• Nie Znaleziono Wyników

Zbitką słowną, która często pojawiała się w wypowiedziach naszych respondentów było „siedzenie i gadanie”. Dopytywani jednak o to, co jeszcze może dziać się podczas wizyt, badani przywoływali sy-tuacje, którym towarzyszyły także inne czynności. Najczęściej wy-mienianą aktywnością było słuchanie muzyki lub śpiewanie. Można było odnieść wrażenie, że dla starszego pokolenia wspólne muzyko-wanie jest znacznie naturalniejsze i bardziej pożądane niż dla mło-dych. O ile ci pierwsi z nostalgią wspominali czasy, gdy śpiewało się praktycznie podczas każdego spotkania towarzyskiego, ci drudzy częściej ograniczali się do odbioru (wspólnego słuchania płyt, tele-wizyjnych kanałów muzycznych lub nagrań w internecie), aktywnie włączając się w tworzenie muzyki raczej tylko podczas specjalnych okazji (np. wykonując kolędy podczas Świąt Bożego Narodzenia czy uczestnicząc w imprezowym karaoke).

54 Bogumiła Mateja-Jaworska

[o kolędach w telewizji] Słuchamy, ale dużo rozmawiamy. Odkąd są

dzieci, to też jest tak inaczej, tak weselej, bo my, wiadomo, z siostrą już jak nastolatki to takie byłyśmy wtedy, że nie mamo no weź, tam nie wiem, no nie będę z wami śpiewać. Ale teraz to już jest inaczej. (K24wyższe) I to, wie pani, całą imprezę się śpiewa. Jest tych piosenek różnych... [���] No to jak już się tam spotkamy, to normalnie pieśń za pieśnią śpiewa-my, nie? (M75średnie)

Stosunkowo rzadkie, choć dobrze i długo wspominane były wi-zyty, podczas których tańczono. Wspólne pląsy pojawiały się zwy-kle w karnawale lub przy większych okazjach – np. na okrągłych urodzinach. W podobny sposób mówiono o imprezach „przebie-ranych” – nie pojawiały się one często, ale gdy zostały zorganizo-wane – na długo zapadały w pamięć ich uczestników (respondenci chętnie o nich opowiadali, nawet jeśli dotyczyły sytuacji sprzed wie-lu lat). Wynika to zapewne z faktu, że wizyty takie zwykle znacząco odróżniały się od innych nie tylko ze względu na stroje, ale także datkowe atrakcje, które im towarzyszyły (m.in. niespodzianki, do-datkowe rekwizyty, konkursy itp.), tworząc wyjątkową atmosferę.

Raz byliśmy u mojego męża cioci na osiemdziesiątce, on [znajomy –

przyp. B.M.-J.] prowadził i muszę pani powiedzieć, że najmłodsza [córka– przyp. B.M.-J.] to podbiła całą salę. Tak tańcowała, ze

wszyst-kimi, patrzyła tylko, aby ktoś z nią potańczył. Ona w ogóle uwielbia tańczyć, moje dzieciaki uwielbiają tańczyć. Bawiliśmy się w gronie ta-kich osiemdziesięcioletnich i było wesoło, super. (K44średnie)

[���] Sylwester u jednej z moich koleżanek, też była przebierana [im-preza – przyp. B.M.-J.]. Tytuł Piękna i Bestia [śmiech]. Więc nasi

mężowie byli, wiadomo, bestia. A my piękne księżniczki [śmiech]. No i było bardzo fajnie, bo też [imię koleżanki] zadbała o wystrój. Było jak z bajki po prostu. Było jak z bajki. Bo każdy... Generalnie to jest osoba, która dba o każdy detalik. Każdy dostał prezencik. No, no pięknie było

55 Gościnne Polaków rozmowy

[o urodzinach przyjaciela] [imię kolegi] jest fanem reagge i ma

ma-rzenie, żeby pojechać na Jamajkę, więc mu zrobiliśmy w tym [nazwa

wsi] właśnie Jamajkę. Piasek był w takiej kuwecie, był basenik. Byliśmy

poprzebierani w jakieś hawajskie stroje. Muzyka reagge leciała. Mojito piliśmy. (K34wyższe)

Stosunkowo wąskie grono respondentów deklarowało zaanga-żowanie w gry towarzyskie, karciane, planszowe lub komputerowe w kontekście goszczenia. Liczniejsza grupa badanych przyznawała, że zdarzało im się umówić na wspólne oglądanie filmu, programu telewizyjnego lub meczu – jednak dla zdecydowanej większości miało to miejsce sporadycznie.

Tak, my nawet w kalambury potrafimy grać, dorośli ludzie, ale potrafi-my, nie ma problemu. Jak wszyscy zjedziemy się do mojej mamy (lubi-my wszyscy się zjeżdżać do mojej ma(lubi-my), to potrafi(lubi-my wyciągnąć jakąś najprostszą grę, w którą nasze dzieci grają, a my z nimi siadamy i się świetnie bawimy. Ile śmiechu przy tym jest… (K30-40wyższe) R: Przychodzą koledzy do mojego męża.

B: A co to, mecz, czy jakiś mecz oglądają? Czy...

R: Na przykład. Na przykład na mecze. Euro już przeżyłam na szczę-ście [śmiech obu osób]. (K24wyższe)

Wśród jeszcze innych aktywności wymienianych jako element wizyty i goszczenia wspominano także o wspólnym gotowaniu, oglądaniu zdjęć, ognisku/grillowaniu, kuligach, grzybobraniach, spacerach i aktywności fizycznej, zwiedzaniu okolicznych zabytków czy wyjściu na miasto. Te ostatnie charakterystyczne były zwłaszcza w sytuacji dłuższych odwiedzin, gdy gospodarze często czuli się w obowiązku zapewnić gościom dodatkowe, pozadomowe atrakcje.

Jak ona już się zdecydowała przyjechać do mnie na to zadupie, to mu-siałam coś wymyślić, żeby nie umarła z nudów. Za dużo opcji tu nie ma, więc wymyśliliśmy, że do [nazwa pobliskiej atrakcji

56 Bogumiła Mateja-Jaworska

Powyższy opis pokazuje, że liczba społecznie akceptowanych możliwości wspólnego spędzania czasu jest całkiem spora. W od-powiedziach badanych rysowały się jednak różnice i dylematy: nie-którzy z przyjemnością opowiadali o spotkaniu pełnym śpiewu, tańców czy o „wieczorach planszówkowych”. Wielu jednak czuło spontaniczną potrzebę zaznaczenia właściwych proporcji pomiędzy rozmową a innymi aktywnościami. Młoda respondentka podkre-ślała np., że wspólnemu oglądaniu czy słuchaniu muzyki towarzy-szy konwersacja na ten temat. Inna badana zauważała, że gry służą głównie rozluźnieniu atmosfery. Kolejny respondent dopuszczał sytuację wspólnego oglądania wydarzeń sportowych (ponieważ to-warzyszy mu komentowanie), twierdził jednak, że umawianie się na wizytę, by w milczeniu oglądać film, nie ma większego sensu. Jeszcze inny badany z kolei, z charakterystyczną dla starszego poko-lenia nostalgią, przeciwstawiał dawne (pełne tańców, ale i dyskusji) zabawy współczesnemu „poskakaniu” młodzieży.

Zależy co robimy. Jeśli siedzimy i coś oglądamy, to rozmawiamy o tym, co oglądamy akurat. A jak słuchamy, to rozmawiamy o tym. Czasem są to półsłówka, wtrącenia, ale to też jest rozmowa. (K17uczennica) R: Udało się, posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pograliśmy.

B: Pograliście?

R: W planszówki, x-boxy też. Było sporo osób, więc często się zmienia-liśmy. Graliśmy na początku, żeby rozluźnić atmosferę [���]. Później chowamy, żeby trochę porozmawiać. I można później też wyciągnąć znowu. Gra jest dodatkiem do spotkania. (K24średnie)

[���] bo to jest bez sensu, każdy może film obejrzeć film w domu, a tak to

po co? Żeby posiedzieć obok siebie? [���] mecz to oglądamy i jest więcej osób, ale to już bardziej się przeradza w rozmowę, a jednym okiem się kontroluje obraz. (Mok40wyższe)

Kiedyś, to jak były w tamtych czasach, to były dancingi co tydzień, to ludzie, żeby się trochę rozerwać i zrelaksować, to chodzili. Teraz to

57 Gościnne Polaków rozmowy

jest mi trudno mi powiedzieć, bo teraz nie chodzę. Młodzież to bardziej teraz, jak to młodzież, nie jest to gościnność, tylko żeby sobie poskakać. A kiedyś chodziło o to, żeby porozmawiać, podyskutować. No to się ja-koś zatarło. (M62średnie)

Jeszcze silniej konieczność odnalezienia właściwych proporcji między rozmową a innymi aktywnościami rysowała się w przypad-ku dłuższych odwiedzin gości. Nadmierne przywiązanie wagi do pozadomowych atrakcji budziło czasem niedosyt, a kiedy indziej nawet oskarżenie o potraktowanie gospodarza i jego domu jako ho-telu. Biorąc pod uwagę sugestię Mary Douglas (1991: 304-305), że hotel to poniekąd obraza idei domu oraz zapewnianej przez nie-go prywatności, sformułowany przez jedną z respondentek zarzut oznacza przekroczenie istotnej, choć niepisanej normy.

B: A są takie wizyty, że się po prostu siedzi i gada?

R: Właśnie nie ma, a mi tego tak brakuje! Chodzi o to, że wszystko jest takie mocno zadaniowe. Przy okazji tego wyjazdu na kulig albo tego grzybobrania, wtedy to nie są wizyty jednodniowe, zostaje się wtedy na dłużej. Ale powiem, że spędzanie takiego czasu na rozmawianiu, to mało tego jest. (Kok.40wyższe)

I też mnie by rozczarowało to, że ktoś do mnie przyjeżdża, ja sobie za-planuję dzień, że pogadamy, czy jakąś imprezkę w kameralnym gronie, a ten ktoś zaczyna sam wymyślać plany. Inaczej sobie zaplanowałam spędzony razem czas, a ten ktoś zaczyna wymyślać, że idziemy do kina, gdzie w ogóle nie pogadamy, czy na dyskotekę, gdzie każdy się zajmuje tańcowaniem i piciem. I wtedy nie ma wizyty i spotkania, tylko nie wiem co. Jakby się wyrwał z domu. I to jest właśnie traktowanie znajo-mych jak hotel. (K28wyższe)

Analizując wypowiedzi badanych, można zauważyć jak wyraź-nie rysuje się przywiązawyraź-nie do takiego wzorca gościny, który okre-ślić można by jako „stołocentryczny” (por. tekst Marka Krajewskie-go w tym tomie). W powszechnej świadomości siedzenie (zwykle

58 Bogumiła Mateja-Jaworska

przy stole) i rozmawianie jest na tyle silnie zakorzenione jako isto-ta gościny, że inny przebieg wizyty wywoływał u wielu (choć nie u wszystkich) badanych pewien dyskomfort, niedosyt lub rozczaro-wanie i próby usprawiedliwienia/przywrócenia „właściwych” – we własnych oczach – proporcji. Osiągano to zwykle na dwa sposoby: (1) poprzez potraktowanie wspólnych aktywności jako pretekstu/ kontekstu do rozmowy (jak w powyższych cytatach dotyczących gier, meczu czy muzyki) lub też (2) legitymizowanie wizyt z innymi aktywnościami poprzez wskazanie na spotkania zupełnie ich po-zbawione, a służące tylko rozmowom.

Bo rodzinne imprezy są też czasami bardzo zwariowane właśnie z ta-kimi… z takimi zabawami, a czasem są właśnie takie typowo do po-gadania, do wyjaśnienia sobie pewnych rzeczy, tak. No to też zależy.

(K40wyższe)

Jak jeszcze wielokrotnie będę podkreślać w tym tekście, w sy-tuacjach goszczenia niezwykle istotne jest tworzenie bądź odtwa-rzanie wspólnoty. Powyższe rozważania pokazują, że większość naszych respondentów mocno przywiązana była jednak do tego, iż powinno to być osiągane przede wszystkim w sferze praktyk ko-munikacyjnych, a nie za pomocą wspólnego robienia czy doświad-czania czegoś. Konkluzja ta wydaje się ciekawa, biorąc pod uwagę, że w literaturze etnograficznej podkreśla się raczej, że w tradycyj-nych społecznościach wspólne doświadczanie – wręcz zatracenie się w śpiewie czy tańcu – jest istotnym tworzywem budowania wspól-noty1. Szukając przyczyn tak silnego akcentowania roli rozmów w naszych badaniach, warto wskazać, że w omawianym projekcie wzięli udział w dużej mierze przedstawiciele klasy średniej z ba-danych małych miast. Pamiętając zatem oczywiście o jakościowym,

1 Adam Pisarek cytuje Caroline Humphrey, która badała rolę pieśni w tradycyj-nych społecznościach mongolskich i konkludowała: „Ludzie wydają się sobie bliżsi, czują się sobie bliżsi – pisała autorka Hospitality and tone – ale jednocześnie są od siebie oddaleni w zakresie, w jakim ich uczucia są projektowane i wytwarzane przez piękno pieśni [...]” (Humphrey 2012: 71, cyt. za: Pisarek 2016: 184).

59 Gościnne Polaków rozmowy

niereprezentatywnym charakterze badania, można jednak zaryzy-kować wstępną hipotezę, mówiącą o tym, że współcześnie dla wielu to właśnie konwersacja gościa i gospodarza staje się wyrazem ich otwarcia i koncentracji na drugiej osobie, co jest postrzegane jako wartość. Tymczasem wspólne tańce, gry czy wyjścia mają zwykle walor przyjemności samej w sobie, nie akcentują obecności innego, a tym samym nie umacniają tak poczucia wspólnoty. Tak często po-jawiający się w wypowiedziach badanych zwrot „siedzenie i roz-mawianie” nie jest zatem przypadkowym frazesem, ale wyrazem współczesnego sposobu myślenia o gościnie, w którym to unieru-chomienie (zwykle za stołem) i brak dodatkowych aktywności całą uwagę kieruje na to, co w opinii większości jest najistotniejsze, czyli rozmowę.