• Nie Znaleziono Wyników

Zagadka Zofii kossak-szczuckiej

W dokumencie Porzucić etyczną arogancję (Stron 55-61)

Zofia Kossak-Szczucka w okresie międzywojennym była pisarką znaną i cenio-ną. Zwłaszcza jej powieści historyczne, a wśród nich czterotomowi Krzyżowcy, zyskały wielkie uznanie. Wśród katolickich pisarzy dwudziestolecia zaliczano ją do najznaczniejszych. Jej rzecz traktująca o obozie kobiecym w Birkenau Z otchłani ukazała się w roku 1946 i mimo że autorka sądziła, iż „zachowuje styl obiektywny, bezosobowy” (7)1, była świadectwem wyraźnie nacechowa-nym ideologicznie. Z drugiego wydania, które ukazało się w roku 1958 nakła-dem PAX-u, usunięto najbardziej rażące, między innymi mocno antysemickie fragmenty, ale jednak ogólne nastawienie całości zmieniło się nie tak znowu radykalnie. Z otchłani pozostaje, zwłaszcza w pierwszym wydaniu, dowodem takiego ograniczenia horyzontów, że zasługuje na odrębne potraktowanie.

Trudno znaleźć w polskiej literaturze obozowej inny przykład osobliwej re-dukcji, która nacjonalistyczne nastawienie narzuca (też zresztą zawężonemu) doświadczeniu biograficznemu, tworząc w rezultacie dokument świadczą-cy o niemożności mentalnego przedefiniowania pojęć dotycząświadczą-cych Zagłady.

Kossak-Szczucka pisze swoje De profundis tak, jakby – mimo doświadczonych okropności obozowych – czas jednak nie poruszył się, a w Auschwitz można było znaleźć potwierdzenie katolickich broszur propagandowych z dwudzie-stolecia międzywojennego.

1 Z. Kossak, Z otchłani, Rzym 1946. W tymże roku ukazało się wydanie krajowe z podtytu-łem Wspomnienia z lagru (Częstochowa – Poznań). W dalszym toku wywodu będę się posługi-wała wydaniem rzymskim, oznaczając je skrótem ZO I. Wydanie z 1958 sygnuję: ZO II. Liczby po skrótach oznaczają stronice.

realizm?

Z otchłani miało przeciwstawiać literaturę piękną prawdzie obozowej. „Wszy, świerzb, brak wody nie były jeszcze najgorsze z plag. Pozostawała jeszcze jedna zmora. Należałoby ją pominąć jako nieestetyczną, nieliteracką, rażącą.

Lecz ta relacja nie zamierza być pracą literacką, a jedynym jej celem uczciwe i wierne przedstawienie warunków lagrowych” (ZO, I, 59). Okazuje się, że pun-ktem krytycznym tej prawdziwej relacji są ustępy. „Nie można przemilczeć co-dziennej udręki, wstrętnej i obmierzłej, jaką przyczyniały ustępy” (tamże). Po opisie dołów kloacznych i zbiorowej defekacji następuje dosyć śmiała konklu-zja: „Zaprawdę, wobec scen, które się tu rozgrywały kilka razy dziennie, Goya, Rops, Dante, pozbawieni byli odrobiny wyobraźni” (ZO, I, 60). Widocznie byli zbyt „literaccy”, choć sama autorka dalej posługuje się określeniem „grotes-kowo-makabryczne obrazy tego diabelskiego filmu” (ZO, I, 60). Dla Kossak- -Szczuckiej – inaczej niż na przykład dla Prima Leviego – zbiorowa kloaka nie stanowi problemu „filozoficznego” kondycji ludzkiej, lecz jedynie zagadnienie opisu, który nie byłby zbyt drastyczny. Inną odmianą tej postawy jest stosu-nek do obozowego słownictwa. „W lagrze słowo »kulfon« nie było w użyciu.

Do kobiet Polek zwracano się stale z innym plugawym i wstrętnym wyzwi-skiem. Autorka nie zmierza posuwać autentyzmu tak daleko, by zapaskudzać książkę i postanawia wszędzie w zastępstwie umieszczać »kulfon«” (ZO, I, 45).

Użycie zwrotu „zapaskudzać książkę” jest tu bardzo charakterystyczne. Jak się ono ma do cenzurowania tzw. realizmu? Odpowiedzią może być opis nagich, młodych więźniarek. „Mają nieruchome, zastygłe twarze, oczy niewidzące, lecz łzy strugami płyną im po licach, padają na nagie pąki piersi” (ZO, I, 85).

Gdzie indziej pisze: „Lagier wyżarł ich dziewczęcą krasę” (ZO, I, 158); w dru-gim wydaniu: „Lagier zniszczył ich dziewczęcą, świeżą krasę” (168). Przeciwko

„zapaskudzaniu” Kossak-Szczucka używa więc strategii charakterystycznej dla literatury popularnej, posługującej się sentymentalną idealizacją bohaterów.

W tym kontekście nie dziwi, że u Kossak-Szczuckiej polscy mężczyźni w pasia-kach na widok nagich więźniarek odwracają się tyłem – „wyprężoną postawą wyrażają szacunek, cześć dla tych żon, córek, sióstr, matek...”. Niemiecki kapo nic z tego nie rozumie. „Spontaniczny odruch Polaków przerasta zdolność poj-mowania jego germańskiej psychiki. Starej legendy o Lady Godivie nie pojąłby również” (ZO, I, 85). Kossak-Szczucka nie przepuści żadnej okazji, by wyrazić wszechogarniającą pogardę wobec Niemców; to tylko jeden z licznych przy-kładów uogólniających obrzydzenie do kultury germańskiej. Kossak przypi-suje jej zawsze prymitywizm.

Zagadka Zofii Kossak-Szczuckiej 57

Borowski

Tadeusz Borowski w swej słynnej polemice z dziełem Kossak-Szczuckiej zatytu-łowanej Alicja w krainie czarów, zakwestionował przede wszystkim jej punkt widzenia, oderwany w istocie od rzeczywistości obozowej i powodujący w efek-cie wytworzenie się „osobliwego konglomeratu fałszywych pojęć” (495)2. Sta-ło się tak wskutek tego, że autorka „należała w obozie do pewnej uprzywilejo-wanej kasty” (495) – kasty Polek, które dzięki paczkom, funkcjom i stosunkom wiodły w obozie „żywot stosunkowo wygodny i bezpieczny” (495). Stąd brały się u takich osób „fantastyczne sądy o otaczających zjawiskach” (496)3. Opinia Borowskiego była uwarunkowana przekonaniem, że rzeczywistość obozowa da się wyjaśnić tylko za pomocą odwołania się do problemu „człowiek a wa-runki społeczne”, „stosunek więźnia do więźnia” (496-497). Tego właśnie, jego zdaniem, zabrakło w opowieści Zofii Kossak. Borowski uważał, że autorka „za-chowuje styl bezosobowy, usuwa siebie z relacji tak dokładnie, że nie tylko nie wiemy, co w obozie jadła i na jakim bloku była, ale nawet przypuszczalny okres jej pobytu w obozie, jej pseudonim czerpiemy z innej pamięci” (495)4. Złośli-wie zauważał, że zamiast odwoływać się do „sił nadprzyrodzonych”, powinna była odsłonić „mechanikę dekowania się”, która należała do „ciekawych spraw obozowych i szpitalnych” (489).

W konkluzji Borowski stwierdzał, że tzw. styl bezosobowy służył określonej strategii. „Mam jej za złe – i to bardzo za złe – oskarżał – że nie miała odwagi wprowadzić do opowieści i osądzić siebie samą” (496). O Auschwitz da się pisać tylko „w kategoriach czysto ludzkich” (496), bez aniołów i szatanów. Czy-telnik przy końcu lektury wspomnień ma prawo zapytać: „no, dobrze, a jak to się stało, że właśnie pan(i) przeżył(a)?” (497). Było to okrutne i bezwzględne pytanie i Borowski srogo zapłacił za jego postawienie, jak i za cały swój tekst5 .

Ale trudno pominąć fakt, że Seweryna Szmaglewska w słynnych Dymach nad Birkenau (1945) również zauważyła wyjątkowość obozowego losu autor-ki Z otchłani: „W tej zamieci, w tej bezmyślnej i ślepej sile, bijącej w gromady

2 T. Borowski, Alicja w krainie czarów, w: tenże, Utwory wybrane, oprac. A. Werner, Wroc-ław – Warszawa – Kraków 1991. BN, I, 276. W dalszym ciągu wywodu odwołuję do tego wyda-nia, zaznaczając w nawiasie numer strony.

3 D. Kulesza dokładnie odtworzył pobyt Kossak-Szczuckiej w Oświęcimiu-Brzezince od po-czątku października 1943 roku do kwietnia roku 1944, podkreślając, że „mało kto mógł czuć się w obozie równie dobrze” jak ona (Dwie prawdy. Zofia Kossak i Tadeusz Borowski wobec obrazu wojny w polskiej prozie lat 1944-1948, Białystok 2006, ss. 23-28). Kossak-Szczucka przebywała w obozie pod nazwiskiem śliwińska, czego nie ujawnia w Z otchłani.

4 Określenie „styl bezosobowy” Borowski czerpie ze wstępu do Z otchłani (7).

5 O gwałtownych polemikach z powodu Alicji w krainie czarów pisze S. Buryła, Na antypo-dach tradycji literackiej. Wokół „sprawy Borowskiego” „Pamiętnik Literacki” 4/1998 i D. Kule-sza we wspomnianej już książce.

ludzkie i niszczącej tysiące ocalała pani Kossak-Szczucka. Huragan śmierci prze-szedł ponad nią – i ucichł. Trudno odgadnąć, czemu zawdzięczać należy ten dobroczynny kaprys losu – czy grała tu rolę w różnych jednostkach z różną po-tęgą występująca chęć życia, czy jakieś inne moce. Kobiety myślą dużo o tym, mimo że mówią mało”. Komentując tę wypowiedź Arkadiusz Morawiec zauwa-ża: „Oczywiście, istotna była tu uprzywilejowana pozycja, częsta w przypad-ku ludzi znanych, wybitnych, wynikająca z więźniarskiej solidarności (»innych mocy«)”6. To, co autor nazywa „więźniarską solidarnością”, dla Borowskiego było objawem przynależności do kasty tzw. polskich inteligentów (495).

W pisarstwie Zofii Kossak-Szczuckiej i Tadeusza Borowskiego doszło do starcia dwóch światopoglądów: katolicko-narodowego („zdeterminowanego przez chrześcijaństwo, a mówiąc dokładniej przez katolicyzm Piusa XII”7) oraz

„materialistycznego” (rozumianego w Alicji z Krainy czarów z 1947 roku jako stawianie na pierwszym miejscu problemu „człowiek a warunki społeczne”).

Kossak-Szczucka traktowała świat, również świat obozowy, w kategoriach wia-ry. Borowski sądził, że znajdowała się na granicy dewocji [„światopogląd kato-licki zaostrzył się tu w coś w rodzaju bigoterii” (488)]. Sama ciągle się modliła8; sądziła, że decydującą rolę w utrzymywaniu przy życiu osadzonych w obozie Polek odegrały modlitwy rodziny i przyjaciół. Nie paczki, lecz modlitwa, drwił Borowski.

Kossak we wspomnieniach nie uwzględniała swej uprzywilejowanej pozy-cji w obozie. Dla niej było oczywiste, że ocalała dzięki Bogu.

Historiozofia

Swoiście pojmowana chrześcijańska historiozofia przenika całość Z otchłani.

Auschwitz to kara za grzechy. Trzeba wszakże uwypuklić różnice między dwo-ma wydaniami. Ujmowanie Auschwitz jako okupu za grzechy jest silnie eks-ponowane w pierwszym wydaniu Z otchłani z 1946 roku. W drugim wydaniu (1958) autorka stonowała swoje opinie. W jakim stopniu stało się tak pod wpływem polemiki Borowskiego, pozostaje kwestią do dyskusji9.

6 A. Morawiec, Realizm w służbie nieosiągalnego obiektywizmu. „Dymy nad Birkenau”

Seweryny Szmaglewskiej, „Pamiętnik Literacki” 1/2009, s. 133. W przypisie autor cytuje wy-powiedź L. M. Bartelskiego: „Ulokowana »na rewirze« nie przeszła (...) Zofia Kossak tej zwykłej drogi męczeńskiej, będącej udziałem każdej z ofiar hitlerowskiego terroru”.

7 D. Kulesza, dz. cyt., s. 44.

8 D. Kulesza przytacza świadectwo współwięźniarki, Marii Przełęckiej: „Modliła się w każ-dej chwili, chyba nieustannie. Na deskach koi wyższego piętra, w zasięgu swego wzroku, wypi-sała ołówkiem to co czuła i czym wewnętrznie żyła: »w każdej chwili mego życia wierzę, ufam, miłuję«”. Tamże, s. 29.

9 Zajmuje się tym D. Kulesza we wspomnianej książce, jakkolwiek niezbyt konsekwentnie.

Zagadka Zofii Kossak-Szczuckiej 59

O jakie i czyje grzechy chodzi? Otóż Zofia Kossak-Szczucka, będąc więźniem obozu dla kobiet i żywiąc represyjny pogląd na emancypację, na winie kobiet przede wszystkim skupia uwagę. Oto najsłynniejsze może zdania z pierwszego wydania usunięte z drugiego wydania: „(...) czy trzeba Ci było, Jezu, aż tak ok-rutnego bicza, by kobiety zagnać z powrotem do domowego ogniska?... Czyż trzeba było aż tak je ugnębić, by poznały, w czym leży największy ich skarb?

Czemu je tak srodze karzesz? Czy przymusowy bezwstyd lagru, to pokuta za harce nagich nimf po plażach i uzdrowiskach, a utrata dzieci karą za to, że nie-gdyś nie chciały rodzić? Sponiewieranie ciał za malowane paznokcie u rąk i nóg, nędza, wszy, głód i ból za materializm, życie ułatwione, obojętność na niedolę innych?...” (ZO, I, 219). Podobne wyklinanie kobiet można było znaleźć w dwu-dziestoleciu międzywojennym w umoralniających broszurach pisanych przez księży i ich akolitów. Pojmowany jako tradycyjny porządek obyczajowy kobiet jest tu rozumiany jako strzeżony przez Boga i jego namiestników porządek spo-łeczny. Oczywiście, pisarka zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszystkie kobiety zajmowały się zdrożnym malowaniem paznokci – „gospodynie wiejskie, wyrob-nice, sklepikarki” – one „nie różowiły policzków, pracowały w ciężkim trudzie i rodziły rok w rok dzieci” (ZO, I, 220). Ale one również ponoszą odpowiedzial-ność zbiorową. Nawet te, które nie były winne uleganiu szatańskiej pokusie

„życia ułatwionego”, muszą teraz pokutować za nieswoje winy. Aby każdy czło-wiek wiedział, że „nie wolno mu patrzeć biernie na zło...” (ZO, I, 220).

Zło zostało tutaj sprowadzone do emancypacji kobiet. Zwrot „życie uła-twione” zaczerpnęła Kossak z prowadzonych w dwudziestoleciu międzywo-jennym polemik z działalnością Tadeusza Boya-Żeleńskiego i Ireny Krzywickiej.

„Zło panoszy się na świecie na skutek wolności człowieczej” (ZO, I, 165), oto naczelny aforyzm Zofii Kossak. Borowski zamieścił go jako motto do swojej Alicji w krainie czarów, podkreślając, że dla Kossak zło, a więc i wolność jed-nostki stanowi wybór sataniczny.

Patriarchalno-kościelny i uprzywilejowujący szczególnie pojęty interes na- rodowy sposób patrzenia na kobietę i jej rolę społeczną widać u Kossak- -Szczuckiej na każdym kroku. Jest w tym coś nieludzkiego i okrutnego. Kobie-ta to przede wszystkim maszyna do rodzenia. Nawet widok kobiecych tru-pów kojarzy się jej przede wszystkim z wielkim marnotrawstwem: „Ileż w tych zwłokach zniszczono możliwości płodu, jak zubożono naród!... Martwe biodra wieleż mogły urodzić zdrowych, polskich dzieci, piersi mogły wykarmić przy-szłe pokolenia” (ZO, I, 173).

Auschwitz to kara za grzechy, ale również bywa ołtarzem ofiarnym, miej-scem całopalnej ofiary. Cierpienia polskich więźniów, a zwłaszcza więźnia-rek powinny – jak pisze autorka w 1946 roku – zostać ofiarowane za grzechy świata. Pojawia się wizja swoistego ślubowania: „Nim łzy obeschną (...) niech rodziny, które utraciły najbliższych w więzieniach lub lagrach (...) zrzeszą się

dla rozpoczęcia wielkiego Dzieła. Dzieło to będzie zbieraniem twórczego plo-nu z posiewu śmierci i męki, a zwać się winno: D a r e m M ę c z e n n i k ó w”

(ZO, I, 240). Wyraźne jest tu nawiązanie do mesjanizmu. W drugim wydaniu autorka mówi, że „dzieło” (tym razem pisane małą literą) – ma polegać na przywracaniu ludziom społeczeństwa. Passus o ślubowaniu został usunięty.

Mesjanistyczna osnowa Z otchłani jest bardzo widoczna. „Czyż gdziekol-wiek poza Golgotą popełniono równie straszną i o pomstę do nieba wołającą zbrodnię?” (ZO, I 176) – pyta Kossak. I odpowiada na pytanie konsekwentnie.

Usensownienie cierpienia jest jednoznaczne. „Męka milionów niewinnych istot, ich sponiewieranie, straszliwe agonie m u s z ą wydać plon, który prze-byte cierpienia usprawiedliwi, uczyni a k t e m c e l o w y m i twórczym. Zma-rli rzucili siew. Nam, żywym, przypada ziarno kiełkujące hodować i zżęte żni-wo zgromadzić do gumna-skarbnicy, z której czerpać będą przyszłe pokolenia.

Obowiązku tego zaniedbać nie wolno” (ZO, I, 237, podkr. moje – M. J.). Trud-no znaleźć równie wyrazistą mesjanistyczną wykładnię Auschwitz. Metafora ziarna i żniwa, zbieranie twórczego plonu z posiewu męki i śmierci to naj-bardziej rozpowszechnione obrazy romantyczno-mesjanistycznego uzasad-nienia cierpienia w duchu III części Dziadów Mickiewicza. Zrównanie z ofiarą Chrystusa jest podstawą mesjanistycznej historiozofii. Tak się dzieje również w wykładni Auschwitz u Kossak. „Lagier zamieniony w ołtarz ofiarny, całopal-ny, dorzucony do Męki Syna Bożego wystarczyłby niewątpliwie, aby uratować świat. To jest pewne, niezbite” (ZO, I, 187). Czy Kossak, uniesiona patosem ofiary, nie stanęła tu na pograniczu bluźnierstwa?

Szczególną bohaterką Z otchłani jest Urszula, która „wypadła z szeregu wielkiej, podziemnej armii Rzeczypospolitej” i może teraz – w Auschwitz – okazać się „n i e p o t r z e b n a”. Ale coś jednak może. „Może za swoich towa-rzyszy i przyjaciół c i e r p i e ć. Ofiarować siebie za ich pomyślność, bezpie-czeństwo, celowość pracy ...” (ZO, I, 230). Jak jednak poradzić sobie z faktem, że bohaterka nie znalazła się w obozie dobrowolnie? Przecież decyzja o ofia-rowaniu siebie nie powinna być wymuszona takimi okolicznościami? Pisarka znajduje wyjście z tej sytuacji – Urszula bowiem próbuje wyobrazić sobie, że pozostaje w obozie „j a k g d y b y d o b r o w o l n i e”, wdzięczna Chrystusowi za to, że ją w obozie osadził! Dzięki temu jej cierpienia mogą być przyjęte jako

„okup za przyjaciół” (ZO, I, 232).

Koncepcja okupu czy całopalnej ofiary odwołuje się do starotestamento-wej wizji Boga. Jej obecność jest wyraźna w „surostarotestamento-wej historiozofii” pierw-szego wydania Z otchłani10. Charakterystyczna dla wydania z 1946 roku idea

„daru męczenników” również zdradza starotestamentową proweniencję. Jej konsekwencją okazuje się idea „nowej krucjaty”, a Zofia Kossak, jako autorka Krzyżowców, była do niej niezwykle przywiązana.

10 Por. D. Kulesza, dz. cyt., ss. 175-177.

Zagadka Zofii Kossak-Szczuckiej 61

W dokumencie Porzucić etyczną arogancję (Stron 55-61)