liczy się pozycja społeczna kandydata:
Kobiety powinny były wychodzić za mąż za mężczyzn stojących wyżej w hie-rarchii społecznej.[…] Czy to jednak był Polak, folksdojcz, Czech, czy Litwin – Erika Schmattloch wyszła za litewskiego handlarza futer, dlaczego by nie? –
było jej to zupełnie obojętne
407
.W utworach Horsta Bienka, gliwicką przestrzeń pograniczną tworzą elementy różnej proweniencji; obok niemieckiego i polskiego dużo miejsca przeznacza autor na wspominanie żydowskiego wkładu w dzieje miasta408. Rozkład tych kulturowych komponentów jest mniej więcej następujący: kultura materialna, literatura, zdobycze cywilizacyjne – niemieckie; kultura duchowa, gospodarka – żydowska, polskie rysy znajduje natomiast autor przede wszystkim w języku
i elementach lokalnej toponimii. Przypomina dawne słowiańskie nazwy miej-scowości, których wokalizacja sprawia, iż brzmią jak muzyka, tropi zwłaszcza wyrażenia gwarowe409.
Spróbować wyjaśnić, czym właściwie jest „wasserpolnisch” […]. To nie jest dia-lekt ani oddzielny język, to raczej niemiecki o polskiej składni z (przypadko-wo?) wtrąconymi polskimi słowami…[…]
406 Tenże, Czas bez dzwonów…, s. 86.
407 Tamże, s. 85.
408 O wpływie gliwiczan pochodzenia żydowskiego na „kulturę miejską” por.: B.
Ma-łusecki, Rodziny gliwickich przemysłowców pochodzenia żydowskiego – ich udział w życiu i rozwoju miasta, w: Żydzi gliwiccy, red. L. Jodliński, Gliwice 2006, s. 63–76.
409 Szerzej o tym zob.: R. Müller, Górnośląski Heimat i język polski w utworze Horsta Bienka…, s. 131–144.
Kwaterka – ćwiartka wódki.
Furmańczyk – kieliszek wódki (taki, jaki zamawiają furmani).
Gliwicka woda kanałowa – czysta wódka.
Passek – pasek
Jekusznej – (mniej więcej) „ach, popatrz tylko”
410
.Penetracja rzeczywistości pozwala autorowi tetralogii sformułować, później często przywoływaną przez różnych interpretatorów jego twórczości411, tezę, iż Śląsk to po prostu „kraina historycznie wyrosła pomiędzy Germanami a Sło-wianami ”, który to fakt zaważył na jej oryginalności. Jednocześnie pojąć ów pograniczny charakter i rozumnie go zaakceptować, potrafi tylko ktoś, kto tutaj wyrósł, zna śląską zawiłą historię oraz kulturę i emocjonalnie się z nią identyfi-kuje. W pograniczności autor znajduje charakterystyczny znak, wyróżnik mający swój wymiar mentalny, dwoistość, którą można ująć też tak:
Język, wychowanie, kultura – niemiecka (pruska). Warstwy emocjonalne:
wia-ra, strach, seksualność – słowiańskie
412
.W ten sposób kreśli charakterystykę śląskiej duszy, jej podwójnej natury, która poza sobą samą zawsze jest jeszcze kimś lub czymś innym, dla której „pruski dryl”
byłby niczym bez „słowiańskiej zmysłowości”, a nawet „rozwiązłości”. Istotą tak pojętej śląskości ma być w równej mierze praktycyzm, przyziemność i zamiłowanie do porządku, co skłonność do nieumiarkowanego świętowania i rozpusty. Autor powołuje dalsze deskrypcje, zauważa przykładowo, że Ślązacy byli pobożni, ale uwielbiali heretyków; szanowali władzę, ale chętnie uciekali się do podstępów, aby ją zwieść. Na fundamencie tych skrajności powstaje jednak, zdaniem Bienka, forma całkowicie oryginalna, niepowtarzalna i fascynująca: śląska duchowość, dzięki której wszystko czuje się i widzi głębiej, przedkłada się strofy poezji nad język prozy.
Stanowi też ona podstawę do odkrycia w tej krainie wartości mistycznych, które wyrastają z przecięcia się rozbieżnych mocy, „z tej siły, z tego bogactwa i tej fantazji, która stworzyła wspaniałe kościoły i zam-ki Śląska, jest duchem z ducha poszukujących i zmagających się z tajemnicą śpiewaków – Angelusa Silesiusa, Christiana Hoffmanna von Hoffmannswaldau, AndreasaGryphiusa i Johanna Christiana Günthera”413.
Pogranicze gliwickie oswojone jest więc z linią granicy, tak jak cały Śląsk, na którym od wieków istniał jakiś stanowiący, sztuczny wprawdzie, jednakże
410 H. Bienek, Opis…, s.22.
411 Zob. zwłaszcza: Obraz Górnego Śląska i fenomen granicy w twórczości Horsta Bienka… 412 H. Bienek, Opis…, s. 38.
413 Tamże, s. 119.
oswojony, element krajobrazu. Nieadekwatna etnicznie i kulturowo była gra-nica prusko-austriacka na Wiśle, wytyczona w roku 1742, czesko-polska z 1920 roku i wreszcie, najbardziej absurdalna w sensie topograficznym, dzieląca ulice i podwórka, polsko-niemiecka z 1922. Postrzegano je jako kreski na mapie, które oddzielały wprawdzie polityczne państwa, jednak ich mieszkańcy po tej drugiej stronie nie byli „obcy”, lecz „swoi”414. To tam w Królewskiej Hucie mieszkała ciotka Wera, siostra matki Leo Marii Piontka, jego kuzynki Martha i Maria, to tam tuż po 1933 roku przenieśli się Lustigowie, sądząc, że rządy führera długo nie potrwają, a oni nie mogą przecież opuścić ziemi górnośląskiej; przeszli więc tylko na drugą stronę, żeby być w pobliżu.
Dużo bardziej realną granicę stanowi, w opinii Horsta Bienka, przepaść materialna, jaka dzieliła na Śląsku bogatych posiadaczy ziemskich i przemysłow-ców oraz ubogich rolników i proletariuszy. „Bogaci ludzie byli bardzo bogaci. A biedni ludzie bardzo biedni”415. To właśnie w tych rażących dysproporcjach ekonomicznych upatruje autor przyczyny „górnośląskiej katastrofy”, to właśnie te różnice są powodem, dla którego śląską ziemię kocha się i nienawidzi jed-nocześnie. Najbardziej wymownie wyrazi swoje rozgoryczenie ze społecznej niesprawiedliwości umierający Leo Maria Piontek w znanym fragmencie Polki:
To jest przeklęty kawałek ziemi… O, przeklęta ziemia… […] Czy kiedyś to się skończy, że ludzie zabijają się nawzajem z powodu tej przeklętej ziemi…
Biedni siali ziarno w twardą, suchą ziemię górnośląską i użyźniali ją swoim potem, a bogaci zbierali plony. Biedni schodzili pod ziemię, grzebali w ziemi Pańskiej i wykopywali węgiel z metanem w piersiach, a bogaci go sprzedawa-li. Biedni rozbijali sobie głowy oddzieleni rzeka albo drogą, albo odległością między jednym lasem a drugim, a bogaci dzielili między siebie rzeki, drogi i lasy i siedzieli przy jednym stole. A teraz biedni rozorywują ziemię Pańską armatami bogatych…
416
Autor, nawiązując wyraźnie do twórczości Augusta Scholtisa417, twierdzi, iż po obu stronach granicy ziemia była tą samą ziemią, natomiast ponadnarodo-wy był ucisk społeczny i ludzka krzywda. Potępia w ten sposób wszelkie próby ideologicznych podziałów Śląska, których krwawe nieraz konsekwencje zawsze ponosili zwykli ludzie, stanowiący jedynie narzędzie w rękach polityków.418
414 M. S. Szczepański, M. Lipok-Bierwiaczonek, T. Nawrocki, Górny Śląsk jako region pogranicza, s. 92.
415 H. Bienek, Podróż…, s.255.
416 Tenże, Pierwsza polka…, s. 320–321.
417 Zob. zwłaszcza powieści: Wiatr ze wschodu i Baba i jej dzieci.
418 Zob. H. Bienek, Opis…, s. 75–76.
W przestrzeni kulturowego pogranicza wytwarza się zatem w ciągu wieków więź nawykowa o charakterze regionalnym, etnicznym, śląskim419. Jest ona zara-zem kategorią egzystencjalną wynikającą z emocjonalnej identyfikacji z domem i jego najbliższym otoczeniem, tworzącym wspólnotę sąsiedzką, parafialną, miej-ską.
Zawsze jest to forma zażyłości lokalnej, budująca bliskość „my” na zasadzie pierwotnej, nieracjonalnej, instynktownej przynależności, która wykształca się na rudymentarnym poziomie kultury: sytuujemy siebie i swoje najbliższe otoczenie „tu”, w centrum wszechświata, zauważając w sposób naturalny „innych”, tych którzy są
„dalej”. Przestrzeń tę zaludniają „swoi”, postrzegani w kategoriach stopniowalnych – „bardziej swoi” lub „mniej swoi”, ale nie „obcy”. Współtworzą ją romantyczne
wiersze Eichendorfa i preludia Chopina, śląski żur i grzyby przyrządzane na sposób polski. Wszystkie te szczegóły i drobiazgi ewokują naturalną więź z przestrzenią, krajobrazem, który staje się reprezentacją historii osobistej i plemiennej.