• Nie Znaleziono Wyników

29 lipca wczesnym rankiem Karol X Gustaw rozpoznał polskie pozycje. Postanowił obejść od wschodu umocnienia w korytarzu wiślanym i przerzucić swoje siły na wydmy między Białołęką a Bródnem. Z pozycji tej można było uderzyć z flanki na siły polsko-litewskie i ze-pchnąć je ku Wiśle, gdzie znajdowała się jedyna przeprawa mostowa. Faktycznie groziło to zagładą całej armii polsko-litewskiej. Sprzymierzeni prowadzili pozorowane wiążące ataki na umocnienia polskiej piechoty i jednocześnie przerzucali swoje oddziały skrajem lasu bia-łołęckiego19. Mimo ataków Tatarów siły sprzymierzone do godz. 12.00 opanowały wzgórza na wprost wydm bródnowskich i rozpoczęły dalszy marsz przez grząskie i bagniste koryta Skurczy i Zązy. Podczas przeprawy przez Skurczę utknęły działa prowadzone przez Waldecka.

18 M. Nagielski, Bitwa pod Warszawą…, op.cit., s. 114–115.

19 S. Herbst, Trzydniowa bitwa…, op.cit., s. 316–320; vide: W. Majewski, Bitwa warszawska…, op.cit., s. 27.

Strona polska nie wykorzystała tego momentu. Podjęła nieśmiałe próby ataku na marszowe kolumny przeciwnika w wydaniu ordy i rot litewskich, ale zostały one odparte ogniem raj-tarii szwedzkiej pod dowództwem Henryka Horna. Do godz. 15.00 sprzymierzeni bez prze-szkód zajmowali pozycje na wydmach między Białołęką a Bródnem. Strona polska nie pró-bowała rozpoznać tych pozycji walką. Dziwi bezczynność sił dowodzonych przez Jana Kazimierza, który musiał mieć pewne informacje o ruchach sił sprzymierzonych. Podjął je-dynie decyzję o przesunięciu frontu o 90 stopni, tak aby zająć nowe pozycje na wprost wydm bródnowskich, na których były rozmieszczone oddziały sprzymierzonych. Ale to wymaga-ło czasu.

Działania strony polskiej do godz. 15.00 trzeba ocenić krytycznie. Ne wykorzystano roz-dzielenia sił sprzymierzonych ani nie spróbowano aktywniejszych działań przeciwko szań-com w korytarzu wiślanym, nie zaatakowano też kolumny przeciwnika w szyku marszowym.

Najszybciej uszykowano pułki jazdy koronnej i litewskiej, które były rozmieszczone na wprost stanowisk sprzymierzonych na wydmach bródnowskich. Oddziały pospolitego ruszenia bi-wakowały zupełnie niegotowe do podjęcia działań.

Około godz. 16.00 oddziały szwedzko-brandenburskie zajęły pozycje wzmocnione sta-nowiskami ogniowymi. Lewe skrzydło zajęła jazda szwedzka, prawe brandenburska, a cen-trum stanowiły regimenty piesze obu wodzów. Dla Jana Kazimierza sytuacja nie była ko-rzystna. Aby zyskać czas na przerzucenie piechoty i artylerii z korytarza wiślanego na nowe pozycje, musiał związać walką przeciwnika. W grę wchodziło także rozpoznanie je-go sił. Stąd zrodził się pomysł uderzenia kawalerii złożonej z rot husarii wydzielonych z poszczególnych pułków na nieprzygotowane jeszcze siły sprzymierzonych. Nie wiado-mo, kto wpadł na pomysł użycia husarii. Czy był to porucznik husarskiej chorągwi JKMci A.H. Połubiński, czy ktoś z otoczenia króla – trudno jednoznacznie stwierdzić. Jakie by-ły to siby-ły i z jakich złożone chorągwi także nie wiadomo, ponieważ te kwestie wciąż bu-dzą kontrowersje i prowokują ożywione dyskusje. S. Herbst i związani z nim historycy uznali, że ze względu na możliwości terenowe do ataku mogła być użyta husaria w nie większej liczbie niż 900 kopii, uszykowana w trzy rzuty po 300 kopii w każdym szeregu20. Rzeczywiście spośród 14 pułków jazdy zgrupowanych na polach praskich zaledwie kilka miało w swoim składzie roty husarii. Z sił koronnych Jan Kazimierz mógł wykorzystać cztery roty husarii: hetmana wielkiego koronnego Stanisława Potockiego – w sile 188 ko-ni21, hetmana polnego koronnego Stanisława Lanckorońskiego – w sile 98 koni, Jana Zamoyskiego – w sile 126 koni i wojewody sandomierskiego Władysława Myszkowskiego – w sile 171 koni22. W sumie liczyły one 583 konie, co po odliczeniu ślepych porcji w jeź-dzie oznaczało około 500 husarzy23.

20 S. Herbst, Trzydniowa bitwa…, op.cit., s. 321.

21 Wg danych za III kwartał 1656 r., vide: J. Wimmer, Materiały do zagadnienia liczebności…, s. 499–500.

22 Udział tej roty niepewny, gdyż wchodziła w skład pułku królewskiego, który wziął ze sobą Stefan Czarniecki pod Zakroczym.

Autorzy opracowujący dzieje dwóch chorągwi husarskich, S. Potockiego i W. Myszkowskiego, idąc za S. Herbstem uznali, że brały one udział w szarży pod Warszawą, vide: E. Janas, L. Wasilewski, Społeczne aspekty rozwoju husarii w latach 1648–1667 na przykładzie chorągwi hetmana wielkiego koronnego Stanisława Potockiego i wojewody sandomierskiego Władysława Myszkowskiego, SMHW 1981 t. XXIII, s. 79–80.

23 S. Herbst, Trzydniowa bitwa…, op.cit., s. 321; vide: M. Nagielski, Bitwa pod Warszawą…, op.cit., s. 141–142.

Z wojska litewskiego mogły być użyte następujące roty: JKMci poruczeństwa A.H. Połubińskiego w sile 147 koni i dawna hetmana Janusza Radziwiłła, którą przejął Sapieha pod komendą starosty mozyrskiego Jerzego Władysława Chaleckiego24. Nie bierze-my pod uwagę drugiej roty Sapiehy, który przejął husarię po Radziwille, nie wystawiając własnej, ani krajczego Michała Kazimierza Radziwiłła, która została po przesłużeniu jednej ćwierci rozwiązana25. Hipoteza, że hetman polny litewski Wincenty Gosiewski zostawił swo-ją rotę husarską pod Warszawą jako spowalniaswo-jącą jego zagon nad Narew, jest wątpliwa.

Trudno przyjąć bowiem, że Gosiewski, skonfliktowany z Sapiehą, oddał swoją husarię pod jego komendę26.

W sumie bez roty hetmana polnego litewskiego W. Gosiewskiego, który na czele sił wy-dzielonych działał na północnym Mazowszu i nie zdążył wrócić pod stolicę, siły husarii li-tewskiej można oszacować na około 340 koni, to jest około 300 husarzy. Znany szwedzki hi-storyk Peter Englund grupę uderzeniową A.H. Połubińskiego określił na około 1000 koni zapewne ze względu na rozmiar strat, jakie w wyniku szarży poniosły oddziały sprzymie-rzonych27.

Wiesław Majewski stwierdził, że w szarży brała udział jedynie husaria litewska, która mo-gła liczyć nawet 1200 husarzy. W samej szarży jednak, przeprowadzonej po godzinie 16.00 po zatrzymaniu przez ogień przeciwnika grup skrzydłowych kawalerii, wzięła udział jedy-nie grupa środkowa A.H. Połubińskiego, z jego królewską rotą husarską na czele. Ponadto Majewski podkreślił, że jest mało prawdopodobne, by dowództwu polskiemu wystarczyło czasu na wydzielenie rot husarskich z poszczególnych pułków, zwrócił uwagę także na nie-chęć towarzystwa koronnego do poddania się komendzie Litwinów pisarza polnego litew-skiego. Hipotezy te poświadcza znany pamiętnikarz Jakub Łoś, towarzysz chorągwi pancer-nej, który tak opisał szarżę husarii na polach praskich: Litwa tylko naprędce przeciwko niemu stanęła [nowemu ugrupowaniu sprzymierzonych – przyp. M.N.]; a tak gdy naskwi-rać począł, chorągiew husarska litewska króla jegomości pod komendą pana Połubińskiego pisarza polnego litewskiego nie patrząc posiłków skoczyła z kopijami na ufy rajtarskie tak odważnie, że już wszystko wojsko szwedzkie mieszać się i tył podawać poczęło było, i z szań-czyków odbiegłszy spansrajtarów pouciekali byli Szwedzi, a nasi dziwowali się tylko, mia-sto posiłków, które gdyby były za tą chorągwią choć kilka skoczyło chorągwi, nie daliby byli Szwedowi się poprawić; tak tedy spędziwszy z pola Litwę z tryumfem zszedł z pola nie-przyjaciel28. Podobnie te wydarzenia ocenił Stanisław Wierzbowski, w swoim pamiętniku spisywanym po wielu latach zanotował bowiem: Potkali się dobrze z łaski Bożej nasi; oso-bliwie jednak chorągiew usarska litewska królewska. Wodził ją Jegomość Pan Połubiński.

24 Vide: jego biogram w Polskim Słowniku Biograficznym (dalej: PSB) t. III, Kraków 1937, s. 252. Wg stanu z 9 lutego 1656 r.

liczyła ona 196 koni, lecz w okresie kampanii zimowo-wiosennej poniosła duże straty, Lietuvos Valstybes Istorijos Archyvas w Wilnie, rkps 3410, s. 309.

25 A. Rachuba, Wysiłek mobilizacyjny wielkiego Księstwa Litewskiego w latach 1654–1667, SMHW 2007 t. 43, s. 48–49;

vide: A.A. Majewski, Szarża husarska pod Warszawą 29 lipca 1656 roku, s. 170–171.

26 W. Majewski, Bitwa warszawska…, op.cit., s. 35; por. A.A. Majewski, Szarża husarska pod Warszawą…, op.cit., s. 171.

27 P. Englund, Lata wojen, Gdańsk 2003, s. 34. Za nią miało posuwać się z wojska kwarcianego 4 tys. ludzi i koni, co fak-tycznie nie miało miejsca i było przyczyną niepowodzenia szarży.

28 J. Łoś, Pamiętnik towarzysza chorągwi pancernej, R. Śreniawa-Szypiowski (oprac.), Warszawa 2000, s. 68–71.

Ta bardzo odważnie skoczyła i nabawiła króla samego szwedzkiego strachu […], bo nic pra-wie z tej chorągwi nie uszło z potrzeby29. Potwierdzałoby to hipotezę W. Majewskiego, że szarżę faktycznie wykonali Litwini, a do przeciwnika dotarła jedynie grupa A.H. Połubińskiego.

Nadania głównie dla towarzystwa z chorągwi litewskich, w tym właśnie z husarskiej litew-skiej roty JKMci, mogą potwierdzać przypuszczenia tegoż autora, choć nie oznacza to, że takowych w latach późniejszych nie było dla towarzystwa husarskiego z komputu koronne-go30. Szkody poniosła także rota husarska P.J. Sapiehy, która pod Warszawą miała stracić 18 towarzyszy31.

Husaria przeprowadziła atak zbyt późno, gdy przeciwnik zajął już pozycje i przygotował stanowiska dla artylerii. W świetle ostatnich badań zarówno Andrzeja A. Majewskiego, jak i Zbigniewa Hunderta32 w szarży uczestniczyła jedynie husaria litewska, a w pełni uzasad-niony jest udział dwóch rot: królewskiej i P.J. Sapiehy. W tak krótkim czasie nie udało się Janowi Kazimierzowi wyodrębnić bowiem rot husarskich z sił koronnych ani operacyjnego odwodu złożonego z chorągwi pancernych dla szarżującej szpicy przedniej na pozycje sprzy-mierzonych.

Jak wyglądało starcie husarii z siłami sprzymierzonych? Sam dowódca szarży pisarz po-lny litewski A.H. Połubiński był znanym pułkownikiem w wojsku litewskim i choć dopiero od lutego 1655 roku dowodził rotą husarii JKMci, w kompucie litewskim służył od 1648 ro-ku, to jest od zaciągów Janusza Radziwiłła przeciwko Kozakom zaporoskim. Wówczas do-wodził własną chorągwią husarską i odznaczył się w dwóch bataliach łojowskich w 1649 i 1651 roku przeciwko Kozakom.33 Rację ma W. Majewski, gdy twierdzi, że Połubiński nie miał jeszcze autorytetu w armii litewskiej z racji służby u Szwedów aż do marca 1656 ro-ku, to spośród dowódców tego szczebla dowodzenia tylko on mógł poprowadzić atak na po-zycje sprzymierzonych z racji nieobecności na polach praskich hetmanów litewskich oraz Stefana Czarnieckiego.

Według W. Majewskiego, husaria atakowała wąskim korytarzem wzdłuż drogi prowadzącej do Bródna wzdłuż dzisiejszego północnego muru cmentarza Bródzieńskiego34. Po przebyciu około 500 m runęła w środek lewego skrzydła sprzymierzonych, gdzie znajdowały się dobo-rowe regimenty rajtarii szwedzkiej Upland (pod komendą Andreasa Plantinga), Småland (Johanna von Rosena), Ostgothen (grafa Ludwika Löwenhaupta) oraz księcia Jana Jerzego von Anhalt-Dessau. Mimo utknięcia części husarzy w pierwszej linii jazdy przeciwnika, większość

29 S. Wierzbowski, Konnotata wypadków w domu i kraju zaszłych od 1634 do 1689 r. skreślona, J.K. Załuski (oprac.), Lipsk 1858, s. 102–103.

30 Vide: spis nadań dla A.H. Połubińskiego i towarzystwa jego chorągwi; M. Nagielski, Bitwa pod Warszawą…, op.cit., s. 152–156.

31 A.A. Majewski, Szarża husarska pod Warszawą…, op.cit., s. 172.

32 Z. Hundert, A.A. Majewski, O dwóch Rochach Kowalskich ( najsłynniejszy epizod bitwy warszawskiej 1656 roku w świe-tle nowego źródła), „Przegląd Historyczny” 2014 t.CV, z. 2, s. 283–286.

33 M. Nagielski, Połubiński Aleksander Hilary, PSB, XXVII/2 Wrocław 1982, s. 358–363; idem, Chorągwie husarskie Aleksandra Hilarego Połubińskiego i króla Jana Kazimierza w latach 1648–1666. Przyczynek do badań składu społeczne-go wojska polskiespołeczne-go w połowie XVII wieku, „Acta Baltico-Slavica” 1983 t. XV, s. 77–138; vide: K. Bobiatyński, Działalność wojskowa Aleksandra Hilarego Połubińskiego podczas wojny z Moskwą w latach 1654–1655, „Materiały do Historii Wojskowości” 2004 t. II (wyd. Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku), s. 75–91.

34 W. Majewski, Bitwa warszawska…, op.cit., s. 28.

Mapa 2. Drugi dzień bitwy, 29 lipca 1656 roku Źródło: S. Herbst, Trzydniowa bitwa…, op.cit., s. 319.

przebiła się i zmieszała pięć skwadronów w drugim rzucie rajtarii szwedzkiej. Były to jednost-ki jazdy płk. Dawida Sinclaira, margrafa Karola Magnusa von Baden-Durlacha, feldmarszał-ka Arvida Wittenberga oraz dragonii fińskiej płk. Fabiana Berendsa. Wyfeldmarszał-kazały one duże stra-ty w stanach osobowych po batalii warszawskiej. Silny ogień rajtarii szwedzkiej i piechostra-ty, która z centrum ogniem bocznym zaczęła razić husarzy, spowodował załamanie impetu ude-rzenia. Husaria A.H. Połubińskiego mogła się dostać bowiem pod ogień gwardii pieszej elek-tora Fryderyka Wilhelma pod komendą płk. Pierre’a de la Cave’a, a także innych pułków

pie-szych tak szwedzkich, jak i brandenburskich35. Z innych relacji wynika, że duże straty szarżującej husarii zadały dwa regimenty rajtarii szwedzkiej pary królewskiej, to jest samego Karola X Gustawa pod pfalzgrafem Filipem von Sulzbachem i królowej pod komendą Jana Jerzego von Alhalt-Dessau36. Ze względu na niemożność przełamania drugiego rzutu oddzia-łów sprzymierzonych i duże straty od ognia muszkietowego A.H. Połubiński wydał rozkaz jeźdźcom powrotu na swoje pozycje. Szarża trwała zaledwie kilka minut, ale nie została wspar-ta przez chorągwie znajdujące się w odwodzie. Husaria poniosła więc duże straty, wyniosły one 100–150 towarzyszy oraz pocztowych husarskich37. Stanowiło to 40–50% stanów, przy czym największy uszczerbek poniosła husaria JKMci dowodzona przez A.H. Połubińskiego.

W wyniku walk w chaosie bitewnym omal nie postradał życia Karol X Gustaw. Po odparciu ataku Tatarów na tabory udał się on z przyboczną gwardią konną na zagrożony odcinek i tam został zaatakowany przez Jakuba Kowalewskiego. Husarz, mierząc kopią w króla szwedzkie-go, jak zapisał w swoim pamiętniku Jakub Łoś, pewnie by dopiął sweszwedzkie-go, ale go uprzedził ksią-żę Bogusław Radziwiłł z pistoletu i pozbawił życia38. Także w Klimakterach Wespazjana Kochowskiego znajdujemy wzmiankę o koniuszym litewskim, który znajdował się przy boku króla szwedzkiego: Albowiem kiedy Szwedzi osłupieli na widok niezwykłej jego śmiałości, ktoś z królewskiego otoczenia (wielu przypisywało ten uczynek Bogusławowi Radziwiłłowi), kto przypadkiem znajdował się na swoim koniu tuż przy królu, wystrzelił z pistoletu w głowę pę-dzącego i celnym strzałem obalił wspaniałego żołnierza39. W źródłach znajdujemy także inne osoby, które miały wsławić się tym bohaterskim czynem, wymienia się Odachowskiego40, Dąbrowskiego41 i Wojciecha Lipskiego42.Kwestię tę ostatnio wyjaśnili historycy na podstawie fragmentu uchwały sejmikowej ziemi warszawskiej z 27 kwietnia 1672 roku. W laudum tym szlachta podkreślała, że krwią swoją i zdrowiem w bitwie ze Szwedami pole praskie pod Warszawą na potomne wieki wsławił dobrej pamięci JMP Lipski [Wojciech – przyp. M.N.], wojewodzic rawski, gdy wespół z Panem Kowalewskim, oba contribules, oba jednego herbu [Łada – przyp. M.N.], gloriae ac periculi socii do króla szwedzkiego z kopiami skoczyły i gdy-by odwadze aequior favisset fortuna, a przystąpił gdy-był posiłek, wystawiligdy-by gdy-byli znaczne tro-pheum ziemi naszej43. Wynika z tego, że króla szwedzkiego zaatakowało dwóch husarzy, za-pewne z pocztowymi, i wszyscy oni zginęli w starciu z ochroną szwedzkiego monarchy.

35 W zależności jaki ordre de bataille sił sprzymierzonych uznamy za bardziej wiarygodny: szwedzki na podstawie rycin E. Dahlbergha czy brandenburski J. Mankella inne jednostki piesze i jezdne mogły w II rzucie odpierać atak husarii; vide: M. Nagielski, Bitwa pod Warszawą…, op.cit., s. 126–127, 146–147; vide: W. Majewski, Bitwa warszawska…, op.cit., s. 28–29.

36 J.G. Droysen, Die Schlacht von Warschau, „Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsvereins” 1884 z. 12, s. 80–81.

37 P. Englund i M. Nagielski piszą o 150 poległych, natomiast W. Majewski szacuje straty nawet na 200 ludzi, w tym zapewne pocztowych, vide: P. Englund, Lata wojen, op.cit., s. 38: M. Nagielski, Bitwa pod Warszawą…, op.cit., s. 149–150, W. Majewski, Bitwa warszawska…, op.cit., s.29. S. Herbst zaniża te straty do 100–150 ludzi, idem, Trzydniowa bitwa…, op.cit., s. 322.

38 J. Łoś, Pamiętniki towarzysza…, op.cit., s. 19.

39 W. Kochowski, Lata potopu 1655–1657, oprac. J.Krzyżanowski, A.Kersten, Warszawa 1966, s. 203.

40 Kronika wydarzeń historycznych z lat 1598–1699; Biblioteka PAN Kraków (dalej: BPAN) , rkps 967, s. 261, za :Z. Hundert, A.A. Majewski, O dwóch Rochach Kowalskich…, op.cit., s. 284.

41 M. Jemiołowski, Pamiętnik dzieje Polski zawierający (1648– 1679, J. Dzięgielewski (oprac.), Warszawa 2000, s. 209.

42 K. Niesiecki, Herbarz polski, t.VI, Lipsk 1841, s. 122.

43 Laudum sejmiku ziemi warszawskiej, Warszawa 27 kwietnia 1672; BPAN Kraków, Teki Pawińskiego, rkps 8348, k. 201, za: Z. Hundert, A.A. Majewski, O dwóch Rochach Kowalskich…, op.cit., s. 285–286.

Natomiast według historiografii szwedzkiej życie Karolusowi uratował jego gwardzista przyboczny Bengt Trafvenfelt (Travare), który za ten czyn uzyskał po bitwie nadanie w po-staci czterech gospodarstw44. Jak na rycerskiego władcę przystało, zebrano z pola walki ciało Kowalewskiego i szwedzki monarcha nakazał je pochować bernardynom na Pradze.

Pochowali oni wówczas wielu husarzy biorących udział w szarży w drugim dniu bitwy, między innymi Wojciecha Lipskiego, za którego pochówek otrzymali od skarbu Rzeczypospolitej 650 florenów45. W kronice panowania Karola X Gustawa Samuela Pufendorfa natomiast czytamy, że szwedzki monarcha omal nie postradał życia na skutek ataku Tatarów. Wraz z podpułkownikiem Bengtem Trafvenfeltem miał zabić w bezpośred-nim starciu 7 ordyńców i wyjść z tych starć obronną ręką. Sam Karolus zastrzelił zaraz dwóch ze swoich pistoletów, a trzeciego, który zaplątał dzidę w uzdę królewskiego wierz-chowca, ciął tak mocno szpadą w głowę, że ten spadł z konia46.

Szarża husarii, mimo że zakończona porażką, miała duże znaczenie. Wstrząsnęła nie tyl-ko dowództwem sprzymierzonych, które straciło dużo czasu na przywrócenie porządku w po-szczególnych rzutach swoich regimentów, lecz także zmusiła do przegrupowania sił i wzmoc-nienia skrzydeł regimentami pieszymi47.

Tymczasem Janowi Kazimierzowi udało się zmusić część chorągwi pancernych do kolej-nego uderzenia na pozycje sprzymierzonych. Jedna grupa jazdy została powstrzymana ogniem piechoty i artylerii, druga uderzyła w prawe skrzydło zajmowane przez regimenty branden-burskie, z gwardią pieszą elektora pod komendą płk. Pierre’a de la Cave’a na czele. Silny ogień muszkietowy zmusił chorągwie do zawrócenia na pozycje wyjściowe48. Nieudane pró-by rozerwania szyków sprzymierzonych spowodowały, że tego dnia nie zdecydowano się już na kolejne szarże kawalerii. Karol X Gustaw chciał przeprowadzić kontruderzenie na pozy-cje polsko-litewskie, ale przygotowania do ataku i odtwarzanie szyków oddziałów zajęły tak dużo czasu, że z powodu zapadających ciemności odłożono atak na dzień następny. Na pew-no ubytki w wielu regimentach były duże i należało skorygować ordre de bataille, o czym historycy szwedzcy często zapominają49.