i
Treść zeszytu.
K w iaty lotosu — Józef Ś w i t k o w s k i ... • 193
N asza współczesność — M. W i k t o r ...jL - ■ 211 Sen a rzeczyw istość — K. C h o d k i e w i c z ...fcf • ■ •>■) • 215 O p rom ieniach ziem nych — M. W i k t o r ... 1 . . • «q/ • 218 W łonie Kosm osu —■ N. R u d n i k o w a ... X.«, . . ♦ . ■»/ . 226
Po w ielkiej drodze — H. B ronikow ska S m o larsk a . . . 229
Ciała zm artw y ch w stan ie (c. d.) — M. H. Szpyrków na . . V . . 230
O p a l (Tajem nice kam ien i szlachetnych) — M. F l o r k o w a ... 236
O sugestji m yślow ej — Dr J. O c h o r o w i c z ... 240
Po tam tej stronie (nowela) — M. F l o r k o w a ... 245
Św iatła i cienie podróży do Indyj — W. L o g a ... 250
P ow rót (opera prof. St. Kazury) — H. W i t k o w s k a ...253
P r z e g l ą d b i b l j o g r a f i c z n y ... 255
K ronika: D ietetyczne znaczenie owoców ... 256
Komunikaty redakcji i administracji
N astępny n u m er Lotosu w yjdzie w pierw szym tygodniu w rześnia. — W szel
kie zam ów ienia książek i odpowiedzi n a listy, przesłane po 1 lipca, nie zostaną zaraz załatw ione. W szystkich zatem , którzy wówczas zw racać się będą do nas, prosim y o cierpliwość, sp raw y ich, jakkolw iek nie odw rotnie, będą jednak za
łatw ione w ciągu lipca. — Pozatem przypom inam y o term in ie w płacan ia p ren u m e ra ty za 2-gie półrocze, w zględnie III. k w a rta ł, oraz regulow anie zaległości za I-sze półrocze.
Pisma n adesłan e
„Wolna Myśl Religijna“, kwartalnik, zeszyt 1. Red. i wyd.: Karol Grycz- Smilowski, Kraków, ul. Straszewskiego 2, m. 7,
Pierw sze tego ro d zaju pism o w Polsce, k tóre p rag n ie zgrom adzić wokół swego sz ta n d a ru „bezdom nych" religijnie, to zn. tych w szystkich, którzy — nie mogąc uzgodnić pew nych zagadnień, czy też swego w yznania — odrzu
cają wogóle pojęcie Boga i przew odnictw o duchowe, zam knięte w Ewan- gelji. R edaktor i a u to r prac dru k o w an y ch w „W olnej Myśli" uw aża ateizm za patologję psychiczną, za chorobliw y sta n ducha, pow stały n a skutek tych czy innych przeżyć, lu b przekonań, nie pokryw ających się z dogm atyzm em w iary. I do nich to — chorych („bowiem zdrow i nie potrzebują lek arza“, jak mówi pism o św.) przem aw ia, n aw o łu jąc do wspólnego przem yślenia idei Boga. W ierzy bowiem mocno, że napew no każdy z nich odszuka w głębi swej duszy to, co ta m tli, jako nigdy nie gasnąca isk ra : w iarę w Ojca, od którego wszyscy przybyliśm y tu n a ziemię!
Sam ty tu ł: „W olna m yśl re lig ijn a “ w skazuje, że pism o nie służy tem u, czy in n em u kościołowi, pragnie tylko w strząsnąć podw alinam i ateizm u, będącego najgroźniejszem niebezpieczeństw em w ieku, w k tó ry m żyjemy.
W stojącej bowiem wodzie n ajry ch lej n astęp u je proces gnilny, a um ysł, k tó ry nie u siłu je szukać Boga, m usi ulec w cześniej czy później zgubnem u rozkładow i.
W A R U N K I P R E N U M E R A T Y :
B e z d o d a t k u : rocznie 10.— zł w Ameryce pótn. — 3 dolary półrocznie 5.50 „
k w artaln ie 3.— „ miesięcznie 1.— „
Konto P. K. O. 409.940.
Rocznik III II [T (I U [j U DZ_ Lipiec-
Zeszyt 7-8 yyII \\ U I] [] [j I ] / / Sierpień 1936
Miesięcznik poświęcony rozw ojow i i kulturze życia w ew nętrznego.
S Y N T E Z A W I E D Z Y E Z O T E R Y C Z N E J
O r g a n : Tow. P arapsychicznego im . J u lja n a Ochorowicza we Lwowie O gniska B ad ań Ezoterycznych i M etapsychicznych w K rakow ie
Stow. P rzyjaciół W iedzy Duchowej w P oznaniu.
R edakcja: J. K. H adyna, K raków , ul. G rodzka 58, m. 5. ____
„P orw ać ogień strzeżon y, zan ieść w o jc zy ste strony to c e l . . . “
S t. W yspiań ski
J ó z e f Św itkow ski (Lwów).
Kwiaty lotosu
S t u d j u m k r y t y c z n e .
W dawnej literaturze indyjskiej wzm iankowane byw ają często „kw iaty lotosu“ w organizm ie ludzkim, ja k o narządy niewidzialne do odbierania wrażeń nadzmyslowych, a więc narządy jasnow idzenia, inspiracji i intuicji.
Nazwa „kw iatu lotosu“ pochodzi stąd, że taki narząd przedstaw iał się jasnow idzowi podobnie do kw iatu (padma, kamala) o ściśle określonej liczbie „płatków “ czy „listków “, albo też podobnie do koła (czakra) o pewnej, u każdego innej, liczbie „sprychów “ . Słynna „Jasnow idząca z Pre- v o rst“ opisywała — a nawet rysow ała — siedem takich „k ó ł“ w swym o rg a nizmie, a dawna literatura indyjska wymienia podobnież sześć lub siedm
„świętych padm “ w organizm ie człowieka.
Zrozumiale jest, że wiadomość o tych narządach niewidzialnych dostała się do literatury indyjskiej ja k o wiedza dawnych „ riszi" (mędrców), obda
rzonych niewątpliwie jasnowidzeniem . Jeżeli zatem widziała je również
„Jasnow idząca z P rev o rst“, k tó ra napew no nie znała żadnych źródeł in d y j
skich, i jeżeli widzieli je także inni jasnow idze wspólczenśi, ja k Blawatska, Leadbeater, Steiner, to te narządy nadzmyslowe muszą być — jakkolw iek niewidzialne — przecież czemś rzeczywistem, istniejącem realnie.
Źródła, skąd m ożna czerpać wiadomości o „kwiatach lotosu“, są zatem dwojakiego rodzaju: t r a d y c j a p i s e m n a indyjska i o b s e r w a c j e j a s n o w i d z ó w współczesnych. Je st ponadto pokaźna liczba prac ró ż
nych autorów nowoczesnych, zaw ierająca m niej lub więcej szczegółowe wzmianki o kw iatach lotosu; prace te jed n a k grzeszą tern samem, co i inne mniej poważne prace z dziedzin okultyzm u, a to tern, że albo nie podają w c a l e źródeł, skąd wzmianki pochodzą, albo p o d a ją je tak ogólnikowo*), że spraw dzenie sta je się niemożliwem.
Przy uw zględnieniu wartości szczegółów krytycyzm w ydaje mi się tern bardziej k o n i e c z n y m , że auto rowie prac współczesnych, podając naw et nieraz szczegóły zgodne ze źródłam i dawnemi, kom pilują je z wy
m yślonym i przez siebie lub zaczerpniętym i o d i n n y c h kom pilatorów . Nim zatem przejdę do dalszych rozw ażań, wymienię źródła, któ re mi były dostępne, i poddam je ocenie krytycznej.
Z tradycji i n d y j s k i e j istnieją przekłady, dokonane przez różnych sanskrytologów europejskich, a szczegóły, odnoszące się do „kwiatów lotosu“, zaw arte są m. i. w następujących dziełach: P. Deussen: „Sechzig U panischad“, R. Schmidt: „Fakire und F akirtum “, P. J. Abs: „Indiens Religion, Sanatana-D harm a“. Autorowie ci mieszczą w swych pracach cytaty ze zabytków tradycji indyjskiej, któ re dla uproszczenia będę oznaczał lite
rami w nawiasie, a to:
(U) Upaniszady, (J) Jogasutra Patańdżalegc**), (H) Hathajoga-pradi- pika, (G) Gheranda-samhita, (W) W aczaspati-miśra, (B) Bhodża-Radża,
(Ś) Śiwa-samhita.
Z pism j a s n o w i d z ó w europejskich uważam za zasługujące na przytoczenie: The secret Doctrine Bław atskiej, Das innere Leben Lead- beatera, W ie erlangt m an E rkenntnisse höherer W elten Steinera, i w spom nianą już Jasnowidzącą z Prevost Kernera. N atom iast bezwartościowemi w ydają mi się książki kom pilatorów takich, ja k Ram a-C zaraka (recte Atkin
son), lub Lichanow („Skriżali m aga“), a to dlatego właśnie, że mieszają źródła obce — z zasady nie wym ieniane — z fantazjam i własnemi.
Gdzież leżą te różne kw iaty lotosu w organizm ie ludzkim i jakie są ich funkcje poszczególne? — Na te pytania, a nawet już na pierwsze z nich, n i e m a z g o d n e j odpowiedzi w różnych źródłach. W cytow anem wyżej dziele pisze Bławatska: „Do dziś nie zgadzają się ze sobą pow agi co do faktycznego położenia czakr...“, a w innem m iejscu mówi: „Siedm naszych czakr m istrzowskich leżą wszystkie w głowie i są kierowniczkam i siedmiu pleksów w ciele, pom inąwszy 24 m niejszych.“
Pleksam i (plexus) nazywa anatom ja sploty nerwów, należących do
*) T ak np. pisze a u to r: „stare księgi in d y jsk ie m ówią, że...“, lu b znowu:
„pew ien jasnow idz podaje, że...“.
**) Jogasutrę przełożył m. in. M. O pperm ann, Hathajogę prof. W alter, a G herandasamhitę prof. Garbe.
układu w spólczulnego (sym patycznego) i błędnego (vagus); o tó ż ch arak terystyczne jest, że już najdaw niejsze źródła um iejscow iają kw iaty lotosu tam , gdzie anatom ja nowoczesna mieści ważniejsze sploty nerw u s y m p a t y c z n e g o i parasym patycznego. Źródła te nie w ym ieniają oczy
wiście splotów, gdyż te były wówczas nieznane; mówią tylko o „m iejscu obok serca, przy pępku, między brw iam i“ i t. p. M iejsca te, oraz odpow ia
dające im lotosy, są następujące:
U dołu kręgosłupa mieści się l o t o s c z t e r o l i s t n y (muladhara lub adhara-czakra); miejsce to odpow iada dość dokładnie splotowi krzyżo
wemu (plexus sacralis vel lunaris). Godne uw agi je s t to, że cztery płatki tego lotosu tw orzą form ę krzyża, a m iejsce kręgosłupa, gdzie ten lotos się mieści, nazywa się w bardzo wielu językach również „krzyżem “. Świadczy
łoby to, że niegdyś ludy m iały świadomość teg o lotosu*).
L o t o s s z e ś c i o l i s t n y (swadhiszthana-czakra) leży według je d nych źródeł (H, G) w podbrzuszu (przy plexus prostaticus), w edług innych (Leadbeater) w okolicy śledziony. Blaw atska umieszcza go w prostacie.
Lotos d z i e s i ę c i o l i s t n y (manipuraka-czakra, a w edług Patań- dżalego: nabhiczakra) leży nad czterolistnym , na wysokości pępka, w p o bliżu splotu słonecznego (plexus solaris vel coeliacus).
Godne zaznaczenia jest, że w edług jed n eg o ze źródeł (B) ten lotos (nabhi-czakra) ma liczyć nie dziesięć, lecz szesnaście listków.
Lotos d w u n a s t o l i s t n y (anahata-czakra, a w edług Patańdżalego:
hrdaja-czakra) leży w edług jednych źródeł w kom orach serca, w edług innych zaś obok serca lub nad sercem, a więc około splotu sercow ego (plexus cardiacus). Jedno źródło (W) mówi o lotosie sercowym (hrdaja- pandarika), że „między piersią a brzuchem je s t wyw rócony lotos ośm iolistny“.
Lotos s z e s n a t o l i s t n y (wiśuddhi-czakra lub w jandha-czakra) ma miejsce na wysokości krtani, względnie w głębi jam y gardzielow ej, około splotu gardlanego (plexus laryngeus).
Lotos d w u ł i s t n y ( adźńa-czakra) mieści się w głębi czaszki, między brwiami, jużto nad nasadą nosa, w zatoce jam istej (sinus cavernosus).
W edług niektórych lotos ten ma nie dwa, lecz s t o listków, a wedle Leadbeatera ma ich 2 razy po 48, czyli dziewięćdziesiąt sześć.
Lotos t y s i ą c l i s t n y (sahasradala, lub sahasrara-czakra) mieści się w tyle od poprzedniego, w okolicy szyszynki (glandula pinealis, vel penis
') S w a m i W i w e k a n a n d a w rozpraw ie swej o „R adżajodze“ (tlóm a- czonej w w y jątk ach przez W. Lutosław skiego) um ieszcza lotos czterolistny w g ru czole ogonowym (glandula coccygaea), je st jed n ak ze swem zdaniem całkiem odosobniony.
cerebri), a w edług Steinera mieści się poniżej dwulistnego. Leadbeater twierdzi, że lotos ten ma, dokładnie licząc, 960 listków, a oprócz tego w środku je g o mieści się drugi, mniejszy, o d w u n a s t u listkach; inne źródło natom iast (H) powiada, że ten lotos ma „tysiąc listków lub o s m“, a Steiner także wspom ina o ośmiu. Źródła najstarsze mieszczą ten lotos
„nad otw orem B rahm y“ (brahmarandra), k tó ry w edług nich je s t „górnym końcem pustego kanału suszum na)“, biegnącego przez całą długość k rę g o słupa; tak np. Śiwa-samhita mówi: „Od adźńa-czakry w górę znajduje się nad podstaw ą pharynx lotos tysiąclistny, leżący ju ż poza ciałem “.
Liczba ogólna lotosów w organizm ie ludzkim, w edług różnych źródeł, wynosi, ja k wyżej zaznaczyłem, sześć lub siedm. Bławatska mówi o s i e d - m i u, Leadbeater podobnież; Steiner natom iast wymienia s z e ś ć , a joga- śastra mówi również o „szat-czakra“ (sześć kół), których w rota jogin ma otworzyć. Jasnow idząca z P rev o rst opisuje swych s i e d m kół w tych słow ach: „Czuję ja k b y pierścień, w ychodzący z dołka sercowego, rozpo
sta rty nad piersią i jak b y przytw ierdzony do lew ego boku. Krąg ten leży na mnie ciężko i zawadza mi nerwami. Ma dwanaście części i w nich widzę wrażenia wszystkich moich zdarzeń. Pod nim jest pięć innych pierścieni, a nad nim jeszcze jed en pusty“.*)
Sprzeczności tedy między poszczególnem i źródłam i są trojakiego rodzaju: co do l i c z b y łącznej l o t o s ó w w organizm ie, co do liczby płatków lub l i s t k ó w w poszczególnych lotosach i co do p o ł o ż e n i a lotosów w organizm ie. To, co Jasnow idząca z P revorst mówi o siódmym,
„pustym “ pierścieniu, nasuw ałoby myśl, że siódm y lotos nie wszyscy jasn o widze spostrzegali, skoro ona uw ażała go za „pusty", że zatem jest ich przecież siedm, a jeden z nich nie wszystkim bywa widzialny. W dalszej części przytoczę wzmianki, w skazujące, że s i ó d m y lotos (tysiąclistny), n i e j e s t szczególnym narządem do odbierania wrażeń, lecz miejscem, przez któ re ciało astralne jo g in a wysuwa się z fizycznego, że zatem właści
wych narządów nadzmysłowych je s t sześć tylko (a raczej pięć nawet, ja k to poniżej zobaczymy).
Sprzeczności między poszczególnem i źródłam i c o d o l i c z b y p i ą t k o w w różnych lotosach m ożnaby kłaść na karb niedokładności spostrze
gania przez różnych jasnowidzów. Steiner wiąże wprawdzie liczby płatków w lotosach z liczbami „warunków ", jakich w ym aga ich rozw ijanie (kształ
cenie); poniew aż jed n ak inni jasnow idze nie potw ierdzają tej łączności, m ożna uważać ją za pew nego rodzaju „m etodę pedagogiczną“, ułatw iającą
*) Jasnow idząca ta odnosiła siedm pierścieni do siedm iu la t życia, tw ierdząc, że te pierścienie „odp ad ają“ (zm ieniają się) co siedm la t; to jed n ak nie należy już do naszego tem atu .
uczniom pracę nad wnętrzem własnem. Sprzeczności co do liczby płatków w ystępują zresztą nie u wszystkich lotosów ; a to u lotosu sercow ego (8, 12 i 16 listków), ocznego (2, 96 i 100 płatków ) i szyszynkow ego (1000, 8 i 12 płatków ).
Sprzeczności c o d o p o ł o ż e n i a są większe tylko w dwóch w ypad
kach: lotos sześciolistny ma leżeć jużto w okolicy gruczołu sterczow ego, jużto przy śledzionie, a ośm iolistny zn ajd u je się (W) jużto „między piersią a brzuchem", jużto (H) u szczytu czaszki, jeżeli przyjm iem y, że je s t to lotos identyczny z tysiąclistnym. Leadbeater, opisując działalność czakr (kwiatów lotosu), wspomina, że „istnieją jeszcze trzy czakry n i ż s z e , używane w czarnej m agji (dugpa)“; możliwe jest zatem , że źródła późniejsze (np.
hathajoga) wstawiały którąś z tych czakr na m iejsce jednej z wyższych i w ten sposób pow stała sprzeczność w lokalizacjach lotosów.
J a k przedstaw iają się w z r o k o w i jasnow idza różne kw iaty lotosu, 0 tern źródła tradycji nie po d ają nic szczegółow ego. Ze sam ej nazwy
„lotosu" lub „k o la“ wnosić można, że m ają form ę okrągłą, a różne liczby płatków lub sprychów świadczą, że te tarcze okrągłe podzielone są na pewną liczbę wycinków czy też promieni, idących od w spólnego środka ku brzegom . Jedno z dawnych źródeł (G) po d aje b a r w y różnych lotosów 1 przynależności ich do różnych „bóstw " (władz), a podobne barw y p rzy tacza także Leadbeater. Schmidt podaje, że wspom niane w praśnopani- szadzie „nadis" (kanały) w liczbie 72.000 „przecinają się w różnych pu n k tach organizm u ludzkiego, tw orząc t k a n i n ę , zwaną lotos lub kamala, i służą ja k o centra sił do uruchom iania funkcyj fizjologicznych".
Swoiście i n d y j s k i e pojęcie „nadis“ sięga do najdalszej staro ży t
ności. Mówią o nich już różne strofy upaniszadów, określając serce jak o miejsce, skąd biorą początek 72.000 nadis, a wedle tantry (późniejszej pisa
nej „wiedzy ta je m n e j“) nadis biorą początek w miejscu, zwanem „kanda- jo n i“ (między pępkiem a narządam i płciowymi). Siwagama, jed n a z powag wiedzy tantrycznej, objaśnia, że „obok kanałów dla pow ietrza są w o rg a nizmie liczne nadis, przew ody dla przepływ u prany, istotnej siły nerwowej w przyrodzie". P rana zaś je s t pierwiastkiem niewidzialnym, w ypełniającym wszechświat i wszystkie zaw arte w nim rzeczy. O rganizm y żywe przetw a
rzają pranę na silę żywotną, a nadis roznoszą tę siłę po wszystkich k o m ó r
kach organizmów.
Nadis zatem nie są n e r w a m i w znaczeniu anatom icznem (podobnie ja k „ida" i „pingala", dwie główne nadis, biegnące po lewej i praw ej s tro nie kręgosłupa, nie są częściami nerwu w spółczulnego); są to tylko pół- m aterjalne (eteryczne) przew ody dla przepływ u prany (siły żyw otnej).
Podobnież kw iaty lotosu nie są gruczołam i, ani splotam i nerwów fiz jo logicznych, lecz narządam i n i e f i z y c z n y m i , a zatem niewidzialnymi
i niedostępnym i stwierdzeniom anatom icznym. W edług Leadbeatera „czakry są w każdem z naszych ciał p u n k t a m i s t y c z n y m i dla prądów sił, przepływ ających z jednego ciała w drugie“, a więc np. płynących z ciała astralnego w eteryczne.
W edle tegoż autora „w ciele e t e r y c z n e m kw iaty lotosu tworzą lejkow ate wgłębienia powierzchni, leżące o 1 centym etr w pow ietrzu ponad obrębem ciała fizycznego. Lejki te tw orzą się z wirów m aterji eterycznej i są w ruchu bardzo szybkim. W każde z ich wgłębień nazew nątrz zwróco
nych*), a więc w otwory, prostopadle do płaszczyzny krążka wirującego, wlewa się nu rt siły ze świata a s t r a l n e g o , jeden z prądów sił, które Logos wysyła. Każdy z tych nurtów siły je s t co do swej istoty siedm ioraki i wszystkie je g o form y działają w każdym lotosie, chociaż w każdym p rze waża jedna je g o form a szczególna.
„Owe siły, w pływ ając z zew nątrz prostopadle do powierzchni ciała eterycznego, w ytw arzają prądy w tórne w ruchu wirowym w taki sam spo
sób, ja k sztabka m agnesu, w sunięta w cewkę indukcyjną, wyw ołuje w niej p rąd elektryczny, płynący prostopadle do linij sił m agnesu. W padłszy we w ir lejka, siła pierw otna prom ieniuje z niego prostopadle do swego kie
runku pierw otnego, a więc naokoło po linjach prostych, jakgdyby punkt środkow y był osią koła, a prom ieniow ania tej siły je g o sprychami. Ilość tych sprychów je s t różna w różnych czakrach i oznacza liczbę „płatków lotosu“, jak ą każdy z tych centrów posiada.
„P rądy w tórne p rzew ijają się pod i nad prom ieniow aniam i odśrodko- wemi nurtu głów nego, jak g d y b y sprychy koła owinięte były plecionką.
Te lin je splecione i pokrzyżow ane w yw ierają wrażenie podobne, jak p ł a t k i k w i a t u , a jeszcze większe je s t podobieństw o do płaskich czarek weneckich ze szkła opalizującego. W szystkie te form y fal, czy też płatki kwiatów, mienią się barw am i tęczowemi; jed n ak zwykle jeden odcień barw ny przew aża w danym lotosie, odpowiednio do barwy, którą ma zasi
lająca go siła życiowa.
„U człowieka zwykłego centra te są czynne tylko o tyle, aby tworzyć przew ody dla siły prany w ilości niezbędnej do utrzym ania życia. U ludzi jednak, u których lotosy te są r o z b u d z o n e z uśpienia i wprawione w ruch pełny, barw y prom ienieją świetnym blaskiem, a lotosy świecą jak małe słońca, w zrastając stopniow o z rozm iarów pięciocentym etrow ych do średnicy talerzyków pod szklanki.
„Pierwsze centrum podzielone je st na ćwiartki, między którem i są puste przestrzenie, ma więc w ygląd krzyża i stąd nieraz oznaczano krzyżem
*) Jest to zgodne z określeniem w daw nych źródłach (W, G), że czakry są podobne do „lotosu w yw róconego“ (a więc z w klęsłością n a zew nątrz).
płomiennym „ogień wężowy“, k tó ry żyje w ew nątrz tego lotosu. Po rozbu
dzeniu do pełnej czynności ma to centrum barw ę ognisto pom arańczow ą, dokładnie zgodną z barwą tego nurtu siły żyw otnej, k tó ry przypływ a doń z centrum położonego przy śledzionie.
„Drugie centrum o dziesięciu płatkach, m ające siedzibę w pępku lub w splocie słonecznym, ma bardzo ścisły związek z odczuciami i wrażeniami wszelkiego rodzaju. Barwa je g o je s t m ieszaniną różnych odcieni, w k tó rej zieleń znacznie przeważa.
„Czakra przy śledzionie ma za zadanie odbierać przypływ ającą ze słońca silę żywotną, rozkładać ją wedle cech i rozdzielać po innych cza- krach. Siłę tę wysyła w s z e ś c i u poziom ych prom ieniach, a siódmy wnika w oś kola. Centrum to zatem ma sześć płatków lotosu i odznacza się blaskiem prom iennym , barw ą do słońca podobnym .
„Lotos w okolicy serca ma barw ę złota błyszczącego, a każda z jeg o ćw iartek rozpada się na trzy części, przez co pow staje dwanaście sprychów koła.
„Piąty lotos, w krtani, ma szesnaście części widomych. Błękit w ystępuje w nich przeważnie, ale z połyskiem srebra i przypom ina m igotanie światła księżycowego na wodzie.
„Lotos między brwiami w ygląda tak, jak b y się dzielił na dwie połowy:
jedna przeważnie różow a żółcią obrzeżona, a u drugiej w ybija się odcień ciemnego szafiru. Stąd zapewne tradycje indyjskie nazyw ają ten lotos dwu- listnym, chociaż dokładne zliczenie d aje ich po 48 w każdej połówce.
„Siódme centrum, u szczytu głowy, ma po obudzeniu świetność n a j
większą ze wszystkich, gdyż je g o efekt barw ny składa się z nieopisanie pięknych odcieni chrom atycznych. Liczba prom ieniow ać w nim wynosi 960.
Nadto ma w sobie rodzaj wiru pom ocniczego, siedzącego w najgłębszem miejscu tego lotosu, o barwie bieli m igocącej, złotem przetykanej, wiru, k tó ry w swej działalności wytw arza dwanaście własnych łuków falistych.
„Prócz podtrzym yw ania życia w ciele fizycznem m ają te centra i n n ą funkcję, w ystępującą jed n ak dopiero po obudzeniu ich do pełnego dzia
łania. Każde centrum eteryczne ma odpowiednie centrum astralne, chociaż astralne, jak o czterowymiarowe, sięga w kierunku całkiem innym, niż ete ryczne, niezawsze zatem ma te same granice, mimo że części obu centr pad ają na siebie. W ir eteryczny zn ajduje się zawsze na powierzchni ciała eterycznego, natom iast astralny tkwi często w ew nątrz tego ciała.“
Przytoczyłem ten opis w yglądu lotosów w edług Leadbeatera; nim przejdę do zagadnienia ich funkcyj, podam dla porów nania twierdzenia Blawatskiej o b a r w a c h tych lotosów : Czakra między brwiami m a barw ę błękitną, u śledziony fioletową, pępkow a zieloną, krzyżow a czerwoną, krtaniow a indygo, szyszynkowa żółtą. Późniejsza tradycja pisana, zwłaszcza
kierunku m aterjalistycznego (H), podaje znów inne barw y: Lotos krzy
żowy ma złotą, sterczow y czerwoną, pępkow y żółtą, sercowy białą, k rta niowy czarną, oczny rubinową, a szyszynkowy ma barw ę prom ieni słonecz
nych. J a k z tego widać, rozbieżności co do określania barw przez różnych autorów są ju ż pokaźne; pewnem ich wytłumaczeniem może być tylko przy
jęcie, że jedni autorow ie opisują centra astralne, a drudzy leżące w tych samych m iejscach centra eteryczne.
Jak o ż Steiner wymienia wyraźnie centra e t e r y c z n e oddzielnie od astralnych; a odnośnie do pierwszych mówi: „W ciele eterycznem je s t obok serca narząd jaśniejący barwami, z k tó reg o płyną prądy poza obręb ciała fizycznego aż do granic ciała astralnego, a najw ażniejsze płyną do kwiatów lotosu. Z tego narządu eterycznego płyną prądy do lotosu dwunasto- Iistnego*) i szesnastolistnego, a wdół do ośmio**), sześcio i czterolistnego...
P o jaw iają się w tych lotosach pewne odcienia fioletow e i różowe, jeżeli uczeń wykształci w sobie przezorność w urabianiu sądów i wypowiadaniu ich; bez tego zaś pow staw ałyby w nich odcienie ciemnoczerwone i pom a
rańczow e.“
O narządach a s t r a l n y c h zaś mówi Steiner w ten sposób: „W nie- uczlonkow anem jeszcze ciele a stra ln e m ') rozciąga się od głowy do środka ciała tw ór odrębny od otoczenia, k tó ry w ygląda ja k rodzaj organizmu sam oistnego, m ającego własne narządy. N arządy te leżą w pobliżu nastę
pujących części fizycznych: w głowie, gardle, sercu, jam ie żołądkow ej i dwa w brzuchu. U człowieka nierozw iniętego te kw iaty lotosu są ciemno zabar
wione i nieruchome. U jasnow idza są w ruchu i ś w i e c ą różnemi b a r
wami, a podobnież u m edjum , ale w innym rodzaju. W m iarę ćwiczeń pierwszem zjaw iskiem jest, że zaczynają się rozjaśniać, a później wirowo się obracać. Gdy to nastąpi, otw iera się zdolność jasnow idzenia, są to bowiem narządy zmysłowe duszy.“
O f u n k c j a c h kwiatów lotosu w yraża się Leadbeater dość o g ó l
nikowo, a mianowicie: „Lotos czterolistny je s t siedzibą „siły w ężow ej“ ; dziesięciolistny przy pępku, względnie przy splocie trzewnym wielkim, po obudzeniu do czynności daje człowiekowi świadomość różnych wpływów, wyczuwalnych bądźto jak o mile, bądź ja k o w rogie, ale bez zdawania sobie spraw y z przyczyn tych wpływów. Z ocknieniem się lotosu u śledziony uzyskuje człowiek możność przypom inania sobie m glisto, i nieraz uryw
*) A zatem obok serca m ieszczą się d w a n arząd y : jeden eteryczny, drugi a straln y .
**) Jeżeli to nie jest p ro sta pom yłka a u to ra : zam iast „dziesięciu".
') Ciało a stra ln e je st w edług niego w tern s ta d ju m tylko ch m u rą bez określo
nej form y, w k tó rej k łęb ią się i w iru ją m gły różnobarw ne, przew ażnie m ętne i nie
p rzejrzyste.
kowo, swych wędrówek we śnie. Działalność lotosu dw unastolistnego uświa
damia człowiekowi niejasno radości i cierpienia drugich, a gdy się dołączy współczucie, może człowiek przez to doznawać sam cierpienia, nawet wobec czyichś bólów fizycznych.
„Obudzenie centrum w krtani dozw ala słyszeć głosy, poddające nieraz różne myśli; słyszy się również czasem muzykę, lub dźwięki niemiłe. L oto
sem między brwiami zaczyna człowiek widywać różne rzeczy i miewać na jawie wizje miejscowości lub osób. Gdy budzenie zaczyna się dopiero, widać mglisto krajo b razy lub chmury barw ne; zupełne rozbudzenie p ro wadzi do jasnow idzenia. Pełna działalność siódm ego centrum pozw ala czło
wiekowi przy zachowaniu całkow itej świadomości opuszczać ciało fizyczne przechodzeniem przez owo centrum i pow rót tą sam ą drogą bez uw zględ
niania zwykłej przerw y; świadomość zatem czynna je st stale w dzień i w nocy.“
Dość zgodnie z Leadbeaterem przedstaw ia funkcje kw iatów lotosu Steiner: „Lotosem dziesięciolistnym spostrzega się światło i barw y, aurę ludzi, ich uzdolnienia i talenty, rolę w przyrodzie zwierząt, roślin, minera- łóp i atm osfery. Zapomocą sześciolistnego dochodzi się do obcowania z istotam i wyższemi świata astralnego. D w unastolistny daje wrażenia podobne do uczucia ciepła i chłodu psychicznego; postacie, widziane szesnastolistnym, wydzielają także ciepło lub zimno. Lotos szesnastolistny spostrzega form y, w których objaw iają się myśli dusz, praw a zjaw isk n a
tury; są to wszystko form y ruchliwe, pełne życia.“
O innych lotosach mówi Steiner bardzo mało; dwulistnym „uzyskuje się zapomocą prądów eterycznych łączność z wyższemi nad człowieka istno- ściami duchowemi (władcami karm y)“ ; o tysiąclistnym nie wspom ina (według niego je s t w ogóle sześć lotosów), a podobnież pom ija czterolistny. Tw ierj dzi natom iast, że budzenie „ognia w ężow ego“ powinno się odbywać w n a
rządzie eterycznym obok s e r c a , a więc w sąsiedztwie lotosu dw unasto
listnego, nie czterolistnego, ja k u wszystkich innych autorów .
Kształtowanie ciała e t e r y c z n e g o , tej niewidzialnej narazie części organizmu fizycznego, odbywa się w edług Steinera w sposób następujący:
„Ćwiczeniami rozw ija się zrazu o rg an eteryczny nie w sercu, lecz w głowie, aby stąd wychodziły prądy eteryczne. Po rozwinięciu tego ogniska przesuwa się je wdól, do gardła, skąd następnie p rąd y wychodzą. Gdy się już umie obracać ciało eteryczne zapom ocą prądów , idących m niej więcej wzdłuż rąk, przesuw a się dopiero je g o pu n k t środkow y w okolicę serca*), a całe
ł ) O podobnym ośrodku obok serca m ówi „Głos ciszy“ (przełożony przez Bła- w atską): „Niech siła ognista wycofa się w najgłębszą kom órkę serca, gdzie m ieszka Macierz Św iata. W ówczas siła ta w zniesie się w dziedzinę szóstą, środkow ą,
1
ciało eteryczne uzyskuje uczłonkowanie. W tedy przychodzi kolej na kształ
cenie lotosu dw ulistnego (wyżej w spom nianego), k tóry zapom ocą prądów eterycznych naw iązuje łączność z istotam i wyższemi.“
Prądy eteryczne (prądy prany) przepływ ają w edług Leadbeatera przez wszystkie kw iaty lotosu: „W yszedłszy z lotosu sześciolistnego, płynie prąd siły żyw otnej w p i ę c i u strugach różnobarw nych. Fiołkow o niebieski zdaje się rozdzielać: jasny błękit zostaje w lotosie szyi i ożywia go, a ciemny fiolet dąży dalej aż do eterycznego centrum głowy. Struga żółta idzie ku sercu, a oplynąw szy je, dąży do m ózgu. Zielona płynie w jam ę brzuszną, opanow ując zwłaszcza splot słoneczny, a nadto ożywia wątrobę, nerki i narządy trawienia. S truga różow a przebiega z nerwami przez całe ciało, a pom arańczow a dąży do nasady kręgosłupa, stąd zaś do narządów płciowych, z którym i część je j je s t związana, i tu nabiera czerwieni p u rp u row ej. Struga ta u ludzi m oralnie czystych płynie w prost z podstaw y k rę g o słupa wzdłuż niego w górę aż do m ózgu."
W edług L eadbeatera zatem narząd eteryczny przy śledzionie, a w zględ
nie lotos sześciolistny, byłby tylko narządem , podobnym do „ust eterycz
nych", gdyż jedyną je g o funkcją je s t wchłanianie prany, któ rą rozdziela na pięć „strug" i rozsyła je po innych lotosach. Byłoby więc p i ę ć takich narządów , które, ja k mówi Leadbeater, „pośredniczą w niezalamanem prze
noszeniu wrażeń z jednej równi na drugą", gdyż lotos tysiąclistny nie pośredniczy w niczem, będąc tylko „otw orem ", przez k tó ry ciało astralne w ydostaje się z fizycznego nazew nątrz. W rażenia z równi astralnej dadzą się oczywiście „przenieść" na równię fizyczną tylko o tyle, o ile istnieją jakieś zmysły, któreby te w rażenia m ogły odebrać, czyli „przetłum aczyć"
na fizyczne.
O tóż pięć lotosów pośredniczy w przenoszeniu do świadomości na jawie dziennej takich wrażeń a s t r a l n y c h , jak ie odpow iadają — p rzy n a j
m niej w przybliżeniu — wrażeniom : dotykowym (ciepła, zimna, twardości), węchowym, smakowym, słuchowym i wzrokowym. Ten wniosek potw ier
dzają zarów no opisy Leadbeatera, ja k innych autorów , je s t tam bowiem mowa o „cieple i chłodzie psychicznym" (dotyk), o „sym patjach i anty- p at ja c h “ (węch), o „słowie wew nętrznem i poddaw aniu myśli" (słuch), o „widzeniu barw i kształtów " (wzrok). B rak tylko wrażeń, odpow iadają
cych zmysłowi sm aku; może jed n ak dostarczyłyby tu pewnej analogji uzdolnienia psychometryczne.*)
w m iejsce m iędzy oczym a.“ (N aw iązanie do lotosu dw ulistnego.) P raśnopaniszad zaś m ów i: „W sercu m ieszka a t m a n ; ta m je st sto i jedna n a d i.“
*) R ozw ijanie system atyczne tak ich uzdolnień zaczyna się zw ykle od ćwiczeń, w któ ry ch drobne ilości cukru, soli, pieprzu, p io łu n u i t. p., s ta ra n n ie opakow ane
Oczywiście m ożnaby — zgodnie z niektórym i autoram i — przyjąć, że oprócz wrażeń, podobnych do otrzym yw anych zmysłami fizycznemi, odbie
ra ją kw iaty lotosu jeszcze inne wrażenia, całkiem n i e p o d o b n e do fizycznych; takie jednak nie dałyby się z niczem znanem porównać, ani znanemi pojęciam i wyrazić, opis ich zatem byłby niemożliwy. Łatwiej n a to m iast można wyobrazić sobie, że kw iaty lotosu odbierają np. w rażenia w zro
kow e o wiele rozleglejsze, niż oko fizyczne, że np. poza siedmiu barwami tęczy „widzą“ jeszcze barw y podczerw one i pozafiołkow e, lub może widzą barw y w kilku „oktaw ach“. Podobnie inny lotos „słyszy" może dźwięki w skali rozleglejszej, niż ucho fizyczne, a jeszce inny czuje „w oń“ sym patji i antypatji (znane są osoby, odczuw ające np. kilka tygodni naprzód „w oń śmierci“ u człowieka, k tó ry ma um rzeć, chociaż w danej chwili je s t zdrowy zupełnie).
Sprawa, k tó ry z lotosów j a k i e odbiera w rażenia, w ydaje mi się rzeczą wagi podrzędnej, podobnie ja k spraw a, ile k tó ry z nich ma listków i ja k one są zabarwione; sprzeczności bowiem pod tym względem m ogą pochodzić poprostu z niejednakow ej bystrości jasnow idzenia. Pytanie główne, czy te lotosy istnieją i jakie są ich funkcje, m ożna natom iast uznać za rozstrzygnięte, ponieważ:
1. I s t n i e n i e „lotosów " czy „k ó ł“ w organizm ie niewidzialnym czło
wieka stw ierdzają zgodnie zarów no tradycje pisemne indyjskie z różnych czasów, ja k i obserw acje jasnow idzów nowoczesnych, nie wiedzących nawzajem nic o swych obserw acjach, a przew ażnie także nie znających treści tradycji pisem nej.
2. Odbieranie w r a ż e ń pozazmyslowych, lub też w rażeń zm ysło
wych wprawdzie, ale b e z p o ś r e n i c t w a zmysłów fizycznych, jest faktem , m nóstwo razy stwierdzonym doświadczalnie; muszą zatem istnieć jakieś narządy niefizyczne, któreby takie wrażenia odbierały.*)
Już późniejsza tradycja pisem na indyjska lokalizuje położenie kw ia
tów lotosu obok pewnych splotów n e r w o w y c h (daw niejsza tradycja nie wie nic o istnieniu splotów ); są to, ja k wyżej wspom niałem, sploty układu sympatycznego i parasym patycznego. Splotów takich je s t w o rg a nizmie ludzkim o wiele więcej, niż „siedm kw iatów lotosu“ i dlatego może w p ap ierk i jednakowego w yglądu, bierze się w rękę lub p rzy k ład a do czoła, aby sk u p ien iem się rozpoznać, co zaw ierają. W dalszych ćw iczeniach rozpoznaje się
„sm ak“ żelaza, kam ienia, drzewa, wody. T u może także należeć zdolność odróż
n ia n ia wody zw ykłej od m agne ty zo w ane j .
*) Jasnow idze najczęściej „w idzą“ z oczym a zam kniętem i, n aw et zaw iązanem i grubą o paską; niektórzy „w idzą“ czołem, sercem , żołądkiem , lub końcam i palców, a wszyscy w idzą doskonale w zupełnej ciem ności.
mówi Blaw atska o „czterdziestu dwóch splotach m niejszych“, których „kie
rownictwo zn ajd u je się w głow ie“.
Ze względu na to, że może nie wszyscy czytelnicy o rje n tu ją się dobrze w takich nazwach anatom icznych, ja k „sp lo ty “ i „gruczoły“, podam tu w krótkości najw ażniejsze szczegóły z anatom ji i endokrynologji.
System nerw owy w organizm ie ludzkim składa się z t r z e c h części, działających niezależnie od siebie, ale ściśle ze sobą złączonych włókien- kam i nerwowem i; a to: układ m ózgow o-rdzeniow y, układ sympatyczny i układ parasym patyczny (błędny). Pierwszy odpow iadałby świadomości (duchowi, jaźni), drugi duszy em ocjonalnej (zwierzęcej, psyche), trzeci zaś funkcjom życiowym (roślinnym ). (Prof. Pieńkow ski nazywa pierwszy układ animalnym, a oba pozostałe wegetatywnym i.)
Zespół kom órek nerwowych nazywa się w anatom j i „zw ojem “ (ganglion), a rozchodzące się zeń ku obwodowi gałązki nerwowe tworzą
„sp lo ty “ (plexus). W głowie m am y zw oje m ózgowe, należące do układu m ózgow o-rdzeniow ego, oraz sploty nerw ów obu innych układów ; w klatce piersiow ej zaś i w jam ie brzusznej m am y sploty nerwów układu współ- czulnego i przyw spólczułnego (sym patycznego i parasym patycznego).
W zdłuż kręgosłupa mieszczą się z w o j e kręgow e (ganglia vertebralia), tw orzące razem pień, ja k o ośrodek układu nerw owego współczulnego (truncus sym paticus), a z teg o pnia rozchodzą się do wszystkich narządów gałązki nerwowe, tw orzące s p l o t y .
Trzeci układ, zwany przyw spółczulnym (parasym patycznym ) lub n e r
wem błędnym (nervus vagus), wychodzi z rdzenia przedłużonego (medulla oblongata) licznymi korzeniam i; po opuszczeniu czaszki przebiega przez szyję i klatkę piersiową, a kończy się w brzuchu splotem żołądkowym (plexus epigastricus). Z teg o pnia głów nego rozchodzą się do wszystkich praw ie trzew liczne odgałęzienia, a część ich wchodzi w skład splotów współczulnych jam y brzusznej.
Otóż w obrębie tych układów nerwowych leżą, prócz innych narządów, także g r u c z o ł y o tyle osobliwe, że w ytw arzana przez nie wydzielina n i e w y d o s t a j e się żadnymi kanalikam i, lecz wchodzi w prost do krwi;
są to t. zw. „gruczoły o wydzielaniu w ew nętrznem " (endokryniczne), a wy
dzieliny ich nazwano „horm onam i". Badania tych gruczołów i odkrycia w ydzielanych przez nie horm onów należą do niedawnych stosunkow o zdo
byczy naukowych.*)
*) W iększość danych, tyczących się najnow szych zdobyczy endokrynologji i fizjologji sy stem u nerwowego, zaw dzięczam ofiarn ej uprzejm ości W. P a n a Puł- k o w n ik a-lek arza D ra S tan isław a B rończyka w P rzem yślu, któ rem u n a tern m iejscu czuję się w m iły m obow iązku złożyć serdeczne podziękow anie.
Zastanaw iające jest, że te gruczoły leżą właśnie w m iejscach, w których trad y cja pisemna i zeznania jasnow idzów lokalizują kw iaty lotosu; a jeszcze bardziej zastanawia fakt, że gruczoły endokryniczne w ykazują ścisłą łącz
ność z objawami p s y c h i c z n e m i . Dwa takie gruczoły, leżące w głowie, wym ieniała już przed pół wiekiem Blaw atska i podaw ała o nich szczegóły anatomiczne, naówczas zadziw iająco dokładne; ona też w skazała — jak o bezsprzecznie p i e r w s z a — na związek tych gruczołów z uzdolnieniami parapsychicznemi człowieka. O to p róbka dokładności anatom icznej u Bła- watskiej („The secret doctrine“), odnosząca się do s z y s z y n k i , którą autorka zwie „gruczołem szczytowym “ (conarium):
„Gruczoł szczytowy je s t to ciało okrągław o-podłużne, 8— 10 mm śred
nicy, o ciemnej barw ie czerw onaw o-szarej, w styczności z tylną częścią trzeciej kom ory mózgu. Umocowane je s t do swej podstaw y dwoma cienkimi sznurami mleczu, rozw idlającym i się ku przodow i w kierunku w zgórków wzrokowych, będących narządam i do odbierania najsilniejszych wrażeń z obwodu ciała — a według okultyzm u z obwodu „ ja ja aurycznego“, obwód ten bowiem jest naszym punktem łączności z wyższemi światami. Dwa te wiązadła w zgórków wzrokowych są w ygięte, aby m ogły zetknąć się ze sobą, i łączą się w linji środkow ej, stając się tam dwiema łodygam i gruczołu szczytow ego.“
Nauka zaś w s p ó ł c z e s n a (dr B ertlinger: „Physiologie und P a th o logie der Zirbel“, 1930) mówi, co następuje: „Szyszynka je s t gruczołem szaro-czerwonawym, wielkości czereśni; mieści się nieco powyżej między przednimi w zgórkam i czworaczymi u tylnego końca trzeciej kom ory mózgu.
Ku przodow i w górę wychodzą ze szyszynki je j dwie łodygi, tworząc
„commissuram habernilarum “ ; ku przodow i wdół dołącza się commissura posterior“ . F izjo lo g ja tego gruczołu je s t jeszcze dość ciemna. Ciekawy jest je g o wpływ ham ujący dojrzew anie: u osobników, u których stw ierdzono przedwczesny rozw ój fizyczny, a zwłaszcza narządów płciowych (znane są wypadki zupełnego rozw oju u dziecka czteroletniego), sekcja pośm iertna stwierdzała zawsze zanik szyszynki. Stąd niektórzy fizjologow ie uw ażają szyszynkę i gruczoł ogonow y jak g d y b y za dwa talerzyki wagi: przerost funkcyj jednego, pow oduje zanik drugiego.
O drugim gruczole endokrynicznym głow y mówi Blaw atska tak:
„ P r z y s a d k a (hypophysis cerebri) je st narządem małym i twardym , około 15 mm długości, a 8 mm średnicy. Składa się z części przedniej faso- low atej i z tylnej okrągław ej, obie ze sobą zetknięte. Części składow e p rzy sadki są co do istoty równe składnikom szyszynki, między obom a gruczołam i jednak niema żadnej łączności. N atom iast okultyści w i e d z ą , że je s t tam łączność, nawet anatom iczna i fizyczna... U człowieka norm alnego może adept widzieć złotą aurę, pulsującą w obu tych centrach ja k bicie serca.
Po ćwiczeniach rozw oju jasnow idzenia ruch ten wzm aga się i nabiera więk
szej am plitudy drgań. Łuk pulsu w przysadce wznosi się coraz wyżej, aż wreszcie prąd, ja k iskra elektryczna, trafi w szyszynkę i obudzi narząd drzemiący, w praw iając go cały w żar ognia czystego, akaśnego... Skoro zaś zmysł szósty obudzi raz zmysł siódmy, prom ieniejące ze siódm ego światło rozświeci pola nieskończoności. Człowiek staje się na chwilę jasnowidzem...
N iepojętem się to w ydaje, żeby głów na w aga guptaw idji (jasnowidzenia) m iała zależeć od tak niepozornych gruczołów w czaszce, od dwóch broda
wek, pokrytych szarym piaskiem .“
W edle nowszych badań przysadki wydzielanie je j je s t nietylko do- krew ne, lecz nadto w ytw arza przysadka odrębną wydzielinę ergotropaw ą, k tó ra przechodzi w prost do śródm ózgowia, by tam pobudzać lub hamować ośrodki neuro-w egetatyw ne. Je st anatom icznie bezpośrednie połączenie przysadki ze śródm ózgowiem zapom ocą cienkiego pasma włókien nerw o
wych, o raz połączenie naczyniowe.
Szyszynka leży w oddaleniu 3½ cm za przysadką, nieco wgórę, a sploty nerwów, odpow iadające tym dwom gruczołom , nazyw ają się plexus caro- ticus externus et internus. O innych gruczołach endokrynicznych Blawatska nie mówi nic; podam zatem krótkie o nich szczegóły fizjologiczne.
W szyi, około plexus laryngeus, leży duży gruczoł, zwany t a r c z y k ó w y m, i m niejszy przytarczyczny (glandulae thyroideae); głównym horm onem , wydzielanym przez tarczycę, je st tyroidyna. Poza wpływami fizjologicznym i, ja k rozw ój kośćca i skóry, uodpornienie na zatrucia, przy
sw ajanie białka, uwrażliwienie układu sym patycznego, uznają psych ją trz y także związek tarczycy z tem peram entem i życiem psychicznem osobnika.
W piersi, między m ostkiem a osierdziem, leży w m iejscu ujścia głów nych naczyń sercowych gruczoł g r a s i c o w y (thym us), sąsiadujący ze splotem sercowym (plexus cardiacus). N ajw iększa czynność grasicy przy
pada między 2-im a 10-tym rokiem życia, poczem powoli zanika; trw a dłu
żej tylko w związku z niedom ogą nadnerczy. H orm on je j nie je s t dotych
czas znany, podobnież je j działanie; wiadomo tylko, że brak je j u młodych osobników pow oduje niedorozw ój kości, charłactw o i śmierć wkońcu.
Nad śledzioną, tuż przy kręgosłupie, leży t r z u s t k a (pancreas), będąca gruczołem mieszanym, wydzielającym , obok horm onu zwanego i n s u l i n ą , także sok traw ienny w prost do żołądka. Działanie obu wy
dzielin je s t czysto fizjologiczne (przysw ajanie cukru, trawienie pokarm ów), a splotem odnośnym je s t żołądkow y (plexus epigastricus), należący do układu przyw spółczulnego; może zatem trafn iej będzie odnosić do splotu słonecznego nie trzustkę, lecz gruczoły nadnercza, ja k o m ające wpływ b a r
dziej w ielostronny.
N a d n e r c z e (glandulae suprarenales) je s t to gruczoł parzysty, nakryw ający, ja k czapką, każdą nerkę u góry. Kora nadnerczy (cortex adrenalis) wydziela horm on, działający na określenie płci i praw dopodob
nie m askulinizujący; rdzeń nadnerczy (m edulla adrenalis) wydziela horm on zwany adrenaliną, a składa się z kom órek chrom ofilow ych i z typowych zw ojów nerwu sym patycznego. H orm ony obu tych części nadnercza dzia
łają pod względem fizjologicznym głównie na w zrost i dojrzałość o rg a nizmu, na rozwój m ózgu; a pod względem psychologicznym ciekawe jest to, że afekty takie, ja k gniew, ból, strach, pow odują obfitsze wydzielanie się hormonów.
Horm ony gruczołów p ł c i o w y c h są ju ż dość dokładnie zba
dane, jakkolw iek horm on męski w yosobniono niedawno stosunkow o. G ru
czołem żeńskim są ja jn ik i (ovaria), wydzielające dwa horm ony: luteiną i follikuliną, a męskim są jądra, względnie gruczoł sterczow y (glandula prostatica), w ydzielający horm on podobny do follikuliny. Między g ruczo
łami płciowymi a p r z y s a d k ą m ózgow ą istnieje bardzo ścisłe oddzia
ływanie w zajem ne: zniszczenie je j chorobow e lub usunięcie pow oduje zanik gruczołów płciowych. Splotam i sąsiadującym i są tu: plexus prostaticus, względnie plexus uterinus.
Gruczoł o g o n o w y (glandula coccygaea) leży przy ścianie w e
w nętrznej kości ogonow ej, składającej się z 4— 5 kręgów , sąsiaduje zatem ze splotem krzyżowym (plexus sacralis). Ma rozm iary ziarnka konopnego, nieco podłużnego, zawiera pęcherzyki okrągław e i przew ody proste i roz
gałęzione. Horm ony tego gruczołu i je g o działalność fizjologiczna jest nieznana.
Pomiędzy poszczególnym i gruczołam i stw ierdzono w ybitny w p ł y w w z a j e m n y , jużto w spom agający, ju żto ham ujący; z układem w spół
czuł nym zaś m ają te gruczoły związek podw ójny. Doświadczenia wykazały, że pomimo przecięcia wszystkich doprow adzających połączeń gruczoły w y
dzielają dalej, a więc układ sym patyczny ma tylko wpływ regulacyjny na ich wydzielanie; naodw rót zaś wydzielane przez nie do krwi horm ony m ają wpływ na pobudliwość układu sym patycznego. (Najwięcej doświadczeń przeprow adzono na gruczołach nadnercza.)
Podobnie wybitny jest wpływ w zajem ny t r z e c h u k ł a d ó w n e r
wowych. „Układ sympatyczny*)wiążą przedziwne stosunki z układem zwie
rzęcym (mózgowo-rdzeniowym) z jed n ej strony, a psychiką z drugiej...
Prócz teg o stwierdzono h i e r a r c h i c z n o ś ć ośrodków , k tó re sto ją do siebie w stosunku nadrzędności i podrzędności, z n a j w y ż s z y m i co do
*) P rzytaczam z dzieła prof. Pieńkow skiego: „Dusza i jej siedlisko w św ietle b ad ań “.
rangi ośrodkam i, położonym i w istocie szarej III kom ory, a być może i w ciele prążkow anem (corpus striatum )... Anatomicznie stw ierdzono już liczne ośrodki roślinne (układu sym patycznego) w międzymózgowiu..., do których zaliczamy: corpus hypothalam icum i tuber cinereum, z ośrodkam i naczynioruchowymi, potowydzielczymi, zmian źrenic, regulacji tem peratury, przem iany m aterji, regulacji wydzielania wody i soli... Pozatem w innych ośrodkach znajdujem y regulację ciśnienia osm otycznego i ciśnienia krwi, ośrodek hipotetyczny snu i czuwania i ośrodek mięśni gładkich (od woli niezależnych)“.
Nasuwa się tu an alo g ja z twierdzeniem Bławatskiej o „siedmiu czakrach w głowie, będących k i e r o w n i c z k a m i siedmiu wielkich splotów w ciele oprócz 42 m niejszych“. Przed laty pięćdziesięciu było już dla niej oczywistem to, co dopiero teraz odkryw ają pow oli badania fizjologiczne.
Ta siódem ka „czakr m istrzow skich“ kieruje splotam i nerwów w całym organizm ie; narządy n i e w i d z i a l n e są zatem kierownikam i takich wi
dzialnych, anatom icznych, organów , ja k sploty nerwów i gruczoły do- krewne. Czy są jakie dowody, że tak je st rzeczywiście?
N iektórzy fizjologow ie am erykańscy z typowym dla tej części świata m aterjalizm em staw iają hipotezę w prost p r z e c i w n ą pow yższej; tak np. dr Berm an („G lands R egulating P ersonality“) uważa, iż „wszystkie dane przem aw iają za tern, że medulla adrenalis wydziela substancje, wywołujące zjaw isko strachu, zaś cortex je s t odpowiedzialny za wybuchy gniewu.“ Na innem m iejscu mówi ten uczony naw et o horm onach „macierzyństwa i m i
łości B oga“, umieszcza pamięć spostrzeżeń w gruczole tarczykowym, a p a mięć nabywaną studjam i książkowem i w przysadce; wreszcie twierdzi, że
„bez tarczycy nie istniałaby złożoność m yśli“.*)
Przypom ina to sposób m yślenia N apoleona B onapartego, k tóry przy
czyn napadów swej zgryźliwości i gniewliwości dopatryw ał się w niedoma- niach w ątroby. W iemy wszyscy z doświadczenia codziennego, że zm artw ie
nie odbiera apetyt, gniew ściska za gardło, strach zapiera oddech, radość rozszerza serce, a wstyd wyw ołuje rumieńce; nie wiemy jed n a k nic, czy nasza niedom oga w ątroby m o ż e spowodow ać przykre zdarzenia w na
szych przedsięwzięciach, czy bezbożnikowi m ożna w strzyknąć „miłość B oga“ injekcjam i horm onów , czy u człowieka znanego z odwagi można wywołać strach adrenaliną, lub uczonem u ułatwić dociekania zastrzykiem tyroidyny.
To, co wiemy z doświadczeń codziennych o wpływie uczuć i nastrojów psychicznych na funkcje organizm u fizycznego, przem aw ia raczej za hipo
tezą Bław atskiej. Skoro gruczoły endokryniczne są źródłem nietylko funkcyj
*) A. Bailey: „Dusza i jej n arzęd zia“.
narządów fizycznych, lecz nawet budowy sam ego organizm u, a sploty n e r
wów dostarczają tym gruczołom energji do w ytwarzania horm onów , to przyczyn takich zmian w splotach nerwowych, któreby pobudzały lub ham o
wały działalność gruczołów, szukać m ożna tylko w zajściach p s y c h i c z n y c h .
W iedziała o tern dawna tradycja Wschodu, k tó ra rozwój „władz nad- zmyslowych (kwiatów lotosu) opierała na ćwiczeniach nie fizycznych, lecz psychicznych; taką samą drogę rozw oju przepisyw ały dawne „szkoły tajem ne“ herm etyków, pitagorejeżyków , różokrzyżowców, i taką samą podają również „w tajem niczeni“ nowocześni, żeby tylko wymienić Bła-*
watską lub Steinera.
D roga ta była — i je s t do dziś — poprostu tylko u m o r a l n i a n i e m się wlasnem człowieka. Przepisy i sposoby tego um oralniania się m ogły być w różnych czasach i w różnych „szkołach“ różne, cel ich jed n ak o sta teczny pozostał zawsze ten sam: opanow anie siebie i oczyszczenie w e
w nętrzne tak zupełne, żeby żadne myśli nieodpowiednie, ani żadne uczucia niskie nie m ogły zakłócać doskonalej harm onji duchowej.
Najściślej związał ćwiczenia um oralniające z rozw ojem lotosów Stei
ner, podając osobny „w arunek“ dla k a ż d e g o l i s t k a w każdym z kwiatów lotosu; inni autorzy po d ają takie same „w arunki“, mimo że nie odnoszą ich tak drobiazgow o do każdego poszczególnego lotosu. Ta syste
m atyka Steinera ma niewątpliwie dużą w artość pedagogiczną, unaocznia bowiem podejm ującem u ćwiczenia, co budzi każde z tych ćwiczeń, i nie pozwala mu lekceważyć lub opuszczać któreś z ćwiczeń, jak o pozornie m niej ważne.*)
Czy takie świadomie podejm ow ane um oralnianie się może poza k o rzy ścią kształcenia charakteru dawać także korzyści f i z j o l o g i c z n e przez wpływ rozwiniętych kwiatów lotosu na gruczoły dokrew ne, a przez nie na zdrowie fizyczne i znakom ite funkcjonow anie organizm u? Ludzie tacy — poza zdolnościami jasnow idzenia i jnnem i „w ładzam i“ nadzmysło- wemi, bystrością umysłu i zaletam i serca — powinniby się cieszyć także odpornością organizm u na choroby, wytrzym ałością na trudy fizyczne i długowiecznością; czy są na to jakie dane obserw acyjne?
Odpowiedzi na to dostarczyćby m ogli przedewszystkiem „święci“ róż
nych czasów i różnych wyznań, ci bowiem posiadali niewątpliwie poziom m oralny niezwykle w y s o k i , a przeważnie także posiadali różne „w ła
dze nadzm ysłowe“, uzdolniające ich do czynienia „cudów“. O tóż p ra
*) Podobna sy stem aty k a zachow ana jest w książce „Droga w św iaty n ad zm y słowe“. Do nabycia w red. „Lotosu“ (przyp. red.).
dawnym „m ędrcom “ indyjskim (riszi) przypisuje tradycja zgodnie — nawet z uwzględnieniem swoistej rachuby czasu — długowieczność nadzwyczajną, a to samo utrzym uje o swych „p rorokach“ trad y cja perska i hebrajska.
We wiekach późniejszych, gdy już dawna „wiedza tajem na" schroniła się w zacisze świątyń, a je j okruchy nabierały zabarwienia coraz więcej m aterjalistycznego, w y p a c z a ł y się również stopniow o m etody kształ
cenia charakteru. W m iejsce — niezwykle trudnego bezwątpienia — umo- ralniania się przez opanowanie myśli i uczuć wchodziło stopniow o opano
wywanie „grzesznych żądz ciała“ przez u m a r t w i a n i e go, a w Indjach przez bolesne ćwiczenia ( tapas) fizyczne hathajogi.*) W ybujałe praktyki ascezy (pustelnictwo, zamknięcie w klasztorach, posty, biczowania) m ogły wprawdzie rozwinąć pewne władze nadzmysłowe (najczęściej jasnow idzenie), ale kw itnącem u zdrowiu fizycznemu ani długowieczności nie sprzyjały. Stąd też zapewne święci średniowieczni żyli przeważnie dość krótko, a jedną z dalszych przyczyn m ogła być także gorąca tęsknota do wyzwolenia się z ciała fizycznego.
W czasach n o w s z y c h już d aje się zauważyć większa długowiecz
ność u jasnow idzów. Swedenborg żył 84 lat, Bław atska mimo chorowitości dożyła lat 60-ciu, Rarna-Kriszna, współczesny święty indyjski, żył od 1833 do 1886, a średniowieczny święty, Kabir, doczekał lat 78; długim życiem cie
szyli się także M esm er (82 lat), Delaune (79), Steiner, Leadbeater i Besant (87), a znana je s t ich niezwykła do późnego wieku wytrzym ałość na trudy fizyczne. Byli to wszystko ludzie, k tórzy swe uzdolnienia nadnorm alne roz
winęli nie treningiem fizycznym lub ascezą, lecz kształceniem charakteru.
Przem aw iałoby to również na korzyść hipotezy, wedle k tórej „kwiaty lotosu“ m ają poprzez sploty nerwowe wpływ na gruczoły dokrewne, a przez nie na budowę i funkcje organizm u fizycznego. Czy istnieje podobny wpływ xw kierunku p r z e c i w n y m , od dołu w górę, a więc od ciała fizycznego po p rze z gruczoły i sploty nerwu sym patycznego na kwiaty lotosu? W edług
praw a odwracalności reakcyj powinno to być w pewnych w arunkach możliwem.
Otóż fakty stw ierdzają, że je s t tak w pewnych w arunkach, lub może raczej w pewnym s t o p n i u . Zapom ocą ćwiczeń h ath ajo g i m o ż n a uzy
skać n i e k t ó r e zdolności do odbierania wrażeń nadzmysłowych. Nie są to oczywiście żadne ćwiczenia oddechowe, gdyż te oprócz rozedm y płuc niczego nie rozw ijają; ćwiczenia oddechowe zresztą podają tylko eu ro p ej
*) Godne uw agi jest, że w szystkie późniejsze dzieła tan try czn e (H. G. W, B, Ś) zgodnie obiecują za te udręczenia nietylko „władze cudow ne“, lecz także „kw itnące zdrow ie i długie życie“, a przedew szystkiem „panow anie n ad ducham i, n ad ludźm i, n ad zw ierzętam i i n ad p rzy ro d ą“.
r
scy „h athajogini“, w skutek nieznajom ości tem atu m ieniający praną z p o wietrzem atm osferycznem .
Bezpośrednie stwierdzenie anatom iczne, że kw iaty lotosu m ają wpływ na gruczoły dokrew ne i na funkcje organizm u fizycznego, w ym agałoby w spółpracy p s y c h o l o g j i i f i z j o l o g j i w tym specjalnym celu.
Musiałyby to być obserw acje długoletnie charakteru osobników od la t dzie
cinnych aż do zgonu, z rów noległem i obserw acjam i stanu ich organizm ów , a wreszcie anatom iczne stwierdzenie pośm iertne tego stanu organizm u ze szczególnem uwzględnieniem układu nerw ow ego i gruczołów. Pew nego ma- terjału do stwierdzeń dostarczyć m ogłyby podobnież s e k c j e pośm iertne osobników, znanych za życia z w ysokiego poziom u m oralnego, lub z posia
dania uzdolnień parapsychicznych (ja k np. jasnow idzenie, m edjalność).
Dopóki takich stwierdzeń niema, spraw a istnienia kw iatów lotosu i wpływu ich na organizm fizyczny może być w pewnym stopniu rozstrzygnięta je d y nie w a r u n k o w o , ja k o wynik wnioskowania z różnych objaw ów zn a
nych. W ynik ten m ożna streścić w słowach następujących:
1. W u stro ju człowieka istnieją prócz narządów anatom icznie stw ier
dzanych także n a r z ą d y n i e m a t e r j a l n e , położone w pewnych określonych m iejscach ustroju, zwane kwiatam i lotosu.
2. Narządy te służą do odbierania w r a ż e ń p o z a z m y s l o w y c h i do przenoszenia tych wrażeń do świadomości osobnika.
3. Narządy te działają poprzez odnośne ośrodki nerwowe, a wpływ ich wyraża się ponadto zmianami f i z j o l o g i c z n e m i w gruczołach endokrynicznych.
4. Budzenie do działalności, względnie rozw ijanie tych narządów nad- zmyslowych, wym aga podobnież w prow adzania zmian w części n a d z m y - s l o w e j u stro ju człowieka, a zatem zmian w je g o charakterze, w jeg o poziomie etycznym.
Oto wnioski, któ re wydawały mi się wypływającem i logicznie z roz
bioru krytycznego całego m aterjalu, wyżej przytoczonego.
M. Wiktor (Kraków)
Nasza współczesność
Liga Narodów ogłosiła w tych dniach — jak donosi „Świat“ z 6. VI. b. r. — statystykę położenia ekonomicznego n a świec,ie. Ja k z niej wynika, na 2,000 miljonów ludzi na kuli ziemskiej tylko % jest syta i należycie odziana,
% zaś, czyli 1,500 miljonów łudzi wegetuje w nędzy.
Znamiennym jest głos ks. biskupa d ra Franciszka Bardy z Przemyśla, który w swoim liście pasterskim pisze m. i.: „Ucisk powszechny, jak morze, rozlewa
się po całym świecie. Groza wielkich przewrotów wśród ludzkości wzmaga się i potężnieje. W śród ogólnej nędzy i bezrobocia, państw a nietylko myślą, lecz napraw dę zbroją się gorączkowo na ziemi, na morzu, w powietrzu. W ynajdują coraz straszniejsze w skutkach trujące gazy, sporządzają coraz potworniejsze arm aty, siejące śmierć i pożogę na kilkadziesiąt kilometrów wokoło. Zważcie!
W spomniane środki wojenne sposobią ludzie przeciw swym braciom, aby ziemię zanurzyć we łzach i skąpać w potokach krwi, jakich w swych dziejach nie 'widziała. Słusznie odzywają się głosy, że ludzkość stoi nad przepaścią, której głębokości ani dna nikt dojrzeć nie zdoła. Do takiego stanu rzeczy doszła ludz
kość w wieku XX, który się chwali olbrzymim postępem wiedzy, kultury i w y
nalazków. Zdrowy rozsądek dyktuje, że oświata i postęp powinien ułatwić życie ludziom na ziemi. Tymczasem sprawy układają się przeciwnie. Zamiast ulgi, rośnie ucisk; zamiast dobrobytu, doskwiera nędza i głód; zam iast wza
jem nej uczciwości i miłości, szerzy się nędza i bezprawie.“
Ks. biskup Barda przyczynę tego widzi przedewszystkiem w niewierze i bez_
bożności. Nie tak prostą jest jednakże spraw a ta dla świetnego angielskiego pisarza H. G. Wellsa. Przerażony jest on bezwładem, jaki ogarnął świat cały.
Nie rozumie fatalizmu, w który popadła Europa. Nie wystarcza m u stwierdze
nie faktu, że jest źle, lecz szuka przyczyn i dróg do poprawy. Na świecie, zda
niem Wellsa, walczy ze sobą idea uniwersalizmu i nacjonalizmu. Mózg ludzki jest uniwersalistyczny, lecz intelektem naszym rozumiemy wprawdzie wszyst
kie konsekwencje, jakie życie nasuwa, ale ich urzeczywistnieniu staje na prze
szkodzie arcykonserwatywne uczucie. Uniwersalizm, jak podkreśla Wells, jest koniecznością, ale serce i uczucia tkw ią nadal w ciasnym nacjonalizmie. Stąd wyciąga on swoje wnioski:
P ierw szy z nich je st stw ierdzenie, że s ą n aro d y syte i n arody głodne. Ta przepaść m iędzy n aro d am i m usi doprow adzić do wojny. W ojnie zapobiec tylko może kontrola, obejm ująca św iat cały. W ells w ie dobrze, że m ogą go fałszywie zrozum ieć i dlatego w yjaśnia, że nie chodzi m u o jak ieś rządy n ad całym św ia
tem , lecz o coś w rodzaju k onsorcjum światowego, o ja k ą ś sta łą radę, o p a rtą na podstaw ie federacyjnej, k tó rab y k iero w ała p rodukcją, rozdzielała dobra n a tu ry i wytwórczości ludzkiej i regulow ała w in teresie ludzkości w szelkie zm iany zacho
dzące w gospodarce św iatow ej. T akie ko n so rcju m m ogłoby też kontrolow ać m iędzynarodow e operacje kredytow e i stw orzyć jed n o litą w alutę światową. Nie je st to rzeczą niem ożliw ą, a jeśli w ydaje się utop ją, to m ożna to sobie w y tłu m aczyć tern, że w ojna pozostała n a d a l u ltim a ratio , a człowiek przeciętny nie sta l się jeszcze pacyfistą.
Obok tego k onsorcjum troszczyć się jeszcze m a o m iędzynarodow ą kontrolę urodzin, o jak iś o rgan dla m iędzynarodow ej k om unikacji, w reszcie pow ołać należy do życia coś w ro d zaju m iędzynarodow ego Scotland Y ardu, tępiącego wszelkie zbrodnie przeciw ko uniw ersalizm ow i. Do tego w szystkiego p otrzebna jest tylko je d n a d robnostka. Należy ludzkość w ychow ać w d u ch u pozytyw nego i twórczego liberalizm u. I zlikw idow ać wreszcie koncepcję p ań stw a, opartego n a zaborczym nacjonalizm ie im perjalistycznym .
Tyle Wells. Ale przyzna każdy, że poglądy jego są zbyt utopijne, by można je traktować na ser jo. Na świecie bowiem i w historji ludzkości nietyle panuje rozum, lecz namiętności — i na to nie pomoże żaden Wells!
W jednym z najpoważniej szych czasopism emigracji niemieckiej znany publicysta L o u i s F i s c h e r — odbywszy podróż po stolicach Europy — takie snuje rozważania na tem at możliwości wybuchu wojny: