• Nie Znaleziono Wyników

Gdy aktor znajduje się na scenie przy odkrytej kurtynie wszystko jest tak, jak powinno. Zbyt długo zasłonięta kur-tyna to jedynie usterka. Jednak brak aktora to już poważny problem. Podważa idee teatru czyniąc z niego tylko budy-nek z widownią i sceną. Odnosząc tę analogię do relacji transcendensu i osoby ludzkiej należy przyznać, że trudno sobie wyobrazić człowieka bez „ja” wewnętrznego. Jest ono synonimem osoby.

Po przeanalizowaniu niektórych elementów ośrodko-wego i obwodoośrodko-wego układu nerwoośrodko-wego można powrócić do pytania postawianego na wstępie o roli neurobiologii w odkrywaniu tajemnicy ludzkiego transcendensu. Czy wskazanie niektórych struktur nerwowych odpowiadają-cych za reakcje skutkujące jednoczesnym poczuciem wła-snej osoby przybliżają do poznania neuronowych wzorców

„ja”? Wydaje się, że nie, a jeżeli tak to tylko pośrednio.

Reakcje, stany, zachowania mające, których podłoże neu-robiologiczne jest dobrze udokumentowane nie tłumaczą skąd bierze się to specyficzne psychiczne odczucie. Wzorce neuronowe różnych procesów są tylko wzorami tych reak-cji. Nie istnieje, a na pewno nie jest nam znany konkretny wzorzec „ja” wewnętrznego. Bardziej jawi się ono jako

„energia” synaptycznych interakcji i impulsacji nerwowych.

Neuronalny portret ludzkiego transcendensu okazuje się być

141 Damasio czyni tak wielokrotnie, jednak w zasadniczych kwestiach uwi-dacznia się, że świadomość i „ja” stanowią analogaty. Por. Damasio A., Ta‑

jemnica świadomości, dz. cyt., s. 181–216.

tworzony neuronowymi wzorcami różnych innych proce-sów. Czy można przekonująco wytłumaczyć, w jaki sposób systemy biochemiczne generują aktywność umysłową? Być może materia ma większe możliwości niż to sobie wyobra-żamy? Być może wyjaśnienie domaga się przyjęcia istnienia jakiegoś czynnika innej natury niż somatyczno -psychiczna?

Neurobiologia i neurokognitywistyka nie rozwiązują tego fundamentalnego dla antropologii filozoficznej problemu.

Stan wiedzy na dzień dzisiejszy pozwala dzięki nim stwier-dzić, że wzorzec neuronalny „ja” jest pochodną reprezen-tacji nerwowych innych procesów i reakcji.

Analiza zachowań zarówno nieuświadomionych jak i uświadomionych przekonuje, że ludzki transcendens posiada pewną strukturę ujawniania się. Jego obecność naj-łatwiej dostrzec w odczuciu świadomości, czyli „tego, że się wie” oraz w przeżyciu qualiów. Do odczucia „ja” prowadzą także emocje i wzbudzanie pamięci. Stosunkowo wyraź-nie odczuwa się je dzięki identyfikacji z własnym ciałem.

Najwięcej kontrowersji wzbudza sugestia, że transcendens jest związany z funkcjonowaniem organizmu na poziomie nieuświadomionym. Argumentacja opiera się na relacji przyczynowo -skutkowej. Jeżeli organizm utrzymuje się na pewnym poziomie sam przy życiu, to utrzymuje moje

„ja”. Ponieważ jest ono efektem funkcjonowania rożnych struktur i wzorców neuronowych będących podłożem sta-nów i zachowań organizmu, to podtrzymywanie ich przy życiu jest podtrzymywaniem wzorców generujących poczu-cie „ja”. Nie zależy zatem od uświadomienia. Przyjępoczu-cie, że świadomość nie jest jedynym kryterium obecności „ja”

w człowieku powoduje wzrost znaczenia organizmu. Żywy organizm ludzki staje się głównym kryterium transcendencji w człowieku. W perspektywie życia „ja” przenika wszystkie warstwy natury i od nich zależy. Odnosi się do somatycz-ności, psychiczności i duchowości osoby ludzkiej, nie jest czymś statycznym – przeciwnie dynamicznym. Struktura objawiania się podmiotu osobowego w kontekście neurobio-logicznym obejmowałby zatem trzy etapy. Najpierw działa-nie organizmu samoutrzymujące go przy życiu, następdziała-nie odczuwanie go połączone z jednoczesnym utożsamieniem się z nim, wreszcie przez funkcje psychiczne, zwłaszcza świadomość i qualia.

Kontrowersje związane z „ja” wewnętrznym koncentrują się wokół jego realności. Będąc odczuwane nie pozwala odkryć czym jest i co jest jego źródłem. Problem pogłę-bia się w kontekście relacyjnym, w którym transcendens odkrywany jest na dwa, a nawet trzy sposoby. Pierwszy to „ja” obecne jako odczucie werbalnie niewyrażalne. Jest jakby czystą intuicją swojej podmiotowości. Uświadomienie sobie powstanie tej wiedzy prowadzi do natychmiastowego powstania wyobrażenia, czyli określenia. Jest to drugi etap

„wydobywania się „ja” będący już jakąś formą interpretacji wewnętrznego odczucia podmiotowości, subiektywną stąd nieprecyzyjną. Nie da się adekwatnie wyrazić myślami, słowami, czy sztuką transcendencji. Ponadto „ja” może być przedmiotem oceny i interpretacji przez inne osoby.

Ta ocena jest jeszcze bardziej subiektywna i niedokładna.

Nie można osiągnąć tak wielkiego stopnia empatii. W spo-tkaniu międzyludzkim ujawniają się zatem trzy rodzaje „ja”.

Tylko pierwsze – nazwijmy go zaimkowe, ponieważ oznacza jedynie to, że istnieje – może pretendować do miana real-nego. Drugie i trzecie – przymiotnikowe, gdyż podlegają procesowi określenia – są tyko wyobrażeniami, subiek-tywnymi i nieprecyzyjnymi. Zatem tylko „ja” istniejące we mnie jako jeszcze nieokreślone odczucie jest najbliż-sze rzeczywistości. Próba jego opisania, jakiegokolwiek wyrażenia jest jednoczesnym oddaleniem się od jego istoty.

Jest nieuchwytne i niewyrażalne. Neurobiologia zdaje się to potwierdzać, ponieważ nie odnajduje żadnego znanego wzorca neuronalnego czy strukturalnego transcendensu.

Pośród niezliczonej liczby reakcji i procesów nerwowych współkreujących poczucie „ja” nie ma takich, które byłyby jednoznacznie kojarzone i związane z wewnętrznym pod-miotem osobowym.

Sposób, w jaki objawia się transcendens wymyka się prostym wytłumaczeniom. Jeden, ten sam podmiot, w tym samym czasie przenika złożoną psychosomatyczną naturę ludzką tj. cielesność, psychiczność i duchowość. Jego zaob-serwowanie prowadzi do określenia go (przymiotnikowe

„ja”). Przez to przestaje być tym czym jest, stając się tym, za co je bierzemy i jak odbieramy. Obserwując i nazywając jednocześnie, w jakiś sposób oddalamy się od jego własnej natury. Fenomen „ja” okazuje się kierować bardziej regu-łami obowiązującymi cząstki w fizyce kwantowej niż kla-sycznej. Być może dlatego warto jest zmienić perspektywę oceny realności transcendensu. Jeżeli świadomość, dzięki której „ja” dociera do mnie już werbalnie określone nie jest miarodajna, to może kryterium winniśmy szukać gdziein-dziej. Najbardziej bliski „ja” zaimkowemu okazuje się być po prostu żywy ludzki organizm!

Czy żyjący człowiek to wystarczający i przekonujący dowód transcendencji? Świadomość i qualia w pewnym sensie posiadają cechy transcendentne, ponieważ katego-rie fizyczne kreują wrażenia nie fizycznej natury. Podobne cechy, choć w mniejszym stopniu, odnajdujemy w przy-padku emocji i pamięci. Identyfikacja z własnym ciałem oraz zachowania homeostatyczne podkreślają interakcje między obwodowym a ośrodkowym układem nerwo-wym. Wszystkie struktury mające wpływ na powstanie odczucia „ja” funkcjonują tylko wtedy, gdy organizm żyje.

W przypadku procesów homeostatycznych funkcjonowanie organizmu jest ważniejsze od uświadomienia sobie tych reakcji. Życie organizmu jest warunkiem sine qua non wszystkich wymienionych reakcji i procesów neurobiolo-gicznych. Podobnie w przypadkach różnego rodzaju pato-logii. Dywagować można, czy człowiek w stanie śpiączki posiada świadomość. Bioelektryczna aktywność mózgu zdaje się sugerować, że tak. Zważywszy na fakt, iż „ja” nie posiada portretu neuronalnego i zależne jest od wzorców innych reakcji nerwowych nie można wykluczyć, że nawet śladowa aktywność mózgu może być podłożem transcen-densu. Żadnych wątpliwości nie ma w przypadku osób z zespołem zamknięcia. Utrata możności dysponowania

ciałem w niczym nie umniejsza zdolności umysłowych.

Odczucie własnego transcendensu może być nadto spotę-gowane przez natężenie skupienia na sobie i swoim życiu wywołane cierpieniem. Wątpliwości mogą rodzić się w sto-sunku do osób chorych psychicznie. W tym wypadku jed-nak mamy do czynienie nie tyle z nieobecnością trans-cendensu czy dostępu do niego, lecz brakiem możliwości

„wyrażenia” go w sposób właściwy. Wydaje się, że te przy-padki patologicznego ujawniania „ja” przymiotnikowego paradoksalnie najbardziej skierowują uwagę w stronę „ja”

niewyrażalnego, czyli realnego. W każdej z tych możli-wości argument żywego organizmu ludzkiego jako kryte-rium zdaje egzamin. Szczególnie w sytuacjach całkowitej utraty kontaktu z człowiekiem wiedza, że jego organizm żyje jest jednoczesną szansą, że kiedyś osoba ta może mieć szanse okazania swego transcendensu. W świetle danych

„rekord” wybudzenia ze śpiączki wynosi 48 lat. Człowiek przez blisko pół wieku był tylko leżącym ciałem, w którym organizm spełniał podstawowe zadania. Dzięki temu był

„żywym ciałem”. Wybudzenie ukazało osobę, która miała świadomość kim jest, odczuwała tożsamość ze swoim cia-łem i historią życia142.

Założenie to wnosi istotne konsekwencje w wymia-rze etycznym. „Ja” wewnętrzne jest głównym wyznacz-nikiem i przyczyną godności osobowej. Gdy człowiek jest w stanie troszczyć się o nią i ją rozwijając sam staje się jej strażnikiem. Jednak, gdy z powodu różnego rodzaju pato-logii somatyczno -psychicznych uniemożliwione zostaje dysponowanie sobą rola taka przypada osobom postron-nym. Istnieją – znane z historii choćby XX w. – przykłady odbierania ludziom prawa do godności osoby jako istoty niepowtarzalnej, mającej wartość samą w sobie. Argumen-tacja opierająca się na fundamencie życia ludzkiego jako dowodu transcendencji człowieka chroni przed naduży-ciami wynikającymi z pobudek ideowych, merkantylnych,

142 Por. Damasio A., Jak umysł…, dz. cyt., s. 245–247.

rasistowskich fundamentalistycznych itp. Na przeciwle-głym biegunie znajdują się przypadki osób, które stały się przestępcami, złoczyńcami itp. Nawet najbardziej odra-żające czyny nie niwelują obecności w nich transcenden-cji. Paradoks człowieczeństwa! Wymiar etyczny prymatu życia organizmu nad świadomością może budzić dyskusje, jednak z pewnością jest ważnym krokiem do podkreślenia niezbywalnej i niepowtarzalnej godności osobowej każ-dego człowieka.

Bez wątpienia zagadnienie domaga się pogłębienia i poszerzenia. Przykłady tu podjęte stanowią ledwie dotknię-cie problemu. Mimo tego na ich bazie można postawić tezę, że neurobiologia i neurokognitywistyka nie przesądzają definitywnie o realnym istnieniu „ja” podmiotowego. Soma-tyczne podłoże tego zjawiska okazuje się być związane z mapami neuronalnymi różnych innych reakcji i zachowań organizmu i osoby ludzkiej. Ich wkład do antropologii jest jednak bardzo istotny. Neurobiologia z innej, nowej perspek-tywy ukazuje tajemnicę człowieka. W jej świetle w dużej mierze potwierdza się często spotykane w filozofii, zwłasz-cza personalistycznej przekonanie, że „ja” i człowieczeń-stwo, osobowość, natura ludzka są ze sobą nierozerwalnie złączone. Dzisiaj już nie tylko dzięki psychologii, etyce innym naukom humanistycznym ale właśnie neurobiologii i neurokognitywistyce możemy powiedzieć, że szukać „ja”

wewnętrznego to odnajdować człowieka! Transcendencja zgodnie z łacińskim znaczeniem tego słowa to przekracza-nie. W człowieku wpisana jest zdolność do przekraczania siebie, ograniczeń, wychodzenia ku czemuś i komuś. Być może ta cecha jest powodem, że nie możemy zadowalająco zdefiniować osoby ludzkiej. Być może w pytaniu kim jest człowiek wcale najważniejszym nie jest odpowiedź, lecz właśnie ta tajemnica!

Piśmiennictwo u Autora.

56–11

wIESław PIESIak