• Nie Znaleziono Wyników

Przeobrażenia współczesnych rodzin

ZMIANY W SYTUACJI RODZINNEJ LUDZI STARYCH W POLSCE

5.1. Przeobrażenia współczesnych rodzin

Rozważania poświęcone przeobrażeniom zachodzącym we współczesnych rodzinach rozpoczynam od przybliżenia zmian w modelu, wielkości i strukturze rodziny. Obecnie wspólne gospodarstwa domowe i stosunki

R od zin a w przeszłości R od zin a w przyszłości

Liczba członków rodziny Liczba członków rodziny

Rysunek 5.1. Struktura rodziny w przeszłości i w przyszłości Źródło: Opracowanie własne.

międzypokoleniowe różnią się jakościowo od wielkiej tradycyjnej rodziny, w której wzajemne powinności i uprawnienia wynikały z samego faktu przyna­

leżności do niej i miejsca w niej zajmowanego. Oba te elementy były kiedyś ści­

śle określone kulturowo, a co za tym idzie, wzmacniane kontrolą z zewnątrz.

Z kolei wzajem ne powinności we współczesnych rodzinach opierają się w znacznie większym stopniu na uczuciach niż na przepisach prawa i obycza­

ju, stąd też tradycyjne normy są zastępowane przez nowe formy i zasady współ­

życia rodzinnego. Rozpad rodziny wielopokoleniowej rozpoczął się w krajach uprzemysłowionych przed ponad stu laty. Przyczyniły się do tego szybkie zm ia­

ny demograficzne, kulturowe i technologiczne, które spowodowały przeobra­

żenia zarówno w strukturze rodziny, czynnikach ją integrujących, jak i w rela­

cjach międzypokoleniowych. Jak wskazuje F. Adamski (1984, s. 279-280), jeszcze w nie tak odległej przeszłoścj,w Polsce „rodzina rozszerzona była rodzi­

ną wielką, łączyła bowiem kilka pokoleń, podtrzymywała więzy pokrewień­

stwa, cechowała się też wielodzietnością”. Zdaniem tego autora, współcześnie obserwujemy jednak istotne zmiany, które powodują ograniczenie rozmiarów rodziny, gdyż od lat idą wT trzech kierunkach, których charakterystyka polega na tym, że:

• ulega zmniejszeniu tak zwana rodzina mała, czyli dwupokoleniowa, ze względu na mniejszą liczbę dzieci,

• zmniejsza się wielkość gospodarstw domowych, czyli obecnie mniej osób wspólnie zamieszkuje i zarazem wspólnie gospodaruje,

• rzadziej występują również rodziny szersze, trzypokoleniowe, które wspólnie zamieszkują i gospodarują.

W pewnej mierze część z tych modyfikacji w strukturze rodziny można Prześledzić w uproszczony sposób, posługując się wizerunkiem trójkąta umieszczonego w układzie współrzędnych, gdzie na osi pionowej odzwiercied­

lony jest wiek poszczególnych członków rodziny, a na osi poziomej liczba członków tej rodziny (patrz rysunek

5.1.)-Jeszcze na początku XX wieku rodzinę można było odwzorować za pomo­

cą trójkąta takiego, którego szeroka podstawa obrazowała bardzo liczne naj­

młodsze pokolenie (posiadanie ośmiorga, dziesięciorga czy czternaściorga ro­

dzeństwa nie było wówczas niczym nietypowym), a ostro zakończony koniec tej figury geometrycznej odzwierciedlał niewielką liczbę członków pokolenia najstarszego w rodzinie. Obecnie rodziny - w ujęciu graficznym - coraz czę­

ściej przybierają kształt prostokąta, co jest efektem procesu - jak go określa T. Szlendak (2010, s. 258) - wertykalizacji rodziny. Sytuacja ta charakteryzuje się zatem tym, że wszystkie pokolenia są mniej więcej równoliczne. Niektórzy badacze spodziewają się jednak tego, że w przyszłości struktura rodziny może przybrać formę trójkąta postawionego na własnym wierzchołku350. Ten odwró­

cony wierzchołek stanowić będzie odzwierciedlenie braku dzieci (lub posiada­

nia jedynaka), a skierowana ku górze podstawa trójkąta obrazować będzie dużą liczebnie zbiorowość najstarszych członków rodziny. Już w dzisiejszych czasach łączna liczba osób starych w rodzinie, wraz z osobami dorosłymi, nie­

jednokrotnie przewyższa liczbę dzieci i młodzieży, które ją współtworzą. Co więcej - jak podkreśla B. Synak (1987a, s. 31)351 - po raz pierwszy w historii ludzkości spotykamy się z sytuacją, w której dorośli ludzie mają średnio rzecz biorąc więcej rodziców (włączając teściów) niż własnych dzieci. Podobne spo­

strzeżenia czyni Z. Woźniak (2001, s. 401), zauważając, że obecnie rodzina może składać się z większej liczby dziadków i pradziadków niż wnuków. Autor ten dodaje, że współczesne pokolenie dziadków i wnuków jest bardzo zróżni­

cowane wiekowo, skoro pierwsze z wymienionych pokoleń obejmuje osoby mające od 35 do 105 lat, a z kolei wnukami bywają zarówno niemowlęta, jak i emeryci. Lista zmian modyfikujących tradycyjny kształt struktury rodziny, a wynikających z postępującego starzenia się społeczeństwa, jest dłuższa. Do najistotniejszych Z. W oźniak (2001, s. 401) zaliczył również takie zmiany, któ­

re wskazują na to, że coraz większa liczba osób zaawansowanych wiekiem ma coraz starsze dzieci, coraz więcej relacji rodzinnych zachodzi jedynie pomię­

dzy osobami starymi, a ponadto, że wzrasta liczba rodzin o niespotykanym wcześniej rodzaju ustrukturalizowania (rodziny 4-5 pokoleniowe, czy rodziny osób wielokrotnie rozwiedzionych, a więc z kilkorgiem babć i dziadków).

Na funkcjonowanie rodziny niewątpliwie wywierają wpływ szeroko rozu­

miane przem iany obyczajowe. Na przykład jeszcze przed kilkudziesięcio­

ma latami role pełnione w.rodzinie były dość precyzyjnie określone, co znajdo­

wało swój formalny wyraz chociażby w m iejscu zajmowanym przy stole podczas posiłków czy w trakcie uroczystości rodzinnych. W opisywanych sytuacjach osoby najstarsze m iały wyznaczone niejako „uprzywilejowane” miejsce. Czę­

sto także podejmowanie najważniejszych decyzji rodzinnych leżało w gestu 350 Inaczej m ówiąc - odwróconego trójkąta (ang. top heavy, inverted triangle). Za:

B. Synak, 1987a, Człowiek..., op. cit., s. 31.

351 Zob. też B. Synak, P. Czekanowski, 2000, Sytuacja..., op. cit., s. 42.

oSób najbardziej zaawansowanych wiekiem (a więc zazwyczaj posiadających największe doświadczenie życiowe) i stosunkowo rzadko takie wybory były kwestionowane. Bez wątpienia zatem - jak zauważył F. Adamski (1984, s. 266- 267) - rodzina stanowiła dla jej członków grupę odniesienia, która określała standardy zachowań moralnych dla osób do niej należących. Obecnie te wcześ­

niej istniejące duże możliwości wpływu rodziny, a zwłaszcza najstarszych jej członków, na niemal cale życie człowieka, uległy zdecydowanemu osłabieniu.

Możemy to zaobserwować na przykładzie istotnej modyfikacji zadań rodzin­

n y c h spoczywających na barkach babć i dziadków, które kiedyś były przeczcież

dość jednoznacznie określone (B. Synak, I987a, s. 32). Przed laty osoby te zaj­

mowały się bowiem między innymi przekazywaniem tradycji rodzinnych i norm obyczajowych, a dzisiaj traktowane bywają jako te, które utrudniają proces wychowawczy ze względu na nienadążanie za postępującymi w świecie przemianami. W takich sytuacjach sygnalizowany spadek znaczenia ról odgry­

wanych przez osoby starsze w rodzinie może się odbić na ich statusie społecz­

nym, jednakże zdaniem H. Worach-Kardas (1983, s. 75) pogląd o niskiej pozy­

cji tych ludzi w społeczeństwie należy poddać weryfikacji. Autorka - za M. Weberem - argumentuje, że status społeczny jest zjawiskiem wielowym ia­

rowym, gdyż posiada trzy cechy, a mianowicie ,,l) dostęp do wartościowych za­

sobów materialnych, 2) szacunek, prestiż oraz 3) możność kontrolowania in­

nych, tj. władza i siła”. Gdy weźm iem y zatem pod uwagę każdy z poszczególnych wymiarów z osobna, może okazać się, że pozycja społeczna starszej jednostki czy grupy będzie zróżnicowana w zależności od tego, który z tych wymiarów weźmiemy pod uwagę.

Na jeszcze inną sprawę dotyczącą ról rodzinnych zwraca uwagę M. Czer­

wiński (1969, s. 24-29), pisząc o możliwości zaobserwowania przemian doko­

nujących się w danym społeczeństwie na podstawie słów, którymi przestali­

śmy się posługiwać na co dzień. Jak zauważył ten socjolog, od lat coraz rzadziej używamy określeń typu stryjek czy stryjenka, zastępując je uniwersalnymi określeniami typu wujekrczy ciocia. Sytuacja ta oznacza, że straciło na znacze­

niu to, z której strony rodziny, czyli czy ze strony matki (linia macierzyńska), czy ze strony ojca (linia ojcowska) wywodzą się nasi krewni. M. Czerwiński (1969, s. 25-26) przywołuje w swojej książce jeszcze czytelniejszy przykład ję ­ zykowy obrazujący opisywane zjawisko. Wskazuje w nim na zagubienie słów świekr (oznaczającego ojca męża) i świekra (oznaczającego matkę męża), któ­

re z upływem lat stały się dla wielu osób nieczytelne. We współczesnym języ­

ku, określenia te zostały zastąpione słowami teść i teściowa, które kiedyś były przypisywane jedynie rodzicom żony.

Czytelnym sygnałem wskazującym na zmiany zachodzące we współczes­

nych relacjach rodzinnych jest pewne osłabienie więzi występujących Pomiędzy poszczególnym i członkami rodziny. Z. Ziembiński ( l 994>

s- Ho) zaznacza, że chociaż więzi społeczne trudno ująć w sposób zobiektywi­

zowany, to jako sform alizowany przejaw rozluźnienia więzi rodzinnych m oż­

na potraktować rozwody, a chyba również i większe przyzwolenie na ponowne

199

zawieranie małżeństw. Podobnie te kwestie widział F. Adamski (1984, s. 269- 279), wyjaśniając, że zwiększona łiczba rozwodów, pomimo posiadania ślubu kościelnego, który w kościele rzymskokatolickim wiąże ludzi na całe życie, jest skutkiem upowszechnienia się poglądów o raczej świeckim, a nie sakram en­

talnym charakterze instytucji małżeństwa. Rozpad związku małżeńskiego nie­

rzadko doprowadza do pogmatwania relacji rodzinnych, czego konsekwencją może być pogorszenie jakości kontaktów interpersonalnych352. Problem ten potencjalnie zaistnieje, gdy na przykład druga żona ojca, czyli „nowa” matka jego dziecka, nie zostanie zaakceptowana przez to dziecko, a na dodatek okaże się młodsza od wspomnianego dziecka. Zauważmy, że w przypadku rozkładu związku małżeńskiego może też dojść do innej sytuacji, kiedy dziecko z rodzi­

ny, w której rodzice rozwodzili się na przykład dwukrotnie, będzie posiadać sześcioro „rodziców” i dwanaścioro „dziadków”353. Zdaniem B. Synaka (19873, s. 32) w opisywanych sytuacjach niejednokrotnie natrafimy nie tylko na prob­

lemy kompetencyjne występujące pomiędzy pomieszanymi generacjami, ale również na rozmaite dylematy związane z zapewnieniem opieki osobom star­

szym przez dzieci czy wnuki. Omawiając tę złożoną kwestię związaną z odpo­

wiedzialnością za członków rodziny, myślę że warto przywołać teorię kompen­

sacji i substytucji w stosunkach rodzinnych ludzi starych, sformułowaną przez P. Townsenda354. Jej autor zauważył, że w przypadku braku najbliższej osoby, na przykład współmałżonka czy dziecka, ludziom starszym szukającym wspar­

cia pomagają jednak dalsi członkowie rodziny, dalsi krewni lub krewni i powi­

nowaci z linii bocznej.

Omawiając relacje małżeńsko-rodzinne we współczesnym świecie należy również zasygnalizować pojawianie się coraz większej liczby związków kohabi- tacyinych i tak zwanych związków typu LAT355. Jeżeli chodzi o kohabitację, to można ją zdefiniować za R. F. Elliotem (1986, s. 180)356 jako związek, w którym kobieta i mężczyzna żyją ze sobą bez zawarcia formalnego małżeństwa. Ponie­

waż w początkowym okresie kohabitacji nie pojawia się założenie o koniecznej trwałości takiego związku, stąd część badaczy traktuje to zjawisko jako alter­

natywę nie dla małżeństwa, ale raczej dla życia w stanie wolnym357. Niezależ­

nie od przyjętego tu punktu widzenia, kohabitanci zazwyczaj zamieszkują wspólnie, chociaż nie oznacza to zarazem, że z powodu wspólzamieszkiwania muszą pozbywać się własnych lokali mieszkalnych. Zjawisko kohabitacji w od­

352 D. Jerrome, 1986, Corning to terms with changes in the late-life fam ily. Za: B. Sy- nak, 19873, Człowiek..., op. cit., s. 31.

353 Por. B. Synak, 19878, Człowiek..., op. cit., s. 31.

354 Zob. E. Shanas, P. Townsend, D. W edderbum , H. Friis, P. Milhoj, J. Stehouwer, 1968, Old peopłe in three industrial Societies, s. 166 i nast. oraz P. Townsend, 1957> The Family life o f old people, s. 81 i 82. Podaję za: J. Piotrowski, 1973, M iejsce..., op. c it .,

s. 166.

355 Zob. na przykład B. Szatur-Jaworska, P. Błędowski, M. Dzięgielewska, 2006, Pod­

stawy..., op. cit., s. 109-110.

356 Za: A. Kwak, 2005, Rodzina w dobie przem ian. M ałżeństw o i kohabitacja, s. 127-357 Zob. na przykład Ibidem , s. 114.

niesieniu do ludzi starych jest raczej rzadko studiowane, chociaż i w tym przy­

padku natrafimy na ciekawe informacje na ten temat. Na przykład K. Siany (2002, s. 187)358 prezentuje w swoim opracowaniu tabelę struktury wieku osób kohabitujących (oraz ich płeć i miejsce zamieszkania w podziale na miasto/

wieś). Jak z tabeli tej wynika, chociaż w całej zbiorowości osób kohabitujących odsetek najstarszych kohabitantów (60+) nie jest największy biorąc pod uwa­

g ę 6 wyróżnionych przez autorkę grup wiekowych, gdyż wynosi 13,3%, to jed ­ nak jest większy niż kohabitantów z najmłodszych grup wiekowych, czyli ma­

jących 15-24 lata (10,3%) oraz 25-29 lat (8,6%).

Inną i coraz częściej spotykaną alternatywną formę dla życia małżeńsko- -rodzinnego stanowią związki LAT359. W tym przypadku chodzi o długotrwałe intymne relacje występujące pomiędzy osobami mieszkających oddzielnie (S. Ghazanfareeon Karlsson i K. Borell, 2005, s. 73)360. Zdaniem tych dwojga autorów, związki LAT stają się coraz bardziej popularne na przykład wśród za­

awansowanych wiekiem Szwedów, co potwierdzają przeprowadzone badania w tym zakresie, ale podobne tendencje obserwowane są także wśród starszych mieszkańców innych krajów Europy Zachodniej361. Autorzy cytowanej pracy tłumaczą wzrastającą chęć życia w takich związkach między innymi tym, że w przeciwieństwie do małżeństwa i kohabitacji związki tego typu stwarzają specyficzne warunki umożliwiające człowiekowi utrzymywanie intymnych re­

lacji z drugą osobą, ale z zachowaniem własnej autonomii. Z kolei T. Szlendak (2010, s. 474), który również przybliża alternatywne formy życia rodzinnego ludzi starych, wspom ina o układach sieciowych seniorów, zwanych inaczej wspólnotami osobistymi osób starszych lub sieciami seniorów. Autor ten defi­

niuje te sieci jako rozbudowane struktury społeczne złożone z przyjaciół, są­

siadów, krewnych i powinowatych oraz z członków stowarzyszeń (np. typu UTW), których zadaniem jest zagospodarowywanie czasu wolnego. W mojej ocenie jednak te układy sieciowe nie powinny być nazywane alternatywnymi formami życia rodzinnego, ze względu na skład ich członków i ograniczenie ich zadań głównie do organizowania czasu wolnego. W omawianej sytuacji działalność tych sieci wiązałbym raczej nie z modelem rodziny, ale z wzrasta­

jącą rolą rówieśników w życiu osób starych, o czym piszę w dalszej części tego podrozdziału.

Podane przeze mnie przykłady odchodzenia od tradycyjnej formy pożycia małżeńsko-rodzinnego prawdopodobnie w coraz większym stopniu będą sta­

358 Podaję za: B. Szatur-Jaworska, P. Błędowski, M. Dzięgielewska, 2006, Podstawy...,

°P ■ cit., s. 110.

359 Skrót ten wywodzi się od anglojęzycznego określenia Living Apart Together, czyli w swobodnym tłum aczeniu: życie razem, ale jednocześnie osobno. Zob. na przykład B. Sza­

tur-Jaworska, P. Błędowski, M. Dzięgielewska, 2006, Podstawy..., op. cit., s. 109-110.

360 Zob. też A. Kwak, 2005, Rodzina..., op. cit., s. 123-126.

361 Zob. J. de Jong Gierveld, 2002, The dilemma o f repartnering: Considerations o f old­

er man and women entering new relationships in later life, s. 61-78 oraz S. Ghazanfareeon Karlsson, K. Borell, 2002, Intimacy and autonomy, gender and ageing: Living apart toget­

her, s. 11-26. Za: S. Ghazanfareeon Karlsson, K. Borell, 2005, A home..., op. cit., s. 74.

201

wać się udziałem ludzi starych także w Polsce, a to z kolei zapewne wpłynie na modyfikację ich relacji rodzinnych. Z tego względu w badaniach służących rozpoznawaniu więzi w rodzinach i struktury rodzin należałoby bardziej szcze­

gółowo niż dotąd zacząć rozpoznawać treści kryjące się chociażby za określe­

niem „stan cywilny”. Kwestie te powinno się badać bardzo umiejętnie, pamię­

tając, że odnoszą się one do spraw niekiedy bardzo osobistych.

Opisując zróżnicowane modyfikacje obyczajowe występujące we w spół­

czesnych rodzinach chcę zwrócić jeszcze uwagę na tę, która wyraża się w zm ianie stosunku członków rodziny do osób chorujących i um ie­

rających w dom u rodzinnym , a w ięc na kwestię zazwyczaj odnoszącą się do osób najstarszych. Kiedyś do etosu środowiska rodzinnego należała opie­

ka nad takim i zaawansowanymi wiekiem osobami. Spostrzeżenie to potwier­

dzają wyniki badań R. Koniecznej-W oźniak (2008, s. 305-313). W ramach tych badań przeprowadzono z ludźm i starym i (65+) wywiady, które autorka określiła m ianem otwartych. W ywiady te m iały posłużyć znalezieniu odpo­

wiedzi na pytanie o to, czego w swojej m łodości nauczyli się oni od rodziców i dziadków, czyli dzięki przekazowi m iędzypokoleniowem u we własnej ro­

dzinie. Badacze z rozm ów z respondentam i dowiedzieli się m iędzy innymi tego, że w ich „rodzinnym wychowaniu obecne było też um ieranie, które uczyło «pokory wobec nieuniknionego». Rodzina towarzyszyła odchodzeniu bliskich jej osób w domu, a dzieci w sposób naturalny dowiadywały się od starszych członków rodziny prawdy o przem ijaniu” (R. Konieczna-W oźniak, 2008, s. 309).

Jak zatem kwestia wspomagania osób umierających prezentuje się we współczesnych wspólnotach rodzinnych? Od dziesiątek lat daje się zaobserwo­

wać coraz wyraźniejsze, zwłaszcza w tak zwanej kulturze zachodniej, ograni­

czanie roli członków rodziny w tym względzie. W wielu dzisiejszych rodzinach problematyka umierania i śmierci staje się po prostu niepożądana, co w efek­

cie doprowadza do izolowania jednostek ciężko chorujących, niepełnospraw­

nych czy umierających. Sytuacja ta występuje zwłaszcza wtedy, gdy dom ro­

dzinny zaczynają niejako automatycznie zastępować rozmaitego rodzaju instytucje, takie ja k szpital, dom pomocy czy hospicjum stacjonarne, chociaż moich spostrzeżeń nie chciałbym zbytnio uogólniać. W arto pamiętać, że sytu­

acje życiowe wpływające na dokonywane takich, a nie innych wyborów bywa­

ją bardzo złożone i wielowymiarowe, a często są też niejednoznaczne. Jak za­

uważa A. Giddens (2002, s. 221), szpital w dzisiejszym kształcie jest efektem profesjonalizacji medycyny, gdyż „stwarza możliwość skupienia w jednym miejscu technik medycznych i sprzyja ekspertyzie medycznej. Ale podobnie jak więzienia i azyle dla obłąkanych, jest także miejscem izolacji jednostek, które nie są w stanie prawidłowo uczestniczyć w życiu społecznym, i podobnie jak tamte instytucje, ukrywa przed ogółem społeczeństwa pewne kluczowe do­

świadczenia życiowe - chorobę i śm ierć”. Obecnie, kiedy śmierć - ja k wspo­

mniałem - stała się tematem tabu i można mówić ju ż wręcz o instytucjonali­

zacji śmierci, coraz większe przyzwolenie zaczyna znajdować — chociaż nie

ono