• Nie Znaleziono Wyników

Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 19 (wrzesień 1805)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 19 (wrzesień 1805)"

Copied!
128
0
0

Pełen tekst

(1)

N

O

W

Y

P A M I Ę T N I K

W A R S Z A W S K I .

DZIENNIK HISTORYCZNY * PO LITYCZNY* TUDZIEŻ N A U K i U M I E I Ę T N O S C l J

T O M XIX.

R O K 1 8 0 5 . fi A (■ U p i e c, s i e r p i e ń ,w r z e s i e ń . \ H«ec studia sdoiescentiaro alunt, senectntem obie. Ctant, secundas res ornant, adversis perfagiuro ac sola* tiara praberit, delectant d o m i , n o n iirpediunt fori5« pernoctant nobiscuno , peregrinantur, raseicantur.

(2)

• *

^ ■"

(3)

N O W Y

P

A

M

I

Ę

T

N

I

K

W A R S Ż A W S R l

R O K 1 8 0 1 5 . i v r z e s i i k

H I S T O R Y A .

& y c ie J e r z e g o W a s i h g t o i i a n a c ze ln e g o d a s w o d zcy A m erykan/kiego , p o d c za s w oyny o n ie p o d le g ło ść k ra iu tego , i pierw sze­ go P r e z y d e n ta Z je d n o c z o n y c h Stanów

9

z e b r a n e p o d okiem p a n a B u s h r o d W a -

s ii lg to n a 2 o ry g in a ln y eh papierów z o jia -

w io n y ch mu te fia m en te m p rzez ta m teg o ; wraz z e wjtępem zaw ieraią cym krótko ze * b ra n ą h ijio r y ą osad A n g ie l/ k ich n a f t a - lą d z ie p ó łn o c n e y A m e r y k i; P r z e z p a n a Jo h n Marshall W . sęd zieg o Z j e ­

d n o c z o n y c h Stanów . W y d a n e to d z ie ło w L o n d y n ie we dw óch to m a c h i g o

4

* 2

którego my kilka wyiątków u m ieszcza in y .

C > i ć k a w o b ć , iaką opis b iogr aficzn y w zb u d za j, ieft z aw s z e ftosowna do .sławy osób ee- le m ie g o będ ących . T r u d n o zaś m i e ć słu~ s z n ie y s z e p r a w o do z ai n te r e s o w a n ia pub lK

(4)

150

Historya,

czno śc i nad t o , iakie go n a b ył s ławny

PVa-sin g to n w części życia swoiego , cackiem p o ­

św ięconego dla dobra kraiu , k t ó r y n ie p o d l e ­ g ł y m uczynił. D z i e ł o to oddawna z a p o w ie ­ dziane , o c z e k i w a n e m b y ło z n ad zw yc zay ną niecierpliwością. P ierw szy t o m ie g o w y s z e d ł p r z e d p ó ł r o c z e m , drugi dopiero co , a t r z e ­

ci wydać obiecano. W pierwszym t o m i e

znay dui e się k r ó t k i , ale dokładny i z d ó­ br go ż r ó d i t w ycz erp n io ny zbiór hiftoryi o a d

A m e r y k a ń s k i c h ; a w drugim dopiero to m ie po k aźnie się bo baty r.

$ e r z y T/Vasingron ( s ło w a są pisarza ) ,

t r z e c i syn Augustyn Wasing^ona , uro d ził się w Bridge - C r e e k , hrabliwie W e rmoreland w W i r g i n i i , 2 2go L u t e g o 1 7 3 2 roku. Jeit on w n u k i e m John WasingUjna , p o c h o d z ą c e g o z s z a n o w n e y familii , k tó r y wyniósł się z p ó ł - n o c n e y A n g l ii do A m e r y k i 1 6 5 7 r k u , i tam osia <łł , gd zie się p o t e m Jerzy IWasingr.on u- r o d z it . S k ło n n o ś ci t e g o młodzieńca w c z e ­ śnie się w y k a z a ł y . Ryła po d ów czas woyna m ięd zy Anglią a Hiszpaniią i Francyą. W pię­ tna yin r o k u ta k mocno pro ił ro d z ic ó w , a b y mu d o z w o lil i weys'ć w morską służbę A n g i e l ką , iż mu wyrobiono itopień d r u g i e ­ g o oFHcyera po kapitanie; ale g d y matka nie m gła przewieść na sobie , iż b y się od niey o d d a l i ł , w rzyniał* w y a z d e o. Pot^radał oyca , gdy miał lat 10. i odeb ra ł , iak z o w i ą ,

e d u k a c ja A n g ie ljk ą , c< z n a c z y , iż nie u-

c z y ł się ię z y k ó w uc z o n y c h . Spadaiący na nie­

(5)

o byciu Jerzego Wańngtona«

251

g o rnaiątek dosyć b y ł s z c z u p ł y , i d la t e g o ob ro co n o g o w m łodo ści do nauki m o g ą c e y mu zapewnić ftan życia z y s k o w n y . Jakoż, b a w i ł -się p o l e m miern ictwem i po z nanie m n o w y c h g r u n t ó w , p rz ez co n a u c zy ł się sądzić z d r o w o o wart ości r o z m a i t y c h g a t u n k ó w ziem i , i o b m yślił sobie na p r z y s z ł o ś ć sposoby do zna­ c z n e g o pomnoż enia maiątk u.

Oczywifta ż e dzi ewię i riaftym r o k u

życia mi ał iu ż iakowąś w ż i ę t o ś ć p o m i ę d z y w s pół-ro d akam i * g d y gó w tyrrt w i e k u za ie- nerała adiutanta Wirgifrii z Ropniem maiora obrano , k i e d y brano się w t e y pr owincy i do u t w o r z e n i a milićyi.

Za m iar Francy! w z g l ę d e m połączenia o b ­ s ze r ny c h iey dzierż aw w pó ł n o c n e y A m e r y c e , t o i e f t , L u i z y a n y z K a n a d ą , z a c z ą ł na i a w w y c h o d z i ć . O b i e l i Fran cuzi na siebie k r a y p o c z y t y w a n y na ó w czas za nale ż ący do W i r ­ gi nii , i w y c ią g n ę l i liniią z w oysk a od iezio r aż do rz eki O h io . K r o k t e n ściągnął ba­ czność pana ŻJinw iddie w i e l k o r z ą d c y W i r ­ ginii , k t ó r y powinnością swoią b y d ź u» znał dom agać się imieniem króla A n g i e l s k i e ­ g o , aby r z e c z y do daw nego ftanu w r ó c i ł y podłu g t r w a i ą c y c h t r a k t a t ó w . T r z e b a w i ę c b y ł o dobrać c z ło w ie ka, z da tn ego do d o p e ł n i e ­ nia tak d e lik a tn e g o pod w z g lę d e m p o l i t y k i zlecenia , a t y s ią c z n y m t ru d n o ś cio m m a t e r y - alnym po d leg a ją ceg o . Znaczna cz ę ść kraiu , k t ó r y po słanie c miał p r z e b y w a ć , by ła ie s z c z e nieznana > a od d zikic h i n ie p r z v i a z n y c h An»

(6)

Hiflorya,

g l ik ó m lub niepewno im w ie r n y ch hord z a ­ m i e s z k a m . A l e l eż właśni? trudności w z n i e ­ c i ł y w ff^ asingtonie ż ąd z ę podięcia s*ę t a k nie­ b e z p ie c z n e g o zlecenia i p owierzone mu było. T e g o ż samego dnia , k .e d y go w y z n a c z o ­ n o , r u s z y ł w d ro gę z WiliiHrmb u r g , i dnia

14. Liftopada zieohał do W i L i s c r e e k , nay- d a ls z e g o pod tenczas p u n k tu gran c y osad An gie ls kich. N a m ó w ił p r z e w o d n i k ó w , aby g o p r z e p r o w a d z i l i p r z e z kray A l l e g m y s ó w , p r z e z k t ó r y z pow o du p o r y roku trudno się b y ł o p rz e b r a ć ; inkoż doznał nie zm ie tney p r z y k r o ś c i od śn iegó w i w ó d , ale iednak ftanął szczęśliwie 22. Liftopada p r z y uyściu rz e k i T u rt-le-cre ek . Zaitał tam Jndvaninaw o dprawiającego p od r óż w w id o k u handl »wy.n, o d k t ó r e g o d o w i e d z i a ł się , iż ienerał Fran ­ c u z k i u m a r ł , i że w i ę k cza p o i o w a w oy ska p o s z ł a na l e ż e zimo we. W ciągu daiszey d r o ­ g i u w a ż a ł k r a y p o d w z g lę d e m w o y s k o w y m , i o s ą d iit , ż e mieysce , gd z ie się łączą M o -

n o n g a h e la 7, A lle g a i y , ieft n ayd ogo dn iey- s z e m do wyftawieni.i t w i e r d z y ; ia k oż na tern­ i e mieysęu p o t e m wyitawili Francuzi t w i e r ­ d z ę D u Q u esn e , zwaną te ra z t w i rdzą PiCt. G d y kilka dni w pośr ód dzikich mie­ s z k a ń c ó w t a m t e y s z y c h p r z e p ę d z i ł , w z i ą ł p r z e ­ w o d n i k ó w , o k t ó r y c h wierności zapewnił się,

p j z e z mądre środki oitroźności. D ą ż y ł w g ó ­ r ę rz ek i A lle g a n y , a i do uyścia F r e n c h -

creek, gdzie pierwszą t w ie r d z ę F r a n c u z k ą

(7)

o zyctu Jerzego Wasingtom.

255

się do d ru giey t w i e r d z y , w k t ó r e y by ł P. L e

G a r d ę de Sc P ie r r e , d o w o d z ą c y nad r z e k ą O h io , i t e m u oddał lift od w i e l k o r z ą d c y A n ­

g i e l s k i e g o pana D in w id d ie . Ode bra ł ud nie­ g o o d p o w i dź , z k t ó r ą p o w r ó c i ł szczęśli­ w i e , d o z n aw s z y tys ią czn yc h p r z e s z k ó d i t r u d ó w . R o z s ą d e k , odwaga i ftałość o k a ­ z a n e w dopełnieniu zlecenia , w ie lk i mu z a ­ s z c z y t ziedn^ły. N apis any i w yd an y p r z e z n ie g o dzienn ik t e y p o d r ó ż y , w z i ę t o ś ć ie^o p o w i ę k s z y ł .

7

e zaś d o w o d z c a F ran cu zk i nad Ohio

nie c h cia ł się cofnąć , w z i ę t o się w ię c d a p r z y g o t o w a ń maiących za cel p o p r z e ć pre- ten^ye kroia Agi els k ie go. Z g r o m a d z e n ie p r o - w i n t y i W ir g in ii u p o w a ż n i ł o wie lk orzą dcę do w y awienia re g im e n t u z 300. g ł ó w z ł o ż o n e ­ g o , k t ó r e g o p ó ł k o w n i k i e m w yz na cz o n o pana

F r y e , a p o d p ó łk o w n ik ie m J e r z e g o Ftra sin g - tc n a . T e n pragnąc wniyśd ź iak n a y p r ę d z e y w czynną służbę , o t r z y m a ł na p o c z ą tk u K w i e ­ tnia p o z w o l e n i e ruszenia p r z o d e m z dwiema kornpaniiami dla o d k r y c ia k r a iu , i p o w z i ę ­ cia wiadom oś ci o niepr zy iacie iskich zamia­

r a c h : dowie dzia ł się od dzikich mieszkań­

c ó w , ż e Francuzi napaftowali r o b o tn ik ó w u - i y t y c h p r z e z kompaniią nad O hio do w y b a ­ wienia t w i e r d z y nad iedną z odnóg t e y r z e k i . D o w i e d z i a ł się p ró c z t e g o , iż Francu­ zi ftawiali tw ie r d / ę nad zb ie giem M onon~

g a h e la i A U e g a n y , i że odd z ia ł w o y s k a

(8)

2 5 4 Hiśtorys.]

już p r i e z niego , a wielkiemi Ł ą k a m i ( G ra n -

des P r a ir ie s ) zwanego. N ie r o z p o c z ę ł y się

ie s z c z e nie przyiąciełs k ie k ro k i , lecz n w a i a -

n<J k ra y iak za opanowany od F r a n c u z ó w , i widać b y ł o , że t e n oddział szedł w ; n i e - p r z y ia c i e ls k im zamiarze. Donie ś li dzicy , iż t e n ż e od dz ia ł z b o c z y ł z dro gi dla r o z ł o ż e n ia się o b oz em na równinie prawie niedoitępney , co d aw ało p o z n a ć , iż. myśli coś znienacka p rzed sięwziąć. O t r z y m a w s z y W a sin g to n p r z e ­ w o d n i k ó w od dzikich miesz kańców , r u s z y ł z o d d z i a ł e m s w o im po d czas dżdżyltey nocy , i napadł na nie^podziewa^ących się niczego Fra ncu zó w w o w y m obozie. Po ddali się w s z y ­ scy bez o p o r u , p ró c z ie d n e g o , k t ó r y się w y m k n ą ć p o t r a fił , i ieden t y l k o , a do t e ­ g o dowodzca J u m on vił le ? p o l e g ł .

R e s z t a r e g im e n t u prowiricyi W ir g in ii za pr zed nią ftrażą pofłępowała. P u ł k o w n i k

Frye k'um,arł w drodze , po k t ó r y m jda** no re gim ent PV asingtonow i. Z s z e d ł się cały p r z y Grande-s Prairies , dok ąd w k r ó t c e dwie leompaniie regularnego w o y s k a nadciągnęły. Kapitanc.wie ich cz ynili zrazu tru d noś ć w z g lę * dem zoitawania pod ro zk a za m i officyera mi- lic yynego , s1 em wszyilki em u t r z y m a ł się W a -

sin g to n prz y d o w o d z t w i e , po c z e m kazał w y ­

(9)

O życiu Jerzego Wasingtom.

255

naście mil , gd y g o w tern d z i c y o f t r z e g l i , ź e tak wiele nieprzyi^ciół n a d c i ą g a ł o ; iak leśnych gołębi. Z n a y d o w a ł się m ię d zy t e m i dzik iemi ieden ich nacze ln ik go d n y zaufania, k t ó r y p r z e d dwoma dniami oddalił się z nad b r z e g ó w O hio , i widzi, ł , iak znacz ne p o ­ s ił k i nieprzyiaciołom nadeszły. Z e z n a ł , i ż 1800. F r a n c u z ó w i 4.00. d z ik ich c i ą g n i e ; toż, samo z b i e g o w i e zeznali. T y m czasem w o y - sko W a s in g to n a sześć dni inź chleba nie ia~ d ł o ; z ł o ż y ł więc radę w oienn ą , na k t ó r e y p os tan ow io n o, aby się cofnąć pod re dutę pr^zy G . a n d e s Prairies. Go t y l k o tam anął , k?,?§ł sypać now e o k o p y , lecz nim ie u k o ń czo no , nadeszli Francuzi w 1500. lu dzi pod d o w ó d z ­ t w e m pana de V illie r s , i zaraz s z t u r m do r e d u t y przypuścili. Bili się m ężnie A m e r y - kanie. iV a s in g to n cią gl e za okop am i i w y - ftawiony na ogień nieprzyiaciela zas łonio ne- g o d rz ew am i 1 w y s o k i e m zielskiem , , daw ał p r z y k ł a d nieuitraszonego męftwa. T r w ała r o z ­ p r a w a od go dz in y d z i e s i ą t e y zrana , a ż do nocy. Żądał duwodz ca F ra ncuzk i ro zm o w y , na k t o r e y podał A m e r y k a n o m warun ki do poddania się. O d r z u c i li ie , l e cz w ciągu no­ c y podpisali n o w e , po c z em reduta wyd aną zoitała. W y s z ła z niey z ało g a z w c ie n n e m i o~ noram i, i zysk ała w o ln o ś ć cofnienia się z br o ­ nią i sprz ętam i do zamieszkaney części W i r ­ ginii. K apit ulacy a ta uło ż o n a b y ł a w j ę z y k u F r a n cu zk im , k tó r e g o ani W a s in g t o n , ani

(10)

256

Hifiorya.

niedokładnie po A n g i e l s k u umieiącego : ftąd p o s z ł o , iż przypisano W^asin g lo n o w i, i a k o b y w kap itu lacy i p r z y z n a ł , ż e pan J u v io n v ille b y ł ąąmordowanym.

G d y opis t e y w y p r a w y o g ł o s z o n y m z o- ftał , a w nim tę okoliczność u m iesz cz ono # o d p o w ie d z i a ł na nią JV cisin g to n , mieniąc ią czyftą p o t w a r z ą , a wyftawione t o ż z d a r z e ­ nie , iak rz ecz yw iśc ie zasło , nie z o ft aw ił o n a y m n ie y s z e y pla m y na W a s in g to n ie . L e c a p ó ź n i e y , g d y iuż ok olicznoś ci t e g o zdarze­ nia4 p o s z ł y nieco w zapomnienie , chciano g o r & y e na z as z ko d z en ie s ła w ie i w z i ę t o ś c i iego: i :i Mt e g a t o p o w o d u napisał T V a sin g ton na» ft^puiący lift do w y d a w c y dziennika wLancafter;

<1 * M o ś c i p a n i e ! •’ i

4

'' y1,Mocno ż a ł u i ę , iż nie mogę o d p o w ie ­

dzieć na żądanie W P an a , w sposobie bardziey g o z as po kai aiącym . G d y b y ś mi b y ł p r z e s ła ł t w ó y dzi ennik k i l k o dniami p r ę d z e y , r o z ­ w a ż y ł b y m d ok ładnie o s n o w ę iego , i ftarał- b y m się popra wić o m y ł k i z dobrem moiem i u k o n t e n t o w a n i e m p ub li czn ości ; ale iuż te«* yaz zap oźno. ,,

(11)

o życiu Jerzego Wasingtom.

25

^ , , C o do dziennika w y p r a w y , nie u t r z y ­ m y w a ł e m go regularnie , ale t y l k o w ażn iey- sze rz eczy i t o naprędce z a p i s y w a ł e m . B a r ­ d z o są zaifte z m i e n i o n e , gd yż opu sz czo no w i e l e r z e c z y , k t ó r e i e r a umi eścił, d ob rz e p o ­ mnę , a w łożon o t a k i e , k t ó r y c h n ig d y m ni© pisał. C o k o l w i e k u m iesz cz on o w ję z yk u A n ­ g i e ls k i m , b a r d z o ieft nie d ok ład n em i bess

s e n s u . ,,

, , L u b o nie w ie le mam czasu do pisania t e g o l i f t u , muszę iednak w s p o m n i e ć , iż opis

V illie r s a , zawieraiący t o , co z a s z ło przy" G r a n d e s - P r a ir ie s , ieft niedokł adny i nieu­

w a ż n y . W y r a ż a on , iż w p r z ó d do F r a n c u ­ z ó w f t r z e l a n o ; to p r a w d a , iż ftrzelali do nas o sześćset k r o k ó w . W y r a ż a t a k ż e , iż p o kap it ula cy i cofaliśmy się w nie ład zie ze ftra- chu. J a k ż e t o p o g o d z i ć z p o p rzed n ic z em t w ie r d z e n ie m ? P r z y z n a i e sam, ż eśm y m ę ż n ię o g ie ń ie g o w y t r z y m a l i od g o d z i n y d z i e s i ą te y

p r z e d połud niem , aż do nocy , i że on

(12)

Hiślorya.

puści. "Gd yb y autor t e g o opisu t y l e lubił pra­ wdę , ile z d i ie się lubić próbną c h w a ł ę , p o ­ w i e d z i a ł b y , żeśm y d w a i a z y p r o p o z y c y e iego od rzucali , i żeśmy pod remi iedynie warun­ k a m i zawarli umow ę , iakieśmy o t r z y m a li .,,

, , Ośw ia dczam i do oftatniego tc h u życia

jnoiogo t w i e r d z i ć nie przefianę , że nas t ł u ­ macz oszuka ł względ nie w yraz u : z a m o r d o ­

w a n ie ’ t o ż samo w - z y s c y obecni o f f i c j e r o - wie zeznaią T ł u m a c z e m t y m byi H olie der nie dob rz e ięzyk A n g i e l ki p o s i ad i ią c y Bytlż

może iż nie z r o z u m i ał znaczenia t e g o ż w y ­ r a z u , <ue t o pewna , ż e m ó w ił nam t y l k o o śm ierci albo (tra cie pana de J u v io n v ille , i

t a k e ś m y z aw sz e r o z u m i e l i , aż do c h w i l i , k i e d y z w i e l k i e m zadziw ienie m i z m a r t w i e ­ nie m naszem w y c z y t a l i ś m y w yraz zam ordow ać

nie, w s ł o w n y m w y k ł a d z i e u m o w y , ,,

(13)

o życiu Jerzego IVisingtoncL

2

5

€)

P o p s u l i ś m y z ap a sy w o i e n n e , a n a w e t i sprzęg t y , ażeby się nie doftały n ie p r zy i ac i e lo w i. G d y ś m y byli o milę o d pola b i t w y , spoftrze- gliśmy , iż nam t r z e c h rannych nie?doftawało, i p o s ł a li ś m y oddział lud/i ( t e n sarn o k t ó r y m w z m i a n k a w opisie ) na ich wyszukanie ; w y ­ n a l e ź l i ś m y i c h , i ftanęliśmy ob o z em o t r z y m i le od Grandes-Prairies. S z c z e g ó ł y t e ok a- z u i ą , ż e ś m y się cofaiąc nie bali. Mniemana ch o rą g ie w , o k t ó r e y pisarz w z m ia n k u ie , b y ł - t o o g r o m n y i bardz o c i ę ż k i p a w il o n , r e ­

g i m e n t o w e zaś c h o r ą g w i e wszyftk ieśmy z sobą z ab ra li , i są dziś ie szcze u mnie.

Sam oc hwalftw o V illie r s a i ła skaw ość ,

z jaką niby o b s z e d ł się z n a m i , k a ż d y , k t o t y l k o uw ażnie całe doniesienie iego p r z e c z y ­ t a , za g o dne śm ie ch u uzna . Miarkuiąc po p r z y g o t o w a n i a c h ie g o do s z t u r m u , po szyb­ k o ś c i w ciągnieniu woyska iego i po zażar-

t.ości ż o ł n i e r z y ie g o w w a l c z e n i u , t r u d n o u w i e r z y ć , a b y litość p r z y ł o ż y ł a się t a k bar- dz o do wzb udze nia w nim chęci i żądania p r z e d u g o d n e y r o z m o w y . , ,

(14)

260

Historya.

W ro zpra wie p r z y reducie w C r a n d e s - P r a i - ries , mieli Am erykanie 53* ludzi z ab it y ch i jrannych , a zdaie się , że ich było o k u ło 200. gje Itrony Francuzkiey.

P o m i m o w y r a ź n e g o prz yrz eczenia , źo W i r g iń c z y k o w ie nie będą nagabani w cofaniu się , w ie le iednak od dzikich m ie sz kań có w p r z y c h y l n y c h F ra ncuzo m ucierpieli. A l e się t e g o t r z e b a b y ł o spod ziewać, g d y ż rz ad ko d z j c y ta k o w y c h p r z y r z e c z e ń d o c h o w u i ą ; r ó ­

w n i e oni niedog odnemi sprzymierzeńcami *

t a k ftrasznemi nieprzyiaciółmi.

W y p r a w a t a zjednała W "asingtonow i sła- •wę od wagi p o m ię d z y w s p ó łro d ikami ie- g o ; a władza prawodawcza pro wincyajna u- c h w a l i ł a p - d z i ę k o w a n i e dla o d d z i a ł u , k t ó r e ­ m u p r z y w o d z i ł , i k az ała rozdać pieniężną n agr odę żołni erzom.

P o w r ó c i ł r e g i m e n t do W in ch efter dla dopełnienia braku ią cey w nim liczby żołnie­ r z y , a t y m czasem nadcią gnęły kompaniie % M tr y l a n d , i p ó ł n o c n e y K arolin y , k t ó r e t y m p r o w in c y o m prz yf taw ić nakazano; po c z e m w i e l k o r z ą d c a D iiiv id d ie , nie zaftanowi wszy

się wcale , źe ieszcze siła A m e r y k a ń s k a bar­

d zo ielfc szc upła wzg lę dnie nie przy iaci els k ie y, nakazał p ó y ś d z p o w t o r n i e za r z e k ę A lłe g a n y , w y r u g o w a ć F ran cu zó w z z a j ę ty c h p r z e z nich ftanowisk , i z a ł o ż y ć t w ie r d z e w p r z y z w o i ­ t y c h mieyseach. O d d z ia ł ludzi m o gący r u s z y ć w pole , a nnd k t ó r y m oddał wielkorządca, d o -

w o d z t w o p ó i k o w n i k o w i J n n e s , w p o ł o w i e

(15)

o byciu Jerzego Wańngtona*

3 6 1

nie o p a t r z o n o g o wcale w t o , co ieft nieod- b i c ie p o t r / e o n e m na taką dro^ę i na z im o ­ w ą wypr awę. Nakazano z a c i ą g , a nie b y ł o na t o i grosza. Od d iw n a iuż Wirginii a u* i y w a t a p o k o i u, trudno iedaak usprawiedliwić ta k wielką niepr zezorność. C z y n ił p ó ł k o w n i k

W a s in g to n prz ełożenia w z g l ę d e m niedob re­

g o anu r z e c z y , nie uczyni ono a t o l i t e g o ■wyzyifckiego, co można b y ł o uczynić. N a k o - niec , g d y się z grom ad zen ie prowincyalne r o ­ z esz ło , nie o b m y ś l i w s z y żadnego środka fto- s o w n ego do u kutecznienia ro zk azó w w i e l k o ­ rządcy , wyp raw a t e ż wlrrzymaną b y d ź mu ­ siała.

P o d zie lo n ą regim ent W i r g i ń s k i na oso­ bne zupełn ie k o m p a n i i e , i w y s z ł o u r z ą d z e n i e ftanowiące porzą dek ftarszeńftwa m i ę d z y offi- cyera m i z woyska liniiowego , a officy erami im licyynemi będącemi w służbie o*ad. P o ­ d łu g " e g o , p f z y ró w no ś ci fłopnia officyera li n iio w e g o i m i l i c y y n e g o , zolławać miało d o - w o d ?,' wo w rę k u tamtego . L u b o p ó ł k o w n i k

fj^ a sin g ton coraz bar dziey nabierał p r z y wią­

zań a do w o y ę k o w e g o życia , p o w y ż s z e iednak urządzenie , poddające go po d rz ąd officyera m i ó d zego w s ł u ż b i e , p o c z y t a ł za upo dlaiące siebie , i d la t e g o oddalił się na w i e ś , a g d y n a le g a no na n i ^ g o , aby po w róci ł do s łu ż b y * o d p o w ie d z i a ł , iż ch ętnie p o w r ó c i , i dy tQ b e z ob ra zy h on or u s w e g o b ę d z ie m ó g ł u* czynić.

U t r a c i ł t y m czasem brata Wa>vrzyńca

(16)

262

Historya.

K a rt a g e n ie um arł, i zoftawił mu piękną w ł a ­ sność na g ó rz e Patow m ak , n a z w a n e y poterrt

M o n s-V e r n o n , ku cz ci admirała t e g o ż imie­

nia. T a m t o pułkownik asin gton umyślił

tru d n ić się pracami życia ro ln ic z ego ; l e c z nie długo t rw a ł w t e m przedsięwzięciu. B o g d y jenerał B ra d d o ck dowiedział się o iego w a r t o ­ ści i znaiomości k ram , maiącego b y d ź polem \ r o y n y , a do t e g o u z n a ł słuszność iego u r a ­ z y j w e z w a ł g o do s łu ż by wlto pniu adiutanta p r z y b o k u swoim. P r z y i ta ł na to W a s i n g t o n , p o d t y m iedynie warunkiem,-?)by mu dał czas do u ł o ż e n i a in teres ów d o m o w y c h , i aby wom-j mu b y ł o p o w r ó c ić na wieś zaraz po u k o ń c z o n e y

wypraw ie.

Z j e c h a ł się le a s in g to n Z jenerałem B r a d ­

d o ck zaraz po w y ie ż d z i e iego z A i e x ; m d r y i , i p o i e c h a ł z nim do Will isCreećk , gd z ie p o ­ t e m t w i e r d z ę C um berlan d w y t a wio no. S tało t a m w o y s k o do 12. Czer wca , p nieważ p o ­ ł o w ę p o r z ą d k i nie b y ł y w zupełności. R a ­ d z i ł W a s in g to n u ż y ć kon i iucznych na miey-

sce w o z ó w ; nie usłuchano g o zrazu ^ l e c z w d r o d z e przekonano się o dobroci rady iego.

S k ład ało się w o y s k o Z dwóch r e g i m e n t ó w A n g i e l s k i c h i k i l k u o d d z ia łó w m ili cyi A m e - rykańskiey. P o t r z e c h dniach dro gi o d z i e ­

sięć mil dopiero b y ł o w o y s k o od m i e y s c a ,

(17)

G d y iener ał uyrz ał , iż p r z e s z k o d y p o ­ d r ó ż y nierównie b y ły cię ższe , aniżeli s ą d z i ł , p y t a ł się W i s i n g i o n a , co miał c z y nić. T e n radził mu iak n aym o cniey , aby zofta- w i w s z y za sobą s p r z ę ' y żołnierskie i c i ę ż k ą a r t y l l e r y ą , dążył iak nayśpieszniey z d o b r a ­ n y m <<dł?i ł e m lu dzi i k i l k u poiowemi dzia­ ła m i po d tw i e r d z ę D u Ques/ie. N a p o p a . c i e t e g o zd>nia p r z y t o c z y ł , iż p o d ł u g wszyft- k ic h doniesień siabi są ie s z cze Francuzi nad O h io , ale ^podziewaią się codziennie po."ił~ k o w ; d od ał , iż d op óki susza trwać będz ie , szc zego lnie ysze p o t r z e b y woienne F r a n c u z k ie nie nadeydą rzeką le B o e a f • z da ie się więc , iż g d y ienerał póydz ie spie szn o , uprz ed zi z e ­ branie się z nacz n ey siły nie przyiaciels k ie y ,

a gdy woys ko zwolna pofiępować b ęd z ie ,

m o ż e t y m czasem p r z y b r a ć rzeka p r z e z de~

szc/,e , i nad ydą nią znaczne posiłki d o t w i e r d z y D u Ouesne p i e r w e y , nimby się o-* b l ę ż e n i e r o z p o c z ę ł o , a t y m s p o s o b e m sku» t e k w y p r a w y ftałby się bardzo niepewnym.

P r z y p a d ł o t o zdanie do smaku ienera- ł o w i , k t ó r y za ięgnąw szy ieszcze zdania rady s w o i e y , pouanowii d ą ż y ć pod t w ie r d z ę D u

ę u e s n e w 1200. l u d z i...T r z y d z i e ś c i t y l k o w o z ó w , j t o licząc artyllery ą i woz y p r o ­ c h o w e , b y ł o p r z y t y m oddziale ; ale nia s ze d ł on ta k s zy b k o , ia k b y należało. N a ­

pisał W cism g to n z drogi do brata w t e s ł o ­

wa : ,, Znmiair posuwania się śmiesznie na

p r z ó d , bez zważania na z łą d r o g ę , zat rzy*

(18)

Historia*

muią się nasi uftawicznie przfcż znoszenie lada p a g ó r k a , i rzucanie moftu na lada ftru~ m y k u .,, U sz ed ł ten o d d z i a ł 19* m il t y i k o w c z t e r e c h dniach.

G d y nadciągnął do P e t it e s P r a ir ie s , tak zasłabł pó łk o wnik W a s in g to n , iż lekarz o- ś w i a d c z y ł , ż e lęka ć się trz e b a o ży ie iego , ieślł się w tern mieyscu nie zatrzy m a* P o t a - k i e m zapowiedzeniu nakazał w yra ź nie ienerał

B ra d d o ck W a sin g to n o w i , aby p o z o l t a ł , i p r z y d a ł mu ftraż dla bezpieczeńftwa , aż do prz yia z d u pół k ow n ik a D u n b a r ; z e z w o l i ł on na t o , ale w y m ó g ł s z y sło w o h on or u na iene-

t ale, iż p o z w o l i mu p r z y b y d ż do siebie przed

nadciągnieniem po d t w ie r d z ę D u Q u e s n e .

W w ig ili ą p o t y c z k i p r z y M o n o n g a h e la p r z y i e c h a ł fV a s in g to n na w oz ie , a lubo ie- sZcze dosyć b y ł sła bym , chciał iednak zaraz c z y n i ć s ł u ż b ę . N a z a i u t r z p r z e z całą b i t w ę b y ł na koniu. T y l k o co z a c z ę t o ftrzelać z rę* c z n e y broni , aliści w s z y s c y adiutanci iene-* ra lscy , pró cz W a s i n g t o n a , albo p o l e g l i , albo ran nemi z o fta li, g d y ż nieprzyiacielscy ftrzelcy b r a i i na cel o fficy e ró w uwiiaiących się na ko nia ch , a tak i W a s in g to n , pozoftały sam ieden do ro z w o ż e n ia r o z k a z ó w , w y it a w io n y m b y ł ciągle na ich kule. J a k o ż u g o d z i ł y g o c z t e r y w suknie , i d w óch k oni p o d nim ubiły: mimo t e g o nie z r a z i ł się Wcale , i t ę p r z y ­ tom no ść umy słu z a c h o w a ł , k tó rą w k a ż d e m niebezpieczeńftwie z a w s z e o k a z y w a ł . D o k t o r

K r a ik obecny na t e y p o t y c z c e p o w i a d a ł , i ż

(19)

$po-o życiu Jerzeg$po-o Wańngt$po-ona.

265

spodziewał się k aż d ey c h w i l i , ź e W a s i n g t o n spadnie z konia ; i w r z e c z y samey , cudem iakimsiś usze dł razu śmiertelnego .O

P o t r z y g o d z i n n e y b i t w i e , ienerał B r a d -

d o c k , pod którym w ciągu iey t r z y k on ie

ubito , rannym zoftał śmiertelnie , co wid z ąc w o y s k o , pierzchać z a c z ę ł o , i ledwie się z e ­ brało po p r z e b y c i u rz ek i M o n o n g a h e la , i t o dlatego , źe d zicy m ie sz k ań cy w z i ą w s z y

się do rabunku , zaprzedali ścigać uciekaią- cych A n g l i k ó w i A m e r y k a n ó w . P r z e c i ę ż W^a-

sin g to n , kapitan S tu a r t i Uraź i k t ó r e y d o ­

w o d z i ł , potrafili upr owadzić rannego iene- raia. G d y p r z y b y ł IV a ń n g to ti na m ieysce * g d z ie się ro zp r os zo ne w oys k o skupi ło , w y ­ słano g o zaraz do półkoWnika D u n b a r , a ż e ­ b y p r z y g o t o w a ł c o ż k o l w i e k żyw no śc i dla p o ­ b i t e g o o d d z i a ł u , k t ó r y nadciągnął za nim w k r ó t c e do oboz u D u n b a r a , gd z ie tez ien erał

B r a d d o c k oiiat niego ducha w y z io n ą ł . P o czetu szc z ątki oddziału iego w ró c ił y do Fila- deliii na l e ż e z im owe.

G n ie w a ł się m o cno W as in gt on na p olłępek r eg u la r neg o woyska w t e y bitwie. G d y z d a w a ł sprawę w i e l k o r z ą d c y , iak taż bit wa po szła, w y r a z i ł : ,,T ak niew ypo wiedziana t r w o g a o - g a r n ę ł a ż o ł n i e r z y , iż iak nay wię ksze z a m i e ­ szanie p an ow ało m iędzy niemi , i ż a d n y c h r o z k a z ó w nie słucnali. W o g ó l n o ś c i , offj-

ć y e ro w ie sprawili się odważnie , d la t eg o t e ż l e g ł o ich lub rannenii zoitaio do sześćdzie= siąt.

(20)

266 Historya.

„ W i r g i i i ć z y k o w i e bili się iak mężni ludzie, i p o m a rli iak żołnierze. S ą d z ę , iz ze trzech, k o m p a n i y , ledwie trzydzieitu p r z y ż y c i u po- zoftało. Kapilan P erorm y , w s z y s c y ie g o offi-* c y e ro w ie i un tero ff ic yero w ie polegli. Z k o m ­ panii P o u ls o n ieden t y l k o oFficyer ocalał. K r o t k o mówiąc , p o d łe i t c h o r z o w s k i e spra­ w ie n ie sie re g u la r ne g o żołnierza w y ft aw ił o na oczywiftą śmierć t y c h wszyftkich , k t ó r z y powinności swoiey dopełnić chcieli. N a z ło ś ć usiłowaniom naszym w z at r zym aniu t e g o ż w o y s k a , r o z e r w a ł y się s z e r e g i , i w s zys cy ż o ł n i e r z e iak ow ce p r z e d psami u c i e k l i , z o- l la w i w s z y działa , p r o c h y , ż y w n o ś ć i sprzęty na ł u p nieprzyiaciół. N a p r o ż n o usiłowali­

śmy ich poham ow ać i zgromadzić. C h c i e ć było dok azać t e g o , b y ło t o iedno , co chcieć z e ­ brać i z a t r z y m a ć w kupie n ie d źw i e d zió w z c a ł e g o lasu , lub ż eby r z e k i wftecz p ł y n ę ł y . , ,

W innym z n o w u liście t o napisał: „ P o ­

biła nas i haniebnie pobiła garftka ludzi ,

rnaiących t y l k o w zamiarze napaitować nas

(21)

o życiu Jerzego IVisingtona.

267

Ob radowało pod ten czas zgrom adzenie p r o w i n c j i W i r g i n i i , gdy wiad mość o p or ażce

B rciddocka i cofnieniu się D .um bara od ebra ­

ło. U c z u ł o potrzeb ę iak naypręd z e g o zacią- gnlenia ludzi do woysk a , i uc h w ali ło U tw o­ rzenie reg im en iu z » 6. kom paniy maiącego Się składać , nad k t ó r y m dało d o w o d z t w o pół* k o w n ik o w i W a s i n g t o n o w i z mocą mianowania officerów do niego.

G d y ten p ó ł k o w n i k p o c z y n i ł ftosowne do zaciagu ro zporządzenia , poiechał na o b e y - rzen ie granic , i rozftawienie oftatk ów w o y s k a W i t g i ń s k l e g o po ró żnych miey-.cach na dłu- g i e y linii , na k t ó r e y bronić się wypadało. Udał się p o t e m do WilJiamsbourg w zamia­ r z e uł ożenia z w ie l k o rz ą d c ą pl an u p r z y s z ł y c h działań. Za ważną r z ecz p o c z y t y w a ł W a^ in g- t o n , ażeby d z i k i c h m iesz k ańcó w , nie z w i ą ­

z an yc h ieszcze z F r a n c u z i m i p rz ez t r a k t a t y , do A n g l i k ó w przyciągnąć. Żą d ał n o w e g o p ra ­ wa o m i i i c y a c h , i su rowych przepisów na u- trz ym an ie karności. D o g o n i ł go w d r o d z e um y śl ny posłaniec z donie-ieniem , iż liczby oddział F r a c u z ó w i dziki ch wpadł za granice W i rginii. i znacz ne spu :oszenie o p r a w i ł d o ­ dał t e n ż e p o s ł a n ie c , iż p o n i e w a ż z ało g i po fo r t y f i k a c y a c h nie by^y t y l e m ocn em i, aby z a t a m o w a ć spultoszenie ż d o i a ł y , są p r a w i e w f t a n o w i s k ą c h swoich z am k n iętem i i o b i ę ż o * nemi od n ie p r z y ń c ió ł.

(22)

268

Hi/lor y a.

panow ało. W s z e l k i e g o usiłowania p r z y ł o ż y ł

do zebrania mili cy i, lecz nadaremn;e. W i ­

dzieli W i r g i ń c z y k o w i e , że ielł nie b ezp v c z - ń - ftwo i powię kszali ;e nawet: s o b i e , lecz n e

chcieli żon i dzieci odiłąpić. Nadgran iczni

m i e s z k a ń c y , zamiaft cob y mieli zgroraad/.ić się i wyftćjpić dla dania odp i u nie przy ja cie­ lowi , o p u sz c za li d o m y , uch o d zili w g*ąb

p ro w in c y i , i wszędzie p drach roznooili. W s z y ft k o ra z e m musiał W a s i n g t o n ftwarzać , nie b y ł o bo wiem ani w oys k a , ani zapasów woiennych , ani ducha w o y s k o w e g ; ni a zaś zaciag u s k u t e c z n io n y m zolia ł, p o w r ó c il i iuż n ie przy jaci ele za gó ry.

Zach ęceni i ośmieleni F ra n c u z i z dzi- kiem i sprzymierzeńcam i p r z e s z ł o r o c z n y m p o ­ m y śln y m n m a d e m , w k r o c z y l i znowu na wio- snę r o k u na ępu jące go , i ró w nież kray spu- ftoszyii , iak p ie r w ey . C o r a z wid oc zn iey zą r z e c z ą b y ł o , iż po graniczne z a ł o g i nie m o g ł y zasłonić kraiu z p r z y c z y n y ich szczupłości , a od mili cyi nie można b y ł o wyiednać cią- g ł e y s łu ż b y . D z i c y podzieleni na małe k u p y i u k r y w a i ą c y się w l a b a c h , l a k d ob rz e p o ­ ruszenia s w o ie taili , że w tencza s dopiero o

ich prz ed sięw zi ciu w ie d z ia n o , g d y się iuż

pokazali. P o p e ł n i a li mordy pod samemi

(23)

ducie znpeinie A m e r y k a n ó w pob ito , i k ap i­ tan M erce r zginął. T a k widoczna by ła p r z e ­ waga p rz y nieprzyiacielu , iź m a ł e o d d z ia ły ie g o napa*;owały fo r ly fik a c y e A m e r y k a ń s k i e j, a nałogi >ch nie śmiały p r z e c i w nim wyftą- pić. N ak on ie c, na dopełnienie k ł o p o t u ? u~ ciek i^cy osadnicy do mieysc u m o cn io n ych zrzą d zil i w nich niedoftatek żywno ści.

T a k i Uan rz eczy mocno trapił W a s i n g - tona. N a p i j a ł on do zaitępcy w i e lk o r z ą c y w t e s ło w a : ,,W i d z ę ich ftan , biedę i n ie b ezp ie- c z e ń f t w a , a nie m .gę im nic uczynić , pr ócz c z c z e y nadziei. Pr zew id uię w y r a ź n ie z n i ­ szczenie osndy ; i ieśli zgromadzenie o s a d n i ­ cze nie c h w y c i się prę dk o dzi eln ych śro d­ k ó w , a m y nie o d b ie r z e m y p o s i łk ó w , n ie ­ szcz ęśliw e z a ł o g i po fortyFikacyach nie w y ­ t r z y m a ł ą i zginą. P r z y z n a m się W P a n u ,

iź z po w o d u t e g o opłak aneg o (tanu ludu 7 m a ł e y n a d z i e i , abyśmy o t r z y m a l i p o s i ł k i , gr ubyc h poi warzy rzucanych t a k na ofFicye- r ó w , i k i na mnie samego za t o , co się dzieie , nakoniec , niepodobiemtwa prawie , k t ó r e przew iduię , abym w woiennem rzemie- śłe iakiey sławy n a b y ł ; mocno ź a ł m ę , ź e m się podiął d o w o d z t w a . G d y b y nie tak w i e l ­ k ie i nagłe b y ł o niebezpieczeńffcwo , nie w a ­ h ałbym cię go z ł o ż y ć , bo nie t y l k o nie mo gę się -spodziewać naym n ie y sz ey chwały , aie i ow s z em p e w n y ielłem , iż mię tam ganić bę- dą , g d y tu całą winę popełnianych m o rd ó w p r z e z dzikich m iesz k ańcó w na mnie składaią.,,

(24)

,,P r o ś b y , utrapienia i ięki nieszczęśli-*

Wych k o b i e t ; żądania i p r z e ł o ż e n i a , k t ó r e mię z ews z ąd dochodzą , rozd zieraią serce mo- ie. Z g o ł a , tak ieftem nieszezęśl w y , i ż g d y ­ by m się nie ł u d ził nadzieią odmiany na l e ­ psze , c h ę t n i e b y m życie dla ocalenia l u d u n a s z e g o od zaiadłości nieprzy iaci elskiey ofia* rował. „

JMiedoftateczność ludzi p o t r z e b n y c h do zasłonienia granic tak się widoczną okazała , ż e nareście z gro m a d z e n ie osadnicze poltano- w i ł o , aby re g im ent p r z e zn a c z o n y na z ało g i p o ftanowiskach naybiii,-,zych nieprzy ja ciela , p o w i ę k s z o n y b y ł do 1500. g ł ó w . Udano się do g w a ł t o w n e g o z ac i ą g u ; l e c z W a s i n g t o n p r z e ł o ż y ł , iż t rzymając się nawet z ł e g o *v- ftematii o d p o r n e y t y l k o w o y n y , naymniey dw oęh ty s ię c y lu dzi pa zasłonienie gi anic i z a b e z p i e c z e n i e kraiu konieczni e potrze b a. N i c iednak nie wskó ra ł , g d y ż wybaw iona fcompaniia o c h o t n i k ó w ze 100. ś la ch etn ey m ł o d z i e ż y , nie w ie l k ą p o m p c przyniosła.

Bieda coraz się w szęd z ie wzmagała. Jedno

j u ż t y l k o mocne itanowisko Ff^inchejter mieli W i r g i ń c z y k o w i e za nie bieckiemi górami , a n a w e t lękano się , a b y n ie p r z y i ac i t le , i za t e g ó r y nie p r z e s z l i dla pultoszenia równiny. Nadaremnie nalegano o u t w o r z e n i e milicyi ; a g d y się zebrały , Fra ncuz i i d zicy ich s p r z y ­ m i e r z e ń c y cofnęli się k u t w i e r d z y On (^uesne z nie zmiern ym łupem.

(25)

o życiu Jerzego Wasingtona. 2

71

W z i ę t o się przecięż do zawarowania kra­ in p r z e c i w nowey napaści. Po itawion o zam e­ c z e k w Winchefter p r z e z w a n y L o u d o u n od nazwiska ienerała, k t ó r y miał obiąć dowo dź* t w o nad woysk iem A n g ie ls k ie m w A m e r y c e .

Mocno obltawał W a s in g t o n za w p r o w a ­ dzeniem w o y s k o w e y karności , a b y ł p r z e c i w przyięciti x i ę g i p r a w o karach , k t ó r y c h b e z ­

s k u t e c z n o ś ć o k a z a ł o doświadczenie. Pofta- n ow ił c z gro m a d z e n ie osadnicze prawa na k a ż d y s z c z e g ó l n y p r z y p a d e k ; ale n aywiększ e ■wykroczenia w o y s k o w e b y w a ł y częfto l e k k o k a r a n e ; a g d y nareście c z y n y buntow nicze i ucieczkę od woyska między wyftępkami za- sługuiącemi na karę śmierci umieszczono , nie w yra ż ono żadney k a r y na t c h o r z o w s k i p o - ftępek pod czas b i t w y ; poddano ienerała p o d •wyrok zgromadzenia w t y c h nawet p r z y p a d ­ k a c h , k ie d y trzeba b y ło s z y b k o w y r z e c i dzia­ ł a ć. Z e nadeyściem p o r y r o k u z d a t n e y do żniwa , r o z e s z ł y się m ilicye dla zaięcia się w i e y s k ą r o b o t ą ; a Francuzi i dzicy w z i ę l i t ę chwilę za dogodną do n o w e g o napadu. Zamiaft d wóch ty s ię c y l u d z i , z k tó r y c h się re g im ent W a s in g t o n a pow i n ie n b y ł skład ać , nie miał i tysiąca ; iednak wymagano po nim, a b y ftrzegł zam ku C u m b e r la n d , chociaż c z ę ­ fto p o w t a r z a ł , iż ta k by ł w y s u n ię t y k u p ó ł ­ n o c y , ż e nie m ó g ł by dż na nic p r z y d a t n y m . D l a t e g o zaś iedynie wielk orządca osady p r z y nieopuszczeniu g o ftawał , i ż b y ł zam kiem

(26)

H ijicrya,

U cieka li ladz ie z t e g o re g im entu tifta-* wicznie , ponieważ źle byli płat ni , i z v/iel- ką trudnością wyiednał W a s in g t o n n z g r o m a ­

dzenia mundnry dia żołnierz y. Korzyltaiąc

zaś z cofniema się F r a n c u z ó w , w y b r a ł się na objechanie p o i u d n i o w e y części osady. O l o i e f t w y i ą t e k z'liftu , k t ó r y po t e y ob ia żdce do

w i e l k o r z ą d c y napisał,

,,Z a w s z e m pr z ek ła d ał trudność p r ę d k ie ­ g o zgromadzenia milicyi w nagłey potrzebie. O dwo łu ię się w t e y mier/,e do doświadczenia, wszyftkich k r a i ó w , a w szczególności naszego. N i m się zdoła zebrać i. z grom ad zić milicye , nieprzyiaciel t y m c z a s e m zrabuie , narnorduie, spuftoszy i cofnie się be z ź adney p r z e s z k o ­ dy. W i d z i a ł e m kompaniie maiące swoich ka­ p i t a n ó w , porucznik ów , s ie r ż a n tó w i kapra- l ó w , z a l e d w ie sześciu proftych ż o ł n i e r z y z g r o m a d z i ć m o gących . O O " J Nieftosunek miedzyV k o s z t e m a s k u t k i e m ieft widoczny. Każ dy ż o ł n i e r z m i li c y y n y m:i c z y nić s łu ż b ę p rz ez miesiąc , a p o ł o w ę czasu traci na prz yyś ciu do kom panii i powra ca niu do domu , a iednak biorą za t o płacę , iakby w r z e c z y samey p r z e z c a ł y miesiąc s ł u ż y l i . ,,

(27)

o zijciu Jerzego Wasingtona.

273

il e k r o ć zachce się ieść m i li c y a n to m w d r o ­ d z e , zabiiaią w o ł y , i zarzynaią barany dla siebie nie pytaiąc się wcale, do k o g o one n a­ leżą. Jeśli zaś pytaią się o ż y w n o ś ć chcąc iey kupić , przedaią im w w y s o k i e y c e n i e , g d y ż k a ż d y chce to o d z y s k a ć naówczas , w czem. poniosł szkodę od i n n y c h . , ,

, , Z ł e sprawowanie się milicyan tów nie

czemu innemu przypisać n a l e ż y , t y l k o nie- doitatkowi d o b r y c h urządzeń w o y s k o w y c h . Są oni n i e p o s ł u s z n i , uporni i d ob rey w o l i nie maią. Za d ney prawie rzeczyw iltey p r z y ­ sługi dla k raiu n ic nie czynią, a aą mu w ie lk im ciężarem. K a ż d y chce bydź panem w o l i sw oie y, i przeważać zdaniem swoiem , a ieśli go nie usłuchaią , ma się za o b r a ż o n e g o , i p owraca

do d o m u . ,,

,,W sz yft kie z a ł o g i znalazł em zasłabe , p r z e z niedoitatek l u d zi , a bardziey i e s z c z e p r z e z brak czynno ści i pracowito ści żołnier -

skiey. A n i iednego ftanowiska nie w id z ia ­

(28)

R iJłonja,

a krain ok olic zn eg o nie zasłaniaią i nie ra- t u i ą . , ,

, , G d y oddział ftrzegący zamku o d b ę ­ dzie miesięczną służbę , r o z c h o d z i się i p o ­ wraca do d o m u , niedbaią.c , co ftąd z i e g o w y n i k n ą ć m o ż e ; a ieśH inny oddział nie nadciągnie zaraz na mieysce t a m t e g o , pufto- szą n iep r zyiaciele k r a y z wsze lką wolnością. R ó w n i e milicyanci nie są gospodarni w z g l ę ­ dem p o t r z e b woiennych, iak i ż y w n o ś c i , g d y ż rozd any im pro ch i k ule wyftrz eliwaią na nakłady. G d y ś m y się do iednego zam ku z b l i­ ż y l i , słysz eliśmy dosyć m ocn e ft rz ela nie , i r o z u m i e l i ś m y , iż z ało g a ma do czyniepia z nieprzyiacielpm. D ą ż y l i ś m y więc na p om oc n a s z y m iak ,nayśpieszniey , aż zafraliśmy ich ftrzelaiących do celu dla ro z r y w k i. ,,

„ Z e wszyftkich ftanowisk , k tó r e obie- ch a łe m , w d wóc h t y l k o zaftałem k ap it an ó w s ie d z ą c y c h p r z y kompaniiach ; w innych zaś nie b y ł o ż a d n e g o , bo bawili w kraiu za wła~ snym interesem , a n a w e t i lud zie nie w s z y ­ scy się z n a y d o w a l i , w s z e l a k o nie* w ą t p i ę , iź każ ą sobie płacić ż o łd mi esięczny , iak g d y b y służbę czynili. Z t e g o , co d o n o s z ę , możn a

(29)

o kuciu Jerzego W a singlom.

275

0 k om panii ą re gu larnego ż o ł n i e r z a ; lecz nie- szcz ęściem nic im dać nie m o g ł e m z o b a w y

wyflawienia bar dziey na nie bezp ie cze ństw o

[łanów sk , k tó r y c h mi itraż por uczo na. O b ie - c a i e m im t y l k o , ż e prosić będę w ie l k o r z ą d - c y i zgromadzenia osadniczego , aby zasłonili k ra y regularnym ż o ł n i e r z e m mnie y k o s z t u - i ą c y m , a u ił u ż n i e y s z y m i p o ż y t e c z n i e y s z y m od mi icyi. „ P r a g n ą ł W a s in g t o n niezmiernie , aby m ó g ł d ziała ć zaczepnie , b y ł b o w ie m p r z e ­ k o n a n y u i e b i e , iż p r z e z zatrudnienie t y l k o

nie przy ja ci ół na ich z i e m i , po tr afi zasłonić 1 z ab ezp ie czyć Wirginiią. P o w z i ą ł nawet na­ d z i e j ę , iż zdo ła z czasem w y r u g o w a ć F r a n c u ­ z ó w z t w i e r d z y D u Quesne ; lecz na t o t r z e ­ ba mu b y i o mieć więcey w o y s k a , aniżeli g o m i a ł pod sw oiemi rozkazami.

(30)

‘Względem zabezpieczenia granic doznaią. Jna- c z e y wyitawuią c z y n y , i nawet aż pobudki m u i e ź le iłumaczą. D a w a n e mi r o z k a z y są ciemne , w ą t p liw e , niepewne. Dziś mię ch wa­ lą za t o , o co w c z o r a y potępiano. K ażą m i działa ć na oślep; i ganią za k u l k i t e g o , co mi nakazano , a oskarżaią , nie dając mi spo­ sob no śc i d ob ro ny moiey. M yli sz sie bar­ d z o , ieśii mniemasz , iż ieii ze IIrony moiey coś t a k i e g o , co z a z d io ś ć w zb ud za . L e c z pof tanow iłem zno sić ieszcze t o wszyftko do c z a s u , ażby l o rd L o u d o u n mógł t e m u zara­ d z i ć ; w nim ia ca ią nadzieję ocalenia W i r ­ ginii p o k ł a d a m . ,,

A l e ten lo rd o b e y m u ią c w i e l k o r z ą d y , mi ał iuż s w ó y plan g o t o w y . P rze łożenia W a s in g t o n a w z g l ę d e m obrony W i r g i n i i , i p r o ­ śby , aby mu dano t y l e w o y s k a , i ż b y mógł d z i a ł a ć zaczepnie p r z e c i w F ran cu zo m nad r z e k ą O h io , t y l e t y l k o dokaza ły , iż go w i e l k o r z ą d c a prosił , ażeb y czteryfta ludzi na zasłonie nie p o ł u d n io w e y K a r o l i n y wyprawił.

G d y wielkorządca i powszechne z g r o ­

madzenie osadnicze przekonali się o n ie m o ­ ż no śc i dopełnienia re im entu K a r o l in y prz ez d o b r o w o l n y z a c i ą g , odmienili s k ła d i e g o , zmniey zaiąc go do dziesięciu k o m p a n iy ,

każda o itu ludziach. L u b o zaś wszyitkie

z a m y s ł y nie uda ty się Wasing! onowi , nie spu szc zał prz ecię ź z o k a , iż n a y w a ż n i e y zem d zi ał an ie m woierinem b y ł o b y zdo bycie tw ie

(31)

o życiu Jerzego Wańngtona. 277

d z y D u (^uesne. N.ipisał d ) pułko w nik a S ta n -

w ix , d o w o d z c y woyska A n g i e l s k i e g o w śro d ­

k o w y c h osadach: , , P o z w o l , a b y m W P an U u c z y n i ł uwagę , i i n gd y nie b y ł o d o g o - d n ie y s zey chwili do uderzenia na t w i e r ­ dzę Du One ne. K il k u eń co w , k t ó r z y się z niey 1 ey wiosny w y m k n ę l i , zgodnie t w i e r ­ dzą , iż nie masz lani nad trz yi .a ludzi na

załodze. Sądzę zaś , że nie są F ra ncuzi w

t a k i e y lic bie w Kanad/.ie , aby tę ż z a ł o g ę bez o g o ł o ć n a p r o w in c y i z p o t r z e b n e g o tam w oyska , zasiiić zdołali. N i e trz eba zailte ta k dog dney p o r y opuszczać.

W Lilłopadzie 1 7 5 6 roku w s zed ł P. P i t t ( oyciec rerazn eyszego J do miniit eri um , l e c z ie s z cze zd nie iego nie p r z e w a ż a ł o w radach Angie lsk c h , ani ien era łowie t e g o ż narodu nie mieli d > o w e g o czasu t a k i e y p rz e w a g i , jaką pożniey zyskali. N e bardzo dob rze p o ­ szła kampanii 1 na p ó ł n o c y , a na zachodzie n ic z e g o ni p rz e d się w zię to , coby śro dkow e o- sady poratowało. Fran cuzi l a k ź e w K a n a ­ dzie nie byli w tak c h ob ro tach ze ftrony A n g l i k ó w i A m e r y k a n ó w , aby im te ż ob ro ­ t y miały nie dopuścić wzm ocnienia z ałó g po ftanowiskach , i k il ku ień có w p o c h w y c o n y c h w ul arczce d on iosło , iż z ałoga t w i e r d z y D u ę u e s n e składa się z 600. F r a n c u z ó w i 300. dzikich.

(32)

£ 7 8 H iftorya

>

d zik ich ro zn os z ących sptutoszenie w kraiach l e ż ą c y c h na achód b ł ę k i t n y c h g ó r , p rz ez mord y i rabowanie. Mało c o z r a c z y ł odpor re g im en tu W i r g i n k i e g o , bardzo słabego w z g l ę d e m ia k r o z l e g ł e y linii ia k ie y miał bronić. , , W s z y f t k o , co m o g ł e m , c z y n i ł e m , w y r a z i ł W a s in g to n w liście do gubernatora

D in w id d ie , lecz t o b y ł o nad siły nasze ;

ł>o c h c ie ć bronić w 700. ludzi gratiic na 3 5 0 . mil ciągnących się w z d ł u ż ktaiu n ie p r z y ­ ja c i e l s k i e g o , ieft t o płoch em przed sięwzię­ ciem . Oddawna iuź p rz e k o n a łe m się , iż ftraciemy t ę p r o w in c y ą , ieśli się t y l k o od- porn ie mieć b ę d z i e m y . , , . . . 4

W liście zaś do p re z y d e n ta z g r o m a d z e ­ nia ta k n a p i s a ł : „ N i e w i e m , do k o g o biedni osadnicy udać się maią o p o m o c ; i e ś >i do z gr om ad ze n ia , czas zai(te , aby i jkieś środki ob m yślił o , a nie cz ekało , iak się dotych cza s d z i e i e , a ź b y iu ź niebezpieczeńttwo nad g ł o ­

w a m i wisiało. Jeśli zaś do naczelnego do-

w o d z c y n a l e ż y dać im ra tun ek i zasłonić i c h ; czas t a k ż e , a ż e b y p znał * w jakim

lianie i po ło że niu . O k o ł o z g u b y nasz e y pra- c u i e m y , g d y się o d p o rn ych ś rodków c h w y ­ t a m y . K o s z t a pomnaźaią się c o r o c z n i e , a

ftan nasz coraz się pogarsza. N i e p o t r a ­

f i ę opisać ci doftateczn ie nieszczęścia o-

sadników. Zaklinam c i ę , abyś całego w p ł y ­ w u t w o i e g o u ż y ł na skrócenie p r z e w ł o k i , i a k i e y d ot ąd doznawaliśmy. Z a w r z e sądzę >

(33)

l e ż y ; ieśli n ie , t e d y poftanowiłem udać się do p ó l k o w n i k a H u n w ix , k t ó r y pisał do mnie, aby m zj echał do n iego , i zdał mu d o k ła d n ą sprawę o itanie naszym. P r z e z niego p o z y ­ skamy m o ż e iakiś w z g l ą d u lorda L o u d o iin , w ceiu zachowania o-ad n a s z y c h . , , . . . . N i e m ó g ł przenieść na sobie W a s i n g t o n , lako g o r ­ l i w y o obronę krain s w o i e g o , i pragnący c h w a ł y w o i e i m e y , a że b y p o k r y ł milcz eniem w s z y r k i e b ł ę d y gu b ern ato ra i z gr om ad ze nia osadniczego. B ł ę d y t e nie do samey t y l k o w o y s k o w o ś c i ściągały się, lecz. z a c h o d z i ł y w

p o l i t y c e i pr ow adzen iu układów z dzikiemi. N a r o d y C h ir o q u o is i C ataw bas były (lale w ie rnem i A n g l ik o m , i wiele na tem z a l e ­ ż ał o , aby ich p rz yw ią z an ie ku sobie u t r z y ­ mali: stemwszvitkiem . t e g o dokazali z w i e l -w ' O kim k o s z t e m , że ich ku sobie zniechęcili , i

ż a d n e y prawie z nich p o m o c y nie mieli.

Obraziła t a k ż e w i e l k o r z ą d c ę o t w a r t o ś ć W a s i n g f o n a w naganianiu b ł ę d ó w rządu. N a ­

z w a ł ią z u c h w a ł o ś c i ą , i zarzucał W a s i n g t o - nowi , że cze iło źle by wa uwiadomiony o t r m > co się d z i e i e , i nie naylepiey powinności s w o i e y dopełnia. W t a k i e y t o o k o l ic z n o ­ ści napisał on do w i e l k o r z ą d c y w t y c h w y ­

razach:

, , N i c w a ż n e g o nie zas zło ; l e c z winie- nem prosić W P a n a o p o z w o l e n ie p o w i e d z e ­ nia k il k u s łó w na usprawiedliwienie poftępo-

wania moiego. G d y zasłużę na przyga nę ,

cierpliwie ią prz yym nię ; lecz z ż alem do«

(34)

Hiflorya.

ftrzegam , i i nie znaią się na poświęceniu się mo iem , i że usiłowania mo ie w dob rze c z y ­ nieniu kraio wi żadn ey c e n y nie znayduią. G d y b y m i a ły iaką , z ap ewneb yś mi W P a n u- chybienia powinności moiey nie w y r z u c a ł ; mniemam i o w s z e m , ż e m ra czey w ię c e y u- c z y n i ł nad pow in no ść , niż ż e m iey nie d o­ p e ł n i ł . M ów iłem wprawdzie o rz e c z a c h nie n a le ż ą c y c h do mnie z u r z ę d u ; wmie sz ał em się do in teres ów zach odzących z dzikiem i , łuboś m i wyraź n ie z a l e c i ł , a b y m się do nich nie w d a w a ł . ,,

W k r ó t c e p o te m doszła, g o wiadomość',

i i czerniące a nierozsądne i niesłuszne po-

t w a r z e r o z c h o d z i ł y się po kraiu przeciw nie­ mu. P o s ł a ł więc w ie l k o rz ą d c y lift, k t ó r y mu o t e m doniosł , i w y r a z i ł w bwoim : , , P r o s z ę W T a n a , abyś mi po w iedział „ c z y l i ci donie­ siono k ie d y podobne r z e c z y , a ieśli t a k ieft, racz mię o a u t o r z e uwiadomić. Z ro żnych o k o l i c z n o ś c i , a z w ła s zc z a z odmiennego t e ­ raz sposobu poitępowania W P a n a ze mną , po- znaię , iż mi u niego z r ę c z n ie y s z y iakiś po- t w a r c a , nad autora kiamftwa , k t ó r e z liftu w y c z y t a s z , ftarał się zaszko dz ić. T o ieclynie m o ż e mi wska zać zdanie , iakie nasz o h o n o ­ rz e i s zcz ero ści m o i e y . ,,

G d y b y p ó ł k o w n i k * * * ( czemu żadnym sposobem w i e r z y ć nie m o g ę , boin nie dał do

te g o p o w o d u ) t a k dalece się u p o d l i ł > iż b y t ę nierozsądną baśń r o z n i ó s ł , w y p a d a , iż

(35)

sądzi , źe ^ię w s z y s c y ' zemną spiknęli na o- szukanie WPaoa i zgromadzenia , a p r z e c ię ć g.v.sną ieit r z e c z ą , iż praw ie w s z y s c y m i e ­ szkań cy opuść,li siedziby swoie z n a d z w y - cz ynym p .śpiechem ; że w i e l u z nich zam * knęLo -ię w nikczem ny ch z am e c z k a c h , k t ó r e u m y ś l n e na t o p o w y i i a w i a l i , i i e inni a i w głąb prowincyi K a r o l i n y , gdzie ie szcz e b a ­ wią , p - u c i e k a l i . ,, , , R ó w n i e ż ' g ł o ś n ą ieft r z e c z ą , iż ci b i e d a c y , k t ó r z y się w z a m e c z k a c h p o z a m y ­ k a l i , i wszvltkiego cierpią n i e d o i i a t e k , p o ­ s yłali z prośbą o potncc do w i e l k o r z ą d c y p r o w i n c y i i do zgromadzenia. N i g d y m ia nie p r z e s y ła ł zat r w a ża ją cy ch donie-i. ń , b e z przyłączenia zaraz d o w o d ó w ftwierdzaiących s co d o n o s z ę . ,,

, , Jeślim iaką o m y ł k ę p o p e ł n i ł , ieś lim W czem p o b łą dz ił p r z e z brak d jśw adczenia w o y s k o w e g o , k t ó r e g o m jes zcz e nie m ó g ł p a b j d ź . p oszę o w g.ąd i przebaczenie. A l e ieśli mię winią o dobrov/ol' e uch ybienie i pob ądzsnie , niech mię pociągną do sądu ,

ale nie spot warzają

^INTie wie m , iak W P a n uw aża z u -łu gi j n o i e ; lecz iescem w .sobie p r z e k o n a n y , iż Ż den pu b liczn y urzędnik pilnie-y i s z c z e r z e y p o r u c z o n y c h sobie o b o w ią z k ó w nie d o p e ł n i ł . Jeślim d o o ro w o in ie i rozmyśln e w cz em u-%/

c h y b i ł , niech będę iak nayhaniebniey u k a ­ r a n y ; lecz sam W P a n o s ą d ź , iak bolesną ieft

rzeczą byd£ osk irżonyni i p o t ę p i o n y m , ni0

łV rzesict'i T

(36)

będąc w ys łu ch an ym . W in i e n e m p r z e t o upra­ szać W P a n a , ^byś mi os karżyciela w y m i e n i ł ; z ad o syć uczynienie prośbie mo iey w t e y mie­ r z e , za s z c z e g ó l n i e j s z ą łaskę dla mnie p o ­ c z y ta m . ,,

*

Pisał z prośbą do zaftępcy w i e l k o r z ą d c y 0 p o z w o l e n ie zjechania do W il l ia m s b o u r g , dla w a ż n y c h in t e r e s ó w ; l e cz mu wielk or ządc a tw ard o odp sał , wyra żaiąc , iż dosyć cz ę- fto t e y łaski d o z n aw a ł, i nie powinienby iuż

żądać pozwolenia. Odpowiadaiąc W a in g to n

na ten li t , napiiał : iż g d y prosił o p o z w o l e ­ nie przyjechania , nie miał w l em innego zamia­ ru , t y l k o aby sam p r z e ł o ż y ł nieodbitą po­ t r z e b ę zawaiowania kraiu prawie iuż o p u ­ szcz on ego od m i e s z k a ń c ó w ; i dodał: , , N i e n ale ż ało sądzić , abym porosił o t o p o z w o l e ­ nie dla mo iey r o z r y w k i , bo nie bardzo do zab aw p r z y w y k ł e m . ,,

N i e z a d ł u g o p o t e m w y ie c h a ł P. D in w id -

d ie z W ir g i n i i „ a P. B la ir p r e z y d e n t ra ?y

obiął i g o urząd , i ten b y ł zawsze dob rz e 1 z go dnie z W as in g to n em .

P r z y k o ń c u kampanii odie cha ł l o rd

L o iid o u n do A n g l i i , a ienerał A b c r c r o m b ie

obiął po nim d o w o d z t w o nad w o y k i e m . J e ­ nerał F o rb es d ow o d z ił w w e w n ę t r z n y c h i p o ­ łud niow yc h prowincyach. P r z y s z ł a na kon iec chwila , z niew ym owną radością Wasin. tona ,

pofłanowiono uczynić w y p r aw ę p r z e c i w

twie rdz y Du Quesne.

(37)

o życiu Jerzego Wasingtona.

285

G d y widział W a s in g to n , i i nie p o d o ­ bna mu będzie pozyskać , a że b y b y ł ciągle

c z y n n y m , myślał p o d z i ę k o w a ć za s ł u ż b ę ; lecz dow iedziawszy się o celu kampanii , pozoftał.

N i e k t ó r z y officyerowie z pod d o w o d z t w a ieneraia F o r b e s , od b y li w o y n ę 2 W a s i n g t o - nem za dowodz twa ienerała B ra d d o k e ; sza­ c u n e k , k t ó r y k u niemu po w z ię li , c z ynił mu nadzieię , że go polecą n o w e m u ienerałowi , aby go do t a k i c h o k o lic z n o ś ci u z y ł , k t ó r e b y

mu sławę zjednały. Mucno w y/ ta w iał, iak

w i e l e z al eżało ria wczesn em r o z p o c z ę c i u k a m ­ p a n ii, a zdanie t o popierał s z c z e g ó l n i e y na- ftępuiącą uwagą. O ddział dzikich s p r z y m i e ­

rz on yc h z An glikami > a składaiący się z 700 l u d z i , z grom ad ził się ieszcze na p o c z ą t k u K w ie tn ia ; lękać się w i ę c w y p a d a ł o rozeyścia Się ich , s ko rob y widzieli j iż nie zanosi się na to , ażeb y pręd k o iako p o s i ł k o w i u ż y t e - mi zoftali, W y b a w i a ł , iak wielką różnicę -sprawiłaby obecność i pomoc licznego o d ­

d zia łu prz yia z nych Jndyan.

P r z e d zebraniem się w oy ska Angie lskie­ g o , oddział F ra ncuzó w i dzikich wpadł do kraiu , hrabftwo A n g u fta spuftośzył i o k o ł o 60 osób zam or do wał. N a pró żn o u s i ł o w a ­ no przeciąć uftęp n i s z c z y c i e l o m ; p o w r ó c il i za A lle g an ys z w ie lk im ł u p e m i ieńCarni. D a ­ no nareście r o z k a z , aby się re g im e n t do W in ch efter z g r o m a d z ił . P ó ł k o w n i k W a s i n g ­ to n z je ch a ł do W il lia m s b ou rg dla proszenia

(38)

woi enn e i o pieniądze , b ez c z e g o w s z y ft - k i e g o nie podobna b y ło w y p r o w a d z ić w pole ż ołnierz y. A l e nic nie B yło g o t o w e g o , lu bo iuż ku of trze ys ze y porze roku zbliżało się , i zaledwie w y m ó g ł W as in gton dla re g im e n tu s w o i e g o , k t ó r y iuź nader p rz y k rą służbę o d ­ b y ł , tęź sarnę płac ę , iaką zgromadzenie w y- * znaczył o dla nowego re g im e n tu zaciągn ion e- g o t y l k o na iednę kampaniią , a zoitaiącego p od sprawą P ó łk o w n ik a B ird .

Obawę W asin gto n a w z g lę d e m rozeyścia się dzikich , g d yb y nie r o z p o c z ę t o prędko kampanii , skut ek us pr aw iedliwił , gd yż ro­ z esz li s ię, p r z y r z e k ł s z y a t o l i , źe nadciągną do w oysk a , s k o r o b y działać zac zęł o. P r o s i ł W a s in g t o n ienerała F orbes , ażeby w y s ła ł ia- k i e g o zaufanego c z ł o w i e k a do głów nego mia- fta narodu C h ir o q u o is , k t ó r y b y ich skłonił , a b y w p r z y z w o i t y m czasie nadeszli , i p r z y ­ ł ą c z y l i się do w o y s k a A n g i e l s k i e g o . . .

Podcz as c h o r o b y ienerała Forbes , p ó ł - k ow n ik B o u q u e t, zaftępca iego w d o w o d z t w i e , pof ła no w ił ruszyć z w o y s k i e m drogą , k tó rą d o p i e r o trzeba było robić na fto mil w z d ł u ż p o m ię d z y górami. Nadaremnie wyftawiał W a ­ sington niebezpieczeńftwo wynikaiące z o p ó ­ źnienia w y p r aw y p rz e ciw t w i e r d z y D u O u e - s n e , przez, robienie n o w e y drogi , z w ł a s z c z a , ź e to iuż b y ło L i p c u . P r z y c h y l n i d z i c y ro zu - mieiąc , źe sobie czynią z nich igra szk ę , m o ­ g l i s i ę , zdaniem W a s i n g t o n a , p r z e c h y l i ć na

(39)

o życiu Jerzego Waslnpjona.

235

ftronę nieprzyjaciół. D rog ą k t ó r ą dawniey

obrał ienerał B r a d d o k e , lubo na poz ór d ł u ż ­ sza , odbyłaby się w k r ó t s z y m nierównie c z a ­ sie , ponieważ nie w ie l k ie y p o tr z e b o w a ł a na­ prawy. Wszyftkie t e , acz mocne p o b u d k i , nie p r z e z w y c i ę ż y ł y uporu p ółk ow n ik a B o u -

quet. P o t a k i e y t o z nim r o z m o w ie napisał

Was ington do maiora H cilket adiutanta iene- rała F orb es t e słowa: , , D o p i e r o co odiecha- łe m od p ó ł k o w n ik a B oucjuet , i zoftawiłem go w nieodmiennem prz edsięwzięciu p r o w a ­ dzenia nas nad rzek ę O hio p rz ez n o w y g o ­ ś c in ie c , t o ieft, przez gościniec , k t ó r y do­ piero i w te y porze roku róbić p o t r z e b a , zamiaffc c o b y się rniał udadż iuż g o t o w y m , a od wyftkich uznanym za naylepsz y do p r z e y - ścia m ię d zy górami. Jeżeli p ó ł k o w n ik na­ m ó w i do t e g o ienerała , wszyftko będzie ftra- cone. W y p r a w a nasza k onie cz nie chybi , i o b ę d z i e m y musieli w L a u r e l - h i lł zimować. D z i ­

c y mieszkańcy p o ł u d n io w i w e z m ą ftronę nie­ p r z y j a c i ó ł , i coraz bardz ie y niszczyć nas b ę ­ d ą , w i d z ą c , iż zamiar nasz s p e ł z ł n a n ic z ć m ; sp eł znie zaś nie zaw od nie , ieźeii półk ow n ik z jenerałem uprą się , aby dla maiącego iśdź w o y sk a , now y gościniec robiono. ,,

(40)

„ J e s z c z e t u siedzimy ftrapieni wid o­ k ie m , k tó r y sobie wybawiamy. Owa ch w ale ­ bna ambicya przysłużenia bię kraiowi i na­ bycia sła wy iuż udała. N i e m o ż e m y innych w n i o s k ó w czynić , t y l k o takie , iakie w y p a ­ da wyciągać % t e g o , co się święci. K a ż d y g ł u p i e c ma swóy sposób widzenia i sądzenia. N ie ob eym uię ia zapewne o g ó ł u wielkich wi~ cloków d o w ó u z c ó w nąsz)Tch , lecz zdaie mi się ? ż e iefteśmy pod w p ł y w e m iakiegoś z łe g o du­ c h a , i ż e cudu p o t r z e b a , a ż e b y tera żnieysza kampaniia dobry obroL wzięła. Jak naywido- ęz n i e y o k a z y w a ł e m n ie p r zy z w o it o sci z r o ­ bienia n o w e y drogi w y n ik a ią c e ; l e c z weąle na |to nie z w a ż a n o , ani w y r a c h o w a n o , co m o ż e pracy k o s z t o w a ć . P r a c o w a ł o dotąd o k o ł o t e y dro gi 2000. ludzi , i d o ch o d z i t e r a z do g ó r y Ł a u r e l - h i l l , t o ieft w y r o b i o n o ią na 35 mil ; o 10 mil daley , gdzie chcą z am eczek wyftawić , mamy rozumiem icjo o, l u d z i , ,,

, , W i e m y z pewnością , iż dnia 13. p r z e ­ s z ł e g o miesiąca , mieli Fran cuzi Iw t w i e r ­ d z y JDu Quesne o k o ł o 800 ludzi t y l k o , a i W t e y szczup le y licz b ie by ła p o ł o w a dzikich, C o za dogodna pora chybiona ! L i t o ś ć bierze nad u ż ycie m cza-su w t a k i m sposobie , iake- śm y go u ż y l i ! Ja kże t o w y t ł u m a c z y ć ? N i e podobna , a ż e b y ie ner ał F orb es taki miał r o z ­ kaz. I iak że ! t o ż u y d z ie pł az em t a k i e nad­ u ż y c ie w ł a d z y ? Spodziewam się , że nie , i mam nadzieię, iż cała rz ecz iak naydokładniey

Cytaty

Powiązane dokumenty

nikiem tego Poselftwa b y ł świekier młodego Xią- źęcia, dziś panującego ; lecz nie będzie miał ukon* tentowania, widzieć na tronie wnuków swoich, dla

jeft opasane murami, nieporządnie rozprzeftrze- nione domami zbudowanemi od panów dworlkich, odtąd iak to miafto ftalo s-ię z w ykłem mieszka­ niem Królów.. W

czego obowiązali się traktować przez czte ry dni Króla i dwór iego, ile razy miafto ich odwiedzać będzie. Dał im tenże X iąże ftraż morza , dozwa­ lając

R«ktor Uniwersytetu bezpośrednie de- penduia od Popieczyteła Uniwersytetu i iego w yd zia łu ; Dyrektorowie gimnazyów są podlegli bezpośrednie Rektorowi Uaiwersytetu

Boiażń boflcich wy ro kó w ieft u nich słabością Bluźnierftwo okrywa się ślachetną wolnością : Zdrada z dwoiftem czołem mądrości ieft płodem S A wzgarda

i wtenczas będą miały te sarnę dłu­ gość, ale różnić się będą od siebie

uczoną i piękną rozprawę wspie- raiąc rachunkami, zgadzaiącemi się z owemi.. Olkersa , domyff

lVyiątki zrobione p&lt;zez Łęskiego Pr&amp;fes-.. sira w Liceum Warszawskim , czytane na