Iskry
Odmienną opinię na ten temat pre
zentuje Mieczysław Inglot: Niezbyt zręczny w rozwiązywaniu konfliktów o charakterze społecznym, okazał się Makuszyński przeko
nywującym obserwatorem egzystencjalnych dylematów człowieka, głównie zaś znamien
nej dla współczesnej cywilizacji samotności jednostek wśród ludzi7. Badacz przypomniał też, że już na wczesnym etapie „dorosłego"
nurtu twórczości, autor Bardzo dziwnych ba
jek opisywał samotność jednostki w wielko
miejskim tłumie. Ostatnia uwaga prowoku
je kolejne pytanie: jak odnajdują się w prze
strzeni „miasta, masy, maszyny" bohatero
wie prozy Makuszyńskiego adresowanej do młodego pokolenia?
Niechętny stosunek pisarza do konse
kwencji postępu widzieliśmy już w Wypra
wie pod psem, ujawnił go również a nalizowa- ny prolog Awantury o Basię. Inne przykłady artykulacji tego stosunku znajdziemy w dal
szych scenach powieści. I tak, negatywnie wyrażają się o „żelaznej gąsienicy" tymcza
sowi opiekunowie Basi. Dla państwa dokto
rostwa podróż pociągiem jawi się jako pa
smo potencjalnych zagrożeń dla zdrowia i życia dziecka. Ich awersja obejmuje zresz
tą wszystko, co wiąże się z wielkomiejskim krajobrazem. Mimo że w warstwie seman
tycznej obraz Warszawy został żartobliwie ujęty, poniekąd „wytłumaczony" histerycz
ną naturą pani doktorowej, to i tak epatuje ciemnością. Opiekunowie nazywają stolicę
„żarłocznym" miastem, niebezpiecznym dla osieroconej dziewczynki, gdzie może zostać zagłodzona, okradziona albo zginąć pod ko
łami samochodu.
Interesująco przedstawia się też dru
gi rozdział powieści w całości rozgrywający się w przedziale wagonu. Makuszyński po
łączył ze sobą kilka elementów: motyw po
dróży, ruchu, specyficzną przestrzeń pocią
gu i postać konduktora z obserwacją róż
nych zachowań pasażerów:
Basia siedziała w przedziale wagonu jak skowronek wśród puchaczów. Podróżni za
wsze na początku podróży są napuszeni i do
piero po niejakim czasie układają pióra, aby je nastroszyć znowu, ile razy nowy podróżny wchodzi do przedziału. Wtedy wszyscy, jak gdyby zmówieni milkną i starają się przyby
sza odstraszyć. Ponieważ o tych obyczajach wszyscy wiedzą, nikt sobie przeto wiele nie robi z groźnych min i bezwstydnie zajmuje wolne miejsce. Podróżni zazwyczaj przypa
trują się sobie spode łba, wedle ceremonia
łu zachowanego od czasu wynalezienia ko
lei żelaznej8.
Przywołany fragment przypomina początek opowiadania kolejowego (rail- way story). Była to popularna w literatu
rze drugiej połowy XIX wieku forma opo
wieści, której fabuła oscylowała wokół mo
tywu jazdy pociągiem. Tajemnicza, czę
sto detektywistyczna intryga zaczynała się od przypadkowego spotykania nieznajo
mych podróżnych, przy czym jeden z nich okazywał się dziwakiem, skupiającym na sobie uwagę albo niebezpiecznym szaleń
cem9. Warto dodać, że twórcy literatury mię
dzywojennej, na czele ze wspomnianym Grabińskim, wypracowali polski wariant ra- ilway story z bohaterem o wrażliwości mło
dopolskiego artysty.
Spotkaniu grupy pasażerów w Awan
turze o Basię towarzyszy atmosfera niespo
dzianki, zaskoczenia, bowiem w przedziale pociągu jadącego do Warszawy siedzi ma
łe dziecko bez opieki dorosłego. Jedynym mężczyzną wśród podróżnych jest właśnie artysta - aktor Walicki. Czuje się obco w tej sytuacji, źle znosi uciążliwe towarzystwo dwóch gadatliwych pań w kapeluszach. Pod fizyczną szpetotą oraz pogardliwym spoj
rzeniem kryje on oczywiście szlachetnego ducha. Wielce prawdopodobne, że Maku
szyński, który wywodził się z młodopolskiej cyganerii artystycznej, nakreślił sylwetkę Walickiego, parodiując wzorzec szalonego pasażera z opowiadań kolejowych. Sugeruje to zachowanie narratora, który uporczywie mnoży w tym rozdziale diaboliczno-demo- niczne określenia typu: „jegomość-upiór",
„upiór z pociągu", „szatan", „czort o złodziej
skim spojrzeniu".
Miasto, masa...
Na osobną uwagę zasługują dwie powie
ści dla młodzieży - Skrzydlaty chłopiec (1933) i Wielka brama (1936), bez wątpienia naj
ważniejsze wypowiedzi Makuszyńskiego na temat XX-wiecznych zdobyczy cywi
lizacji. Obydwie powstały niejako „na za
mówienie społeczne", miały służyć, wedle
Rys. Elżbieta Procka
słów Piaseckiej, aktualnym sprawom Pol- ski10. Pierwsza reprezentuje powieść lotni
czą (sportową), druga marynistyczną. Od
miany te funkcjonowały w obrębie mię
dzywojennej prozy podróżniczo-przygo- dowej i cieszyły się sporą popularnością w kręgach gimnazjalistów. Skrzydlaty chło
piec propagował polski ruch lotniczy, z ak
centem na lotnictwo wojskowe, o którego rozwój dbały władze Drugiej Rzeczypospo
litej. Natomiast Wielkiej bramie patronowała idea służby morskiej, hasło „zaślubin Polski z morzem". Powieść lansowała obraz Gdyni jako symbolu gospodarczej mocy niepod
ległego państwa polskiego.
Sylwetki głównych bohaterów powieści Makuszyński uformował wedle wypróbowa
nego schematu - osieroceni piętnastoletni chłopcy, u progu dorosłości, którzy „doku
mentują się młodością, uśmiechem i jasnym spojrzeniem", cytując narratora Wielkiej bra
my. Łączy ich samotne marzycielstwo, ak
tywność, pracowitość, a także determinacja w dążeniu do celu. Jednego fascynuje że
gluga morska, drugi marzy o żegludze po
wietrznej. Ich dzieje pisarz skonstruował nie
mal paralelnie.
Ignaś Olecki, tytułowy Skrzydlaty chło
piec, to ofiara bezdomności, której doświad
czyło wiele dzieci podczas kryzysu ekono
micznego w latach 30. XX w. Dosłownie wal
czy o przetrwanie na warszawskiej ulicy, ale mimo rozpaczliwej sytuacji nie zatracił nic ze swej wrodzonej godności i odwagi. Jak zwy
kle u Makuszyńskiego przypadek cudownie odmienia egzystencję młodego gazeciarza.
Za sprawą spotkania z dobroczyńcą Alojzym Raczkiem Ignaś zyskuje dom, kochającego opiekuna i możliwość kształcenia.
Wielbiciel książek o dalekomorskich podróżach - Piotruś Korecki, bohater Wiel
kiej bramy, po śmierci matki znajduje schro
nienie u dalekich krewnych Modlewiczów, lecz pogłębiające się ubóstwo robotni
czej rodziny sprawia, że wiedziony wyrzu
tami sumienia decyduje się rozpocząć sa
modzielne życie jako marynarz. Młodzień
cze nadzieje rozbijają się o twardą rzeczy
wistość. Początek pobytu Piotrusia w Gdyni to prawdziwa katastrofa. Brak pracy, dachu nad głową, wreszcie widmo śmierci głodo
wej - oto najtrudniejszy egzamin, jaki zgo
towało chłopcu ukochane morze. W kry
tycznym momencie następuje nagły zwrot w życiu przyszłego marynarza. Tym razem pomoc nadchodzi ze strony starego „wilka morskiego" kapitana Barena.
Pomijając propagandową warstwę obydwu powieści, korespondującą z ów
czesnym programem wychowania oby- watelsko-patriotycznego, warto przyjrzeć się kilku wymiarom nowoczesności, któ
re akcentuje Makuszyński. Wykorzystajmy
Rys. Elżbieta Procka
w tym celu słynną kategorię „trzech M" Ta
deusza Peipera.
Zarówno Skrzydlaty chłopiec, jak i pierw
sze sceny Wielkiej bramy przynoszą „migaw
ki" międzywojennej Warszawy. Tym razem również trudno powiedzieć, że układają się one w obraz całkowicie aprobowany przez pisarza. W omawianych utworach nie moż
na nazwać stolicy miejscem szczęśliwym, skoro skazuje Ignasia Oleckiego i jemu po
dobne jednostki na społeczną alienację.
Optymizmem tchną natomiast opisy pe
ryferii, przedmieść Warszawy, czy terenów położonych nad Wisłą. Tak np. pan Raczek po opuszczeniu dotychczasowego mieszka
nia, blisko redakcji, osiedla się wraz z pod
opiecznym w skromnym mieszkanku na obrzeżach miasta, tuż obok lotniska. Nowi, życzliwi sąsiedzi, otwarta przestrzeń, widok z okna na startujące samoloty, wszystko to sprawia, że Ignaś może rozwinąć „skrzydla
te marzenia". Z wielką sympatią pisarz po
traktował również Wisłę i jej otoczenie. Tutaj o swojej przyszłości zdecyduje Piotruś Ko
recki, stąd popłynie w swoją życiową po
dróż. Na marginesie warto dodać, że Maku
szyński w Wielkiej bramie nawiązał do po
pularnego wówczas motywu rzeki idącej ku morzu jako symbolu rozwoju gospodar- czo-ekonomicznego kraju11.
Rozwój cywilizacyjno-przemysłowy te
renów nadmorskich zilustrował pisarz wi
zją Gdyni - miasta i portu. W przeciwień
stwie do ambiwalentnego obrazu stolicy, nowe miasto na mapie międzywojennej Polski jest obiektem zachwytu. W deskryp- cjach dominuje semantyka o prowenien
cji baśniowo-romantycznej: „czarodziej
ska Gdynia", „miasto-okręt", „miasto z mo
rza", „perła w polskiej koronie", by ogra
niczyć się do kilku przykładów. Pośpiech, ruch, prężność cywilizacyjna, kolektyw
ny wysiłek i inne sygnały „rosnącej z dnia na dzień" Gdyni, jakie dostrzega narrator Wielkiej bramy, mają potrójne znaczenie. Są z jednej strony wyrazem wiary w świat współczesny, z drugiej przejawem dumy z osiągnięcia stałego dostępu do morza.
Wreszcie obiecują zmiany na lepsze w życiu polskiego społeczeństwa: Jeszcze jest za ma
ło potężna i za mało wspaniała, więc tę Gdy
nię budują wciąż i wciąż, z radosnym