P A M I Ę T N I K P O D R Ó Ż Y .
Ner 9.
Z PIERWSZEJ POLOWY MAJA 1828 BOKU.
v n r .
WIADOMOŚĆ HISTORYCZNO - STATYSTY- ęZNA O .MIEŚCIE CIECHANOWIE p rze z W in
centego H ip o lita G a w a r c c k i cg o.
C u d z e w ie d zieć r z e c z y c ie k aw o ść je s t,
a sw oje p o t r z e b a !
Ą. M. Fredro•
Ciechanów, niegdyś ziemi Ciechanowskiej sto
łeczne, i jedno z dawnyeh miast w M&zowszu, kiedy i 'przez \koigo założone było, żadnej w ia
domości powziąć nie można; początek jego .niknie w odległej starożytnośęi. Akta miejscowe i po
dania ludu nie wykrywają czasu jego założenia, gruzy tylko i bruki pod ziemią opodal od m ia
sta ukryte, wskazują rozległość jego większą, niż dzisiaj zajmuje.
IS
— 114 —
Leży Ciechanów \f pięknój równinie (1) nad rze
ką Łydynią od zachodu go oblewającą, (2) wśród niw urodzajnego gruntu, przy trakcie od W ar
szawy ' do Królewca i Gdańska idącym. Na wschód ma miasto Pułtusk odległe o mil czte
ry, na .zachód.M ław ę o mil- tyleż, na południe Nasielsk o mil trzy, a na zachód Chorzele o m il dwie oddalone.
Gratiiczy od wschodu ze wsią Przedwojewem, na zachód najbliżej ze wsią Szczurzynem, na południe ze wsią Krubinem, na północ z grun
tam i do dóbr Opinogórskich należącemi. Otrzy
m ało przywilej erekcji odJan aX ięcia Mazowiec
kiego (3) datowany w Wyszogrodzie w r. 1400, We wtorek po święcie Piotra w okowach. (4) W tym przywileju już nazwane miastem, ( o p p i d u m) i z dawnego mićjsca na inne przeniesione (5). Na-
i ( I ) A n d rz e j Ś w ię c ic k i w d z ie le : T o p o g ra p h ia M aso v iae, t a k o C iech an o w ie m ów i: C e c h a n o e i a a m p l a m e s t o p p i d u m e i d L y d i n i a m f l u m e n , a r x e l a t e r i t i a e t p u b l l c i s a e d i f i- c i i * i n s i g n e . G w ag n rn z aś dodaje: „ C i e c h a n ó w c i v i t a s i n p l a m c i e s i t a, v a l t o q u e c i r c u m s e p t a . 11
(2 ) Ł y d y n ia i 'w p o b liż u jej p ły n ą c a S o n a, n ie sq s p ła - w n e in i, w p o rz e le tn ie j p rz y b ie ra ją p o s ta ć s tru g ; w p a d a ją d o rz e k i W k r y .
(3 ) S y n a iŁiefnow ita całeg o M az o w sz a X ia źę c ia .
« ( 4 ) F e ria te r tia p ro x im a p o s t festu m P e tr i a d v in ć u la A p o sto li. U ro czy sto ść te g o Sgo p rz y p a d a w e d le k a le n d a r z a w d n iu 1 S ie r p n i a .'
(5 ) J a k słow a p rz y w ile ju o k a z u j ą : iy Q i i o d c o n s i d e r a n - t i t e t a t t t n d e n t e s , ę u a l i t e r c i n t a t e s e t o p p i d a l i b e r i a-
— 115 —
dający X iąle fcdarowałgo prawem Chełmińskiem, i uposażył: a ) dochodem z łaźn i, ó) czynszem rocznym z postrzygalni (rasorium ), c) czynszem
* wagi,' (/) nareszcie nadając w o In osc handlu wewnętrznego bez opłaty w kraju, w edle zasad ordynacji m iast Xięztwa Mazowieckiego, Ciecha
nów porów nał z temiż.
Przywilej, ten Zygmunt I , K ról Polski w P iotr
kowie w r. 153S (sabatho pro sim a post festum S. T alentini) zatw ierdził. Zygm unt August w r.
1549 dekret królowej Bony tegoż roku wydatay, a miasto od obowiązku przez Starostów wyma
ganego wiezienia zboża do W arszawy na potrze
bę Xięcia uwalniający, potw ierdził. Stefan Ba
tory w r. 1576 przywilej Zygmunta I. z. roku 1538 oraz dopiero wspomniany z daty <lekret królowej, B ony, niemniej dawny przywilej Bo
lesław a Xięcia Mazowieckiego, w przedmiocie wolnego obierania trzech mężów do urzędu Burmistrzowskiego, wzm ocnił.
Tenże król w r. 1576 n ad ał konsens- tem u m iastu na opłatę osepu, zamiast oddawania go Poborcom królewskim w naturze, a to stosownie do zasad dawnych lustracji, w skutek uchw ały Zygmunta Augusta na Sejmie lubelskim w r. 1569
t i b u s d o t a t a t a e p i u i i n m e l i & r e n s t a t u m r e d i g u n t u r, e t c o p i o s i u s e x a b u n d a n t i a o p i d a n o r u m e t a f j l u e n t i - a , d i v i t i a r u m d e c o r a n t u r, e t p r a o s e r t i m c u p i e n t e s o p p i d u m n o s t r u m C i e c h a . i o ń t n s c i n c t l i u m l o c u m t r a n s l o ~ e a r t ” i t d
— 116 —
przez Rewizorów postanowionych i udetermino- 'wanych.
Zygmunt III w r. 1628 dnia 18 Kwietnia przy
wileje powyższe zatwierdził. August II w ę.
1726 dnia 26 Listopada podobnie postąpił. Na- kohiec i Stahisław August potwierdzenia swego m iastu nie odmówił.
W mieście tem, jako stołecznem ziemi Cie
chanowskiej , (6) głośnej z urodzajnych n iw , i licznife osiadłój na nich szlachty, (7) za dawnej Polski odbywały się sądy Z iem skie i G rodzkie wspomnionej ziemi, oraz Radzieckie czyli W ój
towskie, dla miasta. Dziś pozbawiony wszelkich w ładz sądowych, należy Ciechanów do Pow iatu Prasnyskiego, którego ziemia Ciechanowska część składa.
Posiada miasto Ciechanów 104 w łok ziem i, niem a atoli folwarków oddzielnych do swojej kam clarji; grunta zwane D zia ły , i łąk a za m ły
nem K ępą nazwana, do funduszów kassy nale
żące, są drogą licytacji publicznej wydzierżawio
ne. ' G runta byłego wójtostwa, w skutek w oli
• ( 6 ) B y ła j^ d n ą z .d z ie s ię c iu ziem W o je w ó d z tw o M azo w ie c k ie d a w n ie jsz e sk ła d a ją c y c h .
(7 ) W e d le św iad e c tw a S ta ro w o lsk ie g o , W z ie m i C ie c h a no w sk iej i- w P o w ie c ie P r z a s n y s k im do s ie d m iu ty s ię c y fa m ilji s z la c h e c k ic h liczono', a z ie m ia t a , k ie d y ź y ł Ś w ię c ic k i p o d p a n o w an ie m Z y g m u n ta I I I , z la só w d la sw ej a y z n o s c i w y trz e b io n y b y ła .
— 117 —
rządu do terrytorjum miasta wcielone, są także w sposobie dzierżawy wieczystej wypuszczone;
place i ogrody będące m iasta własnością, podo
bnież na rzecz kassy wydzierżawione zostały.
Pozbawione jest także karczem , gorzelnią bro
warów, młynów, cegielni, lasów, zarośli, stawów, pastw isk it. d. do funduszów kassy miejskiej na
leżeć mogących.
K arczm y i szynki pryw atne tak jak domy Ich zabudowania, i trzy w iatraki są własnością dziedziczną mieszkańców Ciechanowa. Równie karczm a w ścianie placu rynkowego stojąca, m łyn na rzece Łydyni przy wjeździe do mia
sta, i cegielnia, należą do dóbr Opinogórskich.
O instytutach, jakieby w tern mieście dawniej istnieć mogły, nic pewnego nie odkryto; że gma- ęhów publicznych wiele upadło, oprócz podań, zwaliska i gruzy jawnym są dowodem (8).
Rozwaliny zamku wzniesionego przy mieście, n a wzgórzu ręką. ludzką wśród b łot nigdy nie- wysychających usypanym, stanowią teraz najcie
kawszą starożytność w Ciechanowie. (9) W edle wszelkiego podobieństwa dopraw dy, X iążętaM a-
(8 ) Ż e ta k o w e z n a jd o w a ły s i ę , św iad c z y p rz y w ie d z io n y po w y żej Ś w ię c ic k i, n a z y w a ją c C iech an ó w ,,a m p lu m o p p i- d u m, p u b l i c i t a e d i f i c i i s i n s i g n e . “
(9) Gwagnin o zam ku tutejszym ta k w spom ina: ltArsr i n t t r lu to ia s p a l u d e t , J o n a p r o j u n d a m u n U u r.“
— 118 —
rowieccy wystawić go mogli. (10) Oblany był rzeką Łydynią z je d n e j a głębokim przekopem ubezpieczony z drugiej strony. Zdobiły go dwie okrągłe ■wieże w rogach od frontu, dziś bez po
krycia i w ułom kach tylko widoczne. Zczer- niałc te wiekami »r*ury, pozbawione naWet przy.
stepu do siebie zniszczeniem mostu, w spaniało, ści swój dawnej jawne przynoszą świadeetwo;
Pozostałe szczątki mają kształt czworogranu; mie
rząc od jednej do drugiej przeciwkoległej ścia
ny, długość wynosi 96 łokci, i tyleż szerokość;
pow ierzchnia zatem obwodu zajmuje przestrzeń 9216 łokci. Zakres ten obejmował mieszkania, składy i mniejsze budowle. Mury dziś istnieją
ce są to ściany zewnętrzne w arow ni; każda z nich ma łokci cztery grubości. Jedna z wieź b y ła mieszkalną i m iała trzy piętra, druga na więzienie przeznaczona, i do tej schody kręcone
»a dół prowadziły., ( U )
(1 0 ) W je o g ra fji p ow szechnej z b io ru Steina, z r . 1826 w c zęści I . s tr. 245* w y ra ż o n o : „ O b o k m ia s ta (to je s t C ie
ch an o w a ) są ro z w a lin y z a m k u s ta ro ż y tn e g o , o k tó ry m m ó w ią iż b y ł w y staw io n y p rz e z k rólow ę B one.<ł T r a d y cja ta w ą tp liw a ; k ró lo w a B ona po X ią ż e ta c h M azo w ieck ich w ie le zam k ó w w aro w n y ch w M azow szu z asta ła ; p rz y p u ś c ić je d n a k m o żn a, i i ta k o w e p rz e b u d o w a ć , p r z e k s z ta łc ić lub.
odnow ić k a z a ła .
(1 1 ) W z a m k u p o strz eg a ć się daje k ilk a s k le p ó w , k tó re
^ d y o d k ry ć ch cian o , w k ilk u m iejscach z a p a d ły s ię , p rz e t*
dalszej ro b o ty z an iec h a n o .
- 119 -
W zamku tym przemieszkiwali Xiąźęta Mazo
wsza, jak liczne ich przywileje tu datowane świadczą; a po ich wygaśnieniu w r. 1526 w osobach Jana i Stanisław a ostatnich Xiążąt na W arszawie, królowa Bona Sforcia, żona Zygmun
ta I. trzym ając Mazowsze tytułem Oprawy, w zamkach jego z dworem swoim chętnie przeby
w ała. Podanie naznacza Warszawę, Czersk, Łom żę, Latowicz, Różan, i Ciechanów za ulubione jej mieszkania.
Po jej oddaleniu się z Polski, zamek Ciecha
nowski pieczy Starostów oddany i na skład xiąg grodu Ciechanowskiego przeznaczony, w prze
m ianie losów kraju uległ ruinie.
M arja Ludwika z Gonzagów X ięlna Newerska druga żona króla W ładysław a IV, wjechawszy dnia 28 Lutego 1645 r. do Polski przez M ławę, w dniu 2 Marca przybyła do Ciechanowa, i sta
nęła w tutejszym zamku, który w ówczas dosyć b y ł jeszcze mieszkalnym. Dziś, zwaliska te oka
załe , łomy ogromnego niegdy gmachu, reszty odwiecznych murów kosztownej warowni, niosą
(1 2 ) O p is u ją c y p o d ró ż t e j k ró lo w e j z F r a n c ji do P o ls k i P . L a b o u r e u r , t a k o z a m k u C ie ch a n o w sk im w s p o m in a :
„ W te in m ia s te c z k u , je s t z a m e k sta ro św ie c k i, z c eg ły z b u d o w a n y , i dosyć m ie s z k a ln y .4* Z b io ru p a m ię tn ik ó w h iśtó r-
o d a w n ej Polsce J . TJ. N iem cew icza * r. 1822 Tom IV.
a tr. 198.
— 120
do duszy tkliwe uczucia przeszłości, i nasuw aj) myśl, że są dawnćj chwały Polaków zabytkiem.
Zamiar rozebrania pomnika tego starożytno
ści, za byłego rządu Pruskiego, dla mocy murów do skutku nie przyszedł; zdaje się, iź czas wszyst
ko niszczący strawić ich nie może. Są one dla istniejącego, i będą dla przyszłych pokoleń n a-
‘ uką, ile m aterjały dobrze urządzone, nieskwa- pliwie użyte, do trw ałości wzniesionych budowli przykładają się. (13) Prócz ruin zamku zdobi) Ciechanów dwa kościoły murowane i k la szto r, z których pierw szy fa m y , starożytny, budow y gotyckiej, przez Ziemowita Xięcia Mazowieckiego w r. 1353 erygowany, składkami, parafjan, i o.- pieką kollatora H r. Krasińskiego w r. 1822 z ruin dźwigniony, i do stanu przyzwoitego wrócony, w dniu 20 Października tegoż roku przez JW X . Praźinowskicgo Biskupa Płockiego na nowo po
święcony został. Znajdują się w nim nagrobki, Stanisława Szczurzyńskiego, dziedzica wsi Szczu- rzyna w dniu 1 Lipca 1556 roku w tejże zmar*
łego, i Andrzeja Lubicz Przedwojewskiego, dzie
dzica Przedwojewa w r. 1636, oraz Doroty z Bie
lińskich Przcdwojewskiej żony jego w r. 1640 zeszłych (14); i drugi, kościół z klasztorem XX.
(1 3 ) Z a m e k te n n a le ż y do d z ied zictw a H r. W . K ra s iń r sk ieg o .
0 4 ) N ag ro b ek obojga ty c h m ałż o n k ó w z n a jd u je się na je d n ej ta fli m a rm u ro w e j.
— 121 —
Augustjanów, także przez Ziemowita Xięcia Ma.
zowieckiego w r. 1353 założony (15), wymaga ńappawy; szczególniej klasztor dobroczynnej re
ki, któraby go od upadku ochroniła, oczekuje.
Kościoły S. Ducha (16), S. M ałg orzaty (17) z m uru, i S. Piotra (18) z drzewa* w różnych częściach miasta niegdyś stojące, już nie istnieją.
M iała być jeszcze kaplica w zam ku pod tytułem S. Stanisław a, w której kapelan X iążąt Mazo
w ieckich msze odpraw iał.
Rodzaju fabryk i rękodzielni, oraz ich stanu W dawnych epoŁach Ciechanowa doęiec trudno;
ńie masz o nich żadnego w aktach m iasta tego wspomnienia; dziś m ało znaczące fabryki sukna i garbarnie zaszczytu mu nie przynoszą.
(1 5 ) W tym że . ro k u w prow adzeni zostali A ugust ja nie do tr z e c h konw entów .* C ie ch a n o w sk ieg o , R aw sk ie g o i W arsz aw ” skiegO j p rz e z Z ie m o w ita i E ufeinję żonę jego X ią ż ą t M a
z o w ie c k ic h z a ło ż o n y c h , a d e k re te m , p a p ie ż a In n o c e n te g o z a tw ie rd z o n y c h .
(16) K o śoiół S . D u c h a w ś ro d k u m ia s ta s to ją c y , z a w ia - d o w a n y b y ł p r z e z X ie d z a o d d z ie ln e g o , k tó re g o d ochodem b y ł y g ru n ta i ogró d ; t e d z iś do P r o m o f o r j i R ó ż a ń c a n a - 1 e ż ą , p la c z a ś na k tó ry m s t a ł k o śció ł, w d z ie rż a w ę w ie
c z y s tą w y p u sz c z o n y zo sta ł.
(1 7 ) K o śc ió ł S. M a łg o rz a ty , rz ą d z o n y b y ł p rz e z o d d z ie l
n eg o X ię d z a ; w e d le tra d y c ji z a k o n n ic e t u m ie s z k a ć m ia ły , le c z ja k ie j re g u ły n iew iad o m o .
(^ 8 ) I k o śció ł S. P io t r a m ia ł w ła sn e g o s ie d z ą ; m iejsce te g o k o ścio ła i n a le ż ą c y do n ie g o o g ró d , P ro b o szczo w i m ie j-
•co w e m u n a d an o .
16
— 122 —
Rzemieślnicy w tem mieście osiedli w bieżą
cym r. 1828 są następujący: bednarzy 5, fabry
kant pleju 1, farbiarzy 6, garbarzy 6, gwoździarz 1, introligator 1, kotlarzy 2, kowali 6, krawców 53, kuśnierzy 19, kapeluszników 3 , kołodziejów 4 , m łynarzy 4, piekarzy 47, powroźników- 2, rze- źników 17, rymarz 1, smuklerzy 2, szklarzy 4, szewców 95, stolarzy 6, tkacz 1, tokarz 1, wa- ciarz 1, zegarmistrz 1, zdunów czyli garncarzy 22, w ogóle wszystkich rzemielników jest 311 w mieście osiadłych. (19)
Ciechanów b y ł niegdyś wałem opasany (20).
Za rządów Zygmunta I, i jego syna Augusta, kiedy miasta i cała Polska w kwitnącym znaj
dowały się stanie, liczył między wałam i domów 202, za temi 193; rzemieślnicy jako wolni od opłat nie są wymienieni. (21) Dziś ani śladu tego rodząju warowni nie znajdujemy. Jest tył-
(1 9 ) W iad o m o ść w te j m ie rz e z a k t U rz ę d u M u n ic y p a l
n ego M . C iech an o w a w d n iu 13 L u te g o r . b . p is z ą c e m u u d z ie lo n ą z o sta ła .
( (J 0 ) W J e o g r a f j i w r e h o d n i / j c z ę f c i E u r o p y pi^zez S ta n is ła w a P J a te ra z r , 1825 w W ro c ła w iu w y sz łe j, n a s tr.
184 u m ieszczo n o c o . do teg o s z c z e g ó ł u : ,,Z a Z y g m u n ta m ia sto to b y ło m u re in i w a ła m i opasa n e .<c
(2 1 ) S tr. 182 d z ie ła O u p a d k u p r z e m y s ł u i m i a s t w P o l s c e p rz e z W . S u ro w iec k ie g o z r. 1810. — W op i
s a n iu h isto ry c z n o -sta ty s ty c z n e in W o je w . P ło c k ie g o jJrzez Ł . G o łę b io w sk ie g o , w k a le n d a r z y k u j>olit. n a r. b . 5828
>t«. 557 w y r a io in j; ,,CiechanóvY \y x . 1569 m ia £ 4 ^ 4 dó- inóvV* f w iele k am ien ic.* *
— 123 —
ko góra formy okrągłćj przy kościele farnytn, n a której stoi dzwonica, usypana z ziemi i ka
mieni; brzegi jćj wznoszą się w kształcie wa
łów , a w środku jest wydrążenie czyli wklę
słość. (22)
W roku bieżącym jest w Ciechanowie domów m iejskich murowanych 3, drewnianych 130, kla
sztorny 1, plebańskich 2, promotorji różańca 1, szpitalny katolicki 1, takiż żydowski 1, szkolny ' katolicki 1, takiź żydowski 1, w ogóle wszyst
kich domów 241.
Prócz tych są jeszcze następujące zabudowa
n ia : bóżnica żydowska 1, koszernia 1, łaźnia 1, m łyn do dóbr Opinogórskieh należący 1, w ia
traków prywatnych 3, gorzelni takichże 6, bro
w arów i roszczalń słodów 3, kuźni 6, klasztor
n a 1.-— Assekuracja ich ogółem w Towarzystwie ognio-wem 214,200 złp. wynosi. — Ludność obe
cna jest następująca: - chrześcian 1,032, żydów 1,658, w ogóle głów 2,690.
W roku 180f miasto dochodu rocznego m iało z ł. 3,683 gr. 4. (23) W r. 1819 zwiększył się do złp. 7,409 gr. 14. W r. 1827 podniósł się do złp. 11,000. Pom nożenie dochodów po
w stało z przybyłego konsensowego, dzierżawy
(2 2 ) B ę d z ie to z a p e w n ie k o n t y n a , p o m n ik z w ie k ó w o d le g łe j s ta r o ż y tn o ś c i.'
1 (2 3 ) W U d o in o ść ' z a k t b y łe g o R z ą d u P r u s k ie g o ty c z ą c y c h się C ie ch a n o w a .
— 124 —
wójtostwa do miasta wcielonego, gwintów, or az innych niestałych dochodów (24).
Propinacja w yłącznie miastu nie służy, gdyż Dominium H rabstw a Opinogórskiego posiadając karczmę prawem dziedzicznem w Ciechanowie trunki na wyszynk do tejże wydaje.
Sposób utrzymywania się mieszkańców chrze- ścjan jest rolnictwo i rzem iosła, żydów handel i przekupstwo (25).
Jarm arki trzy z dawna tem u miastu są udzie
lone: pierwszy 21 Marca, drugi 13 Lipca na S.
M ałgorzatę, trzeci 11 Listopada na S. Marcin;
trw ają one przez tydzień na każdy w szczegól
ności ; do tych teraz dwa nowo przydane na w ełnę, odbywają się w d. 13 Lipca i 12 Listo
pada.
Przedm iotem jarm arków bywają konie, bydło, porządki gospodarskie, towary łokciow e, szcze- gólnićj sukna i płótna. Prócz jarm arków raz w tydzień targ się odbywa.
Ciechanów oprócz rynku liczy ulic głównych pięć, zwanych: warszawska, zakroczymska, m ław ska, pułtuska, podpiskowska, czyli pisarska; mniej
szych dwanaście, jako t o : przasnyska, brow ar
(24) W szelkie sz c z e g ó ły sta ty sty czn e w yjęte są z a k t m unicypalnych teraźniejszego urzędu Ciechanowa.
(2 5 ) N a le ź y to śc i d a w n e s ta r o ś c iń s k ie , ja k o to: ło p a tk o w e , m iodow e, 11. cl., ż y d z i z m ia s ta . C ie c h a n o w a d o dw o r a O p in o g ó rsk ie g o o p ła c a ją , do c ze g o n a w e t tra n z a ltc ją d o b ro w o ln ą z o b o w ią z a li się.
— 125 —
na', w odna, poprzeczna, m ała S. M ałgorzaty, w ielka S. M ałgorzaty, tylna żydowska, kowal
ska czyli żydow ska, p arafjaln a, łazienkow ska, psia, nadfossowa. Te wszystkie brukowane by
ły , lecz większa część bruków dotąd zostaw ała pod ziemią i gruzami (26). W. tych czasach ry
nek i kilka ulic staraniem Rządu brukiem no
w y m , do którego na m aterjałach w bliskości nie zbywa, jest pokrytych^ pozostałe w bieżą
cym roku wybrukowane ujrzym y, ile gdy fun
dusz na ten przedm iot w ilości złp 15,000 prze
znaczony zo stał (27).
Skreśliwszy stan teraźniejszy Ciechanowa, wy
pada wskazać koleje losów jakich to miasto W zaburzeniach krajowych doznawało, a które u- padku jego stały się przyczyną.
W r. 1244, gdy Konrad I. Xią£e Mazowsza wojną z synowcem swoim Bolesławem W sty
dliwym b y ł zatrudniony, Prusacy w jego nie- bytności za namową Świętopełka Xięcia Pom or
skiego Mazurom za związki z Krzyżakami nie
chętnego, zniszczyli znaczną część Mazowsza , i aż o Ciechanów oparli się. Doścignęli w pra
w dzie M azurowie z Łęczyeanaini około tegoż (26) D a w n e b r u k i w n ie k tó ry c h u lic a c h o łokieć p o d z ie m ią i g łę b ie j p o k a z u j ą się; o c ze m p rz e k o n a n o się p rz y p r o s to w a n iu tr a k tó w d o ' P u ł t u s k a i P r z a s n y s z a id ą c y c h ; k o p ią c ro w y z n a le z io n o b r u k i d o b re p o d z ie m ią , w o d le g ło ści s ta ja o d m ia s ta .
(2 7 ) Z a k t m u n ic y p a ln y c h m ia s ta C ie ch a n o w a .
miasta obciążone łupam i pogaństwo, I wysiekł- szy ich do kilkuset, zdobycz o d eb rali; nie usta
ł a jednak jak chęć w Świętopełku do zemsty tak ochota w Prusakach do dalszego łupiestw a i pomocy swojemu wodzowi (28).
W r. 1337 w dzień S. Jadwigi (15 Pazdzier^- n ik a ) Litwini mając na czele Olgierta syna Gedymina Xiccia swego ł innych, tajnem i ma
nowcami wpadłszy, Pułtusk i Ciechanów m iasta, .oraz okolice przyległe pustoszyli, i: mnóstwo płci .obojej ludu zabrawszy, do kraju swego upro
wadzali, których Mazury doścignąwszy łu p y i niewolników im odebrali, unikający zaś bitwy najezdcy ucieczką się ratując, w czasie przepra
wy przez N arew , gdy jeden d ru g ieg o 'w prze*
byciu tej rzeki uprzedzał, ci którzy juków nie porzucili, potonęli. W krótce i Olgiert życie po
stra d a ł (29).
W n, 1465 d. 15 Lipca rycerstwo Mazowiec
kie klęskę pod Ciechanowem z Mężykiem do- wodzcą krzyżackim, z Działdowa, nieostrożnie
■walcząc odniosło (30).
Około, roku 1476 miasto C ie c h a n o w a zam
kiem zgorzało, ja k dowodzi proźba Stanisław a
(2 8 ) S tr. 9 £ 8 T . IV . H U to rji. N a ru sz e w ic za , e d y c ji M o- s to w sk ieg o z r . 1 8 0 3 .
(29) D łu g o s z lib r . I X . Col. 104$ L it. D . i S w ię c k i w o p i s i e s t a r o z . . R o l s k i T . I. s tr. ^99.
(£ 0 ) P a n o w a n ie K a z im ie r z a IV . Ja g ie llo ń c z y k a * z r . 1827 v t W a ra z . T* II. s tr . 39 .
— 426 —
de Lipie kanonika warszawskiego, a proboszcza Ciechanowskiego, do Xięcia Mazowieckiego za
niesiona, aby nadania kościoła farnego w zam
ku złożone i ogniem zniszczone potw ierdził (31).
W czasie najścia Szwedów za Jan a Kazimie
rz a , kiedy Karol Gustaw odznaczając powrót swój ' z Polski spustoszeniem, miasta, wsie i zamki pa
lić i burzyć kazał, i Ciechanów ręką mściwą najeźdźcy złupiony, ogniem spłonął.
N astąpił drugi napad Szwedów na Polskę za Augusta II, lecz juz w tenczas tylko nad ostat
kami dawnej zamożności pastwiono się; przy tej
• klęsce i zaraza morowfa w yw ierała srogość na
grody i w łości, wszędzie zniszczenia swego zo
stawiając ślady. Tem to nieszczęściem miasto Ciechanów dotknięte, zostawione zarządzeniu Starostów mniej o jego los czułych, z ruin swoich dotąd podźwignąć się i do dawnej świetności wrócić nie może, acz doznaje opiekuńczej wzglę
dności Rządu, nad niem i podobiiemi grodami troskliwie czuwającej. Lecz co wieki złego zrzą
d z iły , krótki przeciąg pomyślności nagrodzić nie zd o ła!...
(3 1 ) P o tw ie rd z e n ie ta k o w e z n a jd u je się w x ię g a c h k o ścio ła fa rn e g o w C ie ch a n o w ie .
— 12S —
IX.
Dwuletni pobyt w Konstantynopolu i Mo- ret (1825, 1826j, albo historyczna wia
domość o Mahmudzie, Janczarach, no- wetn wojsku, Ibrahimte-Paszy, Soli/nan- Beyu, it.p .; przez P. C..„. D...., Tłuma
cza* Królewskiego w Konstantynopolu.
Dzieło ozdobione wyborem wschodnich ubiorów, litografowanych i kolorowanych przez P. Collin— Paryż 1827.
Jest to dzieło któreby inoźna nazwać okolićzno- ściow em , a które jednak inne oprócz tćj ma
jąc zalety, długo zapewne przeżyje okoliczności, jakie mu dały początek. Autor pierwszemi tyl
ko głoskami odznaczył nazwisko swoje; młodość musi być udziałem jego, • jeśli można wnosić z energji i zapału, któremi opowiadania jego są nacechowane; ale jasność i piękność stylu oka
zują iż z umysłem trafnie postrzegającym, łą czy on wprawę w pisanie oraz talent wyrażania z dobitnością i mocą, lubo bez przesady, tego co naw et najżywiej czuje. Naoczny świadek naj
śmielszego przedsięwzięcia jakie od wieków od
znaczyć mogło dzieła Ottomańskiego Państw a, zniszczenia strasznego korpusu J a n c z a ró w , wymordowania dwudziestu przeszło tysięcy tych zuchwałych Pretorjanów, co tak długo gro- źnemi byli władcom swoim, i takc zsęto nawet
— 129 —
Syciem ich rozrządzali, ,P. C....; D... .stawia nas w raz z sobą w obec tych krwawych wido
ków. Głównych aktorów dram m atu tego, któ
rzy czynni są dotąd jeszcze na scenie wschodu, odm alow ał on trafnie, a obrazy iż są pełne ży
cia. Zbytecznem prawie byłoby przydawać tu taj, iż ci nieszczęśliwi Grecy, walczący z mez- twein rozpaczy przeciwko barbarzyńskim ciemięż
com swoim, wzbudzają najm ocniejsze uczucia w tym, co z bliska przypatryw ał się ich okro
pnym cierpieniom; uczucia te dzielą równie w bliskości jak w oddaleniu wszystkie szlachetne i w spaniałe dusze; zabłysnął znowu promyk na»
dziei, i epoka ta nie zdaje się być odległą, w której los tych nieszczęsnych, co miecza lub o- kropności głodu i ty lu klęsk u n ik n ęli, dozna osłodzenia.
P . C... D ...;. w ypłynął w 1825 n a fregacie m arynarki królewskiej Galatea; na wyspie Milo pierwszy raz u jrz a ł on w ściekłości m uzułm ań
skiej ofiary. „O kropne to widowisko, mówi au
tor, zbyt często ukazyw ało się oczom moim, jak o tem poniżej się przekonamy. Grecy, o któ
rych tutaj m ów ię, nie byli mieszkańcami tej wyspy; przybyli oni z Kandji, z kąd ich wygna
ły wojska K apitana Paszy, które tam w ylądow a
ły d la zniszczeni^ wiosek i wymordowania miesz
kańców. Jaskinie wyspy Milo natłoczone były kobietam i, dziećmi, starcami; leżeli oni na zie-
i |7 .
mi; wynędzniali, osłabieni, i prawie nadzy, wy*
dawali jęki rozpaczy. Wybladłe i zmienione niektórych lica, oczy zapadłe i pełne boleści wyrazu, cera żółtawa i nadzwyczajna chudość ciała, wszystko zapowiadało że życie ich nie
długi® już trwać miało; w ielu z nich nawet ule
gło pod nieszczęść brzemieniem, ale stan osła
bienia i bezwładność innych nieszczęśliwych, tak m ałą między niemi stanowiły różnicę, i£
trudno było rozpoznać ciała zm arłych od tych w których życiejeszcze tlało. Nie mogłem znieść
■widoku tego m ićjsca okropności, i oddaliłem się pełen przykrego uczucia, którego nigdy jesz
cze z taką mocą nie doznaw ałem*4
Równie jak wszyscy poprzednicy jego, młody nasz podróżny uderzony b y ł wspaniałym wido
kiem, jaki Wystawia stolica Państwa Ottoma- nów, przybywającemu do niej od strony morza.
Okręt jego zarzucił kotwicę ze świtem. M u e iz in (śpiewak meczetowy) zwoływ ał już z ganku mi
naretu swego, wiernych na modlitwę poranną.
Niezmierna massa domów, świetnych tysiaczne- mi kolorami kjosków, ■‘ogrodów, cmentarzy za
cienionych ciągle zielonemi cyprysami, napowie
trznych m inaretów panujących nad meczetami, a naprzeciwko wielkiego m iasta, Scutari i zie- lonawe brzegi A«ji, wspaniały port z którego wznosi się las nieprzejrzany masztów, powierzch
nia wód które we wszystkich kierunkach lekkie
— 131 —
przerzynaj!} kaiki; ubiory nakoniee muzułmaaów vr takiej zgodności będące z wschodnią tych m iejsc dziwacznośeią, to nagroinadzenie rozmai
tych przedmiotów, tworzy bez w ątpienia czaru*
jacy obraz rozwijający się przed okiem przy
bywających ^Lecz urok ten zewnętrznej posta
ci Konstantynopola niknie w krótce za wstąpie
niem w obwód stolicy. Sprzeczność naw et tak je s t wydatna, iż pewny rodzaj smętności ogar
n ia duszę i ujarzmia ją, kiedy, przebiegając raz pierwszy to miasto, widzimy tylko ciasne, bru
dne, nierówne i źle brukow ane ulice; drewnia
n e i niekształtnie z cegły zbudowane domy, ró
wnie świetności jak i trw ałości nie mające-.
R uch ludności, tak żywy i tak rozmaity w na
szych wielkich.iniastachjina tutaj c o s niedołężnego.
PosfowiW europejscy prow adzą w Stambule ży
cie najprzyjemniejszej obchodzą oni uroczysto
ści, dają b a le , lub zgromadzają się w 200 lub 300 osób. Roskosze dyplomaekie m ają wdzięk, nowy, kpsztowane na ziemi obcej, z d a ł a od kraju którego zwyczaje przedstaw iają. D la tego tez me
■widziałem, aby zabawom wszelkim z taką ży
wością oddawano się gdzieindziej. W esołosc z nich powstająca udfciela się naw et zewnątrz; a P e ra podług zdania Turków jest najświetniejszą i najbardziej ożywioną częścią miasta. Sprzecz
ność panującej tam radości z posępnością częściom przez m uzułm anów zamieszkanym w łaściw ą,
— 132 —
jest dość uderzająca, tak iż za linję demarkacyjną.
służyć może; zdaje się i ż tam oddycha się po
wietrzem czyściejszem niżeli w innych punk
tach stolicy. Zbyteczną może. jest uwaga, iż ni
gdy T urek nie ukaże się na zgromadzeniach Franków : powietrze wolne jest dla niego zatrutem , a tam, jak wszędzie indziej, jesteśmy zawsze w jego oczach p s a m i chrześejańskiem i
Niektóre odrębne rysy, wyjęte z dzieła o kt6« rćm mówimy, dadzą poznać zdanie autora o ludu Tureckim . „Sądząc z razu po licznych do
syć wyjątkach, możnaby nieraz mniemać, źe T u r
cy zpotwarzeni byli przez w ielu pisarzy. Ma
ją oni w praw dzie przymioty m oralne, i w nich tak jak między innemi ludźm i, znaleść można przykłady wielkości duszy i szlachetności, alo wkrótce przyznać będziemy musieli , iż jeśli w Mr poprzednich ^daniach b y ła niesłuszność lub uprzedzenie, dotykały one m ałćj bardzo liczby mieszkańców.... T urek jest okrutnym przez skłon-
• ność; fanatycznym i zabobonnym przez ciemno
tę, uprzedzonym i dumnym aż do grubijaństwa.
Oddaje się rozpuście bez um iarkowania, niedo- łężności i lenistwu z rozkoszą.... O okrucień
stwie Ottoinanów przekonałem się z mnóstwa barbarzyńskich czynów których byłem naocz
nym św iadkiem ; lecz nadewszystko w eseku- cjach publicznych, nader częstych i zawsze z najokropniejszemi połączonych okolicznościami,
— 133 —
okazuje się one w całćm świetle- swojem i w najhaniebniejszym charakterze. W e wszystkich w praw dzie narodach, pospólstwo okazuje w cza
sie przygotowań do esekucji zasmucającą cieka
wość, ale przynajm niej, czułość nie traci tam wszystkich praw swoich, i nie raz kaci widzie
li łz y płynące. W T u r c ji, przygotowania do m ęczarń i kary śmierci zdają się być uroczy
stości zapowiednią. Często nieszczęśliwy n a ćmierć skazany przyjęty byw a z pośmiewiskiem;
krzyki jakie m u wydzierają niesłychane cierpienia są radości przedmiotem, jakiś piekielny uśmiech który jej towarzyszy, oznajmia w niejakich przer
w ach, że ofiaFa jednego więcej cierpienia do- znaje. Byłem razu pewnego świadkiem okro
pnej kary w bieia na pal. Przeszyty zaostrzo
nym drągiem żelaznym , który m u lewym bo
kiem dobyw ał się, cierjpiący w ydaw ał najokro
pniejsze j^ki, które się po całym placu rozcho
dziły. P ro sił i zaklinał n a Boga, na M ahom eta, aby m u napić się dano (*); nieczuli na ten w i
dok stojący przy nim dwaj kaci z okropnemi tw arzam i. przypatrywali się. nieszczęsnemu i na
śm iew ali z jego cierpień, kiedy tymczasem tłum zgromadzonych do koła' ciekaw ych, daleki od najmniejszego wzruszenia, zdaw ał się cieszyć z jego boleści... Byłem także świadkiem mniej
(* ) Z d a je się iż. ja k ik o lw ie k n a p ó j n a ty c h m ia s t zabijak -c z ło w ie k a z n a jd u ją c e g o się w ty m stan ieć
134 —
wprawdzie okropni] sceny, ale- nieinnlćj dla Hgo dowodzącej muzułmańskiego okrucieństwa. Ku
piec pewien używał wag fałszywych. Bez odwo
ływ ania się do sądu, kommisarz policji kazał go schwytać, oblać mu twarz i głowę miodem dla przywabienia inuch i pomnożenia przez to boleści jego,; przybito go następnie za ucho do drzwi własnego sklepu; p.o czćm kommissarz od
d a lił się zostawiając w tym stanie ukaranego.
Liczne mógłbym przywieść przykłady tej natu
ry , ale w yobraźnia moja wzdryga się na wspo
m nienie podobnych okropności, a pióro kreślić ich nie zdoła.*4
W iadomy jest każdemu zwyczaj wodzów tu reckich, przesyłania sułtanow i, po odniesionćm
*wycięztwie głów i uszów, które są wystawiane przed bram ą seraju. Od czasu rozpoczęcia grec
kiego powstania widowisko to nieustannie- się w ydarzało, i codziennie trofea podobne zawie
szane były na bram ach sułtańskiego p ałacu ; lud doznaw ał rozkoszy licząc je , a radość jego
•losow ała się do liczby tych okropnych łupów.
Kiedy Ibrahim Pasza zdobył M issolunghi, roz
k azał niektórym jeńcom nasalać uszy ich ziom
ków, dla przesłania sułtanowi; napełniono nie
m i cztćry heczki, ąle Ibrahiin, sądząc iź ilość nie była dosyć znaczną aby mogła Mahmudowi dać wielkie wyobrażenie o jego zwycięztwie, ka
z a ł prócz tego pourzyńać uszy Turkom pod m u
fam i twierdzy poległym , i dołączyć do pier.
wszych, Jeńcy, chcąc odkryć to oszukaństwo napisali na wielu kartkach następujące wyrazy:
P o zn a ć zaraz m o ln a p o długości tych. uszów, źe nie są g r e c k i e m i Kartki te czytane były przez celników tureckich w Konstantynopolu.
K lim at ma bez wątpienia wielki wpływ na obyczaje^ i tej to przyczynie należy przypisać wrodzoną ludowi tureckiem u skłonność do mięk
kości i zmysłowych roskoszy. Dalecy od ukry
w ania zepsucia obyczajów, T urcy przeciwnie za
szczycać się nićm zdają.
Odmalowawszy trafnie wady i złe skłonności Turków , oddaje również autor sprawiedliwość ich dobrym przymiotom. Jedną z ich głównych cnot, mówi on, jest wysoki stopień dobrej w ia
ry. Złodzieje, oszuści, fałszerze tą barzo rząd
kiem! w Turcji; można bezpiecznie zegarka, kieski
% pieniędzmi zapomnićć w kaw iarni lub innem m iejscu publicznem; wróciwszy nazajutrz lub za d n i kilka, odebrać można przedm ioty w całości....
Jeden z Franków spotkany b y ł pewnego wie
czora w ubocznej ulicy, przez kilku żołnierzy
% rontem idących. „W iesz d o b rze, rz e k ł do niego dow ódca, źe żaden Frank nie powinien chodzić po nocy bez latarnią wykroczyłeś prze
ciwko urządzeniom , aresztuje cię zatem i zosta
niesz zaprowadzony do więzienia. “ C hciał odpowiedzieć przerażony Frank, ale dowódca przerw ał mu, mówiąc: „oddaj mi sakiewkę two
j ą , a będziesz w olny.“ Wolał zapłacić areszto
— 136 —
w any, aniżeli iść do ■więzienia; o d d ał więc pieniądze i u d a ł się w dalszą drogę* Ale jakież było nadziwienie jego, kiedy w sześć miesięcy później, napotkał na ulicy tegoż samego T urka, którzy rzękł uderzając go po ramienfu: „przyja
cielu, przypominasz sobie spotkanie ze m ną i sto piastrów którern ci owej nocy o d eb rał? Poster powanie moje było bardzo naganne, ale w tym czasie byłem w nader krytycznem położeniu.., Jnteresa moje stanęły dziś na lepszćj stopie.“
To mówiąc, oddał m u sakiewkę z pieniędzm i, i p rz y d a ł: „o d dawna już wszędzie cię upatry
w ałem aby ci powrócić własność twoją, korzy*
stain więc z pomyślnego adarzenia.“ Po czćm rozeszli się w najlepszej przyjaźni. T u rcy są w ogólności gościnni i dobroczynni! trudno- by było pogodzić te cnoty z ich okrucieństwem, gdyby im nie były wyraźnie przez Koran naka
zane. Oddać im trzeba jednakże sprawiedli
wość, iż z tymże zapałem , a może i większym , m niej okazują ostentacji w dobrych czynach, aniżeli dystrybutorowie wsparcia w naszych biórach dobroczynności. Niosą oni ulgę nędzy bliźniego z taką prostotą i naturalnością, iż zda
ją się to czynić bardziej z skłonności aniżeli z obowiązku.
Dzisiejszy sułtan Mahmud winien jest pano
wanie zamordowaniu brata swego Mustafy, któ
ry b y ł również m ordercą nieszczęśliwego Seli
ma. S ułtan ten z głębokiem przewidywaniem
łączy wielką tęgość charakteru i niezachwianą śmiałość. W czasie zaburzeń które poprzedzi, ły śmierć Selima, i po niej nastąpiły, równie jak w tcgocźcsnych wypadkach, okazał on zdu
miewającą energję. Dowiedziawszy się o bun
cie między Jan czaram i, oraz ze korpus ten najmocniejszy’ w całem państw ie, m iał wydać hasło do powstania, zaw ołał z w ściekłością: „Z o
s ta n ą za m o rd o w a n i w szyscy, albo p łu g będzie p r z e b y w a ł zw a lisk a K o n s t a n t y n o p o l aW iado
mo do jakiego stopnia urzeczywistnił tę pogróż
kę. Ale panująceini rysami jego charakteru są chciwość i okrucieństwo. Na dowód tego co o nim mówi autor, przytacza on jego barbarzyń
skie czyny. Trzej bracia, nazwiskiem Duz-Oglu, bankierowie ormjańscy, których jedyną zbrodnię b y ł chlubnie zebrany m ajątek, porwani zostali jednej nocy, obciążeni kajdanam i i zawleczeni do jednogó z pawilonów se raju , gdzie im po długich m ęczarniach śmierć zadano. Pow iada
ją, że w chwili skonania, jeden z nich m iał wyrzec przeciwko sułtanewi i Turkom najokro
pniejsze przeklęstwa. „N iech aj was miecz Rossyjski wytępi, mówił konając, i niechaj chrze- ścjańskie narody zamienią Konstantynopol w gruzy i stosy kości.“ W kilka miesięcy potem Haled-Effendi, ulubieniec su łta n a , który dora
dził skazanie na śmierć trzech braci i zagrabie
nie ich m ajątków , zaduszony został rówuicż z 18
— 137 —
— 138 —
rozkazu pana swego. „Znajdowałem się pewne- , go razu, mówi nasz autor, w. Arnant-Keny, wio
sce stad brzegiem Bosforu leżącćj- „N a widok licznego tłum u ludzi zgromadzonych przed pię
knym domem, ciekawością zdjęty zbliżyłem się z wolna; lecz cóżem ujrzał! T rupa na piasku leżącego. Zadrżałem , poznając w nim tegof' sam-cgo człowieka klóregom widział na kilka diii przedtem, przejeżdżającego się w łodzi z ca
łą rodziną po Bosforze.' Był to Chaptchij ban
kier izraelita, najwięcej w całem Konstantyno
polu poważany. Kochany przez wszystkich współ
wyznawców swoich, b y ł on icli wsparciem, ich opiekuńczym aniołem^ i nigdy nieszczęśliwy nie odszedł od niego hcz pociechy. Ale był boga
ty, i to stało się śmierci jego przyczyną. Bo- slandzi-Basza w towarzystwie kilku urzędników ser-ajowych, przybył do nieszczęśliwego izraeli
ty. Nie domyślając się greżąecgo niebezpieczeń
stwa, G haptchi, dziękuje im za niespodziany zaszczyt który mu uczynili, i winszuje sobie że ma szczęście przyjąć ich w domu swoim. Czyni im tysiąc grzeczności; rozkazuje podać lulki, kawę, konfitury. Po kilku chwilach rozmowy, Bostańdzi i pomocnicy jego pow stają, rzucają <
się jak wściekli na bankiera , i kiedy jeden z nich zatyka mu gębę rękami, drugi zarzuca na niego stryczek, i dusi go za pomocą urządzo
nego -na ten cci zsuwanego w ęzła. W yrzu
cają trupa na ulicę A rn a u l-K e n y , a cały ma-
— 139 —
jatek i wszystkie douiy zamordowanego stają się łupem sułtana. .
„Ale despotyzm jego najmocniej cięży na nie- nieszcześliwych Grekach. Po buncię Janczarów i po ich zniszczeniu, o którćin wkrótce mówić będziemy, poukładano spisy skazanych na wy
gnanie. Pewien h uśta (.pułkownik janczar
ski) niewiem czy winjiy lub niewinny, znajdo
w a ł się w tym okropnym spisie. Obawiając się być zdradzonym przez ziomków swoich, gdyby od nich żądał pomocy, zw rócił oczy na pewne
go chrześcjaniua. Przew idyw ał on bez wątpie
nia iż tam więcej będzie m ógł znalcść ludzko
ści, i skutek nie zawiódł nadziei j-ego. Wasilaki młody Greczyn, przyjmuje go do siebie, ukry
wa jak może najlepiej, spodziewając się znaleść później sposobność ułatw ieniu mu ucieczki. W ośm dni po rzezi wchodzą do niego urzędnicy sułtana, i oznajmiają, że dom jego ściśle prze
glądać będą. Jakiż był przestrach młodego ehrześejaninai jak okropne położenie nieszczę
śliwego wygnańca, ukrytego w kufrze, gdzie le
dwie mógł oddychać! .Już mieli ukończyć prze
trząsanie, kiędy w tein jeden z Turków, przez złego ducha natchniony, otwiera kufer: chwytają biednego hugta, prowadzą do- Konstantynopola, gdzie w okropnych męczarniach, dokonywa ży
cia. Lecz możeby kto m niem ał że młody Grek, którego jedyną zbrodnią było okazanie szlache
tnej litości, wolnym był ti.d zemsty sułtana ?...
— 140 —
Rozjątrzony przeciwko jego nieszczęśliwemu na
rodowi, kazał go uwięzić i oddał wkrótce pod miecz. katowski.
„Przytoczę inny jeszcze przykład; tłum nie one cisną się do pamięci mojej. Rodzina A fe n d u - lich, jedna z najznakomitszych między Grekami, zamieszkiwała zimową porą w K uru-tszesm e , przyjemnej wiosce, na europejskim brzegu Bo
sforu leżacćj, a Intern przebyw ała w pięknym Wiejskim domu na Wyspach xiąźęcych. Afendu- lowie byli bogaci, i najpiękniejsza pomiędzy nie
m i panowała Zgoda. Ojciec lej rodziny, szano
w ny starzec, uczynił był ważne przysługi sułtano
wi; lecz jakąż cenę mają przysługi w oczach czło
w ieka żądża bogactw pożeranego, który dla do
konania zbrodniczych zamiarów swoich, ani na w iek ani na płeć, ani na cnotę niema względu.
\dfendttlow ie znajdowali się właśnie na wyspach siażęcych, dalecy od przewidywania okropnego losu jaki im zagrażał, kiedy w tom sułtan przy
w ołuje razu pewnego przed siebie ojca z dwo
m a synami. Zaledwie weszli do seraju, zatrzy
m ują ich liktorowie kl,*rzy nieustannie tron su ł
tana otaczają, prowadzą do ich domu w Kuru- tszesme, i wtrącają do najgłębszej sadzawki o- grodowćj. Majątek ich natychmiast zagrabiono.
Pozostała rodzina znajdowała się w najokro
pniejszej niespokojnóści, której nic odmalować nie zdoła.... Nakoniec przybywa posłaniec sułtana.
L cdnie go postrzeżono, natychmiast Helena, je
— 141 —
dna z córek A fen d u leg o , wybiega przeciw nie.- inu i woła głosem rozpaczy: „ J a k a ż wiado
mość ? m ów ! — Cieszcie się rzekł zbrodniarz z okropną iro n ją; cieszcie sic , ojciec wasz i bracia dostąpili najwyższej łaski sułtana. P ra
gniecie dowiedzieć, się o niej, niepraw da? ofia
rujcie mi więc dar jak i, a w krotce wąs zaspo
koję.,, -Kłamstwo przez chciwość wyrzeczone powraca na kilka chwil nadzieję stroskanej ro
dzinie. Zastawiają natychmiast dla posłańca stół godowy, a kiedy len jedzeniem się zajmuje,, przynoszą mu szal haftowany wartości przynaj
mniej 1,200 piastrpw. Podziękowawszy tym ko
bietom w sposób najuprzejmiejszy, powstaje 011 i rzecze: „Afendulowic nie żjja; pan mój. skon
fiskował wasze dobra, i ten dom nawet w któ
rym mieszkacie, już do was nie nalcży“ ..«. We dwa dni potem, przebyli urzędnicy dla wypę
dzenia pozostałych członków rodziny Afcndulieh z ich domu . wiejskiego.
Znajdując się pewnego razu sułtan na igrzy- skach didrydu, które dla niego czarni eunucho
wie wyprawiać zwykli, usłyszał w ystrzał zbroni palnej: młody Grek w dosyć oddalonem miej
scu probow ał strzelby którą nabył. Posłał po niego sułtan, a przyprowadzonego przed siebie oskarżył źe godził na jego życie. Był to Grek, a tóin samem winny w oczach M ahmuda; zo
stał więc natychmiast bez litości namordowany.
Dodać jednakże wypada, iż władca ten pociąga,
— 142 —
pod rachubę okrucieństwa swoje. Turcy w o- gofności, oprócz Janczarów i ich stronników, są bezpieczni od jegrt krwawych uniesień, które zmierzają, najwięcej przeciwko i? a j asom, to jest Ormjanóm, Żydom, a nadewszystko Grekom je
go b erła podległym. \^[iadomc z resztą jest mniemanie, iż sułtan1 odbierać ma niekiedy bo
skie natchnienia, w skulktt których może ori po
dług starożytnego prawa, poświęcić bez poprze
dniego osądzenia i wyroku cztćrnastu poddanych swoich codziennie. Piętnasta głowa byłaby zby
teczną: rozsądek każe zostawić ją do jutra na karku nieszczęśliwego, co uległ niełasce lub po
dejrzeniu.
Lecz nic te jeszcze okrucieństwa najwięcej oburzyły mieszkańców Konstantynopola przeciw
ko panu swemu. Zmiana monety zadała cios okropny handlowi i najważniejszym ich widokom.
Więcej niż T| mieszaniny obcej przydano do pieniędzy złotych i srebrnych, które wszelako w stosunkach rządu z poddanymi zachowa
ły swoją imienną wartość. '(*) W stosunku do tćj zm iany, wszystko oo Turcy od zagranicz/- nych kupują, muszą im dwa rasy tak drogo jak dawniej opłacać.
. (*) P iastr T u reck i z ĄO paj;asów złożony m iał dawniej wartość 3 do 4 złp.vi d.ziś wart jest ledwie 38 gr. poi. D a
w ne sztuki złote 30 .piastrów w artujące, płaca te ra z po 60 i wiecuj; Dochody sułtana wynosić mają około 320,960,000 zip.'
— 143
„S ułtan może mieć siedem zon prawych, (il»r rc przybierają tytuł sułtanck, i tyle niewolnic ile mu sic podoba. Tc ostatnie nazywają się Odaliskaini, od wyrazu O da, co znaczy pokoi
ki w których są zamykane... Wic mogę obszer
nych szczegółów przytoczyć o k a ra n ie sułtana, do którego nikt dostąpić nie może. Wiem tyl
ko, źe kobiety Mahmuda są nadzwyczajnej pię
kności, ze najwięcej miedzy Odaliskaini jest Grc- czynek, Georgjanek lub Czerkasek, i ze je wza
jem na pożera zazdrość. Wieczorem zgromadza
ją się one w obszernej sali; lekko p rz y b ra n e , zabawiają pana swego tańcam i.... Pod czas pięknej pory roku udaje on się do którego z swoich domów wiejskich: przenosi wszelako nad inne tak zwany Bechictach, lezący nad Bosfo
rem o p ó ł godziny prawie od seraju. Przewo
żą tam kobiety jego, paziów i niektórych mło
dzieńców przyjemnej powierzchowności, których obowiązkiem jest również tańcami go rozrywać.
Znużony częstokroć roskoszami, ścigany inoie wyrzutami sumienia j przywołuje przed siebie kilku karłów chowanych w pałacu dla jego za
bawy. Jch groteskie tańce i dzi>vaczne wykrzy
w iania się wydzierają mu niekiedy uśmiech; mó
wią wszelako, że największą część dnia przepę
dza na milczeniu i rozmyślaniu; stoją w ówczas przy nim niemi , i usługują mu w godzinach jedzenia. Jakże dziwny widok przedstawiać musi dwór, na którym wady naturalne ciała
— 144 —
kalectwa lub słabości, są tytułem zbliżenia »ie
■do władcy nieszczęśliwych istot co są ich o- /i a ram i!“
{ D a l s z y c i ą g n a s t ą p i . )
X.
O budowie i sposobie działania Wulkanów w różnych częściach ziemi.
prz-ez Alesandra H u m b o l d t . (*)
(z d z ie ła A n sic h te n d e r N a tu r.)
Gdy się zastanowimy nad wpływ am i, które na poznanie natury rozprzestrzeniająca się zna
jomość ziemi i umiejętne podróże do odległych krajów wywierały, spostrzeżemy wkrótce jak te rozmaitcini były, podług tego, czy formy organi
cznego świata, czy martvĄ skorupę ziemską, ro
dzaje skał, względny wiek i ich powstanie ba
dano. Każdą strefę ożywiają inne kształty ro
ślin i zwierząt, bo ciepło atmosfery zmienia się,
(* ) R o zp raw a ta c z y ta n ą b y ła n a p u b lic z n e m p o sied z e n i a A kad em ji U m iejętn o ści w B erlinie, d n ia - 4 S ty e z n ia 28^3; i s k ła d a cześć d z ie ła n ied aw n o ogłoszonego: W id o k i n a tu ry ( A a t i c h t e n d e r N a t u r m i t w i s s e n s c h a f t l i c h e n i i r l a u t e r u n g e n . S tu ttg a rt u n d T iib in g e n b e i J . C. C olta
3826 T. % 12ino).