$ SONDA REDAKCJI NA TEMAT REFERENDUM • CIĄG DALSZY HISTORII ZAKŁADU
@ ROZMOWA „KLAKSONU" • FELIETON O OSZCZĘDZANIU.
Na wydziale podwoziowym. Foto: Zbigniew Walewski
Już wkrótce spotkania na wydziałach
«u nvsu
_____Ł—... ... .... . ... ... ...
Nr 21 (347) 1—15 listopada 1917 r. CENA 2 ZŁ
Wyjazdowe posiedzenie egzekutywy KM-G PZPR w Nysie
W odpowiedzi na apel za
warty w uchwale Komitetu Wykonawczego Rady Krajo
wej PRON, ustalony został podczas posiedzenia zakłado
wego ogniwa PRON skład za
kładowego obywatelskiego ko
mitetu ds. referendum. W pra
cach jego uczestniczą: JÓZEF ANDRZEJEWSKI, (przewodni
czący), HENRYK PECZE- NIUK. MIKOŁAJ PUCHINIEC (zastępcy przew.), MARIAN LUBCZYŃSKI (sekretarz), oraz: MARIAN CHAJCZUK, KAZIMIERZ DUNAT, MA
RIAN DYL, JÓZEF GAZDA, BOGUSŁAW GUSTEK, A- LEKSY GZYL, MIECZYSŁAW KALINOWSKI. JAN KOTWA, JAN , NOWOSIELSKI, AN
DRZEJ ORZECHOWSKI, MA
RIAN PACIA, JÓZEF PAW
LIK, ROMAN RAWLUK, JÓ
ZEF SKRZYNECKI, MIECZY
SŁAW WARZOCHA. ZBIG
NIEW WOŹNIAK, ZBYSŁAW WRÓBEL, MARIAN ZABIL- SKI.
IS etap reformy
Kroki do efektywności
Słowem, które robi ostatnio autentyczną karierę jest przedsiębiorczość. Zgodnie z duchem i filozofią reformy ma być to główna siła napę
dowa gospodarki, motor dzia
Czternastu spośród w/w o- sób powierzone zostały funk
cje lektorów, których zada
niem będzie organizacja spot
kań z załogą celem przybliże
nia tematyki referendum.
Powołany komitet spot
kał się na swym pierwszym posiedzeniu 30 października.
Przewodniczący — Józef And
rzejewski przedstawił pod dvskusję wstępnie opracowa
ny pian pracy. Ustalono, -iż organizacje społeczno-politycz
ne zakładu będące sygnatariu
szami PRON przeprowadzą w swoich ogniwach zebrania z członkami. Powołana została komisja ds. propagandy wi
zualnej pod przewodnictwem Janusza Kretkowskiego.
Od 16 listopada włącznie zapraszamy pracowników za
kładu do dyskusji na temat referendum w trakcie orga
nizowanych na wydziałach
spotkań. (dk)
łań indywidualnych i zbioro
wych, podstawa sukcesu ma
terialnego i prestiżu. Przed»
siębiorczość, inicjatywność, in
nowacyjność to najprostsza, jeśli nie jedyna droga prowa
dząca do najważniejszego i najbardziej pożądanego dziś celu — do efektywności. Taka jest myśl przewodnia drugie
go etapu reformy, która zna
lazła wyraz w konkretnych ustaleniach kalendarium II etapu.
(Dokończenie na str. 2)
Postęp trzeba wymuszać
Pod przewodnictwem se
kretarza KM-G PZPR Lesła
wa Rogali odbyło się z ZSD wyjazdowe posiedzenie egze
kutywy Komitetu, w którym uczestniczyła także Alicja Szo
stak — członek KC PZPR.
Inicjatywa zwołania egzeku
tywy właśnie w naszym za
kładzie wzięła się m. in. z faktu objęcia przez miejską instancję partyjnym potrona- tem, produkcji nowych typów samochodów dostawczych na podzespołach „Poloneza”.
Członkowie egzekutywy po zwiedzeniu wydziałów produk cyjnych zapoznali się z histo
Wizyta działkowiczów
Współpraca między naszym zakładem a zarządem Pań
stwowych Ogródków Działko
wych w Nysie datuje się od początku ich powstania tj. od 14. lat. Dzialkowicze bardzo sobie cenią materialne wspar
cie, z jakim zawsze w miarę możliwości przychodzi ZSD. I chociaż wiele lokalnych przed siębiorstw i instytucji utrzy
muje kontakt z „ogródkami”
w opinii zarządu najlepiej u- kłada się współpraca z naszą fabryką.
21.X. dyrektor zakładu mgr inż. Kazimierz Dunat gościł przedstawicieli Zarządu Pań
stwowych Ogródków Działko
rią powstania fabryki, jej do
tychczasowym dorobkiem oraz planami rozwoju. Omówiono aktualne problemy produkcyj
ne, oraz przedstawiono kolej
ne etapy modernizacji zakła
du.Drugi punkt obrad dotyczył realizacji postępu naukowo- -technicznego w wybranych zakładach pracy i wynikał z harmonogramu realizacji uch
wał X Zjazdu. Referujący to zagadnienie członek egzekuty
wy A. Lisowski stwierdził, że na 17 wybranych zakładów naszego regionu tylko w czte
rech opracowano konkretne
wych w osobach prezesa Ka
rola Rybczaka oraz członków Piotra Ciszewskiego i Tadeu
sza Kuczyńskiego. Na ręce dyrektora złożyli dokument następującej treści:
„Za wieloletnią współpracę oraz udzieloną pomoc rzeczo
wą i finansową dla naszych ogrodów mamy zaszczyt zło
żyć serdeczne podziękowania kierownictwu Zakładu Samo
chodów Dostawczych w Nysie. * Pomoc Waszego zakładu i praca naszych działkowiczów pozwoliła na to, że ogród im.
A. Mickiewicza w Nysie jest najpiękniejszym ogrodem mia
plany postępu naukowo-tech
nicznego, ale tylko jeden z nich, przedstawiony przez Fa
brykę Pomocy Naukowych, odpowiadał wszystkim wyma
ganym założeniom. Dziewięć zakładów w ogóle nie przed
stawiło żadnych planów co świadczy o braku zaintereso
wania wdrażaniem zdobyczy nauki i techniki.
Egzekutywa zobowiązała or
ganizacje partyjne tych zakła
dów do podjęcia bardziej zde
cydowanych działań, których celem jest pełna realizacja zadań wynikających z uchwał
X Zjazdu. (ZW)
sta. W Konkursie Wojewódz
kim zajmujemy czołowe miej
sce, w konkursie krajowym w 1987 r. zajęliśmy II miejsce.
Ogrody nasze zapewniają członkom związku P.Ó.D. i ich rodzinom aktywny wypoczy
nek oraz stwarzają możliwość prowadzenia upraw ogrodni
czych”.
Jednocześnie uchwalą Zarżą du P.O.D. za osobiste zaanga
żowanie w rozwój ogrodow nadano dyrektorowi K. Duna- towi tytuł „Honorowego człon ka P.Ó.D. im. A. Mickiewicza w Nysie”.
Powracając do samej pracy' działkowiczów — oprócz uprą wy prowadzą oni ożywioną działalność socjalną, w której
(Dokończenie na str. 3)
Decyzja należy do nas
Parlament pó dwudniowych obradach postawił nam, Polakom dwa pytania:
1) Czy jesteś za pełną realizacją przedstawionego Sej
mowa Programu radykalnego uzdrowienia gospodar
ki zmierzającego do wyraźnej poprawy warunków życia społeczeństwa, wiedząc, że wymaga to przej
ścia przez trudny dwu—trzyletni okres szybkich zmian?
2) Czy opowiadasz się za polskim modelem głębokiej demokratyzacji życia politycznego, której celem jest
umocnienie samorządności, rozszerzenie praw oby
wateli i zwiększenie ich uczestnictwa w rządzeniu krajem?
Odpowiedź na nie mamy dać podczas ogólnokrajowego referendum, 29 listopada br.
Jak wynika z wielu przeprowadzonych przez prasę, radio i telewizję sondaży opinii społecznej pytania te wywołały wiele kontrowersyjnych wypowiedzi, uwag i wątpliwości. Przeważa opinia, że rozpatrywany pro
gram to jedna z najdonioślejszych, najszerszych reform w dziejach naszej Ojczyzny, posunięcie, którego koniecz
ność jest niepodważalna. Sam jednak program, aczkol
wiek bardzo ważny, niczego w sferze realnej nie zdoła przesądzić. Do tego, by przyniósł pożądane efekty po
trzebna jest wydajniejsza i lepiej zorganizowana praca wszystkich. Reforma bowiem da efekty tylko wówczas, jeśli uzyska szeroką akceptację społeczną.
29 listopada rozstrzygniemy oży preferujemy roz
wiązania śmiałe, otwierające nowe perspektywy aczkol
wiek wiążące się z wieloma tcyrzeczeniami. czy też wo- limy nadal pozostać przy półśrodkach.
Decyzja należy do nas.
Kroki do efektywności
40 lecie ZSP — Nysa(Dokończenie ze str. 1) O to niektóre fragmenty za
pisu:
• Listopad 1987 r. • Usta
wowe zwiększenie samodziel
ności przedsiębiorstw.
• Grudzień 1987 r. • Wpro
wadzenie swobodnej odsprzeda
ży nadwyżek reglamentowanych materiałów i surowców przez jednostki gospodarki uspołecz
nionej • Uproszczenie procedur i trybu naliczania odpisów de
wizowych • Rozszerzenie u- prawnień w zakresie emisji oł>
ligacji przez przedsiębiorstwa i inne jednostki gospodarcze oraz stworzenie możliwości ich za
kupu przez osoby fizyczne • Wprowadzenie nowych zasad wynagradzania dyrektorów.
• Styczeń 1988 r. • Wdroże
nie nowego systemu oceny przedsiębiorstw, opartego na zy
sku jako podstawowym kryte
rium • Upowszechnienie insty
tucji dzierżawy wolnych mocy i powierzchni produkcyjnych w j.gu.
• Marzec 1988 r. • Wprowa
dzenie zasad finansowania po
stępu technicznego • Noweliza
cja ustawy o zasadach tworze
nia zakładowych systemów wy
nagradzania, majaoa na celu ściślejsze wiązanie wysokości wynagrodzeń z sytuacja finanso
wą zakładu.
• Kwiecień 1988 r. • Prze
gląd i radykalne uproszczenie przepisów o rachunkowości i dokumentacji księgowej j.g.u.
• Przygotowanie i poddanie społecznej konsultacji projektu zasad kształtowania środków na wynagrodzenia w sferze pro
dukcji materialnej, mających na celu zwiększenie udziału wy
nagrodzeń płacowych z zysku.
• Maj 1988 r. • Utworzenie sieci banków komercyjnych dzia łających na zasadzie samofinan
sowania i wzajemnej konkuren
cji.
• Czerwiec 1988 r. • Doko
nanie przeglądu obowiązującej sprawozdawczości w celu jej ograniczenia i uproszczenia • Nowelizacja ustawowych zasad funkcjonowania spółek z udzia
łem zagranicznych.
• Sierpień 1988 r. • Przygo
towanie wzorcowych umów i statutów ułatwiających i upow
szechniających działanie spółek osób fizycznych i jednostek pań
stwowych.
• Wrzesień 1988 r. • Opraco
wanie projektu ustawy „Pra
wo o spółkach”.
Podane wyżej przedsięwzię
cia to tylko niektóre zamie
rzenia mające na celu aktywi
zację gospodarki, tyle że cha
rakteryzujące się konkretny
mi terminami. Jako zaś dzia
łania ciągłe podaje się m. in.
aktywizację inicjatyw założy
cielskich w gospodarce oraz ułatwienia w podejmowaniu działalności gospodarczej.
Czas pokaże czy podane przykłady działań stanowią dostatecznie silny bodziec do wyzwalania przedsiębiorczości, jak zmienią się warunki pra
cy i relacje płacowe np. w naszym zakładzie, czy ludzie pracy będą mieli dość energii i chęci aby uwierzyć, że tym razem nie jest to „koncert ży
czeń”, a droga do ruszenia kraju z gospodarczego maraz
mu. <ZW)
Realizując zadania ochrony ludności, obrona cywilna uwz
ględnia wszystkie sprzyjające temu warunki. Stwarza je m.
in. tzw. międzynarodowe pra
wo wojenne, a ściślej IV Kon wencja Genewska z 1949 r. Je den z protokółów do tej Kon wencji, z 1977 r. dotyczy o- brony cywilnej. Protokół wy
raźnie potwierdza humanitar ny charakter poczynań OC, stwierdzając: „Wyrażenie — o- brona cywilna oznacza wypeł nianie zadań humanitarnych zmierzających do ochrony' lud ności cywilnej przed niebezpie czeństwami działań zbrojnych lub klęsk żywiołowych, jak też warunków koniecznych do przeżycia.
Realizacja tak zaszczytnego zadania, jak obrona cywilna wymaga również wzięcia pod uwagę prawa międzynarodowe go organów i członków jedno stek organizacyjnych obrony cywilnej.
Społeczno-użyteczne funkcje obrony cywilnej w czasie po
koju.
Wojna jest wielką tragedią dla ludzi, ale i w obronie po
koju zagraża nam wiele nie
bezpieczeństw: żywiołowo dzia łające siły przyrody, uboczne skutki rozwoju cywilizacji, przypadki losowe.
Ludność, świadoma swoich możliwości technicznych, orga nizacyjnych i naukowych, mu
si stawiać czoło tym niebez
pieczeństwom. Dlatego też w czasie pokoju coraz bardziej uwidacznia się rola obrony cy wilnej.
Ochrona prawna — humanitaryzm Obrony
. Cywilnej
Świadczą o tym następujące przykłady.
W okresie 1963—1976 wyko
nano 114 różnych akcji ratun
kowych prowadzonych przez Zakładowe Formacje Obrony Cywilnej ZSD. Dotyczyły one likwidacji skutków:
1. awarii przemysłowych 33 2. pożarów 5
3. powodzi 2 4. śnieżyc 6 5. różnych 68
W przełomowym etapie TOPL — Powszechna Samo
obronna naszego zakładu w la tach 1962—1965, oddział samoo brony liczył łącznie 750 osób i uczestniczył w kilkunastu akcjach ratunkowych. W na
stępnych dwóch latach akcji takich było osiem, a wzięło w nich udział 852 osoby. Szcze golnie jednak zasługuje na uznanie fakt zaangażowania się pracowników Zakładu Sa
mochodów Dostawczych w Ny sie, w zwalczaniu skutków klęsk żywiołowych oraz awa
rii na terenie zakładu jak i po za terenem naszej Fabryki.
Świadczy o tym następujące zestawienie:
Rok Ogólna wartość 1963 — 112.250
1964 — 104.120 1965 — 79.150 1966 — 93.115
1967 — 112.299 1968 — 104.329 1969 — 67.180 1970 — 645.390 1971 — 450.105 1972 — 373.125 1973 — 188.550 1974 — 267.141 1975 — 338.898
Ogółem wartość prac:
2.933.712.
Za przytoczonymi liczbami kryje się oczywiście olbrzymi wysiłek ludzi, ich ogromne za angażowanie, przede wszy
stkim jednak wiele uratowane- go dobytku i mienia społecz
nego A przecież nie oez zna czenia jest też poważne doś
wiadczenie, jakie organa i si
ły OC zdobyły w toku tych akcji ratunkowych. Na trwałe weszły do historii obrony cy
wilnej przykłady ludzkiego poświęcenia, które pobudzają wyobraźnię oraz powodują chęć naśladowania. Nie było
by tych godnych podkreślenia efektów społecznego działania bez gorących serc i śmiałych umysłów. A samo uczestnictwo w czynie społecznym stanowi niepodważalną lekcję obywa
telskiego wychowania pozwa
lającego wznieść się ponad in dywidualne potrzeby. Dlatego ma tak duże znaczenie w wy, chowaniu ludzi dla obrony cy wilnej. Mikołaj PUCHINIEC
W trosce o nasze dzieci
Nie tak dawno poruszaliś
my na łamach „Klaksonu”
problemy z jakimi borykają się nyskie władze oświatowe zwłaszcza w zakresie stanu bazy materialnej szkół. Ponie
waż jest to jednak temat ży
wo interesujący większość zarówno starszych jak i młod
szych mieszkańców miasta postanowiliśmy do niego po
wrócić. Okazja tym większa, iż podczas październikowej sesji Rady Narodowej złożone zostało Sprawozdanie z reali
zacji uchwały Rady Narodo
wej Miasta i Gminy w Nysie z dnia 10 października 1985 r.
w sprawie poprawy bazy ma
terialnej niezbędnej dla pra
widłowego funkcjonowania o- światy na lata 1985—1988.
Przedstawiony w nim stan zaawansowania prac przy re
montach bądź rozbudowie nys
kich szkół niestety nie tchnie optymizmem. I tak przykła
dowo nie został ukończony w planowanym terminie re
mont kapitalny Szkoły Pod
stawowej Nr 3 przy ul. Kra
wieckiej. Zgodnie z Założenia
mi już od 1 września br. po
winien w niej zadźwięczeć dzwonek na lekcje. Wielokrot
ne monity, narady i interwen
cje niewiele pomogły. Ocenia
jąc obecny stan robót nawet laik zorientować się może w
nikłych szansach oddania o- biektu w kolejnym, wyznaczo
nym terminie tj. do końca br.
Wykonawcą remontu jest RPGKiM w Nysie.
Podobne pesymistyczne wieś
ci dochodzą i z innego placu budowy — Szkoły Podstawo
wej Nr 8.
W terminie natomiast odda
no po remoncie Szkołę Pod
stawową w Domaszkowicach.
Sami mieszkańcy wykonali na jej rzecz w czynie społecznym prace porządkowe wartości ok. 1,5 min złotych.
Rozpoczęły się prace w ra
mach remontu kapitalnego In
ternatu Zespołu Szkół Mecha
nicznych w Nysie. Termin ich zakończenia przewiduje się na przyszły rok. Dwie kolejne inwestycje, które poprawią bazę naszej Oświaty, to budo
wa szkół podstawowych na osiedlach Podzamcze i Sło
wiańska. Nieprędko jednak zostaną oddane do użytku od
ciążając tym samym inne te
go typu placówki.
W planie remontów kapital
nych na lata 1986—88 ujęte zostały remont i rozbudowa Państwowego Młodzieżowego Zakładu Wychowawczego Nr 2 w Nysie. Przeszkodę jednak stanowi brak wykonawcy.
(dk)
'— Młodzież działająca w Związku Socjalistycznej Mło
dzieży Polskiej odbyła konfe
rencję sprawozdawczo-wybor
czą, wybrała nowy zarząd za
kładowy jak też nakreśliła program działalności na naj
bliższą kadencję. W skład prezydium ZZ wybrani zosta
li: Eugeniusz Persona (prze
wodniczący), Danuta Kozubek, Genowefa Okońska, Aleksan
der Raróg, Tadeusz Juraszek, Mieczysław Kalinowski, Ry-
2 klakson
Zakładowe reminiscencje
10 kit temu
„Klakson” pisał
szard Kuzio i Piotr Dubiel (wiceprzewodniczący).
— Tak prezentowały się podstawowe wskaźniki pod koniec III kwartału: sprzedaż w cenach zbytu zrealizowano w 101,1 proc., eksport wyko
naliśmy w 100,2 proc., pro
dukcję samochodów w 100,1 proc., a wydajność pracy w 101,7 proc.
— Serdeczne gratulacje składa „Klakson’* mgr inż. Jó
zefowi Kaczmarczykowi. Jego projekt wynalazczy pt. „Pró
bnik narzędzi elektrycznych”
został wyróżniony przez Na
czelną Organizację Techniczną w Opolu.
— 12 listopada załoga naszej fabryki wręczyła sztandar Zespołowi Szkół Mechanicz
nych w Nysie.
— Fabryka odniosła sukces zdobywając I miejsce w punktacji ogólnej I Nyskiej Spartakiady Sportowej.
— Już wkrótce ruszy przy ul. Ogrodowej nowa stołów
ka. Trwajf ostatnie prace wy
kończeniowe. Inaugurację prze
widuje się na początek przy
szłego roku.
W Nr 17 „Klaksonu” zwró
ciliśmy się z apelem do wszystkich osób dysponują
cych zakładowymi pamiątka
mi o udostępnienie ich celem wykorzystania przy opracowy
waniu monografii ZSD.
Pierwszą osobą, która od
powiedziała na apel i to aż z dalekiego Białegostoku jest pan Eugeniusz Kurzyna — emerytowany pracownik fa
bryki. Przekazał na nasze ręr- ęe kilka historycznych już
zdjęć ze swego prywatnego albumu upamiętniających cie
kawe wydarzenia z życia za
kładowej społeczności. Dołą
czone do zdjęć opisy pełne są wspomnień i refleksji autora z minionych lat pracy w fa
bryce.
Za naszym pośrednictwem p. Kurzyna składa całej zało
dze serdeczne życzenia z o- kazji nadchodzącego jubileu
szu.Dziękujemy! Redakcja
29
listopada będzie ważnym dniem dla wszystkich obywa teli naszego kraju.Odpowiemy na py tania określone przez Sejm a stanowiące treść referendum.
Ciekawi opinii pracowników naszego zakładu poprosiliśmy kilku z nich o dokonanie oce
ny samych pytań oraz sprecy
zowanie oczekiwań jakie wią- żą z wynikami referendum.
* * *
Józef Sosulski — Rada Pra
cownicza (sekretarz)
Uważam, że pytania przed
stawione społeczeństwu jak i komentarz są anemicznie, mało konkretne. Nie mam gwaran
cji jako obywatel, że głosując
„za” dana mi będzie później możliwość wyegzekwowania przyjętego programu. Z doku
mentów nie wynika, że ja czy Sejm będziemy mogli spraw
dzić jak przebiega realizacja wytyczonych założeń. Także mało określone jest dla mnie pytanie drugie. Powinno za
wierać kilka konkretnych szczegółów do przyszłej Ordy
nacji Wyborczej do Sejmu i Rad Narodowych typu: okre
ślenie alfabetycznej listy wy
borczej, czy przyjęcie zasady, że nieskreślenie danego kan
dydata jest równoznaczne z po parciem dla wszystkich. Uwa
żam ponadto, że działająca partia jak i stronnictwa po
lityczne powinny mieć swój własny program ogłoszony przed wyborami, a obywate
le głosując na program popie
raliby tym samym określone
go kandydata. Widziałbym też utworzenie w parlamencie dru giej izby złożonej wyłącznie z praktyków i działaczy gospo
darczych, o szerokich upraw
nieniach w tej właśnie sferze.
Poruszane wyżej sprawy do
tyczą wprawdzie ‘kwestii szcze golowych, ale są dla mnie niezwykle istotne. Można się o nich jedynie domyślać „po
między wierszami”, nie zosta
ły bowiem wyraźnie sprecyzo
wane. Mimo tych zastrzeżeń będę głosował „za”, bo tylko z tym wiąże się nadzieja na lepszy byt nas wszystkich.
Wiele spodziewam się po wynikach referendum. Po pierwsze, że postawione zada
nia wreszcie będą realizowane.
Po drugie, iż ludzie, którzy się nie sprawdzili konsekwentnie zostaną rozliczeni. I po trze
cie wreszcie, że na stanowis
kach kierowniczych znajdą się
właściwe osoby tzn. takie, któ re będąc wierne własnym po
glądom potrafią je wdrożyć.
Jan Kotwa — związki zawo
dowe (przewodniczący) ' Pytania są dla mnie zrozu
miałe, konkretne, zawierają wszystkie problemy nurtujące naszą gospodarkę jak też do
tykają istotnych spraw spo
łecznych. Uważam, że najwyż
szy czas zorganizować takie właśnie referendum, gdyż co
raz ciężej jest żyć. Nie wierzę wprawdzie, że wszystko w 100 proc, uda się zrealizować, ale niech to będzie tylko 70 pro
cent, to i tak w naszej sytu
acji jest wiele. Nie możemy stać w miejscu, podjęcie ta
kiego zdecydowanego działa
nia jest koniecznością.
Na pewno powodzenie tego
NASZA SONDA
II ETAP REFORMY — REFERENDUM przedsięwzięcia zależeć będzie
od nas samych, o ile mental
ność ludzi na kierowniczych stanowiskach niższych szczebli się nie zmieni, to „góra” nie
wiele zdziała.
Stawiam na młodych. Nie trzeba bać się ich awansować.
Starsi z reguły przyzwyczaje
ni są do pewnych myślowych stereotypów i trudno ich zmie nić.
Brakuje mi jednak trzecie
go pytania: co będzie gdy nie uda się proponowanych roz
wiązań wdrożyć, Kto za to bę dzie odpowiedzialny?
Zbigniew Kundel — St.
mistrz wydziału PR-2.
Pytania referendum są prze
konywujące. Od społeczeństwa wymagać się będzie dużej doj
rzałości, gdyż do niego właśnie skierowane jest zapytanie o nasz dalszy los. Kierownictwo kraju wyszło z inicjatywą po
prawy bytu w krótkim okre
sie 2—3 lat. Wierzę, że będzie tak naprawdę. Tego przecież wszyscy oczekujemy.
Eugeniusz Persona — dział technologii.
Uważam, że jakkolwiek py
tania do referendum są czy
telne, niezbędnym jest zapoz
nanie się z ich rozwinięciem, czyli z „Celami i głównymi elementami programu uzdra
wiania gospodarki i demokra
tyzacji- życia politycznego”. Do piero to rzuca właściwe świa
tło na całokształt zagadnienia.
Trudno odpowiedzieć jed
nym zdaniem czego spodzie
wam się po wynikach referen
dum. Chciałbym, aby społe
czeństwo miało faktyczny wpływ na losy naszego kraju.
Należy wreszcie przestać dzie
lić nas na różne kategorie, jak miało to miejsce w przeszłoś
ci. Żadna inicjatywa, czy myśl ludzka nie powinna być z góry odrzucana. Nie mogą też funk cjonować w społeczeństwie sztuczne bariery np. religijne czy ideologiczne. Jeśli chcemy wyjść z trudnej sytuacji, w ja kiej znalazł się nasz kraj, mu- simy chcieć tego wszyscy.
Bogusław Patoła — operator podnośnika na wydziale PR-2.
Pytania są wg mnie jasne i przejrzyste. Uważam, że w naszej sytuacji społeczno-gos
podarczej nie mogą być bar
dziej konkretne. Przeprowa
dzenie takiego referendum jest konieczne, tak samo jak koniecznym jest czekający nas okres ograniczeń. Cala refor
ma musi zacząć się od dołu, każdy powinien rozglądnąć się, co mógłby zmienić wokół sie
bie. I wreszcie zacząć mniej mówić a więcej działać.
Myślę, że nie docenia się u nas młodych. Przeważa pogląd, że są mało doświadczeni i od
powiedzialni, by zająć się po
ważnymi sprawami. A tymcza sem oni bacznie wszystko ob
serwują, patrzą też jak wdra
żany jest II etap reformy. Nie można dzielić zagadnień na rozwiązywane przez młodych i starszych. Ci pierwsi mają więcej świeżości, koncepcji, czego przykładem choćby sze
roko propagowane giełdy ra
cjonalizatorskie. Ale cóż z te
go, czy te nowatorskie rozwią
zania są wprowadzane w ży
cie?
Ja sam czuję się na siłach dokonać szeregu usprawnień w pracy na wydziale, które po mogłyby może i starszym sta
żem kolegom. Zbyt dużo jest jednak barier1, okoliczności ta
kim działaniom nie sprzyjają
cym. Brakuje kogoś, kto tak na prawdę zająłby się młodymi pracownikami, doradzał, piloto wal, służył doświadczeniem.
Na naszym wydziale przewa
żają ludzie młodzi. W więk
szości też dążą do usprawnie
nia swojej pracy, ale niewielu jest w tym wytrwałych do końca.
Inż. Bronisław Szydłowski
— specjalista! technolog.
Pytania referendunf są dla mnie niejasne. Za dużo jest treści w pierwszym pytaniu, treści, która sama w sobie wymagałaby wyjaśnienia. Są wprawdzie komentarze w ra
diu czy telewizji, ale mało wy czerpujące i nie spełniają swej roli. Podany jest okres 3-letni wyjścia z kryzysu. Kto zagwa rantuje, że rzeczywiście jest
realny? Nie wynika także, kto będzie ponosił za to wszystko odpowiedzialność. Chyba spo
łeczeństwo, bo ono ma podjąć decyzję.
Nie wierzę też w tę obiecy
waną demokrację. Chyba jest śmiesznym pytać w referen
dum, czy obywatel chce pra
worządności. Czy to aż trzeba dawać pod głosowanie? Uwa
żam, że praworządność, to po
jęcie niewłaściwie kierowane do narodu, biorąc pod uwagę choćby funkcjonowanie samo
rządu pracowniczego czy związków zawodowych. Moim zdaniem — na przykładzie za
kładu — nie mają żadnych praw.
Józef Ostręga — ślusarz-spa wacz wydziału PR-2.
Pytania referendum są ogól
ne, nie wnikają „do dołu”. W komentarzu także operuje się hasłami ogólnymi, a przecięt
nemu obywatelowi chodzi przede wszystkim o własne podwórko. Ja np. chciałbym mieć bardziej kompetentne kierownictwo, żeby miało wię
ksze możliwości załatwienia wielu spraw. Kiedy dzisiaj ze
psuła mi się spawarka, wy
dzwaniałem przez pół dnia, że
by coś załatwić.
Przyjęty w założeniach, 2, 3 letni okres wyjścia z kryzysu także mnie nie przekonuje, na
wet mam wątpliwości, czy 10
Zarząd NSZZ pracowników ZSD podjął uchwałę która zainteresuje wszystkich związ
kowców zaopatrujących się w ziemniaki za pośrednictwem naszego działu socjalnego.
Osoby te zostały zwolnione od ponoszenia kosztów tran
sportu ziemniaków, którą to należność w całości pokrywa organizacja związkowa z włas
nych funduszy.
Jednocześnie kierujemy sło
wa uznania pod adresem dzia
łu socjalnego za wzorowe przeprowadzenie całej akcji zimowego zaopatrzenia załogi w ziemniaki i cebulę. Po raz pierwszy od wielu lat nie za
notowaliśmy w trakcie prowa
dzenia tej kampanii żadnych interwencji.
(dk)
lat pomoże nam wybrnąć z kło potów. Największe nadzieje wiążę ze zmianami w admini
stracji. W naszym zakładzie jest ponad 1000, jak ich nazy
wamy nierobów i my, produk
cja musimy na nich pracować.
Dużo się mówi o atestacji, ale wystarczy rozglądnąć się, ile osób „pochowanych” jest na etatach w magazynach, narzę- dziowniach, siedzą i gadają, a jak trzeba załatwić jakąś spra
wę, to nie ma z kim.
Absolwenci szkół wyższych i średnich nie podejmą się ro- bbty „przy młotku”, każdy chce lekko pracować i dużo zarobić. Od czarnej roboty są starsi. Niewielu jest młodych, jak ja, którzy tak ciężko pra
cują fizycznie.
Ludzie narzekają na niskie pensje, ale jest po prostu za dużo etatów, niektórzy sami nie wiedzą jaki mają zakres obowiązków.
Powracając do referendum, wiążę z nim nadzieję na po
prawę organizacji pracy, dzięki czemu ja sam będę mógł być efektywniejszy i więcej zaro
bić.
Chciałbym, aby referendum przeprowadzone było rzeczy
wiście w sposób rzetelny i de
mokratyczny 1 jego wynik od
zwierciedlał nastroje społeczeń stwa.
Dziękuję za wypowiedzi Zebrała i opracowała:
Dorota Klonowska
* * *
Od red.
Szczupłość szpalt gazety nie pozwoliła na zasięgięcie opinii większej ilości naszych praco
wników. Niemniej staraliśmy się wyszukiwać respondentów wśród osób prezentujących róż ne stanowiska zawodowe, o zróżnicowanym wykształceniu i wieku, by przedstawione o- pinie były choć w pewnym stopniu reprezentatywne dla całości załogi. Uderza skrajne nawet zróżnicowanie poglą
dów i postaw, od całkowitej aprobaty do zdecydowanej ne
gacji. Mimo rozbieżności pre
zentowanych zapatrywań z wszystkich wypowiedzi, nawet tych najbardziej krytycznych przebija szczerość i obywatel
ska troska o losy naszego kra-
• JU.
(Dokończenie ze str. 1)
uczestniczy wielu mieszkańców Nysy nie związanych bezpo
średnio z „ogródkami”. Mowa tu o cyklicznym organizowa
niu półkolonii, wczasów dla emerytów, jak też tradycyjnych imprez z okazji Dnia Kobiet, Dnia Dziecka czy Sylwestra.
Uroczyście obchodzony jest także Dzień Działkowca, któ
Wizyta działkowiczów
re to święto połączone jest zawsze z dożynkami. Jedną, z ostatnio przeprowadzonych ak
cji była loteria fantowa a przeznaczeniem uzyskanego do chodu na wsparcie nyskiego Caritasu. W każdą sobotę
miejscowa świetlica udostępnia na jest na organizację wesel.
, Obecnie przy ul. Mickiewi
cza istnieje ponad 900 działek obejmujących obszar 35 ha.
Prawie trzysta z nich użytku
ją pracownicy naszego zakła
du. Wielu czeka jeszcze w ko lejce, gdyż wkrótce obszar P.OJ). powiększyć się ma o- 8 ha tj. ok. 150 działek. Przed
stawiciele Zarządu zapewnili na spotkaniu z dyrekcją, iż nie przewidują większych
problemów z przydzieleniem ogródków pracownikom ZSD.
Zaprosili także kierownictwo zakładu do odwiedzenia swe
go gospodarstwa. (dk)
klakson 3
Rozwój terytorialny, zatrudnienie, etapy rozwoju
Pewne wyobrażenie o wy
stępujących anomaliach daje wysoce zróżnicowany stan za trudnienia, który w różnych okresach lat 1947-1950 kształ to wał się inaczej. Jak łatwo zorientować się zmiany ka
drowe odbywały się w stosun kowo wysokim procencie we wszystkich grupach pracow
niczych, kierownictwa nie wy łączając. Z niedociągnięć ja kie są widoczne to nikła, lub żadna ilość uczniów i gwał
towny zanik pracowników grupy inwestycyjnej. Najwyż sze zatrudnienie notujemy pod koniec 1948 roku — 512 pracowników, a najniższe w końcu 1950 — 352 pracowni ków.
Występujące tendencje moż naby wytłumaczyć tym, że w stadium przygotowawczo-orga nizacyjnym zakładu przewa- Po burzliwym okresie przy
gotowawczo-organizacyjnym i pierwszych tonach wyrobów, wydawałoby się, że rok 1949 przeniesie względną stabili
zację produkcji przemysło
wej i zatrudnienia. Tak się jednak nie dzieje, ponieważ w rozwoju i działalności prze myślowej fabryki występują różnego rodzaju anomalie i nieprawidłowości, które utru-
• dniają normalizację stosun
ków wewnątrzzakładowych, utrzymanie określonego toku produkcji, w . tym także właś ciwe zarządzanie przedsię
biorstwem. Do nich zaliczyć wypada częste zmiany perso nalne na stanowiskach kie
rowniczych, dużą fluktuację
pracowników i braki zaopa- . _ _ JH trzeniowe, a ponadto, jak już żało zapotrzebowanie na lu- podkreślałem, niskie kwalifi
kacje załogi i brak odpowied nich kadr technicznych z wy maganym wykształceniem.
W tym przypadku jest rzeczą ważną i istotną, że na rok 1949 sporządzono po raz pierwszy szczegółowy plan produkcji, który określa śród ki materialne i finansowe do jego realizacji jak i, pełny asortyment wyrobów do wy
konania.
Jednak wykonanie zadań nie przebiegało zgodnie z za
łożeniami planowymi. Wiele wyrobów z asortymentu uję
tego w planie w ogóle nie weszło do produkcji, z kolei inne wielkości były przekro
czone lub zaniżone. Uderza duża rożnorodność wyrobów wykonywanych poza planem i to w dużych ilościach. Wska zywałoby to na luźny wybór wyrobów metalowych i pew ną dowolność w traktowaniu planu prokukcji, co więcej, na brak rzeczywistego roze
znania w aktualnych potrze
bach rvnkowvch.
dzi o mniejszych kwalifikac
jach — lub bez - zowywanie, roboty wawcze itp.), w szym zaś czasie, wzrostu produkcji zacji. w wyrobach, nia co do kwalifikacji trudnionych pracowników ro
sły. Wielu więc zatrudnionych, a zwłaszcza kobiet, które do jakiegokolwiek zawodu nie były absolutnie przygotowa
ne, po prostu nie znajdowa
ło dalszego uzasadnienia do pracy i zwalniały się.
W lutym 1949 roku fabry
ka zmienia nazwę na „Zjed
noczenie Fabryki Okuć i Sprzętów Metalowych — Przedsiębiorstwo Państwowe Wyodrębnione — Zakład Nr 10”, Nysa ul. Słowiańska 16.
Przejęcie formalne przez za
kład uprzednio wymienio
nych fabryk „Kalesse” i „Pri- missima” po ich komasacji zostało dokonane z powoła-
$ilem się na § 73 Rozporzą
dzenia Rady Ministrów z dnia 30 stycznia 1947 r. w
- (odgru- przygoto- późiniej- w miarę i specjali wymaga- za-
dniach 20-24 maja 1949 r. w Bytomiu. Z tą chwilą nale
żało oczekiwać, że powstały tą drogą zakład przemysłowy stał się w sensie formalno- -prawnym i w rzeczywistości samodzielnym organizmem go spodarczo-przemysłowym. Tak jednak nie było, ponieważ Regionalna Dyrekcja Plano
wania Przestrzennego w Ka
towicach, krańcowo odmien
ną od poprzedniej decyzją nie wyraziła zgody na budo
wę fabryki wychodząc z za
łożenia, że przestrzeń tą prze znaczono pod budowę nowej dzielnicy w Nysie. Sprawa ponownie więc utknęła w martwym punkcie, jakkolwiek do tego czasu środki inwesty cyjne na uruchomienie fabry
ki pochłonęły ponad 30 milio nów złotych. Tylko dzięki skutecznym interwencjom na szczeblu centralnym spór roz
strzygnięto na korzyść zakła
du. Fakt ten, niestety jak wie le innych zaważył w pew
nym stopniu na wynikach przedsiębiorstwa w omawia
nym okresie.
Zwrotnym punktem w roz
woju zakładu miał się stać plan budowy bocznicy kole
jowej. Zamierzenie na ówczes
ne warunki — śmiałe, ale mało realne. Jak wiadomo bocznicy kolejowej w fabry
ce nie zbudowano * do dziś.
Nie należy więc się dziwić, że w wyniku splotu tych wszy
stkich okoliczności inwestycje w przedsiębiorstwie się za
chwiały i nie mogły ruszyć z miejsca. Ną przyznanych na ten cel 59.191 tys. zł zakład wykorzystuje zaledwie 4.547 tys. zł a więc tylko 7,6 proc, całej . sumy. Nie zrealizowano wtedy takich obiektów, jak np.
budowę* hali wyrobów blasza
nych, trafostacji i urządzeń warsztatu szkolnego. Mając powyższe na uwadze dopiero rok 1949 należy uznać za koń
czący okres przygotowawczo-
z
-organizacyjny zakładu żarów no w sensie formalnym jak i faktycznym.
Lata 1950-1952, to osobny rozdział w historii fabryki.
Charakteryzuje się tym, że na stępują w tym okresie istot
ne zmiany w produkowanych wyrobach, przy czym zmiany w dotychczasowym profilu pro dukcji zakładu występują dwu krotnie. Pierwsza zmiana, z początkiem roku 1950 doty
czy specjalizacji w zakresie wytwarzania sprzętów meta
lowych. W tym przypadku za
kład rezygnuje z produkcji łóżek wszelkich typów i sia
tek materacowych, którą prze kazuj; Zakładowi Nr 13. Dru ga zmiana ma miejsce z po
czątkiem roku 1952 i w swych założeniach przewiduje zupeł
ną i całkowitą zmianę istnie
jącego charakteru produkcji.
Przedsiębiorstwo ma bowiem podjąć budowę nadwozi spe
cjalnych na mocy Uchwały Prezydium Rządu PRZ Nr 41/S z dnia 10 marca 1952 roku.
Zadanie, wydawałoby się, po
nad miarę przedsiębiorstwa i jego załogi, bez głębszych tra
dycji przemysłowych, a w za
kresie budowy nadwozi samo chodowych w szczególności.
Skromna kadra pracowni
ków i podstawowych kwali
fikacjach rzemieślniczych i ro
botnicy, praktycznie bez żad
nego przygotowania i doświad czenia w tej dziedzinie, po
dejmują trud opanowania w krótkim czasie produkcji nad
wozi samochodowych specjal
nego przeznaczenia. Obserwu
je sic dynamiczny wzrost za
trudnienia, który odbywa się na drodze naboru absolwen
tów szkół zawodowych z te
renu całego kraju i innych pracowników niezbędnych do uruchomienia i opanowania no wego typu produkcji wysoce przemysłowej. Duże braki od
czuwa się w kadrze technicz
nej, która praktycznie nie ist-
nieje w zakładzie albowiem w jej składzie nie ma ani jed
nego inżyniera, ani technika.
W latach 1950-1952 zatrud
nienie rzeczywiste systematycz nie wzrasta, by pod koniec 1952 roku osiągnąć liczbę naj
wyższą — 587 pracowników, w tym 90 kobiet. Przekracza więc ono po raz pierwszy za
trudnienie z roku 1948.
W międzyczasie, na podsta
wie Zarządzenia Ministra Prze mysłu Ciężkiego z dnia 1 stycz nia 1951 r. zakład zmienia na
zwę na: FABRYKA SPRZĘ
TÓW METALOWYCH „ZA
CHÓD” i podlega teraz Za
rządowi Przemysłu Wyrobów Metalowych w Poznaniu. Re
sortem jest Ministerstwo Prze mysłu Drobnego i Rzemiosła.
Przestawienie się z dniem 1 czerwca 1952 r. fabryki z produkcji szaf, kaset i kas pan cernych na budowę nadwozi samochodowych typu specjal
nego wymagało całkowitej re
organizacji przedsiębiorstwa w tym także przebudowy i roz
budowy urządzeń fabrycznych.
Uchwała Rządu w tej mierze postanawiała poza tym wypo
sażenie jej w odpowiednie ma szyny, sprzęt, dokumentację prototypową i... kadrę inżynie rską w postaci specjalistów od budowy nadwozi samochodo
wych.
Do tego momentu czynne były zasadniczo hale produk
cyjne „A”, „B” i „F”, które wymagały jednak pewnego przystosowania ich do nowych warunków produkcji. Na cele te przeznaczono 9.242.500 zło
tych. Powiększono powierzch
nię produkcyjną o około 4500 m2, powierzchnię magazynową o około 2500 m2 oraz teren fa
bryki o dalsze działki w jej obrębie.
Dla sprostania napływo
wi nowych pracowników prze widziano odbudowę budynków z przeznaczeniem na hotele robotnicze. Adaptuje się do tych wymogów budynki uzy
skane z PMRN przy ulicach;
Ogrodowej 2, Marcinkowskie
go 8, Chopina, Prudnickiej i 1 Maja.
W chwili rozpoczęcia wspom nianej produkcji fabryka sta
ła się przedmiotem rozmaitych eksperymentów organizacyj
nych. W grę wchodzą tutaj:
nowy sposób obiegu dokumen
tacji warsztatowej, zarobko
wej, wypracowanie nowych form organizacji produkcji i zarządzania, wypracowanie no
wych technologii, oprzyrządo
wania itp. Ze względów pra
ktycznych utworzono odrębny dział produkcji, któremu pod
porządkowano:
1) Wydział Przetwórczy
„TN”, w skład którego wcho
dziły dwa odziały: prasowni i obróbki ręcznej. Kierownic
two wydziału sprawował inż.
W. Czerechowski.
2) Wydział Nadwozi do którego należy wykonaw
stwo szkieletów nadwozi łącz
nie z montażem nadwozia z podwoziem. Kierownikiem wy działu jest M. Woźny.
3) Wydział Wykańczalni
„TW” zajmujący się wykańcza niem i wyposażaniem nadwozi na gotowo. Wydziałowi podle
ga magazyn półfabrykatów.
Kierownictwo nad całością sprawuje inż. T. Bartoszek.
Zostały zorganizowane takżd pozostałe komórki funkcjonal
ne fabryki. Powstają działy:
Głównego Technologa, oddział prototypowni, kontroli technicz nej, planowania i organizacji, głównego mechanika, inwesty.
cji, usprawnień i racjonali
zacji, mechanizacji, BHP, za
opatrzenia i zbytu.
c.d.n.
Wyjątkowo sprawnie prze
biegła w tym roku akcja zi
mowego zaopatrzenia pracow
ników w płody rolne — ziem- <
niaki 1 cebulę. Jej organiza
tor, dział socjalny, przypisuje to zarówno lepszemu niż w ubiegłych latach zdyscyplino-
4 klakson
SW się zimy raśe boimy
waniu pracowników jak i włas nej większej operatywności.
Dobry początek dało szczęśli
we ulokowanie zamówień, co z uwagi na dużą konkurencję nie byłe łatwe, gdyż jak wia
domo zbiory ziemniaków w br, należały do mniej uda
nych.
Cała akcja trwała 24 dni.
Mogła być przeprowadzona w
jeszcze szybszym tempie, ale nie pozwalały na to przyczy
ny od zakładu niezależne. Pło
dy rolne udało się zakupić na dość korzystnych warunkach, bo w cenie: ziemniaki 1460 zł i cebula 28 zł. Dodatkowo za przywóz ziemniaków do miej
sca zamieszkania pracownicy uiszczają koszty transportu.
Ogółem zakład nabył 120 jon
ziemniaków i 16,5 tony cebuli.
Twierdzenie, że kampania przeprowadzona została wy
jątkowo sprawnie nie jest równoznaczne iż była lekką dla pracowników działu so
cjalnego. Jego kierownik Ka
zimierz Toszek kieruje słowa uznania za dobrą pracę pod adresem wszystkich swoich pracowników, szczególnie pod-?
kreślając zaangażowanie Mie
czysława Żaka i Marii Bone- wicz. Akcja spotkała się ze zrozumieniem i innych komó
rek zakładowych. Nieocenioną była pomoc kierowcy tran
sportu Jana Gaba i Rainhol- da Krzemcckiego — prac, działu HA. Zawsze też liczyć można było na pracowników Narzędziowni.
Należy mieć tylko nadzieję, że ta dobra passa utrzyma się przez następne lata. (dkj
Te kamienne posągi uchwycił nasz fotoreporter w swym obiektywie podczas zwiedzania Budapesztu
Folo: Z. Walewski
. — ■■■■...■ ...
Przeastawiając niedawno na łamach „Klaskonu” pracę Ko
ła ZSMP działającego przy TT i HA jego przewodniczą
cy — Eugeniusz Persona obie
cał wszystkim zorganizowanie w przyszłości wspólnego ogni
sk?..
O tym, że z obietnicy tej wywiązał się wiedzą najlepiej Ci pracownicy naszego zakła- ou, którzy odwiedzili 23 i 24 października otmuchowski o- srodek wypoczynkowy. Ponad 30 osób przyjemnie Spędziło tam piątkowe popołudnie oraz sobotę zabierając na tę eska
padę cale swe rodziny. Było zapowiedziane ognisko z pie
czeniem kiełbasek . dyskoteka, liczne gry i zabawy. Frajdę mia'y zarówno dzieci jak i rodzice Nie było rzecz jasna problemu z noclegiem, gdyż o tej porze roku otmuchowskie domk' świecą już pustkami.
'vypada życzyć tylko więcej p.~ cbnych imprez a na brak zainteresowania nimi ze stro
ny załogi nikt na pewno nie
Dwanaście łat temu iw 1975 r.) Państwo zrezygnowało z pobierania podatku od wyna
grodzeń, ściąganego bezpośred nio z poborów pracownika. W to miejsce został wprowadzo
ny podatek wyrównawczy (po
•W'tej określonej sumy rocz
nych przychodów), który jak się okazuje płaci w kraju tyl
ko nieco ponad ćwierć milio
na obywateli. Rozwiązania II etapu reformy przewidują zno wu wprowadzenie powszechne go podatku od dochodów oso
bistych.
Zamierzenia te ze zrozumia łych względów nie budzą en
tuzjazmu wśród ludzi pracy, tym bardziej, że nie wiadomo jaki zostanie ustalony próg
będzie narzekał. Brawo kolo przy TT i HA!
* * *
Jedną z inicjatyw ZZ ZSMP w ramach obchodów zbliżającego się Jubileuszu Za
kładu było rozpisanie konkur
su na plakat 40-lecia. Specjal- nie wyłoniona komisja na cze
le z dyrektorem mgr inż. Ka
zimierzem Donatem dokonała 21. X. oceny nadesłanych prac.
Za najciekawszy uznano projekt inż. Zygmunta Stoja- nowskiego — prac. TK-1. Pla
kat ten zostanie skierowany do druku i podobnie jak znak graficzny obchodów 40-lecia stanowić będzie ich wizualny symbol. II miejsce zajęła pra
ca autorska mgr inż. Piotra Gondka — prac. TK, a trzecie inż. Jana Gurmińskiego (TT-5). Przyznano także dwa równorzędne wyróżnienia. O- trzymali je: Monika Piszczyk, lat 13, córka Grażyny — pra
cownicy TT-5. oraz zatrudnio
ny na PR-1 Paweł Mnich.
Wszystkie plakaty wykorzy
stane zostaną jako elementy propagandowo-wizualne w trakcie obchodów jubileuszu.
Organizację młodzieżową re
prezentował w konkursowym jury przewodniczący Zbigniew Woźniak.
Gratulujemy zwycięzcom!
Podatki
wymiaru podatku. Rozważane są dwie koncepfcje: pierwsza to objąć podatkiem wszystko co jest powyżej średniej płacy krajowej, druga zaś przyjąć za dolny próg tzw. minimum socjalne. Ńie ma także jasno
ści poglądów co do tego czy uwzględniać w konstrukcji po datku sytuację rodzinną po
datnika. Niektórzy twierdzą, że kwestie te powinien rozwią zywać system opieki społecz
nej i zasiłków.
W uljjegłym roku z tytułu podatku Wyrównawczego do kasy państwa wpłynęła suma 3,5 mid zł, co stanowiło za
ledwie 1,4 proc. ogólnych wpływów budżetowych. Na co więc liczy ministerstwo finan sów? Oto jedno z pytań, na które brak odpowiedzi w za
łożeniach II etapu.
(■w)
REDAKCJA
■ —-— --- —.1"1 - - 'i
Floiianem Fiszerem-kserownikiem wydziału elektrycznego
— Zadaniem kierowanego przez Pana wydziału jest u- trzymanie w ruchu ciągłym wszystkich urządzeń elcktrycz nych w zakładzie — od żarów ki po prasy i suwnice. Na barkach ilu osób spoczywa ten obowiązek?
Wydział elektryczny (ME-2) zatrudnia ogółem 37 pracow
ników, w tym tylko trzech na etatach w administracji. By
ła to liczba niewielka nawet przed wdrażaniem nowej pro
dukcji, co więc powiedzieć można teraz, kiedy zaczął już pracę wydział nowych urucho
mień. Uważam, że stan zało
gi na ME-2 powinien się co najmniej podwoić, aby w ter
minie mogły być przeprowa
dzone wszystkie remonty i przeglądy a tym samym wy
eliminowane przestoje z naszej winy.
— Co więc stoi temu na przeszkodzie?
Niskie zarobki. Tylko star
si stażem pracownicy nie my
ślą o zmianie pracy. Młoda kadra ciągle wędruje rozglą
dając się za miejscem lepiej płatnym. Pracownik przycho
dząc do mnie ze skierowa
niem i Działu Kadr informo
wany jest o warunkach ma
terialnych i przeważnie więcej się już nie widzimy. Jest pod bo kiem Mleczarnia, ZWSE, a to dla nas duża konkurencja. Za
bierają nam często bardzo dobrych fachowców.
— Słyszałam o utworzeniu nowej specjalności — elcktrycz ncj — w naszej szkole przyzakła dowej. Może jej absolwenci ustabilizują nieco sytuację ka
drową na ME-2?
Wiążę z nimi duże nadzie
je. Do klasy tej uczęszcza o- becnie 17 uczniów. Przydziele
ni są oni do naszego ■wydzia
łu i odbywają tu praktykę.
Jest to bardzo ważne, gdyż jest to dla nich jednocześnie okres adaptacji w zakładzie.
Absolwenci Zasadniczej Szko ły Elektrycznej, jaka w Ny
sie funkcjonuje boją się pod
jąć w ZSD pracę, gdyż przy
gotowani są raczej ogólnie i orientują się, że brak im wy
starczających wiadomości dla sprawdzenia się na wydziale elektrycznym. Dlatego też tak wielką nadzieję wiążę z no
wą klasą w naszej szkole przyzakładowej. Liczę, że przynajmniej 10 uczniów zo
stanie w zakładzie.
Nysa Południe — bloki mieszkalne przy ul. Kusocińskiego.
▲
— Jakie urządzenia przyspa rzają Wam najwięcej proble
mów? *
Nowymi dla nas urządzenia
mi są prasy z Erfurtu do pro
dukcji „Poloneza”, o których utrżymanie w sprawności dbać muszą naprawdę dobrzy spe
cjaliści. Inny problem, z po
zoru tylko błahy, to obsługa urządzeń elektrycznych w za
kładowych obiektach socjal
nych typu stołówka, żłobek czy przedszkole. Sprawa ta jest niedograna. Faktycznie, u- suwanie awarii i konserwacji dokonywać powinni fachowcy zabezpieczeni przez dział HA.
Ponieważ jednak my jesteśmy
„pod ręką” a naprawy zwy
kle muszą być ekspresowe do
konują ich elektrycy zakłado
wi. Mimo, że są dobrymi fa
chowcami, obsługując produk
cję nie stykają się na codzień z patelniami elektrycznymi, wyparzaczami czy lodówkami.
Niechętnie więc idą usuwać awarie tych urządzeń, nie czu- jąc się pewnia przy ich na
prawie.
— Czy maszyny i urządze
nia jakimi dysponuje Wasz Warsztat są wystarczające do potrzeb?
Biorąc pod uwagę zakres remontów i przeglądów warsz tat jest bardzo mały. Ńie ma
jąc możliwości poszerzenia go na własnej hali, staramy się wygospodarować miejsce na warsztaty podręczne na ha
lach produkcyjnych. Udało się to nam dotychczas zrealizo
wać na wydziałach PR-2 i PR-5. W zasadzie poza jed
nym urządzeniem — podnoś
nikiem P-100, nie posiadamy nic więcej. Silniki nawija się praktycznie rękoma. Nie ma na
rzędzi, które pozwoliłyby uzwo jenia w cewkach przy nawija
niu równo ułożyć czy też je policzyć. Zamówiłem nowe pod nośniki na podwoziu jezdnym o napędzie spalinowym, szu
kamy też producenta urządzeń do nąwijania cewek. Patrząc realnie, uważam, że dopiero w przyszłym roku uda się spra
wy te sfinalizować z uwagi na trudności u wykonawcy.
Chcemy w wogóle utworzyć oddział specjalizujący się w na prawie precyzyjnych urzą
dzeń. dosiadamy już wymaga
ne akceptacje. Wydział zwięk
szył by się przez to o ok. 6 etatów.
— Jaki przyjęliście system pracy?
Foto: Z. Kwiecień
Od kilku miesięcy każdej brygadzie podporządkowany został określony wydział, pro- . dukcyjny. Pracownicy więc sami wiedzą, co do nich na
leży, wprowadzają wiele ■włas
nych usprawnień, czują się niejako gospodarzami wydzia
łu. Wytworzyła się przez to lepsza atmosfera pracy. O tym, że jest to dobre rozwią
zanie świadczy fakt, iż od czterech miesięcy nie było żad nego postoju z naszej winy.
Największe słowa uznania chciałbym skierować pod ad
resem starszych stażem pra
cowników. Wzięli oni na swo
je barki (z konieczności) po
zostawanie po godzinach, nie patrzą na zmęczenie, na przer
wę śniadaniową. Czują się od
powiedzialni za wykonywaną pracę i wpajają to młodszym kolegom.
Tych „nadliczbówek” jest bardzo dużo, gdyż do wyko
nania prawie połowy prac ko
nieczne jest wyłączenie napię
cia, a na to tylko pozwolić sobie możemy w nocy, w wolne soboty, niedziele i święta.
— Co jest najczęstszą przy
czyną awarii?
Oceniam, że na równi wi
nę tu ponoszą wyeskploato- wane urządzenia jak i brak wyobraźni pracownika. Zwłasz cza osoby pracujące w syste
mie akordowym zdają się nie rozumieć, że maszynie też na
leży się odpoczynek. Nierzad
kie są dewastacje urządzeń, giną światełka, które można wykorzystać do dyskotek, części do spawarek nieosiągal
ne z reguły na rynku.
W okresie jesieni i wiosny nagminnie odcinane są wtycz
ki od przewodów, jak też wy
rywane gniazdka. Zjawisko to już teraz daje się zauważyć.
Podejrzewam, że znacznie przyczyniają się do tego chło
porobotnicy, dla których je
sień jest „gorącym” okresem prac w gospodarstwie.
Korzystając z okazji chcial- bym się zwrócić z apelem do wszystkich pracowników za
kładu o oszczędne gospodaro
wanie energią elektryczną. W okresie szczytu jesienno-zimo
wego kary za przekroczenie limitu energii są bardzo wy
sokie i codziennie gościmy kontrole z Zakładu Energetycz nego. Obecnie urządzenia ja
kimi zakład dysponuje są szczególnie energochłonne, a limit zużycia energii zwiększa się tylko minimalnie. A nie
rzadko widzimy włączony grzejnik elektryczny w biurze czy oświetloną całą halę pro
dukcyjną dla dwóch robotni
ków. Wykażmy więcej wy
obraźni.
— Dziękuję za rozmowę.
Notowała:
DOROTA KLONOWSKA
klakson 5
Balatonu urok
Fragment Balatonu z uwidocznionymi w dali murami zamku w Tihany.
Dzięki inicjatywie Zarządu Zakładowego ZSMP przy wy
datnej pomocy z-cy dyrektora ds. handlowych Romana Ra- wiuka oraz komandora, naszej sekcji żeglarskiej Zbigniewa Wawrzkiewicza, udało się w tym roku nawiązać kontakt ze znanym śląskim klubem że
glarskim „Gwarek” w Zabrzu.
W efekcie tych znajomości, po raz pierwszy nyscy żeglarze mieli możliwość żeglugi po Balatonie. Do naszej dyspozy
cji stanęły trzy jachty w do
wolnym terminie. Rozpoczęło się poszukiwanie sterników kompletacja załóg. W maju wszystko już było dopięte Pierwsza załoga wybrała ter
min lipcowy — jak się póź
niej okazało niezbyt pod względem pogody fortunny. Po zostałe dwie postanowiły trzy
mać się razem i zdecydowały, iż popłyną w kończącym sezon rejsie wrześniowym.
Deszczowe lato szybko mi
nęło i wreszcie 5 września au
tokarem „Gwarka” wyruszy
liśmy na podbój Balatonu. Za wyjątkiem sterników, którymi byli Piotr Wróbel oraz piszą- cy te słowa, pozostali członko
wie załóg w przeważającej większości mieli mieć pierw
szy kontakt z wodą i żaglami.
Bazar w Balatonfured.
Byli to młodzi pracownicy na szego zakładu — członkowie ZSMP.
Po męczącej, nocnej podró
ży, na szczęście bez sensacji na sławnej w br. węgierskiej granicy, nad ranem 6 wrześ
nia dotarliśmy do naszej bazy wypadowej, którą był port ALSOORS. Pierwsza miła nie
spodzianka to przywitanie
; wszystkich załóg tradycyjną lampką wina na nabrzeżu, przez przeuroczego „starego
■zejmana” Frania Bugdola — stałego rezydenta klubu „Gwa ' rek” nad Balatonem. Wreszcie przejmowanie jachtów, spraw
dzanie wyposażenia, przegląda 'nie żagli i silników, pakowa
nie góry bagaży i wiktuałów.
, Wieczorem następna niespo-
6 klakson
dzianka — uroczysta kolacja powitalna w miejscowej re
gionalnej restauracji o wdzię
cznej nazwie „Halasztanya”.
Dla ciała była zupa rybna, bo- gracz, naleśniki w czekoladzie i gąsiorki miejscowego wina, a dla duszy cygańska orkies
tra. Ach, jak oni grali. Takie wykonanie śpiewu skowronka, czy czardasza można usłyszeć tylko na Węgrzech. Na otrzeź
wienie Franio Bugdoł wyświe
tlił nam video film pokazują
cy mniej przyjemne strony Balatonu, Nakręcony 2 lata wcześniej przez ekipę tvp, zre sztą ‘zupełnie przypadkowo znajdującą się w. Alsoors, po
kazywał sztorm ’’z kierunku południowego, z którego port ten nie ma żadnej osłony. Do
chodząca do 2 metrów wyso
kości fala powodowała, że jachty dosłownie wyrzucane były na betonowe nabrzeże. W obawie przed podobną przygo
dą postanowiliśmy na drugi dzień opuścić gościnny ale niebezpieczny port.
Przy wspaniałej słonecznej pogodzie (temp. 30°C i więcej), która miała nam towarzyszyć przez pozostałe 18 dni, wyru
szyliśmy wędrówkę po wę
gierskim, morzu. A jest to rze
czywiście akwen jedyny w swoim rodzaju.
Balaton jest największym je ziorem w zachodniej i środko
wej Europie. Jego powierz
chnia wynosi 595 km2, długość linii brzegowej 197 km. Dłu
gość jeziora wynosi 77 km a największa szerokość 14 km.
Balaton jest jeziorem płytkim, przeciętna głębokość wynosi 3,5 m, największa koło Tiha
ny 12,4 m. Brzeg północny o- tMczają przeważnie wzgórza pochodzenia wulkanicznego, na ich południowych stokach roz
łożone są winnice. Strona po
łudniowa to urodzajna dolina, a wzdłuż tego brzegu rozciąga się sięgająca nieraz kilkuset metrów płycizna po czym dno ulega gwałtownemu obniżeniu do 5 m.
Zerowy poziom lustra wody znajduje się na wysokości 104 metrów nad poziomem morza.
Woda Balatonu jest miękka, słabo alkaliczna, o ponad prze ciętnej radioaktywności. Spe-
wlasnv
. /cyficzny kolor woay i jej ma
ła przejrzystość spowodowane są wielkimi ilościami drobne
go planktonu oraz zmąconymi na dnie drobnymi ziarenkami piasku i mułu. Temperatura wody dochodzi latem do 27°C.
Z żyjącyćh w Balątonie 40 ga
tunków ryb. ogólnie znanych jest 15 gatunków. Do najbar
dziej cenionych należą: szczu
pak, boleń, karp, sandacz. Zy- ją tu też olbrzymie sumy.
Spreparowany łeb oraz foto
grafie zrobione tuż po złowie
niu udało nam się zobaczyć w jednym z ośrodków. Olbrzym ten ważył 63 kg i mierzył 204 cm. Złapany został na przynę
tę z maleńkiej uklejki za po
mocą wędki bambusowej z linką zamiast żyłki. Walka z sumem trwała 6 godzin. Nasze próby urozmaicenia menu ba- latońską rybką przynosiły na ogół mizerne efekty.
Burze powstają tu łśardzo szybko, a w czasie sztormu największe fale uzyskują 7 metrów długości i 2 metry wysokości. Te na szczęście orni
Nasze jachty przycumowane przy nadbrzeżu w Balatonlelle
nęły nas, jakkolwiek stacje brzegowe kilkakrotnie sygna
lizowały możliwość ich nadej
ścia. Na wodzie za wyjątkiem dojść do portu zabronione jest używanie silników, a także za nieczyszczanie jeziora jakimi
kolwiek odpadkami i detergen tami. Przepisów tych surowo pilnuje węgierska milicja wo
dna. zwana przez naszych że
glarzy „randżersami”, która — o czym mieliśmy później mo
żliwość się przekonać — nie jest nam zbyt przychylna.
Już w pierwszym porcie BALATONFURED zoriento
waliśmy się że w zasadzie jest tu już po sezonie. Na’ o- goł bez kłopotów znajdowaliś
my miejsce przy nabrzeżu, co podobno w lipcu i sierpniu gra niczy niemal z cudem. Więk
szość kramów, butików i ka
wiarenek była także pozamy
kana. Mimo tego, to co zosta
ło wystarczało nam aż nadto.
Szczególnie w BADACSONY
— miejscowości znanej z uprą wy winorośli, gdzie trafiliśmy akurat na święto winobrania, a która była jednym z miejsc spotkań naszej 8 jachto
wej armady. Wielu naszych żeglarzy przekonało się, że nie na darmo „Sziirkebarat”
zostało uznane w świecie za jedno z najznakomitszych i mocnych win.
Pogoda, jak już wspomnia
łem, była dla nas wyjątkowo łaskawa, codziennie ponad 30 stopniowe upały z nawiązką rekompensowały nam krajowe deszczowe lato. Miała jednak swój minus szczególnie doku
czliwy dla żeglarzy — prawie kompletny brak wiatru. Po
wodowało to, że nasze przelo
ty od portu do portu trwały nieraz po kilkanaście godzin, w czasie których jedynym u- rozmaiceniem była kąpiel w jeziorze. Mimo to pozostawało dość czasu aby zwiedzić miej
scowości, do których zawija
liśmy. Pięknie było w Tihany gdzie po wydrapaniu się na zamkową górę z tarasów roz
pościerał się wspaniały widok na obie części Balatonu. W o- góle, szczególnie wybrzeże po
łudniowe stanowi jedną cią
gnącą się wzdłuż całego brze
gu jeziora plażę. Piaszczyste dno i przytulny charakter po
szczególnych miejscowości ką
pieliskowych stwarzają nad wyraz dogodne warunki do wypoczynku. Jeśli dodać, że mnóstwo pań na plażach pre
feruje styl toples to trudno się dziwić, że niechętnie roz
stawaliśmy się z tym brzegiem.
Odwiedzając kolejne porty dotarliśmy do zachodniego krańca jeziora, do miejscowoś
ci KESZTHELY — najstarsze go i największego miasta nad brzegami Balatonu. Stąd au
tobusem miejskim udaliśmy się do HEVIZ — znanego mię
dzynarodowego kurortu z je
ziorem leczniczym, którego woda ma stałą temperaturę 30°C. Tryskająca z głębiny wo da cieplicowa zawiera gazy, które przedostając się przez pokrywający dno jeziora
stwierdziliśmy że czasy rych Polacy cieszyli Węgrzech sympatią i niem minęły bez śląc pierwsze dlatego, że w naniu do Niemców z i Austriaków, na któr zasadzie opiera się cal tejsza turystyka, jesteśi dzo ubogimi krewnyn drugie, handlowe zacięc których naszych pseud tów napsuło wiele złej szczególnie wśród władz jawem tego jest np. tat mieszczona przy wejś<
bazar w Balatonfured sem po polsku zabrani handlowania (patrz zdj Póki co, nam świeciło i dni mijały szybko, było wracać w pobliże bazowego, ale jeszcze j dze neofitów żeglarstwa chrzest. Urządziliśmy BALATONLELLE, jak cja każę z zachowanie nego ceremoniału. Swi pieczeni żeglarze ze st w oczach przechodzili i ne tortury, aby wreszc krzepieni kanapkami z tern paść na kolana Prozerpiną i Neptunem sięgając dozgonną w żeglarstwu i jego trać Ostatnie dwa dni u]
nam w Alsoors na czyś:
i myciu jachtów, ści masztów i olinowania końcu załadować je na które zaczepione do „ miały razem z nami do kraju. Jazda „nys dwutonowym ciężarem ku nie należy do przyjei Kilkanaście godzin spęd w samochodzie uroz nam jednak węgierscy robiąc dokładny przegl szych bagaży z częściom biórką jachtu włącznie, dzeni brakiem efektu p<
szlam torfowy zyskują niezwy
kłe właściwości lecznicze, szczególnie dla chorych na reu matyzm i zapalenia stawów.
Mimo braku tych przypadłości na wszelki wypadek wymoczy
liśmy się przez kilka godzin w śmierdzącej siarkowodorem wodzie i wróciliśmy do KESZ THELEY w samą porę aby zapobiec grubszej awantutze.
Otóż tamtejszy „randżers” u- znał, że jacht nasz stoi na miejscu jakoby niedozwolo
nym (ale za to doskonale osło niętym od fali), i mimo, że wokół nie było żadnych in
nych łodzi, pod groźbą przecię cia cum kazał nam przecumo- wać na zewnętrzną stronę fa
lochronu. Była to złośliwość, przykra dla nas gdyż przecież jeszcze niedawno mówiło się, że
„Polak, Węgier dwa bratan- ki...” W ogóle ze smutkiem
wania dali nam w koń<
kój i pozwolili jechać To dalej o mały włos ni czyło się jeszcze przed granicą, gdy przy zje:
góry zaczęło nami rzu całej szosie i tylko cud' wylądowaliśmy na dni cza. Stało się tak m.in. 1 czyną nadmiernie wy atowanych zawieszeń, rych wymianę klubowe ki” już od dawna się
W sumie rejs moźem czyć do bardzo uć Wśród młodych pracov naszej fabryki wzrosło resowanie żeglarstwem sportem pozwalającym i autentyczną przygodę p glami. A o to przecież
Zbysław 1
P.S. W następnym nt węgierskie refleksje b ogólnej natury.
Handlowe zacięcie niektórych naszych pseudoturystów bilizowało władze miejskie do wywieszenia takich oto o
żeń. Foto: Z. B