• Nie Znaleziono Wyników

Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1987, nr 21 (347).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Klakson : gazeta załogi Zakładu Samochodów Dostawczych w Nysie 1987, nr 21 (347)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

$ SONDA REDAKCJI NA TEMAT REFERENDUM • CIĄG DALSZY HISTORII ZAKŁADU

@ ROZMOWA „KLAKSONU" • FELIETON O OSZCZĘDZANIU.

Na wydziale podwoziowym. Foto: Zbigniew Walewski

Już wkrótce spotkania na wydziałach

«u nvsu

_____Ł—... ... .... . ... ... ...

Nr 21 (347) 1—15 listopada 1917 r. CENA 2 ZŁ

Wyjazdowe posiedzenie egzekutywy KM-G PZPR w Nysie

W odpowiedzi na apel za­

warty w uchwale Komitetu Wykonawczego Rady Krajo­

wej PRON, ustalony został podczas posiedzenia zakłado­

wego ogniwa PRON skład za­

kładowego obywatelskiego ko­

mitetu ds. referendum. W pra­

cach jego uczestniczą: JÓZEF ANDRZEJEWSKI, (przewodni­

czący), HENRYK PECZE- NIUK. MIKOŁAJ PUCHINIEC (zastępcy przew.), MARIAN LUBCZYŃSKI (sekretarz), oraz: MARIAN CHAJCZUK, KAZIMIERZ DUNAT, MA­

RIAN DYL, JÓZEF GAZDA, BOGUSŁAW GUSTEK, A- LEKSY GZYL, MIECZYSŁAW KALINOWSKI. JAN KOTWA, JAN , NOWOSIELSKI, AN­

DRZEJ ORZECHOWSKI, MA­

RIAN PACIA, JÓZEF PAW­

LIK, ROMAN RAWLUK, JÓ­

ZEF SKRZYNECKI, MIECZY­

SŁAW WARZOCHA. ZBIG­

NIEW WOŹNIAK, ZBYSŁAW WRÓBEL, MARIAN ZABIL- SKI.

IS etap reformy

Kroki do efektywności

Słowem, które robi ostatnio autentyczną karierę jest przedsiębiorczość. Zgodnie z duchem i filozofią reformy ma być to główna siła napę­

dowa gospodarki, motor dzia­

Czternastu spośród w/w o- sób powierzone zostały funk­

cje lektorów, których zada­

niem będzie organizacja spot­

kań z załogą celem przybliże­

nia tematyki referendum.

Powołany komitet spot­

kał się na swym pierwszym posiedzeniu 30 października.

Przewodniczący — Józef And­

rzejewski przedstawił pod dvskusję wstępnie opracowa­

ny pian pracy. Ustalono, -iż organizacje społeczno-politycz­

ne zakładu będące sygnatariu­

szami PRON przeprowadzą w swoich ogniwach zebrania z członkami. Powołana została komisja ds. propagandy wi­

zualnej pod przewodnictwem Janusza Kretkowskiego.

Od 16 listopada włącznie zapraszamy pracowników za­

kładu do dyskusji na temat referendum w trakcie orga­

nizowanych na wydziałach

spotkań. (dk)

łań indywidualnych i zbioro­

wych, podstawa sukcesu ma­

terialnego i prestiżu. Przed»

siębiorczość, inicjatywność, in­

nowacyjność to najprostsza, jeśli nie jedyna droga prowa­

dząca do najważniejszego i najbardziej pożądanego dziś celu — do efektywności. Taka jest myśl przewodnia drugie­

go etapu reformy, która zna­

lazła wyraz w konkretnych ustaleniach kalendarium II etapu.

(Dokończenie na str. 2)

Postęp trzeba wymuszać

Pod przewodnictwem se­

kretarza KM-G PZPR Lesła­

wa Rogali odbyło się z ZSD wyjazdowe posiedzenie egze­

kutywy Komitetu, w którym uczestniczyła także Alicja Szo­

stak — członek KC PZPR.

Inicjatywa zwołania egzeku­

tywy właśnie w naszym za­

kładzie wzięła się m. in. z faktu objęcia przez miejską instancję partyjnym potrona- tem, produkcji nowych typów samochodów dostawczych na podzespołach „Poloneza”.

Członkowie egzekutywy po zwiedzeniu wydziałów produk cyjnych zapoznali się z histo­

Wizyta działkowiczów

Współpraca między naszym zakładem a zarządem Pań­

stwowych Ogródków Działko­

wych w Nysie datuje się od początku ich powstania tj. od 14. lat. Dzialkowicze bardzo sobie cenią materialne wspar­

cie, z jakim zawsze w miarę możliwości przychodzi ZSD. I chociaż wiele lokalnych przed siębiorstw i instytucji utrzy­

muje kontakt z „ogródkami”

w opinii zarządu najlepiej u- kłada się współpraca z naszą fabryką.

21.X. dyrektor zakładu mgr inż. Kazimierz Dunat gościł przedstawicieli Zarządu Pań­

stwowych Ogródków Działko­

rią powstania fabryki, jej do­

tychczasowym dorobkiem oraz planami rozwoju. Omówiono aktualne problemy produkcyj­

ne, oraz przedstawiono kolej­

ne etapy modernizacji zakła­

du.Drugi punkt obrad dotyczył realizacji postępu naukowo- -technicznego w wybranych zakładach pracy i wynikał z harmonogramu realizacji uch­

wał X Zjazdu. Referujący to zagadnienie członek egzekuty­

wy A. Lisowski stwierdził, że na 17 wybranych zakładów naszego regionu tylko w czte­

rech opracowano konkretne

wych w osobach prezesa Ka­

rola Rybczaka oraz członków Piotra Ciszewskiego i Tadeu­

sza Kuczyńskiego. Na ręce dyrektora złożyli dokument następującej treści:

„Za wieloletnią współpracę oraz udzieloną pomoc rzeczo­

wą i finansową dla naszych ogrodów mamy zaszczyt zło­

żyć serdeczne podziękowania kierownictwu Zakładu Samo­

chodów Dostawczych w Nysie. * Pomoc Waszego zakładu i praca naszych działkowiczów pozwoliła na to, że ogród im.

A. Mickiewicza w Nysie jest najpiękniejszym ogrodem mia

plany postępu naukowo-tech­

nicznego, ale tylko jeden z nich, przedstawiony przez Fa­

brykę Pomocy Naukowych, odpowiadał wszystkim wyma­

ganym założeniom. Dziewięć zakładów w ogóle nie przed­

stawiło żadnych planów co świadczy o braku zaintereso­

wania wdrażaniem zdobyczy nauki i techniki.

Egzekutywa zobowiązała or­

ganizacje partyjne tych zakła­

dów do podjęcia bardziej zde­

cydowanych działań, których celem jest pełna realizacja zadań wynikających z uchwał

X Zjazdu. (ZW)

sta. W Konkursie Wojewódz­

kim zajmujemy czołowe miej­

sce, w konkursie krajowym w 1987 r. zajęliśmy II miejsce.

Ogrody nasze zapewniają członkom związku P.Ó.D. i ich rodzinom aktywny wypoczy­

nek oraz stwarzają możliwość prowadzenia upraw ogrodni­

czych”.

Jednocześnie uchwalą Zarżą du P.O.D. za osobiste zaanga­

żowanie w rozwój ogrodow nadano dyrektorowi K. Duna- towi tytuł „Honorowego człon ka P.Ó.D. im. A. Mickiewicza w Nysie”.

Powracając do samej pracy' działkowiczów — oprócz uprą wy prowadzą oni ożywioną działalność socjalną, w której

(Dokończenie na str. 3)

Decyzja należy do nas

Parlament pó dwudniowych obradach postawił nam, Polakom dwa pytania:

1) Czy jesteś za pełną realizacją przedstawionego Sej­

mowa Programu radykalnego uzdrowienia gospodar­

ki zmierzającego do wyraźnej poprawy warunków życia społeczeństwa, wiedząc, że wymaga to przej­

ścia przez trudny dwu—trzyletni okres szybkich zmian?

2) Czy opowiadasz się za polskim modelem głębokiej demokratyzacji życia politycznego, której celem jest

umocnienie samorządności, rozszerzenie praw oby­

wateli i zwiększenie ich uczestnictwa w rządzeniu krajem?

Odpowiedź na nie mamy dać podczas ogólnokrajowego referendum, 29 listopada br.

Jak wynika z wielu przeprowadzonych przez prasę, radio i telewizję sondaży opinii społecznej pytania te wywołały wiele kontrowersyjnych wypowiedzi, uwag i wątpliwości. Przeważa opinia, że rozpatrywany pro­

gram to jedna z najdonioślejszych, najszerszych reform w dziejach naszej Ojczyzny, posunięcie, którego koniecz­

ność jest niepodważalna. Sam jednak program, aczkol­

wiek bardzo ważny, niczego w sferze realnej nie zdoła przesądzić. Do tego, by przyniósł pożądane efekty po­

trzebna jest wydajniejsza i lepiej zorganizowana praca wszystkich. Reforma bowiem da efekty tylko wówczas, jeśli uzyska szeroką akceptację społeczną.

29 listopada rozstrzygniemy oży preferujemy roz­

wiązania śmiałe, otwierające nowe perspektywy aczkol­

wiek wiążące się z wieloma tcyrzeczeniami. czy też wo- limy nadal pozostać przy półśrodkach.

Decyzja należy do nas.

(2)

Kroki do efektywności

40 lecie ZSP Nysa

(Dokończenie ze str. 1) O to niektóre fragmenty za­

pisu:

• Listopad 1987 r. • Usta­

wowe zwiększenie samodziel­

ności przedsiębiorstw.

• Grudzień 1987 r. • Wpro­

wadzenie swobodnej odsprzeda­

ży nadwyżek reglamentowanych materiałów i surowców przez jednostki gospodarki uspołecz­

nionej • Uproszczenie procedur i trybu naliczania odpisów de­

wizowych • Rozszerzenie u- prawnień w zakresie emisji oł>

ligacji przez przedsiębiorstwa i inne jednostki gospodarcze oraz stworzenie możliwości ich za­

kupu przez osoby fizyczne • Wprowadzenie nowych zasad wynagradzania dyrektorów.

• Styczeń 1988 r. • Wdroże­

nie nowego systemu oceny przedsiębiorstw, opartego na zy­

sku jako podstawowym kryte­

rium • Upowszechnienie insty­

tucji dzierżawy wolnych mocy i powierzchni produkcyjnych w j.gu.

• Marzec 1988 r. • Wprowa­

dzenie zasad finansowania po­

stępu technicznego • Noweliza­

cja ustawy o zasadach tworze­

nia zakładowych systemów wy­

nagradzania, majaoa na celu ściślejsze wiązanie wysokości wynagrodzeń z sytuacja finanso­

wą zakładu.

• Kwiecień 1988 r. • Prze­

gląd i radykalne uproszczenie przepisów o rachunkowości i dokumentacji księgowej j.g.u.

• Przygotowanie i poddanie społecznej konsultacji projektu zasad kształtowania środków na wynagrodzenia w sferze pro­

dukcji materialnej, mających na celu zwiększenie udziału wy­

nagrodzeń płacowych z zysku.

• Maj 1988 r. • Utworzenie sieci banków komercyjnych dzia łających na zasadzie samofinan­

sowania i wzajemnej konkuren­

cji.

• Czerwiec 1988 r. • Doko­

nanie przeglądu obowiązującej sprawozdawczości w celu jej ograniczenia i uproszczenia • Nowelizacja ustawowych zasad funkcjonowania spółek z udzia­

łem zagranicznych.

• Sierpień 1988 r. • Przygo­

towanie wzorcowych umów i statutów ułatwiających i upow­

szechniających działanie spółek osób fizycznych i jednostek pań­

stwowych.

• Wrzesień 1988 r. • Opraco­

wanie projektu ustawy „Pra­

wo o spółkach”.

Podane wyżej przedsięwzię­

cia to tylko niektóre zamie­

rzenia mające na celu aktywi­

zację gospodarki, tyle że cha­

rakteryzujące się konkretny­

mi terminami. Jako zaś dzia­

łania ciągłe podaje się m. in.

aktywizację inicjatyw założy­

cielskich w gospodarce oraz ułatwienia w podejmowaniu działalności gospodarczej.

Czas pokaże czy podane przykłady działań stanowią dostatecznie silny bodziec do wyzwalania przedsiębiorczości, jak zmienią się warunki pra­

cy i relacje płacowe np. w naszym zakładzie, czy ludzie pracy będą mieli dość energii i chęci aby uwierzyć, że tym razem nie jest to „koncert ży­

czeń”, a droga do ruszenia kraju z gospodarczego maraz­

mu. <ZW)

Realizując zadania ochrony ludności, obrona cywilna uwz­

ględnia wszystkie sprzyjające temu warunki. Stwarza je m.

in. tzw. międzynarodowe pra­

wo wojenne, a ściślej IV Kon wencja Genewska z 1949 r. Je den z protokółów do tej Kon wencji, z 1977 r. dotyczy o- brony cywilnej. Protokół wy­

raźnie potwierdza humanitar ny charakter poczynań OC, stwierdzając: „Wyrażenie — o- brona cywilna oznacza wypeł nianie zadań humanitarnych zmierzających do ochrony' lud ności cywilnej przed niebezpie czeństwami działań zbrojnych lub klęsk żywiołowych, jak też warunków koniecznych do przeżycia.

Realizacja tak zaszczytnego zadania, jak obrona cywilna wymaga również wzięcia pod uwagę prawa międzynarodowe go organów i członków jedno stek organizacyjnych obrony cywilnej.

Społeczno-użyteczne funkcje obrony cywilnej w czasie po­

koju.

Wojna jest wielką tragedią dla ludzi, ale i w obronie po­

koju zagraża nam wiele nie­

bezpieczeństw: żywiołowo dzia łające siły przyrody, uboczne skutki rozwoju cywilizacji, przypadki losowe.

Ludność, świadoma swoich możliwości technicznych, orga nizacyjnych i naukowych, mu­

si stawiać czoło tym niebez­

pieczeństwom. Dlatego też w czasie pokoju coraz bardziej uwidacznia się rola obrony cy wilnej.

Ochrona prawna — humanitaryzm Obrony

. Cywilnej

Świadczą o tym następujące przykłady.

W okresie 1963—1976 wyko­

nano 114 różnych akcji ratun­

kowych prowadzonych przez Zakładowe Formacje Obrony Cywilnej ZSD. Dotyczyły one likwidacji skutków:

1. awarii przemysłowych 33 2. pożarów 5

3. powodzi 2 4. śnieżyc 6 5. różnych 68

W przełomowym etapie TOPL — Powszechna Samo­

obronna naszego zakładu w la tach 1962—1965, oddział samoo brony liczył łącznie 750 osób i uczestniczył w kilkunastu akcjach ratunkowych. W na­

stępnych dwóch latach akcji takich było osiem, a wzięło w nich udział 852 osoby. Szcze golnie jednak zasługuje na uznanie fakt zaangażowania się pracowników Zakładu Sa­

mochodów Dostawczych w Ny sie, w zwalczaniu skutków klęsk żywiołowych oraz awa­

rii na terenie zakładu jak i po za terenem naszej Fabryki.

Świadczy o tym następujące zestawienie:

Rok Ogólna wartość 1963 — 112.250

1964 — 104.120 1965 — 79.150 1966 — 93.115

1967 — 112.299 1968 — 104.329 1969 — 67.180 1970 — 645.390 1971 — 450.105 1972 — 373.125 1973 — 188.550 1974 — 267.141 1975 — 338.898

Ogółem wartość prac:

2.933.712.

Za przytoczonymi liczbami kryje się oczywiście olbrzymi wysiłek ludzi, ich ogromne za angażowanie, przede wszy­

stkim jednak wiele uratowane- go dobytku i mienia społecz­

nego A przecież nie oez zna czenia jest też poważne doś­

wiadczenie, jakie organa i si­

ły OC zdobyły w toku tych akcji ratunkowych. Na trwałe weszły do historii obrony cy­

wilnej przykłady ludzkiego poświęcenia, które pobudzają wyobraźnię oraz powodują chęć naśladowania. Nie było­

by tych godnych podkreślenia efektów społecznego działania bez gorących serc i śmiałych umysłów. A samo uczestnictwo w czynie społecznym stanowi niepodważalną lekcję obywa­

telskiego wychowania pozwa­

lającego wznieść się ponad in dywidualne potrzeby. Dlatego ma tak duże znaczenie w wy, chowaniu ludzi dla obrony cy wilnej. Mikołaj PUCHINIEC

W trosce o nasze dzieci

Nie tak dawno poruszaliś­

my na łamach „Klaksonu”

problemy z jakimi borykają się nyskie władze oświatowe zwłaszcza w zakresie stanu bazy materialnej szkół. Ponie­

waż jest to jednak temat ży­

wo interesujący większość zarówno starszych jak i młod­

szych mieszkańców miasta postanowiliśmy do niego po­

wrócić. Okazja tym większa, iż podczas październikowej sesji Rady Narodowej złożone zostało Sprawozdanie z reali­

zacji uchwały Rady Narodo­

wej Miasta i Gminy w Nysie z dnia 10 października 1985 r.

w sprawie poprawy bazy ma­

terialnej niezbędnej dla pra­

widłowego funkcjonowania o- światy na lata 1985—1988.

Przedstawiony w nim stan zaawansowania prac przy re­

montach bądź rozbudowie nys­

kich szkół niestety nie tchnie optymizmem. I tak przykła­

dowo nie został ukończony w planowanym terminie re­

mont kapitalny Szkoły Pod­

stawowej Nr 3 przy ul. Kra­

wieckiej. Zgodnie z Założenia­

mi już od 1 września br. po­

winien w niej zadźwięczeć dzwonek na lekcje. Wielokrot­

ne monity, narady i interwen­

cje niewiele pomogły. Ocenia­

jąc obecny stan robót nawet laik zorientować się może w

nikłych szansach oddania o- biektu w kolejnym, wyznaczo­

nym terminie tj. do końca br.

Wykonawcą remontu jest RPGKiM w Nysie.

Podobne pesymistyczne wieś­

ci dochodzą i z innego placu budowy — Szkoły Podstawo­

wej Nr 8.

W terminie natomiast odda­

no po remoncie Szkołę Pod­

stawową w Domaszkowicach.

Sami mieszkańcy wykonali na jej rzecz w czynie społecznym prace porządkowe wartości ok. 1,5 min złotych.

Rozpoczęły się prace w ra­

mach remontu kapitalnego In­

ternatu Zespołu Szkół Mecha­

nicznych w Nysie. Termin ich zakończenia przewiduje się na przyszły rok. Dwie kolejne inwestycje, które poprawią bazę naszej Oświaty, to budo­

wa szkół podstawowych na osiedlach Podzamcze i Sło­

wiańska. Nieprędko jednak zostaną oddane do użytku od­

ciążając tym samym inne te­

go typu placówki.

W planie remontów kapital­

nych na lata 1986—88 ujęte zostały remont i rozbudowa Państwowego Młodzieżowego Zakładu Wychowawczego Nr 2 w Nysie. Przeszkodę jednak stanowi brak wykonawcy.

(dk)

'— Młodzież działająca w Związku Socjalistycznej Mło­

dzieży Polskiej odbyła konfe­

rencję sprawozdawczo-wybor­

czą, wybrała nowy zarząd za­

kładowy jak też nakreśliła program działalności na naj­

bliższą kadencję. W skład prezydium ZZ wybrani zosta­

li: Eugeniusz Persona (prze­

wodniczący), Danuta Kozubek, Genowefa Okońska, Aleksan­

der Raróg, Tadeusz Juraszek, Mieczysław Kalinowski, Ry-

2 klakson

Zakładowe reminiscencje

10 kit temu

„Klakson” pisał

szard Kuzio i Piotr Dubiel (wiceprzewodniczący).

— Tak prezentowały się podstawowe wskaźniki pod koniec III kwartału: sprzedaż w cenach zbytu zrealizowano w 101,1 proc., eksport wyko­

naliśmy w 100,2 proc., pro­

dukcję samochodów w 100,1 proc., a wydajność pracy w 101,7 proc.

— Serdeczne gratulacje składa „Klakson’* mgr inż. Jó­

zefowi Kaczmarczykowi. Jego projekt wynalazczy pt. „Pró­

bnik narzędzi elektrycznych”

został wyróżniony przez Na­

czelną Organizację Techniczną w Opolu.

— 12 listopada załoga naszej fabryki wręczyła sztandar Zespołowi Szkół Mechanicz­

nych w Nysie.

— Fabryka odniosła sukces zdobywając I miejsce w punktacji ogólnej I Nyskiej Spartakiady Sportowej.

— Już wkrótce ruszy przy ul. Ogrodowej nowa stołów­

ka. Trwajf ostatnie prace wy­

kończeniowe. Inaugurację prze­

widuje się na początek przy­

szłego roku.

W Nr 17 „Klaksonu” zwró­

ciliśmy się z apelem do wszystkich osób dysponują­

cych zakładowymi pamiątka­

mi o udostępnienie ich celem wykorzystania przy opracowy­

waniu monografii ZSD.

Pierwszą osobą, która od­

powiedziała na apel i to aż z dalekiego Białegostoku jest pan Eugeniusz Kurzyna — emerytowany pracownik fa­

bryki. Przekazał na nasze ręr- ęe kilka historycznych już

zdjęć ze swego prywatnego albumu upamiętniających cie­

kawe wydarzenia z życia za­

kładowej społeczności. Dołą­

czone do zdjęć opisy pełne są wspomnień i refleksji autora z minionych lat pracy w fa­

bryce.

Za naszym pośrednictwem p. Kurzyna składa całej zało­

dze serdeczne życzenia z o- kazji nadchodzącego jubileu­

szu.Dziękujemy! Redakcja

(3)

29

listopada będzie ważnym dniem dla wszystkich obywa teli naszego kraju.

Odpowiemy na py tania określone przez Sejm a stanowiące treść referendum.

Ciekawi opinii pracowników naszego zakładu poprosiliśmy kilku z nich o dokonanie oce­

ny samych pytań oraz sprecy­

zowanie oczekiwań jakie wią- żą z wynikami referendum.

* * *

Józef Sosulski — Rada Pra­

cownicza (sekretarz)

Uważam, że pytania przed­

stawione społeczeństwu jak i komentarz są anemicznie, mało konkretne. Nie mam gwaran­

cji jako obywatel, że głosując

„za” dana mi będzie później możliwość wyegzekwowania przyjętego programu. Z doku­

mentów nie wynika, że ja czy Sejm będziemy mogli spraw­

dzić jak przebiega realizacja wytyczonych założeń. Także mało określone jest dla mnie pytanie drugie. Powinno za­

wierać kilka konkretnych szczegółów do przyszłej Ordy­

nacji Wyborczej do Sejmu i Rad Narodowych typu: okre­

ślenie alfabetycznej listy wy­

borczej, czy przyjęcie zasady, że nieskreślenie danego kan­

dydata jest równoznaczne z po parciem dla wszystkich. Uwa­

żam ponadto, że działająca partia jak i stronnictwa po­

lityczne powinny mieć swój własny program ogłoszony przed wyborami, a obywate­

le głosując na program popie­

raliby tym samym określone­

go kandydata. Widziałbym też utworzenie w parlamencie dru giej izby złożonej wyłącznie z praktyków i działaczy gospo­

darczych, o szerokich upraw­

nieniach w tej właśnie sferze.

Poruszane wyżej sprawy do­

tyczą wprawdzie ‘kwestii szcze golowych, ale są dla mnie niezwykle istotne. Można się o nich jedynie domyślać „po­

między wierszami”, nie zosta­

ły bowiem wyraźnie sprecyzo­

wane. Mimo tych zastrzeżeń będę głosował „za”, bo tylko z tym wiąże się nadzieja na lepszy byt nas wszystkich.

Wiele spodziewam się po wynikach referendum. Po pierwsze, że postawione zada­

nia wreszcie będą realizowane.

Po drugie, iż ludzie, którzy się nie sprawdzili konsekwentnie zostaną rozliczeni. I po trze­

cie wreszcie, że na stanowis­

kach kierowniczych znajdą się

właściwe osoby tzn. takie, któ re będąc wierne własnym po­

glądom potrafią je wdrożyć.

Jan Kotwa — związki zawo­

dowe (przewodniczący) ' Pytania są dla mnie zrozu­

miałe, konkretne, zawierają wszystkie problemy nurtujące naszą gospodarkę jak też do­

tykają istotnych spraw spo­

łecznych. Uważam, że najwyż­

szy czas zorganizować takie właśnie referendum, gdyż co­

raz ciężej jest żyć. Nie wierzę wprawdzie, że wszystko w 100 proc, uda się zrealizować, ale niech to będzie tylko 70 pro­

cent, to i tak w naszej sytu­

acji jest wiele. Nie możemy stać w miejscu, podjęcie ta­

kiego zdecydowanego działa­

nia jest koniecznością.

Na pewno powodzenie tego

NASZA SONDA

II ETAP REFORMY — REFERENDUM przedsięwzięcia zależeć będzie

od nas samych, o ile mental­

ność ludzi na kierowniczych stanowiskach niższych szczebli się nie zmieni, to „góra” nie­

wiele zdziała.

Stawiam na młodych. Nie trzeba bać się ich awansować.

Starsi z reguły przyzwyczaje­

ni są do pewnych myślowych stereotypów i trudno ich zmie nić.

Brakuje mi jednak trzecie­

go pytania: co będzie gdy nie uda się proponowanych roz­

wiązań wdrożyć, Kto za to bę dzie odpowiedzialny?

Zbigniew Kundel — St.

mistrz wydziału PR-2.

Pytania referendum są prze­

konywujące. Od społeczeństwa wymagać się będzie dużej doj­

rzałości, gdyż do niego właśnie skierowane jest zapytanie o nasz dalszy los. Kierownictwo kraju wyszło z inicjatywą po­

prawy bytu w krótkim okre­

sie 2—3 lat. Wierzę, że będzie tak naprawdę. Tego przecież wszyscy oczekujemy.

Eugeniusz Persona — dział technologii.

Uważam, że jakkolwiek py­

tania do referendum są czy­

telne, niezbędnym jest zapoz­

nanie się z ich rozwinięciem, czyli z „Celami i głównymi elementami programu uzdra­

wiania gospodarki i demokra­

tyzacji- życia politycznego”. Do piero to rzuca właściwe świa­

tło na całokształt zagadnienia.

Trudno odpowiedzieć jed­

nym zdaniem czego spodzie­

wam się po wynikach referen­

dum. Chciałbym, aby społe­

czeństwo miało faktyczny wpływ na losy naszego kraju.

Należy wreszcie przestać dzie­

lić nas na różne kategorie, jak miało to miejsce w przeszłoś­

ci. Żadna inicjatywa, czy myśl ludzka nie powinna być z góry odrzucana. Nie mogą też funk cjonować w społeczeństwie sztuczne bariery np. religijne czy ideologiczne. Jeśli chcemy wyjść z trudnej sytuacji, w ja kiej znalazł się nasz kraj, mu- simy chcieć tego wszyscy.

Bogusław Patoła — operator podnośnika na wydziale PR-2.

Pytania są wg mnie jasne i przejrzyste. Uważam, że w naszej sytuacji społeczno-gos­

podarczej nie mogą być bar­

dziej konkretne. Przeprowa­

dzenie takiego referendum jest konieczne, tak samo jak koniecznym jest czekający nas okres ograniczeń. Cala refor­

ma musi zacząć się od dołu, każdy powinien rozglądnąć się, co mógłby zmienić wokół sie­

bie. I wreszcie zacząć mniej mówić a więcej działać.

Myślę, że nie docenia się u nas młodych. Przeważa pogląd, że są mało doświadczeni i od­

powiedzialni, by zająć się po­

ważnymi sprawami. A tymcza sem oni bacznie wszystko ob­

serwują, patrzą też jak wdra­

żany jest II etap reformy. Nie można dzielić zagadnień na rozwiązywane przez młodych i starszych. Ci pierwsi mają więcej świeżości, koncepcji, czego przykładem choćby sze­

roko propagowane giełdy ra­

cjonalizatorskie. Ale cóż z te­

go, czy te nowatorskie rozwią­

zania są wprowadzane w ży­

cie?

Ja sam czuję się na siłach dokonać szeregu usprawnień w pracy na wydziale, które po mogłyby może i starszym sta­

żem kolegom. Zbyt dużo jest jednak barier1, okoliczności ta­

kim działaniom nie sprzyjają­

cym. Brakuje kogoś, kto tak na prawdę zająłby się młodymi pracownikami, doradzał, piloto wal, służył doświadczeniem.

Na naszym wydziale przewa­

żają ludzie młodzi. W więk­

szości też dążą do usprawnie­

nia swojej pracy, ale niewielu jest w tym wytrwałych do końca.

Inż. Bronisław Szydłowski

— specjalista! technolog.

Pytania referendunf są dla mnie niejasne. Za dużo jest treści w pierwszym pytaniu, treści, która sama w sobie wymagałaby wyjaśnienia. Są wprawdzie komentarze w ra­

diu czy telewizji, ale mało wy czerpujące i nie spełniają swej roli. Podany jest okres 3-letni wyjścia z kryzysu. Kto zagwa rantuje, że rzeczywiście jest

realny? Nie wynika także, kto będzie ponosił za to wszystko odpowiedzialność. Chyba spo­

łeczeństwo, bo ono ma podjąć decyzję.

Nie wierzę też w tę obiecy­

waną demokrację. Chyba jest śmiesznym pytać w referen­

dum, czy obywatel chce pra­

worządności. Czy to aż trzeba dawać pod głosowanie? Uwa­

żam, że praworządność, to po­

jęcie niewłaściwie kierowane do narodu, biorąc pod uwagę choćby funkcjonowanie samo­

rządu pracowniczego czy związków zawodowych. Moim zdaniem — na przykładzie za­

kładu — nie mają żadnych praw.

Józef Ostręga — ślusarz-spa wacz wydziału PR-2.

Pytania referendum są ogól­

ne, nie wnikają „do dołu”. W komentarzu także operuje się hasłami ogólnymi, a przecięt­

nemu obywatelowi chodzi przede wszystkim o własne podwórko. Ja np. chciałbym mieć bardziej kompetentne kierownictwo, żeby miało wię­

ksze możliwości załatwienia wielu spraw. Kiedy dzisiaj ze­

psuła mi się spawarka, wy­

dzwaniałem przez pół dnia, że­

by coś załatwić.

Przyjęty w założeniach, 2, 3 letni okres wyjścia z kryzysu także mnie nie przekonuje, na­

wet mam wątpliwości, czy 10

Zarząd NSZZ pracowników ZSD podjął uchwałę która zainteresuje wszystkich związ­

kowców zaopatrujących się w ziemniaki za pośrednictwem naszego działu socjalnego.

Osoby te zostały zwolnione od ponoszenia kosztów tran­

sportu ziemniaków, którą to należność w całości pokrywa organizacja związkowa z włas­

nych funduszy.

Jednocześnie kierujemy sło­

wa uznania pod adresem dzia­

łu socjalnego za wzorowe przeprowadzenie całej akcji zimowego zaopatrzenia załogi w ziemniaki i cebulę. Po raz pierwszy od wielu lat nie za­

notowaliśmy w trakcie prowa­

dzenia tej kampanii żadnych interwencji.

(dk)

lat pomoże nam wybrnąć z kło potów. Największe nadzieje wiążę ze zmianami w admini­

stracji. W naszym zakładzie jest ponad 1000, jak ich nazy­

wamy nierobów i my, produk­

cja musimy na nich pracować.

Dużo się mówi o atestacji, ale wystarczy rozglądnąć się, ile osób „pochowanych” jest na etatach w magazynach, narzę- dziowniach, siedzą i gadają, a jak trzeba załatwić jakąś spra­

wę, to nie ma z kim.

Absolwenci szkół wyższych i średnich nie podejmą się ro- bbty „przy młotku”, każdy chce lekko pracować i dużo zarobić. Od czarnej roboty są starsi. Niewielu jest młodych, jak ja, którzy tak ciężko pra­

cują fizycznie.

Ludzie narzekają na niskie pensje, ale jest po prostu za dużo etatów, niektórzy sami nie wiedzą jaki mają zakres obowiązków.

Powracając do referendum, wiążę z nim nadzieję na po­

prawę organizacji pracy, dzięki czemu ja sam będę mógł być efektywniejszy i więcej zaro­

bić.

Chciałbym, aby referendum przeprowadzone było rzeczy­

wiście w sposób rzetelny i de­

mokratyczny 1 jego wynik od­

zwierciedlał nastroje społeczeń stwa.

Dziękuję za wypowiedzi Zebrała i opracowała:

Dorota Klonowska

* * *

Od red.

Szczupłość szpalt gazety nie pozwoliła na zasięgięcie opinii większej ilości naszych praco­

wników. Niemniej staraliśmy się wyszukiwać respondentów wśród osób prezentujących róż ne stanowiska zawodowe, o zróżnicowanym wykształceniu i wieku, by przedstawione o- pinie były choć w pewnym stopniu reprezentatywne dla całości załogi. Uderza skrajne nawet zróżnicowanie poglą­

dów i postaw, od całkowitej aprobaty do zdecydowanej ne­

gacji. Mimo rozbieżności pre­

zentowanych zapatrywań z wszystkich wypowiedzi, nawet tych najbardziej krytycznych przebija szczerość i obywatel­

ska troska o losy naszego kra-

• JU.

(Dokończenie ze str. 1)

uczestniczy wielu mieszkańców Nysy nie związanych bezpo­

średnio z „ogródkami”. Mowa tu o cyklicznym organizowa­

niu półkolonii, wczasów dla emerytów, jak też tradycyjnych imprez z okazji Dnia Kobiet, Dnia Dziecka czy Sylwestra.

Uroczyście obchodzony jest także Dzień Działkowca, któ­

Wizyta działkowiczów

re to święto połączone jest zawsze z dożynkami. Jedną, z ostatnio przeprowadzonych ak­

cji była loteria fantowa a przeznaczeniem uzyskanego do chodu na wsparcie nyskiego Caritasu. W każdą sobotę

miejscowa świetlica udostępnia na jest na organizację wesel.

, Obecnie przy ul. Mickiewi­

cza istnieje ponad 900 działek obejmujących obszar 35 ha.

Prawie trzysta z nich użytku­

ją pracownicy naszego zakła­

du. Wielu czeka jeszcze w ko lejce, gdyż wkrótce obszar P.OJ). powiększyć się ma o- 8 ha tj. ok. 150 działek. Przed­

stawiciele Zarządu zapewnili na spotkaniu z dyrekcją, iż nie przewidują większych

problemów z przydzieleniem ogródków pracownikom ZSD.

Zaprosili także kierownictwo zakładu do odwiedzenia swe­

go gospodarstwa. (dk)

klakson 3

(4)

Rozwój terytorialny, zatrudnienie, etapy rozwoju

Pewne wyobrażenie o wy­

stępujących anomaliach daje wysoce zróżnicowany stan za trudnienia, który w różnych okresach lat 1947-1950 kształ to wał się inaczej. Jak łatwo zorientować się zmiany ka­

drowe odbywały się w stosun kowo wysokim procencie we wszystkich grupach pracow­

niczych, kierownictwa nie wy łączając. Z niedociągnięć ja kie są widoczne to nikła, lub żadna ilość uczniów i gwał­

towny zanik pracowników grupy inwestycyjnej. Najwyż sze zatrudnienie notujemy pod koniec 1948 roku — 512 pracowników, a najniższe w końcu 1950 — 352 pracowni ków.

Występujące tendencje moż naby wytłumaczyć tym, że w stadium przygotowawczo-orga nizacyjnym zakładu przewa- Po burzliwym okresie przy

gotowawczo-organizacyjnym i pierwszych tonach wyrobów, wydawałoby się, że rok 1949 przeniesie względną stabili­

zację produkcji przemysło­

wej i zatrudnienia. Tak się jednak nie dzieje, ponieważ w rozwoju i działalności prze myślowej fabryki występują różnego rodzaju anomalie i nieprawidłowości, które utru-

• dniają normalizację stosun­

ków wewnątrzzakładowych, utrzymanie określonego toku produkcji, w . tym także właś ciwe zarządzanie przedsię­

biorstwem. Do nich zaliczyć wypada częste zmiany perso nalne na stanowiskach kie­

rowniczych, dużą fluktuację

pracowników i braki zaopa- . _ _ JH trzeniowe, a ponadto, jak już żało zapotrzebowanie na lu- podkreślałem, niskie kwalifi­

kacje załogi i brak odpowied nich kadr technicznych z wy maganym wykształceniem.

W tym przypadku jest rzeczą ważną i istotną, że na rok 1949 sporządzono po raz pierwszy szczegółowy plan produkcji, który określa śród ki materialne i finansowe do jego realizacji jak i, pełny asortyment wyrobów do wy­

konania.

Jednak wykonanie zadań nie przebiegało zgodnie z za­

łożeniami planowymi. Wiele wyrobów z asortymentu uję­

tego w planie w ogóle nie weszło do produkcji, z kolei inne wielkości były przekro­

czone lub zaniżone. Uderza duża rożnorodność wyrobów wykonywanych poza planem i to w dużych ilościach. Wska zywałoby to na luźny wybór wyrobów metalowych i pew ną dowolność w traktowaniu planu prokukcji, co więcej, na brak rzeczywistego roze­

znania w aktualnych potrze­

bach rvnkowvch.

dzi o mniejszych kwalifikac­

jach — lub bez - zowywanie, roboty wawcze itp.), w szym zaś czasie, wzrostu produkcji zacji. w wyrobach, nia co do kwalifikacji trudnionych pracowników ro­

sły. Wielu więc zatrudnionych, a zwłaszcza kobiet, które do jakiegokolwiek zawodu nie były absolutnie przygotowa­

ne, po prostu nie znajdowa­

ło dalszego uzasadnienia do pracy i zwalniały się.

W lutym 1949 roku fabry­

ka zmienia nazwę na „Zjed­

noczenie Fabryki Okuć i Sprzętów Metalowych — Przedsiębiorstwo Państwowe Wyodrębnione — Zakład Nr 10”, Nysa ul. Słowiańska 16.

Przejęcie formalne przez za­

kład uprzednio wymienio­

nych fabryk „Kalesse” i „Pri- missima” po ich komasacji zostało dokonane z powoła-

$ilem się na § 73 Rozporzą­

dzenia Rady Ministrów z dnia 30 stycznia 1947 r. w

- (odgru- przygoto- późiniej- w miarę i specjali wymaga- za-

dniach 20-24 maja 1949 r. w Bytomiu. Z tą chwilą nale­

żało oczekiwać, że powstały tą drogą zakład przemysłowy stał się w sensie formalno- -prawnym i w rzeczywistości samodzielnym organizmem go spodarczo-przemysłowym. Tak jednak nie było, ponieważ Regionalna Dyrekcja Plano­

wania Przestrzennego w Ka­

towicach, krańcowo odmien­

ną od poprzedniej decyzją nie wyraziła zgody na budo­

wę fabryki wychodząc z za­

łożenia, że przestrzeń tą prze znaczono pod budowę nowej dzielnicy w Nysie. Sprawa ponownie więc utknęła w martwym punkcie, jakkolwiek do tego czasu środki inwesty cyjne na uruchomienie fabry­

ki pochłonęły ponad 30 milio nów złotych. Tylko dzięki skutecznym interwencjom na szczeblu centralnym spór roz­

strzygnięto na korzyść zakła­

du. Fakt ten, niestety jak wie le innych zaważył w pew­

nym stopniu na wynikach przedsiębiorstwa w omawia­

nym okresie.

Zwrotnym punktem w roz­

woju zakładu miał się stać plan budowy bocznicy kole­

jowej. Zamierzenie na ówczes­

ne warunki — śmiałe, ale mało realne. Jak wiadomo bocznicy kolejowej w fabry­

ce nie zbudowano * do dziś.

Nie należy więc się dziwić, że w wyniku splotu tych wszy­

stkich okoliczności inwestycje w przedsiębiorstwie się za­

chwiały i nie mogły ruszyć z miejsca. Ną przyznanych na ten cel 59.191 tys. zł zakład wykorzystuje zaledwie 4.547 tys. zł a więc tylko 7,6 proc, całej . sumy. Nie zrealizowano wtedy takich obiektów, jak np.

budowę* hali wyrobów blasza­

nych, trafostacji i urządzeń warsztatu szkolnego. Mając powyższe na uwadze dopiero rok 1949 należy uznać za koń­

czący okres przygotowawczo-

z

-organizacyjny zakładu żarów no w sensie formalnym jak i faktycznym.

Lata 1950-1952, to osobny rozdział w historii fabryki.

Charakteryzuje się tym, że na stępują w tym okresie istot­

ne zmiany w produkowanych wyrobach, przy czym zmiany w dotychczasowym profilu pro dukcji zakładu występują dwu krotnie. Pierwsza zmiana, z początkiem roku 1950 doty­

czy specjalizacji w zakresie wytwarzania sprzętów meta­

lowych. W tym przypadku za­

kład rezygnuje z produkcji łóżek wszelkich typów i sia­

tek materacowych, którą prze kazuj; Zakładowi Nr 13. Dru ga zmiana ma miejsce z po­

czątkiem roku 1952 i w swych założeniach przewiduje zupeł­

ną i całkowitą zmianę istnie­

jącego charakteru produkcji.

Przedsiębiorstwo ma bowiem podjąć budowę nadwozi spe­

cjalnych na mocy Uchwały Prezydium Rządu PRZ Nr 41/S z dnia 10 marca 1952 roku.

Zadanie, wydawałoby się, po­

nad miarę przedsiębiorstwa i jego załogi, bez głębszych tra­

dycji przemysłowych, a w za­

kresie budowy nadwozi samo chodowych w szczególności.

Skromna kadra pracowni­

ków i podstawowych kwali­

fikacjach rzemieślniczych i ro­

botnicy, praktycznie bez żad­

nego przygotowania i doświad czenia w tej dziedzinie, po­

dejmują trud opanowania w krótkim czasie produkcji nad­

wozi samochodowych specjal­

nego przeznaczenia. Obserwu­

je sic dynamiczny wzrost za­

trudnienia, który odbywa się na drodze naboru absolwen­

tów szkół zawodowych z te­

renu całego kraju i innych pracowników niezbędnych do uruchomienia i opanowania no wego typu produkcji wysoce przemysłowej. Duże braki od­

czuwa się w kadrze technicz­

nej, która praktycznie nie ist-

nieje w zakładzie albowiem w jej składzie nie ma ani jed­

nego inżyniera, ani technika.

W latach 1950-1952 zatrud­

nienie rzeczywiste systematycz nie wzrasta, by pod koniec 1952 roku osiągnąć liczbę naj­

wyższą — 587 pracowników, w tym 90 kobiet. Przekracza więc ono po raz pierwszy za­

trudnienie z roku 1948.

W międzyczasie, na podsta­

wie Zarządzenia Ministra Prze mysłu Ciężkiego z dnia 1 stycz nia 1951 r. zakład zmienia na­

zwę na: FABRYKA SPRZĘ­

TÓW METALOWYCH „ZA­

CHÓD” i podlega teraz Za­

rządowi Przemysłu Wyrobów Metalowych w Poznaniu. Re­

sortem jest Ministerstwo Prze mysłu Drobnego i Rzemiosła.

Przestawienie się z dniem 1 czerwca 1952 r. fabryki z produkcji szaf, kaset i kas pan cernych na budowę nadwozi samochodowych typu specjal­

nego wymagało całkowitej re­

organizacji przedsiębiorstwa w tym także przebudowy i roz­

budowy urządzeń fabrycznych.

Uchwała Rządu w tej mierze postanawiała poza tym wypo­

sażenie jej w odpowiednie ma szyny, sprzęt, dokumentację prototypową i... kadrę inżynie rską w postaci specjalistów od budowy nadwozi samochodo­

wych.

Do tego momentu czynne były zasadniczo hale produk­

cyjne „A”, „B” i „F”, które wymagały jednak pewnego przystosowania ich do nowych warunków produkcji. Na cele te przeznaczono 9.242.500 zło­

tych. Powiększono powierzch­

nię produkcyjną o około 4500 m2, powierzchnię magazynową o około 2500 m2 oraz teren fa­

bryki o dalsze działki w jej obrębie.

Dla sprostania napływo­

wi nowych pracowników prze widziano odbudowę budynków z przeznaczeniem na hotele robotnicze. Adaptuje się do tych wymogów budynki uzy­

skane z PMRN przy ulicach;

Ogrodowej 2, Marcinkowskie­

go 8, Chopina, Prudnickiej i 1 Maja.

W chwili rozpoczęcia wspom nianej produkcji fabryka sta­

ła się przedmiotem rozmaitych eksperymentów organizacyj­

nych. W grę wchodzą tutaj:

nowy sposób obiegu dokumen­

tacji warsztatowej, zarobko­

wej, wypracowanie nowych form organizacji produkcji i zarządzania, wypracowanie no­

wych technologii, oprzyrządo­

wania itp. Ze względów pra­

ktycznych utworzono odrębny dział produkcji, któremu pod­

porządkowano:

1) Wydział Przetwórczy

„TN”, w skład którego wcho­

dziły dwa odziały: prasowni i obróbki ręcznej. Kierownic­

two wydziału sprawował inż.

W. Czerechowski.

2) Wydział Nadwozi do którego należy wykonaw­

stwo szkieletów nadwozi łącz­

nie z montażem nadwozia z podwoziem. Kierownikiem wy działu jest M. Woźny.

3) Wydział Wykańczalni

„TW” zajmujący się wykańcza niem i wyposażaniem nadwozi na gotowo. Wydziałowi podle­

ga magazyn półfabrykatów.

Kierownictwo nad całością sprawuje inż. T. Bartoszek.

Zostały zorganizowane takżd pozostałe komórki funkcjonal­

ne fabryki. Powstają działy:

Głównego Technologa, oddział prototypowni, kontroli technicz nej, planowania i organizacji, głównego mechanika, inwesty.

cji, usprawnień i racjonali­

zacji, mechanizacji, BHP, za­

opatrzenia i zbytu.

c.d.n.

Wyjątkowo sprawnie prze­

biegła w tym roku akcja zi­

mowego zaopatrzenia pracow­

ników w płody rolne — ziem- <

niaki 1 cebulę. Jej organiza­

tor, dział socjalny, przypisuje to zarówno lepszemu niż w ubiegłych latach zdyscyplino-

4 klakson

SW się zimy raśe boimy

waniu pracowników jak i włas nej większej operatywności.

Dobry początek dało szczęśli­

we ulokowanie zamówień, co z uwagi na dużą konkurencję nie byłe łatwe, gdyż jak wia­

domo zbiory ziemniaków w br, należały do mniej uda­

nych.

Cała akcja trwała 24 dni.

Mogła być przeprowadzona w

jeszcze szybszym tempie, ale nie pozwalały na to przyczy­

ny od zakładu niezależne. Pło­

dy rolne udało się zakupić na dość korzystnych warunkach, bo w cenie: ziemniaki 1460 zł i cebula 28 zł. Dodatkowo za przywóz ziemniaków do miej­

sca zamieszkania pracownicy uiszczają koszty transportu.

Ogółem zakład nabył 120 jon

ziemniaków i 16,5 tony cebuli.

Twierdzenie, że kampania przeprowadzona została wy­

jątkowo sprawnie nie jest równoznaczne iż była lekką dla pracowników działu so­

cjalnego. Jego kierownik Ka­

zimierz Toszek kieruje słowa uznania za dobrą pracę pod adresem wszystkich swoich pracowników, szczególnie pod-?

kreślając zaangażowanie Mie­

czysława Żaka i Marii Bone- wicz. Akcja spotkała się ze zrozumieniem i innych komó­

rek zakładowych. Nieocenioną była pomoc kierowcy tran­

sportu Jana Gaba i Rainhol- da Krzemcckiego — prac, działu HA. Zawsze też liczyć można było na pracowników Narzędziowni.

Należy mieć tylko nadzieję, że ta dobra passa utrzyma się przez następne lata. (dkj

(5)

Te kamienne posągi uchwycił nasz fotoreporter w swym obiektywie podczas zwiedzania Budapesztu

Folo: Z. Walewski

. — ■■■■...■ ...

Przeastawiając niedawno na łamach „Klaskonu” pracę Ko­

ła ZSMP działającego przy TT i HA jego przewodniczą­

cy — Eugeniusz Persona obie­

cał wszystkim zorganizowanie w przyszłości wspólnego ogni­

sk?..

O tym, że z obietnicy tej wywiązał się wiedzą najlepiej Ci pracownicy naszego zakła- ou, którzy odwiedzili 23 i 24 października otmuchowski o- srodek wypoczynkowy. Ponad 30 osób przyjemnie Spędziło tam piątkowe popołudnie oraz sobotę zabierając na tę eska­

padę cale swe rodziny. Było zapowiedziane ognisko z pie­

czeniem kiełbasek . dyskoteka, liczne gry i zabawy. Frajdę mia'y zarówno dzieci jak i rodzice Nie było rzecz jasna problemu z noclegiem, gdyż o tej porze roku otmuchowskie domk' świecą już pustkami.

'vypada życzyć tylko więcej p.~ cbnych imprez a na brak zainteresowania nimi ze stro­

ny załogi nikt na pewno nie

Dwanaście łat temu iw 1975 r.) Państwo zrezygnowało z pobierania podatku od wyna­

grodzeń, ściąganego bezpośred nio z poborów pracownika. W to miejsce został wprowadzo­

ny podatek wyrównawczy (po

•W'tej określonej sumy rocz­

nych przychodów), który jak się okazuje płaci w kraju tyl­

ko nieco ponad ćwierć milio­

na obywateli. Rozwiązania II etapu reformy przewidują zno wu wprowadzenie powszechne go podatku od dochodów oso­

bistych.

Zamierzenia te ze zrozumia łych względów nie budzą en­

tuzjazmu wśród ludzi pracy, tym bardziej, że nie wiadomo jaki zostanie ustalony próg

będzie narzekał. Brawo kolo przy TT i HA!

* * *

Jedną z inicjatyw ZZ ZSMP w ramach obchodów zbliżającego się Jubileuszu Za­

kładu było rozpisanie konkur­

su na plakat 40-lecia. Specjal- nie wyłoniona komisja na cze­

le z dyrektorem mgr inż. Ka­

zimierzem Donatem dokonała 21. X. oceny nadesłanych prac.

Za najciekawszy uznano projekt inż. Zygmunta Stoja- nowskiego — prac. TK-1. Pla­

kat ten zostanie skierowany do druku i podobnie jak znak graficzny obchodów 40-lecia stanowić będzie ich wizualny symbol. II miejsce zajęła pra­

ca autorska mgr inż. Piotra Gondka — prac. TK, a trzecie inż. Jana Gurmińskiego (TT-5). Przyznano także dwa równorzędne wyróżnienia. O- trzymali je: Monika Piszczyk, lat 13, córka Grażyny — pra­

cownicy TT-5. oraz zatrudnio­

ny na PR-1 Paweł Mnich.

Wszystkie plakaty wykorzy­

stane zostaną jako elementy propagandowo-wizualne w trakcie obchodów jubileuszu.

Organizację młodzieżową re­

prezentował w konkursowym jury przewodniczący Zbigniew Woźniak.

Gratulujemy zwycięzcom!

Podatki

wymiaru podatku. Rozważane są dwie koncepfcje: pierwsza to objąć podatkiem wszystko co jest powyżej średniej płacy krajowej, druga zaś przyjąć za dolny próg tzw. minimum socjalne. Ńie ma także jasno­

ści poglądów co do tego czy uwzględniać w konstrukcji po datku sytuację rodzinną po­

datnika. Niektórzy twierdzą, że kwestie te powinien rozwią zywać system opieki społecz­

nej i zasiłków.

W uljjegłym roku z tytułu podatku Wyrównawczego do kasy państwa wpłynęła suma 3,5 mid zł, co stanowiło za­

ledwie 1,4 proc. ogólnych wpływów budżetowych. Na co więc liczy ministerstwo finan sów? Oto jedno z pytań, na które brak odpowiedzi w za­

łożeniach II etapu.

(■w)

REDAKCJA

—-— --- —.1"1 - - 'i

Floiianem Fiszerem-kserownikiem wydziału elektrycznego

— Zadaniem kierowanego przez Pana wydziału jest u- trzymanie w ruchu ciągłym wszystkich urządzeń elcktrycz nych w zakładzie — od żarów ki po prasy i suwnice. Na barkach ilu osób spoczywa ten obowiązek?

Wydział elektryczny (ME-2) zatrudnia ogółem 37 pracow­

ników, w tym tylko trzech na etatach w administracji. By­

ła to liczba niewielka nawet przed wdrażaniem nowej pro­

dukcji, co więc powiedzieć można teraz, kiedy zaczął już pracę wydział nowych urucho­

mień. Uważam, że stan zało­

gi na ME-2 powinien się co najmniej podwoić, aby w ter­

minie mogły być przeprowa­

dzone wszystkie remonty i przeglądy a tym samym wy­

eliminowane przestoje z naszej winy.

— Co więc stoi temu na przeszkodzie?

Niskie zarobki. Tylko star­

si stażem pracownicy nie my­

ślą o zmianie pracy. Młoda kadra ciągle wędruje rozglą­

dając się za miejscem lepiej płatnym. Pracownik przycho­

dząc do mnie ze skierowa­

niem i Działu Kadr informo­

wany jest o warunkach ma­

terialnych i przeważnie więcej się już nie widzimy. Jest pod bo kiem Mleczarnia, ZWSE, a to dla nas duża konkurencja. Za­

bierają nam często bardzo dobrych fachowców.

— Słyszałam o utworzeniu nowej specjalności — elcktrycz ncj — w naszej szkole przyzakła dowej. Może jej absolwenci ustabilizują nieco sytuację ka­

drową na ME-2?

Wiążę z nimi duże nadzie­

je. Do klasy tej uczęszcza o- becnie 17 uczniów. Przydziele­

ni są oni do naszego ■wydzia­

łu i odbywają tu praktykę.

Jest to bardzo ważne, gdyż jest to dla nich jednocześnie okres adaptacji w zakładzie.

Absolwenci Zasadniczej Szko ły Elektrycznej, jaka w Ny­

sie funkcjonuje boją się pod­

jąć w ZSD pracę, gdyż przy­

gotowani są raczej ogólnie i orientują się, że brak im wy­

starczających wiadomości dla sprawdzenia się na wydziale elektrycznym. Dlatego też tak wielką nadzieję wiążę z no­

wą klasą w naszej szkole przyzakładowej. Liczę, że przynajmniej 10 uczniów zo­

stanie w zakładzie.

Nysa Południe — bloki mieszkalne przy ul. Kusocińskiego.

— Jakie urządzenia przyspa rzają Wam najwięcej proble­

mów? *

Nowymi dla nas urządzenia­

mi są prasy z Erfurtu do pro­

dukcji „Poloneza”, o których utrżymanie w sprawności dbać muszą naprawdę dobrzy spe­

cjaliści. Inny problem, z po­

zoru tylko błahy, to obsługa urządzeń elektrycznych w za­

kładowych obiektach socjal­

nych typu stołówka, żłobek czy przedszkole. Sprawa ta jest niedograna. Faktycznie, u- suwanie awarii i konserwacji dokonywać powinni fachowcy zabezpieczeni przez dział HA.

Ponieważ jednak my jesteśmy

„pod ręką” a naprawy zwy­

kle muszą być ekspresowe do­

konują ich elektrycy zakłado­

wi. Mimo, że są dobrymi fa­

chowcami, obsługując produk­

cję nie stykają się na codzień z patelniami elektrycznymi, wyparzaczami czy lodówkami.

Niechętnie więc idą usuwać awarie tych urządzeń, nie czu- jąc się pewnia przy ich na­

prawie.

— Czy maszyny i urządze­

nia jakimi dysponuje Wasz Warsztat są wystarczające do potrzeb?

Biorąc pod uwagę zakres remontów i przeglądów warsz tat jest bardzo mały. Ńie ma­

jąc możliwości poszerzenia go na własnej hali, staramy się wygospodarować miejsce na warsztaty podręczne na ha­

lach produkcyjnych. Udało się to nam dotychczas zrealizo­

wać na wydziałach PR-2 i PR-5. W zasadzie poza jed­

nym urządzeniem — podnoś­

nikiem P-100, nie posiadamy nic więcej. Silniki nawija się praktycznie rękoma. Nie ma na­

rzędzi, które pozwoliłyby uzwo jenia w cewkach przy nawija­

niu równo ułożyć czy też je policzyć. Zamówiłem nowe pod nośniki na podwoziu jezdnym o napędzie spalinowym, szu­

kamy też producenta urządzeń do nąwijania cewek. Patrząc realnie, uważam, że dopiero w przyszłym roku uda się spra­

wy te sfinalizować z uwagi na trudności u wykonawcy.

Chcemy w wogóle utworzyć oddział specjalizujący się w na prawie precyzyjnych urzą­

dzeń. dosiadamy już wymaga­

ne akceptacje. Wydział zwięk­

szył by się przez to o ok. 6 etatów.

— Jaki przyjęliście system pracy?

Foto: Z. Kwiecień

Od kilku miesięcy każdej brygadzie podporządkowany został określony wydział, pro- . dukcyjny. Pracownicy więc sami wiedzą, co do nich na­

leży, wprowadzają wiele ■włas­

nych usprawnień, czują się niejako gospodarzami wydzia­

łu. Wytworzyła się przez to lepsza atmosfera pracy. O tym, że jest to dobre rozwią­

zanie świadczy fakt, iż od czterech miesięcy nie było żad nego postoju z naszej winy.

Największe słowa uznania chciałbym skierować pod ad­

resem starszych stażem pra­

cowników. Wzięli oni na swo­

je barki (z konieczności) po­

zostawanie po godzinach, nie patrzą na zmęczenie, na przer­

wę śniadaniową. Czują się od­

powiedzialni za wykonywaną pracę i wpajają to młodszym kolegom.

Tych „nadliczbówek” jest bardzo dużo, gdyż do wyko­

nania prawie połowy prac ko­

nieczne jest wyłączenie napię­

cia, a na to tylko pozwolić sobie możemy w nocy, w wolne soboty, niedziele i święta.

— Co jest najczęstszą przy­

czyną awarii?

Oceniam, że na równi wi­

nę tu ponoszą wyeskploato- wane urządzenia jak i brak wyobraźni pracownika. Zwłasz cza osoby pracujące w syste­

mie akordowym zdają się nie rozumieć, że maszynie też na­

leży się odpoczynek. Nierzad­

kie są dewastacje urządzeń, giną światełka, które można wykorzystać do dyskotek, części do spawarek nieosiągal­

ne z reguły na rynku.

W okresie jesieni i wiosny nagminnie odcinane są wtycz­

ki od przewodów, jak też wy­

rywane gniazdka. Zjawisko to już teraz daje się zauważyć.

Podejrzewam, że znacznie przyczyniają się do tego chło­

porobotnicy, dla których je­

sień jest „gorącym” okresem prac w gospodarstwie.

Korzystając z okazji chcial- bym się zwrócić z apelem do wszystkich pracowników za­

kładu o oszczędne gospodaro­

wanie energią elektryczną. W okresie szczytu jesienno-zimo­

wego kary za przekroczenie limitu energii są bardzo wy­

sokie i codziennie gościmy kontrole z Zakładu Energetycz nego. Obecnie urządzenia ja­

kimi zakład dysponuje są szczególnie energochłonne, a limit zużycia energii zwiększa się tylko minimalnie. A nie­

rzadko widzimy włączony grzejnik elektryczny w biurze czy oświetloną całą halę pro­

dukcyjną dla dwóch robotni­

ków. Wykażmy więcej wy­

obraźni.

— Dziękuję za rozmowę.

Notowała:

DOROTA KLONOWSKA

klakson 5

(6)

Balatonu urok

Fragment Balatonu z uwidocznionymi w dali murami zamku w Tihany.

Dzięki inicjatywie Zarządu Zakładowego ZSMP przy wy­

datnej pomocy z-cy dyrektora ds. handlowych Romana Ra- wiuka oraz komandora, naszej sekcji żeglarskiej Zbigniewa Wawrzkiewicza, udało się w tym roku nawiązać kontakt ze znanym śląskim klubem że­

glarskim „Gwarek” w Zabrzu.

W efekcie tych znajomości, po raz pierwszy nyscy żeglarze mieli możliwość żeglugi po Balatonie. Do naszej dyspozy­

cji stanęły trzy jachty w do­

wolnym terminie. Rozpoczęło się poszukiwanie sterników kompletacja załóg. W maju wszystko już było dopięte Pierwsza załoga wybrała ter­

min lipcowy — jak się póź­

niej okazało niezbyt pod względem pogody fortunny. Po zostałe dwie postanowiły trzy­

mać się razem i zdecydowały, iż popłyną w kończącym sezon rejsie wrześniowym.

Deszczowe lato szybko mi­

nęło i wreszcie 5 września au­

tokarem „Gwarka” wyruszy­

liśmy na podbój Balatonu. Za wyjątkiem sterników, którymi byli Piotr Wróbel oraz piszą- cy te słowa, pozostali członko­

wie załóg w przeważającej większości mieli mieć pierw­

szy kontakt z wodą i żaglami.

Bazar w Balatonfured.

Byli to młodzi pracownicy na szego zakładu — członkowie ZSMP.

Po męczącej, nocnej podró­

ży, na szczęście bez sensacji na sławnej w br. węgierskiej granicy, nad ranem 6 wrześ­

nia dotarliśmy do naszej bazy wypadowej, którą był port ALSOORS. Pierwsza miła nie­

spodzianka to przywitanie

; wszystkich załóg tradycyjną lampką wina na nabrzeżu, przez przeuroczego „starego

■zejmana” Frania Bugdola — stałego rezydenta klubu „Gwa ' rek” nad Balatonem. Wreszcie przejmowanie jachtów, spraw­

dzanie wyposażenia, przegląda 'nie żagli i silników, pakowa­

nie góry bagaży i wiktuałów.

, Wieczorem następna niespo-

6 klakson

dzianka — uroczysta kolacja powitalna w miejscowej re­

gionalnej restauracji o wdzię­

cznej nazwie „Halasztanya”.

Dla ciała była zupa rybna, bo- gracz, naleśniki w czekoladzie i gąsiorki miejscowego wina, a dla duszy cygańska orkies­

tra. Ach, jak oni grali. Takie wykonanie śpiewu skowronka, czy czardasza można usłyszeć tylko na Węgrzech. Na otrzeź­

wienie Franio Bugdoł wyświe­

tlił nam video film pokazują­

cy mniej przyjemne strony Balatonu, Nakręcony 2 lata wcześniej przez ekipę tvp, zre sztą ‘zupełnie przypadkowo znajdującą się w. Alsoors, po­

kazywał sztorm ’’z kierunku południowego, z którego port ten nie ma żadnej osłony. Do­

chodząca do 2 metrów wyso­

kości fala powodowała, że jachty dosłownie wyrzucane były na betonowe nabrzeże. W obawie przed podobną przygo­

dą postanowiliśmy na drugi dzień opuścić gościnny ale niebezpieczny port.

Przy wspaniałej słonecznej pogodzie (temp. 30°C i więcej), która miała nam towarzyszyć przez pozostałe 18 dni, wyru­

szyliśmy wędrówkę po wę­

gierskim, morzu. A jest to rze­

czywiście akwen jedyny w swoim rodzaju.

Balaton jest największym je ziorem w zachodniej i środko­

wej Europie. Jego powierz­

chnia wynosi 595 km2, długość linii brzegowej 197 km. Dłu­

gość jeziora wynosi 77 km a największa szerokość 14 km.

Balaton jest jeziorem płytkim, przeciętna głębokość wynosi 3,5 m, największa koło Tiha­

ny 12,4 m. Brzeg północny o- tMczają przeważnie wzgórza pochodzenia wulkanicznego, na ich południowych stokach roz­

łożone są winnice. Strona po­

łudniowa to urodzajna dolina, a wzdłuż tego brzegu rozciąga się sięgająca nieraz kilkuset metrów płycizna po czym dno ulega gwałtownemu obniżeniu do 5 m.

Zerowy poziom lustra wody znajduje się na wysokości 104 metrów nad poziomem morza.

Woda Balatonu jest miękka, słabo alkaliczna, o ponad prze ciętnej radioaktywności. Spe-

wlasnv

. /

cyficzny kolor woay i jej ma­

ła przejrzystość spowodowane są wielkimi ilościami drobne­

go planktonu oraz zmąconymi na dnie drobnymi ziarenkami piasku i mułu. Temperatura wody dochodzi latem do 27°C.

Z żyjącyćh w Balątonie 40 ga­

tunków ryb. ogólnie znanych jest 15 gatunków. Do najbar­

dziej cenionych należą: szczu­

pak, boleń, karp, sandacz. Zy- ją tu też olbrzymie sumy.

Spreparowany łeb oraz foto­

grafie zrobione tuż po złowie­

niu udało nam się zobaczyć w jednym z ośrodków. Olbrzym ten ważył 63 kg i mierzył 204 cm. Złapany został na przynę­

tę z maleńkiej uklejki za po­

mocą wędki bambusowej z linką zamiast żyłki. Walka z sumem trwała 6 godzin. Nasze próby urozmaicenia menu ba- latońską rybką przynosiły na ogół mizerne efekty.

Burze powstają tu łśardzo szybko, a w czasie sztormu największe fale uzyskują 7 metrów długości i 2 metry wysokości. Te na szczęście orni

Nasze jachty przycumowane przy nadbrzeżu w Balatonlelle

nęły nas, jakkolwiek stacje brzegowe kilkakrotnie sygna­

lizowały możliwość ich nadej­

ścia. Na wodzie za wyjątkiem dojść do portu zabronione jest używanie silników, a także za nieczyszczanie jeziora jakimi­

kolwiek odpadkami i detergen tami. Przepisów tych surowo pilnuje węgierska milicja wo­

dna. zwana przez naszych że­

glarzy „randżersami”, która — o czym mieliśmy później mo­

żliwość się przekonać — nie jest nam zbyt przychylna.

Już w pierwszym porcie BALATONFURED zoriento­

waliśmy się że w zasadzie jest tu już po sezonie. Na’ o- goł bez kłopotów znajdowaliś­

my miejsce przy nabrzeżu, co podobno w lipcu i sierpniu gra niczy niemal z cudem. Więk­

szość kramów, butików i ka­

wiarenek była także pozamy­

kana. Mimo tego, to co zosta­

ło wystarczało nam aż nadto.

Szczególnie w BADACSONY

— miejscowości znanej z uprą wy winorośli, gdzie trafiliśmy akurat na święto winobrania, a która była jednym z miejsc spotkań naszej 8 jachto­

wej armady. Wielu naszych żeglarzy przekonało się, że nie na darmo „Sziirkebarat”

zostało uznane w świecie za jedno z najznakomitszych i mocnych win.

Pogoda, jak już wspomnia­

łem, była dla nas wyjątkowo łaskawa, codziennie ponad 30 stopniowe upały z nawiązką rekompensowały nam krajowe deszczowe lato. Miała jednak swój minus szczególnie doku­

czliwy dla żeglarzy — prawie kompletny brak wiatru. Po­

wodowało to, że nasze przelo­

ty od portu do portu trwały nieraz po kilkanaście godzin, w czasie których jedynym u- rozmaiceniem była kąpiel w jeziorze. Mimo to pozostawało dość czasu aby zwiedzić miej­

scowości, do których zawija­

liśmy. Pięknie było w Tihany gdzie po wydrapaniu się na zamkową górę z tarasów roz­

pościerał się wspaniały widok na obie części Balatonu. W o- góle, szczególnie wybrzeże po­

łudniowe stanowi jedną cią­

gnącą się wzdłuż całego brze­

gu jeziora plażę. Piaszczyste dno i przytulny charakter po­

szczególnych miejscowości ką­

pieliskowych stwarzają nad wyraz dogodne warunki do wypoczynku. Jeśli dodać, że mnóstwo pań na plażach pre­

feruje styl toples to trudno się dziwić, że niechętnie roz­

stawaliśmy się z tym brzegiem.

Odwiedzając kolejne porty dotarliśmy do zachodniego krańca jeziora, do miejscowoś­

ci KESZTHELY — najstarsze go i największego miasta nad brzegami Balatonu. Stąd au­

tobusem miejskim udaliśmy się do HEVIZ — znanego mię­

dzynarodowego kurortu z je­

ziorem leczniczym, którego woda ma stałą temperaturę 30°C. Tryskająca z głębiny wo da cieplicowa zawiera gazy, które przedostając się przez pokrywający dno jeziora

stwierdziliśmy że czasy rych Polacy cieszyli Węgrzech sympatią i niem minęły bez śląc pierwsze dlatego, że w naniu do Niemców z i Austriaków, na któr zasadzie opiera się cal tejsza turystyka, jesteśi dzo ubogimi krewnyn drugie, handlowe zacięc których naszych pseud tów napsuło wiele złej szczególnie wśród władz jawem tego jest np. tat mieszczona przy wejś<

bazar w Balatonfured sem po polsku zabrani handlowania (patrz zdj Póki co, nam świeciło i dni mijały szybko, było wracać w pobliże bazowego, ale jeszcze j dze neofitów żeglarstwa chrzest. Urządziliśmy BALATONLELLE, jak cja każę z zachowanie nego ceremoniału. Swi pieczeni żeglarze ze st w oczach przechodzili i ne tortury, aby wreszc krzepieni kanapkami z tern paść na kolana Prozerpiną i Neptunem sięgając dozgonną w żeglarstwu i jego trać Ostatnie dwa dni u]

nam w Alsoors na czyś:

i myciu jachtów, ści masztów i olinowania końcu załadować je na które zaczepione do „ miały razem z nami do kraju. Jazda „nys dwutonowym ciężarem ku nie należy do przyjei Kilkanaście godzin spęd w samochodzie uroz nam jednak węgierscy robiąc dokładny przegl szych bagaży z częściom biórką jachtu włącznie, dzeni brakiem efektu p<

szlam torfowy zyskują niezwy­

kłe właściwości lecznicze, szczególnie dla chorych na reu matyzm i zapalenia stawów.

Mimo braku tych przypadłości na wszelki wypadek wymoczy­

liśmy się przez kilka godzin w śmierdzącej siarkowodorem wodzie i wróciliśmy do KESZ THELEY w samą porę aby zapobiec grubszej awantutze.

Otóż tamtejszy „randżers” u- znał, że jacht nasz stoi na miejscu jakoby niedozwolo­

nym (ale za to doskonale osło niętym od fali), i mimo, że wokół nie było żadnych in­

nych łodzi, pod groźbą przecię cia cum kazał nam przecumo- wać na zewnętrzną stronę fa­

lochronu. Była to złośliwość, przykra dla nas gdyż przecież jeszcze niedawno mówiło się, że

„Polak, Węgier dwa bratan- ki...” W ogóle ze smutkiem

wania dali nam w koń<

kój i pozwolili jechać To dalej o mały włos ni czyło się jeszcze przed granicą, gdy przy zje:

góry zaczęło nami rzu całej szosie i tylko cud' wylądowaliśmy na dni cza. Stało się tak m.in. 1 czyną nadmiernie wy atowanych zawieszeń, rych wymianę klubowe ki” już od dawna się

W sumie rejs moźem czyć do bardzo uć Wśród młodych pracov naszej fabryki wzrosło resowanie żeglarstwem sportem pozwalającym i autentyczną przygodę p glami. A o to przecież

Zbysław 1

P.S. W następnym nt węgierskie refleksje b ogólnej natury.

Handlowe zacięcie niektórych naszych pseudoturystów bilizowało władze miejskie do wywieszenia takich oto o

żeń. Foto: Z. B

Cytaty

Powiązane dokumenty

To jest dużo, szczególnie gdy się weźmie pod uwagę fakt, że odchodzą z pracy głównie pracownicy bezpośrednio produkcyjni. Kie rownictwo wydziału ma w zanadrzu

Krajalnia traktowana jest też przez nie które służby fabryczne jako azyl dla osób, którym się nie udało, którzy powinni tam właśnie odłjyć proces

łecznej, związkowej inspekcji pracy przeprowadzono wiosen ny przegląd stanowisk pracy i warunków bhp. Co udało się już ze zgłoszonych wówczas wniosków zrealizować i jakie

Od kilku już lat przecież borykamy się z trud nościami w zaspokojeniu pó- trzeb bieżącej produkcji w ma teriały hutnicze a szczególnie blachę, z którą raz jest lepiej

Niezbędne jest jej szerokie wsparcie ze strony samorządu załogi, jako auten tycznego reprezentanta woli pracowników i odpowiedzial­. nego partnera kierownictwa

Czy to si^ udało? — chyba tak ’skoro uzwiązkowienie w ciągu trzech lat wzrosło w fa bryce ponad czterokrotnie. W dalszej części sprawozdania o- ceniono poszczególne dziedziny

zbędnej liczby pracowników — to problem ciągnący się już od wielu lat, dotyczący zresztą nie tylko wydziału montażowe go. W roku ubiegłym

Jakie składniki kosztów — i nie tylko — składają się na cenę?. Dla