• Nie Znaleziono Wyników

Dobry gość: wszystkiego się domyśla

W określaniu pożądanych cech gościa daje się zaobserwować inte-resująca taktyka sięgania po tautologię. Z wielu wypowiedzi bada-nych wynika, że jaki powinien być gość, każdy widzi. To oczywiste,

135 Akrobatyczny wymiar gościnności albo kilka uwag o tańcu na linie

że dobry gość to po prostu dobry gość. Roland Barthes (2000) tauto-logię uznał za jeden z drobnomieszczańskich mitów nowoczesnego społeczeństwa, zgrabnie wykreślających przestrzeń niepodważalnej normalności społecznego świata. Tautologia – owo „bo tak” uzasad-nienia społecznych norm i zasad – stoi na straży oczywistości na-turalnego, nieomal odwiecznego porządku, w ramach którego po-tencjalnie wieloznaczne zjawiska redukowane są do zrozumiałych samych przez się prawd. Tautologiczne definicje gościa zdradzają również swoją lokalizację na niedyskursywnym poziomie świado-mości, pozostają w większości przypadków raczej słabo urefleksyj-nione, uruchamiają je często swoiście etnometodologiczne wyobra-żenia granicznych przypadków łamania zasad gościnności (jak np. kładzenie przez gościa nóg na stole; dobry gość „nie przestawia me-bli i nie upija się, i nie robi awantury” [Kpowyżej70wyższe]).

Dobry gość co robi, tak? No, dobry gość zachowuje się normalnie, po ludzku, jak to mówią. No i nie wywyższa się, bo to też bywa, nie? Niektórzy to tam o, manierują, bo tam coś tam. No bo jest, tak jest. Że chce pokazać co to nie tego, a tu faktycznie jest coś innego.

(M68za-wodowe)

Dobry gość to jest taki, który umie się zachować w towarzystwie. Któ-ry też potrafi porozmawiać na każdy temat. Ja nie mówię, że musi być nie wiadomo jaki tam, tak? Ale żeby nie siedział gdzieś tam sobie taki jakiś wycofany, albo na telefonie broń Boże, w towarzystwie grał.

(K37wyższe)

Być dobrym gościem, to oznacza moim zdaniem cieszyć się z bycia z kimś. U kogoś. Dostrzegać atmosferę. Dostrzegać to, jak ktoś żyje. Nie wiem. Być dobrym gościem. (K34wyższe)

Wydaje się, że pojęciem kluczem w definiowaniu dobrego go-ścia, podobnie zresztą jak w ogóle relacji między gościem i gospoda-rzem oraz ich wzajemnych oczekiwań, jest równowaga. Sugerowana w wypowiedziach normalność dobrego gościa polega więc przede

136 Maja Brzozowska-Brywczyńska

wszystkim na jego umiejętności zachowania równowagi między za-sygnalizowanymi we wcześniejszych akapitach wymiarami gościny (byciem swobodnym, trzymaniem się reguł, otwartością, szanowa-niem prywatności itp.). Dobry gość jest, mówiąc innymi słowy, ucie-leśnieniem arystotelesowskiej cnoty umiaru:

Być dobrym gościem? Umieć słuchać, co kto inny mówi. To jest bardzo ważne moim zdaniem. Umieć nie zaprzątać swoją osobą wszystkich, bo ja tu jestem najważniejszy. Być uprzejmym, grzecznym. (K72wyższe) Ja myślę, że też taki ktoś, kto nie chce na siłę zagadać. Taki, co chce coś tam usłyszeć, chce coś wiedzieć, nie tylko ten, co przychodzi i nadaje, nadaje, nadaje. I też taki, który nie zabiera życia, nie? Taki, że jak wej-dzie, to już kurczę po pięciu godzinach go nie wypędzisz. Bo musi sie-dzieć. No są tacy. Rzadko, ale zdarza się, nie? (Mpowyżej60wyższe)

Ta wypowiedź podkreśla jeszcze jedną, bardzo ważną, a dla naszych rozważań zasadniczo kluczową, cechę dobrego gościa. Potrafi on, kiedy wymaga tego sytuacja, rozpracować fasadę go-ścinności i odczytać „prawdziwe” intencje gospodarza, wyświetlić skryte pod grzecznościowymi formułami jego „prawdziwe” proś-by i oczekiwania:

Aczkolwiek niektórzy: wejdź w butach…, ale i tak myślę, że się po-winno samemu z siebie ściągnąć te buty, postawić je od razu po wej-ściu aniżeli w butach… wszędzie po domu… No może tak nie wypada.

(K18uczennica)

Goście „sami muszą się domyślić”: jak się zachować, co powie-dzieć, co zrobić i kiedy, a czego nie. Nie jest to oczywiście zadanie proste, bo różne wizyty przebiegają według różnych scenariuszy, włączając różne typy aktorów (w tym dzieci i zwierzęta, których obecność ma niebagatelny wpływ na przebieg spotkań) i różne ocze-kiwania gospodarzy. Ostatecznie więc dobry gość to gość elastycz-ny, otwarty na różnorodność przepisów gościnności:

137 Akrobatyczny wymiar gościnności albo kilka uwag o tańcu na linie

No przede wszystkim zastosować się do warunków, jakie gospodarz po-stawi. Jedni chcą, żeby ściągać buty, drudzy np. nie, jedni dają ci kap-cie, a drudzy nie dają. Jeżeli jesteśmy u kogoś, to musimy uszanować zasady u tego kogoś. I musimy dopasować się do warunków gospodarza. Chociaż czasami to nie jest powiedziane wprost, ale można wyczytać z mowy ciała. (K30-40wyższe)

Tę nieuniknioną towarzyską ekwilibrystykę widać chyba najwy-raźniej w kontekście kwestii istotnej, ale z rzadka odgórnie uregulo-wanej – kończenia gościny. Jest to jedna z tych umiejętności, jaką po-winien posiadać dobry gość: „Wyjść w porę? Nie wiem, tak się mówi” (K40wyższe). Co to znaczy „w porę” oczywiście nie jest w zasadzie nigdy jasno określone, do wyznaczenia końca spotkania potrzeba za-tem – po raz kolejny – wyczucia ze strony gościa oraz wspominanej umiejętności „czytania” sygnałów ze strony gospodarza.

Siedzę u niej już dwie godziny i mówię, że muszę już jechać, bo za długo. A ona mówi, że mam przestać i siedzieć, bo co mi szkodzi. Ja już zaczynam odczuwać, że siedzę tam za długo, robi się ciemno na dworze, myślę sobie, że nie można tak długo u kogoś siedzieć. Ona mimo tego zatrzymuje mnie. Mi się wtedy wydaje, że siedząc tak długo, jestem złym gościem, ale ona zatrzymuje mnie… (K34wyższe)

Bardzo ważna, zwłaszcza w odgrywaniu roli gościa, jest więc, podsumowując, świadomość istnienia fasadowego, scenicznego aspektu wizyty i związana z nim umiejętność działania jednocze-śnie zgodnie z jej skryptem, jak i zasiadanie – w razie konieczności – w reżyserce spotkania:

Ale zawsze mam świadomość, że ten ktoś może być zmęczony, że „fajnie! tak zostań, super”, ale w głębi duszy myśli „kurde, jedź”.

(K40wyższe)

Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach ludzie mówią jedno, robią drugie [śmiech]. Więc po prostu tam… staram się nie nadużywać, nie nadwyrężać tej gościnności. (K20-30studiuje)

138 Maja Brzozowska-Brywczyńska