• Nie Znaleziono Wyników

Przebieg bitwy i jej znaczenie

O powodzeniu nocnego natarcia decyduje głównie morale żołnierzy, inicjatywa niższych dowódców i szybkość działania. Natarcia nie można zatrzymać i na nic naciskanie od tyłu, gdy zostanie ono zatrzymane przez przeciwnika. Jedynie ruchliwe odwody mogły dowódz-twu 11 KDP umożliwić realny wpływ na nocną walkę, ale tych dywizja nie miała44.

Bitwa pod Jaworowem rozpoczęła się, gdy 49 pp nacierający lasem w stronę wsi Szumlaki napotkał przeciwnika i rozpoczął się krwawy bój spotkaniowy, w czasie którego walczono wręcz. Mimo niemieckiego bombardowania lotniczego, po godzinie cały skraj Lasów zo-stał opanowany przez polską piechotę. W czasie polskich przygotowań do uderzenia na Szumlaki i Ożomlę przybyli niemieccy parlamentariusze z propozycją poddania się pol-skich dywizji. Meldunki o zajęciu obu wsi dowódca 11 KDP otrzymał o godz. 18.30, a ude-rzenie na Lasy Janowskie z udziałem 49 pp, którym dowodził ppłk Karol Hodała, rozpo-częło się o godz. 21.00. Ponieważ dowództwo nie miało wiadomości o przebiegu walk, o północy pułkownik Prugar-Ketling oraz generał Sosnkowski ze swoim sztabem wyru-szyli samochodami, przez Przyłbice, na oś natarcia 49 pułku piechoty. Kolumna samocho-dów sztabowych osiągnęła Mużyłowice, gdy walka, prowadzona głównie z użyciem bagne-tów i kolb karabinów, dobiegała końca45.

43 B. Prugar-Ketling, Działania 11 Karpackiej Dywizji Piechoty…, cz. I, op.cit., s. 251.

44 W. Popiel, Na marginesie…, op.cit., s. 314.

45 CAW, sygn. II/3/19, Ppłk dypl. W. Popiel, Relacja z okresu kampanii wrześniowej 1939 r., k. 11; B. Prugar-Ketling, Działania 11 Karpackiej Dywizji Piechoty…, op.cit., s. 253; R. Brykowski, 49 huculski pułk strzelców, Pruszków 1992, s. 34.

Jej przebieg opisał pułkownik Prugar-Ketling: Zatrzymałem kolumnę na pewien czas, a sam z ppłk. Popielem podjechałem bliżej wsi. Walka trwała nadal, ale ogień słabł. Strzelcy 49 pp wtargnęli już do środka wsi, siekąc i kłując bagnetem każdego, kto im się pod rękę nawinął.

Odzywające się od czasu do czasu seriami strzały pistoletów maszynowych urywały się na-gle w połowie magazynków. Czuło się, że ręka która jeszcze przed ułamkiem sekundy naci-skała spust, martwieje i bezwładnie opada, paraliżowana uderzeniem kolby lub bagnetu.

Żadnych okrzyków. Bój toczył się w ciemnościach i złowrogiej ciszy. Nikt nim już nie kiero-wał, nikt o pardon nie prosił. Wrażenie było niesamowite. Toteż groza, jaka opanowała Niemców, musiała przewyższać wszystkie dotychczasowe ich przeżycia. Z takim zaskocze-niem i z takim atakiem nie spotkali się na pewno nigdy. Trwoga, wśród której ginęli, nie zni-kła z ich twarzy. […] Wieś duża, bogata, o szerokich podwórzach i ogrodach zawalona by-ła sprzętem i materiałem wojennym po brzegi46.

Skutki walki o Mużyłowice obszernie ukazał we wspomnieniach generał Sosnkowski:

Słońce wschodziło, gdyśmy wjeżdżali do wsi drogą, wciętą głęboko w pofałdowany teren.

Naokół widniały wymowne ślady niedawnej walki w postaci sprzętu motorowego porzuco-nego przez Niemców. W miarę zagłębiania się w wieś ilość zdobyczy wzrastała z każdą chwi-lą; sprzęt leżał wszędzie – na drogach i w rowach przydrożnych, w podwórkach obejść go-spodarskich, w opłotkach i bocznych uliczkach. Gdyśmy dotarli do głównej ulicy, biegnącej z południa na północ przez całą długość rozległej wsi, przed naszymi oczyma roztoczył się imponujący i niezapomniany widok; szeroka droga, jak wzrokiem sięgnąć, zawalona była stłoczonym sprzętem motorowym, armatami i ciągnikami, bojowymi wozami obsługi, woza-mi amunicyjnywoza-mi, motocyklawoza-mi. Łatwo było odcyfrować dramatyczny przebieg wypadków.

Tutaj przeciwnik już się nie bronił, właściwa walka stoczona została wzdłuż zachodnich krań-ców wsi. Przy pierwszej próbie uruchomienia kolumny na przedzie utworzył się zator, po czym Niemcy ogarnięci paniką porzucili sprzęt i zwiali per pedes. Wedle zeznań ludności, niektórzy z nich uciekali dosłownie w bieliźnie47.

Przeciwnik poniósł znaczne straty w ludziach (zabici i ranni) oraz w uzbrojeniu. Duża i zamożna wieś była zastawiona działami, jaszczami, ciągnikami i samochodami, na pla-cu przy kościele stało osiem zmotoryzowanych armat z ciągnikami i bateria armat prze-ciwlotniczych. Brakowało kierowców, więc zdobycz zniszczono przez oblanie benzyną i podpalenie. Tuż po opuszczeniu płonącej wsi przez żołnierzy polskich została ona zbom-bardowana przez niemieckie lotnictwo, w wyniku czego spłonęły domy niemieckich ko-lonistów48.

Również nocne natarcie 48 pp zakończyło się powodzeniem: zdobyto Rogóźno, a atakiem na bagnety i granatami ręcznymi zniszczono gniazda ciężkich karabinów maszynowych i ar-mat. Wzięto kilkunastu jeńców, zdobyto sześć dział przeciwpancernych, baterię artylerii lek-kiej i samochody ciężarowe. O tej walce dowódca 11 KDP pułkownik Prugar-Ketling

napi-46 B. Prugar-Ketling, Aby dochować wierności, op.cit., s. 71.

47 K. Sosnkowski, Cieniom września, op.cit., s. 134.

48 Płk Gruiński pisze o zdobyciu i ziszczeniu 124 pojazdów mechanicznych i 24 dział. ZSWBBH, sygn. II/2/255, k. 2, Rela-cja płk. W. Gruińskiego, dowódcy Artylerii Dywizyjnej 11 KDP; R. Dalecki, Armia „Karpaty” w wojnie obronnej…, op.cit., s. 258–259; M. Wańkowicz, Wrzesień żagwiący, Warszawa 1990, s. 218.

sał: Akcję nocną na Rogóźno przeprowadził III batalion pod dowództwem ppłk. [Jerzego – przyp. W.W.] Głowackiego. Dwie czołowe kompanie zaatakowały miasteczko od południa – trzecia kompania skierowana została na obejścia od strony zachodniej. Żadnego przygo-towania ogniowego – tak jak to było w naszym zwyczaju – nie zastosowano. Plutony szły obok siebie w gęstej tyralierze, poprzedzone tylko słabymi patrolami bojowymi wysłanymi na nieznaczną odległość. Pierwsze starcie nastąpiło przy drodze, 0,5 km na południe od mia-steczka. Placówka niemiecka, zaskoczona w pełni, zdążyła zaledwie otworzyć ogień z broni maszynowej, gdy chłopcy już wpadli do jej stanowisk i zlikwidowali je w całości. Bardziej zaciekłe walki rozwinęły się dopiero na bezpośrednim przedpolu miejscowości, gdzie ognie płaskie karabinów maszynowych oraz zaporowe moździerzy i działek, przygotowane za dnia, a położone głównie na drogi i najważniejsze dojścia, zadały nam trochę strat w zabitych i rannych. Jednak świetna postawa naszej piechoty i piękny osobisty przykład dowódców po-konały z miejsca chwilowe zahamowanie czołowych drużyn. Nasi uderzyli bez zwłoki na ba-gnety, niszcząc równocześnie granatami ręcznymi najbardziej oporne gniazda ciężkich ka-rabinów maszynowych i armatek. Nie upłynęło pół godziny, gdy całe Rogóźno znalazło się w naszych rękach49.

Następnie bez strat piechota polska zdobyła wieś Czerczyk i leśniczówkę przy rozwidle-niu dróg z Jaworowa do Sądowej Wiszni i Przyłbic. Kilkugodzinna ulewa i ciemności spo-wodowały, że kolumny się rozerwały, a pododdziały częściowo pogubiły. Dlatego Czołhynie i Bruchnal zostały zajęte przez III batalion 48 pp dopiero 16 września rano, po zwycięskiej walce z wycofującymi się pieszo z Mużyłowic grupami żołnierzy pułku SS „Germania”.

II i III batalion 48 pp dotarł w godzinach popołudniowych pod Szkło; przyprowadził jeńców, motocykle i samochody. 11 KDP osiągnęła zachodni skraj Lasów Janowskich i ubezpieczy-ła wszystkie przejścia leśne od Kertyny do Starzysk, ponieważ nie dotarubezpieczy-ła jeszcze 38 DP rez.

i część 24 Dywizji Piechoty. Po zwycięskich walkach nastroje żołnierzy 11 KDP były do-bre, mimo że byli oni zmęczeni i brakowało im żywności50.

Pułkownik Schwarzenberg-Czerny na odprawie z dowódcami pułków 24 DP ustalił kolej-ność marszu i rozkazał, żeby na czele kolumny dywizji maszerował 39 pp, następnie tabory i artyleria, a jako straż tylna ppłk Jan Ziętkiewicz z resztą piechoty. O godz. 23.00, po reor-ganizacji taborów, kolumna wyruszyła. W ciemnościach i ulewnym deszczu maszerowała całą noc, omijając leśnymi drogami od północnego zachodu Sądową Wisznię. W dzień dy-wizja przeszła przez zdobyte przez 11 KDP wsie: Nowosiółki, Mużyłowice i Berdychów.

Późnym popołudniem 16 września 24 DP osiągnęła las na północ od Mołoszkowic i otrzy-mała rozkaz obsadzenia jego południowego i południowo-zachodniego skraju oraz parceli leśnych na północ od Koloni Kopanka.

38 Dywizja rozpoczęła marsz z opóźnieniem z powodu silnego bombardowania i zato-ru taborów 24 DP. Natarcie 38 DP rez. rozpoczęło się o godz. 21.00: I batalion 98 pp rez.

zdobył Czarnokońce, w których przejął pojazdy mechaniczne, moździerze i amunicję. Obie strony poniosły znaczne straty, przy czym Niemcy pozostawili we wsi swoich rannych51.

49 B. Prugar-Ketling, Działania 11 Karpackiej Dywizji Piechoty…, op.cit., s. 263–264.

50 Ibidem, s. 264–265.

51 ZSWBBH, sygn. II/2/168, Relacja mjr. S. Marka, dowódcy I batalionu 98 pp rez., 6.10.1960, k. 1–2.

96 pp rez. zaskoczył przeciwnika w Tuczapach, przy niewielkich stratach zdobył wieś i jeń-ców oraz otworzył sobie dalszą drogę. Do zmroku I batalion 97 pp rez. opanował Rodatycze.

Dalsze natarcie 97 pp rez. jednak zostało zatrzymane, ponieważ jego kolumna w składzie dwóch batalionów dostała się pod silny ogień przeciwnika, a jej uporządkowanie wyma-gało znacznego czasu. Przeciwnik stawił silny opór na przedpolu wsi Hartfeld, ale osta-tecznie o godz. 4.00 wieś została opanowana, zdobyto jeńców, pojazdy mechaniczne i cy-sterny, które zniszczono granatami. Przeciwnik poniósł znaczne straty, największe na cmentarzu pod Hartfeld.

Wczesnym rankiem pułk osiągnął Dobrostany i zajął stanowiska nad potokiem. 16 wrze-śnia pod Bratkowicami został rozbity II batalion 97 pp rez.52 Ostateczny bilans dwudnio-wych walk był dla 38 DP rez. niekorzystny: znalazła się ona w trudnym położeniu, jej sztab był zdezorientowany, a dowódca dywizji nie miał łączności z oddziałami. Ostatecznie do Janowa dotarło siedem batalionów piechoty niemal bez artylerii i taborów, ponieważ utracono je na skutek błędów w dowodzeniu, braku łączności i trudnych warunków tere-nowych53.

Bitwa pod Jaworowem zakończyła się polskim sukcesem – rozbiciem zmotoryzowanego pułku SS „Germania”, który został wycofany z frontu i skierowany do Krakowa54. 24 DP, a w jeszcze większym stopniu 38 DP rez., nie nadążały jednak za 11 KDP, dlatego strona polska nie wykorzystała sukcesu spod Jaworowa55. Przebieg i wyniki nocnego boju w Mużyłowicach, Mogile, Czarnokońcach i Przyłbicach były podobne. Nie można mówić o zaskoczeniu przeciwnika, ponieważ kierunek polskiego natarcia zaznaczył się w czasie walk w dzień i wieczorem. Główne zadanie w rozbiciu pułku SS „Germania” wykonały czte-ry osłabione bataliony piechoty 11 KDP, liczące około 2000 żołnierzy bez wsparcia artyle-rii dywizyjnej. Jerzy Czech ocenia, że najważniejszą przyczyną niemieckiej klęski była zbyt-nia pewność siebie przeciwnika i heroizm żołnierzy 11 KDP56. Generał Sosnkowski wysoko oceniał 11 KDP i jej dowódcę, dlatego powierzał jej najtrudniejsze zadania57.

Zwycięstwo pod Jaworowem, powiększone do nierzeczywistych rozmiarów, szybko zy-skało wymiar propagandowy. Wyolbrzymione informacje docierały do walczących żołnie-rzy Wojska Polskiego i – co oczywiste – pozytywnie wpływały na ich nastroje58.

W dzień polskie dywizje walczyły, w nocy się wycofywały, żołnierze byli więc przemę-czeni. Stan oddziałów stale topniał. Środki łączności grupy spadły do zera, biorąc pod

uwa-52 ZSWBBH, sygn. II/2/497, Relacja por. Z. Masiulanisa, adiutanta dowódcy II batalionu 97 pp rez., 29 XI 1945 r., k. 2–3;

Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, op.cit., s. 383–386; A. Szmidt, Z Rokitna do Bratkowic, „Wrocławski Tygo-dnik Katolicki” 1968 nr 42, s. 6–7.

53 Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, op.cit., s. 387; R. Dalecki, Czy 38 DP rez. została rozbita…, op.cit., s. 424.

54 ZSWBBH, Kol. Aleks., T-312, r. 477, kl. 80670221-23, Rozkaz nr 20 14 Armii, Rzeszów, 19.09.1939 r.

55 K. Pindel, Polska południowa w systemie obronnym…, s. 247; T. Jurga, Obrona Polski 1939, op.cit., s. 610; A. Zawilski, Polskie fronty 1918–1945, Warszawa 1997, s. 69.

56 ZSWBBH, sygn. II/3/105, J. Czech, Rozbicie pułku pancerno-zmotoryzowanego SS „Germania” przez 11 Karpacką Dy-wizję Piechoty WP w kampanii wrześniowej 1939 r., k. 58.

57 B. Prugar-Ketling, Działania 11 Karpackiej Dywizji Piechoty…, op.cit., 126–127.

58 J. Kirszak, Generał Kazimierz Sosnkowski…, op.cit., s. 36.

gę, że jedyna kompania telegraficzna była o ciągu konnym, rychło utraciła swój rozwinięty sprzęt, radio o zasięgu 70 km przestało działać, łączność między dywizjami utrzymywano przy pomocy oficerów na samochodach, a często konnych59.