• Nie Znaleziono Wyników

PANNIE, KTÓRA NIE NOSiŁA GORSETU

m m liim iiu i

KORNEL MAKUSZYŃSKI

PANNIE, KTÓRA NIE NOSiŁA GORSETU

Pierwsza była chyba Basia Bzowska...

Pamiętam brązową okładkę, na której wid­

niał owalny portrecik krótkowłosej, szczu­

płej i poważnej dziewczynki w czerwonym bereciku. Kartki książki były żółte i szorstkie w dotyku, ale litery na nich zapisane układa­

ły się w historię pełną światła i ciepła, choć przecież mającą tak tragiczny początek!

W tym miejscu przyznać muszę, że historia matki Basi raz i na zawsze nauczyła mnie ostrożności podczas wsiadania i wysiadania z pociągu. Natomiast historia samej dziew­

czynki tego, że miłość potrafi uleczyć nawet ciężko chore serca i głowy.

Potem był Szata n, który rządził w siód­

mej klasie i sądził swoje rodzeństwo (bez trudu odpowiedział na trudne pytanie - kto zjadł lody?). Szatan „ubrany" był w twar­

dą okładkę z czerwonymi elementami, dziś już zatartymi w pamięci. Z lektury pozosta­

ło wspomnienie nitki udającej w księdze ra- chun kowej jedynkę, rozszyfrowanego syste­

mu odpytywania uczniów, Dantego, gościa, który na uczcie z płaskiego nie chciał jeść ta­

lerza oraz wrażenie uczestniczenia we wspa­

niałej wakacyjnej przygodzie. Pamiętam też, że niedługo po przeczytaniu książki obej­

rzałam czarno-biały film i układałam wła­

sne zwrotki do piosenki Lato czeka.

Szaloną Ewę Tyszowską długi czas zna­

łam tylko z serialu w reżyserii Kazimierza Tar- nasa. Podziwiałam jej pogodę ducha i od­

wagę. Litowałam się nad chorowitą Zosią 1 zła byłam na jej matkę za krótkowzrocz­

ność i despotyzm.

Tak, moja znajomość z książkami pa­

na Kornela Makuszyńskiego została zawar­

ta w zasadzie niedługo po tym, jak nauczy­

łam się płynnie czytać. Awantura o Basię i Szatan z siódmej klasy stały w mojej biblio­

teczce obok ukochanej pisarki - też na „M"

- Lucy Maud Montgomery i przekonywa­

ły o tym, że dobre serce i uśmiech pokona­

ją każdą przeszkodę, a dzieci i dorośli mo­

gą być dla siebie przyjaciółmi.

Nie o Basi, Adasiu czy Ewie chcę jednak napisać. W 1994 roku na ekrany kin wszedł film reżysera Szaleństw panny Ewy na pod­

stawie kolejnej powieści Makuszyńskiego - Panny z mokrą głową. W programach prze­

znaczonych dla młodego widza - „Teleran- ku" czy może w „5-10-15" - pokazywano krótkie reportaże z planu, wywiady z akto­

rami, prezentowano fragmenty filmu, zapo­

wiadano serial telewizyjny. Dlatego kiedy moja wychowawczyni pozwoliła mnie i ko­

leżankom wybrać sobie nagrody książkowe

za redagowanie gazetki klasowej (w tymże 1994 roku), bez namysłu wzięłam właśnie Pannę z mokrą głową, wydaną przez Na­

szą Księgarnię w serii „O dziewczynach dla dziewcząt". Z okładki spogląda na czytelnika siedząca na drzewie ciemnowłosa, rozczo­

chrana, niezwykle opalona i rumiana dziew­

czyna w błękitnej sukience. Niby się uśmie­

cha, ale jej wyraz twarzy można określić ra­

czej mianem poważnego i zamyślonego.

Chciałabym w tym artykule przypo­

mnieć i niejako przeczytać na nowo postać Irenki Borowskiej, dzielnej nastolatki, która szybko zrozumiała, że musi śmiechem wy­

pełnić smutniejący z roku na rok „dom na sześciu wsparty kolumnach"1 i że to od jej postawy i podjętych działań zależy los scho­

rowanej matki i małoletniego brata. Inter­

pretując tę postać, będę odwoływać się do innych bohaterek poznanych w dzieciństwie i do dziś szczególnie mi bliskich.

Wychowana na wsi

Ja mieszkam od urodzenia na wsi, a teraz mieszkam w małym miasteczku [s. 142] - mówi Irenka z właściwą sobie prosto­

tą sławnemu śpiewakowi Jerzemu Zadorze, którego w swojej nieświadomości poprosiła w Zakopanem o poniesienie bagażu. Zszo­

kowany Zadora dzięki tej odpowiedzi zy­

skuje potwierdzenie swoich domysłów: ten podlotek musi pochodzić z dalekiej prowincji i ma sielskie maniery, ale wcale nie chciał go obrazić [s. 142].

Irenka wychowuje się w zubożałym szlacheckim dworku, otoczonym polami i lasami, daleko jej jednak do uroczej, ułożo­

nej panienki, zgłębiającej u boku matki taj­

niki prowadzenia gospodarstwa. Już w dniu swojego urodzenia zbuntowała się zresztą w kwestii roli społeczno-kulturowej, jaką miałaby pełnić: kiedy ujrzała światło słoń­

ca, usłyszała słowo, które ją przejęło zgrozą,

zdumieniem i gniewem: oznajmiono światu, że urodziła się dziewczynka. Było to tak prze­

raźliwe dla niej nieszczęście, taka dla jej bujnej i rozwichrzonej duszy niespodzianka, że posta­

nowiła raczej umrzeć od razu niż być dziew­

czynką [PzM, 6]. Zauważmy, że - w żartobli­

wy co prawda sposób, ale jednak - Maku­

szyński pokazuje czytelnikowi, że inne nor­

my zachowania obowiązywały chłopców, inne - dziewczęta. Ta dusza od urodzenia niespokojna i bardzo krzykliwa, planująca w zasadzie już od kołyski wspinanie się po drzewach, upadki z wozów z sianem, pod- topienia, jazdę konną, ale także ratowanie dzieci z pożaru, wiedziała chyba, że takie ak­

tywności uważane są przez jej otoczenie za przystające chłopcu, nie dziewczynce.

Irenka Borowska całym swoim jeste­

stwem przeciwstawia się temu stereotypo­

wi, stając się panienką równie dziką, co ota­

czająca biały dworek przyroda. Nieskażona życiem miejskim, niekontaktująca się z ró­

wieśnikami i rówieśniczkami ze swojej gru­

py społecznej, rozhasana „panna z mokrą głową" przywodzi na myśl bohaterkę powie­

ści Przekora (1885) niemieckiej pisarki Emmy von Rhoden, piętnastoletnią Ilzę Macket. Po­

dobnie jak Irenka, Ilza także nade wszystko ceniła sobie swobodę, przebywanie na świe­

żym powietrzu, prace gospodarskie i zaba­

wy z psami. Strój, jaki zwykła nosić Ilza, był odzwierciedleniem jej charakteru oraz spo­

sobu bycia: Wyblakła, z granatowego perkalu bluza, ujęta w pasie skórzanym paskiem, była może wygodna, ale zdobić nie mogła, a licz­

ne plamy dookoła i wyrwy w paru miejscach nie podnosiły jej elegancji. Wysokie, niezgrab­

ne skórzane buty, wyglądające spod zbyt krót­

kiej sukienki, były tak zakurzone, że wydawa­

ły się raczej szare niż czarne. Ale pan Macket [ojciec dziewczyny - dop. K.J.] widział tylko promieniejące radością ciemne oczy swej có­

ry - strój jej nie obchodził go wcale2.

Autorka Przekory bezkrytycznie uwiel­

biającego córkę pana Macketa czyni winnym zbyt swobodnego zachowania Ilzy. Wcze­

śnie osierocona przez matkę dziewczyna:

Gdy sama była z ojcem, istotnie miała życie daleko swobodniejsze i weselsze. Nikt żadnych nie dawał jej rozkazów, nikt nie śmiał zganić przeróżnych wybryków, cokolwiek zrobiła, wszystko uchodziło za doskonałe3. Dzikość i przekora Ilzy zostają jednak zauważone przez życzliwą jej macochę oraz zaprzyjaźnionego księdza, którzy przekonują pana Macketa do wysłania dziewczyny na pensję, celem ocale­

nia w niej tego, co stanowi najsilniejszy urok niewieści: kobiecości4. Tak przekorna, ale w gruncie rzeczy dobra istota zostaje wśród rówieśniczek wygładzona, a jej wolny do tej pory duch wpasowuje się w określony wzór dobrze wychowanej panienki.

Nowy wiek, nowe wychowanie

Swoboda, z jaką zachowuje się Iren­

ka Borowska, choć niekiedy budzi niepo­

kój domowników, nigdy nie zostaje ograni­

czona. Bohaterka Makuszyńskiego - prze­

ciwnie niż Ilza Macket - jest wolnym du­

chem, ale nie bywa złośliwa ani przekorna;

ma dobre, złote serce, gotowa jest poma­

gać uśmiechem każdemu, szczególnie scho­

rowanej matce. Są co prawda osoby, które pragną zmiany sposobu wychowania Iren­

ki. Ciotki ojca dziewczyny, rezydentki bia­

łego dworu, Amelia i Barbara, widzą w niej największe na świecie ladaco, półdiablę, koza­

ka, pędziwiatra, wariata z mokrą głową [PzM, s. 47]. Obie damy zdają się być przeniesio­

ne z końca XIX wieku - bliższe są Emmie von Rhoden niż Makuszyńskiemu (Panna... zo­

stała opublikowana w 1932 roku). „Nas tak nie wychowywano!”, powie ciotka Barba­

ra. Ciotkę Amelię natomiast określa narra­

tor już wcześniej jako tę, która „hołdowa­

ła dawnym strojom i dawnym zwyczajom”

[PzM, 36]. Pod określeniem „dawny strój”

kryje się przede wszystkim charakterystycz­

ny rekwizyt belle epoque - gorset (sznurów­

ka). Jak bardzo niewygodne i ograniczające - w sensie dosłownym i przenośnym - było to urządzenie, można przekonać się, czyta­

jąc Godzinę pąsowej róży Marii Kruger. Głów­

na bohaterka powieści, prawie piętnastolet­

nia Anda, przenosząc się w czasie z lat 60.

XX wieku do 1880 roku, zmuszona jest no­

sić tę niewygodną część garderoby. W cza­

sie trwania akcji kilkukrotnie próbuje się jej pozbyć. Ciotka Amelia, mimo że lata, kiedy gorset był obowiązkowym elementem ko­

biecej garderoby, już dawno minęły, nadal codziennie go przywdziewa, co autor Pan­

ny... odnotowuje z właściwym sobie poczu­

ciem humoru: Była [Amelia - dop. K.J.] cien­

ka w pasie, od lat bowiem używała przedziw­

nej maszyny, zwanej «sznurówką». Wygląda­

ła tak, jakby ją straszliwy jakiś siłacz chwycił w kleszcze rąk i tak ścisnął w pasie, że jej po­

etyczny żołądek wypchnął w stronę szyi, na której z tego powodu powstało niewielkie wzgórze [PzM, 36].

Amelia i Barbara, ciotki żyjące w XX wieku, a jednak nadal przesiąknięte XIX, przychodzą do pana Borowskiego, skarżąc się na Irenkę nie dlatego, że są zgorzkniałe i złośliwe. Wprost przeciwnie - wydają się szczerze zmartwione zachowaniem dziew­

czyny, która przecież nie powinna zacho­

wywać się jak „cygańskie”5 dziecko. Liczą na to, że znajdą w panu Borowskim sojusz­

nika. Jakże wielkie jest ich zdziwienie, gdy odpowiada on szczerze: Cieszę się bardzo, że Irenka jest taka, jaka jest [PzM, 47]. Sko­

ro o ciotce Amelii mówi się, że „hołduje sta­

rym zwyczajom”, o ojcu panny z mokrą gło­

wą można powiedzieć, że zdecydowanie hołduje nowym: Irenka [ . ] nie da sobie na- pluć w kaszę, sama się broni i da sobie w ży­

ciu radę. Nie nosi wprawdzie gorsetu, opalo­

na jest jak Cygan i je razowy chleb. Co to wam szkodzi, że dziecko jest jasne, radosne i silne?

Niech sobie taka będzie! Ziemia ją żywi, a ona ją za to kocha jak wesoły ptak [PzM, 48]. Szko­

da, że Irenka Borowska nie miała w okolicy koleżanki takiej jak Janka Nowak, bohater­

ka serialu Janka (1989) w reżyserii Janusza Łęskiego. Nastolatka ta, zanim jeszcze we­

szła w posiadanie magicznego pierścienia, była wyjątkowa sama przez się: była rezolut­

ną przywódczynią bandy „Orłów" i nie bała się rywalizacji z wodzem wrogich „Wilków", Julkiem. Niestety, z Irenką, „zdrową jak ry­

ba, giętką jak leszczyna, zręczną jak sarna, a silną jak śliczne, drapieżne zwierzątko"

[PzM, 66], sąsiadowały wyłącznie panien­

ki „blade i smutne, jak kwiaty drżące przed chłodem", które „patrzyły zdumionymi oczyma" na Borowską [PzM, 66].

Irenka jest zdecydowanie panienką wy­

chowaną w nowy sposób. Dziewczynie da­

no dużo swobody i otaczano miłością, którą oddawała bliskim. Uczyła się chętnie i pilnie.

Nie było w niej śladu próżności, bezbron­

ności czy wyrachowania. Te cechy łączą ją z Ewą Tyszowską i Basią Bzowską, a na­

w e t . Anią Shirley Lucy Maud Montgomery.

Postać panny z mokrą głową przywodzi też na myśl postać bohaterki baśni, dziewczyn­

ki, którą opisuje Pierre Peju. Badacz, upo­

minający się o poetykę baśni, pisze: Ist­

nieje wiele ludowych albo literackich baśni, w których występuje dziewczynka i które prze­

lotnie oddają specyfikę bycia dziewczynką.

Ukazują jej zdolność do inicjatywy, przygody,

«oderwania się», a przede wszystkim sponta­

niczną zażyłość z tym, co nieznane, z istota­

mi nieantropomorficznymi. I tak, wiele baśni ludowych pozwala dziewczynce zagłębić się w świat natury i podjąć autonomiczne dzia­

łanie, choćby nawet brutalnie miały ją spro­

wadzić z powrotem do sztywnych, tradycyj­

nych żeńskich ról6.

Irenka, panna z mokrą głową, jest ta­

ką właśnie istotą baśniową - niczym do­

bry duch pilnuje, by jej rodzinie nie stała się krzywda. Gdyby w istocie była bohaterką baśni, zamiast stawiać czoła hrabinie Opol­

skiej, zapewne poszłaby za siódmą górę i za siódmą rzekę w poszukiwaniu żywej wody lub uwolniła swojego brata Jasia z rąk cza­

rownicy, pragnącej go pożreć (nb. brat Irenki ma na imię Jaś). Zanurzona w świecie natury, zbratana z psem Drabem, nieraz wykazująca się inicjatywą, Irenka w finale powieści nie zostaje przez Makuszyńskiego sprowadzona do „sztywnych, tradycyjnych żeńskich ról".

Zauważmy, że autor, mimo iż wprowadza wątek pierwszej miłości, czyni to z dużym przymrużeniem oka. Zostawia bohaterkę w jej „wieku cielęcym", pozwala nam myśleć o niej jako o dziewczynie, nie zaś dorastają­

cej panience czy małej kobietce. Ponadto pozostawia ją istotą pogodną, kochającą świat i ludzi bezwarunkowo. Zauważmy, że

inne bohaterki powieści, choć nie noszą gor­

setu (nawet ciotka Amelia w końcu go zrzu­

ca), to jednak są skrępowane: matka Ireny - troskami i chorobą, hrabina Zofia Opolska - cierpieniem po stracie córki, babcia - utratą pamięci, Barbara i Amelia - swoimi dziwac­

twami i tym, że żyją na łaskawym chlebie.

Choć Irence los nie oszczędził trosk, oszczę­

dził jej jednak smutku i swego rodzaju rezy­

gnacji, skłonności do autorefleksji, które po­

jawiają się z wiekiem. Panna z mokrą głową działa - nie krępuje jej żaden gorset - ani dosłowny, ani przenośny.

Bycie dziewczynką w ujęciu Peju nie ma wyraźnych granic wiekowych; jest to raczej sposób bycia, myślenia. Dziewczynka jest wolna, nieskrępowana normami społecz­

nymi jak kobieta.

1 K. Makuszyński, Panna z mokrą głową.

Warszawa 1994, s. 13 i in. Cytaty z powieści będę oznaczała w tekście w nawiasie kwadratowym umieszczając skrót „PzM" oraz numer strony.

2 E. von Rhoden, Przekora, Wrocław 1993, s. 5-6.

3 Tamże, s. 7.

4 Tamże, s. 12.

5 Określenie „cygańskie dziecko" czy „Cy- ganiątko" zostaje kilkukrotnie użyte w stosunku do Irenki.

6 P. Peju, Dziewczynka w baśniowym lesie.

O poetykę baśni: w odpowiedzi na interpretacje psychoanalityczne i formalistyczne, Warszawa 2008, s. 122.

Bernadeta Niesporek-Szamburska

BARDZO DZIW NE BAJKI KORNELA