• Nie Znaleziono Wyników

Powyższe koncepcje mieszczą się w tradycji strukturalnej, dla której fun- fun-damentalnym założeniem jest fakt, iż wszystkie podziały, jakie

W dokumencie ISBN 978-83-7164-797-0 (Stron 78-81)

charakteryzują społeczną strukturę, znajdują swoje odzwierciedlenie w atomizacji przestrzeni społecznej oraz w sposobach jej użytkowania. Innymi słowy przedmiotem badania mają być relacje, jakie wiążą społeczne struktury z materialnym kształtowaniem przestrzeni, jej wartościowaniem i funkcjonowaniem. Miej-sce jawi się w nich jako skupisko wartości tworzących układ o charakterze socjocentrycznym.

Nieco inną perspektywę, którą nazwać można antropocentryczną, odnaj-dujemy na gruncie fenomenologii, na przykład u Maurice Merleau-Ponty’ego, który początkiem wszelkiej percepcji czyni nie grupy społeczne, lecz jednostki, a dokładniej: ludzkie ciało. Odkrywa w nim uniwersalność, wprawdzie wielo-znaczną i niedokończoną, ale jednak uniwersalność sensu świata179. Podobnie twierdzi Yi-Fu Tuan: „Człowiek jest miarą. W dosłownym sensie ludzkie ciało jest miarą kierunków, położenia, odległości”180. Człowiek stanowi centrum swojego świata i organizuje przestrzeń wokół siebie zgodnie z własnymi intym-nymi cielesintym-nymi doświadczeniami. Poruszając się, parceluje przestrzeń na prawą i lewą stronę, oddziela tył i przód, to, co wysoko, od tego, co nisko. Różnicuje następnie miejsca zgodnie z uniwersalnym porządkiem i hierarchią wartości, które w zadziwiający sposób powtarzają się w różnych kulturach: puste/zajęte, przestronne/zatłoczone, centrum/peryferia, dalekie/bliskie, kobiece/męskie, etc..

Nawet określające przestrzeń przyimki są, zdaniem Tuana, zawsze antropocen-tryczne, co obrazuje stwierdzenie: „Książka jest na biurku” nie zaś: „Biurko jest pod książką”. W czynności poszukiwania książki stosujemy bowiem antropo-

178 Tenże: Przestrzeń jako wartość, w: Socjologia przestrzeni…, s. 26.

179 Zob: M. Merleau-Ponty, Fenomenologia percepcji, tłum. M. Kowalska J.

Migasiński Warszawa 2001, s. 175.

180 Yi-Fu Tuan, s. 63.

logiczne asocjacje, strategię ustalania relacji własnego ciała do zewnętrznych przedmiotów. Kiedy mówię, że przedmiot jest na biurku, przyjmuję w myśli, że ja jestem na biurku albo w przedmiocie.

Odległość to odległość od siebie. W wielu językach określenia przestrzeni i za-imki osobowe są ściśle powiązane […]. Zaimki osobowe, zaimki wskazujące i przysłówki określające położenie wzajemnie się implikują. Ja jestem zawsze tutaj i o tym, co jest tutaj mówię to

181

.

Doświadczenia przestrzeni mają więc, zdaniem autora, pewne cechy ogólne, powszechne, istniejące we wszystkich kulturach. W aspekcie społecznym pojęcia

„bliskości”, „dalekości” nie oznaczają wyłącznie odległości geograficznej, lecz składają się na stopnie międzyludzkiej zażyłości, dostępności, zainteresowania. Z kolei Oswald Spengler zwraca uwagę na fakt, iż dzielenie przestrzeni, wyty-czanie granic w ogóle, jest czynnością o charakterze źródłowym przynależną ludzkiej naturze porządkującej „bezgraniczność i bezforemność, która dopiero dzięki granicom, dzięki zmysłowej indywidualizacji staje się «czymś» – świa-tem”182. U podstaw tego działania tkwi liczba, która stanowi to, co po prostu dane i co jednocześnie przeciwstawia się kulturze, która z kolei „jest wyrazem i odbiciem jakiejś idei”.

Geneza liczb przypomina genezę mitu. Za pomocą nazw i liczb ludzki rozum zyskuje władzę nad światem. W konsekwencji także we wszystkich czynno-ściach ludzkiego rozumienia pozostających w związku z liczbą matematycz-ną – mierzeniu, liczeniu, kreśleniu, ważeniu, porządkowaniu, dzieleniu – kryje się językowa, formułowana w postaci dowodów, wnioskowań, twierdzeń czy systemów, tendencja do rozgraniczania rzeczy rozciągłych; i dopiero dzięki tego rodzaju czynnościom […] istnieją dla rozbudzonej ludzkiej świadomości określone jednoznacznie przez liczebniki porządkowe przedmioty, własności, relacje, szczególność, jedność, wielość – krótko mówiąc, odczuwana jako ko-nieczna i niewzruszona struktura owego obrazu świata, który zwiemy „naturą” i jako taki „poznajemy”

183

.

Wspomniane perspektywy badawcze nie wyczerpują oczywiście złożonego zagadnienia postrzegania przez ludzi miejsca. Większość uczonych, nie wyłą-czając Spenglera i Tuana, poszukuje wspólnej płaszczyzny percepcji przestrzeni

181 Tamże, s. 67.

182 O. Spengler, Zmierzch Zachodu, tłum. J. Mąrzecki, Warszawa 2001, s. 73.

183 Tamże, s. 69.

dla „ja” i „my”. Edward Hall na przykład jako antropolog cofa się do początków, szuka substruktur biologicznych, z których wyrastają ludzkie zachowania, zwracając uwagę na fakt, iż „człowiek jak wszelkie zwierzę przede wszystkim, zawsze i ostatecznie jest więźniem swego biologicznego organizmu”184, jednak z drugiej strony szeroko opisuje różnice kulturowe warunkujące odmienności w posługiwaniu się przestrzenią przez różne społeczności, określając te działania nawet osobnym terminem proksemika.

Badacz miasta, szukając uogólnień na poziomie społecznym, staje więc przed koniecznością ciągłego negocjowania pomiędzy tym, co indywidualne i zbiorowe, pomiędzy kwestią obiektywnego statusu przedmiotu i podmiotowego sposobu jego widzenia, pomiędzy determinantami społecznymi a indywidualnymi subiek-tywnymi wrażeniami. Być może najlepszym wyjściem z tego metodologicznego impasu jest uwzględnienie dynamiki pomiędzy jednostką a społeczeństwem, koncepcja znana chociażby z rozważań Georga Simmla, dla którego rzeczywistość społeczna poznawana jest przez podmiot w wyniku „psychicznej działalności”. Czynność ta jest procesem dynamicznym, w którym następuje „socjalizacja działających społecznie aktorów”. Dotyczy jednostki w każdym momencie jej życia i wpływa zarazem na rozwój różnych form społecznych185.

Myśl Simmla można umieścić na tle szerokiego nurtu badawczego – socjo-logii życia codziennego, bliskiej antropologii, przez zainteresowanie jednostką w komunikacyjnym procesie interakcji – spotkania na gruncie zwykłego życia, które dokonuje się face to face. Przedmiotem zainteresowania badawczego jest tutaj codzienne doświadczenie, życie takie, jakim ono jest oraz przebieg poznania zaangażowanego w społeczną grę aktora, który jest jednocześnie obserwatorem i uczestnikiem miejskiego spektaklu. Miejsca jego działalności obejmują sferę tego, co prywatne i publiczne, oficjalne i domowe, indywidualne i zbiorowe, a co Erving Goffman nazywa sceną, kulisami, widownią, performance186.

W tym miejscu koncentrują się zainteresowania piszącego „życie pewnej społeczności” Horsta Bienka. On sam jako artysta najlepiej rozumiał napięcia, jakie pojawiają się w zbiorowości pomiędzy „ja” a „my”; noszą one u niego piętno wyboru zwłaszcza pomiędzy formułą społecznego konformizmu, a potrzebą indywidualnej kontestacji. Na zasadzie tragicznego konfliktu łączą w sobie przeciwieństwa wynikające z jednoczesnej postawy „ja tu należę”, „to jest moje miejsce” i „ja tutaj nie pasuję”, „muszę stąd odejść”. Przy tym omawiane powieści stanowią w równej mierze opis życia społecznego, co studium ludzkiej samot-

184 E. T. Hall, Ukryty wymiar, Warszawa 2005, s. 6.

185 C. Javeau, Przestrzeń, forma społeczna, forma życia…, s. 57.

186 E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, tłum. H. Datner-Śpiewak, P.

Śpiewak, Kraków 2000.

W dokumencie ISBN 978-83-7164-797-0 (Stron 78-81)

Outline

Powiązane dokumenty