• Nie Znaleziono Wyników

6. Współpraca Ludviga Holberga ze sceną przy Lille Grønnegade

6.3. Późne komedie Holberga

Do komediopisarstwa Holberg powrócił jeszcze pod koniec życia, zaangażowawszy się w proces reaktywowania kopenhaskiej sceny publicznej po dwudziestoletnim pa-raliżu życia teatralnego królestwa Danii i Norwegii. Utwory sceniczne z tego póź-nego okresu ukazały się drukiem dopiero w latach 1753–1754. Należy przyznać, że jego późniejsze komedie nie dorównują tym z okresu działalności sceny przy Lille Grønnegade. Nie ma tu komedii charakterów, a większość z nich to raczej rzadko ożywiane na deskach teatrów filozoficzne alegorie, oparte na motywach antycznych.

Wśród ostatnich utworów scenicznych Holberga uwagę zwraca jednoaktówka Przemieniony pan młody (1753, Den forvandlede Brugdom), mająca wiele z wital-ności i teatralnego potencjału tekstów pisanych w latach dwudziestych dla aktorów z Lille Grønnegade. Swą niechęć do skrajności manifestował Holberg niejedno-krotnie, toteż sztukę można z powodzeniem potraktować jako autorską wariację na temat maksymy Horacego: „Gdy błędu chce uniknąć głupiec, w sprzeczny wpa-da”. Dla niektórych komedia o przemianie wielce pobożnej, wiodącej spartański żywot mieszczki w wystrojoną, podstarzałą zalotnicę była swoistym komentarzem do przemian w życiu publicznym wywołanych wstąpieniem na tron Fryderyka V i pozbawieniem wpływów pietystów109. Zmiany same w sobie witał Holberg, rzecz oczywista, z zadowoleniem, krytykował jednak popadanie w przesadę.

Jednoaktówka ta została rozpisana wyłącznie na role kobiece. Przemieniony pan młody stanowi rewers przedostatniej Holbergowskiej sztuki W domu straszy, czyli abrakadabra, w której są wyłącznie role męskie. Jednakowoż tekst poboczny w Den forvandlede Brugdom sugeruje, że jedną z ról, a mianowicie rolę swatki, ma odgry-wać „przebrany aktor”. Wpisanie takiego zabiegu w tekst akcentuje wielopłaszczy-znowość metamorfozy – procesów dotyczących zmiany płci i tożsamości, będących sednem intrygi w Przemienionym panie młodym. Wskazuje bezpośrednio na motyw

109 M. Brøndsted, Kvinderne på Holbergs scene, [w:] Holberg på scenen, red. M. Borg, K., Neiiendam, K. Kvam, Købehavn 1984, s. 47.

iluzoryczności i teatralnej gry jako elementu budującego nie tylko relacje między postaciami na scenie, ale również między publicznością a światem sceny.

Przemieniony pan młody jest opowieścią o owdowiałej dewotce, w której po krót-kim pobycie w stolicy i wzięciu udziału w kilku balach maskaradowych, obudził się nieopanowany apetyt na „świeże mięso”:

TERENCJA: Na mą duszę, chcę wyjść za mąż, nie wierzysz?

PETRONELA: Za kogo? Czyżby za naszego sąsiada z naprzeciwka, starego Hieroni-ma, który ma zwyczaj tu zaglądać?

TERENCJA. Za starego Hieronima! Za nic w świecie! Nie lubuję się w antykach;

chcę świeżego mięsa. Najbardziej mi odpowiada stan oficerski. Oszalałam na punkcie wojaków.

PETRONELA. Ha, ha, ha…

TERENCJA. Możesz się śmiać, Petronelo! Kiedy ostatnio byłam w mieście, znala-złam się w towarzystwie trzech młodych kawalerów, przybranych w strusie pióra.

Swoim uwodzicielskim zachowaniem tak mnie poruszyli, że poślubiłabym całą trój-kę, gdyby to było dozwolone110.

Od pierwszej sceny widz jest pouczany, że Terencja nie zachowuje się tak, jak po-winna, i że swym zachowaniem łamie ogólnie akceptowane zasady. Jest stara, a przez swoje wdowieństwo, niejako podwójnie związana ze śmiercią i przemijaniem. Za-miast jednak, pogodziwszy się z upływaniem czasu, planować zamążpójście córek, co byłoby równoznaczne z poddaniem się naturalnemu cyklowi życia, pragnie po-wstrzymać czas. Pragnie doznać małżeńskiego szczęścia. „To tak jakby drzewo, za-miast gubić liście, wypuściło zimą pąki” (scena I), powiada służąca Petronela, będąca ucieleśnieniem zdroworozsądkowego spojrzenia na rzeczywistość111. W komenta-rzach Petroneli pobrzmiewają echa satyrycznego poematu Holberga, Poeta odradza ożenek staremu przyjacielowi Jensowi Larsenowi, krytykującego nie tylko zawieranie związków małżeńskich w zbyt późnym wieku, lecz również zbyt dużą różnicę wieku między małżonkami. Dla Holberga jest to postępek kłócący się z głosem rozsądku i z nakazami natury.

Absurdalne zachcianki Terencji i przesadne wystrojenie budzą śmiech. By ją po-jąć, trzeba, zdaniem Petroneli, zapomnieć o rozsądku. Zastanawiające są tu oczeki-wania wdowy wobec młodego kandydata: „między dwudziestym a trzydziestym ro-kiem życia, musi być przystojny i delikatny. Nie szkodzi, jeśli nie ma pieniędzy, ani jeśli bywa zazdrosny, to przecież będzie oznaczać, że jest mną oczarowany”112. Cechy, których wdowa oczekuje od kandydata na męża, zbliżone są do ideału tradycyjnej kobiecości: piękny, młody, miły, uległy – jako że finansowo zależny od małżonki.

110 Wszystkie cytaty z Przemienionego pana młodego pochodzą z: L. Holberg, Jeppe ze Wzgórza i inne sztuki, Gdańsk 2004. Ten cytat patrz s. 103–104.

111 Ibid., s. 103.

112 Ibid., s. 110.

120

Pikanterii dodaje fakt, że to właśnie przebrana w męski strój dziewczyna zadowoli

„nienaturalne” wymagania wdowy. Wyobrażenia Terencji o rzeczywistości wypły-wają innymi słowy z iluzorycznego świata stołecznych maskarad, gdzie regułą jest zamiana ról i pozycji. Nie zdaje ona sobie sprawy, że próba przeniesienia maskarady poza ściśle określone ramy czasu i miejsca, musi zakończyć się katastrofą.

Chcąc uleczyć podstarzałą zalotnicę z szaleństwa, spiskujące wraz z córkami Te-rencji, Petronela i swatka Krystyna podsuwają jej przebraną za dziarskiego kapitana dziewczynę. Jednocześnie Krystyna podsyca szaleństwa Terencji, kreując ją na bła-zna, nieświadomego toczącej się jego kosztem gry.

KRYSTYNA: Nie mogę oczu od pani oderwać, pani jest piękna od stóp do czubka głowy.

TERENCJA: Ale proszę mi powiedzieć szczerze, madame, bez żadnych pochlebstw, co pani sądzi o moich rysach.

KRYSTYNA: Mogę panią zapewnić, iż wszystko jest zgodne z ideałem piękna.

TERENCJA: Ogromnie się z tego cieszę, wiem przecież, że jest pani znawczynią piękna. Jednakże jest to coś, czym nie powinnam się chełpić, wszak to dar nieba.

KRYSTYNA: Na niebiosa, jakie błyszczące oko, jaki regularny nos, jakie czarujące policzki!

TERENCJA: Czy pani zdaniem ta zmarszczka na czole mnie szpeci?

KRYSTYNA: Wręcz przeciwnie, mniemam, że panią zdobi, nadaje pani twarzy wyraz władczy i dostojny.

TERENCJA: Uważam, że moja figura jest zupełnie znośna.

KRYSTYNA: Pani będzie łaskawa się obrócić.

Terencja obraca się w prawo

KRYSTYNA Do licha, co za figura! Będzie pani łaskawa obrócić się w drugą stronę.

Obraca się w lewo

KRYSTYNA: To właśnie nazywam kompletną figurą; można by pomyśleć, że pani jest w gorsecie. Proszę się teraz obrócić w trzecią stronę.

TERENCJA: Nie mam przecież więcej, niż dwie strony113.

Tuż przed sfinalizowaniem małżeńskiej umowy „kapitan” przechodzi nagłą meta-morfozę, zjawiając się przed Terencją jako panna, co wdowa odczytuje jako karę niebios za jej sprzeczne z naturą zachcianki. Przyglądając się Terencji, można mo-mentami dostrzec – pod warstwą szminki i pudru, pod wywołującą śmiech dezapro-baty komiczną maską podstarzałej kokietki – kobietę, zdolną do uczuć, której, jak czytamy, „oczy błyszczą tak, jakby mogła […] jeszcze zapałać miłością”. Ma też ona dość siły, by przeciwstawić się konwenansom. Powiada wprost: „Nie dbam o ludzkie gadanie ani o złość mych córek”114. Te wtrącone mimochodem uwagi skłaniają do zastanowienia się nad tym, czemu to tak kategorycznie odrzucana jest możliwość,

113 Ibid., s. 109.

114 Ibid., s. 103–104.

by owa starsza wdowa jeszcze mogła „zapałać miłością”. Jakie prawa złamałaby, za-kochując się: naturalne czy społeczne? A już na pewno powinniśmy zadać sobie pytanie – mając w pamięci satyrę Poeta odradza ożenek staremu przyjacielowi Jensowi Larsenowi – czy jej postępek jest bardziej komiczny niż dość powszechny, społecznie akceptowany, proceder polegający na zaślubianiu młodych dziewcząt przez starszych mężczyzn.

Pozorną homogeniczność jednoaktówki, wystawiającej na pośmiewisko Teren-cję, dodatkowo zakłóca pointujący sztukę epilog. W wierszowanym zakończeniu słychać echa Pisma Cecylii, córki Hansa, czyli obrona płci niewieściej. Epilog stwa-rza dodatkowy dystans i podminowuje jednoznaczną komiczność Przemienionego pana młodego. Sprawia, że z tekstu powoli wyłania się „trzeci profil” Terencji, profil którego nie wypatrzyła u niej ani igrająca z nią swatka, ani służąca i córki broniące bezwzględnie prymatu młodości. Nie dostrzega go też sama Terencja, przekonana, że ma tylko dwie strony, że jest dwuwymiarowa.

Przemieniony pan młody należy do niezauważanych tekstów Holberga. Po tę jed-noaktówkę rzadko sięgają teatry, niewiele się o niej pisze. Szkoda, gdyż również w Przemienionym panu młodym ukrywa autor – z premedytacją, czy też w sposób niezamierzony – zalążek niepokoju, niezgody na posłuszeństwo uświęconym trady-cją wyobrażeniom. O ile Holberg – filozof i moralista tworzy Terencję jako istotę śmieszną, godną bezlitosnego przywołania do porządku, to Holberg – komediopi-sarz wprowadza elementy zakłócające dwuwymiarowy rysunek postaci.