• Nie Znaleziono Wyników

Lotos : miesięcznik poświęcony rozwojowi i kulturze życia wewnętrznego, 1936, R. 3, z. 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lotos : miesięcznik poświęcony rozwojowi i kulturze życia wewnętrznego, 1936, R. 3, z. 11"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Treść zeszytu. str.

W św ięto w y z w o l o n y c h ...321

H r. C ag lio stro — R. M o c z u l s k i ...323

S ny fizyczne i p sy c h o m e try c z n e — K. C h o d k i e w i c z ... 330

Is a a c N ew ton a l c h e m i k i e m ...334

S ty g m a ty — M. H. S z p y r k ó w n a ...335

K rw a w n ik —• M. F l o r k o w a ...339

K u ltu ra sp o k o ju ...343

J a r s t w o ... 34b P rz e g lą d b i b l i o g r a f i c z n y ...348

K r o n i k a ... 351

O d e z w a r e d a k c j i.

T rzeci ro k naszego w y d a w n ic tw a dobiega k o ń ca. T rz e k i ro k w a lk i o św iatło duchow e w P olsce, o sk ie ro w a n ie u m y słó w n a in n e, w yższe szlak i m yślow e, od­

b ie g a ją c e d alek o od m a te rja lis ty c z n y c h dróg m iljo n ó w lu d zi, ży jący ch tylko dla siebie i sw ego ciasn o i b łęd n ie p o jm o w an eg o „szczęścia“.

N ie m ożem y pow iedzieć, ab y la ta te b y ły ła tw e , ale — p o d e jm u ją c n asze z a d a ­ nie — w ied zieliśm y , że w z n o jn y m tru d z ie , w n ie sła b n ą c e j w alce z rozlicznem i p rz e c iw n o śc iam i w y k u w a ć będ ziem y n a s z ą ścieżkę w op o rn ej sk a le ogólnej obo­

jętności... A je d n a k d a lsz a p ra c a „L o to su “ nie m oże a n i u sta ć , a n i zah am o w ać sw ego biegu. W ciąg u trz e c h la t z g ro m a d z iliśm y w okół w y d a w n ic tw a lu d zi s p ra ­ g n io n y c h in n eg o p o k a rm u , n iż go d aje p rz e c ię tn a lite r a tu r a ; lu d zi o gorącem sercu , k tó rz y p ra g n ą p ra c o w a ć n a d sobą, zdobyw ać szero k ie h o ry z o n ty m yślow e, w y zw alać się z sza rz y z n y i ciasn o ty , z u d rę k i sm u tn e g o , bezideow ego życia, ja k ie p ro w a d z ą p rz e c ię tn i „zjad acze c h le b a “, z a to p ie n i po u szy w m iljo n ie zbędnych, n ie is to tn y c h a d o tk liw y c h tro s k szareg o d n ia , n ie o p ro m ien io n eg o a n i je d n ą g łęb szą m y ślą, n ie ocieplonego a n i je d n e m u d e rz e n ie m serca, p ełnego w szech- m iło ści i życzliw ości d la w szy stk ieg o , co żyje...

D la ty c h U k o ch an y ch , k tó rz y s z ta n d a r id ei „L o to su “ p o d źw ig n ęli i u z n a li za w ła sn y , p ra g n ie m y n ie ty lk o d a le j p raco w ać, a le kręgi tej pracy rozszerzyć! Mimo w sz y stk ic h tru d n o ś c i ch cem y iść n a p rz ó d , ale — n a u c z e n i s m u tn e m dośw iad cze­

n ie m — reorganizujem y p odstaw y naszego w y d a w n ic tw a : m ożność jego eg zy sten ­ cji oprzeć m u s im y n ie o k się g a rn ie , k tó re (z m a le m i w y ją tk a m i) n a ra ż a ją n a s ty lk o n a s tra ty , lecz o W as, D rodzy C zytelnicy, o ile z po śró d W a s w yłoni się d o sta te c z n a liczb a odbiorców p ro je k to w a n y c h dziel.

W ciągu najbliższych lat, od styczn ia 1937 poczynając, pragniem y w ydaw ać, m niej w ięcej co kw artał, broszury i k siążk i z dziedzin, k tó re b ezp o śred n io łą cz ą się z z a g a d n ie n ia m i p o ru sz a n e m i w L otosie. W o s ta tn ic h trz e c h la ta c h om ó w ili­

śm y w p ra w d z ie ju ż n a ła m a c h L otosu sporo p ro b lem ó w w sposób m n iej lub w ięcej w y c z e rp u ją c y (now ym p re n u m e ra to ro m z a leca się n a b y w a n ie s ta ry c h roczników !), n ie w sz y stk ie je d n a k z a g a d n ie n ia m o żn a om ów ić w je d n y m a n a w e t k ilk u a rty k u ła c h , a d ru k o b szern iejszej p ra c y cią g n ą ć b y się m u s ia ł w m iesięcz­

n ik u d w a do trz e c h la t. W y d a ć ją m o żn a ty lk o w k siążce!

G otow ych do d r u k u m a m y już sporo dzieł z ró ż n y c h d ied zin w iedzy ezote­

ry czn ej. Z a zn aczam y , że oprócz dzieł ściśle n a u k o w y c h , p rz e w id z ia n e są rów nież p ra c e „lżejsze“, u ję te w fo rm ie pow ieściow ej, w p ro w a d z a ją c e w sposób p o p u la rn y z a g a d n ie n ia e z o te ry m u — czy ja k k to w oli, o k u lty z m u — w życie człow ieka. — D ośw iadczenie w ła sn e je s t n a jw ię k s z ą k się g ą m ąd ro śc i, ale czerp iąc tę m ąd ro ść,

(Ciąg dalszy n a str. 3-ciej o k ład k i.)

(3)

Rocznik III

Zeszyt II

M iesięczn ik p o ś w ię c o n y r o z w o jo w i i k u ltu r z e ż y c ia w e w n ę trz n e g o .

/JLD ITO E

y

j Listopad

1936

S Y N T E Z A W I E D Z Y E Z O T E R Y C Z N E J

O r g a n : Tow. P arapsychicznego im. J u lja n a Ochorowicza we Lwowie i O gniska B ad ań E zoterycznych i M etapsychicznych w K rakow ie

R edakcja: J. K. H adyna, K raków , ul. Grodzka 58, m. 5.

„Porw ać ogień strzeżon y, zan ieść w o jczyste strony to c e l . . . “

S t. W yspiański

W Święto Wyzwolonych

P rz y c h o d z i jako A nioł P o k o ju i na zbolałe członki, na u d rę c z o n e se rc a , na c a łą m ękę znojnego ż y c ia z a rz u c a b ia łą za sło n ę niepam ięci i cichego snu...

A c zasem , jak arc h a n io ł b u rz y sp a d a n a g ły m g ro m em i p o ry w a m łode, ia d o sn e ży cie, p o z o sta w ia ją c za so b ą ból i łzy...

N ajlepsza i m iło sie rn a P a n i — n ie n a w id z o n a p rz e z m iljony, b ło g o sław io n a p rzez m ałą g a rs tk ę w i e d z ą c y c h !

Im ię jej — Ś m i e r ć...

P o w ia d a s ta r a legenda, że d aw n em i c z a sy n a w e t ż y ją c y mogli sp o g ląd ać tam , dokąd odchodzili um arli. I ta k i b y ł u ro k , ta k a sło d y c z ty c h spokojnych, zaziem skich k rain , że w ielu d o b ro w o ln ie z ry w a ło ła ń c u c h y ży cia, a b y co rychlej odejść w k ra in ę „cieni“.

W ó w c z a s B óg, ro z u m ie ją c y d o b ro i celo w o ść ży cia, za p u śc ił n iep rzen ik ­ nioną zasło n ę na k ra in ę o d cieleśnionych d u ch ó w .

I zw o ln a za c z ęto zap o m in ać o b łogości b y tu „po ta m te j stro n ie “. I z aczęto d rżeć p rz e d śm iercią, jako p rz e d odejściem w N ieznane...

T rw o g a p rzed śm iercią s ta ła się niem al p o w szech n ą. P rz y b ra n o ją w szk ielet k o śc io tru p a i d ano do ręk i kosę, a b y p rz e ra ż a ła , a b y się s ta ła nie- p rz y ja c ió łk ą g ro ź n ą i o k ru tn ą, a nie sło d k ą, n io sąsą ukojenie siostrą...

K ościotrup je st ty lk o sym b o lem trw a ło ś c i d u ch a; m a n am w y ja śn ia ć , że m im o zn iszczen ia ciała m aterialn eg o , p o z o sta je jeszcze duch, k tó r y tr w a n ie ­ zm iennie.

A k o sa n a su w a ć w in n a m y śl o p lo n a c h : „co k o lw iek p o sie je sz — b ęd ziesz z b ie ra ł“.

C z y m o żem y aż poza b ra m y śm ierci iść z a tym i, k tó rz y zrzucili już ze siebie cię ż a r c ia ła ? C z y w olno nam o to c z y ć ich opieką i udzielić p o m o c y ?

D ro g a za w sz e stoi o tw o rem , w s z y s tk ie o b rz ę d y p o g rz e b o w e ta k c h rz e ś­

cijańskie, jak chińskie, hinduskie, m azd ejsk ie, egipskie, g reck ie, d ru id y czn e, m uzułm ańskie i ż y d o w sk ie za m y k a ją w sobie m y śl daleko idącej p o m o cy duchow ej.

O ile k a d z id ła i kropienie w o d ą św ięco n ą m ają n a celu o d dalenie od ciała

321

(4)

„ la rw “ i in n y ch n iew id zialn y ch isto t ś w ia ta astra ln e g o , o ty le sam a m odlitwa je st ty m łą c z ą c y m pom ostem , jaki z a rz u c a n a sz a m y śl m ięd zy św ia te m um ar­

ły ch , a św ia te m ży jący ch .

Jeżeli ch cem y o k a z a ć m iłość tym , k tó rz y odeszli, u k o chajm y, co oni kochali. P o d ejm ijm y p rz e rw a n ą p rz e z nich p ra c ę , s ta ra jm y się n a p ra w ić błędy ich nieśw iadom ości, c z y zan ied b an ia, z re a liz o w a ć idee, k tó re k ie łk o w a ły w ich u m yśle, p rz y k ła d a ją c rę k ę do k ażd eg o dzieła, w k tó re oni w ło ży li se rc e swoje.

M y śląc o z m a rły c h , duchem najściślej łą c z y m y się z n im i; m y śląc dobrze, z m iło ścią i pogodnie, d a rz y m y ich sło d k ą p ie sz c z o tą , k tó rą odczu w ają i za k tó rą są w dzięczni.

M yśl je s t p o tęg ą — je st ż y w y m p o słań cem , k tó r y p rz y b ie g a do nich z w ię z ią k w ia tó w , lub z p u h arem g o ry c z y . C z y ż w o b ec te g o g ro z ą nie przej­

m uje n as fakt, że m ów iąc źle o zm a rły c h , k am io n u jem y dusze, k tó re mogą ty lk o cierpieć, ale obronić się nie m a ją już m o c y ?

N aszej m iłości, naszej m o d litw y p o trz e b u ją w s z y s c y , k tó rz y odeszli.

O fiaru jm y im, nie jeden dzień w roku, ale jed n ą chw ilę k ażd eg o dnia. M oże to b y ć m om ent, g d y o sta tn ie b lask i dnia g a sn ą na niebie. G asn ą d la nas — aby ro z b ły s n ą ć innym oczom i n ap ełn ić ra d o ś c ią inne serca...

Nie m a m y p o w o d u ro zp aczać, że ci, k tó ry c h u kochaliśm y, — opuścili już ś w ia t; w y p rz e d z ili n as ty lk o do k ra in y , gdzie nie m a w sc h o d ó w i zachodów , n o c y i dnia, ś w ia tła i m roku. G dzie w ie c z y śc ie trw a , ro z la n y w Kosmosie, n ie śm ie rte ln y D uch!

C z ę sto w chw ilach, k ie d y w s z y s tk o w nas zdaje się w alić i rozpadać w g ru z y , g d y czło w iek je st ja k b y z a w ie sz o n y m ięd zy niebem a ziem ią, w głębi n aszeg o je s te s tw a budzi się ja k a ś n ad lu d zk a e n erg ia i n ad lu d zk a siła... Jakieś g lo sy d a w n o um ilkłe zd ają się p rz e m a w ia ć do niego z zapo m n ian y ch grobów . B o n ie p ra w d ą jest, a b y um arli, ci zw ła sz c z a, k tó rz y żyli ca łą p ełnią in ten sy w ­ nego, gó rn eg o , n a d z m y sło w e g o ży cia, trw a li nieczuli i m a rtw i w sw o ich mogi­

łach. Nie w id z im y ich w p ra w d z ie oczam i ciała, jak k o lw iek są obok nas, ale g d y dusza, k tó rą um iłow ali, w ije się w bezsilnej m ęce bólu i w o ła ku nim sw oją ro zp aczą, p o ch y lają się n ad nią m iłośnie tchnieniem pokoju i otuchy. Nie p rz e ­ m aw iają słow am i, ale trw a ją p rz y niej w m ęce i to ulgę p rz y n o s i i silę do w y trw a n ia w le w a w znużone serce...

Z d a w a ć b y się niek ied y m ogło, że zm arli w a lc z ą w ż y w y c h , przedłużając w nich b y t sw ó j i p ró b y doczesne. Z a ta rte r y s y fizyczne i cech y duchow e w y s tę p u ją na now o w id ący ch po sobie pokoleniach. T o te ż człow iek, k tó ry cierpi, nie je st n ig d y sam . Ci, k tó rz y p rzeszli p rz e z te sam e cierpienia i męki, ca łe z a s tę p y d uchów p o d n o szą się z głębi „ g ro b ó w “, a b y w godzinie p ró b y p o c h y lać się n ad u k o ch an y m i i w m ilczący m w sp ó łczu ciu n ieść im pomoc i rad ę, p rz y b ie ra ją c ą n iek ied y form ę b ły sk a w ic z n e g o natch n ien ia. W szy scy b liscy i k ochani p ra c u ją niew idzialnie w g łęb i s e rc n asz y c h , pociąg ając nas ku g ó rz e , ku ś w ia tłu i ku tej p ra w d z ie , k tó ra ro z w a rła już p rz e d nimi sw e tajem ­ nicze w rota...

Ś m ierć je st z m a rtw y c h w s ta n ie m do ż y c ia w y ż sz e g o , je t o tw a rc ie m w ię­

zienia ciała i w y z w o le n ie m Is k ry B ożej, k tó ra — d la p ró b i d o św iad czeń , — z a n u rz y ła się w m a terję. J e s t z w y c ię stw e m p ie rw ia s tk a w ie c z y ste g o nad znikom em , n a g ro d ą i b ło g o sła w ie ń stw e m u tru d z o n y c h p ielgrzym ów , k tó rz y u k re su sk a listy c h i tru d n y c h śc ie ż y n ż y c ia zn ajd u ją znow u p ro m ien n y i m iło­

sie rn y „D om O jca“. mf

(5)

R. J. M o czu lski (W a r s z a w a ).

Hr. Cagliostro

L e żą p rz e d n a m i d w ie k siążk i o p isu ją c e je d n ą i tę s a m ą p o stać, sły n n e g o hr. C agliostro. J a k b a rd z o je d n a k ró ż n ią się o n e w sw e j treści! P ie rw s z a z n ich , w y d a n a o sta tn io n a k ła d e m „ K się g a rn i P o p u la r n e j“ w W a rs z a w ie pod ty tu łe m : „Król a w a n tu rn ik ó w " , z o sta ła n a p is a n a p rzez p. St. A. W o ł o w ­ s k i e g o . S a m je j ty tu ł w sk a z u je , że a u to r n ie s ta r a ł się z a p o z n a ć z n a jn o w - szem i b a d a n ia m i w tej d zied zin ie, lecz w y b ra ł u t a r t ą ścieżkę h is to r ji s e n s a ­ c y jn e j. K siążk a ta z re sz tą n ie w n o si n ic now ego, a ty lk o „ p o w ta rz a " ró żn e fan ta sty c z n e h is to rje . N a to m ia s t d ru g a p ra c a p o d ty tu łe m „Un m a itre i n c o n n u n a p is a n a p rz e z F r a n c u z a d r a M a r c H a v e n, o d z n acza się n ie ­ zw y k łą o ry g in a ln o śc ią i b o g a tą d o k u m e n ta c ją h isto ry c z n ą . D latego też z a tr z y ­ m a m y się n ieco d łu ż e j n a w y w o d a c h d ra H av en , tern b a rd z ie j, że w sto su n k u do osoby C ag lio stro do ch o d zi on do w n io sk ó w w ręcz p rz e c iw n y c h o p in ji, ja k a się u ta r ła o te j n a p ra w d ę za g a d k o w e j p o staci.

P rz y sp o so b n o ści p ra g n ie m y n a d m ie n ić , że ju ż w ro k u 1923 p. P ro sp er S zm u r lo , p rezes W a rsz a w sk ie g o To w. P s y c h o -F iz y c z n e g o , w je d n y m ze sw oich o d czytów zw ró cił u w a g ę n a w iele n ie ja sn o śc i, o ta c z a ją c y c h h is to rje C ag lio stro i w sk a z a ł n a m ożliw ość is tn ie n ia d w u o d rę b n y c h p o sta c i: C aglio­

stro i B a lsa m o . D lateg o też w n in ie js z y m sz k ic u p o słu g iw a ć się b ęd ziem y ró w n ież m a te rja łe m z e b ra n y m p rz e z p. S zm u rłę.

P ra w d z iw ą s e n s a c ją k sią ż k i d ra M. H aveiT a je s t jego z u p e łn ie ró żn e u sto su n k o w a n ie się do h is to r ji C agliostro. P o d łu g ic h i m o z o ln y c h b a d a n ia c h ze b ra ł on n ie z m ie rn ie c ie k a w y m a te r ja ł, n a p o d s ta w ie k tó reg o tw ie rd z i, że C agliostro b y n a jm n ie j n ie b y ł a w a n tu rn ik ie m , za ja k ie g o go do n ie d a w n a p o w szech n ie u w a ż a n o , lecz b y ł czło w iek iem w ie lk ie j w ied zy i serca, k tó ry p a d ł o fia rą w ro g ich m u k o te rji i m o ż n y c h osobistości, c h c ą c y ch go zniszczyć i z d y sk re d y to w a ć w o p in ji p u b lic z n e j. O ne to „ s fa b ry k o w a ły “ p o p ro stu sze­

reg in s p iro w a n y c h p ro cesó w , w re z u lta c ie k tó ry c h z o sta ł n ie w in n ie o s ą ­ dzony. D r. M. H a v e n je s t ta k d ro b ia z g o w y w sw y c h b a d a n ia c h , że a n a liz u je h is to rję poszczeg ó ln y ch św iad k ó w , w y s tę p u ją c y c h w ty c h p ro c e sa c h i w y k a ­ zu je, że p ra w ie w szyscy o n i b y li p o d s ta w ie n i i o p ła c a n i p rz e z w ro g ó w C aglio- stra. W w iększości w y p a d k ó w b y li to zw y k li k ry m in a liś c i, w y n a ję c i do o d e­

g ra n ia p e w n e j ro li w p ro c e sie p o d p rz y b ra n c m i n a z w isk a m i. W ta k ic h w a r u n ­ k a c h p ra w d z iw o ść ic h z e z n a ń b y ła w ięcej n iż w ą tp liw a , a je d n a k , n a p o d ­ sta w ie w ła śn ie tego ro d z a ju z e z n a ń sk a z a n o C ag lio stro , a m a te r ja ły z ty c h procesów , o ra z z e z n a n ia św ia d k ó w s ta ły się g łó w n ą p o d s ta w ą d la h is to rji, j a k a u tw o rz y ła się w okół osoby C ag lio stro . T o w szy stk o , co do o s ta tn ic h czasów w ied zieliśm y o osobie teg o d ziw n eg o człow ieka, c z e rp a n e b y ło w ła śn ie z ty c h b a rd z o p o d e jrz a n y c h m a te rja łó w . N ic w ięc dziw n eg o , że p o w sz e c h n a o p in ja p u b lic z n a w id z ia ła w C ag lio strze a w a n tu r n ik a i sz a n ta ż y stę , ja k im celow o s ta r a ły się p rz e d sta w ić go p e w n e w ro g ie m u koła.

D r M. H a v e n w sk a z u je n a trz y ta k ie p ro cesy , k tó re „ u ro b iły " o p in ję C agliostro, i k tó ry c h w p ły w p rz e d o s ta ł się do h is to rji. B y ły to p ro cesy w L o n d y n ie , P a r y ż u i R zym ie. W sz y stk ie te ro z p ra w y b y ły zgóry u k a rto w a n e i z a in sc e n iz o w an e a za ic h k u lisa m i z n a jd o w a li się m o żn i w ro g o w ie C ag lio ­ stro : k ró lo w a M a rja A n to n in a , p o lic ja f r a n c u s k a p rz e z n ią in s p iro w a n a , o raz

„ Ś w ięta" In k w iz y c ja . ;

323

(6)

Z a s ta n a w ia ją c się n a d t ą c a łą ta je m n ic z ą s p ra w ą n a le ż y p am iętać, że C ag lio stro b y ł n ie w ą tp liw ie e m is a rju s z e m w o ln o m u la rs tw a , a ze w zględu na sw ą w iedzę, e n e rg ję i u ro k oso b isty , zd o b y ł w ie lk i w p ły w w k o ła c h m aso n erji, s ta r a ją c się j ą z re o rg a n iz o w a ć i b a rd z ie j sk o n so lid o w ać. T a w ła śn ie akcja b y ła n ie z b y t p rz y c h y ln ie w id z ia n a w p e w n y c h k o ła c h , k tó re s ta r a ły się om o­

ta ć go sie c ią in try g , t a k c h a ra k te ry s ty c z n y c h d la w ie k u X V III, d o p ro w a d z a ją c w re z u lta c ie do je g o u p a d k u i z ła m a n ia n ie b e z p ie cz n e j d la sieb ie działalności.

C hcąc b liżej z a p o z n a ć czy teln ik ó w z fa k ta m i, z e b ra n e m i p rz e z d ra H avena, z a c y tu je m y n a jb a r d z ie j z n ic h c h a ra k te ry s ty c z n e :

W lipcu 1776 r. przyjeżdża Cagliostro z żoną do L ondynu i w ynajm uje mie­

szkanie u n iejak iej p. J u l i e t , k tó ra w krótce zapoznaje go z m ieszkającym i w tym sam ym dom u: p o rtu g a lk ą p. B 1 e v a r y i w łochem V i t e l i i n i , pozo­

stający m i p raw ie bez środków do życia. Pow odow any litością Cagliostro przyj­

m u je p. B levary n a tow arzyszkę swej żony, a Vitelliniego n a swego sekretarza.

Choć C agliostro praw ie nie w ychodzi z domu, w krótce zostaje form alnie oblężony przez dziesiątki osób ciekaw ych zobaczyć tajem niczego i bogatego cudzoziemca, rozgłaszaniem czego gorliw ie zajm ow ał się V itellini. W śród licznie zgłaszających się najw iększą natarczyw ością odznaczał się n iejak i S c o t t z żoną, która, jak się później okazało, nie była jego żoną, lecz kochanką, p. F r y . N atarczyw ość ich w zrosła, gdy stw ierdzili, że n u m e r loterji, n a k tó ry Cagliostro żartem wskazał, rzeczywiście w ygrał. Scott ofiarow uje wówczas Lorenzy — żonie Cagliostra prezent w artości 5 gwinei, chcąc w ten sposób zaskarbić sobie łaski, jej męża.

P rezen t ten zostaje przyjęty, lecz tego sam ego dnia Cagliostro ofiarow uje wza- m ian rzekom ej p an i Scott złotą szk atu łk ę w artości 25 gwinei. N iezależnie od tego k ilk a k ro tn ie pożycza jej pieniędzy. W reszcie, chcąc się pozbyć n a trę tn y c h próśb tej p a ry o w skazyw anie szczęśliwych num erów loterji, przenosi się n a inne mie­

szkanie. N iestety p. F ry zostaje pow iadom iona przez zdradzieckiego Vitelliniego 0 now ym adresie i w y n ajm u je ta m dla siebie m ieszkanie o piętro wyżej, mole­

stu ją c pod nieobecność C agliostra jego żonę, aby przy jm o w ała p o d aru n k i i wpły­

n ęła n a C aglistra, iżby w skazał jej szczęśliwe losy. Pom im o tego jed n ak Caglio­

stro kategorycznie odm aw ia, udziela jej jed n ak nowej zapom ogi pieniężnej. Jedno­

cześnie Scott dow iaduje się od Vitelliniego o tajem niczym zeszycie, w którym jakoby Cagliostro dokonyw uje obliczeń szczęśliwych losów. Pewnego wieczoru do m ieszkania C agliostra w p a d a ją niespodziew anie: u rzęd n ik sądu Raynolse, w tow arzystw ie S cotta i p. F ry z nak azem areszto w an ia C agliostra, czego domaga się p. F ry z ty tu łu niezapłaconego jakoby d ługu w sum ie Ł 190, Całe to towa­

rzystw o w yłam uje szafę, zabiera z niej w spom niany k a je t z obliczeniam i szczęś­

liw ych losów, oraz przy sposobności w eksle S cotta i F ry n a sum ę Ł 200. Jedynie tylko dzięki złożeniu k a u c ji przez C agliostra w wysokości Ł 1.000 u daje m u się uw olnić z w ięzienia. N iestety n a z a ju trz znów go aresztu ją, tym razem pod zarzu tem u p ra w ia n ia m agji. P o w tarza się znów h isto rja ze złożeniem nowej k a u c ji i w ypuszczenie n a wolność. Od tego czasu Cagliostro zostaje aresztow any k ilk an aście razy pod różnem i pozoram i i za in sp ira c ją Scotta. W reszcie znie­

cierpliw iony nie chce płacić dalszych k aucyj i decyduje się n a rozpraw ę sądową.

N iestety n a rozpraw ę tę» nie zjaw ia się ad w o k at C agliostra, sam zaś ze względu n a słab ą znajom ość angielskiego nie może się skutecznie bronić, w rezultacie czego zostaje sk azan y n a zw rot p. F ry prezentów , jak ie d a ła ona jego żonie, pom im o że, ja k to n astęp n ie stw ierdzono, p rezen ta te stanow iły n iew ielką tylko część tego, co o trzy m ała ona od C agliostra. Cała ta sp raw a kosztow ała Cagliostra ogrom ną sum ę Ł 3.500.

Z n ie c h ę c o n y te m do p o b y tu w A n g lji w y je ż d ż a i p o w ie rz a sw em u p rz y ­ ja c ie lo w i Ö 'ReiU y w szczęcie p ro c e su p rz e c iw k o S co tto w i o k ra d z ie ż k a je tu 1 w ek sli. W trz y la ta p ó ź n ie j p ro ces te n z o sta ł z a k o ń c z o n y u w i ę z i e n i e m S c o t t a , p rz y c z e m za d o w ie d z io n ą m u k ra d z ie ż z w ła m a n ie m g ro z iła m u k a r a śm ierci. D o w ied ziaw szy się o te m C ag lio stro c o fn ą ł s w o ją sk arg ę, nie c h cąc się p rz y c z y n ić do śm ie rc i sw ego w ro g a. R ó w n ież u rz ę d n ic y są d o w i R ay-

11 ols i A ylett, z a m ie s z a n i w tę s p ra w ę a re s z to w a n ia C ag lio stra, z o sta li sk a­

(7)

O całej te j s p ra w ie is tn ie je szereg d o k u m e n tó w są d o w y c h , n ie s te ty d z iw ­ n y m „ tra fe m “, ty lk o m a te r ja ły z p ie rw sz e j części p ro c e su z o sta ły w y k o rz y ­ sta n e p rzez h is to r ję d la u ro b ie n ia u je m n e j o p in ji C ag lio stro w i, n a to m ia s t m a te r ja ły do ty czące w y ro k u u n ie w in n ia ją c e g o i u ja w n ia ją c e b ru d n e k u lis y tej s p ra w y z o sta ły p rzez n ie c h ę tn y c h u m ie ję tn ie z a ta jo n e . D o p iero obecne b a d a n ia r z u c a ją z u p e łn ie in n e św ia tło n a te n pro ces.

D r H a v e n „ o d k ry w a “ m ię d z y in n e m i ta k ie szczegóły ow ego sły n n e g o pro cesu , ja k to, że n ie ja k i M o ra n d o fia ro w y w a ł 100 g w in e i w łaścicielce d o m u , w k tó ry m m ie sz k a ł C agliostro, a b y ś w ia d c z y ła p rz e c iw n ie m u za n ie z a p ła co n e k o m o rn e. W id z im y w ięc, z ja k ą o stro ż n o śc ią n a le ż y p rz y jm o w a ć w szystko, co b y ło p is a n e o C agliostrze, g dyż n ie w ia d o m o , gdzie leży p ra w d a , a gdzie z a k o n s p iro w a n a in try g a .

A te ra z p rz e jd z ie m y do ro z p a trz e n ia d ru g ie g o zkolei p ro c e su , k tó ry ta k b a rd z o o b ciąży ł o p in ję C a g lio stra, a m ia n o w ic ie sp ra w ę k ra d z ie ż y sły n n eg o n a s z y jn ik a k ró lo w e j M a rji A n to n in y .

27. sty c z n ia 1785 r. p rz y je ż d ż a C ag lio stro z L y o n u d o P a ry ż a , gdzie w k ró tk im cz a sie z d o b y w a n ie b y w a łą p o p u la rn o ść , d o w o d em k tó re j je s t d e k re t k ró la L u d w ik a X V I , g ro żący w ię z ie n ie m k a ż d e m u , k to z n ie w a ż y C ag lio stra. T a szy b k o ro s n ą c a p o p u la rn o ś ć i w p ły w y , o ra z o ży w io n a d z ia ła l­

n ość n a rzecz w o ln o m u la rs tw a d o p ro w a d z iła do p o w s ta n ia z a p rz y s ię ż e n ia p rz e c iw n ie m u . S p isek te n o b ją ł w iele p o tę ż n y c h je d n o s te k i w re z u lta c ie d o p ro w a d z ił do u w ik ła n ia C a g lio stra w s ły n n y p ro ces o n a s z y jn ik k ró lo w e j.

J e d n a k i tu , ja k to w y n ik a z ak tó w , d z ia ła ła p rz e d e w sz y stk ie m w ro g a in try g a , k tó ra ca łą rolę C a g lio stra w p ro c e sie zg ó ry u p la n o w a ła , p o d s ta w ia ją c c a ły szereg p rz e k u p io n y c h św ia d k ó w . D o w y k o n a n ia teg o p la n u u ży to s ły n n e j a w a n tu rn ic y J e a n n e d e S a in t- R e m y , k tó r a p rz e z w a ła się h r a b in ą d e la M otte, tw ie rd z ą c , iż w je j ż y ła c h p ły n ie k ró le w sk a k re w V alois.

N ie b ęd ziem y p o d a w a li w sz y stk ic h szczegółów , gdyż w y szło b y to p o za ra m y ta k k ró tk ieg o szkicu, p o d k re ś lim y ty lk o w ielce c h a ra k te ry s ty c z n ą d z ia ­ ła ln o ść ó w czesnego k o m e n d a n ta B a s ty lji, d e L a u n a y , o ra z k o m is a rz a p o licji, C hesnon, k tó rz y g ro ź b a m i w y m o g li od żo n y C a g lio stra z e z n a n ia o b c ią ż a ją c e go, o ra z p o d sta w ili szereg k ry m in a lis tó w ja k o w ia ro g o d n y c h św ia d k ó w p r o ­ cesu. P rz y sp osobności ci d w a j d o sto jn ic y o g ra b ili całe m ie n ie C a g lio stra i sk o n fisk o w a li d la sieb ie liczn e k o ztow ności, z n a lezio n e w je g o sp lo n d ro w a - n y m p a ła c u .

N ależy tu ró w n ie ż p o d k re ślić c h a ra k te ry s ty c z n y szczegół, a m ia n o w ic ie podczas sw ego p o b y tu w B a sty lji, C ag lio stro d o p o m a g a b ie d n ie js z y m w ięź­

n io m i d zieli się z n im i w szy stk iem , co p o sia d a , p rz e p o w ia d a ró w n ie ż z b u ­ rz e n ie B a sty lji. W re sz c ie 30 m a j a 1786 r. ro zp o c z y n a się sąd, a ju ż 31 m a ja C a g lio stra u w o l n i o n o i c a ł k o w i c i e o c z y s z c z o n o z p o s ta w io ­ n y c h m u z a rz u tó w co do k ra d z ie ż y n a s z y jn ik a k ró lo w ej. J e d n a k n a s k u te k w p ły w ó w w ro g iej m u k ró lo w e j M a rji A n to n in y z m u sz o n y je s t o p u ścić F ra n c ję .

C h a ra k te ry s ty c z n e m jest, że w d n iu u w o ln ie n ia C ag lio stra czekał n a n ieg o p rz e d b r a m a m i B a sty lji 10.000 tłu m lu d z i z k sięciem de R o h a u n a czele, b ło ­ g o sław iąc go ja k o o jca b ie d n y c h i n ieszczęśliw y ch . J e s t to n a jle p s z ą ilu s tr a ­ c ją n ie z w y k le sze ro k ie j a k c ji h u m a n ita r n e j C ag lio stra. — S p ra w a n a s z y jn ik a stw o rz y ła C a g lio stro 'w i p o tę żn y ch w ro g ó w w oso b ach k ró lo w e j o ra z m in is tr a p o licji, de B re n te u il, k tó ry o d d a w n a czu ł do n ieg o n ie n a w iść . N ie m o g ąc go

325

(8)

n a s tę p n ie d o się g n ą ć w A n g iji, a n i też z p o w ro te m z w ab ić do F r a n c ji, c h w y ­ cono się in n e g o sposobu, a b y p rz y n a jm n ie j z d y sk re d y to w a ć go w oczach o p in ji, m ia n o w ic ie , zaczęto d z ia ła ć za p o m o c ą p ra s y . W ty m celu w y szu k an o n ie ja k ie g o M orand'a, d z ie n n ik a rz a , n a z y w a ją c e g o się w rzeczy w isto ści C har­

les T h e re n c a u , z n a n e g o sz u le ra , w ięzionego za k ra d z ie ż i w y d alo n eg o z g ran ic F r a n c ji. P o s ia d a ł o n je d n a k ta le n t i o s tre p ió ro , s p rz e d a w a n e w ięcej d a j ą ­ cem u. M orand, choć b y ł w d łu g a c h , n ie o d ra z u p rz y s ta ł n a ta k ą p ro p o zy cję, iecz w p ie rw u d a ł się do C ag lio stro w n a d z ie i, że u d a m u się w y łu d z ić w ięcej od n ieg o z a m ilc z e n ie (o czem w s p o m in a s a m w sw y c h p a m ię tn ik a c h ).

S p o tk a ł się oczyw iście z o d m o w ą i w obec teg o p r z y ją ł p ie n ią d z e , po sp łacał d łu g i i za c z ął w y s ta w n e życie. R ozpoczął je d n o c z e śn ie k a m p a n ję oszczerczą p rz e c iw C ag lio stro w i, w s p o m a g a n y w tern p rz e z in n e g o o szu sta, n ie ja k ie g o S a ch i, b y łeg o p ra c o w n ik a C ag lio stro , k tó re g o te n o sta tn i w y rz u c ił za k r a ­ dzieże. W s p o m n ia n y S a c h i sie d z ia ł w ty m czasie w w ię z ie n iu w S tra ssb u rg u , s k ą d w y sła n o go do L o n d y n u n a k o sz t fra n c u sk ie g o m in is te rju rn p o lic ji (n a czele k tó re g o s ta ł w s p o m n ia n y de B re n te u il). O d tego czasu zaczęły się u k a ­ zy w a ć w „Le C ourier d e V E urope“ z ja d liw e p a sz k w ile , o c z e rn ia ją c e C aglio­

stro , p rz e d ru k o w y w a n e n a s tę p n ie p rz e z in n e p ism a .

N iestety , n a le ż y p o d k reślić, że w ła śn ie te a r ty k u ły s ta ły się m a te rja łe m , n a p o d sta w ie k tó reg o w d u żej m ie rz e o p ra c o w a n o b io g ra fję C agliostro. Były o ne ró w n ie ż ź ró d łe m fa n ta s ty c z n y c h h is to ry j, ja k ie d o trw a ły aż do n aszy ch czasów , o d b ija ją c się e ch em w ró ż n y c h p o w ie śc ia c h s e n sa c y jn y c h . — C aglio­

s tro p a ro k ro tn ie p ro te s to w a ł i w y d ru k o w a ł n a w e t k ilk a listó w w tem że p iś ­ m ie, o ra z w y d a ł lis t d o n a ro d u an g ielsk ieg o , w k tó ry m rzeczow o z b ija ł w sz y st­

kie te o szczerstw a. N ie ste ty c a ły te n m a te r ja ł u szed ł u w a g i b ad aczy , k tó rzy z a ję li się g łó w n ie a rty k u ła m i w sp o m n ia n e g o M o ran d e'a.

O s ta tn i z p ro cesó w , k tó re ta k n ie k o rz y stn ie „ u ro b iły " o p in ję C agliostro, o d b y ł się w R zy m ie i b y ł p ro w a d z o n y p rz e z „ Ś w ię tą " In k w iz y c ję . P ro ces ten b y ł ju ż z u p e łn ą fik c ją , gdyż n ie dopu szczo n o d o ń św iad k ó w , a n i też a d w o ­ k ató w , a los C ag lio stro b y ł zgóry p rz e są d z o n y , p o m im o tego je d n a k „d o c h o ­ d z e n ie " trw a ło aż p ię tn a ś c ie m iesięcy , g dyż c h c ia n o w y d o sta ć z w ięzien ia ja k n a jw ię c e j w iad o m o ści, d o ty c z ą c y ch o rg a n iz a c ji w o ln o m u la rstw a . C hodziło ró w n ie ż o z d y s k re d y to w a n ie w je g o osobie całej m a s o n e rji, szy b k o ro z w ija ­ ją c e j się w ów czas w E u ro p ie . W ty m celu, w b re w p rz y ję te m u zw y czajo w i, w e d łu g k tó re g o p ro c e d u ra S ą d u In k w iz y c y jn e g o m u s ia ła pozostać w ta je m ­ n icy , ogłoszono w s z y s tk ie m a te r ja ły , m o g ące zo h y d zić C agliostro, a w ięc:

ró żn e d onosy, p lo tk i i z e z n a n ia w y m u sz o n e siłą . W sz y stk o to n a s tę p n ie d o s ta ­ w a ło się do p is m i w y tw a rz a ło o d p o w ie d n ią a tm o sferę. W ty m s a m y m czasie je z u ita ks. M arcello w y d a je in s p iro w a n ą b io g ra fję C agliostro, co w szystko ra z e m z a b ija g o w o p in ji p u b lic z n e j i s tw a rz a m a te r ja ł „ h isto ry c z n y d la p ó ź n ie jsz y c h , ja k to o b ecn ie w id zim y , z b y t p o b ie ż n y c h „ b a d a ń " . A by u zy sk ać p o trz e b n e z e z n a n ia , sto so w an o do C ag lio stro o k ro p n e to rtu ry . B ito go codzień k ija m i, p o d p o zo rem , że się u p ija , lu b ja k o śro d e k leczniczy p rzeciw jego rz e k o m e m u o b łą k a n iu . K o m e n d a n t S a n -L e o , S e m p r o n io -S e m p r o n i, w lista c h sw o ich p isze c y n iczn ie, że C ag lio stro sw em i k rz y k a m i n ie p o k o ił c a łą tw ie rd z ę i że n ie m o ż n a b y ło go n a w e t u sp o k o ić, b iją c co d zien n ie bez lito ści k ija m i.

N ie z a n ie d b y w a n o ró w n ie ż to r tu r m o ra ln y c h , p o k a z u ją c m u w y m u szo n e siłą z e z n a n ia jeg o u k o c h a n e j żony L o ren zy . P ię tn a ś c ie m ie się c y ta k ic h m ą k i k a tu s z y z ła m a ły w reszcie teg o silnego c z ło w iek a i C ag lio stro „ p rz y z n a ł się

(9)

do w szystkiego, co m u p o d su w a n o . W o b ec czego 7 k w ie tn ia 1791 ro k u sąd u z n a ł go w in n y m h e re z ji i s k a z a ł n a d o ż y w o tn ie w ięzien ie, gdzie n ieszczęś­

liw y p o m im o o k ru tn e g o o b c h o d z e n ia się p rz e ż y ł jeszcze 4 la ta .

J e s t rzeczą c h a ra k te ry s ty c z n ą , że p o m im o , iż w iększość b io g ra fó w C aglio- s tra p o d k re śla fa k t sto so w a n ia do n ieg o to r tu r p rz e z In k w iz y c ję , p. W o to w sk i w n a p is a n e j p rz e z sieb ie k siążce fa k t te n n e g u je , w y s ła w ia ją c n ie z w y k łą łago d n o ść In k w iz y c ji w sto su n k u do C agliostro.

T a k i b y ł tra g ic z n y k oniec tego n ie z w y k łe g o człow ieka. O becn ie s ta je się p ra w ie n ie w ą tp liw e , że J ó z e f B a lsa m o i hr. C agliostro to d w ie ró ż n e p o stacie, złączo n e ze sobą d zięk i n ie z w y k le p e rfid n e j in try d z e . D o p iero d z isie jsz a ep o k a „ o d b ro n z o w ie n ia “ ró ż n y c h p o sta c i h is to ry c z n y c h u m o ż liw iła rz u c e n ie nieco w ięcej ś w ia tła n a te n tra g ic z n y sp lo t okoliczności, z k tó ry c h p o w s ta ła n ie is tn ia ją c a i fa n ta s ty c z n a p o sta ć a w a n tu r n ik a B a lsa m o -C a g lio stra .

N ie w ą tp liw ie czy teln ik ó w n a s z y c h z a in te re s u je fa k t, że p rz e d k ilk u n a s tu la ty n a se a n sa c h , u rz ą d z o n y c h p rz e z g ro n o w y b itn y c h o k u lty stó w f r a n c u ­ sk ic h (m ięd zy in n y m i sły n n eg o P a p u s 'a — d ra E n c a u s s e ) p r z e ja w ił się ja k o ­ by d u c h C ag lio stra, d o m a g a ją c się re h a b ilita c ji i o czy szczen ia je g o p a m ię c i.

Było to n a w e t im p u lse m do p e w n y c h p o s z u k iw a ń w a rc h iw a c h , gdzie też zn ale z io n o w iele cen n eg o m a te rja łu , rz u c a ją c e g o z u p e łn ie in n e św ia tło n a tę z a g a d k o w ą p o stać. P r z e ja w ia ł się też C ag lio stro p rzez m e d ju m p ro fe so ra T eo d o ra F lo u rn o y w S z w a jc a rji, z n a n ą H elen ę S m ith , k tó re j tw a rz w te d y ja k b y p rz e is ta c z a ła się, s z y ja p ę c z n ia ła , w y ra z oczu m e d ju m s ta w a ł się rz e - w iście p o d o b n y m d o p o rtre tó w zm arłeg o , p rz y c z e m m e d ju m m ó w iło obcym sobie siln y m , d źw ięczn y m , m ę sk im głosem , k w ie c isty m sty le m X V III w iek u , u ż y w a ją c z w ro tó w n ieco a rc h a ic z n y c h z le k k im w ło sk im ak c e n te m . T oż sam o m e d ju m w tra n s ie w y m a lo w a ło p o r tr e t C a g lio stra z o s ta tn ic h ch w il jego ż y c ia ze zb o lały m w y ra z e m tw a rz y .

Z a strz e g a m y się, że k o m u n ik u je m y c z y te ln ik o m ty lk o ciek aw e fa k ty , b y n a jm n ie j n ie p rz e s ą d z a ją c k w e s tji, czy w te n sposób m a n ife s to w a ł się is to t­

n ie d u c h C ag lio stra, czy też d z ia ła ła tu ja k a ś in n a p rz y c z y n a , n p . id e o p la - sty czn e zdolności m e d ju m . lu b t. p.

P o n ie w a ż celem a r ty k u łu n in ie jsz e g o było ro z w ia n ie leg en d y , o ta c z a ­ ją c e j osobę C ag lio stra, u w a ż a m y za w sk a z a n e ro z p a trz eć w k o ń c u te d a n e h isto ry c z n e , k tó re b y n a m u m o ż liw iły w y ro b ie n ie so b ie p e w n eg o p o ję c ia o p ra w d z iw y m c h a ra k te rz e C ag lio stra. B a d a ją c te d o k u m e n ty u d e r z a ją n a s p rz e d e w sz y stk ie m d w a szczegóły, p o w ta rz a ją c e się w n ic h w sz y stk ich , a m ia n o w ic ie : n ie z w y k ła h o jn o ść C a g lio stra w s to s u n k u do u b ogich, oraz cu d o w n e w p ro st u z d ro w ie n ia , k tó re g łó w n ie z je d n a ły m u ta k w ie lk ą sław ę.

O g ro m n e śro d k i p ie n ię ż n e z a d z iw ia ły n a w e t w sp ó łczesn y ch , p rz y z w y c z a jo ­ n y c h d o z b y tk u tego w iek u . B yły zb y t w ielk ie, a b y m o g ły p o ch o d zić z s z a n ­ ta ż u , ja k to sobie n a iw n ie w y o b ra ż a li a u to rz y p o w ieści se n sa c y jn y c h . B yły ró w n ie ż zb y t szczodrze ro z d a w a n e , a b y lic o w a ło to z osobą sz a n ta ż y sty . N a le ­ ży p rz y p u sz c z ać raczej, że fa k t ich p o s ia d a n ia p rz e z C a g lio stra łączy się z jego m is ją e m is a rju s z a W o ln o m u la rstw a .* )

D o k u m e n ty z czasó w p o b y tu C a g lio stra iw P e te rs b u rg u s tw ie rd z a ją , że w y ro b ił on sobie ta m sław ę le k a rz a -u z d ro w ic ie la , p rz y te m z u p e łn ie b e z in te ­

*) P ojęcia w olnom ularstw a, którego ideje kierow ały Cagliostrem , nie należy żadną m ia rą łączyć i utożsam iać z pojęciem „m asonerji“, ja k ą znam y w czasach dzisiejszych, (red.)

327

(10)

reso w n eg o , gdyż n ie ty lk o n ie p rz y jm o w a ł od n ik o g o p ie n ię d z y , ale s a m h o jn ie p o m a g a ł b ie d n y m , co p o d k re ś la ją n a w e t je g o w rogow ie. N ie c h ę tn ie tylko leczy on m o ż n y c h i b o g a ty c h , p o z o sta ją c w d z ie ń i w n o c y n a u słu g i b ied n y ch . P o w sz e c h n e z d u m ie n ie w z b u d ziło u leczen ie p rz e z C a g lio stra n ie ja k ie g o I w a ­ n a Isle n ie w a , k tó ry c h o ro w a ł n a ra k a , ja k to stw ie rd z ili lek arze. Z osób w ięcej z n a n y c h , C a g lio stro w yleczył S tro g a n o w a , G ełag in a, p a n ią B u tu rlin i t. d. R az, sied ząc w g a b in e c ie s ły n n e g o P a tio m k in a i d o w ied ziaw szy się 0 ja k im ś c h o ry m , p r a w ie u m ie ra ją c y m w o d le g ły m sz p ita lu , k tó re g o n ig d y n ie w id z ia ł i p o ra z p ie rw s z y o n im sły szał, C ag lio stro w s ta je z m ie jsc a 1 z m o cą m ó w i: „C hcę, ab y ś w te j c h w ili w y z d ro w ia ł!“ G dy p o sła n o do s z p i­

ta la , o k azało się, że u ch o reg o p rz e d k ilk u n a s tu m in u ta m i r a p te m zn ik ła t ia p ią c a go od d łuższego czasu g o rą c z k a i że p o c z u ł się z n a c z n ie lep iej.

W e w sz y stk ic h ty c h k ro n ik a c h , s p is y w a n y c h p rz e z lu d z i p o stro n n y c h , s p o ty k a m y się z w ia d o m o śc ia m i, że C a g lio stro p o św ię c a ł cały sw ó j czas i e n e rg ję d la p o m o cy b ie d n y m i c h o ry m i często b ra k ło m u c h w ili n a p o siłek i sen. O d w czesn eg o ra n k a o b je ż d ż a ł ty c h ch o ry c h , k tó rz y n ie b y li w sta n ie p o d n ie ść się z łoża, p o te m p rz y jm o w a ł u siebie, u z d ra w ia ją c n ie k tó ry c h m o ­ m e n ta ln ie , je d n y m d o ty k ie m , w e jrz e n ie m lu b sło w em , d ru g ic h ro z p y tu ją c szczegółow o i d a ją c ra d y , k tó re n ie ty lk o z b a w ie n n ie d z ia ła ły n a ich ciało, ale i d u sze. W ięk szo ść s w y c h p a c je n tó w w sp o m a g a ł p ien iężn ie.

F a k tó w ta k ic h je s t m n ó stw o , d z ia ły się o n e w z b y t w ie lu k r a ja c h , m ia ły zb y t w ie lu św ia d k ó w , w z b y t w ie lu p o w a ż n y c h k ro n ik a c h b y ły z a p isa n e , aby n ie trz e b a b y ło z a s ta n o w ić się n a d ic h p o w sz e c h n o śc ią i p raw d z iw o śc ią . A je śli ta k by ło , to czyż m o ż n a sobie w y o b ra z ić isto tn eg o sz a n ta ż y stę , k tó ry b y je d n o c z e śn ie p ro w a d z ił ta k ro z le g łą a k c ję h u m a n ita r n ą ? J a k po g o d zić logicz­

n ie in s ty n k ty k ry m in a ln e i w ie lk ie serce, o d c z u w a ją c e głęboko n ied o lę b liź n ic h ?

C iek aw em te ż b ę d z ie z a c y to w a ć lis t C a g lio stra d o n a r o d u fran cu sk ieg o , p is a n y w B a sty lji. P isz e on ta m m ię d z y in n e m i:

„N apisałem to, co uw ażałem za w y starczające dla p raw a oraz dla k aż­

dego innego uczucia oprócz próżnej ciekawości. Czyż będziecie tw ierdzić, że to nie dosyć? Czyż n astajecie jeszcze, aby poznać imię, pobudki i środki m oje w am nieznane? Cóż w as to obchodzi, F ran cu zi? Dla w as ojczyzna m oja pow inna m ieć pierw sze m iejsce w w aszem państw ie, w którem z ule­

głością i szacunkiem poddałem się w aszym praw om . Im ię m oje je st to, k tó re zdobyło w śród w as szacunek. Dewizą m oją jest — Bóg. Źródłem m oich środków — sekret. Jeśli, p rag n ąc nieść pomoc chorym i k arm ić w a­

szych głodnych, dom agać się będę w p isan ia m nie do waszego ciała le k a r­

skiego lu b przyjęcia do w aszych tow arzystw dobroczynnych, w tedy tylko zapytać m nie o to w szystko m acie praw o. Ale czynić dobro w im ię Boga, o ile je st to w m ojej mocy, je st praw em , k tóre nie w ym aga ani im ienia, an i ojczyzny, ani dowodów, an i też g w aran cji.“

L is t te n je s t n ie z m ie rn ie c h a ra k te ry s ty c z n y . A oto d ru g i u stę p z jego p ism :

„M ało je s t z b a d a ć p u ls chorego, trz e b a jeszcze p a m ię ta ć , że w szystko w p rz y ro d z ie je s t ściśle ze so b ą z w ią z a n e i tw o rz y ja k b y je d e n ła ń c u c h n ie ­ p rz e rw a n y . K ażd y czyn, k a ż d e z ja w isk o is tn ie je w p ie rw w św iecie d u c h o ­ w y m , w m y ś li i d o p ie ro p o te m u rz e c z y w is tn ia się n a p la n ie fiz y c z n y m i p rz y ­ o b lek a się w m a te rję . K to z n a to p o w sz e c h n e p ra w o , m u si — lecząc — z w ra ­ cać u w a g ę i n a d u c h a , a n ie ty lk o n a c ia ło .“

P o z a n ie z w y k łe m i w p ro st z d o ln o ściam i u z d r a w ia n ia u C a g lio stra w y stę ­

(11)

p u je d a r ja s n o w id z e n ia . W a r to tu p rz y to c z y ć je d e n z fa k tó w , ilu s tr u ją c y tę jego p a r a n o r m a ln ą zdolność: D n ia 10 m a j a 1785 r. o d b y ł się w ielk i k o n ­ w e n t m aso n ó w , n a k tó ry m b y li o b e c n i n a jw y ż s i d o sto jn ic y F r a n c ji, p re z y ­ denci m ia s t P a ry ż a i R o u en , Ks. d e R o ch e fo u lc a u ld , m a s o n i z a g ra n ic z n i ja k h r. S tro g an o ff, a m b a s a d o r ro s y js k i b a ro n S ta h l, a m b a s a d o r S zw ajcarsk i, u czo n y o r je n ta lis ta C o u rt de G ebelin i t. d. N a p ro śb ę tego z g ro m a d z e n ia C ag lio stro w y g ło sił szereg z d u m ie w a ją c y c h p rz e p o w ie d n i, k tó re się w z u p e ł­

ności sp ra w d z iły , ja k n p . śm ie rć L u d w ik a X V I n a szafocie, ścięcie M a rji A n to n in y , re w o lu c ja fra n c u s k a , p o w s ta n ie i u p a d e k N a p o le o n a i t. p.

W sz y stk ie te p rz e p o w ie d n ie z o sta ły n a ty c h m ia s t z a p is a n e w m e m o ira c h w sp o m n ia n e g o C o u rt de G ebelin, a w ięc n a k ilk a n a śc ie la t p rz e d w y p a d k a m i rzeczy w isty m i.

G dyby te w sz y stk ie fa k ty c y to w a n e w k ro n ik a c h m ia ły m ie jsc e , to czyż n ie p o z o sta w a ło b y n a m n ic in n eg o ja k ty lk o u c h y lić czoło p rz e d d z ia ła ln o śc ią C ag lio stra, m a ją c ą p rz e d e w sz y stk ie m n a celu d o b ro czło w iek a? N a szczęście b o g actw o n ie ty lk o lu ź n y c h n o ta te k , ale i d o k u m e n tó w , ta k d z iw n ie d o ty ch czas u ta jo n y c h , p o tw ie rd z a je w d u ż e j m ierze. J e ś li z a s ta n o w im y się n a d d z ia ła l­

n o ścią C a g lio stra ja k o re o rg a n iz a to ra w o ln o m u la rs tw a , to w ów czas z ro z u ­ m ie m y d laczeg o m ia ł o n ta k w ie lu ró ż n y c h w ro g ó w , k tó rz y z ta k w ie lk ą zręczn o ścią o m o tali jego p o stać, że p ó ź n ie j tr u d n o ju ż by ło z o rje n to w a ć się, gdzie k o ń c z y się a w a n tu r n ik B a lsa m o a z a c z y n a C ag lio stro , re fo rm a to r w o ln o m u la rstw a .

I tu w ła ś n ie leży n a js ła b s z y p u n k t całej te j fa n ta s ty c z n e j h is to r ji łą c z e ­ n ia B a lsa m o z C ag lio strem . O ile b o w ie m is tn ie je dość d u ż o a u te n ty c z n eg o m a te r ja łu d o ty cząceg o d ru g ie j p o ło w y ż y c ia C a g lio stra, to n ie m a p ra w ie ż a d n y c h d a n y c h , ż a d n y c h b e z sp o rn y c h d o k u m e n tó w o d n o śn ie jeg o m ło d o ści.

Is tn ie je ty lk o w iele ro z m a ity c h w e rs ji, n a jc z ę śc ie j ta k z u p e łn ie ze so b ą sp rzeczn y ch , że tr u d n o osądzić, k tó ra z n ic h je s t n a jb liż s z ą p ra w d y , o ile k tó ra j ą w ogóle z a w ie ra ! B y ła to w ięc okoliczność n ie z w y k le w d z ię c z n a i p o ­ d a tn a d la u m y śln e g o w y tw o rz e n ia fik c ji h isto ry c z n e j. W te n to sp o só b n ie ­ z w y k le zręczn y w y p e łn io n o tę lukę, „ d o c z e p ia ją c " d o C a g lio stra h is to r ję m ło d o ści w łoskiego a w a n tu r n ik a B alsam o . Z aw sze je d n a k z w ra c a ła u w ag ę d z iw n a ro zb ieżn o ść ty c h d w ó ch osobow ości, ja k ie z o sta ły sz tu c z n ie p o łączo n e w je d n ą p o stać. W sz y stk ie b o w iem k ro n ik i w s k a z u ją n a ra p to w n ą i d z iw n ą z m ian ę, ja k a się d o k o n y w u je w p e w n y m m o m e n c ie ż y c ia C ag lio stra. J e s t to w ła śn ie te n p u n k t sty c z n y d w u ró ż n y c h osobow ości s z tu c z n ie „ zeszy ty ch "

ra z e m p rzez u s łu ż n e p ió ro M o ra n d e ‘a, M arcello i a k ta p ro c e su In k w iz y c ji.

T a n a g ła , n ie w y tło m a c z o n a z m ia n a z a w a n tu r n ik a i o sz u sta w d o b ro ­ czyńcę ludzkości, z n ie u k a w czło w iek a p e łn eg o m ą d ro śc i i p o w ag i, u z d r a w ia ­ ją ceg o n ie u le c z aln ie ch o ry ch , fu n d u ją c e g o całe szp itale, h o jn ie w s p ie ra ją c e g o b ie d n y c h ze sw ej w ła sn e j, z d a w a ło b y się n ie w y c z e rp a n e j sz k a tu ły , u p r z e j­

m eg o i d o b reg o d la b ie d n y c h , d u m n e g o i szo rstk ieg o d la m o żn y ch , od k tó ry c h n ig d y n ie p r z y jm u je p ie n ię d z y i p o d a rk ó w ; z d u m ie w a ją c e g o cały ś w ia t s w o ją o lb rz y m ią w ie d z ą i p otęgą, d zięki k tó re j w y w o łu je z a g a d k o w e z ja w is k a , w y ­ tłu m aczo n e dość n a iw n ie* ), że a w a n tu r n ik B alsam o z n a la z ł s k rz y n k ę z m a n u ­ sk ry p ta m i, z k tó ry c h c z e rp a ł s w o ją w iedzę. Cóż to m u s ia ły b y ć za c u d o w n e m a n u s k ry p ty , a b y z g łu p c a u czy n ić m ę d rc a , a z k ry m in a lis ty — sz lach etn eg o

*) jak to nam każe w ierzyć p. W otow ski w swej książce.

(12)

człow ieka! (O b y się ta k ie „ s k ry p ty “ i d z isia j n a k a m ie n iu rodziły! (u. red.) G dyż n a w e t n a jw ię k s i w ro g o w ie C a g lio stra n ie m o g ą m u ju ż n ic zarzu cić od c h w ili ow ej d z iw n e j „ z m ia n y “, chociaż n ie szczędzą tru d u , ab y w y kazać w sz y stk ie g rz e c h y „ B a lsa m o “.

K ażdego m y śląceg o b a d a c z a z a s ta n a w ia fa k t, że ta m e ta m o rfo z a n a s tą ­ p iła w ła śn ie w ted y , k ie d y ro zp o czął się d ru g i o k res w ży ciu zag ad k o w ej p o sta c i B a lsa m o -C a g lio stro , okres, co d o k tó reg o is tn ie ją ju ż bezsprzeczne d o k u m e n ty , k tó ry c h n ie m o ż n a obalić i d zięk i k tó ry m n ie m o ż n a ju ż n a d a l p rz y p is y w a ć m u d o w o ln ie ta k ic h lu b in n y c h p o stę p k ó w , o p ie ra ją c się p rz y - te m n a w ą tp liw y c h ś w ia d k a c h i d o w o d a c h . J e s t rzeczą o b ecn ie n ie w ą tp liw ą , że tego p o łą c z e n ia B a lsam o z C ag łio strem d o k o n a ły p a m fle ty M o ra n d a i in ­ n y c h je m u p o d o b n y ch , p o n a d to in s p iro w a n y p ro ces In k w iz y c ji, o ra z w y d a n e w z w ią z k u z n im b io g ra fje M ercello i t. p.

I ta k oto, ż y ją c w epoce „ o d b ro n z o w ia n ia “ ró ż n y c h id e a ln y c h p o staci h isto ry c z n y c h , d o czek am y się m oże w k ró tc e „ o b ro n z o w ie n ia “ p o staci ta k w y b itn e j i n ie słu sz n ie p o k rz y w d z o n e j p rz e z h is to rję . O czyściłoby to n ie ty lk o n ie w in n e g o człow ieka, ale rzu c iło z d ro w e ś w ia tło n a s p ra w y i id eje, k tó ry m ów w ta je m n ic z o n y służył.

K . Chodkiewicz (Lwów)

Sen a rzeczywistość

R o z d z i a ł IV.

S n y f i z y c z n e i p s y c h o m e t r y c z n e .

P r z e jd z ie m y te r a z d o g r u p y sn ó w , k tó r y c h p rz y c z y n ą są w ra ż e n ia z m y ­ sło w e , o d b ie ra n e p o d c z a s s n u .1) O b s e rw a c je i d o ś w ia d c z e n ia w y k a z a ły , że te sn y w y s tę p u ją n a jc z ę ś c ie j w te d y , g d y z m n ie js z a się g łę b o k o ś ć sn u , g d y z a te m sen g łę b o k i p rz e m ie n ia się n a se n le k k i. F iz jo lo g o w ie tłu m a c z ą to tern, że w te d y e le m e n ty n e rw o w e m ó z g u z n a jd u ją się w s ta n ie d u ż e g o p o d ra ż n ie n ia , k tó r y p o z w a la im re a o g o w a ć n a n a js ła b s z e p o d n ie ty zm y sło w e i p o d n ie ty te d a le j o p ra c o w y w a ć i p r z e r a b ia ć n a se n n e s y m b o le .2) W śnie g łę b o k im r e a k c ja ta j e s t n a d e r rz a d k a . E z o te r y k tłu m a c z y ć to b ę d zie in a ­ c z e j. W iem y , że w śnie g łę b o k im c ia ło a s tr a ln e o d d z ie la się p ra w ie z u p e łn ie o d c ia ła fiz y c z n e g o a p o n ie w a ż e le m e n ty te g o w ła śn ie c ia ła są p r z e n o ś n i­

k a m i w ra ż e ń z m y sło w y c h n a p o le św ia d o m o śc i — g d y c ia ło to z o sta n ie z c ia ła fiz y c z n e g o w y d z ie lo n e , b r a k j e s t łą c z n ik a m ię d z y św ia d o m o śc ią i n a ­ rz ą d a m i z m y sło w e m i — z a te m p o d n ie ty z m y sło w e nie d o c h o d z ą n a p o le św ia d o m o śc i. T o sa m o j e s t z re s z tą p r z y o m d le n iu . W śnie le k k im ciało a s tr a ln e j e s t w y d z ie lo n e ty lk o częścio w o , is tn ie je z a te m m o żliw o ść p r z e n o ­ s z e n ia w ra ż e ń n a p o le św iad o m o ści. O rz e c z a c h ty c h b ę d z ie m y je sz c z e z re s z tą p ó ź n ie j m ów ić.

P o d a m te r a z p r z y k ła d y ta k ic h sn ó w , k tó r e n a z w a łe m sn a m i fizy czn em i.

N a jc z ę ś c ie j s p o ty k a m y się z w ra ż e n ia m i s łu c h o w e m i b o o r g a n słu ch u , u ch o , :) N iem cy zw ą tę g rupę snów „ S in n esträu m e“.

2) Fischer-Defoy, „Schlafen u. T rä u m e n “, str. 52.

330

(13)

j e s t o rg a n e m o tw a r ty m i n a w e t b a rd z o d e lik a tn e fa le g ło s o w e w c h o d z ą do u c h a b e z p rz e s z k o d y i u d e r z a ją c w b ę b e n e k w y w o łu ją o d p o w ie d n ie w r a ­ żen ia. J e ś li c h o d z i o o czy , to s n y o p a r te n a ty c h w ra ż e n ia c h są ju ż rz a d sze.

O k o p o z o s ta je w śn ie z a m k n ię te d la w ię k sz o śc i u d e rz a ją c y c h w nie fa l św ie tln y c h , je ś li je d n a k p o d n ie ta j e s t d o ść siln a , p rz e n ik a o n a p rz e z p o ­ w ie k ę i m o ż e w y w o ła ć o d p o w ie d n ie o b ra z y se n n e . S tw ie rd z o n o n p ., że św ia ­ tło k s ię ż y c a , sz c z e g ó ln ie w k r a ja c h p o łu d n io w y c h , g d z ie j e s t o w ie le in te n ­ s y w n ie jsz e , m o że w y w o ła ć s z e r e g c ie k a w y c h sn ó w . P ro m ie ń sło ń c a , p a d a ­ ją c y n a oczy , w y w o łu je te ż c ie k a w e sn y . O ile je d n a k p o d n ie ta j e s t z b y t s iln a — p o w o d u je nie se n a o b u d z e n ie się. D z ie je się to np ., g d y z b y t siln y o d g ło s u d e rz y w u c h o lu b z b y t ja s k r a w e św ia tło p a d n ie n a g le n a o czy ś p ią ­ c e g o . P e w n e w ra ż e n ia m o g ą p o w s ta w a ć ró w n ie ż o d ś ro d k a o k a w w y p a d ­ k a c h , g d y sz k liw o w y p e łn ia ją c e ja m ę o c z n ą m a p e w n e z a c ie m n ien ia. M o ż n a to n a ja w ie d o k ła d n ie o b se rw o w a ć , g d y się w p a tr u je m y n p . w b łę k it n ieb a.

P r z e s u w a ją n a m się w te d y p rz e d o c z y m a ja k b y ja k ie ś p r z e ź ro c z y s te ż y ­ ją tk a , w ęże, k u lk i, g w ia z d k i — a ty m c z a se m to fa k ty c z n ie w ę d r u ją o n e w e w n ą trz o k a a d o p ie ro n a ja s n e m tle n ie b a m o ż e m y j e z a u w a ż y ć . T a k ie sa m e z a te m p o d n ie ty m o g ą w y w ie ra ć sw ó j w p ły w i w e w ra ż e n ia c h sn u le k k ie g o .

W e y g a n d t z a s n ą ł ra z w te a tr z e p o d c z a s o p e r y „ R y c e rs k o ś ć w ie ś n ia c z a “ i śn iło m u się, że a rty śc i, g d y ch cieli w y c ią g n ą ć to n , m u sie li d r a p a ć się n a d ra b in y , sc h o d y i g a le r je , s to ją c e p o d śc ia n a m i scen y . W id z im y tu w s p a ­ n ia łą p ra c ę św ia d o m o śc i k s ię ż y c o w e j. W y so k ie to n y , w p a d a ją c e w u c h o , u d e ­ rz a ły b a rd z o w y b itn ie w p o le ś w ia d o m o śc i i z o s ta ły u sy m b o liz o w a n e j a k o d ra b in y , sc h o d y i g a le r je , w ięc p rz e d m io ty p rz e s trz e n n e , b ę d ą c e s y n o n i­

m am i w y n ie sie n ia p o n a d p o z io m i w y so k o śc i.

W iem y z d o św ia d c z e n ia , że w n o c y n ig d y n ie k o rz y s ta m y z z u p e łn e j ciszy i s p o k o ju . T rz e sz c z ą m e b le , w ia tr szu m i czy w y je n a w y s ta ją c y c h p rz y - m u rk a c h , p o ru s z a o k ie n n ic a m i, śp ie w a w k o m in a c h , c z asem z n ó w d eszcz b ę b n i p o sz y b a c h a o d g ło s y u licy , c h o ć p rz y tłu m io n e , d o c h o d z ą p rz e c ie ż do n a sz y c h uszu! P rz e z rz u c a n ie d ro b n y c h k a m y c z k ó w w o k n a p o w o d o w a n o n p . sn y o s tr z a ła c h k a ra b in ó w z w y k ły c h i m a sz y n o w y c h . E llis śnił ra z , że słu c h a n a k o n c e rc ie ja k ie g o ś a rc y d z ie ła H a y d n a , g d y n a g le o r k ie s tr a o d d a ła b a rd z o w ie rn ie śp iew p ta s i — w ty m m o m e n c ie o b u d z ił się i u sły sz a ł śp iew k a n a r k a w są sie d n im p o k o ju . T e n to w ła śn ie śp iew k a n a r k a s p o w o d o w a ł ów c a ły k o n c e r to w y sen , a z b y t siln e n a p ię c ie p o d n ie ty g ło s o w e j s p o w o d o ­ w a ło p o te m o b u d z e n ie się ś p ią c e g o . F is c h e r -D e fo y o p o w ia d a , że m ie sz k a ł raz w s ta ry m d o m k u , g d z ie w ia tr le k k o ję c z a ł w k o m in ie i śnił, że m u g r a j ą n a sk rz y p c a c h b a rd z o m e lo d y jn e g o m e n u e ta i to k ilk a ra z y , ta k że m ó g ł c a łk iem d o b rz e m e lo d ję z a p a m ię ta ć , g d y się ze sn u o b u d z ił. W k w a d ra n s p o te m m e lo d ja z n ik ła n a za w sz e z p o la św ia d o m o śc i. D e S a n c tis p o s ta w ił raz w p o b liż u ś p ią c e g o p o z y ty w k ę g r a ją c ą ; w y n ik ie m b y ł s e n o m a s z e r u ­ ją c e j i g r a ją c e j m u z y c e w o js k o w e j lu b o k o n c e rc ie o rk ie s tra ln y m . J a sam , b ęd ąc ra z n a w si n a w a k a c ja c h , m ia łe m s tra s z liw y sen . B y łem w b itw ie n a fro n c ie w ło sk im , w a lc z y łe m b o h a te r s k o , g d y w te m k o le g a m ó j p a d ł, c ię ż k o ra n io n y w p ie rsi. K rew b u c h a ła s tru m ie n ie m . N ac h y liłe m się, b y g o ra to w a ć i d o tk n ą łe m ra n y a w te d y o n k o n a ją c k r z y k n ą ł 3 ra z y „ o j — o j — o j “ . W tym m o m e n c ie z b u d z iłe m się i u s ły s z a łe m p rz e c ią g łe sz c z e k n ię cie p s a a z a p y ta n a słu ż ą c a , k t ó r a ju ż nie s p a ła , w y ja ś n iła m i, że p ie s s z c z e k n ą ł

(14)

w ła śn ie 3 ra z y . T u z a te m tr z y k r o tn e sz c z e k n ię cie p s a m o m e n ta ln ie usym - b o liz o w a ło się j a k o d ra m a ty c z n y e p iz o d w o je n n y z c a łe m lo g ic z n ie ulożo- n e m s c e n a rju s z e m i tr z y k r o tn e m ję k ie m g in ą c e g o , k t ó r y to j ę k o d p o w iad ał trz e m fa lo m g ło s o w y m , s p o w o d o w a n y m p rz e z s z c z e k a n ie p s a w 3 se rja c h .

D r m ed. G. L o m e r p o d a je d a lsz e c ie k a w e s n y fiz y c z n e 1) z d ziedziny s łu c h o w e j. O tó ż śnił ra z , że ja k iś p a n o b o k n ie g o z o s ta ł u g o d z o n y s z ty ­ le te m i c h a rc z ą c p a d ł n a ziem ię. P o o b u d z e n iu się stw ie rd z ił, że ż o n a je g o , śp ią c a o b o k , m o c n o c h r a p a ła w śnie. J e d n e j z j e g o p a c je n te k śn iło się, że j e j się w ło s y p a lą . S ły sz a ła c a łk ie m w y ra ź n ie tr z a s k p ło m ie n i a o budziw szy się s tw ie rd z iła , że g a z e ta , k tó r ą z o s ta w iła n a p o d u sz c e , z e s u n ę ła j e j się na w ło sy , p o w o d u ją c s z e le s t u d ra m a ty z o w a n y w św ia d o m o śc i k się ż y c o w e j na p ło m ie n ie tra w ią c e w ło sy .

P r z e jd ź m y te r a z d o p o d n ie t sm a k o w o -w ę c h o w y c h . Z m y sły te nie g r a ją w sy m b o lic e s e n n e j w ię k sz e j ro li, b o w ra ż e n ia ty c h o b u z m y słó w są dość sła b e i n ie o k re ś lo n e w p o r ó w n a n iu d o w y ra z is to ś c i w ra ż e ń słu ch o w y ch i w z ro k o w y c h . A i n a sz a m o w a m a b a rd z o m a ło w ła śc iw y c h o k re ś le ń z tej d z ie d z in y . N a s m a k m a m y o k re ś le n ia : s ło d k i, k w a śn y , g o rz k i, s ło n y i cierp k i

—• n a tern k o n ie c . P r z y z a p a c h a c h p o s łu g u je m y się o k re ś la n ie m ich w p o ­ ró w n a n iu z w o n ią k w ia tó w , p o z a te m b r a k n a m w sz e lk ic h d a lsz y c h o k re śle ń . Z a n o to w a n o w ięc z a le d w ie p a r ę w y p a d k ó w z te j d z ie d z in y w ra ż e ń . I ta k o p o w ia d a ła m i r a z je d n a z n a jo m a , że śn iła c a łą n o c o b rz o sk w in ia c h , z a ja d a ła je , k u p o w a ła w o w o c a rn i i t. d. P o k a z a ło się, że w ie c z o re m m a tk a te j p a n i p o s ta w iła n a s to lik u n o c n y m f la k o n z ż ó łte m i w io se n n e m i k w ia t­

k a m i, k tó r e p a c h n ą p o d o b n ie j a k b rz o s k w in ie i z a p a c h te n sp o w o d o w a ł sny o b rz o sk w in ia c h . O c ie k a w y m śnie z te g o d z ia łu w ra ż e ń o p o w ia d a p. K a ro l N . z D re z n a . G d y p e w n e g o w ie c z o ra z a s n ą ł w sw ej d re w n ia n e j w illi p o p rz e c z y ta n iu g a z e ty i z a p a le n iu c y g a ra , m iał se n b a rd z o niem iły.

Z n a la z ł się n a g le w w ie lk ie j fa b ry c e p a p ie r u i zw ie d z a ł m a g a z y n , w k tó ry m n a g r o m a d z o n e b y ły o lb rz y m ie b e le p a p ie ru . N a śc ia n a c h sa li w id n iały n a p is y : „ P a le n ie w z b r o n io n e “ , a lb o „Z p o w o d u n ie b e z p ie c z e ń s tw a p o ż a ru p a le n ie u s ta w o w o w z b r o n io n e “ . N w id ział s a m e g o sieb ie, ja k g d y b y n a p rz e - k ó r , w y jm u ją c e g o c y g a r o z k ie sz e n i i z a p a la ją c e g o je . W te m is k ra u p a d ła n a n a g r o m a d z o n y p a p ie r, k tó r y o d ra z u s ta n ą ł w p ło m ie n ia c h . N. czuł je sz c z e g r y z ą c y d y m , k t ó r y g o dusił i d ław ił. W te j chw ili p rz e b u d z ił się i o to z o b a ­ czył, że n a d łó ż k ie m u n o sił się d y m z tle ją c e j k o łd r y a g a z e ta , k tó r a w y p a d ła śp ią c e m u z rę k i, ju ż p ło n ę ła , g r o ż ą c w z n ie c e n iem p o ż a ru w ca ły m d o m u . O k a z a ło się, że N. z a s n ą ł z c y g a re m w u s ta c h a se n u ra to w a ł g o p r z e d n ie ­ szczęściem . W ra ż e n ie w ęc h o w e d y m u u d r a m a ty z o w a ło się ja k o zw ie d z a n ie fa b r y k i i p o ż a r.

Z m ysł d o ty k u g r a w sn a c h d o ść d u ż ą ro lę a w ra ż e n ia d o ty k o w e ś p ią ­ c e g o b a r d z o c h ę tn ie s y m b o liz u ją się w sn a c h . N a rz ą d e m zm y sło w y m j e s t tu c a ła p o w ie rz c h n ia s k ó r y a w ra ż e n ia o k re ś la m y j a k o w ra ż e n ia d o ty k u , n a c isk u , b ó lu i te m p e r a tu r y . J u ż A r y s to te le s u z n a ł z n a c z e n ie w ra ż e ń d o ty ­ k o w y c h d la sy m b o lik i s e n n e j. W d z iele sw em o sn a c h i ich tłu m a c z e n iu p o d a je , że g d y o g r z e je m y z a n a d to k tó r y k o lw ie k c z ło n e k c ia ła , śn i n am się w te d y , ja k o b y ś m y k ro c z y li p rz e z o g ie ń lu b r o z ż a r z o n e w ę g le . N a jd r o b n ie j­

sze w ra ż e n ia n a c is k u czy d o ty k u n a o d s ło n ię tą w czasie sn u p o w ie rz c h n ię s k ó r y w z m a g a św ia d o m o ść k się ż y c o w ą d o w ie lk ic h d ra m a tó w i s y m b o liz u je

‘) Der T raum spiegel, str. 2-i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zajęty studjam i terapeutycznem i, zaw iesiłem moje dociekania przejaw ów sugestii myślowej. Jednakże chorzy pobudzali niekiedy moją uw agę w tym kierunku. P

P ozatem oko nasze nie p ostrzega całej skali tych refleksów w ibracyjnych, poniew aż dostosow ane jest tylko do odbioru określonej ich częstotliw ości.. W

pierw, że w tern stadjum ewolucji, w jakiem są obecnie zwierzęta, duch, nie m ając do dyspozycji poszczególnych ciał m entalnych p rzy formach fizycznych, nie

Są to przew ażn ie rzeczy z z ak resu historii religji, jako budzące może najmniej zastrzeżeń, a będące zarazem p ierw szą i zasadniczą podw aliną

Dzięki w łaśnie symbolom, przedstaw ionym na ty ch tablicach, udało się ustalić jeg o p rzynależność do różokrzyżow ców.. Nie od rzeczy więc będzie

Jeżeli bowiem losy n asze zależą od czynników charakterologicznych, oraz psycho-fizycznych, to jednakże są to czynniki p lastyczne, k tó re w pew nych granicach

szym rzędzie u kobiet: czas pojawienia się pierwszej menstruacji. Wystąpienie jej przed 13 rokiem życia uważa się w naszym klimacie i dla naszej rasy za

A.“ rozw inął się dość silnie w ośrodkach m asońskich, skupiając ich członków, in teresujących się okultyzm em.. A.“ potw ierdza istnienie praw dziw ego