• Nie Znaleziono Wyników

1. Maskarada

1.2. Komedia prezentująca

Maskarada jest, używając określenia Billeskova Jansena, „komedią prezentującą”.

Przy okazji stanowi modelową prezentację Holbergowskiej rodziny: Hieronim (Jero-nimus), surowy i wybuchowy ojciec; Magdalena (Magdelone), jego żona; Leander, ich syn; Leonora, jego narzeczona; rozważny Leonard, ojciec Leonory; Petronela (Pernille), sprytna służąca i powiernica panienki; Henryk (Henrich), sprytny słu-żący i powiernik Leandra, będący w Maskaradzie „kołem, które wszystko napędza”

(s. 92)19; Antoni (Arv), wierny, choć ograniczony sługa Hieronima.

Intryga jawi się jako kontynuacja klasycznych wzorców zarówno antycznej ko-medii, jak i włoskiej komedii maski. Ojcowie, Hieronim i Leonard, ustalili swego

16 E.C. Werlauff, Historiske Antegnelser til Ludvig Holbergs atten første Lystspil, Kjøbenhavn 1858, s. 215.

17 Ibid., s. 215–217.

18 Zob. A. Jeppesen, op. cit., s. 68.

19 Wszystkie cytaty z Maskarady pochodzą z: L. Holberg, „Jeppe ze Wzgórza” i inne sztuki, tłum.

i oprac. M. Sibińska, Gdańsk 2004.

154

czasu, że ich dzieci się pobiorą. Rodzina Hieronima zamieszkuje w Kopenhadze, a ojciec Leonory, Leonard, osiada ze swymi bliskimi na wsi. Chcąc po latach sfi-nalizować umowę, Leonard zjawia się z dorosłą Leonorą w mieście. Gdy kurtyna unosi się w górę, ukazując zaspanego panicza Leandra, ten jeszcze Leonory nie spo-tkał, pamięta ją jedynie jako ładne dziecko, a do ojcowskich planów odnosi się dość obojętnie, bez entuzjazmu, ale i bez szczególnej niechęci. Z odwiedzinami u swego przyszłego teścia się nie spieszy, inne bowiem sprawy zajmują jego uwagę. W mieście trwają maskarady, na które Leander wymyka się w towarzystwie służącego Henryka, za cichym przyzwoleniem matki, marzącej o wyrwaniu się na maskaradę urządzaną w budynku teatralnym, a wbrew wyraźnym zakazom ojca, widzącym w karnawało-wych uciechach źródło zepsucia. „Skoro twoja matka chce chadzać na maskarady, to ty w niczym sobie nie uwłaczając, możesz pójść do zamtuza” (s. 56), mówi w pew-nym momencie wzburzony Hieronim do syna. Hieronim w ogóle nie ma zbyt do-brego zdania o swym synu: „biesiadowałeś, przegrywałeś pieniądze, flirtowałeś i żyłeś jak jakiś sfrancuziały paniczyk” (s. 53)20.

Na maskaradach bywa również panna Leonora i to za przyzwoleniem ojca, Le-onarda, który w przeciwieństwie do Hieronima, traktuje bale maskowe, jako roz-rywkę, którą – o ile nienadużywana – można nazwać pożyteczną:

Nie potępiam ich [maskarad] samych w sobie, tylko dlatego, że są maskaradami, ale dlatego że mogą wejść w krew. Niepraktyczne uciechy i dziecięce zabawy są niektó-rym tak potrzebne jak jedzenie i picie, a maskarady, poza tym, że rozweselają melan-cholików, są bardzo inteligentnym wynalazkiem. Unaoczniają ludziom ich naturalną równość, w której żyli na początku, zanim nie zapanowała pycha i jedni nie zaczęli się uważać za zbyt dobrych, by przebywać z drugimi; dopóki maskarada trwa, pan sługę za równego ma. Dlatego nie potępiam maskarad, lecz ich nadużywanie, bo udział w zabawie trzy razy w tygodniu, to ryzyko utraty zdrowia, to ryzyko utraty majątku, to wykradzenie trzech dni z tygodnia, a czasami i całego tygodnia, skoro z powodu częstych pijaństw i bezczynności młodzi ludzie nie nadają się do pracy. Dlatego ni-gdzie nie urządza się maskarad przez cały rok. Potańczyć kilka razy w roku, czy to z twarzą zakrytą, czy odkrytą, to nic złego, ale całoroczne tańce najlepsze miasto zmieniłyby w dom wariatów (s. 69).

Argumenty na rzecz maskarad, wypowiedziane ustami statecznego Leonarda i prze-wrotnego sługi Henryka, powtórzy Holberg później, we wspomnianym Liście 347.

20 Dosłownie „jak doskonałe wcielenie Jeana de France” („som en perfect Jean de France”). Rów-nież paradowanie Leandra w szlafroku przywodzi na myśl Jeana: Jean szokuje domowników, chodząc w czerwonym, przywiezionym z Paryża, szlafroku. W ten sposób Maskarada potwierdza funkcje Jeana jako typu w Holbergowskim uniwersum, jako metafory pewnego zjawiska. Jednocześnie akcentuje teatralną naturę samego Leandra, przypisując mu cechy postaci w sposób oczywisty należącej do świata sceny. Podobny sygnał znajdziemy w Przyjęciu bożonarodzeniowym, gdzie zazdrosny mąż, wymyślając zalotnikowi żony, nazwie go Jeanem de France.

W ich świetle karnawałowa maska jawi się jako konkretyzacja filozoficznych refleksji o marzeniach człowieka, by stawać się kimś innym.

Do pewnego stopnia możemy przyznać rację zarówno Holbergowi, jako i jego postaciom. Protestanckie społeczeństwo oferowało coraz mniej okazji do katark-tycznych zachowań. O ile dworskie bale maskowe bywały wydarzeniami starannie inscenizowanymi, o tyle maskarady publiczne były wcieleniem niewyreżyserowanej teatralności. Wpisywały się w tradycję karnawałowej utopii, w której każdy cieszył się taką samą wolnością gestu i zachowania. Mogły nieść z sobą sporą dawkę oczysz-czającego szaleństwa, iluzji równości i wolności. A jednak ów pozornie niezorgani-zowany tłum bawiących się poddawał się pewnej logice strukturującej zachowania i kod kostiumowy. Terry Castle pisze o antytezie jako figurze regulującej zachowa-nie się zarówno poszczególnych uczestników, jak i całych grup biorących udział w osiemnastowiecznych maskaradach21. By osiągnąć efekt zaskoczenia, uczestnik wcielał się w postać będącą jego diametralnym przeciwieństwem: dziewczęta prze-bierały się za wojaków, rajfurzy za mnichów, a księżne za pasterki. Innymi słowy, tworzył się świat skodyfikowanego chaosu, świat na opak, łamiący podstawowe podziały między płciami, między społecznymi klasami. Nie był to jednak chaos to-talny, raczej przypomnienie o istnieniu prawa funkcjonujacego poza czasem i miej-scem maskarady.

Młodzi w Maskaradzie spotykają się przypadkowo na jednym z balów i nie znając swej tożsamości, zakochują się w sobie. Oboje nadaremno pragną skłonić swych roz-sierdzonych ojców do zmiany planów. Zanim ostatnia scena przyniesie rozwiązanie intrygi (młodzi dowiadują się, że zakochując się w sobie postąpili zgodnie z wolą swoich rodzin), Leander ucieknie z domu, a Leonora każe służącej wmówić Leonar-dowi, iż jego córka z rozpaczy popełniła samobójstwo. Leonard na wieść, iż córka zamierza zerwać misternie przygotowaną umowę małżeńską wychodzi z uprzedniej roli zwolennika złotego środka i rozsądnego propagatora otwartości umysłu. Z suro-wością równą jak Hieronim pragnie zmusić córkę do posłuszeństwa:

Najpierw zaręczyć się z synem porządnego człowieka, a potem zakochać w pierwszym lepszym, którego się ujrzy. Nie zdziwię się, gdy i dziś wieczorem pójdziesz na maska-radę, by zakochac się w drugim, a jutro w trzecim, i tak bez końca, aż będziesz miała tylu ukochanych, ile jest maskarad w roku. A z czasem staniesz się doskonałą aktorką komediową, której rolą jest cowieczorne wychodzenie za mąż (s. 83).

W oskarżycielskiej tyradzie Leonarda oskarżenia pod adresem maskarad łączą się z obiegowymi poglądami na temat destruktywnej roli teatru, którego istotą jest fałsz niszczący naturę człowieka – nie tylko widza, ale i aktora22. Dla bywalców budynku

21 T. Castle, op. cit., s. 1–51.

22 Ślady takich opinii, wskazujących na psychologiczny aspekt żonglowania rolami i maskami przy-wołuje na przykład Diderot w Paradoksie o aktorze: „Mówią o aktorach, że nie mają żadnego

charak-156

przy Zielonej Uliczce, a zwłaszcza dla widzów premierowej Maskarady, pozbawio-nych dekretem władz, którym przyświecała idea moralnego uzdrowienia społeczeń-stwa, modnej, karnawałowej rozrywki, metaforyka łącząca oba zjawiska – teatr i ma-skaradę – miała przecież bardzo konkretne odniesienie.