Czasopismo o książce dla dziecka 2/2003
CENA 10,00 zł
Wydawca:
„Śląsk" Sp. z o.o. Wydawnictwo Naukowe
al. W. Korfantego 51, 40-161 Katowice, tel. biuro (032) 25 80 756, 25 81 910 fax 25 83 229, dział handlowy 25 85 870
e-mail: biuro@slaskwn.com.pl, handel@slaskwn.com.pl http://www.slaskwn.com.pl
Rada naukowa:
prof. Joanna Papuzińska - Przewodnicząca (Warszawa) prof. Alicja Baluch (Kraków)
prof. Irena Socha (Katowice) dr Magdalena Ślusarska (Warszawa) mgr Liliana Bardijewska (Warszawa)
Zespół redakcyjny:
prof. Jan Malicki - redaktor naczelny - tel. (32) 208 38 75
dr Aleksandra Pethe - zastępca redaktora naczelnego - tel. (32) 208 37 39 mgr Aneta Satława - sekretarz redakcji - tel. (32) 208 37 61
mgr Maria Marjańska-Czernik Korekta: Beata Legomińska
Projekt okładki: Andrzej Budek
ISSN 0867-7115
Adres redakcji:
Biblioteka Śląska Redakcja „Guliwera”
Plac Rady Europy 1,40-021 Katowice tel./fax (32) 208 37 20
e-mail: guliwer@bs.katowice.pl Dyżury redakcji:
poniedziałek, środa, piątek - (od godz. 10.00 do 12.00)
Redakcja zastrzega sobie prawo do adiustacji tekstów i skrótów nadesłanych tekstów oraz do nadawania własnych tytułów. Za skutki ogłoszeń redakcja nie odpowiada.
£
\Ś L A S IOGULIWER 2 (64)
KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA
kwiecień - maj - czerwiec 2003
w numerze:
• Podróże Guliwera 3
RADOŚĆ CZYTANIA
• Jan Malicki: 0 antykwaryczności baśni Gustawa Morcinka 5
• Jolanta Szczęśniak: W akacje według doktora Korczaka 10
• Agnieszka Zok-Soroczyńska: Świat przedstawiony w poezji 16
• Bogna Skrzypczak-W alkowiak: Józef Ratajczak i inni twórcy XX w ieku... 20 PRZEKRACZANIE BAŚNI
• Jolanta Szczęśniak: Symbole władzy w baśniach Janusza Korczaka 24
• Marek Maj: Siedem mórz, za którymi dzieją się baśnie,
Zapiski na marginesie Baśni o Roszpunce 31
• Tomasz Marciniak: Tropienie Indian 33
• Gertruda Skotnicka: Czy Szwedzi kochają Pana Tadeusza? 39
• Dorota Malczewska-Stus: Polska mapa baśni - propozycja zajęć w bibliotece 43
NAD CZYM PRAC UJĄ 46
• Zofia Beszczyńska 46
• Anna Onichimowska 46
• Krystyna Lipka-Sztarbałło 47
AUTOGRAF
• Lubię kontakt z czytelnikami: Z M ałgorzatą Gutowską-Adamczyk
rozmawia Aneta Satława 48
• 0 narodzinach Pana Huczka: Z Hannu Makela rozmawia Iwona Kosmowska 50 Z W IZ Y T Ą U ...
• Zdaliśm y na pięć!: Z Pauliną Lew andowską z wydawnictwa Akapit Press
rozmawia Aneta Satława 55
• Joanna Olech: Ilustratorzy w Bolonii 58
• Aleksandra Pethe: Doroty Terakowskiej książki dla każdego 60
• Jan Malicki: W śród lalek w renesansowej Florencji 62
W SPOMNIENIA Z ZATOPIONEGO KRÓLESTWA
• Maria Buszman-Szklarska: Krecik. Pisemko dla dziatwy 64 MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ
• Bogumiła Staniów: Książka dla dzieci i młodzieży w liczbach 67
• J. I. Gołubiewa: Czy należy dzieciom zadawać dorosłe pytania? 70
• Zofia Adamczykowa: Rola książki w kształceniu dzieci i młodzieży
w świetle Ustaw szkolnych Stanisława Konarskiego 71
• Katarzyna Nowak: Interpunkcja w czasopismach dla dzieci 75
• Maria Ostasz: „Alfabetyzacja” i kształcenie zintegrowane wiersza dziecięcego 86 NA KSIĘGARSKICH LADACH
• Zofia Beszczyńska: Piekło dzieciństwa (w piekle świata) 98
• Grażyna Lewandowicz: Jasność i dal 100
• Anna Maria Krajewska: Idzie Jaś 101
• Alicja Baluch: O tym, ja k teksty produkująjeszcze inne teksty 102
• Maria Kulik: Jak to je st w Ameryce 104
• Barbara Szargot: A tata odpow iedział... 106
Z RÓŻNYCH SZUFLAD
• Maria Marjańska-Czernik: Baśniowe zmagania z „G uliwerem” 108
• 70 urodziny Koziołka Matołka 111
• Sesja w Szczecinie 114
• Co nowego w IBBY 115
• Konkurs literacki W ydawnictwa „Znak” 116
• Paulina Drożdżowska: N o c ą w bibliotece... 117
• Maria Czernik: Polonia a Bolonia czyli Polska w Bolonii 119
• Ogólnopolska Konferencja Naukowa nt.
„Sztuka dla dzieci oraz ekspresja najmłodszych drogą do pełni rozwoju” 122
• Nagroda im. K. Makuszyńskiego 124
P O D R Ó ŻE „ G U LIW E R A ”
Maj - to wciąż jeszcze miesiąc książki i je j czytelników. Książki adre
sowanej również do tych najmłodszych, dopiero odkrywających smak czy
tania, kształtujących czy jedynie porządkujących swój wewnętrzny świat.
Maj - to także wspomnienie po bolońskich targach, gdzie kraj nasz był honorowany ja k przed laty we Frankfurcie. To także oczekiwanie na no
wości wydawnicze, jakie będą przedstawiane w Warszawie i Poznaniu, poszukiwanie niebanalnego prezentu na Dzień Dziecka i zarysowującego się czasu wakacji, nawykowo kojarzonego z wędrówkami, peregrynacja
mi, odwiedzinami miejsc niezwykłych. I tylko czasami z nostalgią wracamy do jakże ju ż odległych wspomnień z kierm aszy organizowanych w większych i mniejszych miejscowościach, do serii „Poczytaj mi, mamo”
- lektur dostępnych a tanich. Tę nostalgię pogłębiają coraz większe po
działy między tymi, co kupują książkę, i tymi, co czytają. Z pewnością książ
ka jest relatywnie droga, co przy zubożałym społeczeństwie jest wielkim zagrożeniem dla modelu kultury przez nas preferowanego. Ale też warto przypomnieć, iż książka je s t czytana, o czym świadczą statystyki biblio
tek udostępniających swoje zasoby bywalcom. To wizja optymistyczna.
I cieszymy się, że przynajmniej w jednej z bibliotek w województwie zna
leźć można - teoretycznie - wszystko to, co ukazuje się w kraju. Jestem od lat gorącym orędownikiem egzemplarza obowiązkowego, który stano
wi często mikropromil nakładu, a jest gwarancją stałej informacji o nowych publikacjach, o działalności oficyn wydawniczych, pomysłach edytorskich, co przy rozproszonej dystrybucji i braku informacji o nowościach staje się swoistą reklamą. Jest więc zyskiem wydawcy.
I nie tłumaczy ograniczenia kręgu czytelniczego pojawienie się no
wych mediów. Bo też one nie zastępują w pełni książki. Nie kształtują tego, co istotne - wyobraźni. Jedynie ukonkretniają i upraszczają rze
czywistość wirtualną. Książka zaś dopowiada to, co nie zostało dopo
wiedziane.
Jesteśmy w takim momencie jak Jan Gutenberg, który wynalazł naj
prawdopodobniej inny sposób udostępniania książki. Jeszcze wzorowa
nej na książce rękopiśmiennej, tradycyjnej średniowiecznej, ale już
z nowymi elementami zapowiadającymi odejście od utrwalonych sche
matów. Odchodził świat stary. Ale dostrzec to mogły następne pokole
nia, z innej płaszczyzny historycznej i puli własnych doświadczeń.
Nie mam wątpliwości, że ów dialog między książką a Internetem bę
dzie trwał. Ale też nic nie zastąpi zacisza domowego i samodzielnego śledzenia losów bohaterów. W moim odczuciu nie ma tu antagonistycz- nego przeciwstawienia obu mediów. Taka jest kolej rzeczy. Jednakże ważne jest to, by czytać wspólnie książki, stworzyć nawyk obecności książki w domu, rozmów, ale i sporów o postacie, kreacje bohaterów, wreszcie wykształcić inny wzorzec zachowań. Zatem to, co tworzy cią
głość kulturową, i wartości przekazywane tym, co po nas.
Zatrważający je s t jednak spadek czytelnictwa wśród młodzieży w przedziale 14-18 lat, uczniów szkół średnich. Różne mogą być tego przyczyny. Najłatwiej powiedzieć, że to wina mediów elektronicznych.
To oczywiście daleko idące uproszczenie. Bo przyczyny mogą być o wiele bardziej skomplikowane, ja k np. stosunkowo mała atrakcyjność tema
tyczna propozycji wydawniczych, dominujący historyzm czy antykwarycz- ność lektur, zbyt mała oferta czytelnicza bibliotek, wreszcie brak prze
wodników po lekturze dla dzieci i młodzieży.
To także problemy, które kojarzą się z majem.
Jan Malicki
RADOSC CZYTANIA
Jan M alicki
0 ANTYKWARYCZNOŚCI BAŚNI GUSTAWA MORCINKA
W o k ó ł p o s ta c i i d o k o n a ń tw ó rc z y c h G ustaw a M orcinka na rosło przez lata w ie le stereo typów , legend, m itów. I nie m ogło być inaczej, skoro a u tor Wyrąbanego chod
nika p rz e k ro c z y ł barierę, ja k ą w ta kich ra
z a c h w y z n a c z a s y m p a tia b liż s z y c h 1 da lszych przyjaciół, środ ow isk, w których przebyw ał, w ca le nierzadkie głosy krytyków o c e n ia ją c y c h je g o p o c z y n a n ia lite ra ckie , w re szcie sw o ista m on um e ntalizacja, ja k ą w yznacza - z je d n e j strony - w ejście w krąg kultu ry na rod ow e j i obron a m ie jsca w c z e śniej za ję te g o na og ó ln o p o lskim Parnasie, z dru giej zaś - prze kła dy je g o po w ieści na w ie le eu rop ejskich ję zyków .
W s z ystkie te do św ia d cze n ia stały się ud ziałem G ustaw a M orcinka - pierw sze go ś lą s k ie g o pisarza o fo rm a c ie po n a d re g io n a ln y m ; d o s tr z e g a n y m i d o c e n ia n y m w Polsce. To w a żna konstatacja. P oniew aż dzieje po lszczyzn y literackiej Ś ląska sta n o w ią d o s k o n a łą ilustrację dążeń pisarzy tego regionu, m arzeń o w e jś c iu w krąg kultu ry n arodow ej, a przez to no bilitacji literatury, która w innych częściach kraju od bieran a je s t od w ie k ó w ja k o lite ratura popularna, plebejska, ludow a. U dało się to je d y n ie nie
licznym . P rzede w szy s tk im zaś G u s ta w o wi M orcinkow i.
P rzyjrzyjm y się zate m ow ym prz e m ia nom , które pozw o liły mu w y jś ć poza ram y p o w tarza neg o od lat stereotypu.
Nie m usim y w tym m iejscu przyp om i
nać, że G ustaw M orcinek urodził się 25 sier
pnia 1891 roku w K arw inie. Ż e je g o ojciec b y ł w o ź n ic ą w m ie js c o w y m b ro w a rz e i w io s n ą roku następnego zginął w nieszczę
śliw ym w ypadku. Ż e w latach 18 9 7 -1 9 0 6 kształcił się w szkole ludowej, a potem pod
ją ł pra cę n a jp ie rw w c e g ie ln i, n a s tę p n ie w kop alni, która k o ja rz y ć m u się będzie z bólem m ięśni i o b le pia ją cym całe ciało potem . To fakty, które z p e w n o ś c ią za in te re s u ją biografa. H istoryk lite ratury d o strze
że w tych in fo rm acja ch przesłanki o wiele p o w a żnie jsze , d o o k re ś la ją c e k s z ta łtu ją c ą
Rys. A. Fonfara
się już wówczas wrażliwość estetyczną, ów kontekst, który determinować będzie przy
szłe poczynania literackie. Przede w szyst
kim musi zwrócić uwagę na styk kulturowy, jaki stanowi pogranicze polsko, czesko, nie
mieckie, na którym przyszło żyć młodemu chłopcu, ale i krzyżujący się z nim krąg tra
dycji wiejskich i robotniczych, wzbogacają
cy nadrzędny układ narodowościowy. Zwró
ci też uwagę na tra d ycyjn y tutaj model inspiracji twórczej - barwny świat baśni, k a le n d a rz y i ż y w o tó w ś w ię ty c h . A le i literatury jarmarcznej - od stuleci sprze
daw anej przez przyg o d n ych h andlarzy przed kościołami, a w większych miejsco
wościach - w księgarniach. To także cha
rakterystyczny rys kultury literackiej Ślą
ska. I niezwykle trwały. Stąd nawykowe niemal skojarzenia z podobnym kanonem lektur występującym w odległych czasach,
f heSm i/te /Aiftlro i męht oirąt^m Jąi mmę
f t o j t ] -B u ty ! gsttl& O tfiŁ fft y 'M Me
Rys. A. Fonfara
gdy nowy model literatury próbował tworzyć Józef Lompa, ów „patriarcha piśmiennictwa polskiego na Śląsku” , pisząc baśnie i „po
w iastki dla ludu pospolitego", czytywane również przez Gustawa Morcinka.
Nic więc dziwnego, że bodaj pierwszy utwór napisany przez niego odwoływał się do tego właśnie nurtu literackiego i nosił tytuł „Skarby w zawalisku, czyli urodzony w czepku”.
Jednak już wówczas w latach edukacji szkolnej i wyczerpującej pracy w kopalni
„młody czciciel panien helikońskich” sięgnie po inne już lektury: Oko prorokaW ładysła
wa Łozińskiego, Pożary i zgliszcza Marii Rodziewiczówny, Starą baśńJózefa Igna
cego Kraszewskiego, Sienkiewiczowskich Krzyżakówi Quo Vadis.Czytać też będzie Wieczory p o d lipąLucjana Siemieńskiego, które w poprzednim stuleciu inspirowały Józefa Lompę. W tedy też ujawni się inna pasja Pana Gustawa: teatr, której wierny będzie przez wiele lat.
Z pewnością pierwszy w yrazisty prze
łom w zamiłowaniach literackich Morcinka należy łączyć z pobytem w sem inarium nauczycielskim, kiedy to silnie - jak sam przyznaje - oddziałała nań postać Tade
usza Malickiego, ale i twórczość pisarzy:
Stefana Żerom skiego, W ładysława Rey
monta, W ładysław a Orkana. Przejm uje wręcz stylistykę młodopolską, którą porzu
ci pod w p ływ e m Z o fii K o ssa k d o p iero w końcu lat dwudziestych.
Pierwsza wojna światowa zmieniła życie przyszłego pisarza. Uczestniczy w walkach pod Olkuszem i Wolbromiem. Ranny, leczy się w Wiedniu, by po powrocie aktywnie włą
czyć się w wir cieszyńskiej konspiracji niepod
ległościowej, z całym przekonaniem opowia
dając się za Polską. Z tym okresem łączy się też pierwsza publikacja Gustawa Morcinka Wspomnienia z przewrotu w listopadzie 1918 6
roku ogłoszona w „Dzienniku Cieszyńskim”.
Brał też udział jako ochotnik w wojnie 1920 roku. Potem już tylko praca pedagogiczna w skoczowskiej szkole. I nowe publikacje.
Głównie artykuły, z których historycy wyróż- niająjeden, zamieszczony w „Miesięczniku Pe
dagogicznym” w 1925 roku, a zatytułowany W obronie współczesnej literatury dla dzieci i młodzieży. Właśnie tam opublikowana zo
stała apologia baśni, która przecież - pisał - „rozwija w dziecku poczucie piękna, ładu i fantazji”. To manifest twórczy pisarza, ale i zapowiedź jego konkretyzacji.
Przełom lat dwudziestych i trzydziestych przyniósł dalsze ważne zmiany: debiut książ
ko w y : S e rc e za fa m ą , u c z e s tn ic tw o w pracach zespołu „Zarania Ś ląskiego”, wreszcie nagrodę w Śląskim Konkursie Li
terackim za powieść Wyrąbany chodnik,któ
ra stała się ogólnopolską rewelacją. Dostrze
gli ją i krytycy, skoro w kwietniu 1932 roku w „Kulturze" ukazała się w rzeczy samej przychylna recenzja Stefana Kołaczkowskie
go. „W Morcinku - pisał - zjawił się wresz
cie ten oczekiwany pisarz. Ci, którzy pragnęli ujrzeć „kwiat pracy”, psychikę robotnika nie deformowaną przez prądy i metody literac
kie muszą uznać w Morcinku i zwycięzcę, i przewodnika”.
W tym też czasie ukazuje się kolejny zbiór nowel o tem atyce górniczej: Chleb na kamieniuoraz wcale bogaty ciąg opowia
dań, szkiców i powieści dla dzieci, w yda
w any niemal do w ybuchu wojny. S ą to:
N arodziny serca, Gw iazdy w studni, Ł y s e k z p o k ła d u Id y, L u d z ie są d o b rz y, Uśmiech na drodze.To jedne z najlepszych książek, jakie adresowane były do najmłod
szych. I właśnie dzięki nim Gustaw Morci
n e k ma z a p e w n io n e trw a łe m ie js c e w dziejach literatury dla dzieci i młodzieży.
Z pewnością do utrwalenia tej pozycji przy
czyniły się niezwykłe walory, takie jak: atrak
cyjna fabuła, bogactwo językowe, wresz
cie preferowane wartości etyczne.
Nie są to czcze słowa. Owo „rozwija
nie poczucia piękna, ładu i fantazji” znala
zło praktyczne zastosowanie w twórczości w ielkiego pisarza.
Spróbujmy podpatrzyć warsztat bajko
pisarski Gustawa Morcinka. Niech przed
miotem naszych rozważań stanie się je d na z piękniejszych opowieści o powstaniu Skoczowa.
Czytając to podanie historyk literatury musi zwrócić uwagę na niezwykłą konstruk
cję w budowaniu świata wewnętrznego utwo
ru, zasadzającą się na precyzji kompozycyj
nej, d o s to je ń s tw ie fa k tó w i w y ra z is te j hierarchii ważności. Ale i na zderzeniu uni
w ersalizm u z rodzim ością, a w ięc tym i aspektami wszelkiej wypowiedzi, które na
dają im sens artystyczny, ponadjednostko- wy, literacki. Doskonale to widać wówczas,
oczowskie
%
Jbgendy /
Katowice 2001
gdy próbujemy prześledzić budowę owego tekstu: od introdukcji, wstępu, po uogólnia
jącą puentę: „I na tym kończy się przedziw
na historia o powstaniu Skoczowa”.
Opowieść rozpoczyna się od określe
nia lokalizacji, topografii miejsca: topogra
fii dalszej (droga Skoczów-Cieszyn), bliż
szej (droga - las - wzgórze) i najbliższej (las porastający Piekiełko - rzeczka Błęd
nica i głęboki jar). Autor nie pozostaje je d nak na poziomie określeń identyfikujących miejsce. Opis owego „głębokiego ja ru ” zo
staje wzmocniony określeniami temporal- nymi: teraz - straszy, dawniej - powiesił się stary Szweda. I odautorska konkluzja: „być może". Ten niekonwencjonalny wstęp po
zwala nie tylko wzbogacić rutynowy spo
sób budowania introdukcji, ale też poprzez łączenie przeszłości z te ra ź n ie js z o ś c ią uatrakcyjnić i ukonkretnić opowieść.
To pierwszy poziom kompozycji dzieła.
Drugi poziom konstrukcyjny stanowi świat ludzi. Dodajmy od ra z u -z ły c h . Ludzi etycz
nie naznaczonych. Ludzi znających magię.
I znów konkluzja: „byli czarownikami” - „ b y li grzesznikami”. W prowadzony więc został element oceny etycznej bohaterów, wyraź
nego naznaczenia zbiorowości mieszkań
ców Piekiełka.
Ale w owym dialogu między uniwersa
lizmem a rodzim ością zaskakuje swoiste naznaczenie mieszkańców Piekiełka. Cza
rownicy, grzesznicy, ludzie źli m ów ią gwa
rą. Gwara staje się w ięc wyróżnikiem miej
sca i ludzi go zamieszkujących. Nadana jej w ięc została funkcja informacyjna o zbio
rowości, ale i jej ocena. To kolejny poziom rysowanego systemu antropologicznego, jaki wyznacza horyzontalny układ topogra- ficzno-temporalny. Krąg mieszkańców Pie
kiełka. Kontrastuje z nim postać pustelnika
„m ęża zacnego i m ądrego", który widzi i ostrzega. Pustelnika o wyraźnie biblijnej
proweniencji. Równoważy on świat czarow
ników. Co ważniejsze. W yróżnikiem dlań staje się język. Dodajmy: literacki. Pośred
nikiem między sferą zła (mieszkańcy Pie
kiełka) i dobra (pustelnik) je st Stazyjka, córka wdowy wyrzuconej przez burmistrza i sama przezeń wygnana. Dopatrzyć się tu można kreacji wyraźnie stylizowanej, koja
rzonej z c a łą b o g a tą tra d ycją hagiogra- ficzną, chociażby z Legendą o św. Aleksym.
Zresztą związków z przebogatą symboliką kultury śródziemnomorskiej jest tu o wiele więcej. To pies, symbol wierności stale uka
zywany obok bohatera, ja k w grafice A l
brechta Durera, choćby w Rycerzu, Śmier
ci i Diable z 1512 roku. Do tego też kręgu tradycji należy ginące miasto, podróż bo
haterów i założenie nowego miasta. W ten sposób powtarzany jest schemat podania etnogenetycznego, funkcjonującego w ca
łej europejskiej kulturze i to od najstarszych przekazów uzasa d n ia ją cych pow stanie narodów, państw, miast, po czasy nam bli
skie. W ystarczy porównać opowieść o po
wstaniu Skoczowa z klasycznym modelem podania etnogenetycznego, składającego się ze stałych i niezmiennych wątków, ta
kich jak:
- określenie praojczyzny (Piekiełko), - przyczyny w yjścia (zniszczenie mia
sta),
- przybycie na ziemie niezamieszkałe (okolice rzeki W isły),
- założenie stolicy (rozmowa z królem utopców i akt spisania umowy),
- kreacja wieku złotego (symbolizowa
na przez długą brodę pustelnika, pięknie
nie Stazyjki i leciwy sen psa),
- koniec złotego wieku - po śmierci założyciela. Tego oczywiście w podaniu Morcinkowym brak.
Ale też ważnym fragmentem podania etnogenetycznego staje się etymologiczny 8
wywód nazwy od... no, właśnie. W klasycz
nym podaniu od wodza - eponima. Lechia - od Lecha, Kraków od Kraka, Wandale od Wandy. W opowieści Morcinkowej nastąpiło powiązanie Skoczowa z tradycją krakowską, podaniami małopolskimi o proweniencji Ka
dłubkowej, np. o Wandzie, co nie chciała Niemca. To tutaj uciekając przed Rydygierem Wanda rzuca się do Wisły. Tutaj skacze.
Stąd i nazwa miasta - Skoczów. Być może nieświadomie Morcinek przywołał jeszcze jeden mit kulturowy dawnej Polski i całego chrześcijaństwa: translatio imperii, przeno
szenia centrum z jednej, dawnej stolicy do miejsca nowego. Szczęśliwego. To zaledwie garść skojarzeń historyka kultury.
Czytając jedno tylko podanie dostrzec można niezwykłe bogactwo asocjacji i wręcz genialną umiejętność przetwarzania różnych przecież pokładów tradycji: kulturowej, lite
rackiej, estetycznej. Tę chw alebną umiejęt
ność nazwałbym erudycją antykwaryczną przejmowaną z różnych źródeł, ale twórczo przekształcaną i zderzanąz rzeczywistością lokalną, precyzyjnie dookreślaną. Uderza też swoista migotliwość genologiczna, łącząca w je d n ą spójną całość rozmaite gatunki, dzieła, znaki i symbole kulturowe. A przy tym wszystkim uderza precyzyjna kompozycja wywodząca się nie tyle z owych sławnych układów rozkwitających, którymi z takim mistrzostwem posługiwał się Tadeusz Pei
per, ile konstrukcji szkatułkowych, tak waż
nych dla przekazów baśniowych. Wreszcie niepodważalnym atutem opowieści Morcin- kowych jest oryginalność i kunsztowność form językowych.
Całość opowieści jest jednak podpo
rządkowana rygorystycznie przestrzeganej
antynomii dobra i zła. S ą to odrębne i nie
przekraczalne dziedziny ludzkich poczynań.
Nic w ięc dziwnego, że owa apologia baśni z 1925 roku w przyszłości wzbogaco
na o doświadczenia pisarskie związane z po
daniem, legendą i baśniąstanie się znakiem rozpoznawalnym całej twórczości Gustawa Morcinka, ale i swoistym naznaczeniem.
W powszechnej świadomości Gustaw Morcinek pozostał bowiem na zawsze twór
cą regionalnym obarczonym na dodatek styg- matem politycznego konformizmu. To „ścieżki mylne”, jak pisał Jan Kochanowski.
Owe pisarskie pasje oraz wyobraźnia baśniowego i miłującego optymizmu w y
znaczają Mu inną zupełnie rolę niż ta, ja ką wskazywali nasi poprzednicy. Swoimi do
konaniam i twórczym i łam ał schematyzm literacki Polski drugiej połowy minionego stulecia. Dostrzegał, dow artościowyw ał, podnosił do godności wysokiej estetyki re
gionalizm, tożsam ość kulturową miejsca, którą współtworzyły: i legendy, i pokłady tra
dycji literackiej, i kult ciężkiej pracy fizycz
nej, i solidaryzm grupowy, i niezachwiane wartości etyczne. Świat Gustawa Morcin
ka budowany jest na werystycznie lokali
zowanym miejscu, ukazywanym w wymia
rze uniwersalnym, filozoficznym, głęboko humanistycznym.
Jest to w ięc świat marzeń, ulotnych spotkań z przeszłością i oryginalnych sko
jarzeń. Świat osadzony w małej ojczyźnie
„żabiego kraju” , jakże urokliwego a profa
nom niedostępnego.
G. Morcinek: O zapadniętym mieście Pie
kiełku, [w:] Skoczowskie legendy, Katowice 2001, s. 17-24.
Jolanta Szczęśniak
WAKACJE WEDŁUG DOKTORA KORCZAKA
Wakacje, ten najpiękniejszy czas roku kalendarzowego w życiu młodego człowie
ka, są czasem magicznym. Łączą się z nim marzenia o w ielkiej przygodzie, niezwy
kłych, bohaterskich czynach i szczęściu.
Marzenia te pozwalają, chociaż na krótki moment, zmienić istniejący ład, zajm owa
ne miejsce w rzeczywistości. W łaśnie dla
tego tak często wakacje stawały się obiek
tem zainteresowania pisarzy, szczególnie dotyczy to autorów literatury adresowanej do dzieci i młodzieży. Pisał o nich: i Kornel Makuszyński, i Adam Bahdaj, wspominał Edmund Niziurski, i Zbigniew Nienacki. Na
zwiska można by mnożyć. Różnorodnie także traktuje się ten temat. Czasami ak
cja całego utw oru w yn ika z za is tn ia łe j w czasie wakacji sytuacji, a czasem to tyl
ko epizod w prezentowanych losach boha
tera. Niezależnie od tego wakacje pełnią rolę szczególną, ponieważ pozw alają na prezentację takich cech bohatera, które w codziennym życiu nie mogłyby się uwi
docznić.
M otyw w akacji w yko rzystyw a ł rów nież w swych utworach Janusz Korczak.
Traktował go rozmaicie: począwszy od krót
kich uwag na ich temat, poprzez prezenta
cję uczuć młodego bohatera, aż do pełne
go opisu inności prezentowanego świata.
Każda z tych sytuacji służyła pisarzowi do wyrażenia wiedzy o zupełnie odmiennych problemach. Zawsze jednak jest to praw
dziwe życie bohatera dziecięcego, który do
świadcza w czasie wakacji czegoś zupeł
nie niezwykłego.
Całkowicie marginalnie zostają w aka
cje potraktowane w napisanej w 1924 roku
powieści Bankructwo m ałego Dżeka. Jej bohater przeżywa swoje przygody w szko
le, a jednak wakacje spełniają w ażnąfunk- cję w utworze. Ten czas beztroskiego w y
poczynku i ucieczki od codziennych zajęć spędza Dżek w inny sposób. Na krótko przed końcem roku szkolnego jego „koope
ratywa” bankrutuje, ponieważ skradzione zostają, zakupione na raty, dwa rowery.
Sam czuje się za to odpowiedzialny, cho
ciaż to nie on ponosi winę za kradzież. Dla
tego postanawia, że odpracuje dług zacią
gnięty u mister Faya. Pomimo, iż w czasie wycieczki pada kusząca propozycja ze stro
ny Nelly, aby razem spędzić wakacje, to jednak nasz bohater uważa, że ważniejsze s ą z o b o w ią z a n ia . J e g o d o ro s ło ś ć i odpowiedzialność daleko wykraczają poza dziecięcy stereotyp. S ą one konsekwencją całej dotychczasowej postawy chłopca, dla którego najw ażniejszą s p ra w ą stało się działanie na rzecz klasy i jej oczekiwań. W i
dzimy dziecko, które wszystkie swoje czy
ny podporządkowuje wyższej idei. Czas wa
kacji dla ch ło p ca to o kre s ko rzysta n ia z bogatego dośw iadczenia m ister Tafta, pobierania dodatkowych nauk, które dale
ko odbiegają od wiedzy szkolnej. Dowia
duje się, jak funkcjonuje bank, dlaczego jest to instytucja tak ważna, do czego służą w państwie podatki i kim jest minister finan
sów. Czas wakacji dla Dżeka Fultona to także czas nowych pomysłów, z których jeden znajduje wyraz w memoriale do owe
go ministra finansów.
Ten s w o isty o b ra z tw o rz y K orczak przede wszystkim po to, aby pokazać czy
telnikow i, że najw ażniejszą spraw ą je st dążenie do realizacji pragnień i marzeń. Dla Dżeka wolne od szkoły dni nie są ważne dlatego, że może je poświęcić na zabawę, (zresztą tej nigdy nie oddawał się całkowi
cie), ale dlatego, że stanow ią one kolejny 10
etap w jego życiowej wędrówce. Brakuje, co prawda, w powieści radości wakacyjnej sw obody, ale przecież bohater tego nie żałuje, co więcej, nawet najbardziej psot
ny z kolegów Dżeka - Fil - także dojrze
w a i rozpoczyna pracę jako goniec. Zwy
cię ża o d p o w ie d z ia ln o ś ć ch ło p ców , ich wyraźnie skrystalizowana postawa życio
wa. Trzeba pamiętać, że obraz ten w ym u
szony został w pewnym sensie wyraźnym dydaktyzmem, któremu pisarz podporząd
kował swoje utwory. Stworzony obraz sta
nowi wskazówkę dla czytelnika, mówiącą, że nawet czas wakacji należy spożytkować na działania, które rozwinąintelekt, wiedzę i ugruntują postawę wobec świata. Nie moż
na czasu marnować, ponieważ on nigdy nie wraca. Nie można także odzyskać żadnej z minionych chwil, koniecznie trzeba zatem uczyć się zawsze i wszędzie. I niekonie
cznie do tego celu m usi słu ż y ć szkoła oraz podręcznik.
Zupełnie inny obraz stw orzył pisarz w powieści, napisanej w formie pamiętnika dojrzewającego chłopca Spowiedź motyla.
Ten w czesny utw ór Korczaka je st próbą odtw orzenia w szystkiego tego, co może czuć m łody człowiek, gdy wkracza w do
rosłość. Obejmuje on dwóch lat i kilku ty
godni. Pamiętnik chłopca rozpoczyna się od bardzo ważnego zapisu. Widzimy, że
Rys. T. Borowski
chęć prowadzenia własnych notatek na te
mat rzeczywistości je st w ynikiem dwóch is to tn y c h w ży c iu b o h a te ra w yd a rze ń - pierwszej miłości do Zosi i śmierci naj
droższej Babci. Staje w ięc w obliczu dwóch najważniejszych tajem nic życia ludzkiego - p ra g n ie n ie m is tn ie n ia d ru g ie j osoby i k o n ie c z n o ś c ią o d e jś c ia ze ś w ia ta . W kolejnych zapisach widzimy, ja k te dwa uczucia walczą w nim i w takim właśnie sta
nie ducha bohater rozpoczyna w wakacje.
Nie są one radosnym przerywnikiem roku szkolnego, lecz niosą w sobie gorycz roz
terek egzystencjalnych. N iezaspokojone pragnienia zdominowały myśli chłopca. Po
trzeba miłości i bycia z kochaną osobą była straszliwym ciężarem. Bardzo często okres wakacji je st czasem rodzenia się pierw
szych uczuć, które spotęgowane zostają brakiem obowiązków i odm ienną sytuacją.
Taki stan odtwarzają zapiski bohatera, da
to w a n e na ko n ie c czerw ca oraz lipiec i sierpień. Opisuje on straszliwe męki nie
spełnionej miłości, o której wie coraz wię
cej osób i w swej głupocie, rani boleśnie bohatera żartem lub gorzką uwagą. W ten sposób znienawidził on w łasną siostrę, po
nieważ dokonała czynu wręcz świętokrad
czego - wypowiedziała własne zdanie. S ąw tym uwikłaniu także chwile jaśniejsze, na przykład wizyta „u nich”. W głowie zakocha
nego młodzieńca zaczynają się mieszać marzenia z rzeczywistością i nie wie on już, co jest prawdą, a co tylko wytworem jego w yo b ra ź n i. Boli go ta kże to, że przed wszystkimi musi ten swój stan ukrywać. Nie jest to jednak uczucie płoche, a bohatera nie można nazw ać niedojrzałym dziec
kiem . O głębi je g o odczuw ania św iata świadczą najlepiej spostrzeżenia poczynio
ne w czasie wycieczki do W ilanowa. Praw
dziwie odczuwa on problem przemijania, co
koresponduje z wcześniejszymi uwagami na tem at śmierci.
Kolejne wakacje przynoszą bohatero
wi następne doświadczenia, równie bole
sne i przykre. Co prawda, uczucie do Zosi samo wygasło, tak ja k większość miłości wakacyjnych, ale odcisnęło na bohaterze niezatarte piętno. Gdy poznaje kolejną pan
nę, dostrzega w niej łudzące podobieństwo do pierwszej. I chociaż Satanella, bo tak nazywa bohater sw ą k o le jn ą wybrankę, w rze c z y w is to ś c i za p e w ne nie ma nic wspólnego z poważną Zosią. Nie potrafi jej zaakceptow ać taką, ja k ą je st naprawdę.
Chce, aby była kopią poprzedniczki, dlate
go szybko przychodzi rozczarowanie. Po
czątkowa idylla staje się dramatem, ponie
waż Satanella urządza sobie tak zwane
„sezonowe m iłości” , a nasz bohater nie chce być w żadnym wypadku tym rezerwo
w ym . P o z o s ta ją mu w z a m ia n ksią żki oraz marzenia. Te doświadczenia powodują pewną przedwczesną dojrzałość bohatera, który rozpoczyna obserwować świat z boku.
Dostrzega ulotność wakacyjnych flirtów, krytycznie odnosi się do postaw nieetycz
nych. Boleśnie ocenia wakacje jako czas częściowo stracony, który mógłby wykorzy
stać inaczej. Sam nie dostrzega, że każde doświadczenie, nawet to z pozoru najbłah
sze, uczy świata i ludzi.
Kolejny rok to następne doświadcze
nia oraz dalsze kształtowanie charakteru.
Wydaje się, że dokonane później spostrze
żenia stają się hasłem życia człowieka mą
drego, głęboko czującego. „Błogosław ię lu d z k o ś ć w je j d ą ż e n iu do id e a łu ” 1.
W słowach tych mieści się cała głębia mło
dzieńczej ufności w obeć św iata i w iary w c z ło w ie k a . C h o c ia ż p rz e d ka żd ym w życiu piętrzą się różnego rodzaju prze
szkody, to przecież łatwiej je pokonywać, gdy się tę wiarę posiada. Powieść kończy
się w chwili, gdy nasz bohater zyskuje praw
dziwego przyjaciela i przestaje być samot
ny. Ten proces dojrzewania jest całkowicie re a listyczn ym obrazem rze czyw isto ści.
Koniecznym etapem jest także miłość, ta pierwsza, gorąca, i te smutne, bo niespeł
n io n e i z w o d n ic z e . W a k a c je to czas, w którym młodzieniec uczy się, jakie rela
cje panują między ludźmi, poznaje dobro i zło. Znowu mam y do czynienia z cza
sem, w którym gromadzi się wiedzę. Nie jest to, co prawda, poznawanie struktur ban
kowych, ja k to miało miejsce w wypadku Dżeka, ale określenie siebie wobec św ia
ta, a dokonywanie tego procesu jest bez
sprzecznie trudniejszym zadaniem.
Zupełnie inaczej potraktowany został motyw wakacji w powieści Kajtuś Czaro
dziej. Bohater, dzięki swym możliwościom c z a ro d z ie js k im , u rz ą d z a s o b ie w a k a -
Rys. T. Borowski 12
cje. Ucieka w ięc z Warszawy, w sytuacji, gdy jego pałac na wyspie zostaje zniszczo
ny. Spokój odnajduje w domu Zosi, traktu
ją c go ja k cichą przystań, gdzie można od
począć po pełnej trudów podróży. Tam też ukrywa swój skarb. Kolejne etapy podróży początkowo go bawią, potem fascynują, wreszcie męczą, a kiedy pojawia się tęsk
nota za Warszawą i domem rodzinnym, tra
c ą swój urok. K ajtuś w o li być zw ykłym chłopcem okrętowym, który usługuje pasa
żerom, żeby tylko móc powrócić do War
szawy. Kiedy staje przed drzwiami własnej klasy i widzi stworzonego przez siebie so
bowtóra, wreszcie rozumie, że w poszuki
waniu bogactwa, sławy i uznania zagubił gdzieś siebie samego. Długie wakacje, któ
re zaspokoiły wszystkie jego pragnienia, nie przyniosły jednak szczęścia. Kajtuś zrozu
miał tę prawdę po czasie. Jego doświad
czenia były smutne, i okupione bólem. Chło
p ie c c h c ia ł b y ć kim ś w y ją tk o w y m , poszukiwał dla siebie innego miejsca niż to, które zostało mu wyznaczone miejscem urodzenia. Samowolne wakacje udowod
niły mu jednak, że przekraczanie norm w y
znaczonych przez społeczność nie daje szczęścia, ponieważ grozi konfliktem nie tylko z samym sobą, ale także z całym spo
łeczeństw em . W łaśnie w tym elem encie powieści kryje się najważniejsze przesła
nie dydaktyczne - można mieć różne ma
rzenia, dążyć do ich realizacji z uporem i wy
trwałością, ale nie wolno zapominać, że są granice, których nie w olno przekraczać.
A o tym właśnie zapom niał Kajtuś. Poja
w ia ją cy się w pow ieści dziadek, dający chłopcu kubek wina, je s t sym bolem zła, którem u bardzo łatw o ulec, szczególnie w ów czas, gdy się je s t m łodym i niedo
św ia d c z o n y m , a nęci p rz y g o d a s ła w a i bogactwo. W konsekwencji Kajtuś zwy
cięża, a je st to wygrana z sam ym sobą,
z ciemnymi stronam i własnego charakte
ru w im ię w ie lk ic h id e a łó w lu d zko ści.
W historii Kajtusia najważniejszą rolę od
grywa przygoda. Polega ona na przekra
czaniu granic codzienności i osiąganiu nie
zw ykłości.2 A b y mogła zaistnieć, muszą zostać spełnione pewne warunki, przede wszystkim odm ienność od życia codzien
nego. Tę sw obodę daje Kajtusiowi jego c z a ro d z ie js k a m oc. S y tu a c ja K a jtu sia w pew nym stopniu przypom ina historię Robinsona Crusoe. Obaj uciekają z domu w poszukiwaniu bliżej nieokreślonych war
tości, w ciągu dośw iadczanych przygód ucząsię też, że to, co pozostawili, jest w rze
czywistości najważniejsze.
Późniejsze powieści Janusza Korcza
ka charakteryzują wyraźne elem enty dy
daktyzmu. Młody czytelnik otrzymuje ma
te ria ł, k tó ry p o b u d z a go do m yśle n ia i analizowania. W yznaczają mu także wła
ściwy kierunek. W akacje w tych utworach nie są pogodne. S ą kolejnym etapem we
wnętrznego kształtow ania młodego czło
wieka, poniew aż dostarczają nowych do
znań i budzą nieznane do tej pory emocje.
Inny charakter m ają dwa cykle opowiadań kolonijnych Mośki, Jośki i Sruie oraz Józki, Jaśki i Franki. Powstały jako w ynik osobi
stych dośw iadczeń pisarza po jego poby
cie w charakterze w ychow aw cy na kolo
niach letnich w Michałówce i Wilhelmówce.
S ą próbą odtw orzenia rzeczywistego kli
matu kolonii letnich, ukazująśw iat dziecię
cych zabaw, radości, ale także kłopotów trosk i tęsknoty.
Opowiadania te są zapisem dziwnych, niecodziennych a równocześnie wspania
łych chwil w życiu dzieci pochodzących ze środowiska biedoty warszawskiej. Już od pierwszego momentu, od zbiórki, widzimy narastające podniecenie. W akacje są bo
wiem oderwaniem się od normalnego ży
cia, od biedy i kłopotów domowych. W ięk
szość dzieci pozostawia za sobą przykre doświadczenia, wynikające bądź z niewłaś
ciwych stosunków domowych, bądź z nędzy domu rodzinnego, czasem z podziału na
rodowościowego wewnątrz społeczeństwa.
Dlatego letnie kolonie s ta ją się sw oistą Arkadią, krainą, gdzie nie ma głodu, nie trzeba się obawiać zimna i poniewierki.
Los dziecka jest bardzo podobny do szukającego sw ego m iejsca w św iecie wiecznego wędrowca. Proces dojrzewania to nic innego ja k określanie samego siebie względem społeczeństwa, jego wymagań i oczekiwań. Trudno jest im sprostać, nie tracąc po drodze własnej indywidualności.
To także próba zachowania czegoś niezwy
kłego, przedłużenia chwil radości i zabawy;
to symboliczna ucieczka przed złym św ia
tem dużego miasta. W idzimy w tekście wy-
Rys. T. Borowski 14
raźną idealizację wsi. Korczak przedstawia ją ja k o jedyne środowisko w pełni przychyl
ne dziecku. W łaśnie tam może ono rozwi
nąć sw oje zdolności, nauczyć się życia w grupie, a także przyspieszyć własny roz
wój intelektualny. Ma prawo bawić się i tym właśnie zabawom poświęca pisarz najwię
cej miejsca w utworach. Odtwarza specy
ficzny folklor dziecięcej gry i zabawy; na
śladowanie zachowania dorosłych; teksty piosenek oraz wyliczanek.
Kolonie nie sąjednak tylko czasem wy
poczynku i zabawy, bowiem uczestniczące w nich dzieci ciągle uczą się czegoś nowe
go. Pierwszym podstawowym etapem ich edukacji jest umiejętność współżycia w gru
pie. Pomaga w tym zadaniu organizacja ży
cia kolonijnego, na przykład sąd koleżeński, który rozpatruje wnoszone przeciwko niezdy
scyplinowanym chłopcom skargi. Sprawy najczęściej kończą się przebaczeniem, ale już sam fakt analizowania i oceny zachowa
nia innych oraz podejmowanie decyzji jest dla dziecka pewnego rodzaju karą. Podobną funkcję spełniają wystawiane w końcu każ
dego tygodnia oceny ze sprawowania, po
nieważ dziecko musi samo siebie ocenić.
K o n ie c z n a je s t a k c e p ta c ja g ru p y i wychowawcy. Innąform ę edukacji stanowi budowanie małej społeczności dziecięcej - osady szałasów Miłosna i Łysa Góra. Plan pobytu na kolonii jest tak ułożony, aby każ
de dziecko mogło się w jakiś sposób zapre
zentować, a także sprawdzić. Dotyczy to nawet dzieci chorych i niepełnosprawnych.
Organizacja społeczności bardziej przypo
mina wielką rodzinę, w której funkcję rodzi
ców pełniąwychowawcy, niż rzeczywistą ko
lonię letnią.
Od dzieci wymaga się przestrzegania określonych zasad. I to jest kolejny element e dukacji w a ka cyjn e j. W jednym z o p o w iadań zaw artym w tom ie Józki, Ja śki
i F ra n ki opisana została historia trzech chłopców, którzy nie chcieli i nie potrafili się dostosować do wymagań grupy. Istotą za
łożenia wychowawczego jest to, że kolonia poprawi niesfornych, nauczy ich porząd
ku. I tak rzeczywiście stało się w wypadku trzech chłopców. Funkcjonowanie w grupie jest skutecznym lekiem na m iejską depra
wację.
W akacje to jednak nie tylko czas edu
kacji i przygotowania do życia w grupie, ale również okres swobody. Mośki, Jośki i Srule prezentują wiele takich właśnie spontanicz
nych zachowań dziecięcych. Najważniej
szym jest jednak opis wojny, którą rozgry
w a się tra d y c y jn ie w c z a s ie k a ż d e g o turnusu. Chłopcy długo przygotowują się do tych działań, nie szczędzą sił, nawet bar
dzo ciężko pracują, aby tylko fortyfikacje okazały się nie do zdobycia. Potem rozgry
wa się bitwa, w której każdy uczestnik ma
Rys. K. Gintowt
Rys. K. Gintowt
swoje wyznaczone miejsce. Obow iązują jednak pewne stałe zasady, których nie wol
no łamać. Pozwalają one na bezpieczne i honorowe prowadzenie działań w ojen
nych. Trzeba pamiętać, że wojny dawne miały charakter ludyczny3 i dlatego stały się je d n ą z u lu b io n y c h z a b a w c h ło p c ó w w różnym wieku.
Nie można jednak zapominać, że wa
kacje m ogą okazać się czasem smutku i cierpienia. P isarz pokazał to dobitnie w Spowiedzi motyla. Dzieci cierpią z przy
czyn całkowicie prozaicznych - oderwanie od domu powoduje tęsknotę, której nie są w stanie ukoić najbardziej wymyślne zaba
wy.
Korczakowski obraz wakacji odbiega całkowicie od współczesnych wyobrażeń i praktyk. Pisarz kładł wielki nacisk na moż
liwości kształcenia się oraz doskonalenia własnej osobowości. Wakacje stanowiły tyl-
ko jeden z etapów w życiu młodego czło
wieka, który także należało całkowicie w y
korzystać edukacyjnie. Z powieści emanuje głębokie przekonanie, że czło w ie k je s t z gruntu dobry i poprzez samokształcenie może osiągnąć doskonałość. W akacje to czas swobody, ale również zwiększonego wysiłku. Obraz ten odbiega całkowicie od b eztroskich w ize ru n kó w kreślonych we współczesnej literaturze dziecięcej i młodzie
żowej. Pamiętać jednak trzeba, że i tamten model wakacji odszedł już prawie zupełnie w zapomnienie. Może warto zatem powró
cić do zapomnianych powieści i opowiadań Korczaka po to, by raz jeszcze uświadomić sobie, jak wielkiej zmianie uległ świat, w któ
rym żyjemy i my sami razem z nim. Przecież wakacje nie muszą być wyłącznie pogonią za nowością i przygodami.
Rys. T. Borowski 16
1 J. Korczak: Wybór pism. T. 2. Warszawa 1958, s. 129.
2 Por. Kolbuszewski: Dziecko w górach,
„Wierchy”, nr 49, 1980.
3 Szerzej na ten temat; J. Huizinga: Homo ludens; Zabawa jako źródło kultury, Warszawa 1985, s. 131-154.
Agnieszka Żok-Soroczyńska
ŚWIAT PRZEDSTAWIONY W POEZJI STANISŁAWA GROCHOWIAKA
Mija właśnie trzydzieści lat od pierw
szego wydania tomiku wierszy dla dzieci S ta n is ła w a G ro c h o w ia k a pt. To b y ło g dzieś1. Zmarły w 1976 roku artysta, nie
wiele utworów poświęcił najmłodszym od
biorcom. Dorobek ów pomieszczony został zaledwie w dwóch zbiorkach2: w ym ienio
nym wcześniej To było gdzieś3i kolejnym zatytułowanym Biały bażant4,który ukazał się ju ż po jego śmierci. C harakter utwo
rów w nich zawartych autorzy Słownika li
teratury dziecięcej i m ło d zie żo w e jokreślili jako „wiersze [...] subtelne w obrazowaniu i języku. Nieregularne w formie, tw orzą «li- rykę obrazków» lub «poetyckich malowa- nek», o motywach zaczerpniętych z baśni”6.
Twórczość poety przeznaczoną dla dzieci, jak i tę, której adresatami byli dorośli od
biorcy, znamionowały liczne malarskie od
w ołania7. Motywy zaczerpnięte z dziedziny plastyki stanowiły stały element, pojawia
jący się w wierszowanych utworach Gro
chowiaka. Poeta lubił odwołania do dzieł dawnych mistrzów pędzla, fascynowała go bowiem bogata kolorystyka, którą starał się oddać w wierszach za pom ocą słowa.
Utwory dla dzieci konstruowane były na kształt małych pejzaży. Zawierały one opi
sy fragm entów lasu8, łąki9, chatki leśnicze
go ukrytej w głuszy10, przytulnego pokoju11, wielkiego miasta12, wreszcie barwnej mapy siedzących gołębi lub motyli widzianych z w ysoka13. Grochowiaka fascynow ał za
równo makro, ja k i mikrokosmos — od roz
gwieżdżonego nieba po przycupnięte tuż przy ziemi rabatki kwiatów:
W obserwatorium spojrzenie na Wszechświat,
w Ogrodzie - zaraz obok - gwiazdki bardziej niewinne14.
Poeta był w nikliw ym obserw atorem otaczającego świata i zachęcał do tego czy
telników. W roli przewodnika w idział osobę starszą, ale nie starą. Miała ona według niego być jeszcze na tyle młoda, by nosić w sobie pasję i zachwyt, którą zarażała pod
opiecznych, podobnie jak opisana w je d nym z wierszy opiekunka wycieczki:
Dziewczyna w czerwonym berecie, Świat pokazuje ja k w filmie, Berbecie śledzą go pilnie'5.
Grochowiak nakłaniał również do obser
wacji indywidualnej, czyli takiej, w której dziecko samo stawało się odkrywcą. Poeta to zachęcał, to pouczał, pisząc:
Nie bądź nigdy taką mieszczką, maleńka,
Co świat ogląda z okna pociągu16.
Grochowiak dążył do tego, by obserwa
cja otaczającego świata była nie tylko do
znaniem estetycznym, ale posiadała również walory poznawcze. Chodziło tutaj o edukację historyczną i geograficzną czytelnika oraz kształtowanie za ich pomocą jeszcze więk
szej wrażliwości w odbiorze otoczenia. Po
eta pragnął, by dostrzeżone zostały: „Stare młyny z kołami nad zaschniętą śluzą”17,
„dęby, pod którymi króle niegdysiejsi mru
żyli strudzone powieki”18 i Giewont orzący
„chmury szczytem skalistym”19.
Refleksja nad otaczającym światem miała skłaniać również do pełnych magii marzeń, w których wyobraźnia spełniała rolę „C z a ro d z ie jk i zw y k ły c h rz e c z y ”20.
Przekonanie o cudowności świata widocz
ne je st najpełniej w przełożeniu go na ję zyk poetyckiego obrazowania. Świat po
etycki G rochow iaka to św iat niezwykły, p rz e ja s k ra w io n y w p o s trz e g a n iu barw i odczuwaniu zapachów. To odległa „Kra
ina Czarów”21, najczęściej przedstawiana przez poetę za dnia, w pełnym słońcu. Pi
sał zatem : „W iosną słoneczko idzie po
przez łą ki”22, traktując ów kosmiczny ele
ment przestrzeni jako istotę żyw ą i stosując tym samym zabiegi antropomorfizacyjne.
Słońce było, nie tylko źródłem dziennego światła, ale stanow ić mogło również źró
dło światła odbitego, czyli emanacji nie
których elem entów natury:
Gdy rankiem zmrużę oczy słońce się toczy po niebie i woda oślepia23.
Zwyczajne zjawiska przyrodnicze na
bierały dzięki promieniom słonecznym nie
zwykłości i piękna, tworzyły „słońca archi
tektury - tarcze pajęcze”24, a szczyt górski stawał się „pąsowy od słońca”25. Niekiedy
Rys. M. Sołtyk
poecie, by zbudować metaforę, wystarczało samo solarne podobieństwo, na przykład kolorystyczne: „kaczeńcowe brzdące mają ze słońca ślepia”26. Grochowiaka fascyno
wał każdy rodzaj światła, naturalny blask zorzy polarnej, tworzący aureolę nad bie
gunem27 lub sztuczne światło lamp. One to w ydobywały barwy i lśnienia miasta lub domowych sprzętów po zapadnięciu zm ro
ku. Oświetlony nocą most błyszczał jak roz
wieszona tęcza28, abażur zapalonej lampy tworzył parasol chroniący przed jesienną szarugą29, a wypolerowana powierzchnia dzbanka pryskała światłami30. Blaski owe kojarzone były przez poetę z poczuciem bezpieczeństwa31.
Zjawiska, które powodowały zanikanie światła, zamykały lub znacznie zacieśniały widnokrąg (mgła spowijała okręty „tiulowym szalem”32, słoty „niosąciem nych chmur na
m ioty”33). Inne konotacje zw iązane były z zimowymi zjawiskami atmosferycznymi.
Mróz, który zwyczajowo „zwełnia na okien
kach białe kwiaty”34, spełniał rolę artysty, dekoratora. Zaś niezwykły bałwanek-jubi- ler:
(...)
na drzewach krople
Obraca w klejnoty zimy, szlifowane sople35.
Spowijający, „sukienką podm uchu”36 drżące pod wpływem jego powiewu mal
wy, w iatr stanowił element komunikowania się ze światem zewnętrznym, gdyż przyno
s ił on „z a p a c h y ze ś w ia ta s tr o n ”37.
W naturalnej przestrzeni opisanej przez Grochowiaka można było odnaleźć jej w y
twory, które przywodziły na myśl przedmioty martwe, stworzone przez człowieka. To:
„jaśki niezabudek”38, „łódka liścia”39, „luster
ko rosy”40, cały zaś las przypominał mia
sto, w którym mieszkały zwierzęta41, a łąka stawała się „królewskim salonem ”42. Po
etycki św iat zobrazow any przez artystę zdawał się przypominać w ielką salę zabaw.
. Odpowiednio przetworzone jego elementy spełniały rolę zabawek. Potwierdza to w i
zja poety w wierszu Calineczka43, gdzie ba
wiąca się na łące dziewczynka oddawała się m arzeniom i przem ieniała w postać z baśni Christiana Andersena44. Podobne zabiegi poetyckie za sto so w a n e zostały w przedstawieniu innych mieszkańców cza
rodziejskiej krainy Grochowiaka: odgłosy wydawane przez tupoczącego nocą oswo
jonego jeża sprawiają, że w ydaje się on z kolei rosnąć i ogrom nieć45, krowa sprze
daje dzieciom waniliowe lody46, a trzmiel „na burczącym swym helikopterze motylom się kłania”47.
Do tej niezwykłej krainy wiodła, zda
niem poety, jeszcze inna droga, niż opisa
ne wcześniej marzenia na jawie. Prowa
dziła do niej „złota furtka snu”48, za którą to:
- Białe jaśm iny...
Księżniczka z koszykiem zbiera jeżyny
( . . . )
- Potężny zamek,
Zamknięty na tysiąc tajemniczych klamek,
Przeciwko zlu49.
Rys. M. Sołtyk 18
Przestrzeń opisana przez poetę, za
równo ta nierealna, ja k i realistyczna, to przestrzeń za m kn ię ta „w id n o k re s e m ” 50, ś c ia n a m i d o m u 51, u lic a m i52, o p a ra m i mgły53, m rocznymi cieniam i54, tak podob
na do hortus conclusus55 w ym ienianego przez Jerzego C ieślikow skiego56. Ten za
uw ażony przez badacza57, określony ho
ryzontem „iluzoryczny ogród’’58, dziecięcy raj, odnaleźć można również w twórczości Grochowiaka. Poeta tw ierdził, iż w ystar
czy „trochę mądrzej niż inni popatrzeć”59, by odnaleźć w rzeczach zwyczajnych, któ
re z takim upodobaniem opisywał, świat niezwykły, cudowny, utraconą krainę dzie
ciństwa.
Warto w ięc poetę odczytać na nowo, choćby z uwagi na wym ienione wcześniej walory pisarskie jego poezji, przejawiające się w sposobie kreowania rzeczywistości, ja k również zawarte w tak niewielkim do
robku w a lo ry poznawcze, dzięki którym czytelnik może odkryć na nowo otaczającą go rzeczywistość.
1 S. Grochowiak: To było gdzieś. Warsza
wa 1973.
2 Wierszowane utwory Grochowiaka były w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych często publikowane na łamach czasopism dla dzieci. Zob.: Tenże, Widok. „Świerszczyk" 1975, nr 17, s. 260; tenże, Serio. „Świerszczyk” 1975, nr 17, s. 261; tenże, Ogród botaniczny. „Świersz
czyk” 1975, nr 19, s. 293; tenże, Gagarin.
„Świerszczyk" 1975, nr 29, s. 440; tenże, Życze
nia dla Warszawy. „Świerszczyk” 1976, nr 2, s. 20.
W numerze 44 „Świerszczyka” z 1976 roku uka
zał się biogram artysty wraz z wierszami: Lasy i róże, W nocy bardzo biało, Róża, Babie lato, Serio, opublikowanymi w związku z jego śmier
cią; Zob.: „Świerszczyk” 1976, nr 44, s. 689-691.
3 S. Grochowiak: To było gdzieś...
4 Tenże, Biały bażant. Warszawa 1978.
5 Zob. Słownik literatury dziecięcej i mło
dzieżowej. Red. B. Tylicka, G. Leszczyński.
Wrocław 2002, s. 139.
6 Tamże.
7 O motywach malarskich w utworach Sta
nisława Grochowiaka pisali: Odbiorcy i twórcy 0 plastyce. „Miesięcznik Literacki” 1967, nr 2, 52-56, U. Makowska: Sztuki plastyczne w po
ezji Stanisława Grochowiaka. „Poezja” 1977, nr 2, s. 66-76; E. Starosta: Kontynuacja i opozy
cja. (O funkcjonowaniu tradycji barokowej w li
ryce Stanisława Grochowiaka). „Poezja” 1978, nr 3, s. 253-254; J. Łukasiewicz: Grochowiak 1 obrazy. Wrocław 2002. Z najnowszych opra
cowań dorobku poety należy wymienić publika
cje: Lektury Grochowiaka. Red. T. Mizerkiewicz, A. Stankowska. Poznań 1999; A. Dworniczak:
Stanisław Grochowiak. Poznań 2000.
8 Zob.: S. Grochowiak: Brzeźniak, [w:] To było gdzieś..., s. 13; tenże, Kulig, [w:] Biały ba
żant, s. 23.
9 Zob.: Tenże, Calineczka, [w:] To było gdzieś..., s. 14; Wyliczanka, s. 25.
10Tenże, Leśniczówka, [w:] Biały bażant..., s. 22.
11 Por.: Tenże, Na słotę, s. 18; tenże, Maj, To było gdzieś..., s. 8.
12 Tenże, Wycieczka, [w:] Biały bażant..., s. 37.
13 Tenże, Życzenia dla Warszawy, s. 33.
14 Tenże, Ogród botaniczny, s. 35.
15Tenże, Wycieczka...
16 Tenże, Widok, [w:] Biały bażant... s. 11.
17 Tenże, Królewna przeszłość, s. 7.
18 Tamże.
19 Tenże, Żart, s. 15.
20 Tenże, Telewizor, s. 14.
21 Tenże, Róża, To było gdzieś..., s. 22.
22 Tenże, Motyle, s. 16.
23 Tenże, Kaczeńce...
24Tenże, Widok...
25 Tenże, Żart...
26 Tenże, Kaczeńce...
27 Tenże, Morska zima, [w:] Biały ba
żant..., s. 32.
28 Tenże, Widok...
29 Tenże, Na słotę...
30 Tenże, Telewizor...
31 Por.: Tenże, Na słotę...; Leśniczówka...
32 Tenże, Morska zima...
33Tenże, Wyliczanka...
34 Tenże, Leśniczówka...
35 Tenże, Idą puszyści, [w:] Biały bażant..., s. 19.
36 Tenże, Flamingi, [w:] To było gdzieś..., s. 20.
37 Tenże, Róża...
38 Tenże, To było gdzieś, s. 2.
39 Tenże, Maj, s. 8.
40 Tenże, Calineczka...
41 Tenże, Kulig...
42 Tenże, Calineczka...
43 Tamże.
44 O zjawisku takim, obecnym w literatu
rze dla dzieci pisała Alicja Baluch. Zob.: O kró
lewnie odbitej w zwierciadle natury, [w:] Arche
typy literatury dziecięcej. W rocław 1993, s. 34-45.
45 Tenże, Jeż, To było gdzieś..., s. 26.
46 Tenże, We dnie bardzo biało, s. 17.
47 Tenże, Motyle ...
48 Tenże, Snów dobrych życzenia, [w:] Bia
ły bażant..., s. 3.
49 Tamże.
50 Tenże, Kaczeńce, [w:] To było gdzieś..., s. 18.
51 Tenże, Złoty bal, [w:] Biały bażant..., s.27.
52 Tenże, Wycieczka...
53 Tenże, Morska zima...
54 Tenże, Straszno, [w:] Biały bażant..., s. 30.
55 Zob.: J. Cieślikowski: Okolica dzieciń
stwa, [w:] Literatura i podkultura dziecięca. Wro
cław 1975, s. 164.
56 Tamże.
57 Zob.: Tamże, s. 165.
58 Tamże.
59 S. Grochowiak: Telewizor...
Bogna Skrzypczak-W alkowiak
JÓZEF RATAJCZAK
I INNI TWÓRCY XX WIEKU Rozważania w czwartą
rocznicę śmierci poety
Ludzie piszący dla dzieci wznoszą lekki malowniczy most, po którym mali czytelnicy chętnie i niepostrzeżenie przechodzą od swoich ukochanych książek do wielkiej poezji...
Jan Brzechwa1 24 m aja 2003 m in ą c zte ry lata od śmierci Józefa Ratajczaka. W jego wielo
20
gatunkowym dorobku twórczym znajdują się wiersze dla dzieci i dorosłych, powie
ści, monografie, prace naukowe, dramaty, słuchowiska oraz przekłady. Popularność zdobył Ratajczak przede wszystkim jako twórca wydanych w 25 zbiorach utworów dla najmłodszych. Do najbardziej znanych należą: W ierszyki dla Grzesia, Wycieczka do ZOO, Zam ki na lodzie, Ziarenka maku, Idzie wiosna, Wiersze dla m ojej mamy, Sta
je n k a pełna dzieci, Zaczarowane wiersze.
U ro d z ił się w P o z n a n iu 29 lu te g o 1932 r. W 1939 r. wybuch w ojny przerwał ledwie rozpoczętą edukację małego chłop
ca. Ten i inne dramaty życiowe znalazły od
zw ierciedlenie w twórczości Ratajczaka.
P owracają w niej szczególnie motywy cho
roby, rozstania i śmierci. W czasach stu
denckich poeta chorował na gruźlicę, póź
niej na jej groźniejszą o d m ia n ę - prosówkę.
Mimo słabego zdrowia, które zmuszało go do częstych pobytów w szpitalach i sa
natoriach, bardzo dużo pracował - tworzył, w spółpracował z wieloma czasopismami, a także z poznańskim radiem i Teatrem Lal
ki i Aktora „Marcinek”. Jego prace badaw
cze i monografie poświęcone, np. Tuwimowi, Iłlakowiczównie i ekspresjonistom św iad
czą o pasji naukowca - w 1982 na Uniwer
sytecie Jagiellońskim obronił pracę dok
torską. Całe życie był związany z Poznaniem - miejscem swego urodzenia, poetyckiego debiutu (1951) i śmierci (1999 r). W 2000 roku, nakładem wydawnictwa „Siedmioróg”
ukazał się ostatni zbiorek poety pt. Wiersze dla dzieci.
Na czym polega specyfika poezji dzie
cięcej w ie lk o p o ls k ie g o tw ó rcy? P rzede wszystkim cechuje ją ponadczasowość, ory
ginalność treści i formy, interesująca kreacja podmiotu lirycznego oraz uniwersalizacja kategorii odbiorcy. Poetyka Ratajczaka w y
rosła z nurtu awangardowego twórczości dla
dzieci, reprezentowanego m.in. przez Józe
fa Czechowicza, Juliana Przybosia, Tade
usza Kubiaka czy Annę Kamieńską.
Wzorem awangardowych twórców sto
sował on skróty myślowe, kondensację zna
czeń, unikał zbanalizow anych przenośni i struktur stylistyczno- językowych, posłu
giwał się głównie wierszem wolnym, bez- rymowym lub z rymem niedokładnym. Ory
ginalne skojarzenia autora wciąż zm uszają małych czytelników do wysiłku intelektual
nego, np. w wierszu Wiosenne porządki, w którym cykl natury ujęty został w formę zgrabnej tytułowej metafory:
Potem trzeba pole Od szronu uwolnić,
Aby kiełki mogły przebić łupiny, Podskoczyć do blasku zwinnie I dopiero w jesieni
Zawstydzić się, zarumienić.2
Poezja Ratajczaka wykazuje również liczne związki z inną niż awangardowa tra
dycją pisarstwa dla dzieci, szczególnie zaś z tekstami Juliana Tuwima. Literaturę dla naj
młodszych tego czołowego Skamandryty cechowały głównie eksperym enty języko
we, obejmujące zarówno warstwę sem an
tyczną (kontaminacje frazeologiczne), jak i brzm ieniową (eufonia, aliteracja, dżwięko- naśladownictwo). Klasyką stały się prze
cież: Lokomotywa, Ptasie radio czy Pan Traialiński. P odobną w irtuozerię słow ną można dostrzec w utworach: Taki sobie w ierszyk, M iasto na drzew ie, Słowa ze słownika, Słoń i końRatajczaka. Zaprasza on także dzieci do zabawy w kalambury i ukryte słówka:
Gdzie się ukrył lew, pomóżcie mi go znaleźć,
na lewo je st zlew, na prawo telewi
zo r...(...)
Może wlazł do cholewy,
w lewkonie, do chlewu, w plewy3
Bohaterów zwierzęcych spotkać moż
na również w poezji innego wielkiego twór
cy - Jana Brzechwy. A utor cyklu ZOO, Kaczki dziwaczki, Hipopotama czy, Szel
mostw lisa Witalisastosował zwykle zabieg antropomorfizacji, podobnie jak Ratajczak w zbiorach W ycieczka do ZOO i Między nam i zwierzakami.
Brzechwa:
Zachwycony je j powabem, hipopotam błagał żabę4 Ratajczak:
Hipopotam zebrał się na odwagę I wszedł na wagę5
Z a ró w n o w ie rs z e R a ta jc z a k a , ja k i Brzechwy są rozbudowanymi parafraza
mi przysłów i powiedzonek o zwierzętach.
Można by tu wymienić teksty: Lis i jaskółka („m ówią jaskółki, że niedobre są spółki"), Sójka („wybierać się jak sójka za morze”), Chrząszcz(„W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie”), Jajko(„jajko mądrzejsze od kury”) ze zbioru Brzechwa dzieciom. Co
Rys. E. Salamon
warto wiedzieć, gdy o wilku mowa, Uparty osioł, Obiad z gadem („płakać krokodylo
wymi łzam i”) poznańskiego poety.
W spólna dla obu twórców je st także p e rs o n ifik a c ja z ja w is k p rzyro d n iczych , szczególnie pór roku np. Wiosenne porząd
ki, Przyjście lata Brzechwy i Idzie wiosna, Wiosna w szkole Ratajczaka.
W repertuarze omawianego poety po
jaw ia się czasam i tem atyka filozoficzna i religijna. Ta pierwsza reprezentowana, np. przez utwory Na ziarnie makulub Mały biały domekprzypomina rozważania Cze
sława Miłosza o mikro- i makrokosmosie z P rzyp o w ie ści o maku. Druga ujawnia się w bożonarodzeniowym cyklu Stajenka pełna dzieci, gdzie pewien typ religijności prezentowanej z punktu widzenia dziecka przypomina znaną z poezji ks. Jana Twar
dowskiego koncepcję „wielkiej wiary malut
kiej” . Inne cechy wspólne to: ciepły rodzin
ny nastrój ich utw orów , w p ro w a d ze n ie bohatera dziecięcego, ogrom na pokora podmiotu lirycznego przepełnionego na
dzieją i w iarą w istnienie innego lepszego świata:
Gdzie nie ma grzechów są tylko prezenty
i każdy człowiek to święty5
i gdzie według ks. Twardowskiego spo
tkać można:
Rys. E. Salamon 22
.. ..świętego Piotra z ciężkim kluczem Agnieszkę z barankiem przy twarzy (...) i.... matkę
w nie spalonym domu
przyszywa guzik co się gubił stale7 Matka to również jedna z ulubionych bohaterek lirycznych Ratajczaka. Świad
cz y o tym z b io re k W ie rsze dla m o je j m am y, a ta kże re p e tycje tego m otywu w innych w y d a n ia ch (por. M am a zim ą z tomu Zima w oknie).
W dorobku tw ó rcy z n a jd u ją się też utwory o charakterze kołysanek, tak cha
rakterystyczne dla poezji wcześniej w spo
m nianego Józefa Czechowicza - autora m.in. Dawno ju ż ucichł złoty ko g u cik...
Ratajczak:
Śpij synku nie płacz maleńki, nic cię tu złego nie czeka.8
Czechowicz:
Śpij, spij, syneczku spij...
Tupie deszcz po sadzie, Nocka spać się kładzie9
W spominając autora W ierszyków dla Grzesia,trzeba pamiętać, że był on zawsze dobrym przyjacielem swego czytelnika, sta
rał się go bawić i uczyć, choć unikał natręt
nego dydaktyzm u. Fenomen jego poezji polega na tym, że nie jest ona ani zbyt ła
twa, ani za trudna w odbiorze.
Niektórzy mistrzowie Ratajczaka (np.
Tuwim, Iłlakowiczówna, Czechowicz, Przy
boś) czy bliski mu pokoleniowo G rocho
wiak, tworzyli dla dzieci niejako na m argi
nesie swej „dorosłej” poważnej literatury.
Ratajczak uczynił zaś ze swej poezji w ła
śnie ów „lekki m a lo w n iczy m o st,” je g o utwory m ogą być odczytywane na wielu poziom ach, zarów no przez dziecko, jak i czytelnika dojrzałego. S ą także św iadec
tw e m e m o c jo n a ln e g o z a a n g a ż o w a n ia w tworzenie: