• Nie Znaleziono Wyników

Ponieważ świat polityki jest zawsze światem dorosłych, bohater Bienka chce się ustrzec przed osiągnięciem pełnoletniości, ukryć się w dożywotnim

W dokumencie ISBN 978-83-7164-797-0 (Stron 197-200)

dzieciństwie, nigdy nie dorosnąć, buszować w kniejach nadkłodnickich, słuchać odwiecznego szemrania beskidzkiej wody spływającej z widocznych na horyzoncie gór, podą-żać śladami domków na drzewach i wygasłych ognisk; być jak Oskar Matzerath, który pogrążył się w bezpiecznym świecie mitu pod kaszubskimi spódnicami babki. Na straży tego mitu definiującego dawne etnicum stoją jego prawowici mieszkańcy, u Güntera Grassa jest to babka – strażniczka pomorskich kartoflisk, u Horsta Bienka podobną rolę pełni strażniczka rzeki – Wodna Milka, która opowiada śląską baśń:

Był kraj na południowo-wschodnim krańcu rozległego państwa, oddalony i na wpół zapomniany przez stolicę, pokryty zielonymi i czarnymi lasami, byli tu jeszcze węglarze i żyły łosie, i były zabobony, i żyli honorowi zbójcy, którzy

528 Tamże, s. 76.

gdzie indziej już wymarli; na brzegach rzek mieszkańcy opowiadali sobie o du-chach gór i wodnikach i kreślili krzyż na drzwiach swoich domów, by zło nie przeniknęło do środka. […] Przyszedł czas, kiedy tutaj, w tej ziemi odkryto węgiel, czarne złoto, i przybyli tu ludzie ze wszystkich stron. Zjeżdżali głęboko pod ziemię i wydobywali węgiel, czarne złoto, i przychodzili z zamków i mówi-li, że do nich należy ziemia i wszystko, co w niej jest, i dali robotnikom za to za-robek, którego wysokość wyznaczyli samowolnie. […] Robotnicy […] odkryli, że wierzą w jednego Boga, do którego modlą się w dwóch różnych językach. Zaczęli się spierać o ten kraj, a przecież wcale do nich nie należał, i zabijali się nawzajem, a kiedy ów kraj został ostatecznie podzielony i kiedy ustalono nowa granicę, bogaci pozostali po obu stronach bogatymi, a biedni po obu stronach pozostali biednymi i siedzieli znowu u bogaczy w kieszeni. Niech będzie po-chwalona wola Pana, powiedziała Wassermilka po polsku i po niemiecku: Gott sei uns armen Seelen Gniadg”529.

W jednym i drugim przypadku epickie dzieje, zanim zostaną po dorosłemu powieściowo zapisane, są najpierw opowiedziane – u Grassa w całości, u Bien-ka we fragmentach – przez dzieci. Dziecięce ucho potrafi bowiem wysłuchać w skupieniu baśni, dziecięce oko rejestruje subtelne zmysłowe mityczne ślady, z których fragment po fragmencie tworzy własną historię. Jej na wpół mityczne wątki powtarza rytm blaszanego bębenka, wystukują ją kroki flaneurów gliwickiej ulicy i nie są to rytmy marsza ani kroki marszowej kolumny – znak, że autorzy opowieści „solidaryzują się z człowiekiem, a nie – z narodem”530.

„Bycie sobą” oznacza dla bohaterów bycie dzieckiem, nie zaś „bycie kimś”, także w znaczeniu: kimś obleczonym w maski, zdefiniowanym w kategoriach życiowych celów i pragmatycznych dążeń. Opóźniający się moment inicjacji pozwala im jednocześnie wstrzymać się od odpowiedzi na narodowościowe pytania, pozostawać na granicy asekuracyjnej infantylności i kategoryzującej świadomości. Tam właśnie ma się mieścić ów świat tradycji, w którym bez żadnych pytań zwyczajnie „jest się” w niczym nie zmąconych granicach tożsa-mości etnicznej, rodzącej się wraz z człowiekiem, obiektywnie poświadczonej więzami krwi, opartej o trwałe kulturowe fundamenty, słowem: tożsamości mocnej w znaczeniu, jaki nadał jej Tadeusz Miczka531.

Bycie nastolatkiem oznacza pewną sytuację egzystencjalną na granicy doro-słości, którą charakteryzuje podwójność: skłonność do figli/stateczna powaga,

529 H. Bienek, Opis…, s. 75–76.

530 M. Dąbrowska-Partyka, Literatura pogranicza, pogranicza literatury, s. 65.

531 Zob.: T. Miczka, Komunikowanie międzykulturowe w perspektywie globalizacji i lo-kalizacji, w: Studia nad komunikacją popularną, międzykulturową, sieciową i edukacyjną, red. J. Fras, Toruń 2007, s. 83–92.

rozbrajająca szczerość/zdroworozsądkowa hipokryzja, sok jabłkowy na stole/

wino pod stołem – a więc ambiwalencje, pogranicza; linie granicy przenikają do duszy, który to stan wyraźnie autora fascynuje. Przekłada się on na płaszczyznę wyrażonych literacko sądów i przekonań. Krytyka konserwatywnego katolicy-zmu idzie zatem w parze z afirmacyjnym, a nawet egzaltowanym stosunkiem do śląskich pieśni pielgrzymkowych i świąt kościelnych, ziemia jest uświęconą sakramentami mityczną Gają – matką, której nie można opuścić i jednocześnie uprzykrzoną, zadymioną prowincją, z której za wszelką cenę pragnie się wydo-stać, święci idą w parze z przeklętymi. Tę paradygmatyczną antynomię znajduje autor przede wszystkim w śląskiej naturze skłonnej do popadania w skrajności, przez co „na Górnym Śląsku nie było, zdaje się, uroczystości, która na końcu nie przemieniłaby się w dziką pijacką orgię” i „nawet przyzwoita stypa nie mogła się przed tym ustrzec”532.

Zbudowana na ambiwalencjach, niejednoznaczna i pełna rys i pęknięć pograniczna tożsamość śląska, stanowi u Bienka motyw autonomiczny, lecz z drugiej strony można w niej widzieć jedynie pretekst do rozważań szerszych, ponadlokalnych, uniwersalnych. Tak samo zresztą interpretacja całej twórczości autora nie wyczerpuje się bynajmniej w uznaniu jej za dokument czasu, lecz naprowadza na tropy związków z różnymi prądami literatury światowej, jak słusznie zauważa Grażyna Szewczyk, surrealizmu, magicznego realizmu, czy sartrowskiego egzystencjalizmu, można też poszukiwać w niej konkretnych wzorów literackich533. We właściwy sobie sposób Bienek uniwersalizuje temat pograniczności, twierdząc, iż każdy z nas jest człowiekiem pogranicza.534 Być może tę głęboką refleksję należy zatem wiązać z tożsamością w tym aspekcie, w jakim jednostka pyta: „kim jestem”, zwątpiwszy w kompletność samej siebie, zaniepokojona zachwianiem wiary w niezawodność duszy męczonej ciałem, niepewna wiarygodności kota, czarno na białym uwikłanego w subtelne niuanse procesu poznania. Słowem, wszystkim tym, co stało się problematyczne dla współczesnego człowieka, a co Barbara Skarga nazywa sobością, czyli:

Duszą, istotą mnie samego, jakąś strukturą trwałą, ideą, tym co dla mnie naj-ważniejsze, co się skrywa i czego szukam, gdyż nie uchwytując, mam poczucie zagubienia, niepewności, i co najważniejsze – jestem jakby w niepełności swe-go bycia, to bycie nie jest dla mnie przejrzyste. Jest we mnie wiele sprzeczności

532 H. Bienek, Wrześniowe…, s. 241.

533 G. B. Szewczyk, Horst Bienek w naszym domu…, s. 50.

534 W czasie jednego ze spotkań z czytelnikami autor mówił: „tym, czym się interesuję, są sytuacje graniczne, i próby ich przezwyciężenia, i to nie w wymiarze politycznym, ale tym zwyczajnie ludzkim, w ludzkim języku i psychice”. Podaję za: D. Pietrek, Wstęp, s. 328

i konfliktów, lecz tylko odkrycie mego eidos pozwoli na scalenie tego, co dwu-znaczne, czasem rozbite

535

.

Wewnętrzna pograniczność oznaczać więc może intymne stany egzysten-cjalne: prywatne kryzysy, wewnętrzne ślepe uliczki, patowe sytuacje, w których człowiek jest „więźniem swego światopoglądu, swych popędów, swojego koloru skóry”536. Opisując chętnie to życiowe doświadczenie, niejednokrotnie używa Bienek ekspresyjnych, plastycznych metafor. Zarówno w powieściach jak i prozie autobiograficznej, pojawiają się raz po raz: ciemność, szarość, cienie rozwijane w sekwencje, w których kształty dnia wyłaniają się z czerni nocy, aktor ukazuje się widowni w świetle reflektorów scenicznych, odbijająca się w szybie twarz potrzebuje więcej światła, by człowiek mógł się w niej rozpoznać, prawda swoją jasnością degraduje kłamstwo. Zarówno elementy świata przedstawionego: bo-haterowie, przedmioty, zdarzenia, jak i abstrakcyjne idee, myśli czy koncepty, by móc stać się rzeczywistością, muszą przekroczyć granicę mroku, aby wydobyć, tak jak wyłania się coś z niczego: pewność z niewiedzy, porządek z chaosu; po-trzebują także jakiegoś rodzaju światła, które mogłoby dostarczyć przejrzystych kategorii w coraz bardziej mętnym świecie.

Szukanie własnego „ja” jest dla Horsta Bienka procesem absolutnie granicz-nym, zobowiązującym go wręcz do przekraczania siebie, granic własnej osobo-wości, duszy, sobości – jak chce Barbara Skarga – w stronę innego życia, innych czasów, innego wymiaru; przybiera ono formy niemal seansu spirytualistycznego, kiedy na jednym z wieczorów autorskich w Malmö, autor czuje „coś zupełnie niezwykłego”, jego „świadomość znika”, a on „pozostaje na zupełnie innym pozio-mie” i tylko

„jego głos czyta dalej” – „inna świadomość, życie, podwójny czas”537.

Rozdwojenie, współistnienie w innych osobach – to szczególnie interesujące autora tematy, pragnie egzystować w powołanych do życia w swoich książkach postaciach, jako artysta szuka „wcielenia poety” w życiorysach znanych pisarzy, z „tęsknoty za wielkimi wzorami” tropi czynności twórcze artystów – swoich poprzedników538.

Nie poszukuje u nich pocieszenia – wyznaje – szuka zdań, które pomogłyby mu się wznieść ponad własną przepaść539.

W tych aktach transgresji i rozłączania się z własnym „ja”, odczytać

W dokumencie ISBN 978-83-7164-797-0 (Stron 197-200)

Outline

Powiązane dokumenty