiórkę na rzecz K om itetu Pom ocy W arszaw ie, przy czym zebrano zł. 6.340.
P racow nicy Z akładów Przem ysłow ych R. K. V etter ofiarow ali A rm ii Polskiej i b o haterskiej, naszej stolicy zł. 3.030.
B rak ty lk o w tej akcji tych, którzy w akcji ofiarności pow inni być na p ierw szym m iejscu, bow iem oni w łaściw ie są m aterialn ie dobrze sytuow ani. W łaści
ciele domów w L ublinie pam iętali do
brze o okazji do sam ow olnej podw yżki kom ornego, natom iast zapom nieli o tym , że żołnierz ran n y w szpitalu w ojskow ym
„B obolanum " niem a w czym jeść ugo
tow anej potraw y. B rak łyżek, m isek, w i- delcy, noży itp. niezbędnych rzeczy da
je się szczególnie odczuć. Rów nież p rze
m ysł zapom niał o polskim żołnierzu.
Czyżby w naszym m ieście w szystkie fa b ry k i przeszły n a w łasność państw a. A panow ie kupcy, którzy ta k energicznie u w ija ją się dziś za przydziałem lokalów sklepow ych i m agazynów , czyżby ta k nagle strasznie zbiednieli, że nie stać ich na pomoc dla chorego żołnierza. Ł adny przykład dali im pracow nicy portretow i, k tórzy dzisiaj są przew ażnie bezrobotni, a jed n a k zebrali zł. 1.340 na Polski Czer
w ony Kr.^yż i w zyw ają do pójścia w ich ślady Stow arzyszenie K upców Pol
skich w L ublinie.
Z bigniew Ś liw iń ski