• Nie Znaleziono Wyników

i obronność jako przedmiot nauki

Autor rozpatruje istotę bezpieczeństwa i obronności jako dyscyplin naukowych. Przy-tacza podstawowe kategorie filozofii nauki i wskazuje zasadnicze wyznaczniki toż-samości nauk, zwłaszcza dziedzin nauki oraz jej dyscyplin. Jako podstawowy deter-minant wyodrębnienia dyscyplin naukowych wskazuje przedmiot poznania. Docieka determinantów wyodrębnienia dyscyplin: nauki o bezpieczeństwie i nauki o obron-ności. Dążąc do jednoznacznego określenia przedmiotu poznania obu dyscyplin, analizuje dotychczasowe podejścia badawcze i wskazuje podstawowe nieścisłości oraz błędy poznawcze i logiczne.

Autor analizuje najpowszechniejsze koncepcje oraz ujęcia istoty bezpieczeństwa i obronności. Odwołuje się do kwestii psychologicznych, logicznych oraz etycznych.

Zastanawia się również nad zakresem pojęć państwo i naród. Dowodzi konieczno-ści jednoznacznego rozróżnienia przedmiotu poznania nauk o bezpieczeństwie w aspekcie właściwego podejścia metodologicznego. Zwraca uwagę na różnice mię-dzy bezpieczeństwem i obronnością i w konsekwencji określa ich przedmiot pozna-nia oraz zasadnicze zadapozna-nia.

P

ojęcia bezpieczeństwa i obronności zyskały we współczesnym języku dużą popularność. Wydawać by się mogło, że są one wy-starczająco zdefiniowane i uzasadnione. Czy tak jest faktycznie?

Mam wątpliwości. Terminy funkcjonujące w rzeczywistości społecz-nej i polityce oraz – co wydaje się aż nieprawdopodobne – w nauce, są niejednoznaczne, a ich zakres nie spełnia zasadniczych kryteriów na-ukowych. Zagadnienie jest ważne z wielu względów. Podstawowa kwe-stia to wyodrębnienie w naukach społecznych dwóch dyscyplin w za-sadniczym wymiarze zbliżonych zakresowo – nauk o bezpieczeństwie i nauk o obronności1. W sensie formalnym można uznać, że

wyodręb-1 Te dyscypliny naukowe zostały wprowadzone w 2011 r. w miejsce nauk wojskowych. Początkowo umieszczono je w naukach humanistycznych, później w dziedzinie nauk społecznych;

uszeregowano je równolegle z takimi dyscyplinami jak, między innymi, nauki o polityce, pedagogika, psychologia i socjologia.

bezpieczeństwo, obronność, państwo, nauka, przedmiot poznania

SŁOWA KLUCZOWE

prof. dr hab.

BOGDAN M.

SZULC

Akademia Obrony Narodowej Wydział Zarządzania

i Dowodzenia Instytut Obronności

Zakład Dydaktyki Obronnej

nienie nastąpiło według ściśle określonych kryteriów naukowych, stanowiących o tożsamo-ści tych nauk zarówno w sensie ontologicznym, jak i epistemologiczno-metodologicznym.

Rzecz jednak w tym, że kryteria te nie były przedmiotem szerokiego dyskursu i w konse-kwencji nie są powszechnie znane. To powoduje nieustanne spory i nieporozumienia. W ar-tykule próbuję określić te kryteria i przyporządkować im przedmiot poszczególnych dys-cyplin.

Najczęściej za formalne kryteria wyodrębnienia określonej nauki przyjmuje się trzy wy-różniki: język jako formalny aspekt systemu naukowego, metodę jako sposób poznawania rzeczywistości i systematyzowania danych oraz instytucje, w których określona nauka jest uprawiana2. Jedynym elementem niebudzącym wątpliwości jest trzeci wyróżnik. W ostat-nich latach powstało bowiem wiele instytucji (uczelni, wydziałów, katedr), dla których bez-pieczeństwo i obronność stanowią zasadniczy obszar zainteresowania, tym samym nauko-wej penetracji. Ze względu na brak w pełni przekonującej teorii występują różne podejścia do tych kwestii, z czysto edukacyjnymi włącznie (edukacja dla bezpieczeństwa). W Polsce wiele uczelni wyższych kształci na kierunku bezpieczeństwo narodowe. W krótkim czasie kierunek ten stał się jednym z najpopularniejszych kierunków studiów wyższych w Polsce.

Ostatnio popularne stają się także studia na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. Dziwnym zbiegiem okoliczności w bezpieczeństwie narodowym dominują kwestie militarne (wojsko-we), a w bezpieczeństwie wewnętrznym – zagadnienia związane z porządkiem publicznym (policją).

Wróćmy jednak do zasadniczego nurtu rozważań. Jestem przekonany, że kwestie języka oraz metody nie miały wpływu na wyodrębnienie tych dwóch dyscyplin naukowych. Owe wyróżniki są same w sobie kontrowersyjne. Wyróżnik językowy bywa krytykowany jako ka-tegoria przede wszystkim typowa dla powiązanych z nominalizmem idealistów. W takim kontekście idealnie ujmowana nauka, jak zauważa Stanisław Kamiński, jest traktowana ja-ko: (1) Układ hipostazowanych sądów logicznych i problemów stanowiących sens zdań przez kogoś wydanych (statements – sądy z asercją), (2) jako zbiór logicznie powiązanych sądów będących znaczeniami wszelkich możliwych wypowiedzi o jakiejś dziedzinie poznania (tak np. psychologia stanowiłaby system wszystkich prawd o życiu psychicznym, a ściślej, o jego prawidłowościach) czy też zdań zdeterminowanych przez określone reguły językotwórcze (tak np. matematyka byłaby głównie układem tautologii, dających się wyrazić w określonym ję-zyku matematycznym3.

Współcześnie takie podejście nie jest popularne w naukach społecznych. Także odniesie-nie do metody może budzić kontrowersje. W naszych krajowych dyskusjach najczęściej uznaje się, że wyodrębnienie dyscypliny naukowej wymaga wskazania specyficznej dla niej metody. Trzeba zauważyć, że w innych krajach kwestia ta jest ujmowana wielorako. Obecnie dominują poglądy, że jedynie dla dziedziny nauki (grupy nauk) można wyodrębnić typowe dla niej metody. W wielu podejściach metody są odnoszone raczej do rodzajów lub też do strategii badań, na przykład badań jakościowych i badań ilościowych. Ale te także są od-noszone do dziedziny, na przykład do nauk społecznych, humanistycznych czy

przyrodni-2 Vide: S. Kamiński, Nauka i metoda. Pojęcie nauki i klasyfikacja nauk, Lublin 1992, s. 14.

3 Ibidem, s. 30.

czych4. Oczywiście nie dotyczy to nauk nomotetycznych (nomologicznych), które są opar-te przede wszystkim na języku symboli. Muszą jednak istnieć jakieś wyróżniki wyodrębnienia danej nauki, coś musi stanowić o jej tożsamości. Trzeba zastanowić się więc nad istotą tożsamości, wszelkiej tożsamości.

Tożsamość metodologiczną należy rozumieć szeroko: oprócz metody ujmować w wąskim rozumieniu również inne wyznaczniki. Warto pomyśleć o wygenerowaniu wyznaczników pozwalających na wyodrębnienie określonej nauki i na tej podstawie ustalić zakres i przed-miot nauk o bezpieczeństwie oraz nauk o obronności.

Od początku powstania nauka zajmowała się różnymi problemami i ulegała różnym podzia-łom. Wynikały one między innymi z poszerzenia zakresu wiedzy oraz coraz większych moż-liwości poznawczych, co z kolei wpływało na powstawanie nowych dziedzin, dyscyplin i spe-cjalności. W wyniku tego ukształtowały się różnego rodzaju podziały nauki, a badania często miały dość wąski przedmiot. W badaniach i działalności naukowej zaczynał dominować par-tykularyzm i izolacjonizm. Taką izolację dało się zauważyć również w naukach dotychczas ukierunkowanych na problemy bezpieczeństwa i obronności (nauki wojskowe i nauki o poli-tyce). Ostatnimi laty w większości państw następuje proces unifikacji i integracji badań w róż-nych dziedzinach. Nie sposób nie uznać konieczności przeprowadzania pewróż-nych klasyfika-cji. Pozwalają one bowiem uporządkować nauki, co jest niezbędne, na przykład, do procesu organizacji nauczania oraz badań. Dziś trudno dociec, co w minionym okresie stanowiło pod-stawę wyodrębnienia nauk wojskowych. Należy przyznać rację Stanisławowi Kamińskiemu, który za powody wyodrębniania się różnych specjalności uznaje takie czynniki, jak:

– różnorodność elementów rzeczywistości oraz jej aspektów, z których każdy mógł stano-wić osobny przedmiot badań;

– specjalizacja w urządzaniu warsztatu badawczego (szczególnie ważne stało się to wte-dy, gdy pojawiły się trudności tworzenia uniwersalnych warsztatów, a jednocześnie dosta-tecznie bogatych w aparaturę i narzędzia),

– tendencja do podziału pracy i do zwiększania sprawności w jej wykonywaniu, – chęć bardziej dokładnego poznania wybranych dziedzin wiedzy5.

W tym kontekście zgadzam się z tezą, że przedmioty poznania obu rozpatrywanych dys-cyplin muszą być wyraźnie rozłączne. Przyjęty podział zatem musi mieć podstawy czysto ontologiczne. Wszelkie klasyfikacje nauk są systematycznie uzupełniane. Podlegają proce-sowi ewolucji, więc nie stanowią umownego, doktrynalnego konsensusu. Jedyne co decy-duje o tworzeniu nowych specjalności lub o istnieniu już uprawianych, to spełnienie okre-ślonych wymogów. Zasadnicze pytanie zatem brzmi: co stanowi o tożsamości określonej dyscypliny, dziedziny nauki? Tożsamość i w tym przypadku ma różne konotacje. Po pierw-sze, według definicji słownikowej oznacza bycie tym samym, identyczność. Coś jest tym,

4 Vide: N. Denzin, Y.S. Lincoln, Metody badań jakościowych, t.1 i 2, Warszawa 2009; D. Silverman, Prowadzenie badań jakościowych, Warszawa 2009; D. Silverman, Interpretacja danych jakościowych, Warszawa 2007; M. Angrosino, Doing Ethnographic and Observational Research, London–New Delhi 2007; U. Flick, Desinning Qualitative Research, London, 2007; U. Flick, Jakość w badaniach jakościowych, Warszawa 2011; E. Babbie, Podstawy badań społecznych, Warszawa 2008.

5 S. Kamiński, Nauka i metoda…, op.cit., s. 250–251.

czym jest, ze względu na spełnienie określonych kryteriów. Po drugie, jest identyfikowana z autonomią ujmowaną jako pewna samodzielność i niezależność. To drugie podejście jest typowe dla S. Kamińskiego. Wskazuje on, że o autonomii dyscypliny naukowej decydują głównie cztery czynniki:

1) jej przedmiot,

2) zaawansowanie podmiotu, środków i rezultatów uprawiania nauki, 3) stopień metanaukowego samookreślenia się,

4) stan organizacyjno-informacyjny (czynnik zewnętrzny)6.

Wyjaśnia, że poszczególna nauka to wyraźnie autonomiczna (pod względem badawczym i organizacyjnym) część poznania, będąca dyscypliną naukową bądź zespołem kilku dyscy-plin. […] Najczęściej stosowaną zasadą odróżniania nauk jest ich przedmiot formalny. Może on być (zależnie od stopnia jego wyabstrahowania bądź ujęcia poznawczego, bądź sposobu konstrukcji) bardziej ogólny lub partykularny. W pierwszym przypadku może chodzić albo o esencjonalną (treściową lub formalną, jakościową lub ilościową), albo egzystencjonalną (istnienie w ogóle, byt jako byt) stronę rzeczywistości. W drugim natomiast wyróżnia się za-zwyczaj moment natury (martwej lub żywej) albo kultury (od strony systematycznej i histo-rycznej). Wymienione typy przedmiotów formalnych nauki nie wyczerpują wszystkich moż-liwości. Obiekty mogą różnić się nie tylko kategorią ontyczną, lecz także genezą lub sposobem ich poznania albo stosunkiem do działania7.

Wynika stąd, że podstawowe kategorie nauk o bezpieczeństwie i nauk o obronności, czyli bezpieczeństwo i obronność, muszą być jasno zdefiniowane w aspekcie poznawczej przedmiotowości. To zaś, z systemem wyjaśnień i twierdzeń włącznie, będzie stanowić o stop-niu metanaukowego samookreślenia się obu dyscyplin.

Wskazane kwestie mają duże znaczenie. Według S. Kamińskiego, przedmiot poznania jest zasadniczym wyznacznikiem dyscypliny naukowej. Aby jednak ów przedmiot jednoznacz-nie określić, trzeba zdefiniować istotę poszczególnych dyscyplin, czyli bezpieczeństwo i obronność. Jest to jednak dość kłopotliwe. Można by sądzić, że terminy te już dawno zo-stały zdefiniowane, zwłaszcza w naukach o polityce oraz w psychologii i naukach wojsko-wych. W rzeczywistości w podstawowych słownikach i encyklopediach dotyczących wy-mienionych nauk8 nie ma definicji tych pojęć. Szerokie omówienie istoty bezpieczeństwa znajdziemy w pracach Jerzego Stańczyka i Ryszarda Zięby.9 Ze względu na dalsze rozpatry-wania odniosę się do kilku wybranych podejść.

Bolesław Balcerowicz, rozpatrując kwestie obronności, pomija definiowanie tej katego-rii. Przyjmuje, że bezpieczeństwo należy traktować jako naczelną (egzystencjalną) potrze-bę państwa; cel działalności (funkcjonowania) państwa; stan, w którym brak jest zagrożeń podstawowych wartości państwa i narodu; poczucie pewności państwa w środowisku

mię-6 Ibidem, s. 253.

7 Ibidem, s. 254.

8 Vide: A.M. Colman, Słownik psychologii, Warszawa 2009; W. Szewczuk, Słownik psychologiczny, Warszawa 1985; Mała encyklopedia wiedzy politycznej, M. Chmaj, W. Skół (red.), Toruń 1996, Leksykon wiedzy wojskowej, Warszawa 1979;

Encyklopedia wojskowa, Warszawa 2007.

9 Vide: J. Stańczyk, Współczesne pojmowanie bezpieczeństwa, Warszawa 1996; R. Zięba, Pojęcie i istota bezpieczeństwa państwa w stosunkach międzynarodowych, „Sprawy Międzynarodowe” 1989 nr 10, s. 49–70.

dzynarodowym; stan równowagi między zagrożeniem a potencjałem obronnym; zdolność narodu do ochrony jego wartości przed zagrożeniami; stan i proces społeczny, zmierzają-ce do ciągłego samodoskonalenia (ulepszania) środków i mechanizmów zapewniających bezpieczeństwo10.

Popularna, szczególnie w środowiskach wojskowych, jest definicja koncentrująca sens na podejściu pragmatycznym, mówiąca o dynamicznym zjawisku (procesie) bezpieczeństwa podmiotu. Bezpieczeństwo jest w niej ujęte jako dziedzina aktywności zmierzająca do za-pewnienia możliwości przetrwania, rozwoju i swobody realizacji własnych interesów w kon-kretnych warunkach, poprzez wykorzystanie okoliczności sprzyjających (szans), podejmo-wanie wyzwań, redukopodejmo-wanie ryzyka oraz przeciwdziałanie (zapobieganie i przeciwstawianie się) wszelkiego rodzaju zagrożeniom dla podmiotu i jego interesów11. Autor tej definicji, Stanisław Koziej, podchodzi do kwestii bezpieczeństwa także inaczej. W innej publikacji twierdzi bowiem, że bezpieczeństwo to teoria i praktyka zapewnienia egzystencji (przetrwa-nia) danego podmiotu w niepewnym środowisku, przy zachowaniu przezeń swobody reali-zacji własnych interesów12. Podejście to traktuje jednak jako pewną hipotezę i dalej przyta-cza dwie inne definicje, ujmujące bezpieczeństwo w sensie statycznym i dynamicznym.

Bezpieczeństwo w sensie statycznym [to] stan braku zagrożeń dla podmiotu, stan spoko-ju, pewności (stan obiektywny i subiektywny: uświadomiony i nieuświadomiony).

Bezpieczeństwo w sensie dynamicznym (działanie podmiotu na rzecz bezpieczeństwa [to]

proces osiągania i utrzymania stanu braku zagrożeń i swobody działania (podkr. – B.Sz.)13. Nie sposób nie zauważyć w tych przytoczeniach wielu nieścisłości. Po pierwsze, czy coś może być teorią i zarazem praktyką? Oczywiście mam na myśli teorię w sensie naukowym i praktykę jako pewne działanie ludzkie. Jeśli bezpieczeństwo może być pewnym działaniem, to czy jednocześnie może być określonym stanem? Istotne jest tu także ujęcie bezpieczeń-stwa jako stanu i jako procesu. Coś co jest określonym stanem, nie może przecież być jed-nocześnie procesem. Oczywiście stan może być zmienny, zależny od wielu czynników. Jeśli jednak ów stan nazwiemy bezpieczeństwem, to proces zamierzający do tego stanu nie mo-że być tym samym, czyli bezpieczeństwem. Występuje tu typowy logiczny błąd definiowa-nia ignotum per ignotum. Wątpliwości budzą także inne podejścia.

Wieloaspektowo problem bezpieczeństwa ujmuje Ryszard Zięba. Twierdzi, że w najogól-niejszym znaczeniu bezpieczeństwo można […] określić jako pewność istnienia i przetrwa-nia, stan posiadania oraz funkcjonowania i rozwoju podmiotu. Pewność jest wynikiem nie tylko braku zagrożeń (ich niewystępowania lub eliminowania), ale powstaje także wskutek kreatywnej działalności danego podmiotu i jest zmienna w czasie, czyli ma naturę procesu społecznego14. Zauważa że w praktyce mamy do czynienia z dwojakim rozumieniem bezpie-czeństwa. Pierwsze, wąskie ujęcie, które Joseph S. Nye nazywa negatywnym, traktuje bez-pieczeństwo jako brak zagrożeń i koncentruje się na analizowaniu oddziaływań podmiotu

10 B. Balcerowicz, Obronność państwa średniego, Warszawa 1996, s. 33.

11 S. Koziej, Między piekłem a rajem. Szare bezpieczeństwo na progu XXI wieku, Toruń 2006, s. 7.

12 Teoria bezpieczeństwa (tekst opracowany w 2009 roku), stron a internetowa Stanisława Kozieja: www.Koziej.pl, s. 6.

13 Ibidem, s. 7.

14 R. Zięba, O tożsamości nauk o bezpieczeństwie, „Zeszyty Naukowe AON” 2012 nr 1 (86), s. 8.

w celu ochrony przed zagrożeniami jego istotnych wartości wewnętrznych. Drugie, pozytyw-ne, postrzega kształtowanie pewności przetrwania, stanu posiadania, funkcjonowania i swo-bód rozwojowych podmiotu. W pierwszym podejściu bezpieczeństwo jest definiowane w prze-ciwstawieniu do zagrożenia, natomiast w drugim poprzez analizę kreatywnej aktywności podmiotu, podejmowanej wcześnie przynajmniej na etapie podejmowania wyzwań. Stosując ujęcie pozytywne, możemy zdefiniować bezpieczeństwo jako obiektywną i subiektywną pewność istnienia, przetrwania, posiadania, funkcjonowania i swobód (możliwości rozwo-jowych danego podmiotu)15.

Ostatnia definicja wydaje się w pełni uzasadniona. Trzeba jednak zauważyć, że w innym opracowaniu autor ten prezentuje nieco inne podejście. Twierdzi mianowicie, że w naukach społecznych bezpieczeństwo w najogólniejszym znaczeniu obejmuje zaspokojenie takich po-trzeb, jak: istnienie, przetrwanie, całość, tożsamość (identyczność), niezależność, spokój, posiadanie i pewność rozwoju. Bezpieczeństwo ma charakter podmiotowy, a będąc naczel-ną potrzebą człowieka i grup społecznych, jest zarazem podstawową potrzebą państw i sys-temów międzynarodowych; jego brak wywołuje niepokój i poczucie zagrożenia. Dlatego każdy z wymienionych podmiotów stara się oddziaływać na swoje otoczenie zewnętrzne i sferę wewnętrzną, aby usuwać lub przynajmniej oddalać zagrożenia i eliminować własny lęk, obawy, niepokój i niepewność16. Podejście to – możemy nazwać je psychologicznym – ujmuje bezpieczeństwo jako potrzebę. I to wydaje się przekonujące. W różnych teoriach potrzeb, zwłaszcza w teoriach treści, bezpieczeństwo zwykle występuje jako potrzeba.

W najpopularniejszej, hierarchicznej (hierarchia o względnej dominacji) teorii potrzeb A. Maslowa bezpieczeństwo jest drugą w hierarchii, po potrzebach fizjologicznych, gru-pą potrzeb17. Warto przypomnieć, że jedna z zasadniczych tez tych teorii ujmuje potrzeby jako główny motyw pracy, a nawet celowego działania. W tym zaś sensie potrzeba bezpie-czeństwa może motywować do podejmowania działań mających na celu utrzymanie lub tworzenie bezpieczeństwa. Te działania zaś same w sobie nie mogą stanowić bezpieczeń-stwa, choć do niego zmierzają. Nasuwa się jeszcze inne ważne pytanie. Skoro potrzeby odnosimy do człowieka (ludzi), a tym się przecież zajmuje psychologia, to czy możemy je odnieść do państwa?

Ciekawe poznawczo wydają się rozważania Romana Kuźniara, także mieszczące się w nur-cie psychologicznych teorii potrzeb. Podkreśla on, że w powodzi haseł w rodzaju »po pierw-sze, gospodarka« lub »po pierwsze człowiek«, szybko zapominamy, że fundamentem tego wszystkiego, co »po pierwsze« jest bezpieczeństwo. Jest ono pierwotną, egzystencjalną po-trzebą jednostek, grup społecznych, wreszcie państw. Idzie przy tym nie tylko o przetrwanie integralności czy niezawisłości, lecz także o bezpieczeństwo rozwoju, który zapewnia ochro-nę i wzbogacenie tożsamości jednostki czy narodu. Owo bezpieczeństwo zależy od tego, co dzieje się wokół nas, od środowiska zewnętrznego, z którego mogą pochodzić ewentualne zagrożenia, zależy także od nas samych – naszego zdrowia i gotowości sprostania takim

za-15 Ibidem.

16 R. Zięba, Kategorie bezpieczeństwa w nauce o stosunkach międzynarodowych, w: Bezpieczeństwo narodowe i międzynarodowe i schyłku XX wieku, D.B. Bobrow, E. Haliżak, R. Zięba (red.), Warszawa 1997, s. 3.

17 Vide: A. Maslow, Motywacja i osobowość, Warszawa 2009, s. 47–139.

grożeniom18. Oczywiście, możemy się spierać, czy bezpieczeństwo jest potrzebą pierwotną, czy jest fundamentem. Ważne, że autor dostrzega czynniki determinujące bezpieczeństwo, w tym także odpowiednie działania i gotowość do przeciwstawienia się zagrożeniom. To zaś jest nie tyle bezpieczeństwo, ile jeden z wyznaczników bezpieczeństwa.

Na tle powyższych konstatacji zainteresowanie wzbudza wieloaspektowe ujęcie kwestii bezpieczeństwa prezentowane przez Waldemara Kitlera. Autor ten określa zakres bezpie-czeństwa, odwołując się do różnych koncepcji. Za Jeanem Delumeau ujmuje problem w na-stępujący sposób: Bezpieczeństwo jest więc – w znaczeniu ogólnym – wewnętrzną ufnością, spokojem ducha i pewnością, właściwie lub fałszywie uzasadnioną w okolicznościach ro-dzących podstawy do obaw. Jest też przekonaniem, lepiej lub gorzej uzasadnionym, że w ob-liczu różnych trudności, słabości, wyzwań i zagrożeń, lub przynajmniej ich symptomów, stan rzeczy – w jakim się znajduje określony podmiot – pozwala mu czuć się bezpiecznie19. Moim zdaniem jest to formuła właściwie oddająca istotę bezpieczeństwa, dająca się racjonalnie uzasadnić. Autor jednak nie wykazuje się konsekwencją, ponieważ rozszerza pojęcie, przy-wołując prace Jana Szmyda i Witolda Tulibackiego. Można odnieść wrażenie, że zgadza się z ich poglądem: Nadrzędność bezpieczeństwa nad innymi dziedzinami jest dość szczególna, gdyż jest ono wartością, której osiągnięcie stanowi powinność elementarną, stojącą ponad różnorakimi, społeczno-ekonomicznymi, historycznymi i kulturowymi przejawami ludzkiej aktywności społecznej. Co ważne, bezpieczeństwo ma charakter interdyscyplinarny i utyli-tarny, nie może być rozpatrywane jako wartość odrębna od innych. Jan Szmyd ujął to traf-nie, stwierdzając, że jest ono »wartością nieautoteliczną, nie samą w sobie, tzn. niegodną zabiegów ze względu na nią samą, natomiast wartością wyraźnie utylitarną, użytkową, tzn. bę-dącą środkiem do osiągnięcia innych wartości, np. życia, zdrowia, własności itp.« Potwierdza to także Witold Tulibacki, którego zdaniem w ujęciu filozoficznym bezpieczeństwo stanowi konfigurację sytuacji, zdarzeń, faktów, stanów rzeczy niezależnych od ludzi i od ludzi zależ-nych, a co za tym idzie »Bezpieczeństwo tak rozumiane, poprzedza więc inne wartości, ale samo jest jedną z wartości podstawowych, spełniając rolę instrumentalną dla powstawania i istnienia wartości materialnych i duchowych«20. Zakres pojęcia bezpieczeństwa został znacznie rozszerzony, z czym trudno się zgodzić, zwłaszcza gdy chodzi o dość oryginalne, by nie powiedzieć dziwaczne, ujęcie wartości przez W. Tulibackiego. Wydaje się, że auto-rzy, wchodząc w świat aksjologii (wartości) i deontologii (powinności), nieco pobłądzili.

Trudno się odnieść do stwierdzenia ujmującego bezpieczeństwo jako dziedzinę stojącą po-nad innymi dziedzinami (jakimi dziedzinami?). Dziwne wydaje się również potraktowanie powinności jako procesu osiągania wartości. Podobnie rzecz się ma z ujęciem bezpieczeń-stwa jako podstawowej wartości poprzedzającej inne. Istnieją co prawda różne hierarchie wartości (M. Scheller, T, Ślipko i inni), począwszy od Platona i Arystotelesa, lecz takiego odniesienia nie sposób dostrzec. Trudna do zrozumienia konstrukcja. Nie daje się też

Trudno się odnieść do stwierdzenia ujmującego bezpieczeństwo jako dziedzinę stojącą po-nad innymi dziedzinami (jakimi dziedzinami?). Dziwne wydaje się również potraktowanie powinności jako procesu osiągania wartości. Podobnie rzecz się ma z ujęciem bezpieczeń-stwa jako podstawowej wartości poprzedzającej inne. Istnieją co prawda różne hierarchie wartości (M. Scheller, T, Ślipko i inni), począwszy od Platona i Arystotelesa, lecz takiego odniesienia nie sposób dostrzec. Trudna do zrozumienia konstrukcja. Nie daje się też