• Nie Znaleziono Wyników

Konflikt rynkowy Konflikt ekologiczny Konflikt naukowy

3.5 Techniki i sposoby redukcji zło Ŝ ono ś ci konfliktu

3.5.4 Konflikt interesów

Peter Weingart (2005) za cechę konstytutywną współczesnych społeczeństw, określanych mianem „społeczeństw informacyjnych” bądź „społeczeństw opartych

na wiedzy”, uznaje zmianę statusu instytucji nauki. Jego zdaniem mamy do czynienia z procesami coraz silniejszego sprzęgania i wzajemnego uzaleŜniania od siebie nauki oraz sfery polityki, gospodarki i mediów. Odwołując się do

koncepcji pól symbolicznych Bourdieu moŜna by tutaj mówić o zbliŜaniu się i przeplataniu typów prawomocności charakteryzujących te pola. Manifestuje się to zjawiskami dwojakiego rodzaju: „unaukowieniem społeczeństwa” oraz

„uspołecznieniem nauki”. To pierwsze polega na tym, Ŝe

nauka jako instytucja społeczna uwalnia się ze swojej względnej izolacji społecznej i rozprzestrzenia się na wiele obszarów społeczeństwa; oznacza to, Ŝe reguły i wartości praktyki naukowej zaczynają

obowiązywać w innych społecznych kontekstach działania (tamŜe: 14-15).

Zjawisko odwrotne, „uspołecznienie nauki”, rozumianej jest przez Weingarta jako polityzacja, ekonomizacja i medializacja nauki (tamŜe: 27-29). Helga Nowotny pisze w podobnym duchu (2000: 13):

[…] produkcja wiedzy staje się coraz mniej niezaleŜną aktywnością. Tak, jak obecnie jest praktykowana, nie jest to ani nauka uniwersytecka, ani technologia czy przemysł. Nie jest to juŜ rezerwat [preserve] specjalnego typu instytucji, od której oczekuje się, Ŝe wiedza będzie z niej wypływać

lub przekształcać się z korzyścią dla innych sektorów. Produkcja wiedzy, nie tylko w jej teoriach i modelach, ale takŜe w metodach i technikach, rozprzestrzeniła się z akademii do wielu róŜnych typów instytucji.

Efektem tych procesów jest zmniejszenie dystansu i odrębności nauki wobec pozostałych pól symbolicznych, zatarcie granic między nauką i technologią oraz badaniami podstawowymi i stosowanymi (z jednoczesnym przesunięciem punktu cięŜkości na technologię i badania stosowane) oraz powstanie nowego rodzaju zjawisk i procesów na styku nauki, polityki, gospodarki i mediów, wpływających na reguły działania w nich panujące. NaleŜą do nich takŜe procesy redukcji ryzyka.

Istotnym czynnikiem wpływającym na symboliczną redukcję ryzyka jest coraz znaczniejsze przeplatanie się nauki i wielkiego biznesu. Nauka – zarówno tzw. badania podstawowe, jak i stosowane - w duŜym stopniu ulega prywatyzacji i staje się domeną prywatnych koncernów (por. Krimsky 2006). „Szacuje się, iŜ około 64 % badań na świecie jest finansowanych przez przedsiębiorstwa i Ŝe

prawie 70 % z tych badań jest wykonywanych w ramach tych przedsiębiorstw” (Bucchi 2004: 135). Prywatne podmioty gospodarcze, czerpiące zyski ze stosowania nowych rozwiązań technologicznych, nie są zazwyczaj

zainteresowane nagłaśnianiem ryzyka z nimi związanego. W efekcie dochodzi do napięć i konfliktów między biznesem, państwowymi instytucjami regulacyjnymi i opinią publiczną. Pośrednikami w tych sporach są naukowcy; niestety, nie zawsze tak neutralnymi, jak moŜna by od nich oczekiwać. Spójrzmy na kilka przykładów spośród wielu, które podaje w swej ksiąŜce Nauka skorumpowana? Sheldon Krimsky (2006: 73):

W 1969 r. agencje stanowe i federalne zajmowały się katastrofą

ekologiczną spowodowaną ogromnymi wyciekami ropy do kanału Santa Barbara z platform wiertniczych naleŜących do Union Oil Company. W tym okresie przemysł naftowy blisko współpracował z uniwersyteckimi ekspertami w dziedzinie geologii, geofizyki i inŜynierii naftowej.

Urzędnicy stanowi nie byli w stanie nakłonić lokalnych ekspertów, by zeznawali w procesie przeciwko Union Oil i trzem innym spółkom

naftowym, w którym chodziło o odszkodowanie w wysokości pół miliarda dolarów. Według prokuratora generalnego stanu Kalifornia swój brak chęci do współpracy z wymiarem sprawiedliwości tłumaczyli tym, iŜ „nie chcieli stracić fundowanych przez przemysł naftowy grantów oraz umów konsultingowych.

Krimsky zwraca uwagę na rolę, jaką odgrywają komitety doradcze, powoływane przy agencjach rządowych. Ich wpływ na stanowienie prawa i podejmowane decyzje wykonawcze jest w północnoamerykańskim systemie prawnym bardzo znaczący. W samym 1998 roku funkcjonowało w USA 939 komitetów doradczych i opiniodawczych, liczących w sumie ponad 40 tys. członków (Krimsky 2006: 146-147). Z załoŜenia powinni oni być bezstronni i obiektywni, a przede wszystkim niezaangaŜowani osobiście w opiniowane sprawy. Jednocześnie powinni mieć jak najwyŜsze kwalifikacje. W praktyce jednak, jak pokazuje Krimsky, często trudno jest pogodzić te wymagania, gdyŜ wysoko wykwalifikowani naukowcy pracują zazwyczaj takŜe dla przemysłu. W efekcie powszechnym zjawiskiem jest

występowanie konfliktu interesów ekspertów i doradców rządowych. W przypadku komitetów doradczych działających przy Centrum Badań i Oceny Leków,

ekspertów miała w 2000 roku powiązania ze spółkami farmaceutycznymi,

zainteresowanymi wynikami wydawanych opinii (Krimsky 2006: 151-152). Gdy w 1985 roku dopuszczono do uŜytku alar, substancję regulującą wzrost roślin, która według analiz Agencji Ochrony Środowiska miała wywoływać raka, okazało się, Ŝe siedmiu na ośmiu członków komitetu, który dopuścił do uŜytku tą substancję, miało powiązania z jej producentem (Krimsky 2006: 160-162)34.

śe nie są to pojedyncze przypadki pokazuje ankieta przeprowadzona przez etyków z Uniwersytetu Stanu Minnesota wśród ponad 7 tys. naukowców, z której wnioski zostały zaprezentowane w Nature (Wadman 2005). AŜ ponad 33 proc. naukowców przyznało się do popełnienia w ciągu ostatnich trzech lat jakiegoś nieetycznego czynu. Najczęściej była to zmiana sposobu przeprowadzenia eksperymentu lub teŜ nawet jego wyników ze względu na naciski ze strony organizacji finansujących badania. Niektórzy rozmyślnie zapominali umieścić w publikacji istotne szczegóły dotyczące sposobu przeprowadzenia doświadczeń. Inni ukrywali dane, które przeczyły uzyskanym poprzednio wynikom.

NaleŜy równieŜ wspomnieć o występowaniu zjawiska „kluczowych liderów opinii publicznej” (key opinion leaders - KOLs), którzy są zatrudniani przez firmy farmaceutyczne, by pełnić funkcję podobną do spin-doktorów. Zjawisku temu wiele badań poświęcił amerykański bioetyk Carl Elliot (zob. 2004: 138). Sedno działalności KOLs w ten sposób opisuje Joanna Afeltowicz (Afeltowicz mps.: 16):

Są to lekarze i naukowcy cieszący się w swoim środowisku autorytetem, pracujący dla koncernu jako konsultanci lub doradcy, ale w praktyce pełnią (często nieświadomie) funkcję marketingowców kształtujących opinie konkretnych środowisk oraz promujących produkty koncernu, jak i

34 Podobne przykłady moŜna by mnoŜyć. Andrzej Zybertowicz przytacza następujące przypadki naduŜyć uczonych ujawnione przez American Journal for Law and Medicine: „leki psychotropowe w szanowanym czasopiśmie New England Journal of Medicine zachwalało 18 ekspertów, którzy wszyscy uzyskiwali korzyści z produkujących te leki laboratoriów; dziewięciu badaczy, którzy przekonali amerykańską Agencję ds. śywności i Leków, Ŝe nie naleŜy wycofywać z rynku pewnego leku przeciw cukrzycy, mimo tego, Ŝe spowodował on śmierć pacjentów, miało udziały w wytwarzającej ten lek firmie. Były główny lekarz USA po otrzymaniu pieniędzy od producenta zachęcał do uŜywania rękawic z lateksu" (Zybertowicz 2003: 69). Inny przykład: „Badania 100 publikacji naukowych poświęconych szkodliwości palenia tytoniu wykazały, Ŝe w przypadku artykułów pisanych przez badaczy sponsorowanych przez przemysły tytoniowe, w 94% dowodzą one nieszkodliwości biernego palenia dla zdrowia, podczas gdy w przypadku autorów

pozbawionych kontaktów z firmami tytoniowymi, 87% z nich dowodzi szkodliwości tego samego biernego palenia” (Barnes, Bero 1998: 1568). I jeszcze jeden przykład: Spośród 200 kanadyjskich autorów biorących udział w układaniu dyrektyw dotyczących leków, 87% było związanych z przemysłem medycznym, 38% otrzymywało bezpośrednie honoraria albo było zatrudnionych w tym przemyśle, a 58% było

sam jego wizerunek. KOLs, wśród których pojawiają się coraz liczniej bioetycy, występują na konferencjach, udzielają mediom wywiadów i piszą artykuły. Większość spośród nich, pomimo Ŝe utrzymują ich korporacje, wierzy w swą obiektywność i bezstronność. I to właśnie wizerunek bezstronności jest tym, co czyni ich tak dobrymi narzędziami marketingowymi.

Nie tylko prywatyzacja nauki sprzyja powstawaniu obszarów niewiedzy w badaniu ryzyka. RównieŜ upolitycznienie gremiów naukowych, pełniących nie tylko funkcje doradcze i eksperckie, lecz takŜe kontrolno-regulacyjne moŜe przyczyniać się do marginalizowania bądź wykluczania niewygodnych zagroŜeń. Jednym ze

sposobów na to jest obsadzanie „swoimi ludźmi” urzędów kontrolnych i monitorujących, najczęściej pod wpływem dobrze zorganizowanych sieci lobbystycznych, reprezentujących interesy przemysłu, z których rekrutuje się członków na te stanowiska. Przykładem moŜe być czystka dokonana w amerykańskiej Environmental Protection Agency przez Georga W. Busha po objęciu przezeń stanowiska prezydenta USA. Jak donosiła prasa.do gremium zajmującego się kontrolą stęŜenia ołowiu w powietrzu wprowadził on naukowców opłacanych przez przemysł ołowiany. Z Rady Bioetyki pousuwał zaś

niewygodnych dla niego biologów (Schimmeck 2004: 41-42).

Upolitycznienie nauki wykracza jednak poza wymiar konfliktu interesów poszczególnych naukowców. Powszechnym i ogólnie akceptowalnym zjawiskiem jest konstrukcja końcowych raportów przygotowywanych przez agencje rządowe i międzynarodowe pod kątem interesów politycznych mocodawców. Końcowa wersja słynnych raportów Międzynarodowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych (Intergovernmental Panel on Climate Change – IPCC) jest przedmiotem

głosowania z udziałem recenzentów mianowanych przez rządy krajów

wchodzących w skład ONZ. W dodatku najpierw negocjowane jest podsumowanie raportu, tzw. Summary for Policymakers, którego kaŜde zdanie jest przedmiotem głosowania, oraz zatwierdzany jest - paragraf po paragrafie - przygotowywany raport, a dopiero na tej podstawie kilka miesięcy później ukazuje się pełne

wielu prac odbywających się pod egidą ONZ. MoŜe to rodzić podejrzenia o dyktowanie przez polityków ostatecznych treści i kształtu opracowań.35

Nauka jednak nie tylko podlega wpływom z zewnątrz (z gospodarki i polityki), lecz skutecznie wytwarza wewnętrzne mechanizmy regulujące,

sprzyjające redukcji ryzyka. Jens Scheer przedstawia sytuację z lat 60-tych, gdy uwidoczniły się niewidoczne do tej pory konsekwencje zdrowotne uŜycia bomby atomowej, zaś jednocześnie wykorzystanie energii jądrowej dla celów cywilnych rozkwitało. Nic więc dziwnego, Ŝe badacze ujawniający tzw. "późne skutki" bomby atomowej mieli ogromne problemy z ich rozpowszechnianiem (Sheer 1987: 449):

Ich prac nie drukowano w czasopismach, byli cenzurowani, zniesławiani, odbierano im środki na badania. Charakterystyczna jest wypowiedź

członka amerykańskiej komisji ds. energii atomowej, Tottera, na temat kierownika Instytutu Radiobiologii w Berkeley, Tamplina Gofmana: "Zatrudniliśmy go, Ŝeby udowodnił nieszkodliwość naszego projektu. Jeśli zaczyna robić coś przeciwnego, nie widzę powodu, by go dalej zatrudniać”. (...)

Te badania nad występowaniem raka popromiennego u pracowników elektrowni atomowych trafiły nawet do Księgi Rekordów Guinessa jako "najgorsza naukowa cenzura", gdyŜ po upublicznieniu wyników cofnięto środki na ich dalsze

prowadzenie (tamŜe).

Podsumowując rolę nauki w redukcji ryzyka przywołać moŜna krytykę, z jaką spotkała się procedura szacowania ryzyka w naukach społecznych. Wielu autorów (zob. np. Evers, Nowotny 1987: 197-199, Conrad 1987) zwróciło uwagę na legitymizacyjne i rytualne funkcje pełnione przez same badania nad ryzykiem. Jak twierdzi Peter Wehling, ubieranie niebezpieczeństw w szaty ryzyka moŜe słuŜyć ukrywaniu niepewności i niewiedzy na temat faktycznego charakteru danego zjawiska: „Szacowanie ryzyka w wielu przypadkach jedynie reprodukuje składającą się [na ryzyko] niewiedzę i w ten sposób jeszcze [ją] powiększa,

skrywając ją pod rzekomą pewnością” (2004: 71). Tworząc wraŜenie, Ŝe jesteśmy w stanie oszacować ryzyko związane z technologiami takimi jak bioinŜynieria czy

35 Inny przykład stanowić moŜe wydawany co kilka lat przez United Nations Environment Programme obszerny raport GEO - Global Environment Outlook. Na próŜno szukać by w nim tematów kontrowersyjnych i niewygodnych dla najwaŜniejszych członków ONZ, takich jak uprawa roślin genetycznie modyfikowanych. Z kolei globalne ocieplenie klimatu dopiero w czwartym wydaniu GEO, z 2007 roku, została uznana za jedno z istotniejszych zagadnień.

nanotechnologie, tj. przewidzieć ich konsekwencje i wyliczyć prawdopodobieństwo wystąpienia niepoŜądanych skutków, w rzeczywistości tuszujemy naszą

bezradność wobec współczesnych zagroŜeń.

Zdaniem Jobsta Conrada, badania nad ryzykiem uprawiane w ramach technology assessment i mające słuŜyć za podstawę do podejmowania decyzji technologicznych pełnią głównie funkcję rytualne i mają bardziej charakter

myślenia Ŝyczeniowego czy „zaklinania rzeczywistości” (Conrad 1987: 457-458). Według tego autora polegają one na:

- jedynie symbolicznym okiełznywaniu zagroŜeń, realnie wymykających się kontroli,

- skrywaniu głębszych warstw problemu rozwoju technologicznego poprzez tworzenie wraŜenia jego kontrolowania,

- tworzeniu zrytualizowanych form artykulacji interesów i kształtowania debaty nad zagroŜeniami, pomijającej najistotniejsze aspekty

współczesnych zagroŜeń,

- utwierdzaniu i reprodukowaniu nadrzędności racjonalności eksperckiej i scjentystycznej w procesach decyzyjnych.