• Nie Znaleziono Wyników

I co wtedy robisz? Jakoś tam sygnalizujesz, czy

Role dla dzieci

B: I co wtedy robisz? Jakoś tam sygnalizujesz, czy

R: Jakby no już nie proponuję nic do picia. Może się jeszcze napijcie [śmiech]. Albo coś. I mówię: Ojej, już moje dzieci są zmęczone [���]�

(K37wyższe)

Innym rodzajem usprawiedliwień jest zwalnianie siebie lub innych z surowego przestrzegania reguł, którymi przyjmuje się, że rządzi się gościna np. zasada o wysprzątaniu domu na przyj-ście gości. W takiej perspektywie dzieci są wręcz błogosławień-stwem:

Zaznaczam. Zaznaczam. Mówię: ale sorry, ale wiesz, nie posprząta-łam. I przeważnie słyszę: ale ja cię nie przyszłam sprawdzać, czy tam porządku, nie. Ale zawsze zaznaczam. Albo na przykład mówię: Nie-dawno myłam podłogi, ale młody już zdążył coś tam nakruszyć. A ja jeszcze nie zdążyłam tego na przykład zetrzeć, tak, po, posprzątać. Tak że uprzedzam. (K24wyższe)

W skrajnych przypadkach rodzic potrafi tłumaczyć swoje za-chowanie czy preferencje, przenosząc odpowiedzialność na stronę dzieci.

B: [...] Czy bywa też tak, że się zasiedzicie i zostajecie na noc? Czy jak już zostajecie na noc, to musi to być zaplanowane?

R: Nie zostajemy na noc. Nie zostajemy: to jest związane z dziećmi. Nie chcemy komuś przeszkadzać. [���] Ale u znajomych nie nocujemy. Nie, to tak nie działa u nas.

B: Rozumiem.

R: No i to chyba ze względu na dzieci. Bo ja bardzo nie lubię się pako-wać na jedną noc. I takiego spania. Ja jednak muszę mieć to spanie takie ułożone jednak, zaplanowane. Wiem, że będę spała. Takiego spontanu nie będzie. (K31wyższe)

189 Czynnik dziecięcy – o dziecięcych rolach i statusach

4. Dzieci jako papierek lakmusowy

Kategoria dzieci jako papierka lakmusowego dorosłej gościnno-ści odwołuje się do problemu socjalizowania dzieci do roli gogościnno-ścia i gospodarza, ale w odwróconej perspektywie – światło skierowane jest tutaj na dorosłego. W takim układzie zachowania dzieci służą do sprawdzania rodzicielskich kompetencji związanych ze znajo-mością, odczytywaniem i przekazywaniem reguł, którymi rządzi się gościnność. Oznacza to, że sposób, w jaki dzieci się zachowują, stanowi np. o tym, kim są rodzice (również w sensie klasowym). Najbardziej pożądaną rolą jest oczywiście dziecko jako wizytówka, która potwierdza tożsamość rodzica:

Chociaż jak ja usypiam moje dziecko i moje dziecko usłyszy kogoś przez telefon, się zapyta w jakim celu ten ktoś dzwoni, no to już jest pospane, ona jest po mamusi. Lubi gości, lubi się gościć. To jest ten. Nie poszła po tatusiu. (K31wyższe).

Niezwykle ważny jest tutaj kontekst związany z urefleksyjnie-niem międzypokoleniowej transmisji wiedzy dotyczącej gościnno-ści. Dorośli mają świadomość tego, w jaki sposób wychowanie odbi-ja się na ich aktualnych praktykach i zwyczaodbi-jach.

Dużo też angażujemy dzieci, żeby pomagały. Mama nas tak właśnie wychowała, że ona wszystko musi sama zrobić. Więc jak ja brałam ślub, mając 26 lat, ja nic nie umiałam zrobić. Ja nie umiałam nawet prania wstawić. Ja teraz dzieci już od najmłodszych lat przygotowuję. Proste rzeczy, żeby zmywarkę opróżniły, żeby poodkurzały, żeby łóżka porobi-ły. A mama nas tak właśnie wyręczała. (K38średnie)

Nie zmieniło się nic. To, co robimy w swoim życiu dorosłym, to jest to, co wynosimy z domu przede wszystkim. Ja zauważyłam, że wiele rzeczy, które robię, robię tak jak moja mama, moja babcia… Tak samo jest z przyjmowaniem gości. Zawsze było tak, że jak ktoś miał do nas przyjechać, to było porządkowanie, sprzątanie. [���] Myślę, że tak, jak

190 Zofia Małkowicz-Daszkowska

my będziemy tutaj funkcjonować, tak potem moje dzieci będą funkcjo-nować w życiu rodzinnym. Co wyniosą, to będą mieć. Na tej zasadzie.

(K34wyższe)

W związku z powyższym dzieci jako papierek lakmusowy sta-nowią również pomocne narzędzie w ocenie statusu innych do-rosłych, ale także weryfikacji własnych przekonań związanych z gościnnością i utwierdzaniu się w ich słuszności. Pełnią funkcję wskaźnika tego, jak rodzice wychowują, jakie mają wartości czy któ-rych norm przestrzegają. Taki program można by opatrzyć hasłem „po dzieciach ich poznacie” albo „ja moim dzieciom na takie rzeczy nie pozwalam”:

Ale jak jest osoba, że są drzwi zamknięte, a ona będzie otwierać i „co tam jest?”, „co tam jest?”, to już nie wypada, bo to jest taka wścibskość bardziej. Nieładnie, niekulturalnie. No w sumie… takich sytuacji nie mieliśmy. Chociaż… córka ma dziewięć lat i jak przychodzą koleżanki, ale to są dzieci i mogą nie wiedzieć jak się zachować, ale zdarzyło się tak, że przyszły na urodziny i nie było takiego kąta w domu, do którego by dziewczynka nie zajrzała. A co tam jest? A co tam jest? I nie: „czy mogę otworzyć i wejść?” Tylko każde drzwi otwierała, nie wstydziła się. Nie krępowała. A troszeczkę wstydu każdy powinien mieć w so-bie, moim zdaniem. Nie, ona wchodziła w każdy kąt, otwierała każde drzwi. No i to mi się nie podobało. Bo to już taka wścibskość. A gdzieś tych zasad dzieci powinny być nauczone od małego, nie? Idziesz w go-ści, ściągasz buty, mówisz „dzień dobry”, jak są starsze osoby przede wszystkim, witasz się, rozbierasz się, idziesz tam, gdzie cię ktoś zapro-wadzi, a nie że zaglądasz w każdy kąt, kto co ma, nie? Bo to nie jest fajne? (K30-40wyższe)

Rozważania na temat tego, kiedy można zwrócić dziecku uwa-gę, dotykają bardzo często problemu granic rodzicielskich kom-petencji socjalizacyjnych. Jedną z takich kłopotliwych sytuacji jest „dobre wychowanie” w kontekście „cudzego dziecka”, jak wskazuje jedna z respondentek:

191 Czynnik dziecięcy – o dziecięcych rolach i statusach

R: [���] Więc te piłki poszły w te puchary. Wszystko się potłukło w zasa-dzie, no więc bardzo się powstrzymywałam. I mnie to de... Zdenerwo-wało, bo to nie zrobił mój syn, tylko syn znajomej.

B: A to, w sensie rozumiem ty nie ing... Powstrzymałaś się? Tam nie było z twojej strony...

R: Powstrzymałam się, bo wiesz co, raczej no nie wypadało mi krzy-czeć na cudze dziecko i było mi głupio zwrócić uwagę mamie. Tej, tej…

(K30-40wyższe)

Dzieci w roli papierka lakmusowego potrafią także pełnić funk-cję dekodującą. Poprzez sposób, w jaki odtwarzają normy i odgry-wają zachowania – nie zawsze perfekcyjny – konfrontują dorosłych z utartymi czy ukrytymi wzorcami, które potrafią umknąć ich uwa-dze w rutynowej codzienności.

Na przykład jak przychodzą do córki koleżanki… Tylko ja nie wiem, czy ja dobrze robię, że jak córka gdzieś idzie i nabałagani, to mówię, żeby to pomogła sprzątać, ale jak ktoś do niej przychodzi i ona mówi „Posprzątaj!”, to ja mówię „Ale [imię córki], to jest gość!”. To cieka-we! [śmiech]. Teraz tak w trakcie rozmowy myślę, że ja coś robię źle. Dziecku każę sprzątać, a jak ktoś przychodzi to nie. (K38średnie)

Wyjątkowy status dzieci – swoista taryfa ulgowa, pozwala na samoistne przeprowadzanie etnometodologicznych „eksperymen-tów” (Garfinkel 2007), których adresatami są dorośli. Dzieci mają prawo (niekiedy bez konsekwencji) łamać niektóre zasady albo w przerysowany sposób naśladować zaobserwowane wzory za-chowań. W momencie, w którym dzieci wchodzą w dorosłość, na pozostałe reguły zostaje nałożona reguła nadrzędna, w myśl której gospodarz powinien działać zgodnie ze skryptem „zaciśniętych zę-bów”: widzieć, nie zgadzać się, ale nic nie mówić ani nie zwracać uwagi. W takiej perspektywie obserwowanie dzieci może stać się niezwykłą okazją do tego, by odkrywać ukryty program gościnno-ści – wchodzić za kulisy, rekonstruować sensy i obserwować, w jaki sposób interakcje związane z gościną „performują”.

192 Zofia Małkowicz-Daszkowska

Zakończenie

Etnometodologiczne eksperymenty mają jednak swoje wyraźne granice. Żeby je zlokalizować, wystarczy poczekać na rodzicielskie „uspokój się”, które kategorycznie rozdziela i na powrót porządkuje relacje pomiędzy światami dorosłej gościnności i dziecięcej socjaliza-cji do gościnności. Powyższe sześć ról-statusów, które przedstawiłam w ramach mojej analizy, to pewnego rodzaju pęknięcia w dychoto-micznym obrazie o dwóch paralelnych rzeczywistościach. Jeśli jako dorośli wchodzimy w relacje z dziecięcym światem, uprawnia nas to m.in do wprowadzania innych zasad; pozwala obchodzić niektóre z nich – jak np. te dotyczące (nie)porządku, czy umożliwia stosowanie „wysokopunktowanych” strategii – jak w przypadku prezentów wrę-czanych dzieciom, które poza sprawieniem przyjemności najmłod-szym, pełnią również funkcję skracającą dystans z resztą rodziny. Dlatego śledzenie sposobów, w jaki poszczególne dziecięce role-sta-tusy performują, pozwala nie tyle na zrekonstruowanie dziecięcego uczestnictwa w gościnności, ile na zmapowanie struktur symbolicz-nych, w których poruszają się dorośli – sami przecież będący kiedyś dziećmi. Ciekawe jednak cały czas pozostaje to, jak na te same pytania ze scenariuszu wywiadu odpowiedziałyby dzieci.

Bibliografia

Garfinkel, H. (2007), Studia z etnometodologii, Warszawa: Wydawnictwo Na-ukowe PWN.

Goffman, E. (1981), Człowiek w teatrze życia codziennego, Warszawa: Pań-stwowy Instytut Wydawniczy.

McKenzie, J. (2011), Performuj albo… Od dyscypliny do performansu, Kraków: Universitas.

Schechner, R. (2006), Performatyka: Wstęp, Wrocław: Ośrodek Badań Twórczo-ści Jerzego Grotowskiego i Poszukiwań Teatralno-Kulturowych.

Skowrońska, M. (2014), Przyjmowanie gości w przestrzeni domowej jako pro-blem granicy między publicznym a prywatnym, [w:] Łukasiuk, M., Jewdo-kimow, M. (red.), Socjologia zamieszkiwania, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Sub Lupa, 153-178.

Znaniecki, F. (2011), Relacje społeczne i role społeczne: nieukończona socjologia systematyczna, E., Warszawa: Wydawnictwo naukowe PWN.

193 Badacz jako (nie)gość – wycinki z notatek terenowych