• Nie Znaleziono Wyników

rzałych mężczyzn właśnie rolę macierzyń­

ską: tak dzieje się w przywołanym przy­

padku (wcześniej Irenka poiła go [księdza], jak dziecko bezbronne i jakby bardzo chore Pzmg, 35), podobnie w przypadku Basi i jej cudownie odnalezionego ojca czy Ewy i pa­

na Mudrowicza.

Jeszcze jedno charakteryzuje każdą scenę śmierci, obszernie opisywaną na kar­

tach omawianych tu książek Makuszyńskie­

go: zawsze umieraniu towarzyszy modli­

twa. Jest to oczywiste, kiedy z pełną świa­

domością odchodzi ksiądz, prosząc „Módl­

my się!" Irenka zaczyna wtedy wypowiadać akty strzeliste, fragmenty wyuczonego

pacierza, spontaniczne prośby „bez ładu i składu". „O Boże, Boże miłosierny!" - to we­

zwanie kończy trudne życie aktora Walic­

kiego. Nagła śmierć także nie będzie pozo­

stawiona bez modlitwy: pan Borowski tuż przed tragicznym końcem poruszał warga­

mi, jak gdyby żegnał się z nim [ścinanym drze­

wem] albo odmawiał modlitwę (Pzmg, 134).

O, Jezu! O, Jezu! - powtarzał ktoś nieustannie (Pzmg, 135). Modlitwę za tragicznie zmarłą mamę Basi inicjuje sam narrator, nawiązu­

jąc kontakt z odbiorcą. Odwołuje się przy tym do wspólnoty wzruszenia i współczu­

cia, a tym samym stwarza jeszcze silniej­

szą iluzję realności świata, który kreuje w powieści: O, Boże miłosierny! [...] Odmów­

my wszyscy cichutko modlitwę za bohater­

ską matkę, co ostatnim ruchem wyrwała swo­

je dziecko śmierci jak tygrysowi (AoB, 4). Po­

dobną zachętę kieruje do Jacka i Placka pu­

stelnik, proponując im odwiedzenie grobu niewidomej Marysi. Wcześniej chłopcy to­

warzyszą w odchodzeniu nieszczęśliwe­

mu, niewidzialnemu człowiekowi, który od­

zyskawszy swe ciało, musi umrzeć: - Módl­

cie się za mnie... Chłopcy rzucili się ku niemu chcąc go podtrzymać, bo się słaniał, on jednak uśmiechnął się tylko i oddał Bogu ducha. [...]

Pomódlmy się za tę biedną duszę. [...] Módl­

my się, bracie (Odt, 227). Nawet oficer napo­

leoński, którego ostatni okrzyk nie jest skie­

rowany do Boga ale do czczonego jak bó­

stwo wodza, zasługuje na ostatnią posłu­

gę: Ksiądz Koszyczek rzewnie błagał Boga, aby nieszczęsnej, udręczonej duszy dał spo­

kój wiekuisty (Szsk, 130).

Dorota Piasecka zauważa, iż w książ­

kach autora „Bezgrzesznych lat"natura ura­

sta do roli odrębnego bohatera powieściowe­

go. [...] Makuszyński antropomorfizuje przy­

rodę. [...] dostrzega w niej to wszystko, co jest właściwe lub czego brakuje światu ludzkie­

mu. Głównie dzięki zastosowaniu tego za­

biegu osiąga pożądany - pełen serdeczności i ciepła - kl imat uczucio wy u tworu19. Ważnym elementem natury są zwierzęta, traktowa­

ne przez narratora z wielką tkliwością i uwa­

gą. Nic dziwnego, że swoje miejsce znalazły także opisy śmierci najwierniejszych przyja­

ciół człowieka - psów20. Bohatersko w po­

żarze ginie Drab - pies „panny z mokrą gło­

wą" (wierne jego psie serce kazało mu pójść za swoją panią, którą miłował aż do śmierci) (Pzmg, 125). Chciałoby się napisać, że jak człowiek, ze wszystkimi emocjami, a tak­

że prawie... z modlitwą umiera jedyny pies w nędznym Zapiecku - Łapserdak:

Na biednego psa przyszła z wiosną ostatnia godzina. Resztką sił powlókł się między domy [...] potem wyszedł chwiej­

nym krokiem poza miasto, przystanął na wzgórzu i długo, długo patrzył. Wielkie, cie­

płe łzy napełniły mu poczciwe mądre oczy.

[...] Wielu ma przyjaciół i sam był przyjacie­

lem wiernym. Gdyby trzeba było oddać ży­

cie w obronie jakiegoś dziecka, byłby je od­

dał bez wahania. Smutno mu się uczyniło w tej chwili, że tyle lat żył, a nie miał sposob­

ności oddać tego swojego życia dobrym lu­

dziom. Musiał umierać, więc płakało zacne psisko, smucąc się bardzo, bo mu się wyda­

wało, że ciche miasteczko zostanie teraz bez obrony [...]. Gdyby się umiał modlić, to modlił­

by się [...], aby żadna ich znikąd nie spotkała krzywda... (Odt, 39).

Podobnie jak ludzkiej śmierci, tej psiej także towarzyszy przyroda oraz...

uśmiech: Stary pies patrzył na te wszystkie cudy wzrokiem rzewnym i mokrym. Odsło­

nił zęby, jakby w radosnym uśmiechu, kiedy jak gospodarz doświadczony powiódł wzro­

kiem po dalekich polach i poznał, że ozi­

me żyta pięknie rosną. [...] poszedł gdzieś w pustkę, aby umrzeć. Tak już jest, że to stwo­

rzenie, wśród wszystkich stworzeń najpocz­

ciwsze, nawet śmiercią swoją nie chce niko­

mu sprawiać kłopotu (Odt, 40). To pierw­

sza śmierć w tej baśni Makuszyńskiego tak szczegółowo opisana. Staje się niejako an­

tycypacją odejścia ojca głównych bohate­

rów. Współcześnie uważa się, że utwory,

opisujące odchodzenie zwierzęcych przy­

jaciół, oswajają dziecko z nieuchronnością końca wszystkiego, co żyje. Psychologowie i pedagodzy podkreślają, jak ważne jest roz­

mawianie z dziećmi także o śmierci, nieta- buizowanie tematu21. Baśnie i powieści au­

tora Słońca w herbie niewątpliwie mogą sta­

nowić okazję do takich rozmów.

Spośród pięciu analizowanych powie­

ści tylko w jednej - Szaleństwach panny Ewy - nie ma dłuższego opisu umierania i śmier­

ci. Tu jedynie się o niej wspomina, ma jednak nadal niebagatelne znaczenie dla rozwoju fabuły: w przedakcji umiera matka tytuło­

wej bohaterki, osieracając 8-letnią dziew­

czynkę, w wojnie bolszewickiej ginie ojciec Jerzego Zawidzkiego (chłopiec ma wówczas 6 lat), wreszcie mowa jest o śmierci ukocha­

nej narzeczonej pana Mudrowicza. To naj­

bardziej tajemnicza i tragiczna śmierć, być może nawet samobójcza, co stanowiłoby kolejne naruszenie tabu przez „słoneczne­

go" autora22. Pani Zawidzka, relacjonując Ewie dawne wydarzenia, używa omówień i niedopowiedzeń: ...serce tej kobiety, które oszukało się samo i które oszukali inni, nie mo­

gło znieść nazbyt wielkiej udręki... [...] Gdy pan Mudrowicz wrócił [...], zastał grozę, pustkę i śmierć (SpE, 145).

To prawda, że - jak wskazują bada­

cze - motyw śmierci wyzyskuje Makuszyń­

ski często w sposób baśniowy jako jeden z dwu charakterystycznych sposobów ini­

cjowania fabuły: tragiczne wydarzenie lub szczególnie trudna sytuacja, w jakiej zna­

lazł się bohater, wyzwala jego inicjatywę lub powoduje interwencję dobroczyńców, pomocników23. Nie jest to jednak jedyna funkcja przytaczanych powyżej scen. Nie ograniczają się one, jak pokazałam, do ba­

śniowych wzmianek i wspomnień wyda­

rzeń, mających miejsce na ogół w przed­

akcji. Z pewnością też nie da się obronić tezy, że W baśniach autor nie mówi wprost o śmierci, nie nazywa jej po imieniu, żeby nie przestraszyć dziecka24. Wręcz przeciwnie, wy­

dawałoby się, że obrazy śmierci, przedsta­

wiane w obszernych opisach, zarazem reali­

stycznych i wizyjnych, baśniowych (jak ca­

ła twórczość Makuszyńskiego), mają m.in.

oswajać młodego czytelnika z nieuchron­

nym końcem jego najbliższych, przyjaciół, ukochanych zwierząt, wreszcie i jego sa­

mego. Ich rolą jest wpojenie w odbiorców przekonania, że śmierć to „droga do nieba", to szczęście dla starszych osób po spełnio­

nym życiu, to wreszcie nie koniec ich „ob­

cowania" z pozostawionymi wciąż na zie­

mi. To jeden z elementów życia, przyjmo­

wany z uśmiechem.

Na zakończenie warto powrócić do motta tego tekstu: Makuszyński potrzebo­

wał w swoich powieściach często niezwy­

kle sugestywnych obrazów biedy, choro­

by, śmierci, aby móc uwydatnić radość da­

wania, uśmiech zdrowiejących i szczęście, także wieczne. Wierzył przy tym, że jest to prawdziwy obraz rzeczywistości ludzkiej -

„jak w życiu". Rozważanie i opisywanie ciem­

nej strony ludzkiego bytowania na ziemi sta­

nowi niezbywalny i równie ważny jak strona słoneczna element filozofii i poetyki, które składają się na dzieło autora Awantury o Ba­

się. I jeszcze, wyjątkowo, puentując ten szkic literaturoznawczy, chcę dać świadectwo czytelniczki: pięć analizowanych tu powie­

ści czytałam wielokrotnie od czasów szkol­

nych. Zwłaszcza Szaleństwa panny Ewy sta­

nowią - obok kilku innych lektur - mój nie­

zawodny lek na smutek i chandrę. Są jednak fragmenty, przy których za każdym razem, także pisząc ten tekst, płakałam. Niech to będzie hołd dla autora, który umiejętność wzruszania i poruszania serc opanował do perfekcji. Sądzę, że to wyznanie ucieszyło­

by go (cieszy?) bardziej niż naukowe egze- gezy jego dzieł.

1 K. Makuszyński, Awantura o Basię, War­

szawa 1989, s. 3. Cytaty z tej powieści będą dalej oznaczane w tekście za pomocą skrótu AoB oraz numeru strony w nawiasie, np. (AoB, 3). Wszystkie podkreślenia w tekście pochodzą ode mnie, KZ.

2 Zob. np. J. Kowalczykówna, Kornel Maku­

szyński, Warszawa 1989, s. 40; J. Kowalczykówna, Z badań nad warsztatem literackim Kornela M a­

kuszyńskiego jako autora powieści dla młodzieży, Piotrków Trybunalski 1997, s. 13; D. Piasecka pisze o „uśmiechniętych książkach", D. Piasecka, Proza Kornela Makuszyńskiego dla młodego odbiorcy.

Zarys problematyki, Warszawa 1984, s. 7.

3 Zob. J. Kowalczykówna, Z badań..., s. 41-45.

Autorka przytacza wyniki badań czytelnictwa z lat 60. i 90. Moja ankieta, przeprowadzona wśród studentek pedagogiki UJ i Akademii Ignatianum w Krakowie (2014 rok), wskazuje te same tytuły i podobnie na czele listy są dwie pozycje: Awan­

tura o Basię i Szatan z siódmej klasy. Wszystkie powieści są stale wznawiane, dostępne na audio- bookach, mają swoje adaptacje filmowe.

4 Zob. D. Piasecka, dz. cyt., s. 40.

5 K. Makuszyński, cyt. za D. Piasecka, dz.

cyt., s. 22.

6 To od początku twórczości ulubiona przez pisarza grupa bohaterów. Fakt ten wywołał nawet ironiczny komentarz w jednym z obszerniejszych omówień jego twórczości z okresu między­

wojennego. Jan Zahradnik pisze: ...cyganeria u Makuszyńskiego od lat jest jednaka i posiada stałe epiteta ornantia: literat goły i pije, malarz głupi i umiera na suchoty, aktor bardzo miły, rozkoszny, a wszyscy razem są kochani wariaci i chodzą bez spodni. [...] cyganeria stała się [...] aktualnością przebrzmiałą i urojoną w głowie Makuszyńskiego.

Dziś i literat lubi przyzwoicie się ubrać i malarz niechętnie umiera na suchoty, które dawno wy­

szły z mody. J. Zahradnik, Kornel Makuszyński we wklęsłem zwierciadle, Lwów-Warszawa 1927, s. 26-27. Także w analizowanych tu powieściach tendencja ta jest widoczna, zwłaszcza w Awan­

turze o Basię (aktorzy) i Szaleństwach panny Ewy (malarze). Być może jednak autor przejął się krytyką (powstałą przed okresem pisania dla dzieci i młodzieży), bo już w Pannie z mokrą głową ukazał postać bogatego, eleganckiego i powszechnie uwielbianego śpiewaka. Tak­

że Olszowski z Awantury o Basię nieźle sobie radzi jako literat (bynajmniej nie „goły", choć stereotyp jest silny i odżywa w przekonaniach babci Tańskiej: pochodzę z zamożnej rodziny, w której na szczęście nie było nigdy takiego, co książki pisze... [...] możesz umrzeć na tyfus głodowy.

AoB, 188).

7 Zob. D. Piasecka, dz. cyt., s. 59.

8 Wspomniana przeze mnie Orzeszkowa nie była, o ile mi wiadomo, wymieniana przez ba­

daczy w kontekście możliwych „powinowactw"

literackich Makuszyńskiego. Pojawiały się za to, na ogół na zasadzie wzmianki, nazwiska Prusa, Dickensa i Amicisa (podpowiedziane zresztą przez samego autora Bezgrzesznych lat). Zob.

J. Kowalczykówna, Z badań..., dz. cyt., s. 23; D. Pia­

secka, dz. cyt., s. 89. J. Zahradnik i K. Czachowski

już w dwudziestoleciu międzywojennym do­

strzegli zależność prozy „Słonecznego Pana" od Sienkiewicza, zob. J. Zahradnik, dz. cyt., s. 10-11;

K. Czachowski, Obraz współczesnej literatury polskiej, t. 2, Lwów 1934, s. 278.

9 A. Nowaczyński, „Gazeta Warszawska"

1926, nr 3, cyt. za J. Kowalczykówna, Z badań..., s. 23.

10 Zob. D. Piasecka, dz. cyt., s. 89-91.

11 K. Makuszyński, Panna z mokrą głową, Kraków 1990, s. 67. Podobne stwierdzenie pojawia się w narracji Szatana z siódmej klasy w odniesieniu do biednego chłopca, oskarżo­

nego o sprzeniewierzenie klasowych pieniędzy:

...płakał ze zgryzoty i nie znalazłszy innego dowcip­

niejszego sposobu na powitanie szczęścia, oblewał je tymi samymi łzami. Uczeni mówią jednakże, że łzy zgryzoty są gorzkie, a łzy szczęścia są pełne sło­

dyczy. Czasem i uczeni są mądrzy. To zakończenie - puenta drugiego rozdziału powieści. Powyższe zestawienie może stanowić przykład posługiwa­

nia się przez pisarza swoistymi „autostereotypa- mi", jak je nazywa J. Ługowska, motywami, kon­

strukcjami fabularnymi, do których wracał pisarz w kolejnych utworach, pogłębiając je i wzbogaca­

jąc o nowe elementy. J. Ługowska, Proza Kornela Makuszyńskiego a stereotypy, [w:] 100-lecie urodzin Kornela Makuszyńskiego, red. J. Kolbuszewski, J. Węgrzyniak, Zakopane 1984, s. 44.

12 K. Makuszyński, Panna z mokrą głową, s. 67. Cytaty z tej powieści będą dalej oznaczane w tekście za pomocą skrótu Pzmg oraz numeru strony w nawiasie, np. (Pzmg, 67).

13 Zob. M. Inglot, Wirtuoz masowej wyobraźni (O twórczości Kornela Makuszyńskiego), [w:] 100- lecie urodzin Kornela Makuszyńskiego, s. 35.

14 K. Makuszyński, Szaleństwa panny Ewy, Lu­

blin 1979, s. 214. Cytaty z tej powieści będą dalej oznaczane w tekście za pomocą skrótu SpE oraz numeru strony w nawiasie, np. (SpE, 214).

15 Zob. E. Skorupa, Twarze - emocje - cha­

raktery. Literacka przygoda z wiedzą o wyglądzie człowieka, Kraków 2013.

16 K. Makuszyński, O dwóch takich co ukradli księżyc, Warszawa 1966, s. 141. Cytaty z tej powie­

ści będą dalej oznaczane w tekście za pomocą skrótu Odt oraz numeru strony w nawiasie, np.

(Odt, 141).

17 K. Makuszyński, Szatan z siódmej klasy, Warszawa 1958, s. 126. Cytaty z tej powieści będą dalej oznaczane w tekście za pomocą skrótu Szsk oraz numeru strony w nawiasie, np. (Szsk, 126).

18 Zob. np. J. Kowalczykówna, Kornel M a­

kuszyński, dz. cyt., s. 27; Makuszyński tak zawsze umie pomieszać radość ze smutkiem, że nie wia­

domo, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie.

J. Sokolicz-Wroczyński, recenzja O dwóch takich, co ukradli księżyc; recenzent charakteryzuje tę baśń jako splecioną ze „śmiechu i łez", cyt. za J. Kowalczykówna, Z badań... , s. 20.

19 D. Piasecka, dz. cyt., s. 67.

20 Nie sposób tu znów nie zauważyć zbieżno­

ści opowiadania o Łapserdaku, także jego śmierci, z dotyczącym psa Karuska rozdziałem Anielki B. Prusa. Na postaci zwierzęce u Makuszyńskiego zwraca uwagę K. Janicka, pisząc m.in.: „Maku­

szyński gloryfikuje postać tego zwierzęcia [psa], traktując go właściwie na równi z człowiekiem".

K. Janicka, W kręgu wartości prozy Kornela Maku­

szyńskiego, Kielce 2012, s. 75.

21 Na temat popularnych w XXI wieku książek dla dzieci, poruszających problem śmierci jako pierwszoplanowy, odwołujących się także do ba­

dań psychologicznych zob. H. Diduszko, Dziecko i śmierć. „Ryms" 2007, nr 2, s. 2-5.

22 J. Ługowska pisze: ...zło potrzebne jest po to, aby w świecie przedstawionym m ogły ostatecznie zwyciężyć pierwiastki optymistyczne.

Zasadzie tej pozostaje wierny Makuszyński nawet w utworze przeznaczonym dla najmłodszych dzieci odważnie wprowadzając „tabuistyczny"

tem at śmierci w pierwszych strofach wierszo­

wanej opowieści o przygodach małpki Fiki-Miki.

J. Ługowska, dz. cyt., s. 44.

23 Tamże. Zob. też. E. Biernat, Twórczość baśniow a Kornela Makuszyńskiego, Kraków 2001, s. 17: Cechą charakterystyczną baśniowej fabuły Makuszyńskiego jest rozpoczynanie jej od tragicznego zdarzenia. Książka zaczyna się od śmierci rodziców dziecka lub jednego z rodziców, co często prowadzi do bezdomności dziecka i kłopotów finansowych.

24 E. Biernat, dz. cyt.

Małgorzata Chrobak

„PiEKiELNE, LATAJĄcE MAszYNY", czYLi

n o w o c z e s n o ś ć WEDŁUG KORNELA MAKUSZYŃSKiEGO