• Nie Znaleziono Wyników

Odra : pismo literacko-społeczne: R. 2, 1946, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odra : pismo literacko-społeczne: R. 2, 1946, nr 4"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

C e n a 7 zł

P I S M O L I T E R A C K O - S P O L E C Z N E

Rok II Katowice— W r o c ła w , 1 marca 1946 r.

Nr. 4 (15) Wojciech Żukrowski

Z m o w a Jesionków

J e s io n k ó w je s t trze c h — S tefa n , F ra n -

> ciszek i E m il. S ie d zą p r z e d e m n ą ,' paląr.

p a p ie ro s y .-Z a o k n em k u r z a w a śnieżn a z a ­ cie ra p a te ty c zn e s p iętrze n ie w y je d z o n y c h o g n ie m d o m ó w śró d m ieścia. T r z e j bra cia , niscy, k rę p i z je d n a k o w y m w y r a z e m za ­ w zię to ś c i i uporu. Stefan,, k o m e n d a n t p o ­ w ia t o w y M . O. N ysa , je s t n a jsta rs zy . T w a r z m a za tro sk a n ą i bas je g o dudni p o d s u fi­

tem . F ra n e k , s p ry tn ie js z y z isk rą h u m oru w oku, n ig d y n ie u le g a d e p re s ji. C zu je się w n im n ies p o k o jn ą k p ia rs k ą in te lig e n c ję — to k ie r o w n ik ś le d c zy M . O. P rą d n ik . E m il go sp o d a rzy na fo lw a r c z k u z w a n y m d w o ­ rem M . O. — Ż y c ie n ie u k ła d a ło im s ię -ła ­ tw o ; p och o d zą z r o d z in y b ie d n ia c k iej, z k a m ien is te g o B eskidu . W szy s tk o , d o czego doszli, w s zy s tk o co o s ią g n ę li b y ło w a lk ą . I w a lk a ta tr w a d a le j. T ru d n e je s t p o ło ­ że n ie m ilic ja n ta , g d y s ta je n a p r z e c iw lu fy r e w o lw e r u , k tó r ą tr z y m a w ręk u P o la k , w ty m sa m ym w o js k o w y m m u n du rze, a r ó ż ­ nią się ty lk o k o ro n ą s w y c h o rłó w . S trz e lić jes t ła tw o , a le g d y m ilic ja n t p am ięta, że niespełn a r o k tem u sam u k o ń c zy ł p a r t y ­ zantkę, i w ie ja k b o jo w ie c p r z y z w y c z a ja się do r e k w iz y c ji, ja k się s zy b k o w y k o le ja i b a n d y c ieje , tru d n o je s t się zd ec yd o w a ć.

S tefa n J es ion ek n ig d y nie s trze la do ludzi.

N a w e t w ostateczn ości. P a m ię ta m osta tn ie za jś c ie na stacji. .

W ś ró d p rz y p o c h le b n e g o śm iechu szm u - g le r e k i p a sk a rzy, tr z y m a ł g o n a pa stn ik z lu fą o p a rtą na piersi.

— T a k n ie w ie lu nas zo sta ło — o p o w ia d a ł J esion ek z p o w a gą , szkoda m i p o ls k ie j k rw i, w ię c rą b n ą łe m g o w ręk ę. P is to le t s trzelił, a le k u la p oszła w d ół p rz e z spo­

dnie, p r z e w le k a p alec, na d ow ó d , p rz e z n ie - za szy te je s zc ze o tw o r k i, n a d k olan em .

S a m r o z b r o ił w te d y trzech . — D w ó ch u trzy m a ł, d o p ó k i n ie d o s k o c z y ła ' pom oc.

T r z e c i zb ieg ł. B y ła to część ban d y, k tó ra o b ra b o w a ła b an k w e W ro c ła w iu .

K ie d y g n ie w n ie w y rz u c a m mu, d la c zeg o się n ie r o z w a ż n ie n a ra ża — w s z y s c y tr z e j w y b u c h a ją śm iec h em i s yp ią m i p r z y k ła ­ dam i. Z fa ta lis ty c z n ą w ia r ą d o w o d zą — ja k b y n am b y ła śm ierć sądzona, to b y ś m y d a w n o z ie m ię g r y ź li.

T a k , b u r z liw e ich ż y c ie m o g ło b y się stać fa b u łą s e n s a c yjn ej p o w ieści.

C óż u d ia b ła tr z y m a tu ty c h lu d zi, k aże im się p ośw ięc a ć ? Z a co się n a ra ż a ją ? T a g ro sz o w a p e n s y jk a i to o p iesza le w y p ła c a ­ na? Ż y łk a a w a n tu rn icza ? M ia łe m ich d łu gi czas za c h y tr y c h s z a b r o w n ik ó w , k tó r z y pod o p iek u ń czy m s k rz y d e łk ie m p ra w o r z ą d n o ­ ści, n a b ija ją sob ie k ieszen ie. A l e sza b er się sk oń czył, c o w b o y s k ie s tr z e la n in y tr a ­ fia ją się c o ra z rza d z ie j, a lu d zie tk w ią tu w co d zie n n ej, p ra w ie u rzę d n ic ze j m ach in ie p ełn ej sp raw ozd ań , s ta ty s ty k i an kiet.

G d y p y ta m p ro s te g o m ilic ja n ta — d la ­ czeg o tu siedzisz? O d p o w ia d a m i z a w ile , a le na dn ie tk w i p r z y w ią z a n ie do J e ­ sionka. — J a k tu je s t Jesion ek , to je szc ze da się żyć, m ó w i z p rzek o n a n iem . A S te fa n o d p o w ia d a p ro sto: — M u s im y tu być, bo tu je s t ziem ia.

Z ie m ia . Z ie m ia — to n u rtu je w e w s z y s t­

kich w y p o w ie d z ia c h . T u m usi b y ć s p ok ój, bo g o w y m a g a ziem ia . T r z e b a ra z sk oń ­ czy ć z p sych o zą o d w ro tu . T r z e b a strzec b e zp iecze ń stw a o sa d n ik ó w . W t e d y będą ora ć i siać. W t e d y p r z y w ią ż e ich zie m ia i P o ls k a stan ie się fa k tem .

T a k , ci co z e s zli z gór, co d ra p a li ja ło w e p o lk a p o p rze ra sta n e k a m ien iem , g d y te ra z d o p a d li g lin ia s te j z ie m i n a d N isą , w c z e p ili się w n ią i s tą p a ją ja k u rzeczen i.

O d n iep o p u la rn eg o , m ilic ja n ta , - po p łu g p rzęd ą cy r ó w n e s k ib y nad b rz e g ie m N is y

— oto ciasno za trza sk u ją ce się o g n iw o .

P o c o to piszę? N a c z y je z a m ó w ien ie ? K t o m i p ła c i za c h w a le n ie m ilic ja n tó w ?

P iszę , bo w ś c ie k ło ść . m n ie o g a rn ia na w id o k n a szej tęp o ty , o b łą k a n eg o updru, z ja k im d y s k w a lifik u je się k a ż d y w y s iłe k , k ażd ą o fia r ę . N a jw y g o d n ie j je s t cze k a ć z z a ło ż o n y m i ręk a m i, i z s zy d e rc zy m uśm iesz k iem p o w ta rz a ć sa m o b ó jcze zd a n ie — „to i ta k m u si się z a w a lić ” .

T e g o się n ie d oczek acie. Ł a p y •spragnio­

ne szarp an ia, ła p y g o to w e w le c łu p w n o ry m ieszcza ń sk ich k a m ien ic, p rz y tłu c z e p r a ­ wo.

T e n r o k je s t p o d o b n y do skoku, do sk o­

ku d ra p ieżn ik a .

N ie b o p rz e c ie r a się i choć p rzyszło ś ć c ią g le g ro zi, je s te śm y p e łn i w ia r y . -

P r z y jr z y jc ie się ty m tr z e m b ra cio m J e ­ sion kom . O to ich d z ie je :

W rok u 1940, w m arcu , w s y p a n o S t e fa ­ na i F ra n k a , że m a ją u k r y tą broń. G ep o k a r a b in ó w n ie zn a la zło , a le na w s ze lk i w y p a d e k z a m k n ię to ich w w ię z ie n iu w B y ­ strej. E m il zo sta ł w y w ie z io n y na ro b o ty pod W ilh e lm s h a fe n . W n o c y na p ie rw s z e g o k w ie tn ia , czu jąc, że g r o z i im obóz, F r a ­ n ek a g r a fk ą o t w o r z y ł d r z w i i p o o b e z w ła d ­ n ien iu w a r to w n ik a z b ie g li w g ó ry . F ra n e k

zapon^mar lić* riapi^at; i ap rilis, D eu tsch lan d v e r lo r e n “ !

J a k o r e p r e s je za u cie c zk ę i ten d ow cip , a re szto w a n o ich m a tk ę i żo n ę S tefan a.

Pob ito- je ta k s tra s zliw ie , że żona zm arła , a m a tk a m a b e z w ła d n ą ręk ę.

B ra c ia , z b r o jn i w je d e n r e w o lw e r u k r y ­ w a li się w g ó ra ch od B iels k a p o d S zczyrk . P a r ty z a n tk i je s zc ze w te d y n ie b yło , w la ­ sach k r ę c ili się ty lk o d w a j zn a n i jeszcze sp rzed w o jn y b an d yci:. S zp a rą i G ruszka, k tó r z y u b oczn e ce le p a trio ty c zn e , łą c z y li z ja n o s ik o w a n ie m i z w y k ły m ro zb o je m .

-T o ch ło p c o m n ie o d p o w ia d a ło . K ie r o w a ­ ni n ie o m y ln y m in sty n k tem , k ro c z y li w ła sn ą drogą , m im o k ilk a k ro tn y c h p ro p o z y c ji nie p rz y s ta li d o z b ó jn ik ó w .

W y p a r c i o b ła w a m i na czeską, scronę, z o ­ sta li s c h w y ta n i p rz e z c ze tn ik ó w , k tó rzy d o w ie d z ia w s z y się, że są z b ie g a m i z w i ę ­ zien ia, n ie t y lk o ich z w o ln ili, a le za o p a ­ t r z y li w ż y w n o ś ć i am u n icję.

R a z po r a z u r y w a li się w g ó r y ich k o le ­ d zy g n ie c en i rep re s ja m i. T a k p o w o li p o ­ w s ta w a ła g ru p a Jesionka. Jeszcze nie m ia ła c h a ra k teru d y w e r s y jn e g o , ra c ze j b y ła d la sa m oob ron y. U k r y w a li się k o ło Ż a b n ic y i M iló w k i. K ilk a u d an ych starć z p a tr o la m i r o z z u c h w a liło ich. Z a c zę li schodzić, aż w d ół do B ielsk a.

T a m z n a le ź li w e jś c ie p rz e z ściek o d p ły ­ w o w y do fa b r y k i w ó d e k ~1 lik ie r ó w J e n k n e - ra. T o d a ło im fu n d u sze i o t w ie r a ło w s z y s t­

k ie dro gi.

W ty m czasie za p o b ic ie m a js tra , E m il na ro b o ta ch zo sta ł sk a za n y na obóz, z b ie g ł z n ieg o, z n o w u g o zła p a n o i w s a d zo n o do O św ięcim ia .

S te fa n i F ra n e k m ie li k r y jó w k ę w r e - k w iz y to w n i b ie ls k ie g o teatru . N a placu p rz ed te a tr e m n o c o w a ły za w sz e auta ja d ą - 'ce na fro n t. W t e d y je d e n z b ra ci c zęsto ­

w a ł lik ie r e m w a r to w n ik a , g d y d ru g i ścią­

ga ł z au t a m u n ic ję i au tom aty, a p otem syp ał do b a k ó w s a m o c h o d o w y ch cu kier.

(R ó w n ie ż od J en k n era ). T a fa b r y k a w ó d e k b y ła im b ło g o s ła w ie ń s tw e m . D z ię k i lik ie ­ rom u d ało im się u zy sk ać p rz en ie s ie n ie E m ila ze z w y k łe g o H a e ftlin g a , na r o b o tn i­

ka s a m o ch o d o w eg o n a jp je r w na te ren ie L a g ru , a p o tem na s z o fe r a d o w o żą c e g o żyw n o ść.

O d c h w ili, g d y E m il n a w ią z a ł łączność z b ra ćm i, s z m u g lo w a ł c h leb i m ięso na -te­

ren obozu, r a tu ją c to w a r z y s z y od śm ierci g ło d o w e j. T y m c z a s e m fr o n t się zb liża ł. — W io zą c N ie m c ó w , E m il podsłu chał, ja k są za ło żon e m in y p od m ostam i, w ię c k r y ­ ty c zn e j n o c y z k o le g a m i p r z e c ię li dru ty, ra tu ją c m ost na W iśle.

T y m c za s e m F ra n e k i S tefan , m a ją c n a d ­ m ia r b ro n i s k rz y k n ę li c h ło p c ó w z g ó ry . N ie w ie lu z nich ch c ia ło r y z y k o w a ć . A l e z e ­ b ra ła się grupa. N ie m c y u s ta lili sw e lin ie m ię d z y B iels k ie m a S z cz y rk iem , ro zb u d o ­ w a li b u n k ry i- Tim ocnienia. M ie li św ie tn ą o b s e rw a c ję z d o lin y , aż p o Ż y w ie c , i o g n ie m d zia ł p a r a liż o w a li k a żd ą p ró b ę n a ­ ta rc ia s o w ie c k ie g o . I te ra z d o p ie ro z a c z y ­ na się d ziałaln ość ściśle b o jo w o - d y w e r - syjn a. P r z e d n a w ią za n ie m łączn o ści z R o ­ sjan a m i, S te fa n rzu ca s w ó j O d d zia ł na pu n kt o b s e rw a c y jn y a r ty le r ii, n iszczy . go i p o n ie m ieck u z a w ia d a m ia b a te rie, że fr o n t zo sta ł p rzeła m a n y. A r t y le r ia n ie ­ m iec k a o s tr z e liw u je w ła s n e lin ie, w y w o łu je panik ę. P a r ty z a n c i p rz e c ie k a ją p rz e z las, zach od zą ją z ty łu i n ie s p o d zie w a n y m o g n ie m z a u tom atów , ro z p ę d z a ją obsługę.

A r t y le r ia s o w ie c k a ro zp o c zy n a h u ra g a n o ­ w y ogień . P a n ik a się p o g łęb ia , N ie m c y w ie ją .

D z ie w ię c iu c h ło p c ó w z d o b y w a 17 dział.

P a tr o l s o w ie c k i p r z e jm u je d ziałać P a r t y ­ za n c i d osta ją le g it y m a c je i n a w ią zu ją v^spółpracę w y w ia d o w c z ą . O d te j c h w ili O d d zia ł Jesionka, z ło ż o n y z w y b o r o w y c h k łu s o w n ik ó w , s ta je się postrach em . P a ­ tr o le n ie m ie c k ie giną. S trz a ły p a d a ją ze w s zy s tk ic h stron. N o c ą p a r ty z a n c i w b ia ­ łyc h p łach tach p o d k ra d a ją się i w r z u c a ją g ra n a ty do b u n k ró w , m ię d z y uśpion ych N ie m c ó w . T o je s t u lu b io n y m s p o rte m F rań k a.

N ie m c y p r z y g o to w u ją s ię do fla n k o w e g o ud erzen ia. G ro m a d zą w ię k s z e siły. R o s ja ­ nie n ie chcą w y w ia d o w c o m u w ie rzy ć, p rz e c ie ż na w s zy s tk ic h fro n ta c h N ie m c y są w o d w ro c ie . N a s tę p u je nocne n a ta rcie w o js k SS. P a d a po za c ie k łe j- w a lc e S zczy rk , skąd N ie m c y u p r o w a d z a ją sta­

rostę i fo r m u ją c ą się M . O., 150 za k ła d n i­

k ó w , k tó r y c h w ie s z a ją w e W iś le i K a r w i ­ nie. F r o n t u stala się od 2 lu te g o do 14-go m arca. N a s tę p u je o k res w ś c ie k łe g o t e r r o ­ ru, k tó r y n a pęd za o c h o tn ik ó w do p a r ty ­ zan tk i. 15-go p rz y c h o d z i w r e s z c ie dłu go

(C ią g d a lszy na str. 2)

p e r s p e k t y w a

ódty

N ie upłyn ął jeszcze rok naszej p o w o jen ­ nej bytności na ziemiach odzyskanych, a ju ż m am y do zanotow ania miłe fakty pow staw an ia poczucia rodzimości, autoch- tonizmu n aw et ^ b a r d z o regionalnego, p rzyw iązan ia do ziemi i krajobrazu, kształtów k a m ien ic, lasów , gór i rzek.

N ie jesteśm y narodem w ęd ru jących tru ­ b a d u ró w i nasze em ocjonalne p o ry w y lu ­ bim y umieszczać w określonej okolicy, w której łatw o nam rozpoznać i w onie i linie. Szybko p o jaw iają ce się poczucie rodzimości to równocześnie dow ód na to, ja k zdecydowanie p rzy jęła się w psychice polskiej świadom ość p o w r o t u na zie­

m ie polskie. Oczywiście nie m ów im y jesz­

cze o wszystkich Polakach na Zachodzie, całe grup y p rz e b y w a ją nad O d rą w ciąż j e ­ szcze b ez tego koniecznego żyw ego zw iązku z ziem ią, j e j przeszłością i obliczem. Ich i zw iązek z odzyskanym i obszaram i m a charakter bardzo doczesny a n aw et i w tej doczesności jest fragm entem tylko.

Tych innych łączy bo w iem z ziem ią n a d - odrzańską interes.

Jeśli burm istrz Z d ro jo w c a m ó w i

„Jestem Ślązakiem , choć tu przed kilku zaledw ie m iesiącam i przybyłem . Chcę tu pozostać a świadom ość przynależności ro ­ dzinnej do tej ziemi przelać na innych'

— to w ierzym y mu, bo p rzy by ł tu, b y zo r­

ganizow ać polskie miasto, bo w idział, ja k dłoń robotnika polskiego ścierała z oblicza tej podgórskiej osady niem iecką szminkę.

T a k nagle zrodzone poczucie autochtoniz- mu nie jest b y n ajm n iej równoznaczne ze zd radą innych regio n ó w polskich, jest n a ­ tomiast w yrów nan iem , m ającym sw e u z a­

sadnienie i w historii i w naszych kręgach uczuciowych.

D zieje się to na Śląsku i na Pom orzu, w Jeleniej G órze i w Szczecinie. Z r ó w ­ ną siłą i z jedn ako w y m i pozytywnym i o bjaw am i. Regiony, które opuszczają N iem cy, odzyskują ludzi, odzyskują m i- 1 o ś n ik ó w . D o n ajbard ziej optymistycz­

nych w y darzeń pod tym w zględem uznać trzeba p ow staw an ie rozmaitych kół lub stowarzyszeń m iłośników poszczególnych miast czy okolic polskiego Zachodu. U k a ­ zu ją się regionalne pisma i jednodniówki, zapow iadan e są opracow ania históryezne poszczególnych miast, kościołów, okolic.

Rośnie poczucie rodzimości a z niej w y n ik a pewność. Z aś pewność jest siostrą siły.

H enryk ów . Klasztor Cystersów z X I I I

z X V I I w ieku; ciekaw y ze w ieku. B a ro k w nętrza pochodzi w zględu na bogate rzeźby w drzewie.

(2)

(D o k o ń czen ie ze str. 1)

o c ze k iw a n e p rzeła m a n ie, w s p a r te siln ie .a k c ją d y w e r s y jn ą i d o p r o w a d z a do z u ­

p e łn ego r o z b ic ia N ie m c ó w . G e n e ra ł P e - tr o w d e k o ru je S te fa n a i k ilk u c h ło p c ó w za o d w a g ę i n a d a je m u stop ień o fic e rs k i.

Z o s w o b o d zo n eg o B es k id u ś c ią g a ją g ru p y s a m o d zieln e łą c zą c się w A r m ię L u d o w ą ,

* B ra c ia s p o ty k a ją się w re sz c ie , a le p r z y ­ g o d y ich w a b ią . A m o że p o czu cie o b o ­ w ią zku . Z g ła s z a ją się och o tn iczo do. M i l i ­ cji, na w y ja z d w p o b liż e fro n tu , k tó r y .Diegnie N ysą . M ia s to p łon ie. R o s ja n ie p a ­

trzą na nich p oczątko w o- n iech ętn ie, d o ­ p ie ro p o paru w s p ó ln ie o d p a rty ch 'w y p a ­ dach n a b ie ra ją za u fa n ia do P o la k ó w .

I w te d y tr z e j b ra cia p r z y r z e k a ją sobie z a p ro w a d z ić W N y s ie p orzą d ek . F ro n t p rz e to c z y ł się d a le j, w r e s z c ie się w o jn a d op a liła . Z ie m ia n ysk a z o s ta je p rz e k a z a ­ na a d m in is tr a c ji p o ls k ie j. M im o o fic ja ln e ­ go p r z e ję c ia c a łe g o in w en ta rza , tru d n o je s t ż o łn ie rzo m ra d z ie c k im p o g o d zić się z m yślą, że w c z o r a j m o żn a b y ło sw o b o d n ie r e k w ir o w a ć , a dziś tr z e b a p ro sić P o la k ó w o, bu m aąę. S tefa n je s t k om en d a n tem M . O.

p o s tę p o w a n ie je g o je s t p ełn e d o jrza ło ści, d zię k i je g o ścisłej w s p ó łp r a c y z k o m e n ­ dan tem w o je n n y m m iasta, n ie dopuszcza do w y w ie z ie n ia k o n i i sp rzęża ju . E m il z a b ezp iecza fo lw a r k i, ściąga ze w s zy s tk ic h stron k r o w y , ch ro n i je p rz e d s a m o w o ln y ­

m i r e k w iz y c ja m i. N a s tę p u ją -pierw sze p rz es ie d le n ia N ie m c ó w . J e sion e k sam osa­

dza rep a tria n tó w , tę p i s z a b ro w n ik ó w . W ie lu m ilic ja n tó w , k tó r z y p r z y je c h a li tu ty lk o b y się o b łó w ić ; z a p o zn a je się z je g o o jc o w s k ą pięścią. P r z e s ie w a ich i w y c h o ­ w u je . Ż o s ta je ty lk o e le m e n t u c zc iw y , k tó ­ r y p o w o li w d r a ż a się w ' tru d n y to k słu ż­

by. C h łop com p rz e s ta je im p o n o w a ć s tr z e ­ lan in a, p o w a ż n ie ją , z a c z y n a ją ro zu m ie ć s w e o b o w ią zk i. L u d n o ść n a b ie r a do nich zau fa n ia, tr a k tu je ich ja k s w y c h o p ie k u -%

n ó w i ob ro ń có w .

R e z u lt a t — s p a c y fik o w a n ie p o w ia tu d o- Konane w ła s n y m i r ę k a m i z n a ra żen iem życia.

— J e ż e li się za w cza su k ra d z ie ż tępi., to n ig d y do b a n d y ty zm u n ie d o jd zie , m ó w i z p o w a g ą Jesion ek , n a jg o rs z e ja k się t r o ­ chę c u g li p o p u ś c i. . .

M ó j p o w ia t b a n d y o m ija ją z d a lek a , d o ­ d a je z dum ą, je ż e li się je s zc ze ja k a ś strźe- ' la n in a zd a rzy , to ty lk o z e le m e n te m n a ­

p ły w o w y m . . .

W p o w ie c ie , je s t sp ok ój, w ię c osa d n ik ó w p rz y b y w a . W p o w ie c ie u trzy m a n o kon ie, w ię c z ie m ia je s t za o ra n a i obsian a. W p o ­ w ie c ie je s t sp ok ój. T r z e j b ra cia w ło ż y li s w ó j trud, n ie o s zczę d za li się. P o m y ś lc ie , p rz e c ie ż to p ro s te ch łop ak i, b ez w y k s z ta ł­

cenia, w s zy s tk o m u s ie li zd o b y ć z m o z o ­ łem . I dziś n ie p rz e w ra c a - im się w g ło ­ w ach . F ra n ek , k tó r e g o za b ra n o na p o w ia t p rą d n ick i, p r z y g o to w u je się do m a tu ry.

W ie c ie , to m u si bu d zić szacunek. W ie r z ę w t ę ' tw a rd ą g ó rsk ą rasę, w ie r z ę w tę b u r z liw ą k re w . N ie p a tr z ą na to, k to z b ie ­ r a za n ich p o c h w a ły . N ie c z e k a ją o d zn a ­ czeń, n ie p o tr a fią s w y c h zasłu g r e k la ­ m ow ać.

Ic h ra d u ją sze ro k ie p o la p ełn e zie lo n y c h p ió r e k m ło d y c h zb ó ż k ie łk u ją c y c h spod śniegu.. R o śn ie p o ls k i c h leb nad N ysą .

Z dzisław Hierowski

Krucjata kultury na ziemie odzyskane

r . - - D

Rok jubileuszowy 1

Kościuszki

W ro k u b ie żą c y m p rz y p a d a , ja k w ia d o m o , d w u ch setn a ro czn ic a u r o ­ d zin T a d e u sza K o ś ciu szk i. W zw ią z k u z ty m Sppłdlzielna W y d a w n ic z a „ C z y ­ te ln ik " p r z y g o to w u je sze re g w y d a w ­ n ic tw d o ty c zą c y ch ż y c ia i d z ia ła l­

ności N a c ze ln ik a .

W y m ie n ić n a leż y p rz e d e w s z y s t­

kim , w ię k s zą p ra cę p ro f. W ło d z im ie ­ rza D z w o n k o w s k ie g o , k tó r y o p ra c o ­ w u je t a k ie p o p u la rn ą b ro szu rę o K ościu szce. D a le j „K o ś c iu s z k o " K s a ­ w e r e g o P ru s z y n sk ie g o i „K o ś c iu s z k i s p ra w y w A m e r y c e " W a y d y .

W ram a ch se rii

„ W Y B Ó R T E K S T Ó W H I S T O R Y C Z N Y C H "

u k a żą się:

„ Z D U C H A K O Ś C I U S Z K I "

w o p ra c o w a n iu H e n r y k a M o ś c ic k ie go,

„ W Y B Ó R L I S T Ó W K O Ś C I U S Z K I "

p r z y g o to w a n y d o d ru ku p rz e z M a - n ersberga .

—= = = j j

N A J W A Ż N I E J S Z E P R O B L E M Y J esteśm y w ok resie, w k tó r y m p o s zc ze ­ g ó ln e r e g io n y W ie lk ie g o Ś lą sk a ob ch od zą k o le jn o ro c zn ic ę s w e g o w y z w o le n ia . D a je to sposobność do b ila n s o w a n ia n a szego d o ­ ro b k u w p o s zc ze g ó ln y c h d zied zin a ch ży c ia i p ra cy., M a m y p o za sobą o g ro m w y s iłk u i r e je s tr os ią g n ię ć p o w a żn y ch , k tó r y c h r e ­ z u lta ty o d c zu w a cała P o lsk a . N a w e t tam,

g d z ie n ie z d o ła liś m y d o jść do d ostateczn ie p o z y ty w n y c h w y n ik ó w , is tn ie ją c e d o ty c h ­ czas n ied o m a g a n ia n ie p rz e s ła n ia ją tego, co zo sta ło o s ią g n ię te i dokon an e.

P o b ie ż n y rzu t ok a na n a jw a ż n ie js z e p r o ­ b le m y ty c h z ie m p o tw ie r d z a to d o s ta tecz­

nie. N a jp o w a ż n ie js z y m ty tu łe m do p e w n e j d u m y i n a jb a rd z ie j p o z y ty w n y m s p ra w ­ d zia n em n a szeg o w y s iłk u są r e z u lta ty g o ­ sp od a rcze zw ła s zc za w z a k re sie u ru c h o ­ m ien ia i o d b u d o w y p o szczeg ó ln y ch g a łęz i p rz em y słu i w za k re sie ich p ro d u k cji. T ę t - tno p ra c y Ś lą sk a na ty m od cin k u w y c z u ­ w a ln e je s t siln ie w c a ły m n a szym o r g a n iź - m ie p a ń s tw o w y m . T o ju ż s ta n o w i dosta­

teczn ą p o d s ta w ę do s tw ierd z en ia , że rok u te g o n ie zm a rn o w a liś m y . W stopn iu m n ie j­

szy m a le w p e w n y m sensie to sam o da Się p o w ie d z ie ć p p ro b lem a ch o r g a n iz a c y jn o - a d m in is tra c y jn y c h łą c zn ie z c z o ło w y m i dziś za g a d n ie n ia m i k o m u n ik a c ji i a p r o w iz a ­ cji. S z cz eg ó ln ie c ię ż k ie w y m a g a n ia , ja k ie sta n ęły tu p rz ed p o lsk im a p a ra tem p a ń ­ s tw o w y m , zo sta ły za s p o k o jo n e ' o ty le , że a p a ra t te n p ra c u je ju z b ez w ię k s z y c h w s tr z ą s ó w i zah am ow ań .. K o m p lik a c je z a ­ c z y n a ją się m n o ż y ć n a tom ia st p rz y p o d ­ s u m o w y w a n iu r e z u lta tó w w d z ie d zin ie r e - p o lo n iza c ji, o sa d n ictw a i za g o s p o d a ro w a n ia Z ie m O d zysk an ych . P r o b le m r e p o lo n iz a c ji o b e jm u je s p ra w y lik w id a c ji sk u tk ó w w p r o w a d z e n ia p rz ez N ie m c ó w na z ie ­ m ia ch d a w n e g o p o ls k ie g o Ś lą sk a lis t n a r o ­ d o w o ś c io w y c h ze w s z y s tk im i ich p e rfid n ie i d łu go d ys ta n so w ą p o m y ś la n y m i fin e z ja m i, s p ra w y w e r y fik a c ji i u zn an ia za o b y w a te li p olsk ich P o la k ó w za m ie s zk u ją c y c h z ie ­ m ie w c h o d zą c e do r. 1939 w sk ła d p a ń ­ stw a n ie m ie c k ie g o o ra z ó g ó ln e z a g a d n ie ­ n ie o d b u d o w y ż y c ia p o ls k ie g o na ty c h t e ­ ren ach , n a da n ia im o b lic za i ch a ra k teru p o ls k ie g o p rz y u su n ięciu w s z y s tk ic h g łę b ­ szych in filt r a c ji i n a lo tó w n iem czyzn y . T e n p ro b le m ze w s z y s tk im i je g o sk ła d n i­

k a m i p o d p e w n y m i w z g lę d a m i n a w e t, nie zo sta ł te o r e ty c z n ie d o sta teczn ie ściśle i j a ­ sno s p re c y z o w a n y a w p ra k ty c e u le g ł d a ­ le k o id ą c y m k o m p lik a c jo m zw ła s zc za je ś li ch o d zi o z ie m ie o p o lsk ie i ich ludność. P o ­ d o b n ie i w d z ie d zin ie osa d n ictw a i r e p a ­ t r ia c ji z n a jd u je m y się p o ro k u g d zieś w p ie rw s z y c h etap ach a k c ji, k tó r a zresztą p o za tk w ią c y m i w je j p rz e p ro w a d z a n iu is to tn y m i b łęd a m i n a p o ty k a ła na s w e j d r o ­ d ze m n ó s tw o o b ie k ty w n y c h i n ie p r z e z w y - c ię ż a ln y c h w ty c h w a ru n k a ch trudności.

Z a sa d n icze n ie d o m a g a n ia w y k a z u je osad ­ n ic tw o m iejs k ie , a p o d s ta w o w a tru d n o ść to n ie r o z w ią z a n y d oty ch czas p ro b le m n ie ­ m ieck i.

S P R A W Y K U L T U R Y

O sta tn i w ty m r e je s tr z e p ro b le m — p r o ­ b le m k u ltu ra ln y , z a g a d n ie n ie zes p ole n ia k u ltu ra ln eg o z ie m śląskich z res ztą P o ls k i, o d b u d o w y w s zech stro n n eg o ż y c ia k u ltu r a l­

n e g o w je g o p o ls k ie j tre śc i i p ols k ich f o r ­ m a ch na ty m te r e n ie w y k a z u je za n ied b a ń n a jw ię c e j i n a jm n ie js z e re z u lta ty . Jeśli c h o d zi o w ie lk ą a k c ję k u ltu ra ln ą d la Ś lą ­ ska, o k ru c ja tę k u ltu r y p o ls k ie j na te z ie - mite, to w p ie r w s z y m ro k u n ie p o d le g ło ś ci

za n o to w a ć m o ż e m y d o p ie ro słajoe i r a c ze j n ie w r ó ż ą c e w ie lk ic h n a d z iei p oczątki.

M o żn a tu m ó w ić o stw o rze n iu p o d sta w p od p e w n e ż y c ie te a tra ln e, o p e w n y c h w y ­ nik ach w d zie d zin ie o r g a n iz a c ji ż y c ia m u ­ zy czn eg o, o p e w n y c h p ró b a c h lite r a c k ic h i a rty sty c zn y c h , o u g ru n to w a n iu p e w n e j p o d b u d o w y p od u p o w szech n ien ie k u ltu ry , p rz e z s tw o rze n ie sie ci p rz es zło ty sią ca d o ­ m ó w .k u ltu ry i ś w ie tlic , sk u p ia ją cy ch te o ­ r ety c zn ie p on a d 40.000 lu dzi.

S z ero k o p o ję te z a g a d n ie n ie r e p o lo n iz a ­ c ji łą c zy się z p ro b le m e m k u ltu ra ln y m na ty m te ren ie b a rd zo ściśIS, a o b y d w a te z a ­ g a d n ien ia n a leżą do tych , k tó r e są z w ła s z ­ cza na k ró tk ie j p rz es trze n i czasu n a jtru d ­ n ie j do p od su m ow an ia. B o w s z y s tk ie c y fr y i s ta ty s ty k i u jm ą ty lk o z e w n ętrzn o ś ć tych zagad n ień , n ie u k a żą ich treści, k tó ra jest je d y n ie istotn a i w ażn a . P o z a ty m są to p ro b le m y w y m a g a ją c e s ze ro k ie g o r o z p la ­ n o w a n ia w czasie, n ie n a d a ją ce się do tra k to w a n ia na k ró tk ą metę?

W m in io n y m rok u n ie p o d le g ło ś c i sp ra w a k u ltu ra ln e g o p o d b o ju zie m zjed n o cz o n eg o Śląska ja k o z a g a d n ie n ie n ie m a l nie istn ia - / ła, ja k k o lw ie k w e w ła ś c iw y m czasie zo sta ­

ła p o sta w io n a ja sn o i d o sta teczn ie s p re c y ­ zow an a.

B e z w ą tp ie n ia słusznie t w ie r d z i w o je ­ w o d a gen. Z a w a d zk i, je ś li na u s p ra w ie ­ d liw ie n ie za n ied b a ń w te j d zie d zin ie w s k a ­ zu je na o g ro m zadań n a tu ry p o iity e zrfe j, n a ro d o w o ś c io w e j, o r g a n iz a c y jn e j i gosp o­

d a rcz ej, k tó r e w a ż n o ś c ią s w ą w y p r z e d z iły i zd y sta n s o w a ły za g a d n ien ie szerszej i p la ­ n o w e j a k c ji k u ltu ra ln ej. G en. Z a w a d z k i zakłada, że n a p rzó d ta m te za d a n ia m u sia ­ ły b y ć choć w części w y p ełn io n e , b y m o ż ­ na s tw o rz y ć g ru n t pod sze rz ej i g łę b ie j p o - - m yśla n ą Jjracę k u ltu ra ln ą . I te ra z d o p ie ro - po ro k u p ra c y w y tę ż o n e j w ta m ty ch d z ie ­ d zin a ch m o że m y p rz y s tą p ić do r o b o ty na ty m oęlcinku. J

N ie wfolno nam je d n a k zapom in ać, że ta k ja k ta m te w s z y s tk ie s p lo ty i g ru p y z a ­ g a d n ie ń m ia ły k a d ry s w y c h lu d zi, p o w o ła ­ n y ch do ich r o z w ią z y w a n ia i r e a liz a c ji > ta k sam o i s p ra w y k u ltu r y m ia ły w p o ­ szczeg ó ln y ch za k resa ch lu d zi, k tó r z y n im i p rz ed e w s z y s tk im p o w in n i się b y li za ją ć i im ty lk o p o św ięc ić. J e śli n ie b y ło w a r u n ­ k ó w na r e a liz a c ję (s ze rz e j p o ję te g o p lah u i n a leża ło od czek a ć do czasu z a ła tw ie n ia s p ra w p iln ie js z y c h i p o d s ta w o w y c h d la n a ­ szego ży c ia p a ń s tw o w e g o na ty c h teren ach

— o b o w ią z k ie m p ra c o w n ik ó w k u ltu ry b yło w c ze ś n ie js ze g ru n to w n e o p r a c o w a n ie o d ­ p o w ie d n ie g o p lan u i w s zech stro n n e p r z y ­ g o to w a n ie je g o w y k o n a n ia . S tą d w y n ik ł paradoks, że w m om en cie, g d y czas na.

k o n k retn ą pracę, m y r o zp o c zy n a m y p la n o ­ w a n ie, za s ta n a w ia m y się n a d p ro gra m em .

P R Z Y P O M N I E N I E

A ja k w sp o m n ia łem , p ro g r a m ta k i z o ­ stał w o g ó ln y c h za ry sa ch n a k re ś lo n y i w za sa d n iczych szczegó ła ch , s p re c y z o w a n y i to w id o c z n ie d osta teczn ie w y c ze rp u ją c o , skoro p o d n ie k tó r y m i w z g lę d a m i w y k r a c z a p o za ra m y te g o planu, ja k i się te r a z u siłu je tw o rz y ć .

G d y b y g o p rz ed c zte rem a m iesią c a m i p rzen ie sio n o ze w s tę p n y c h szp a lt „ O d r y "

do d y s k u s ji w g ro n ie p o w o ła n y c h do teg o lu d zi, n ie w y w a la n o b y d zis ia j o tw a r ty c h d rz w i, p o ro zu m ia n o b y się szybk o, bo t e ­ r a z p o w ta rz a się te sam e te zy , a z m a rn o ­ w a n y czas zu ż y to na w y p r a c o w a n ie plan u r e a liz a c ji, na s k o n s tru o w a n ie p o trze b n e g o do te g o a p a ra tu i, na z g ro m a d z en ie choć

Jan T w ard o w sk i

R Ó Ż A N IE C

A jeśli w o jn a now a, a jeśli się zasmucę

ja k dziecko zapłakane w różaniec sw ó j powrócę.

B ędę go bra ć n a ręce ja k w ło s ó w ciemne sploty, gdzie blask się św iec zaplątał ja k żuczek szczerozłoty, gdzie sny z krzyżykiem srebrnym i łzy i śpiew poranny, zerw anych moc przyrzeczeń i żal w ciąż nieustanny, m odlitw y za rodziców, kolegów , prośby wieczne, i jakieś u m artw ienia zabaw ne, niedorzeczne__

A jeśli w o jn a now a, a jeśli n ie p o k o je . . . 0 rzewne, o tajem ne paciorki czarne moje, to na nich troski moje, radości ukochania, 1 cały żar m odlitw y późnego powołania.

I na nich pam ięć dni tych, gdy późnym sennym latem biegliśm y z podchorążym płonącym M ariensztadem , a potem w noce długie n a jezdni pod gwiazdam i, chw ytałem w a s ukradkiem drżącym i wciąż palcami.

D o T w o ich sn ó w się tulę, do T w o ich snów się łaszę, na tych dziesiątkach licząc sierpniow e złudy nasze, K to w ez w ał? K to przyw ołał? Sk ąd sny co tu przygnały?

P rzed w ła sn ą .tajemnicą przyklękam taki m ały . . . O siódm ej po kolacji, przy m o dlitw chłodnym dźwięku, o ja k ą burzę w spom nień przew ażasz w sw oim ręku.

B o jeśli w o jn a now a, a jeśli niepokoje, o rzewne, o tajem ne, paciorki czarne moje.

części p o trze b n y c h śro d k ó w . A b y ć m oże, że w p r o w a d z e n ie w ż y c ie n ie k tó ry c h p o­

s tu la tó w m im o w s z y s tk o b y ło b y ju ż w toku.

N a sz „P r o g r a m k u ltu ra ln y d la Zienji O d ­ zy s k a n y c h " z a w ie r a ł s fo rm u ło w a n ie p rzed e w s zy s tk im p o d s ta w y za sad n iczej, o k re śle ­ n ie zrę b ó w , na k tó r y c h m usi się op rzeć k on stru k cja p o ls k ie g o ż y c ia k u ltu ra ln eg o na ziem iach , k tó r e p o w ie k a c h w r a c a ją w o r b itę o d d z ia ły w a n ia n a szej k u ltu ry n a ro ­ d o w e j. Z a z r ę b y te u zn a liśm y p olsk ą tr a ­ d y c ję ty ch ziem , ro d zim ą k u ltu rę lu d zi z ie ­ m ie te Z am ieszku jących , w y r a ż a ją c ą się w m o w ie , w ie r z e i o b y cza ju , w s k a zu ją c, że p rz ez r o z w ó j ty c h trze c h e le m e n tó w n a le ­ ż y p rz ed e w s zy s tk im d ą ży ć do p ełn i k u ltu ­ r y p o ls k ie j na ty c h ziem iach . Z ty ch z a ło ­ żeń w y c h o d zą c, w sk a za liśm y , ja k ą r o lę m a tu do sp ełn ien ia szkoła, k o ś c ió ł,. ś w ie tlic e, d om y k u ltu ry i w y d a w n ic tw a i ja k ie m e ­ tody w od n iesien iu do ty ch c zy n n ik ó w ż y ­ cia k u ltu ra ln eg o m uszą tu b y ć za sto s o w a ­ ne. P o d n ie ś liś m y w k oń cu p ro b le m zasad ­ n iczy, k tó r y te r a ź n ie js z y m in ic ja to ro m a k ­ c ji k u ltu ra ln e j d la Z ie m O d zy sk a n yc h z o ­ stał d o p ie ro z boku p od rzu con y — • p ro b lem n a jszy b sze g o w y k sz ta łc en ia ro d z im e j in te ­ lig e n c ji d la ty c h te ren ó w , w y w o d z ą c e j się z e le m en tu m ie js c o w e g o i n a p ły w o w e g o i w y c h o w a n e j poza Ś lą sk ie m , w ś ro d o w i­

skach o d d zia ły w a n ia n a jcz y s ts ze j k u ltń ry p o lsk iej. I n ik t n ie p o tr a fi zap rzec zyć, że teg o r o d z a ju postu la ty, ja k zorganizow a-r n ie o b ja z d o w y c h . ze s p o łó w a rty sty c zn y c h za stęp u ją cy ch teatr, ja k a k c ja ra d io fo n iz a - cji, n ie m o g ły b y ć p o d ję te w c ześn iej i nie m o g ły b y ć J u ż d zisia j w toku ro zw o ju . t

W y to c z o n y d zisia j na fo ru m p u bliczn e >

p lan k u ltu ra ln y d la Z ie m O d zysk an ych Ś ląsk a nić do n a szeg o p ro g ra m u z p a ź d z ie r ­ n ik a n ie dod aje. P o w t a r z a go r n iem a l k o ­ p iu je z p e w n y m i n ied ok ład n o ścia m i, chcąc zatu szow a ć d oty ch cza so w e n ie ró b s tw o i k u n k ta to rs tw o W y d z ia łu K u ltu r y i S ztu ki o ra z c z y n n ik ó w do o r g a n iz a c ji ży c ia k u l­

tu ra ln eg o p o w o ła n y c h . T e b łę d y u siłu je' się d zisia j p o k r y ć p o zo ra m i w ie lk ie j i n o ­ w e j, obn oszon ej z .dum ą in ic ja ty w y . 'S ię ­ g a się po sukcesy tam , g d z ie n a leża ło b y się głośn o i p u b lic zn ie b ić w piersi.

Ż Ą D A M Y :

W dniu 8. I I. br. zo stała p o w o ła n a do ż y ­ cia w K a to w ic a c h R a d a K u ltu r y , k tó r a m a r o zp la n o w a ć i w p r o w a d z ić w ży c ie w ie lk i p la n k u ltu ra ln y d la Z ie m O d zysk an ych Śląska. P r z e k r e ś la m y w ię c p re te n sje za d o ty eh eza so w e b łęd y . D o m a g a m y się n a to ­ m iast od te j in s ty tu c ji ja k n a jszyb szego za k o ń czen ia ok resu p la n o w a n ia i p rz y s tą ­ p ien ia do sto p n io w e g o i k on sek w en tn ego r e a liz o w a n ia n a stęp u ją cy ch p ostu la tów :

1. p rz y jś c ie ze sk u teczn ą p om ocą szk o l­

n ic tw u p o lsk iem u na Z iem ia c h O d zy sk a ­ n ych w k ie ru n k u w y p o s a że n ia go w p o d ­ ręczn ik i^ lekturę,-' pom oce n a u k ow e, p r z y - b o r y i z’a o p a trzen ia n a jb ie d n ie js z e j m ło ­ d z ie ż y s zk o ln ej;

2. g ru n to w n e sp olszczen ie ż y c ia k o ś c ie l­

n ego i r e lig ijn e g o w o g ó le p rz e z usunięcie zeń k s ię ż y n iem ieck ich , u su n ięcie w s z e l­

k ich n iem ieck ich fo r m k u ltu r e lig ijn e g o ; 3. p o d ję c ie u s iło w a ń w k ieru n k u p o d ­ trzy m a n ia i r e s ty tu o w a n ia tr a d y c y jn ie p olsk ich fo r m o b y c z a jo w y c h i o b rzę d o ­ w y c h , c h a ra k te ry s ty c zn y c h d la ty ch t e r e ­ n ó w ;

• 4. zo rg a n iz o w a n ie w ie lk ie j a k c ji w y d a w ­ n icze j, s ta n o w ią c ej p o d s ta w ę do s tw o rz e ­ n ia s ieci b ib lio te k i c z y te lń za o p a trzon ych z a ró w n o w m a te ria ł c z y te ln ic z y d a w n y i n o w y , p r z y c zy m p o d sta w ą te j a k c ji m usi b y ć n a le ż y c ie p o s ta w io n e czasopism o n a ­ s ta w io n e sp ec ja ln ie na p o tr z e b y Z iem O d zy sk a n ych ;

5. u ru ch o m ien ie o b ja z d o w y c h zes p ołów a rty sty c zn y c h z fu n d u szó w ^ p a ń stw ow y ch , p o w o ła n y c h do d o ta rc ia z m u zy k ą i sło­

w e m p o lsk im do w s zy s tk ic h z a k ą tk ó w na ty m te re n ie ;

6. za g ęs zcźe n ie sieci ś w ie tlic i d o m ó w k u ltu r y i w y p e łn je n ia o d p o w ied n ią treścią sto s o w a n y ch tu fo r m p ra cy ;

7. p rzyśp ieszeriie d ro g ą za a n g a żo w a n ia c zy n n ik a s p ołeczn ego r a d io fo n iz a c ji tych

zie m ; - ,

8. p o d trzy m a n ie i r o z w ó j dotych czas z o r ­ g a n izo w a n y c h fo r m ż y c ia te a tr a ln e g o ' na ty c h teren a ch ;

9. 'p o d ję cie s ze ro k ie j a k c ji k ształcen ia r o d z im e j in te lig e n c ji, p o ch o d zącej z lu d ­ ności m ie js c o w e j i n a p ły w o w e j.

P o d k ą tem ty ch p o s tu la tó w b ę d ziem y o cen ia ć d ziałaln ość R a d y K u ltu r y i tu b ę ­ d z ie m y szukać s p ra w d z ia n ó w j e j pracy.

T y lk o ta k p o m yś la n a a k c ja k u ltu ra ln a z lik w id u je na p rz es trze n i la t dotych czas po p ełn io n e na ty c h zie m ia c h p rz e z P o ls k ę b łęd y , z a g o i i d ok on a p r a w d z iw e g o zesp o­

le n ia s ta rych z ie m p olsk ich z n o w ą P o l­

ską. B ez u d zia łu te g o czy n n ik a nad O d rą i N y s ą p o n ies ie m y k lęsk ę, k tó r e j skutki u ja w n ią się d o p ie ro p o la ta ch w m om en cie d e c y d u ją c e j p ró b y.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dam y jeszcze dokładnych danych z d ziejów konspiracyjnego harcerstwa na Śląsku, w każdym razie już teraz stw ierdzić można, że sam tylko powiat rybnicki

mi rozbrajająco naiwna. Tomaszewska była panną Gwen. Rola ta nie dała jej żadnych możliwości wygrania się. W ię - cławówna wystąpiła jako córka milio­. nera

nie przejawów prądów i form życia kul turalnego w dziełach pisarzy, w tedy da poważne wyniki, kiedy się wzbogaci nasza wiedza o kulturze, jeszcze dość młoda

Ich męczeństwem jest grzech, ich piekło jest cyrkiem Nerona.. Wszystko go

Na tych ziemiach bowiem m a dokonać się w najbliższym okresie dziejowy proces osiedlenia milionów ludno­. ści polskiej ze wszystkich stron

stemem porozumiewania się, a krokus jest niezupełnym krokusem, jak diugo się nżm nie można podzielić. Pierwszy człowiek albo ostatni mógiby pisać tylko.. t)

Do szkół zaczęto w prow adzać język niem iecki w prześw iadczeniu, że ta zm iana w yw ołała rów nie gw ałtow ne u pow szechnienie poczucia niem ieć- kości

rzyło m i się przewędrować, jest to za­.. iste puszcza zachwaszczona, gdzie