• Nie Znaleziono Wyników

Pisanie miasta

W dokumencie ISBN 978-83-7164-797-0 (Stron 23-26)

Miasto, fragment przestrzeni wyodrębnionej spośród innych, zbudowanej z ulic i budynków, fizycznie istniejącej, spełniającej rozliczne funkcje urbani-styczne i ekonomiczne wzbudza złożone emocje, także w obszarze kultury: jest przedmiotem opisu, kreacji artystycznej, refleksji teoretycznej. Skąd się bierze zainteresowanie miastem? Być może stąd, że jego status ontologiczny jest nie-jednoznaczny, miasto nie „jest”, ale raczej „staje się”, tworzą je ludzie i rzeczy, które nie trwają w bezruchu, lecz zmieniają się, wypełniając miejsce sobą, ciągle poszerzając sferę jego znaczeń. Albo stąd, że miasto to rodzaj świata, ta jego cząstka, która jest potencjalnym „tu oto” nierozerwalnie związanym z człowie-kiem, w którym jego bytowanie zamienia się w egzystencję.

Bycie jest, co stanowi od czasów Martina Heideggera rodzaj filozoficznej oczywistości, zawsze w-świecie. Owo „w”, „in” wywodzi się od „innan” – mieszkać, jest blisko semantycznie spokrewnione z „habitare” – zamieszkiwać i oznacza: być przywykłym do czegoś, obeznanym z czymś lub, inaczej mówiąc, zanurzonym w codzienności. Miasto zatem to nie tylko geograficzny punkt w przestrzeni, ale zakotwiczenie w kulturze, zarazem w terytorium i strefie nadbudowujących się nad nim symboli, to element tożsamości. Przestrzenność jest w języku Heideg-gera kategorią daną a priori w znaczeniu pierwotności jej spotykania, zarazem jest pojęciem ontologicznym:

Przestrzeń nie znajduje się w podmiocie ani ten nie traktuje świata, „jak gdyby” był on w przestrzeni, lecz ontologicznie dobrze pojęty „podmiot”, jestestwo, jest przestrzenny

44

.

44 M. Heidegger, Bycie i czas, B. Baran, Warszawa 1994, s. 158.

Dalej czytamy, że miejsce jest zawsze określonym „tam” czy „tu”, a przedmio-ty, które je zapełniają, nie są przypadkowo rozproszone, lecz tworzą strukturę odległości. To, co bliskie istnieje przy tym subiektywnie, sami czynimy rzeczy bliskimi lub dalekimi.

O bliskości i dali tego, co w otoczeniu najbliżej poręczne rozstrzyga przeglądo-we zatroskanie. To, przy czym ono się od razu zatrzymuje, jest właśnie najbliż-sze i rządzi od-daleniami

45

.

Przestrzeń mierzy przepełniony troską człowiek, czyniąc miejsce „swoim”, w ten sposób dokonuje „u-przestrzennienia”, zasiedlenia na własny użytek. Wy-daje się, że Heidegger traktuje przestrzeń zarazem funkcjonalnie i mentalnie:

oznacza ona miejsca najbliższe, to co dookoła, dom, „te strony”, które są „po-ręczne”, czyli zwyczajnie potrzebne do życia, a jednocześnie podlega odkrywaniu na zasadzie czystego przyglądania się zatroskanym okiem. To właśnie troska sprawia, że w relacji człowieka do miejsca rodzi się uczucie.

Miasto jako rodzaj przestrzeni może zatem budzić najgorętsze emocje, zwłaszcza, że znane, kochane, serdecznie swoje bynajmniej nie jest czymś trwałym w czasie. Ze względu na dialektykę przemieszczania się i umiejscawiania łatwo je utracić, zawieruszyć lub zapomnieć, gubiąc przy tym własną tożsamość. Poszukiwanie miejsc jest więc w istocie poszukiwaniem samego siebie. Jeśli metaforą ludzkiego życia jest żegluga, to poszukiwanie miast jest przybijaniem do portów. Tej życiowej podróży towarzyszy nadzieja na odnalezienie. Myśl, że można by nie znaleźć swojego miasta (czytaj: swojego miejsca) przeraża bowiem widmem pustki oznaczającej samozniszczenie.

Jakkolwiek przemieszczanie się bywa ekscytujące, figury żeglarza, wędrowca, koczownika realizują doświadczenia mityczne, a los przechodnia, spacerowicza, turysty, który ufundowała nam dzisiejsza kultura, stał się przeznaczeniem współ-czesnego człowieka, kwestia miejsca nie znika, przeciwnie, tym bardziej jawi się jako potrzeba umiejscowienia, bycia na swoim miejscu. Tak jakby koniecznym wytchnieniem umęczonego trudami podróży Odyseusza było osiągnięcie świę-tego spokoju domatora. Francuski filozof Paul Ricoeur podpowiada:

Poszukiwanie miasta jest czymś więcej niż poszukiwaniem domu wzbudza bar-dziej złożone namiętności: to przestrzeń, w której można się przemieszczać. Przybliżać, oddalać. Można w nim pobłądzić, zabłąkać się, zagubić […]. Mia-sto poddaje się zarówno widzeniu, jak i czytaniu

46

. 45 Tamże, s. 152.

46 P. Ricoeur, Pamięć, historia, zapomnienie, przeł: J. Margański, Kraków 2006, s. 199.

Szczególnym rodzajem poszukiwania jest odyseja miejsc utraconych, literacko uobecnionych po latach, zjawisko będące odpowiedzią na doświadczenia dwu-dziestowiecznych emigrantów. Los – jakkolwiek byśmy go nazwali: ekspatriacją, przesiedleniem, wygnaniem – skazał ich na opuszczenie rodzinnych stron.

Najczęściej wywodzą się oni z terenów pogranicza: językowego, etnicznego, kulturowego, które wskutek działań wojennych i przesuwających się granic państwowych utraciło swój dotychczasowy status. Przymusowa migracja jest faktem biograficznym, jakiego osobiście doznali, a jednocześnie doświadczeniem egzystencjalnym i przeżyciem metafizycznym. Emigracyjne uczucia samotności, wyobcowania, tęsknoty skłaniają do wspomnień, wywołując pokusę senty-mentalizmu. Pobudzana w ten sposób pamięć ma tendencje do nostalgicznego ewokowania rzewnych, tkliwych obrazów, w których jak moralny imperatyw pojawia się dążenie do odtworzenia wartości związanych z utraconą ojczyzną.

Znawca problematyki miejsca Yi-Fu Tuan zauważa, że prawie wszędzie ludzkie grupy mają skłonność do traktowania rodzinnych stron jako centrum świata. Stają się one tym samym miejscem wyjątkowym, ośrodkiem rytualnym,

„przestrzenną ramą określoną przez gwiazdy”. Uczucia związane z ojczyzną na-leżą do najgłębszych pokładów ludzkiej duszy, stanowią wartości archetypiczne.

W starożytności religia i ziemia były tak ściśle powiązane, że rodzina nie mogła rezygnować z jednego, nie wyrzekając się drugiego. Wygnanie było najgorszym wyrokiem, ponieważ pozbawiało człowieka nie tylko fizycznych środków utrzy-mania, ale i religii, a także ochrony, jaka gwarantowali lokalni bogowie […].

Tak głębokie przywiązanie do rodzinnego kraju jest, jak się zdaje, zjawiskiem występującym na całym świecie. Nie zależy od kultury ani ekonomii. Znają je piśmienni i niepiśmienni, myśliwi, zbieracze, osiadli farmerzy, a także miesz-kańcy miast. Miasto czy kraina są traktowane jak matka karmicielka, miejsce jest skarbnicą czułych wspomnień i znakomitych czynów, które stanowią na-tchnienie dla teraźniejszości; miejsce jest stałe, daje więc człowiekowi, który sam czuje się słaby i skazany na przypadki i zmiany losu – poczucie pewności47.

Podobnie sądzi Józef Olejniczak – traktuje wygnanie nie tylko jako fatum dwudziestowiecznego wykorzenionego tułacza, ale jako fenomen mityczny, pierwotny symbol ludzkiego wyobcowania, realizujący się w obrazach literac-kich pod postacią idealizacji. Badacz sugeruje tym samym istnienie pewnego modelu artysty-wygnańca, którego różne realizacje znajdziemy w historii literatury. Traktowanie przez pisarza własnych traumatycznych doświadczeń w sposób uniwersalny, a zaistniałej sytuacji historycznej w perspektywie tysiąc-

47 Yi-Fu Tuan, Przestrzeń i miejsce, przeł: A. Morawińska Warszawa 1987, s. 194–195.

leci, wprowadza go w obszar mitu, zatem czas i przestrzeń wspomnienia da

W dokumencie ISBN 978-83-7164-797-0 (Stron 23-26)

Outline

Powiązane dokumenty