• Nie Znaleziono Wyników

BARRY TROTTER KONTRA HARRY POTTER - CZY ABY

NA PEWNO?

Wielka burza w o kó ł cyklu pow ieści o Harrym Potterze, to efekt przemyślanych działań specjalistów od marketingu. Nie­

zależnie od tego, co sądzim y o sam ym dziele J. K. Rowling, czy zainteresowaniu jakie wokół niego powstało, nie możem y zaprzeczyć, że je s t to św ietny m ateriał pobudzający do przemyśleń. Przynajmniej nas, dorosłych.

Trzeba bowiem zastanowić się, co też takiego tkw i w H arrym , że n ie u sta n n ie wciąż powracają rozmowy na jego temat.

Choćby fakt, że książki J. K. Rowling stały się inspiracją dla wielu autorów. Powstały podręczniki magii, przygody innych, choć

podobnych H arry’emu bohaterów -czaro- dziei itp. Nie w sp o m n ę ju ż o parodiach książek Rowling.

Michael Gerber, autor Nudy Pierścieni czy Opowieści z Blarnii. Lewa ladacznica i stara szafa, to jeden z tych pisarzy, który nie oparł się pokusie napisania parodii Har- ry’ego Pottera. I co z tego wyszło?

Seria książek Gerbera o Barrym Trot- terze (w Polsce ukazały się do tej pory dwie części, trzecia pojawi się w czerwcu br.) reklamowana je st przede wszystkim jako w yraźna opozycja do H arry’ego Pottera.

Już samo hasło reklamujące książki Ger­

bera: Nie trafia do was Harry? - Barry was zachwyci!, kładzie nacisk na to, że w szyst­

ko to, co kocham y w Harrym , w Barrym będzie wyśmiane, postawione na głowie, zupełnie sprzeczne z oryginałem. Oczywi­

ście nieodłącznym atutem je st tu poczucie humoru, często całkowicie niewybredne.

Kiedy więc wzięłam do ręki tom pierw­

szy (B a rry Trotter i B ezczelna parodia), w iedziałam czego mogę się spodziewać.

Jest w ięc sam Barry, 22-letni student Hok- poku. Jako najsław niejszy uczeń tej naj­

bardziej znanej szkoły magii, który rozsła­

w ił imię szkoły, przyczyniając się tym sa­

m ym do z w ię k s z e n ia lic z b y c h ę tn ych , może pobierać nauki w Hokpoku ja k dłu­

go zechce... A ponieważ Barry jest dość leniwym i nad wyraz niedojrzałym osobni­

kiem, nie śpieszy mu się do świata doro­

słych. Kiedy w Hollywood rozpoczęto zdję­

cia do film u B a rry Trotter i nieunikniona próba zrobienia kasy, szkoła ja k i sam Bar­

ry s ta ją przed obliczem zalew ającej fali oszalałych i spragnionych pam iątek Gu- moli. Jedyną nadzieją na ratunek jest po­

wstrzymanie wytwórni Braci Wagner. Bar­

ry wraz z nieodłącznym Łonem i, ja k zwy­

kle najm ądrzejszą ze wszystkich, Herbiną ruszają do Hollywood.

Prosta fabuła daje autorowi nieogra­

niczone m ożliwości. W szystko, powtórzę jeszcze raz, wszystko, co znaliśmy z ksią­

żek Rowling, jest przez Gerbera zauważo­

ne, wykręcone do granic możliwości i wy­

śmiane. Barry je st leniwym, w iecznie ba­

lu ją cym m ę żczyzn ą , Lon, po w yp a d ku w czasie meczu quitkitu (kiedy to krążek przeleciał przez jego głowę pozostawiając w niej w ie lką dziurę...) zachowuje się jak pies, Herbina to nimfom anka, której lista podbojów seksualnych je st równie długa ja k lista Barry’ego (!), a J. G. Rollins zo­

stała po prostu wynajęta, aby spisać przy­

g ody B a rry’ego (któ ry je s t czło w ie kie m z krwi i kości!). Więcej w ym ieniać nie będę, nie ch c ia ła b y m o d b ie ra ć p rzy je m n o ś c i przyszłym czytelnikom. Powiem tylko, że nagromadzenie żartów, ironicznych aluzji,

w y c h w y c o n y c h n iu a n s ó w i iry tu ją c y c h szczegółów jest tak duże, że już w połowie książki czytelnik czuje się zmęczony i przy­

gnieciony wielkością absurdu.

Polecam jednak wszystkim, żeby prze­

czytali książkę do samego końca. Zakoń­

czenie jest bowiem zaskakujące, nie tylko dlatego, że trudne do przewidzenia, ale rów­

nież dlatego, że odkrywa przed nami fak­

tyczny obiekt miłości. Gerber nie wyśmie­

wa bowiem samego Barry’ego (a właściwie Harry’ego), ale to, co specjaliści od marke­

tingu z niego zrobili. Barry w rzeczywisto­

ści to ktoś zupełnie inny niż bohater ksią­

żek i filmów. Kiedy następuje moment kon­

frontacji zakochanego fana z prawdziwym Barrym, ten pierwszy przeżywa prawdziwy szok i nie wierzy, że to naprawdę TEN Bar­

ry. Bo prawdziwy Barry to po prostu nor­

malny człowiek (właściwie czarodziej), któ­

ry ciężko pracuje na swoje utrzymanie, sta­

rając się być po prostu dobrym człowiekiem.

Tylko że takie codzienne, szare życie nie jest niczym ciekawym dla mediów. Czegoś takiego się nie sprzedaje.

Herbina, która zostaje żoną Barry’ego, powtarza ciągle: Twoje życie to nie książ­

ka, niczyje życie takie nie jest. Szukaj bo­

haterstwa w wydarzeniach dnia codzien­

nego. Spróbuj zostać żoną, nie zabijając się z nią nawzajem, wychować dzieci tak, by nie wyrosły na psychopatów. To może nie wspaniałe osiągnięcie, lecz równie trud­

ne ja k powalenie Irlandzkiego Whiskodde- cha cierpiącego na ostrego kaca. Prawda niby oczywista, ale jak trudna do zaakcep­

towania.

Kolejna zagadka to powód, dla które­

go Barry chciał powstrzymać realizację fil­

mu. Dlaczego? Bo starał się zatrzymać tamto młodzieńcze życie, uniknąć dorosło­

ści. O czyw iście nie je st to możliwe. Wy­

prawa z H e rb in ą i Łonem do Hollywood

stała się w ięc symbolicznym przekrocze­

niem granicy dzielącej dzieciństwo od do­

rosłości. Stała się również, ja k dla wielu z nas, momentem, kiedy mniej zaczęło ob­

chodzić go, co robi, a bardziej, ile mu za to zapłacą. Nie ma w tym, niestety - nic śmiesznego.

Gerber nie oszczędził nam i tego. Jako uważny i bardzo krytyczn y obserw ator, pokazuje czytelnikowi, że światem rządzą pieniądze. W szyscy ich pragną, dlatego J.G. R o llin s w y p u s z c z a k s ią ż k ę za książką, Bubeldor nieustannie reklamuje swoje kasety z m agicznym i poradam i - każdy z nich ma w sobie małego Vielokon- ta, bowiem Ten, Który Ś m ierdzi, je s t tu uosobieniem chciwości.

Autor nie m ógł pow strzym ać się od dania czytelnikom kilku uwag czysto dy­

daktycznych, s ą o tyle w yraźniejsze, że

w kłada je w usta B a rry’ego. C hoćby ta, 0 wyższości książek nad filmem: [...] Gdy czytasz książki, sama podsuwasz obrazy.

Nie tylko opowiadasz sobie historię w spo­

sób znaczący dla ciebie [...] ale też gim­

nastykujesz wyobraźnię. [...] Powiedzmy, że jestem dzieciakiem, który obejrzał film 1 sięga po książkę. Czyim dziełem będą wówczas obrazy? Filmowców. A ponieważ wytwórnie filmowe to biznes - i to bardzo cyniczny biznes - produkowane przez nie o b ra z y b ę d ą n a jb a rd z ie j b ezbarw nym i, mainstreamowym i wersjami, ja kie istnieją.

Wsadzą ci do głow y produkt marketingo­

wy sprawdzony przez widownią i grupam i focusowym i i nazwą go Barrym Trotterem.

[...] To ja je s te m B a rry T rotter i m ów ię:

dość."

Kiedy sięgałam po drugą część (Bar­

ry Trotter niepotrzebna kontynuacja), zno­

wu m yślałam , że w iem , co tam znajdę.

A jednak znalazłam o wiele więcej niż się spodziew ałam . Tym razem m am y przed sobą c a łą rodzinę Trotterów w poszerzo­

nym składzie. Barry ożenił się z Herbiną i m a ją o b e c n ie d w ó jk ę d z ie c i: N ig e la (lat 11) i Fionę (lat 3). To ważny moment, bowiem zgodnie z tradycją Nigel zaczyna w ła śn ie naukę w Hokpoku. Je st je d n a k mały problem - Nigel jest zupełnie niema- giczny, całkowity Gum ol. Z am iast czaro­

w ać, w olałby, ja k d ziadkow ie ze strony mamy, zostać dentystą! Cóż za wstyd dla s ła w n e g o B a rry ’eg o T ro tte ra ! C h ło p ie c mimo oporów trafia w ięc do sławnej szko­

ły magii, a wraz z nim Barry i Herbina, zbli­

ża się bowiem zjazd absolwentów. Oczy­

wiście to nie koniec zawiłych zdarzeń. Barry i Herbina zo sta ją tym czasowym i dyrekto­

rami szkoły, ktoś rzuca na Barry’ego za­

klęcie ju n io ry z a c ji - będzie m ło d n ia ł aż osiągnie w iek zero (bardzo bolesne!) i wiele innych zabawnych zdarzeń.

Przyznam , że pom ysł z pokazaniem całkiem zwykłej rodziny Trotterów bardzo mi się spodobał. Czy ktokolwiek, czytając książki J. K. Rowling, pom yślał, ja k w y­

gląda codzienne życie Harry’ego? Przecież oprócz ratowania świata przed zagładą są jeszcze inne czynności, które każdy z nas musi codziennie wykonywać. To niesamo­

wite, ja k wiele daje do myślenia fakt, że nasz ukochany bohater musi chodzić do pracy, ma problemy z łysieniem i zbyt du­

żym brzuszkiem. Jak być dobrym ojcem - oto cel Barry’ego.

Druga część przygód Barry’ego Trot- tera porusza co najmniej dwa ważne pro­

blemy. Jednym z nich jest to, że Nigel jest całkowicie Gum olskim chłopcem, wycho­

w ującym się w rodzinie czarodziei. Jak w takiej sytuacji zachow ać w łasną tożsa­

mość? Jak nie zawieść rodziców i udowod­

nić sw oją wartość, w sytuacji gdy jest się całkowicie innym, niż rodzice oczekiwali?

Nie m ożna z a p o m in a ć o drugiej stronie m e d a lu : ja k p o g o d z ić się z fa kte m , że dziecko dorasta i obiera zupełnie inną, niż rodzice mu przewidzieli, drogę? To bardzo trudna sytuacja dla obu stron. W obu przy­

padkach nie brakuje przecież miłości, nie w tym tkwi problem . C hodzi o to, że za ­ wsze wydaje się nam, że kiedy robimy coś inaczej niż od nas się oczekuje, to zawo­

dzimy, nie jesteśm y wystarczająco dobrzy.

A to przecież nie jest prawdą. Nigel źle się czuje w świecie czarodziei. Szuka swoje­

go miejsca na ziem i. Jego droga ku po­

znaniu siebie sam ego je s t jednocześnie dro g ą jego rodziców ku zaakceptow aniu upływ ającego czasu i faktu, że ich m ały synek ma swój własny plan na przyszłość.

Druga ważna sprawa, to pytanie, jak tak różne światy, ja k ten Gumoli i czaro­

dziei, m ogą współistnieć. Jak w zajem nie nie krzywdzić siebie, a jednocześnie pozo­

stawać sobą? Kto jest lepszy? W książce pojawia się pom ysł eksterm inacji czaro­

dziei. Bubeldor uważa, że obie rasy nie m ogą żyć obok siebie. Pojawia się więc pomysł, aby wszystkich czarodziei wysłać na Atlantydę. Już sam wybór miejsca daje uważnemu czytelnikowi dużo do myślenia.

Gerber posuwa się dalej. Jednym ze wspo­

mnianych przez Bubeldora przyjaciół jest Heinz Grundelbor...

Parodia książek J. K. Rowling autor­

stwa Michaela Gerbera daje dużo do my­

ślenia. Wierni fani Harry’ego Pottera mogą nie z a a k c e p to w a ć B a rry ’ego Trrottera.

Z drugiej strony, ci, którzy H arry’ego nie lubią, m ogą nie zrozumieć Barry’ego. Trak­

towanie książek Gerbera jedynie jako zbio­

ru złośliwych, czasem nawet obrzydliwych uwag pod adresem książek J. K. Rowling

bytoby w ie lką stratą dla tych pierwszych.

Bo to nie jest tylko parodia owych książek, to jest parodia w s p ó łc z e s n e g o św iata.

Świata, który zapom niał o podstawowych wartościach, który kie ru je się zyskiem . Dzisiaj trzeba być najlepszym, najpiękniej­

szym, najmądrzejszym, aby móc w ogóle zaistnieć. Barry pokazuje, że w przeciwień­

stwie do całego zam ieszania w okół jego postaci, jest całkiem zwykłym facetem, któ­

ry prowadzi całkiem zwykłe życie. Co wię­

cej, będąc z w y k ły m c z ło w ie k ie m , je s t w stanie robić niezw ykłe rzeczy. Każdy z nas może.

Dla tych, którzy będą mieli wątpliwo­

ści, czy książka o najbardziej znanym cza­

rodzieju na świecie może traktować o pro­

blemach świata realnego, przytoczę frag­

ment rozmowy Nigela z profesorem Gwiz- zley’em o tym, czym jest magia: Na czym więc polega różnica między dobrą a ciem­

niacką magią? [ . . . ] - Na duszy. [ . . . ] - [...]

Ważną część tego stanowi kochanie ludzi bardziej niż przedm iotów , po d o b n ie nie banie się a przynajmniej niekierowanie się we wszystkim strachem. [...] Podstawa to traktowanie innych tak, ja k chciałbyś, żeby oni traktow ali ciebie. [...] - W szystko to brzmi strasznie banalnie, profesorze. [...]

- Byłeś kiedyś w harcerstwie? [...] Tylko trzy godziny? [...] Zatem wiesz, ja k trudno jest być cały czas szlachetnym, mądrym, odważnym, miłym , czystym , uprzejm ym i tak dalej. Dobra magia [...] pochodzi z do­

brej części ciebie. Ciemniacka magia poja­

wia się, gdy zachowujem y się nie tak, ja k pow inniśm y, g d y kie ru je m y się głupotą, egoizmem, chciwością, złością. Cóż mogę dodać? Może tylko tyle, że forma parodii, ja k ą przyjął Gerber, została wybrana po to, aby otworzyć nam oczy na wiele rzeczy.

Czy w ięc na pewno, ja k podpowiadają nam marketingowcy, Barry Trotter jest w ro­

giem Harry’ego Pottera? Chyba jednak nie.

B a rry T ro tte r to, m oim zd a n iem , próba pokazania nam, kim jest Harry Potter bez tej fałszywej, medialnej nagonki. A właści­

w ie, próba pokazania, kim m ógłby być, gdybyśm y nie zniekształcili je g o postaci, gdybyśm y nie starali się uczynić z niego kury znoszącej złote jajka. Barry Trotter okazuje się w końcu całkiem porządnym człowiekiem, ze swoimi wadami, ale i wie­

loma zaletam i. Jest kochającym mężem i ojcem, a kiedy trz e b a -w ie lk im czarodzie­

jem . C zasem bywa odważny, a czasem woli schować się za plecami innych. Jest normalny! Czy to źle? Biorąc pod uwagę ilość w ażkich problem ów , ja kie porusza w sw oich pow ieściach Gerber, to chyba całkiem dobrze.

M. Gerber: Barry Trotter i bezczelna parodia, Wy­

dawnictwo MAG, Warszawa 2005.

M. Gerber: Barry Trotter i niepotrzebna kontynu­

acja, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2006.

M. Gerber: Barry Trotter i końska kuracja, Wydaw­

nictwo MAG, Warszawa 2006.

PRZEKRACZANIE BAŚNI

Hanna Diduszko

BAŚNIE OPOWIEDZIANE